Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Miłość czy nienawiść?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 35, 36, 37 ... 72, 73, 74  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Najgorszy czarny charakter?
Jose Manuel
40%
 40%  [ 10 ]
Jaguar
12%
 12%  [ 3 ]
Fernando
4%
 4%  [ 1 ]
Alvaro
8%
 8%  [ 2 ]
Monika
8%
 8%  [ 2 ]
Armando
0%
 0%  [ 0 ]
Enrique
4%
 4%  [ 1 ]
Vanessa
16%
 16%  [ 4 ]
Wszyscy są tak samo źli
8%
 8%  [ 2 ]
Wszystkich Głosów : 25

Autor Wiadomość
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 17:31:44 21-01-08    Temat postu:

Gaby napisał:
Spotknie Vicky i Antonia Greg, mówiłam już coś Ci o tym...


Armanda... Co mi mówiłaś o tym?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natka***
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 15 Mar 2007
Posty: 6770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:34:16 21-01-08    Temat postu:

Zacznę od tego, że odcinek rewelacyjny
Dobrze, że Claudia przekazała przyjaciółce to czego się dowiedziała.
Linda powinna teraz ostrzec Miguela... Choć on chyba domyśla się jaka jest Vanessa...
Widać, że Gustava wzięło na poważnie. Biedaczek zakochał się w Lindzie... Szkoda mi go, bo to fajny facet Oby dostał szansę na jakiś super związek
"Gdyby żył Jaguar, wszystko byłoby prostsze" - Piękne słowa Po części to prawda. Jaguar był jaki był, ale wprowadzał humor i to jego niezawodne 'Adios'
Szkoda, że w ostatnich czasach tak wiele rzeczy mu nie wychodziło. No ale nie można się dziwić. Wkońcu lata lecą... Ale tak czy owak go uwielbiam
Jose Manuel jest świetny - "Jeden problem goni drugi... " Tylko dlaczego ma tak wiele tych problemów? Na szczęście jego kłopoty z sercem najwyraźniej ustąpiły
Te spotkanie Vicky i Armanda... Nie lubię go. NIeświadoma niczego Victoria wpada pomału w paszczę lwa...
Ferdek jest święcie przekonany, że Monika coś planuje. Ja osobiście w to wątpię i coraz bardziej ją lubię
Antonio stracił ojca Nic dziwnego, że teraz chce zostać blisko Lindy i Juana Ciekawe jak jego życie dalej się potoczy?
Czekam niecierpliwie na nowy odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 21:08:21 21-01-08    Temat postu:

Bonusowy - drugi dzisiaj odcinek przed wami

67 ODCINEK

Mieszkanie Lindy i Miguela.

- Enrique przez przypadek chyba trochę się wygadał. W sumie nic dziwnego, bo on nie wie, że ja cię znam. Udałam przed nim, że was nie znam, bo to co usłyszałam było okropne – kontynuowała Claudia.
- Co usłyszałaś? – dopytywała się Linda.
- Ta Vanessa Cortez ubzdurała sobie, że zdobędzie Miguela nie zważając na to, że on ma dziewczynę i zostanie ojcem. Rozumiesz to? Musisz na nią uważać!
- Od pierwszego spotkania z tą Vanessa czułam, że ona nie jest dobrą kobietą. Jest taka nachalna, przystawiała się już kiedyś do Miguela,
w mojej obecności w barze!
- Sama widzisz...
- Dobrze, że mnie ostrzegłaś. Będę miała na nią oko. Z tego co mówisz wygląda, że to kompletna wariatka... Dziękuję ci, będę się mieć na baczności.
- Nie ma sprawy. To mój obowiązek aby cię o tym poinformować.
- A jak twój związek z Enrique?
- W porządku, chociaż nie podoba mi się jego przyjaźń z Vanessą Cortez i Fernandem Ayalą.
- Nie są to rzeczywiście odpowiedni ludzie dla ciebie, uważaj.
- Wszystko będzie dobrze. Wracam do pracy, a ty korzystaj z urlopu.
- Do zobaczenia i dziękuję za wszystko.
- Nie ma za co...
- Vanessa Cortez... Muszę na nią uważać. Czuję, że Miguel może być
w dużym niebezpieczeństwie – pomyślała Linda...

Kancelaria Juana.

- Świetne miejsce. To jest na pewno ta praca której potrzebowałeś. Pamiętasz jak razem dawaliśmy czadu w Stanach? – zapytał Antonio.
- Jak mogłem zapomnieć... To były czasy. A właśnie – skoro już tutaj zostajesz, to proponuje ci zostanie moim wspólnikiem – odparł Juan.
- Wspólnikiem? O czym ty mówisz?
- Będziesz pracował razem ze mną i tymi kilkoma pracownikami, których już zatrudniłem. Niedługo będzie tu również moja sekretarka. Rozkręcimy ten interes, co ty na to?
- Sam nie wiem...
- Nie daj się prosić...
- Dobrze! Zgadzam się. Zresztą i tak nie mam nic lepszego do roboty. Będziemy razem pracować jak za dawnych czasów.
- I to rozumiem. Napijmy się za naszą przyszłą współpracę – powiedział Juan...

Firma Vellasquezów.

- Zaczekaj Fernando. Musimy porozmawiać – powiedział Jose Manuel. Ostatnio spędzałem dużo czasu w firmie i coś mi tu nie pasuje...
- O co chodzi? – przestraszył się Fernando.
- Zobacz... Nie mamy za dużo tych kont, a to konto? Nie widziałem go wcześniej. Nasze zyski znów niestety zmalały.
- Gwarantuję, że to chwilowy problem teściu. A co do konta, to jest nasze zagraniczne konto, sam sprawdzałem, wszystko jest w porządku.
- Aha, bo już się przestraszyłem... Dobrze, że mogę ci ufać. Wolę dmuchać na zimne, wiesz co zrobił ten Juan Cordillo.
- Wiem i doskonale pana rozumiem. Wszystko jest jednak tym razem pod kontrolą – oznajmił Fernando.
- To dobrze...
- Udało się tym razem, ale ten stary kretyn zaczyna się czegoś domyślać. Niedobrze – pomyślał Ayala...
- A co u ciebie i Luisy? Już was nie atakują pijaczki z baru?
- Wszystko w najlepszym porządku. Czasami mamy drobne sprzeczki, ale kto się czubi ten się lubi. Jesteśmy naprawdę doskonałym małżeństwem.
- Miło mi to słyszeć. Zawsze w was wierzyłem. A teraz dojdzie kolejny ślub – Raula i Moniki...
- Co pan o tym sądzi?
- Niech się pobierają, ale mam duże wątpliwości czy to małżeństwo długo się utrzyma. Raul ma swoje wady, a i Monika nie jest
święta – zauważył Jose Manuel.
- A co z Miguelem i Lindą?
- Nawet nie pytaj. Tu jest jeszcze gorzej. Jeżeli i oni się pobiorą, to dostanę znowu zawału
- Dobrze by było – pomyślał Fernando.
- Coś mówiłeś?
- Nic... Tak się zastanawiam czy ten związek ma szanse na powodzenie.
- Pewnie ma szansę, bo tu też dziecko w drodze. Jedno jest pewne - ród Vellasquezów przynajmniej na razie nie zaginie, tyle, że ta Linda Cordillo. Nie wiem co o niej myśleć, wystarczy, że ma takiego, a nie innego brata...
- Szkoda, że nie znasz Vanessy don Jose Manuelu. Przypadłaby ci do gustu – myślał Fernando...

Kilka dni później.

Lotnisko.

- Dlaczego pan policjant pojechał z nami? – dopytywała się Rosa.
- Dla waszego bezpieczeństwa. Wasz wyjazd zagranicę
jest najbezpieczniejszym rozwiązaniem. A ja jestem po to aby was chronić – powiedział Alvaro.
- On ma rację skarbie. Wreszcie wyjedziemy trochę odpocząć.
- Pamiętaj Deborah... Jeżeli wrócisz albo spróbujesz skontaktować się
z Valdezem, nie będę już dla was taki dobry. Opiekuj się dobrze swoją córką, a twój interes przejmie ktoś inny. O to się nie martw. Do tej pracy zawsze znajdą się chętne...
- Jesteś odrażający – odpowiedziała Deborah.
- Na was już czas. Życzę wam udanych wakacji. Miło było cię u mnie gościć Roso...
- Do zobaczenia – powiedziała dziewczynka.
- Nareszcie koniec problemów – westchnął Alvaro. Biedny Valdez nawet nie wie, że Deborah wyjechała...

W tym samym czasie.

Szpital.

- Już wypisaliście pacjentkę? – dziwił się Gustavo.
- Owszem. Kilka godzin temu – odparł lekarz.
- Wróciła do domu, tak?
- Pewnie tak, chociaż coś wspominała o jakimś dłuższym wyjazdzie ze swoją córką. Kilka razy ją tu widziałem...
- Córką? – Gustavo był zdezorientowany? Jaką córką? Tylko nie to... To na pewno sprawka Manicha. Zmusił ją do wyjazdu. Dlaczego nie zachowałem czujności? – łapał się za głowę Gustavo. Znowu wszystko utkwiło w martwym punkcie...

Rezydencja Vellasquezów.

- Za trzy dni twój ślub Raul. Czujesz tremę? – droczył się z bratem Miguel.
- Daj spokój. Żenię się z kobietą która kocham. Gdzie tu miejsce na zdenerwowanie? A swoją drogą kiedy twoja kolej? Linda na pewnie też by chciała wyjść za mąż.
- Wszystko w swoim czasie. Na razie najważniejsi jesteści ty i Monika. Cała rodzina jest poruszona tym wydarzeniem. Będziecie naprawdę szczęśliwą rodzinką – powiedział Miguel.
- Cała rodzina? Chyba z wyjątkiem ojca. On ma nasz ślub zupełnie gdzieś. Nic go nie obchodzi poza samym sobą...
- Taki już jest. Nie przejmuj się. Na pewno zjawi się na ślubie...
- Już mi wszystko jedno – odparł zrezygnowany Raul. Niech robi co chce, to będzie najważniejszy dzień dla mnie i Moniki i tylko to się liczy...

Bar „Cardera”.

- Kolejny ślub w rodzinie. Jak ja nie cierpię ślubów – powiedział Fernando.
- Nie dziwię się. Sam twój ślub był tak drętwy, że szkoda
gadać – odpowiedziała Vanessa.
- Skąd wiesz? Byłaś tam?
- Enrique mi opowiadał. To był pogrzeb, a nie ślub.
- Przestań się na mnie wyżywać. Ostatnio nie jest tak źle między mna
a Luisą, ale czasem mam jej dość. Mogłabyś mnie trochę pocieszyć.
- Ciebie? Ja muszę się zająć Miguelem?
- Niby kiedy? Od kilku dni stoisz w tej sprawie w miejscu. A na ślub nikt cię jakoś nie zaprosił.
- Znajdę sposób aby go uwieść. Ty martw się lepiej o siebie.
- Idę, bo jesteś znowu nie w humorze.
- Pozdrów ode mnie swoją żonkę.
- Nie omieszkam tego zrobić. Do zobaczenia później...

Mieszkanie Armanda.

- Mój brat się żeni. Będę mógł pójść na jego ślub? – zapytał Armando.
- Chyba sobie kpisz. Już byłeś na ślubie Luisy i Fernanda. Wystarczy jak na razie – odparł Jose Manuel.
- Co ty mówisz?
- Sam muszę uczestniczyć w tej hucpie i to mi w zupełności wystarczy. Lepiej powiedz jak ci idzie z siostrą Valdeza?
- Bardzo dobrze. W ostatnich dniach bardzo się do niej zbliżyłem. Czuję, że się we mnie podkochuje.
- Świetnie. Musisz mieć ją w garści. Wtedy ta dziewczyna pożałuje że się w ogóle urodziła – śmiał się Jose Manuel.

Gdzieś w mieście.

- Luisa Vellasquez. Znowu panią widzę – powiedział Juan.
- Witam pana – odpowiedziała Luisa.
- Dziwne są koleje losu. Wiemy dobrze o co podejrzany jest pani ojciec, a mimo to moja siostra kocha pani brata, a ja staję w pani obronie przeciwko Fernandowi Ayala...
- Dziękuję za obronę mojej osoby, ale nie trzeba było. Moje problemy nie są pańskimi problemami.
- Pani mąż to łajdak. Proszę uważać. Na przyszłość mogę pani nie pomóc.
- Nie potrzebuje pańskiej pomocy...
- To się jeszcze okaże. Pani rodzina jest spaczona, ale akurat pani jest inna niż oni, a to bardzo cenię.
- Co ja słyszę? Juan Cordillo mówi dobre słowo o kimś z rodziny Vellasquez...
- Owszem. Niech pani na siebie uważa. Fernando Ayala to nie jest mężczyzna dla pani – powiedział Juan. Miło się rozmawia, ale muszę już iść.
- O co mu chodzi? – zdziwiła się Luisa...

Komisariat policji.

- Deborah Santacruz ma córkę! Czemu nic mi pan o tym nie powiedział? – denerwował się Gustavo.
- Córkę? O czym ty mówisz? Pierwsze słyszę? – odparł Maniche.
- Wypisali ją i nagle udała się w podróż razem z dzieckiem. Czy to nie dziwne? Dowiem się kto maczał w tym palce i marny los tego kto zastraszył Deborah! Wszyscy za to zapłacą. W końcu rozwiążę ten cholerny problem. Może być pan tego pewien!
- Co w niego wstąpiło? Już przeczuwam kłopoty – pomyślał zaskoczony Alvaro.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natka***
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 15 Mar 2007
Posty: 6770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:35:17 21-01-08    Temat postu:

Antonio i Juan dawali czadu? Jakoś nie potrafię sobie tego wyobrazić
Ferdek i Luisa doskonałym małżeństwem? Dobre sobie
Jose Manuel ma rację jeśli chodzi oto, że ród Vellasquezów nie zaginie
Alvaro wysłał Deborah i jej córkę zagranicę. Myśli, że to wszystko załatwi? NIe byłabym tego taka pewna... Valdez tak łatwo sobie nie odpuści
Za trzy dni Raulek zmienia stan cywilny Ciekawe czy wszystko wyjdzie pomyślnie?
Rozmowa Vanessy i Ferdka rewelacyjna
"- Skąd wiesz? Byłaś tam?
- Enrique mi opowiadał. To był pogrzeb, a nie ślub."
Juan mówi, że Ferdek to łajdak a sam jest nie lepszy Napadł na człowieka i pobił go. Gdyby nie chodziło o Ferdka, nie czepiałabym się, no ale...
Podsumowując: Genialny odcinek Jak zawsze czekam niecierpliwie na newik
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 22:33:11 22-01-08    Temat postu:

INTRO [link widoczny dla zalogowanych]

68 ODCINEK

Komisariat policji.

- Zgadzam się z tobą, że to jej zniknięcie jest co najmniej dziwne. I jakaś córka? O co w tym wszystkim chodzi? Czyżbyś podejrzewał Jose Manuela? – zapytał Alvaro.
- Nie sądzę. On by się w takie rzeczy nie bawił. Od razu kazałby zabić Deborah. Ten który zmusił ją do opuszczenia kraju jest skończonym błaznem. Założę się, że ona wróci do kraju. Nikt jej nie zaszantażuje, nikt jej nie zamknie ust – przekonywał Gustavo. To tylko kwestia czasu...
- Zobaczymy, nie bądź tego taki pewny – zastanawiał się Maniche...

Kilka godzin później.

Mieszkanie Armanda.

- Nic nigdy mi o sobie nie mówisz. Nawet nie wiem czy masz jakąś dziewczynę, jakich masz przyjaciół. Nie sądzisz, że to trochę
dziwne? – spytała Eva.
- Oj mamo jak zwykle wyolbrzymiasz. Powiem ci – na razie spotykam się z taką jedną dziewczyną. To bardzo luźny związek o ile można to nazwać związkiem. Nie chcę jednak zapeszać – odparł Armando.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. Powiedz jak ona się nazywa?
- Za dużo byś chciała wiedzieć. W swoim czasie na pewno ci ją przedstawię.
- Zawsze jesteś taki tajemniczy. Nawet nie chcę wiedzieć po kim to masz...
- Daj spokój mamo. Ile razy mam ci mówić, że trzymam się z daleko od Jose Manuela Vellasqueza. Wystarczy mi, że obaj mieszkamy
w jednym mieście.
- Wiem. Czasami jesteś taki dziwny i oziębły, że aż zaczynam się bać. Wiedz jednak, że ufam ci bezgranicznie i wiem, że nigdy nie zbliżyć się do tego człowieka.
- Możesz być tego pewna – oznajmił Armando...

Kancelaria Juana i Antonia.

- Miała pani takie obiekcje, a wszystko jest w porządku. Jest pani najlepszą z sekretarek jaką mogliśmy wybrać – stwierdził Juan.
- Mój kuzyn ma absolutną rację. Nie tylko najlepszą, ale i najładniejszą – dodał Antonio.
- Dziękuję panom, wasze słowa bardzo mnie cieszą – stwierdziła Lorena Blanco.
- Czuję, że przy pani pomocy nasza wspólna firma będzie jeszcze lepsza, a nasza współpraca będzie jak najbardziej owocna.
- Widzi pani... Juan Cordillo rzadko prawi takie komplementy. Bierzmy się zatem do pracy, solidność to podstawia – powiedział Antonio.
- Naturalnie – odparła dziewczyna.
- Proszę przynieść do mojego biura te papiery, o których pani wcześniej mówiłem – powiedział Juan...

Rezydencja Vellasquezów.

- Nie mogę uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Nasz historia nie należała do najszczęśliwszych, nasza droga nie była usłana różami... a jednak! Pobieramy się. Stworzymy rodzinę, o której zawsze
marzyłem – cieszył się Raul.
- Ja również jestem szczęśliwa. Potrzebowałam czasu aby zrozumieć kogo naprawdę kocham. I wiem, że byłeś nim zawsze ty... Myślałem, że mężczyzna mojego życia jest Miguel, ale zawsze był nim jego brat. Skrzętnie to jednak ukrywałam – odpowiedziała Monika.
- Tylko po co? W czym ja jestem gorszy od mojego braciszka?
- W niczym. Byłam głupia i bezmyślna. Wiem, że niektóre osoby jeszcze nie wierzą w moją przemianę, ale to jest prawda. Dawnej Moniki już nie ma. Jestem nowa Monika, która z intrygowaniem nie ma już nic wspólnego.
- Wiem... I taką cię kocham – Raul pocałował narzeczoną. A za trzy dni będziemy najszczęśliwszym małżeństwem na świecie...

Firma Vellasquezów.

- Znowu ty... a to może oznaczać tylko jedno: problemy – powiedział Jose Manuel.
- Po części ma pan rację – odparł Alvaro.
- Tak myślałem – załamał się Jose Manuel.
- Spokojnie. Sprawiłem, że Deborah Santacruz wyjechała z córką na wakacje do Europy... Na wakacje, z których już nie wróci...
- Skąd ta pewność? Twój plan jest tak żałosny, że aż śmieszny. Deborah wróci za jakiś czas i skontaktuje się z Valdezem. I wtedy będziesz miał inną minę.
- Valdez uważa podobnie jak pan...
- Tak, bo co by o nim nie mówić, to ma jednak trochę oleju w głowie...
- Deborah nie wróci. Życie córki jest dla niej najważniejsze. Drugi raz nie będzie ryzykować – stwierdził Maniche.
- Obyś miał rację – westchnął Jose Manuel.

Mieszkanie Lindy i Miguela.

- Musisz o czymś wiedzieć skarbie... Miałam ci nie mówić, ale lepiej dmuchać na zimne – powiedziała Linda.
- O co chodzi? – zapytał Miguel.
- O Vanessę Cortez...
- Nie mów, że jesteś o nią zazdrosna. To byłoby bardzo głupie...
- Sama nie wiem. To niebezpieczna kobieta. Czuję, że zagięła na ciebie parol.
- Co ty mówisz? Chodzi ci o ten jej występ w „Carderze”.
- Sporo o niej wiem. Ona będzie chciała cię zdobyć, uważaj na nią.
- Przesadzasz. Ale zapewniam cię, że będę miał się na baczności. Swoją drogą – to fajne uczucie, wiesz?
- Jakie znowu uczucie? – dziwiła się Linda.
- Wiedząc, że moja kobieta jest o mnie zazdrosna. Podoba mi się
to – śmiał się Miguel.
- Dla mnie to nie było śmieszne.
- Już dobrze kochanie. Kocham tylko ciebie, a żadne Vanessy czy inne kobiety nas nie rozdzielą – po tych słowach Miguel pocałował Lindę, która wciąż miała jednak dziwne przeczucia.

Bar „Cardera”.

- Nie masz żony? Musisz tu przyłazić trzy razy dziennie? Wiem, że jesteś pijakiem, ale są też inne bary – denerwowała się Vanessa.
- Czas ci ucieka, a Miguel Vellasquez spokojnie żyje sobie ze swoją dziewczyną. Nie to moja wina, że działasz nieudolnie – odparł Fernando.
- Jesteście naprawdę siebie warci – wtrącił Enrique.
- A ty co? Gdzie ta twoja naiwna Claudia? – zapytał Fernando.
- Nie zawsze możemy się przecież spotykać...
- Wiem kiedy zakończę swój plan sukcesem – powiedziała Vanessa. Na razie mamy ślub Raula i Moniki, a po nim wejdę do gry i zburzę szczęście Lindy i Miguela...
- Już to widzę... Życzę ci sukcesu, bo nie trawię tych Vellasquezów. Nie zdziwiłbym się gdyby ten ślub nie doszedł do skutku. Wtedy oboje dostaliby za swoje – stwierdził Fernando.
- Ty lepiej przymilaj się do swojej żonki, bo jeszcze z tobą nie pójdzie na ten ślub – żartowała Vanessa...
- A ty znowu o tym samym – kiwał głową Fernando...

Kancelaria Juana.

- Witaj Gustavo. Miło, że wpadłeś. Poznam mojego kuzyna i wspólnika Antonia Landaetę – powiedział Juan. Antonio – to Gustavo Valdez, policjant i mój dobry przyjaciel.
- Miło mi. Mam dla ciebie ważna informację Juan – odparł Gustavo.
- Ja w takim razie zostawię was samych – powiedział Antonio.
- Niech zgadnę – chodzi o Deborah?
- Nie uwierzysz... Ktoś zmusił ją do wyjazdu zagranicę. Ją i jej córkę?
- Jaką znowu córkę?
- Też byłem zaskoczony. Okazuje się, że Deborah ma kilkuletnią córkę. Podejrzewam, że za tym wszystkim stoi Maniche. Zaszantażował je aby wyjechały z kraju i nigdy więcej nie wróciły.
- A to łotr! Dobrze wie, że ma wiele na sumieniu. Ciekawe co teraz zrobi Deborah. Myślisz, że wróci? – zapytał Juan.
- Sam nie wiem co o tym sądzić. To silna kobieta, ale z drugiej strony nie będzie chciała ryzykować życia dziecka. Mam nadzieję, że postąpi słusznie w tej sprawie – powiedział Gustavo.

Włochy.

- Cieszę się córciu, że możemy być razem i razem spędzać
wakacje – powiedziała Deborah.
- Też się cieszę. Martwiłam się o twoje zdrowie. Ten policjant co
u niego mieszkałam sprawiał wrażenie dobrego, ale często się denerwował – odpowiedziała Rosa.
- Czy on... coś ci zrobił?
- Nic. Czasami jednak krzyczał na mnie, a ja naprawdę starałam się być grzeczna. Myślałam, że policjanci to dobrzy ludzie, ale ten pan komendant sprawiał inne wrażenie...
- Przeklęty Alvaro Maniche. Zobaczysz, że któregoś dnia zapłacisz za wszystko. Skończysz tak samo jak Jaguar. Twoje zbrodnie wyjdą na jaw. Nie jest to najlepszy czas, ale szybciej niż się spodziewasz zemszczę się na tobie – pomyślała Deborah.

Dom Juana.

- A więc za trzy dni ślub Raula Vellasqueza i Moniki Morena – Juan spoglądał na gazetę... Ciekawe co o tym ślubie sądzi Jose Manuel... Już wystarczy, że unieszczęśliwił swoją córkę... Nie wiem czemu, ale żal mi tej dziewczyny. Również nazywa się Vellasquez, ale tak różni się od swojego rodzeństwa i swojego ojca. Czemu tak często o niej myślę? Sama się przecież w to wpakowała wychodząc za Fernanda Ayalę – zastanawiał się przypominając sobie ostatnie spotkania z Luisą Vellasquez.
- O czym tak myślisz? – zapytała Eva.
- O niczym istotnym.
- Przygotowałam dla ciebie i Antonia kolację...
- Już idę...

Rezydencja Vellasquezów.

- Masz wszystko gdzieś Jose Manuelu... Czujesz się panem i władcą. Myślisz, że może traktować mnie i nasze dzieci jak jakichś nieudaczników. Gdybyś wiedział, że ja jednak nie jestem taka bezbronna. W odpowiedniej chwili skorzystam ze swojej szansy na obronę... – pomyślała Cristina otwierając szafkę, w której była pewna tajemnicza kaseta... Mogę cię jeszcze zaskoczyć, a wtedy skończysz tak jak na to zasługujesz...

W rolę Loreny Blanco wcielać się będzie Coraima Torres



Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 22:47:20 22-01-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natka***
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 15 Mar 2007
Posty: 6770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:51:28 22-01-08    Temat postu:

Rewelacyjny odcinek
Słodka scenka z Lindą i Miguelem Nie dziwię się Lindzie... Vanessa to głupia gęś i lepiej trzymać się z dala od niej.
Fernando, Vanessa i te ich dialogi
Mam nadzieję, że Deborah już niedługo będzie miała szansę na zemstę na tym durniu Maniche
Juan coraz częśniej myśli o Luisie Ciekawe co z tego wyniknie?
Świetna końcówka Czyżby Cristina zaczynała pokazywać pazurki? I ta tajemnicza kaseta... No ciekawe
Ciekawe co wniesie do telci nowa bohaterka
Może połączy ją coś z Antoniem? Albo z tym małpiszonem Poczekamy - zobaczymy
Czekam niecierpliwie na newik
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 19:15:52 23-01-08    Temat postu:

Nowe, powiększone intro

[link widoczny dla zalogowanych]

Odcinek następny będzie jeszcze dzisiaj wieczorem
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 22:02:05 23-01-08    Temat postu:

Na początek dziękuję Natce za wspaniałe komentarze i zrobienie ulepszonego intra

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

69 ODCINEK

Rezydencja Vellasquezów.

- Co robisz? – zapytał Jose Manuel wchodząc nagle do pokoju.
- Nic... Porządkuję książki – odparła Cristina. Robię porządku, nakazałem też służącym aby zajęły się sprzątaniem domu, już niedługo wielka uroczystość...
- Mówisz o tym ślubie Raula i Moniki?
- A o czym? Nie wiem dlaczego tak cię to denerwuje...
- Nie mam głowy do organizowania im wesela...
- Nikt ci nie każe go robić. Sama się tym zajmę. Ty przecież masz swoje sprawy, znacznie ważniejsze od ślubu twojego syna...
- Co znowu insynuujesz? Zawsze nie podobały ci się moje rzekome kontakty z Jaguarem. Ten człowiek nie żyje, a poza tym nigdy nie korzystałem z jego usług. Przecież to przestępca, a ja się brzydzę takich ludzi. Może i nie jestem aniołem, ale nigdy nie kontaktowałem się z ludźmi z przestępczego światka. Kiedy to wreszcie zrozumiesz?
- Ale ja nic nie mówiłam o żadnym Jaguarze. Nie wiem o co się tak wściekasz. Zobaczę jak tam przygotowania do ślubu – powiedziała Cristina.
- Idź do diabła – pomyślał Jose Manuel...

Mieszkanie Luisy i Fernanda.

- Kochanie... Pomożesz mi wybrać garnitur na ślub twojego brata? – zapytał Fernando.
- Teraz kochanie... Kiedy ty się wreszcie zmienisz? – westchnęła Luisa.
- O co ci znowu chodzi?
- Bierz który chcesz. A w ogóle skąd ten pośpiech. To ślubu zostały jeszcze trzy dni...
- Zależy mi na twojej ocenie. Chcę godnie reprezentować swoją żonę podczas tej uroczystości.
- Jutro o tym porozmawiamy. Na razie zostaw mnie samą.
- Ale jesteś dla mnie oschła. Myślałem, że najgorsze mamy już za sobą.
- Obawiam się, że dopiero przed sobą – zastanawiała się Luisa...

Mieszkanie Lindy i Miguela.

- To będzie piękny ślub. Jestem tego pewna – powiedziała Linda.
- Oczywiście, że tak, bo mój brat na to zasługuje – dodał Miguel.
- Przyszliśmy tutaj z Raulem, bo chcieliśmy zabrosić także twojego brata Lindo... – stwierdziła Monika.
- Mojego brata? On raczej na pewno nie przyjdzie...
- Linda ma rację. Ten człowiek nie pojawi się w naszej rezydencji. Ma ku temu swoje powody.
- Rozumiem i nie wnikam w wasze sprawy...
- Zostawmy ten temat. Najważniejsze że wy będziecie. Pragnę aby był to wspaniały dzień – powiedział Raul.
- Tak będzie braciszku. Nie może być inaczej – odparł Miguel. Zasługujecie na szczęście...
- Tak jak i wy. Uważam, że na was też powinna przyjść kolej i to w najbliższym czasie...
- Kto wie... Zobaczymy – tajemniczo uśmiechał się Miguel...

Dzień później.

Kancelaria Juana.

- Przyszła pana siostra – oznajmiła Lorena.
- Linda? – zdziwił się Juan. Wpuść ją – powiedział po chwili namysłu.
- Cześć Juanie. Wiem, że pewnie nie chcesz mnie widzieć, ale chciałam ci coś tylko przekazać i zaraz wychodzę – stwierdziła Linda.
- Zaczekaj... Skoro już jesteś, to nawet dobrze. Przecież cię nie wyrzucę. Spójrz kto ze mną pracuje.
- Antonio? Co ty tu robisz? – zdziwiła się Linda.
- Witaj Lindo. Jak zawsze piękna – powiedział Antonio. Cieszę się, że u ciebie wszystko w porządku.
- A co u ciebie?
- Niestety mój ojciec zmarł 3 miesiące temu. Miał raka...
- To przykre. Współczuję. To był taki dobry człowiek. Pomógł mnie i Juanowi w najtrudniejszym momencie naszego życia...
- Niestety takie jest życie. Teraz wiem, że należy kochasz swoich najbliższych, bo nie wiadomo kiedy spotka nas jakaś przykra niespodzianka... Zostawiam was, bo mam sporo pracy. Musimy się kiedyś jeszcze spotkać i pogadać kuzynko...
- Naturalnie...
- Cieszę się, że cię widzę. Może to zabrzmi dziwnie, ale czekałem na tą chwilę aby cię zobaczyć – powiedział Juan.
- Ja również się cieszę. Przekazuję ci zaproszenie na ślub Raula Vellasqueza i Moniki Moreno...
- Wiesz co sądzę o Vellasquezach...
- Wiem, ale ja tylko robię to o co mnie oni poprosili. Piękna kancelaria... Życzę ci powodzenia w nowej pracy. Muszę już iść. Trzymaj się...
- Nie wierzę... Moja siostra mnie odwiedziła. Nie czuje do mnie nienawiści... Ja jednak wciąż nie mogę zaakceptować jej związku
z tym człowiekiem... A na ślub Moniki i Raula nie mogę przyjść, chociaż... swoją obecnością doprowadzę Jose Manuela do zawału. To nie jest głupi pomysł – zastanawiał się Juan...

Mieszkanie Gustavo.

- Dziękuję za podwiezienia. Jesteś dla mnie taki dobry – powiedziała Vicky.
- Jak zwykle przesadzasz. Jestem jaki jestem. Zawsze służę pomocą.
A w dodatku nie sposób odmówić tak pięknej kobiecie jak ty – uśmiechnął się Armando.
- Przesadzasz.
- Ani trochę. Skoro tak mówisz, to chyba zasługuję na nagrodę...
- Sama nie wiem...
- Może jednak?
- Niech ci będzie – Vanessa delikatnie pocałowała Armanda.

W tej chwili do mieszkania wszedł Gustavo.

- Co się tu dzieje! – krzyknął Gustavo.
- My tylko... – Victoria była zupełnie zdezorientowana, nie wiedziała co powiedzieć...
- To moja wina. Pan jest zapewne bratem Vicky? – spytał Armando.
- Owszem...
- Miło mi. Jestem Armando Perez – przyjaciel Vicky.
- Przyjaciel? To ciekawe – powiedział Gustavo.
- Daj spokój. Nie wiem o co ci chodzi...
- Na mnie już czas. Zobaczymy się innym razem...
- Kim jest ten człowiek?
- Tak jak słyszałeś – jest moim przyjacielem.
- Przestań kłamać. Wiesz, że życzę ci jak najlepiej, ale mam nadzieję, że znowu się nie sparzysz.
- Nie ma obawy. Armando to wspaniały facet – z radością stwierdziła Vicky...

Bar „Cardera”.

- Mówiłam żeby mi nie przeszkadzać przed występem! – denerwowała się Vanessa. Co ty? Co tu robisz?
- Zajmę ci tylko chwilkę – powiedziała Linda. Odczep się od mojego chłopaka, rozumiesz?
- Od twojego chłopaka? Nie mogę się od niego odczepić, bo nawet się do niego nie przykleiłam...
- Przestań kpić. Nie zdobędziesz go, bo on kocha tylko mnie. Nie nabierze się na twoje marne sztuczki. Stworzymy rodzinę, a nasze dziecko jest w drodze. Nikt nie zburzy naszego szczęścia...
- Czyżby? Jeżeli jesteś tego taka pewna, to po co tu przychodzisz?
- Przyszłam cię ostrzec. Nie jestem głupią gąską i nie dam sobie odebrać Miguela. Zapamiętaj to sobie!
- Już się boję! Jeszcze zobaczymy kto wygra... Mogę sprawić, że Miguel będzie mi jadł z ręki jak pies... Będzie mój!
- On już wie o to wszystko i to mu wystarczy. Więcej ostrzeżeń nie będzie. Zostaw go w spokoju!
- Jeszcze zobaczymy... Nie boję się twoich gróźb Lindo. Dopiero poznasz do czego zdolna jest Vanessa Cortez...

Komisariat policji.

- Tu komendant Alvaro Maniche. W czym mogę pomóc?
- Myślisz, że mnie pokonałeś... Nic bardziej mylnego. Kiedyś nadejdzie dzień twojej klęski, zobaczysz. Z łatwością się odegram, a ty skończysz tam gdzie twoje miejsce, czyli w więzieniu – powiedziała Deborah.
- Kto mówi?
- Żegnaj kryminalisto...
- Czy to możliwe? To ta przeklęta Deborah! Koniecznie chce ryzykować... Niech ja szlak! – denerwował się Maniche...

Rezydencja Vellasquezów.

- Kto mówi? – zapytała Cristina.
- Juan Cordillo...
- Tak, kojarzę pana...
- Monika Moreno i Raul Vellasquez wysłali mi zaproszenie na swój ślub. Chciałem potwierdzić swój udział w tej uroczystości.
- Dobrze, przekażę im.
- Bardzo dziękuję, do zobaczenia.
- Do zobaczenia – powiedziała zdziwiona Cristina.

Po chwili.

- Kto dzwonił? – zapytała obecna w rezydencji Luisa.
- To był Juan Cordillo. Nie uwierzysz, ale przyjdzie na ślub Raula i Moniki.
- Nie wierzę. Ten człowiek nienawidzi naszej rodziny, a tutaj nagle chce przyjść na ślub i towarzyszyć swojej siostrze, z którą też jest skłócony? Nie rozumiem tego...
- Ja również. Mam nadzieję, że to żaden podstęp z jego strony...
- Nie sądzę.
- O kim mówicie? – zapytał Jose Manuel.
- O Juanie Cordillo. Nie tylko jego siostra, ale on sam również przyjął zaproszenia i pojawi się na ślubie Raula i Moniki – z radością powiedziała Cristina.
- Co takiego? To chyba jakiś żart? – wściekł się Jose Manuel.
- Nic nie możesz już zrobić, bo to Raul i Monika go zaprosili. Nie masz tu nic do gadania.
- A to drań! Ja tak tego nie zostawię! Jeszcze się z nim policzę!


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 22:27:33 23-01-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aishwarya
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 16454
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: München
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:14:06 23-01-08    Temat postu:

Hah, ale jej powiedziała
Nie odczepie się, bo się nawet nie przykleiłam
O Juan będzie dobre dobre... zawał murowany
Fajnie niedługo ślub
Kiedy new?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natka***
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 15 Mar 2007
Posty: 6770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:44:34 23-01-08    Temat postu:

Greg nie masz mi za co dziękować
Odcinek Rewelacyjny Super scenka z Fernandem i Luisą... Ferdek sprawiał wrażenie wspaniałego męża, ale za to Luisa jakaś oschła dla niego... Zwariowane małżeństwo
Juan to jest szczery bez dwóch zdań "A na ślub Moniki i Raula nie mogę przyjść, chociaż... swoją obecnością doprowadzę Jose Manuela do zawału. To nie jest głupi pomysł – zastanawiał się Juan" I rzeczywiście wybiera się na ten ślub Myślę, że nie tylko z powodu Jose Manuela, ale i jego córki
Ciekawe co teraz wymyśli Jose Manuel?
Pierwszy pocałunek Armanda i Vicky Czemu ta dziewczyna nie może przejrzeć zamiarów tego palanta?! Oby Gustavo jakoś przemówił jej do rozsądku
Linda zdecydowała się pogadać z Vanessą, szczerze mówiąc to zaskoczyła mnie Jest odważna, ale obawiam się, że tą 'wizytą' tylko rozzłościła Vanessę
Moja ulubiona Debi wraca do akcji I dobrze! Niech ten przeklęty kryminalista Alvaro zgnije w więzieniu
Czekam NIECIERPLIWIE na nowy odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 20:55:40 24-01-08    Temat postu:

Dziękuję za komentarze i pozdrowienia dla wszystkich komentujących

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

70 ODCINEK

Dzień ślubu Raula Vellasqueza i Moniki Moreno.

Rezydencja Vellasquezów.

- Wyglądasz prześlicznie Moniko. Będziesz najpiękniejszą panną młodą na świecie, zobaczysz – powiedziała Luisa.
- Jak zwykle przesadzasz – odpowiedziała dziewczyna.
- Pamiętaj o jednym. Raul nie może cię zobaczyć w tej sukni przed samym ślubem.
- Ciekawe czy się w ogóle pojawi. Wczoraj miał wieczór kawalerski i pewnie nieźle zaszalał z chłopakami, jak on to ma w zwyczaju...
- Na pewno się zjawi. Raul wydoroślał i teraz już wie co jest dla niego najważniejsze w życiu...
- Dziękuję ci Luisa. Wszyscy jesteście dla mnie tacy dobrzy – westchnęła Monika.
- Zasługujesz na to... Skończmy te pogaduszki, bo jeszcze dużo pracy przed nami, a ślub już za dwie godziny – stwierdziła Luisa.

Mieszkanie Lindy i Miguela.

- My jesteśmy z Lindą prawie gotowi, a pan młody oczywiście nie... Po co wczoraj tyle piłeś? – zapytał Miguel.
- Jak to po co? Od dziś już nie będę kawalerem. To był jedyny sposób aby uśmierzyć ten ból – żartował Raul...
- Z wami to naprawdę ciężko rozmawiać. Bierzcie się do roboty, bo zostało mało czasu – wtrąciła Linda.
- Masz rację kochanie. Zostało niewiele czasu, a niedługo pod kościół zjeżdżać się będą goście. Twój brat przecież również się pojawi...
- Wiem... Nie rozumiem czemu zmienił nagle zdanie i się pojawi. Oby nic głupiego nie planował...

Kancelaria Juana.

- O nic się nie martw. Zajmę się kancelarią podczas twojej nieobecności – powiedział Antonio.
- Dziękuję. Jesteś wielki kuzynie – odparł Juan.
- Drobiazg. Z kim idziesz na ten ślub?
- Jak to z kim? Sam...
- Chyba cię pogięło. Nie wypada iść samemu... Pani Loreno... Proszę chwileczkę zaczekać... Juan chce o coś panią poprosić...
- Ale ja...
- To będzie najlepsze rozwiązanie. Sam sobie dziś poradzę, w soboty zawsze jest mniejszy ruch. Ja znikam – powiedział Antonio...
- Czego pan sobie życzy? – zapytała dziewczyna...
- Ja mam dzisiaj ślub znajomych i ... jakby to powiedzieć... nie mam z kim na niego pójść... Czy mogłabyś mi tam towarzyszyć... oczywiście jako moja znajoma – wydukał Juan.
- Sama nie wiem – Lorena była wyraźnie zaskoczona.
- To dla mnie bardzo ważne.
- A kiedy ten ślub?
- Za jakieś 2 godziny...
- Szkoda, że później mnie pan nie poinformował. Dobrze – zgadzam się. Całe szczęście, że mieszkam niedaleko kancelarii. Zdążę się jeszcze przebrać i umalować.
- Przepraszam za kłopot. Podjadę pod pani dom za jakieś 1,5 godziny.
- Juan Cordillo chce żebym mu towarzyszyła na ślubie. W życiu bym się tego nie spodziewała – cieszyła się w duchu dziewczyna.
- Cholerny Antonio. Zawsze musi sprawiać mi kłopoty – pomyślał Juan...

Rezydencja Vellasquezów.

- Jeszcze nie jesteś gotowy? Będziesz strajkował? – denerwowała się Cristina.
- Już się ubieram. Wiem, że muszę być na tym ślubie, bo będą tam ważne osobistości ze świata biznesu. Moja obecność jest obowiązkowa, ale wiesz co myślę o tym wszystkim... a na dodatek Juan Cordillo. Perspektywa spotkania z tym małpiszonem przyprawia mnie o ból głowy – odparł Jose Manuel.
- Lepiej sobie nie wchodźcie w drogę, a wtedy będzie najlepiej. Udawaj, że go nie widzisz...
- Łatwo ci mówić. Znam go i te jego sztuczki. Czuję, że ten ślub zmieni się w nieprzeciętne show.
- Widzę, że koniecznie chcesz się spóźnić... Rób co chcesz, ja jestem gotowa do wyjazdu do kościoła...

Dwie godziny później.

W pobliżu kościoła.

- Podoba ci się mój garnitur. Sam go włożyłem, bo moja żona nie raczyła mi w tym względzie pomóc – denerwował się Fernando.
- Całkiem dobrze na tobie leży. Nic więcej nie mogę ci powiedzieć. Jest dobry – odparła Luisa.
- Wiesz, że podczas ślubów wszyscy są szczęśliwi. My też pokażemy twoim rodzicom, że nasze małżeństwo przeżywa renesans.
- O czym ty mówisz? Jesteśmy nim dopiero kilka miesięcy...
- Wiem... Tak mi się jakoś powiedziało. Spójrz kochanie... podjeżdżają kolejni gości. A co ten człowiek tu do cholery robi...

Po chwili.

- Wielu ludzi... Pana znajomi to wpływowe osobistości – powiedziała Lorena.
- Nawet nie wiesz jak bardzo wpływowe – odparł Juan. I proszę cię – jestem Juan, a nie żaden pan.
- W porządku Juanie...
- Tak lepiej...

Rozmowa Lindy i Miguela.

- Jest i twój brat skarbie. I to w towarzystwie jakiejś kobiety – zdziwił się Miguel.
- Gdzie? To niemożliwe. Ja znam tę kobietę. To chyba jego sekretarka. Niepokoi mnie jego zachowanie. Oby nie zepsuł Raulowi i Monice ceremonii – zastanawiała się Linda.
- Nie zrobi tego. Jemu chodzi tylko o to aby zdenerwować mojego ojca. Nic więcej...
- Pewnie masz rację, ale to też niedobrze – zasmuciła się dziewczyna...

Rozmowa Jose Manuela i Raula.

- Chcąc nie chcąc jesteś moim synem rozrabiako. Życzę ci wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia. Nie rób głupstw – powiedział Jose Manuel.
- Postaram się... Dziękuję tato... Zaskoczyłeś mnie – odpowiedział Raul.
- Nie masz mi za co dziękować. O nie... Juan Cordillo! Jednak się zjawił...
W tej chwili obaj panowie zmierzyli się wzrokiem...
- To dopiero początek Jose Manuelu. Mam nadzieję, że nie zapomniałeś swoich tabletek na serce – pomyślał Juan...

Kilkanaście minut później przyjechała panna młoda wraz z Cristiną.

Rozpoczęła się ceremonia...

„Bar Cardera”.

- Czyli dzisiaj nasz Fernando będzie sobie balował na weselu? – spytała Vanessa.
- Owszem. Będzie się bawił jeżeli jego żona też tego zechce – śmiał się Enrique.
- Raul i Monika... Ciekawa para. Nie wiesz kto będzie ich świadkiem?
- To oczywiste. Świadkiem Raula będzie Miguel, a Moniki Luisa, bo ona nie ma chyba swojej rodziny...
- Miguel... Już niedługo znów się spotkamy... Do twojego ślubu z Lindą na pewno nie dopuszczę – pomyślała Vanessa...

Kilkanaście minut później.

Kościół.

- Raulu Vellasquezie, czy bierzesz Monikę Moreno za żonę, ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że jej nie opuścisz aż do śmierci? – zapytał ksiądz.
- Tak – bez wahania powiedział Raul.
- Moniko Moreno, czy bierzesz Raula Vellasqueza za męża, ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że go nie opuścisz aż do śmierci?
- Tak – powiedziała szczęśliwa Monika.

Po chwili zamienili się obrączkami...

- Co Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela. W świetle prawa jesteście od teraz mężem i żoną. Możecie się pocałować – stwierdził ksiądz.
Raul pocałował Monikę, a po chwili wszyscy goście zaczęli bić brawo...

- Ale oni są szczęśliwi. Tak się cieszę – wzruszyła się Cristina.
- To tylko ślub... Po co te łzy? – dziwił się Jose Manuel...

Jako pierwsi z gratulacjami podeszli Miguel, Linda, Luisa i Fernando. Monika Moreno i Raul Vellasquez wreszcie odnaleźli swoje szczęście. Zostali małżeństwem...

Tymczasem...

Na jednej z greckich wysp...

- A więc to dzisiaj... Raul Vellasquez żeni się z Moniką Moreno. Ciekawe co sądzi o tym senior rodu Vellasquezów? – mężczyzna odłożył czytaną właśnie gazetę...
- Piękna pogoda i wspaniały klimat, prawda? – zapytała kobieta.
- Naturalnie. Mogę czytać gazetę, opalać się, pić drinka jak teraz, podziwiać piękne kobiety niczym muzy... Czego chcieć więcej od życia? Musiałem trochę odpocząć od natłoku spraw i pracy. Czasami tak trzeba...
- Doskonale pana rozumiem. Jestem z Peru i lubię przyjeżdżać do Europy...
- Ma pani absolutna rację. Ja jestem z Kolumbii, ale zgodzę się, że nie ma to jak europejskie plaże... Tutaj zapomina się o problemach...
- Pan już długo tutaj przebywa?
- Zrobiłem sobie takie małe tournee... Zwiedzam najcieplejsze zakątki Europy. W Grecji jestem kilka dni...
- Bardzo ładna fryzura...
- To mój nowy image. Cieszę się, że się pani podoba.
- Kiedy pan wraca?
- Niestety już jutro muszę wracać. Skończył się czas lenistwa...
- Muszę iść. Miło się z panem rozmawiało.
- Mnie również... Czas wracać do ojczyzny. Potrzebowałem trochę czasu dla siebie, ale teraz wzywają mnie obowiązki... Wiele osób się zdziwi na mój widok. Czas zacząć kolejny etap zmagań – śmiał się mężczyzna popijający kolejnego drinka. Tym mężczyzną okazał się Leoncio Pena zwany Jaguarem...


Nowy fryz? Czemu nie?



Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 23:06:44 24-01-08, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natka***
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 15 Mar 2007
Posty: 6770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:41:12 24-01-08    Temat postu:

Raul zaszalał na wieczorze kawalerskim Greg, dlaczego nie ma z tego sceny?! Ja tu protestuję
Antonio wpakował Juana NIe miał partnerki, a już ją ma. Dziewczyna się cieszy, Juan najwyraźniej nieco mniej I jak tu mu dogodzić?
Podoba mi się parka: Juan - Lorena "I proszę cię – jestem Juan, a nie żaden pan" - > a to mu się nawet zrymowało Tylko jeśli Juan nie jest panem to kim...
"Perspektywa spotkania z tym małpiszonem przyprawia mnie o ból głowy" Jose Manuel od razu daje czadu Jak ja lubię jego teksty
"Chcąc nie chcąc jesteś moim synem rozrabiako" Raul - rozrabiaka o ja nie mogę
Ślub piękny Wszystko byłoby zwyczajne, gdyby nie Jose Manuel "To tylko ślub... Po co te łzy?" On i jego teksty to gwarancja sukcesu
No i Fernando i te jego przygody z garniturem
No i z tym renesansem to wypalił Jak ja go lubię
No jasne... Musiała się pojawić ta przeklęta żmija Vanessa Czy będzie kiedyś szansa na odcinek bez niej?
JAGUAR! JAGUAR! JAGUAR!
Mój ulubieniec żyje! Spodziewałam się tego, ale to szczegół...
Jaguar ma natłok spraw i pracy - a to ciekawe
"- Bardzo ładna fryzura...
- To mój nowy image. "
I jeszcze to tournee Wkońcu zasłużone Zarobił na nie ciężką pracą, należy mu się
Jak ja uwielbiam mojego Leoncia Tak bardzo mi go brakowało. Nareszcie wraca do Ojczyzny Cudownie, genialnie po prostu
Odcinek Boooski Piękny, zaskakujący i świetny jak zwykle
Czekam niecierpliwie na nowy
ps. Boska fotka Jaguar pięknieje
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aishwarya
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 16454
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: München
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:42:17 25-01-08    Temat postu:

Ślub boski!
Ej, wieczór kawalerski na pewno był udany. Zgadzam się z Natką, por que go nie opisałeś? <foch>
Hah Jago Jago Jagi hah i te jego greckie wyspy. Drinki, kobiety, słońce... mężczyźni to tylko jedno.
Vanne nie dopuści do ślubu Migiego? A niech się pocałuje gdzieś, dojdzie i koniec. Co ona tam może wiedzieć?
Jose Manuel jest dobry. Jego teksty mnie rozbrajają. Zawsze ma coś dobrego do powiedzenia. Greg, kiedy new?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 21:12:19 25-01-08    Temat postu:

Dziękuję za komentarze i pozdrowienia dla Natki i Gaby

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

71 ODCINEK

Wesele w rezydencji Vellasquezów.

- Jestem przyzwyczajony do długich przemówień, ale zapewniam państwa, że dzisiaj będzie krótko. Zgromadziliśmy się tutaj aby uczcić wesele mojego syna Raula Vellasqueza z Moniką Moreno. To wspaniały dzień dla naszej rodziny. Dziękuję wszystkim za przybycie i życzę udanej zabawy. A teraz wypimy zdrowie świeżo upieczonych małżonków – powiedział Jose Manuel...

Tymczasem...

W Grecji.

- Biedny Jose Manuel Vellasquez... Pewnie myśli, że nie żyję. Tym bardziej ucieszy go mój widok jak wrócę – pomyślał Jaguar. Choć szczerze powiedziawszy pewnie bardziej żal mu tej pięknej wysadzonej podłogi niż mnie... Będę musiał się z tego jakoś wytłumaczyć. Ale podołam zadaniu. Najważniejsze, że Valdez i ci inni kretyni uwierzyli w moją śmierć. Prasa również przekazała tę smutną wiadomość... Jaguar ma się jednak dobrze, a jako martwy będzie jeszcze groźniejszy. Jutro wrócę i znów zamieszam w życiu moich wrogów. Muszę pozamykać wszystkie sprawy. Najpierw jednak spotkam się z Jose Manuelem. Już nie mogę doczekać się jego reakcji...

Rezydencja Vellasquezów.

- Spójrz Fernando... Juan Cordillo przyszedł z jakąś dziewczyną. Widzisz to? – dopytywała się Luisa.
- Widzę... Co mnie to obchodzi. Ten małpiszon nie jest wart naszej uwagi. On ma swoją partnerkę, ty masz swojego ukochanego mężusia. Zatańczmy – odparł Fernando.
- Powariowałeś? Tańce będą za chwilę. Na razie wszyscy jedzą...
- Dobrze już dobrze... Nic nie mówię – oburzył się Fernando.

Rozmowa Raula i Moniki.

- Jestem taka szczęśliwa – powiedziała Monika.
- Ja jeszcze bardziej. To najwspanialsze chwile mojego życia – odparł Raul. Oby trwały jak najdłużej...
- Niestety zważywszy na mój stan o podróży poślubnej nie ma mowy...
- Wiem skarbie, ale nie szkodzi. Po twoim porodzie odbijemy to sobie
i wtedy pojedziemy na długą podróż poślubną.
- Trzymam cię za słowo.
- Ja zawsze dotrzymuję obietnicy.
- Wiem mój kochany mężu... – Monika pocałowała Raula.
- Czasami dobrze mieć żonę – powiedział po chwili Raul...

Rozmowa Lindy i Miguela.

- Spójrz na mojego brata i Monikę. Oni są tacy szczęśliwi... My też tacy będziemy... Kto wie kiedy staniemy na ślubnym kobiercu – powiedział Miguel.
- Tak, będziemy... – odpowiedziała Linda.
- Czemu jesteś taka smutna?
- Nie jestem, wydaje ci się.
- Przecież widzę...
- Chodzi o Juana. Boję się żeby nie zrobił jakiegoś skandalu. Muszę z nim porozmawiać.
- Linda... Zaczekaj!
- Muszę z nim porozmawiać...

Po chwili...

- Witaj Juanie.
- Cześć Lindo. Jak leci?
- Świetnie, a tobie? Widzę, że przyszedłeś z partnerką...
- Daj spokój. Ten ślub to trochę jak przymus dla mnie. A Lorena jest moją sekretarką i jest tylko znajomą.
- Zobaczymy czy tylko...
- Lepiej idź do swojego Miguelątka, bo zaraz mnie pobije. Wiesz, że ja tu jestem z innego powodu. Ten cały ślub mnie w ogóle nie obchodzi.
- Domyślam się, ale proszę cię – nie rób skandalu.
- Nie zrobię. Nie czas teraz na rozmowy. Wracaj do stolika...

Komisariat policji.

- To znowu ty! Czemu do mnie dzwonisz przeklęta dziwko! – denerwował się Alvaro.
- Zapłacisz za wszystko... Będę cię nękać tak jak ty nękałeś mnie. Przyjdzie czas, że trafisz za kratki. Ty i Jose Manuel skończycie identycznie jak Jaguar – odpowiedziała Deborah.
- Nic mi nie zrobisz, bo nie jesteś w stanie. Jesteś daleko stąd, a ja się nie boję twoich gróźb!
- Lepiej zacznij się bać. Do rychłego zobaczenia panie komendancie Maniche...
- Cholerna suka! Trzeba było skończyć z tym bachorem. Nic jej nie zrobiłem, a ona zamiast mi dziękować, to chcę się mścić! – wściekał się Alvaro...

Rezydencja Vellasquezów.

- Teraz jesteśmy sami i mogę ci złożyć najserdeczniejsze życzenia na nowej drodze życia Moniko. Dopięłaś swego – powiedział z drwiącym uśmiechem Fernando.
- O co ci chodzi? – zdziwiła się Monika.
- Raul Vellasquez ożenił się z tobą z obowiązku. Macie w końcu dziecko, ale zrobił to tylko dlatego. Gdybyś nie była w ciąży, nie byłoby żadnego ślubu. Udało ci się wejść do rodziny... Piękny wyczyn, ale niedługo Raul przejrzy twoje zamiary...
- Jakie zamiary? Ja już dawno skończyłam z tamtym życiem! Nie jestem taka jak ty! Nie popsujesz mi dnia mojego ślubu!
- Miej się na baczności, bo czar może szybko pryść. Pilnuj swojego męża, dobrze ci radzę... Widzisz – ja pilnuję mojej kochanej Luisy
i wciąż jesteśmy wspaniałym małżeństwem...
- Pilnujesz jej? To gdzie teraz jest?
- Nie widzę jej... Pewnie rozmawia z ojcem – powiedział Fernando.

Rozmowa Luisy i Juana.

- Juan Cordillo... Co pan tu robi? – zapytała Luisa.
- Zostałem zaproszony na ten ślub przez Monikę i Raula. Przecież jestem bratem dziewczyny Miguela, a to prawie rodzina – śmiał się Juan.
- Niech pan nie udaje takiej zażyłości z Vellasquezami. Pan nas nienawidzi... Przyszedł pan tu w jakimś celu i na pewno nie jest to dobre co pan kombinuje...
- Ja niczego nie kombinuję...
- Czyżby? Dziwię się, że mój ojciec jeszcze pana nie wyrzucił...
- Nie zrobi tego. Wiem, że bardzo by chciał to uczynić, ale jestem przecież jednym z gości.
- Muszę wracać do mojego męża. Jeżeli on albo mój ojciec zobaczy, że w ogóle z panem rozmawiam... nie chcę mówić jak by zareagowali...
- Domyślam się jak...
- Właśnie...
- A ciekawe jak by zareagowali na coś jeszcze gorszego...
- O czym pan mówi?
- O tym! – powiedział Juan nieoczekiwanie całując Luisę...

Rozmowa Jose Manuela i Cristiny.

- Na razie wszystko dobrze się układa. Nie ma żadnych sensacji których przepowiadałeś – powiedziała Cristina.
- Całe szczęście. Ale jest tu Juan Cordillo, a to nie wróży niczego dobrego...
- Przesadzasz... A gdzie on w ogóle jest?
- Może już wyszedł... Przecież na pewno nie przyszedł na ten ślub
z radością... Chciał mnie wyprowadzić z równowagi swoją obecnością, ale się nie dałem. Widocznie nie ma więcej pomysłów. Nie ma więcej asów w rękawie...
- Nie sądzę aby wyszedł. Wesele dopiero się zaczęło...
- Witaj Fernando – powiedział Jose Manuel.
- Nie widzieliście mojej małżonki?
- O to samo miałam cię spytać – odparła Cristina.
- Czy myślisz w tej chwili o tym samym co ja? – powiedział zdezorientowany Jose Manuel...
- Przepraszam, ale chyba jestem nie w temacie – wtrącił Fernando...

Mieszkanie Gustavo.

- Zaakceptuję tego Armanda jeżeli z nim porozmawiam jak mężczyzna z mężczyzną – oznajmił Gustavo.
- Co to casting? – denerwowała się Vicky.
- Nie, ale dobrze wiesz jak układały się twoje poprzednie związki...
- Armando to porządny człowiek. Nie jest taki jak Hector...
- Trudno byłoby żeby był gorszą gnidą niż Rosales... Ale proszę cię – uważaj na siebie. Nie chcę aby spotkała cię jakaś krzywda...
- U boku Armanda czuję się spokojna i szczęśliwa. To wspaniały facet, przekonasz się co do niego.
- Obyś miała rację – westchnął Gustavo.
- A co u twojej niespełnionej miłości?
- Lepiej nie pytaj. Bawi się teraz w najlepsze podczas ślubu swojego szwagra...

Rezydencja Vellasquezów.

- Co pani robi? – Luisa odepchnęła Juana dopiero po kilku sekundach pocałunku.
- Całuję piękną kobietę – odparł Juan.
- Jak pan śmie uwodzić mężatkę! Proszę mnie puścić, bo jeszcze ktoś nas zobaczy...
- Pani mąż to gnida. Ja tylko próbuję pani pokazać, że można żyć inaczej. Może pani być jeszcze wolną kobietę.
- Dość tego! Niech pan odejdzie.
- Co tu się dzieje? – krzyknął Jose Manuel...
- Oprowadzam pana Juana po rezydencji – powiedziała Luisa...
- To ciekawe – odparł Jose Manuel.
- Od tego są służące. Zapomniałaś o swoim mężu? – dodał Fernando.
- Już idę do ciebie – powiedziała zmieszana Luisa.
- Zostawcie mnie samego z panem Cordillo – wtrącił Jose Manuel.

Po chwili.

- Zwiedzasz moją rezydencję razem z moją córką. Proszę proszę...
- Tak serdecznie witałeś wszystkich gości, że aż chciałem poznać to Ty wspaniałe miejsce...
- Daruj sobie te głupie żarty. Po co tu przyszedłeś? Ten ślub cię nie interesuje. Chcesz mnie zdenerwować, ale to ci się nie uda...
- Ty już jesteś skończony. Don Jose Manuel bez Jaguara jest nikim. Nic mi już nie możesz zrobić. Moja siostra związała się z twoim synem. Nie popieram tego związku, ale dla ciebie to również jest straszny cios. Twój wnuk będzie miał również w sobie krew rodziny Cordillo. I co ty na to morderco? – zapytał drwiąco Juan.
- Wynoś się stąd!
- Zrobię to dopiero nad ranem. Teraz idę się dobrze zabawić. Może nawet zatańczę z twoją piękną córką – odparł Juan...
- Przeklęty Cordillo! Dlaczego on i jego siostra wciąż żyją – denerwował się Jose Manuel...

Kilka godzin później.

- Nie pij tyle... Poza tym czemu popijasz lekarstwa alkoholem? – spytała Cristina.
- Mogę popijać czym chcę. Daj mi spokój! – wściekał się Jose Manuel.
- Już idę... Popatrz na Juana Cordillo. Chłopak dobrze się bawi i wcale nie robi żadnej sensacji. Dziwię się czemu jesteś taki zdenerwowany...
- Ten kretyn nie wygra ze mną. Może i jestem stary, ale wciąż nazywam się Jose Manuel Vellasquez. Pokonam wszystkich moich wrogów. Nie ważne czy sam czy z pomocnikami, ale zrobię to – pomyślał Jose Manuel...

Rozmowa Juana i Loreny.

- Dziękuję ci. To wspaniałe wesele. Mogłam się trochę
zabawić – powiedziała Lorena.
- To ja tobie dziękuję. Wytańczyłem się jak nigdy – odparł Juan.
- Tak, było bardzo miło. Jednak uważam, że to nie na mnie koncentrowałeś swoją uwagę, a na tej dziewczynie... To siostra pana młodego, prawda?
- Skądże znowu. To przecież mężatka...

Rozmowa Lindy i Miguela.

- Nie poznaję Juana – powiedziała Linda.
- Dobrze się bawi. Nie zrobił żadnej afery, nie zbliżał się do nas ani do mojego ojca. Wszystko jest w porządku – odpowiedział Miguel.
- Chyba masz rację.
- Ja zawsze mam rację – droczył się Miguel całując ukochaną.

Tymczasem...

- Za kilka godzin będę w kraju. Szkoda, że nie zdażę na wesele Raula i Moniki, ale trudno... I tak już się dość wybawiłem. Czas wrócić do szarej rzeczywistości. Jose Manuel mnie potrzebuje... Ani on ani Valdez czy Juan Cordillo nie mają pojęcia jaką szykuję im niespodziankę. Odpowiedź poznają już wkrótce – pomyślał Jaguar popijając wino w samolocie...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natka***
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 15 Mar 2007
Posty: 6770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:15:47 25-01-08    Temat postu:

To może zacznę od tego, że odcinek rewelacyjny i zabawny
Jaguar jest boski "Choć szczerze powiedziawszy pewnie bardziej żal mu tej pięknej wysadzonej podłogi niż mnie..." - > Tu ma chyba rację Ale jestem ciekawa reakcji Jose Manuele na powrót Leoncia Oby nie zaprowadziło to JM do trumny
Ferdek jest niemożliwy Zamiast jeść chce już tańczyć Może jest na diecie A to z pilnowaniem Luisy było niemożliwe
Raul i Monica są szczęśliwi.Oby ich sielanka trwała jeszcze dłuuugo
Alvaro zaczyna panikować. Oby przez to popełnił jakiś błąd i sam wpakował się za kratki
Juan pocałował Luisę Gdzie podział się ten Ferdek, że do tego dopuścił?! Właśnie widać jak jej pilnuje
Vicky jest zaślepiona... Myśli, że Armando to dobry człowiek A Gustavo zakochany w Lindzie... Szkoda mi go
Jose Manuel jak zawsze nie zawodzi Te jego teksty
Szkoda, że Jaguar nie zdąży na ślub Raula i Monici Na pewno byłoby śmiesznie i zaskakująco
Bardzo, bardzo, bardzo dziękuję, że w tym odcinku nie pojawiła się ta okropna żmija jaką nie wątpliwie jest Vanessa
Czekam niecierpliwie na nowy odcinek Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 35, 36, 37 ... 72, 73, 74  Następny
Strona 36 z 74

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin