|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Najgorszy czarny charakter? |
Jose Manuel |
|
40% |
[ 10 ] |
Jaguar |
|
12% |
[ 3 ] |
Fernando |
|
4% |
[ 1 ] |
Alvaro |
|
8% |
[ 2 ] |
Monika |
|
8% |
[ 2 ] |
Armando |
|
0% |
[ 0 ] |
Enrique |
|
4% |
[ 1 ] |
Vanessa |
|
16% |
[ 4 ] |
Wszyscy są tak samo źli |
|
8% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 25 |
|
Autor |
Wiadomość |
NiuNia Big Brat
Dołączył: 20 Sty 2008 Posty: 867 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ......z mojego nieba.....
|
Wysłany: 18:03:35 04-03-08 Temat postu: |
|
|
Ojoj... bedzie się działo. Mam nadzieję że Fernando da rozwód Luisie i przyzna się do winy. Mam nadzieję że Claudia w końcu otworzy oczy i zobaczy kim naprawde jest Enrique. Pozdrawiam i zapraszam na moje telcie |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 18:38:51 04-03-08 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za wszystkie komentarze
Pozdrowienia dla takich osób jak: Natka***, a_moniak, blondi95 oraz justysiek21
INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]
99 ODCINEK
Firma Vellasquezów.
- Co takiego? Duszno mi... Podajcie mi wody... – Jose Manuel nie mógł wydusić z siebie słowa...
- Dlaczego kłamiesz Fernando i zwalasz winę na inne osoby? – denerwowała się Monika.
- Fernando opowiada bzdury. Wcale nie dlatego chcieliśmy się z tobą spotkać – wtrąciła Cristina...
- Nic ci nie jest tato? – zapytała Luisa.
- Nie odzywaj się do mnie! Nigdy nie czułem się źle jak teraz...
- Ale to nie chodzi o Juana Cordillo – powiedział Miguel.
- Właśnie! To nie o nim powinniśmy rozmawiać, ale o Fernandzie – dodał Raul...
- Ja nie jestem żadnym detektywem – stwierdził Javier Mendoza...
- Teraz rozumiem... Wyjdźcie stąd wszyscy! Natychmiast! Zostawcie mnie samą z Luisą i Fernandem To rozkaz!
Po chwili w gabinecie zostali tylko Jose Manuel, Luisa i Fernando. Jose Manuel był cały czerwony ze złości.
- Dam ci szansę Luiso... Skoro tak nienawidzicie Fernanda i uważacie, że kłamię, jego zdanie nie ma dla mnie znaczenia... Liczy się twoje... Więc pytam i oczekuję szczerej odpowiedzi. Czy Juan Cordillo jest twoim kochankiem?
Luisa nie wiedziała co odpowiedzieć. Także Fernando miał niepewną minę. Od odpowiedzi Luisy zależała jego dalsza sytuacja...
Dom Juana.
- To wspaniale, że Juan się zakochał, ale to nie przysporzy nam kolejnych przyjaciół. Jose Manuel Vellasquez jeszcze mnie jakoś toleruje, ale z Juanem jako zięciem będzie już gorzej. Jeżeli Luisa wyzna prawdę, jego życie będzie wisieć na włosku – powiedziała przestraszona Linda.
- Masz rację. To bardzo niewygodna sytuacja. Oni się kochają, czuję to, ale problemem będzie nie tylko Jose Manuel, ale mąż Luisy. Fernando Ayala to człowiek bez skrupułów – odparła Eva...
- Wiem o tym. Miałam z nim już nieraz styczność. Oby im się udało tak jak mnie i Miguelowi...
- Wygracie, bo miłość zawsze zwycięża. Dzięki tym związkom urazy i przeszłość pójdzie w zapomnienie. Zwycięży dobro i miłość. Będziecie szczęśliwi, zobaczycie – powiedziała Eva...
Nora Jaguara...
- Jestem słowny. Jedna lampka wina i wystarczy. Jutro czeka mnie
robota – powiedział Jaguar...
- Co za stanowczość. Jestem zdumiona – odparła Graciela...
- Jestem już tyle lat w zawodzie, że wiem co jest dobre, a co złe. Wiem kiedy jest czas na balangi i dobry humor, a kiedy na pracę i czysty profesjonalizm, wykonywanie roboty z zimną krwią...
- Opowiedz mi o początkach twojej współpracy z Jose Manuelem...
- Jak chcesz. Skoro to cię interesuje... Pierwszy raz spotkałem się z nim w połowie lat 80-tych. Zacząłem od drobnych zleceń. Byłem w tym wieku co dziś ten chłystek Armando. Wiesz... eliminacja konkurencyjnych biznesmenów i te sprawy. W 1987 roku popełniłem pierwszy błąd. Wyręczyłem się innym człowiekiem zamiast sam załatwić sprawę... A on nawalił i przez to Eva Ronderos – służąca u Vellasquezów i kochanka Jose Manuela uszła z życiem. Ona i jej syn... Co za paradoks. Nie zabiłem swojego przyszłego sojusznika – śmiał się Jaguar.
- Armando będzie jeszcze przydatny...
- Mam nadzieję... W tym samym dniu ja i dziewięciu moich napadliśmy na rodzinę Cordillo. Bernardo Cordillo to był waleczny człowiek. Nim się zorientowałem zabił dwóch moich ludzi... zanim ja go zabijałem... jego i jego żonę.
- Zgwałciłeś ją...
- Wiem, że nie powinienem o tym mówić przy kobiecie, ale tak. Podobno była w ciąży. Zginęła w płomieniach... Nie rozumiem jak ich dzieci mogły ujść z życiem. Zginęło wtedy dwoje dzieci, ale najwyraźniej musiały to być dzieci jakichś znajomych tej rodziny. Głupia pomyłka... Stąd teraz te problemy... Z naszej paczki zostało nas czterech. Czterech innych nie żyje, a dwóch siedzi w więzieniu za inne przestępstwa...
- Nie martw się tym. Dokończysz w końcu robotę, którą zacząłeś przed laty. Taki mistrz jak ty nigdy nie wypadnie z formy. Każdemu zdarzają się wahnięcia...
- To jest moja misja i muszę ją dokończyć. A potem mogę nawet iść na emeryturę – śmiał się Jaguar...
- Ty i emerytura? Nigdy. Gustavo Valdez będzie cię szukał do końca świata i jeden dzień dłużej.
- Wiem o tym. To mnie nawet bawi. Tylko jeden z nas okaże się zwycięzcą i nie będzie nim nasz nowy komendant...
Firma Vellasquezów.
- Odpowiadaj gdy cię o coś pytam! – Jose Manuel jeszcze nigdy nie był tak zdenerwowany...
- Niech pan tak nie krzyczy, bo wyląduje pan w szpitalu – zauważył Fernando...
- Nic mnie to nie obchodzi. Nie odzywaj się Fernando... Pytam Luisę, a nie ciebie...
- Dobrze, odpowiem ci tato. Po co ukrywać pewne fakty i ciągnąć jakieś tajemnice. Zakochałam się w Juanie Cordillo, a on we mnie. Po rozwodzie z Fernandem będę z nim dzielić życie...
- Tym wyznaniem wydała na siebie i niego wyrok śmierci – pomyślał Fernando. A ja jestem uratowany i stanę się ofiarą...
Jose Manuel uderzył Luisę w twarz.
- Możesz mnie bić, ale nie zmienię zdania! Nie będę żyła dłużej z Fernandem. Nasze małżeństwo od początku było farsą!
- Milcz Luiso... Miguel i Raul zawsze byli szaleni. Od młodości robili głupstwa. Zdążyłem się nawet przyzwyczaić... Mężczyźni tak zawsze mają, ale ty... mało najwierniejsza córka... Zawsze mogłem na ciebie liczyć... pomagałaś mi w pracy, byłaś dla mnie oparciem w wielu trudnych sytuacjach, a teraz co? Chcesz porzucić męża dla takiej gnidy jak Juan Cordillo? Chcieliście upokorzyć Fernanda, ale to nie on jest winny, a ten małpiszon! On okradł moją firmę, on planował jakąś chorą zemstę, on zabił mojego wnuka! Nie rozumiesz z kim się zadajesz? Może chce cię poderwać w ramach swojej zemsty? Zaciągnie cię do łóżka jak dziwkę i potem wyrzuci jak psa. A może już się z nim przespałaś? – sugerował Jose Manuel...
- Nie zrobiłam tego! Dobrze o tym wiesz...
- Zrobię wszystko aby nie stracić mojej córeczki. Juan Cordillo raz na zawsze zapamięta, że ze mnie się nie zaczyna. Więcej się z nim nie spotkasz. Nie zrobisz mi tego – mówił ze łzami w oczach Jose Manuel...
- Jestem dorosła i mogę robić co mi się podoba...
- Mylisz się. Będziesz dalej żyć z Fernandem. A ciebie Fernando chcę przeprosić, że zwątpiłem w twoją lojalność. Dobrze zrobiłeś wyjawiając mi grzechy swojej żony. Do rozmowy o przekazaniu firmy jeszcze wrócimy, a teraz wracaj z Luisą do domu. Nie próbuj wykręcać żadnych numerów, bo twój kochaś zginie...
Fernando i Luisa wyszli z gabinetu... Luisa nie mogła uwierzyć jak jej mąż mógł się z tego wywinąć... Była załamana... Wyszła jednak z mężem... Nie chciała nawet rozmawiać z zaniepokojonymi matką i braćmi...
Tymczasem...
Rozwścieczony Jose Manuel od razu zadzwonił do Jaguara.
- Witam... Już pan się za mną stęsknił? – zapytał Jaguar...
- Nie mam czasu na żarty. To poważna sprawa – odparł Jose Manuel.
- Zamieniam się w słuch.
- Zmiana planów związanych z Juanem Cordillo.
- Jak to? Mam mu darować życie?
- Wręcz przeciwnie! Zabijesz go, ale jeszcze dzisiaj! Ta kanalia dobrała się do mojej córki Luisy! Masz go zlikwidować, ale to natychmiast! Jose Manuel rozłączył się...
- To się porobiło. Co w sobie mają ci Cordillowie skoro dzieci Jose Manuela tracą zupełnie dla nich głowę? – zastanawiał się Jaguar...
- Niech zgadnę – dzwonił Jose Manuel? – zapytała Graciela.
- Owszem. Plan został przyspieszony... „Show must go on” – powiedział Jaguar patrząc na Gracielę...
Mieszkanie Deborah.
- Boję się... Alvaro Maniche może w każdej chwili mnie zniszczyć. A na dodatek Jaguar żyje. Nie wiem z której strony zostanę napadnięta – powiedziała Deborah.
- Spokojnie. Jestem po to aby was chronić. Nic wam się nie stanie, przysięgam – odparł Gustavo. Poza tym nikt nie wie gdzie jesteście. Zmienisz numer i już nikt cię nie odnajdzie. Swoją drogą szkoda, że tak krótko z nim rozmawiałaś. Nie dało rady namierzyć skąd dzwonił Maniche...
- Jak pech to pech...
- Wyjdziecie na prostą. Dorwiemy ich prędzej niż się spodziewasz...
- Dziękuję ci... Jesteś dla mnie taki dobry – Deborah niespodziewanie pocałowała Gustava w policzek.
- A to co? Wyraz wdzięczności?
- Tak. Jesteś jedyna osobą która mi pomaga. Jest jeszcze Graciela...
- Bardzo jej ufasz. Ja bym ją sprawdził...
- Po co? Nie ma takiej potrzeby.
- Nigdy nie wiesz kto jest twoim przyjacielem, a kto wrogiem...
- Graciela jest w porządku, uwierz mi...
- Skoro tak mówisz. Mam do ciebie jedno pytanie, nie obraź się, że o to pytam... Kto jest ojcem Rosy? Czy to możliwe aby któraś z tych gnid...
- Nie... Na szczęście nie... Jeżeli miałeś na myśli Jose Manuela i Jaguara, to żaden z nich. To jeden łajdak, który przed laty mnie wykorzystał i potem uciekł dowiedziawszy się o mojej ciąży. W pewnym sensie jest podobny do Jaguara i Jose Manuela, ale nie jest jednak przestępcą. Wybacz, ale nie chcę o tym mówić...
- Rozumiem, przepraszam, że zapytałem...
- Nic nie szkodzi.
- Muszę już iść, obowiązki czekają. W razie czego dzwoń do mnie. Naprawdę jesteście tu bezpieczne – powiedział Gustavo...
Jakiś czas później.
Mieszkanie Lindy.
- Vanessa... Ty znowu tutaj? – powiedziała Linda.
- Nie denerwuj się. Przyszłam ci powiedzieć, że jutro wyjeżdżam na tournee. Możesz być spokojna. Już ci nie zagrażam – odparła Vanessa.
- Jakoś ci nie wierzę.
- Zmieniłam się. Postawiłam na karierę. Nie będzie mnie kilka miesięcy. Chciałam tylko powiedzieć abyś wybaczyła mi moje wybryki. Przepraszam. Możesz mi nie wierzyć, ale mówię to szczerze. To tyle co miałam ci do powiedzenia. Do widzenia...
- Zaczekaj... Życzę ci abyś zrobiła karierę tam gdzie wyjeżdżasz. W końcu piosenkarką jesteś świetną.
- Dziękuję... Głupia kretynka... Uwierzyła w moje zapewnienia. Jak wrócę, to się jeszcze policzymy. Miguel i tak będzie kiedyś mój. To tylko kwestia czasu – pomyślała Vanessa...
Dom letniskowy Enrique.
- Już czas wracać. Zasiedzieliśmy się – powiedziała Claudia.
- Ty to zawsze musisz wszystko popsuć – uśmiechnął się Enrique.
- Kochanie zrozum... Nic nie trwa wiecznie... Muszę jednak przyznać, że nigdy nie byłam tak szczęśliwa jak teraz. Musimy tu kiedyś wrócić...
- Zapewniam cię, że na pewno tu jeszcze wrócimy. Z tobą mogę pojechać nawet na koniec świata. Zapomniałbym wtedy o wszystkim.
- O swoich przyjaciołach też? Mówię o Fernadzie Ayala i Vanessie Cortez.
- Tak. Zerwę z nimi kontakty. Zobaczysz. Potrzebuję trochę czasu, ale zrobię to. W końcu się od nich uwolnię – przyznał Enrique.
Kancelaria Juana.
- Jesteś w końcu Antonio... Dobrze wiesz, że mamy dziś ważną naradę
i spotkanie z kilkoma innymi znaczącymi prawnikami w stolicy – powiedział Juan.
- Wiem. Przyjechałem dopiero teraz, bo miałeś coś do załatwienia. Musiałem wziąć autobus, a wiesz jakie panują w mieście korki - odparł Antonio...
- Za pół godziny zaczynamy – oznajmiła Lorena.
- Masz wszystkie potrzebne nam papiery? – zapytał Juan swojego kuzyna.
- Naturalnie. Zaraz ci je pokażę...
Tymczasem...
- A więc to jest samochód Juana Cordillo... Tak go zaparkował, że jest niewidoczny z okien tego budynku. Tym lepiej dla mnie. Ale mi do twarzy z tą czapeczką i w tym stroju – mówił sam do siebie Jaguar... Za chwilę podłożę ci tu mały prezencik. Wybierając się z powrotem do domu, trafisz do samego piekła. Już niedługo. Jose Manuel będzie zadowolony. Skończymy z Juanem Cordillo, a Luisa Vellasqauez nie będzie już mogła do niego wzdychać. Do roboty Jaguarze. Te narzędzia spowodują, że wyślę go tam gdzie powinien go wysłać dwadzieścia lat temu...
Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 20:11:00 04-03-08, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
justysiek21 Komandos
Dołączył: 24 Lut 2008 Posty: 637 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź
|
Wysłany: 18:50:15 04-03-08 Temat postu: |
|
|
Biedna Luisa dostała w policzek.Żal mi jej ona na to nie zasłuzyła |
|
Powrót do góry |
|
|
NiuNia Big Brat
Dołączył: 20 Sty 2008 Posty: 867 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ......z mojego nieba.....
|
Wysłany: 19:20:50 04-03-08 Temat postu: |
|
|
justysiek21 napisał: | Biedna Luisa dostała w policzek.Żal mi jej ona na to nie zasłuzyła |
Mi tak samo. Jak ten kretyn śkiał podnieść rękę na Luisę. . . Jaguar to fajtłapa więc wątpie by zabił Juana. Vanessa to dosłowna d*****a jak ona może przychodzić do Lindy, a ona jeszcze jej wybacza mogłaby ona zastanowić się nad jej słowami bo nie tak dawno jeszcze grozi jej i jej dziecku .Pozdrawiam i zapraszam na moje telcie. |
|
Powrót do góry |
|
|
Natka*** Mocno wstawiony
Dołączył: 15 Mar 2007 Posty: 6770 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:56:13 04-03-08 Temat postu: |
|
|
Jose Manuelowi aż duszno się zrobiło po tym wszystkim co usłyszał od Fernanda. W tej części najbardziej rozbawił mnie Javier - Ja nie jestem detektywem Ferdzio na tyle improwizował, że nie pomyślał nawet, że detektyw w tej sprawie nie był potrzebny
Graciela jest zaskoczona stanowczością Jaguara Nie ma to jak przybliżyć sobie czasy początków kariery Jagiego.
"Nie zabiłem swojego przyszłego sojusznika – śmiał się Jaguar. " - mówi o Armandzie Ciekawe czy to dobrze, że go nie zabił czy wręcz przeciwnie
Samo wspomnienie tego co stało się w domu Cordillów budzi we mnie przerażenie... To straszne...
Jagi chce dokończyć robotę. Z jednej strony chciałabym żeby mu się to udało, no ale z drugiej jakby nie patrzeć mieliby zginąć Juan i Linda a tego nie chcę I tak źle i tak nie dobrze... Że też Jagi nie mógł dostać polecenia zabicia kogoś innego... Wtedy sprawa może przedstawiałaby się inaczej
"- To jest moja misja i muszę ją dokończyć. A potem mogę nawet iść na emeryturę – śmiał się Jaguar...
- Ty i emerytura? Nigdy. Gustavo Valdez będzie cię szukał do końca świata i jeden dzień dłużej.
- Wiem o tym. To mnie nawet bawi. Tylko jeden z nas okaże się zwycięzcą i nie będzie nim nasz nowy komendant... "
Jagi jest pewny siebie W 'pojedynku' Gustavo - Jaguar, Jagi pewny jest wyniku. Według niego z tego 'pojedynku' cało nie wyjdzie Gustavo, ale czy rzeczywiście jest szansa na coś takiego?
Swoją drogą Jagi na emeryturze To byłoby nawet zabawne
Jose Manuel zapytał Luisę wprost... A Luisa nie zaprzeczyła, a nawet się przyznała. Najgorsze jest w tym jednak to, że ten gnida, kretyn, idiota, palant Fernando znów jest górą! Gdybym mogła sama bym go rozszczelała
Jose Manuel zostaje daleko w tyle za Ayalą, ale udziela mu się coś od zięcia bo uderzył własną córkę! Stary kretyn!
Luisa pomimo konsekwencji dobrze robi stawiając się mężowi i ojcu. I jeszcze Jose Manuel przeprasza Fernanda?
Ja już na nich nie mam siły... Jak ten staruch może być AŻ tak ślepy?!
Jagi dostał nakaz przyspieszenia zadania Teraz to dopiero będzie cieplutko. Jagi w towarzystwie popisuje się swoją angielszczyzną.
Stosunki Deborah i Gustavo coraz bardziej się ocieplają Był nawet pocałunek w policzek
Gustavo zaciekawił się nawet kto jest ojcem Rosy... Rozwiany zostały wątpliwości i teraz już Jaguar z Jose Manuelem nie będą musieli się kłócić, który z nich może być ojcem Choć szkoda bo ich przepychanki słowne są na bezcenne
No jasne... Jeszcze tej flądry Vanessy brakowało w odcinku Jak Linda mogła jej życzyć powodzenia? Ma zdecydowanie za dobre serce... Dobrze, że ta żmija Vanessa nareszcie zniknie na jakiś czas. Jednej gnidy mniej Choć czasami sobie myślę, że lepiej bybyło gdyby to Fernando zniknął. No, ale cóż, nie można mieć wszystkiego.
Enrique nareszcie chce zerwać kontakty z tymi dwiema gnidami Oby mu się to udało. Niech wyjedzie z Claudią i będzie z dala od tych gnid, a jednocześnie niech zacznie życie na nowo - to taka moja wizja
Ciekawe jak Jagiemu uda się zadanie
"Ale mi do twarzy z tą czapeczką i w tym stroju" - chciałabym go teraz zobaczyć
Odcinek był świetny Czekam na newik i pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 20:24:23 04-03-08 Temat postu: |
|
|
Niedługo szykuje się okrągły i jubileuszowy odcineczek. Na pewno będzie się działo i postaram się umieścić jak najwięcej powodów do głębokiej analizy - tak wspaniałej jaką zawsze dokonuje tu moja przedmówczyni
Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 20:24:59 04-03-08, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
a_moniak Mistrz
Dołączył: 21 Lut 2007 Posty: 12531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 20:34:09 04-03-08 Temat postu: |
|
|
świetny odcinek
biedna Luisa, Ferdkowi znowu się udało.. mam nadzieję ze w końcu Ferdek się pogrąży, dla JM musiał to być cios, kiedy dowiedział się że jego córka kocha jego największego wroga, ciekawe, czy Jagiemu uda się zlikwidować Juana...
Vanne jak zawsze popsuła mi humor, nie da za wygraną , ale przynajmniej będzie spokój na parę miesięcy, kiedy wyjeżdża..
Gustavo y Deborah, tak sobie pomyślałam że mogliby być razem, ten pocałunk w policzek
wow to będzie już 100 odcinek, nie mogę się doczekać tym bardziej że ma się dziać jeszcze więcej
pozdrówka |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 16:57:55 05-03-08 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj jubileuszowy - już 100(!) odcinek W związku z tym będzie on zdecydowanie dłuższy od poprzednich i wystąpią prawie wszyscy o ile nie wszyscy główni bohaterowie
Pozdrowienia dla wszystkich osób, którzy do tej pory komentowali odcinki, czyli:
- black_angel
- Gaby
- angie7
- Genesis
- Natka***
- anula:)
- Ankhakin
- Magi
- VANESSA*
- InLoveWithRose
- martunia
- Hector Ferrer
- ~Lorena~
- olgkar
- No me vengas a mentir...
- Monica
- **Kora**
- a_moniak
- blondi95
- justysiek21
- marysia_radosz
- Franco18
- Kasiunia219
INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]
100 ODCINEK
Bar „Cardera”.
- Nie uwierzysz... Myślałem, że już po mnie... Wredna Cristina chyba odkryła te machlojki jakie robiłem w firmie. Zawołała na pomoc synów, Monikę i jakiegoś fachowca od finansów. Niewiele brakowało abym wpadł jak śliwka w kompot. Jednak zachowałem zimną krew i oskarżyłem o wszystko Juana Cordillo nie dopuszczając ich do słowa. Wyobraź sobie, że Juan to kochanek mojej żony! Jose Manuel dostał szału. Z jednej strony to okropne, że moja żona przyprawia mi rogi, ale z drugiej ten właśnie fakt uratował mi tyłek – powiedział uradowany Fernando...
- I z czego się cieszysz? Przecież oni cały czas mają na ciebie haka. Nie pokazali dowodów dzisiaj, pokażą jutro. A to, że Luisa ma kochanka nie świadczy najlepiej o tobie jako o mężu – odparła Vanessa.
- Nasz związek od dawna jest farsą, ale przyznam, że Luisa mnie zaskoczyła. Jednocześnie ten małpiszon strasznie mnie wkurza! Jeżeli go spotkam to stłukę go na kwaśne jabłko...
- Tak jak ostatnio? Wtedy to ty przecież leżałeś na deskach... A poza tym sądzę, że nim zajmie się już stary Vellasquez...
- Masz rację. Nie wywinie się z tego. On nienawidzi Juana i Lindy Cordillów, a teraz to już całkiem... Jose Manuel nie zniesie widoku swoich dzieci u boku tych ludzi. Czuję, że najbliższe dni to będzie istne trzęsienie ziemi.
- Niestety mnie to ominie. Już jutro wyjeżdżam do Europy...
- Szybko podjęłaś tę decyzję. Szkoda, że nie zapytałaś mnie o zdanie.
- Nie udawaj, że po jednej spędzonej nocy nagle ci na mnie zależy. Nie martw się... na pewno wrócę. Dzisiaj odwiedziłam Lindę i przeprosiłam ją za wszystko. Wyobraź sobie, że chyba uwierzyła w te bajeczki i życzyła mi zawodowych sukcesów.
- Jest naiwna jak mało kto – zauważył Fernando.
- Ja jednak wrócę i z nowymi siłami rozprawię się z nią, a Miguel będzie tylko ze mną...
- Za kilka miesięcy oni będą mieli już dziecko... Trudno będzie ci zmącić ich szczęście...
- O nic się nie martw. Uda mi się. Ważne żebyś ty nie wypadł z gry, bo beze mnie jesteś nikim. Trzymaj się, bo coś czuję, że możesz mieć nie lada problemy...
- Wszystko jest pod kontrolą. Teraz uwaga skupia się na zupełnie innych osobach niż ja – stwierdził zadowolony Fernando...
Rezydencja Vellasquezów.
Luisa korzystając z nieobecności Fernanda przyjechała do rezydencji. Czekali tam na nią Cristina, Miguel, Raul i Monika.
- Mów Luiso... co się tam wydarzyło? Dlaczego płaczesz? – zapytała Cristina.
- Nie wiem jak chcieliście zdemaskować Fernanda, ale nic z tego nie wyszło. Teraz ojciec znów mu uwierzył i jest jeszcze gorzej niż było – powiedziała Luisa.
- Co ty mówisz? Przecież on gadał same bzdury! – przekonywał Raul.
- Znamy pobudki którymi kierował się Juan Cordillo. Z początku chciał zniszczyć naszą firmę, ale ostatnio zachowywał się w porządku. Nawet mnie w końcu zaakceptował jako partnera dla swojej siostry. On nigdy nie zaatakowałby Moniki. Jestem co do tego przekonany – dodał Miguel.
- On nigdy nic do mnie nie miał – wtrąciła Monika...
- Oczywiście macie rację. On się zmienił i od jakiegoś czasu zaprzestał zemsty. Przynajmniej jeśli chodzi o innych członków naszej rodziny wyłączając ojca – stwierdziła Luisa.
- Sama więc widzisz, że Fernando powiedział stek bzdur aby ratować twarz. I to mu się udało. Jak mógł posądzać cię w ogóle o romans z Juanem? – dziwił się Raul...
- Mógł – szepnęła Cristina...
- Co powiedziałaś mamo? – zapytał Miguel.
- W tym wypadku miał rację. Zakochałam się w Juanie Cordillo i sama nie wiem jak to się stało! – powiedziała Luisa...
Miguel, Raul i Monika byli w szoku... W życiu nie spodziewaliby się, że akurat te oskarżenia Fernanda okażą się prawdziwe...
Okolice kancelarii Juana.
- Wszystko zapięte na ostatni guzik. Ta bomba powinna zadziałać i rozerwać Juana Cordillo na strzępy. Nic po nim nie zostanie poza
wspomnieniami – powiedział sam do siebie Jaguar. Biedak nawet nie wie, że śmierć jest tak blisko. Spokojnie sobie teraz z daleka poczekam i zobaczę na własne oczy jak zadziałał mój wynalazek...
Kancelaria Juana.
- I gdzie te ważne dokumenty? – dopytywał się Juan.
- Są... o cholera... wziąłem nie tą teczkę co trzeba – odparł Antonio.
- Gdzie ty masz głowę kuzynie? Pewnie tylko amory ci w głowie z naszą uroczą sekretarką. I co teraz zrobimy? Do spotkania zostało zaledwie 20 minut...
- Wrócę po te dokumenty. Najwyżej spotkanie opóźni się o kilka minut. Mam jednak do ciebie małą prośbę. Mogę pożyczyć twój samochód?
- Nawet musisz, bo przecież nie będziesz jechał autobusem. Łap
kluczyki – powiedział załamany Juan... Ty to zawsze o czymś zapomnisz.
- Nie martw się, niedługo wrócę z należytymi papierami – odparł z uśmiechem Antonio...
W tym samym czasie.
Firma Vellasquezów.
Jose Manuel w dalszym ciągu siedział w swoim gabinecie mając w pamięci dzisiejszą rozmowę ze swoją córką. Nie mógł uwierzyć w to co usłyszał. Był przekonany, że Luisa będzie szczęśliwa z Fernandem. Nigdy nie był kochającym ojcem, ale Luisa zawsze zajmowała szczególne miejsce w jego serce. I teraz gdy oznajmiła mu kim jest jej ukochany, zniszczyła długoletnią więź która łączyła ich przez lata... Juan Cordillo to był cios jaki Jose Manuel nie mógł znieść... Senior rodu Vellasquezów zaczął sobie przypominać jak wychowywał swoją córkę. Ich relacje zawsze były przecież dobre... To była jego pomocna dłoń w firmie... Po chwili zaczął przypominać sobie przeszłość... Spotkania i kłótnie z Bernardem i Sofią Cordillo, nienawiść łączące obie rodziny. Nienawidził tej rodziny od początku, ale gdzieś
w głębi serca wiedział, że są to ludzie z klasy, ta odrobina szacunku została jednak zniszczona przez żądzę władzy jaką Jose Manuel miał od młodości...
- Nie mogę na to pozwolić. Wystarczy mi, że Miguel zadaje się z Lindą
i będą mieli dziecko... Nie pozwolę jednak aby ten nieudacznik Juan Cordillo zabrał mi moją córkę. Oby Jaguar już dziś posłał go do innego świata – pomyślał Jose Manuel...
Mieszkanie Lindy.
- Witaj Claudio. Widzę, że jesteś w znakomitym nastroju. Masz uśmiech od ucha do ucha – zauważyła Linda...
- Tak, bo mam ku temu powody... Czuję się odmieniona i inaczej patrzę na świat. A to wszystko dzięki Enrique. Wystarczyło, że zabrał mnie na jeden dzień do swojego domku letniskowego i mój humor diametralnie się zmienił – powiedziała szczęśliwa Claudia...
- Twoje podejrzenia co do Enrique Cardenasa okazały się jednak mylne. To dobry człowiek...
- Wiem. Powiedział mi, że zerwie kontakty z Fernandem i Vanessą, a ja mu wierzę...
- To jest prawdopodobne. Ja też czuję się lepiej właśnie dzięki Vanessie...
- Nie rozumiem? Jak to?
- Była dziś u mnie i szczerze powiedziawszy spodziewałam się kolejnej kłótni. Tym czasem ona wyznała mi, że wyjeżdża na kilka miesięcy zagranicę na swoje tournee! Jednocześnie przeprosiła mnie za swoje wybryki!
- Uważaj Lindo... Ona może kłamać jak z nut... Jest w tym dobra.
- Wiem i będę się mieć na baczności. Najważniejsze, że wyjeżdża
i przynajmniej przez dłuższy czas nie będę jej musiała oglądać... Gdyby jeszcze zniknął Fernanda Ayala byłoby naprawdę super.
- Mówisz o mężu Luisy? Czy on coś ci zrobił?
- Nic, ale problem leży gdzie indziej. Nie uwierzysz, ale Juan zakochał się w Luisie, a ona w nim! Problemem jest ten despotyczny małżonek Luisy. Boję się, że będzie stawał im na drodze – powiedziała Linda...
- To możliwe – stwierdziła z niepokojem w głosie Claudia...
- Powiedz lepiej co tam w pracy?
- Czekamy na twój powrót, choć wiemy, że jeszcze sporo się przeciągnie. Potrzebujemy jeszcze jednej pracownicy, bo jest nam ciężko w tym kilkuosobowym gronie. Nasza firma wcale nie jest taka duża.
- Daję ci wolną rękę w wyborze nowego projektanta, a najlepiej projektantki. Nie ma to jak kobiecy zespół.
- Dziękuję. Na pewno znajdę kogoś odpowiedniego na to stanowisko – powiedziała Claudia.
Mieszkanie Enrique Cardenasa.
- Tak mogłoby być zawsze. Z Claudią czuję się taki szczęśliwy i zapominam o problemach. Dlaczego to wszystko musi być takie skomplikowane? – zastanawiał się Enrique...
Po chwili zadzwonił do niego telefon.
- Dzisiaj kolejna dostawa i masz przyjść! Pamiętaj o tym. Żadnych numerów i wykrętów. Jesteśmy wspólnikami i już nimi pozostaniemy do końca – powiedział Fernando.
- Dobrze. Będę tam gdzie zawsze...
- Zaczynasz mówić jak dawniej Enrique. To w tobie lubię. Do zobaczenia.
- Kiedy uwolnię się od tych nielegalnych interesów? – westchnął Enrique...
Dom Juana.
Armando i Eva zaprosili Gustava i Vicky na specjalną kolację...
- Jesteśmy z Vicky zaszczyceni waszym zaproszeniem. Jedzenie jest przepyszne. Pani to potrafi gotować jak nikt inny na świecie – powiedział Gustavo...
- Starałam się jak mogłam. Nie goszczę przecież byle kogo tylko samego komendanta policji w Bogocie – odparła Eva.
- Bardzo dziękujemy. Czekałam abyśmy kiedyś się spotkali w czwórkę
i porozmawiali – dodała Vicky.
- Marzenie się spełniają kochanie – stwierdził Armando. Sprawię, że dzisiaj spełnią się wszystkie marzenia jakich pragniesz...
Po chwili.
- Szampan się już chłodzi, a zapewniam, że będzie nam dziś potrzebny. Używa się go na specjalne okazje, a dzisiaj jest jedna z nich. Bardzo dobrze się złożyła, że mogę mówić w obecności mojej mamy i twojego brata. Armando wyciągnął pierścionek i uklęknął przed Vicky.
- O mój Boże – wyszeptała dziewczyna...
- Mam do ciebie jedno, ale najważniejsze pytanie w życiu. Wyjdziesz za mnie? – zapytał Armando.
- Oczywiście, że tak! – odpowiedziała po chwili Vicky. Była bardzo szczęśliwa...
- Wiedziałem, że kiedyś to nastąpi. Gratuluję wam. To wspaniała decyzja – stwierdził Gustavo.
- Mamo nic nie powiesz? – spytał Armando...
- Zawsze o tym marzyłam. Będzie wspaniałym małżeństwem – powiedziała ocierając łzy Eva...
- Z pewnością. Przy pani synu zapominam o wszystkim – wtrąciła Vicky...
- A więc wszystko przebiega zgodnie z planem. Nawet Valdezowi nawet przez myśl nie przeszło, że tak go ogrywam. Kiedy się zorientuje kim jestem naprawdę, będzie to dla niego i jego siostry o wiele za późno – pomyślał Armando popijając szampana...
Mieszkanie Gracieli.
- Tak myślałem... Deborah nie odbiera telefonu albo zmieniła numer. Pewnie doradził jej w tym Valdez – powiedział Alvaro Maniche...
- Myślę, że sama wpadła. Nie jest idiotką. Przez jakiś czas była przecież po waszej stronie – zauważyła Graciela...
- Może i nie jest idiotką, ale jej położenie jest ciężkie. Już dawno bym ją zabił, ale stosuję metodę drobnych kroków. Zamęczę ją i jej córkę i dopiero wtedy zadam ostateczny cios...
- Nic nie zrobisz beze mnie Alvaro. Dobrze wiesz, że tylko ja wiem gdzie ona mieszka. Tylko ja mam tam wstęp. Nie zapominaj, że od dwóch dni mieszkają tam też dwaj ochroniarze. Deborah tylko mnie ufa. Nawet nie wie jak wielki błąd popełnia...
- Dowiedz się co z jej córką. Pewnie przepisała ją do innej szkoły...
- Zrobię to. Zobaczysz, że wyśpiewa mi wszystko jak na spowiedzi...
- Oby tak było. Obie muszą zapłacić za to jak mnie potraktowały. Małej też nie oszczędzę – powiedział Maniche.
Mieszkanie Deborah.
- Czemu Gustavo mnie o to zapytał? Starałam się tym zapomnieć, a on przywrócił mi wspomnienia... Ojciec Rosy... To był tchórz, gdy dowiedział się o ciąży, nagle zniknął i uciekł do swojej kochanki... Przez tyle lat w ogóle o nim nie słyszałam. I tak jest lepiej, teraz wiem, że trzeba liczyć tylko i wyłącznie na siebie. Ja będę zarówno matką jak i ojcem dla mojej córeczki. Najlepszym na świecie – pomyślała Deborah spoglądając na zdjęcie swojej uśmiechniętej córeczki.
Mieszkanie Marco i Carlo Corraccich.
- Nie chcę cię martwić, ale jako policjant mam dostęp do wielu materiałów operacyjnych. Natknąłem się na jedną przykra dla ciebie sprawę. Nie wiem czy powinienem ci o tym mówić, ale wiem, że zależy ci na tej dziewczynie – powiedział Carlo.
- O czym ty mówisz? – zapytał Marco...
- O Monice Moreno – modelce, w której się zabujałeś...
- Ona ma problemy z prawem? Nie uwierzę...
- Nie ona... Wiesz dlaczego miała taką przerwę w pracy?
- Była w ciąży, ale podobno straciła dziecko...
- Tak, ale straciło dziecko ze względu na okropne pobicie jakiego doznała. Ktoś zlecił dwóm przestępcom pobicie Moniki Moreno. Oni wciąż są na wolności – powiedział Carlo.
- A to łotry! Kto śmiał podnieść rękę na tę dziewczynę i na dodatek zabić jej dziecko. Tylko zwierzę, a nie człowiek mógł zaplanować taką zbrodnię – stwierdził zdenerwowany Marco.
Rezydencja Vellasquezów.
- Do niczego między nami nie doszło, nie spaliśmy ze sobą... Jeśli o to wam chodzi. Nie zdradziłam swojego kochanego mężusia. Wiem jednak, że dalej tak nie wytrzymam. Chcę być z Juanem i wiem, że to on jest mężczyzną mojego życia – powiedziała Luisa.
- Dobrze wiesz, że poprzemy każdego mężczyznę w twoim życiu, bo każdy jest lepszy od tej gnidy jaką jest Fernando – powiedziała Cristina.
- Mama ma rację, ale czy jesteś pewna tego co czujesz do Juana Cordillo? – zapytał Miguel.
- Może on chce cię tylko wykorzystać? – dodał Raul.
- Przestań tak mówić! – zwróciła się do męża Monika. Na pewno tak nie jest!
- Ja go kocham, pojmijcie to wreszcie! Jestem pewna, że z jego strony to też nie są żadne gierki tylko miłość! Luisa wybiegła z mieszkania...
- Zaczekaj! – zawołał Miguel.
Dziewczyna wybiegła jednak z domu i odjechała...
Kancelaria Juana.
- Tylko nie zniszcz mi samochodu – zawołał Juan do wychodzącego z biura Antonia.
- Postaram się – odparł Landaeta.
- Widzisz Loreno jaki jest Antonio. Zapomniał dokumentów i teraz musi po nie biec aby zdążyć – powiedział Juan...
- Na pewno szybko to załatwi – odparła dziewczyna.
- Korzystając z okazji. Powiedz mi czy wasze relacje są tylko przyjacielskie, a może łączy was coś więcej?
- Nie będę przed tobą ukrywać. Czuję do twojego kuzyna coś więcej niż przyjaźń i myślę, że on czuje do mnie to samo. Czas pokaże co będzie z nami dalej – uśmiechnęła się Lorena.
Okolice kancelarii...
-Prawie usnąłem w tych krzakach... Aż mnie nogi rozbolały... To nie jest najlepsze miejsce do drzemki – stwierdził Jaguar. To czekanie zaczyna mnie już denerwować...
Po chwili...
- Ktoś wsiada do samochodu! Nie mogę tego przegapić. Oby to cholerstwo zadziałało... w końcu tyle się nad tym napracowałem...
Antonio wsiał do samochodu i po chwili go uruchomił. W tym momencie słychać było już tylko eksplozję...
- Żywot Juana Cordillo właśnie się zakończył – śmiał się będący w oddali Jaguar...
ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA
P.S. Proszę jeszcze o wypowiedzenie się ile jeszcze chcielibyście odcinków, bo mam co do tego kilka opcji
Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 17:20:12 05-03-08, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
a_moniak Mistrz
Dołączył: 21 Lut 2007 Posty: 12531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 17:38:20 05-03-08 Temat postu: |
|
|
wow to już 100 odcinków, Jubileuszowy odcinek,i jak zawsze tyle się działo..
marwi mnie fakt że Antonio zinął w wybuchu, bomba była przeznaczona dla Juana, Jagiemu znowu się nie udało...
Armando oświadczył się Vicky, a tak bardzo nie chcieał tego zrobić...
Luisa przyznała się już przed całą rodzną z uczuć do Juana, widać że wszyscą ją poparli i dobrez
mam nadzieję że wkrótce znajdą tych łotrów którzy pobili Monicę..i oby jak najszybciej wydały się te machloje Ferdka..może teraz kiedy już prawie w nikim nie ma poparcia, w końcu Vanne wyjeżdża, cieszę się że jej nie będzie, przynajmniej przez parę odcinków
jak zawsze pełen akcji, i mocji odcinek, szczególnie jeśli chodzi o końcówkę...
Gratki Greg, to już tyle odcinków a wydaje mi się że są coraz lepsze.wogule tela jest genialna, pod kazdym względem
co do ilości odcinkó, to sama nie wiem, jest świetna więc powinno być jeszcze wiele odcinków, ale z drugiej strony kiedyś musi się skończyć..
a ile Ty planujesz ?
Pozdrawiam gorąco, i czekam na kolejne pasjonujące odcinki |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 17:46:43 05-03-08 Temat postu: |
|
|
a_moniak napisał: | Marwi mnie fakt że Antonio zginął w wybuchu, bomba była przeznaczona dla Juana, Jagiemu znowu się nie udało... |
A może nie zginął?
Jedna osoba skutecznie mnie namawia na 188 odcinków, czyli tyle ile miało "PDG" Sam jeszcze nie wiem ile tych odcinków będzie |
|
Powrót do góry |
|
|
justysiek21 Komandos
Dołączył: 24 Lut 2008 Posty: 637 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź
|
Wysłany: 17:52:34 05-03-08 Temat postu: |
|
|
Wow 100 odcinków jak to szybko zleciało.Cieszy mnie że Luisa się przyznała o miłośći do Jauna |
|
Powrót do góry |
|
|
a_moniak Mistrz
Dołączył: 21 Lut 2007 Posty: 12531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 18:09:37 05-03-08 Temat postu: |
|
|
Greg20 napisał: | a_moniak napisał: | Marwi mnie fakt że Antonio zginął w wybuchu, bomba była przeznaczona dla Juana, Jagiemu znowu się nie udało... |
A może nie zginął? |
mało prawdopodobne, ale wszystko jest możliwe w telach
Greg20 napisał: | Jedna osoba skutecznie mnie namawia na 188 odcinków, czyli tyle ile miało "PDG" Sam jeszcze nie wiem ile tych odcinków będzie |
chyba nawet wiem kto..
decyzja należy i tak do Ciebie |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 18:14:01 05-03-08 Temat postu: |
|
|
a_moniak napisał: | chyba nawet wiem kto..
decyzja należy i tak do Ciebie |
Nie trudno się domyśleć kto to taki |
|
Powrót do góry |
|
|
Natka*** Mocno wstawiony
Dołączył: 15 Mar 2007 Posty: 6770 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:23:46 05-03-08 Temat postu: |
|
|
Wow, już sto odcinków Gratuluję jubileuszu I Czekam na kolejne - obiecane - 88 odcinków, choć może być więcej A teraz kolejna analiza...
A więc Ferdek znowu się odgraża, że pobije Juana = śmiechu warte. Juan bez zbędnego wysiłku położy Ferdka na łopatki. W jednej sprawie zgodzę się z Fernandem. Jose Manuel nie zniesie widoku swoich dzieci u boku Juana i Lindy...
Jak dobrze, że ta przeklęta Vanessa znika na te kilka miesiący. Dzięki temu ten głupek Fernando zostanie sam. Tyle, że co będzie się działo, gdy ta flądra powróci? Znów będzie chciała rozdzielić Lindę i Miguela, w jednych z najpiękniejszych chwil ich życia. Ale narazie nie chcę o tym myśleć, najważniejsze, że ona teraz wyjeżdża w silną dal
No to rodzinka Luiski się zdziwiła na wieść o jej miłości do Juana. Jestem jednak pewna, że to zaakceptują. W końcu jak sami mówili nic nie mają do Juana
Akcja Jaguara idzie najwidoczniej zgodnie z planem! Bomba w samochodzie i wizja rozerwania Juana na strzępy niestety nie wygląda ciekawie... Chyba jednak nie Juana a Antonia. No pięknie, przez głupie korki Antek jechał autobusem a teraz wsiądzie do samochodu Juana, którym już zajął się Jagi.
Jose Manuel nadal rozmyśla nad rozmową z córką. Luisa zajmuje w jego sercu szczególne miejsce więc nic dziwnego, że nie podoba mu się Juan w roli jej ukochanego. W końcu to syn zmarłego już Bernarda - wroga Jose Manuela.
Claudia promienieje szczęściem i pomyśleć, że to wszystko zasługa Enrique. Dobrze, że on chce zerwać kontakty z Vanessą i Fernandem. Przez nich mógłby źle skończyć. Nie chciałabym tego, Enrique to bardzo fajny bohater
Z Lindy to niezły leniuszek Przecież mogłaby pracować. Dziewczyny będą szukały nowego pracownika. Oby jednak nie natknęły się na kogoś podobnego do tej flądry Vanessy...
Ten wredy Fernando. On ma władzę nad Enrique, a ten nie potrafi mu się sprzeciwić, choć ja nie dziwię się Enrique. Fernando jest nieprzewidywalny, mógłby nawet posunąć się do jakiegoś nieszczęścia
Spotkanie Vicky, Armandita, Gustavo i Evy. Rodzinka jak z obrazka I do tego oświadczyny Armandita. No proszę, proszę jednak dla dobra sprawy zdecydował się na ten krok. Gustavo i Eva cieszą się razem z Vicky... Nawet nie podejrzewają jaki naprawdę jest Armando.
Graciela i Alvaro spiskują. Swoją drogą nie podoba mi się, że były komendant u niej mieszka. Niech Maniche poszuka sobie innego lokum.
Deborah popełnia wielki błąd bezgranicznie ufając Gracieli. Zauważyłam, że w ogóle w tej telci wiele osób aż za bardzo sobie ufa: Deborah Gracieli, Jose Manuel Fernandowi, Eva Armanditowi i jeszcze kilka przykładów by się znalazło
Przez Gustavo - Debi myśli teraz o ojcu Rosy. Ciekawe kim był ten człowiek I ciekawe czy się pojawi w telci...
Carlo zdradza bratu fakty z życia Moniki... No nie ładnie A swoją drogą przecież Monika po ślubie chyba zmieniła nazwisko. Teraz powinna być już Vellasquez
Ojć, kroi się romansik w kancelarii Juana Lorenka czuje do Antonia coś więcej niż tylko przyjaźć i on odwzajemnia to uczucie.
"Prawie usnąłem w tych krzakach... Aż mnie nogi rozbolały... To nie jest najlepsze miejsce do drzemki" - Jagi nareszcie palnął jakiś śmieszny tekst Prawie usnął w krzakach i do tego na stojąco Teraz już będzie pamiętał, że nie warto udawać Alvaro i drzemać w krzakach A swoją drogą to jak na okrągły setny odcinek to mało tych śmiesznych tekstów I co za tym idzie mało scenek z Jagim...
Biedny, nieświadomy niczego Anonio wsiadł do pojazdu i BUM! A Jagi się cieszy
Nie sądze jednak, żeby Anotnio zginął... Niby to oczywiste, ale jednak nie wierzę. Zresztą trup w jubileuszowym odcinku? To nie bardzo pasuje do siebie
Podsumowując: Ten odcinek podobnie jak wszystkie poprzednie 99 był genialny Czekam niecierpliwie na newiki i pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
NiuNia Big Brat
Dołączył: 20 Sty 2008 Posty: 867 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ......z mojego nieba.....
|
Wysłany: 17:03:43 06-03-08 Temat postu: |
|
|
No, no, no to już 100 odcinków. Kiedy to zleciało? No dobra skomentuję ten odcinek zaczynając że jet jak pozostałe 99 odcinków genialny. Super że Luisa przyznała się fo miłości jaką darzy Juana. Jednak myliłam się do Jagiego to żadna łamaga, udało mu sie podłożyć bombę ale nie jestem pewna do śmierci Antonia. Armanda mam zamiar zabić udaje takiego aniołka, a tak naprawde jest "diabłem wcielonym". Mam nadzieję że Gustavo i Vicki otworzą oczy i przejrzą jaki jest naprawdę. Pozdrawiam i zapraszam na moje produkcje.
PS. Jak czytam twoją tele mam takie oczy: |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|