Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Magia miłości czyli Lmeee2
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 52, 53, 54 ... 61, 62, 63  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
monioula
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 01 Cze 2007
Posty: 3628
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sevilla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:11:40 22-06-09    Temat postu:

Nie zauważyłam, że dałaś nowy odcinek i to tak dawno... powinnaś stanowczo umieszczać odcinki częściej, kto jest za?

Dłuższe komentarze mi się bardzo długo ładują, więc postaram się skrócić i w miarę sensownie wszystko ująć

Cytat:
- A może to magia miłości ich uratuje? – zapytała samą siebie spoglądając na Julianę. – Pomóż im, panie. – poprosiła podnosząc głowę do góry i przeżegnała się.

Oj, ja też wierzę w magię miłości, ten wątek jest niezmiernie ciekawy, mam nadzieję, że Juliana wyzdrowieje i wyjaśni sobie wszystko z Marcosem.

Biedna Ana... Piosenka, którą wybrałaś idealnie pasuje do tego, co ona teraz czuje. Czy w końcu pogodzi się z Pedrem czy znajdziesz dla niej inną miłość? Pożyjemy, zobaczymy

Pozdrawiam serdecznie i czekam ;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ligia
Idol
Idol


Dołączył: 30 Mar 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Columbia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:23:13 24-06-09    Temat postu:

Dziękuje za komentarze takim osobom jak la_noche, Natasha17, Mary Rose i monioula. Przepraszam za dość długą przerwę, ale czerwiec jest dla mnie takim okresem kiedy mam bardzo mało wolnego czasu i nie miałam nawet kiedy przeczytać i skomentować ulubionych webnovel. Dzisiejszy odcinek może się wam wydać lekko nudny, ale pewne fakty musiałam już tu zawrzeć. Wątek goni wątek a ja już czasami nie wiem, który jest za bardzo przedawniony, bo właśnie za te zazwyczaj się biorę. Chciałam jeszcze napisać o Juli i Marcosie, ale już muszę kończyć ten odcinek. Następny będzie zapewne na początku lipca. Pozdrawiam i życzę miłej lektury. ;***

Entrada: [link widoczny dla zalogowanych]

Odcinek 88

Czerwonowłosa spojrzała na przyjaciółkę. Poczuła, że nadszedł odpowiedni moment na wyznanie jej całej prawdy. Dzięki temu Lucia mogłaby zrozumieć motywy jej wcześniejszego postępowania.
- Nigdy ci o tym nie opowiadałam, ale czuję, że teraz nadszedł odpowiedni moment aby to zrobić. – dziewczyna wzięła głęboki oddech i usiadła wygodnie na łóżku.
Blondynka widząc, iż przyjaciółka ma jej do powiedzenia coś bardzo ważnego, nie przerywała jej. Z zaciekawieniem postanowiła wysłuchać jej zwierzeń.
- Kiedy poznałam Mike poczułam, że to jest ten o którym marzyłam. Mój książę na białym koniu. Niestety, wkrótce z nim zerwałam. Pamiętasz, wiele razy pytałaś się o motywy mojego postępowania, ale ja milczałam. Nie chciałam abyś je poznała. Ale teraz tego pragnę. – powiedziała Ana w oczach której pojawił się obraz pamiętnej nocy.
Pamięta dokładnie jak była na party ze swoim chłopakiem, Mikiem. On powiedział, że zaraz wróci a dziewczyna została sama w obcym towarzystwie. Postanowiła go poszukać. Otwierała wiele drzwi aż wreszcie go odnalazła. Jej oczom ukazał się straszny dla niej widok. Zobaczyła jak jej ukochany kocha się z inną. Łzy napłynęły do jej oczu i wybiegła z tamtej imprezy. Mike nawet nie próbował jej zatrzymywać ani wyjaśnić. Zresztą nie było o czym mówić. Przecież widziała wszystko co miała zobaczyć. Żadne tłumaczenia nie miały by wtedy znaczenia. Dziewczyna oddaliwszy się od tamtego domu siadła po drzewem i patrząc w gwiazdy ze łzami powiedziała:
- Już żaden chłopak mnie nie skrzywdzi! Przysięgam.

- Wtedy właśnie postanowiłam zemścić się. Wiem, że to było głupie i teraz bardzo tego żałuję ponieważ skrzywdziłam wielu niewinnych chłopców, którzy się we mnie zakochali. Ale wtedy nie myślałam racjonalnie. Ważna byłam tylko ja i mój ból. Reszta nie miała znaczenia. Nawet nie wiesz jak bardzo tego żałuję... – po twarzy dziewczyny spłynęło kilka bezbarwnych łez.
Lucia nic nie powiedziała tylko przytuliła do siebie przyjaciółkę. Wiedziała jak bardzo czerwonowłosa teraz tego potrzebuje. Nie zamierzała jej oceniać. Bo kimże ona była aby dawać jej jakieś rady, pouczenia? W obecnej chwili nie można już było niczego cofnąć. Czas biegł i biegł. Nie można było się zatrzymać. Należało iść dalej, do przodu. Ku lepszej, wymarzonej, rzeczywistości.
- Nie zasługuję na miłość Pedra. Jestem zwykła... – szlochała Ana
- Przestań! – krzyknęła blondynka nie pozwalając skończyć panience Berger – Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi i każdy z nas popełnia błędy. Nie cofniesz czasu. Ważne, że już z tym skończyłaś... Zrozumiałaś, że ta zemsta nic ci nie da tylko zaszkodzi... – tłumaczyła Lucia. – Pedro jest mądrym chłopakiem i na pewno cię zrozumie, tylko musisz mu dać trochę czasu...
- Ale w jaki sposób on ma mi wybaczyć skoro ja nie potrafię tego zrobić? – zapytała czerwonowłosa
- Ana, przecież ty tak naprawdę nic mu nie zrobiłaś a błędy popełnia każdy z nas. On zapewne też nie jest całkowicie czysty bez żadnych win. Przeszłość nie powinna aż w taki sposób wpływać na waszą wspólną przyszłość... – stwierdziła blondynka.
- Ja sama czuję, że na niego nie zasługuje. Jak on ma mi teraz uwierzyć, ze ja go kocham, skoro oszukiwałam tylu chłopaków przed nim? – zapytała dziewczyna. Nagle poczuła, że robi jej się niedobrze. Szybkim krokiem wstała z łóżka i pobiegła do łazienki. Lucia podążyła za nią.
- Co ci jest?! – pytała pukając do drzwi łazienki.
Po chwili usłyszała szum spłukiwanej wody klozetowej i w drzwiach pojawiła się jej przyjaciółka.
- Popcorn z lodami... – odpowiedziała Ana
- Wymiotowałaś? Przecież zawsze to jesz kiedy jesteś w dołku i jeszcze nigdy ci to nie zaszkodziło. Może powinnaś pójść do lekarza? – zapytała blondynka z troską.
- Nie przesadzaj, po prostu się zatrułam. – rzuciła obojętnie czerwonowłosa i znów usiadła na łóżku.
Po chwili usłyszała dźwięk komórki. Szybkim ruchem wyjęła ją z kieszeni w nadziei, ze to Pedro. Niestety, okazało się, że dzwoni Oscar.
- Cześć braciszku – zawołała próbując wydobyć z siebie odrobinę radości.
- Moglibyśmy się spotkać? – zapytał mężczyzna.
- Oczywiście, z tobą o każdej porze dnia i nocy. – Ana uśmiechnęła się.
- To może być za godzinę w La Mose? – zapytał
- Tak szybko? – dziewczyna była wyraźnie zaskoczona. – Ale skoro tak ci na tym zależy to dobrze. Za godzinę będę na miejscu. – powiedziała czerwonowłosa i rozłączyła się.
Panienka Berger pożegnała się z Lucią i zaczęła się szykować do wyjścia. Otworzyła szafę i wybrała z niej parę zwykłych, niebieskich jeansów i jasnozieloną bluzkę top. Wychodząc spotkała się z matką, która właśnie wróciła z pracy.
- Córeczko, jak dobrze, że cię widzę... Chciałam z tobą porozmawiać. – powiedziała kobieta.
- Ale ja nie mam teraz czas. Sory, pa – zakomunikowała Ana oschłym tonem i szybkim krokiem wyszła z domu.
Spieszyła się na spotkanie z Oscarem. Było już dosyć późno a ona jeszcze musiała dojechać na miejsce. Po za tym nie miała ochoty rozmawiać ze swoją matką. Nigdy nie miała z nią nadzwyczaj dobrego kontaktu, ale po tym gdy dowiedziała się prawdy o swoim bracie ich kontakty uległy jeszcze większemu ochłodzeniu.
- Cześć braciszku – czerwonowłosa przywitała się z bratem – Jaką masz sprawę? – zapytała siedząc naprzeciwko niego.
- Wyjeżdżam. – powiedział szybko nie chcąc rozwlekać przekazanie tej informacji w nieskończoność.
- Jak to wyjeżdżasz? – w oczach Any pojawiły się łzy. – Dopiero co cię odzyskałam i już mam stracić?
- Proszę cię, nie rób tego... Nie płacz... Wiesz jak bardzo cię kocham i jak bardzo chciałbym spędzać z tobą więcej czasu, ale nie mogę. Muszę znów lecieć do USA. Mam tam wiele spraw, których nie mogę załatwić przez internet.
- A.... mogłabym jechać z tobą? – rzuciła nagle panienka Berger.
Na twarzy Oscara pojawił się promienny uśmiech. Nie spodziewał się, że Ana jest dla niego gotowa na taki krok. Na wyjazd z Kolumbii...
**************************************************************
Pedro siedział w swoim pokoju słuchając muzyki. W myślach wciąż przelatywał mu obraz Any... Jego pięknej ukochanej... Nie wiedział co myśleć. Może powinien z nią porozmawiać? Takie sugestie wciąż przelatywały mu przez głowę. Wiele razy wybierał numer jej komórki aby po chwili się rozłączyć.. Parę razy był pod jej domem, lecz nie odważył się nacisnąć dzwonek... Kiedy widział ją w szkole chciał do niej podejść, ale w ostatniej chwili rezygnował. Pragnął aby ta cała zemsta Any okazała się jednym wielkim kłamstwem. I właśnie dlatego ją wtedy o to zapytał. Do końca nie wierzył, że jego ukochana mogła kiedykolwiek tak postępować. Bo nawet jeżeli naprawdę go kocha to czy zmienia to fakt jaką dziewczyną była kiedyś? Że sypiała z wszystkimi przypadkowymi chłopakami? Męska duma Pedra nie mogła tego znieść.
- Mogę wejść?! – krzyknął Nacho podchodząc do brata i zdejmując mu słuchawki z uszu.
- Czemu nie pukasz? – zarzucił Ignaciowi Pedro.
- Pukałem, ale ty oczywiście nie słyszysz. Chłopie, ty musisz się za siebie wziąć, bo inaczej nic z ciebie nie będzie. – powiedział chłopak. – Musimy pogadać.
- Jeżeli chodzi o Anę to sory, ale nie mam ochoty na wysłuchiwanie tej samej gadki. – rzucił Pedro zakrywając się poduszką.
- Co ty myślisz, że świat kręci się wokół ciebie? Mamy wiele, innych i istotnych problemów, które musimy rozwiązać. Więc rusz swoje szanowne cztery litery i idziemy. – rozkazał Nacho i żołnierskim krokiem otworzył drzwi pokoju jego brata. Kiedy zdawało się, że Pedro nie słyszy nawoływań brata Ignacio rzucił w niego poduszką.
- Nie mam zamiaru nigdzie iść.... Zabierzesz mnie na jakieś disco, będzie tam Ana i ty wraz z Lucią spróbujecie nas pogodzić. – mówiła chłopak wstając z łóżka.
- Przestań już gadać o sobie! Denerwujesz mnie tym swoim smęceniem. Zachowujesz się jak baba. Zero męskości w tobie. – po chwili Nacho zaczął naśladować załamanego Pedra także po chwili obaj wybuchli śmiechem.
Po paru minutach chłopcy byli już na mieście. Ignacio uznał, że lepiej powie mu to co zamierza z daleka od domu. Nie chciał aby rodzice ich słyszeli.
- O co chodzi? – zapytał Pedro kiedy siedzieli już w kawiarni popijając kawę.
- Tylko spokojnie. Zaraz powiem ci coś co ci się nie spodoba. Ale od razu mówię, że podejrzewam, że to nie jest prawda. – Nacho próbował przygotować brata do poinformowania go o rzeczy o której nie miał pojęcia. – Charlie zdradził Luzmilę.
- Co???!!! – chłopak gwałtownie wstał z krzesła także oblał się kawą. – Zatłukę gada! – krzyknął i nie zważając na spoglądających się wokół ludzi wybiegł z kawiarni. Nacho pobiegł za nim.
- Czekaj. Uspokój się! – krzyknął Ignacio na środku ulicy i stanął przed Pedrem. – Najpierw mnie wysłuchaj a później zrobisz co będziesz uważał za najlepsze. – zaproponował chłopak.
**************************************************************
Dom Reginy i Gabriela. W salonie zgromadziła się najbliższa rodzina. Wszyscy byli bardzo podekscytowani odzyskaniem pamięci przez Perlę. Na razie nikt nie pytał o to jak to się stało, że przeżyła i straciła pamięć. Wszyscy postanowili z tym zaczekać. Tylko Regina, siedząca na kanapie, wydawała się być smutna. Czuła się zupełnie niepotrzebna. Miała wrażenie, że w tej rodzinie zabrakło już dla niej miejsca. W dodatku nie było jej ukochanej Juliany, która mogłaby pomóc odnaleźć się kobiecie w tej jakże trudnej dla niej sytuacji.
- Mamo, mam tobie tyle do opowiedzenia. – ekscytowała się Antonia. – To jest jakiś cud. Odzyskałam cię mamusi. Nareszcie jesteśmy razem. – powiedziała przytulając się do Perli, która z uśmiechem patrzyła na Gabriela, swojego zięcia Nina i wnuczkę Nastkę. – Chodź do nas kochanie. – zaproponowała spoglądając na małą dziewczynkę z burzą jasnych włosów. – No, chodź. – powiedziała Tonia.
- Ale ja wolę do babci. – rzekła szybko, podbiegła do Reginy i przytuliła się do niej. Pani Mutti była wzruszona zachowaniem małej, która tak naprawdę nie była przecież jej wnuczką. Tylko ona zrobiła to co podpowiadało jej serce. Mari i Sergio, mimo, iż niechętnie pocałowali Perlę i przytulili się do niej. Blondyneczka jednak tego nie zrobiła.
- Nie martw się, niedługo oswoi się z nową sytuacją. – powiedział szybko Gabriel spoglądając na smutną Perlę. Kobieta zdawała sobie sprawę, ze nie będzie łatwo zyskać miłość wnuków, ale miała nadzieję, że z czasem wszystko się uda.
Pan Arabato stał jakby z boku przyglądając się całej sytuacji. On jedyny nie był emocjonalnie zaangażowany w tą całą sytuację i miał zdolność obiektywnego oceniania faktów. Żal mu było Reginy, która mimo wszystko spędziła z nimi więcej lat niż Perla. Należało się jej w tej rodzinie pewne miejsce o którym niektórzy najwyraźniej zapomnieli.
************************** KONIEC ********************************


Ostatnio zmieniony przez Ligia dnia 21:28:27 24-06-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monioula
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 01 Cze 2007
Posty: 3628
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sevilla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:10:26 25-06-09    Temat postu:

Biedna Ana To, co się stało, to przecież przeszłość, Pedra naprawdę pokochała, ale ze względu na swoje postępki jest potępiana przez ukochanego. I jeszcze teraz chce wyjechać z Oscarem do USA... to nie jest dobry pomysł, mam nadzieję, że Pedro wreszcie to przejrzy i ją powstrzyma.
Cóż, Reginie też na pewno nie jest łatwo. Perla odzyskała pamięć i jes teraz w centrum zainteresowania, tylko dzieci są jej niechętne, ale kto wie, czy to nie ulegnie zmianie?
Pozdrawiam serdecznie ;* Warto czekać do początku lipca, ale mam nadzieję, że uda ci się coś napisać wcześniej
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mary Rose
Idol
Idol


Dołączył: 27 Lip 2007
Posty: 1287
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:51:40 27-06-09    Temat postu:

Cytat:
Dzisiejszy odcinek może się wam wydać lekko nudny, ale pewne fakty musiałam już tu zawrzeć. Wątek goni wątek a ja już czasami nie wiem, który jest za bardzo przedawniony, bo właśnie za te zazwyczaj się biorę. Chciałam jeszcze napisać o Juli i Marcosie, ale już muszę kończyć ten odcinek. Następny będzie zapewne na początku lipca. Pozdrawiam i życzę miłej lektury. ;***

Coś ty, odcinek wcale nie był nudny a wątki nie były przedawnione. Co prawda ja nadal czekam na info o parce Juli&Marcos, ale skoro na początku lipca ma być kolejny odcinek... Poczekam Również pozdrawiam ;*

Tak mi żal Any, ona nie może wyjechać! Pedro niech się weźmie w garść, w końcu jest tym, w którym ona się naprawdę zakochała, nie jest już tą samą dziewczyną, co kiedyś. On musi ją powtrzymać przed wyjazdem, niech mu ktoś przemówi do rozsądku!
Cytat:
- Przestań już gadać o sobie! Denerwujesz mnie tym swoim smęceniem. Zachowujesz się jak baba. Zero męskości w tobie.

Dokładnie z tym się zgadzam
I ciekawe, co planuje Nacho
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Orchidea
Idol
Idol


Dołączył: 07 Sie 2007
Posty: 1149
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: lublin

PostWysłany: 13:20:35 27-06-09    Temat postu:

Ta sprawa z Perlą sporo namieszała w rodzinie. Ciekawe, jak sobie poradzą.
Pedro mnie denerwuje. Zachowuje się jak dziecko, któremu nie spodobała się zabawka, a nie jak zakochany facet, który ufa swojej dziewczynie. Ciekawe co zrobi, gdy dowie się o planach Any. Zastanawia mnie to jej zatrucie...
Pozdrawiam i czekam na kolejny odc.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
paulinek
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 4890
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: tam gdzie spełniają sie marzenia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:34:21 27-06-09    Temat postu:

cos mi sie zdajez,e Ana jest w ciąży!!!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ligia
Idol
Idol


Dołączył: 30 Mar 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Columbia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:16:11 28-06-09    Temat postu:

Dziękuje za komentarze takim osobom jak monioula, Mary Rose, la_noche i paulinek (nie wiedziałam, ze czytasz). Życzę miłej lektury i pozdrawiam ;***

Entrada: [link widoczny dla zalogowanych]

Odcinek 89


Po wspólnym obiedzie państwo Arabato żegnali się z rodziną i zamierzali wrócić do domu. Antonia pocałowała i przytuliła się do swojej mamy.
- Bardzo się cieszę, że jesteś tutaj z nami. Nawet nie wiesz, mamo, jak bardzo mi ciebie brakowało. – kobiety uśmiechnęły się i znów uściskały. – Nastka, chodź pożegnać się z babcią. – Tonia zawołała swoją córeczkę.
Mała z wyraźną niechęcią podeszła do kobiety. Pocałowała ją w policzek, ale kiedy Perla chciała ją przytulić odsunęła się dając kobiecie do zrozumienia, że jest dla niej obcą osobą. Zupełnie inaczej postąpiła w stosunku do Reginy, Gabriela, Mari i Sergia z którymi pożegnała się bardzo serdecznie i miło.
- To ty jesteś moją babcią a nie ta pani. – wyszeptała do ucha pani Mutti przytulając się do niej.
Regina poczuła, że jej do jej serca napływa fala czułości. Była niezwykle szczęśliwa, iż ta mała istotka tak bardzo była do niej przywiązana. Widocznie jej starania nie były zbyteczne i ktoś je zauważył.
Parę minut później, państwo Arabato jechali już samochodem w stronę domu.
- Nastieńka, nie podobało mi się jak zachowałaś się w stosunku do swojej babci. Dlaczego się do niej nie przytuliłaś? Prosiłam cię w domu abyś była dla niej miła. – zaczęła kobieta odwracając się w stronę córki.
- Nio, ale ja nie znam tej pani... – broniła się dziewczynka.
- Ale o coś cię prosiłam... – utrzymywała Antonia. Była bardzo zawiedziona postępowaniem swojej córki. Myślała, że zrobi tak jak jej kazała.
- Przestań już ją strofować. Przecież to dziecko. Normalnym jest to, iż nie będzie do osoby której kompletnie nie zna od razu mówiła „babciu”. – wtrąciła mężczyzna, który przez chwilę przysłuchiwał się rozmowie.
- Nino, ty nie rozumiesz... Moja mama niedawno odzyskała pamięć, jest bardzo zagubiona. Na pewno ucieszyłaby się gdyby chociaż Nastka się do niej przytuliła. Widziałeś jak zachowali się Mari i Sergio. Ciągle tylko Regina i Regina... – powiedziała blondynka odwracając się w stronę męża.
- A pomyśl jakby się czuła Regina gdyby wszyscy się od niej odwrócili? Dobrze, ze przynajmniej oni zachowali się tak jak należy. Ty i tata natomiast zupełnie nie zwracaliście na nią uwagi. – zauważył Nino.
- Więc to Regina jest tutaj najbardziej pokrzywdzona? – zapytała Tonia lekko podnosząc głos. Nie podobało jej się stanowisko jej męża. Miała nadzieję, że Nino ją wesprze zamiast krytykować.
Pan Arabato nic nie odpowiedział ponieważ chwilowa wymiana zdań wymusiła na nim szybkie hamowanie przed przejściem dla pieszych.
- Lepiej będzie jeżeli porozmawiamy o tym w domu. – powiedział szybko.
- Muszę tu wysiąść. Chce pobyć sama. – rzuciła kobieta i szybko wysiadła z samochodu nie zważając na słowa męża, który prosił ją aby została.
Po chwili blondynka spacerowała rozmyślając o ostatnich wydarzeniach. Nie mogła pojąć dlaczego Nino jej nie rozumiał. Przecież sam tak niedawno odzyskał matkę, który równie szybko stracił. Czy dziwną rzeczą był fakt, iż Antonia po prawie dwudziestu latach rozłąki chciała nacieszyć się obecnością Perli i pragnęła aby jej córka ją pokochała? Oczywiście, Regina przez ostatnie dziesięć lat była dla niej prawie jak matka, ale to „prawie” robi ogromną różnicę. Nic nie mogło zmienić faktu, iż to Perla a nie Regina jest jej matką.
**************************************************************
Ignacio i Pedro szli przez park. Kierowali się w stronę bloku w którym mieszkała Diana Walez. Nacho opowiedział bratu o wizycie jaką jej złożył oraz o swoich podejrzeniach dotyczących rzekomej zdrady Charliego. Syn Luzmili słuchał rad brata. Ignacio zawsze był rozsądniejszy. Każdą sytuację analizował na „chłodno” aby po pewnym czasie dojść do konkretnych wniosków. Kiedy chłopcy znaleźli się na miejscu Pedro uświadomił sobie, iż już tutaj był.
- Pod jakim numerem mieszka ta kobieta? – zapytał zaintrygowany.
- 123 – odpowiedział Ignacio.
- A więc to ona... – wyszeptał Pedro ledwie dosłyszalnym głosem.
- Znasz ją? – zapytał zdziwiony Nacho.
- Wydaje mi się, ze tak... – potwierdził chłopak i spoglądając się na blok dodał – Teraz do niej pójdę i zbadam całą tą sytuację a ty wracaj do domu i wytłumacz mnie jakoś rodzicom. – powiedział.
- Co zamierzasz zrobić? – Ignacio chciał poznać plan swojego brata.
- Jeżeli się uda to ci opowiem. – rzucił Pedro i udał się w stronę mieszkania Diany.
Dźwięk dzwonka doszedł do uszu młodej blondynki. Kobieta wstała z kanapy aby otworzyć. Kiedy ujrzała twarz znajomego uśmiechnęła się i zaprosiła go do środka.
- Jak tam żyjesz? Już od dawna się nie odzywałaś. – zaczął chłopak wchodząc do salonu. Zauważywszy kieliszek wina trzymany w ręku przez Dianę uśmiechnął się w myślach. Sytuacja mu sprzyjała. Wystarczyło teraz tylko wszystko umiejętnie wykorzystać.
- Cieszę się, że mnie odwiedziłeś. – Diana uśmiechnęła się zalotnie. – Ostatnio jestem bardzo samotna.
Kobieta ze smutkiem musiała stwierdzić, że jej plan dotyczący zdobycia Charliego nie rozwijał się w pożądanym przez nią kierunku. Bała się, iż narodziny córki mogły zbliżyć do siebie małżonków, którzy już od dawna nie powinni być razem. W pewnej chwili w głowie blondynki zrodził się kolejny pomysł do którego zrealizowania niezbędny był Pedro.
Przecież on jest synem Charliego – pomyślała – A gdyby okazało się, że jestem z Charliem w ciąży... Czy Luzmila by to zniosła?
- Wiesz... Bardzo za tobą tęskniłam i dużo o tobie myślałam. Zdecydowanie powinniśmy spotykać się częściej. – powiedziała blondynka przybliżając się do Pedra.
- Jestem za. – chłopak podjął grę Diany i objął ją w pasie.
Panna Walez była mile zaskoczona. Nie spodziewała się, że Pedro aż tak szybko wpadnie w jej sidła. Postanowiła wykorzystać chwilę. Przybliżyła się do niego jeszcze bliżej i pocałowała w usta. Chłopak nie opierał się. Wręcz przeciwnie. Namiętnie odwzajemnił całus Diany. Kiedy jednak Diana chciała zdjąć mu koszulę lekko zaoponował.
- A może tak najpierw napijemy się wina? – zaproponował próbując ratować sytuację.
- Wolę się z tobą całować. – rzuciła Dina zarzucając mu ręce na szyję i całując namiętnie.
Nagle, przed oczyma Pedra stanął obraz uśmiechającej się do niego Any. Chłopak natychmiast oswobodził się z uścisków blondynki.
- O co chodzi? – zapytała Diana ze złością. – Nie podobam ci się czy co. Oboje wiemy czego chcemy więc po co czekać?
Pedra zaskoczyła nachalność kobiety. Myślał, że będzie trudno mu ją uwieść a tymczasem ona sama pchała mu się w ramiona.
- Wiesz... głodny jestem. – wypalił bez zastanowienia.
- Ja też. – szepnęła Diana przybliżając się do chłopaka.
- Ale ja bym coś zjadł! Normalne jedzenia! – Pedro z lekkim przerażeniem znów odsunął się od kobiety. Miał wrażenie, ze ma do czynienia z jakąś nimfomanką.
- Może Charlie rzeczywiście się z nią przespał – pomyślał. – Przecież przed tą kobietą nie da się uciec.
- Dobra, pójdę coś przygotować... – rzuciła Diana z wyraźną niechęcią.
- Nie! – krzyknął – Ty sobie usiądź a ja sam sobie coś przygotuję. Przecież znam twoje mieszkanie. A ty się przygotuj. – szepnął.
Blondynka przystała na jego propozycję i po chwili Pedro był już w kuchni. Nie bardzo wiedział co ma robić, czego szukać. Niby miał jakiś tam plan, ale tak naprawdę sam nie miał pojęcia czego szuka. Punktem odniesienia miały być zdjęcia i aparat z którego zostały zrobione, ale chłopak obawiał się, iż w tak krótkim czasie jaki miał nie uda mu się niczego znaleźć. Po chwili pomyślał jednak, że najlepiej będzie jeżeli pójdzie „na miejsce zbrodni”, czyli do... sypialni. Szybkim krokiem doszedł do pomieszczenia by po chwili odsuwać kolejne szuflady. Dopiero po chwili jego uwagę przykuło włączone dvd. Nie było w tym co prawda nic szczególnego, przecież każdemu zdarza się zapomnieć je wyłączyć, ale Pedro poczuł swym szpiegowskim nosem, że to może być to czego szuka. Chłopak cichutko włączył telewizor by po chwili zobaczyć całującą się Dianę i Charliego. Zrozumiawszy, iż mąż Luzmili rzeczywiście ją zdradził miał już wyłączyć nagranie kiedy po chwili sprawy przybrały nieoczekiwanego biegu. Na nagraniu widać było jak Diana rozebrawszy śpiącego Charliego ze złością wyłączyła dvd.
- Chciała mieć dowód zdrady, ale Charlie usnął. – pomyślał Pedro – Dziwne, że zasnął u niej w domu... Ale nie to jest ważne... Najważniejsze, ze nie zdradził mamy...
Myśli chłopaka przerwały wołania Diany dobiegające z salonu. Syn Luzmili szybko wyłączył telewizor i wyjął płytę zostawiając włączone dvd.
- Co ty tu robisz? – zapytała blondynka wchodząc do sypialni.
- Ja? – Pedro nie miał pojęcia w jaki sposób wyjaśnić swoją obecność w tej części mieszkania. – Ja... Szukam kajdanek... – wypalił na poczekaniu i szybko schował płytę w spodnie.
- Naprawdę? – Diana uśmiechnęła się zapominając o swoich wcześniejszych podejrzeniach. – Są tu. – powiedziała podchodząc do szafki nocnej i wyciągając z niej różowe kajdanki. – Chodź tu do mnie. – poprosiła biorąc Pedra za rękę i pocałowała go namiętnie.
Pocałunki przerwał dźwięk komórki. Para przestała się całować a chłopak w myślach dziękował Bogu, że ktoś zechciał do niego zadzwonić. Szybko odebrał i wyszedł z sypialni.
- Muszę już iść. – powiedział Pedro pojawiając się w drzwiach sypialni.
- Co? – Diana była wyraźnie zawiedziona. – Zostań, proszę.
- Naprawdę nie mogę. Bardzo ważna sprawa.
- Trudno – odrzekła ze smutkiem. – Ale musisz mi obiecać, ze niedługo mnie odwiedzisz i skończymy to co zaczęliśmy. – dodała i uśmiechnęła. – A teraz przynajmniej cię odprowadzę.
- W tym stroju? – zapytał Pedro spoglądając na blondynkę. Kobieta miała na sobie krótką, niebieską koszulę nocną, która ledwo zakrywała pośladki ukazując długie i zgrabne nogi a także przezroczystą, długą narzutę.
- A dlaczego nie? Ja się nie wstydzę a ty? Zresztą wyjdziemy tylko przed blok. – powiedziała.
- A więc chodźmy.
Kiedy znajdowali się już przed blokiem Diana zarzuciła ręce na szyję Pedra i pocałowała go. Chłopak z niechęcią odwzajemnił pocałunek. Chciał aby blondynka przynajmniej przez parę godzin nie domyślała się prawdziwych powodów jej wizyty.
Tymczasem, Ana i Oscar kierowali się w stronę domu dziewczyny. Rodzeństwo właśnie przechodziło obok bloku zamieszkiwanym przez Dianę.
- Bardzo chciałbym abyś ze mną wyjechała, ale uważam, ze powinnaś to jeszcze dokładnie przemyśleć. Masz tu przyjaciół, szkołę... Tu się wychowałaś... – mówił brat Any.
Dziewczyna w pewnej chwili odwróciła się w stronę bloku. Z daleka zauważyła całującą się parę. Nie mogła uwierzyć w to co widziała. Para wyglądała na zakochanych. Ana widziała jak Diana szepcąc coś do ucha Pedrowi stale się uśmiechała. A po za tym była w seksownej koszuli nocnej. Nie trudno się było domyślić co robili przed chwilą.
- Ana, słuchasz mnie? – mocny ton głosu brata sprawił, iż dziewczyna wreszcie odwróciła się w jego stronę. – Na co tak patrzysz?
- Na nic, to nic. – mówiła dziewczyna próbując ukryć łzy, które napłynęły do jej oczu.
**************************************************************
Lucia spędzała popołudnie w parku. Była sama, ale nie przeszkadzało jej to. Lubiła w samotności rozmyślać nad swoim życiem, które wielokrotnie przybierało różne obroty. W pewnej chwili blondynka usiadła na ławce. Wsłuchiwała się w świerkot ptaków, które o tej porze dawały koncert kojący wiele ludzkich utrapień. Nagle, poczuła obcą dłoń na swoim ramieniu. Uśmiechnęła się. Pomyślała, iż zapewne jest to Nacho, który postanowił zrobić jej niespodziankę i przyjść w miejsce, które oboje tak uwielbiali. Blondynka odwróciła się i znieruchomiała. Za nią stał jej nauczyciel od wf.
- Co pan tu robi? Śledzi mnie pan?! – krzyknęła nerwowo szybkim ruchem wstając z ławki. Ten mężczyzna był ostatnią osobą, której by się tutaj spodziewała.
- Masz o sobie bardzo wysokie mniemanie. Wcale cię nie śledzę. Po prostu przyszedłem do parku i zauważyłem tu ciebie. To czysty przypadek. – powiedział mężczyzna uśmiechając się i podszedł bliżej dziewczyny.
Lucia zadrżała kiedy ten położył swe dłonie na jej biodrach. Z widocznym strachem w oczach patrzyła na swojego nauczyciela.
- Czego pan chce? – zapytała łamiąc głos.
- Nie wiesz?
Blondynka speszyła się. Nie wiedziała co ma powiedzieć ani jak się zachować.
- Jestem pana uczennicą a pan moim nauczycielem. – wyszeptała po chwili. – Nie powinien pan zachowywać się tak w stosunku do mnie.
- To znaczy jak? – zapytał udając, ze nie zrozumiał aluzji swojej uczennicy. – Dobrze, ze się spotkaliśmy. Mam ci coś do powiedzenia. – powiedział wkładając dłonie do kieszeni. – Chcę abyś pomogła mi w segregacji kantorka. Dyrektor wyraził już na to zgodę. Będziesz przychodziła do szkoły popołudniami. Powiedziałbym ci o tym jutro, ale skoro cię dzisiaj zobaczyłem. – wytłumaczył. – Mam nadzieję, ze się cieszysz... – szepnął do ucha swojej uczennicy i uśmiechnął się władczo. – Do jutra – rzucił i oddalił się.
Panienka Olivar odetchnęła i usiadła na ławkę. Była przerażona. Serce biło jej jak oszalałe. Cała drżała. Zakryła twarz dłońmi. Zaczęła płakać. Nie wiedziała jak ma się zachować, co zrobić. Bardzo bała się jutrzejszego dnia... Spotkania z nauczycielem. Musiała w jakiś sposób go uniknąć. Musiała.
**************************************************************
Słońce widoczne wysoko nad horyzontem zapowiadało nadejście nowego dnia. Ludzie podążali do pracy, szkoły... Wykonywali wiele codziennych, niekiedy, żmudnych zajęć. Ale nie ona... Juliana nadal trwała w błogim śnie, który dla Marcosa zdawał się być nieskończonością. Mężczyzna przetarł oczy ze znużenia. Kolejna nieprzespana noc... W pewnej chwili do sali wszedł lekarz.
- Pani doktorze, chciałbym porozmawiać. – zaczął Marcos. – Możemy wyjść?
Lekarz przystanął na propozycję pana Muttiego i już po chwili panowie siedzieli w gabinecie mężczyzny zajmującego się Julianą.
- Z żalem muszę stwierdzić, ze terapia nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Teraz możemy już liczyć jedynie na cud. – powiedział lekarz pozbawiając męża Juli wszelkich złudzeń.
- Więc ona już nie musi tu leżeć? – zapytał mężczyzna – Mogę wziąć ją do domu?
- Nie widzę żadnych przeciwwskazań zakładając oczywiście, ze pani Juliana będzie miała w pańskim domu odpowiednią opiekę.
- Najlepszą. – zapewnił pan Mutti.
- Przykro mi, że tak to się kończy. Pani Juliana zasługuje na to by żyć...
- Tak, tyle wycierpiała. Nawet nie mogła mieć tyle dzieci ile chciała, bo ja jestem bezpłodny... – mówiła mężczyzna bezradnie wymachując rękoma.
- Bezpłodny? Więc ta dwójka pani Juliany nie jest pana? – zapytał zaintrygowany lekarz.
- Nie, Mari i Sergio są moje. Juli zaszla w ciąże przed wypadkiem jakiemu uległem. – wyjaśnił mężczyzna w myślach zadając sobie pytanie dlaczego w ogóle rozmawia z lekarzem na ten temat.
- A chciałby pan poddać się badaniom i leczeniu, które mogłyby panu pomóc? Przepraszam, ze o to pytam, ale w naszej klinice istnieje możliwość poddania się kuracji, która sprawiłaby, iż mógłby pan znów mieć dzieci. Nie wiem oczywiście czy w pana przypadku jest to możliwe, ale jeżeli zechciałby pan spróbować... – zaproponował lekarz.
Marcos nic nie odpowiedział. Miał możliwość poddania się kuracji, która mogłaby zmienić tak wiele. Ale czy warto było to robić skoro Juliana była w śpiączce i miała się już nigdy z niej nie wybudzić?
************************** KONIEC ********************************
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sylwia94
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 11 Lut 2007
Posty: 22366
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:31:48 29-06-09    Temat postu:

Świetne odcinki! Nie mogę uwierzyć, że aż dwa przegapiłam, ale ostatnio jakoś rzadziej zaglądam na forum.

Pedrowi udało się znaleźć dowód, że Charlie w rzeczywistości nie zdradził żony. Na filmie dvd widać, że to kobieta próbowała to wszystko upozorować. Teraz Luzmila dowie się prawdy. Śmiać mi się chciało kiedy Pedro powiedział o kajdankach, a Diana to kupiła. Nawet nie wie, że jej plan zawiódł. Już nikogo nie przekona, iż jest w ciąży. W ogóle nie rozumiem dlaczego posuwa się do takich intryg, żeby zniszczyć związek Charliego i Luzmili. Przecież widzi jak mężczyzna kocha swoją żonę. Ona tego nie zmieni, jedynie rani innych.

Wszyscy zapomnieli o obecności Reginy, szczęśliwi, że Perla odzyskała pamięć. Kobieta poczuła się niepotrzebna, choć powinna jednak być bardziej wyrozumiała. Antonia bardzo kocha swoją matkę, nie widziała jej tyle czasu, więc to logiczne, że chce z nią o wszystkim porozmawiać, nadrobić stracone lata. Nie przekona od razu Nastki, żeby z radością witała się z babcią, którą pierwszy raz widzi na oczy. Jednak z biegiem czasu wszystko się ułoży i Regina niestety musi się pogodzić z obecnością Perli. Może jak emocje związane z odzyskaniem przez kobietę pamięci opadną wszystko się ułoży.

W końcu poznaliśmy historię Any związaną z Mikiem. Nie mogę uwierzyć, że chłopak się tak zachował! Zdradził ją, nawet nie próbując nic naprawić, zresztą pewnie nawet nie miał wyrzutów sumienia, że tak skrzywdził zakochaną w nim dziewczynę i machnął na wszystko ręką. Ana z pewnością bardzo to przeżyła. Jej zemsta nie była dobrym pomysłem, ale każdy popełnia błędy, a ona swoje zrozumiała i jest już zupełnie inną osobą. Sądzę, że powinna o wszystkim opowiedzieć również Pedrowi. On też by ją zrozumiał. Szkoda, że chłopak nie odważył się spotkać z dziewczyną ani do niej zadzwonić. Najgorsze, że teraz wszystko się skomplikowało. Dziewczyna widziała go, gdy żegnał się ze skompo ubraną Dianą. Wiadomo co pomyślała... Mam nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży i para się pogodzi, choć nie będzie łatwo.

Lucie nadal prześladuje nauczyciel wf-u. Ten mężczyzna jest po prostu jakimś zboczeńcem! Najlepiej, żeby Lucia komuś powiedziała o zachowaniu nauczyciela, w końcu tak nie może dłużej być.

Juliana nadal w śpiączce Ile jeszcze to potrwa... Marcos tak bardzo się stara, trwa przy ukochanej, a jej stan się wcale nie poprawia Ciekawa jestem czy zdecyduje się skorzystać z propozycji lekarza.

Czekam na nowy odcinek!

Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monioula
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 01 Cze 2007
Posty: 3628
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sevilla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:24:05 29-06-09    Temat postu:

Witam ponownie! Ogromnie się cieszę, że nowy odcinek napisałaś tak szybko. Wielkie dzięki ;*

Zacznę może od końca.
Cytat:
- Z żalem muszę stwierdzić, ze terapia nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Teraz możemy już liczyć jedynie na cud.

Jak to? To niemożliwe... musi coś być... nie wiem, może magia miłości? Oni muszą być razem, szczególnie teraz, kiedy pojawiła się okazja, że Marcos może zostać wyleczony z bezpłodności.

A teraz na ogień idzie Antonia. Rozumiem, że Perla jest jej matką, ale niech nie zapomina o wkładzie Reginy. Mam nadzieję, że jak wszystko przemyśli to zrozumie i przestanie strofować córeczkę.

Pedro fajnie wykombinował zagrywkę z Dianą, ale nie przewidział, że akurat może przechodzić tamtędy Ana. Nie wiem, czy by go to obeszło, po tym, jak ją potraktował, ale chyba nadal ją kocha, skoro widział jej twarz podczas pocałunku z tym basztylem. Przynajmniej ma płytę...

Biedna Lucia, ten facet nigdy nie da jej spokoju? Mam nadzieję, że jakoś się wymiga i nie będzie musiała do niego iść

Pozdrawiam i czekam ;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Orchidea
Idol
Idol


Dołączył: 07 Sie 2007
Posty: 1149
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: lublin

PostWysłany: 16:38:09 29-06-09    Temat postu:

Na szczęście cuda się zdarzają. Szkoda tylko, że Marcos w to nie wierzy, sądząc po reakcji na propozycię lekarza. Ale myślę, że jednak się zdecyduje bo uwierzy, że Juliana się obudzi.
Oby Lucia nie została ani na chwilę sama z tym facetem, bo może się to źle skończyć.
A Ana po tym co widziała pewnie wyjedzie. Dobrze chociaż, że Pedro zdobył dowód oczyszczający Charliego z zarzutu zdrady.
Pozdrawiam i czekam na dalszy ciąg
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ligia
Idol
Idol


Dołączył: 30 Mar 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Columbia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:03:37 29-06-09    Temat postu:

Dziękuje wam bardzo za tak długie i piękne komentarze. Działają one na mnie naprawdę mobilizującą. Nowy odcinek mam już napisany, ale dzisiaj go chyba nie wstawię, bo chcę się zastanowić jeszcze nad jedną scenką, którą do końca nie wiem jak rozegrać. Pozdrawiam ;***
Powrót do góry
Zobacz profil autora
paulinek
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 4890
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: tam gdzie spełniają sie marzenia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:09:41 29-06-09    Temat postu:

musze przyznac ,ze zaczełam czytac od nie dawna!!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ligia
Idol
Idol


Dołączył: 30 Mar 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Columbia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:13:17 30-06-09    Temat postu:

Dziękuje jeszcze raz wszystkim za komentarze ;***

Entrada: [link widoczny dla zalogowanych]

Odcinek 90

Marcos zastanawiał się nad propozycją lekarza. Przecież tak naprawdę niczym nie ryzykował. Kuracja mogła się udać lub nie. A gdyby Juliana się obudziła byłaby zapewne niezwykle szczęśliwa. Mogliby mieć więcej dzieci. Jego ukochana zawsze o tym marzyła. On widział jak bardzo. Jednakże ona nigdy się do tego nie przyznawała. Dobroć jej serca i aksamitność duszy nie pozwoliłyby jej na chociażby słowne urażenie go.
- Zgadzam się. – powiedział nagle pan Mutti, wstał z krzesła i stanowczo uścisnął dłoń lekarza. Panowie uśmiechnęli się do siebie. Oboje wierzyli, że zamierzony przez nich cel zostanie zrealizowany.
- Bardzo się cieszę, iż podjął pan słuszną decyzję. – lekarz był bardzo zadowolony. – Możemy już za chwilę zacząć badania. – dodał. – Chce pan?
- Oczywiście. – przytaknął Marcos.
Po chwili obaj panowie udali się do pokoju w którym miały zostać wykonane pewne badania mające na celu sprawdzenie czy pan Mutti może zostać poddany danej kuracji. Godzinę później mężczyzna był już przy łóżku swojej żony. Wszystko przebiegło bardzo szybko i sprawnie. Teraz pozostawało mu już tylko czekać na wyniki. Marcos nie wiązał z tym zbyt wielkich nadziei ponieważ wiedział, że takie oczekiwania zazwyczaj okazują się daremne jednak mała iskiereczka paliła się już w jego sercu.
Pan Mutti dotknął dłoni swojej żony by po chwili przybliżyć ją do swoich ust i złożyć na niej czuły pocałunek. Mężczyzna wpatrywał się w śpiącą żonę w oczekiwaniu na jakiś znak, który dawałby mu nadzieję na lepsze jutro. Nic się jednak nie zmieniało. Juli wciąż pozostawała znieruchomiała nie reagując na żadne sygnały ze świata ziemskiego. Marcos nie chciał ani nie mógł przestać wierzyć, bo to mogłoby się dla niego okazać środkiem do szybkiej śmierci duszy. Postanowił, że będzie czekał. Dni, miesiące, lata... Codziennie z nią rozmawiał, wspominał chwile, które ze sobą przeżyli. W jego pamięci trwał obraz roześmianej i pięknej żony, której widok z lubością podziwiał każdego ranka kiedy promienie słońca padały na jej twarz.
- Ziemia się zatrzyma, słońce zgaśnie, świat się skończy... Ale nasze serca będą ze sobą zawsze... Na zawsze i na wieczność... – wyszeptał mężczyzna trzymając dłoń Juliany na swoim sercu i pochylając się nad nią pocałował ją delikatnie w usta.
W tym momencie Marcos poczuł lekkie ściśnięcie swojej dłoni. Zrozumiał, że to jego ukochana to zrobiła.
- Kochanie... Kochanie... – mówił, ale ona nie reagowała.
Usiadł więc ze zdumieniem na krzesło. Nie wiedział czy to co się przed chwilą stało było jedynie jego wymysłem czy prawdziwym zdarzeniem.
- Marcos – wyszeptała Juliana ledwie dosłyszalnym głosem i otworzyła oczy.
- Kochanie – Marcos zerwał się na równe nogi rozumiejąc, ze jest to głos jego żony. – Obudziłaś się. Obudziłaś... – mówił głaszcząc jej hebanowe włosy.
Wpatrywał się w nią jak w anioła, który przyszedł na ziemię aby osłodzić jego smutki. Małżonkowie uśmiechali się do siebie przez chwilę nie mówiąc zupełnie nic. W powietrzu czuć było magię, która obiegała ich ciała i dusze. Do szczęścia nie potrzebne im było nic więcej. Mogliby już tak patrzeć się na siebie przez całe życie.
- Jesteś tutaj, jesteś przy mnie... – wyszeptała Juliana – Przepraszam... Przepraszam, że nie powiedziałam ci o mojej chorobie... Chciałam, ale..
- Ciii... – Marcos zakrył jej usta palcami – Nic już nie mów. Najważniejsze jest to, że w końcu się obudziłaś i że tu jesteś. Reszta się nie liczy.
Juliana uśmiechnęła się promiennie co dla mężczyzny było najlepszą nagrodą za wszystkie dnie i noce smutku, które przeżył w oczekiwaniu na polepszenie jej stanu zdrowia.
David Bustamante – Vivo por ella
**************************************************************
Istnieje miejsce bardzo ważne dla ludzi, którzy stracili swoich najbliższych. Takim miejscem jest cmentarz. Odwiedzamy nagrobki drogich nam osób aby podzielić się z nimi swoimi troskami i zmartwieniami. Chcemy także po prostu porozmawiać z ukochaną osobą, która odeszła z tego świata, ale nadal istnieje w naszych sercach. Nino podążał właśnie na grób swojej matki. Od dnia pogrzebu odwiedzał to miejsce przynajmniej raz w tygodniu. Nadal nie mógł pogodzić się z jej stratą. Wiedział, że tak musiało być, że ona oddała za niego życie, ale wciąż trapił go niedosyt spowodowany zbyt krótkim czasem jaki z nią spędził. Nie miał praktycznie żadnych wspomnień z nią związanych po za tymi jak kobieta wyznała mu prawdę a także kilkoma odwiedzinami w jej domu. Zapewne gdyby spędził z nią te wszystkie lata także by tęsknił, ale miałby wspomnienia, których nikt nigdy nie mógłby mu odebrać.
Mężczyzna położył na grobie żółtego narcyza i przeżegnał się. Łzy, które spłynęły po jego twarzy opadły na grobową płytę. Nino przez pewien czas siedział tak samotnie wspominając te parę chwil, które spędził z Elwirą.
Nagle, poczuł dotyk czyjejś ręki na swoim ramieniu. Odwrócił się i ujrzał swoją córeczkę. Dziewczynka nie mówiąc nic przytuliła się do taty czując, iż on teraz bardzo tego potrzebuje. Mężczyzna miał zamiar powiedzieć jej, że nie powinna była wychodzić z samochodu i iść tu sama, ale gest jaki zrobiła sprawił, iż nie mógł się na nią gniewać. Ciepło i miłość bijąca od dziecięcego serduszka może czasami znacząco pomóc w uśmierzeniu bólu duszy dorosłego człowieka. Pan Arabato przez cały okres żałoby starał się aby córka nie widziała jak płacze i nie przytulał się do niej. Teraz jednak zrozumiał, że zrobił błąd. Małą Nastka uświadomiła mu bowiem, iż Elwira umierając dała jego córce szansę wychowania się w pełnej, szczęśliwej rodzinie. Szansę, której on nie otrzymał.
**************************************************************
Trwała właśnie lekcja wf. Uczniowie wykonywali ćwiczenia gdy tymczasem nauczyciel siedział na krześle i wpatrywał się w jedną z uczennic. Lucia ćwiczyła w krótkiej białej spódniczce co pozwalało mu na podziwianie jej długich, smukłych nóg. W pewnej chwili blondynka zauważyła to. Speszona przestała ćwiczyć, ale to nie przeszkodziło mężczyźnie dalszemu przyglądaniu się jej figurze. Dziewczyna w myślach przeklinała wprowadzony obowiązek noszenia jednakowych stroi na zajęcia wychowania fizycznego. Gdyby mogła założyłaby długie spodnie żeby nie dawać nauczycielowi powodu do żadnych zaczepek.
- Panno Olivar! Proszę ćwiczyć dalej! – blondynka usłyszała krzyk nauczyciela, który kierował się w jej stronę. – Dlaczego przestałaś?
- Złapał mnie skurcz. – wymyśliła na poczekaniu. – Czy mogę usiąść?
- No, dobrze. Może pomogę? – zaoferował się i chciał objąć ją w pasie.
- Nie! – odskoczyła. – Poradzę sobie sama. Już powoli mi przechodzi... – dokończyła rumieniąc się. Nie umiała kłamać a po za tym jej wymówka była zbyt popularna by nie wzbudzić podejrzeń nauczyciela.
- A więc dzisiaj zostaniesz po lekcji? – zapytał mężczyzna siadając na ławce kiedy oboje już do niej dotarli.
- Właśnie... Chciałam o tym z panem porozmawiać... Mam w domu bardzo dużo zajęć. Przyjeżdża moja ciotka i... czy można by to było jakoś przełożyć?
- To zależy... Czy się o to postarasz... – mężczyzna przysunął się do blondynki i uśmiechnął znacząco. – Mogłabyś być dla mnie odrobinę milsza...
Ana z daleka obserwowała całą scenkę. Widziała, że nauczyciel najwyraźniej narzuca się jej przyjaciółce. Postanowiła działać.
- Lucia! – krzyknęła i podbiegła także nauczyciel lekko się od niej odsunął. – Coś się stało? – zapytała z troską siadając obok niej. Mężczyzna po chwili odszedł zostawiając dziewczyny same.
- Już wszystko dobrze. – uśmiechnęła się blondynka i odetchnęła z ulgą.
- O czym rozmawiałaś z panem Moranto? – zapytała Ana.
- Pytał jak się czuje i tyle. – odpowiedziała Lucia zaniepokojona pytaniem czerwonowłosej.
- Dobra, nie będę owijać w bawełnę, bo w taki sposób nie porozmawiamy. Zapytam wprost: Ten facet naprzykrza ci się?
Blondynka nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Bała się wyznać prawdę, bo Ana jest bardzo porywcza i mogłaby wywołać awanturę, która mogłaby jej bardzo zaszkodzić.
- Nie... Skąd ten pomysł... – odpowiedziała Lucia wymijająco. – Lepiej chodźmy już ćwiczyć. Skurcz już mi przeszedł i czuję się znacznie lepiej. – blondynka wzięła przyjaciółkę za rękę i obie poszły na boisko.
Ana pomimo zapewnień blondynki była jednak pewna, że coś się dzieję. Postanowiła, że zrobi sobie z Lucią babski wieczór podczas którego dokładnie ja o wszystko wypyta.
Po skończonej lekcji dziewczyny wyszły z przebieralni. Kiedy szły korytarzem natknęły się na Nacha i Pedra. Czerwonowłosa i Pedro wymienili się pełnymi żalu i tęsknoty spojrzeniami. Powiedzieli do siebie tylko zwykłe „cześć” tak jakby byli dla siebie tylko znajomymi z klasy. A przecież tak nie było... Każde z nich cierpiało. Oboje pragnęli rzucić się sobie w ramiona i pocałować, ale żadne z nich nie zdecydowało się na ten krok. Minęli się i poszli w przeciwne strony zostawiając Lucię i Nacha samych.
- Szkoda mi ich... powiedziała blondynka ze smutkiem. – Tak się kochają a nie mogą się ze sobą porozumieć. Przecież wystarczyłaby szczera rozmowa a jestem pewna, ze wszystko by się ułożyło.
- Też jestem tego zdania... Ale nic już na to nie poradzimy... Oni sami muszą się ze sobą dogadać... – stwierdził Nacho i objął swoją dziewczynę w pasie. – Ale może nie rozmawiajmy już o nich. Powinniśmy wykorzystać jakoś tą przerwę.
- Masz jakiś pomysł? – zapytała Lucia uwodzicielskim tonem i uśmiechnęła się.
- Bardzo wiele. A jednym z nich jest to. – powiedział chłopak by po chwili pocałować swoją dziewczynę.
Para uwielbiała spędzać czas w swoim towarzystwie. Wtedy oboje czuli się bardzo szczęśliwi i spełnieni.
Tymczasem Pedro podszedł do Any.
- Ana, mam do ciebie sprawę. – zaczął niepewnie.
- Tak? – zapytała dziewczyna oschłym tonem.
- Chciałem się ciebie zapytać czy pomimo naszych nieporozumień wystąpisz ze mną w konkursie tańca organizowanym przez mojego wujka.
- O to ci chodzi... – westchnęła ze smutkiem czerwonowłosa. – Ja uważam, że nie powinniśmy mieszać spraw prywatnych z tańcem. Oboje go kochamy i jeżeli nadal chcesz ze mną tańczyć to chętnie wezmę udział w tym konkursie. Mamy jeszcze tydzień więc musimy trochę potrenować. – powiedziała Ana i uśmiechnęła się.
- To super. Cieszę się, że tak do tego podchodzisz. – Pedro odwzajemnił uśmiech.
Przez chwilę między parą nastała niezręczna cisza. Żadne z nich nie wiedziało co ma powiedzieć ani jak się zachować.
- Chciałbym też przeprosić cię za to moje ostatnie zachowanie... Trochę mnie poniosło gdy dowiedziałem się, ze ty... Wszystko sobie przemyślałem i ja... – powiedział nagle chłopak. Zrozumiał, że to co zrobiła Ana było już przeszłością a on nie powinien się o to na nią obrażać. Kiedy był u Diany uświadomił sobie jak bardzo kocha czerwonowłosą i że nie chciałby być z nikim innym tylko z nią. – Wybaczysz mi? – zapytał z nadzieją.
- Nie wiem czy mam co ci wybaczać. W końcu to ja zawiniłam w całej tej sytuacji. Lepiej będzie jak już pójdę... – ton głos ukochanej wydał się Pedrowi tak suchy i lodowaty, iż chłopak poczuł przeszywający go chłód.
- Zaczekaj... – chłopak chwycił panienkę Berger za rękę kiedy ta chciała odejść. – Porozmawiajmy... Ja chciałbym... To znaczy proszę cię abyś... Moglibyśmy spróbować jeszcze raz?
- Nie sądzę aby to był dobry pomysł. – odrzekła Ana oschle i odeszła. Idąc przez korytarz czuła spojrzenie Pedra, który przez dłuższy czas patrzył na oddalającą się postać.
To już koniec, pomyśleli Ana i Pedro. Koniec naszej młodzieńczej miłości. Trwała tak krótko jak jesienna burza i była tak słaba jak wiosenny podmuch wiatru.
[link widoczny dla zalogowanych]
**************************************************************
Dom Luzmili i Charliego. Wszyscy domownicy właśnie wrócili do domu. Luzmi siedziała w kuchni i karmiła Lusesitę. Towarzyszył jej Luis. Oboje bardzo dobrze się ze sobą rozumieli. Chłopak czuł z kobietą większą więź aniżeli ze swoją rodzoną matką. Kiedy Pedro i Nacho weszli do kuchni szepnęli do siebie parę porozumiewawczych słów by po chwili poprosić mamę aby udała się do sypialni gdzie na kobietę czekał już Charlie. Z uśmiechem poprosił ją aby siadła na łóżku i obejrzała krótki film. Na ekranie przedstawiona została scenka z Dianą i Charliem w rolach głównych. Po chwili oglądania nadszedł decydujący moment. Po jej obejrzeniu Luzmila zrozumiała, ze jej mąż nie zdradził jej. Wręcz przeciwnie, przez cały czas filmu nieprzytomnie wypowiadał imię swojej żony. Kobieta ze łzami w oczach podbiegła do męża zarzucając mu ręce na szyję. Poczuła wielką ulgę. Jej ukochany nigdy jej nie zdradził! Radość przepełniała jej serce. Pedro, Nacho, Ricardo i Luis z małą Lusesitą obserwowali całą scenkę z uśmiechem na ustach. Cała rodzina znów była spokojna i szczęśliwa. Tak samo jak działo się to przez ostatnie dziesięć lat.
- Co się tak patrzycie? Do kuchni, ale już! – krzyknęła Luzmila ze śmiechem wtulając się w objęcia ukochanego. – Obiad jest już gotowy.
- Ale wy tak pięknie wyglądacie, że moglibyśmy patrzeć tak na was całą wieczność.
- Od kiedy ty się stałeś takim romantykiem? – zapytała kobieta z rozbawieniem. – A może niechęć do nauki wyzwala w tobie takie oblicze?
- Nie. Skądże. – zaprzeczył Pedro próbując być poważnym.
- Dobra, dobra już ty mnie tutaj nie czaruj. Idziemy na obiad!
Po chwili wszyscy domownicy w radosnych nastrojach podążyli do kuchni.
[link widoczny dla zalogowanych]
**************************************************************
Lucia wychodziła właśnie ze szkoły. Była niezadowolona z faktu, iż musiała zostać w szkolę pół godziny dłużej niż pozostali, bo wtedy wracałaby z Nachem co zapewniłoby jej bezpieczeństwo przed nauczycielem wf. Szła bardzo szybko pragnąc jak najszybciej opuścić szkolne terytorium kiedy nagle usłyszała za sobą znajomy głos. Uczucie przerażenia sprawiło, ze stanęła znieruchomiała kiedy on dotknął jej ramienia.
- Gdzie się wybierasz? – zapytał z przebiegłym uśmieszkiem.
- Mama dzwoniła do szkoły prosząc o wcześniejsze puszczenie mnie ze szkoły, prawda? – Lucia miała nadzieję, że mama nie zapomniała zrobić tego o co dziewczyna ją prosiła.
- Nic mi o tym nie wiadomo, ale przecież parę godzin temu pytałaś się mnie czy możesz wyjść wcześniej więc kiedy niby poprosiłaś mamę o telefon do szkoły?
- Na przerwie. – wyjaśniła. – Muszę już iść – powiedziała i chciała odejść, ale nauczyciel ją zatrzymał.
- Czekaj. Może chociaż byś mi zrekompensowała swoją nieobecność...
Mężczyzna po chwili przybliżył się do uczennicy i objął ją ramieniem.
- Chodź – powiedział po chwili i zaprowadził ją pod jedno z drzew.
- Niech mnie pan w końcu puści! – krzyczała Lucia. Była przerażona. Nikt nie słyszał jej wołania.
Nauczyciel oparł blondynkę o drzewo i przykrył usta dłońmi. Po chwili wsunął rękę pod jej bluzkę. Wędrował dłonią po jej plecach. Dziewczyna szlochała i próbowała się wyrywać, ale on był silniejszy. W pewnej chwili zdjął rękę z jej ust, ale po to aby szybko zakryć je swoimi ustami. Lucia wiedziała, ze musi coś zrobić i to szybko. Pocałunek tego mężczyzny był okropny. Szybkim ruchem kopnęła go w krocze. Nauczyciel zawył z bólu a ona mogła oswobodzić się z jego objęć i uciec. Dziewczyna biegła ulicami szlochając. Gdy już była daleko od szkoły weszła w jeden z zakamarków ulicy i zjeżdżając po ścianie usiadła na ziemi. Nie mogła uwierzyć, że ten obleśny facet ją całował. Wyrzucała sobie, że mogła przecież już wcześniej kopnąć go w czułe miejsce. Ale w tamtej sytuacji jakiej się znalazła była tak zatrwożona i znieruchomiała, ze nie potrafiła wykonać żadnego racjonalnego ruchu.
************************** KONIEC ********************************
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monioula
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 01 Cze 2007
Posty: 3628
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sevilla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:37:58 01-07-09    Temat postu:

Wreszcie Juli się obudziła! Nie wiem, może to czułe słowa Marcosa tak na nią podziałały? Oby wszysto się ułożyło, oni zasługują na szczęście.
Pedro poprosił o drugą szansę, ale Ana jest zimna jak lód. Rozumiem jej zachowanie, ale mam nadzieję, że jednak nie wyjedzie.
No i Lucia... co za okropny facet, mogła mu te jaja urwać, bo go nie znoszę! Mam nadzieję, że więcej jej nie skrzywdzi, ale obawiam się, że może znowu spróbować
Pozdrawiam i czekam na kolejny odcinek!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mary Rose
Idol
Idol


Dołączył: 27 Lip 2007
Posty: 1287
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:23:03 01-07-09    Temat postu:

Już nowy odcinek? Oby tak częściej
Świetnie, naprawdę, trochę sielanki wreszcie Juli się wybudziła i może być szczęśliwa z Marcosem, oby kuracja się powiodła i wyleczył się z bezpłodności. Luzmi już wie, że Charlie jej nie zdradził, chwała Pedrowi za płytkę. Dlaczego mam wrażenie, że zbliżamy się do końca?
Lucia jest najbardziej poszkodowana, facet od wuefu nie chce się odczepić, a jej już trudno go unikać, bo w końcu wymówki się kończą
No i oczywiście wątek Pedra i Any. Też ją rozumiem, ale przecież są dla siebie stworzeni... Mam nadzieję, że jakoś ładnie ich pogodzisz ;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 52, 53, 54 ... 61, 62, 63  Następny
Strona 53 z 63

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin