|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ligia Idol
Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Columbia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:35:31 20-07-09 Temat postu: |
|
|
Dziękuje wszystkim jeszcze raz za wspaniałe komentarze. Życzę miłej lektury i pozdrawiam ;***
Entrada: [link widoczny dla zalogowanych]
Odcinek 97
W progu domu pojawili się Juliana i Marcos. Ku wielkiej radości wszystkich domowników byli oni zdrowi i szczęśliwi. Promienne uśmiechy nie mogły świadczyć o niczym innym, jak o radości płynącej z serca, spowodowanej powrotem do domu. Pani domu rozejrzała się po nim uważnie. Nic nie zmieniło się od jej wyjazdu. Wszystko było w dokładnie tym samym miejscu, w jakim znajdowało się przedtem. Duszę Juli przepełniała błoga radość. Teraz, mogła być już naprawdę szczęśliwa. Była zdrowa, przy boku ukochanego męża i przybyła do swojego domu.
Dzieci pary podbiegły do nich żywo i przytuliły się radośnie. Ich małe, dziecinne serduszka były bardzo rozweselone. Po otrzymaniu rzekomej informacji o śmierci rodziców nie mogli dojść do siebie, ale teraz widzieli ich zdrowych i szczęśliwych, tak jak to było ich marzeniem od kilku miesięcy.
Regina i Gabriel także podeszli do całej czwórki radośnie przytulającej się do siebie. Okazji tej towarzyszyło wiele łez radości i wzruszeń. Regi jeszcze wciąż pamiętała uczucie przejmującego ją bólu, toteż z wielką ulgą przyjęła widok młodych Muttich.
Tylko Perla, zafrasowana nieco całą sytuacją, stała przy kanapie wpatrując się w swojego syna. Nie wiedziała jak się zachować. Czuła również wielką radość, jednak nie okazywała jej, tak samo jak w przypadku bólu po informacji o rzekomej śmierci pary.
Kiedy część powitalna nareszcie została zakończona para mogła opowiedzieć o przeszłych wydarzeniach. Najpierw jednak chciała wiedzieć co spowodowało tak grobową atmosferę, kiedy weszli w progi domu. Regi i Gabriel na zmianę opowiedzieli im o niefortunnym przypadku, który kazał im myśleć, iż nie żyją. Młodzi Mutti szybko to wyjaśnili. Okazało się bowiem, iż poproszeni przez pewnych państwa, którzy mieli pilną potrzebę podróżowania ich samolotem, odsprzedali im swoje bilety i postanowili wrócić późniejszym lotem. Nie dzwonili, bo nic nie wiedzieli o katastrofie, a chcieli zrobić wszystkim miłą niespodziankę.
Marcos zobaczywszy po chwili swoją mamę, podszedł do niej i serdecznie ją uścisnął. Perla ucieszyła się z poświęconej jej atencji. Wpatrzona w syna nie spoglądała jednak na Juli, która niezmiernie chciała zyskać jej sympatię. Po chwili jednak, z żalem stwierdziła, że będzie musiała bardzo długo o nią zabiegać.
- Cieszę się, że Luzmila wyznała Marcosowi prawdę – wyznała Juliana, kiedy wszyscy siedzieli już na kanapach przy filiżance kawy. Kobieta spojrzała się na męża, którą wziąwszy jej dłoń ucałował ją z czułością. – dzięki temu wyzdrowiałam. To było jakby bajka o śpiącej królewnie. Książe obudził ją pocałunkiem.
- Tylko prawdziwa księżniczka może poszczycić się takimi względami – wtrącił mężczyzna wpatrując się w ukochaną. – A ty nią jesteś – dodał.
Takie czułości trwały jeszcze przez blisko parę godzin. Później nastąpiła szczegółowa relacja z przebiegłych wydarzeń, wytłumaczenia i rozmowa z dziećmi. Miłą konwersację przerwał ponowny dzwonek do drzwi. Okazało się, iż byli to Luzmila z mężem i dziećmi oraz cała rodzina Arabato. Uściskom i serdecznym słówkom nie było końca. W domu państwa Muttich nareszcie zapanował pokój i szczęście, którego nic nie mogło przerwać. Juli i Marcos wraz z rodziną i przyjaciółmi cieszyli się swoją magią miłości, która roztaczała się nad całym domem.
W pewnym momencie do Juliany podszedł duży pies. Pani domu była niezwykle zdziwiona obecnością futrzaka, ale Mari natychmiast wszystko jej wytłumaczyła.
- On jest z nami już bardzo długo. Przywiązałam się do niego. Wiedziałam, że mama ma alergię, ale nie mogłam tak po prostu zawieść go do schroniska. Po za tym obronił mnie przed porywaczami... – mówiła dziewczynka, ale Juli nagle jej przerwała.
- Porywaczami? Jakimi porywaczami? – dopytywała się czarnowłosa spoglądając po wszystkich osobach, których spojrzenia wędrowały na dół.
Po chwili ciszy, która zapanowała, głos postanowiła zabrać Regina, która mogła to wszystko wyjaśnić. Po obszernych objaśnieniach i zapewnieniach, że Maritzy zupełnie nic nie jest, Juli odetchnęła z ulgą. Teraz pozostawała tylko sprawa psa.
- Bardzo go kocham i... on bardzo mi pomógł – tłumaczyła zafrasowana dziewczynka. Obawiała się, iż rodzice nie zezwolą na pozostanie czworonoga w ich domu.
Juliana wymieniła z mężem porozumiewawcze spojrzenia po czym przycupnęła przy córeczce.
- Niedługo święta. Boże Narodzenie to czas niezwykle magiczny. Marzenia się spełniają – mówiła kobieta obejmując córkę w pasie. Twarz Mari coraz bardziej się rozjaśniała, bo dziewczynka zaczynała rozumieć co mama ma jej do przekazania.
- Kocham cię – wykrzyknęła po zgodzie Juli na pozostanie czworonoga w jej domu. – To najwspanialszy prezent jaki kiedykolwiek dostałam – dodała z promiennym uśmiechem.
- A jak się nazywa twój piesek?
- Kiko – odpowiedziała Mari i przytuliła się do pieska.
Juliana poprosiła ją jeszcze aby starała się by zwierzak nie przebywał często w jej towarzystwie. Nie mogła lekceważyć przecież swojej choroby, ale dla ukochanej córeczki, była w stanie do pewnych poświęceń.
David Bustamante – Un mundo ideal
**************************************************************
Na następny dzień czerwonowłosa obudziła się w nienajlepszym nastroju. Trudno było się jednak temu dziwić. Miała przed sobą bardzo trudną decyzję. Wczorajszego dnia nie zdecydowała się na wejście do kliniki. Najzwyczajniej w świecie stchórzyła. Była jednak niezmiernie zdeterminowana aby dzisiejszego dnia podjąć odpowiednią decyzję. Znowu postanowiła, ze nie pójdzie do szkoły. Jej matka była bardzo zaniepokojona. Chciała z nią porozmawiać, lecz Ana stanowczo ją odepchnęła. Panienka Berger nie miała zamiaru zwierzać się ze swoich problemów osobie, która była jej prawie, że obca. Niestety, mimo wszystko była jej matką i postanowiła, że zmusi ją do pójścia do szkoły.
- Nie mam zamiaru tam iść! – krzyknęła wzburzona Ana wymachując energicznie rękoma. – Nie zrobisz mi tego – mówiła patrząc na matkę z komórką w dłoni.
- Zrobię, jeżeli się mnie nie posłuchasz i nie pójdziesz do szkoły – zapewniła.
Panienka Berger postanowiła nie dyskutować. Wzięła torbę i udała się do szkoły. Dzień mijał jej bardzo wolno. Wciąż zatopiona we własnych rozważaniach nie słuchała przyjaciół, którzy wyrażali swój smutek spowodowany jej przyszłym wyjazdem.
W pewnej chwili czerwonowłosa spostrzegła Pedra zmierzającego w jej kierunku. Speszyła się niezmiernie i miała już zamiar uciec jednak zdała sobie sprawę, że nie powinna unikać chłopaka. Lepiej będzie jeżeli po prostu z nim porozmawia.
- Cześć – zagadnął chłopak przysiadając się do Any, która lekko skrępowana siedziała z wzrokiem wbitym w ziemię. – Przykro mi, że wyjeżdżasz. Czy to przeze mnie? – zapytał.
- Przez ciebie? – panienka Berger starała się aby barwa jej głosu była jak najbardziej naturalna. – Za bardzo sobie pochlebiasz. Nie wszystko musi się kręcić wokół ciebie – zaśmiała się głucho.
- Przepraszam – odrzekł speszony Pedro. – Po prostu pomyślałem... Nieważne. Ja też wyjeżdżam. – dodał szybko co spowodowało ożywienie rozmowy.
- Co? Gdzie? – pytała panienka Berger po chwili zdając sobie sprawę, iż może to zostać odebrane przez chłopaka, jako nadmierne zainteresowanie jego osobą.
- Dostałem propozycję ukończenia szkoły w Szkole Tańca w Nowym Jorku a później kontynuowanie nauki na Broadway. – wytłumaczył z uśmiechem. – Niedawno się o tym dowiedziałem. Jesteś pierwszą osobą z którą o tym rozmawiam. Ty też dostałaś taką propozycję? – zapytał chłopak z nadzieją.
Ana była zdziwiona. Odpowiedziała zgodnie z prawdą, iż nie otrzymała tak intratnej propozycji. Dziewczyna była lekko zawiedziona. Dowiedziała się bowiem, iż Pedra zobaczono na konkursie tańca w Akademii El Beneo. Najwidoczniej ona nie była dosyć dobra aby także dostać taką szansę.
- Gratuluję – powiedziała wyciągając rękę w stronę Pedra. W jej głosie słychać było cienie zazdrości. – Jesteś naprawdę dobry. Nie dziwię się, że się na tobie poznali. – dodała.
- A ja się dziwię, że nie poznali się na tobie – odrzekł chłopak z lekką melancholią w głosie.
Miał wielką nadzieję, iż jego ukochana także otrzymała taką propozycję. Wspólny pobyt w Nowym Jorku mógłby ich do siebie niewiarygodnie zbliżyć.
Parę godzin później Pedro rozmawiał z Ignaciem. Przechodząca obok czerwonowłosa usłyszała kawałek informacji, która niezmiernie ja zainteresowała. Przystanęła z boku aby dowiedzieć się więcej. Była zszokowana po tym co usłyszała. Szybko pobiegła do łazienki gdzie mogła złapać oddech. Po chwili osunęła się bezwiednie na podłogę i zakryła głowę rękoma. Po jej policzkach popłynęły łzy.
- Boże... – westchnęła. – On mnie naprawdę kocha... Nie był wtedy z tą blondyną... I ja go także równie mocno kocham. Dlaczego to tak musiało się skończyć? – zapytała samą siebie i po chwili nieświadomie dotknęła swojego brzucha. – Moja dziecinka, owoc mojej wielkiej miłości. Czy będę w stanie ją zabić?
Zapłakaną dziewczynę znalazła Lucia. Blondynka siadła blisko przyjaciółki i przytuliła ją do siebie. Tylko panienka Olivar wiedziała jak trudne chwile przeżywa teraz czerwonowłosa. Nie czuła ich rozmiaru, ale zdawała sobie sprawę z tego jak muszą być ogromne. Bo która kobieta jest w stanie tak po prostu zabić swoje dziecko? Aborcja jest niezwykle trudną decyzją. Jest to zabijanie cząstki samej siebie, własnego jestestwa. Myśl o tym przeraża wielu, jednak nadal tyle kobiet decyduje się na to rozwiązanie. Co może skłonić do tak desperackiego czynu? Właśnie taką nastolatkę, która nie zdając sobie sprawy z zagrożenia przespała się ze swoim chłopakiem. Czy zabezpieczenie jest zawsze skuteczne? Okazuje się, że nie. Dlatego też decydując się na stosunek seksualny trzeba być jednocześnie na tyle dorosłym aby w razie nieplanowanej ciąży przyjąć na siebie trud wychowania dziecka. Jak dziecko ma wychować dziecko? Skoro samo potrzebuje jeszcze rodzicielskiego wsparcia i pomocy.
[link widoczny dla zalogowanych]
**************************************************************
Angela wychodziła właśnie ze szkoły. Dzisiejszy dzień był dla niej niezwykle udany. Dowiedziała się, iż wygrała konkurs z historii a także na próbach w teatrze szkolnym pani prowadząca pochwaliła jej talent. Wszystko zaczynało się bardzo pięknie. Nastrój zbliżających się świąt bardzo jej się udzielał. Mimo, iż wiedziała, ze nie będą one tak udane jak poprzednie to jednak miała nadzieję na miłe spędzenie wolnych dni. Kiedy przystanęła przed wejściem zauważyła Lusia, który uśmiechał się do niej.
- Cześć – zawołał podchodząc do niej. – Już myślałem, że mnie nie zauważysz.
- Ależ skąd taki pomysł. Przecież wiedziałam, ze przyjedziesz – powiedziała.
Po chwili zauważyła kierującego się w ich stronę nauczyciela matematyki. Chciała jak najszybciej wsiąść do samochodu, ale Carlos był niezwykle szybki. Poprosił ją o chwilę uwagi. Kiedy byli już dostatecznie daleko zaczął rozmowę:
- Co ty robisz?! – zapytał wściekły. – Prowadzasz się z tym chłopakiem a ja jestem ogromnie zazdrosny. Proszę nie wystawiaj mnie na takie tortury. Dzisiaj jestem wolny może byśmy gdzieś wyskoczyli? – zapytał lekko zniżając ton.
- Co ty sobie myślisz, co? Że jestem twoją własnością. Mieliśmy krótki romans, który już się zakończył i nie chcę do tego wracać, pani
- Proszę poczekaj – próbował ją zatrzymać.
- Nie rańmy się już nawzajem, proszę. Zostawmy to – Angela spojrzała na niego smutnym wzrokiem.
Pod wpływem jej prośby Carlos puścił ją i jeszcze przez chwilę obserwował oddalającą się dziewczynę. Nie mógł nic zrobić. Wiedział jednak co jest jej winien. Nie może wplątywać ją w tak beznadziejną sytuację. Pomimo, iż ją kocha to jednak ma chyba zbyt mało silnej woli by odejść od żony i dziecka.
Czarnowłosa szła w kierunku Luisa czując na sobie wzrok ukochanego. Po jej policzku spłynęła łza, którą otarła szybkim ruchem ręki. Wiedziała, ze tak będzie najlepiej. Dla wszystkich.
- Co on od ciebie chciał? – zapytał chłopak otwierając czarnowłosej drzwi.
- To nic, zupełnie nic – odparła panienka Olivar.
Para jechała tak przez dłuższą chwilę w zupełnym milczeniu. Lusi zaprosił dziewczynę na przejażdżkę. Dziewczyna nie wiedziała gdzie jadą, była tylko świadoma faktu, iż ma być to niespodzianka. Pomimo, iż nie znała go zbyt dobrze, to jednak wiedziała, ze jest krewnym jej przyjaciół, toteż nie bała się, że gdzieś ją wywiezie. Już mu ufała.
Kiedy dojechali już na miejsce, dziewczyna z radością zauważyła, że są w lesie. Uwielbiała to powietrze, ten klimat panujący wśród zalesionych dolin. Wsłuchiwała się w śpiew słowików, wdychała powietrze i czuła na sobie lekki podmuch wiatru. Luis rozłożył koc na którym postawił piknikowy kosz. Po chwili zaprosił dziewczynę do jedzenia.
- Wszystko jest przepyszne – mówiła czarnowłosa zajadając się kanapkami. – Miałeś bardzo fajny pomysł. Jestem zdziwiona, ze pamiętasz wszystko co ci mówię. Naprawdę masz dobra pamięć.
- Wtedy kiedy tego chcę, ona nigdy mnie nie zawodzi. – odrzekł chłopak uśmiechając się.
Przez dłuższą chwilę spoglądał na dziewczynę W promieniach słońca, które przedzierały się przez gęstwinę lasu, czarnowłosa wydawała się jeszcze piękniejsza. Cerę miała śniadą, oczy duże, czarne, amły, zgrabny nosek i piękne, malinowe usta.
Angela zafrasowana admiracją z którą wpatrywała się w nią chłopak, postanowiła rozpocząć rozmowę.
- Uwielbiam las. Przebywając tu można zapomnieć o wszystkich problemach i delektować się ciszą, która nas ogarnia, powodując, iż czujemy wewnętrzny spokój. – mówiła czarnowłosa, lecz to nie przeszkadzało Lusiowi w podziwianiu jej. – Może się przejdziemy? – zaproponowała nagle.
- Tak, jasne – odrzekł chłopak lekko wybity z tropu.
Po chwili młodzi szli ścieżkami lasu opowiadając sobie nawzajem historie swojego życia. Oboje czuli się w swoim towarzystwie niezwykle dobrze. Znali się tak krótko a jednak czuli, że mogliby rozmawiać tak ze sobą cały dzień.
[link widoczny dla zalogowanych]
**************************************************************
Wieczorem, kiedy już wszyscy udali się na zasłużony wypoczynek, po emocjonującym dniu Juliana i Luzmila siedziały w pracowni pani tego domu i rozmawiały żywo. Miały sobie tyle do powiedzenia, ze same nie wiedziały dokładnie od czego by tu zacząć swoje opowiadania. Najlepiej jednak było, jak zawsze, mówić od początku. Toteż Luzmi podzieliła się ze swoją przyjaciółką wstrząsającymi informacjami o rzekomej zdradzie Charliego i jego późniejszym znalezieniem dowodów na niewinność. Na chwilę przerwała swoją opowieść na rzecz przyjaciółki, która podzieliła się z nią uczuciami, krążącymi w niej podczas całej choroby. Juli opowiadała jej o swojej walce, o poznaniu Amara, który wkrótce zmarł i o załamaniu, które całkowicie ją przytłoczyło. Kobiety rozmawiały niezwykle cicho ponieważ mała Lusesia smacznie spała. Czarnowłosa przez dłuższą chwilę zachwycała się małą, pytając o wszelkie szczegóły z nią związane. Jej matka jednak nadal nie wyjawiła swojej przyjaciółce prawdy, o chorobie małej. Pani domu zaś z radością poinformowała kobietę, iż Marcos będzie mógł mieć dzieci.
- Kochana, tak się cieszę! – krzyknęła Luzmi radośnie i objęła Julianę.
W tej samej chwili obudziła się jej mała córeczka. Kobieta wzięła ją na ręce i próbowała uspokoić jednak nic nie było w stanie sprawić aby w końcu zasnęła. Ostatecznie próbę tą podjęła Juliana, która na szczęście powiodła się znakomicie.
- Jaka ona śliczna! – rozczulała się Juliana. – Wyrośnie na piękną pannę. Tylko patrzeć jak chłopcy będą się o nią ubiegać. – zażartowała kobieta i natychmiast spostrzegła smutną minę przyjaciółki.
- Kochana, co ci jest? Dlaczego posmutniałaś...
- Lusi... Ona... Moja córeczka jest śmiertelnie chora – Luzmila wybuchła płaczem.
Był to tak przejmujący szloch matki, że skruszył by on zapewne niejedno lodowate serce. Kobieta jeszcze nigdy tak nie płakała. Juliana z niepokojem zauważyła, że nie widziała jeszcze przyjaciółki w takim stanie. Nie dziwiła się jednak jej. Najgorszym doświadczeniem dla rodzica może być choroba jego małego dziecka.
- Spokojnie – mówiła i po dłuższej chwili Luzmi lekko się uspokoiła. – Wiem! – krzyknęła nagle Juliana. – A może lekarz, który leczył mnie pomoże nam? Przecież on zajmuje się właśnie takimi kuracjami.
- Ale przecież, on tobie nie pomógł. To Marcos cię wyleczył – powiedziała Luzmi.
- Nie zapominaj jednak, że dzięki niemu mój mąż może mieć dzieci. Po za tym, warto spróbować! Nie można tracić nadziei! – zawołała Juliana by po chwili ściszyć głos aby nie rozruszać spokojnej już Luz Marii.
Luzmila z wdzięcznością przytuliła się do przyjaciółki. Wiedziała, że Juli zrobi wszystko aby jej pomóc.
**************************************************************
Następnego dnia. Lucia szła ulicą. W pewnym momencie z oddali zobaczyła swojego ukochanego. Szedł z pochmurną miną, potykając się o innych ludzi. Widać było jak bardzo jest załamany. Blondynka zdawała sobie sprawę dlaczego tak się dzieje. To była wyłącznie jej wina. To ona doprowadziła do cierpienia osoby, którą kochała najbardziej na tym świecie.
W końcu Ignacio ją dostrzegł. Mieniła się mu przed oczyma niczym anioł, który zszedł na ziemię by rozproszyć mroki ciemności w jakich ten się znalazł. Młodzi stanęli naprzeciwko siebie. Cały świat przestał istnieć. Byli tylko oni... Otoczeni wiatrem wspomnieć patrzyli sobie w oczy. Nacho podszedł do niej bliżej. Spojrzał jeszcze raz w jej zielone oczy i delikatnie dotknął dłonią jej policzka. Ona z czułością przyjęła dotyk jaki chłopak właśnie jej ofiarował.
- Lucia! – krzyknął Nacho wyrywając ją z marzeń. – O czym chciałaś ze mną tak pilnie rozmawiać?
Blondynka po chwili oprzytomniała i poprosiła aby obydwoje usiedli na jednej z pobliskich ławek.
[link widoczny dla zalogowanych]
************************** KONIEC ******************************** |
|
Powrót do góry |
|
|
paulinek Wstawiony
Dołączył: 30 Kwi 2009 Posty: 4890 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: tam gdzie spełniają sie marzenia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:26:08 20-07-09 Temat postu: |
|
|
Bogu dzięki ,zę Juliana i Marcos żyja i nc im nie jest , wrucili cali i zadrowi do domu i teraz już musi byc dobrze !!!!!
popsuj cos a cie ukatrupie !!!!
Anna i Pedro !!! ... cuż sytuacja jest trudna oboje wyjezdzaja i moga sie juz nigdy nie spotkac !!!!
dobrze z,e czerwonowł. nie usuneła ciazy i niech mi sie nie wazy bo ja, ją udusze !!!!
wydaje mi sie z,e Ana zrozumiałą z,e kocha swoja dziecinke i Pabla.
Lucia! o czy ona hcce gadac z Nacho licze ,ze sie pogodza i będzei wszystko okej .
Ana tez ma powiedzieć Pedrowi o dzidzi i mają byc szczęśliwi !!!!
kiedy new |
|
Powrót do góry |
|
|
Sylwia94 Arcymistrz
Dołączył: 11 Lut 2007 Posty: 22366 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:58:06 20-07-09 Temat postu: |
|
|
Super odcinek
Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Juliana i Marcos się odnaleźli cali i zdrowi! Trzymałaś nas wszystkich w niepewności, ale na szczęście sprawa się wyjaśniła. Pomimo, że państwo Mutti nie lecieli tamtym lotem, to jednak wiele osób zginęło... To straszne... Ale wracając do Juliany i Marcosa to cieszę się, że między nimi się układa, magia ich miłości zwyciężyła wszystko, nawet chorobę. Znowu są szczęśliwi, w gronie najbliższych i przyjaciół. Mam nadzieję, że tak już pozostanie.
Luzmila i Juliana z pewnością miały sobie dużo do opowiedzenia, nie widziały się tyle czasu, a w ich życiu zdążyło się dużo wydarzyć. Dobrze, że sprawa rzekomej zdrady Charliego została wyjaśniona. Juliana ma dobry pomysł, może rzeczywiście lekarz, który ją leczył, pomógłby również małej Lusesicie. Bardzo mi szkoda Luzmili, widać, jak bardzo martwi się o swoją córeczkę
Ana jednak nie popełniła błędu i zrezygnowała z aborcji. Zdała sobie sprawę, że dziecko, które się w niej rozwija jest owocem miłości jej i Pedra. Zabijając je, zabiłaby część siebie i na pewno bardzo by potem tego żałowała W dodatku teraz podsłuchując rozmowę ukochanego, dowiedziała się, jaki był prawdziwy powód jego wizyty u Diany. Ana zrozumiała, jak bardzo kocha Pedra. Może zdecyduje się powiedzieć mu o dziecku? Co do wiadomości o wyjeździe Pedra to dziwne, że ona nie dostała podobnej propozycji. A w ogóle to podobało mi się zakończenie tej scenie, w której napisałaś o odpowiedzialności i dorosłości. To bardzo ważne. Każdy kto się decyduje na współżycie seksualne z partnerem rzeczywiście powinien brać na siebie odpowiedzialność. W końcu w razie nieplanowanej ciąży, chłopak nie powinien zostawiać dziewczyny z dzieckiem, tylko pomóc jej, w końcu oboje są za nie odpowiedzialne. Choć nawiązując to zabezpieczenia, to dziwne, że wpadli. Dzisiejsze metody antykoncepcyjne są bardzo skuteczne, więc teoretycznie ryzyko jest niewielkie
Bardzo mnie zaskoczyła reakcja nauczyciela matematyki, gdy zobaczył Angelę w towarzystwie Luisa. Dziewczyna nareszcie odważyła się otwarcie mu wyznać, co czuje. Nie jest jego własnością, a skoro on nie ma na tyle silnej woli, żeby zostawić dla niej żonę i dziecko, to nie powinni się spotykać. Stawia wtedy Angelę w dziwnej sytuacji. Z jednej strony mówi, że ją kocha, a z drugiej dalej mieszka z żoną i pozornie tworzy z nią dalej szczęśliwą rodzinę. Poza tym nie może oszukiwać swojej żony. Jeśli naprawdę przestał ją kochać, powinien jej to powiedzieć. Ale najważniejsze, że Angela postanowiła zakończyć tą znajomość. Zresztą chyba tak jest lepiej. Carlos jest starszy od niej i jest jej nauczycielem, taki związek nie miałby szans. Może to było tylko młodzieńcze zauroczenie? Dobrze, że z dziewczyna dobrze się rozumie z Luisem. Na pewno miło spędzili dzień na wspólnych rozmowach, widać, że dobrze się czują w swoim towarzystwie. Pasują do siebie, więc mam nadzieję, że może coś więcej z tego wyniknie.
Lucia żałuje, że tak skrzywdziła chłopaka, na którym jej bardzo zależy. Może teraz wszystko mu wyjaśni i znowu będą razem. Oboje bardzo się kochają i muszą być razem!
Czekam na nowy odcinek! |
|
Powrót do góry |
|
|
Nividis Debiutant
Dołączył: 07 Maj 2009 Posty: 78 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:40:59 21-07-09 Temat postu: |
|
|
Juliana i Marcos żyją
Niby podejrzewałam, że przeżyją, ale dosyć długo trzymałaś nas w tej niepewności. Podobało mi się też jak Marcos pocałował swoją żonę w rękę. Jak wyobrażam sobie tą scenkę...
Biedna Ana... Dobrze, że mimo wszystko, nie poddała się aborcji. Zrozumiała, ze nie może zabić swojego dziecka. Podobnie jak Natasha jestem zdziwiona, że metoda antykoncepcyjna (czyt. prezerwatywa) zawiodła. No, ale zdarzają się takie przypadki. Nic nie daje 100% pewności a więc decydując się na seks trzeba być nie tylko dojrzałym fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie.
Cieszę się, że Angela zakończyła ten związek bez przyszłości. Tylko by cierpiała będąc z Carlosem. A tak, może otworzy serce na nową miłość?
Luzmila cierpi... Musi się znaleźć lekarz dla jej córeczki
Piękne wyobrażenie Lucii
Pozdrawiam i czekam na new ;***
Ostatnio zmieniony przez Nividis dnia 10:41:24 21-07-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Ligia Idol
Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Columbia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:49:33 21-07-09 Temat postu: |
|
|
Dziękuje za komentarze ;***
paulinek napisał: |
Bogu dzięki ,zę Juliana i Marcos żyja i nc im nie jest , wrucili cali i zadrowi do domu i teraz już musi byc dobrze !!!!!
popsuj cos a cie ukatrupie !!!! |
Cóż za groźby... Nie martw się nic już raczej im nie zrobię
paulinek napisał: | dobrze z,e czerwonowł. nie usuneła ciazy i niech mi sie nie wazy bo ja, ją udusze !!!! |
Ciężko będzie ją udusić, ale jak ci się uda powinni dać ci nobla
Natasha17 napisał: | A w ogóle to podobało mi się zakończenie tej scenie, w której napisałaś o odpowiedzialności i dorosłości. To bardzo ważne. Każdy kto się decyduje na współżycie seksualne z partnerem rzeczywiście powinien brać na siebie odpowiedzialność. W końcu w razie nieplanowanej ciąży, chłopak nie powinien zostawiać dziewczyny z dzieckiem, tylko pomóc jej, w końcu oboje są za nie odpowiedzialne. Choć nawiązując to zabezpieczenia, to dziwne, że wpadli. Dzisiejsze metody antykoncepcyjne są bardzo skuteczne, więc teoretycznie ryzyko jest niewielkie |
Tak mnie jakoś naszło na takie morały... Zawsze byłam wrażliwa na tym punkcie. Moja koleżanka też zabezpieczyła się takim sposobem... Efekt? Jej córeczka ma już pół roku. A w następnym roku matura. Ryzyko jest niewielkie, ale jest.
Nividis napisał: | No, ale zdarzają się takie przypadki. Nic nie daje 100% pewności a więc decydując się na seks trzeba być nie tylko dojrzałym fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie. |
Dokładnie
Nividis napisał: | A tak, może otworzy serce na nową miłość? |
Może... Któż to wie?
Zapraszam innych do komentowania ;***
P.S. Następny odcinek już się pisze, ale nie wiem kiedy go wstawię... |
|
Powrót do góry |
|
|
Ligia Idol
Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Columbia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:09:30 22-07-09 Temat postu: |
|
|
NOWE POSTACIE
(Właściwe to już stare, ale jeszcze ich nie przedstawiałam)
Maria Berger (Leticia Calderon) -mama Any i Oscara. Pomimo, iż bardzo kocha swoją córkę to jednak nie potrafi się z nią porozumieć. Wychowana w katolickiej rodzinie przekreślała swojego syna po tym jak ten oświadczył jej, ze jest gejem. Jej rodzice zginęli w wypadku kiedy była nastolatką. Nigdy nie wybaczyła sobie tego, że oni umarli a ona przeżyła, pomimo, iż jechała razem z nimi. Kobieta nie miała łatwego życia. Mąż alkoholik był dla niej prawdziwą udręką. Dopiero po jego śmierci mogła odżyć.
Thomas Moranto (Tony Dalton) -nauczyciel prześladujący Lucię. |
|
Powrót do góry |
|
|
Sylwia94 Arcymistrz
Dołączył: 11 Lut 2007 Posty: 22366 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:01:06 22-07-09 Temat postu: |
|
|
Fajna obsada doszła
Tony Dalton chyba zawsze będzie mi się kojarzył z mało sympatyczną osobą
Czekam na odcinek ;* |
|
Powrót do góry |
|
|
Ligia Idol
Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Columbia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:56:08 23-07-09 Temat postu: |
|
|
Dziękuje wszystkim jeszcze raz za komentarze. Życzę miłej lektury i pozdrawiam ;***
Entrada: [link widoczny dla zalogowanych]
Odcinek 98
Lucia i Nacho siedzieli przez dłuższą chwilę na ławce w zupełnym milczeniu. Promienie słońca opadały na ich smutne twarze, lekki wiatr przemieszczał się między ludźmi. Na ulicy panował hałas. Każde gdzieś się spieszył. Zbliżały się święta Bożego Narodzenia. Czuć było tą atmosferę.
Blondynka była lekko speszona. Nie wiedziała od czego zacząć a zachowanie ukochanego wcale jej w tym nie pomagało. Pragnęła mu wszystko wyjaśnić jednocześnie obawiała się jego nerwowej reakcji.
- Będziemy tak milczeć? – zapytał w końcu chłopak zirytowany zaistniałą sytuacją. – Przecież mieliśmy rozmawiać o Anie i Pedrze? Co, tak ważnego, powinienem koniecznie wiedzieć?
- A... – panienka Olivar zawahała się. – Możemy porozmawiać najpierw o nas? Chciałabym ci wytłumaczyć tą całą sytuację z nauczycielem.
- Nie musisz mi niczego wyjaśniać. Ja wszystko rozumiem...
- Proszę – Lucia położyła rękę na dłoni chłopaka i spojrzała mu w oczy. W nich dostrzegła akceptację swojej prośby. – To nie prawda, ze ja go kocham... Powiedziałam tak żeby chronić ciebie, bo on zagroził, że powie, iż go uderzyłeś. A to grozi więzieniem. – wyjaśniała ostatecznie spuszczając głowę w dół i oczekując na reakcję chłopaka.
- A więc on naprawdę pocałował cię na siłę? Zabiję gnidę jedną – Ignacio zerwał się na równe nogi.
- Proszę cię, nie – dziewczyna próbując powstrzymać go przed gwałtownym działaniem przytuliła się do niego mocno.
On objął ją, delektując się zapachem jej ciała. Tak bardzo pragnął się z nią pogodził. Czuł, że ta cała historia jest niemożliwa. Jednak podczas ogniska duma wzięła górę i nie chciał jej wysłuchać. Teraz jednak wiedział już jaka jest prawda.
Delikatnie uniósł jej podbródek do góry i spojrzał w jej smutne oczy. Zdał sobie sprawę jak wiele musiała wycierpieć przez jego niewiarę. Delikatnie ją pocałował a ona odwzajemniła to.
Całowali się tak przez dłuższą chwilę nie zważając na spoglądających się na nich przechodniów. Ich miłość przetrwała. Była zbyt silna by mógł ją zniweczyć jakiś jeden marny podstęp.
- Lepiej będzie jak się przeniosę do innej szkoły – powiedziała Lucia kiedy para siedziała już na ławce.
- Co? Nie możesz tego zrobić... – chłopak wyraził swoją dezaprobatę dla decyzji dziewczyny. – Musimy walczyć o sprawiedliwość. Nie możemy pozwolić aby ten człowiek dalej uczył w naszej szkole. Pójdziemy do dyrektora i wyjawimy mu całą sytuację.
- Boję się, że on powie, iż go uderzyłeś. Nie zniosłabym gdybyś cierpiał za moje winy.
- Jak to za twoje winy? Przecież nie miałaś wpływu na to, ze znalazłaś się w polu zainteresowania tego nauczyciela. – powiedział Nacho zdziwiony słowami ukochanej.
Lucia nic już nie odpowiedziała. Wolała wtulić się w silne ramiona swojego ukochanego. Tylko przy nim czuła się naprawdę szczęśliwa. Panienka Olivar do tej pory nie znała siły tego uczucia. Jednak teraz wiedziała już czym jest miłość.
- Może teraz porozmawiajmy o Anie... – zaczęła blondynka.
- Co z nią? – zapytał zaniepokojony Ignacio.
- Nie wiem sama czy powinnam o tym mówić, ale jeżeli Pedro się nie dowie to oni nigdy się nie pogodzą. Ana zawsze będzie miała jakieś obiekcje. Teraz nie chce nic mówić, bo dowiedziała się, że twój brat wyjeżdża do Nowego Jorku – mówiła Lucia nie dochodząc do właściwej informacji.
- No tak, Pedro wyjeżdża. Ale moim zdaniem jest to najlepsza decyzja. Może odległość sprawi, że zrozumieją jak bardzo się kochają. A jeżeli ta miłość nie przetrwa próby czasu to znaczy, ze była zbyt słaba.
- To nie może się tak skończyć... Nie może, bo Ana jest w ciąży – wytłumaczyła blondynka.
- Co takiego? – Ignacio był w szoku. – Jak to możliwe... Przecież... No, wiem, że się zabezpieczali.
- Ja też to wiem. Sama się dziwię czemu tak się stało – dodała Lucia.
- O nie! Chyba już wiem. Pedro mi mówił, że ostatnim razem... O kurcze! Musimy natychmiast iść do Pedra i powiedzieć mu o ciąży Any. On musi się jak najszybciej o tym dowiedzieć.
Chłopak wziął blondynkę za rękę i para biegiem udała się w stronę najbliższego przystanku.
[link widoczny dla zalogowanych]
**************************************************************
Antonia szybkim krokiem szła ulicami dzielnicy La Concordia. Chciała jak najszybciej znaleźć się w domu. Wysiadła jednak z taksówki nieco wcześniej ponieważ chciała na spokojnie jeszcze wszystko przemyśleć. W jej głowie panował chaos. Uczucia radości i zmartwienia mąciły się w jej sercu. Sama nie wiedziała czy powinna się cieszyć czy też obawiać propozycji jaką zesłało jej życie. Marzenie o którym śniła tak wielokrotnie mogło się w końcu spełnić. Z drugiej strony jednak nie chciała opuszczać swej rodziny na tak długi okres czasu. Kiedy weszła do akademii zobaczyła swojego męża tańczącego. Uśmiechnęła się. Zawsze z radością patrzyła na spełniającego się w swojej pracy ukochanego.
- Cześć kochanie – zarzuciła mu ręce na szyję kiedy ten przestał tańczyć i dała mu całusa na powitanie. – Chciałabym z tobą porozmawiać. Znajdziesz chwilkę?
- Dla ciebie zawsze... – powiedział Nino i zarządził przerwę.
- A może wybralibyśmy się do lasu na spacer. Co ty na to? To tylko pół godziny drogi stąd.... – zaproponowała kobieta mając nadzieję na zgodę.
Mąż z entuzjazmem przyjął jej propozycję i już po niedługim czasie małżeństwo spacerowało ścieżkami lasu. Nino czuł, iż żona ma mu coś niezwykle ważnego do powiedzenia. Nie chciał jej jednak naciskać. Ze spokojem słuchał wspomnień, które Tonia zapamiętała jako te najlepsze z ich małżeństwa. W końcu jednak nadszedł moment kiedy blondynka oficjalnie postanowiła powiedzieć mężowi o swoich planach.
- Zaproponowano mi wyjazd do Hiszpanii na badania psychologiczne – powiedziała Antonia kiedy para siedziała pod jednym z drzew wtulona w siebie.
- To wspaniała wiadomość! – ucieszył się Nino. Jednak po chwili jego entuzjazm opadł. Zdał sobie sprawę, że będzie musiał opuścić akademię El Beneo na jakiś czas. – Na jak długo masz tam wyjechać? – zapytał po chwili.
- Na rok – odparła Antonia. – Wiem, że ty nie możesz ze mną wyjechać, ale ja to zupełnie rozumiem. Nie martw się.
- Ale ja nie chcę się z tobą rozstawać na tak długi okres. – odrzekł mężczyzna. – Znajdziemy zastępstwo i wyjadę z tobą. Pojedziemy całą rodziną: ty, ja i Nastieńka.
- Kocham cię – kobieta pocałowała swojego męża namiętnie w usta.
Życie polega na ciągłych kompromisach. Jeżeli chcemy aby małżeństwo przetrwało musimy w pewnym momencie powiedzieć stop własnym marzeniom i dać szansę swojemu współmałżonkowi, który to też zapewne szuka spełnienia w zawodzie.
[link widoczny dla zalogowanych]
**************************************************************
Juliana i Marcos siedzieli w jadalni. Po chwili został podany obiad. Cała rodzina rozmawiała żywo i śmiała się. Po skończonym posiłku rodzice rozmawiali z Mari i Sergiem o swoim pobycie w USA. Wytłumaczyli jak bardzo był on potrzebny Juli i wyrazili nadzieję, ze dzieci nie mają im tego za złe. Maritza i Sergio z radością przytulili się do małżeństwa. Byli bardzo szczęśliwi, że ich rodzice znów są przy nich. Szczęśliwi i radośni jak zawsze.
Po paru godzinach para udała się do swojej sypialni. Marcos spojrzał jeszcze na wydanie dzisiejszej gazety. Zauważywszy w niej zdjęcia pijanej Diany zdenerwował się. Postanowił, że osobiście zwolni ją z firmy.
- Nie mogę sobie pozwolić na takie skandale. W umowie było wyraźnie zapisane, że nie tolerujemy tego typu sytuacji. – powiedział Marcos.
- Masz rację kochanie – przytaknęła Juliana przytulając się do męża siedzącego na łóżku. W jej wspomnieniach pojawiła się wzmianka o tej kobiecie. Pomyślała, że to będzie dla niej dobra kara za próbę rozbicia małżeństwa Luzmili i Charliego.
- Ale może już o tym nie rozmawiajmy – zaproponował Marcos z zalotnym uśmieszkiem. – Może postaramy się tak o rodzeństwo dla naszych skarbów – szepnął a w jego oczach pojawiły się wesołe iskierki.
- Rób, co musisz! – zawołała Juliana śmiejąc się wesoło i poddając pieszczotom swojego męża.
Marcos delikatnie wziął żonę na ręce i położył na łóżku obsypując ją tysiącami pocałunków. Wędrował po jej szyi i dekolcie delikatnie odpinając jej bluzkę. Po chwili zaczął całować jej usta. Delikatnie i a jednocześnie bardzo namiętnie. Kobieta uśmiechała się słodko kiedy mąż dotarł już do jej brzucha zachwycając się nad jego smukłością. Małżonkowie kochali się. Za każdym razem kiedy to robili czuli ogarniającą ich miłość. Nie był to dla nich zwykły stosunek seksualny, lecz coś magicznego co dopełniało ich słodkie i magiczne uczucie.
[link widoczny dla zalogowanych]
**************************************************************
Pedro podążał przez ulicę z przyspieszonym tempem. Wiedział już, że Ana jest w ciąży. Nadal trwał w szoku. Nie mógł zrozumieć dlaczego zabezpieczenie zawiodło. Jednak był pewien jednego: Nie może pozwolić na to aby dziewczyna usunęła tą ciążę. To by było tak jakby zabiła ich uczucie... A on nadal bardzo kochał panienkę Berger.
Czując narastające napięcie zadzwonił do drzwi. Po chwili, ukazała się ona. Miała podpuchnięte i czerwone oczy od łez. Widać było, że płakała. Jej oczy wyrażały smutek jaki ją w tej chwili ogarniał. Pedro nie mógł uwierzyć, że ta dziewczyna jest tą samą w której się zakochał.
Ona zobaczywszy go zdenerwowała się. Nie chciała wpuścić go do środka jednak Pedro wciąż nalegał.
- O co ci chodzi? – zapytała w końcu ze złością.
- O to – Pedro delikatnie położył dłoń na jej brzuchu.
Czerwonowłosa gwałtownie się odsunęła. Jak Lucia mogła wyjawić jej sekret?
- Porozmawiamy? – zaproponował wchodząc do domu, ale Ana wciąż milczała próbując znaleźć rozwiązanie tej sytuacji.
- Nie mamy o czym – oświadczyła. – Mam problem, który załatwię sama.
- Jak możesz mówić o naszym dziecku jak o problemie? – Pedro był zaintrygowany.
- A ty jesteś taki z tego szczęśliwy? Pewnie specjalnie zapomniałeś wtedy o prezerwatywie. – chłopak zmieszał się. – Tak, nie myśl, że to umknęło mojej uwadze. Założyłeś za późno! A ja głupia myślałam tylko o naszej miłości. To jest twoja wina! Twoja! – czerwonowłosa zaczęła walić pięściami w klatkę Pedra aż w końcu się rozpłakała.
Chłopak przytulił ją mocno i próbując ją uspokoić powtarzał, że wszystko będzie dobrze. Sam jednak nie wiedział jak sobie poradzą. To był dopiero początek. Początek ich drogi ku dorosłości na której tory wkroczyli zbyt szybko i bez rozmyślności. Chwila zapomnienia zdecydowała o ich życiu.
[link widoczny dla zalogowanych]
**************************************************************
Juliana weszła do domu państwa Alar. Pragnęła odwiedzić swą przyjaciółkę z którą nie rozmawiała przez tak długi okres czasu. Służąca miłym tonem poprosiła o rozgoszczenie się i zapowiedziała, że poinformuje panią domu o odwiedzinach czarnowłosej. Kobieta, będąc już sama, rozejrzała się uważnie po całym salonie. Zupełnie się tu nic nie zmieniło. Po za tym, oczywiście, że wisiały już ozdoby świąteczne. Czuć było święta. Pani Mutti z niecierpliwością oczekiwała na te dni. Boże Narodzenie sprzyja rozmowom i bliskim spotkaniom w gronie najbliższych. A to jest najlepsze co może być. Przebywanie z osobami bliskimi twemu sercu.
- Witaj kochana! – Cristina przywitała Julianę z wielkim entuzjazmem. Czarnowłosa podeszła do przyjaciółki aby się z nią przywitać. Po chwili obie panie siedziały już na kanapie. – Tak się cieszę, że już wróciłaś. Może teraz mi powiesz co tam załatwiałaś? – zaproponowała sąsiadka.
Juliana na chwilę opuściła głowę. Zapanowało milczenie.
- Byłam chora – wyznała w końcu. – Musiałam jechać do USA na kurację. Nikt o tym nie wiedział prócz Luzmili. Nie chciałam aby moi bliscy cierpieli.
- Naprawdę? Chora? – zmartwiła się Cristina.
- Ale, spokojnie. Już jestem całkowicie zdrowa. No, może nie tak do końca, bo przecież choroba może powrócić... Ale staram się o tym nie myśleć. – powiedziała Juliana i lekko posmutniała. Całe życie będzie musiała żyć z tym lękiem, że pewnego dnia usłyszy ponowną wiadomość o swojej chorobie. Ale czy wtedy magia też ją uratuje?
- Trzeba myśleć pozytywnie – sąsiadka uśmiechnęła się i poszukawszy dłoni przyjaciółki uścisnęła ją. – Już teraz na pewno wszystko będzie w jak najlepszym porządku.
Przyjaciółki rozmawiały tak przez parę godzin dzieląc się nawzajem swoimi radościami i smutkami. Cristina opowiedziała Julianie o możliwości operacji jej oczy na którą to kobieta zdecydowała się pójść. Czarnowłosą niezwykle uradowała ta wiadomość. Miała szczerą nadzieję, iż tym razem wszystko pójdzie jak najlepiej i Cristina będzie widzieć.
- Tak bardzo chciałabym zobaczyć swoją córeczkę... – mówiła kobieta. – Chociaż przecież tak naprawdę wszystkich, którzy mnie otaczają widzę oczyma mojej duszy...
Juliana z uśmiechem uścisnęła dłoń przyjaciółki.
Nagle, w domu rozległ się dźwięk dzwonka. Służąca podeszła aby otworzyć. W progu pojawiła się młoda blondynka.
- Czy jest pani Mutti? – zapytała miłym głosem.
Czarnowłosa wstała zaciekawiona wizytom w domu sąsiadów.
- Przepraszam, że przyszłam tutaj, ale muszę z panią koniecznie porozmawiać – powiedziała blondynka ukazawszy się oczom pani Mutti.
************************** KONIEC ******************************** |
|
Powrót do góry |
|
|
Sylwia94 Arcymistrz
Dołączył: 11 Lut 2007 Posty: 22366 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:13:05 23-07-09 Temat postu: |
|
|
Super odcinek!
Cieszę się, że Nacho i Lucia się wreszcie pogodzili. Chłopak zrozumiał, iż ukochana chciała go chronić oraz zdaje sobie sprawę, ile musiała wycierpieć przez nauczyciela. Również tak jak on, uważam, że ucieczka w tym przypadku nic nie pomoże. Po prostu nie może tak dalej być, żeby nauczyciel napastował uczennice. Nie wiem czy dyrektor uwierzy parze, ale mam taką nadzieję. Nie mają żadnych dowodów, choć ich wróg też takich nie ma, które wskazywałyby, że chłopak naprawdę pobił nauczyciela. Ciekawa jestem jak Nacho i Lucia załatwią tą sprawę, ale trzymam kciuki, że w końcu się uda pozbyć tego człowieka ze szkoły.
Pedro o wszystkim się dowiedział, co mnie ucieszyło. Ma prawo wiedzieć, że zostanie ojcem. Zaskoczył mnie trochę, jest dojrzały i wziął na siebie odpowiedzialność. Nie zostawił w takiej sytuacji Any samej. Nie ma co się zastanawiać, z czyjej winy oboje wpadli. Najważniejsze jest teraz ich dziecko. Są jeszcze bardzo młodzi i na pewno nie będzie im łatwo. Nie dziwę się, że Ana nie umiała sobie z tym poradzić i myślała o aborcji. Ale wszystko się jakoś ułoży. Może zbyt szybko wkroczyli na drogę dorosłości, ale już jest za późno i oboje muszą stawić czoło problemom.
Miłość Juliany i Marcosa coraz bardziej rozkwita. Po tak długim czasie znowu są szczęśliwi. Magia ich uczucia pokonała chorobę, która miejmy nie będzie już miała nawrotu. Teraz Marcos może już mieć dzieci. Wiadomo, że Juliana zawsze marzyła o dużej rodzinie. Piękna scenka na koniec
Antonia martwiła się reakcją męża i tym, że będzie musiała się z nim rozstać na tak długi okres, ale niepotrzebnie. Nino wie, jak ważne jest to dla jego żony i postanowił wyjechać razem z nią i Nasteńką. Masz rację, w życiu często trzeba iść na kompromis. Każdy chce się spełniać zawodowo i potrzebuje wsparcia małżonka.
Trochę zaskoczyło mnie zakończenie. Kim jest ta blondynka i czemu szuka pani Mutti? Ciekawa jestem o co chodziło.
Chciałam od razu przeczytać i skomentować odcinek. Bardzo się ucieszyłam, kiedy zobaczyłam, że tak szybko się pojawił. Ale mój komentarz wyszedł mi średni, za co przepraszam
Czekam na nowy odcinek! ;** |
|
Powrót do góry |
|
|
paulinek Wstawiony
Dołączył: 30 Kwi 2009 Posty: 4890 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: tam gdzie spełniają sie marzenia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:34:39 23-07-09 Temat postu: |
|
|
dobrze ,ze Pedro dowiedziała sie o dziecku !!!. jego reakcja bardzo mi ise spodobała nie pozwolił na to by jego ukochana usuneła ciąże pomimo tego ,z eoboje są bardzo młodzi i dziecko napewno utrudni im zycie.
mam nadzieje ,ze ana nie obrazi sie na przyjaciółke za to ,ze wyjawiła jej ekret ale moim zdaniem postapiła dobrze !!!!
Lucia i natho dobrze ,ze sie pogodzili , chłopak wkońcu poznał prawde !!!!
Marcos i Juliana słodziutko , teraz pan domu moze miec dzieci czekam wiec na maluszka w roddzinie |
|
Powrót do góry |
|
|
Ligia Idol
Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Columbia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:13:46 23-07-09 Temat postu: |
|
|
Sylwia - Dziękuje za wspaniały komentarz ;)
Paulinka - Także Ci dziękuje :)
Cieszę się, że podoba Wam się postawa Pedra. Bo, pomimo pewnych wad, które, mam nadzieję, ukazałam w telenoweli posiada on pewne dobre cechy, które zostały w nim ukształtowane dzięki dobremu wychowaniu.
Do zakończenia telenoweli pozostały już tylko dwa odcinki.
99. odcinek pojawi się w poniedziałek lub wtorek.
Pozdrawiam i zapraszam innych do komentowania ostatnich odcinków ;*** |
|
Powrót do góry |
|
|
Mary Rose Idol
Dołączył: 27 Lip 2007 Posty: 1287 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:18:39 23-07-09 Temat postu: |
|
|
Cudowne odcinki, żal serce ściska, że zbliżamy się do finału
Cieszę się, że Ana zrezygnowała z aborcji, w końcu rozwija się w niej życie i ma takie same prawo do życia jak inni. Pedro wreszcie dowiedział się prawdy i stanął na wysokości zadania. Ciekawią mnie dalsze losy tej młodej pary rodziców.
Związek Angeli z nauczycielem był miłością niemożliwą, powinna zainteresować się Luisem, to bardzo fajny chłopak. Może i ona w końcu będzie szczęśliwa?
Co do Juli i Marcosa to do przewidzenia było, że albo nie lecieli tym samolotem, albo w jakiś sposób przeżyją, ale i tak odetchnęłam z ulgą. Magia miłości działa
Nie mam pomysłów na dłuższy komentarz, mam nadzieję, że mi wybaczysz ;* |
|
Powrót do góry |
|
|
Ligia Idol
Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Columbia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:21:19 23-07-09 Temat postu: |
|
|
Cieszę się, że przeczytałaś i Ci się podoba :) Komentarz nie musi być aż taki długi. Ważne, że zostawiłaś tu swój ślad. Pozdrawiam ;*** |
|
Powrót do góry |
|
|
Nividis Debiutant
Dołączył: 07 Maj 2009 Posty: 78 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:55:47 23-07-09 Temat postu: |
|
|
Dobrze, że Lucia i Nacho wyjaśnili sobie wszelkie nieporozumienia. I są już razem. Cieszy mnie też fakt, iż blondynka wyznała Pedrowi prawdę o ciąży Any.
Antonia i Nino... Piękna scenka. Tak, w małżeństwie trzeba czasami iść na kompromis.
Juli i Marcos Pareja perfecta
Pedro wziął na siebie odpowiedzialność za dziecko. To dobrze o nim świadczy...
Kim jest ta blondynka?
Szkoda, że kończysz telkę...
Pozdrawiam i czekam na new ;*** |
|
Powrót do góry |
|
|
paulinek Wstawiony
Dołączył: 30 Kwi 2009 Posty: 4890 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: tam gdzie spełniają sie marzenia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:32:08 23-07-09 Temat postu: |
|
|
szkoda ,z etylko 2 odcinki a będziesz piasał coś jeszcze |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|