|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Najgorszy czarny charakter? |
Jose Manuel |
|
40% |
[ 10 ] |
Jaguar |
|
12% |
[ 3 ] |
Fernando |
|
4% |
[ 1 ] |
Alvaro |
|
8% |
[ 2 ] |
Monika |
|
8% |
[ 2 ] |
Armando |
|
0% |
[ 0 ] |
Enrique |
|
4% |
[ 1 ] |
Vanessa |
|
16% |
[ 4 ] |
Wszyscy są tak samo źli |
|
8% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 25 |
|
Autor |
Wiadomość |
justysiek21 Komandos
Dołączył: 24 Lut 2008 Posty: 637 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź
|
Wysłany: 18:12:53 09-03-08 Temat postu: |
|
|
Biedny Antonio stracił władze w nogach |
|
Powrót do góry |
|
|
Aishwarya Mistrz
Dołączył: 06 Sie 2007 Posty: 16454 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: München Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:18:37 09-03-08 Temat postu: |
|
|
Hahah nio nie mogę z Jagiego. On i jesgo teksty sa the best makabra.
On i Jose Manu są super, jak ja lubi jak oni się kłócą o lol
Żal mi Antonia, ale mam nadzieję, że będzie z nim wszystko okj i będzie chodził Luisa i Juan fajna parka, ale aktorzy mi nie pasują do siebie. Nie lubię Maria za to Danne uwielbiam |
|
Powrót do góry |
|
|
NiuNia Big Brat
Dołączył: 20 Sty 2008 Posty: 867 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ......z mojego nieba.....
|
Wysłany: 18:23:35 09-03-08 Temat postu: |
|
|
Odcinek nad odcinki. Jednym słowem świetny. Dobrze, że Jaguar zabił tych delikwentów. Tekst Jose Manuela o Jagim świetny . Już nie mogę się doczekać jak Fernando i Jose Manuel zostanią pokonani. Ale Gustavo się wydarł na Deborah. Super że wypisali Antonia ze szpitala. Na pewno będzie mu trudno odnaleźć w tej sytuacji. Bardzo mi go szkoda . Jestem ciekawa jak zareaguje Miguel kiedy dowie sie że ma dwóch braci Boję się co będzie się działo w dalszych odcinkach. Pozdrawiam i zapraszam na moje telcie . |
|
Powrót do góry |
|
|
Natka*** Mocno wstawiony
Dołączył: 15 Mar 2007 Posty: 6770 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:23:40 09-03-08 Temat postu: |
|
|
Gustavo się wkurzył Ale ma rację, Ochroniarze niby najlepsi, ale nie pilnują wystarczająco Debi
Choć Deborah też postąpiła lekkomyślnie. Maniche jest zdolny do wszystkiego...
Debi ma teraz życie jak jakaś wielka gwiazda Na spacerki będzie wychodziła tylko pod ręke z ochroniarzami.
Gustavo przywiązał się do Debi i Rosy. Nie chce żeby nawet włos spadł im z głowy
Samochód wiozący Tapię i Gonsalveza do więzienia wpadł w poślizg a te cwaniaki uciekły
Jose Manuel pofatygował się do samej nory Jagiego, żeby się z nim zobaczyć
"- Wybierałem się do pana, ale widzę, że pan okazał się szybszy. Witam w moich skromnych progach. Jak mój nowy wygląd, podoba się?
A okulary? Pasują jak ulał, prawda? Dlaczego nic pan nie mówi i ma pan taką dziwną minę. Zaczynam się bać... Dobrze, wiem, że coś mi tam może nie wyszło, ale skąd miałem wiedzieć, że ktoś inny siądzie za kierownicą? – powiedział Jaguar
- Coś ci powiem. Słowa amator, kretyn i nieudacznik pasują do ciebie jak ulał... Nic ci nie wyszło, bo zamiast wykonywać swoją robotę to bawisz się w nowe fryzury i romanse. Co z tobą? Nie jesteś już postrachem jak dawniej, lecz pośmiewiskiem w światku przestępczym. Nawet nie potrafisz dobrze skonstruować bomby. "
Jagi na samym wstępie rozmowy musiał się pochwalić swoim nowym wyglądem Choć Jose Manuel i tak słynie ze złego gustu...
Czyżby słowa amator, kretyn, nieudacznik pasowały do Jagiego bardziej na ulał niż jego nowe okulary
Jagi stał się pośmiewiskiem... A jeszcze dwadzieścia lat temu był Bestią i bez mrugnęcia okiem mordował niewinnych ludzi... I niby jeszcze nie potrafi dobrze skonstruować bomby. No przepraszam, ale to właśnie senior Jose Manuel go ponaglał i przyspieszył czas zamachu na Juana.
Jagi prosi, błaga a ten stary Vellasquez jest na tyle bezduszny, że nie chce wydać mu jakiegokolwiek polecenia. Choć przynajmniej zaakceptował - Adios
"Pokażę jeszcze temu staremu pajacowi, że o słynnym Leonciu Peni nie powinno się mówić w czasie przeszłym." Słynny Leoncio
Graciela ma rację - akcje Maniche i Jagiego spaliły na panewce. Kto wie, może panowie jeszcze zdążą się polubić Gracielka jeszcze pokpiła z Alvaro, a teraz weźmie sprawy w swoje ręce. Brzmi groźnie, ale ciekawe co się za tym kryje... Mężczyźni niczego nie potrafią doprowadzić do końca. A dobrym tego przykładem są Alvaro i Leoncio.
Dobrze, że Antonia wypisują już do domu. Żal mi go... Ale jakaś szansa jest na to, że odzyska władzę w nogach. Oby lekarze zdziałali cuda i Antonio w przyszłości stanął o własnych nogach.
Jose Manuel ostro zareagował na wiadomość, że Tapia i Gonsalvez uciekli.
Jose Manuel twierdzi, że nienawidzi gdy ktoś każe zabić nienarodzone dziecko, które nie jest niczemu winne. Zgadzam się z nim bo to nie ludzkie... Ale czy zapomniał już, jak przeszło dwadzieścia lat temu z jego winy zabito dwoje nienarodzonych dzieci! Przecież matka Lindy i Juana była w ciąży.
A jednak Jagi może się przydać Jose Manuel kazał mu znaleźć Tapię i Gonsalveza przed policją. Jagi musi się postarać bo jeśli znów nawali Jose Manuel sam odda go w ramiona Valdeza. Choć ja nie wiem czy wyszłoby to dla niego opłacalnie. Gdyby Jagi zaczął sypać to obozik milusińskich mógłby na tym ucierpieć
No to Enrique przekonał się jaki naprawdę jest Fernando... Ma nadzieję, że Vanessa i Ferdek w końcu o nim zapomną. Ale czy jest w ogóle szansa na coś takiego? Ja niestety wątpię...
Ferdek czyta o nowościach Biedaczek załamany, że źle o nim napisali Ciekawe jak kupił gazetę, skoro jest poszukiwany... No chyba, że poszedł w ślady Jagiego i zmienił image Dzięki tym oszustwom na swój sposób Ferdzio stał się ' sławny '. Oby go szybko znaleźli... Bo ten kretyn chce rozprawić się z Luisą i Juanem...
Luisa czuje się bezpiecznie w silnych ramionach Juana Szkoda, że wcześniej się nie zorientowała jakim draniem jest jej mąż. A Juan już myśli o unieważnienie małżeństwa Luisy
Armandito i Miguel do siebie podobni? Ciekawe pod jakim względem Niby płynie w nich krew Jose Manuela, ale innych podobieństw nie dostrzegam...
Tapia i Gonsalvez cieszą się ostatnimi chwilami życia No, ale ten wypadek to rzeczywiście dla nich jak zbawienie
Ale ten Jagi jest pomysłowy Dla zmyłki zadaje pytanka, rozgaduje się A Tapia i Gonsalvez nie bardzo orientują się w sytuacji do czasu aż w oczy zagląda im strach
"-Adios mordercy" - Jagi jest "wspaniałomyślny" nawet ich pożegnał swoją ulubioną formułką A potem oddał dwa precyzyjne strzały i powalił delikwentów na ziemię.
"- Okulary jednak pomagają. Ta sama precyzja jak przed laty"
No Jagi może być z siebie dumny, ma na swoim bestialskim koncie kolejnych dwóch nieboszczyków. Teraz w końcu powrócił do dawnej formy
Żarty się skończyły - mam nadzieję, że nie dosłownie!
Fotki pod odcinkiem świetne Jagi super się na nich prezentuje A ten kapturek to twarzowy taki
Podsumowując dzisiejszą analizę - odcinek był BOMBOWY!
Ta telcia to prawdziwy HIT Dlatego czekam na nowe odcinki i pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
a_moniak Mistrz
Dołączył: 21 Lut 2007 Posty: 12531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 22:14:48 09-03-08 Temat postu: |
|
|
wow genialny odcinek
Jagi wraca do formy (super fotki Jaguara- ta w kapturze i ta w akcji) xD
wściekłam się jak ci bandyci uciekli, ale dzięki Jaguarowi już ich nie ma, a sam Jagi może być z siebie dumny, ma na koncie dwa trupy xD
ta pogadanka na końcu była świetna, i jeszcze jego pożegnalne Adios
Gustavo coraz bardziej przywiązuje się do Deborah..co to może oznaczać..
Ferdek czyta o sobie w gazetach, jest pewien że nic mu nie grozi, mam nadzieję ze go złapią, musi za wszystko zapłacić...:evill:
odcinek bombowy, czekam szczególnie na kolejne akcje Jagiego xD
pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
Magi Mistrz
Dołączył: 02 Kwi 2007 Posty: 11368 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:24:10 10-03-08 Temat postu: |
|
|
Gustavo miał racje.Ci ochroniarze to jacys felerni.Dali się namówić Deborze żeby zostawili ją samą.Naprawde świetni ochroniarze nie ma co.Z drugiej strony rozumiem Debore-chciałaby życ normalnie beż cienia za sobą,ale niestety musi się liczyc z konsekwencjami takiego postępowania.Mało brakowało a skończyłoby sie to dla niej tragicznie bo głupi maniche chciał wykorzystać sytuacje.Debora powinna pamiętac że tu chodzi nie tylko o nią ale tez o Rose.Na szczeście kopnęła drania tam gdzie boli najbardziej i uratowała własną skóre.Czy mi się wydaje czy dla Gustavo Debora i Rosa stały się wazne?Ten tekst o przywiązaniu czyżby coś się kroiło?Mam taką nadzieje,bo szkoda mi że on tak cierpi z powodu zawodu miłosnego A Maniche niech trzyma się z daleka.To ze ci dwaj zbrodniarze zwiali bardzo mnie zaniepokoiło-Gustavo ma już tyle na głowie ze nie wiem jak ten biedak to wytrzymuje.Tu Maniche tam inni.Urwanie głowy.
Wybierałem się do pana, ale widzę, że pan okazał się szybszy. Witam w moich skromnych progach. Jak mój nowy wygląd, podoba się?
A okulary? Pasują jak ulał, prawda? Dlaczego nic pan nie mówi i ma pan taką dziwną minę. Zaczynam się bać... Dobrze, wiem, że coś mi tam może nie wyszło, ale skąd miałem wiedzieć, że ktoś inny siądzie za kierownicą? – powiedział Jaguar
- Coś ci powiem. Słowa amator, kretyn i nieudacznik pasują do ciebie jak ulał... Nic ci nie wyszło, bo zamiast wykonywać swoją robotę to bawisz się w nowe fryzury i romanse. Co z tobą? Nie jesteś już postrachem jak dawniej, lecz pośmiewiskiem w światku przestępczym. Nawet nie potrafisz dobrze skonstruować bomby. Wszystko jedno kto by wsiadł do samochodu, bo tamtego człowieka również nie zabiłeś... Nie mam do ciebie słów naprawdę... Nie dostaniesz żadnych pieniędzy, bo nie wykonałeś zadania. Żyj sobie dalej w tej norze – odpowiedział Jose Manuel...
- Jest pan niesprawiedliwy. To był zwykły wypadek przy pracy...
- Czego ja oczekiwałem? Przecież ty nawet siebie nie umiesz wysadzić w powietrze! Zaczynam żałować, że nie podzieliłeś losy tej pięknej podłogi w tamtym mieszkaniu – westchnął Jose Manuel...
- Będzie pan jeszcze żałował tych słów. Ja jeszcze wrócę do gry! Niech mi pan da kolejne zadanie, mogę dziś zabić tego przeklętego Juana Cordillo...
- Nic nie będziesz robił. Chyba poszukam sobie innych ludzi od mokrej roboty...
- Proszę dać mi jeszcze jedną szansę. Nie nawalę! Niech pan coś powie? Błagam!
- Powiem tylko jedno słowo. Adios Jaguarze... Jose Manuel wyszedł z mieszkania
scenka poprostu powalająca Jaguar częsciej mysli o swoim image niż o robocie A wykonanie Adios przez Jose Manuela doprowadziło mnie już całkiem do śmiechu.Co za duet.uwielbiam ich.Zachowują się dokładnie jak stare,dobre małżeństwo Jak to mówią kto się czubi ten się lubi co w ich przypadku pasuje jak ulał.Bez siebie by nie przezyli chyba,bo JM tu go zwolnił a po jakimś czasie już dzwoni żeby zlecić mu następną robote.Chyba jedyną którą popieram jak do tej pory bo tym dwóm draniom nalezało się naprawde.Te epitety w kierunku Jaguara:kretyn,nieudacznik itd-biedak musiało bolec.Słynny Leoncio stał się potulnym barankiem któremu nic sie nie udaje i lepiej zeby się to nie zmieniało Biedak naprawde musi to przeżywac że z Bestii stał się owieczką
Teksty Gracieli tez niczego sobie "a Ty je wogóle masz?" dobre,dobre :d nie wiedziałam że ona tez nie lubi Maniche.Nie lubie jej owszem ale teksty też ma niezłe.Choć nikt nie przebije Jaguara Jaguar górą Antonio mam nadzieje będzie chodził??bo jak nie to ja Ci dam zobaczysz!strzeż się.Polubiłam go i nie bede mogła znieść jego przygnębienia które juz jest widoczne.Może leczenie zagranica coś pomoże?Ciekawe Juan i Luisa juz razem ehhh będzie sie jeszcze działo zwłaszcza że Ferdek siedzi sobie spokojnie na swoich czterech literach i czyta sobie gazetki.Troche się wkurzył bo go wydali ale jest zbyt pewny siebie mówiąc ze nikt go nie znajdzie Jestem pod wrażeniem czekam na newik |
|
Powrót do góry |
|
|
justysiek21 Komandos
Dołączył: 24 Lut 2008 Posty: 637 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź
|
Wysłany: 18:09:11 10-03-08 Temat postu: |
|
|
kiedy new |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 20:48:06 10-03-08 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za wszystkie komentarze
Pozdrowienia dla takich osób jak: Natka***, a_moniak, blondi95, Magi, Gaby oraz justysiek21
INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]
106 ODCINEK
Kilka godzin później.
- I co my tu mamy? – zapytał Valdez...
- Dwa trupy panie komendancie... Zabito ich jakieś dwie-trzy godziny temu, ale potwierdzi to analiza...
- Tapia i Gonsalvez... – westchnął Carlo...
- Dwa precyzyjne strzały w okolice serca. Nie mieli żadnych szans. To robota profesjonalisty – zauważył Gustavo...
- Jest jeszcze coś. Pomiędzy nimi znaleziono kartkę skierowaną do pana. Niech pan przeczyta...
Po chwili Valdez przeczytał treść tej kartki...
- Witam pana komendanta. Uważałem pana za zdecydowanie lepszego szefa policji niż pana poprzednik Alvaro Maniche, a tutaj takie błędy...
W momencie uciekło wam dwóch bandziorów. Dlatego ja naprawiając wasz błąd zrobiłem to po swojemu. Dzięki temu ocaliłem kolejne niewinne istoty przed tymi łotrami. Tak na marginesie to było moje 19-te i 20-te zabójstwo. Nie musicie analizować mojego pisma... po co się trudzić. Myślę, że dobrze wiesz kto powrócił na scenę. Informuję cię o tym Valdez tylko dlatego, że nigdy mnie nie znajdziesz i nie schwytasz... Uwierzyłeś, że nie żyję i to był twój błąd. Na przyszłość nie lekceważ takiego mistrza jak ja. Ja nie mam w zwyczaju wysadzać się w powietrze. Można powiedzieć, że jestem niemal jak Chuck Norris.
P.S. Nie musisz mi dziękować za wykonanie zadania które przypadało tobie i twoim ludziom...
- Przeklęty Jaguar! Nastanie dzień w którym cię pokonam,
przysięgam – pomyślał wściekły Gustavo...
- Poinformuję Vellasquezów, że ci dwaj już nikogo nie skrzywdzą – dodał Carlo...
Mieszkanie Gracieli.
- Melduję wykonanie zadania – powiedział dumnie Jaguar patrząc wymownie na Jose Manuela. Nawet mi pan nie pogratuluje?
- Może i zabiłeś dwie osoby, ale nie mam pewności po ostatnich wydarzeniach, że zabiłeś akurat Tapię i Gonsalveza. Dopóki policja mnie o tym nie poinformuję, jakoś ci nie wierzę – odparł Jose Manuel.
- Widzicie? To już skandal. Ma pan tutaj zdjęcia dwóch trupów! Proszę bardzo! Miałem ich tu przywieźć!? No co pan?
- Dobrze, wierzę ci... Powróciłeś do łask...
- Bardzo się cieszę...
- Wypijmy za powrót do formy naszego mistrza – powiedziała Graciela.
- Czym się tu podniecać? Jaguar oddał tylko przysługę Monice i Raulowi... Od kiedy to zabijasz swoich? Zamiast zająć się wrogami, tracisz czas na takich patałachów – kpił Maniche...
- Posłuchaj Alvaro. Ja zabiłem dwóch ludzi, bo była to dla mnie bułka
z masłem. A słyszałem, że ty nie potrafiłeś nawet złapać Deborah. Wystarczyło, że uszkodziła ci narządy i przez dwa dni nie mogłeś się pewnie ruszyć – powiedział Jaguar...
- Dajcie spokój. Ja i Alvaro w końcu załatwimy Deborah i jej córkę. Dobrze, że załatwiłeś tych dwóch, dzięki temu przetarłeś szlaki. Teraz odmieniony z łatwością poradzisz sobie z Juanem i resztą tej
zgrai – stwierdziła Graciela.
- Nie teraz... Poczekamy na lepszy moment... Niech sytuacja się unormuje. Żadnych pochopnych kroków – stanowczo oznajmił Jose Manuel...
- Jest jeszcze jedno... Nie wytrzymałem i napisałem list do Valdeza, który zostawiłem przy ciałach tych dwóch – powiedział Jaguar...
- I kto tu jest gejem? – westchnął Maniche...
- Ty jesteś nienormalny! Od razu kapnie się, że to twoja sprawka! Dzięki temu załatwiłeś i mnie. On przecież skojarzy, że mnie również zależało na złapaniu oprawców Moniki! Ręce opadają – denerwował się Jose Manuel...
- Spokojnie... On podejrzewa pana już o 100 przestępstw, ale nie ma na to żadnych dowodów. A zapewniam, że ja nigdy nie dam się mu pokonać...
- Wychodzę, bo muszę zmienić miejsce i otoczenie – powiedział Jose Manuel.
- A moja nagroda? – zapytał Jaguar...
- Nagrodą jest to, że cię jeszcze akceptuję i nie zerwałem z tobą kontaktów – rzucił na pożegnanie Jose Manuel...
- On to się nie zna na rzeczy... Napijmy się za moje jubileuszowe zabójstwo – zaproponował Jaguar.
- Dobry pomysł – odparła Graciela.
- A ja nie sądzę – burnkął Maniche...
- Ty się pewnie napijesz dopiero wtedy gdy załatwisz Deborah. Choć obawiam się, że ta chwila nie nastąpi – powiedział śmiejąc się Jaguar...
Dom Juana.
- Mój Boże... Nigdy się nie spodziewałem, że dojdzie do czegoś takiego. Jestem kaleką i nic tego nie zmieni – powiedział siedzący na wózku Antonio spoglądając w okno...
- Ile razy mam ci powtarzać, że wyjdziesz z tego! Kiedyś staniesz na nogi, gwarantuję ci to! Dobre nastawienie to połowa
sukcesu – powiedziała Linda poklepując kuzyna...
- Mówisz tak żeby mnie pocieszyć, dziękuję ci, ale to nie jest potrzebne. Jestem dorosły i wiem co mi grozi. Jestem skończony...
- Nieprawda! Wszyscy jesteśmy tu po to aby ci pomóc. Ile razy mamy ci to powtarzać – dodał Juan...
- Juan ma rację. Posłuchaj go Antonio. Teraz cierpisz i przeklinasz swój los. Rozumiemy to, bo spotkała cię ogromna tragedia. Ale nie możesz się poddawać – dodała Eva...
- Spójrz Antonio co robi dla ciebie Lorena. Ona się w tobie naprawdę zakochała. Zrobi dla ciebie wszystko nieważne czy jesteś sprawny czy nie... Musisz walczyć i się nie poddawać. Rób to dla siebie oraz dla innych. Pokaż, że jednak można wygrać – stwierdził Juan.
- Postaram się, ale musicie dać mi czas... Na razie jedyne co pragnę to tego aby złapali człowieka, który podłożył bombę. Wiem, że miała ona zabić ciebie, nie mnie... Ale skoro już się tak stało... najważniejsze żeby zapłacił za to co zrobił – powiedział Antonio...
Rezydencja Vellasquezów.
- Gdzie się podziewałaś? Właśnie przybył komendant Valdez z nowymi wieściami – powiedziała Cristina.
- Już idę, byłem na świeżym powietrzu, nie wolno mi? – denerwował się Jose Manuel...
Gustavo i Carlo poczekali na Jose Manuela i Cristinę i w obecności ich oraz Miguela, Raula, Luisy i Moniki ogłosili najświeższe wiadomości...
- Dwie lub trzy godziny temu znaleźliśmy ciała dwóch przestępców Felipe Tapii i Andresa Gonsalveza – tych samych którzy pobili Monikę Vellasquez oraz uciekli dzisiaj z więzienia. Ktoś wykonał robotę za nas. Podejrzewamy, że to porachunki gangsterskie – powiedział Gustavo bacznie spoglądając na Jose Manuela...
- To wspaniała wiadomość... Oni nie żyją, ale zasłużyli na to – odparł Jose Manuel udając zaskoczenie...
- Dobrze się stało. Wcale ich nie żałuję – dodał Raul przytulając żonę...
- Zasłużyli na karę, ale to nie rozwiązuje sprawy. Należy złapać Fernanda Ayalę. Ten człowiek wciąż jest bezkarny – zauważył Carlo...
- Właśnie! Ta gnida musi trafić za kratki za wszystkie krzywdy jakie nam zrobił – powiedział Miguel...
- Pani mąż przebywa w kraju, bo wiemy iż nie opuścił Kolumbii. Nie przebywa jednak ani u Vanessy Cortez ani u Enrique Cardenasa. On nie jest głupi i skrył się zupełnie gdzieś indziej. Zapewniam jednak, że go znajdziemy – powiedział Gustavo...
- Oby... On musi odpowiedzieć za swoje czyny – stwierdziła Luisa...
- To wszystko co mieliśmy wam do przekazania. Dobrej nocy – powiedział Gustavo...
- Proszę proszę. Czyli Jaguar jednak mówił prawdę. Upiekło mu się tym razem – pomyślał zadowolony Jose Manuel...
Mieszkanie Fernanda.
Fernando właśnie oglądał wiadomości w telewizji. Jego uwagę skupiła wiadomość o Gonsalvezie i Tapii.
- Oto najświeższa i zarazem przerażająca informacja. Dwóch przestępców Felipe Tapia i Andres Gonsalvez którzy oskarżeni byli o pobicie i zabójstwo nienarodzonego dziecka zostali dziś zamordowani na niedługo po ich ucieczce w trakcie transportu do więzienia. Prawdopodobnie były to gangsterskie porachunki. Nie można jednak wykluczyć, że to ktoś z rodziny ofiary wymierzył sprawiedliwość na własną rękę. Szczegóły śmierci tych dwojga bada policja...
- Porachunki gangsterskie? Dobre sobie. Świetnie, że ktoś ich wyeliminował, bo nieładnie tak uciekać z więzienia. Zapewne Jose Manuel wynajął kogoś aby się ich pozbyć. Mnie teraz też pewnie już nie lubi, ale mało mnie to obchodzi. Policja nie ma do mnie dojścia. Przeczekam ten cały zgiełk i wrócę do akcji. Ciekawe co tam u moich przyjaciół... A tym kretynie Enrique nawet nie wspomnę, założę się, że gdyby tylko wiedział o moim miejscu pobytu, to by mnie wydał. Szkoda, że Vanessa się do mnie nie odzywa. Pewnie robi karierę – pomyślał Fernando...
Mieszkanie Enrique Cardenasa.
- Może wyjazd Vanessy i ucieczka Fernanda to dla mnie dobry prognostyk – myślał Enrique. Oby moje problemy dobiegły końcu. Najchętniej rzuciłbym te interesy i zaczął żyć spokojnie...
- O czym tak myślisz? – zapytała Claudia przytulając ukochanego...
- O nas i o perspektywie naszego wspólnego życia. Bez żadnych kłamstw, intryg, niepewności i dziwnych znajomych...
- Wiem... Uda nam się, zobaczysz. Ułoży się nam tak samo jak Lindzie
i Miguelowi czy Juanowi i Luisie. Każdy ma przecież prawo do szczęścia. Limit problemów może wreszcie się wyczerpał...
- Obyś miała rację kochanie – pomyślał Enrique...
Mieszkanie Deborah...
- Poznajcie się wreszcie. To jest Graciela Guerrero, moja najlepsza przyjaciółka, a to komendant policji Gustavo Valdez – powiedziała Deborah.
- Miło mi – stwierdził Gustavo. Graciela Guerrero... – gdzieś słyszałem to nazwisko...
- Mnie również miło poznać tak wspaniałego policjanta. Ma pan rację, ale to bardzo popularne nazwisko. Dzięki panu Deborah może czuć się bezpiecznie. Jestem zbulwersowany jak tacy ludzie jak choćby ten Alvaro Maniche chodzą jeszcze po ziemi... To istne kanalie! Przepraszam za określenie, ale jak można chcieć skrzywdzić tak niewinne dziecko jak Rosa – przekonywała Graciela...
- Ma pani rację, ale niektórych ludzi trudno odgadnąć. Ja zrobię co
w mojej mocy aby ten człowiek trafił za kratki...
- Jestem pewna, że tak się stanie a wtedy Deborah przestanie już żyć pod kloszem...
Mieszkanie Armanda.
- Ostatnio się do mnie nie odzywasz. Czyżby perspektywa ślubu cię przytłoczyła? – zapytała Vicky.
- Skądże znowu kochanie... Miałem ostatnio trochę spraw na głowie,
a poza tym nasz ślub będzie wyjątkowy dlatego odbędzie się za kilka miesięcy, może za pół roku – odparł tajemniczo Armando.
- Co? Aż tak długo mam czekać...
- Czasem trzeba. To nie jest moje widzi mi się... po prostu zasługujesz na porządny ślub, a najlepsze lokale w stolicy są już pozajmowane na najbliższe tygodnie...
- Armando... Jesteś taki wspaniały, ale ja wcale nie chcę ślubu na miarę księżnej Diany... Wystarczy mi uroczystość w domu... Nie liczy się oprawa tylko to co sobie poprzysięgniemy w kościele...
- Wiem, ale...
- Mogę wziąć ślub wtedy kiedy ty chcesz chociaż to czekanie mnie dobija – powiedziała Vicky całując narzeczonego...
- Jeszcze jej źle... Ten ślub nie jest wart nawet funta kłaków, ale muszę przecież zrobić wrażenie. Perspektywa ślubu aż za kilka miesięcy trochę mnie uspokaja. Chociaż aby ją zniszczyć wcale nie musiałbym się żenić – pomyślał Armando...
Mieszkanie Lindy i Miguela...
- Ostatnie dni i te przykre zdarzenia mnie przytłaczają – powiedziała Linda...
- Ja mam jedną dobrą wiadomość. Bandyci którzy pobili Monikę nie żyją. Uciekli, ale ktoś ich zlikwidował. Co za paradoks... no ale w końcu Monika i Raul mogą odetchnąć z ulgą – odparł Miguel...
- Tak... Przynajmniej oni mają spokój...
- Pomówmy o czymś weselszym. To jakie w końcu imię otrzyma mój potomek?
- Nie mam pojęcia... Pedro, Pablo, Diego?
- Ooo... To trzecie dobre, Diego! Diego Vellasquez – świetnie brzmi. Ustalone!
- A ja mam jakieś prawo głosu?
- Nie – uśmiechnął się Miguel...
- Już kiedyś myślałam nad tymi imionami i Diego również mi się spodobał. Niech więc tak już zostanie...
- Jeszcze tylko trzy miesiące i nasza rodzina się powiększy. Już się nie mogę doczekać tej chwili – Miguel pocałował Lindę...
Znów byli szczęśliwi. Czuli, że nadchodzi dla nich naprawdę dobry czas, z dala od trosk i problemów... Ale czy na pewno?
Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 20:53:21 10-03-08, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
justysiek21 Komandos
Dołączył: 24 Lut 2008 Posty: 637 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź
|
Wysłany: 21:17:44 10-03-08 Temat postu: |
|
|
Diego fajne imię |
|
Powrót do góry |
|
|
Natka*** Mocno wstawiony
Dołączył: 15 Mar 2007 Posty: 6770 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:45:22 10-03-08 Temat postu: |
|
|
Valdez jakoś nadzwyczaj szybko odnalzał Tapie i Gonsalveza. Gustavo dzięki Carlo jakoś się zmobilizował.
"To robota profesjonalisty" - no proszę, proszę taka pochwała dla Jagiego z ust samego komendanta. I oto mamy najlepszy dowód na to, że Leoncio wrócił do dawnej formy I do tego Jagi zostawił liścik 19 i 20 zabójstwo - niezły wynik. Ciekawe co by na to powiedział ojciec Leoncia " Można powiedzieć, że jestem niemal jak Chuck Norris." Ale ten Jagi znajduje sobie porównania, no ja nie mogę No i Gustek się wkurzył... Osobiście mam nadzieję, że jeszcze dłuuuuugo nie schwyta mistrza i profesjonalisty Jaguara
"Melduję wykonanie zadania – powiedział dumnie Jaguar patrząc wymownie na Jose Manuela. Nawet mi pan nie pogratuluje?
- Może i zabiłeś dwie osoby, ale nie mam pewności po ostatnich wydarzeniach, że zabiłeś akurat Tapię i Gonsalveza" - Jaki ten Jose Manuel nie ufny... Nie dowierza, że Jagiemu w końcu coś się udało.
Jagi co chwila mnie zadziwia - pomyślał nawet, aby na swoją 'misję' zabrać aparat Zabawił się w fotografa i dzięki temu Jose Manuel jednak go docenił. Maniche kpi, a w środku skręca go z zazdrości - bo Jagiemu się udało, a on nawet nie potrafił złapać Deborah, która dodatkowo coś tam mu uszkodziła Gustavo podejrzewa Jose Manuela już o 100 przestępstw? Wow, niezły wynik Jagiemu tylko jedno w głowie - Nagrody Ale Jose Manuel naprawdę nie zna się na rzeczy...
Wiedziałam, że nastąpi to wcześniej czy później - Jagi musi oblać swoje jubileuszowe zabójstwo Graciela podeszła do tego z entuzjazmem, ale jej współlokator już nie bardzo... Czyżby miał być abstynentem aż do chwili kiedy załatwi Deborah? Mam nadzieję, że nigdy nie będzie miał okazji by się napić, bo Deborah ma żyć!
Biedny Antonio... Załamał się Stracił chyba nawet wiarę... Ale jednak pragnie by złapali osobę odpowiedzialną za podłożenie tej bomby... Coraz więcej ludzi nienawidzi Jagiego
Jak tak myślę, to chyba jednak Armandito po ojcu odziedziczył talent do grania Szkoda, że nie zostali aktorami. Byłoby co podziwiać. A wracając do sceny to Gustavo i Carlo osobiście przybyli by poinformować rodzinkę o nieżyjących Tapii i Gonsalvezie. Gangsterskie porachunki - jak ten Gustavo coś powie
Rodzinka znów wspomina o Fernandzie Tyle, że zapewnienia Gustavo, że znajdą Fernanda są na nic... Ciekawe czy go chociaż szukają?
Fernando jest głupi, ale miejscami zabawny Wydaje się być zmartwiony tym, że Vanessa się do niego nie odzywa. Ja się z tego powodu osobiście cieszę - niech ta flądra robi sobie tam karierę i nie zaprząta sobie głowy Fernandem i jego sprawami.
No i pojawia się Enrique Jeden z moich ulubieńców! Na całe szczęście ani Vanessa ani ten kretyn Fernando nawet nie próbują się z nim kontaktować Cardenas chce budować wspólne życie z Claudią bez kłamstw, intryg, niepewności i dziwnych znajomych - Oby mu się udało Ja trzymam za niego kciuki
Graciela i Gustavo dopiero teraz się poznają? Gustavo już gdzieś słyszał jej nazwisko... Może Graciela ma jakieś poważne grzeszki na sumieniu A może to przez popularność jej szpitala psychiatrycznego, albo po prostu nosi znane i popularne nazwisko Ale Gracielka naściemniała przed komendantem
No i mamy spotkanie naszych narzeczonych Armandito udaje, że planuje wspaniałą uroczystość, która odbędzie się dopiero za pół roku, nic dziwnego, że Vicky jest zawiedziona.
Victoria nie chce ślubu na miarę księżnej Diany, a Armandito główkuje i chyba coś wymyślił. Żeby zniszczyć Vicky - wcale nie musi się z nią żenić - co on wykombinował
Miguel i Linda aby się rozweselić wymyślili imię dla swojego syneczka No i będzie mały Diegito Vellasquez - jak słodko Są szczęśliwi, ich kochana rodzinka już za trzy miesiące się powiększy
Greg ładnie to wszystko podsumowałeś {Znów byli szczęśliwi. Czuli, że nadchodzi dla nich naprawdę dobry czas, z dala od trosk i problemów... Ale czy na pewno?} - Tylko po co na koniec to pytanie?
Odcinek był świetny. Wiem, że się powtarzam, ale taka prawda Czekam niecierpliwie na nowy odcinek i pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
Aishwarya Mistrz
Dołączył: 06 Sie 2007 Posty: 16454 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: München Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:57:34 11-03-08 Temat postu: |
|
|
Nio Diego piękne imię, jedno z moich ulubionych. Mmm jak ja ich uwielbiam, pasują do siebie idealnie. Byle ich szczęście trwało jak najdłużej zasługują na to, po tylu przeszkodach, ale znając Ciebie, to jeszcze coś dla nich wymyślisz, co nie będzie mi się na pewno podobało. Jednak liczę na Ciebie Greg, nie zawiedź mnie! Jaguar jest niemożliwy, wymiata w całej telci. Ile zabójstw na koncie, nio proszę, nie zszedł ze sceny, jest troche ubaw z niego, ale daje także DUŻE niebezpieczeństwo! Weź go zlikwiduj, same szkody przynosi, nio może się zmienić w więzieniu, nadal mieć dobry humor, ale niech nie wyrządza już nikomu krzywdy. Dreszcze mnie biorą, jak czytam jakieś kryminały, czasami w Twojej telci są takie sceny i.... Greg opanuj się. Hih jeszcze 3 miesiące i rodzinke się powiększy. Ja tu myślałam, nad bliźniakami, góra trojaczkami, a tu tylko jeden synek będzie. Ale nadal żal mi Antonio, rodzina na pewno mu będzie chciała pomóc, ale zy operacja się uda? Miejmy nadzieję, że tak Więc na koniec stwierdzam: odcinek jak zawsze ciekawy, pełen akcji, zawsze się coś dzieje, troche sielanki, i chwile grozy. Ahas, nio mam nadzieję, że Gusti go złapie...jak sobie to obiecywał. Moni i Raul mają spokój, że bandytów już nie ma, ale ból po stracie dziecka, jest nadal. Ajjj
P.S nio Jagi musiał się pochwalić takim wynikiem "tak na marginesie" nio nio wymiękam przy nim |
|
Powrót do góry |
|
|
NiuNia Big Brat
Dołączył: 20 Sty 2008 Posty: 867 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ......z mojego nieba.....
|
Wysłany: 20:01:09 11-03-08 Temat postu: |
|
|
Odcinek jak zwykle rewelacja. Diego bardzo śliczne imię. Już nie długo rodzinka sie powiększy. Jagi jak zwykle powala swoimi tekścikami. Mam nadzieję że pod koniec nic mu się nie stanie i nie zginie*. Twoja telcia powoli zamienia się w jakiś kryminał (jak to ujęła moja poprzedniczka). Mam nadzieje że twoja telcia tak szybko sie nie skończy. Ten liścik do Valdeza od Jagiego . . . aż mi ciarki przeszły po plecach. Nienawidzę tego Armanda - niech Gustavo i Vicki szybko otworzą oczy i zobaczą kim jest naprawdę ten kretyn. Zmieniłam zdanie co do odcinków- chciałabym ich 255. Pozdrawiam. |
|
Powrót do góry |
|
|
a_moniak Mistrz
Dołączył: 21 Lut 2007 Posty: 12531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 20:05:04 11-03-08 Temat postu: |
|
|
Diego to będzie śliczne imię dla synka Lindy y Miguela
ten znak zapytania mnie zaniepokoił na samym końcu odcinka...
hehe Jagi napisał nawet list do komendanta, to już 20 morderstw ma na swoim koncie Jaguar
potyczki słowne Jagiego y Maniche boskie Jose Manuel do końca nie mógł uwiierzć ze tym razem coś sie Jagiemu udało..
mam nadzieję ze Claudia y Enrique będą szczęśliwi, Enrque musi na zawsze odciąć się od Ferdka...
ech tan Armando, Vicky się cieszy na nadchodzący ślub, a on chce ją zniszczyć...
najfajniejsza końcowa scenka
czekam na kolejny odcinek, pozdróffka :* |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 20:13:05 11-03-08 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za komentarze. Newik postaram się napisać jeszcze dzisiaj |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 21:15:50 11-03-08 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za wszystkie komentarze
Pozdrowienia dla takich osób jak: Natka***, a_moniak, blondi95, Gaby oraz justysiek21
INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]
107 ODCINEK
Dwa miesiące później.
Jose Manuel w związku z pogarszającym się stanem zdrowia pojechał na ten okres do sanatorium. Wstrzymał zatem wszystkie swoje plany jakie miał wobec swoich wrogów. Zakazał podejmowania jakichkolwiek działań Jaguarowi i reszcie. Po jego powrocie miała nastąpić dalsza walka z rodziną Cordillo i Deborah. Antonio mimo, że jeździł na wózku nadal intensywnie pracował z Juanem w kancelarii. Ewentualna operacja miałaby się odbyć dopiero za kilka miesięcy ze względu na zajęte terminy. Chłopak powoli zaczął jednak akceptować swoje kalectwo nie widząc większych szans na poprawę. Ślub Armanda z Vicky miał się odbyć za cztery miesiące. Zachwyceni byli wszyscy z wyjątkiem pana młodego. Linda i Miguel przeżywali najszczęśliwsze chwile swojego życia i oczekiwali na rozwiązanie. Juan spotykał się z Luisą, ale wciąż mieszkali osobno z uwagi na jej ojca. Dzięki śmierci Tapii i Gonsalveza również Monika i Raul rozpoczęli na spokojnie nowy etap w swoim małżeństwie. Enrique był szczęśliwy z Claudią. Cieszył się, że nie nęka go ani Vanessa ani Fernando. Ten ostatni w obawie przed złapaniem zaprzestał interes z handlem narkotyków. Przynajmniej na jakiś czas. Wciąż ukrywał się w swoim nowym mieszkaniu. Utrzymywał kontakt telefoniczny z Vanessą, której dobrze się powodziło na europejskich trasach. Gustavo i Carlo odnosili kolejne sukcesy, ale Valdeza wciąż martwiło, że Maniche, Ayala oraz Jaguar są na wolności. Ciągnęło go w kierunku Deborah, sam nie wiedział dlaczego. Przywiązał się jakoś zarówno do niej jak i do jej córki. Nie rozpoznał jednak, że Graciela cały czas udaje i w rzeczywistości jest ich kolejnym wrogiem. Marco pragnął zbliżyć się do Moniki, ale ta pozostawała wierna swojemu mężowi. Nieoczekiwanie Cristina bardzo zaprzyjaźniła się z Javierem – człowiekiem który pomógł w rozszyfrowaniu Fernanda. Miała już dość życia obok okrutnego despoty jakim był Jose Manuel. Tymczasem w życiu Jaguara zaszła duże zmiany... Pewien człowiek odnalazł go i powiedział, że jest jego bratem! Mało tego... okazało się, że ojciec Jaguara żyje!
Dom opieki społecznej.
- Mam ci niby zaufać? A jeżeli to jakaś pułapka i policja za chwilę mnie złapie? – Jaguar był bardzo nieufny wobec swojego rozmówcy...
- Jesteś moim bratem Leoncio... Ja bym cię nigdy nie zdradził – odparł Manolo.
- Bratem? Już to widzę. Jakoś ci nie wierzę. Co prawda mój ojciec miał wiele kobiet, ale... Dokąd idziemy? Mówisz, że mój ojciec żyje? Nie widziałem go od przeszło 25 lat. Myślałem, że zginął. Był zawodowym żołnierzem i wszędzie go zawsze ponosiło... Odziedziczyłem po nim chęć do walki. Tak jak i on nigdy się nie poddawałem. Może nie obrałem takiej drogi jaką on by chciał dla mnie, ale takie jest życie – westchnął Jaguar. Nie mogłem go szukać już później, bo naraziłbym się na złapanie...
- Jesteśmy na miejscu. Poznajesz swojego ojca? – zapytał Manolo. Jest w nie najlepszej formie...
- Witaj synu – powiedział Alejandro Pena...
- Ojciec... Tyle lat, nie wierzę...
- Zdążyłeś już poznać Manola. To mój syn z drugiego małżeństwa. Jego matka nie żyję. Ja również jestem w fatalnym stanie. Odnalazłem cię, bo mam w tym swój cel – zauważył starszy mężczyzna...
- Ja też cię odnalazłem i nie ukrywam, że się cieszę...
- Nie udawaj... Całe życie grałeś mi na nosie, ale teraz ja ci odpłacę. Nie mam zresztą wyjścia. Niedługo umrę, a chciałbym żeby Manolo poznał swojego jedynego brata. Wiem jakim jesteś człowiekiem, ale do jedyna rodzina jaką on ma. Mimo, że jesteś przestępcą, to pozostajesz moim synem. Proszę cię, zaakceptuj Manola. Ty się już nie zmienisz, ale trzymaj do z daleka od swojego światka... Nie mieszaj go do swoich akcji...
- Nie rozumiem. Przecież wiesz, że się nie nadaję na rodzinę dla tego gbura?
- Mam raka. Wystąpiły już przerzuty. Zostały mi zaledwie tygodnie, a może dni... To jest moje ostatnie życzenie wobec swojego syna... Zrób to jeżeli masz jeszcze jakiekolwiek uczucia...
Po chwili Alejandro zasnął...
- Co się stało? – zapytał Manolo.
- To środek nasenny. Zaczął działać. Pacjent będzie teraz spał przez co najmniej kilka godzin...
- Jak nie urok to sraczka. Ojciec umiera, a dopiero co go spotkałem. Na dodatek dowiaduję się, że mam brata – westchnął Jaguar...
- Młodszego brata... Zawsze marzyłem aby cię poznać...
- To złą drogę obrałeś na samym starcie chłopcze... Niech ci jednak będzie. Zaakceptują tę sytuację, ale radzić sobie będziesz sam. Spotkamy się jutro w tym samym miejscu. Na razie im mniej o mnie wiesz, tym lepiej – powiedział Jaguar...
Rezydencja Vellasquezów.
- Jak wrażenia po tym pobycie w sanatorium tato? – zapytał Raul.
- Świetne. Tam poczułem, że nie ma takiego słowa jak problemy... Do dzisiaj kiedy tu wróciłem – westchnął Jose Manuel...
- Przesadzasz. Na pewno nie jest tak źle – dodała Luisa...
- Ty się do mnie nie odzywaj. Dopóki spotykasz się z tym małpiszonem, nie jesteś moją córką!
- Wolisz Fernanda niż Juana?
- Obaj to doszczętni kretyni! Nie wiecie co nowego w sprawie tego bandyty Ayali?
- Niestety zapadł się jak kamień w wodę. Policja nie może go znaleźć – wtrąciła Cristina.
- Jak pech to pech. Tacy to zawsze mają szczęście...
Mieszkanie Fernanda.
Fernando rozmawiał przez telefon z Vanessą...
- I co tam nowego u ciebie skarbie? – zapytał Fernando.
- Non-stop koncerty. Paryż, Rzym, Madryt... Lubię swoją pracę, ale mam stanowczo za dużo występów – odpowiedziała Vanessa...
- Zawsze możesz wrócić do kraju...
- Wrócę, ale jeszcze nie teraz. Mam kontrakt jeszcze przez najbliższe dwa miesiące. A co u ciebie? O dziwo jeszcze cię nie złapali. Masz szczęście...
- Nie złapią. Nie mają pojęcia gdzie się znajduję. Jestem ostrożny, załatwiłem sobie mieszkanie bez podpisywania zbędnych papierów. Mieszkanie nie jest na mnie, a na zupełnie inną osobę. Niestety nie mogę ryzykować... Co prawda mam jeszcze pieniądze od starego, ale zaniechałem swoich interesów. I mam problem z Enrique, nie mogę się z nim kontaktować, bo niezbyt mu już ufam...
- Lepiej uważaj na takich ludzi. Licz tylko na siebie wtedy jakoś z tego wyjdziesz... Muszę kończyć. Odezwę się niedługo.
- Trzymaj się moja gwiazdko – zakończył rozmowę Fernando. Rozkosze nie będą trwać wiecznie, co będzie jak skończą mi się pieniądze od Jose Manuela? – pomyślał Ayala...
Mieszkanie Deborah.
- Od ataku Manicha minęły już dwa miesiące. Nic się nie działo. Nie wiem czy się cieszyć czy może to jest jakaś cisza przed burzą? – martwiła się Deborah...
- Wszystko jest pod kontrolą. Nie sądzę aby on zrezygnował, ale nie masz się na razie czego bać. Czuwamy aby nic wam się nie
stało – odparł Gustavo...
- Wiem i że robicie dla mnie tak dużo. Dopóki nie złapiecie Alvaro Manicha, nic się nie zmieni. Trudno, ale już to zaakceptowałam i nie jest mi z tym aż tak źle...
- Cieszę się...
- To ja się cieszę, że mam w tobie takiego obrońcę. Nie spodziewałam się, że będę taka ważna...
- Daj spokój...
Po chwili Deborah nieoczekiwanie delikatnie pocałowała Valdeza! W tym momencie do pokoju weszła Rosa...
- Nie będę wam przeszkadzać – powiedziała i zadowolona poszła się
z powrotem bawić...
- Przepraszam – powiedziała Deborah... Nie powinnam... Tak mi głupio...
- Nie szkodzi, wybaczam – uśmiechnął się Gustavo... Reakcja dziewczyny nawet mu się spodobała...
Mieszkanie Lindy i Miguela...
- Spójrz na ten brzuch... Ósmy miesiąc. Już za kilkanaście dni będę rodzić... Nie mogę się doczekać kiedy nasz synek przyjdzie na świat – uśmiechnęła się Linda...
- Ja również wyczekuję tej chwili... Wszystko się uda, zobaczysz. Będziemy najszczęśliwszymi rodzicami na świecie – przekonywał Miguel...
- Czekasz na tę chwilę, bo masz mnie już dość takiej grubej?
- Nieprawda. Ty jesteś zawsze piękna...
- Przestań kpić...
- Nie kpię. Jesteś wspaniała i taką cię kocham...
- Ja ciebie też...
- Poczekam aż ona urodzi i wtedy zrobię to co dawno powinienem zrobić... Przecież ile można czekać – pomyślał zadowolony Miguel.
Mieszkanie Gracieli.
- Dobrze, że zmieniłeś kryjówkę Alvaro, bo nieostrożna Deborah chciała mnie już odwiedzać razem ze swoimi ochroniarzami? Dajesz wiarę? Ledwo ją przekonałam aby nie ryzykowała i tego nie robiła – powiedziała Graciela.
- Mam nową kryjówka i ona mi odpowiada. Natomiast mam dość czekania na powrót starego Vellasqueza. Dwa miesiące siedzimy bezczynnie!
- Uśpimy ich czujność, szczególnie Valdeza i Deborah. A Jose Manuel miał chyba dziś już wrócić, więc już niedługo... Bądź cierpliwy...
- Jakoś nie mogę. Już dawno chciałbym skończyć z tą kretynką! Dlaczego ze wszystkim mamy czekać na tego starego błazna? – wściekał się Maniche...
Kancelaria Juana.
- Gdzie Juan? – zapytał Antonio...
- Poszedł na schadzkę ze swoją ukochaną – powiedziała Lorena...
- Cieszę się z ich szczęścia. Jednym jest to pisane, innym nie...
- Przestań tak mówić. Wiesz co do ciebie czuję. Będę z tobą na dobre i na złe. Nadejdzie dzień twojego szczęścia. Kiedyś staniesz na nogi, zapewniam cię – Lorena przytuliła Antonio...
- Chciałbym aby twoje słowa ukazały się prawdą – odparł chłopak...
Mieszkanie Luisy.
- Ile mam czekać? Dlaczego nie możemy się spotykać i być razem oficjalnie? Chodzi o Fernanda? Czy może o twojego ojca? Przecież ten łajdak zaginął, a twój ojciec i tak nigdy się na to nie zgodzi? Co cię obchodzi jego zdanie? – zapytał Juan...
- Liczę się z nim, ale teraz mnie to nie obchodzi. Liczy się ta chwila... Tu i teraz...
Luisa zaczęła się rozbierać... Juan od dawna czekał na ten moment. Kochali się z wielką namiętnością. To był moment ich największego szczęścia. Ona mogła zapomnieć o okropnym mężu w ramionach ukochanego mężczyzny. Także on nie spodziewał się siły tej miłości. Luisa nie była już dawno jego wrogiem, była dla niego najważniejsza na świecie...
W rolę ojca Jaguara - Alejandro Peni wcielać się będzie Alejandro Buenaventura
A w rolę Manola Peni - Victor Rodriguez
Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 23:12:02 11-03-08, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|