|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Najgorszy czarny charakter? |
Jose Manuel |
|
40% |
[ 10 ] |
Jaguar |
|
12% |
[ 3 ] |
Fernando |
|
4% |
[ 1 ] |
Alvaro |
|
8% |
[ 2 ] |
Monika |
|
8% |
[ 2 ] |
Armando |
|
0% |
[ 0 ] |
Enrique |
|
4% |
[ 1 ] |
Vanessa |
|
16% |
[ 4 ] |
Wszyscy są tak samo źli |
|
8% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 25 |
|
Autor |
Wiadomość |
a_moniak Mistrz
Dołączył: 21 Lut 2007 Posty: 12531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 21:28:31 22-02-08 Temat postu: |
|
|
Linda y Miguel będą mieli synka śliczna scenka na badaniach
uwielbiam te potyczki słowne i dogryzania jaguara y JM, tym razem spotkanie odbyło się w psychiatryku
fajna była reakcja JM na wieść że jego syn Miguel znowu jest z Lindą...
ciekawe co zrobi Monika, mam nadzieję ze dzięki niej szybko wyjdą na jaw wszystkie machlojki Ferdka..
no i ta Vanessa, pewnie zacznie od nowa knuć..
super odcinek, pozdrawiam i czekam na kolejny |
|
Powrót do góry |
|
|
Natka*** Mocno wstawiony
Dołączył: 15 Mar 2007 Posty: 6770 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:15:03 22-02-08 Temat postu: |
|
|
Nareszcie pojawił się nowy odcinek jednej z moich ulubionych telci
Ale zacznę od analizy odcinka 89
Zacznę oczywiście od tego odcinek boski A jeśli chodzi o szczegóły to:
Pierwsza i ostatnia scenka wypadły cudownie Miguel aż nie potrafił uwierzyć, że Linda zmieniła zdanie I kto by pomyślał, że to zasługa Juana? Ja szczerze mówią nadal jestem w lekkim szoku.
Linda i Miguel naprawdę bardzo się kochają i chcą stworzyć cudowną rodzinkę dla swojego dziecka. Swoją drogą żal mi Gustava Ale prawdą jest, że wiedział w co się pakuje, a Linda w końcu nie dawała mu żadnych nadzieji. Na pewno Gustek sobie z tym poradzi. Może pomoże mu inna kobieta...
Lorena jest zadowolona, że Juan się w niej nie zakochał Tak więc... Ona najwidoczniej czuje cosik do Antonia A przynajmniej tak mi się wydaje.
Ooo! I nadszedł mój ulubiony moment odcinka Spotkanko Jagiego i Jose Manuela! Od razu widać, że to Jose Manuel wybierał miejsce spotkania Jagi ma na tyle dobry gust, że nie wybrałby miejsca, gdzie śpiewa ta głupia flądra Vanessa...
-"Nie zgadnie pan kogo dziś spotkałem?
- Skąd mam wiedzieć? Nie jestem wróżką...
- Jednego z pańskich kilkudziesięciu synów – don Armandita...
- Masz szczęście, że mam dobry humor, bo już byś stąd wyleciał za te głupie żarty.
- To bystry chłopak. Sądzę, że zajmie miejsce Manicha i będziemy mogli znów debatować w trójkę...
- Uważam podobnie. Maniche zniknął i nie zamierza wracać. To tchórz. Z takimi ludźmi więcej nie będę prowadził interesów... " Wiedziałam, że jeśli pojawi się duet Jaguar - Jose Manuel od razu zrobi się śmiechowo Szczerze podoba mi się pomysł żeby Armandito zajął miejsce Alvaro, którego jak wiadomo nie lubię... Tyle, że ten głupek może być groźny. Narazie ukrywa się w krzakach, ale później to nie wiadomo... Jose Manuel powinien być bardziej ostrożny. Maniche może i jest głupi, ale raczej nie tak do końca...
Dziś Jagi nazywa się Octavio Herzog - Czego to on nie wymyśli Vanessa znając się na rzeczy pochwaliła image Jagiego
"-Chce zdobyć mojego syna, ale nie będzie to łatwe.
- Którego syna, bo się pogubiłem... "
Spotkanie Lindy, Miguela i Juana! To niewiarygodne... I do tego się pogodzili Cudownie po prostu!
Dobrze, że Monika ma oparcie w swoich bliskich Coraz więcej osób zostaje wtajemniczonych jeśli chodzi o osobę Fernanda. Niech złączą swoje siły i pozbędą się tego gada! Bo Ferdek nie robi się groźny tylko w stosunku do rodziny, ale i znajomych... Enrique trzy metry pod ziemią? OMG!
Co to Gracieli to narazie nie mam nic do niej... W prawdzie nie jest szczera jeśli chodzi o Debi, ale to całej sprawie dodaje pieprzu Dobrze, że Debi chce ostatecznie skończyć z dawnym życiem
A teraz analiza newika
Początek śliczny Linda i Miguel są szczęśliwi i będą mieli synka Linda jest już w piątym miesiącu, czyli już bliżej niż dalej do jej porodu Oby wszystko przebiegało dobrze i bez komplikacji.
"- Znowu wybrał pan takie dziwne miejsce do spotkania... Chyba tylko po to aby mnie upokorzyć - denerwował się Jaguar.
- O co ci chodzi? Już raz tu byłeś, a mogę załatwić ci tutaj stały pobyt - droczył się z nim Jose Manuel. "
Jagiemu znowu nie pasuje miejsce na spotkanie Ciekawe gdzie on chciałby się spotkać z JM
Nareszcie pierwsze spotkanko Gracieli i Jagiego
Leoncio zachodzącą przestępczą gwiazdą? Jose Manuel zdecydownie przesadził! Nie miał prawa go tak przedstawić, choćby z racji tego, że Jagiemu ostatnio parę rzeczy się udało
"- Mnie już dawno pochowano - śmiał się Jaguar.
- Jak to? Przecież żaliłeś się, że nie została po tobie żadna mogiła - ripostował Jose Manuel.
- Pan to zawsze musi gadać na mój temat same bzdury" Duet: Jose Manuel - Jagi jak zawsze dają czadu
"Z chęcią posłałbym tu kiedyś jednego ze swoich wrogów. A mam ich wielu...
- Dobrze, że ja jestem po pana stronie - cieszył się Jaguar.
- Nie zapominaj, że jesteś gorszy od moich wrogów i bardziej tu pasujesz...
- Musimy się spotkać z panią Gracielą przy kawie innym razem bez obecności seniora rodu Vellasquezów. Bo jemu na starość zaczyna się w głowie przewracać... " Czyżby Jagi zaproponował Gracieli kawę? Swoją drogą ona nic nie powiedziała na image Jagiego... Czyżby jej się nie spodobał?
Deborah uważa Gracielę za najlepszą przyjaciółkę... Nawet się nie domyśla, że ta zaczęła wbijać jej nóż w plecy
Ten Ferdek jest głupi W związku Luisy z Ferdnandem jak widzę wieje nudą... Oni nawet normalnie ze sobą nie rozmawiają. Nic dziwnego, że Luisę ciągnie w stronę innych mężczyzn (właściwie to jednego )
Jose Manuel mało nie udławił się kawą A szkoda, że tego nie zrobił Stary ślepiec! Dziwię się, że Cristina wytrzymuje z nim pod jednym dachem przez tyle lat.
Ferdzio poinformował swoją przyjaciółeczkę o nowościach A to się flądra zdziwiła I dobrze jej tak. NIe będę pisała, że mam nadzieję, że ona nie zbliży się do L&M bo to nie realne... Niech lepiej Vanessa zajmie się Ferdkiem. Pasują do siebie
Dzięki Bogu Monika wpadła na dobrą myśl! Wszystko zaczęło jej się układać w logiczną całość Mam nadzieję, że uda jej się zapobiec nieszczęściu jakim jest przejęcie przez Ferdka firmy Vellasquezów. Ale czy zdąży Wydaje mi się, że byłoby to za proste... Mam nadzieję, że się mylę
Greg pozdrawiam i czekam niecierpliwie na nowy odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 14:24:53 23-02-08 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za komentarze Newik powinien się pojawić w okolicach wtorku (jeżeli wszystko z netem będzie w końcu u mnie w porządku) |
|
Powrót do góry |
|
|
Natka*** Mocno wstawiony
Dołączył: 15 Mar 2007 Posty: 6770 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:38:31 23-02-08 Temat postu: |
|
|
Dopiero we wtorek? Greg to całe wieki... No, ale zaczekam |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 16:52:24 24-02-08 Temat postu: |
|
|
Całe wieki? Oj Natko To w takim razie skrócę twoje cierpienia. Niech stracę czas i pieniądze. Dla Ciebie wszystko Oto nowy odcinek z dedykacją dla Ciebie
Pozdrowienia dla wszystkich komentujących
91 ODCINEK
Firma Vellasquezów.
Zebranie, na którym Jose Manuel ma przekazać firmę swojemu zięciowi Fernandowi.
- Dziś jest bardzo ważny dzień dla rodzinnej firmy Vellasquezów. Zgromadziliśmy się tutaj aby ostatecznie wybrać nowego głównego kierownika firmy - powiedział Jose Manuel.
- To będzie istna farsa - szepnął Raulowi do ucha Miguel.
- Wiem, ale nic już nie możemy zrobić - odparł Raul.
- Jest to szczególny moment dlatego jesteśmy obecni w komplecie. Mając 60 lat mógłbym dalej kierować tą firmą... Przecież robię to od ponad 20 lat. Jednak wiem, że mam w swoim gronie godnego mnie następcę - człowieka, któremu bezgranicznie ufam i który wprowadzi firmę na wyżyny tak jak ja to uczyniłem przed laty - kontynuował Jose Manuel...
- To wygląda jak expose Jose Manuela - westchnęła Cristina...
- Moja decyzja jest ostateczna i myślę, że wszyscy się z nią zgadzacie...
- Jasne - denerwował się Miguel...
- Mój zięć Fernando Ayala przejmie 55% udziałów w firmie, a więc stanie się jej kierownikiem. Ja pozostanę honorowym członkiem firmy i przejdę na emeryturę. Zanim Fernando podpisze stosowne dokumenty, poproszę go o krótkie zabranie głosu... Dodam jeszcze, że nic wielkiego się nie zmieni. Fernando to przecież członek rodziny, a Miguel, Raul, Luisa oraz Cristina wciąż będą w tej firmie pracować. Zmieni się tylko kierownik, ale nie polityka firmy - powiedział ironicznie Jose Manuel...
- Jestem zaszczycony - zabrał głos Fernando. Już będąc asystentem Jose Manuela sądziłem, że złapałem Pana Boga za nogi. Praca w takiej firmie to coś niesamowitego. Nigdy jednak nie oczekiwałem... ba! nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogę zastąpić na głównym stanowisku tak znakomitego człowieka jakim jest mój teść. Jestem wzruszony... przepraszam, ale to naprawdę wyjątkowa dla mnie chwila - Fernando świetnie udawał poruszonego...
- Zachowujesz się tak jakby wybrano cię na prezydenta - śmiał się Jose Manuel.
- Bo tak się właśnie czuję. Może niektórzy z was nie są co do mojej osoby przekonani, ale bądźcie pewni, że będę dobrym kierownikiem tej firmy. Linia firmy prowadzona przez don Jose Manuela nie zmieni się. Decyzje będą stanowcze, ale tylko tak można iść do przodu. Firma Vellasquezów wciąż będzie potentatem na rynku krajowym, ale i nie tylko. I o to będę zabiegał. Dziękuję raz jeszcze - zakończył Fernando...
- I kwestia formalna. Kilka dokumentów do podpisania. Oto one - powiedział Jose Manuel...
W tej chwili do gabinetu weszła Monika.
- Nie podpiszesz niczego draniu! Nie pozwolę na to! - krzyknęła...
Szelmowski uśmiech zszedł z twarzy Fernanda. Jose Manuel jak i cała reszta byli zdezorientowani pojawieniem się Moniki w firmie...
Kancelaria Juana.
- Co to za konszachty w firmie! Mam was wyrzucić? - powiedział Juan patrząc na uśmiechy Loreny i Antonia. Romanse po pracy moi drodzy...
- My tylko rozmawialiśmy - odparła zaskoczona Lorena.
- On tylko tak żartuje... To znaczy, że ma dobry humor - wtrącił Antonio.
- Mój kuzyn zawsze lubił podboje. Uważaj na niego Loreno.
- Nie bądź taki do przodu. Powiedz lepiej co u twojej Luisy...
- A co ma być? Ja nie jestem z nikim związany...
- Nie udawaj. Lepiej zacznij działać zanim będzie za późno. Przecież teraz skoro jesteś w komitywie z Lindą i Miguelem, możesz iść za ciosem i zadziałać coś z jego siostrą...
- Daj spokój Antonio. Pogodziłem się z Lindą i Miguelem, ale to nie oznacza, że jestem nim zachwycony. Wciąż będę miał na tego babiarza oko...
- Każdy z mężczyzn jest babiarzem - wtrąciła Lorena.
- Ona ma rację. Miguel nie jest taki zły, dobrze, że dałeś mu szansę. Zresztą jeżeli oni się kochają, to dobrze, że choć raz ruszyłeś głową. Wyjdą z tego tylko i wyłącznie pozytywne skutki. A niedługo zostaniesz wujkiem, musisz się więc przygotować do tej roli...
- Przygotować? - zdziwił się Juan.
- A jak to sobie wyobrażasz? Zapewne będziesz ojcem chrzestnym tego dziecka, więc musisz wiedzieć jak się zachować i co mu kupić.
- O czym ty mówisz? Poród Lindy dopiero za kilka miesięcy, a chrzciny jeszcze później. Poza tym nawet nie wiem jaką płeć będzie miało to dziecko.
- To odwiedź siostrę i się w końcu dowiesz. Może już wie - zauważył Antonio...
Kawiarnia.
- Nie sądziłam, że tak szybko wywiązujesz się z obietnic. Ledwie kilka godzin od naszego spotkania z Jose Manuelem i ty już mnie zapraszasz - powiedziała Graciela.
- Tak poznaje się właśnie dżentelmenów - dumnie odparł Jaguar. Trzeba mieć tę klasę...
- Naturalnie. Mam takie pytanie. O ile dobrze pamiętam zawsze jak pokazywali cię w telewizji byłeś brunetem. Skąd ten nowy kolor włosów?
- Świetne pytanie. Czekałem na nie. Zmieniłem fryzurkę z dwóch powodów. Po pierwsze dla niepoznaki przed policją, a po drugie jak już nieraz mówiłem trzeba iść do przodu i być na bieżąco z modą. Jednym słowem - porwałem się nowym trendom. Co o tym sądzisz?
- Bardzo ci do twarzy, chociaż wyglądasz mniej groźnie niż na zdjęciach...
- Jose Manuel też mi to kiedyś mówił - zmartwił się Jaguar. Rzeczywiście może na starość trochę zmiękłem, ale wciąż jestem profesjonalistą w każdym calu. Z taką fryzurą czy inną nadal jestem Jaguarem. A te opowieści Jose Manuela o mnie jako zachodzącej gwieździe można włożyć między bajki. Ja jestem ponadczasowy...
- Z pewnością tak jest... Dużo nas łączy. To aż dziwne, że w przeszłości nie spotykaliśmy się. Mnie też z Jose Manuelem łączy wiele interesów sprzed lat.
- Tak bywa, ale teraz możemy to nadrobić. Znowu stworzymy silny zespół. który wykończy wszystkich naszych wrogów. Trzeba się zmobilizować. Wiem, że z twoją pomocą pozbędziemy się Deborah. Masz inną strategię niż ten kretyn Maniche i sądzę, że ona przyniesie skutki - stwierdził Jaguar.
- Na pewno tak będzie - śmiała się Graciela...
Nowe mieszkanie Deborah.
- I jak wam się tu mieszka? - zapytał Gustavo.
- To wspaniałe miejsce. Nie wiem jak panu komendantowi dziękować - cieszyła się Deborah.
- Jakiemu panu komendantowi? Mów mi Gustavo...
- Nie wiem czy powinnam...
- Powinnaś...
- Gustavo ma rację, to przecież nasz nowy przyjaciel - dodała Rosa.
- Widzisz - twoja córka jest bardzo mądra - zauważył Valdez.
- Wiem to...
- Jesteście tutaj naprawdę bezpieczne. Powiedz jednak kto was tu odwiedza?
- Jedynie moja przyjaciółka Graciela...
- Ufasz jej?
- Naturalnie. To dyrektorka w szpitalu psychiatrycznym. Wspaniała osoba.
- Ale zabrzmiało... Ale skoro tak uważasz... Mam nadzieję, że nie zna się z Jose Manuelem Velellasquezem?
- Osobiście na pewno nie. Możesz być spokojny...
- To dobrze.
- A co z Alvaro Manichem?
- Niestety zapadł się jak kamień w wodę. Ukrywa się, ale zapewniam cię, że go dorwiemy i zapłaci za wszystko co ci zrobił - powiedział Gustavo...
Dom Juana.
- Mamo - poznaj moją dziewczynę Vicky Valdez. Vicky - to jest moja mama Eva - powiedział Armando.
- Bardzo mi miło - powiedziała Victoria.
- Mnie również - odparła Eva. Armando mi bardzo wiele o tobie opowiadał. Skoro cię wybrał, to musisz być wyjątkową osobą...
- Przesadził... To ja jestem najszczęśliwszą osobą na świecie, bo mogę być z pani synem. To cudowny mężczyzna...
- Wiem o tym. Przecież tyle lat go wychowywałam...
- Dość tych komplementów. Aż taki idealny nie jestem - zawstydził się Armando.
- Jesteś jesteś... Jakie macie plany? Kiedy ślub?
- Ślub? - zdziwił się Armando. Nie myśleliśmy o tym jeszcze, prawda Vicky?
- To prawda, ale jestem przekonana, że to się niedługo stanie. Nasz związek jest taki idealny...
- Mój syn na pewno stanie na wysokości zadania. Na razie jednak nie myślmy o tym. Musimy sobie pogadać jak przyszła teściowa z przyszłą synową...
- To ja w takim razie zostawię was na chwile same - powiedział Armando. Ślub? Nie jestem tym zachwycony. To nie było w moich planach. Trzeba się będzie nad tym jeszcze zastanowić - pomyślał...
Mieszkanie Lindy i Miguela.
- Co tu robisz? - zdziwiła się Linda otwierając drzwi.
- A jak myślisz? Spodziewałaś się ujrzeć swojego marnotrawnego chłopaka? - denerwowała się Vanessa.
- O czym ty mówisz?
- Dobrze wiesz o czym. Wiem, że mu wybaczyłaś zdradę, a on skorzystał z tego prezentu. Nie myśl jednak, że to wszystko załatwia. Miguel znów się tobą zabawi i wróci do mnie w podskokach!
- Skąd te nerwy? - śmiała się Linda. Możesz sobie krzyczeć, mnie to wcale nie obchodzi. Musisz pogodzić się z rzeczywistością. Raz udało ci się go złapać gdy był pijany... Postąpiłaś jak dzi**a! Drugi raz już jednak ci się nie uda. Przykro mi, ale to koniec...
- To nie koniec moja droga. Teraz wygrywasz, ale ostateczna batalia dopiero przed nami. Uważaj lepiej na swojego Miguela i na swoje dziecko - powiedziała Vanessa wychodząc z mieszkania.
- Nie zastraszysz mnie! Nie dam się pokonać - pomyślała zdenerwowana Linda...
Firma Vellasquezów.
- Co tu robisz Moniko? Uspokój się! Przerywasz nam ważne zebranie - powiedział Jose Manuel.
- Proszę mi wybaczyć, ale przyszłam tu, bo muszę coś powiedzieć. Nie możesz oddać Fernandowi firmy! On ją pogrąży!
- Ta dziewczyna bredzi! To wynik jej urazu psychicznego, kiedy ją pobito i straciła dziecko - stwierdził Fernando.
- Zamknij się kretynie, bo ci dowalę - wkurzył się Raul.
- Uspokójcie się! - wtrącił Miguel.
- O co tu chodzi? Możecie mi to wytłumaczyć? - odezwała się Luisa.
- Nie jesteś pracownikiem tej firmy i w ogóle nie wiem jak ochrona mogła cię tu wpuścić. Wyjdź stąd natychmiast Moniko - denerwował się Jose Manuel.
- Moja żona stąd nie wyjdzie dopóki nie powie nam tego co chce powiedzieć! - stwierdził Raul.
- Jeżeli to jest takie ważne to niech to powie - dodała Cristina.
- Po co to całe zamieszanie? - dziwił się Fernando.
- Dobrze. Powiedz co chciałaś nam przekazać - powiedział ustępując Jose Manuel.
- Powiem wprost. Fernando nie może przejąć tej firmy!
- Dlaczego? - śmiał się Jose Manuel. Bo go nie lubisz?
- Dlatego, że on chce przejąć nie tylko firmę, ale i cały majątek rodziny Vellasquezów. Fernando Ayala to zwykły przestępca, chodząca gnida, narkoman, hazardzista, oszust i przede wszystkim morderca!
- Ona nie wie co mówi! - denerwował się Fernando. Niech ochrona ją wyprowadzi!
- Jeszcze nie przejąłeś firmy, więc pozwól mi decydować. Niech Monika dalej mówi - stwierdził nieoczekiwanie Jose Manuel...
- Jestem pewna, że to Fernando zlecił moje pobicie i zabójstwo mojego dziecka! Dawno temu proponował mi układ abyśmy razem przejęli majątek rodziny Vellasquezów. Nie zgodziłam się. Po ślubie z Raulem szantażował mnie i zmuszał abym odeszła od męża. Proponował ukojenie bólu w narkotykach! To on wynajął ludzi, którzy mnie pobili. To on jest mordercą naszej córki!
- Ty łajdaku! - Raul aż skoczył w kierunku Fernanda, ale rozdzielił ich Miguel.
Jose Manuel przypomniał sobie co mówił na temat jego zięcia Armando. Był zdezorientowany...
- Uspokójcie się! Zaraz wszystko zostanie wyjaśnione - powiedział... |
|
Powrót do góry |
|
|
a_moniak Mistrz
Dołączył: 21 Lut 2007 Posty: 12531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 17:17:25 24-02-08 Temat postu: |
|
|
wow ciekawe jak postąpi Jose Manuel na to co powiedziała Monika, czy uwierzy, oby, ten Fernado nie może przejąć firmy...
fajna rozmowa Gracieli y Jaguara na tema jego fryzurki :lol2:
głupia Vanessa znowu się wcina w związek Lindy i Miguela...
Eva poznała Vicky..ciekawe czy będzie slub...
czekam na newik z niecierpliwością, pozdrawiam
fajnie ze odcinek wcześniej niż przewidywałeś |
|
Powrót do góry |
|
|
justysiek21 Komandos
Dołączył: 24 Lut 2008 Posty: 637 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź
|
Wysłany: 18:24:16 24-02-08 Temat postu: |
|
|
Dobrze że Monika weszła inaczej było by po firmie |
|
Powrót do góry |
|
|
justysiek21 Komandos
Dołączył: 24 Lut 2008 Posty: 637 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź
|
Wysłany: 18:24:38 24-02-08 Temat postu: |
|
|
Dobrze że Monika weszła inaczej było by po firmie |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 11:46:28 26-02-08 Temat postu: |
|
|
Newik postaram się dać jak najszybciej, ale wciąż nie wiem kiedy |
|
Powrót do góry |
|
|
Natka*** Mocno wstawiony
Dołączył: 15 Mar 2007 Posty: 6770 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:12:16 27-02-08 Temat postu: |
|
|
Greg dla mnie wszystko? Ty się lepiej nie rozpędzaj I dziękuję bardzo za dedykację
Z góry przepraszam, że analiza pojawia się dopiero teraz
Jose Manuel sam potwierdził, że bezgranicznie ufa Ferdkowi... A ten pacan zaszczycony? Wrrr jak on mnie ostatnio wkurza Sprawa była przegrana, a tu pojawia się Monika Dobrze, że ten uśmieszek Ferdziowi odpadł!
Monika wymieniła chyba wszystko co dotyczy Ferka - przestępca, chodząca gnida, narkoman, hazardzista, oszust i przede wszystkim morderca. Sporo tego No, ale to sama prawda.
Dobrze, że Monika wszystko wyznała. Dzięki temu Jose Manuel przypomniał sobie co mówił Armando na temat Ayali...
Teraz nadejdzie niezręczna cisza... Mam złe przeczucia. Wydaje mi się, że mimo wszystko Jose Manuel da Ferdkowi możliwość podpisania tych dokumentów. W innym przypadku wydawałoby mi się to za proste, choć tak niewątpliwie byłoby lepiej
Każdy mężczyzna jest babiarzem - Lorneka dobrze powiedziała Super rozmowa Juana i Antonia Ten pierwszy pokazał jaki jest zielony jeśli chodzi o dzieci
O! Spotkanie Jagiego i Gracieli Czyli moment na który niewątpliwie czekałam Jagi jednym z dżentelmenów - no proszę, proszę Z bandyty zrobi nam się książę Graciela zauważyła zmianę koloru włosów Tak jak myślałam, Jagi tylko czekał na to pytanie.
" Świetne pytanie. Czekałem na nie. Zmieniłem fryzurkę z dwóch powodów. Po pierwsze dla niepoznaki przed policją, a po drugie jak już nieraz mówiłem trzeba iść do przodu i być na bieżąco z modą. Jednym słowem - porwałem się nowym trendom. Co o tym sądzisz?
- Bardzo ci do twarzy, chociaż wyglądasz mniej groźnie niż na zdjęciach...
- Jose Manuel też mi to kiedyś mówił - zmartwił się Jaguar. Rzeczywiście może na starość trochę zmiękłem, ale wciąż jestem profesjonalistą w każdym calu. Z taką fryzurą czy inną nadal jestem Jaguarem. A te opowieści Jose Manuela o mnie jako zachodzącej gwieździe można włożyć między bajki. Ja jestem ponadczasowy... "
Jagi porwał się nowym trendem - jak ja lubię to powiedzonko Ale zgadzam się z Gracielą nasza ponadczasowa Bestia wygląda mniej groźnie niż na zdjęciach. Choć to może dobrze.
Gustavo przyszedł odwiedzić Deborah w jej nowym mieszkaniu? Super I nawet zaczęli sobie mówić po imieniu - no lepiej być nie może (przynajmniej jak na razie ) Trochę martwi mnie to bezgraniczne zaufanie Debi względem Gracieli... Ciekawe co będzie działo się dalej. Moim zdaniem to jeden z najciekawszych wątków telci A swoją drogą gdzie podziewa się ten Maniche? W krzakach już zapewne nie siedzi... A na wakacje też raczej nie pojechał bo nie ma kasy po tym jak zafundował wakacje Deborah. No chyba, że zwinął kasę z jakiegoś banku
Vicky poznała Evę, a więc plan Armandita przebiega prawidłowo... Evcia i Vicky się wyraźnie polubiły. Ale najlepszy był poruszony wątek ślubu Vicky pewna, że już może oglądać suknie ślubne, a Armandito coś nie zachwycony perspektywą poślubienia siostry komendanta Ciekawe co z tego wyniknie...
No i nastąpiła najmniej przeze mnie wyczekiwana chwila... Pojawiła się Vanessa... I jeszcze śmie nachodzić Lindę! Co za wredna flądra... Jeszcze zastrasza Lindę, dobrze, że ta jej się nie da! Tak trzymać Lindo
Tak więc podsumowując odcinek - powiem krótko, że był świetny
Czekam niecierpliwie na newik i co najważniejsze na decyzję Jose Manuela w sprawie Fernanda... Pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
NiuNia Big Brat
Dołączył: 20 Sty 2008 Posty: 867 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ......z mojego nieba.....
|
Wysłany: 15:10:58 27-02-08 Temat postu: |
|
|
Dobrze że Monica weszła do firmy bo było by już po niej. Niepokoi mnie wizyta Vanessy.A cały odcinek super tak jak zawsze .Pozdrawiam i zapraszam na moją telenowelę. |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 17:14:08 27-02-08 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za wszystkie komentarze
Pozdrowienia dla takich osób jak: Natka***, blondi95, a_moniak oraz justysiek21
INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]
92 ODCINEK
Firma Vellasquezów.
- Co tu wyjaśniać? Drogi teściu ta kobieta ma nierówno pod sufitem i gada oczywiste bzdury! Ja miałbym kazać zlecić komuś jej pobicie? Po co? – powiedział zaskoczony Fernando.
- Monika już wszystko wyjaśniła. Gdybyś nie był taki interesowny, nie przystałbyś na propozycję mojego ojca! – denerwował się Raul. Policzymy się jeszcze za to co nam zrobiłeś.
- To prawda – wtrącił Miguel.
- Nic wam nie zrobiłem. Twoja żona ma nierówno pod sufitem!
- Uspokój się Fernando, na pewno jesteś niewinny – rzuciła Luisa.
- Dość tego! Ile razy mam was uspokajać! Dzisiaj nie zostanie podjęta żadna decyzja! Powiemy prasie, że nic się nie zmieniło. Wobec tych kontrowersji dalej ja będę zarządzał tą firmą. Fernando przejmie obowiązku jak sprawia pobicia Moniki się wyjaśni – stwierdził stanowczo Jose Manuel. Póki co nic nie podpiszesz.
- Co to ma znaczyć? Nagle mi już nie ufasz?
- To nie o to chodzi. Jednak zarzuty pod Twoim adresem są poważne. Mógłbym im nie uwierzyć, bo cię nie lubią, ale ktoś inny także wyrażał się o tobie w podobnym tonie... Dlatego wolę dmuchać na zimne...
- Kto taki?
- Tego nie mogę powiedzieć. Atmosfera jest zbyt napięta.
Moniko – zrobię wszystko aby pomóc policji w znalezieniu tych którzy cię napadli. Jeśli chodzi o firmę – to wciąż ja jej przewodzę. Los Fernanda wkrótce się wyjaśni. Nie chcę tu widzieć żadnych bójek, rozumiemy się? To wszystko na dzisiaj...
Jose Manuel jako pierwszy wyszedł z gabinetu. Raul przytulił Monikę... Był zły na Fernanda, ale jednocześnie cieszył się, że nie przejął on firmę. Miguel i Luisa również byli zaskoczeni. Wściekły Fernando stał w kącie nie mogąc zrozumieć jakim cudem Monika mogła wpaść na to, że on stoi za jej pobiciem... Nie mógł również pojąć jak Jose Manuel mógł odwrócić się do niego plecami...
- Wszyscy pożałujecie tego co mi zrobiliście. Parszywi zdrajcy, przeklęta Monika i ten stary kretyn Jose Manuel. Jak on mógł mi
to zrobić? – pomyślał Fernando...
Jakiś czas później.
Mieszkanie Deborah.
- Gustavo Valdez sprawił, że wcale nie żyjemy w ukryciu. To może tak wyglądać, ale zarówno ja jak i Rosa czujemy się tu swobodnie. Możemy zapraszać gości, wszystko wydaje się być w porządku – cieszyła się Deborah.
- Skoro tak mówisz... Jose Manuel Vellasquez nawet nie wie gdzie jesteś, a ten były komendant ma teraz inne problemy. Twój trzeci wróg Jaguar już dawno nie żyje. Nie masz się więc czego obawiać – odparła Graciela.
- Mam taką nadzieję...
- A gdzie Rosa?
- W szkole. Niedawno poszła do pierwszej klasy. Nikt jej nie wyśledzi, Valdez trzyma rękę na pulsie – powiedziała z uśmiechem Deborah...
Okolice szkoły...
- Rosa bawi się ze swoimi koleżankami... Proszę proszę... A więc Deborah zapisała ją do szkoły. I myśli, że nikt jej nie znajdzie. Teraz nie będę ryzykował, ale nadejdzie czas mojej zemsty. W pierwszej kolejności na paniach Santacruz i na nowym komendancie. Już niedługo... Teraz wydaje się wam, że jesteście bezpieczne... Swoją drogą ciekawe gdzie się zatrzymałyście. Pewnie Valdez dał wam jakieś schronienie. Ale to nic nie da. Taki stary lis jak ja nie da się dwa razy wpuścić w maliny. Lepiej na siebie uważajcie, bo różnie jeszcze może być – zastanawiał się mężczyzna obserwujący z daleka szkołę Rosy. Był nim Alvaro Maniche...
Mieszkanie Lindy i Miguela.
- Witaj siostrzyczko. Musiałem wpaść – powiedział Juan.
- Dobrze, że jesteś. Jestem w niezbyt dobrym nastroju – odparła Linda.
- Znowu Miguel? Czy on... Tym razem już mu nie wybaczę!
- Nie, nie. Chodzi o Vanessę Cortez. Była dziś u mnie i znowu mnie straszyła. To wariatka! Miguel nie da się już jej drugi raz podejść, ale ona groziła, że zrobi krzywdę mojemu dziecku. To już nie są żarty. Muszę się mieć na baczności...
- To potwór, a nie kobieta. Nie martw się, poradzimy sobie z nią. Musimy tylko trzymać się razem.
- Nie wierzę... Jakim cudem ty się tak zmieniłeś? Z dnia na dzień wybaczyłeś Miguelowi i doradziłeś mi abym mu wybaczyła. Nie spodziewałabym się tego po tobie...
- Ja też nie – śmiał się Juan... Życie płata nam jednak różne figle. Jedno zdarzenie spowodowało, że zacząłem inaczej patrzeć na sytuację. Nie powiem ci dlaczego tak się stało, ale wiedz, że ja nie pałam już nienawiścią do rodziny Vellasquezów... Dobrze wiesz, że nigdy nie pogodzę się z tym co zrobił nam Jose Manuel i nie spocznę póki nie udowodnię mu winy, ale nie ma sensu mścić się na reszcie. Oni są niewinni. Trzeba żyć teraźniejszością. Dlatego będę pomagał tobie i Miguelowi jeżeli tego zechcecie. Nie damy się Vanessie Cortez ani nikomu innemu. Głowa do góry Lindo... Wiedz, że zarówno ja jak i Claudia czy Eva jesteśmy po twojej stronie. Chcemy dla ciebie jak najlepiej...
- Teraz to wiem... Dziękuję ci. Będę uważać na Vanessę i na mojego przyszłego teścia...
- Wrogów nam nie brakuje. Uważaj też na Fernanda Ayalę, ten człowiek jest taki sam jak jego przyjaciółeczka Vanessa. Denerwuje mnie to co on wyprawia ze swoją żoną. Jak Luisa Vellasquez może tkwić dalej w tym małżeństwie? – rozłożył bezradnie ręce Juan.
- A co cię tak obchodzi los Luisy? Chyba mi nie powiesz, że...
- Skądże znowu. Nie wiem co mogłabyś sobie pomyśleć. Po prostu nie lubię niesprawiedliwości. Muszę wracać, bo mam jeszcze dużo spraw do załatwienia w kancelarii. Trzymaj się.
- Ty również. Pozdrów Antonia – odparła Linda...
Mieszkanie Armanda.
- Miałeś rację. Zaczynam podejrzewać, że Fernando coś kręci. Dzisiaj Monika powiedziała takie o nim rzeczy, że aż się przestraszyłem. Nie przekazałem mu firmy, bo nie zdążył podpisać dokumentów. Może to i lepiej – powiedział Jose Manuel.
- Mówiłem ci... O tym człowieku chodzą nieciekawe plotki. Wstrzymaj się z tą decyzją. Możesz jeszcze spokojnie kierować sam firmą, ale oddać ją w ręce dzieci, a nie niepewnego zięcia – stwierdził Armando...
- Na razie zaczekam na rozwój wydarzeń. Nie chcę mi się wierzyć w winę Fernanda, ale w życiu nic mnie już nie zaskoczy. A co u ciebie?
- Moja matka pytała mnie o ślub z siostrą Valdeza! Dasz wiarę? Ja nie jestem przygotowany na żaden ślub z tą dziewczyną. To nie wchodzi w grę...
- Zacznie wchodzić jeżeli więcej osób będzie go chciało. To trudna decyzja, ale z drugiej strony ślub może umocnić twoją pozycję i wciąż mógłbyś manipulować Victorią Valdez i przez to doprowadzić do naszej zemsty na jej braciszku...
- Wiem... Nie podoba mi się ta sytuacja, ale nadal będę najwspanialszym synem i narzeczonym na świecie. Ta rola bardzo dobrze mi wychodzi.
- Zauważyłem. Zawsze uważałem Evę za rozsądną kobietę i jestem zdumiony, że widzi w tobie tylko i wyłącznie aniołka. No cóż – jaki ojciec taki syn – westchnął Jose Manuel. Armando pokiwał głową na znak aprobaty...
Mieszkanie Enrique Cardenasa.
- Chętnie poznałabym tego twojego brata. Może jeszcze da się go nawrócić na dobrą stronę mocy? – żartowała Claudia.
- Wątpię... Poza tym już ci mówiłem, że on rzadko się tu pojawia. Takie człowieka już nie da się zmienić – odpowiedział zmieszany Enrique. Ty to byś chciała wszystkich nawrócić...
- Tylko zapytałam...
- Wiem skarbie... Ostatnio dużo pracujesz i znów nie mamy dla siebie zbyt wiele czasu...
- Niestety tak bywa...
- Gwarantuję ci, że niedługo gdzieś cię wyciągnę i pobędziemy sami
z dala od problemów i pracy...
- Brzmi fantastycznie...
- I tak będzie... Zobaczysz – Enrique przytulił dziewczynę.
- Też bym chciała się stąd urwać na trochę – powiedziała Claudia...
- Wciąż muszę brnąć w te kłamstwa. Za bardzo uzależniłem się od interesów z Fernandem. Muszę kiedyś z tym skończyć. Tak nie da się ciągnąć tego w dwie strony – pomyślał Enrique...
Gdzieś na mieście.
Jaguar znów spacerował sobie po mieście jak gdyby nigdy nic. Nagle zderzył się z jednym mężczyzną.
- Uważaj jak leziesz baranie! – krzyknął Jaguar. Niemożliwe... Kogo ja widzę?
- To ty cały czas miałeś odwróconą głowę w drugą stronę. Dalej tylko dziwki ci w głowie. Patrz jak chodzisz. A poza tym po co wystawiasz się na zagrożenie spacerując w okolicach burdelu? – zauważył rozmówca Jaguara – Alvaro Maniche...
- I kto to mówi... To ty jesteś poszukiwany gagatku! Ja jestem trupem, a ty jesteś zamieszany w strzelanie do kobiety i porwanie dziecka. To poważne zarzuty – śmiał się Jaguar... Nie było cię nawet stać aby gdzieś wyjechać i się porządnie ukryć jak ja... tylko pewnie siedziałeś w jakiejś chatce zabitej dechami... A może grzebałeś po śmietnikach aby jakoś wyżyć. W końcu twój dom już oskubała policja... Oj Alvaro...
- Lepiej się zamknij! Dobrze wiesz, że ja nie będę czmychał jak ty. Nie każdy jest takim ćwierćinteligentem. Mam tu dużo spraw do załatwienia. Jeszcze was zaskoczę!
- Niby czym?
- Z Deborah jeszcze się rozliczę, ale powiedz też Jose Manuelowi, że tak nie traktuje się swoich przyjaciół. Niech nie zapomina kim jestem i o ilu waszych sprawkach wiem...
- To groźba?
- Nie, to tylko ostrzeżenie. Albo działamy razem albo osobna. Myślisz, że nie wiem o waszych nowych transferach? Armando Perez i Graciela Guerrero – myślisz, że z nimi coś wskóracie? Ja może nie jestem już komendantem, ale wciąż wiele mogę...
- Zaskakujesz mnie Alvaro... Pogadaj z Jose Manuelem, może cię znów przyjmie...
- Wiele ryzykujecie, ale to wasza sprawa. Ja idę na razie swoją drogą. Jak uznam za stosowne przyjść do Jose Manuela, to wtedy to uczynię. A teraz daj mi przejść i nie próbuj mnie śledzić – stwierdził Maniche.
- No no... Deborah dała mu w kość i teraz jest wkurzony na cały świat. Biedny pan eks-komendant – śmiał się Jaguar...
Komisariat policji.
- Nie uwierzy pan! Jeden z naszych informatorów przekonuje, że widział wczoraj na ulicy samego Leoncio Penę – Jaguara!
- Niemożliwe... On przecież nie żyje! – odparł zdziwiony Gustavo...
- Ale to prawda panie komendancie. Kręcił się podobno wokół ludzi, którzy należeli kiedyś do jego paczki. On chyba się ukrywał i niedawno powrócił. Dla niepoznaki zmienił kolor włosów, ale to wciąż ten sam człowiek! Takich mord się nie zapomina... On wcale nie zginął w wybuchu!
- A niech to szlak! Wiedziałem, że to byłoby za proste gdyby on popełnił samobójstwo! Dlaczego teraz mi o tym mówisz! Wiesz co to może oznaczać? Ta kanalia jest niezniszczalna! Dopóki nie zobaczę jego zwłok pod swoim nosem nigdy nie będę pewny jego śmierci! – denerwował się Gustavo...
Bar „Cardera”.
- Przeklęta Monika Moreno! Kpi sobie ze mnie. Oskarża mnie przed całą rodziną! Nie ma jednak na mnie żadnych dowodów... Ale najgorsze jest to, że Jose Manuel może mi już nie ufać. Jak mam znów wejść w jego łaski? – rozmyślał Fernando...
- Znowu pijesz... To nie znaczy nic dobrego – zauważyła Vanessa...
- Zamknij się lepiej. U ciebie też krucho – nie zdobyłaś Miguela i go nigdy już nie zdobędziesz! Linda będzie go teraz prowadzić jak na smyczy...
- Ja nie mam Miguela... na razie, ale to się jeszcze zmieni. A ty... byłeś taki pewny siebie. Z twojej miny wynika, że Jose Manuel Vellasquez jednak się rozmyślił i nie dał ci firmy... Nie mylę się?
- Nie chcę o tym z tobą rozmawiać... Daj mi spokój...
- Uspokój się Fernando. Jak widzisz oboje mamy rachunki do wyrównania z tą przeklętą rodzinką. Wyjdziemy na swoje, zobaczysz... Ty będziesz miał jeszcze ich w garści, a ja pozbędę się Lindy i będę z Miguelem...
- To marzenia ściętej głowy. Nic nam się nie udaje – powiedział Fernando...
- Zapomnij teraz o problemach i chodź ze mną do mojego mieszkania. Wspólnie się pocieszymy, co ty na to? Twoja żona przecież tego nie zrobi... U mnie zastanowimy się co dalej – zaproponowała Vanessa. Skołowany Fernando tylko się uśmiechnął... |
|
Powrót do góry |
|
|
NiuNia Big Brat
Dołączył: 20 Sty 2008 Posty: 867 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ......z mojego nieba.....
|
Wysłany: 17:54:47 27-02-08 Temat postu: |
|
|
No co tu by napisać? Najlepiej zacznę od początku.
Nie przepadam za tym Fernandem, teraz sama mam podejrzenia czy to nie on
zlecił pobicie Moniki.
Graciela i ta jej "przyjaźń" nie podoba mi się. Mam nadzieję że Deborah nie długo otworzy oczy bo może się stać coś złego...
Bardzo się cieszę że Juan zrozumiał że tylko JM jest winny śmierci jego i Lindy rodziców. Mam już dosyć tej idiotki-Vanessy nie dość że nachodzi Lindę to jeszcze grozi...
Reszta odcinka super jak zwykle. Pozdrawiam i zapraszam na moją telenowelę. |
|
Powrót do góry |
|
|
a_moniak Mistrz
Dołączył: 21 Lut 2007 Posty: 12531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 18:07:21 27-02-08 Temat postu: |
|
|
dobrze ze Fernando nie przejął firmy, tylko teraz pewnie będzie chciał się za to wszystko zemścić....
Vanssy to ja nie cierpię, dobrali sie z Ferdkiem..
pojawił się Alvaro, oj wyjdzie znowu coś złego..
Gustavo dowiedział się że jednak Jaguar żyje...
ciekawa jestem co dalej
czekam na newik, i pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
justysiek21 Komandos
Dołączył: 24 Lut 2008 Posty: 637 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź
|
Wysłany: 18:19:43 27-02-08 Temat postu: |
|
|
Widzę nowy odcinek.Jak zwykle rewelacyjny |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|