|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dulce Maria Prokonsul
Dołączył: 23 Mar 2008 Posty: 3136 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:33:43 10-07-09 Temat postu: |
|
|
E tam.. mi się podoba już od początku..
Jak ja sobie przeczytam to co kiedyś pisałam, to dopiero okropny styl pisania.. pffff..xD Chyba nikt aż tak nie pisze..;D |
|
Powrót do góry |
|
|
Ligia Idol
Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Columbia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:19:11 10-07-09 Temat postu: |
|
|
Dziękuje wszystkim za komentarze. Bardzo wiele one dla mnie znaczą. Dzisiejszy odcinek... średni. Coś mi trochę wyszło, inne zupełnie się nie udało. Życzę mimo wszystko przyjemnej lektury. Pozdrawiam ;***
Entrada: [link widoczny dla zalogowanych]
Odcinek 94
W kuchni zapadła cisza. Barbara nie wiedziała jak zareagować na propozycję córki. Tak długo nie widziała swoich rodziców... Jak by zareagowali? Zamknęli by jej drzwi przed nosem czy przebaczyli i rzucili się sobie w ramiona? W pamięci pani Olivar znów pojawił się obraz rodziców. Ostatni raz widziała ich 19 lat temu. Ojciec stał na progu domu przytulając do siebie zapłakaną matkę. Byli jeszcze wtedy tacy młodzi. Ciekawe jak wyglądają teraz? Kobieta starała się stworzyć w swoich myślach ich dzisiejszy wizerunek, ale ostatni ich widok przesłaniał jej każde najmniejsze wyobrażenie.
- Zgadzasz się, mamo? – zapytała Lucia aby przerwać ciszę, która zapadła po jej propozycji. – Jeżeli ty spotkasz się z rodzicami i poprosisz ich o wybaczenie ja przebaczę tacie. – powtórzyła blondynka mając wrażenie, iż matka całkowicie zapomniała o jej słowach.
- Dobrze, niech tak będzie – wymamrotała w końcu Barbara i wstała z krzesła. Nerwowym ruchem stanęła przy oknie i oparła się o ścianę. – Tak dawno ich już nie widziałam. Jak oni zareagują na mój widok? Czy mi przebaczą? – zastanawiała się na głos.
Po chwili poczuła jak jej córka dotykając jej ramion przytula się do niej.
- Będzie dobrze – szepnęła do jej ucha. – Musiał nadejść ten dzień w którym pojednasz się ze swoimi rodzicami. I ja chciałabym poznać swoich dziadków... – dodała niepewnie.
Rozmowę przerwał dźwięk dzwonka do drzwi. Lucia szybkim krokiem udała się w stronę wejścia. Kiedy zobaczyła Anę uśmiechnęła się. Wzięła ją za rękę i pociągnęła do swojego pokoju.
- Czekałam na twój telefon... – powiedziała blondynka siadając na łóżku.
- Wolałam przyjść i porozmawiać z tobą osobiście – wyjaśniła czerwonowłosa. – Wszystko już załatwione, Oscar ma kamerę a tu mam coś dla ciebie.
- Będę musiała to przypiąć do ubrania? – zapytała blondynka biorąc do ręki małą kamerkę.
- To na wypadek gdyby mój brat nie sfilmował wszystkiego dokładnie.
- Boję się – wyznała Lucia i przytuliła się do przyjaciółki. – Nie wiem czy zniosę to gdy mnie dotknie.
- Nie martw się, jeżeli zobaczymy, że coś ci grozi wkroczymy do akcji. – zapewniła dziewczyna. – Ale musimy mieć dowody. Bez nich niczego nie zdziałamy. Powiedziałaś już o wszystkim Ignaciowi? – zapytała panienka Berger.
- Nie wiem czy on powinien się o tym na razie dowiedzieć. Z natury jest spokojny, ale jeżeli chodzi o mnie robi się bardzo porywczy. Może zniszczyć nasz plan... Bo co będzie jeżeli napadnie na tego... i pobije go? Bez dowodów? – blondynka wyraziła swoją obawę.
- Tak, muszę ci przyznać rację. Lepiej będzie jak... – Ana nie dokończyła, bo poczuła okropne mdłości i szybko pobiegła do łazienki. Zaniepokojona Lucia stanęła przy drzwiach.
- Martwię się o ciebie. – powiedziała kiedy przyjaciółka była już w jej pokoju. – Nie wyglądasz zbyt dobrze, jesteś taka blada... Proszę cię, pójdź na badania.
- Chyba masz rację – przyznała w końcu czerwonowłosa. – Ostatnio odpycha mnie od jedzenia. Prawie nic nie jem, ciągle mam mdłości, wymiotuję. To chyba nie jest normalne.
- Cieszę się, że w końcu to zrozumiałaś. – Lucia wstała z łóżka. – Więc może pójdziemy od razu?
- Teraz – Ana była zaskoczona. – Nie, nie mogę. Jestem umówiona z Pedrem na próbę. Zostały już tylko dwa dni do konkursu a my chcemy wypaść jak najlepiej. – wyjaśniła.
- No dobrze, dzisiaj ci daruję, ale po konkursie wybierzemy się do przychodni. Dobrze? Bo jeżeli nie to dostaniesz ode mnie tą poduszką. – zagroziła Lucia ze śmiechem trzymając w ręku puszystego Jaśka.
- O ty, grozisz mi? – Ana wzięła szybko drugą poduszkę i rzuciła nią w przyjaciółkę.
Dziewczyny na moment powróciły do radosnych chwil dzieciństwa kiedy wielokrotnie nocując u siebie spędzały noce na rozmowach i takich „bitwach”.
**************************************************************
Tydzień intensywnych przygotowań do konkursu dobiegł końca. W akademii El Beneo panowało poruszenie. Wszyscy byli niezwykle podekscytowani a uczestnicy turnieju bardzo zdenerwowani. Przed publicznością stanął Nino, który zapowiadał kolejne pary. Za kulisami dało się wyczuć atmosferę napięcia i emocji. Ana siedziała na ławce czując wzbierający ją niepokój. Pedro usiadł obok niej i delikatnie objął ją ramieniem. Wyszeptał jej coś do ucha a ona uśmiechnęła się. Ten chłopak zawsze wiedział jak ją pocieszyć. Jednak stres nie był jedynym zmartwieniem czerwonowłosej. Dziewczyna rankiem znów miała mdłości i zupełnie nic nie zjadła. Bała się, iż może zasłabnąć. Na rozmyślania jednak nie było już czasu ponieważ para usłyszała jak Nino zapowiada właśnie ich występ.
Ana i Pedro wyszli na scenę tanecznym krokiem. Stanęli naprzeciwko siebie i spojrzeli sobie głęboko w oczy. Chłopak znów posłał panience Berger uśmiech, który sprawił, iż dziewczyna całkowicie pozbyła się stresu. Pedro jedną ręką ujął czerwonowłosą w pasie przyciągając ją bliżej siebie a drugą uchwycił jej dłoń. Ona zaś położyła swą dłoń na jego ramieniu. Kiedy chłopak dał jej znak, mrugnięciem oka, rozpoczęli taniec. On kierował. Raz jego noga szła do tyłu, jej do przodu. Później na odwrót. Jej noga do tyłu, jego do przodu. Para wykonywała swój taniec rytmicznie poruszając biodrami. W pewnej chwili puścili swoje dłonie. Pedro jedną ręką obejmował dziewczynę w pasie. Tańczyli dalej rytmicznie poruszając się w tym samym tempie. Pasowali do siebie pod każdym względem. Widać było, iż czują ten rytm. Nie popełniali najmniejszych błędów. Publiczność patrzyła na nich oniemiała. Na koniec swojego tańca Ana zrobiła piruet wskakując na ręce Perda. Po zakończonym pokazie para ukłoniła się lekko a publiczność z nieukrywanym zachwytem wstała i klaskała jeszcze długo po ich zniknięciu za kulisami.
- Chyba się im spodobało – zauważyła podekscytowana Ana uśmiechając się promiennie.
- To twoja zasługa, utalentowana tancerko – zapewnił Pedro przybliżając się do dziewczyny.
- Razem na to zapracowaliśmy – poprawiła go czerwonowłosa i chciała się lekko oddalić, ale chłopak ujął ją za ramię.
Była tak blisko jego ciała, jego ust... Czuła jak jej ciało drży. Nie mogła pozbyć się tego uczucia. Zawsze tak się działo gdy Pedro był blisko niej. Dlaczego nie mogła przestać go kochać?
Para przez dłuższą chwilę patrzyła sobie w oczy.
- A teraz prosimy wszystkie pary na scenę, zostaną ogłoszone końcowe wyniki! – Pedro i Ana usłyszawszy ten komunikat odsunęli się od siebie i udali się na scenę.
- Jury miało w tym roku bardzo ciężki wybór. Wszystkie pary były znakomite i należą im się gromkie brawa – w tym momencie publiczność znów zaczęła klaskać. Kiedy już się uciszyła pan Arabato mógł kontynuować swoją wypowiedź. – Po długich debatach wybraliśmy trzy najlepsze pary. A więc zaczynam od miejsca 3... Tą pozycję zajęli... Zajęli... Monica i Carlos... Wielkie brawa! – po chwili braw mówił dalej – Teraz miejsce 2... Miejsce 2 zajęli... Ana i... i mamy dwie Any... Ana i Hector!. Teraz nadszedł czas na zwycięzców tego turnieju. Już teraz gratuluję im serdecznie tej wygranej... A więc miejsce pierwsze zajęli... Zwycięzcami konkursu zostali... Mistrzami salsy okazali się... Ana i Pedro! – na sali rozległy się głosy radości. Publiczność wstała i gromkimi brawami oklaskiwała zwycięzców.
Para nie mogła uwierzyć w wygraną. Stali zupełnie zaskoczeni. Po chwili przytulili się do siebie. Po policzkach czerwonowłosej płynęły łzy szczęścia. To był wyjątkowy dzień w życiu tych młodych ludzi. Dziewczyna otrzymała kwiaty a na ręce Perdra złożona złotą statuetkę.
Wszyscy przyjaciele, którzy się tutaj zebrali przyszli aby im pogratulować. W pewnej chwili Ana zauważyła Oscara, który z daleka przyglądał się całej sytuacji. Postanowiła do niego pójść.
- Potrzymaj te kwiaty – szepnęła do Lucii i udała się w stronę brata.
- Tak się cieszę, że tu jesteś – powiedziała i przytuliła się do niego. – Dlaczego do mnie nie podszedłeś? – po chwili Ana zdała sobie z bezsensowności swojego pytania. Przecież tutaj była mama. – A mama – westchnęła. – W końcu i tak będziemy musieli wyznać jej prawdę. Przecież jadę z tobą do Stanów, musimy jej więc powiedzieć, że żyjesz.
- Ale chyba teraz nie jest na to odpowiednia chwila, nie sądzisz? – zasugerował brat.
Ana musiała przyznać mu rację. Nie chciała aby cokolwiek przerwało jej ten dzień szczęścia, który teraz przeżywała. Po chwili rozmowy pożegnała się z bratem i wróciła do skandującej na cześć jej i Pedra publiczność. Kiedy tylko tam dotarła, chłopak porwał ją na ręce i obrócił parę razy z uśmiechem.
- No to co ekipa, robimy jakąś imprę na cześć zwycięzców? – zaproponował Pablo.
- Może ognisko? – wtrąciła Linda z uśmiechem.
- Jasne, super pomysł – przyklasnął Nacho a w ślad za nim poszli inni.
Ana uśmiechnęła się. Byś może będzie to jej ostatnie spotkanie z przyjaciółmi. Będzie okazja aby powiedzieć im o wyjeździe.
Jennifer Lopez - Salsa
**************************************************************
Pomimo wielkich obawa jakie towarzyszyły Barbarze przez ostatnie dni, kobieta postanowiła jednak udać się w podróż mającą na celu wyjednanie sobie przebaczenia u swoich rodziców. Pani Olivar idąc przez wieś z bagażami wspominała chwile swojego dzieciństwa. Patrzyła na łąkę na której wielokrotnie bawiła się z innymi rówieśnikami. Pamięcią sięgnęła także po obraz jeziora nad którym po raz pierwszy pocałowała się z chłopakiem. Wspomnienia te były tak miłe, ze odświeżały jej duszę jak powiew wiosennego wietrzyku. Kiedy jednak stanęła na wprost swego rodzinnego domu, jedynym obrazem jaki widziała był ten ostatni widok obejmujących się rodziców. Kobieta po chwili wpatrywania się w dom zrobiła parę głębokich oddechów i otworzywszy furtkę weszła na teren domostwa jej rodziców. Była już na schodach kiedy ogarnęło ją uczucie przerażenia. Jak ona im teraz spojrzy w oczy? Co powie? Barbara tak bardzo lękała się rozmowy z rodzicami, iż miała zamiar stąd uciec. Kiedy jednak zeszła już ze schodów i była przy wyjściu drzwi domu otworzyły się. Kobieta znieruchomiała. Nie potrafiła odwrócić się aby spojrzeć na osobę, która stała za nią.
- Kim pani jest? – zapytała kobieta w podeszłym wieku. Kiedy nie otrzymała odpowiedzi podeszła do gościa i dotknęła jego ramienia.
Barbara odwróciła się powoli i uniosła wzrok. Zobaczyła swoją matkę. Nie mogła uwierzyć, ze jej rodzicielka aż tak się zestarzała. Kobieta na którą patrzyła była zupełnie nie podobna do tej którą widziała przed laty. Była wyraźnie zmęczona życiem. Miała krótkie, siwe włosy, których niesforne kosmyki opadały na starą, zniszczoną twarz.
Gospodyni wpatrywała się w Barbarę przez dłuższą chwilę. W jej oczach widać było łzy, które wkrótce spłynęły po jej bladych policzkach.
- Moja córeczka – kobieta wybuchła płaczem i obie panie rzuciły się sobie w ramiona.
- Mamo, mamusi – Barbara także się rozpłakała. Czuła wielką radość, która ogarniała całą jej duszę a jednocześnie żałość z powodu, iż tak długo nie widziała swojej matki. Dopiero teraz uświadomiła sobie jak egoistycznie się zachowała, myśląc jedynie o własnym szczęściu.
Po dłuższej chwili wspólnych uścisków i płaczu nadszedł czas na wejście do rodzinnego domu. Barbara rozejrzała się dookoła gdy już obie panie były w środku. Nie było jej tu tyle lat a wnętrze nie zmieniło się ani trochę. Wszystko jedynie się postarzało. Kobieta usiadła przy kominku, którego płomienie ogrzewały ją. Wspomnienia znów do niej powróciły. Wspólne święta... Pamięcią sięgnęła do najlepszych dla niej czasów. Tych, kiedy była małą dziewczynką. Tata zawsze przebierał się za Mikołaja. Brał wtedy swoją córeczkę na ręce i pytał się czy była dostatecznie grzeczna. Ona odpowiadała, iż bardzo się starała taką być a w nagrodę otrzymywała świąteczny prezent. Kobieta spojrzała na zdjęcia, oprawione w ramkach, które stały nad kominkiem. Wzięła jedno z nich do ręki. Na nim widoczna była cała rodzina. Mama, tata i ona. Wtedy miała chyba około piętnastu lat.
- Barbara... – kobieta usłyszała starszy, ochrypły głos.
Odłożyła ramkę i odwróciła się. Spojrzała na starszego, siwego mężczyznę. To był jej ojciec.
- Tato... – podeszła do niego ze łzami w oczach. On jednak nic nie odpowiedział. Wyglądał tak jakby jego twarz była zrobiona z kamienia. Żadnej mimiki, żadnych oznak uczuć...
- Chciałam... Chciałam... – pani Olivar za każdym razem urywała swoją wypowiedź. Nie widziała co ma powiedzieć człowiekowi przed którym właśnie stała. Dziewiętnaście lat temu miał rację. Od razu przejrzał Alejandra. Ale ona była uparta. Wolała wierzyć obcemu mężczyźnie niż własnemu ojcu. Jak mogła być aż tak zaślepiona.
- Już wstałeś – ciszę przerwało pojawienie się starszej kobiety, która niosła na tacy dwie filiżanki kawy. – Nasza córka przyjechała... – wydukała głosem łamiącym się od łez.
- Przyjechała? – zapytał mężczyzna nie patrząc już na Barnarę. – Przecież nasza córka nie żyje. Jak ta pani już sobie pójdzie to mnie zawołaj. Pójdę pooddychać świeżym powietrzem. – rzucił i wyszedł.
Przez chwilę w salonie zapanowała niezręczna cisza. Panie patrzyły się jedynie na siebie próbując nacieszyć się widokiem straconych lat.
[link widoczny dla zalogowanych]
**************************************************************
Juliana wyszła właśnie z łazienki. Ubrana w szlafrok wydawała się Marcosowi bardzo ponętna. Krople wody z jej mokrych włosów opadały na dywan. Mężczyzna podszedł do żony i objął ją w pasie. Przyglądając się jej przez chwilę odgarnął niesforne kosmyki, który nasunęły się na jej twarz. Delikatnie pocałował ją w usta.
- Zadzwonię do domu – powiedziała szybko czarnowłosa i usiadła na łóżku.
Pan Mutti był w szoku. Po co ona w takiej chwili chce dzwonić do domu. Już wiem, pomyślał z szelmowskim uśmieszkiem i postanowił się z nią troszeczkę podrażnić. Usiadł na łóżku i zaczął całować jej szyję sprawiając, iż kobieta nie mogła skupić się w oczekiwaniu na rozmowę.
- Przestań – szepnęła prawie nie dosłyszalnym głosem. – Cześć mamuś – powiedziała radośnie kiedy Regina odebrała telefon.
- Jak się cieszę, ze dzwonisz – w głosie Reginy słychać było radość.
- Chciałam powiedzieć, że przyjeżdżamy jutro tym samolotem o 19 lotem 325 Firbusa. Będziemy na około 22 na lotnisku. Wiem, że chcecie nas odebrać, ale myślę, że lepiej będzie jeżeli wrócimy taksówką. Dobrze? – zaproponowała Juliana delikatnie się wiercąc. Nie mogła już znieść pieszczot Marcosa, które sprawiały, że cała drżała.
- Jak sobie życzysz kochanie.
Panie pożegnały się.
- Co ty robisz?! – zapytała wściekła czarnowłosa. – Myślisz, ze to takie fajnie? Podczas rozmowy z moją matką? – po chwili Juliana uśmiechnęła się. – I tak musisz wytrzymać do jutra.
- Chyba do pojutra – poprawił zniecierpliwiony Marcos. – Ależ ty mnie poddajesz katuszom – rzekł z miną cierpiętnika.
[link widoczny dla zalogowanych]
**************************************************************
Na następny dzień. Liceum. Uczniowie usłyszeli właśnie dzwonek do lekcji i wszyscy zbierali się do klas. Tylko Lucia była dosyć niespokojna. Nerwowym wzrokiem poszukiwała nauczyciela od wf. Wiedziała, że zaraz będzie miała z nim lekcje, ale cała scenka musi być odegrana w ukryciu. W końcu on nigdy nie zacząłby jej obmacywać przy innych. Na samą myśl o jego dotyku robiło jej się niedobrze. Blondynka wiedziała jednak, ze musi to znieść aby wreszcie ten człowiek zapłacił za wszystkie łzy, które z siebie wylała. Tymczasem Nacho szykował się do lekcji wychowania fizycznego. Niespodziewanie na jego drodze pojawiła się Linda.
- Chyba nie zauważyłaś, ze to jest przebieralnia dla chłopaków – powiedział ze śmiechem.
- Bardzo śmieszne... – dziewczyna zrobiła głupią minę. – Chciałam z tobą porozmawiać – rzekła i wzięła Nacha za rękę. – Chodzi o twoją dziewczynę, o Lucię...
- Co z nią? – zapytał zaniepokojony chłopak.
- No właśnie... Wydaje mi się, że coś nie tak. Ona chyba kręci z naszym nauczycielem od wf. Wiem, ze to może się wydać głupie, bo przecież chodzi z tobą, ale... wolałam żebyś o tym wiedział. Zauważyłam jak się nasz facet w stosunku do niej zachowuje. Dotyka dłonią jej kolan, bierze za ręke.. Wiesz te sprawy... Nie myśl, że jestem plotkarą, ale... – wytłumaczyła Linda nerwowo przeplatając palce dłoni.
- Ale jak to... Nie rozumiem... – dziwił się Ignacio.
- Nie mam już czasu na rozmowę. Muszę iść na wf... Jak chcesz to mi wierz albo nie, ale mi się wydaje, że oni ze sobą kręcą. Co najgorsze, za twoimi plecami.
Po chwili Nacho widział już tylko postać oddalającej się koleżanki. Był bardzo zaniepokojony słowami koleżanki. Postanowił to sprawdzić.
************************** KONIEC ********************************
Ostatnio zmieniony przez Ligia dnia 17:26:39 10-07-09, w całości zmieniany 3 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Nividis Debiutant
Dołączył: 07 Maj 2009 Posty: 78 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:44:04 10-07-09 Temat postu: |
|
|
Fajna była ta scenka z Angelą i Luisem Zabawna
Szkoda mi biednej Lucii... Ten nauczyciel musi wreszcie otrzymać zasłużoną karę.
Podobała mi się rozmowa Lucii z mamą i te jej teksty o ojcu i czekoladzie
A co do dzisiejszego odcinka to:
Śliczna scenka z Aną i Pedrem Powinni się wreszcie pogodzić. Wszystko się strasznie pomiędzy nimi komplikuje. Jedyna nadzieja w tym ognisku, który organizują na ich cześć.
Juliana i Marcos Jak nowożeńcy...
I Barbara... Z jednej strony to nie dziwię się jej ojcu a z drugiej szkoda mi jej... Dobrze, ze chociaż matka ją przyjęła. No, ale zawsze serce kobiety jest czulsze...
Pozdrawiam i czekam na new ;*** |
|
Powrót do góry |
|
|
Sylwia94 Arcymistrz
Dołączył: 11 Lut 2007 Posty: 22366 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:07:21 10-07-09 Temat postu: |
|
|
Super odcinek!
Dobrze, że Luci udało się przekonać mamę do wizyty u rodziców. Jak widać nie mylili się co do Alejandra, szkoda jednak, że nie udało im się przekonać córki, jaki jest ten mężczyzna. Gdyby ich posłuchała nie związałaby się z tym oszustem, który prowadził podwójne życie. Ale wiadomo, że czasu już się nie cofnie, a za swoje błędy kobieta teraz musi płacić. Bardzo wzruszająca była scena, gdy Barbara przywitała się z matką. Sądziłam, że ojciec po 19 latach również się ucieszy z widoku swojej córki. Mężczyzna woli udawać, że Barbara umarła. Jednak myślę, iż pozornie przyjmuje taką maskę, a naprawdę kocha córkę i przez tyle lat było mu bardzo trudno pogodzić się z jej odejściem. Mam nadzieję, że w końcu wybaczy Barbarze i rodzina znów będzie żyła razem.
Ana i Pedro wygrali konkurs! Bardzo się cieszę, zresztą nie spodziewałam się innego werdyktu jury. Para oczarowała całą publiczność, brawom nie było końca, więc zasłużyli na 1 miejsce. Dużo trenowali, żeby odnieść ten sukces. Poza tym myślę, że w tańcu pokazali też jak bardzo się kochają, jak silna więź ich łączy. Dobrze, że się pogodzili, jednak niewyjaśniona sprawa wizyty Pedra u Diany sprawiła, iż dziewczyna nie chce znowu związać się z chłopakiem. Najgorsze, że planuje wyjazd do Stanów i postanowiła powiadomić przyjaciół o tym podczas ogniska. Mam nadzieję, że powstrzymają ją od tej decyzji. Poza tym martwią mnie jej ciągłe mdłości i wymioty. Dziewczyna nie chce iść do lekarza, ale powinna to sprawdzić. Co jej dolega? Bo chyba nie jest... w ciąży?
Już jutro Juliana będzie w domu. Wszyscy domownicy z niecierpliwością oczekują na powrót młodych państwa Muttich do domu. Dzieci tak dawno nie widziały się z rodzicami. Marcos chce nacieszyć się żoną, jednak kobieta jak widać chce już być w domu.
Perla postanowiła udawać ofiarę, oczerniając Reginę. Ale widzę, że Gabriel bronił ukochanej, nie wierząc w słowa byłej żony. Bardzo kocha Reginę, szkoda, że Perla chce ich skłócić. Wróciła po tylu latach i chce wszystko ustawiać według swoich planów. W dodatku dziwi się, że wnuki od razu nie rzucają jej się w ramiona...
Angela poznała Luisa. Ich spotkanie było dosyć nietypowe, bo zaczęło się od małej sprzeczki. Ale potem chyba się polubili. Ciekawa też jestem co dziewczyna planuje dalej w sprawie Carlosa, czy go zostawi?
Lucia w końcu postanowiła działać, a Ana jej pomoże. Trzymam kciuki, żeby ich plan się udał i nauczyciel wf-u został w końcu wyrzucony. Zmartwiła mnie jednak rozmowa Lindy z Nacho. Nie wiem jakie intencje miała dziewczyna, ale chłopak nie powinien był się o tym dowiedzieć. Pewnie się tym przejmie, a Lucia postanowiła najpierw zdemaskować nauczyciela i potem mu o wszystkim opowiedzieć. Teraz to trochę się skomplikowało.
Czekam na nowy odcinek
Ostatnio zmieniony przez Sylwia94 dnia 23:14:44 10-07-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
paulinek Wstawiony
Dołączył: 30 Kwi 2009 Posty: 4890 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: tam gdzie spełniają sie marzenia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 9:00:25 11-07-09 Temat postu: |
|
|
super odcinek
Anna i Lucia uknuły swietny plan ale bardzo dobry co gorsza Ignacio moze go popsuć !!!!!
licze ,ze sieuda i zwolnia nauczyciela
ana i pedro wygrali konkurs a ona jak nic jest w ciąży !!!!
marcos i juliana hmmm |
|
Powrót do góry |
|
|
Orchidea Idol
Dołączył: 07 Sie 2007 Posty: 1149 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: lublin
|
Wysłany: 18:24:40 11-07-09 Temat postu: |
|
|
Oby plan się powiódł i ten facet poniósł karę. Tylko czy Nacho po wysłuchaniu plotek Lindy go nie zniszczy
Teraz jestem prawie pewna, że Ana jest w ciąży. Jeśli tak, to na pewno wiele zmieni.
Dobrze, że Barbara pojechała na spotkanie z rodzicami. Ojciec na pewno w końcu jej przebaczy.
Czekam na kolejne odc. Pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
monioula Prokonsul
Dołączył: 01 Cze 2007 Posty: 3628 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sevilla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:11:11 13-07-09 Temat postu: |
|
|
Barbara się jednak zdecydowała, mam nadzieję, że uda jej się dojść do porozumienia z ojcem, bo z matką lody już przełamała.
Plan z zarejestrowaniem wszystkiego na kamerę wydawał mi się idealny, ale teraz Nacho naprowadzony na trop, może stać się świadkiem czegoś, co źle zinterpretuje.
Ana i Pedro wygrali, to naprawdę świetnie, należało im się
No i Juliana i Marcos... magia miłości się roztacza <3 |
|
Powrót do góry |
|
|
paulinek Wstawiony
Dołączył: 30 Kwi 2009 Posty: 4890 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: tam gdzie spełniają sie marzenia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:08:39 13-07-09 Temat postu: |
|
|
kiedy bęzdie nowy ja czekam |
|
Powrót do góry |
|
|
Ligia Idol
Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Columbia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:06:46 13-07-09 Temat postu: |
|
|
Dziękuje wszystkim za komentarze.
A odcinek już się pisze, ale nie wiem kiedy się pojawi, bo jakoś opornie mi to idzie. Kompletnie nic sensownego z tego nie wychodzi... |
|
Powrót do góry |
|
|
Nividis Debiutant
Dołączył: 07 Maj 2009 Posty: 78 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:35:45 13-07-09 Temat postu: |
|
|
Ja też czekam na odcineczek ;) |
|
Powrót do góry |
|
|
paulinek Wstawiony
Dołączył: 30 Kwi 2009 Posty: 4890 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: tam gdzie spełniają sie marzenia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:14:24 14-07-09 Temat postu: |
|
|
i ja !!! |
|
Powrót do góry |
|
|
Ligia Idol
Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Columbia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:01:21 14-07-09 Temat postu: |
|
|
Dziękuje za komentarze. Dzisiejszy odcinek nie należy może do najlepszych, ale nie udało mi się napisać czegoś naprawdę dobrego. Przepraszam jeżeli kogoś zawiodłam tym odcinkiem. Chyba się powoli wypalam w tej produkcji...
Entrada: [link widoczny dla zalogowanych]
Odcinek 95
Lucia znajdowała się w przebieralni. Poprawiła delikatnie swój strój na wf i sprawdziła czy kamera jest dostatecznie dobrze założona. Kiedy usłyszała kroki przeraziła się. To mógł być on. Wkrótce jednak do pokoju weszła grupka roześmianych dziewcząt. Blondynka wyszła z pomieszczenia wzrokiem poszukując prześladującego ją mężczyzny. W pewnej chwili do dziewczyny podeszła Ana.
- Gotowa? – zapytała dotykając jej ramienia. Blondynka znacząco pokiwała głową. – Już tu idzie.
Na te słowa panienka Olivar poczuła jak robi jej się słabo. Była przerażona faktem, iż ten zboczeniec znów może ją dotknąć. Wzięła jednak głęboki oddech i uśmiechnęła się niepewnie kiedy w jej kierunku zmierzał już nauczyciel wf.
- Chciałaś ze mną porozmawiać? – zapytał uśmiechając się. – Może nareszcie przemyślałaś moją propozycję... – przybliżył się i objął ją w pasie.
- Ktoś może zobaczyć... Oddalmy się trochę – zaproponowała Lucia i po chwili oboje zmierzali w kierunku niewielkiego sadu leżącego na terenie szkoły.
Przez chwilę nikt się nie odzywał. Blondynka próbowała zebrać się na odwagę i zacząć. Kiedy wzięła już głęboki oddech odzyskała mowę.
- Proszę mnie już więcej nie nagabywać – zażądała ostrym tonem.
Nauczyciel uśmiechnął się szyderczo.
- Nie będziesz mi mówić co mam mówić, smarkulo – powiedział i podszedł do niej bliżej sprawiając, że dziewczyna musiała oprzeć się o drzewo. – Jeszcze żadna mi się nie oparła i ty nie będziesz wyjątkiem – dodał i szybkim ruchem zaczął całować dziewczynę. Lucia cały czas się opierała, ale wiedziała, że musi wytrzymać jeszcze chwilę aby mieć dowody przeciwko mężczyźnie.
Ignacio dotarł właśnie do sadu i z daleka zobaczył całującą się parę. Śledził ich, ale przez chwilę stracił z oczu. Przez chwilę wydawało mi się, iż oboje poddają się temu pocałunku, lecz po chwili zauważył, iż Lucia zdecydowanie go odpycha.
Szybko podbiegł do pary i odciągając nauczyciela od dziewczyny zaczął okładać go pięściami tak, że mężczyzna nie miał żadnej możliwości aby się bronić.
- Proszę, starczy już, przestać! – krzyczała blondynka zalewając się łzami.
Oscar chciał wkroczyć do akcji, ale Ana mu na to nie pozwoliła. Ich tutaj oficjalnie nie ma i nie mogą absolutnie nic zrobić.
- Przestań! – Lucia gwałtownym ruchem odciągnęła Nacha od nauczyciela i podbiegła do rannego aby zobaczyć w jakim jest stanie.
- I ty go jeszcze bronisz, przecież on cię całował na siłę... – mówiła Ignacio z wyrzutem w głosie. Nie mógł zrozumieć zachowania dziewczyny, która opatrywała zakrwawioną wargę nauczyciela chusteczką.
- Nacho, ja go wcale nie bronię, ale nie mogłam pozwolić żebyś go zabił... – powiedziała po cichu klęcząc przy ledwie przytomnym nauczycielu.
- Nic by mu się nie stało. – odrzekł zirytowany chłopak.
Lucia nic już nie odpowiedziała. Wciąż widziała obraz bójki. Jeszcze nigdy nie widziała swojego chłopaka tak wściekłego. Miała wrażenie, że mógłby go zabić.
- Jeżeli mnie wydasz... – szepnął mężczyzna do ucha dziewczyny kiedy ta nachyliła się nad nim aby otrzeć mu wargę. – Twój chłopak... Oskarżę go o pobicie i przez długi czas posiedzi sobie w więzieniu... – mężczyzna uśmiechnął się triumfalnie.
- Nawet jeżeli to zrobisz to mam dowody, że mnie molestowałeś a on pobił cię w mojej obronie. – wyszeptała Lucia spoglądając na Nacha, który zdawał się nie słyszeć tych szeptów.
- Dowody? – mówisz o tym. Mężczyzna wskazał na leżącą obok niego zniszczoną kamerkę.
Blondynka była w potrzasku. Nie było już żadnego dowodu na nauczyciela. Chyba, że Oscarowi udało się nagrać cała scenkę. Ale co jeżeli nie? Nie może przecież ryzykować, że mężczyzna oskarży jej chłopaka.
- Idziemy już? – zapytał Ignacio wyciągając rękę w stronę swojej dziewczyny. – Zaprowadzimy go do dyrektora i wszystko mu opowiemy – zaproponował wskazując na nauczyciela.
Panienka Olivar spojrzała na chłopaka a później na mężczyznę, który lekko wyszczerzył zęby do ironicznego uśmieszku.
- Ja... Ja... Nigdzie nie idę, bo.. To nie jest dokładnie tak jak myślałeś... David i ja... My ze sobą... – jąkała się dziewczyna chcąc sprawić wrażenie wiarygodnej.
- Co? O czym ty w ogóle mówisz? Lucia, przecież to ja Nacho... Twój chłopak... – Ignacio usiadł obok blondynki i wziął ją za rękę. – Dlaczego mówisz takie rzeczy? – spojrzał w jej smutne, zielone oczy.
- Przepraszam, że nie powiedziałam ci o tym wcześniej, ale już dzisiaj miałam z tobą zerwać.
Chłopak poczuł jak jego serce przeszywa sztylet. To był cios zadany mu przez jego ukochaną. Nic już nie odpowiedział, tylko wstał z ziemi, spojrzał na dziewczynę chłodnym wzrokiem i oddalił się.
Musiałam to zrobić, pomyślała Lucia, musiałam.
Kiedy dziewczyna szła już do szkoły zatrzymała ją Ana.
- Co się stało dalej? Przepraszam, że nie zareagowaliśmy, ale wiesz, że nie mogliśmy – powiedziała czerwonowłosa. – I mam dla ciebie trochę smutną wiadomość... Kamera nic nie zarejestrowała. Bateria się wyczerpała. A tłumaczyłam Oscarowi...
- Co?! – przerwała jej blondynka siadając na ławce z wrażenie. – Boże, tylko nie to... – załamała ręce. – To była ostatnia deska ratunku. Teraz już wszystko jest skończone...
- No, ale przecież jest jeszcze twoja kamerka... – dziwiła się panienka Berger.
- Tylko, że jej też nie ma...
[link widoczny dla zalogowanych]
**************************************************************
Tymczasem Juliana i Marcos siedzieli w hotelu przygotowując się do podróży. Mężczyzna podszedł do swojej żony i objął ją w pasie. Ona uśmiechnęła się i obróciła do niego. Para pocałowała się delikatnie.
- Masz ochotę na spacer? – zaproponował mężczyzna z błyskiem w oku wpatrując się w swoją żonę.
- Na spacer? Kochanie, ale zobacz, ile my mamy jeszcze pakowania. Nie zdążymy z tym wszystkim na porę. – zaczęła Juliana, ale mąż zakrył jej usta dłonią.
- Proszę, to nie potrwa długo. – zapewnił uśmiechając się.
W końcu Juli poddała się prośbom i ukochanego i po chwili para znajdowała się nad morzem spacerując po plaży. Ciepłe fale obmywały ich nagie stopy. W końcu para doszła do pięknie zastawionego stolika otoczonego przezroczystą zasłoną. Marcos bez słowa poprowadził tam swoją żonę i poprosił aby usiadła. Kobieta była zachwycona niespodzianką jaką przygotował dla niej ukochany. Po chwili mąż usiadł obok niej.
- Na co masz ochotę? – zapytał pan Mutti patrząc na kartę zamówień.
- Na ciebie – wyrwało się Julianie, która wciąż wpatrywała się w męża.
- Co ja słyszę? Więc nie wiem czy był sens wychodzenia z hotelu. Mogliśmy tam zamówić jedzenie.
- Przestań – powiedziała kobieta i zasłoniła twarz kartą. – Byłam zaabsorbowana patrzeniem na ciebie i tak mi się tylko powiedziało. – wytłumaczyło się. – Dziękuje, że zrobiłeś mi tak piękną niespodziankę.
Kobieta dotknęła dłoni Marcosa a on wziąwszy jej rękę do ust pocałował ją.
Zakochani siedzieli tak przez parę godzin, rozmawiając, śmiejąc się i jedząc potrawy przygotowane przez kuchmistrzów. Ten czas był przeznaczony wyłącznie dla nich. Mogli się nacieszyć swoją miłością i sobą.
- Kochanie... Myślę, ze nadszedł czas aby wytłumaczyć ci motywy, które kierowały mną, gdy postanowiłam ukryć przed wami moją chorobę... – zaczęła Juliana po skończonym śniadaniu i dotknęła dłoni męża.
- Nie rozmawiajmy już o tym.. – przerwał jej Marcos. Nie widział sensu powrotu do tych smutnych chwil, które oboje przeżyli.
- Proszę, ja muszę ci o tym opowiedzieć. – westchnęła kobieta i odgarnęła nasuwający się na twarz kosmyk czarnych włosów. – O chorobie dowiedziałam się wtedy kiedy byłam w szpitalu. Tobie powiedziałam, że nie jestem w ciąży. Pomyślałam, że lepiej będzie jeżeli przez jakiś czas nie będziesz o tym wiedział. Później jednak przyszła myśl, iż jestem ci to winna. Pamiętasz, jak wtedy gdy byliśmy nad wodospadem zapytałam się ciebie co byś zrobił gdybym umarła? Ty odpowiedziałeś, że chyba byś poszedł za mną. Nie mogłam ci powiedzieć... Cały czas próbowałam, ale chyba jestem okropną egoistką, bo nie potrafiłam... – głos kobiety zaczął się łamać i po chwili Juli spojrzała na męża oczyma pełnymi od łez. – Gdy widziałam narzeczoną Amara, chłopaka, który chorował na tą samą chorobę co ja, utwierdziłam się w słuszności swojej decyzji. Nie potrafiłabym patrzeć na twoje cierpienie... – Juliana urwała i nie powiedziała już nic. Po jej policzkach zaczęły spływać krople łez.
Marcos podszedł do niej i przytulił ją do piersi.
- Już dobrze, kochanie. Nikt z nas nie jest idealny. Ja taki nie jestem ani ty też nie jesteś bez wad. Najważniejsze jest to abyśmy potrafili wybaczyć sobie te drobne winy. – wyszeptał mężczyzna wprost do ucha ukochanej.
- Dziękuje ci za te słowa. – kobieta pocałowała męża w usta.
[link widoczny dla zalogowanych]
**************************************************************
Luzmila weszła do firmy. Witała się z pracownikami i opowiadała im o swojej córeczce. Sprawę choroby jednak przemilczała. Oboje z Charliem postanowili przez jakiś czas zachować tą sprawę w sekrecie. Nie chcieli aby patrzono na ich córkę z litością i mówiono jak nie wiele czasu jej zostało. Pragnęli aby Lusesita miała w miarę normalne życie. W pewnym momencie kobieta zauważyła Dianę. Blondynka kroczyła pewnie korytarzami firmy roztaczając wokół siebie niewyobrażalny urok.
- Witaj, kochana – przywitała ją Luzmi ironicznym tonem. – Widzę, że bardzo ci się w tej firmie podoba. Ale sądzę, że długo już tu nie zostaniesz. – zapewniła ją kobieta.
- A to niby dlaczego? – zapytała zaskoczona panna Walez. – Nie masz żadnego prawa mnie stąd wyrzucić. Mam kontrakt z waszą firmą na najbliższe 2 lata. – powiedziała triumfalnym tonem. – No chyba, że pan Mutti zgodzi się na wysoką wyprawę w razie zerwania kontraktu w co wątpię. – dodała i posławszy Luzmili kpiący uśmieszek ominęła ją.
Luzmi z daleka obserwowała oddalającą się kobietę. To się jeszcze okaże, pomyślała. Po chwili do żony podszedł Charlie obejmując ją.
- Cieszę się, że przyszłaś. – powiedział. – Ostatnio mam tak dużo pracy, że czasami już myślę, że sobie z tym nie poradzę. Dobrze, że Marcos i Juliana już dzisiaj wracają.
- Tak, kochanie. Nareszcie ten koszmar się skończył i będę mogła zobaczyć moją przyjaciółkę całą i zdrową. A właśnie! Muszę już iść, pomóc pani Reginie w przygotowania do przyjęcia. – przypomniała sobie Luzmila.
- A więc przyszłaś do firmy tylko tak na chwilę, bez powodu? – zapytał zaintrygowany Charlie.
- Musi być jakiś powód żeby przyjść do męża i powiedzieć mu, ze się go kocha.. – kobieta pocałowała mężczyznę i uśmiechnęła się.
**************************************************************
Wieczorny blask księżyca odbijał się w falach morza. Grupka znajomych siedziała przy ognisku śpiewając różne piosenki. Młodzi świętowali zwycięstwo Any i Pedra. Para była bardzo szczęśliwa z wygranej. Siedziała obok siebie i śmiała się radośnie. Nie wszyscy jednak mieli tak dobry nastrój. Lucia i Nacho najwyraźniej byli w posępnych humorach. Co jakiś czas spoglądali na siebie ukradkiem wzrokiem pełnym miłości i smutku. Blondynka postanowiła coś zrobić, nie mogła już dłużej tego znieść. Kiedy zauważyła, że chłopak na chwilę oddalił się od grupy podążyła za nim.
- Nacho – zaczęła a on na dźwięk jej głosu stanął i odwrócił się do niej.
- Czego chcesz? – rzucił nieprzyjaznym tonem.
- Wytłumaczyć tą całą sytuację... – zaczęła, ale Nacho szybko jej przerwał.
- Z czego ty się chcesz tłumaczyć? – zapytał chłopak wściekłym tonem i podszedł do blondynki. – Nigdy bym nie uwierzył, że ty z tym Morando... Ale niestety dowiedziałem się tego z twoich ust. – powiedział Ignacio i chciał odejść, ale panienka Olivar go zatrzymała.
- Posłuchaj...
- Nie, to ty posłuchaj... Z nami koniec. Rozumiesz koniec! I nie chcę się z tobą przyjaźnić, rozumiesz?! – mówił chłopak tonem pełnym goryczy i gniewu. – Zostaw mnie w spokoju. – po tych słowach odszedł.
Dziewczyna żałowała już swojej wcześniejszej decyzji. Powinna była już wtedy powiedzieć mu prawdę. Ale bała się... Bała się, że nauczyciel spełni swoją groźbę. Nie wybaczyłaby sobie gdyby przez nią Nacho trafił do więzienia.
Tymczasem przy ognisku nadal trwała zabawa. Pablo grał na gitarze a Ana śpiewała. Wszyscy wokół przyklaskiwali tej piosence. Czerwonowłosa czuła się naprawdę wspaniale wśród ludzi, których uwielbiała. Po raz pierwszy zdała sobie sprawę, że wyjazd z Kolumbii, będzie oznaczał konieczność pożegnania się z przyjaciółmi. Wiedziała jednak, że musi to zrobić... Może nie musi, ale po prostu chce. Pragnie zrobić to dla samej siebie aby móc odnaleźć siebie.
- Słuchajcie, chciałam coś powiedzieć. – Ana stanęła na środku okręgu, który utworzyli jej przyjaciele. – Przede wszystkim chciałabym wam podziękować za zorganizowanie tak świetnego ogniska. Wszyscy jesteście wspaniali... Chyba nigdy nie miałam ani będę mieć takich przyjaciół jak wy. – w oczach dziewczyny stanęły łzy. – Chce jednak poinformować was także o decyzji, którą niedawno podjęłam... Wyjeżdżam do USA.
Na te słowa wśród grupki zapanowała cisza. Każdy spoglądał na siebie w oczekiwaniu jakiegokolwiek sprzeciwu. Pedro nie mógł uwierzyć w to co czerwonowłosa powiedziała przed chwilą.
- Dlaczego to robisz? – wyrwał się z bezimiennej ciszy.
- Mój brat Oscar wyjeżdża a ja... chce być blisko niego. Po za tym wiecie przecież jak układa się w moim życiu. Wiem, ze muszę to zrobić aby w spokoju zastanowić się nad swoim dalszym życiem.
- Nie rozumiem... – rzucił Pablo i opuścił wzrok.
Ana nie mogła znieść atmosfery jaka zapanowała po jej wystąpieniu. Na chwilę oddaliła się od reszty grupy. Znów poczuła mdłości więc usiadła na piasku i zaczęła głęboko oddychać.
- Co ci jest? – zapytała Lucia siadając przy przyjaciółce i kładąc dłoń na jej ramieniu.
- Znowu te mdłości. Mam już tego dość! – powiedziała czerwonowłosa.
- Masz – blondynka wyciągnęła z kieszeni małą paczuszkę i podała przyjaciółce.
- Co to? Testy? – zdziwiła się Ana. – Po co mi one?
- A jak myślisz? Mdłości, wymioty, omdlenia... To chyba o tym świadczy.
- Nie myślisz, że... Nie, to jest niemożliwe... – mówiła Ana kręcąc głową z niedowierzaniem.
- Tak, Ana, myślę, że jesteś w ciąży. – powiedziała panienka Olivar stanowczym tonem.
**************************************************************
W tym samym czasie w domu państwa Muttich. Regina nerwowo krzątała się po domu wydając służbie polecenia. Chciała aby wszystko było w jak najlepszym porządku. Była niezwykle podekscytowana powrotem Juliany i Marcosa. Dzieci także wyglądały na radosne. Maritza martwiła się trochę o swojego psa, ale szczęście, które towarzyszyło jej nie znikło ani na chwilę. Tylko Perla siedziała lekko zdenerwowana. Z niechęcią spoglądała na chodzącą po domu Reginę. Zachuje się jak pani tego domu, pomyślała, a ja kim tu jestem?
W pewnej chwili dało się usłyszeć głos prezentera przedstawiającego najnowsze wydarzenia:
- Samolot Firbusa lot 325 rozbił się na terytorium Meksyku. Po zetknięciu się z ziemią maszyna stanęła w ogniu. Nikt nie przeżył... Na pokładzie było 250 osób. Na dole ekranu podajemy nazwiska osób, które wybrały ten feralny lot.
Regina słysząc komunikat z biciem serca przybliżyła się do telewizora jednak napisy leciały dosyć szybko także nie mogła przeczytać nazwisk.
- Juliana Mutti, Marcos Mutti... – przeczytała Maritza podchodząc do ekranu i szybko wyłapując lecące napisy. W oczach dziewczynki pojawiły się łzy.
************************** KONIEC ******************************** |
|
Powrót do góry |
|
|
paulinek Wstawiony
Dołączył: 30 Kwi 2009 Posty: 4890 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: tam gdzie spełniają sie marzenia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:02:10 14-07-09 Temat postu: |
|
|
na początku u rodzinki mutti było mega słodko!!!!!!!!!! a teraz ta tragedia
Luiza zle postapiła ale musiała bronic ukochanego przed tym nauczycielem!!!!
ana o pedro przyjęci z ogniskiem!!!!
ona zrobi te testy i powinna powiedzieć ukochanemu o ciąży !!!!
czekam na new!!!!
kiedy bedzie |
|
Powrót do góry |
|
|
Sylwia94 Arcymistrz
Dołączył: 11 Lut 2007 Posty: 22366 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:04:30 14-07-09 Temat postu: |
|
|
Super odcinek!
Samolot, którym leciał Marcos i Juliana się rozbił? Nie, to niemożliwe Dlaczego ich rodzinę muszą spotykać same nieszczęścia... Jednak mimo wszystko mam nadzieję, że były to błędne informacje, a Juli oraz Marcos wyszli cało z tej katastrofy. Choć wydaje mi się to jednak trochę nierealne, bo skoro samolot stanął w płomieniach i nikt nie przeżył... Ale nawet nie chcę tak myśleć. A może lecieli inną linią lotniczą? Albo przełożyli swój lot na inną godzinę, a w telewizji pokazali błędne informacje. W końcu telcia bez Juli i Marcosa... nawet nie mogę sobie tego wyobrazić i nie chcę wierzyć, że tak mogło być.
Myślałam, że Luci uda się w końcu zdemaskować nauczyciela i skończy się jej koszmar. Ale nie, jak widać nie wszystko poszło po jej myśli. Oscar nic nie nagrał, bo bateria się wyczerpała, a druga kamerka wyleciała. Zresztą mężczyzna i tak ją widział. Najgorsze, że wszystko zobaczył Nacho. Ucieszyłam się kiedy pomógł Luci, odciągnął od niej nauczyciela. Zaimponował mi tym, że miał zaufanie do ukochanej, nie wierząc w pozory i głupie plotki. Ufał swojej dziewczynie. Jednak jej słowa bardzo go zraniły. Niby Lucia zrobiła to po to, żeby chronić chłopaka, ale czy to była właściwa droga? Teraz oboje są smutni z powodu rozstania i bardzo cierpią, kochając się jednocześnie.
Lucia ma takie same podejrzenia jak ja. Od początku jej złe samopoczucie wskazywało mi właśnie na to, że jest w ciąży. Tylko teraz... cieszyć się czy nie o ile podejrzenia się sprawdzą. Wtedy Ana na pewno zostałaby w kraju i pewnie pogodziłaby się z Pedro. Ale co z jej szkołą i przyszłością. Jest bardzo młoda, a jej ciąża mogłaby wszystko skomplikować. Ciekawa jestem jaki wynik wskaże test ciążowy. Może jednak negatywny i podejrzenia okażą się błędne.
Nie znoszę Diany! Jej plan się nie powiódł, a ona nawet nie umie tego przyznać, tylko udaje, że nic się nie stało. Ma szczęście, że jej kontrakt jest podpisany na 2 lata i nie zostanie wyrzucona z firmy. Jednak po tym co zrobiła Charliemu i Luzmi powinna dostać o wiele gorszą karę. Nie rozumiem jak można być tak pozbawionym uczuć. Za wszelką cenę próbować niszczyć miłość dwojga ludzi, którzy i tak przeżywają już ciężkie chwile. Ich córeczka jest chora i niewiadomo jak długo będzie żyła... choć liczę, że znajdzie się jakieś lekarstwo na jej chorobę.
I Perla jak zwykle na każdym kroku okazuje niechęć do Reginy...
Czekam na new |
|
Powrót do góry |
|
|
Ligia Idol
Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Columbia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:05:29 15-07-09 Temat postu: |
|
|
Powiem tak szczerze, że pomimo, iż wiem, ze Diana powinna dostać jakąś nauczkę, to jednak nie wiem co dla niej wymyśleć. Ale na pewno musi to być coś specjalnego, bo przecież nie może to tak zostać, bez kary.
Co do Lucii i Nacha... Mi się właśnie wydaje, że ona nie miała wyjścia. I nawet jakby chciała teraz to odkęcić to on nie bedzie chciał z nią rozmawiać. Ale wiadomo, że się tak kochają, że chyba raczej to ich nie rozdzieli... Oczywiście, sama nie wiem co za pomysł może pojawić się w mojej szalonej główce... No, ale...
Nowy odcinek najprawdopodobniej jutro... ;) |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|