Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Miłość czy nienawiść?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 68, 69, 70 ... 72, 73, 74  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Najgorszy czarny charakter?
Jose Manuel
40%
 40%  [ 10 ]
Jaguar
12%
 12%  [ 3 ]
Fernando
4%
 4%  [ 1 ]
Alvaro
8%
 8%  [ 2 ]
Monika
8%
 8%  [ 2 ]
Armando
0%
 0%  [ 0 ]
Enrique
4%
 4%  [ 1 ]
Vanessa
16%
 16%  [ 4 ]
Wszyscy są tak samo źli
8%
 8%  [ 2 ]
Wszystkich Głosów : 25

Autor Wiadomość
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:14:13 29-05-08    Temat postu:

Super odcinki.
Akcja zaczyna gwałtownie przyspieszać. Super.
Sandra przeszła do ataku na Raula, ale ten w porę sie opanował i nie uległ.
Vanessa została uwolniona i dołączyła do paczki. Oj będzie się działo.
Program Lucy. Gustawo był wściekły, że Jaguś sobie z niego kpi. Deby dobrze myśli że Lucy jest zastraszana przez Jagusia. Może jeśli policja by ją śledziła dopadli by go, ale Jaguś to profesjonalista i nie da się tak łatwo.
Ależ Eva jesr naiwna. Nie wierzy że Armando pobił Vicky.
Linares jest wójkiem Ricarda Szok. I chce skrzywdzić jego dziewczynę i Lorenę. Oby mu sie nie udało i policja w porę go zlapała.
Cris przyniosła jakąś kopertę na policję. Coś myślę że to kaseta z nagraną rozmową telefoniczną między Jagusiem a JM.Gustawo podejrzewa że to ważny dowód ale obiecał Cris, że go nie otworzy.
Pozdrawiam i czekam na newik
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 18:51:01 29-05-08    Temat postu:

boskie odcinki, ile się w nich dziej
odc. 164
kurczę Gustavo nie ma żadnego haka na Jose Manuela, ale dobrze wie że to on stoi za porwanie Kris...
ech ta przeklęta Sandta usiłuje uwieść Raula, dobrez że on w ostatniej chwili "otrzeźwiał"...
no i zaczęło się show Lucii o Jagurze, wszyscy oglądają, Jagi pewbie jest dumny...a Gustavo wściekły...
fajniutka scenka z Miguelem,Diegitem y Kris )- słodko
już nie mogę się doczekać tych podwójnych ślubów, pewnie będzie się działo...
odc. 165
no nieźle Vanessa juz nie jest w psychiatryku...tylko doszła do paki czarnych charakterów..no to się zacznie...
dobrez ze Raul nie uległ Sandrze, musi być wierny Monice
no nie Linares jest wujkiem Ricarda, a ten już myśli o Veronice, biedna, chce upiec dwie pieczenie na jednm ogniu, biedne Lore y Veronica, są w niebezpieczeństwie..
Cristina dała Valdezowi kopertę pewnie ze wszystkimi dowodami obciążającymi JM, szkoda że Gustavo nie może jej teraz otworzyć..
Gustavo jest jeszcze wściekły na program Lucii...ech ten Jaguar..

czekam na kolejne tak samo ekscytujące odcinki jak te
pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 16:24:12 31-05-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: a_moniak oraz basia 871

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

166 ODCINEK

Mieszkanie Manola.

- Tych panów już znasz Vanesso. Wyciągnęli cię ze szpitala psychiatrycznego. Ten człowiek to z kolei sędzia Jorge Fuentes. Dzięki niemu zmieniono wyrok i nie siedzisz już w więzieniu. Podziękuj też Sandrze i Armandowi za pomoc, bo bez nich nie byłabyś dziś w tym miejscu. Poznaj jeszcze moją prawą rękę Jaguara, jego brata Manola oraz detektywa Martina Linaresa – powiedział Jose Manuel.
- Miło mi panów poznać. Dziękuję za wszystko. Ale tego pana już znałam wcześniej. To przecież Octavio Herzog, prawda? – zwróciła się w kierunku Jaguara Vanessa.
- Kto? – śmiał się Manolo.
- Octavio Herzog? – zdziwił się Jaguar.
- Tak się jej raz przedstawiałeś głąbie – powiedział Jose Manuel.
- Nie nie, nazywam się Leoncio Pena. Do usług...
- Aha, rozumiem...
- Dobrze Vanesso... Przejdźmy do rzeczy. Ufam tu wszystkim zebranym osobom, więc możemy spokojnie rozmawiać...
- Mnie również pan ufa? – dopytywał się Manolo.
- Zamknij się idioto! – uciszył go Jaguar.
- To co zrobiłaś porywając moją córkę i wnuka było karygodne. Los tego bachora mam gdzieś, ale Luisa jest dla mnie najważniejsza. Mógłbym kazać cię za to zabić, ale... zaimponowałaś mi i nawet mi cię szkoda. Straciłaś urodę i to jest dla ciebie najgorsza kara. Wiem jednak, że i ty jesteś nieszczęśliwa. Miałaś pecha, bo na twojej drodze stanęła Linda Cordillo. I teraz dochodzimy do tego co nasz łączy. Oboje nienawidzimy rodzeństwa Cordillo. Nie godziłem się gdy oferowałaś mi swoją pomoc. Teraz zmieniłem zdanie i sam wyciągnąłem do ciebie rękę – powiedział Jose Manuel.
- Widzę i szanuje to. Jak mam panu pomóc? – zapytała Vanessa.
- Wszyscy jesteśmy wspólnikami. Każdy ma wrogów, większość
z nas tu obecnych ma wspólnych wrogów. Pomogę Sandrze
w zdobyciu mojego syna Raula, bo mam dość tej idiotki Moniki u jego boku. Tobie nie pomogę w zdobyciu Miguela... Zresztą nie masz już twarzy która mogłaby go pociągnąć. Z całym szacunkiem, ale założę się, że tobie chodzi bardziej o zemstę niż o ponowne go zdobycie...
- Owszem. Zemstę na tej kretynce Lindzie! Jak mogę pomóc?
- Cierpliwości. Nadejdzie twoja chwila...
- Nie lepiej skorzystać z usług moich chłopców, zwabić gdzieś Juana i Lindę i rozstrzelać? – zapytał Jaguar.
- Sam nie wiem. Wolałbym zrobić im niespodziankę dopiero podczas ślubów. Co ty na to?
- Brzmi nieźle. Ja najpierw wykończyłbym resztę zdrajców, a nimi zająłbym się na koniec. To byłaby taka ładna klamra. 22 lata temu Bernardo zginął wraz z żoną podczas swoich urodzin. Jego dzieci zginą w dniu swoich własnych ślubów...
- Świetny plan – podsumował Linares.
- A może lepiej wsadzić ich do więzienia za jakieś rzekome przestępstwo? – spytał sędzia Fuentes.
- To byłoby dobre, ale ja wolę ich martwych. Żywi wciąż stanowiliby zagrożenie...
- Jak uważasz...
- Ja mogę dokończyć robotę z Valdezem i jego siostrą tak jak Jaguar
z rodziną Deborah – zauważył Armando.
- W porządku. Musisz się zrehabilitować za tę wpadkę ostatnio. Musisz wymazać to co zrobiła ci ta kretynka Vicky. Dla mnie jednak najważniejsi są Linda i Juan Cordillo, a także moja żona. Ona za dużo wie. Postawiła mi warunek, że nie wyda mnie policji jeżeli nie przeszkodzę w ślubach tych idiotów!
- Jest pan zatem w potrzasku – kpił Jaguar.
- Chyba trzeba było ją rzeczywiście zabić. Ale co ma wisieć nie utonie. Wznieśmy toast ze śmierć naszych wrogów oraz za wolność Vanessy Cortez! – powiedział Jose Manuel.
- Co ten stary kretyn kombinuje? Na razie nie mam wyjścia i muszę być mu posłuszna i współpracować z całą resztą tych parszywców. Ja mam inne plany. Zabiję Lindę i Miguela, a dziecko będzie w końcu moje. Nikt mi w tym nie przeszkodzi – pomyślała Vanessa...

Rezydencja Vellasquezów.

- Kopia kasety jest już w rękach Valdeza. Teraz ja jestem górą. Wszystkie zbrodnie Jose Manuela są w rękach policji. Jeżeli zrobi on jakiś fałszywy krok, to policja zajmie się tą przesyłką i wtedy nastąpi jego koniec. Zapłaci za wszystkie zbrodnie jakie wyrządził i już więcej mnie nie skrzywdzi – pomyślała Cristina.

- O czym myślisz mamo? – zapytał nagle Raul.
- O waszym szczęściu. Jak dobrze, że jesteście. Widzę, że uzupełniacie się z Miguelem i Lindą oraz Luisą i Juanem...
- Cieszysz się tymi nadchodzącymi weseliskami? Słusznie, bo nasza rodzina zasługuje na odrobinę szczęścia i beztroski, a nie ciągłych nieszczęść, tragedii i skandali...
- Masz rację kochanie. Wyczerpaliśmy już chyba limit pecha – zauważyła Monika.
- Gdzie są te gołąbki które chcą brać ślub? – zapytał Raul.
- Pojechali na nasze ranczo za miastem. Pojechali pojeździć trochę konno i odpocząć. Wzięli ze sobą małego Diega – powiedziała Cristina.
- I dobrze. Zasługują na to. A ten malec rośnie jak na drożdżach. Będą z niego ludzie...
- Będą jeżeli tylko nie upodobni się do swojego wujka – żartowała Monika.
- Bardzo śmieszne. Właśnie widzę jakie zdania ma o mnie własna
żona – westchnął Raul...

Ranczo Vellasquezów.

- Widzisz szwagrze? Nasze dziewczyny już się zmęczyły. Ten sport nie jest dla nich – powiedział Juan.
- I tak sporo wytrzymały. Teraz odpoczywają razem z Diegiem. Twoja siostra nie spuszcza go z oka – odparł Miguel.
- Ostrożności nigdy za wiele, ale tutaj może się chyba czuć spokojnie?
- Jasne. Ranczo mojego ojca jest cudownym miejscem...
- Raczej było. Kto by pomyślał, że stąpam po ziemi tego idioty – pomyślał Juan.
- Coś mówiłeś?
- Nie, nic. Chodźmy do naszych kobiet, bo jeszcze nam uciekną.
- Dobrze...
- Myliłem się co do ciebie Miguel. Jest dobrym człowiekiem. Cieszę się, że nasze animozje z przeszłości udało się rozwiązać. Będziemy rodziną i tak powinno zostać.
- Przeszłość minęła. Liczy się teraźniejszość i przyszłość. Będziemy szwagrami i wiesz co Juan? Z pełnym przekonaniem mogę dziś powiedzieć, że jestem zadowolony, że to właśnie ty będziesz mężem Luisy...
- Wiem Miguel. Miłość i los sprawiły, że rodzina Cordillo musiała połączyć się z rodziną Vellasquezów. Przeznaczenia nie ominiesz. Będziemy rodziną i to wszystko czemu nam potrzeba do szczęścia – podsumował Juan.

Po chwili...

- Jesteście wreszcie – powiedziała Linda.
- Długa musieliśmy na was czekać – dodała Luisa.
- A co tęskniłyście za swoimi przyszłymi mężami? – żartował Miguel.
- Nie widzisz stary. Co one by bez nas zrobiły – wtórował mu Juan.
- Bez was miałybyśmy lepsze życie – udała obrażoną Luisa.
- Właśnie. To wy powinniście się cieszyć, że macie na wyciągnięcie ręki takie skarby jak my. Oj braciszku jak ty traktujesz Luisę – westchnęła Linda...
- Dość tych przekomarzań. Skombinowaliśmy dla was jedzenie i picie. Nawet mały się obudził aby wziąć udział w uczcie. Wznieśmy toast za nasze szczęście i żeby takie chwile jak te nigdy nam nie
uciekały – powiedział Miguel.
- Racja. Wypijmy też za ostatki naszego kawalerstwa przyjacielu – dodał z miną cierpiętnika Juan, co spowodowało u dziewczyn gromki śmiech...

Komisariat policji.

- Dziwne to wszystko Carlo... Dzisiaj była u mnie Cristina Vellasquez i przekazała mi pewną kopertą. Mam ją jednak otworzyć tylko wtedy gdy jej lub komuś z jej rodziny stałaby się krzywda! Obiecałem, że nie otworzę tej koperty, ale aż mnie korci żeby to zrobić. Ciekawe co tam jest – myślał Gustavo...
- Nie domyśla się pan? Pewnie dowody na Jose Manuela Vellasqueza albo inne brudne sprawy – odparł Carlo.
- Wiem, ale po raz setny nic nie mogę zrobić. Jestem bezradny. Dlaczego mam to otwierać dopiero gdy stanie się jakaś tragedia. Nie lepiej właśnie jej uniknąć?
- Dał pan jej słowo, że nie otworzy tej koperty. Ale to rzeczywiście musi być coś bardzo ważnego skoro zdecydowała się ona na taki krok. Dziwnie się zachowuje. Broni męża, a jednocześnie chce go oskarżyć? A może to nie o niego chodzi? To kolejna zagadka którą musimy rozwiązać...
- Wiem. Zrobimy to niedługo. Po nitce do kłębka. Co nowego w sprawie Linaresa? – zapytał Valdez.
- Nic. Zapadł się jak kamień w wodę... Tak jakby przeczuwał co mu grozi – odparł Carlo...

Mieszkanie Manola.

- Nareszcie wszyscy poszli. Vanessa zamieszka u Sanry i tak będzie najlepiej. Nikt się nie zorientuje gdzie może przebywać – zauważył Jose Manuel.
- Pan wybaczy, ale Linares poszedł chyba szukać kolejnej ofiary do gwałtu, a ja także mam plany na wieczór. Idę spotkać się z moją kochanką – powiedział Jaguar.
- Co takiego?
- Idę do Lucii Guerrero. Ona obiecała mi nie tylko program o mnie, ale także swoje usługi...
- Chyba ją do tego zmusiłeś, bo sama nie ma aż tak zepsutego do szpiku kości gustu?
- A pan jak zwykle kpi. Najważniejsze, że się zgodziła na moją prośbę...
- Chyba groźbę...
- Mniejsza o to... Dzisiaj wreszcie jakaś kobieta mnie zadowoli. Tak długo byłem sam. Ja jeszcze mogę, a pan już nie, bo prędzej czy później wykorkowałby pan na zawał...
- Z tobą nie da się normalnie rozmawiać!
- Niech się pan cieszy, że chociaż don Armandito wrócił. Może jeszcze się nam do czegoś przyda. Mógłby zabić swoją matkę, ale tego nie zrobi, bo za bardzo ją kocha. Co do Lindy i jej braciszka – dobrze pan wie, że jeden rozkaz, a moi ludzie wyślą ich na tamten świat. Po co nam ta mumia?
- Po nic Jaguarze. Wyciągnąłem ją tylko po to aby ją zabić. Biedaczka nawet o tym nie wiem – powiedział Jose Manuel.
- Wiedziałem, że pana intencje nigdy nie są szczere – śmiał się Jaguar...

Jakiś czas później.

Mieszkanie Patricii Ayali.

- Jestem szczęśliwa, że tu jesteś – powiedziała Patricia. Liczyłam, że przyjdziesz.
- Wpadłem zupełnie przypadkowo – odparł Antonio.
- Jasne... O ile się nie mylę mieszkasz na drugim końcu stolicy...
- Masz rację, ale coś mnie tu przyciągnęło...
- Jesteś niemożliwy, ale tym mnie zaskarbiłeś. Jesteś o niebo lepszy niż Fernando. Co za bydlak. To co go spotkało, to najsprawiedliwsza kara na jaką zasłużył...
- Owszem. Już nikt cię nie skrzywdzi, a ja mogę cię tylko uszczęśliwić...
- Wiem Antobio... Ciekawi mnie jednak co z jego wspólniczką. Ta Vanessa pewnie będzie gnić w więzieniu do końca swoich dni...

Mieszkanie Sandry.

- Dziękuję za wszystko co dla mnie robisz – powiedziała Vanessa.
- Drobiazg. Ty też mi pomogłaś wiele lat temu. Jesteśmy przyjaciółkami i musimy sobie pomagać – odparła Sandra.
- Chcesz być z Armandem czy z Raulem? Oboje jak mówisz są synami Jose Manuela...
- Pewnie, że z Raulem. To idealny mężczyzna dla mnie. Armando to wspólnik i facet z którym mogę się od czasu do czasu przespać...
- Co za życie...
- Przepraszam... Wiem, że to co mówię jest dla ciebie przykre. Tak wiele przecierpiałaś przez tych ludzi i teraz twoja uroda...
- Daj spokój. To nie twoja wina. Przyzwyczaiłam się już do tego. Mnie już nie obchodzi seks ani mężczyźni. Chcę tylko jednego – zemsty na nikczemnikach którzy spowodowali to kim teraz jestem – powiedziała wściekła Vanessa...

Mieszkanie Lucii Guerrero.

- Witaj kotku. Nie zapomniałem o tobie – powiedział Jaguar wpraszając się do mieszkania.
- Czego chcesz? Wyemitowałam przecież ten program – odparła załamana Lucia...
- Wiem. Cieszę się. Był cudowny. Postarałaś się naprawdę i dlatego czeka cię dziś nagroda...
- Jaka?
- Jeszcze pytasz. Kupiłem nawet wytrawne wino. Wiesz... gra wstępna
i te sprawy. Chyba nie zapomniałaś o drugim warunku? Dzisiejsza noc należy tylko do nas – powiedział Jaguar.
- Ale...
- Bez gadania. Będzie cudownie. Nie udało mi się z twoją siostrą... nie szkodzi... Nadrobię to z tobą słoneczko... I stanie się to dzisiejszej nocy czy to ci się podoba czy nie – uśmiechnął się Jaguar...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:44:53 31-05-08    Temat postu:

Fajny odcinek zresztą jak zwykle
Vanessa została uwolniona z pomocą JM. A on ma plan aby ją potem zabić jak ona wykona swoje zadanie, ale ona ma inne plany. Chce Diega dla siebie. Wariatka Mieszka z Sandrą, która też nie jest lepsza. Chce Raula dla siebie a JM ma jej w tym pomóc. Mam nadzieje ze im sie nie uda. Raul ma byc z Monika i koniec. Niech miłość zwycięży!
Gustawa korci aby otworzyć kopertę, którą dostal od Cris, ale nie moze bo obiecal. Ale podejrzewa ze to musi byc jakis wazny dowod.
Antonio i Patricia sa razem fajnie. Nareszcie Antosiow zaczyna ukladac sie zycie.
Linda, Miguel, Luisa i Juan. Sielanka trwa. Ciekawe jak długo to potrwa. Co tam wymysli szajka zeby ja popsuc?
Jaguś i Lucia. On chce upojnej nocy z nia bo nie doczekal się z Graciela. Biedna Lucia
Pozdrawiam i czekam na newik
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 21:10:30 31-05-08    Temat postu:

suuuper odcinek

no Vanessa już poznała całą zgraję Jose Manuela..a oni zaczynają snuć kolejne spiski i plany..ech..
Vane zamieszkałą sobie wraz z Sandrą, swoją przyjaciółeczką, jedna chce zemsty na Miguelu i Lindzie, druga uwieść Raula, oj...
LyM oraz LyJ wybrali się na ranczo pojeździć konno, fajnie )
nie mogę się doczekać tych ich ślubów, i wesel
Greg napisz jakieś fajne scenki z Monią y Raulem, co P
Antonio coraz częściej spotyka się z Patricią..
ciekawe kiedy Valdez otworzy kopertę od Kris...
ciekawa końcówka, Jguar przyszedł do Lucii..ciekawe co z tego wyniknie, czy będzie miał to co chce...
czekam na kolejny odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 22:37:42 01-06-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: a_moniak oraz basia 871

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

167 ODCINEK

Na drugi dzień rano.

Mieszkanie Lucii Guerrero.

Jaguar dostał to czego chciał. Lucia będąc pod ścianą nie miała wyjścia i spędziła z nim noc. Dziewczyna obudziła się mając przy sobie widok swojego „kata”. Czuła obrzydzenie i jednocześnie strach, bo nie miała żadnej pewności, że na tej jednej mocy jej męki się skończą.

- Witaj kochanie. Byłaś cudowna, wiesz? Muszę przyznać, że sprawdziłaś się należycie. Nigdy w ciebie nie wątpiłem... tak dla jasności,w końcu jesteś siostrą Gracieli, ale... Jednym słowem – nareszcie odżyłem. Ile można być taki moralny jak ja? – powiedział z uśmiechem na ustach Jaguar.
- Czego chcesz więcej ode mnie? Spełniłam oba warunki. Teraz powinieneś dać mi spokój. Zapomnisz o mnie tak jak ja o tobie. Mieliśmy umowę i wierzę, że dotrzymasz warunków – odparła nieśmiało Lucia.
- Chwileczkę moja droga... Spełniłaś warunki, ale nie zapominaj, że jedna noc to była tylko zaliczka. Będziesz moją kochanką, rozumiesz? Dzięki temu ocalisz życie. Nie próbuj uciekać ani robić inne sztuczki... Zamknąłem drzwi od środka na wszelki wypadek. Klucz mam przy sobie, więc nic z tego. Przejrzałem cię zanim tak miło spędziliśmy czas. Jestem profesjonalistą i nie popełniam błędów. Taka gąska jak ty nie przechytrzy Jaguara... Wybacz, że nie będę jadł u ciebie śniadania, bo jakoś ci jeszcze nie ufam. Twoi życie cały czas będzie wisieć na włosku dopóki mnie nie pokochasz i zaczniesz ufać. Nie martw się... nie będziesz tęsknić... już niedługo ponowimy nasze nocne wybryki. Teraz muszę już iść. Tak trzymaj, a będzie dobrze skarbie – stwierdził Jaguar...

Jaguar szybko wyszedł z mieszkania pozostawiając dziewczynę pogłębioną w myślach.

- Nigdy się z tego nie wyplączę... To sytuacja bez wyjścia. Co mam robić? – lamentowała Lucia...

Rezydencja Vellasquezów.

Jose Manuel nie mógł spać tej nocy. Wstał wcześnie z okropnym bólem głowy który nasilał się ostatnimi czasy. On sam nie wiedział czym jest to spowodowane, ale z pewnością przyprawiała go o to perspektywa nadchodzących ślubów Miguela z Lindą i Luisy z Juanem. Za dwa tygodnie miało się stać to czego senior rodu Vellasquezów nigdy nie przyjmie do wiadomości.

- Przeklęty ból głowy! Środki wcale mi nie pomagają. Ostatnio czułem się tak dobrze. Serce pracowało w porządku, to teraz głowa... Jak nie urok, to sraczka. Może nie doczekam tych ślubów i to byłoby chyba najlepsze... Nie musiałbym tego oglądać... Choć z drugiej strony jeszcze mi nie śpieszno odejść z tego świata. Nie dopuszczę do tych żałosnych ślubów. Nigdy! To najważniejsze zadanie jakie mam teraz przed sobą – pomyślał Jose Manuel.

Jose Manuel chodził w kółku wciąż myślał jak zapobiec tym „tragediom”. Nie mógł pojąć jak rodzina jego największego przed laty wroga może połączyć się z szanowanym rodem Vellasquezów...

- Vellasquez i Cordillo? Nie... nie mogę się na to zgodzić... Niech Cristina robi co chce, ale oni nigdy się ze sobą nie połączą. Co to to nie...

W tej chwili Jose Manuel przypomniał sobie pewną rozmowę z przeszłości z Bernardem Cordillo...

1987 rok.

Firma Vellasquezów.

- Jesteś przesiąknięty żądzą władzy w tym mieście, a pieniądze przesłaniają ci wszystko! Byłbym gotów z tobą współpracować i połączyć nasze firmy! Wiesz jaki z tego byłby pożytek i sukces! Jedna firma Cordillów i Vellasquezów. Bylibyśmy potentatami na miarę całej Ameryki Południowej, ale to wolisz iść po trupach do celu – powiedział Bernardo Cordillo.
- Po co do mnie przyszedłeś? Chcesz mnie błagać o litość? Nie masz ze mną szans. Przebijam twoje interesy za każdym razem. Jestem lepszy i pogódź się z tym! – odparł Jose Manuel.
- Ty lepszy? Śnisz Jose Manuelu Vellasquezie. Chciałem dobrze, ale ty jesteś zupełnie inny niż ja i to powoduje, że nigdy nie dojdziemy do porozumienia!
- Ostatnio ci się udawało, ale i tak to ja będę lepszy! Zagarnę wszystko, a metody nie powinny cię obchodzić!
- Żal mi ciebie Vellasquez. Żal mi twojej żony, żal mi twoich dzieci. Wierzę, że chociaż one nie będą tak zepsute jak ty. Może przyjdzie czas kiedy moje i twoje dzieci połączą nasze firmy. Tak się jednak nie stanie póki ty się nie zmienisz...
- Wyjdź stąd kretynie! Zachowaj te gadki dla siebie! Może jeszcze chciałbyś żeby moje dzieci pożeniły się z twoimi? Ja cię nienawidzę i nie musisz się przymilać. Nienawidzę ciebie i twojej rodziny! Pojmij to wreszcie i zejdź mi z oczu! – krzyczał Jose Manuel.
- Nadejdzie czas w którym stracisz to wszystko i wtedy będzie normalniej. Ciekawe czy dożyjemy tej chwili – westchnął Bernardo wychodzą z gabinetu...

Jose Manuel kiwał głową z niezadowolenia przypominając sobie tamte chwile...

- Ten kretyn wciąż mnie prześladuje. Mimo, że nie żyje to sprawia mi więcej kłopotów niż dawniej. Zesłał na mnie swoją przeklętą rodzinkę. Jego słowa nie mogą się sprawdzić. Prędzej umrę niż dopuszczę do tych ślubów. Nie wygrasz ze mną Cordillo! Nie będziesz się ze mnie śmiał z piekła! O nie! Dokończę porachunki z twoją rodziną i wtedy odetchnę z ulgą! A potem może się dziać co chce. Nic mnie już nie obchodzi – pomyślał Jose Manuel...

Okolice mieszkania Lindy i Miguela.

- Każdy dzień jest coraz lepszy. Kiedy ten ślub? Czasem uważam, że powinniśmy się pobrać skromnie, po cichu i żyć w spokoju. To oczekiwanie znowu sprawia, że się denerwuję. Nigdy nic nie wiadomo. A jeżeli znów ktoś zechce nam przeszkodzić? – spytała Linda spacerując razem z Diegiem.
- Też chciałbym wziąć ślub bez fajerwerków, ale wiesz, że nie możemy. Zasługujesz na coś lepszego i będzie tak jak ma być. Tym razem nikt nam nie przeszkodzi. Zawsze będę przy tobie i dziecku... Nie pozwolę was skrzywdzić. Nie tym razem – odparł Miguel.
- Może masz rację. Twój ojciec jest jakiś odmieniony, ten zabójca który zabił moich rodziców gdzieś zaginął, a Vanessa siedzi w więzieniu. To daje mi poczucie bezpieczeństwa...
- I słusznie. Wszystko się ułoży. Trzeba być cierpliwym... Damy radę. Po ślubie rozpoczniemy życie na jakie zasługujemy. Z daleko od mojego szalonego ojca, Vanessy i innych nieprzyjaciół...

Tymczasem Vanessa w ciemnych okularach i chuście na głowie znajdowała się zaledwie kilkadziesiąt metrów dalej. Obserwowała zakochanych czując tylko wściekłość i zażenowanie...

- Pełnia szczęścia w oczekiwaniu na ślub? Co za kretyni. Linda zawsze była idiotką, ale Miguel jest tak ślepy że aż mi go żal. Jest i mały Diego... Moje słonko... wrócisz do mnie... już niedługo. Zniszczyli mi życie i twarz, ale ja wciąż żyję i jestem na wolności, a oni o tym nie wiedzą. I to jest moja podstawowa przewaga w walce z tymi kretynami. Rozegram to inaczej niż ten stary dureń Jose Manuel. Ze swoją twarzą mogę w sumie wiele zdziałać. Wasze szczęście jest krótkotrwałe kretyni – pomyślała Vanessa...

Mieszkanie Ricardo.

- Przepraszam, że przeszkadzam. To cały ja... Przynoszę w pecha... Jak zawsze nie w porę – powiedział Linares widząc, że Ricardo jest w towarzystwie Veroniki.
- Daj spokój wuju. Ty jesteś tu zawsze mile widziany – odparł Ricardo.
- Ricardo ma rację. Pan jest takim miłym i przyjaznym człowiekiem – dodała Veronika.
- Przyjaznym do czasu – pomyślał Linares...
- Czegoś się napijesz? Kawa? Herbata? Coś mocniejszego?
- Nie nie. Naprawdę nie będę wam przeszkadzał. Tak tylko wpadłem. Tak to jest jak stary człowiek się nudzi... Oj Ricardo ale masz piękną dziewczynę. Twój wujek nigdy nie miał szczęścia do kobiet...
- Ale pan bajki opowiada. Z pana podejściem na pewno niejedna kobieta chciałaby wieść z panem życie – podchwyciła temat Veronika.
- Może masz rację młoda damo. Nie wiem tylko czy one tego chciały czy raczej tylko ja – śmiał się Linares...
- Ach te twoje żarty wujku. Za to cię lubię – powiedział Ricardo.
- Lorena, a teraz Veronika. Poczekam na odpowiedni moment i obydwie będą moje. Już niedługo – pomyślał Martin...

Komisariat policji.

- Co nowego w naszych starych sprawach przyjacielu? – zapytał komendanta Juan.
- Nic nowego. Powiem ci, że to wszystko to jest jedno wielkie gów*o – odparł Gustavo.
- Panie komendancie! Już wiemy kto kiedyś napadł na ten bank – wtrącił nagle Carlo.
- Kto?
- Nie uwierzy pan! Niejacy Roldan, Castanez, Morales i Pedrano!
- Żartujesz? To wspólnicy Jaguara!
- Co takiego?
- Jego wierni towarzysze. Nie denerwuj się Juan, ale przypuszczam, że to oni razem z Jaguarem dokonali rzezi na twojej rodzinie...
- Przeklęte gnidy! Wciąż żyją tak samo jak Jaguar! Przysięgnij mi, że ich dorwiesz! Ten koszmar musi się kiedyś skończyć. Chcę tylko aby dosięgła ich sprawiedliwość – zarówno ich jak i ich szefa – wściekał się Juan.
- Tak będzie. Zapewniam cię, że to tylko kwestia czasu. Te łotry doprowadzą nas do Jaguara. Jestem tego pewien – odpowiedział Valdez...

Firma Vellasquezów.

- Musimy poważnie porozmawiać! – powiedziała zdenerwowana Monika.
- O czym? – zdziwiła się Sandra.
- Mam cię na oku nie od dziś. Odczep się od mojego męża, bo inaczej pożałujesz!
- Co takiego? Ja przecież nic nie robię...
- Czyżby? Maślane oczy gdy tylko się pojawi w biurze... do tego ten tani podryw... Zrozum, że to na niego nie działa!
- Twoje zakazy mam głęboko gdzieś. Powiem ci jedno głupia modelko! Będę walczyć o Raula, bo bardzo mi się podoba! Zdobędę go zanim nawet zdążysz się obejrzeć!
- Zobaczymy wywłoko!
- Słucham? Jak śmiesz tak do mnie mówić!
- Nie tkniesz Raula! Rozumiesz? Nie tkniesz!

Po chwili obie panie zaczęły sobie skakać do oczu. Na tę chwilę wszedł Raul...

- Co wy robicie? Uspokójcie się!

Raul rozdzielił dziewczyny, ale widac było, że to nie jest ostatnia potyczka obu kobiet...

Rezydencja Vellasquezów.

- Wydaje mi się mamo, że chcesz mi o czymś powiedzieć. Co cię tak dręczy? – dopytywała się Luisa.
- Nic takiego – odparła Cristina.
- Przecież widzę...
- Dobrze... Skoro nalegasz... Powiem to tobie, ale nikomu innemu więcej. Niedawno dowiedziałam się okropnej rzeczy. Podsłuchałam rozmowę twojego ojca z Armando Perezem.
- Armandem? Synem Evy Ronderos? Tym nieszczęśnikiem którego rzuciła przed ołatarzem Victoria Valdez?
- Tak...
- I co takiego strasznego usłyszałaś...
- Lepiej usiądź...
- Armando Perez to syn Evy oraz... twojego ojca!
- Co takiego? To żart?
- Nie córeczko... Przed laty twój ojciec miał romans z Evą... To było wtedy gdy była ona służącą w naszym domu... Z tego przelotnego romansu przyszedł na świat Armando. To syn Jose Manuela. Upodobnił się do mojego męża. Jest zły, a biedna Eva tego nie dostrzega...
- Nie wierzę... Nie wierzę... Jak ojciec mógł... Armando to w takim razie mój brat? – Luisa była zupełnie zdezorientowana...


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 22:41:41 01-06-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:03:01 01-06-08    Temat postu:

Fajny odcinek zresztą jak zwykle
Lucia nie miała wyjścia i spędziła noc z Jagusiem. Myślała, że to będzie pierwszy i ostatni raz ale niestety Jaguś wyprowadził ją z błędu i powiedział że ma zostać jego kochanką. Ona nie wie jak się z tego wyplątać i co ma zrobić. Biedna
Gustawi namierzył facetów co okradli bank. To wspólnicy Jagusia. Myśli że oni go do niego doprowadzą. Coś mi się wydaje że się nie uda, bo Jaguar to sprytna bestia.
Linda i Miguel nie moga się doczekać ślubu. Nie przeczuwają że obserwuje ich Vanessa, która chce dla siebie Diega. Mam nadzieje że jej plany nie wypalą.
JM źle się czuję. To pewnie perspektywa zbliżających się ślubów tak na niego działa. I dowiedzieliśmy się trochę z przeszłości. Nienawidzi rodziny Cordillo bo była lepsza na rynku. Podobało mi się to wspomnienie. Fajna scenka z Bernandem.
Monica broni swego męża, a Sandra odkryła się przed nią i powiedziała że zabierze jej męża. Nie dziwię się Monice, że rzuciła się na nią.
Linares chcę mieć dwie na raz Lorenę i Veronicę. Mam nadzieje że to się mu nie uda i że w porę policja go złapie. Veronica powiedziała, że niejedna chciałaby być u boku takiego mężczyzny jak on. Myślałam, że padnę śmiechem. Gdyby ona i Ricardo wiedzieli jaki jest on naprawdę. Widać że Ricardo bardzo lubi swego wujka.
Luisa dowiedziała się że jej ojciec przed laty miał romans ze służacą i z tego związku jest dziecko-Armando. Ciekawe co ona zrobi z tą wiadomością. Pewnie porozmawia z ojcem.
Pozdrawiam i czekam na newik
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 8:56:29 05-06-08    Temat postu:

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

168 ODCINEK

Rezydencja Vellasquezów.

- To okropne... Jak ojciec mógł ci to zrobić! A ty jeszcze bronisz Evę! Nie rozumiem! – krzyczała Luisa.
- To nie jej wina... Była głupia i naiwna. Ojciec ją wykorzystał i porzucił. Po latach wróciła z synem którym jest Armando – odparła Cristina.
- Teraz rozumiem czemu Armando piastuje dość wysokie stanowisko w firmie... Ostatnio go jednak nie widziałam... Ale znając metody ojca, na pewno nie przygarnąłby bękarta. Skąd więc tak nagle pomaga on Armandowi?
- On wie, że Armando jest jego synem. Pozbyłby się go bez chwili zastanowienia, ale zauważył, że jego syn zupełnie wdał się w ojca. Jose Manuelowi to się podoba i dlatego trzyma go przy swoim boku. Zdradziłam ci ten sekret, ale ta wiadomość wywołałaby prawdziwy rodzinny skandal! Lepiej nie mów tego braciom!
- Kto jeszcze o tym wie?
- Nie wiem, być może Juan... Dobrze, że siostra komendanta Valdeza odrzuciła tego człowieka. Kto wie co jeszcze mógłby zrobić. Zmarnowałby tylko życie biednej Vicky...
- Ale to mój brat...
- Nie myśl o tym... Zachowaj tą okrutną prawdę dla siebie – powiedziała Cristina...
- Muszę porozmawiać o tym z ojcem!
- Nie! Nie rób tego... dla własnego dobra...

Firma Vellasquezów.

- Co tu się dzieje! Powariowałyście czy co? – Raul nie krył oburzenia.
- Ta kretynka nigdy cię nie zdobędzie i zaraz jej to uświadomię! – wrzeszczała Monika.
- Twoja żona naskoczyła na mnie zupełnie bez powodu. Nie rozumiem co ją opętało...
- Monika co z tobą? Ostatnio nie jesteś sobą. Miewasz ataki agresji. Dzieje się z tobą coś bardzo dziwnego...
- Wierzysz jej, a nie mnie! Co z ciebie za mąż. Zdejmij te klapki z oczu!
- Uspokój się! Tak nie będziemy rozmawiać. Przedyskutujemy to wieczorem w domu!
- Zostań sobie z tą lafiryndą jak chcesz. Jesteś okropny, wiesz?! – Monika trzasnęła drzwiami i wyszła z gabinetu.
- To moja wina Raul... Wiesz co do ciebie czuję, ale w życiu nie posunęłabym się dalej... To co było kiedyś już sobie wytłumaczyliśmy. A ona ubzdurała sobie nie wiem co...
- Bez obaw Sandra. Zachowanie mojej żony jest niedopuszczalne i poniżej krytyki. Nie powinna na ciebie naskakiwać. Z nią zawsze są problemy. Lepiej żebyście się ignorowały i nie skakały do oczu. Ja załatwię z nią ten problem później – westchnął Raul...

Mieszkanie Manola.

- Co pan taki nie w humorze? – zdziwił się Jaguar zajadając właśnie obiad...
- Nie denerwuj mnie. Musimy skończyć z Cordillami raz na zawsze, ale teraz! Rozumiesz – teraz! – powiedział wściekły Jose Manuel.
- Teraz to ja spożywam zupę z moim bratem, więc na razie to odpada. Ale wezmę pod uwagę pański plan...

Jose Manuel nie wytrzymał tej gadki Jaguara i ze złością strącił jego talerz ze stołu, który momentalnie się rozbił...

- Widzę, że sprawa jest poważna...
- Owszem!
- Wyjdź Manolo... Ojciec chrzestny nie jest w humorze...
- Jak chcesz Leoncio – odparł Manolo.

Po chwili...

- Co pana ugryzło? Nie możemy się zgrać z nastrojami. Ja wczoraj spędziłem cudowną i upojną noc z Lucią Guerrero, a pan myśli tylko o jednym. I gdzie tu romantyzm? Brakuje panu kobiety i ta frustracja wciąż się pogłębia...
- Posłuchaj mnie uważnie... Może i jestem sfrustrowany, ale mam powody. Dzisiaj znów wróciły do mnie wspomnienia. Ponownie miałem przed oczami tego przeklętego Bernarda Cordillo... Powróciła nasza rozmowa sprzed wielu lat... On wygrał z nami, rozumiesz? Wygrał!
- Nie rozumiem. Co pan bredzi?
- Zwyciężył zza grobu. Co z tego, że go zabiłeś... jego oraz Sofię skoro jego dzieci dokonały zemsty za niego!
- Co pan opowiada? Może nawet dostać pośmiertny order, ale on nie żyje!
- I co z tego? Jego idea wygrała z nami wszystkimi!
- Jaka idea? Rzuciło się panu na mózg?
- Wiedział co zamierzam... Przeczuwał to... Jego dzieci użyły innego sposobu niż siła! Zakochały się w moich dzieciach i są na dobrej drodze aby połączyć te dwie rodziny... Bernardo tego chciał! I udało mu się! Pogrążył mnie! Te śluby celuje w moją osobę. Rodzina Cordillo wygrała ze mną! Zniszczyło mnie młode pokolenie tej przeklętej rodziny, rozumiesz??
- Zaczynam kumać, ale spokojnie. To się nazywa siła miłości... Coś o tym wiem... Pokonaliby pana, ale od czego jestem ja...
- Właśnie o tym chcę z tobą porozmawiać. Nie będziemy czekać do ślubów. Trzeba z nimi skończyć raz na zawsze. Juan i Linda Cordillo mają zginąć i to jak najszybciej! I nie obchodzi mnie jak to zrobisz. Mam już dość tej całej sytuacji. Masz ich zabić!
- Zrobi się. Moi chłopcy tylko czekają na pana sygnał. Jedno kiwnięcie palcem i skończymy robotę wcześniej niż przypuszczaliśmy. Radziłbym panu jednak uważać na Vanessę Cortez. Ona jest niebezpieczna. Ma ten sam cel co my, ale nie ufam jej. Źle pan zrobił pomagając jej – zauważył Jaguar.
- Możliwe... ale ona też zginie. Wszystko w swoim czasie. Teraz liczy się dla mnie śmierć tych dwojga i pamiętaj – żadnych świadków! – powiedział Jose Manuel.

Mieszkanie Ricardo.

- Na mnie już czas – powiedział Linares uśmiechając się do Veroniki.
- Tak szybko? – zdziwiła się dziewczyna.
- Wiesz, że zawsze jesteś tu mile widziany – dodał Ricardo.
- Wiem, ale czas mnie nagli...

Linaresowi wypadł nagle z kieszeni portfel.

- Ale ze mnie niezdara... Wszystko gubię – powiedział Martin.
- Ja pomogę – Veronika wzięła do ręki portfel i zauważyła tam zdjęcie
i numer telefonu do Loreny Blanco... Ale ten świat mały...
- Nie rozumiem...
- Zna pan Lorenę Blanco? To nasza przyjaciółka, która pracuje w kancelarii prawniczej...
- Owszem, znam... To bardzo miła dziewczyna. Miałem ją przyjemność poznać parę lat temu – zmieszał się Linares...
- Spójrz ilu mamy wspólnych przyjaciół – stwierdziła Veronika.
- Przyjaźń to bezcenna rzecz. Może kiedyś spotkamy się w tym gronie...
- Spotkamy się, ale bez ciebie kretynie. Ja zabawię się z twoją Veroniką, a także z Loreną. Kto by pomyślał, że na stare lata czekają mnie aż takie przyjemności – pomyślał Martin...

Komisariat policji.

- Wiem, że to dla ciebie bolesna sprawa wracając do tych wydarzeń, ale nie mam wyjścia... – powiedział Gustavo.
- Mów co mi masz do przekazania – odparł Juan.
- Najprawdopodobniej Jaguar z tymi oto ludźmi dokonał zamachu na twoich rodziców w 1987 roku. Tych trzech siedzi w więzieniu i mają dożywocie, tych trzech już nie żyje, natomiast kolejnych czterech jest na wolności. Popatrz na te zakazane mordy. Morales, Pedrano, Roldan i Castanez. To mordercy i gwałciciele którzy podobnie jak ich szef Jaguar wciąż są na wolności. Pięciu ludzi którzy dokonali tego mordu wciąż szydzi sobie z władzy. Dorwiemy ich już niedługo. Mamy pewien trop i powinno się udać...
- Oby tak było, bo inaczej sam znajdę każdego z nich i zabiję...
- Zostaw to mnie. Oni są ważni, ale najważniejszy jest Jaguar i Jose Manuel Vellasquez. Stopniowo dojdziemy do prawdy. I tak już długo czekasz, ale zapewniam cię, że doczekasz się sprawiedliwości – oznajmił Valdez...

Kilka godzin później.

Mieszkanie Lindy i Miguela.

Linda nie mogła spać tej nocy. Kiedy w końcu udało jej się zasnąć, przed jej oczami ukazała się jej matka Sofia Cordillo. Znów chciała jej coś przekazać...

- Mamo, to ty? – zapytała Linda.
- Tak córeczko. Musiałam się pojawić aby cię ostrzec – odpowiedziała Sofia.
- Ostrzec mnie? Przed czym? Za niecałe dwa tygodnie wreszcie będę żoną Miguela!
- Wiem i uwierz mi, że my tutaj z ojcem popieramy zarówno twój ślub
z Miguelem jak i Juana z Luisą. Musisz jednak wiedzieć, że czekają was ciężkie chwile. Zachowajcie czujność i ostrożność!
- O czym ty mówisz mamo?
- Wasi wrogowie nigdy się nie poddadzą. Zjednoczą siły aby rozdzielić was z ukochanymi osobami. Powrócą aby jeszcze raz zamieszać w waszym życiu. Jesteś w niebezpieczeństwie. Twój brat również...
- Kto nam zagraża?
- Wiem tylko, że wasi starzy wrogowie zrobią wszystko aby was skrzywdzić. Miej się na baczności. Musicie trzymać się razem i mieć oczy dookoła głowy. Nie wiadomo kto uderzy pierwszy. Pamiętaj, że miłość i sprawiedliwość zawsze zwyciężą. Nie pozwól tym łotrom skrzywdzić swojej rodziny i mojego wnuka...
- Powiedz kto chce nas skrzywdzić? Mamo!

Linda nie doczekała się odpowiedzi. Jej matka nagle zniknęła, a dziewczyna obudziła się...

- Co się stało skarbie? Miałaś zły sen? – zapytał Miguel zaniepokojony reakcją Lindy.
- To była moja matka... Ostrzegała mnie, że to jeszcze nie koniec. Ktoś wciąż chce zniszczyć nasze szczęście. Musimy być czujni i się bronić. Nie wiem jednak kto za tym wszystkim stoi. Nie zdążyła mi niestety powiedzieć...
- Uspokój się. Wszystko będzie dobrze. Jestem przy tobie – Miguel przytulił Lindę, ale sam czuł niepokój związany z jej słowami...

Mieszkanie Sandry.

- Miałam dziś starcie z tą kretynką Moniką! Gdyby nie ta idiotka, Raul już dawno byłby mój – powiedziała Sandra.
- Będzie. Bez obaw. Potrzebujesz na to czasu tak samo jak ja aby zrealizować swój plan – odparła Vanessa.
- Co zamierzasz? Będziesz współpracować z Jose Manuelem?
- Nie ufam mu. Czuję, że ten stary kretyn ma wobec mnie niezbyt pozytywne plany. Porwałam jego córkę i wnuka i nie sądzisz, że to nagłe wypuszczenie mnie z więzienia z jego woli jest śmieszne i dziwne?
- Może chce ci pomóc? To jest mu na rękę aby mieć jak najwięcej wspólników w walce z wrogami...
- Nie żartuj. On chce mi pomóc... ale przenieść się na tamten świat. Ten idiota nie zapomina o tych którzy skrzywdzili jego ukochaną córeczkę. Będzie się chciał mnie pozbyć, ale ja nie dam mu tej przyjemności. Będę ostrożna, a w międzyczasie sama zajmę się Miguelem, Lindą i moim małym Diegiem – powiedziała Vanessa...

Mieszkanie Lucii Guerrero.

Zamyślona Lucia wciąż głowiła się co zrobić z problemem jakim jest dla niej Jaguar.

- Muszę zmienić strategię. Będę dla niego miła i może on rzeczywiście się we mnie zakocha... Poczuje się pewniej i wtedy ja będę miała przewagę i większe pole manewru aby wyjść z tego bagna – pomyślała...

Po chwili ktoś zapukał do drzwi. Lucia była przekonana, że to Jaguar jest jej gościem...

- Dobry wieczór – powiedział Gustavo... Przepraszam, że tak późno, ale koniecznie muszę z panią porozmawiać...
- O co chodzi? – zapytała zaskoczona Lucia.
- Dobrze pani wie o co. O pani ostatni program...

Rezydencja Vellasquezów.

Jose Manuel rozmawiał właśnie przez telefon z Jaguarem...

- Dobrze... Jutro to obgadamy. Ale sami, bez obecności innych naszych wspólników. Nie powinno ich to obchodzić – powiedział Jose Manuel.
- A Vanessa? – zapytał Jaguar.
- Nie będzie nam potrzebna. To nasz plan. Mój, twój oraz twoich ludzi. Będę kończył. Oby tym razem wszystko się udało.
- Uda się. Bez obaw... Adios...

Jose Manuel odłożył słuchawkę i już chciał się kłaść spać gdy nagle pojawiła się jego córka Luisa.

- Co ty tu robisz? Nie powinnaś być u siebie? A poza tym jest już dość późno – zdziwił się Jose Manuel.
- Nie obchodzi mnie, że jest późno. Musimy poważnie porozmawiać, a zapewniam cię, że jest o czym – odparła zdenerwowana Luisa...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kris
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 3476
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:19:30 05-06-08    Temat postu:

Telcia spoko
No i gra w niej Kris
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:13:47 05-06-08    Temat postu:

Super odcinek
Cris powiedziała Luisie o romansie jej ojca i że ma brata. Odwodziła ją od tego żeby nie rozmawiała o tym z ojcem, ale Luisa jej nie posłuchała i udała się do niego.
JM jest za tym aby przyspieszyć zabójstwo Lindy i Juana. Nie chce czekać do ślubu, a Juguar przystał na tą propozycję.
Lindzie śniła się matka aby ją ostrzec przed nadchodzącym niebezpieczeństwem.
Sandra realizuje swój plan. Raul nie wierzy Monice. Uważa, że jest ostatnio agresywna, a Sandra na pewno wykorzysta okazję.
Vanessa podejrzewa że JM nie ma wobec niej najlepszych zamiarów i zamierza po swojemu rozprawić się z Lindą i Miguelem i zabrać Diega, którego uważa za swojego synka.
Martin nadal chce się zabawić z Loreną i Veronicą i je zgwałcić. Mam nadzieje że mu się nie uda.
Lusia obmyśla plan jak wyplątać się z tej sytuacji z Jagusiem i wymyśla, że on może się w niej zakochać i wtedy ona będzie górą. Przyszedł do niej Gustawo aby porozmawiać o jej ostatnim programie. Ciekawe czy w tym samym czasie przyjdzie Jaguś Byłoby ciekawie. Ale na pewno go nie będzie.
Pozdrawiam i czekam na newik
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 17:09:11 05-06-08    Temat postu:

super, super odcinek

Luisa już wie że Armando jest jej bratem, pewnie będzie gadałą o tym z Jose Manuelem...
oo Linda miała proroczy sen w którym jej mama ostrzega przed niebezpieczeństwem, oby nic złego na ślubach się nie stało...
a tak wogue oprócz Juana i Lindy chcą też zabić Vanessę, jednak jej nie ufają, dziwne..
ech Raul nie wierzy swojej żonie, tylko tej przeklętej Sandrze..
Linares ciągle ma plany związane z Loreną y Veronicą, są w wielkim niebezpieczeństwie..
Lucia chce być milutka dla Jagiego, zeby ten się w niej zakochał, no ciekawe co z tego wyniknie
z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek
pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 20:49:29 06-06-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: a_moniak, basia 871 oraz Kris

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

169 ODCINEK

Rezydencja Vellasquezów.

- O czym musimy poważnie porozmawiać? Nie rozumiem... Jeżeli o twoim ślubie z Juanem to już powiedziałem, że się zgadzam i naprawdę nie udaję. Zmieniłem co do niego zdanie – powiedział Jose Manuel.
- Nie o to chodzi. Dowiedziałam się czegoś co jest dla mnie bardzo bolesne. Chcę usłyszeć od ciebie czy jest to prawdą – odparła Luisa.
- Co takiego córeczko?
- Wiem, że Armando Perez to twój syn. Twój oraz Evy Ronderos. Jak mogłeś to zrobić mamie i nam wszystkim!
- Co takiego?
- Nie okłamuj mnie! Wiem z dobrego źródła, że to prawda!
- Kto ci nagadał takich głupot?
- Nieważne. Lepiej się przyznaj... Jesteś odrażający, wiesz?
- Luiso... Posłuchaj mnie...
- Tak czy nie? Jest to prawda? Czy Armando to twój syn?
- Tak, on jest moim synem – odpowiedział po chwili zastanowienia Jose Manuel...
- Nie mam więcej pytań! Nienawidzę cię!
- Poczekaj! To był mój błąd młodości... Nie mów tego nikomu... A w ogóle kto ci to powiedział?
- Nieważne kto... Ważne, że jest to prawdą. Nie gadaj bzdur. Jesteś w dobrej komitywie z Armandem. Zawsze cię broniłam przed mamą, ale tym razem tak nie będzie!

Wściekła Luisa wybiegła z gabinetu Jose Manuela.

- Niech to szlak! Jeszcze tego mi brakowało... Znów te przeklęte bóle głowy. Co mi jest do cholery? Oby Luisa nikomu nie powiedziała o Armandzie. Wtedy wszystko całkowicie się posypie i będę zgubiony – pomyślał Jose Manuel.

Mieszkanie Lucii Guerrero.

- O mój ostatni program? – udała zaskoczenie Lucia.
- Owszem... O Leoncii Peny, czyli Jaguarze – odparł Gustavo. Dlaczego pani wyemitowała ten program? W jakim celu szczyciła się pani jego osiągnięciami? Po co?
- To już nie pańska sprawa. Wolno mi robić wszelkie programy jakie sobie zażyczę. A przecież nikogo w nim nie obraziłam, więc nie rozumiem o co panu chodzi...
- Jaguar to groźny przestępca. Może być pani w niebezpieczeństwie. Pragnę wiedzieć skąd pani to wszystko wie na jego temat? Może od siostry?
- Skądże znowu... Nigdy go nie widziałam, a Graciela raczej go nie znała...
- Czemu pani kłamie? Czy Jaguar panią szantażuje? Widzę to w pani oczach...
- Co pan widzi?
- Strach i niepewność... Proszę mi zaufać i powiedzieć prawdę...
- Nic nie wiem na temat Jaguara! Zrobiłam program z takim samym celem jak zawsze: aby podnieść sobie oglądalność. Znalazłem wiele informacji na jego temat, ale w życiu go nie widziałam. Proszę dać mi już spokój... jest późno, ale jestem zmęczona...
- Jak pani chce... Oby tylko nie okazało się, że będzie już za późno – stwierdził Gustavo wychodząc z mieszkania...

Tymczasem Jaguar siedział w samochodzie niedaleko mieszkanie Lucii i zauważył wychodzącego Valdeza.

- A ten co tu robi? Oby ta kretynka nic mu o mnie nie powiedziała... Na razie się stąd ewakuuję, ale wrócę jutro... Inaczej sobie pogadam z moją kochaną Lucią – pomyślał Jaguar...

Rezydencja Vellasquezów.

Monika nie mogła zasnąć. Wciąż była zdeprymowana zachowaniem Raula i tym, że wziął on stronę Sandry w ich dzisiejszym sporze.

- Kochanie... Wiem, że nie śpisz... Dlaczego taka jesteś? – spytał Raul.
- Jeszcze pytasz? Ja jestem twoją żoną, a ty wolisz tą kretynkę ode
mnie! – nie kryła wściekłości Monika.
- O co ci chodzi? Sandra nie jest kretynką...
- No jasne... Jako twoja kochanka stała się dobrą, inteligentną, piękną, wspierająca cię dziewczyną... Daj spokój Raul... Daj mi lepiej pospać, bo mam dość twojej gadaniny...
- Nie bronię jej... Uważam tylko, że przesadziłaś rozpoczynając z nią bójkę. Może i ona coś do mnie czuje, ale ja jej nie kocham, bo kocham tylko ciebie. Może kiedyś przespałbym się z nią czy jakąś inną piękną dziewczyną, ale teraz jako twój mąż nie mogę sobie na to pozwolić...
- Ale chciałbyś? Jesteś niemożliwy, wiesz?
- Chciałbym być tylko z tobą... do końca życia... Już nie gniewaj się na mnie. Może to rzeczywiście moja wina, że dopuściłem Sandrę tak blisko siebie. Porozmawiam z nią o tym jutro...
- Wyrzuć ją z pracy!
- Co takiego? Nie ja o tym decyduję tylko ojciec...
- Znowu zaczynasz...
- Ja? Jak mam ci udowodnić, że mi na niej nie zależy?
- Bujaj się Raul. Śpię!
- Dobrze kochanie. Jutro sobie to wyjaśnimy. Podoba mi się twoja zazdrość.
- Co takiego? Oszalałeś? – zdenerwowana Monika obróciła się na drugi bok, ale wiedziała, że słowa jej męża są prawdziwe.
- Jutro jej przejdzie. Ona długo beze mnie nie wytrzyma – pomyślał Raul...

Na drugi dzień.

Cmentarz.

Linda i Juan przybyli na cmentarz aby odwiedzić grób swoich rodziców.

- Wreszcie zostały ukończone prace... Nasi rodzice zasługują na odnowiony grób – powiedział Juan.
- Wygląda pięknie. Zasłużyli na taki grób chociaż powinni żyć i być teraz z nami – odparła smutna Linda.
- Wiem, ale co możemy więcej dla nich zrobić? 22 lata temu uciekaliśmy w popłochu i nie mogliśmy urządzić im nawet pogrzebu... Byliśmy mali, nie mieliśmy bliskich, a robienie pogrzebu było niebezpiecznie... Mordercy mogli odkryć, że żyjemy... Poza tym ciała zostały doszczętnie spalone. To wygląda pięknie z zewnątrz, ale przecież w środku są tylko ich rzeczy... Nie ma ciał...
- Nie martw się... Oni zawsze będą przy nas... Wczoraj znowu miałam sen. Śniła mi się mama... Ostrzegała mnie i ciebie przed niebezpieczeństwem jakie nam grozi. Nasi wspólni wrogowie mają się ponoć połączyć aby nas zniszczyć...
- Nie myśl o tym... Nic się nam nie stanie...
- Poczekaj Juan. Odwiedzę jeszcze grób Enrique.
- W porządku... Przeklęty Jose Manuel nie daje za wygraną. To na pewno on za tym wszystkim stoi. Mama przed nim przestrzegała Lindę. Nie skrzywdzisz nas draniu, nie damy się – pomyślał Juan...

Mieszkanie Manola.

- Już się znamy, ale dla formalności: to jest wasz szef Jose Manuel Vellasquez. To dla niego 20 lat temu wybiliśmy jedną konkurencyjną familię – powiedział Jaguar.
- Nie do końca wybiliście – westchnął Jose Manuel.
- Mniejsza o to... Castanez, Morales, Pedrano i Roldan – trzeba dokończyć robotę, bo dzieci z tej przeklętej rodzinki Cordillo żyją... i trzeba ich... no jak by to wam powiedzieć żebyście zrozumieli... ZABIĆ...
- Rozumiemy...
- Doskonale. Wykorzystacie moment aby ich złapać, uprowadzić, a następnie powiadomicie mnie i ja przyjadę do wyznaczonego miejsca aby sam skończyć to co zacząłem w 1987 roku.
- Nie ma sprawy. Załatwimy to dla ciebie.
- Dla mnie i nestora Vellasqueza – powiedział Jaguar.
- Kiedy mamy to zrobić?
- Niedługo... Dam wam znać... Możecie odejść...

Po chwili...

- Ci chłopcy nigdy nie zawodzą. Linda i Juan dołączą do rodziców...
- Oby tak było. W innym wypadku dołączysz do Manicha, Fernanda Ayali i Gracieli – odparł Jose Manuel.
- I tak kiedyś dołączę, ale to za jakieś 60 lat... Dożyję sędziwego wieku, a pan raczej nie... Blado pan wygląda. Co panu dolega?
- Sam nie wiem... Głowa mnie boli od wielu dni. Muszę iść do mojego prywatnego lekarza...
- Dobrze, że nie dokucza panu serce, ale może pan wykitować na wylew. Niech pan na siebie uważa... Ja muszę się zająć Lucią Guerrero. Wczoraj był u niej Valdez. To mi się zupełnie nie podoba...
- Mnie również. Trzeba było zabić tą dziewuchę, a nie bawić się w romanse. Ty zawsze musisz wszystko spieprzyć!
- Spokojnie... Mam głowę na karku. Niedługo nadejdą dla nas lepsze i przyjemniejsze dni – powiedział Jaguar...

Mieszkanie Lindy i Miguela.

- Zastaliśmy Lindę? – zapytała Claudia.
- Niestety nie ma jej. Wyszła z bratem odwiedzić grób swoich
rodziców – odparł Miguel.
- Proszę wejść – dodała Cristina, która opiekowała się Diegiem.
- Dziękuję. Nie wiem czy się znacie. To jest mój ojciec – Alfredo Martinez, a to Miguel – narzeczony Lindy oraz jego matka Cristina.
- Miło mi – powiedział Alfredo patrząc na Cristinę.
- Mnie również – odparła Cristina. Słyszałam, że uratował pan córkę gdy miała problemy. To świadczy tylko o tym jak wspaniałym jest pan ojcem.
- Nie do końca jest to prawdą. Zaniedbałem ją przez wiele lat, ale udało mi się to naprawić gdy w porę przyjechałem do Kolumbii.
- Gdyby nie ojciec oraz moi przyjaciele nie poradziłabym sobie sama. Teraz moje dziecko będzie świadome tego, że ma wokół siebie samych dobrych i przyjaznych ludzi – zauważyła Claudia.
- Pomogę ci w wychowaniu twojego synka. Wiesz jak bardzo lubię dzieci...
- Wiem tato... Aż za dobrze...
- Skoro tak to może pomoże mi pan w opiece nad Diegiem? Sprawdzimy to – żartowała Cristina.
- Mamo daj spokój – odparł zaskoczony Miguel.
- Czemu nie? To dobry pomysł – uśmiechnął się Alfredo. Twój syn będzie tak samo cudny jak Diego. Zobaczysz córciu...
- Tak będzie – powiedziała śmiejąc się Claudia...

Mieszkanie Lucii.

- Musimy poważnie porozmawiać kochanie! Wiem kto cię wczoraj odwiedził! I jak mi to teraz wyjaśnisz? – zapytał zdenerwowany Jaguar.
- Był tu Gustavo Valdez. Wypytywał o mój ostatni program, ale nic mu nie powiedziałam i wyszedł wściekły. Powinieneś mi uwierzyć, bo w innym razie już dawno byłbyś schwytany – odparła Lucia.
- Wierzę ci... Inaczej zapłaciłabyś za to głową. Ten Valdez nigdy mnie nie znajdzie...
- Nie znajdzie cię, a ja cię nigdy nie wydam kochanie...
- Kochanie?
- Tak... Nie zapominaj, że czeka nas więcej niż jedna noc. Czeka nas całe życie... Lucia zaczęła się rozbierać, a Jaguar doznał szoku...
- Ja chyba śnię. To niemożliwe żeby kobieta sama się przede mną rozebrała. Niestety zakochała się chyba we mnie – pomyślał zadowolony Jaguar...

Godzinę później.

Rezydencja Vellasquezów.

- Te środki wcale nie działają! Co jest grane do cholery! Musisz mi pomóc Ramiro. Jesteś moim zaufanym lekarzem! Co mi dolega? – zapytał Jose Manuel.
- Trzeba zrobić badania i tomografię głowy. Może to byś drobnostka, ale niekoniecznie – odparł lekarz.
- Co masz na myśli?...
- Nic takiego. Po prostu musisz udać się do szpitala na badania. Najlepiej jutro. Wyniki otrzymasz błyskawicznie. Zaledwie po kilku godzinach...
- Niech będzie. Zawitam do twojego szpitala, bo mam dość tych przeklętych bólów głowy...
- To na pewno nic groźnego. Ale muszę to sprawdzić...
- Muszę być zdrowy, bo jeszcze czeka mnie trudna walka z tymi kretynami. Oby ludzie Jaguara zrobili to co do nich należy...

Tymczasem...

- Spójrzcie kogo tu mamy... Linda i Juan Cordillo. Kto by pomyślał, że ich tak szybko znajdziemy – cieszył się Castanez.
- Jaguar oraz ten cały Vellasquez ucieszą się, że tak szybko wykonaliśmy swoją robotę – powiedział Pedrano.
- Zatem skończmy z nimi póki nie ma świadków – dodał Roldan.
- Los tego rodzeństwa jest już przesądzony. Nie dożyją nawet jutro. Do dzieła! – zaapelował Morales...

Po chwili...

- Linda i Juan Cordillo? – zapytał Castanez.
- Tak, a o co chodzi? – odparł zaskoczony Juan.
- Już o nic! Nie ruszajcie się, bo was zabijemy! Wsiadajcie do samochodu i bez żadnych numerów, bo nie zawahamy się użyć tego cacka jakim są nasze pistolety!
- Co jest grane? – pomyślała Linda.
- Spokojnie... Nic nam się nie stanie. Zachowaj spokój i rób co karzą – powiedział Juan.
- Wsiadajcie! Czeka was wycieczka... Ostatnia jaką będziecie mieli w życiu...


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 20:57:00 06-06-08, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 21:03:12 06-06-08    Temat postu:

o kurczę ale odcinek, znowu pełene emocji
Jose Manuela znowu boli główka, och jak mi przykro..hehe Luisa już wie o Armandzie..a JM tak bardzo starał się być miły, ze zgadza się na śluby, itd
kłótnia małżeńska Raula y Moniki super, fajnie ze ona jest zazdrosna, lubię tak
Claudia z ojcem przyszła do Miguela, Lindy i małego Diega, fajnie że była tam też Kris widać od razu sympatię między Kris y Alfredo
Lucia zaczyna swoją taktykę w stosunku do Jagiego
a on już myśli że ona się w nim zakochała, no, no, ciekawe co dalej... Gustavo od razu podejrzewa że Lucia może znać Jaguara, ale ona nie może się przyznać...
no i ta końcówka pełna emocji, znowu coś zaczyna się psuć, bandyci chcą zabić Lindę i Juana, sen Lindy spełnia się, oja zaczyna się niesamowita akcja
odcinek jak zawsze genialny
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 22:10:46 06-06-08    Temat postu:

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

170 ODCINEK

Pół godziny później.

Opuszczona chata niedaleko lasu.

- Gdzie my jesteśmy? Co wy wyprawiacie? Czego od nas chcecie? – pytał zdenerwowany Juan. Zabijcie mnie, ale nie krzywdźcie mojej siostry!
- Daj spokój. I tak zrobią z nami co zechcę – powiedziała Linda.
- Ona ma rację! A ty się zamknij! Oczywiście, że zginiecie, ale to nie my was zabijemy, ale specjalny gość który ma tu przyjechać – powiedział Castanez.
- Co takiego?
- To co słyszysz. Pożyjecie jeszcze jakiś czas, ale nie miejcie nadziei. Nie wyjdziecie z tego żywi. Gwarantuję wam to...
- Dzwonimy do szefa? – zapytał Roldan.
- Dzwonimy. Ja się tym zajmę. Wy popilnujcie tych dwojga. Niech nie robią żadnych głupot...

Mieszkanie Lucii...

- Uwielbiam szybkie numerki, ale byłaś świetna... W środku dnia, ale naprawdę jestem pod wrażeniem twojego zaangażowania. Ja również jestem w formie, prawda? – zapytał Jaguar leżąc w łóżku z Lucią.
- Naturalnie, że tak skarbie. Nie jesteś taki zły – odparła dziewczyna.
- Miło mi to słyszeć. Profesjonalistą trzeba być w każdej dziedzinie...
- Wiadomo... Wiesz najpierw się ciebie bałam, ale coś mnie do ciebie ciągnęło. Chyba się w tobie zakochałam...
- Jasne – parsknął śmiechem Jaguar. Mam nadzieję, że nic nie kombinujesz...
- Nie kombinuję. Wiesz jaka jestem. Twardo stąpam po ziemi. Nie zależy mi na życiu. Wydałabym cię Valdezowi, ale podobasz mi się i po rozważeniu twoja propozycja wydała mi się znakomita. Pasujemy do siebie...
- Wiem... Siostry Guerrero są takie pociągające...
- Cieszę się, że tak mówisz...
- Przeklęty telefon! Miałem go wyłączyć!
- Odbierz. Może to coś ważnego.
- Skoro nalegasz...

Po chwili...

- Czego chcesz Castanez! – powiedział zdenerwowany Jaguar.
- Mamy ich!
- Już? Tak szybko?
- Tak! Mamy Lindę i Juana Cordillo! Przetrzymujemy ich w wyznaczonym przez ciebie miejscu. Mamy ich zabić własnoręcznie czy czekamy na ciebie?
- Przecież mówiłem, że macie na mnie czekać...
- Ale wydaje mi się, że jesteś zajęty...
- Owszem, ale to jest ważniejsza sprawa. Będę tam za pół godziny...
- Dobrze. Czekamy...

Jaguar z jednej strony był zadowolony tak szybkim wykonaniem planu,
ale z drugiej nie chciał się rozstawać z Lucią.

- Obowiązki? – spytała dziewczyna.
- Niestety tak... Muszę iść. Wiem, że będziesz tęsknić, ale co mam zrobić... Nadrobimy to już wkrótce. Daj mu buziaka na pożegnanie.
- Proszę bardzo. Dla najprzystojniejszego mężczyzny jakiego znam – zawsze!
- Adios kochanie! Tęsknij!
- Co za kretyn! Czuję obrzydzenie, ale musiałam to ponownie zrobić... Czuję, że ten plan zadziała. On zwariuje na moim punkcie, a wtedy będę mogła się na nim odegrać – pomyślała Lucia...

Mieszkanie Lindy i Miguela.

- Coś długo nie wracają. Dziwne – powiedział Miguel.
- Nie przesadzaj. Na pewno chcą spędzić jak najwięcej czasu przy grobie swoich rodziców. Nic dziwnego, że jeszcze nie wracają – odparła Claudia.
- Wiem, ale ja tak się o nią boję... Miała dziwne sny ostatnio i nie chciałbym aby znów coś jej się stało...
- Jest z Juanem. On ją obroni przed każdym wrogiem. Spójrz na mojego ojca i twoją matką. Bawią się z Diegiem jak nastolatkowie...
- Widzę. Kroi się tu chyba jakiś romansik. Chociaż mój syn każdego zachwyci...
- Wiem, ten chłopczyk jest cudny. A co do romansiku nie miałabym nic przeciwko. Mój ojciec jest od lat samotny, ale twoja mama ma przecież męża...
- Tak sobie żartujemy, ale wolę każdego faceta przy jej boku niż Jose Manuela Vellasqueza. Twój ojciec to zupełne przeciwieństwo mojego. Widać, że to porządny i uczciwy człowiek. Moja mama powinna znaleźć sobie kiedyś mężczyznę który ją pokocha. Wtedy zazna szczęścia którego brakowało jej przez tyle lat – zasmucił się Miguel.
- Na pewno tak będzie. Nie martw się – odparła Claudia...

Rezydencja Vellasquezów.

- Gdzie ci tak śpieszno? Pewnie do don Juana – śmiał się Raul.
- Nie twój interes braciszku – odparła Luisa.
- Cześć Luisa – powiedziała Monika wychodząc z rezydencji.
- A ją co ugryzło? Pokłóciliście się?
- Owszem – powiedział zrezygnowany Raul.
- O co tym razem poszło?
- O naszą sekretarką Sandrę. Ona uważa, że ja mam na nią oko, a to nieprawda. Lubię Sandrę, ale kocham tylko Monikę.
- To jej to powiedz...
- Mówiłem ze sto razy, ale z Moniką to jak rzucaniem grochem o ścianę. Nie wierzy w moje dobre intencje...
- Tak szczerze powiedziawszy to ja również bym w nie nie wierzyła znając ciebie...
- Ech kobiety... nigdy nie zrozumieją potrzeb mężczyzn.
- Słucham?
- Nic nic. Tak tylko głośno myślałem. Biegnij do swojego Juana, a ja jeszcze dziś wyjaśnię swojej żonce, że tylko z nią chciałbym dzielić życie...
- Zrób to szybko, bo ona jeszcze zrobi ci psikusa i wtedy będziesz miał przesrane...
- Wiem. Nie martw się. Wszystko załatwię i będzie mi jadła z ręki. Wyjaśnimy sobie wszystko dziś wieczorem w sypialni – powiedział Raul.
- Tobie to tylko jedno w głowie – machnęła ręką Luisa...

Mieszkanie Gustavo.

- Jesteś taki kochany Carlo... Myślałam o tym co mi kiedyś powiedziałeś, ale... ja nie mogę... naprawdę – wyznała Vicky.
- Wiem, że potrzebujesz czasu aby sobie to wszystko przemyśleć. Rozumiem też, że nie chcesz ryzykować, bo dwukrotnie się sparzyłaś. Ale zrozum, że ja jestem cierpliwy i poczekam na ciebie – odparł Carlo.
- Mój brat wiedział co robi zatrudniając cię do pracy. Jesteś wspaniały. Niczego ci nie obiecuję, ale zastanowię się i rozważę twoją propozycję.
- Dziękuję. To dla mnie dużo znaczy...
- Muszę wierzyć, że po przeżyciach z Hectorem Rosalesem i Armando Perezem jeszcze uśmiechnie się do mnie szczęście.
- I dobrze, że wierzysz. Masz ku temu podstawy. Będzie dobrze, zobaczysz – powiedział Carlo przytulając Vicky...

Mieszkanie Martina Linaresa.

Detektyw popijał właśnie whisky i spoglądał na dwa zdjęcia... zdjecia pięknych kobiet: Loreny Blanco i Veroniki Guzman. Po chwili wziął do ręki czerwony flamaster i postawił na nich dwa krzyżyki.

- Już niedługo moje panie... Wkrótce nadejdą dni rozkoszy. Najpierw się z wami zabawię, a potem z przykrością zabiję. Nie mogę pozwolić aby później na mnie doniosły. Obie są cudowne i będą moje... tylko moje.
I nie obchodzi mnie, że Veronika jest z moim siostrzeńcem. To kretyn który nie wie jak postępować z dziewczynami. Głaskałby je tylko, a tu potrzeba siły i męskości... Z kolei z Loreną powtórzę to co zrobiłem pięć la temu – zamyślił się Linares...

Firma Vellasquezów.

- Cholera jasna! Cristina i Luisa już wiedzą, że jesteś moim synem! – powiedział Jose Manuel.
- Niedobrze – odparł zaskoczony Armando.
- Wiem! Ale chyba będą milczeć i nikt inny się nie dowie. Wiesz co by to dla mnie oznaczało?
- Wiem... W czym mogę ci pomóc?
- Na razie w niczym. Uważaj na siebie. Być może niedługo odwróci się od nas zła passa...
- Co masz na myśli?
- Jaguar i jego ludzie zajmą się Lindą i Juanem Cordillo już teraz. Nie będę czekał do tych żałosnych ślubów! Nie ufam też Vanessie. Sam to załatwię.
- To po co ją wyciągnąłeś z więzienia? Dobrze wiesz, że ona i Sandra to dobre przyjaciółki. Po co nam wojna z nimi?
- Jaka wojna? To dwie kretynki. O ile Sandrę lubię, to Vanessa powinna dostać karę za to co próbowała zrobić Luisie!
- Chcesz ją wyeliminować z gry?
- Nie wykluczam takiej opcji. Teraz najważniejsze jest jednak aby Jaguar zakończył życie rodzeństwa Cordillo. Tą mumią będę się przejmował później – powiedział Jose Manuel...

Opuszczona chata w lesie.

- Jestem. Przyjechałem najszybciej jak się dało. Gdzie są ci kretyni? – zapytał Jaguar.
- W środku – odparł Castanez.
- Związani?
- Nie.
- Jak to?
- Pedrano, Roldan i Morales trzymają ich na muszce. Po co ich wiązać?
- Ale z ciebie kretyn! Juan Cordillo to silny facet! Jednym palcem położyłby was czterech na łopatki! Dobrze, że chociaż ich złapaliście. Ja zajmę się resztą...

Jaguar nie patyczkując się wszedł do chaty i widok bezbronnych Lindy i Juana bardzo go ucieszył...
- Kogo ja tu widzę – powiedział Jaguar. Dawno się nie widzieliśmy Juanie Cordillo...
- Wiedziałem, że to ty łotrze! W końcu wyszedłeś z cienia! – odparł Juan.
- Masz rację. Długo mnie nie było. Najpierw dzięki tobie byłem ranny i znalazłem się w więzieniu, potem o mało co nie zginąłem... Ale ożyłem i wróciłem. Trochę się ukrywałem, trochę podróżowałem, ale nie zapomniałem o tobie i twojej pięknej siostrze.
- Ty śmieciu!
- Nie takim tonem kolego! Moi kumple którzy was tu przywieźli to ci sami którzy pomogli mi zabić twoich rodziców. Specjalnie wziąłem ich do pomocy, bo jestem taki sentymentalny...
- Jesteś chory psychicznie!
- Wiem! Mój psychiatra dawno to stwierdził. Podobnego zdania byli moi rodzice. Nie jesteś pierwszy który tak twierdzi... Dobrze do rzeczy... Najpierw przeproszę was, że nie mogę pozwolić aby urzeczywistniły się wasze śluby. Przykro mi... Lubię śluby, ale dostałem polecenie aby do nich nie dopuścić.
- Nie uda ci się nas zabić!
- Doprawdy? Wszyscy wiemy, że ja i Jose Manuel Vellasquez stoimy za wszystkimi zbrodniami jakie dotyczą waszej rodziny! Mimo to włos nam z głowy nie spadł, bo twój przyjaciel Gustavo Valdez nic na nas nie znalazł. Co za pech...
- Co chcesz z nami zrobić kretynie?
- Przyjechałem was osobiście zabić aby dopiąć klamrę... 22 lata temu zabiłem waszych rodziców, a dziś dokończę dzieła...
- Kiedyś zostaniesz złapany i nie będzie ci do śmiechu! – krzyczała Linda.
- Może i tak będzie w co wątpię... Nie przedłużajmy tego przedstawienia. Mógłbym wpakować wam dwie kulki w łeb, ale jak wiecie to dla mnie za proste, a dla was za szybka śmierć... Pozwólcie, że podgrzeję nieco atmosferę...
- Co ty zamierzasz? – zapytał Jaguara zaskoczony Castanez...
- Muszą zginąć tak samo jak ich rodzice. Po prostu spłoną... Ta chatka
i tak do niczego nie jest mi potrzebna...
- Jesteś niemożliwy szefie. Pozwól, że stąd wyjdziemy...
- Wyjdźcie tchórze. No cóż moi drodzy... Możecie zacząć zmawiać wasze modlitwy, bo za chwilę znajdziecie się w piekle... Płoną góry, lasy i ludzie... Nadszedł wasz przykry koniec...

Jaguar podlał chatkę benzyną i trzymając na muszce Lindę i Juana nie pozwalał im się ruszyć.

- Nie związałem was z szacunku, że tak dzielnie ze mną walczyliście. Teraz jednak mówię wam adios! – Jaguar wyciągnął z kieszeni zapałki i po chwili podpalił chatkę po czym wyszedł śmiejąc się głośno...

- Zginiemy! – załamała się Linda.
- Nie zginiemy. Gwarantuję ci to! – odparł Juan. Musimy znaleźć jakieś wyjście! Nie damy wygrać temu łotrowi! Zobaczysz, że nam się uda...


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 23:11:53 06-06-08, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 22:23:08 06-06-08    Temat postu:

wow co za odcinek, a najlepsze że tak szybko napisałeś
co za scena z Lucią y Jagim, on jest przekonany że Lucia go kocha..hehe Jagiemu nie oprze się żadna siostra Guererro
mam nadzieję ze Raul i Monika szybko się pogodzą..
Vicky y Carlo- to będzie fajniutka parka..
Linares dalej snuje plany odnośnie Loreny y Veronici, mam nadzieję że to co planuje nie uda się..
no i końcówka, po prostu genialna
Jaguar chce zrobić dokładnie to samo co 22 lata temu, spalić Lindę y Juana...o raju ale emocje, jak im się uda wydostać z tej płonącej chaty...no bo napewno wyjdą z tego..
ech ie mogę się doczekać kolejnego odcinka
super niespodzianka z bonusowym odcinkiem
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 68, 69, 70 ... 72, 73, 74  Następny
Strona 69 z 74

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin