Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Miłość czy nienawiść?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 47, 48, 49 ... 72, 73, 74  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Najgorszy czarny charakter?
Jose Manuel
40%
 40%  [ 10 ]
Jaguar
12%
 12%  [ 3 ]
Fernando
4%
 4%  [ 1 ]
Alvaro
8%
 8%  [ 2 ]
Monika
8%
 8%  [ 2 ]
Armando
0%
 0%  [ 0 ]
Enrique
4%
 4%  [ 1 ]
Vanessa
16%
 16%  [ 4 ]
Wszyscy są tak samo źli
8%
 8%  [ 2 ]
Wszystkich Głosów : 25

Autor Wiadomość
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 21:48:25 06-03-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: Natka***, a_moniak, blondi95 oraz justysiek21

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

101 ODCINEK

Kancelaria Juana.

- Mój Boże... Co to było? To jakaś eksplozja! – krzyknęła zdenerwowana Lorena.
- To musiało być gdzieś blisko. Z okna nic nie widać. Zejdę na dół. Zaczekaj tu – odparł Juan...

Okolice kancelarii...

- Ten wybuch powinien być mocniejszy, ale myślę, że i tak Juan Cordillo go nie przeżył. Zaraz zjawią się gliny, więc nic tu po mnie. Mogę tylko zameldować Jose Manuelowi wykonanie zadania – śmiał się Jaguar...

Rezydencja Vellasquezów.

- Czekałam na ciebie. Musimy poważnie porozmawiać, bo w firmie nam przeszkodzono. Chodzi o Fernanda – stwierdziła Cristina.
- O niczym nie będziemy rozmawiać. Już go przeprosiłem, bo chcieliście go bezpodstawnie szkalować. Tymczasem winnym okazał się mój największy wróg. Zniszczył moją firmę, zabił mojego wnuka i chce odebrać córkę. Na to nie pozwolę – odparł Jose Manuel...
- Dobrze wiesz, że Juan nie zrobił nic Monice. To są brednie Fernanda!
- Mów co chcesz, ale nie obrazicie mojego zięcia...
- Zobacz to co ci pokażę a w końcu przejrzysz na oczy. Fernando to twój wróg, a nie przyjaciel!
- Nie obchodzi mnie twoje ględzenie! Jedynym moim wrogiem jest Juan Cordillo, ale sprawię, że odczepi się od Luisy...
- Oni się kochają, zrozum to...
- On nią gardzi, a nie kocha... Ale niedługo rozwiążę ten problem, a teraz daj mi spokój – powiedział Jose Manuel po czym poszedł na górę...

Mieszkanie Luisy i Fernanda.

- Czemu płaczesz skarbie? – zapytał drwiąco Fernando.
- Nie dotykaj mnie draniu! Prędzej czy później zapłacisz za to co mi zrobiłeś – odparła Luisa.
- Ja tobie? Chyba coś ci się pomyliło... To twoja rodzinka chciała mnie ośmieszyć przed twoim ojcem, a Ty zdradzasz mnie z Juanem Cordillo! On zapłaci za tą zniewagę, zobaczysz...
- Nie udawaj, że cię to boli! Nie wiem jak się domyśliłeś, ale wydanie mnie sprawiło ci wielką satysfakcję! Dobrze wiem, że fakt, iż zakochałam się w Juanie spowodował ponowny twój sojusz z moim ojcem. To jest ci na rękę, więc nie graj skrzywdzonego męża!
- Jak śmiesz! Nie dam ci rozwodu. Żaden mężczyzna nie zniesie takiego upokorzenia. Przestaniesz przyprawiać mi rogi... Nic na mnie nie macie, to ja jestem górą, a ty będziesz tkwić w tym małżeństwie jeszcze przez długie lata – oznajmił Fernando...

Gdzieś na mieście...

- Jeśli się nie mylę masz pewien dług do spłacenia wobec mnie Pedro, prawda? – dopytywał się Carlo Coracci.
- Wiem, dawne czasy...
- Właśnie. Jesteś świetnym obserwatorem sytuacji i potrzebuję twojej pomocy.
- O co chodzi?
- Felipe Tapia i Andres Gonsalvez... Co wiesz o tych dwóch? Czy mogą przebywać w stolicy?
- Wiem to i owo... Co dostanę w zamian?
- Dozgonną wdzięczność. Lepiej mów zanim stracę cierpliwość...
- Ci dwaj to znane gnoje od brudnej roboty. Nie bawią się jednak
w morderstwa, ale porwania i pobicia. Są groźni.
- To akurat wiem. Konkrety proszę!
- Są w stolicy. Możliwe, że w najbliższych dniach będzie o nich głośno. Chyba coś planują.
- To miej oczy i uszy szeroko otwarte. To dla mnie bardzo ważna sprawa. Oni już zabili dziecko jednej dziewczynie będącej w ciąży...
- Słyszałem o tej akcji...
- Wiesz kto to im mógł zlecić?
- Tego nie wiem, ale słyszałem plotki, że to ktoś z rodziny tej dziewczyny...
- Dowiedz się wszystkiego co wiesz i mi powiedz. Jesteś dobrym informatorem, a ja muszę złapać te gnidy – powiedział Carlo.
- Zrobię co w mojej mocy – odpowiedział mu niejaki Pedro...
- Pomogę Valdezowi w dorwaniu tych drani, a przy okazji pomogę mojemu braciszkowi, który zabujał się w tej Monice – pomyślał Carlo Coracci...

Okolice kancelarii Juana...

- Mój samochód eksplodował! Tylko nie to... Antonio... Nie...Tylko nie to – powtarzał załamany Juan...
- Co się stało? - zapytała Lorena, która mimo zakazów wyszła z kancelarii...
- Mój samochód wyleciał w powietrze... Antonio chyba nie żyje...
- Nie wierzę...
- Nie podchodź... Ten wybuch zniszczył samochód. To widać tylko wielkie kłęby dymu... Pewnie ciało jest zwęglone. Powinna się tym zająć policja...
- Zaczekaj Juan... spójrz tam... To Antonio, on chyba żyje! Lorena zauważyła jakąś postać leżącą na ziemi kilkadziesiąt metrów od miejsce wypadku...

Po chwili oboje podeszli i zauważyli leżącego Antonia. Był w ciężkim stanie, ale jeszcze żył. Okazało się, że wybuch nie był tak potężny z powodu zaniedbań Jaguara. Wybuch doprowadził do tego, że Antonia wyrzuciło z samochodu przez okno i tylko dlatego jeszcze żył...

- On krwawi, ale wyczuwam puls – powiedziała z nadzieja w głosie Lorena...
- Trzymaj się kuzynie, wyjdziesz z tego – stwierdził Juan, który momentalnie zadzwonił po pogotowie i policję.
- Nie mogę ruszyć nogą – wyznał z bólem w głosie Antonio, który po chwili znów stracił przytomność...
- Wytrzymaj. Pogotowie już jest w drodze. To był zamach na moją osobę, a nie na niego... To na pewno Jose Manuel i Jaguar... Nie mogą zabić kolejnego członka mojej rodziny. Tym razem im się nie uda – pomyślał Juan...

Dom Juana.

- Jesteś naprawdę w porządku facetem Armando. Wiem, że uszczęśliwisz moją siostrę. Teraz pozostało wam tylko wyznaczenie daty – powiedział Gustavo...
- Tak... – odparł Armando...
- A więc kiedy?
- Za kilka miesięcy...
- Nie żartuj. Moja siostra nie wytrzyma tak długo...
- Wiem, ale nasz ślub musi być wyjątkowy, a na to potrzeba czasu. Nic nie zrobi się z dnia na dzień. Vicky to wspaniała osoba i zasługuje na wspaniałą niespodziankę.
- Rozumiem Armando. W takim razie daję ci w tym wypadku wolną rękę. Bądźcie szczęśliwi. Tego wam życzę z całego serca.
- Muszę się oswoić z tą myślą. Ślub nie odbędzie się z dnia na dzień. Jeszcze na głowę nie upadłem – pomyślał Armando...

Rezydencja Vellasquezów.

Jose Manuel rozmawiał przez telefon z Jaguarem...

- Załatwione szefie. Juan Cordillo wyleciał w powietrze – powiedział dumnie Jaguar.
- Sprawdziłeś? – zapytał go Jose Manuel.
- Co tu było do sprawdzania? Nikt by tego nie przeżył. Ciało na pewno zostało zwęglone. Widziałem moment wybuchu. Juan Cordillo jest już na łonie Abrahama...
- Odetchnąłem z ulgą. W końcu ci cię coś udało...
- Dokończyłem robotę, którą zacząłem przed laty. To była moja misja. Kiedy wypijamy za nasz sukces? Zapewniam, że pana córka już nigdy nie zobaczy tego człowieka...
- Jutro się spotkamy, bo dziś jest już późno. Zasłużyłeś na premię Jaguarze. Pomyślimy nad twoją nagrodą?
- Proponuję porządny samochód i lepsze mieszkanie. W końcu zabiłem nie byle kogo, a jedyne co mam do dyspozycji to stary motor i beznadziejną norę...
- Słucham? Jeszcze może chcesz wycieczkę na Teneryfę, kort tenisowy, basen, ranczo, dziwkę dostępną 24 godziny na dobę?
- Zgadzam się – odpowiedział po chwili namysłu Jaguar...
- Dzisiaj nawet zniosę twoje głupie żarty, bo mam powód aby się cieszyć. To dzień mojego zwycięstwa – powiedział uradowany Jose Manuel...
- I mojego. Ciekawe czy naszym innym wspólnikom też coś się udało załatwić. I niech pan pamięta – Fernando Ayala też stanowi problem. Słyszałem nie po raz pierwszy o jego nielegalnych interesach.
- Wiem, ale zajmę się nim później. Jest niegroźny. Teraz cieszę się śmiercią tego małpiszona. Do zobaczenia jutro – powiedział Jose Manuel...
- Wycieczka na Teneryfę? Będę miał o czym myśleć przed snem – powiedział sam do siebie Jaguar...

Mieszkanie Lindy i Miguela.

- Jestem wściekły. Nie udało się nic zrobić. Sprytny Fernando nie dopuścił nas do głosu i o wszystko oskarżył twojego brata! Dasz wiarę? Ale jest jeszcze coś... Twój brat i moja siostra Luisa maja się ku sobie – powiedział Miguel...
- Wiem – odparła Linda.
- Wiesz i nic nie mówisz?
- Spokojnie kochanie. Juan się zmienił i szczerze pokochał Luisę. Problemem jest jednak Fernando Ayala.
- Niestety tak... Jeżeli oni się kochają, to ja nie będę im stał na przeszkodzie, ale nie będzie im łatwo...
- Ja mam dobrą wiadomość. Vanessa wyjeżdża na tournee i nie będzie jej kilka miesięcy...
- Dzięki Bogu. Przynajmniej ona zniknie...
- Tak, ale mamy wielu wrogów. Boję się o mojego bratu. Mam złe przeczucia, że mogą go skrzywdzić – powiedziała zaniepokojona Linda...

Mieszkanie Gracieli.

- Wybacz, ale jeszcze trochę u ciebie pobędę. Nie mam się gdzie
podziać – powiedział Maniche. Cieszę się, że Jaguar jest o mnie zazdrosny...
- Daj spokój. To komiczna sytuacja – odpowiedziała Graciela.
- Mnie się podoba...
- Dzisiaj Jaguar miał zabić Juana Cordillo...
- Ten kretyn wypadł z wprawy. Założę się, że go nie zabił. Na pewno coś schrzanił. Albo nie zrobił mu w ogóle krzywdy albo z kimś pomylił. Ostatnio nasz Jaguar robił same szkolne błędy. Mylił się jak jacyś amatorzy...
- Przestań tak gadać! Chyba nie chcesz kolejnych kłopotów. Lepiej żeby pozbył się tego Juana Cordillo...
- Już nic nie mówię, ale jestem ciekaw czy wykonał zadanie. Jeżeli nie, to Jose Manuela pokręci ze złości – śmiał się Alvaro...

Szpital.

Juan i Lorena czekali na najnowsze wieści o stanie zdrowia Antonia...

- Jest pan wreszcie. Co z moim kuzynem? – zapytał Juan...
- To cud, że w ogóle przeżył tak silny wybuch. Wyleciał przez okno i tylko to go uratowało... Pacjent żyje, ale niestety nie mam dobrych wieści – odpowiedział lekarz.
- Jak to? Co mu jest? – spytała zaniepokojona Lorena...
- Jest niestety wielce prawdopodobne, że w wyniku tego wypadku pan Antonio Landaeta straci władzę w nogach i zostanie inwalidą...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 22:02:39 06-03-08    Temat postu:

Jagiemu nic się nigdy nie udaje, a tu już tyle sobie nagród zażyczył : wycieczka na Teneryfę :lol2:
oj już widzę jego minę jak zobaczy ze Juan zyje,
najważniejsze że Antonio żyje, szkoda że nie będzie mógł chodzić..
ech ten Jose Manule jest tak zapatrzony w swojego kochanego zięcia Fernanda
ciekawe czy dojdzie do slubu Armanda y Vicky, skoro jemu wogule ię nie śpieszy...
Carlo chce pomóc Marco, chyba w zdobyciu Monici..

jak zawsze genialny odcinek, i pisz ich jeszcze więcej, i więcej, 150 przynajmniej
pozdrawiam :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justysiek21
Komandos
Komandos


Dołączył: 24 Lut 2008
Posty: 637
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

PostWysłany: 22:03:12 06-03-08    Temat postu:

Biedny Antonio.Musi strasznie cierpieć
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natka***
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 15 Mar 2007
Posty: 6770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:57:07 06-03-08    Temat postu:

Musiała być niezła eksplozja skoro było ją słychać nawet w kancelarii Juana Jagi poobserwował to 'zjawisko' i zmyka stamtąd obawiając się policji On jest niesamowity
Jose Manuel po raz kolejny założył klapki na oczy i wierzy w niewinność Fernanda... Ja już nie mam słów do tego starego łosia (nie obrażając łosi ) Cristina to mądra kobieta. Gada, gada i gada do tego swojego męża a ten dalej swoje... Dziwię się, że ona przez tyle lat pozostaje mu wierna.
Ferdek teraz gra skrzywdzonego męża... Ten facet ma chyba coś nie tak z głową. Prędzej czy później powinien się znaleźć w tym psychiatryku Gracieli
Carlo jak widzę, ma kontakty na mieście I oto niejaki człowieczek o imieniu Pedrito wie to i owo Może to dzięki niemu uda się schwytać Tapię i Gonsalveza. Super by było To z pewnością pogrążyłoby Ferdzia.
Ferdek myśli, że teraz jest górą. Nawet się nie zorientuje kiedy skończy na samym dnie.
Ojć, Jagi znów zawalił sprawę Choć w gruncie rzeczy to wina Jose Manuela, który kazał Jaguarowi zająć się Juanem dzień wcześniej. Gdyby nie to Jagi miałby czas na dopracowanie swojej bomby
Lorena i Juan na szczęście znaleźli Antonia... Biedak z niego Ale dobrze, że w ogóle przeżył
Ślub Armandita i Vicky za kilka miesięcy... Że też Gustavo nie domyśla się jakiegoś haka w tym wszystkim
"- Załatwione szefie. Juan Cordillo wyleciał w powietrze – powiedział dumnie Jaguar.
- Sprawdziłeś? – zapytał go Jose Manuel.
- Co tu było do sprawdzania? Nikt by tego nie przeżył. Ciało na pewno zostało zwęglone. Widziałem moment wybuchu. Juan Cordillo jest już na łonie Abrahama...
"
Jagi jest pewien sukcesu Według niego Juanito jest już na łonie Abrahama
"-Kiedy wypijamy za nasz sukces? Zapewniam, że pana córka już nigdy nie zobaczy tego człowieka...
- Jutro się spotkamy, bo dziś jest już późno. Zasłużyłeś na premię Jaguarze. Pomyślimy nad twoją nagrodą?
- Proponuję porządny samochód i lepsze mieszkanie. W końcu zabiłem nie byle kogo, a jedyne co mam do dyspozycji to stary motor i beznadziejną norę...
- Słucham? Jeszcze może chcesz wycieczkę na Teneryfę, kort tenisowy, basen, ranczo, dziwkę dostępną 24 godziny na dobę?
- Zgadzam się – odpowiedział po chwili namysłu Jaguar... "

Jagi gdy tylko usłyszał słowo NAGRODA poczuł się jak w niebie i od razu poprosił o mieszkanie i samochód (choć ja bym wolała dla niego nowy motor ) Ale widzę, że Jose Manuel ma mu znacznie więcej do zaoferowania
"- Wycieczka na Teneryfę? Będę miał o czym myśleć przed snem – powiedział sam do siebie Jaguar..." Ja po prostu nie mam do niego słów. Jagi powala mnie na kolana
A swoją drogą te wszystkie nagrody to właśnie tylko do pomarzenia, bo gdy Jose Manuel dowie się, że Juan jest cały i zdrowy, że nawet włos mu z głowy nie spadł chyba sam własnoręcznie ukatrupi biednego Jaguarka
Cieszę się podobnie jak Linda i Miguel z wyjazdu Vanessy To jedna z najlepszych wiadomości ostatnich odcinków Jak widzę ta flądra nawet nie znalazła dla siebie miejsca w tym oto odcinku - ale to dobrze
Maniche najszczerszy... Nawet nie zapytał się Gracieli czy może nadal u niej mieszkać, tylko oświadczył, że pobędzie u niej przez dłuższy czas. Co za brak wychowania... Całkowite przeciwieństwo Jagiego. A swoją drogą Graciela mogłaby zaprosić do siebie również Jaguara. Jej mieszkanie mimo, że dzielone w trójkę na pewno będzie lepsze niż mieszkanie w obskurnej norze... A wracając do sceny - to Maniche się cieszy, że Jagi jest o niego zazdrosny - jeszcze żeby było o kogo
"- Dzisiaj Jaguar miał zabić Juana Cordillo...
- Ten kretyn wypadł z wprawy. Założę się, że go nie zabił. Na pewno coś schrzanił. Albo nie zrobił mu w ogóle krzywdy albo z kimś pomylił. Ostatnio nasz Jaguar robił same szkolne błędy. Mylił się jak jacyś amatorzy...
"
Niestety zgadzam się z Maniche. Jagi popełnia błędy na miarę amatorów... Choć ja nadal wierzę, że powróci do formy sprzed lat
Na całe szczęście Antonio żyje Ale biedny prawdopodobnie będzie sparaliżowany

Odcinek był świetny ( jak zawsze ) Pozdrawiam i czekam na newik
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiuNia
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ......z mojego nieba.....

PostWysłany: 16:08:46 07-03-08    Temat postu:

Odcinek świetny. Super że Antonio przeżył, ale szkoda że będzie inwalidą. Jedyna dobra wiadomość w tym odcinku to że Miguel dowiedział się o wyjeździe Vanessy. Co do ilości odcinków powinno być więcej niż w Gorzkiej Zemście. Mogło by być około 215( co najmniej). Pozdrawiam i zapraszam na moje produkcje.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 16:20:47 07-03-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: Natka***, a_moniak, blondi95 oraz justysiek21

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

102 ODCINEK

Na drugi dzień.

Mieszkanie Gracieli.

Jose Manuel spotkał się z Jaguarem, Gracielą, Manichem i Armandem w celu świętowania śmierci Juana...

- Zdrowie pięciu wspaniałych – powiedział Jaguar popijając wino.
- Jakich pięciu? Wspaniały to jest tylko jeden – odparł zadowolony Jose Manuel.
- Dziękuję, że pan tak o mnie mówi – Jaguar był w końcu pełen uznania, że stary Vellasquez tak dobrze się o nim wyraził.
- Nie mówiłem o tobie tylko o sobie – stwierdził Jose Manuel...
- Pan to wszystkie zasługi zapisuje dla siebie. A gdyby tak spojrzeć na to wszystko z innej strony, to pan nic nie robi, a nasza czwórka tylko się wysila.
- Ja ponad 60 lat zajmowałem się przeróżnymi sprawami. Teraz mogę kierować i nadzorować wszystko z tylnego siedzenia...
- Mój ojciec ma rację. Dobrze, że coś ci w końcu wyszło Jaguarze. Juan Cordillo nie żyje, a więc jest to olbrzymi krok naprzód. Ja również mam dobre wieści. Wczoraj w obecności Gustavo Valdeza oświadczyłem się jego siostrze i oczywiście ona je przyjęła. Ze ślubem bym się nie śpieszył... wiem, że muszę jednak to zrobić. Owinąłem sobie ją i jej brata wokół palca – powiedział Armando...
- Znakomicie. To już druga dobra wiadomość – cieszył się Jose Manuel. Łączysz przyjemne z pożytecznym synu. Będziesz miał ją w łóżku
i będzie twoją żoną. Wiem, że to może nie jest ci na rękę, ale taki był plan i należy się go trzymać.
- My z Gracielą też mamy dobre wieści – wtrącił Alvaro Maniche.
- Chyba wy się nie pobieracie? – Jaguar aż pobladł ze strachu...
- Skądże – śmiała się Graciela. Chodzi o Deborah. Mamy ją w garści. Jest tak przestraszona, że niedługo zwariuje i ...
- Trafi wprost na twój oddział – dodał Alvaro...
- Właśnie...
- Bardzo dobrze. Nie musimy jej zabijać, przyjemnie będzie popatrzeć jak sama się wykończy codziennie nie mogąc spać i bojąc się o życie swoje i swojej córki – stwierdził Jose Manuel...
- Cieszę się, że wszystko idzie zgodnie z planem. Na wielu frontach nam się udaje zwyciężać, ale pomówmy o mojej nagrodzie – powiedział Jaguar...
- Nagrodzie? – zdziwił się Maniche.
- Nie wiem o czym on mówi – wtórował mu Jose Manuel...
- Jose Manuelu zlituj się nad nim. Biedaczek mieszka w jakiejś norze, nie ma samochodu ani żadnych wygód. Wesprzyj go jakoś. Przecież zrobił to co do niego należało. Dawniej sporo mu płaciłeś, a teraz? – zapytała Graciela...
- Dostanie sporo pieniędzy za wykonaną robotę. Będzie mógł sobie kupić co chce. A jeżeli mu mało, to ty go zatrudnij. U ciebie
w psychiatryku będzie się nieźle nadawał. W ciągu tygodnia od razu wzrośnie tam umieralność – żartował Jose Manuel...
- Miały być inne nagrody jeszcze... Wycieczki, luksusy i te sprawy. Jak pan mógł znów mnie tak oszukać – zasmucił się Jaguar...
- Na fryzjera ci starczy. Więcej w tej sprawie nie mam do powiedzenia. Cieszę się, że Juan Cordillo nie żyje. Dziwne jednak, że prasa o tym nie napisała...
- Napiszą na pewno jutro. Wypadek miał miejsce wczoraj wieczorem, a poza tym na pewno mają trudności ze zidentyfikowaniem ciała – powiedział Armando.
- Masz rację...
- Uważaj na Fernanda Ayalę, mówiłem ci, że on nie jest ci lojalny...
- Spokojnie. On nie jest w stanie mi się przeciwstawić. Jeżeli spróbuje wyciągnąć ode mnie jakieś pieniądze, to straci wszystko. Będę miał na niego oko. Ważne, że prawdziwi wrogowie padają jak muchy – uśmiechnął się Jose Manuel...

Szpital.

- Nie mogę w to uwierzyć. To takie straszne – powiedziała ocierając łzy Lorena...
- Przeklęta rzeczywistość. To ja miałem zginąć i chętnie wsiadłbym do tego samochodu zamiast mojego kuzyna – odpowiedział Juan...
- I co my teraz zrobimy? Jak zareaguje Antonio na wieść, że jest sparaliżowany?
- Nie mam pojęcia. To będzie dla niego cios. Najważniejsze jednak, że żyje. Zrobię wszystko aby mu pomóc. Będzie miał najlepszą opiekę i leczenie na świecie. Kiedyś stanie na nogi. Przysięgam.
- Nie opuścimy go...
- Jose Manuel Vellasquez... Znowu się odezwał wysyłając do boju tego przeklętego Jaguara... Bóg mnie jednak uratował i jest po mojej stronie. Walka się jeszcze nie skończyła. Obaj zapłacą mi za to – pomyślał Juan...

Mieszkanie Lindy i Miguela.

- Miałam złe przeczucia, dzisiejszej nocy w ogóle nie spałam – powiedziała Linda.
- Wiem kochanie i to mnie martwi. To może zaszkodzić i tobie i dziecku. Co cię tak dręczy? – zapytał Miguel.
- Boję się Juana. Wybacz, ale muszę zadzwonić...

Po chwili.

- Dzień dobry Evo... Przepraszam, że tak wcześnie dzwonię, ale mogę porozmawiać z Juanem? – zapytała Linda...
- Niestety to niemożliwe – odpowiedziała dziwnym głosem Eva...
- Czemu masz taki głos? Coś się stało? Mów natychmiast!
- Nie wiem czy powinnam... W twoim stanie nie powinnaś wysłuchiwać złych wieści...
- Mów, bo oszaleję! Co się stało Juanowi?
- Jemu nic... Jego samochód eksplodował! Ktoś podłożył do niego bombę. Za kierownicą siedział Antonio...
- Wybuch? Mój Boże... Co z nim?
- Przeżył, ale obawiam się, że do końca życia będzie sparaliżowany...
- Tylko nie to... Linda odłożyła słuchawkę i po chwili zemdlała...

Lotnisko.

Vanessa Cortez opuszczała właśnie kraj. Przed nią była już tylko wizja zrobienia międzynarodowej kariery...

- Jednak wyjeżdżasz... Ciężko będzie mi bez ciebie – powiedział Fernando.
- Nie przesadzaj. Dasz sobie radę. A poza tym na pewno wrócę, bo tak jak i ty mam tutaj wiele nie załatwionych spraw – odpowiedziała Vanessa...
- Nie wiem czego ci właśnie życzyć. Szybkiego powrotu czy zrobienia kariery?
- Zrobienia kariery oczywiście... Wtedy będę mogła cię wspomóc także finansowo, bo różnie może być.
- Przestań kpić. U mnie wszystko gra. Jest nawet lepiej niż było. Już nic i nikt mi nie zagraża – uśmiechnął się Fernando...
- Muszę już iść. Trzymaj się Fernando.
- Uważaj na siebie i czasami się odzywaj. Jestem ciekaw czy wrócisz z tarczą czy na tarczy...
- Przekonamy się. Wielki świat przede mną! – krzyknęła Vanessa wsiadając na pokład samolotu...

Gdzieś na mieście.

- Nie martw się kochanie. Wciąż mamy te papiery i zmusimy ojca aby zobaczył dowody przeciwko Fernandowi. W końcu przestanie go popierać – powiedział Raul.
- Oby tak było – odparła Monika. Chodźmy szybciej, bo spóźnię się na trening...
- I na spotkanie z tym przystojniakiem?
- Przestań Raul... Chociaż rób jak chcesz. Podoba mi się jak jesteś o mnie zazdrosny.
- Ja o ciebie? W życiu...
- Jasne... O nie! To niemożliwe! – krzyknęła nagle Monika.
- Co się stało kochanie?
- To oni... To oni.. Tam!
- Kto? Gdzie?
- To są ci dwaj co mnie pobili. Oni zabili nasze dziecko. Nigdy nie zapomnę tych mord!
- Już ja ich dorwę! – powiedział z nienawiścią w głosie Raul.
- Uspokój się! Są za daleko i już weszli do samochodu...
- To byli na pewno oni?
- Poznałam ich po twarzach i charakterystycznych kapturach...
- Cholerny pech! Gdyby byli w zasięgu, a nie po drugiej stronie ulicy, już bym ich załatwił! Monika... jesteś cała roztrzęsiona... już ich nie ma... Jak chcesz możemy wrócić do domu...
- Nie... Już wszystko w porządku. Muszę iść na ten trening – powiedziała Monika...

Mieszkanie Lindy i Miguela.

- Ale mnie wystraszyłaś... Wiesz jak bardzo boję się o ciebie i dziecko po tym co stało się Monice – powiedział Miguel...
- Już ze mną lepiej, ale mam złe wieści. Ktoś próbował zabić Juana. Podłożono bombę do jego samochodu. Zamiast niego w aucie był Antonio... Przeżył wybuch, ale prawdopodobnie czeka go wózek inwalidzki... To takie okropne... A najgorsze, że to był zamach na Juana, a nie na Antonia – powiedziała załamana Linda.
- Domyślam się kto mógł chcieć aby twój brat zginął. To ma na pewno związek z jego zażyłości w stosunku do Luisy. To robota albo Fernanda albo mojego ojca – zamyślił się Miguel...

Komisariat policji.

- I co nowego w sprawie tego zamachu? – dopytywał się Juan.
- Stoimy w miejscu. Zamachowiec nie dopiął wszystkich szczegółów, bo wybuch miał być jeszcze silniejszy. To szczęście w nieszczęściu dla twojego kuzyna, ale też i dla ciebie – odparł Gustavo.
- Wiadomo kto kazał to zlecić! Znowu Jose Manuel i Jaguar maczali
w tym palce!
- Wiem, ale nie mamy na nich żadnych dowodów! To jest jak wielki labirynt. Wszystko wydaje się proste, ale wciąż chodzimy jak po omacku. Jestem wściekły, bo wszystko się wali. Co prawda moja siostra wychodzi za mąż, ale jeśli chodzi o pracę... Jaguar, Maniche i ci którzy pobili Monikę są na wolności... Teraz doszedł kolejny wypadek... Na szczęście mogę liczyć na nowego pomocnika...
- Damy radę Gustavo. Teraz jeszcze bardziej niż kiedyś jestem o tym przekonamy. Uda nam się. – powiedział Juan...
- Co zamierzasz?
- Złożę wizytę Jose Manuelowi. Popamięta mnie...
- Uważaj na siebie. Nie zrób żadnego głupstwa...

Szpital.

- Wyszedłeś z tego Antonio. Żyjesz i to jest najważniejsze – powiedziała Lorena...
- Nie czuję nóg, nie mogę ruszać nogami. Co mi jest? – zapytał osłabiony Antonio...
- Proszę się nie denerwować – wtrącił lekarz.
- Mówcie co mi jest? Dlaczego nie mogę ruszać nogami? Daliście mi jakiś zastrzyk czy co? Chce znać nawet najgorszą prawdę.
- Niestety mam dla pana niedobre wieści. Wypadek spowodował unieruchomienie dolnych kończyn... Został pan sparaliżowany... Przykro mi, ale najprawdopodobniej do końca życia będzie pan musiał jeździć na wózku inwalidzkim...

Firma Vellasquezów.

- Czego chcesz? – zapytał Jose Manuel.
- Wiesz czego. Nie ruszę się dopóki tego nie zobaczysz – Cristina pokazała mężowi stosowne dokumenty.
- Co to jest?
- To jest wiele nieścisłości które miały miejsce w tej firmie w ciągu ostatnich kilku miesięcy dokonane przez Fernanda Ayalę, twojego ukochanego zięcia... Nie możesz zrzucić winy na Juana, bo on już wtedy nie pracował. Spójrz tylko...
- Do jasnej cholery. Co to ma znaczyć – Jose Manuel wyraźnie się zaniepokoił spoglądając na te dokumenty.
- Może to potwierdzić ekspert w sprawach finansowych jeżeli chcesz. Przejrzyj w końcu na oczy! Twój zięć to zwykły nikczemnik i oszust! Oskarżasz o wszystko Juana Cordillo, a to tymczasem Fernando nie jest odpowiednim człowiekiem dla twojej córki. Wyrzuć go z firmy zanim jeszcze bardziej cię oszuka!
- Zrobię więcej! Wsadzę drania za kratki – powiedział wściekły Jose Manuel.

Ani Jose Manuel ani Cristina nie wiedzieli, że Fernando podsłuchuje ich rozmowę...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justysiek21
Komandos
Komandos


Dołączył: 24 Lut 2008
Posty: 637
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

PostWysłany: 16:29:07 07-03-08    Temat postu:

dzięki za pozdrowienia.Odcinek jak zawsze rewelacyjny
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiuNia
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ......z mojego nieba.....

PostWysłany: 17:35:26 07-03-08    Temat postu:

Tak jak moja poprzedniczka uważam, że odcinek jest rewelacyjny.

Czyżby Jaguar podkochiwał się w Gracieli??
Tekst Jose Manuela o psychiatryku super.
Dobrze że Vanessa wyjechała jeden problem z głowy
Ciekawe czy Antonio nic sobie nie zrobi.
Eva nie powinna mówić Lindzie o wypadku, ale skoro powiedziała to dobrze że nic jej się stało.
Dobrze, że ci którzy pobili Monikę jej nie zauważyli, bo kto wie co mogło się stać
Jak ja nienawiedzę Fernanda . Teraz gdy Jose Manuel dowiedział się o pieniądzach firmy może zrobić coś Luisie.
Odcinek świetny.Pozdrawiam i zapraszam na moje produkcje. Dzięki za pozdrowienia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 18:46:56 07-03-08    Temat postu:

początek odcinka najlepszy, wszyscy świętują śmierć Juana
genialny tekst Jagiego y JM : - Zdrowie pięciu wspaniałych - Jakich pięciu? Wspaniały to jest tylko jeden - Dziękuję, że pan tak o mnie mówi -no po prostu boskie to było :lol2:
Linda nie może się teraz denerwować, bo może zaszkodzić dziecku...
Vanne dopiero teraz wyjechała, będzie spokój..
świetna końcówka, JM w końcu dowiedział się jaki jest jego "kochany zięć", martwi mnie tylko to że Ferdek wszystko podsłuchiwał...
Raul jet zazdrosny o Monię, i dobrez Monika widziała bandytów, którzy ją napadli, mam nadzieję ze w końcu trafią za kraty...
wow nowy odcinek pojawił się szybko, prawie bym go przegapiła
jak zawsze czekam na kolejny
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natka***
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 15 Mar 2007
Posty: 6770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:08:36 07-03-08    Temat postu:

Jak widzę odcinek genialnie się rozpoczyna - spotkanie obozu milusińskich
"- Zdrowie pięciu wspaniałych – powiedział Jaguar popijając wino.
- Jakich pięciu? Wspaniały to jest tylko jeden – odparł zadowolony Jose Manuel.
- Dziękuję, że pan tak o mnie mówi – Jaguar był w końcu pełen uznania, że stary Vellasquez tak dobrze się o nim wyraził.
- Nie mówiłem o tobie tylko o sobie – stwierdził Jose Manuel...
- Pan to wszystkie zasługi zapisuje dla siebie. A gdyby tak spojrzeć na to wszystko z innej strony, to pan nic nie robi, a nasza czwórka tylko się wysila.
"
Jagi myślał, że Jose Manuel mówiąc 'wspaniały jest tylko jeden' miał jego na myśli A ten łoś (nie obrażając łosi ) miał samego siebie na myśli Jagi ma racje, to że Jose Manuel przez tyle lat się wszystkim zajmował to nie znaczy, że teraz może siedzieć na tylnym siedzeniu i wydawać polecenia. Powinien i dla siebie znaleźć jakieś pożyteczne zajęcia, mające na celu wyeliminowanie wrogów.
Wielka Piątka świętuje zdmuchnięcie Juana z powietrzni ziemi
"- My z Gracielą też mamy dobre wieści – wtrącił Alvaro Maniche.
- Chyba wy się nie pobieracie? – Jaguar aż pobladł ze strachu...
"
Ale z Jagiego zazdrośnik Aż się wystraszył, że Alvaro mógłby zwinąć mu Gracielę spod nosa.
" -Na wielu frontach nam się udaje zwyciężać, ale pomówmy o mojej nagrodzie – powiedział Jaguar...
- Nagrodzie? – zdziwił się Maniche.
- Nie wiem o czym on mówi – wtórował mu Jose Manuel...
- Jose Manuelu zlituj się nad nim. Biedaczek mieszka w jakiejś norze, nie ma samochodu ani żadnych wygód. Wesprzyj go jakoś. Przecież zrobił to co do niego należało. Dawniej sporo mu płaciłeś, a teraz? – zapytała Graciela...
- Dostanie sporo pieniędzy za wykonaną robotę. Będzie mógł sobie kupić co chce. A jeżeli mu mało, to ty go zatrudnij. U ciebie w psychiatryku będzie się nieźle nadawał. W ciągu tygodnia od razu wzrośnie tam umieralność – żartował Jose Manuel...
- Miały być inne nagrody jeszcze... Wycieczki, luksusy i te sprawy. Jak pan mógł znów mnie tak oszukać – zasmucił się Jaguar...
- Na fryzjera ci starczy.
" Graciela wspomaga Jagiego Nic dziwnego, w końcu miała okazję się przekonać w jakiej norze mieszka Jagi z kolegami Praca w psychiatryku? To nawet dobry pomysł Jagi byłby w swoim żywiole i może spotkałby jakiś interesujących ludzików. Tylko czemu miałaby tam wzrosnąć umieralność? Jagi jest rozczarowany, że Jose Manuel znowu go oszukał. W końcu miały być wycieczki (o których Jagi nawet rozmyślał przed snem) i inne luksusy. Biedaczek z Jagiego, ale humor powinna mu poprawić wizyta w fryzjera Na którą jak zapewnił Jose Manuel - starczy mu pieniędzy.
Skąd Juan ma taką pewność, że za podłożeniem tej bomby stoi Jagi? Przecież mógł być to zupełnie kto inny
No ładnie... Linda dowiaduje się takich rzeczy a nerwy szkodzą jej i dziecku Biedaczka nawet zemdlała.
Vanessa w końcu wylatuje z kraju A ten palant Fernando towarzyszy jej nawet na lotnisku. Jak dla mnie to mógł z nią lecieć... Choć dwie kanalie w jednym samolocie... Maszyna mogłaby tego nie znieść i wylądować w oceanie...
Raul podobnie jak Jagi jest zazdrosny O jacie... Monika widziała tych Tapię i Gonsalveza. Raul mógł spisać numery ich wozu i dać namiary policji. Szkoda, że na to nie wpadł
Gustavo zamiast zajmować się sprawami tak jak należy to świętuje zaręczyny siostrzyczki. Facet jest komendantem więc niech nie liczy tylko na Carlo, bo ten niedługo wygryzie go ze stanowiska.
Biedny Antionio... Powinien cieszyć się że żyje, no ale jak się cieszyć jeśli ma się świadomość, że już nigdy nie stanie się na własnych nogach? Współczuję mu. Na szczęście ma bliskie osoby, które na pewno mu pomogą.
Cristina nareszcie pokazała Jose Manuelowi dowody na to, że Fernando to zwykły oszust. Cud się stał bo Jose Manuel zdjął klapki z oczu Nareszcie chce poczynić odpowiednie kroki jeśli chodzi o Ferdzia.
Tyle, że ten cholerny Fernando wie, gdzie powinien być w odpowienim czasie. Ta kanalia wszystko słyszała... I nie da się wsadzić za kratki. Zwieje tam gdzie pieprz rośnie Oby jednak mu się nie udało Niech Raul go zaskoczy od tyłu
Odcinek genialny Jakoś bardzo szybko mi się go czytało. Czekam niecierpliwie na newik i pozdrawiam świetnego autora tego HITU


Ostatnio zmieniony przez Natka*** dnia 20:09:25 07-03-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 22:52:18 07-03-08    Temat postu:

Dzisiaj dodaję bonusowy odcinek

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: Natka***, a_moniak, blondi95 oraz justysiek21

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

103 ODCINEK

Firma Vellasquezów.

- On może być niebezpieczny. Lepiej uważaj – powiedziała Cristina.
- To jakaś kpina! Jak on mógł mnie tak podejść i okraść. A te konta? On śmiał prać brudne pieniądze w mojej firmie! Dałem się zrobić jak dziecko. Dziękuję, że otworzyłaś mi oczy. Wreszcie Luisa będzie wolna... żaden drań już jej nie tknie! Ani on ani Juan Cordillo – powiedział Jose Manuel.
- Jak to załatwisz? Wezwiesz ochronę albo zadzwonisz na policję?
- Na razie sam to z nim załatwię. Niech go tylko znajdę...
- Niedobrze – pomyślał stojący za drzwiami Fernando. Trzeba będzie się ewakuować. A wszystko przez cholerna teściową i jej synalków...

Biuro Lindy i Claudii.

- Gratuluję nowej pracy. Ma pani naprawdę wysokie kwalifikacje i praca z panią będzie dla nas dużym zaszczytem – powiedziała Linda.
- A więc witamy na pokładzie pani Veroniko – dodała Claudia.
- Dziękuję. Mam nadzieję, że będzie się nam dobrze współpracowało – odpowiedziała Veronica Guzman.
- Przejmie pani moje obowiązki przez kilka miesięcy aż powrócę do pracy po porodzie. Oczywiście jak wrócę, to pani zachowa swoje stanowisko, bez obawy...
- Rozumiem...
- Na mnie już czas, muszę odwiedzić w szpitalu Antonia. Do zobaczenia – powiedziała Linda...
- Bardzo miła z niej szefowa – zauważyła Veronica.
- Naturalnie, nigdzie nie znajdziesz lepszej – stwierdziła Claudia...

Firma Vellasquezów.

- Gdzie jest Fernando Ayala? Muszę się z nim widzieć! Natychmiast go tu sprowadźcie! – powiedział Jose Manuel.
- Pan Fernando wyszedł z firmy kilkanaście minut temu. Bardzo się śpieszył...
- Jak to wyszedł? W godzinach pracy? Niech to szlak! Ten kretyn chce chyba uciec. Nie mogę do tego dopuścić!

Tymczasem w banku...

- Mam panu wypłacić całą kwotę jaka jest na tym koncie? – spytała kasjerka.
- Nie rozumiem po co pani pyta? Czy to zakazane? – zapytał Fernando.
- Nie, skądże...
- Niestety kosztowna operacja córki. Muszę wybrać wszystko...
- Rozumiem, przykro mi...
- Dzisiejszy świat jest pełen dramatów...

Po chwili...

- Jose Manuel nie zdążył zablokować jeszcze tych kont. A więc udało się zabrać tylko tyle, a może aż tyle. Muszę teraz zniknąć jak Vanessa. Nie mam innego wyjścia – pomyślał Fernando...

Komisariat policji.

- Znakomicie! Dziękuję Pedro, oby to była sprawdzona informacja – Carlo odłożył słuchawkę.
- Z kim rozmawiałeś? – zapytał Gustavo.
- Z tym informatorem o którym panu kiedyś mówiłem. Mam dobre wiadomości. Tapia i Gonsalvez znajdują się teraz pod tym adresem. Możemy ich zgarnąć!
- Na pewno? Można ufać temu twojemu człowiekowi?
- Jestem przekonany, że tak.
- A więc jedźmy tam! Szkoda czasu – powiedział Gustavo...

Rezydencja Vellasquezów.

- Ktoś próbował zabić Juana? To na pewno Fernando! – powiedział zdenerwowany Raul...
- Albo nasz ojciec za pomocą tego Jaguara czy jak mu tam – odparł Miguel...
- Ucierpiał na tym jeszcze inny człowiek... Za duże nieszczęść naraz. Kiedy to wszystko się skończy bracie? Kiedy ja i Monika, ty i Linda oraz Juan i Luisa będziemy mogli zacząć żyć normalnie? Czy takie dni w ogóle nadejdą? – westchnął Raul...

Mieszkanie Gracieli.

- Gdzie Jaguar? – zapytał Maniche.
- A co on u mnie mieszka? Mam jednego współlokatora i mi wystarczy – westchnęła Graciela...
- Ten kretyn znów zawalił sprawę! Wiesz czego się dowiedziałem? Istotnie przed kancelarią był wypadek, ale za kierownicą nie siedział Juan Cordillo tylko jakiś inny pracownik! Nie dość, że ten kretyn pomylił osoby, to jeszcze nawet tamten nie zginął, choć teraz sam nie wiem co lepsze!
- O cholera... Wykrakałeś Alvaro... Biedny Jaguar... a myślał, że wrócił do formy...
- Jego forma jest „stabilna” w dosłownym tego słowa znaczeniu. Jak już coś psuje, to ze świetna regularnością!
- A Jose Manuel? O wyląduje na intensywnej terapii jak dowie się, że Juan Cordillo żyje...
- Proponuję abyśmy już teraz pomodlili się za jego zdrowie oraz za Jaguara. Jose Manuel już się nim zajmie jak się tylko dowie co on zrobił – powiedział Maniche...
- Witajcie ziomy. Nudziłem się i postanowiłem was odwiedzić. Oczywiście bardziej Gracielę, bo nie lubię gejów – powiedział Jaguar, który nagle się pojawił...
- To jakaś aluzja? Ja nim nie jestem – odparł zdziwiony Alvaro...
- Z tym to nigdy nic nie wiadomo...
- Posłuchaj drogi Leoncio. Juan Cordillo żyje...
- W naszych sercach może i żyje...
- On naprawdę żyje! W wybuchu ucierpiał jego pracownik, który siedział za kierownicą. Na dodatek przeżył! A więc podsumowujmy twoją akcję: pomyliłeś ludzi i jeszcze tamten człowiek przeżył! Wybuch nie rozerwał go na strzępy jak zapewniałeś. A Juan Cordillo ma się dobrze. Nie spadł mu nawet włos z głowy. Na kolejne spotkanie z Jose Manuelem proponuję ci więc cmentarz, on tam z wściekłości zakopie cię żywcem...
- Skąd znasz te rewelacje?
- Mam oczy i uszy... Zawaliłeś sprawę...
- Niech to szlak! Jak to możliwe? I teraz nawet na fryzjera nie
starczy – zmartwił się Jaguar...
- Ty to masz problemy... Lepiej zastanów się nad formułą przeprosin które skierujesz do Jose Manuela. Wątpię jednak aby on po pierwszym zdaniu zechciał się jeszcze dalej słuchać – westchnęła Graciela...
- Przeklęty Juan Cordillo! Wszystkie może plany wzięły w łeb. I znowu muszę zaczynać od początku jak Syzyf! Kiedy ja go w końcu zlikwiduję! – złorzeczył Jaguar...

Firma Vellasquezów.

Jose Manuel schylił się po papiery i usłyszał jak ktoś wchodzi do jego biura. Pomyślał, że to jego „ukochany” zięć.

- Przyszedłeś ze podkulonym ogonem draniu? Pokaż się! Jeszcze z tobą nie skończyłem, ale to zrobię Fernando! – Jose Manuel obrócił się i zamiast Fernanda zobaczył Juana!
- Witam don Jose Manuelu. Zaskoczony?
- O mój Boże... kolejne zwidy... już widziałem w snach twojego ojca, teraz ciebie, przecież ty nie żyjesz...
- Żyję. Bomba podłożona zapewne przez Jaguara nic mi nie zrobiła. Nawet nie jestem ranny. Nie da rady mnie zabić, rozumiesz? Pokochałem twoją córkę i będę z nią. Nawet bym cię oszczędził, bo się zmieniłem i nie pragnąłem już zemsty... Ale po czymś takim nie mam wyjścia. Doprowadzę sprawy do końca... Sprawię, że ty i twoi wspólnicy zginiecie. Wszyscy... A ja będę szczęśliwy z twoją córką. Nie sądzisz, że jestem dla niej lepszym partnerem niż Fernando Ayala? Bo chyba się już na nim poznałeś?
- Wyjdź stąd natychmiast, bo wezwę ochronę! Jakim cudem cię tu w ogóle wpuszczono?
- Mam swoje sposoby. Wyjdę i nic ci nie zrobię, bo nie będę sobie brudził rąk. Wiedz jednak, że ci się nie uda mnie zabić i rozdzielić z Luisą. To przeznaczenie... Nic mi już nie możesz zrobić. A ja jeszcze dużo mogę. Zarówno Jaguar jak i ty zapłacicie mi za wszystko! Do widzenia... przyszły teściu...
- Wyjdź!
- Życzę ci aby od teraz każdej nocy śniła ci się rodzina Cordillo – powiedział Juan...
- Wykorkuję na kolejny zawał... naprawdę... ale najpierw uduszę własnymi rękami Jaguara! Ten idiota prędzej wysadziłby siebie w powietrze niż kogoś innego! Ignacio! Podaj mi wody. Muszę zażyć swoje lekarstwa! Problemy znów dały o sobie znać – powiedział ledwo dychający Jose Manuel...

Miejsce przebywania Felipe Tapii i Andresa Gonsalveza...

- Wchodzimy na trzy! Raz, dwa, trzy! – krzyknął Gustavo.

Po chwili policjanci wdarli się do środka. Dwaj przestępcy byli zupełnie zaskoczeni i nie stawiali nawet oporu.

- To oni panie komendancie. Zgadzają się z portretami
pamięciowymi – powiedział Carlo Coracci.
- Felipe Tapia i Andres Gonsalvez – jesteście aresztowani za pobicie Moniki Vellasquez i śmierć jej dziecka. Wszystko co teraz powiecie może być użyte przeciwko wam – powiedział zadowolony Gustavo. Wyprowadzić te gnidy do samochodu!
- Mówiłem, że się uda...
- Dziękuję Carlo... Bóg mi cię zesłał. To duży krok naprzód. Wiem, że teraz będzie coraz lepiej. Złapiemy razem wszystkich przestępców jacy tu grasują – uśmiechnął się Valdez...

Szpital.

- Cześć Lorena. Antonio... tak mi przykro – powiedziała Linda...
- Będę inwalidą kuzynko – odparł zasmucony Antonio...
- Nie będziesz... Sprawimy, że kiedyś staniesz na nogi. Obiecuję ci to. Będziemy z tobą, w końcu jesteśmy rodziną...
- Wiem, że mogę na was liczyć, ale nie chcę być dla was ciężarem.
- Co ty opowiadasz Antonio. Twoja rodzina ci pomoże, ale ja również zrobię wszystko co w mojej mocy aby cię wspomóc. Nie będziesz sam – dodała Lorena.
- Gdzie mój brat? - zapytała Linda.
- Musiał gdzieś wyjść, ale powiedział, że niedługo wróci...

Mieszkanie Luisy i Fernanda.

- Co to za demolka? – zdziwiła się Luisa spoglądając na mieszkanie, które było zupełnie zdewastowane, szafy pootwierane, a ubrania porozrzucane... Fernando gdzie jesteś?
- On już nie wróci skarbie – powiedziała Cristina wchodząc do mieszkania.
- Jak to? Nic nie rozumiem?
- Twój ojciec już wie o wszystkich jego przekrętach i oszustwach. Niestety ten łotr w porę się chyba zorientował... Jak widzisz wziął swoje ubrania i inne rzeczy... Po prostu uciekł jak tchórz...
- Fernando okradł firmę twojego ojca... Wziął wszystkie pieniądze z nielegalnych kont. Opróżnił wszystko... Wie, że jest ścigany przez policję i momentalnie czmychnał.
- Nie wierzę... Co za potwór z mojego męża...
- Jest jednak jedna dobra wiadomość córciu. Nigdy już nie zobaczysz tego człowieka. Mimo, że formalnie jesteś jego żoną, to od dziś znów poczujesz co to wolność – powiedziała Cristina pocieszając zdruzgotaną córkę...

W rolę Veroniki Guzman wcielać się będzie Gaby Espino



Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 23:22:47 07-03-08, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justysiek21
Komandos
Komandos


Dołączył: 24 Lut 2008
Posty: 637
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

PostWysłany: 23:16:54 07-03-08    Temat postu:

Super odcineczek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natka***
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 15 Mar 2007
Posty: 6770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:49:34 07-03-08    Temat postu:

Jose Manuel niestety trochę późno przejrzał na oczy... Teraz dopiero doszło do niego jakim draniem jest Fernando. Szkoda, że tak późno to do niego dotarło. Teraz Ferdzio będzie się ewakuował...
No to na pokładzie Lindy i Claudii pojawiła się nowa postać, którą gra Gaby Espino. Ciekawe co nowego ta Veronica wniesie do telci... Czyżby kolejny czarny charakterek?
Ten głupi Fernando wcale nie jest taki głupi Wypłacił kasę i jeszcze udawał, że na operację córki - palant A teraz ucieknie. Ciekawe czy do swojej ukochanej Vanessy czy też zrobi sobie wakacje na jakiś wyspach
Carlo to świetny policjant Dzięki niemu Gustavo wie, gdzie znajdują się Tapia i Gonsalvez.
"- Gdzie Jaguar? – zapytał Maniche.
- A co on u mnie mieszka? Mam jednego współlokatora i mi wystarczy – westchnęła Graciela...
- Ten kretyn znów zawalił sprawę! Wiesz czego się dowiedziałem? Istotnie przed kancelarią był wypadek, ale za kierownicą nie siedział Juan Cordillo tylko jakiś inny pracownik! Nie dość, że ten kretyn pomylił osoby, to jeszcze nawet tamten nie zginął, choć teraz sam nie wiem co lepsze!
- O cholera... Wykrakałeś Alvaro... Biedny Jaguar... a myślał, że wrócił do formy...
"
Czyżby Graciela nie chciała mieć Jaguara za współlokatora
No pięknie Alvarito dowiedział się prawdy o wypadku pod kancelarią... Biedny Jagi Teraz to mu się oberwie A już myślał, że powrócił do formy.. No, ale w końcu przecież nie mógł przewidzieć, że Juan pożyczy Antonio samochód, więc to nie jego wina, że wyszło tak a nie inaczej.
"- Witajcie ziomy. Nudziłem się i postanowiłem was odwiedzić. Oczywiście bardziej Gracielę, bo nie lubię gejów – powiedział Jaguar, który nagle się pojawił...
- To jakaś aluzja? Ja nim nie jestem – odparł zdziwiony Alvaro...
- Z tym to nigdy nic nie wiadomo...
- Posłuchaj drogi Leoncio. Juan Cordillo żyje...
- W naszych sercach może i żyje...
- On naprawdę żyje! W wybuchu ucierpiał jego pracownik, który siedział za kierownicą. Na dodatek przeżył! A więc podsumowujmy twoją akcję: pomyliłeś ludzi i jeszcze tamten człowiek przeżył! Wybuch nie rozerwał go na strzępy jak zapewniałeś. A Juan Cordillo ma się dobrze. Nie spadł mu nawet włos z głowy. Na kolejne spotkanie z Jose Manuelem proponuję ci więc cmentarz, on tam z wściekłości zakopie cię żywcem...
" Z jednej strony to wszystko zabawne, ale z drugiej wręcz przeciwnie...
Po pierwsze Jagi wchodzi do mieszkania Gracieli jakby nigdy nic. Bez zaproszenia ani zawiadomienia, może nawet ma klucze Do tego jakieś anuzje, że niby Alvaro jest gejem... Biedny Jagi dowiedział się od Maniche okrutnej prawdy jaką jest fakt, że Juanowi nawet z głowy włos nie spadł po tej całej extra ekspozji... Kolejne spotkanie na cmentarzu? Tego w prawdzie jeszcze nie było, ale będąc Jagim raczej bym na nie nie poszła... Jagi zakopany żywcem przez wściekłego Jose Manuela - nie ciekawy widok, a nawet przerażający...
Juan złożył wizytę Jose Manuelowi... Że też nie mógł przyjść w innym momencie Jose Manuel znów myśli, że ma zwidy Juan się naodgrażał, że tak powiem i poszedł... Jose Manuel prawie padł na zawał. I jeszcze chce udusić Jagiego... "Ten idiota prędzej wysadziłby siebie w powietrze niż kogoś innego!"
No to Gustavo i Carlo złapali Tapię i Gonsalveza... Szkoda, że trochę za późno... Bo Ferdzio jest już zapewne gdzieś daleko... A Gustavo jaki zadowolony po udanej akcji. W końcu coś mu się udało
Ferdek zanim uciekł zdążył zrobić demolkę mieszkania Cristina uświadomiła córce jakim naprawdę człowiekiem był Ferdek. Jedynym pozytywem tej całej sytuacji jest to, że Luisa w pewnym sensie jest teraz wolna
Czekam na newik i pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 11:21:24 08-03-08    Temat postu:

ech Ferdek zdołał uciec, ten to ma szczęście, jeszcze zabrał pieniądze z konta...ale plus tej sytacji też jest, w pewnym semsie Luisa uwolniła się od tego łotra...
super lewie Carlo jest w policji a już sukces- złapali bandytów którzy pobili Monikę
Jagi najlepszy, już wyobrażam sbie jaką miał minę jak dowiedzoiał się ze znowu mu się nie udało, i ten tekst że nie straczy mu nawet na fryzjera albo że Maniche jest gejem :lol2:
nowa postać grana przez Gaby Espino mam nadzieję że to będzie pozytywna postać
a najlepsze jak Jose Manuel zobaczył Juana, myślał że znowu ma zwidy, swoją drgą dziwne ze Juan się tam pojawił..
czekam na newik
pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiuNia
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ......z mojego nieba.....

PostWysłany: 12:16:32 08-03-08    Temat postu:

Odcinek jak zwykle arcygenialny. Dobrze że złapali tą dwójke która pobiła. W końcu Luisa będzie wolna i bardzo dobrze. No i fajnie że pojawiła się nowa postać. Pozdrawiam i zapraszam na moje produkcje ( które są marne w porównaniu z twoją telcią)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 47, 48, 49 ... 72, 73, 74  Następny
Strona 48 z 74

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin