|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Najgorszy czarny charakter? |
Jose Manuel |
|
40% |
[ 10 ] |
Jaguar |
|
12% |
[ 3 ] |
Fernando |
|
4% |
[ 1 ] |
Alvaro |
|
8% |
[ 2 ] |
Monika |
|
8% |
[ 2 ] |
Armando |
|
0% |
[ 0 ] |
Enrique |
|
4% |
[ 1 ] |
Vanessa |
|
16% |
[ 4 ] |
Wszyscy są tak samo źli |
|
8% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 25 |
|
Autor |
Wiadomość |
Willa King kong
Dołączył: 26 Sty 2008 Posty: 2313 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:51:19 15-06-08 Temat postu: |
|
|
Super odcinek Tyle się działo.
Dobrze że wszyscy w porę się przekonali jaki jest Martin i pospieszyli z pomocą dziewczynom. Ile emocji było w tej scence na bagnach. Linares to bydlak. Dobrze mu tak. Zasłużył na taki los. Ricardo był w szoku jak się dowiedział prawdy o swoim wójku.
Jaguś zadzwonił do JM bo podejrzewał że coś z nim nie w porządku. JM powiedział mu o raku. Jaguś zamartwił się, że nie będzie miał źródła dochodów. I chce sam dokończyć robotę i wykończyć Juana i Lindę.
Pozdrawiam i czekam na newik |
|
Powrót do góry |
|
|
a_moniak Mistrz
Dołączył: 21 Lut 2007 Posty: 12531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 16:07:12 15-06-08 Temat postu: |
|
|
o rany ale była akcja na bagnach
ale wszystko dobrez się skończyło, nie wiedziałąm ze zmieścisz to w jednym odcinku
gdyby nie szybka interwencja Gustavo, Carla, Juana, Ricarda y Marco... z dziewczynami byłoby bardzo krucho...
oprócz niegroźnych strzałów nikomu nic sie nie stało. koszmar się skończył, Linares nie żyje, ma to na co zasłużył
Jaguar już wie o chorobie Jose Manuela, ale jego martwi to że jak umrze straci bardzo dobre źródło dochodów...
Deborah powiedziała Rosie o śmierci ojca..inni też już wiedzą...
czekam na kolejne odcinki
już tylko 10... |
|
Powrót do góry |
|
|
Aishwarya Mistrz
Dołączył: 06 Sie 2007 Posty: 16454 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: München Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:10:09 16-06-08 Temat postu: |
|
|
Powiem jedno- Masz szczęście, że Veronica przeżyła i nic jej nie jest!
Akcja fajna, i very speed! Koniec wujka...lol pisz następny byle dużo o VyR!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! i LyM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Paa |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 19:55:44 16-06-08 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za wszystkie komentarze
Pozdrowienia dla takich osób jak: a_moniak, basia 871 oraz Gaby
INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]
179 ODCINEK
Minęło kilka dni. Do ślubów Lindy i Miguela oraz Luisy i Juana pozostawał równo tydzień. W tym czasie odbył się pogrzeb Rafaela, a Deborah i Rosa wciąż nie mogły sobie z tą niepowetowaną stratą poradzić. Dobrze, że mieli przy sobie Gustavo, który cały czas ich wspierał. Po akcji Linaresa Veronica i Lorena powoli dochodziły do siebie. Ricardo również szybko wyzdrowiał z racji niegroźnego postrzału. Herrera i Coracci nie opuszczali swoich dziewczyn na krok. Cristina coraz częściej spotykała się z Alfredo, a Antonio był szczęśliwy z Patricią. Obecność Carlo bardzo dobrze wpływała na Vicky. Śmierć Linaresa spowodowała spore zdenerwowanie w szeregach obozu Jose Manuela i reszty. Senior rodu Vellasquezów głównie myślał jednak o sobie. Myślał, ale nie miał pomysłu na walkę z chorobą. Jak dotąd tylko Eva i Jaguar wiedzieli o jego losie. Jose Manuel miał także inny problem. Jego firma staczała się na dno. Sytuacja stawała się wręcz beznadziejna i nikt nie mógł jej opanować. Castanez wciąż przebywał na wolności. Jaguar nie licząc się już z Jose Manuelem czekał tylko na śluby rodzeństwa Cordillów aby tam ich wykończyć. To samo planowała Vanessa. Pomóc jej w tym mieli Armando i Sandra. Syn Jose Manuela miał dość życia w ukrycia i planował wejście do rodziny manipulując ojcem. Sandra wciąż nie poddawała się chcąc za wszelką cenę zdobyć Raula. Lucia nadal spotykała się z Jaguarem. Najbliższe dni miały okazać się przełomem...
Mieszkanie Manola.
Nadszedł czas kolejnego „zebrania”. Obecni byli Jose Manuel, Jaguar, Manolo, Vanessa, Armando i Sandra.
- Nikt nie może wiedzieć o mojej chorobie, rozumiesz? Pozwoliłem ci dalej dla mnie pracować, ale to jest tajemnica. Po co moi wrogowie mają się cieszyć z mojego nieszczęścia? – szepnął na ucho Jaguarowi Jose Manuel.
- Ale to nie są pana wrogowie – odparł zdziwiony Jaguar.
- Nikt ma o tym nie wiedzieć! Koniec dyskusji!
- Jak pan chce... Po co to zebranie? Mówiłem żeby nie liczyć na nikogo innego...
- Po to żebyśmy nie skończyli jak Linares!
- Ale to zupełny przypadek. Ten kretyn zginął przez swoją głupotę. Jak zwykle myślał nie głową tylko czym innym stąd jego śmierć...
- Nieważne. Przejdźmy do ustaleń...
Po chwili...
- Co się tu sprowadza Vanesso? – zapytał Jose Manuel.
- Dobrze pan wie. Nie chcę żeby pan nie wiedział o moich poczynaniach, więc chcę się z panem skonsultować – bezczelnie kłamała Vanessa.
- Skonsultować?
- Tak. Do tego podwójnego ślubu pozostał równo tydzień. Dzisiaj mamy sobotę. Za siedem dni rodzeństwo Cordillo wejdzie do pańskiej rodziny. I co pan na to?
- Nawet mnie nie denerwuj – westchnął Jose Manuel.
- Nie dopuścimy do tego – stanowczo stwierdził Jaguar. Jaki jest plan panienki?
- Nie chcę wam psuć planów. Dostosuję się do waszych pomysłów i spełnię rolę jaką otrzymam...
- Ta mumia kłamie – pomyślał Jaguar. Dobrze... Cieszy nas pani otwartość na współpracę... Jaki jest ten finałowy plan? Zabić ich przed ceremonią, w czasie ślubu czy może dopiero w trakcie przyjęcia w rezydencji? Valdez może im udzielić ochrony przed kościołem i cała akcja może stać się nieco trudną...
- Sam nie wiem... Przyjemniejsze byłoby zlikwidowanie ich przed ślubem, ale z drugiej strony zabicie ich już po wszystkim uśpiłoby ich czujność i też byłoby dobre – stwierdził Jose Manuel.
- Sugeruje pan tę samą masakrę jak przed laty?
- Nie wiem. Nie chcę znowu za wiele trupów. Mają zginąć tylko dwie osoby...
- Dwie? A Deborah i jej córka? A Valdez i rodzeństwo? Co pan opowiada? Mogę zainwestować w ludzi...
- Nie kpij sobie. Już nie masz ludzi... Nie obchodzi mnie Deborah czy Valdez. Jeżeli już ktoś ma zginąć to tylko Linda i Juan Cordillo!
- Wizja śmierci spowodowała, że jest potulny jak baranek. Ale ja wykończę wszystkich których będę chciał – pomyślał Jaguar.
- Możecie sobie zabijać Juana, ale Lindę zostawcie mnie. Ja się nią zajmę, a przy okazji odzyskam Diego i ukarzę Miguela – pomyślała Vanessa.
- A jaka jest nasza rola? – zapytał Armando.
- Obiecałem Sandrze Raula i tak będzie. Wszystko w swoim czasie. Ty Armando porozmawiaj z matką – oznajmił Jose Manuel.
- Co takiego?
- Później ci to wyjaśnię.
- Zdobędą Raula, bo mam dość tej jędzy Moniki – przyznała Sandra.
- A moja rola? – dopytywał się Manolo.
- Proszę mu dać jakąś rolę. Tak długo na nią czekał – powiedział Jaguar.
- Dobrze. Niech ten idiota popilnuje Cristiny. Coś czuję, że moja żona szykuje dla mnie niemiłą niespodziankę na najbliższe dni – stwierdził Jose Manuel.
- Będziesz cieniem Cristiny Vellasquez tak jak ja kiedyś Manolo. To twoja życiowa rola – przyznał zadowolony Jaguar...
Mieszkanie Deborah.
- Biedna Rosa... Od kilku dni nie jest sobą. Chodzi jak struta, płacze... To dla niej za trudna sytuacja – powiedziała Deborah.
- Nic dziwnego. Straciła ojca i cierpi, ale czas pomoże jej pomóc otrząsnąć się z tej tragedii – odparł Gustavo.
- Oby tak było. Rafael był wspaniałym człowiekiem. Popełniał w życiu błędy jak każdy z nas, ale potrafił je naprawiać i to w jak piękny sposób. Kochał swoją córkę i ona jego. Całe szczęście, że możemy liczyć na ciebie. Ty jesteś drugim ojcem dla Rosy. To takie piękne...
- Postaram się zrobić wszystko aby zapewnić wam szczęście i dogodne życie. Zastąpię Rafaela w sercu Rosy...
- Nie martw się. Ty już to zrobiłeś wiele miesięcy temu. Wspólnymi siłami poradzimy sobie z tą sytuacją – powiedziała Deborah...
Kryjówka Castaneza.
- Zgubiłem policyjny pościg, ale co dalej? Nie mogę teraz za bardzo się wychylać, bo źle skończę. Z jednej strony mogę zostać złapany, ale z drugiej strony jest Jaguar, który nigdy mnie nie lubił. Tolerował mnie, ale teraz po takie wpadce jego drużyny prędzej zechce mnie zabić niż uratować przed ludźmi Valdeza. Muszę być ostrożny. Nie mogę popełnić żadnego błędu, bo inaczej marny będzie mój los – zastanawiał się Castanez...
Rezydencja Vellasquezów.
- Został tylko tydzień. Zdążycie ze wszystkim? – niepokoiła się Cristina...
- Właśnie... Mój brat pewnie nie ma jeszcze garnitury na ślub – kpił Raul.
- Nie denerwuj go. Sam wszystko planowałeś na ostatnią chwilę przed naszym ślubem. Już nie pamiętasz? – odpowiedziała mu Monika.
- Zdążymy niedowiarku. Zapewniam cię o tym – powiedział stanowczo Miguel.
- Skoro mój ukochany tak mówi, to damy radę – uśmiechnęła się Linda.
- A gdzie Juan i Luisa? – spytała Cristina.
- Są u Evy. To chyba najważniejsza obok Antonia osoba dla naszej rodziny. Będzie specjalnym gościem – przyznała Linda...
Dom Juana.
- Jesteś naszym honorowym gościem na naszych ślubach. Nie mamy z Lindą swojej rodziny, a ty zawsze byłaś dla nas jak matka – powiedział Juan.
- Dokładnie tak. Pracowałaś dla obu naszych rodzin i twoja obecność będzie dla nas bardzo ważna podczas tych uroczystości – zapewniała Luisa.
- Dziękuję wam. Jesteście tacy kochani. Na pewno przyjdę – odparła Eva.
- Cieszymy się...
- Szkoda, że nie mam żadnego kontaktu z Armandem. Też chciałabym aby był na waszych ślubach.
- Mój Boże... Armando to mój brat... Miguela i Raula też... A oni nic nie wiedzą – pomyślała Luisa.
- I dobrze, że nie masz z nim żadnego kontaktu. Niech ten drań nie wraca – pomyślał Juan...
Mieszkanie Marco.
- Koszmar się skończył. Już nie musisz o tym myśleć. Ten gwałciciel już nigdy więcej cię nie skrzywdził. Mamy pewność, że nie żyje. Policja wyłowiła jego ciało z bagien. Nie dotknie już żadnej dziewczyny – powiedział Marco.
- Wiem, ale zrozum mnie... już nigdy nie zapomnę o tym co się stało. Dwukrotnie przez tego człowieka przeżywałam najtrudniejsze chwile swojego życia – odparła Lorena.
- Rozumiem, ale to już za tobą. Będę cały czas przy tobie i już nic złego cię nie spotka. Zobaczysz...
- Wiem, że przyjechałeś tam aby mnie ratować. Za to ci dziękuję. Mogę na ciebie liczyć i to jest najważniejsze...
Mieszkanie Ricardo.
- Nie miałem pojęcia, że mój wujek to taka gnida i przestępca. Przysięgam – powiedział Ricardo. Policja mnie przesłuchiwała sądząc, że byłem z nim w zmowie. Przecież to absurd!
- Wiem, że nic o tym nie wiedziałeś. Ufam ci i wierzę. Chciałeś mnie przed nim ratować. Wszystkich nas oszukał, ale dostał za swoje. Tak bardzo się bałam. Ale po co dalej wałkujemy ten temat? Minęło już kilka dni, a ja chciałabym o tym zapomnieć – przyznała Veronica.
- Rozumiem cię doskonale, ale nie będzie nam łatwo. Nie mogę tego pojąć jak Martin mógł prowadzić tak paskudne drugie życie. To członek mojej rodziny, ale ciesze się, że zginął. Zasłużył sobie na taki los. Niech się smaży w piekle!
- Zapomnij o tym Ricardo. Nie obchodzi mnie czy był on twoim bratem, ojcem czy wujkiem. Chcę być z tobą i wiem, że koligacje rodzinne
jakie masz z tym człowiekiem nie zamażą mi prawdziwego obrazu ciebie. Byłeś gotów zginąć aby mnie ratować. Najważniejsze jest to, że się kochamy, a nikt nas nie rozdzieli. Nawet wrogowie z naszej własnej rodziny...
- Dokładnie tak. Ten koszmar mamy już za sobą...
Firma Vellasquezów.
- Co ty mówisz Ignacio? – zapytał zaskoczony Jose Manuel.
- Pan Gutierrez nie podpisze z panem tej umowy...
- Dlaczego? Przecież od lat prowadzę z nim interesy!
- Kiedy dowiedział się o sytuacji firmy Vellasquezów zrezygnował
z przedłużenia interesów z panem obawiając się o brak dochód. Twierdził, że wkrótce zbankrutujemy...
- Co za gnida! Kiedy mam problemy nawet on nie chce pomóc tylko ucieka jak tchórz! Poradzimy sobie z problemami! Pokaż mi najnowsze raporty...
- Oto one...
- O mój Boże... Jest gorzej niż myślałem... Nie mam już siły kontrolować poczynań w tej firmie... Niedługo nie utrzymamy się na rynku, a byliśmy taką potęgą... Co za los mnie spotkał. Jestem śmiertelnie chory, moja ukochana firma upada, a dzieci biorą śluby z moimi największymi wrogami. To Bernardo Cordillo pogrąża mnie zza grobu! Chce mnie zobaczyć pełzającego na kolanach! Może i tak będzie, ale nie myśl sobie draniu, że ze mną wygrasz. Umrę, ale najpierw pozbędę się twoich dzieci – pomyślał wściekły Jose Manuel...
Okolice rezydencji Vellasquezów.
- Spójrz Manolo. To jest Cristina Vellasquez – powiedział Jaguar.
- Widzę – odparł Manolo.
- Zaraz zaraz... Co ona robi w towarzystwie Valdeza? O czym rozmawiają? Musimy się przysłuchać i jednocześnie nie zostać zauważeni...
Cristina rozmawiała z komendantem policji w sprawie otwarcia koperty z dowodami...
- Otworzy pan tę kopertę w dniu ślubu Lindy i Miguela oraz Luisy i Juana. Najlepiej rano – powiedziała Cristina.
- Dlaczego dopiero wtedy? – zdziwił się Gustavo.
- Dobrze pan wie, że ktoś może chcieć skrzywdzić nowożeńców w tym pięknym dla nich dniu. Lepiej aby pan to wtedy zrobił...
- Jak pani uważa. Proszę mi jednak zdradzić – czy to ma coś wspólnego z pani mężem albo Jaguarem?
- Nic nie powiem. Są tam ważne rzeczy które naświetlą panu pewne sprawy z przeszłości – powiedziała Cristina.
Jaguar i Manolo byli w szoku...
- Co ona powiedziała? – zapytał zaskoczony Manolo.
- To co słyszysz. Jesteśmy zgubieni. Ona planuje zemstę na Jose Manuelu w dniu ślubów aby go pogrążyć! To musi być na pewno kopia dowodu, czyli kaseta z nagraniem! – powiedział zdenerwowany Jaguar...
Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 20:02:29 16-06-08, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Willa King kong
Dołączył: 26 Sty 2008 Posty: 2313 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:17:51 16-06-08 Temat postu: |
|
|
Super odcinek.
Zbliżają się śluby. Szykuje się niespodzianka. JM chce wykonczyć Juana i Lindę, bo myśli że to ich ojciec stoi za tym, że jego firma banrutuje.
Vanessa łże, że zrobi to co oni jej każą. Jakże się mylą.
Manolo nareszcie dostał jakieś zadanie. Będzie śledził Cristinę.
Że też Jaguś musiał usłyszeć rozmowę Gustawa z Cris. Jest sprytny.
Rosa i Debi nie moga się pogodzić ze śmiercią Rafaela. Żal mi ich
Dobrze, że chcociaż jeden drań nie żyje.Martin zasłużył na taki los.Lorena i Veronica dojdą do siebie po tym okropnym wydarzeniu pod opieką swoich ukochanych.
Jaka szkoda, że telka niedługo się kończy.
Pozdrawiam i czekam na newik
Ostatnio zmieniony przez Willa dnia 20:18:21 16-06-08, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
a_moniak Mistrz
Dołączył: 21 Lut 2007 Posty: 12531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 15:14:33 17-06-08 Temat postu: |
|
|
początek super napisany, takie podsumowanie co u kogo sie dzieje, bardzo fajnie ogólnie sielanka, ale ci źli nie zapominają, i dalej knują... będzie sie działo
wszyscy mają jakieś zadania..nawet Manolo, który ma pinować Cristinę...oo a do ślubów pozostał równy tydzień...
mała Rosa nadal cierpi po śmierci ojca, szkoda mi jej...
ciekawe co zrobi Castanez, czy też jeszcze będzie miał jakąś rolę..
przynajmniej Lorena y Veronica przeszły przez koszmar, ale na szczęście jest po wszystkim, mam nadzieję ze szybko o tym zapomną...
końcówka super, Cristina [powiedziała Valdezowi zeby otworzył kopertę rano przed ślubami, ale Jagi wszystko słyszał, ciekawe co dalej...
czekam na kolejny odcinek ) |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 18:41:18 18-06-08 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za wszystkie komentarze
Pozdrowienia dla takich osób jak: a_moniak oraz basia 871
INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]
180 ODCINEK
Na drugi dzień.
Mieszkanie Manola.
- Co takiego? To jakieś kpiny! – oburzył się Jose Manuel.
- Niestety to najprawdziwsza prawda. Podsłuchaliśmy wczoraj z Manolem rozmowę pańskiej żony z Valdezem. Wynika z niej, że pan komendant ma gdzieś u siebie w kopercie drobną dla nas niespodziankę którą otrzymał od Cristiny. Ona miała kopię tego nagrania! Rozumie pan co to znaczy! Kazała Valdezowi otworzyć ją w dzień ślubów aby nas upokorzyć i zapobiec naszym akcjom tego właśnie dnia. Ona jest sprytniejsza niż myślałem – powiedział Jaguar.
- Zwariuję zaraz! Ona chce mi zadać decydujący cios. Mogła już zrobić to wcześniej, ale czeka na odpowiedni moment. Już po nas!
- Niekoniecznie. Trzeba zdobyć kasetę. Przypuszczam, że nie znajduje się ona w domu tego kretyna, lecz na komisariacie. To dla mnie paszcza lwa...
- Ale nie dla mnie – wtrącił Manolo. Ja się tam dostanę i zdobędę kasetę!
- Ty? Ty nawet nie potrafisz dobrze zamknąć za sobą drzwi, a co dopiero znaleźć igłę w stogu siana...
- Znajdę kasetę! Pójdę na komisariat jako zwykły obywatel. Powiem, że mnie okradli. Spróbuję poszukać tej zguby w kajucie komendanta policji. Nikt mnie nie zna i nie będzie o nic podejrzewać. Dam radę!
- Sam nie wiem – westchnął Jaguar.
- Również nie jestem tym zachwycony, ale nikt inny tam się tak łatwo nie dostanie. Musimy zaryzykować i odzyskać tę kopertę – przyznał Jose Manuel.
- Teraz nie musimy już śledzić Cristiny. Wiemy wszystko. Jeżeli nie odzyskamy koperty, dzień ślubów Cordillów z Vellasquezami będzie początkiem nie ich końca, lecz naszego – powiedział Jaguar...
- Żaden problem. Dostaniecie tą kopertę przed ślubem. Wszystko załatwię – cieszył się Manolo...
- Oby tak było, bo inaczej dołączysz do listy naszych wrogów – stwierdził Jose Manuel.
- To twoje zadanie życia braciszku – podkreślił Jaguar. Nie schrzań tego, bo inaczej nogi z d**y ci powyrywam!
- Nie schrzanię, bo lubię swojego nogi – odparł Manolo...
Komisariat policji.
Carlo i Gustavo rozmawiali na temat decyzji Cristiny Vellasquez o otwarciu kasety dopiero w dniu ślubów.
- Dostosuję się pan do tego? – zapytał Carlo.
- Nie mam innego wyjścia chociaż to zwlekanie może spowodować wiele nieszczęść i tragedii – odparł Gustavo.
- Właśnie...
- Jestem pewny, że czeka nas niespodzianka związana z przeróżnymi zbrodniami Jose Manuela Vellasqueza. Nie możemy czekać!
- Ale musimy...
- Nie rozumiem tego uporu Cristiny. Ona chyba chce rozstrzygnąć jakąś swoją osobistą walkę z mężem. W dniu ślubów chce go odsunąć od możliwych skandali, ale my nie możemy stać z założonymi rękami...
- Gdzie pan zostawił kopertę?
- Jest w bezpiecznym miejscu...
- Niech pan nie pomyli kopert, bo ostatnie coraz więcej trafia do naszych szuflad. Ostatnio dostał pan ponoć jakiś prezent...
- Tak, ale nie miałem czasu go otworzyć. Nie martw się. Nigdy nie pomylę kopert. Teraz interesuje nas Jaguar i jego zbiegły przyjaciel Ivan Castanez – powiedział Gustavo...
Rezydencja Vellasquezów.
- Wszyscy cieszymy się nadchodzącymi ślubami, ale niedobrze dzieje się z naszą firmą – stwierdził Raul.
- Co masz na myśli? – zapytał go Miguel.
- Spójrz na te raporty i ostatnie finanse firmy. Spójrz na nasze notowania, na brak inwestycji. Toniemy...
- O mój Boże... Nie spodziewałem się, że jest aż tak źle.
- Ojciec nie panuje już nad sytuacją – stwierdziła zaniepokojona Luisa.
- On chyba nad niczym już nie panuje – zauważyła Cristina.
- I co teraz zrobimy? – zapytała Monika.
- Musimy spotkać z ojcem i to omówić. Stoimy w miejscu i niedługo wypadniemy z gry. Tak być nie może – powiedział Raul.
- Zgadzam się. W firmie potrzebne są zmiany. W innym wypadku nazwisko naszej rodziny zostanie pokryte hańbą i wstydem – wtórował mu Miguel.
- Nie możemy do tego dopuścić. Tyle lat byliśmy na szczycie nie po to aby teraz upaść na samo dno – powiedziała Luisa...
Dom Juana.
- Musimy porozmawiać! – wtargnął do domu Armando. Nie ma nikogo?
- Nie... Jestem sama. Masz rację, że musimy poważnie porozmawiać. Dlaczego tak długo cię nie było? Czemu się nie odzywałeś? – spytała Eva.
- To długa historia...
- Posłuchaj... Doszły mnie straszne słowa od innych ludzi na twój temat. Nie chciałam początkowo wierzyć, ale... teraz już sama nie wiem co myśleć. Podobno kontaktujesz się z Jose Manuelem i jesteś jednym z jego wspólników. Jak możesz?
- To nieprawda mamo. Owszem rozmawiam czasami z ojcem. Nie chciałem żebyś się denerwowała. Ale nie bój się – nie jestem z nim, lecz przeciwko niemu.
- Jak to? On był tu niedawno. Jest śmiertelnie chory i niedługo umrze...
- Co takiego?
- To co słyszysz... Ostrzegał mnie przed tobą. Powiedział, że mogę cię jeszcze uratować zanim będzie za późno...
- Uratować mnie? Co on bredzi? Nie martw się mamo... Ten człowiek jest już kompletnym wrakiem. To mój ojciec, ale ja będę właśnie inny niż on. Będę lepszy...
- Nic z tego nie rozumiem – powiedziała zaskoczona Eva...
- Skoro jest chory, to czas lojalności się kończy. Wyeliminowanie jego wrogów jest mi na rękę. Po jego śmierci to ja będę rozdawał karty – pomyślał Armando...
Mieszkanie Deborah.
Juan i Linda czuli się w obowiązku odwiedzić Deborah. Nie mogli zapomnieć co ona oraz Rafael dla nich zrobili, a śmierć tego ostatniego spowodowana było pośrednio z ich winy...
- Nie ma Gustavo. Do niego chyba przyszliście, prawda? – spytała zaskoczona Deborah.
- Nie, przyszliśmy do ciebie – odparł Juan.
- Musimy z tobą porozmawiać – dodała Linda.
- Ale o czym?
- Dobrze wiesz o czym. Jesteśmy twoimi dłużnikami do końca naszego życia. Ty oraz Rafael uratowaliście nas z pożaru. Wiemy, że to przez nas on zginął. Pomagając nam naraził się na zemstę Jaguara. Przez nas teraz cierpisz. Chcemy ci podziękować za jego dobro i jego poświęcenie oraz przeprosić za to co się wydarzyło...
- Daj spokój... To nie wasza wina... Widocznie tak już musiało się stać. Nie da się zmienić naszego losu. Rafael nie żyje, ale pokazał innym jak należy postępować. Nie mam do was żadnych pretensji. Jeżeli chcecie dziękować to nie mnie, a jemu. Odwiedźcie czasem jego grób i to będzie wasze podziękowanie. Ja jestem zła tylko i wyłącznie na Jaguara, Jose Manuela i wszystkich ludzi którzy stoją za tymi zbrodniami. Oby dosięgła ich sprawiedliwość. Ufam, że tak właśnie będzie – przyznała Deborah.
- Gołymi rękami dorwę Jaguara. A stary Vellasquez również nie uniknie kary. Tak samo jak nie uniknęli Fernando Ayala, Maniche, Graciela czy Linares – zapewniał Juan.
- Gustavo jest na dobrej drodze aby ich dorwać. Zapłacą za wszystko. Możesz być tego pewna – dodała Linda...
Szpital.
- Dlaczego się do mnie nie odzywałeś? Ucieczka i zamknięcie w sobie nie jest rozwiązaniem problemu jakim jest twoja choroba – powiedział lekarz.
- Ramiro nie oszukuj siebie i mnie. Sam powiedziałeś, że zostało mi pół roku życia. Po co więc mam się leczyć? – odparł Jose Manuel.
- Powiedziałem tak na gorąco, ale zawsze trzeba wierzyć...
- Co ty opowiadasz? Jestem zniszczonym człowiekiem. Mam 62 lata i jestem śmiertelnie chory. Nic mi nie pomoże. Chce tylko abyś przepisał mi silniejsze środki przeciwbólowe oraz większą ich dawkę...
- Posłuchaj. Nie możesz tak do tego podchodzić. Jeżeli pojedziesz do Stanów to tam wybitni specjaliści inaczej na to popatrzą. Masz pieniądze, możliwości i wpływy. Ja ci pomogę. Jeszcze nie wszystko stracone. Przejdziesz chemioterapię, a potem...
- Nie musisz kończyć... Nie chcę takiego życia... Nie mam szans wyzdrowieć, a przedłużanie mojego życia o miesiąc czy dwa jest bezsensowne. Jesteś moim przyjacielem i proszę cię o te leki, bo moja głowa jest bezustannie rozsadzana. Chce aby te bóle mi przeszły, rozumiesz?
- Zrobię jak zechcesz... Ale to nie pomoże na dłuższą metę...
- Wiem. Zrób to dla mnie. Chociaż tak możesz mi pomóc – stwierdził Jose Manuel.
- Trzymaj się. Będziemy w kontakcie...
- Pokonany przez raka, ale nie przez swoich przeciwników. Mam jeszcze dużo do załatwienia zanim umrę – pomyślał stary Vellasquez...
Tymczasem...
Gdzieś za miastem zaparkowały dwa samochody. Jak się okazało byli to Jaguar i Castanez.
- Jesteś wreszcie – powiedział Jaguar.
- Tak jak chciałeś szefie – odparł Castanez.
- Daruj sobie te uprzejmości. Powinienem cię zabić kretynie! Nawaliliście! Zdołałeś uciec, ale i tak będą cię chcieli złapać. W sumie dobrze, że trzech twoich kompanów już nie żyje. To byli nieudacznicy jakich mało. Ty jesteś od nich nieco lepszy i sprytniejszy. Ale teraz zejdź mi z oczu i nigdy więcej się nie pojawiaj!
- Jak to?
- Masz tu pieniądze. Wyjedź ze stolicy! Nie chcę mieć z tobą problemów!
- Tak mało? Za tyle lat współpracy należy mi się więcej!
- Mam cię zabić kanalio? Masz tyle i zjeżdżaj!
- Jeszcze będziesz mnie potrzebował...
- Nigdy... Poradzę sobie bez ciebie idioto! Bierz forsę i spływaj stąd. Nie mam dla ciebie więcej czasu...
- Jeszcze zobaczymy kto gorzej skończy – pomyślał wściekły Castanez wsiadając do samochodu.
- Ciesz się, że cię nie zabiłem. Obym tego nie żałował. Teraz mam ważniejsze sprawy na głowie. Oby Manolo odzyskał tę przeklętą kasetę – powiedział Jaguar...
Komisariat policji.
- Panie komendancie ten człowiek domaga się rozmowy z panem!
- Kto taki? – zdziwił się Gustavo.
- Jakiś dziwny typ. Mówi, że go okradli...
- To niech ktoś inny się nim zajmie. Ja mam ważniejsze sprawy na głowie. Niech Carlo z nim pogada...
- Ale nie ma go...
- Jak to nie ma? Pewnie znowu jest z moją siostrą... Ten człowiek zapomina o pracy...
- Wpuścić go czy nie?
- Niech wejdzie, ale mam mało czasu...
Po chwili...
- Kim pan jest?
- Luis Cardona... Zostałem okradziony niedaleko komisariatu policji dlatego tu przyszedłem prosić o pomoc – powiedział Manolo...
- Okradziony? Co się panu stało?
- Dwóch typków nagle do mnie podeszło i grożąc nożem powiedziało żebym oddał im pieniądze, portfel i inne dokumenty. Dosłownie wszystko...
- Proszę tu poczekać chwilę... Zawiadomię jednego z ludzi i on spisze twoje dany i zgłoszenie nowej sprawy. Tu jest taki bałagan, że można zwariować. Niech pan zaczeka...
- I na to czekałem... Zaraz się rozejrzę i znajdę to czego potrzebuje mój brat i ojciec chrzestny – pomyślał Manolo rozglądając się po całym pomieszczeniu... |
|
Powrót do góry |
|
|
a_moniak Mistrz
Dołączył: 21 Lut 2007 Posty: 12531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 18:56:11 18-06-08 Temat postu: |
|
|
super odcinek, ale do końca tylko 8 odcinków...
no fajnie JM z Jaguarem chcą odzyskać kasetę którą ma Valdez, i kto ma ją zabrać..Manolo no, no..mam nadzieję że mu się nie uda...
firma Vellasquezów się wali, jest coraz gorzej... może jeszcze uda im się wszystko odbudować..
a JM już nie wierzy w swoje zwycięstwo nad chorobą i śmiercią...jedyne czego żąda, to środki przeciwbólowe..
fajnie że Juan y Linda poszli do Deborah podziękować jej i niezyjącemu już Rafaelowi )
w końcu Armando odwiedził swoją matkę..ech..
no i spotkanie Jaguara i Castaneza...
najlepsza końcówka, ciekawe czy ten głupkowaty Manolo znajdzie kasetę...
czekam na kolejny odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
Willa King kong
Dołączył: 26 Sty 2008 Posty: 2313 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:01:05 18-06-08 Temat postu: |
|
|
Fajny odcinek
JM i Jaguś chcą odzyskać kasetę i Manolo się tego podjął. Oby mu się nie udało.
Juan i Linda poszli podziękowac Debi za uratowanie życia.
Jaguś spotkał się ze swoim kompanem, ktory się uratował. Dał kasę i kazał mu spływać.
Firma JM stacza się na dno. Luisa, Raul i Miguel chca podjąc jakieś kroki żeby ją uratować. Ale najpierw muszż porozmawiać o tym z JM.
Armando znowu okłamał matkę, że nie ma nic wspólnego z interesami JM. Jaka Eva jest naiwna. A Armando wykorzystuje chorobę ojca i chce przejąć firmę. Mam nadzieje że w końcu Eva przejrzy na oczy i zobaczy jaki jest jej syn.
Jaka szkoda że telka niedługo się kończy.
Pozdrawiam i czekam na newik |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 21:18:54 19-06-08 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za wszystkie komentarze
Pozdrowienia dla takich osób jak: a_moniak oraz basia 871
INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]
181 ODCINEK
Komisariat policji.
Manolo korzystając z tego, że jest sam zaczął szukać słynnej koperty
w szufladach. Nigdzie jednak nie mógł jej znaleźć. W każdej szufladzie znajdował jedynie stertę papierów. Kiedy wydawało się, że ta nie uda mu się wykonać zadania, nagle w jednej z mniejszych szafek zauważył żółtą kopertę. Leżała ona pośrodku przeróżnych papierów i teczek. Sądząc po opakowaniu wszystko się zgadzało. Manolo otworzył jednak kopertę i rzeczywiście w środku była kasetka do magnetofonu. Wszystko poszło więc zgodnie z planem. Następnie Manolo mając w głowie rady od brata wziął tylko kasetę, a kopertę zostawił tak jak była ponownie ją zaklejając.
- Jest koperta, a w środku kaseta. Sprawdziłem i nie nawaliłem. To na pewno jest to. Muszę teraz schować ją i uciekać zanim pan komendant zechce tu wrócić – pomyślał Manolo. Nie ociągając się wyszedł korytarzem i skierował się do wyjścia...
Po chwili...
- Gdzie ten delikwent? Uciekł czy co? – zdziwił się Gustavo. Co za ludzie... Najpierw proszą o pomoc, a potem znikają bez śladu... To już nie pierwszy raz ludzie sobie kpią z sytuacji. Muszę ustawić swoich ludzi do pionu. Takimi gagatkami powinni zajmować się szeregowi policjanci, a nie ich komendant. Skończy się anarchia i chaos jaki panuje na tej komendzie...
Manolo rozejrzał się czy nikt za nim nie idzie i wyszedł z budynku trzymając za pazuchą kasetę.
- Już nie ma dowodu obciążającego ojca chrzestnego oraz mojego brata. Powinni częściej dawać mi jakieś zadania. Poradziłem sobie bez trudu. Jak widać jestem przydatny. Leoncio się ucieszy, a ojciec chrzestny da mi pracę na stałe. Będę człowiekiem od zadań specjalnych. Jestem z siebie taki dumny – cieszył się jak dziecko Manolo...
Mieszkanie Lucii.
- Dawno cię u mnie nie było – powiedziała Lucia udając smutek.
- Oj dużo problemów się ostatnio nagromadziło kochanie. Nalejesz mi whisky? – zapytał Jaguar.
- Owszem. Dostaniesz whisky oraz masaż. Widzę, że jesteś bardzo zmęczony i spięty...
- Czytasz w moich myślach...
- W końcu już trochę się znamy...
- Jesteś dla mnie taka dobra... Czuję podstęp...
- Gdybym miała cię wydać policji, to już dawno bym to zrobiła. Nie martw się. Nie wykręcę ci żadnego numeru...
- Jeżeli byś mi taki numer wykręciła, to ze smutkiem musiałbym cię zabić...
- Dlatego tego nie zrobię...
- Ze strachu?
- Nie. Nie uwierzysz, ale przywiązałam się do ciebie. Nie czuję już strachu. Podoba mi się nasz układ.
- Układ mówisz... Dobrze wiesz, że taki mężczyzna jak ja powinien się w końcu ustatkować i mieć kobietę. Możemy zmienić układ w coś więcej, w coś bardziej sensownego i poukładanego – przyznał Jaguar...
- Zgadzam się... Dajmy rozkwitać naszemu związkowi.
- Nie mam nic do dodania. Zaproponuj pierwszy krok tego rozkwitania...
- Już mówiłam... Potrzebujesz masażu, a później...
- Dostosuję się do wszystkiego – powiedział zadowolony Jaguar...
- Muszę to wciąż robić, ale nie mam wyjścia. Uśpię jego czujność, a potem odeślę go do diabła – pomyślała Lucia...
Firma Vellasquezów.
Miguel, Raul i Luisa postanowili rozmówcić się z ojcem na temat kryzysowej sytuacji firmy.
- Firma zawsze była dla ciebie najważniejsza. Co się z nią dzieje? Dlaczego nie kontrolujesz jej poczynań? Spadamy na dno – zauważyła Luisa.
- Potrzebne są zmiany, a ty nic nie robisz – dodał Miguel.
- Chyba czas na zmianę pokoleniową, nie sądzisz? – wtórował mu Raul.
- Zmianę pokoleniową? Chyba sobie kpisz. Jesteście totalnymi nieudacznikami! Jedynie Luisa pomagała mi przez te lata, a wy? Nic nie zrobiliście dobrego. Nie próbujcie więc teraz oskarżać mnie o to co się z firmą dzieje. Mam swoje problemy i rzeczywiście nieco się pogubiłem, ale mianowanie was szefami firmy niczego nie zmieni – odparł Jose Manuel.
- Zamierzasz zatem w dalszym ciągu patrzeć jak nasza rodzinna firmuje się rujnuje? – nie dowierzał Miguel.
- Śmieszy mnie wasze zainteresowanie firmą... i to akurat teraz. Gdy było dobrze nie pomagaliście mi... Zajmijcie się ślubami i dajcie mi spokój!
- Co ty mówisz? Sam już nie masz siły aby to wszystko kontrolować. Masz już swoje lata i nie myślisz racjonalnie – stwierdził Raul.
- Sugerujesz, że nie jestem zdolny umysłowo aby prowadzić firmę! Niesamowite! Doczekałem się takich słów z ust własnego syna!
- Nie to miałem na myśli...
- Uspokójcie się! Chcemy po prostu wiedzieć co zamierzasz. Chyba nie przekażesz firmy komuś obcemu jak kiedyś próbowałeś to zrobić z Fernandem...
- To nie był ktoś obcy, ale wtedy rzeczywiście popełniłem błąd. Teraz moim zastępcą zostanie mój pracownik Armando Perez.
- Kto? Żartujesz? – wystraszyła się Luisa.
- Nie żartuję. Jest już mi wszystko jedno.
- Igrasz z losem... Mam im powiedzieć prawdę?
- Nie musisz. Ja im powiem. Armando Perez to mój nieślubny syn. Zaskoczeni? – śmiał się Jose Manuel. I to on, a nie wy dostanie wszystko zanim ja umrę.
- Zwariowałeś?
- Jestem śmiertelnie poważny. Nie dbam już o nic. Niewiele mi zostało i nie obchodzi mnie czy on uratuje firmę czy tylko dopełni tego co nieuniknione. Muszę wyjść. Luisa opowie wam o waszym braciszku – uśmiechnął się Jose Manuel...
Miguel i Raul byli totalnie zaskoczeni słowami ojca. Oboje patrzyli na Luisę z niedowierzaniem w oczach. Oczekiwali od niej wyjaśnień. Tymczasem Jose Manuel ochłonął po swoich słowach.
- Armando jest lojalny, ale obawiam się, że tylko do czasu. Chyba nikomu nie zapiszę tej firmy. Nikt na nią nie zasługuje. A jeżeli upadnie, to tym lepiej dla moich dzieci – pomyślał...
Mieszkanie Sandry.
- Gdzie Vanessa? – zapytał Armando.
- Poszła na strzelnicę potrenować zabijanie – odparła z uśmiechem Sandra.
- Co takiego?
- Nie żartuję. Przygotowuje niespodziankę dla swoich wrogów.
- Wybuchową niespodziankę...
- Owszem...
- A ty zajmiesz się moim braciszkiem Raulem, prawda?
- Uderzę już niedługo. Zdobędę Raula, ale bardziej wkurza mnie ta jędza Monika. Ona tak nim rządzi i jest taka pewna siebie. Spowoduję, że już niedługo nie będzie się ze mnie śmiać. Skończy się jej szczęście u boku Raula – cieszyła się Sandra...
- A ja odwiedzę Vicky. Wyrównamy rachunki. Zapewniam cię, że te śluby będą niezapomniane. Każde z nas ma zaplanowane role. Za tydzień doczekamy się show jakiego jeszcze nigdy nie przeżywała szanowna rodzinka Vellasquezów – powiedział Armando...
Rezydencja Vellasquezów.
- Moje dzieci pojechały do firmy rozmówić się z ich ojcem. Boję się o firmę – powiedziała Cristina bawiąc się z małym Diegiem.
- Pokonacie ten kryzys – odparł Juan.
- Jestem tego pewna. Potraficie się jednoczyć w tak trudnych
sytuacjach – dodała Linda.
- Nie tym razem... Ostatnio Jose Manuel nie jest sobą. Jest blady, wiecznie boli go głowa. Starość zaczyna mu dokuczać chyba znacznie szybciej niż się spodziewał. A poza tym on nie panuje już nad firmą. Wydaje coraz bardziej niezrozumiałe decyzje. Nie chce słyszeć o zmianach. Obawiam się, że ten statek niedługo utonie. I to będzie dla niego największa klęska...
- Nie utonie – stwierdziła Linda.
- Nie zrozum mnie źle Juanie, ale pewnie cieszysz się z tego co się tu dzieje...
- Jak możesz tak mówić? Nie cieszę się. Jose Manuel na to zasłużył, ale to jest także firma jego dzieci. Luisa, Miguel i Raul nie powinni stracić pracy przez zaniedbania ich ojca. Założę się, że jeszcze jest jakiś sposób aby uratować sytuację – przyznał Juan.
- A to wszystko przez te nielegalne interesy Jose Manuela. Teraz po latach szczęście przestało mu sprzyjać. Gdyby był tak uczciwy i porządny jak wasz ojciec, to nigdy nie straciłby kontroli nad swoją firmą – zauważyła Cristina...
Firma Vellasquezów.
- Wiedziałaś o tym i nic nam nie powiedziałaś? – zapytał zdezorientowany Miguel.
- Jak mogłaś! – oburzył się Raul.
- Sama wiem dopiero od niedawna. Armando to nieślubny syn ojca. Przed laty wdał się on w romans z Evą. To było wtedy gdy była ona służącą w naszym domu. Ojciec porzucił Evę i jej dziecko i kazał im się wynosić. Po latach jednak Armando zaskarbił sobie jego przyjaźń. Są do siebie bardzo podobni i to właśnie przekonało ojca... Stąd ich przyjaźń – stwierdziła Luisa.
- Nie do wiary! Mama wie o tym?
- Wie... Sama mi o tym powiedziała...
- Jeżeli Armando jest taki sam jak ojciec to nie możemy dopuścić aby zniszczył firmę. Nawet jeżeli jest naszym bratem – powiedział Miguel...
Na drugi dzień.
Komisariat policji.
Gustavo siedział za biurkiem i wciąż myślał o kopercie od Cristiny Vellasquez. Otworzył swoją szufladę i spoglądał tajemniczo na kopertę zamyślając się co może znajdować się w jej środku...
- Mógłbym to otworzyć już dziś... To rozwiązałoby wiele zagadek z przeszłości. Szkoda, że nie mogę tego jednak zrobić. Jeszcze nie teraz, jeszcze nie dziś – pomyślał Gustavo...
Mieszkanie Manola.
- Mamy kasetę! – powiedział zadowolony Jaguar.
- Całe szczęście – odetchnął z ulgą Jose Manuel.
- Spisałem się na medal, prawda? – cieszył się Manolo.
- Naprawdę wykonałeś to zadanie perfekcyjnie. Zrobiłeś wszystko tak jak ci mówiłem?
- Oczywiście. Otworzyłem kopertę, wziąłem samą kasetkę, zakleiłem kopertę z powrotem i dałem nogę gdy tylko miałem ku temu okazję.
- Rewelacja – zacierał ręce Jaguar.
- Przesłuchajmy tą kasetę. Zobaczymy czy to jest ta sama nasza rozmowa sprzed lat – zaproponował Jose Manuel.
- Na pewno tak. Chyba, że Cristina załączyła coś nowego – śmiał się Jaguar.
- Bardzo śmieszne... Włącz tę kasetę!
Po chwili wszyscy byli już gotowi do odsłuchania kasety...
- Prezent ten dedykowany jest dla naszego komendanta Gustavo Valdeza oraz wszystkich policjantów w stolicy. Przedstawione tu zostaną najśmieszniejsze i najzabawniejsze piosenki oraz kawały na temat stróżów prawa. Ta kaseta jest po to aby od czasu do czasu pan komendant mógł się odprężyć i zapomnieć o codziennych problemach i zagadkach kryminalnych jakie ma do rozwiązania. Liczymy, że będzie pan zadowolony z tego skromnego prezentu. A teraz czas na pierwszą policyjną piosenkę nazywaną hymnem policjantów w Bogocie...
Jaguar patrzył na Jose Manuela, Jose Manuel na Jaguara, a później obaj zmierzyli wzrokiem Manola. Nikt nie wiedział co jest grane...
- Co to jest do jasnej cholery?! – powiedział po chwili oszołomienia Jose Manuel...
Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 10:16:22 20-06-08, w całości zmieniany 4 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Willa King kong
Dołączył: 26 Sty 2008 Posty: 2313 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:03:20 19-06-08 Temat postu: |
|
|
Wiedziałam, po prostu przeczuwałam, że Manolo zawali i weżmie nie to co trzeba. Domyślałam sie, że Manolo wziął nie to co trzeba. Ciekawe co mu zrobi JM i Jaguś
Lusisa powiedziała braciom, że Armando to ich brat, a JM mówił że na niego przepisze firmę. Raul, Miguel i Luisa nie dopuszczą do tego.
Lucia nadal igra z ogniem. Udaję że przyzwyczaiła się do Jagusia. Gdyby on znał jej myśli, to mina by mu zrzędła.
Sandra i Vanessa przystępują do ataku. Vanessa na Miguela i Linde, a Sandra na Monicę, chce jej odebrać Raula. Oby jej się nie udało.
Pozdrawiam i czekam na newik |
|
Powrót do góry |
|
|
a_moniak Mistrz
Dołączył: 21 Lut 2007 Posty: 12531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 13:19:45 20-06-08 Temat postu: |
|
|
hehe wiedziałąm ze Manolo zepsuje zadaie, zamiast kasety Kris wziął jakąś z kawałami i piosenkami, heeh, a Manolu już się tak cieszył że będzie człowiekiem do zadać specjalnych :lol2:
no proszę JM powiedział swoim dzieciom o chorobie, nie inteersuje go już firma, i wyznał że Armando jest jego nieślubnym synem... mam nadzieje ze nie wyda mu firmy..
no a Armando, Sandra y Vanne ciągle knują, a śluby już się zbliżają....
Lucia nadal musi udawać uległą i zakochaną w Jagim, ciekawe jak długo jeszcze...
no najleppsze z tą kasetką..
czekam na kolejne odcinki |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 16:44:24 20-06-08 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za wszystkie komentarze
Pozdrowienia dla takich osób jak: a_moniak oraz basia 871
INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]
182 ODCINEK
Komisariat policji.
- Widzę, że aż pana skręca żeby otworzyć kopertę – powiedział Carlo.
- Żebyś wiedział – odparł Gustavo.
- To bardzo ważny dowód i całe szczęście, że znajduje się w szafce z kluczem...
- Owszem. Zawsze noszę klucz przy sobie, bo okraść mogą cię wszędzie. Nawet na komisariacie policji. Tymczasem inne szafki nie są na klucz i to mnie trochę martwi...
- Mogę się zająć tym problemem. A skoro już o tym rozmawiamy. Niech pan otworzy inną kopertę...
- Jaką?
- Tą z prezentem dla pana od pańskich pracowników...
- Masz rację...
Po chwili...
- Otworzyłem, ale jest pusta. Dziwne – powiedział Gustavo.
- Jak to pusta? – nie dowierzał Carlo.
- Nic nie ma w środku, a koperta była już najwyraźniej otwierana...
- Jak to możliwe?
- Trudno... Nie ma prezentu...
- Zaraz zaraz... Jakiego koloru jest koperta od Cristiny Vellasquez?
- Żółtego, a czemu pytasz?
- Czyli takiego samego jak ta, a to oznacza tylko jedno...
- Mój Boże... oni wiedzą o kasecie i już chcą nam ją odebrać! Na szczęście zabrali nie to co trzeba. Nie zmienia to faktu, że mamy problem i musimy być czujni. Ktoś się tu włamał i szukał kasety – powiedział Gustavo...
Mieszkanie Manola.
- Nie wiem co to jest! – powiedział przestraszony Manolo.
- Jeszcze raz pytam się co to jest? To kolejny żart twojego niedorozwiniętego braciszka? – wściekał się Jose Manuel.
- Co to są za piosenki do cholery! – nie ukrywał zdenerwowania Jaguar.
- Piosenki policyjne jak słyszycie – wyszeptał Manolo.
- Wiedziałem, że ten człowiek jeżeli można go tak nazwać spartaczy wszystko! Obaj jesteście do niczego!
- To nie moja wina, że wziął złą kopertę! Jesteś durniem Manolo! To nie ta koperta i nie ta kaseta! Zaraz skopię ci tyłek!
- Mam was dość! Jesteście bardzo do siebie podobni! Nic nie potraficie zrobić jak należy!
- Niech pan się liczy ze słowami. To nie moja wina! – przekonywał Jaguar. Może pan zostanie i posłuchamy dowcipów i policyjnych piosenek?
- Zamknij się idioto!
- Ale przynajmniej ukradliśmy prezent przeznaczony dla Valdeza. To go bardzo zaboli – powiedział Manolo.
- Sam go zabijesz czy mam ci pomóc?
- Nie odzywaj się lepiej Manolo. Nie widzisz co się dzieje?
- Już siedzę cicho...
- I dalej twierdzisz, że mam z tobą współpracować? Po kolejnej żenującej akcji? – spytał Jose Manuel.
- Niech pan nie przesadza. Zdążymy jeszcze odzyskać kasetę – odparł Jaguar.
- Nic nie zdążymy! Valdez dobrze ją ukrył! Mam cię serdecznie dość!
- Teraz niech pan mnie wysłucha. Na tej kasecie jest dowód na pana oraz na mnie. Ja jednak nic nie muszę robić, bo to pana aresztują. Wszyscy dobrze wiedzą kto za tym stoi. Mnie nikt nie znajdzie, bo wciąż jestem poszukiwany i nic sobie z tego nie robię. Ale to pan jest głównym bohaterem tego nagrania. Dzień ślubów pańskich dzieci będzie pana ostatnim dniem na wolności. Lepiej niech pan nie odrzuca mojej pomocy!
- Mam cię gdzieś! Do zobaczenia w piekle! – zdenerwowany Jose Manuel trzasnął drzwiami wychodząc z mieszkania.
- I co teraz? – spytał Manolo.
- To miałeś milczeć gamoniu! Jose Manuel sam sobie nie poradzi. Zresztą on już jest umierający i nie będę mu w niczym potrzebny... oprócz jeszcze jednej akcji. Czy mu się to podoba czy nie załatwię do końca swoją honorową sprawę. To moja misja którą muszę spełnić. Zabiję Cordillów w dniu ich przeklętych ślubów! – powiedział Jaguar...
Biuro Lindy i Claudii.
- Co to za tajemniczy Sergio ostatnio cię odwiedza? – zapytała Linda.
- Daj spokój. To tylko znajomy – odparła tajemniczo Claudia.
- Nie odtrącaj nowych przyjaciół. Ty i twoje dziecko potrzebujecie kogoś kto będzie wam pomagał i wspierał...
- Mój synek ma już swojego ojca i matkę. Damy sobie radę bez niczyjej pomocy...
- Nie możesz tak do tego podchodzić. Nie możesz odtrącać każdego mężczyzny który zechce wejść do twojego życia...
- Wiem, ale naprawdę nie mogę zapomnieć o Enrique. Mimo, że on już nie żyje, to ja wciąż czuję jego obecność. To głupie, ale nie mogę go zdradzić. Dobrze wiesz, że moje dziecko to jego namiastka i ono trzyma mnie przy życiu...
- Ale to nie oznacza, że powinnaś odtrącać każdego napotkanego mężczyznę. Enrique przed śmiercią mówił ci przecież żebyś ułożyła sobie życie z kimś innym. Wystarczy tylko spróbować i dać sobie szansę na coś nowego – powiedziała Linda...
Centrum mody.
- Mam nadzieję, że Lorena otrząsnęła się już po tych ostatnich tragicznych wydarzeniach? – spytała Monika.
- Tak, na szczęście wspólnymi siłami powoli zapominamy o tym koszmarze – odparł Marco.
- Przynajmniej wy oddaliliście od siebie problemy...
- Nie rozumiem... Co masz na myśli?
- Cały czas nie daje mi spokoju ta cała Sandra... Jest taka wredna! Uwzięła się na Raula. Wiem, że może jestem trochę przewrażliwiona i przesadzam, ale obecność tej kobiety blisko Raula doprowadza mnie do wściekłości!
- Spokojnie... Przecież Raul zapewniał cię o swojej miłości. Ta kobieta nic nie wskóra. Po kilku próbach odejście z niesmakiem i da wam w końcu spokój. Taki gość jak Raul nigdy nie zainteresuje się nikim innym poza swoją żoną – stwierdził Marco.
- Obyś miał rację. Z nim to jednak nigdy nic nie wiadomo – westchnęła Monika...
Firma Vellasquezów.
- Dlaczego mam od teraz pracować tylko dla twojego ojca, a nie dla ciebie? – zapytała zaskoczona Sandra.
- Z racji tego, że z naszą firmą jest niedobrze i ojciec potrzebuje wsparcia. Nawet przez wiele godzin – odparł Raul.
- Rozumiem... Mam bardzo dobre relacje z twoim ojcem, ale sądzę jednak, że przeniesiono mnie z innych powodów.
- Niby jakich?
- Dobrze wiesz... Chcesz żebym był z dala od ciebie i twojego gabinetu. Twoja żona pewnie kazała ci podjąć taką decyzję...
- Co ty mówisz... Monika nie ma z tym nic wspólnego...
- Dobrze... Jak uważasz... Dostosuję się do twojego polecenia...
- Sandra... to naprawdę nie ma nic wspólnego z nami, bo między nami nigdy do niczego nie dojdzie, rozumiesz?
- Oczywiście, że tak.
- Cieszę się, że wszystko sobie wyjaśniliśmy – powiedział Raul.
- Przeklęta Monika... co za jędza... to na pewno ona za tym wszystkim stoi. Boi się, że straci męża i posuwa się do tak podłych czynów aby rozłączyć mnie z Raulem. Jeszcze zobaczymy kto się będzie śmiał ostatni – pomyślała zdenerwowana Sandra...
Dom Juana.
- Musimy poważnie porozmawiać z Evą – powiedziała Luisa.
- Ale o czym kochanie? – zdziwił się Juan.
- To sprawa tylko między nami a nią – wtrącił Miguel. Znamy całą prawdę jej romansu z ojcem!
- Spokojnie... I bardzo dobrze, że znacie... Miałam już dość ukrywania tego wszystkiego. Najwyższy czas porozmawiać szczerze – stwierdziła Eva...
- Jak chcecie... Wyjdę pogadać na zewnątrz z Antonio i Patricią – powiedział Juan.
- Pewnie przyszliście rzucać na mnie gromy... Macie rację. Byłam wtedy młoda, głupia i naiwna. Zaszłam w ciążę z Jose Manuelem, a on mnie przegonił i kazał usunąć ciążę. Oczywiście tego nie zrobiłam, a gdy on trzy lata po tym wydarzeniu dowiedział się, że urodziłam syna, natychmiast kazał mnie zabić. Na szczęście oboje uszliśmy jakimś cudem z życiem – stwierdziła Eva...
- Nie obwiniamy cię. Byłaś marionetką w rękach ojca... Ale z drugiej strony wiedziałaś jednak, że był żonaty. Dlaczego zatem nawiązałaś z nim romans? – spytała Luisa.
- Wmawiał mi, że odejdzie od żony, a ja to kupiłam. Nienawidził nas i dlatego nie rozumiem dlaczego nagle tak przywiązał się po latach do Armanda...
- Ja wiem dlaczego. Zobaczył w nim lustrzane odbicie siebie samego sprzed lat – zauważył Miguel.
- Co ty mówisz?
- Nie oszukujmy się. Raz byłaś naiwna, ale nie pozwól sobie drugi raz popełnić identycznego błędu! Armando manipuluje zarówno tobą jak i naszym ojcem. Nie wiadomo co jeszcze planuje. Jeżeli ojciec zapisze mu firmę to będzie już po prostu katastrofa. Nie możemy do tego dopuścić. To jest nasza rodzina, ale Armando gra na dwa fronty. I to nam się nie podoba – oznajmiła Luisa...
Kawiarnia.
- Cieszę się z każdego naszego spotkania. Jesteś naprawdę porządnym człowiekiem – powiedziała Cristina. Dziękuję ci za to co robisz...
- Cała przyjemność po mojej stronie. Zawsze potrzebowałem takiej dobrej duszy jak ty. Nigdy nie potrafiłem się dogadać z moją żoną. Elena - matka Claudii była pijaczką i po naszym rozwodzie zupełnie przestała się nią opiekować. Zupełnie nietypowe zachowanie dla kobiet, ale niestety prawdziwe. Byłem więc przy córce przez dłuższy czas jej dorastania, ale później pozwoliłem jej na samotne życie. Wróciłem do niej i tak za późno. Nie było mnie kiedy mnie potrzebowała – odparł Alfredo Martinez.
- To nie jest prawda! Przecież pojawiłeś się po śmierci jej chłopaka i w momencie gdy targnęła się na swoje życie! Wiedziałeś kiedy jej pomoc. Los sprawił, że znów jesteście w dobrych relacjach. Mając ciebie u boku Claudia wie, że jej oraz twojemu wnukowi niczego w życiu nie zabraknie...
- Mam nadzieję, że tak właśnie będzie...
- A ja wciąż muszę żyć pod jednym dachem z moim przeklętym mężem... Moje męczarnie trwają już wiele lat, ale nic nie mogę zrobić...
- Możesz... Odejdź od niego i zacznij nowe życie. Jestem pewny, że twoje dzieci zawsze będą z tobą, a nie z Jose Manuelem Vellasquezem – stwierdził Alfredo...
Jakiś czas później.
Na obrzeżach miasta.
- Co to za miejsce? Budzi strach i obrzydzenie – powiedziała Sandra.
- I takie właśnie jest w istocie – wtrącił Armando.
- To miejsce gdzie dostanę się wraz z małym Diegiem po pozbyciu się jego przeklętej matki i ojca! – cieszyła się Vanessa.
- Widzę, że wszystko masz już przemyślane. Zabijesz Lindę, porwiesz dziecko, ale mojego brata mogłabyś oszczędzić...
- Daj spokój. Nie udawaj, że tak ci na nim zależy. Może go oszczędzę, bo wciąż go kocham, ale będzie cierpiał... nawet nie wie jak bardzo...
- Twój plan jest dość ryzykowny. Na weselu może być sporo policji...
- Nie obchodzi mnie to. Dam radę!
- Nie wiem czy ojciec i Jaguar coś planują...
- Może wynajmą ludzi aby wszystkich pozabijać? – dopytywała się Sandra.
- To możliwe, ale raczej nie zabiją twojego Raula, Luisy i Miguela. Jose Manuel będzie planował za pośrednictwem Jaguara pozbyć się Cordillów i może szefa policji. Swoich dzieci nie ruszy. Oby nasze plany nie weszły ze sobą w paradę – powiedziała Vanessa...
- Nie wejdą. Chociaż na dobrą sprawę moje rodzeństwo tylko mi zawadza – oznajmił Armando.
- Jak to?
- Przejmę firmę i nie chcę w niej wspólników. Jak umrze ojciec, a to stanie się już niedługo tylko ja rozdawał karty. Najpierw jednak policzę się z Vicky...
- Oby wszystko się udało – powiedziała Sandra...
- W najgorszym razie sami wynajmiemy płatnych morderców aby pozabijali gości weselnych. Myślę, że w tej kwestii wyręczy nas jednak Jaguar. Niemniej jednak mamy swoje zadania i za niecały tydzień osiągniemy niepowtarzalny sukces – cieszył się Armando.
- Każdy dostanie to czego chce, a ja dostanę głowę Lindy oraz jej synka i to już na zawsze – pomyślała Vanessa...
Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 14:04:10 05-02-09, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
a_moniak Mistrz
Dołączył: 21 Lut 2007 Posty: 12531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 18:22:44 20-06-08 Temat postu: |
|
|
super odcinek
Manolo spartolił robotę, wziął inną kasetę, ale dla niego to i tak dobrze skoro moze sobie posłuchać piosenek i dowcipów.. :lol2:
Gustavo już wie, że chcieli wykkraść kasetę, więc muszą być czujni..
do Claudii, przychodzi jakiś tajemniczy Sergio, może w końcu dziewczyna sobie jeszcze ułoży z kimś życie..
a Cris umawia się na randki z Alfredo, fajnie
Sandra jak narazie nie będzie pracowała z Raulem, oczywiście znowu knuje, i za wszelką cenę chce zniszczyć związek Moniki y Raula.. Monia wie ze coś nie gra...
Rodzeństwo Armanda widzi w nim złego człowieka, i nie mylą się, ciekawe czy Eva dowie się o tym dopiero na ślubach...
do ślubów już tak blisko, oj będzie akcja |
|
Powrót do góry |
|
|
Willa King kong
Dołączył: 26 Sty 2008 Posty: 2313 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:46:45 20-06-08 Temat postu: |
|
|
Super odcinek
JM jest wściekły Manolo wziął nie tą kasetę co trzeba. A Jaguś zaproponował posłuchanie piosenek i kawałów o policjantach Dobry jest. I chce załatwić Juana i Lindę w dniu ich ślubów. Oby mu się nie udało. Ale może się nie udać, bo ma ostatnio pecha.
Claudia nadal myśli o Enrique i nadal go kocha. Oby w końcu ułożyła sobie życie.
Monica jest pełna obaw, bo Sandra chce jej odebrać Raula. Dobrze, że Sandra będzie pracować tylko dla JM. Jak się o tym dowiedziała była wściekła. Dobrze jej tak.
Rodzeństwo chce porozmawiać z Evą o Armandzie. Mam nadzieje że w końcu przejrzy na oczy i zobaczy jaki jest jej syn.
Cristina i Alfredo. Mam nadzieje że w końcu coś będzie między nimi. Zasługuje na szczęście.
Vanessa, Sandra i Armando przygotowują się do ataku. Vanessa na Lindę i Miguela, chce zabrać dla siebie Diega. Armando chce się zemścić na Vicky, a Sandra chce zabrać Monice Raula. Oby się nie udało.
Pozdrawiam i czekam na newik |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|