Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Miłość czy nienawiść?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 50, 51, 52 ... 72, 73, 74  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Najgorszy czarny charakter?
Jose Manuel
40%
 40%  [ 10 ]
Jaguar
12%
 12%  [ 3 ]
Fernando
4%
 4%  [ 1 ]
Alvaro
8%
 8%  [ 2 ]
Monika
8%
 8%  [ 2 ]
Armando
0%
 0%  [ 0 ]
Enrique
4%
 4%  [ 1 ]
Vanessa
16%
 16%  [ 4 ]
Wszyscy są tak samo źli
8%
 8%  [ 2 ]
Wszystkich Głosów : 25

Autor Wiadomość
Aishwarya
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 16454
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: München
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:33:40 11-03-08    Temat postu:

" Jak nie urok to sraczka. Ojciec umiera, a dopiero co go spotkałem. Na dodatek dowiaduję się, że mam brata – westchnął Jaguar...
- Młodszego brata... Zawsze marzyłem aby cię poznać...
- To złą drogę obrałeś na samym starcie chłopcze... Niech ci jednak będzie. Zaakceptują tę sytuację, ale radzić sobie będziesz sam. Spotkamy się jutro w tym samym miejscu. Na razie im mniej o mnie wiesz, tym lepiej – powiedział Jaguar... " trzymajcie mnie!! On jest cudny, teksty jak ZAWSZE ma powalające... Nio nio brat i ojciec się pojawili.
Teksty Migiego i Lindy także super. To już 8 miesiąc, niedługo będą mieli maleństwo... czy mi się wydaję, czy Migi chce poprosić o rękę Lindy?
Jestem tego bardzo ciekawa. Bleeeeeeeeeeeeeee Juan i Luisa bleee nie chce, aby oni byli razem. Jednak do siebie nie pasują. Hah Jose Manu w senatorium, chciała bym widzieć to zawieszenie broni na jakiś czas.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 21:40:52 11-03-08    Temat postu:

2 miesiące minęły i tyle się działo, narazie sielanka..Cristina zaprzyjźniła się z Javierem, Gustavo coraz bardziej zbliża się do Deborah i jej córki, Claudia y Enrique są nadal razem,Luisa spotyka się z Juanem, niedługo urodzi się synek Lindy y Miguela, nie mogę się doczekać, dobrze że Monika nadal pozostała nieugięta urokowi Marco i jest wierna Raulowi ale najlepsze że pojawił się ojciec i brat Jagiego kto by pomyślał że Jagi ma jakąś rodzinę, o ojcu często wspominał (często ojczulek dawał mu jakieś rady) a tu jeszcze braciszek...

ojcu Jagiego pozostało niewiele życia, ciekawa jestem spotkania Jagiego z bratem...ciekawe czy będzie jakieś podobieństwo
Valdez pocałował Deborah, z tego napewno coś będzie
Luisa oddała się Juanowi, no no
Vanne kontaktuje się z Ferdkiem...niech ona nie wracca z tej trasy, a tego Ferdka niech już złapią..

kurczę ogólnie wszędzie sielanka, pewnie nie na długo... genialny odcinek
pozdrawiam :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natka***
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 15 Mar 2007
Posty: 6770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:33:44 11-03-08    Temat postu:

Widzę, że akcja przeniosła się do przodu o dwa miesiące
Jose Manuel zrobił sobie wczasy - pojechał do sanatorium Antonio zaczął akceptować swoje kalectwo. Nadal pracuje z Juanem a to chyba mu dobrze robi Ślub Armandita i Vicky za cztery miesiące Pan młody jak można było się domyślić, nie jest zachwycony perspektywą ożenku... Enrique szczęśliwy z Claudią, a do tego bez kontaktów z Vanessą i Ferdkiem U Lindy i Miguela, oraz Raula i Moniki sielanka Cristna zaprzyjaźniła się z Javierem - może coś z tego będzie Tylko ciekawe co na to powie Jose Manuel... O nie mogę!!! Jagi ma brata! A do tego jego ojciec żyje
Tym samym do sporej już obsady telci dochodzi dwóch nowych aktorów. Zwłaszcza odtwórca roli Manola zapowiada się obiecująco
W końcu doczekałam się momentu w którym ktoś zwraca się do Jagiego - Leoncio A do tego wzruszające spotkanie ojca i syna po 25 latach
No i Alejandro chce by Jagi zajął się bratem Biedak jest chory... Ma raka Jaguar dopiero co odnalazł ojca, po tylu latach a teraz ten ma umrzeć. Smutne to i niesprawiedliwe... Dobrze, że jest Manolo. Jagi ma chociaż jakieś pozostałości po swojej rodzinie Manolo wydaje się być zabawny - już poprawił brata, że on jest tym młodszym Jagi mnie powala - do brata zwraca się 'chłopcze'
Jose Manuel wraca z sanatorium wypoczęty i odproblemiony Choć przez krótki czas mógł poczuć jak to jest nie mieć problemów.
Stary Vellasquez nadal jest zły na to, że Luisa spotyka się z małpiszonem Juanem Można się było tego spodziewać. Są nikłe szanse, że on w ogóle kiedykolwiek zaakceptuje ukochanego córki.
Vanessa jaka zapracowana - aż mi się jej żal zrobiło. A tak serio to ta rozmowa Jak ja ich nie lubię
Vanessa wraca za dwa miesiące, tyle dobrze Ferdek martwi się co będzie jak skończą się pieniądze od Jose Manuela. Swoją drogą musiał ich dość sporo zwinąć. I ciekawe na co tyle tej kasy wydaje
Rozmowa Gustavo i Deborah Dzięki Gustavo i ochroniarzom - Debi i jej córka mogą czuć się bezpiecznie. Ciekawe co wymyśli Alvaro kiedy będzie chciał ponownie zaatakować
Debi pocałowała Gustavo Cudownie Do tego jemu się to spodobało Czyżby znalazł lek na złamane serce? Oby Rosa to mądra dziewczynka i chyba nie miałaby nic przeciwko gdyby coś było między jej mamą a komendantem Świetna scenka z nimi
Lindzia jest już w ósmym miesiącu Czyli już całkiem niedługo do rozwiązania. Jaka u nich słodka sielanka - tylko pozazdrościć
{- Poczekam aż ona urodzi i wtedy zrobię to co dawno powinienem zrobić... Przecież ile można czekać - czyżby Miguel chciał poczynić jakieś odważne kroki Może chce pójść w ślady Armandita i w końcu oświadczyć się ukochanej Wtedy już by im niczego nie brakowało. Swoją drogą czekam niecierpliwie na odcinek w którym urodzi się mały Diegito Vellasquez
Alvaro zmienił kryjówkę czyli już nie mieszka u Gracieli - na całe szczęście Maniche wkurza się, że przez dwa miesiące czekali bezczynnie Teraz, kiedy wrócił Jose Manuel, wszystko wróci do normy
Lorena to cudowna osoba. Jest z Antoniem na dobre i na złe, wspiera go na duchu
Juan jaki nerwowy. Dać mu palec a ten już ciągnie za całą ręke Pierwsza wspólna noc Juana i Luisy Ciekawe co by powiedział na to Jose Manuel... Chyba nic bo jego serce by tego nie wytrzymało A tak na poważnie to ciekawe co dalej będzie z związkiem Luisy i Juana. W końcu ona nadal jest mężatką
Podsumowując: Odcinek genialny Czekam niecierpliwie na newik i pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 16:56:14 12-03-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: Natka***, a_moniak, oraz Gaby

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

108 ODCINEK

Na drugi dzień.

Mieszkanie Luisy.

Luisa wreszcie obudziła się w znakomitym humorze. Noc z ukochanym mężczyzną pozwoliła jej wreszcie poczuć się szczęśliwą i zapomnieć o problemach – przede wszystkim o swoim mężu – przestępcy oraz o ojcu...

- Widzę, że moja królowa już się obudziła – powiedział Juan przynosząc dziewczynie śniadania do łóżka...
- A ty jesteś niby królem? – żartowała Luisa. Widzisz jak się zachowujesz? Jednak potrafię sobie wychować mężczyznę...
- Nie myśl, że tak będzie zawsze...
- Właśnie tak myślałam...
- Będę się starał. Nie mogę stracić takiego skarbu jak ty. Będziemy szczęśliwi. Mało tego – jestem przecież prawnikiem i myślę, że będą szanse na unieważnienie twojego małżeństwa...
- Raz z spałam z Fernandem, a poza tym on żyje, więc nic raczej nic z tego – westchnęła Luisa.
- Nie martw się, twój mąż kiedyś wpadnie i w najgorszym razie dostaniesz rozwód. Póki co możemy się cieszyć wspólnymi chwilami – powiedział Juan całując Luisę.
- Jest jeszcze mój ojciec i wasze sprawy sprzed lat. Zamierzasz nadal się na nim mścić?
- Tu nie chodzi już o zemstę, ale o sprawiedliwość. Na razie nie mam na niego dowodów, ale jestem w 99% przekonany o jego winie...
- Czasami mam wrażenie, że chcesz mnie tylko uwieść żeby się na nim odegrać...
- Przestań tak mówić! Dawny Juan Cordillo może by tak zrobił, ale ja się zmieniłem. Zaakceptowałem Miguela jako partnera dla Lindy,
a w tobie się zakochałem. Zdarzył się cud co nie oznacza, że twój ojciec może pozostać bezkarny. Sprawę rozwiąże w końcu policja, ja nie będę nic robił... Chyba, że ktoś znów każe mnie zabić – westchnął Juan...

Mieszkanie Gracieli.

Kolejne spotkanie Jose Manuela ze swoimi wspólnikami – Armandem, Alvaro Manichem i Gracielą. Nieoczekiwanie spóźniał się na nie Jaguar...

- Gdzie jest ten kretyn? Zawsze musimy na niego czekać – denerwował się Jose Manuel...
- Spokojnie tato... Przecież dopiero co wróciłeś z sanatorium. Po co te nerwy? Jaguar na pewno zaraz się zjawi – odparł Armando.
- I na pewno z jakąś niespodzianką znając go – dodał Maniche.
- Przestańcie się tak go czepiać! Na pewno zaraz będzie – wtrąciła Graciela.

Po chwili wszyscy zauważyli Jaguara wchodzącego razem z Manolem!

- Mówiłem ci, że to nie jest dla ciebie zbyt odpowiednie towarzystwo, ale ty wiesz swoje – szepnął mu Jaguar. Błagam cię – zachowuj się tylko należycie, to nie jest kabaret tylko ważna narada...
- Jesteś wreszcie? A ten twój towarzysz to kto? Kolejny morderca i twój koleżka? – zapytał Jose Manuel.
- Ja mordercą? No co pan... – skwitował Manolo.
- Zamknij się lepiej! Przedstawiam zebranym mojego brata Manola Penę. Jest moim bratem dokładnie od wczoraj. Odnalazł się także mój ojciec Alejandro Pena. Popatrzcie – a mówili, że rodzina się powiększa tylko wtedy gdy się robi dzieci. Nic bardziej mylnego moi drodzy – powiedział zadowolony Jaguar.
- Co on znowu bredzi? – westchnął załamując ręce Jose Manuel.
- Pogięło cię z tą rodziną? – dodał Maniche.
- Patrz uważnie Manolo i ucz się. Przedstawię ci teraz wszystkich członków naszej „wspólnej rodziny”.
- Co znowu? Znowu odstawia kabaret – Jose Manuel nie mógł się powstrzymać od złości.
- Spokojnie, to jest nawet zabawne – dodał śmiejący się Armando...
- Ten człowiek jest tutaj najważniejszy Manolo. Zapamiętaj to nazwisko. To don Jose Manuel Vellasquez – głowa rodziny i prawdziwy „ojciec chrzestny”. On tutaj dyryguje. Niemal jak na szachownicy. My jesteśmy tylko pionkami. Pamiętaj o tym Manolo.
- To on jest twoim ojcem chrzestnym Leoncio? Ale masz fajnie...
- Broń Boże Manolo! To nie jest mój ojciec chrzestny! Nie bądź naprawdę takim idiotą na jakiego wyglądasz! Tak mówi się po prostu o głowie rodziny...
- Aaa, mafia i te sprawy. Już kapuję – powiedział Manolo, który po chwili podszedł i ucałował Jose Manuela w rękę.
- Weź te łapy człowieku! – wściekał się Jose Manuel.
- Co on robi? – nie mogła powstrzymać się od śmiechu Graciela...
- Ja jestem tutaj zastępcą i prawą ręką don Jose Manuela. A to najmłodszy syn naszego szefa, czyli Armando. Jego działka to uwodzenie kobiet w celu zemszczenie się na ich rodzinie. To nie takie skomplikowane więc może zrozumiesz – kontynuował Jaguar...
- Rozumiem. Czyli z pana to taka męska dzi**a? – zapytał Manolo.
- Miałeś się nie odzywać debilu! Nie pytany masz siedzieć cicho, bo inaczej stąd wyjdziesz!
- Już milczę...
- Z kolei ten to Alvaro Maniche. Zajmuje się wszystkim co skorumpowane. Potrafi przemieniać się z policjanta w przestępcę. Był nawet komendantem policji, ale teraz jest członkiem naszej grupy. Zajmuje się porwaniami małych dzieci.
- Ale mnie przedstawił – kiwał głową Alvaro...
- A to Graciela Guerrero – najładniejsza członkini w naszej rodzinie. Nie jest taka zła, ma na swoim koncie przynajmniej ile mi wiadomo tylko nielegalne interesy i nieustanne oszukiwanie swoich rzekomych przyjaciół. To taki nasz szpieg w miejsca gdzie my nie możemy się nawet ruszyć... I to w zasadzie wszystko... Zachowaj to dla siebie jeżeli chcesz mieć mnie za brata, rozumiesz?
- Jak najbardziej. To dla mnie cudowne przeżycie poznać was wszystkich.
- Skończyłeś tą szopkę? Co to miało do cholery znaczyć? Twój żałosny braciszek, o ile to w ogóle on ma być z nami w drużynie? Nie wiem skąd go wytrzasnąłeś, ale to są jakieś kpiny! Powiedziałeś mu o nas wszystko! Wiesz co to znaczy? – denerwował się Jose Manuel.
- Manolo to sprawdzony człowiek. Zawsze się nam przyda, na razie będzie drobnym gońcem, może potem awansuje. Co pan na to?
- Niech będzie – machnął ręką Jose Manuel. Jeżeli jednak zawiedzie, własnoręcznie zabiję i jego i ciebie!
- Będę to miał na uwadze. A jak pana wypoczynek w sanatorium?
- Było dobrze, ale właśnie mi je pogorszyłeś...
- Co robimy z Juanem Cordillo? – zapytał Armando.
- Z nim jeszcze zaczekamy... Zrób mały krok w tył aby później zrobić dwa potężne kroki do przodu. Zajmę się w końcu Deborah – dodał Maniche.
- Ona ma ochronę. Lepiej uważaj – wtrąciła Graciela...
- I tak za długo czekaliśmy. Niech Alvaro w końcu coś z nią i jej córką zrobi. Juanem i resztą zajmiemy się w swoim czasie. Wychodzę, bo mam dość Jaguara, a jeszcze jego brat to już naprawdę za duża dla mnie dawka – powiedział Jose Manuel.
- Adios don Vellasquez – powiedział zadowolony Manolo.
- Rzeczywiście to bracia. Teraz już nie mam wątpliwości – powiedział wychodząc Jose Manuel...
- Na nas też już czas. Idziemy braciszku... Do zobaczenia Gracielo, don Armandito i ex-komendancie – powiedział Jaguar...
- Dwóch Jaguarów to dla mnie za wiele. Już mam ich dość – złorzeczył Maniche...
- Daj spokój. Ten jego brat jest całkiem sympatyczny – dodała Graciela.
- Raczej ułomny – skomentował Armando...

Szpital.

Linda miała ostatnie rutynowe badania przed swoim porodem...

- Termin pani porodu powinien mieć miejsce za dwadzieścia kilka dni, ale różnie z tym bywa. Silne skurcze mogą się już pojawić lada dzień. Proszę siedzieć w domu i się nie przemęczać. Niech pani mąż będzie cały czas przy pani – powiedział lekarz.
- Na pewno będę czuwał aby wszystko było w porządku – stwierdził Miguel.
- Oczywiście zastosuję się do zaleceń – powiedziała Linda...
- Najpóźniej za kilka tygodni czekają was szczęśliwe chwile...
- Już się nie mogę ich doczekać – powiedział Miguel...
- Proszę się niczego nie bać. Wiem, że to będzie pani pierwszy poród, ale jesteśmy tu po to aby pani pomóc. Wszystko będzie dobrze, proszę mi wierzyć...
- Trochę się denerwuję...
- To nieuniknione w takich sytuacjach, ale jak mówiłem to nic strasznego. To są najpiękniejsze chwile w życiu matek...
- Wiem i dlatego nie mogę się już doczekać rozwiązania – powiedziała Linda...
- To już niedługo... Ani się nie oglądniesz, a już będziesz tulić naszego synka – powiedział Miguel...

Kawiarnia.

- To już nie pierwszy raz kiedy się z tobą umawiam. Nie wiem dlaczego to robię? – powiedziała uśmiechnięta Cristina...
- Przecież nie robisz nic złego. Wolno ci wychodzić z domu, jesteś dojrzałą kobietą która może robić wszystko. Twój mąż to potwór, więc nie musisz na niego zwracać uwagi – stwierdził Javier...
- Coś sugerujesz?
- Skądże. Lepszy taki kochanek jak ja niż taki maż jak Jose Manuel Vellasquez...
- Słucham?
- Żartowałem... Nie będę jednak ukrywał, że bardzo mi się podobasz...
- Co ty mówisz? Wiesz, że ja nie mogę... ja mam męża...
- Kiedyś musisz się w końcu od niego uwolnić i zacząć żyć własnym życiem. Dzieci są po twojej stronie. Nie masz się czego obawiać. Skończ z tym życiem w klatce. Przestań być kurą domową dla Jose Manuela! Otwórz oczy i rozejrzyj się dookoła – powiedział Javier.
- Sama nie wiem co robić – odparła zdezorientowana Cristina nie mogąc uwierzyć, że może się jeszcze podobać jakimś mężczyznom...

Biuro Lindy i Claudii.

- Gdyby nie ty, to naprawdę nie dałabym sobie rady. Świetnie sobie radzisz – powiedziała Claudia.
- Przesadzasz... Robię to co potrafię najlepiej – odpowiedziała Veronica.
- Twoje projekty są doskonałe. Takiego kogoś potrzebowaliśmy. Linda wróci do pracy dopiero za kilka miesięcy, więc spadłaś nam jak z nieba...
- Dziękuję. To bardzo miłe słowa...
- Mamy chwilkę przerwy, więc możemy sobie porozmawiać szczerze. Nigdy jakoś nie ma okazji, bo masę klientów i ciągle tylko praca na głowie... Powiedz coś więcej o sobie... Masz męża, narzeczonego?
- Nie, jestem sama... Byłam w kilku związkach, ale wciąż nie mogę trafić na odpowiedniego mężczyznę. A ty znalazłaś już sobie ten ideał?
- Nie wiem czy to ideał, ale jest szczęśliwa z Enrique. Miałam co do niego wątpliwości, ale teraz już wiem, że nie mogłabym bez niego żyć. To wspaniały człowiek, któremu bezgranicznie ufam – powiedziała Claudia...

Mieszkanie Enrique.

- To pewnie Claudia – pomyślał Enrique słysząc pukanie do drzwi. Już nie wytrzymała beze mnie...

Po chwili...

- Co ty tu robisz do cholery! – zdenerwował się Enrique.
- Spodziewałeś się swojej Claudii? Musiałem przyjść do swojego wspólnika, bo on o mnie zapomniał – powiedział Fernando...
- Przecież jesteś poszukiwany, więc skąd mam wiedzieć gdzie się podziewasz?
- Nie udawaj! Gdybym zamieszkał u Vanessy albo u ciebie, od razu by mnie złapali. Trzymam się od ciebie z daleka, bo ci nie ufam...
- Co ty mówisz? Przecież wiesz, że ja...
- Mam nadzieję, że jesteś ze mną. Jeżeli spikniesz się z policją przeciwko mnie gwarantuję, że załatwię ciebie i twoją dziewczynkę. Ale w odwrotnej kolejności! Żadnych numerów, pamiętaj. Albo jesteś ze mną albo cię nie ma. A nasze interesy na razie zamarły, ale jeszcze powrócą. Pamiętaj, że działając przeciwko mnie sam się wsypujesz. Kiedy twoja Claudia dowie się, że nie jesteś czysty, po prostu cię rzuci, a tego byś chyba nie chciał brachu. Nie mylę się? – powiedział Fernando wychodząc z mieszkania...

Centrum mody...

- Niedługo nasz bardzo ważny występ, musi się udać – powiedział Marco...
- Tobie się uda na pewno, boję się, że mnie nie docenią – stwierdziła Monika...
- Wieczna pesymistka z ciebie... Na pewno wszystko będzie dobrze. Jeszcze podbijesz świat występując na wszystkich wybiegach – powiedział uśmiechnięty Marco przytulając Monikę.

Świadkiem tej sceny był Raul.

- Co to ma znaczyć? Znowu ten pożal się Boże model tuli się do mojej
żony! – pomyślał...

Mieszkanie Deborah.

- Przepraszam za to co zrobiła wczoraj – powiedziała nieśmiało Deborah...
- Nic nie szkodzi. To było odruchowe, więc mogę cię usprawiedliwić – odparł Gustavo...
- Pewnie uważasz mnie za dziwkę... Ale to nie tak, zrozum, że ja po prostu bardzo się do ciebie przywiązałam...
- Nie uważam cię za dziwkę... To przecież nonsens... Wiem, że dawno skończyłaś z tym zawodem. Masz się dla kogo zmieniać. Wychowujesz wspaniałą córkę i to jest najważniejsze...
- Wiem, ale poczułam, że potrzebuję jeszcze kogoś do szczęścia i ...
- Nic nie mów. Zobaczymy jak dalej potoczy się sytuacja. Myśl przede wszystkim o sobie i o swojej córce. Ja zrobię wszystko abyście jak najszybciej wrócili do normalnego życia...

Okolice mieszkanie Deborah...

- Dwóch ochroniarzy przed domem... Chronią jej jak jakiegoś
prezydenta – wściekał się Maniche...
- Spokojnie Alvaro. Ja mam tam dostęp. Przyszykuję grunt pod twoją wizytę. Już niedługo, wytrzymaj – powiedziała Graciela.
- O proszę... Wychodzi Gustavo Valdez... Bardzo przywiązał się do tej dziwki!
- Często ją odwiedza...
- Są siebie warci... Jedno gorsze od drugiego. Już niedługo z nimi skończę. Popamiętają mnie jeszcze – powiedział Maniche...


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 17:10:16 12-03-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justysiek21
Komandos
Komandos


Dołączył: 24 Lut 2008
Posty: 637
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

PostWysłany: 17:18:16 12-03-08    Temat postu:

fajny odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 18:51:02 12-03-08    Temat postu:

hehe ten Manolo, jest śmieszny, męsk dzi*wka to Armando, a Jose Manuel jest ojcem chrzesnym Jagiego :lol2: i jeszcze to całowanie w rękę, fajnie Jaguar zaczął pokolei przedstawiać wszystkie osoby Graciela uważa że Manolo jest symaptyczny
fajnie ze Cristina umawia się z Javierem
no nie i musiał się pojawić u Enriquw Ferdek...i znowu go wprowadzi w ciemne interesy...
Linda już za parę tygodni urodzi synka, a może poród nastąpi wcześniej, już nie mogę się doczekać
Raul zazdrosny coraz bardziej o Monikę
oj końcówka coś złego wróży, mam nadzieję ze nic nie zrobią Deborah i jej córce

co ty tam wiesz o słabych odcinkch, odcinek genialny, czekam na kolejny
pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natka***
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 15 Mar 2007
Posty: 6770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:53:03 12-03-08    Temat postu:

Luisa nie dość, że obudziła się w znakomitym humorze, to jeszcze dostała śniadanko do łóżka
Ciekawe czy uda się unieważnić małżeństwo Luisy i Fernanda
Luisa i Juan wyglądają na szczęśliwych, ale jednak Juan chce sprawę ze starym Vellasquezem doprowadzić do końca.
No i mamy kolejne spotkanie Jose Manuela i jego brygady Jagi się spóźnia Ale w końcu się pojawia i o dziwo z braciszkiem! Jagi mówił bratu, że towarzystwo milusińskich nie jest dla niego odpowiednie, ale ten się widocznie uparł
"- Jesteś wreszcie? A ten twój towarzysz to kto? Kolejny morderca i twój koleżka? – zapytał Jose Manuel.
- Ja mordercą? No co pan... – skwitował Manolo.
"
Jose Manuel pomyślał, że Jaguar przyprowadził kolejnego morderce, no chyba troszkę się pomylił Manolo jest słodziutki Jose Manuel nie ma poczucia humoru, wszystko go wścieka i grażni, no co za facet?! A Armandita to wręcz rozbawiło
Pozwolę sobie zacytować ten dłuższy fragment, który powalił mnie na kolana
"- Ten człowiek jest tutaj najważniejszy Manolo. Zapamiętaj to nazwisko. To don Jose Manuel Vellasquez – głowa rodziny i prawdziwy „ojciec chrzestny”. On tutaj dyryguje. Niemal jak na szachownicy. My jesteśmy tylko pionkami. Pamiętaj o tym Manolo.
- To on jest twoim ojcem chrzestnym Leoncio? Ale masz fajnie...
- Broń Boże Manolo! To nie jest mój ojciec chrzestny! Nie bądź naprawdę takim idiotą na jakiego wyglądasz! Tak mówi się po prostu o głowie rodziny...
- Aaa, mafia i te sprawy. Już kapuję – powiedział Manolo, który po chwili podszedł i ucałował Jose Manuela w rękę.
- Weź te łapy człowieku! – wściekał się Jose Manuel.
- Co on robi? – nie mogła powstrzymać się od śmiechu Graciela...
- Ja jestem tutaj zastępcą i prawą ręką don Jose Manuela. A to najmłodszy syn naszego szefa, czyli Armando. Jego działka to uwodzenie kobiet w celu zemszczenie się na ich rodzinie. To nie takie skomplikowane więc może zrozumiesz – kontynuował Jaguar...
- Rozumiem. Czyli z pana to taka męska dzi**a? – zapytał Manolo.
- Miałeś się nie odzywać debilu! Nie pytany masz siedzieć cicho, bo inaczej stąd wyjdziesz!
- Już milczę...
- Z kolei ten to Alvaro Maniche. Zajmuje się wszystkim co skorumpowane. Potrafi przemieniać się z policjanta w przestępcę. Był nawet komendantem policji, ale teraz jest członkiem naszej grupy. Zajmuje się porwaniami małych dzieci.
- Ale mnie przedstawił – kiwał głową Alvaro...
- A to Graciela Guerrero – najładniejsza członkini w naszej rodzinie. Nie jest taka zła, ma na swoim koncie przynajmniej ile mi wiadomo tylko nielegalne interesy i nieustanne oszukiwanie swoich rzekomych przyjaciół. To taki nasz szpieg w miejsca gdzie my nie możemy się nawet ruszyć... I to w zasadzie wszystko... Zachowaj to dla siebie jeżeli chcesz mieć mnie za brata, rozumiesz?
- Jak najbardziej. To dla mnie cudowne przeżycie poznać was wszystkich. "

Jaguar musze przyznać świetnie i zabawnie przedstawił wszystkich członków obozu milusińskich
Manolo myślał, że Jose Manuel jest ojcem chrzestnym Jagiego. A potem zaczął całować go po rękach Jagi oczywiście dodał, że sam jest zastępcą i prawą ręką Jose Manuela Armando najmłodszym synem szefa - co do tego to nie ma 100% pewności. Może znalazłoby się parę młodszych potomków Vellasqueza Komentarz Manola na osobę Armandita dość błyskotliwy i szczery do bólu Alvaro jako porywacz małych dzieci A Graciela najładniejszą (i właściwie jedyną) członkinią. Jak ona wytrzymuje z samymi facetami? Dla Manola cudownym przeżyciem było poznanie tego doborowego towarzystwa - jeszcze brakowało żeby się wzruszył
Jagi zna Manola od wczoraj a już mówi o nim, że jest sprawdzonym człowiekiem. A więc Manolo będzie gońcem, a potem może awansuje
Alvaro wkońcu dostał zgodę na 'zaatakowanie' Deborah i jej córki
"- Adios don Vellasquez – powiedział zadowolony Manolo.
- Rzeczywiście to bracia. Teraz już nie mam wątpliwości – powiedział wychodząc Jose Manuel...
- Na nas też już czas. Idziemy braciszku... Do zobaczenia Gracielo, don Armandito i ex-komendancie – powiedział Jaguar...
- Dwóch Jaguarów to dla mnie za wiele. Już mam ich dość – złorzeczył Maniche
"
Podwójna dawka Jaguarów to dla Maniche i Don Jose Manuela za dużo
Ojej, Manolo też mówi Adios Chyba Alejandro uczył tego słowa swoich synów

Dobrze, że z synkiem Miguela i Lindy wszystko w porządku Rozwiązanie już za kilka tygodni, czyli już całkiem niedługo nadejdą najszczęśliwsze chwile w życiu Lindy i Miguela
Kolejne spotkanie Cristiny i Javiera Szczerość Javiera jest powalająca Ale ma rację, Cristina powinna zacząć żyć własnym życiem, a nie być tylko kurą domową dla Jose Manuela.
Jak widać, Veronica się sprawdziła w pracy Jest samotna... Być może znajdzie sobie kogoś wśród bohaterów telci
Claudia kocha i bezgranicznie ufa Enrique. Z jednej strony to dobrze, z drugiej wręcz przeciwnie. W końcu Enrique nie jest z nią zupełnie szczery
O nie! Fernando nawiedził Enrique Jeszcze tego brakowało Ten głupi Ferdek jest naprawdę groźny. Znów się odgraża, że jest gotów zabić i Claudię i Enrique. Kretyn Fernando ma Enrique w garści.
Monika chyba za bardzo zaprzyjaźniła się z Marco Ciekawe co będzie gdy zazdrośnik Raul wkroczy do akcji
Znowu scenka z Gustavo i Deborah Iskrzy między nimi - ciekawe co z tego wszystkiego wyniknie
Deby chronią jak prezydenta - jak ten Alvaro coś powie Czyżby Maniche planował wizytę u Deby Chce skończyć z Deborah i Gustavo
Czekam na nowy odcinek i pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aishwarya
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 16454
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: München
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:16:12 12-03-08    Temat postu:

Jeny jak Linda z Migim są szczęśliwi, byle wszysko było okj.
Chronią ją jak prezydenta o lol, są nie możliwi...
Raul wściekły o Marco/ Nie dziwie się, jest BARDZO przystojny w końcu do D. Ramos
Będą parki takie jak klikaliśmy na gadu? Zgodziłam się na nich niechętnie
A fuuuuj Juan i Luisa razem, nie nio wybacz, ale ja ich przeżyć nie mogę.
- Coś sugerujesz?
- Skądże. Lepszy taki kochanek jak ja niż taki maż jak Jose Manuel Vellasquez...
- Słucham?
- Żartowałem... Nie będę jednak ukrywał, że bardzo mi się podobasz...
- Co ty mówisz? Wiesz, że ja nie mogę... ja mam męża...
Nio bała bym się na jego miejscu, mężem jest przecież Jose Manu, więc.. hmmm
Czekam na newa :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 20:10:41 13-03-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: Natka***, a_moniak, Gaby oraz justysiek21

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

109 ODCINEK

Kilka dni później.

Mieszkanie Gracieli.

- Dość tego czekania. Dzisiaj załatwię Deborah i jej córkę – powiedział Maniche.
- To najwyższy czas. Mam dość patrzenia jak nasi wrogowie śmieją nam się w twarz – powiedział Jose Manuel...
- Pójdę z tobą Alvaro. Wiem jak odwrócić uwagę tych ochroniarzy. To nie będzie łatwe zadanie – zauważyła Graciela...
- Zabije ją i jej córkę i nic mnie już nie obchodzi, żadna ochrona – wściekał się Alvaro...
- A gdzie nasz wspaniały Jaguar? – zapytał Armando...
- Właśnie. Bez niego jest jakby nieco spokojniej – ucieszył się Jose Manuel.
- Chodzi o jego ojca. Razem z nowym braciszkiem pojechał do domu opieki. Ten starszy człowiek jest umierający – podkreślila Graciela...
- Widzę, że na starość Jaguar okazał się synem marnotrawnym – westchnął Jose Manuel. Niedługo zostanie księdzem...

Dom opieki społecznej.

- Wielę ryzykuję. Muszę podawać fałszywe nazwisko żeby się tu dostać – szepnął Jaguar do Manola.
- Wiem, ale musiałem cię wezwać. Ojciec jest umierający – powiedział Manolo...
- Zbliża się mój koniec dlatego chciałem was jeszcze raz zobaczyć. Wiem, że nigdy się już nie zmienisz i nie wrócisz na dobrą drogę, ale pamiętaj, że ja cię zawsze kochałem i pragnąłem zrobić wszystko aby wychować cię na ludzi. Widocznie byłem złym ojcem – powiedział słabym głosem Alejandro...
- To nieprawda. Nie byłeś złym ojcem. To wszystko jest moją winą. Teraz jest już za późno. Ja już jestem zepsuty, ale Manola to nie musi spotkać...
- Nie mam wyjścia... Jesteście rodziną czy tego chcecie czy nie... Ja w ciebie nie przestanę wierzyć... ale twoje życie zależy tylko od ciebie...
- Straciliśmy tyle lat... A kiedy wróciłeś, znowu mam cię stracić? To boli. Może się dziwisz, że słyszysz takie słowa z ust mordercy i najgorszej gnidy, ale jest mi teraz naprawdę przykro... Nie wrócimy już przeszłości – powiedział z żalem Jaguar...
- Masz rację. Czasu nie dało się cofnąć. Jednak wiara jest najważniejsza. Tego właśnie nieraz doświadczyłem będąc żołnierzem... Leoncio... Manolo... bądźcie rodziną, bo nie macie nikogo oprócz siebie. Proszę...
- Nie martw się. Przynajmniej to mogę dla ciebie zrobić – powiedział Jaguar...
- Spełnimy twoją prośbę – dodał Manolo.
- Teraz mogę umrzeć w spokoju – powiedział Alejandro... Po chwili skonał...
- Co się stało? – zapytał pielęgniarki Manolo...
- Tak jak mówiłam... stało się nieuniknione. Ten człowiek nie żyje. Zdążył się z wami pożegnać...
- Nie wierzę – Manolo zaczął płakać jak dziecko...
- Zajmiemy się pogrzebem. Jesteśmy jego jedyną rodziną – powiedział zasmucony Jaguar...

Rezydencja Vellasquezów.

- Czasami lubię tę twoją zazdrość. Jesteś w niej taki śmieszny – powiedziała Monika.
- Wypraszam sobie. Byłem poważny i zdenerwowany – odparł Raul.
- Ile razy mam ci mówić, że nic mnie nie łączy z Marco. Tylko się przyjaźnimy. Może on czuje do mnie coś więcej, tego nie wiem... Natomiast ja kocham tylko ciebie, ile razy mam ci powtarzać. Może dawna Monika wskoczyłaby mu do łóżka, ale ta obecna jest mądrzejsza. Wie co w życiu jest najważniejsze...
- Wiem i przepraszam jeżeli cię wtedy zraniłem. Nie chcę cię stracić...
- Nie stracisz... Nikt nie zniszczy naszego małżeństwa. Skoro nie udało się to nawet Fernandowi, nie uda się także nikomu innemu – powiedziała Monika...
- Fernando Ayala... Nie wspominaj mi o tym łotrze. Marzę żeby go kiedyś w końcu złapali – westchnął Raul...

Mieszkanie Fernanda.

- A to co do cholery? – Fernando spojrzał przez okno i zauważył kilku policjantów. Czyżby po mnie?

Po chwili zauważył jednak, że policja złożyła wizytę w jednym z sąsiednych domów. Złapała jakiegoś delikwenta i odjechała...

- Ufffff.... A już myślałem, że jest po mnie... Niezłych mam sąsiadów. Na przyszłość muszę pomyśleć o wyjściu ewakuacyjnym... Wciąż muszę zachować ostrożność, mam nadzieję, że ten głupek Enrique mnie nie śledził. Coraz mniej mu ufam... jeżeli w ogóle można temu idiocie ufać. Czekam na powrót jej śpiącej królewny Vanessy. Co dwie głowy to nie
jedna – pomyślał Fernando...

Komisariat policji.

- Ilu teoretycznie napastników z grupy Jaguara może jeszcze żyć? – zapytał Carlo.
- Nie mam pojęcia. Podejrzewam, że w więzieniu siedzi trzech z nich. Oczywiście żaden z nich nie przyznaje się do winy i odsiaduje jedynie wyrok za gwałty i rozboju. Kilku już na pewno nie żyje... Moim zdaniem w morderstwie na Cordillach uczestniczyło ich dziesięciu – stwierdził Gustavo... Ale dobrze myślisz Carlo... Jeżeli któryś z nich jeszcze żyje, może nas doprowadzić do Jaguara...
- To możliwe... O czym pan tak myśli jeśli można spytać...
- Mam złe przeczucia odnośnie Deborah. Nie wiem dlaczego. Chyba grozi jej niebezpieczeństwo... Nie wiem czy tam nie pojechać...
- Przecież ma ochronę, bez przesady...
- Ostatnio było za spokojnie. Ta cisza jest zdradliwa. Zaczynam się niepokoić. Chyba tam pojadę...
- Jadę z panem – powiedział Carlo...

Rezydencja Vellasquezów.

- Dziękuję za ten rodzinny obiad – powiedziała Linda.
- Drobiazg. Tak się cieszę gdy widzę was razem – stwierdziła Cristina patrząc na szczęśliwych Lindę i Miguela...
- Wszystko jest przepyszne. Nasze służące świetnie gotują, ale nikt nie jest lepszy od ciebie mamo – powiedział Miguel...
- Przesadzasz. Dobrze wiesz, że gotuję tylko wtedy gdy mam czas albo na specjalne okazje. Już niedługo zostanę babcią, to wspaniałe uczucie...
- Tak, to już niedługo. Kwestia tygodni, a może dni – powiedziała uśmiechnięta Linda...
- Kolejny Vellasquez w rodzinie. Co za szczęście...
- Gdzie Luisa? – zapytał nagle Jose Manuel, który nagle się pojawił...
- U siebie w domu, a gdzie ma być? – odparła Cristina...
- Domyślam się z kim...
- Proszę przestać atakować mojego brata – powiedziała Linda.
- Nie denerwuj się kochanie, nie warto – wtrącił Miguel.
- Nigdy go nie zaakceptuję, ciesz się, że w ogóle znoszę ciebie i to, że urodzisz mi wnuka – stwierdził bezczelnie Jose Manuel...
- Daj spokój tato... Tak nie będziemy rozmawiać! Jeżeli coś ci się nie podoba, to wyjdź – przekonywał Miguel...
- Wyjdę, bo mam was wszystkich dość – zaripostował Jose Manuel...
- On już taki jest... Nie przejmuj się tym człowiekiem – pocieszała Lindę Cristina. Szkoda nerwów na takie zachowanie. Uważaj na dziecko, ono jest najważniejsze...

Mieszkanie Luisy...

- Chciałabym spędzać z tobą każdą chwilę – powiedziała Luisa całując Juana.
- Ja marzę o tym samym. Nie mogę się z tobą rozstać – odparł szczęśliwy Juan... Pokonamy wszystkie problemy tak jak twój brat i moja siostra...
- Żeby to było takie proste. Mój ojciec oraz Fernando zawsze będą nam stać na drodze...
- Ciekawe czym jeszcze zaskoczy nas twój mężulek – westchnął Juan...

Po chwili ktoś zadzwonił do drzwi. Luisa poszła otworzyć.

- Dzień dobry. Pani do kogo? – zapytała.
- Czy tu mieszka Fernando Ayala...
- Mieszkał, bo od jakiegoś czas się nie pokazuje... Z kim mam przyjemność?
- Patricia Rodriguez... Właściwie to Patricia Ayala, jestem żoną Fernanda. Podobno tu mieszka mój mąż. A pani to kim jest? Jego pokojówką?
- Słucham? To ja jestem jego żoną – powiedziała zaskoczona Luisa...

Słyszący wszystko Juan był w szoku...

Mieszkanie Enrique.

- Wiesz co... Sądzę, że Fernando nigdy nie wróci... Jeśli w ogóle żyje, to się gdzieś ukrywa. Ryzykuje kontaktując się z tobą... Myślę, że mamy z tym typkiem spokój – powiedziała Claudia przytulając ukochanego...
- Być może kontaktuje się z Vanessą. Wcale bym się nie zdziwił – odparł Enrique...
- Co nas obchodzi Vanessa? Ta panienka jest za granicą i nic nie może zrobić...
- Mój Boże... Muszę cię oszukiwać Claudio choć tak bardzo tego nie chcę. Wiem jednak, że nie może tobie spaść ani włos z głowy. Dlatego wciąż należy ukrywać przed tobą, że Fernando jest bardzo blisko. On nie przestanie się ze mną kontaktować... niestety – pomyślał zasmucony Enrique...

Okolice mieszkanie Deborah...

- Panie Luisie, ja przyszłam do Deborah – powiedziała Graciela...
- Proszę wejść pani Graciela...
- Zanim to zrobię mam jednak prośbę. Zauważyłam, że tam w krzakach coś się rusza. Mógłby pan to sprawdzić? Wie pan, że bardzo się boję o swoją przyjaciółkę...
- Nie ma problemu... Już to sprawdzę. Dobrze, że jest pani taka czujna...

Po chwili...

- W którym miejscu zauważyła pani coś niepokojącego?
- O tam, jeszcze kilka kroków...
W tej chwili obok Gracieli pojawił się nagle Alvaro Maniche, który strzelił ochroniarzowi prosto w plecy.
- Jednego mamy z głowy – powiedział Alvaro...
- Dobrze, że wziąłeś broń z tumikiem. W środku jest drugi fajtłapa – zauważyła Graciela.
- Sam to załatwię, lepiej żebyś tam nie wchodziła ze mną. Po co masz się narażać...
- Dobrze zostanę tu... Ale nie schrzań tego...

Chwilę później...

- Proszę siedzieć, ja otworzę – powiedział drugi ochroniarz spoglądając na Deborah i Rosę.
- To pewnie Graciela – ucieszyła się Deborah.
- Kto tam?
- Poczta – odparł Maniche...
- Kim pan jest? – powiedział ochroniarz patrząc na Manicha, który nie wyglądał na listonosza...
- Posłannikiem śmierci – odpowiedział Alvaro strzelając mu prosto w serce.
- Panie Martinie, co się dzieje? – Deborah zorientowała się co jest grane, ale było już za późno...
- Witaj Deborah... Kiepscy ci twoi ochroniarze. I kto teraz uratuje ciebie i twoją córkę. Która chce zginąć pierwsza? – zapytał drwiąco Maniche grożąc im pistoletem...

Tymczasem w samochodzie...

- Już w nocy miałem dziwne sny... Tu musi chodzić o tego przeklętego byłego komendanta. Musimy zdążyć na czas! – mówił Gustavo naciskając pedał gazu...
- Przesadza pan i jedziemy zbyt szybko – odparł Carlo...
- Instynkt jeszcze nigdy mnie nie zawiódł. Możemy sobie pozwolić na taką jazdę, bo czas ucieka... Uratujemy ją, musimy to zrobić. Należy zapobiec kolejnym nieszczęściom Carlo! – Gustavo był wyraźnie zdenerwowany. Widać, że nie żartował.
- Za pięć będziemy na miejscu – stwierdził Carlo, który również się przeraził patrząc na minę swojego komendanta...

W rolę Patricii Rodriguez (drugiej żony bigamisty Ferdka) wcielać się będzie Lorena Rojas



Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 21:05:56 13-03-08, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justysiek21
Komandos
Komandos


Dołączył: 24 Lut 2008
Posty: 637
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

PostWysłany: 20:14:28 13-03-08    Temat postu:

Fernando miał dwie żony naraz nieźłe
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 20:25:15 13-03-08    Temat postu:

Gustavo ma złe przczucia i nie myli się, mam nadzieję ze zdąży na zcas i uratuje Deborah i Rosę przed Maniche, już dwóch ochroniarzy postrzelił, żeby nie zabił ich..
Ferdek bigamistą, no nie, i Luisa od razu się o tym dowiaduje
a swoją drogą policja była już tak blisko Fernanda, ale niestety nie przyjechała po niego..
podoba mi się zadrość Raula o Monię
kolacja byłaby w dobrej atmosferze gdyby nie Jose Manuel...Cristina y Miguel ma rację niech Linda się nie denerwuje, bo to może zaszkodzić dziecku...
długo Jagi z ojcem nie był, szkoda ze już umarł, i ten Manolo zaczął płkać, teraz został tylko z bratem..hehe

i tak największe zaskoczenie z Ferdkiem, czekam na newik, pozdrawiam :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiuNia
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ......z mojego nieba.....

PostWysłany: 20:51:57 13-03-08    Temat postu:

Odcinek świetny. Przepraszam że jestem kilka odcinków w plecy, ale niestety nie miałam jak.
Nienawidzę tej całej Gracieli , niech Gustavo otworzy oczy i zobaczy kim naprawdę jest Graciela, a także Armando.
- Widzę, że na starość Jaguar okazał się synem marnotrawnym – westchnął Jose Manuel. Niedługo zostanie księdzem...
Jose Manuel powoli zaczyna mieć takie tekściki jak Jaguar.
Scenka w domu opieki - śliczna. Aż oczy mi się zaszkliły. Widać że Jaguar ma choć trochę serca. Widać że Raul jest coraz bardziej zazdrosny o Monikę. Szkoda że policja nie złapała Fernanda - a byli juz tak blisko. Dobrze, że Gustavo tak dba o Deborah. Mam nadzieję że nie będzie za późno.Czemu rodzinny obiad musiał przeszkodzić ten kretyn Jose Manuel?? Dobrze Cristina radzi Lindzie, niech ona uważa z tymi nerwami bo może zaszkodzic sobie i dziecku. No, no, no Fernando ma pomysły. Dwie żony się spotkały ciekawe co z tego wyniknie. Niech Fernando odczepi się od Enrique bo jak nie to on pożałuje - ja się o to postaram. Instynk Gustava nie zawiódł, tylko niech się pośmieszy bo może byc za późno. Obsada sie rozwija. Akcja robi się coraz ciekawsza. Aż nie chcę aby był koniec tej telci.Jeszcze raz cię przepraszam. Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natka***
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 15 Mar 2007
Posty: 6770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:33:51 13-03-08    Temat postu:

Alvaro jaki nerwowy Już chce pozabijać Deby i jej córkę Do tego Graciela ma odwrócic uwagę ochroniarzy...
Bez Jaguara jakby spokojniej Jagi miałby być księdzem Ciekawe...
Alejandro, były żołonierz, dla którego wiara zawsze była najważniejsza jest umierający Jagi dopiero co spotkał się z ojcem po tylu latach a ten odchodzi Jagiego to boli i jest mu przykro
Alejandro w spokoju, tak po prostu umarł Biedny Manolo, zaczął płakać jak małe bezbronne dziecko A Jagi nie uronił ani jednej łzy... To z pewnością było spowodowane tym, że jednak nie był aż tak bardzo zżyty z ojcem...
Leonio i Manolo mają już teraz tylko siebie.
Zazdrośnik Raul na całe szczęście może być spokojny. Monika nie interesuje się tym makaroniarzem
Monika ma rację, skoro jej małżeństwa z Raulem nie udało się rozbić nawet Fernandowi to już nie uda się chyba nikomu. Najważniejsze, że oni sobie ufają i się kochają, a zazdrość też jest czasem potrzebna
No to Ferdzio ma rzeczywiście niezłych sąsiadów Wszyscy jego pokroju. Będzie musiał pomyśleć o wyjściu ewakuacyjnym - dziwne, że jeszcze tego nie zrobił Teraz Ferdek będzie czekał na powrót flądry Vanessy... Oby się nie doczekał
Gustavo i Carlo powracają do sprawy sprzed lat. Chcą, jak widzę, ustalić gdzie mogą być wspólnicy Jaguara Oby nie znaleźli nikogo takiego, kto mógłby wsypać Jagiego Gustavo ma złe przeczucia jeśli chodzi o Deborah... Czyżby instynktowanie wyczuł, że grozi jej niebezpieczeństwo ze strony obozu milusińskich
Cristina po raz kolejny pokazała jakie ma kulinarne zdolności A Jose Manuel nagle się pojawia i już popsuł wspaniałą atmosferę swoją bezczelnością. Stary bałwan Czasami potrafi mnie nieźle wkurzyć. Linda nie powinna się przez niego denerwować. Nie warto...
U Juana i Luisy słodko... Zachowują się jak nastolatki, ale nie ma w tym nic złego, w końcu są zakochani Tyle, że ten Ferdek 'stoi' gdzieś tam między nimi
Ooo i pojawiła się nowa bohaterka - Żona Ferdka?! Jaka szczera ta Patricia! Myślała, że Luisa jest pokojówką Ferdzia No to wygląda na to, że 'święty' Ferdzio jest bigamistą
Swoją drogą fajnie, że tą Patricie zagra Lorena Rojas
Enrique nadal brnie w te kłamstwa On chyba nigdy nie uwolni się od Fernanda... A Claudia nadal niczego nie jest świadoma. Enrique jednak ukrywa to bo boi się o jej życie. Z tej sytuacji nie ma dobrego wyjścia... Niestety...
Graciela wypełniła tak jak chciała swoją część zadania Zajęła się ochroniarzami.
Alvaro zabił ochroniarza! Szczery facet Dzięki temu, jednego już mają z głowy... Maniche nie chce narażać Gracieli, no proszę, proszę
Alvaro 'Posłannikiem śmierci' jest i to ze 100% pewnością. W ciągu chwili zabił dwóch ochroniarzy... No i ten pajac bez większych problemów dostał się do mieszkania Deby... Oby temu gagatkowi uśmiech zniknał z twarzy... Przecież on nie może tak po prostu zabić Deborah i Rosy! No po prostu nie może!
Gustavo miał dziwne sny Może prorocze... Dobrze, że Gustavo nacisnął na ten pedał gazu... Oby razem z Carlo zdążyli zanim dojdzie do nieszczęścia!
Podsumowując odcinek genialny (jak zawsze ) Czekam niecierpliwie na newik Pozdrawiam
p.s. Mam jednak jedno duże ALE. Jagiego w tym odcinku było za mało Mam nadzieję, że w kolejnych odcinkach razem z Manolo jakoś to nadrobią
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aishwarya
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 16454
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: München
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:19:20 13-03-08    Temat postu:

Hah Ferdek jest bigamista, nio proszę...myślałam tylko, że ma nierówno pod sufitem, oraz, że jest mini gangstą a tu? Co drugi to gorszy... Fajnie Jose Manu się wypowiedział o Jagim Syn Marnotrawny, zostanie księdzem- w to drugie to raczej nie możliwe...nio i Jagi okazał skruchę jestem w mega szchocku Jose Manu jest bezczelny, nio tak do ciężarnej się zwracać, serca idiota nie ma. Nio brak mi słów... napisz jakąś romantic scenę Lindy i Migiego pozdro
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 22:49:10 13-03-08    Temat postu:

Dzisiaj dodaję "bonusowy" odcinek

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: Natka***, a_moniak, blondi95, Gaby oraz justysiek21

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

110 ODCINEK

Mieszkanie Deborah.

- Ty draniu! Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam? – zapytała przerażona Deborah...
- Mam swoje sposoby. Śledziłem twojego kochanka Valdeza – odparł drwiąco Maniche... Ale nie zmieniajmy tematu, która ma zginąć pierwsza?
- Mnie możesz zabić, ale oszczędź moją córkę! Ona nie jest niczemu winna!
- Od niej to wszystko się zaczęło, więc nie mam wyjścia. Napsułyście mi tyle krwi, że miałem tego po prostu dość! Teraz już możesz zacząć się modlić... Została ci tylko chwila. Chyba, że chcesz jakieś ostatnie życzenie? – śmiał się Maniche...

Okolice mieszkania Deborah...

- Coś mi się tu nie podoba... Zaczek j na zewnątrz Carlo... Nie chcę straszyć Deborah, sam tam po prostu wejdę – powiedział Gustavo...
- Jak pan każe – odparł Carlo... Po chwili zauważył on w krzakach ciało jedno z zabitych ochroniarzy. Teraz wiedział już, że rzeczywiście coś się stało...

Mieszkanie Luisy...

- Pani jest jego żoną? Proszę mnie nie rozśmieszać! Ja nią jestem. Fernando tu pracuje, to porządny człowiek i nie uwierzę, że miałby jakąś kochankę, a tym bardziej drugą żoną! – kpiła Patricia...
- To pani czegoś tu nie rozumie. Fernando Ayala ożenił się ze mną kilka miesięcy temu. Mogę pani pokazać nawet papiery – odparła Luisa.
- Ja też mogę to udowodnić... Ale proszę przestać już udawać... Gdzie jest mój mąż?
- Już mówiłam, że go tu nie ma. Mimo, że jest też moim mężem, to może sobie go pani brać, bo on mnie zupełnie już nie obchodzi! To łotr i drań, a do tego bigamista!
- Co tu się dzieje? – wtrącił Juan...
- Ta pani twierdzi, że jest żoną mojego męża!
- Dokładnie tak, choć to brzmi nieprawdopodobnie – odparła Patricia.
A pan kim jest?
- Przyjacielem rodziny... Wychodzi na to, że Fernando to bigamista... Jeżeli oba małżeństwa są ważne to mamy problem... Jestem prawnikiem i znam się na tych sprawach. Będzie duża szansa aby unieważnić twoje małżeństwo Luiso... Kiedy pobrała się pani z Fernandem Ayalą?
- Dwa lat temu – powiedziała Patricia.
- Znakomicie! Czyli drugie małżeństwo powinno zostać anulowane – cieszył się Juan...
- Mnie nie jest do śmiechu. To jakaś farsa – stwierdziła Luisa. Co za człowiek z Fernanda!
- Dobrze... Wiem, że nie jest on aniołkiem, ale nie spodziewałam się tego po nim. Kiedy się odnajdzie będziemy musiały poważnie porozmawiać – oznajmiła Patricia.
- On mnie nie obchodzi, już mówiłam. Oddam go pani z przyjemnością. Jest jednek jeden problem. Nasz mąż jest ścigany przez policję za zlecenie pobicia i zabójstwa – powiedziała Luisa...

Nora Jaguara...

- Zajmę się pogrzebem i wszystkimi innymi formalnościami związanymi ze śmiercią ojca – powiedział Jaguar...
- Jak chcesz braciszku. Jestem przy tobie cały czas – dodał Manolo...
- Ja nigdy nie byłem i nie będę dobrym człowiekiem. W swoim bezsensownym życiu miałem jednak chwilę kiedy czułem się szczęśliwy. To wszystko za sprawą ojca. Tak wiele dla mnie zrobił. Nie szanowałem i nie szanuję ludzi, ale jego naprawdę ceniłem. To był wspaniały człowiek. Inteligentny, wykształcony, naprawdę ktoś w tym marnym świecie. Zaginął i tyle lat o nim nie słyszałem. Co za paradoks, że kiedy go odnalazłem, on musiał właśnie umrzeć. Dlatego jestem mu winien należyty pogrzeb oraz to, że cię do siebie przygarnę Manolo. Pamiętaj jednak... Nie chcę żebyś szedł moimi śladami. Nie mieszaj się w te sprawy związane z ludźmi z mojej grupy. To niebezpieczna zabawa...
- Sam nie wiem... Chciałbym być taki jak ty – odparł Manolo.
- Nigdy nie bądź. Inaczej staniesz się taki jak ja. Najpierw drobne kradzieże, przestępstwa, a później coraz gorzej i gorzej. Ojciec by tego dla ciebie nie chciał. Spróbuję załatwić ci mieszkanie i pieniądze. Będziemy się widywać, ale nie mogę cię sprowadzić na złą drogę...
- Jak uważasz. Ja jednak nie potępiam tego co robisz...
- Bóg to kiedyś potępi. Ale nie rozmawiajmy o tym. Opowiedz mi lepiej jak długo ty miałeś możliwość przebywania z naszym ojcem? – zapytał Jaguar.

Po chwili Manolo zaczął wszystko opowiadać...

Mieszkanie Lindy i Miguela...

- Dziś miałam znowu skurcze... To już chyba na dniach ten poród będzie Miguel... – powiedział Linda dotykając swojego brzucha...
- Cały czas jestem przy tobie. W każdej chwili możesz na mnie liczyć. Do szpitala mamy naprawdę blisko – odparł Miguel.
- To jeszcze nie teraz, nie martw się. Wiesz tak sobie myślę jak nam dobrze się teraz układa. Bez żadnej Vanessy, bez innych problemów. Można w końcu poczuć, że się żyje...
- Zapewniam cię, że kłopoty są już za nami. One już nie wrócą...

Mieszkanie Fernanda.

- Niech to szlak Fernando! Uwierzysz w to! Chcą ze mną rozwiązać umowę! Twierdzą, że liczyli na więcej jeśli chodzi o moje zdolności! A najgorsze jest to, że wg nich ponoć źle się tam prowadzę! Zamiast podbijać sceny, to podobno trafiam na pierwsze strony gazet z innych powodów! – wściekała się Vanessa rozmawiając przez telefon z Fernandem.
- Oj cukiereczku... Mogłabyś przynajmniej stwarzać pozory i nie puszczać się tam na prawo i lewo – odparł Fernando...
- Lepiej się zamknij durniu! Wynika z tego, że mój wyjazd się skróci i będę musiała wrócić wcześniej niż oczekiwałam...
- I bardzo dobrze... Czekam tu na ciebie z niecierpliwością. Też nie mam lekko, jestem wciąż poszukiwany...
- Dam ci znać kiedy wrócę, podejrzewam, że nie wcześniej niż za kilka tygodni. Jestem oburzona takim traktowaniem! Ci ludzie to kretyni! Co oni sobie wyobrażają! Ja jestem gwiazdą, a oni traktują mnie jak pierwszą lepszą!
- Już spokojnie skarbie. Głowa do góry. Będzie lepiej... Do rychłego zobaczenia.
- Do zobaczenia...
- Europejczyków też podrywała. Kiedy ta kobieta się zmieni – śmiał się Fernando...

Rezydencja Vellasquezów.

- Mamo... Znów dzwonił ten Javier Mendoza z propozycją spotkania? Czy ja o czymś nie wiem? – spytał Raul.
- Daj spokój, to tylko znajomy, nic w tym dziwnego – odparła Cristina.
- On cię podrywa! Jestem tego pewien. Inny mężczyzna w twoim życiu, tego się po tobie nie spodziewałem...
- Jaki mężczyzna? Czy ja się przesłyszałem? – zapytał Jose Manuel...
- A co? Jesteś zazdrosny?
- Niby o ciebie? Daj spokój. Nie ma o kogo. A poza tym nigdy nie uwierzę, że ktoś inny by się tobą zainteresował.
- Uważasz, że już nie jestem atrakcyjna?
- Cristina... Nie rozśmieszaj mnie... Ja z tobą wytrzymuję, a kto inny miałby tak anielskie serce jak ja? – machnął ręką Jose Manuel...
- Dobry żart – podsumował Raul. Po chwili oboje z Cristiną wybuchnęli śmiechem nie zważając na obecność Jose Manuela...

Okolice mieszkanie Deborah...

- Jaguar... Czemu teraz dzwonisz? Nie mogę rozmawiać! Obserwuję co się dzieje w domu Deborah – denerwowała się Graciela.
- Chciałem się spotkać, bo zmarł mu ojciec i nie mam z kim
pogadać – powiedział Jaguar...
- Wybacz, ale nie teraz! W tej sekundzie Maniche zabije Deborah i jej córkę... Jutro pogadamy. I współczuję z powodu ojca...
- Co za niewdzięczność. Już to widzę jak Maniche ich zabije... Prędzej sam wpakuje się w kłopoty niż to zrobi – westchnął Jaguar...

Mieszkanie Deborah...

- Podejdź tu Roso... To rozkaz! – krzyczał Maniche.
- Co chcesz jej zrobić ty potworze! – denerwowała się Deborah...
- Może damy twojej córce broń do ręki, co ty na to? Jeżeli Rosa cię zastrzeli, ochroni swoje życie!
- Ty draniu!
- Wyceluj w mamusię skarbie... To jedyna droga abyście nie zginęły obydwie...
- Nie wierzę ci!
- Mam ją też zabić? Rosa... dzielna z ciebie dziewczynka. Wyceluj w głowię, wtedy mamusia nie będzie się męczyć i od razu pójdzie do nieba...
- Nie mogę tego zrobić? – płakała dziewczynka...
- Nie? Trudno, zginiecie obie. Stań koło mnie Roso i spójrz jak to się robi! – Maniche wycelował broń w Deborah...
- Rzuć broń bo cię zabiję łotrze! – krzyknął Gustavo wchodząc do mieszkania...
- Gustavo Valdez... Kochanek tej dziwki... Proszę proszę... Rycerz w lśniącej zbroi się pojawił – powiedział Maniche...
- Rzuć broń, bo nie ręczę za siebie!

Maniche był w trudnej sytuacji. Wiedział, że strzelając do Deborah narażałby swoje życie... Zdawał sobie sprawę, że nie miałby szans zabić Valdeza, bo tamten byłby szybszy. W ułamku sekundy doskoczył więc do Rosy i zagroził jej bronią...

- I co teraz bohaterze? Chcesz żebym ją zabił? Odsuń się w tamtą stronę, w kierunku Deborah i opuść broń...
- Nie zrobię tego!
- Gustavo zrób co on ci karze... On ją naprawdę zabije. Zlikwidował wcześniej dwóch ochroniarzy – powiedziała roztrzęsiona Deborah.
- Dobrze... Odkładam broń...
- A teraz sobie z nią wyjdę i spróbuj się ruszyć, a mała zginie...

Po chwili Maniche wyszedł z małą z mieszkania. Cały czas trzymał ją pod pistoletem.

- Ostrzegałem Valdez... Ani kroku dalej. Widzę, że też chcesz zginąć! Stój gdzie stałeś, a ja sobie ucieknę z tą sympatyczną dziewczynką...
- Ty łotrze! – Gustavo zaryzykował i podbiegł w kierunku napastnika. Niestety ten wystrzelił raniąc Valdeza w rękę... Gustavo upadł na ziemię.
- Proszę proszę... Dzisiaj zabiję kolejne trzy osoby. Wyręczę innych i zlikwiduję także ciebie Gustavo. Gdzie chcesz dostać kolejną kulkę? A ty się nie ruszaj dziwko!

Pewny siebie Maniche nie zauważył, że za jego plecami pojawił się Carlo.

- Skończmy te pogaduszki! Wybiła wasza godzina! – Maniche już miał dobić Valdeza i Deborah gdy nagle poczuł, że ktoś inny przystawia mu broń do głowy.
- A to co?
- Niespodzianka! – powiedział Carlo uderzając pięścia w głowę Alvara, który momentalnie stracił przytomność...
- Twoja godzina właśnie wybiła kretynie... Nic panu nie jest panie komendancie?
- To tylko draśnięcie w rękę – stwierdził Gustavo... Uratowałeś nam wszystkim życie Carlo... Tylko czemu tak późno?
- A tak jakoś wyszło – uśmiechnął się Coracci...

Deborah od razu przytuliła córkę.

- Już wszystko dobrze skarbie. Jesteśmy uratowane – powiedziała Deborah.
- Tak się bałam – stwierdziła Rosa.
- Jesteśmy bezpieczni... Zadzwoń po więcej ludzi. Wsadzę tego drania tam gdzie jego miejsce...
- I po karetkę... Muszą cię opatrzyć Gustavo – powiedziała Deborah...
- To jest nieważne. Najistotniejsze, że w końcu koszmar się skończył – powiedział Valdez...


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 23:07:48 13-03-08, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 50, 51, 52 ... 72, 73, 74  Następny
Strona 51 z 74

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin