|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Najgorszy czarny charakter? |
Jose Manuel |
|
40% |
[ 10 ] |
Jaguar |
|
12% |
[ 3 ] |
Fernando |
|
4% |
[ 1 ] |
Alvaro |
|
8% |
[ 2 ] |
Monika |
|
8% |
[ 2 ] |
Armando |
|
0% |
[ 0 ] |
Enrique |
|
4% |
[ 1 ] |
Vanessa |
|
16% |
[ 4 ] |
Wszyscy są tak samo źli |
|
8% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 25 |
|
Autor |
Wiadomość |
Magi Mistrz
Dołączył: 02 Kwi 2007 Posty: 11368 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:26:25 18-01-08 Temat postu: |
|
|
na początku musze podkreślić ze odcinki wspaniałe.Piszesz wciągajaco i tyle się tu dzieje.Ehh czemu to akurat Alvaro musiał odebrać ten głupi telefon??Jedyna pociecha w tym ze nie zabił Deborah no ale czyha na zycie jej córki wiec na jedno wychodzi.Monica i Raul bardzo do siebie pasują i cieszy mnie że ona się zmieniła bo widac że Raul bardzo ją kocha.Już chciałby planowac przyszłość swojemu dziecku.No ładnie Linda i Miguel w końcu wyznali to ze niedługo będa mieli dziecko.Tekst Luisy boski Fernando napewno nieźle się zdziwił chciałabym zobaczyć mine jego jak i Vanessy gdy ją o tym poinformował donosiciel jeden.Nie cierpie ich obojga na równi.Armando i JM niebezpieczny duet Synuś zapatrzony w ojca nie dostrzega jego wad.Normalnie dla niego to chyba facet ideał Co do następnego odcinka:Jak bym spotkała tego Alvaro to chyba bym go rozszarpała.Co za gnida chodząca.Biedna mała teraz będzie cierpieć przed tego zgreda!Coraz bardziej go nie lubie Juan po raz pierwszy zachował się jak na normalnego człowieka przystało.Fernandowi się należało.W końcu ktoś mu pokazał kto tu tak naprawde rządzi.Oby tylko po tym nie zrobił nic Luisie tego się właśnie najbardziej obawiam.Biedna Deborah tak bardzo kocha swoją córeczkę że nie powiedziała prawdy.Rozumiem ją myśle ze postąpiłabym tak samo na jej miejscu.Linda i Miguel sielanka mmm jak miło A Vanessa niech sie wścieka dobrze jej tak.Złość piękności szkodzi moze zrobi się brzydka i Miguel nie bedzie jej chciał??Coś czuje że spełni swoją obietnicę i zgotuje im piekło Ale ten Gustavo domyślny aż za bardzo Cristina widze już zaczyna straszyć JM i dobrze Co do trzeciego odcinka Fernando naprawde mnie coraz bardziej wkurza.Biedna Luisa co ona musi przeżywać.No prosze JM jednak ma jakieś ludzkie uczucia Może to jednak jego dziecko?? Alvaro to taki głupek i pomyśleć ze nic do niego raczej nie miałam.Gustavo u Lindy no prosze :d Co do Fernanda to usatysfakcjonowało mnie to że wszyscy go wyśmiali no oprócz JM.Szkoda ze Luisa nie powiedziała prawdy ojcu choć wątpie by jej wogóle uwierzył.Dobrze ze chociaż przyznała się Cristinie.A Vanessa to poprstu jest mega wielka idiotka.Wrrr ludzie ile można??Ma nadzieje ze Miguel się nie da omłotać w co coraz bardziej wątpie Ogólnie rzecz biorąc odcinki są przecudowne,arcyciekawe i tyle w nich akcji,czarnych charakterów i ciekawych pomysłów jak i postaci To jest HIT jakich mało i z nicierpliwoscią czekam na newik Strasznie wciagneła mnie ta tela ale niepokoi mnie ta cała Vanessa coś czuje ze to już koniec sielanki
Prawde mówiąc to poprostu genialna tela,genialne odcinki,genialna obsada,genialne postacie i ich charaktery,dużo intryg,czarnych charaterków co składa się na ten HIT
Czekam na newik i pozdrawiam cieplutko:* |
|
Powrót do góry |
|
|
Genesis Mocno wstawiony
Dołączył: 07 Lip 2007 Posty: 7340 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:11:59 19-01-08 Temat postu: |
|
|
Vanessa juz przegina..z odcinka na odcinek z nia jest coraz gorzej,bardziej natarczywa.
I znowu zaczynają sie kłopoty,a mogłobyc już tak spokojnie.Czekam na new.;]
Pozdrawiam i zapraszma do mnie na new na Besame.;]
Zapraszam na nowy odcinek "Zaufać śmierci".Pozdrawiam..
Ostatnio zmieniony przez Genesis dnia 12:03:59 19-01-08, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 18:23:26 19-01-08 Temat postu: |
|
|
Dziękuje za wszystkie komentarze
Pozdrowienia dla takich osób jak: Natka***, Gaby, Magi oraz Genesis
INTRO [link widoczny dla zalogowanych]
64 ODCINEK
Firma Vellasquezów.
- Co ty robisz? – zapytał Miguel odpychając dziewczynę.
- Jak to co? Nie wiesz? – odpowiedziała Vanessa.
- Przestań! To nie jest śmieszne. Ktoś może przecież wejść. A poza tym coś ci się chyba pomyliło. Lubię cię, ale ja mam dziewczynę, a ty najwyraźniej przesadziłaś.
- Dlaczego tak sądzisz? Nie podobam ci się?
- Przykro mi. Ja kocham swoją dziewczynę i tylko ją. A poza tym my się w ogóle nie znamy. Szczerze powiedziawszy twoje zachowanie jest co najmniej dziwne. Przychodzisz do naszej firmy i tak po prostu mnie całujesz. Co to ma znaczyć?
- Widzę, że jeszcze nie jesteś gotowy. Spowoduję, że niedługo się mną zainteresujesz. Potrzebujesz tylko czasu. Ta dziewczyna nie da ci tego czego ja ci mogę dać. Pamiętaj o tym Miguelu. Nie strać swojej szansy. Jeszcze się zobaczymy – powiedziała Vanessa wychodząc z gabinetu.
- To jakaś wariatka – pomyślał Miguel. W końcu jest przyjaciółką Fernanda, oboje maja źle poprzestawiane w głowach...
Szpital.
- Co z moim dzieckiem draniu? – denerwowała się Deborah.
- Jest bezpieczne i pod moja czujną opieką – stwierdził Alvaro.
- Wypuść ją!
- Nie tak szybko skarbie. Muszę mieć pewność, że nie będziesz chlapać jęzorem...
- Nie będę...
- Wybacz, ale ci nie uwierzę. Dostaniesz swoją córkę jeżeli wyjedziesz
z kraju...
- Nie mogę! Tutaj mam nie tylko córkę, ale i pracę.
- Taką pracą lepiej się nie chwal... Czyli wygląda na to, że chcesz abym skrzywdził małą Rosę. Szkoda, bo wygląda ona na całkiem miłe dziecko.
- Jesteś potworem!
- Może i jestem, ale ty pierwsza zdradziłaś nas i zaczęłaś współpracować z policją. Sama chciałaś... Ciesz się, że w ogóle daruję ci życie. Więc jak będzie?
- Dobrze... Wyjadę z dzieckiem.
- Zaczyna to do ciebie docierać. Ale to nie wszystko. Złożysz zeznania, że to Jaguar na ciebie napadł i do ciebie strzelał. On nie żyje, więc idealnie pasuje do sytuacji. Po wyjściu ze szpitala oddam ci dziecko i znikniesz na zawsze. Rozumiemy się?
- Mam kłamać? Przecież to ty strzelałeś!
- Mam zabić twoją córkę?
- Zrobię co każesz tylko nie rób jej krzywdy!
- Czyli umowa stoi. Wkrótce się odezwę.
- Jaką mam gwarancję, że ona żyje?
- Spokojnie... Niedługo porozmawiacie sobie przez telefon. A teraz życzę ci miłego wypoczynku – powiedział Alvaro.
Dom Juana.
- Nie rozumiem tego. Deborah coś kręci. Nie mówi całej prawdy – powiedział Gustavo.
- Jak to? Nie rozumiem – odparł Juan.
- Była jakaś dziwna jak ją przepytywałem o sytuację z napadu na nią. Powiedziała, że to Jaguar do niej strzelał, a komendant nie miał z tym nic wspólnego. A przecież zanim straciła przytomność złamanym głosem mówiła o jakimś udziale Manicha w całej sprawie...
- Myślisz, że Maniche mógł ją w jakiś sposób zastraszyć?
- Nie sądzę. Mógłby ją zabić, a tego nie zrobił. Miał ku temu wiele sposobności. Czym mógłby ją zaszantażować? Ona nie ma żadnej rodziny, nic nie ma – zastanawiał się Gustavo.
- Z tego co mówisz wynika, że ona jednak się czegoś boi. Musisz ją bardziej przycisnąć. Najłatwiej zwalić wszystko na nieżyjącego Jaguara, ale Jose Manuel i komendant też muszą dostać za swoje. Nie może im się udać.
- Wiem. Zrobię wszystko co w mojej mocy aby ją przekonać do mówienia. Wciąż jest ona bardzo ważnym świadkiem dla nas...
- Właśnie...
- Byłem dzisiaj u twojej siostry w jej nowym mieszkaniu...
- Po co mi to mówisz? Mnie to już nie obchodzi – powiedział Juan, chociaż na jego twarzy widać było wyraźne zainteresowanie.
- Dostałem jej adres od Evy. Jest szczęśliwa z tym chłopakiem. Powiedziała mi, że czuje spokój u jego boku, że jest bezpieczna...
- Dość tego! Nie widzisz, że nie chcę o tym rozmawiać!
- W porządku. Przepraszam, że ci o tym wspomniałem...
- To ja przepraszam. Żadna w tym twoja wina, możesz ją odwiedzać kiedy chcesz. Ja po prostu... nie mogę... nie chce rozmawiać o Lindzie.
- Rozumiem. Na mnie już czas. Pogadamy innym razem – powiedział Gustavo...
- Jest szczęśliwa... Ciekawe jak długo. Na dłuższą metę tak już nie będzie. Miguel Vellasquez to kobieciarz i nigdy się nie zmieni. Obym się mylił, ale wyczuwam kłopoty – zastanawiał się Juan...
Mieszkanie Lindy i Miguela.
- Eva... Co za niespodzianka. Dzisiaj wszyscy mnie
odwiedzają – powiedziała Linda.
- W końcu musiałam kiedyś wpaść – odpowiedziała Eva. Jak sobie radzisz?
- Jest wspaniale. Miguel jest taki słodki i kochany. Czuję, że żyję. A co
u ciebie i u Juana?
- U mnie w porządku.
- A u niego? – dopytywała się Linda.
- Też dobrze. Powiem ci, że zabrał się ostro do pracy. Pracuje w swojej własnej kancelarii prawniczej.
- To wspaniała wiadomość!
- Tak... Biedak miota się, to widać na kilometr. Wie, że źle zrobił wyrzucając cię z domu, ale on ma swoją dumę i ta chęć zemsty. On jest taki tylko przez to... on naprawdę cię kocha...
- Wiem o tym. Postąpił jak postąpił i nie mam do niego żalu. On przeżył więcej niż ja 20 lat temu. On widział na własne oczy jak mordowano naszych rodziców. Jego nienawiść do Cordillów jest zrozumiała, ale powinien nienawidzić Jose Manuela Vellasqueza o ile ma w ogóle na niego jakieś dowody... Nie powinien nienawidzić wszystkich Vellasquezów.
- Wiem o tym. Ale on już taki jest... W jego oczach widać smutek i żal. Zapewne nie zmieni swojej decyzji, ale zawsze będzie cię kochał.
- I ja jego... Niestety mamy taka sytuację, a nie inną. Musi uszanować to, że jestem szczęśliwą z człowiekiem którego kocham. Stworzymy rodzinę. Drzwi tego domu zawsze będą dla Juana otwarte...
- To piękne co mówisz. Wierzę, że nadejdzie taki dzień, że wszystko sobie wyjaśnicie – powiedziała Eva.
- Oby tak było. Na to potrzeba jednak mnóstwo czasu – westchnęła Linda...
- Powiem ci jeszcze coś odnośnie Juana. Zaskoczył mnie jedną rzeczą. Nie uwierzysz co zrobił.
- Co takiego?
- Wczoraj pobił Fernanda Ayalę – męża Luisy Vellasquez?
- Pobił go? Na nim też się mści! – kiwała głową Linda.
- Nie o to chodzi. On go pobił, bo zobaczył jak Fernando bił Luisę. Juan nienawidzi jak ktoś krzywdzi kobiety.
- Żartujesz? Juan stanął w obronie kogoś z rodziny Vellasquez. To niemożliwe – zdziwiła się Linda.
- A jednak możliwe...
Mieszkanie Luisy i Fernanda.
- I co dalej z naszym małżeństwem? – zapytała Luisa.
- Jak to co? – zdziwił się Fernando.
- Nie możesz tak się zachowywać. Znowu dostałeś ataku agresji...
- Wiesz co... Lepiej się nie odzywaj. Było ci na rękę, że ten małpiszon Juan Cordillo cię obronił. Nawet mnie nie broniłaś. Nie pomogłaś mi wstać... Po prostu sobie odjechałaś. Jak ty traktujesz własnego męża!
- Tak samo jak ty mnie. Juan pokazał ci twoje miejsce w szeregu. Zobaczysz, że jeszcze raz tak postąpisz, a nasze małżeństwo skończy się rozwodem – powiedziała Luisa.
- Jeszcze zobaczymy... A ten Juan Cordillo przestanie się zachowywać jak zakochany nastolatek. Już ja mu pokaże – pomyślał Fernando.
Rezydencja Vellasquezów.
- Już niewiele miesięcy zostało do twojego porodu – powiedział Raul.
- Owszem, ale co z tego? – zdziwiła się Monika.
- Najwyższy czas uporządkować nasze sprawy.
- Uporządkować? Nie rozumiem?
- Zaraz zobaczysz...
- Raul, ty chyba nie...
Raul wyjął z kieszeni malutkie pudełeczko, uklęknął przed Moniką i powiedział:
- Najwyższy czas abym zachował się jak mężczyzna. Będziemy wspaniałą rodziną. Nasze dziecko będzie równie szczęśliwy. Kocham cię Moniko... Od zawsze cię kochałem... Wyjdziesz za mnie?
- Mój Boże... Raul... - Monika była zaszokowana propozycją chłopaka...
Bar „Cardera”.
- Daj mi drinka! Szybko! – krzyknęła Vanessa.
- Ale ty masz dzisiaj występ! Nie możesz pić – odparł barman.
- Zamknij się i daj tego drinka. To nie twoja sprawa.
- Jak chcesz...
- Przeklęty Miguel. Myśli, że może sobie ze mną pogrywać. Być może był zaskoczony szybkością mojego działania, ale będzie musiał się do tego przyzwyczaić. Nie ustąpię i go zdobędę, a on jeszcze będzie mi jadł z ręki. Już współczuję jego dziewczynie i temu dziecku, ale jak to się mówi – po trupach do celu – pomyślała Vanessa...
Mieszkanie Alvaro.
- Jak się nazywasz? – zapytał Jose Manuel
- Rosa proszę pana – odparła dziewczynka.
- Piękne imię. Pewnie bardzo kochasz swoją mamę?
- Tak. Martwię się o nią.
- Nie musisz. Z nią wszystko w porządku. Za kilka dni się z nią zobaczysz. A co z twoim tatusiem?
- Mama zawsze mówiła mi, że nie mam taty...
- Jak to?
- Podobno nie chciał znać ani mnie ani mojej mamy...
- Rozumiem. Mam nadzieję, że dobrze ci u pana policjanta.
- Nie tak dobrze jak z mamą, ale może być...
- Cieszę się. Idź teraz do drugiego pokoju. Muszę porozmawiać z twoim opiekunem.
- Dobrze proszę pana...
- Jesteś naprawdę skończonym idiotą – powiedział Jose Manuel.
- O co panu chodzi? Dobrze ją traktuję, a poza tym w innym wypadku wszyscy skończylibyśmy w więzieniu. To jedyny argument jaki mamy w walce z Deborah – odparł Alvaro.
- To dziecko nie jest niczemu winne. Swoją drogą żal mi tej dziewczynki. Nawet nie wie kto jest jej ojcem. Pół miasta mogłoby kandydować do tej roli.
- Może to pan albo Jaguar. Chętnie korzystaliście z jej usług – śmiał się Alvaro.
- Przymknij się, bo to nie jest śmieszne. Może i ten pomysł nie jest zły, ale myślisz, że jak Deborah wyjedzie z kraju to problem się rozwiąże? Przecież zawsze może nas wydać póki będzie żyć!
- Nie sądzę. Skutecznie ją zastraszyłem. Poza tym złoży zeznania, że to Jaguar do niej strzelał...
- Widzę, że myślisz. Najlepiej zwalić wszystko na nieżyjących. Gdyby Jaguar żył, problem zostałby rozwiązany, a tak wciąż nic nie wiadomo...
- Wobec tego mam oddać dziecko matce? Wtedy posiedzimy sobie w jednej celi do końca życia. Chociaż pan posiedzi dłużej, bo to nie ja wymordowałem rodzinę Cordillo.
- Dobrze... Daję ci wolną rękę w tej sprawie. Ale pamiętaj – nie mieszaj w to tego dziecka, bo to będzie kolejna zbrodnia na twojej liście...
- Nic jej nie zrobię. To nasza karta przetargowa, więc włos nie może spaść jej z głowy – powiedział Alvaro.
- Czy ja kiedyś będę miał choć jeden dzień spokoju? - kiwał głową Jose Manuel po czym wyszedł z mieszkania... |
|
Powrót do góry |
|
|
Natka*** Mocno wstawiony
Dołączył: 15 Mar 2007 Posty: 6770 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:46:47 19-01-08 Temat postu: |
|
|
Jose Manuel zawsze ma tyle problemów Biedaczysko... Ciekawe czy to on jest ojcem Rosy.
Zauważyłam, że miał przejaw jakiś uczuć wyższych Pomimo wszystko jakoś go lubię... choć sama nie wiem dlaczego
Alvaro wszystko sobie przemyślał. Wszystko zwalił na biednego, nie żyjącego Jaguara... Oby mu to nie uszło na sucho! Przecież to nie może tak być! No ale jak się dziwić skoro tacy jak on sprawują władzę...
Cholerna Vanessa! Do celu po trupach, jasne... Dobrze, że Miguel ją odtrącił! Kocha Lindę i dziecko i tak ma być! Żadnych skoków w bok, a tym bardziej nie z tą stukniętą Vanessą...
Raul nareszcie zaczyna poważnie myśleć o życiu Staje na wysokości zadanie i oświadcza się Monice Tylko szkoda, że nie otrzymuje od razu odpowiedzi... Ciekawe co odpowie mu Monika
Dialog między Luisą a Fernandem był extra Ferdzio oczywiście wypomniał żonie jak to go zostawiła samego i nie pomogła wstać
Lindzie nadal zależy na Juanie Nic dziwnego wkońcu jest jej jedyną rodziną
Szkoda, że Gustavo nawet nie domyśla się, że Deborah może mieć córkę. To trochę ułatwiło by sprawę.
Podsumowując: Boski odcinek Czekam na kolejny |
|
Powrót do góry |
|
|
Genesis Mocno wstawiony
Dołączył: 07 Lip 2007 Posty: 7340 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:17:10 19-01-08 Temat postu: |
|
|
No znalazłam czas na przeczytanie,cały czas przy kompie ale zajeta.
Świetny odcinek,jak zawsze .;]To już standart.;]Ale w zasadzie to odcinek op odcinku coraz lepszy..;]
I znów Vanesa mnie wkurzyuła,całe szczęście,że Miquel m,a ją gdzieś.!I Raul oświadczy się Monice..pieknie..tylko oby odpowiedż była pozytywna..
Zapraszma do mnie..;] |
|
Powrót do góry |
|
|
ardillita Idol
Dołączył: 20 Maj 2007 Posty: 1452 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Elite Way School Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:30:53 19-01-08 Temat postu: |
|
|
Super telcia Muszę częściej wpadać |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 15:20:10 20-01-08 Temat postu: |
|
|
Dziękuje za wszystkie komentarze
Pozdrowienia dla takich osób jak: Natka***, Genesis oraz Kasiunia219
INTRO [link widoczny dla zalogowanych]
65 ODCINEK
Rezydencja Vellasquezów.
- Dlaczego milczysz? – zapytał zdumiony Raul.
- Ja... Ja nie mogę... – odparła zszokowana Monika.
- Jak to nie możesz? Nie rozumiem...
- Ja na ciebie nie zasługuję. Znów będę ci stwarzać problemy...
- Co ty mówisz? Jakie problemy? Wszystko co złe jest już za nami. Wreszcie zaczęło się między nami układać, będziemy mieć dziecko. To najlepszy moment na małżeństwo.
- Sama nie wiem...
- Nie kochasz mnie?
- To nie tak... Z każdym dniem żywię do ciebie coraz silniejsze uczucie... Ja nie wiem czy jestem gotowa na taki krok.
- Jesteś gotowa. Znasz mnie przecież. Jakiś czas temu Raul Vellasquez nikomu by się nie oświadczał. Latałby za panienkami i wszystko inne miałby w nosie. Teraz tak samo jak ty, jestem już innym człowiekiem. Wydoroślałem. Tylko na tobie mi zależy... Na tobie i na naszym dziecku. A więc jak będzie?
- Oczywiście, że się zgadzam! Wyjdę za ciebie! – powiedziała Monika. W jej oczach widać było radość i szczęście. Raul pocałował narzeczoną. Wreszcie byli szczęśliwi...
Bar „Cardera”.
- Przeklęty Miguel. Przestanie mnie odrzucać. Już niedługo – mówiła sama do siebie Vanessa.
- Co tam mamroczesz pod nosem? – wtrącił Fernando.
- A to ty... Przegrany małżonek. Znowu wróciłeś do żonki z podkulonym ogonem, a to i tak nic nie dało?
- Czemu się tak rzucasz? Pewnie twój plan uwiedzenie Miguela Vellasqueza spalił na panewce. Twoje sztuczki są już archaiczne. Kilka lat temu robiły wrażenie na klientach, ale Vellasquez kocha swoją dziewczynę i ma cię pewnie gdzieś...
- Zamknij się, bo o ile wiem u ciebie też nie najlepiej. Byle kto może ci obić gębę, a twoja żona nawet cię nie wspiera...
- Przynajmniej jestem w rodzinie Vellasquezów, ty do niej nigdy nie dołączysz.
- To się jeszcze okaże...
- Mówisz tak od kilku dni i co? Nic z tego nie wynika.
- Nie przeginaj Fernando. Mogę się z tobą założyć, że niedługo przyjdziesz tu i będziesz płakał, że Luisa chce rozwodu...
- Nigdy jej go nie dam. A myślisz, że może to zrobić? – zapytał z mina cierpiętnika Fernando.
- Na jej miejscu nie wahałabym się ani minuty...
- Daj spokój. Napijmy się, może to nam trochę pomoże. Przyjdzie czas, że dopniemy swego.
- Ja swego dopnę, bo nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych – stwierdziła Vanessa...
Gdzieś w mieście.
- A niech to... Gdzie mój portfel... Przed chwilą jeszcze go widziałam. Czym teraz zapłacę? – denerwowała się Vicky.
- Czy tego pani szuka? – wtrącił mężczyzna podnosząc z ziemi portfel należący do dziewczyny.
- Tak, tego. Bardzo panu dziękuję. Mógł pan przecież to swobodnie ukraść...
- Uważa mnie pani za złodzieja? – zdziwił się mężczyzna.
- Skądże znowu. Bardzo dziękuję.
- Niech pan na przyszłość uważa pani... Victorio Valdez?
- Owszem. Zna mnie pan?
- Nie znam, ale znam kogoś o nazwisku Valdez.
- Mój brat jest policjantem, pewnie o niego panu chodziło.
- Rzeczywiście... To pani brat... Wiele słyszałem o nim. Jest znakomity w swoim zawodzie...
- Wiem. Jeszcze raz panu dziękuję. Śpieszę się. Do widzenia.
- Nie ma za co. Do widzenia – odpowiedział Armando Perez... To ciekawe. Siostra Gustavo Valdeza – pomyślał...
Mieszkanie Lindy i Miguela.
- Czemu masz taką smutną minę? – zdziwiła się Linda.
- Wydaje ci się – odparł Miguel myśląc o tym co się wydarzyło w biurze.
- Coś nie tak w pracy?
- Skądże. Wszystko jest w najlepszym porządku. Co chciał od ciebie ten policjant?
- Nie mów, że jesteś zazdrosny. To przyjaciel mój i Juana, przecież nic więcej nas nie łączy.
- Nie powiedziałbym. On patrzy na ciebie nie tak jak się patrzy na przyjaciela...
- Rzeczywiście jesteś zazdrosny. Nie masz powodu. Powinieneś mi tak samo ufać jak ja tobie. Jesteśmy ze sobą tak szczęśliwi, że nikt nas nie rozdzieli, prawda?
- Naturalnie – odpowiedział Miguel. Wiem, że ten Gustavo to
w porządku facet. Przepraszam za moje zachowanie.
- Nie masz za co przepraszać. Powiedz mi co u Raula i Moniki.
- U nich chyba wszystko w porządku, natomiast martwi mnie małżeństwo Luisy i Fernanda. Jej mąż to okropna gnida, moja siostra zrobiła duży błąd wychodząc za tego człowieka...
- Czyli postawa Juana była jednak na miejscu – pomyślała Linda...
Szpital.
- Jeszcze tylko kilka dni i będę mogła wyjść do domu – cieszyła się Deborah.
- To wspaniała wiadomość – odparł Gustavo. Musimy jednak o czymś porozmawiać. Uważam, że nie byłaś ze mną do końca szczera. Powiedz mi całą prawdę... Czy tylko Jaguar na ciebie napadł?
- Tylko on, nikt więcej. Po co kilku ludzi aby zabić bezbronną kobietę? Wystarczył Jaguar. Dlaczego dziesiąty raz muszę panu to opowiadać!
- Spokojnie... Nie będę cię więcej męczył. Jako, że Jaguar nie żyje, sprawa jest w zasadzie wyjaśniona. Chociaż nie wiadomo kto mógł nasłać go na ciebie. Czy mógł być to Jose Manuel.
- Nie mam pojęcia... Naprawdę... Proszę dać mi już spokój!
- O co w tym wszystkim chodzi... Czemu jest ona tak spięta? – zastanawiał się Gustavo...
Mieszkanie Alvaro Maniche.
- Czemu nie jesz kolacji? – zapytał Alvaro
- Nie jestem głodna – odpowiedziała Rosa.
- Musisz się odżywiać, żeby pokazać mamie jaką jesteś silną dziewczynką. Nie możesz się o nią tak zamartwiać. Z nią jest już wszystko w porządku...
- Nie chcę jeść. Mama robi mi lepsze kolacje...
- To nie jest koncert życzeń, rozumiesz? Masz jeść to co każe jeść!
- Dlaczego pan na mnie krzyczy?
- Nie krzyczę tylko proszę cię abyś choć trochę zjadła. Twoja mama będzie miała później do mnie pretensje, że źle cię odżywiam.
- Dobrze, ale robię to tylko dla mamy... Kiedy będę mogła ja zobaczyć?
- Niedługo, zapewniam cię. Może nawet jutro porozmawiasz z nią przez telefon.
- To świetnie...
- Co za katorga. Ile jeszcze czasu mam się użerać z tą smarkulą? Oby jak najkrócej, bo mam dość jej kaprysów – pomyślał Alvaro...
Mieszkanie Armanda.
- Witam cię tato w moich skromnych progach – powiedział Armando.
- Przestań się popisywać, nie jesteśmy dziećmi – odparł Jose Manuel. Co u ciebie?
- Całkiem nieźle. Nie uwierzysz kogo dzisiaj poznałem zupełnie przypadkowo?
- To zgadywanka? Mów kogo?
- Siostrę Gustavo Valdeza. To całkiem ładna dziewczyna.
- I co z tego?
- Mam pewien pomysł, a jeżeli on wypali, możemy doprowadzić do klęski zarówno jego siostry jak i jego samego.
- Jaguar już próbował – z mizernym skutkiem.
- On próbował rozwiązać to siłowa, ja załatwię to w inny sposób. Uwiodę tę dziewczynę, a potem porzucę. Nikt nie będzie mnie podejrzewał o jakieś związku z panem, bo moja matka uważa mnie za ósmy cud świata.
- To rzeczywiście niezły pomysł. Zaskakujesz mnie... Daję ci wolną rękę w tej sprawie. Chciałbym zobaczyć minę Valdeza jak jego siostra znów będzie w dołku.
- Zobaczysz ją. Już niedługo – powiedział Armando.
- Wreszcie jakaś dobra nowina. Chyba jednak zasługujesz aby być moim synem – odpowiedział zadowolony Jose Manuel.
Na drugi dzień.
Dom Juana.
- Kto dzwoni do drzwi o tej porze? – denerwował się Juan. Już otwieram.
Po chwili.
- To niemożliwe. Antonio Landaeta? Co ty tu robisz? – zdziwił się Juan.
- Jak to co? Musiałem odwiedzić swojego kuzyna – odparł Antonio.
- To niesamowite. Czemu mnie nie uprzedziłeś?
- Nie miałem jak. Nie planowałem przyjazdu, to była szybka decyzja. Dobrze, że w ogóle znalazłem twoje mieszkanie. Nie mam się za bardzo gdzie zatrzymać, więc postanowiłem zajrzeć do ciebie.
- Nie wiem co powiedzieć. Wchodź! Oczywiście, że możesz się u mnie zatrzymać, tak długo jak tylko chcesz.
- Dziękuję ci.
- Ty mnie? Przecież ja nigdy nie zapomnę tego co ty i twój ojciec zrobiliście dla mnie i Lindy. Dzięki wam udało nam się jakoś przetrwać i te wszystkie lata spędzone zagranicą. To były wspaniałe chwile...
- A właśnie... Jest Linda? – zapytał Antonio.
- Linda... Niestety nie ma jej – powiedział Juan.
Rezydencja Vellasquezów.
- Co to? Znowu rodzinne śniadania? – denerwował się Jose Manuel. Przecież Miguel i Luisa maja już własne mieszkania, to po co cały czas przyjeżdżają tutaj?
- O co ci znowu chodzi? Monika i Raul chcieli dziś coś ogłosić i dlatego zaprosiliśmy Miguela z Lindą i Luisę z Fernandem – odparła Cristina. A poza tym nie cieszy cię obecność swoich dzieci?
- Dobrze, niech będzie tak jak mówisz. Ciekawe co Raul i Monika chcą nam oznajmić. Na szczęście ta dziewczyna drugi raz w ciaży już być nie może, bo jeszcze nie urodziła po raz pierwszy – śmiał się Jose Manuel.
- Jesteśmy – powiedziała Luisa.
- To czysta przyjemność przebywać w tej rezydencji – dodał Fernando.
- Witajcie – wtrącił Miguel.
- Korzystając z okazji, chciałbym pogratulować wam faktu, że zostaniecie rodzicami – powiedział Jose Manuel zwracając się do Miguela i Lindy.
- Dziękujemy – skromnie odparła Linda. Czuła się wyraźnie nieswojo
w towarzystwie Jose Manuela.
- Za chwilę wszyscy jedziemy do pracy, więc powiedzcie coś chcieliście nam oznajmić – powiedział Jose Manuel.
- Otóż ja i Monika pobieramy się – stwierdził Raul...
Bar „Cardera”.
- Świetnie śpiewa ta twoja przyjaciółka – zauważyła Claudia. Nawet na porannej próbie nie odpuszcza...
- Jest najlepsza. Ale nie tylko pod tym względem – odparł Enrique.
- Nie rozumiem...
- To prawdziwa kobieta. Ma charakter. Zawsze dąży do celu. Chociażby w sprawie mężczyzn.
- Poważnie? To ciekawe...
- O ile wiem teraz zarzuciła sieci na Miguela Vellasqueza...
- Miguela Vellasqueza? – Claudia była wyraźnie zaskoczona.
- Tak – właśnie jego. Nie ma się co dziwić. Ona mierzy wysoko. Podobno ma on dziewczynę, ale to nie jest problem dla Vanessy Cortez. Zaczynam się bać o dziewczynę młodego Vellasqueza, będzie miała z nią niezłe kłopoty – stwierdził Enrique.
- Co ty mówisz. Nie wierzę! – powiedziała zaskoczona Claudia.
W rolę Antonio Landaety wcielać się będzie Christian Meier
Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 16:51:49 20-01-08, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
ardillita Idol
Dołączył: 20 Maj 2007 Posty: 1452 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Elite Way School Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:52:49 20-01-08 Temat postu: |
|
|
Super odcinek Już myślałam że Monica się nie zgodzi |
|
Powrót do góry |
|
|
Aishwarya Mistrz
Dołączył: 06 Sie 2007 Posty: 16454 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: München Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:04:13 20-01-08 Temat postu: |
|
|
Świetnie!
Monia zgodziła się wyjśc za Raula...
Tylko Migi jakiś taki przybity... vanne..;/
Jose Manuel fajnie zażartował |
|
Powrót do góry |
|
|
Renzo Arcymistrz
Dołączył: 10 Kwi 2007 Posty: 27840 Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 16:28:26 20-01-08 Temat postu: |
|
|
Greg, a więc mam mało czasu.
Wiedz, że żadko komentuję, ale czytam!
Odcinek jak zwykle super!! |
|
Powrót do góry |
|
|
Natka*** Mocno wstawiony
Dołączył: 15 Mar 2007 Posty: 6770 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:08:20 20-01-08 Temat postu: |
|
|
Raul rzeczywiście wydoroślał Świetnie, że Monika przyjęła oświadczyny Tylko ciekawe czy ich wspólna droga będzie usłana różami... Szczerze to w to wątpie
Ta Vanessa to jest wredna! Dla niej nie ma rzeczy niemożliwych? No ciekawe... Zobaczymy
Coś mi mówi, że to spotkanie Vicky i Armanda nie było przypadkowe... Ten drań od razu musiał coś wykombinować. A Jose Manuel go jeszcze popiera... Jaki ojciec taki syn. Choć nie do końca Armando ma mniej problemów i zmartwień niż jego tatuś
Skoro Linda i Miguel sobie tak ufają, Miguel nie powinien zatajać przed ukochaną incydentu z Vanessą... Tym bardziej, że sam jest zazdrosny o Lindę
Alvaro to z pewnością nie nadaje się na ojca Rosita doprowadza go do furii... Oby już niedługo mogła wrócić do swojej mamy.
Wkońcu w telci pojawia się Antonio Ciekawe co ten bohater do niej wniesie?
Jose Manuel to ma poczucie humoru: "... Na szczęście ta dziewczyna drugi raz w ciaży już być nie może, bo jeszcze nie urodziła po raz pierwszy – śmiał się Jose Manuel. "
Oby Claudia nie wygadała się przed Enrique, że zna Lindę i Miguela! Dzięki temu będzie miała czas by ostrzec przyjaciółkę i jej wybranka przez tą głupią Vanessą
Podsumowując: Świetny odcinek Czekam na kolejny |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 23:01:31 20-01-08 Temat postu: |
|
|
Hector Ferrer napisał: | Greg, a więc mam mało czasu.
Wiedz, że żadko komentuję, ale czytam!
Odcinek jak zwykle super!! |
Wiem, ale liczę na Ciebie, że będziesz wpadał częściej |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 14:13:37 21-01-08 Temat postu: |
|
|
Dziękuje za wszystkie komentarze
Pozdrowienia dla takich osób jak: Natka***, Gaby, Hector Ferrer oraz Kasiunia219
INTRO [link widoczny dla zalogowanych]
66 ODCINEK
Bar „Cardera”.
- Znasz Miguela Vellasqueza i jego dziewczynę? – dopytywał się Enrique.
- Nie, skądże – po chwili namysłu odpowiedziała Claudia. Zaskoczyłeś mnie po prostu... Nie wiedziałam, że Vanessa jest do tego zdolna.
- Nie znasz życia kochanie... Tutaj każdy myśli tylko o sobie, nie o innych.
- Co masz na myśli?
- Moim zdaniem Vanessa nie będzie zważać na to, że Miguel ma dziewczynę.
- Podobno ta dziewczyna jest w ciąży – powiedziała Claudia.
- I co z tego? To nie będzie stanowić dla tej dziewczyny żadnej
różnicy – oznajmił Enrique patrząc na śpiewająca Vanessę.
- Mój Boże... Muszę jak najszybciej ostrzec Lindę przed tą kobietą - pomyślała Claudia...
Dom Juana.
- Lindy nie ma. Już ze mną nie mieszka – powiedział Juan.
- Jak to? – dziwił się Antonio.
- Mieszka ze swoim chłopakiem w domu, który sama zaprojektowała.
- Nie wątpię, bo jest przeciez świetnym architektem. To ciekawe, że ma już chłopaka. Pewnie jest bardzo szczęśliwa, czyż nie?
- Jej spytaj. Na dodatek jest w ciąży...
- To wspaniale! Będziesz wujkiem brachu! – Antonio klepnął Juana po plecach.
- Nie chcę nim zostać...
- Co ty mówisz?
- To co słyszysz. Nie masz pojęcie kto jest jej chłopakiem...
- Nie strasz. Kto to taki?
- Miguel Vellasquez, syn Jose Manuela Vellasqueza.
- To rzeczywiście trafił jej się bogaty chłopak. Czemu jesteś przeciwny?
- Mam swoje powody. Dziwię się, że nie kojarysz nazwiska Vellasquez...
- Vellasquez... O mój Boże... Czy to nie ta sama rodzina co...
- Właśnie. To ta sama rodzina co rywalizowała przed laty z naszą. Jose Manuel kazał wymordować moich rodziców, a Linda, która zna prawdę mimo to zadaje się z Miguelem Vellasquezem.
- Nie przesadzaj. Skoro tylko Jose Manuel maczał w tym palce, Miguel jest czysty. Linda może sobie z nim układać życie jak chce, jest już dorosła.
- Owszem i dlatego opuściła ten dom, bo ja nigdy nie zaakceptuję jej związku. Można powiedzieć, że nie mam już rodziny. Została mi tylko Eva Ronderos i ty kuzynie oraz twój ojciec...
- Mój ojciec... zmarł 3 miesiące temu. Miał raka – powiedział Antonio.
- A mój Boże... Nic nie wiedziałem – zmartwił się Juan.
- Dlatego postanowiłem przyjechać właśnie tutaj i chyba zostanę na stałe.
- Ty i twój ojciec pomogliście nam, więc teraz nadszedł czas abym to ja pomógł tobie – stwierdził Juan...
Szpital.
- Mama! – krzyknęła Rosa rzucając się matce na szyję.
- Tak cię kocham skarbie. Bardzo za tobą tęskniłam – powiedziała Deborah.
- Ja również – powiedziała Rosa.
- Powiedz jak tam sobie radzisz? Dobrze cię traktuje pan policjant?
- Nie narzekam...
- To wspaniale.
- Masz 10 minut. I tak wiele ryzykuję, bo może przyjść Valdez. To dowód, że gram czysto – szepnął Deborah do ucha Alvaro. Jeszcze będziesz postępować tak samo jak ja, małej nie spadnie nawet włos z głowy. 10 minut i żadnych numerów. Będę was pilnował...
- Już niedługo będziemy razem i zrobimy sobie prawdziwe wakacje córciu – powiedziała szczęśliwa Deborah.
- Wakacje? Zawsze o nich marzyłam...
Rezydencja Vellasquezów.
- Pobieracie się? Przyjąłem do wiadomości, a teraz wybaczcie, ale muszę już jechać do pracy – powiedział Jose Manuel.
-Nie denerwuj się kochanie. On tak zawsze, to jego sposób żartowania – stwierdził Raul.
- Nie przejmuję się – odparła Monika.
- To wspaniała wiadomość. Nawet nie wiecie jak się cieszę – wtrąciła Cristina.
- Gratuluję wam z całego serca – dodała Luisa.
- My również życzymy wam wszystkiego najlepszego – powiedział dość zaskoczony Miguel.
- Należy ci się trochę szczęścia w życiu Moniko i tobie Raul
również – stwierdziła Linda.
- Czemu milczysz Fernando? – zdziwiła się Luisa.
- Również wam gratuluję. Kolejny ślub w rodzinie to cudowna informacja... A więc dopięła swego. Założę się, że naciskała na Raula, a przy innych udaje niewiniątko – pomyślał Ayala...
Kawiarnia.
- Nie wierzę... Znów się spotykamy... Chyba mamy do siebie
szczęście – powiedział Armando.
- To ty... Rzeczywiście – uśmiechnęła się Vicky.
- Chyba jesteśmy sobie pisani. Mam nadzieję, że tym razem nie zgubiłaś niczego?
- Tym razem mam głowę na karku. Przysiądziesz się?
- Nie chciałbym przeszkadzać...
- Nie przeszkadzasz. Chętnie wypiję z kimś kawę.
- Dziękuję.
- Ty już znasz moje dane, a ja nawet nie wiem jak się nazywasz...
- Armando... Armando Perez – powiedział mężczyzna.
- Miło mi. Fajnie, że czasami można spotkać także uczciwych ludzi w tym mieście...
- Nie rozumiem...
- To długa historia. Miałam już problemy z zupełnie innymi ludźmi niż ty, nie chcę do nich wracać. Poza tym nie znamy się jeszcze tak dobrze żebym mogła komuś się wyżalić.
- Rozumiem. Może w czasem... Służę pomocą. Może kiedyś pogadamy od serca albo umówimy się na jakieś spotkanie, co ty na to?
- Bardzo chętnie...
- Wybacz, ale muszę już lecieć. W razie czego masz mój numer komórki. Miło było cię znów spotkać.
- Mnie również. Do zobaczenia... Miły chłopak – pomyślała Vicky...
- Jeszcze trochę i będziesz miała kolejny problem Victorio Valdez – zastanawiał się Armando spoglądając jeszcze na dziewczynę...
Firma Vellasquezów. Biuro Jose Manuela.
- Zwariowałeś chyba z tą czułością. Przyniosłeś jej dziecko do szpitala? Wiesz czym to grozi! – denerwował się Jose Manuel. Ona mogło coś jej wyznać, to dziecko nie jest głupie...
- Nic nie zrobiła. Wciąż jest wystraszona. Umożliwiłem jej spotkanie żeby uwierzyła w moje zamiary. Wie, że dziecku nic się nie stanie, ale nie może ryzykować. Wyniesie się z kraju na dobre – powiedział Alvaro...
- Obyś miał rację. Na samą myśl o problemach zaczyna mnie boleć głowa. Teraz jeszcze ślub Raula z Moniką...
- Nie jest on panu na rękę?
- Jest mi zupełnie obojętny. Nie będę im jednak urządzał wesela, niech sobie sami o to zadbają. Nie mam czasu na bzdety. Jeden problem goni drugi... Dlatego załatw tę sprawę do końca i żadnych pomyłek, rozumiesz? – powiedział Jose Manuel.
- Wszystko jest pod kontrolą. Tym razem pokonamy Valdeza i biedak wciąż nic nie będzie na nas miał. Śmierć Jaguara okazała się nam na rękę, nieprawdaż?
- Nie do końca. Kogo teraz znajdę do brudnej roboty?
- Na razie nikogo pan nie potrzebuje. Stopniowo pokonamy wszystkich naszych wrogów. Potrzeba na to czasu...
- Jasne, zaufać tobie to tak jak strzelić sobie w łeb...
- Ach te pana żarty. Wszystko będzie dobrze. Na mnie już czas.
- I zatrudnij w końcu kogoś do opieki nad tym dzieckiem, bo sam się nie nadajesz na opiekunkę.
- Załatwię to. Do zobaczenia.
- Co za idiota... Oby przynajmniej Armando coś wskurał z tą siostrą Valdeza. Gdyby żył Jaguar, wszystko byłoby prostsze – pomyślał Jose Manuel...
Firma Vellasquezów.
- Myślisz, że jestem ślepy i nie widzę co się dzieje z moją siostrą. Jeżeli to ty ją uderzyłeś, pożałujesz tego – powiedział Miguel.
- Nie wiem o czym mówisz... Ktoś na nas napadł, nie widziałeś, że sam byłem ranny? – dziwił się Fernando.
- Już ci wierzę. Wiem jakim jesteś człowiekiem. Może i mieszkasz z Luisą, ale jeżeli coś jej się stanie, wiedz, że będziemy jej bronić przed taką gnidą jak ty...
- Co ty bredzisz? Nasze małżeństwo jest bardzo szczęśliwe...
- Oby to co mówisz było prawdą...
- Vanessa? A ty co tu robisz? – zapytał Fernando.
- Przyszłam cie odwiedzić – odparła dziewczyna patrząc cały czas na Miguela.
- Witaj – bez entuzjamu powiedział Miguel.
- Chciałam zobaczyć jak pracuje mój przyjaciel Fernando, ale nie będę ukrywać, że chciałam odwiedzić i ciebie. Gratuluję faktu, że zostaniesz ojcem...
- To miło z twojej strony.
- Pilnuj swojej żony, bo to różnie bywa z tą wiernością – powiedziała Vanessa.
- O co ci chodzi?
- Tak tylko głośno myślę...
- Diablica – pomyślał Fernando.
- O czym ona mówi? – zastanawiał się Miguel...
- Na mnie już czas, liczę, że odwiedzicie mnie w „Carderze”... Nie zawiedźcie mnie chłopcy – po tych słowach Vanessa wyszła z gabinetu...
Kilka godzin później.
Mieszkanie Gustavo.
- Po incydencie z Hectorem minęło już sporo czasu – powiedział Gustavo. Czas abyś spróbowała ułożyć sobie życie z kimś innym...
- Może i ułożę, kto wie – odparła Vicky.
- Czy ja o czymś nie wiem? Jesteś bardzo tajemnicza.
- Ja? Chyba ty jesteś tajemniczy. Czuję, że chyba się w kimś zakochałeś, ale jest to tak zwana niedostępna miłość, prawda?
- O czym ty mówisz?
- Nie udawaj. Pewnie ta kobieta jest już zajęta. Walcz o nią braciszku tak samo jak walczysz jako policjant. Nie masz nic do stracenia...
- Sam nie wiem – zastanawiał się Gustavo wciąż myśląc o Lindzie...
Mieszkanie Lindy i Miguela.
- Cześć Claudio. Co cię sprowadza? – zapytała Linda.
- Muszę cię ostrzec. Ty, a przede wszystkim Miguel musicie – dziwnym głosem opowiadała Claudia...
- Co musimy? Czemu jesteś taka zdenerwowana? – pytała Linda.
- Chodzi o Vanessę Cortez. Przez przypadek sporo się o niej dowiedziałam. To niezłe ziółka. Obawiam się, że ma chrapkę na twojego Miguela.
- Co takiego? Wiedziałam, że ta kobieta jest pokręcona, ale że aż tak! – zdenerwowała się Linda...
Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 19:02:42 21-01-08, w całości zmieniany 7 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Aishwarya Mistrz
Dołączył: 06 Sie 2007 Posty: 16454 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: München Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:05:09 21-01-08 Temat postu: |
|
|
Hah więc Linda już wie, jakie ziółko jest z Vanne...
Fernando mysli, że Monia się chyba nie zmieniła...
Spotknie Vicky i Antonia Greg, mówiłam już coś Ci o tym...
Kiedy new? |
|
Powrót do góry |
|
|
ardillita Idol
Dołączył: 20 Maj 2007 Posty: 1452 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Elite Way School Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:20:02 21-01-08 Temat postu: |
|
|
Super odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|