|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Maite Peroni Idol
Dołączył: 03 Kwi 2008 Posty: 1320 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 18:26:06 01-03-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek 31 Dla Madżenki, żebyś wkońcu mogła jechać na zakupy
Mary leżała bez ruchu wystrojona w jedwabną koszulkę od Georgeanne. Czekała na Travisa, czując się jak gęś przybrana ostrokrzewem na świątecznym półmisku.
Ogarnął ją niepokój, gdy mąż wszedł do sypialni i zgasił światło.
- Dzieci już śpią? - spytała.
- A jakże. - W jego głosie brzmiało zdenerwowanie.
Mary obserwowała cienie przemykające po ścianie, gdy Travis się rozbierał. Poczuła zapach wody kolońskiej i uśmiechnęła się: użył jej specjalnie dla niej. Materac ugiął się pod ciężarem męża, kiedy położył się obok niej.
Przez chwilę żadne z nich nie odezwało się ani nie poruszyło. Mary czuła w uszach szalejące tętno krwi; zupełnie jak silnik na pełnych obrotach! Travis był równie spięty, całe jego ciało pulsowało niepokojem. Mary była pewna, że mogłaby się odprężyć, gdyby pocałował ją znów tak jak w stajni. Kiedy ją tulił i pieścił, wszystko wydawało się naturalne i cudowne.
Travis obrócił się na bok i wsparty na łokciu spoglądał na żonę w księżycowej poświacie; uśmiechnął się nieśmiało. Mary dostrzegła błysk pożądania w jego oczach i serce jej przepełniło się miłością. Nigdy nie przypuszczała, że tak od razu zakocha się w Travisie. Pokochała go jednak, i to tak mocno, że ta miłość wprost rozsadzała jej serce. Z uśmiechem przesunęła dłońmi po jego ramionach, delikatnie obrysowując ich kształt, rozkoszując się dotykiem gładkiej, sprężystej skóry. Dłonie jej zbiegły się na karku męża. Niezbyt pewnie zbliżyła usta ku jego ustom.
Pocałunek był niespieszny, namiętny. Mary czuła, że jakaś moc przenika całe jej ciało, aż po palce stóp. Travis wprowadził ją w tajniki pocałunków: nie tylko witała radośnie ataki jego języka, ale ośmieliła się sama go prowokować. Travis gwałtownie zaczerpnął powietrza i objąwszy ją ramionami w pasie przewrócił się na plecy, pociągając Mary ze sobą, tak iż znalazła się nad nim.
Całowanie trwało dalej, ale nie były to już leniwe igraszki, ale zachłanne i naglące pieszczoty. Travis sunąc dłońmi po tylnej stronie jej ud, zadarł jedwabną koszulkę żony aż do pasa. Dotyk jego stwardniałych dłoni skłonił Mary do rozchylenia nóg. Wówczas ręce Travisa zaczęły gładzić wewnętrzną stronę ud i obnażone pośladki
Sprawiło to Mary przyjemność i była tym zaskoczona. Gdy poprzednim razem mąż zaczął w podobny sposób gładzić ją po brzuchu, poczuła się zagrożona i ogarnął ją lęk. Teraz było inaczej. Travis wprowadzał ją w świat doznań zmysłowych, którego granice nieustannie się rozszerzały.
Travis przestał ją całować. Zaczął oddychać powoli i głęboko, jakby chciał się w ten sposób uspokoić, zwolnić tempo. Odgarnął żonie włosy z czoła i spojrzał jej w oczy.
- Boisz się?
- Troszeczkę - przyznała nieśmiało. - Teoretycznie wiem, co się będzie z nami działo, ale...
Travis uśmiechnął się szeroko, widocznie uradowany jej słowami.
- Będziemy bardzo ostrożni. Gdyby cię zabolało, każ mi przestać.
- Na pewno nie będę chciała, żebyś przestał.
Travis znowu się uśmiechnął i uniósłszy głowę obdarzył żonę wilgotnym całusem.
- Ja tym bardziej, ale jeśli będzie trzeba, to przestanę. Nie chcę sprawić ci bólu.
Pochwyciwszy śliski materiał koszulki ściągnął ją z żony i Mary była teraz całkiem naga. Poczuła, że jej piersi prężą się w chłodnym powietrzu. Całe ciało przeniknęła rozkosz i nagłe gorąco, gdy Travis dotknął jej piersi, biorąc ją ostrożnie na dłoń.
- Idealnie pasują - mruknął. - Po prostu idealnie.
Jednym szybkim, zręcznym ruchem zmienił pozycję tak, że Mary znalazła się pod nim.
- Pragnę cię dotykać... Mogę?
Przymknęła oczy i skinęła głową.
Stwardniała dłoń męża ostrożnie powędrowała w dół, gładząc żebra, potem brzuch, aż wreszcie palce zanurzyły się w trójkącie jedwabistych włosów.
- Mary! - szepnął nagląco Travis. - Spójrz na mnie!
Zobaczyła, że mąż wpatruje się w nią z miłością. W jednej chwili pozbyła się wszelkich obaw. Zamiast lęku poczuła dumę, że ten mężczyzna pragnie jej tak mocno i że tak bardzo mu zależy, by to pierwsze przeżycie było dla niej miłe, że gotów dla jej dobra zrezygnować częściowo z własnej przyjemności.
Mary odprężyła się, a Travis troskliwy jak zawsze gładził ją leciutko; jego ruchy były niespieszne i delikatne. Ciało Mary stało się niesłychanie wrażliwe na jego pieszczoty i niebawem sama uniosła biodra w górę, domagając się więcej. Nie przypuszczała, że istniało coś równie wspaniałego. To było zbyt cudowne, by mogło trwać!
- Travis...
- Co, kochanie moje?
Mary miała wrażenie, że ogarniają straszliwa gorączka, rosnąca z każdym gwałtownym poruszeniem bioder. Wbiła paznokcie w ramiona męża i przylgnęła do niego, unosząc się z łóżka.
Usta Travisa zagarnęły zachłannie jej usta, a jego ciało znalazło się nad ciałem Mary. Rozchyliła uda pragnąc, by uczynił ją nareszcie swoją żoną, swoją kobietą.
Travis objął dłońmi jej twarz. Oddychał powoli, z trudem
- Popatrz na mnie - szepnął. - Muszę spojrzeć ci w oczy. Wtedy będę wiedział.
- Jestem gotowa - odparła Mary półprzytomna z pożądania tak silnego, że nie mogła uleżeć spokojnie.
- Każ mi przestać, gdyby cię bolało!
Mary wiedziała, że Travis zmusza się do powolnych, opanowanych ruchów, choć instynkt podpowiadał, by zanurzył się w niej jak najszybciej i zaznał rozkoszy. Westchnęła i zwilżyła wargi.
- Boisz się?
Travis skinął głową.
- Jeszcze jak!
- Tak też myślałam. - Mary objęła go za szyję i przyciągnęła usta męża do swoich ust, obsypując go gradem drobniutkich pocałunków.
Otworzyła się na jego przyjęcie, pragnąc, by jego ciało zespoliło się z jej ciałem. Oczy obojga znów się spotkały i wówczas Travis ostrożnie przystąpił do działania. Powoli, cal po calu.
Mary czuła, że jej ciało rozwiera się, rozchyla na przyjęcie Travisa; szedł w nią powoli, ostrożnie, starając się zadać jak najmniej bólu.
Mary jęknęła, gdy przeszył ją ostry ból. Instynktownie szarpnęła się usiłując uwolnić się od przykrego uczucia. Ten gwałtowny ruch spowodował, że ból zelżał, a w jej wnętrzu zaczęła budzić się rozkosz. Mary przeczuwała, że za chwilę stanie się coś cudownego, nie chciała więc przerywać uścisku, zanim tego nie dozna.
Jej ruchy jednak wyraźnie wyprowadzały Travisa z równowagi. Wydał zduszony jęk i chwycił żonę za biodra, jakby chciał przygwoździć ją do materaca.
- Mary, na litość boską, nie ruszaj się tak! - zaklinał zdławionym głosem.
Mary znieruchomiała, wyczerpana i bez tchu. Oddychała spazmatycznie, chcąc wciągnąć w płuca więcej powietrza.
Travis jęknął znowu:
- Mary! - Powtarzał jej imię raz po raz, całując ją i tuląc. Oddychał z trudem. Na miłość boską, powiedz mi, że nie bardzo cię bolało! Chcesz, żebym przestał?
- Nie! - zaprotestowała gwałtownie. - Proszę, nie teraz! - Tak, czuła ból, ale zarazem coś znacznie potężniejszego. Zbierała myśli z trudem i powoli. Czuła się dumna, radosna, zachwycona tym, że Travis zawładnął nią całkowicie. Zaczepiła stopami o kostki jego nóg i przejął ją cudowny dreszcz: oto tuliła męża w najtajniejszej głębi swojego ciała. Oczy jej napełniły się łzami, ale nie były to łzy bólu. Czuła się nareszcie kobietą! I była cholernie dumna z tego, że jest kobietą.
- Jesteś pewna, że wszystko w porządku? - Travis odgarniał jej włosy z twarzy. Jego dotyk był delikatny, a zarazem naglący.
Mary skinęła głową.
- Chyba tak. Już mnie nie boli.
- Bardzo to było straszne?
- Nie. Było wspaniałe! Nieprawdopodobnie wspaniałe!
Czoło Travisa lśniło od potu. Mary pojęła, jak trudno mu w tej chwili panować nad sobą. Powstrzymywał się, by jej ciało łatwiej przywykło do jego obecności.
- Mary, nie ruszaj się!
- Nie mogę się opanować. - Jej biodra kołysały się. Travis jęknął głośno. - Chcę poznać wszystko! Chcę poznać wszystko!
- Kochanie moje! - Ich ciała zwarły się. Jej dłonie sunęły po plecach Travisa; czuła, jak drżą jego mięśnie, gdy usiłował zapanować nad sobą. Mocno objął rękami jej biodra, rozkołysał jej ciało.
Travis jęknął; Mary zawtórowała mu, odczuwając rozkosz tak doskonałą, że aż głośno krzyknęła. Napięcie było wprost nie do zniesienia. Całe ciało miała jak w ogniu. Nie pojmując tego, co się z nią dzieje, zaczęła drżeć - ogarnęło nią rozkoszne szaleństwo, nieopisane szczęście, żywiołowe, całkowite spełnienie.
Ruchy Travisa stały się jeszcze szybsze. Mary poczuła, że jego ciało, znajdujące się nad nią, przeniknął spazm. Pojęła, że i on osiągnął doskonałe zaspokojenie.
Travis objął żonę i zmienił pozycję. Leżeli teraz obok siebie. Żadne z nich nie odzywało się. Mary poczuła, że wszelkie słowa byłyby w tej chwili zgrzytem. Powoli ich zdyszane oddechy uspokajały się. Travis obsypywał drobniutkimi, czułymi pocałunkami twarz żony, od skroni aż po linię szczęki i gładką kolumnę szyi.
- Zabiję Georgeanne! - szepnęła Mary, przerywając w końcu ciszę.
- Georgeanne?
- To moja najlepsza przyjaciółka. Tak przynajmniej sądziłam. Nigdy mi nie powiedziała, że miłość jest aż tak cudowna! Myślałam zawsze... sama nie wiem... że robi się wtedy po prostu bardzo gorąco i że człowiek się poci.
- Bo tak jest - odparł Travis; usłyszała śmiech w jego głosie.
- Może i tak, ale jest przecież o wiele, wiele więcej!
Travis pocałował ją w czubek głowy. Po kilku minutach już spał. Bardzo szczęśliwa Mary uśmiechnęła się i westchnęła. Pomyślała: Jak to cudownie leżeć w ramionach kochającego męża!
Maszyna do szycia niedawno przybyła i Mary ustawiła ją właśnie na kuchennym stole. Przed nią piętrzył się stos odzieży do naprawy. Najbardziej darł ubrania Travis. Co najmniej piętnaście jego koszul wymagało gruntownej reperacji. Jim nie zostawał daleko w tyle.
Zadzwonił telefon i Mary obejrzała się z roztargnieniem. Nie była rada, że ktoś przeszkadza jej tego ranka. Wyjęła szpilki z ust i sięgnęła po słuchawkę, podtrzymując ją ramieniem.
- Hallo!
- Pani Thompson? Mówi Moon, dyrektor szkoły.
Mary uczuła wielki ciężar na sercu i watę w kolanach. Jim znów wdał się w jakąś awanturę! Była o tym przekonana, zanim dyrektor podstawówki wymówił następne słowa.
- Bardzo mi przykro, ale na boisku zdarzył się wypadek - mówił dalej pan Moon. - Beth Ann spadła z huśtawki i prawa ręka bardzo ją boli. Obawiam się, że może to być złamanie.
- O Boże!
- Robimy jej na razie okłady z lodu. Kiedy pani może po nią przyjechać?
- Przyjadę najszybciej jak tylko będę mogła. Dziękuję, że mnie pan zawiadomił. - Gdy Mary odłożyła słuchawkę, w głowie tak jej się kręciło, że przez chwilę nie była w stanie wykonać żadnego ruchu.
Beth Ann bardzo boli ręka! Może ją złamała! Jej malutka dziewczynka! Mary chwyciła płaszcz i torebkę i wybiegła na dziedziniec. Wówczas przypomniała sobie, że Travis zabrał pikapa. Pozostałe trzy gruchoty stojące na podwórzu nie nadawały się do użytku. Stary wóz bez silnika rdzewiał koło stajni. Z dwóch pozostałych jeden nie miał opon, drugi drzwi. Travis wspomniał wprawdzie, że zreperuje jeden z nich na użytek Mary, ale na razie - o ile wyraźnie nie powiedziała mu, że potrzebuje wozu na zakupy sam korzystał z pikapa.
Mary zawróciła w stronę domu, potem przystanęła przy schodkach na ganek, odwróciła się na pięcie i popędziła do stajni.
Uznała, że już najwyższy czas zawrzeć znajomość ze Wściekłym Maksem. |
|
Powrót do góry |
|
|
Marz Prokonsul
Dołączył: 24 Sty 2009 Posty: 3639 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:38:16 01-03-09 Temat postu: |
|
|
Obiecuje, że potem skomentuje dogłębnie !!
Dziękuje :*:*:* odcinek jest piękny i taki prawdziwy Wszystko cudownie opisałaś
A teraz uciekam bo mnie normalnie zabiją |
|
Powrót do góry |
|
|
Airam. Idol
Dołączył: 27 Lut 2009 Posty: 1497 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Piekła xd Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:41:21 01-03-09 Temat postu: |
|
|
BOSKO!!!
Cudny odcinek
cóz moge powiedziec
jest idealny pod kazdym wzgledem |
|
Powrót do góry |
|
|
WhiteAngel Idol
Dołączył: 01 Mar 2008 Posty: 1397 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:52:32 01-03-09 Temat postu: |
|
|
Pisałam Ci kiedyś, że mnie zamurowało. Cofam to. Teraz mnie zamurowało! Odcinek zwalił na kolana. Świetny opis!!! Jesteś fenomenalną autorką!!! [komplementy mi się kończą] Mary i Travis, a jednak okazało się, że są stworzeni dla siebie. Kto by pomyślał. Mam nadzieje, że Beth Ann nie stanie się nic bardzo poważnego. Oby Mary nie wylądowała w szpitalu po przejażdżce na Wściekłym Maksie. Przecież oni jej potrzebują, a ona ich.
Pozdrawiam i bardzo dziękuje za te wszystkie odcinki. Po prostu rozpłynęłam się w ich świecie. |
|
Powrót do góry |
|
|
roszpunka92 Prokonsul
Dołączył: 24 Kwi 2008 Posty: 3724 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Szczecin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:59:45 01-03-09 Temat postu: |
|
|
Pierwszy raz Mary i Travisa cudownie opisany.
Oni są po prostu stworzeni dla siebie.
Beth Ann miała wypadek.mam nadzieje,że z małą
nie będzie nic poważnego.Mary odważyła się zawrzeć
znajomość z Wściekłym Maksem.Mam nadzieję,że ta
przejażdżka nie skończy się dla niej źle.
Czekam na news |
|
Powrót do góry |
|
|
Bebe Prokonsul
Dołączył: 27 Lip 2008 Posty: 3926 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:07:20 01-03-09 Temat postu: |
|
|
Nareszcie między Mary, a Travisa wszystko jest już dobrze. Nawet przeżyli ze sobą swój pierwszy raz. No ale teraz Mary jest w trudnej sytuacji. Mała Beth Ann spadła z huśtawki i boli ją ręka. Ona chce jechać do niej. Ale jest kłopot mia ma samochodu. Jej mąż zabrał jedyny jeżdżący. Nie podoba mi się pomysł z poznaniem się z Wściekłym Maksem. Ciekawe jak to się ułoży.
Czekam na następny odcinek. |
|
Powrót do góry |
|
|
Milka24 Idol
Dołączył: 27 Lut 2009 Posty: 1984 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z kontowni xD Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:23:41 01-03-09 Temat postu: |
|
|
Mam nadzięje że nic nie stanie się z Mary...
Co to ich nocy to poprostu brak mi słów... |
|
Powrót do góry |
|
|
julcia Mocno wstawiony
Dołączył: 10 Lip 2008 Posty: 7059 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:32:31 01-03-09 Temat postu: |
|
|
Ten odcinek zaparł mi dech ale mocno sie boje czy przyjaźń z tym koniem wypali |
|
Powrót do góry |
|
|
Airam. Idol
Dołączył: 27 Lut 2009 Posty: 1497 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Piekła xd Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:47:47 01-03-09 Temat postu: |
|
|
Będzie dzis jeszcze jakiś???? |
|
Powrót do góry |
|
|
Maite Peroni Idol
Dołączył: 03 Kwi 2008 Posty: 1320 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 19:52:59 01-03-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek 32
Travis naprawiał ogrodzenia. Wilk porwał jeszcze jednego cielaka i Travis przez całe rano wyładowywał swą bezsilną wściekłość, wbijając paliki. Żaden ranczer nie mógł sobie pozwolić na takie ustawiczne straty. Trzeba było coś z tym zrobić. I to szybko! Zwierz atakował również bydło na dwóch sąsiednich ranczach, a wszyscy właściciele mieli związane ręce. Naganiacz z Urzędu Ochrony Zwierząt nadal tropił wilka, ale ten najwidoczniej przechytrzył go tak jak innych.
Travis naprawiał nie tylko ogrodzenie: jego stosunki z Mary były też coraz lepsze. Od czasu kłótni w sprawie Jima wszystko szło jak po maśle. Travis uśmiechał się do siebie, wyładowując ostatni palik z dna pikapa.
Mary miała rację: głupio postąpił z Jimem. Gdy to sobie przemyślał, ujrzał całą sprawę z punktu widzenia żony. Źle zrobił, pozbawiając chłopca kolacji. Szkoda wielka, że nie przedyskutował przedtem wszystkiego z Mary. Było to jednak zrozumiałe, bo nigdy dotąd z nikim nie uzgadniał swoich decyzji. Nie wiedział też, co to znaczy mieć żonę, ale szybko się uczył.
- Aleś się zrobił żwawy! - zauważył Jake Roth, kowboj zatrudniony w „Trzech T”, przyglądając się, jak Travis taszczy palik z pikapa. - I jakoś nie przypominam sobie, żebyś dawniej pogwizdywał.
Travis aż przystanął. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że gwiżdże!
- Widać małżeństwo ci służy.
Travis wzruszył ramionami.
- Ma swoje dobre strony.
Jake roześmiał się.
- Coś o tym słyszałem. Ja tam nie byłbym zachwycony, gdyby jakaś baba zaczęła się wtrącać w moje życie. Są cholernie zaborcze! Zawsze czegoś od człowieka chcą.
Travis myślał kropka w kropkę tak samo, kiedy po raz pierwszy zastanawiał się nad ożenkiem. Bał się, że małżeństwo skomplikuje mu życie. Zawsze jest to wtargnięcie obcego, kobiecego czynnika. I miał, do licha, rację!
Musiał przyznać, że zjawienie się Mary zmieniło jego życie. Cholera, wywróciło do góry nogami wszystko wokół niego i w nim samym. Nie pojmował jednak przedtem, że małżeństwo daje poczucie stabilizacji. I nie da się ukryć, że Mary była kobietą. I to jaką!
Zaatakowała cały dom z taką energią, jak agresywny bek atakuje na boisku ćwierćbeka. Wyszorowała wszystkie pokoje tak, że nawet parapety lśniły! Ze dwa dni temu pojechała do miasta i przywiozła próbki farb i tapet. Travis był pewien, że do Bożego Narodzenia cały dom będzie jak nowy.
O tym, co Mary wniosła w jego własne życie, Travis nawet nie marzył. Dzielił teraz z nią ciężar odpowiedzialności i stał się on nagle o wiele lżejszy. Były też pewne minusy; na przykład, Mary potrafiła przesuwać meble o północy, ale takie drobne dziwactwa można wybaczyć. Gotowała, prała, zarządzała wszystkim. Zapewniła dzieciom coś, czego Travis nie był w stanie im dać: macierzyńską troskę. A najbardziej niewiarygodne było to, że on sam znalazł w tym związku osobiste szczęście.
I pomyśleć, że zdobył taką nadzwyczajną żonę za pomocą ogłoszenia! Jeszcze bardziej zdumiewało go to, że z początku był nią rozczarowany. Długie nogi, tylko to miał w głowie! Teraz śmiał się z siebie samego. Pragnął Mary, swojej Mary, i guzik go obchodziło, jakiej długości są jej nogi!
- Ktoś tu jedzie - oznajmił Jake, spoglądając ku wschodowi. Oparł się na łopacie krzyżując nogi. - Konno.
Travis spojrzał w tamtym kierunku i zdumiał się. Gdyby nie wiedział, że to niemożliwe, pomyślałby, że to Wściekły Maks! Jeździec pędził na złamanie karku.
Po paru sekundach Travis zorientował się, że jeźdźcem tym jest kobieta, o której właśnie myślał. Odrzucił łopatę i pognał w jej kierunku. Rzadko wpadał w panikę, ale teraz był przerażony. Kompletna wariatka! Mogła w każdej chwili skręcić swój głupi kark!
Wściekły Maks zatrzymał się raptownie.
- Chcesz się zabić, czy co?! - wrzasnął rozwścieczony Travis.
Mary zignorowała jego uwagę i zeskoczyła z konia.
- Beth Ann - szepnęła, z trudem łapiąc oddech - upadła na szkolnym boisku... być może złamała rękę. Nie miałam czym pojechać do miasta.
- Jake! - zawołał Travis, odwracając głowę. - Zajmij się koniem!
- Już się robi - zapewnił go Jake.
Travis był w połowie drogi do ciężarówki, kiedy zorientował się, że Mary nie zrobiła ani kroku. Widocznie nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Objął ją więc i zaniósł do samochodu. Po chwili byli już w drodze.
Mknąc na skos przez ranczo Travis zauważył, że Mary oddycha z wyraźnym trudem. Choć starał się omijać wyboje, było to prawie niemożliwe. Jego malutka żona obijała się po kabinie jak piłeczka pingpongowa.
- Trzymaj się czegoś! - wrzasnął z irytacją.
- Właśnie próbuję! - odburknęła Mary.
Travis odetchnął z ulgą, słysząc wojowniczą nutkę w jej głosie.
- Pan Moon powiedział, że rączka bardzo ją boli.
- Zatelefonowałaś do doktora Andersena?
- Nie przyszło mi to do głowy.
- Nie martw się, doktor opiekuje się dzieciakami od lat. Zajmie się nią od razu.
- Jedź szybciej! - krzyknęła Mary.
Travis chciał zwolnić.
- Szybciej! - zawołała znowu.
- Ale przecież ty...
- Nie martw się o mnie.
- Gdybyś ty była choć trochę cięższa... - poskarżył się Travis.
Szosa była już na widoku i Travis odetchnął z ulgą. Zerknął z niepokojem na Mary i zobaczył, że trzyma się ze wszystkich sił oparcia. Ale to niewiele dawało.
Obojgu ulżyło, gdy wjechali na szosę. Przy odrobinie szczęścia dotrą do szkoły za kilka minut!
Każda z tych minut dłużyła się Travisowi jak miesiąc. Choć udawał spokój ze względu na Mary, wcale go nie czuł. Dawno temu (zapomniał już, przed iloma laty) sam złamał rękę. Do dziś pamiętał, jak to bolało. Na myśl, że Beth Ann podobnie teraz cierpi, ciarki chodziły mu po plecach.
Wjechał na plac przed szkołą i zaparkował tam, gdzie zatrzymywał się szkolny autobus. Mary wyskoczyła z kabiny, nim zgasił silnik. Zaczekała na męża przy drzwiach szkoły i razem weszli do środka.
Zaprowadzono ich od razu do pokoju pielęgniarki. Beth Ann siedziała skulona w kąciku. Buzię miała czerwoną i zalaną łzami. Trzymała się za chorą rękę, owiniętą workiem z lodem. Ściekały z niego krople wody.
Dziewczynka podniosła główkę, kiedy weszli Mary i Travis, i zaniosła się cichym płaczem.
- Spadłam z huśtawki!
- Już dobrze, serduszko - powiedział Travis, biorąc ją ostrożnie na ręce. - Zaraz wszystkiemu zaradzimy.
- Strasznie mnie boli!
- Wiem. Mary, otwórz nam drzwi - polecił Travis. Odwrócił się i zobaczył, że żona podpisuje jakieś papiery. Szybko się z tym uporała i spełniła jego prośbę. Najpierw podbiegła do drzwi budynku, potem otworzyła drzwiczki pikapa. Weszła do środka, a Travis ostrożnie podał jej Beth Ann. Może się mylił, ale zdawało mu się, że mała głęboko westchnęła, sadowiąc się w kojących ramionach Mary. Zabawne: on sam identycznie reagował, gdy żona go obejmowała.
Do przychodni doktora Andersena Travis jechał o wiele wolniej.
Doktor zajął się dziewczynką bezzwłocznie. Mary przeszła z Beth Ann do rentgena, a Travis krążył po poczekalni. Kilkoro siedzących tam pacjentów obserwowało go; po chwili wyjaśnił im, że Beth Ann złamała rękę.
Usłyszał krzyk dziewczynki i stanął jak wryty. Po sekundzie wdarł się do gabinetu, omal nie przewracając asystującej doktorowi pielęgniarki.
- Co się stało?
Mary wyszła mu naprzeciw ze zbielałą twarzą. Doktor musiał zmienić pozycję rączki Beth Ann do prześwietlenia.
- Nic się małej nie stało?
Mary potrząsnęła głową, ale Travis dostrzegł łzy w jej oczach.
Oboje nie odstępowali Beth Ann, gdy doktor Andersen wywoływał zdjęcie. Dziewczynka siedziała na kolanach Mary i opierała główkę o jej ramię. Po kilku minutach zjawił się doktor z kliszą.
- Cóż, młoda damo - powiedział siwy starszy pan, oglądając zdjęcie pod światło. - Wygląda na to, że musimy wziąć ci ramię w gips. Zobacz sama. - Końcem ołówka wskazał drobne kosteczki Beth Ann i stwierdził pęknięcie.
Travis wytężał wzrok, ale niczego nie mógł dostrzec.
- Gdzie ja sobie pękłam? - spytała cichutko Beth Ann.
Doktor zniżył kliszę tak, że znalazła się na poziomie oczu dziecka.
- Tutaj. Widzisz?
Travis zauważył wówczas pęknięcie, ale gdyby lekarz wyraźnie go nie wskazał, nie dostrzegłby cieniutkiej rysy.
- To nie jest ciężkie złamanie - stwierdził doktor Andersen, chcąc ich widocznie uspokoić. - Oczywiście bolesne, ale za sześć tygodni zrośnie się i ręka będzie jak nowa.
- Tak długo mam nosić gips?!
- Obawiam się, że tak, ale wszyscy koledze będą mogli się na nim podpisać. W jakim kolorze ma być ten gips? Poproszę Friedę, żeby przygotowała taki śliczny, różowiutki.
- Wolę niebieski - szepnęła Beth Ann, pociągając noskiem, a potem wytarła go zdrową ręką.
Przeszli do pokoju, gdzie Frieda, pielęgniarka, której Travis omal nie przewrócił, moczyła właśnie paski gipsu. Mary nadal trzymała Beth Ann na kolanach.
- Lepiej posadzić małą na stole - zauważył mimochodem doktor, biorąc gruby zwój waty.
- Nie! - zatkała Beth Ann, czepiając się kurczowo Mary zdrową rączką. - Chcę być z Mary!
Doktor zastanowił się.
- W porządku, misiaczku. Postaramy się, żeby ci było jak najwygodniej.
Travis poczuł wdzięczność do starszego pana, który tak dobrze rozumiał dzieci. Ale też zajmował się nimi od lat! Travis obserwował zabieg z dużym zainteresowaniem. Zręczne ręce doktora sprawnie owinęły przedramię Beth Ann paskami gipsu. Lekarz zagadywał przy tym małą przyjaźnie, ale nie udało mu się skłonić Beth Ann do rozmowy. Dziewczynka nadal tuliła się do Mary, która uspokajała ją szeptem.
Pojechali następnie do apteki po lekarstwo. Gdy wracali do domu, Travis czuł się jak po całodobowej harówce. Beth Ann dostała środek przeciwbólowy i poszła do łóżka.
- Śpi? - spytał Travis, gdy Mary wyszła z jej sypialni.
Mary skinęła głową, podeszła do męża i objęła go w pasie. Przez kilka chwil tulili się do siebie w milczeniu. Travis wchłaniał w siebie ciepło jej ciała, wdzięczny losowi po raz nie wiedzieć który, że Mary weszła w jego życie. Jakżeby zdołał przeżyć ten dzień bez niej? Gdyby żony nie było wówczas w domu i nie odebrałaby telefonu, Beth Ann tkwiłaby w pokoju pielęgniarki aż do jego powrotu po pracy. Bóg raczy wiedzieć, jak długo by to trwało!
Obejmując dłońmi twarz męża Mary zbliżyła usta do jego ust. Ciało Travisa zapłonęło nagle pod jej dotknięciem
Kiedy oderwali się od siebie, Travis nie mógł złapać tchu i wyraźnie osłabł.
- Z jakiej racji te czułości?
- Żeby ci podziękować.
- Za co?
- Tego nie jestem całkiem pewna... Nie, po prostu chciałam cię pocałować.
Zdumiony Travis gapił się na nią, nie wiedząc, co powiedzieć.
- Muszę wrócić do Jake’a.
Mary skinęła głową.
- Ja też mam dużo roboty.
Nie dodając już ani słowa, usiadła znów przy maszynie do szycia i sięgnęła po jedną z koszul męża. |
|
Powrót do góry |
|
|
justyna14.93-93 Cool
Dołączył: 29 Gru 2008 Posty: 510 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:25:05 01-03-09 Temat postu: |
|
|
Ojej odcinki cudne!! twoja telka jest po prostu wspaniała Biedna Beth Ann.. Travis w końcu jest czuły opiekuńczym facetem a Mary przy nim odżynała no po prostu cudnie czekam na następny |
|
Powrót do góry |
|
|
julcia Mocno wstawiony
Dołączył: 10 Lip 2008 Posty: 7059 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:40:38 01-03-09 Temat postu: |
|
|
Dobrze ze ten kon nic jej nie zrobil, Mery poyafi jak widac zjednac sobie nawet go
Travis czje ze ma szcześliwą rodzinę i o to chodzi
Szkoda mi malej ale jak patzrylam na to z jaka troska Mary i Travis sie zachowywali to wiem ze mala jest szczęśliwa mimo bólu
Maite a mi ciagle malo twoich odcinków |
|
Powrót do góry |
|
|
Airam. Idol
Dołączył: 27 Lut 2009 Posty: 1497 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Piekła xd Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:41:04 01-03-09 Temat postu: |
|
|
Biedastwo, musialo bolec
Widac, jak silna wiez mary nawiazala z dziecmi
i jakos udalo sie jej ujarzmic konia
niezwykla osobka |
|
Powrót do góry |
|
|
Maite Peroni Idol
Dołączył: 03 Kwi 2008 Posty: 1320 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 20:45:21 01-03-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek 33 Odcinek dla Julci i Any124
Mary przewróciła się na wznak i westchnęła. Choć była zupełnie wyczerpana, duchowo i fizycznie, nie mogła zasnąć. Travis miał zdaje się podobne problemy.
- Nie śpisz? - rozległ się w ciemności jego szept.
- Jestem zupełnie trzeźwa i biję się z myślami.
Zaśmiał się cicho.
- To był cholerny dzień, no nie?
- Mam nadzieję, że przez dłuższy czas nie zdarzy się nic podobnego.
- Ja też przytaknął. Po chwili ujął dłoń żony i podniósł ją do ust. - Złamana ręka Beth Ann to małe piwo! Ty napędziłaś mi dziesięć razy większego stracha.
- Ja?
- Uganiając się jak szalona po ranczo na Wściekłym Maksie. Mogłaś się zabić!
- Byłam zupełnie bezpieczna.
- Kto cię nauczył tak jeździć? Widać od razu, że nie pierwszy raz dosiadłaś konia.
- Jeździłam konno od dzieciństwa. Większość kobiet z Południa to umie, wyobraź sobie! - Z trudem powstrzymywała się od śmiechu.
Travis zamilkł na chwilę.
- Mogłaś mi o tym powiedzieć.
- Mogłeś mnie zapytać.
- Czy posiadasz jeszcze jakieś umiejętności, o których nie wiem? Na przykład jesteś pilotem albo mistrzynią w jeździe na nartach?
Zaskoczenie męża rozśmieszyło Mary.
- Ależ nie!
- Skąd wiedziałaś, gdzie mnie szukać?
- Nic prostszego. Słyszałam dziś rano jak rozmawiałeś z Jake’em. Nie powiedziałeś dokładnie, gdzie będziecie pracować, ale wyobraź sobie, że wiem, z której strony wschodzi słońce. Musiałam tylko uważać na ogrodzenia i mogłam być pewna, że prędzej czy później natknę się na ciebie.
Travis mruknął coś pod nosem. Zabrzmiało to prawie jak komplement. Zaimponowało mu widać inteligentne rozumowanie żony.
- Załatwiłem dziś po kolacji ważny telefon.
Mary zauważyła, że mąż z kimś rozmawiał, ale nie zaprzątała sobie tym głowy.
- Do kogo dzwoniłeś?
- Do Slima Jenkinsa. Handluje używanymi samochodami. Na nowy mnie teraz nie stać, ale nie możesz być uwiązana w domu. Poza tym przyda się nam taki wóz, do którego wszyscy się zmieścimy.
Mary przekręciła się na brzuch i spojrzała na przystojną twarz męża. Nie wydawał jej się pociągający, gdy spotkali się po raz pierwszy, ale teraz to co innego! Kochała każdą zmarszczkę i bruzdę na jego spalonej słońcem twarzy, zwłaszcza kreseczki w kącikach oczu.
- Umówiłem się, że wpadniemy do Slima jutro po południu. Pasuje ci?
- Idealnie.
Travis wyciągnął rękę i wplótł palce we włosy żony; ich usta znalazły się bardzo blisko. Pocałunek był niespieszny, ale zachłanny. Wargi męża wydały się Mary wyjątkowo miękkie. Gdy oderwali się od siebie, Travis wydał przeciągłe westchnienie.
Mary uśmiechnęła się do siebie.
- Co tam znowu?
Jego dłonie powędrowały do piersi żony.
- Nie mogę się nadziwić, jaki jestem przy tobie napalony.
- Napalony?
Roześmiał się i powiódł kciukiem po jej sutkach, które natychmiast naprężyły się.
- To znaczy, moje niewiniątko, że zawsze mnie podniecasz.
- Naprawdę?
- Naprawdę - odparł Travis z wyraźnym rozbawieniem. - I to jak!
Mary objęła męża za szyję i poszukała ustami pulsu, który bił jak szalony u jej nasady.
Ręce Travisa znalazły się na jej biodrach. Przyciągnął ją do siebie. Koszula Mary odsunęła się, odsłaniając uda. Kiedy żona dotknęła go nagim biodrem, Travis zdumiał się.
- Mary, nie włożyłaś nic pod koszulkę?
- Nic - powiedziała, naśladując jego intonację i wymowę. - Uznałam, że to strata czasu.
Długie nogi męża splotły się z jej nóżkami w tej samej chwili, gdy usta dotknęły ust. Całowali się z nowym zapałem. Ręka Travisa objęła pierś żony i Mary westchnęła, czując rozkoszny żar - jak zawsze pod dotknięciem męża.
Początkowo nie usłyszeli stukania do drzwi. Zwłaszcza Travis nie zwracał na nic uwagi. Mary oderwała usta od jego ust.
- Kto tam?
- Beth Ann - odparła dziewczynka. - Nie mogę spać. Ręka mnie boli.
- Wejdź, kochanie - powiedziała Mary, obciągając koszulę.
Drzwi się otwarły i Beth Ann wśliznęła się do mrocznej sypialni. - Czasem jak byłam chora, mamusia i tatuś pozwalali, żebym spała z nimi.
Mary spojrzała na Travisa, który groźnie zmarszczył brwi. Nie zważając na to ostrzeżenie, odsunęła się od męża, pozostawiając wolną przestrzeń między nimi, i poklepała zapraszającym gestem kołdrę.
- Chodź, serduszko. Możesz spać dzisiaj z nami.
Beth Ann podbiegła i wgramoliła się na materac.
- Ale tylko dzisiaj! - zapowiedział Travis.
- Niech będzie! - zgodziła się dziewczynka z westchnieniem. |
|
Powrót do góry |
|
|
Airam. Idol
Dołączył: 27 Lut 2009 Posty: 1497 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Piekła xd Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:51:45 01-03-09 Temat postu: |
|
|
Oj, kochane dziecko
ale nie ma wyczucia czasu
no cóż, muszą sobie odpuscić narazie
czekam na news |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|