|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Najgorszy czarny charakter? |
Jose Manuel |
|
40% |
[ 10 ] |
Jaguar |
|
12% |
[ 3 ] |
Fernando |
|
4% |
[ 1 ] |
Alvaro |
|
8% |
[ 2 ] |
Monika |
|
8% |
[ 2 ] |
Armando |
|
0% |
[ 0 ] |
Enrique |
|
4% |
[ 1 ] |
Vanessa |
|
16% |
[ 4 ] |
Wszyscy są tak samo źli |
|
8% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 25 |
|
Autor |
Wiadomość |
Natka*** Mocno wstawiony
Dołączył: 15 Mar 2007 Posty: 6770 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:39:30 13-03-08 Temat postu: |
|
|
Cholercia ta niezapowiedziana wizyta Maniche zaskoczyła i przeraziła biedną Deby Ex-komendant to tak naprawdę dużo mówi, mało robi - ale to dobrze
Carlo znalazł w krzakach ciało jednego z ochroniarzy... Ciekawe gdzie podziewa się Graciela
Ta Patricia to chyba z kosmosu się urwała. Fernando porządnym człowiekiem? Przecież jest poszukiwany w całym kraju. Juan to mnie powala na kolana Ten myśli tylko o unieważnieniu małżeństwa Luisy z Fernandem.
Jagi chce się zająć pogrzebem i wszystkimi formalnościami związanymi ze śmiercią Alejandra. Leoncio jak wiadać bardzo cenił ojca. Szkoda, że stracił go chwilę po odzyskaniu. Manolo chce być taki jak Jagi? Jaguar się na to nie zgadza a dodatkowo postara się zdobyć dla brata pieniądze i mieszkanie. (dziwne w końcu sam nie ma mieszkania, będzie musiał znaleźć dwa ) Jaguar pierwszy raz w tej telci pokazuje jakieś głębsze, ludzkie uczucia i szczerze mówiąc urzekł mnie tym Bracia najwyraźniej się do siebie zbliżają
Diegito już chce na ten świat Świetnie, że już na dniach Linda i Miguel zostaną szczęśliwymi rodzicami Miguel ma nadzieję, że problemy już do nich nie wrócą. Ja jednak nie byłabym takim optymistą.
Gdy tylko pojawia się Vanessa od razu mam wrażenie, że robi się coraz bardziej pusta i zepsuta
Chcą z nią rozwiązać kontrakt?! Tylko nie to! Ta flądra przez to wróci wcześniej niż miała! Jak pech to pech! Ferdek i to jego 'cukiereczku' Te dwie kanalie są siebie warte.
Javier wydzwania do Cristiny. No proszę, proszę On najwyraźniej ją podrywa - jak to powiedział Raul
A Jose Manuel taki zaciekawiony rozmową syna z żoną. Ale on jest bezczelny! Jak on może tak mówić o własnej żonie Jose Manuel ma ponoć anielskie serce - śmiechu warte Nic dziwnego, że jego podejście rozbawiło Cristinę i Raula.
Graciela nie chciała się spotkać z biednym, rozżalonym i pogrążonym w żałobie Jaguarem? Smutne Jaguar dobrze podsumował Maniche "Już to widzę jak Maniche ich zabije... Prędzej sam wpakuje się w kłopoty niż to zrobi " Dwa zdania a zawarta w nich cała prawda
Ten Alvaro lekko mówiąc to ma nierówno pod sufitem! On jest jakiś psychiczny! Zwariował na stare lata Żeby dawać dziecku broń i namawiać je do zabicia własnej matki?! Dobrze, że Rosa to mądra dziewczynka i nie posłuchała tego stukniętego gada.
No i pojawił się Gustavo Na całe szczęście Tyle, że temu kretynowi Maniche pozostały ostatnie resztki sprytu i zaczął grozić bezbronnemu dziecku bronią. Postrzelił Gustavo w ręke i już odgrywa pewniaka a tu mu zza pleców wychodzi Carlo. Lubię tego włocha Dał pięścią w łeb Alvaritowi a ten padł na ziemię jak długi
Na całe szczęście wszystko dobrze się skończyło Ten kretyn Maniche powinien zgnić w więzieniu
Odcinek był świetny Czekam na newik i pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
a_moniak Mistrz
Dołączył: 21 Lut 2007 Posty: 12531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 17:54:33 14-03-08 Temat postu: |
|
|
oo bonusowy odcinek super
odcinek bardzo emocjonujący, naszczęście wszystko dobrze się skończyło, Gustavo y Carlo uratowali Deborah y Rosę przed Valdezem..
fajna scenka jak Jagi dzwonił do Gracieli, i chce ucronić swojego brata przed przestępczym światkiem, cuiekawe czy mu się to uda..
Javier wydzwania do Cristiny, faktycznie podrywa ją, Jose Manuel przynajmniej też o tym wie...
ciekawe czy szybko anulują małżeństwo Ferdka z Luisą, ale szkoda mi też tej Patrici..
Vanessa się pojawiła w odcinku, i wraca...pewnie teraz zaczną się kolejne intrygi Ferdka y Vanne, jak ja ich nie cierpię..
super odcinek, czekam na kolejny |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 19:44:58 14-03-08 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za wszystkie komentarze
Pozdrowienia dla takich osób jak: Natka*** oraz a_moniak
INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]
111 ODCINEK
Okolice mieszkania Deborah.
- Niedobrze... Pojawiło się mnóstwo policji. Chyba Alvaro nie wyszedł z tego cało... Nic tu po mnie – pomyślała Graciela. Po chwili jednak zobaczyła jak Maniche wyprowadzany jest w kajdankach do policyjnego samochodu. Zauważyła też, że Deborah i jej córka mają się dobrze. Lekko rannemu Valdezowi od razu udzielono pomocy. Jego rana to było tylko draśnięcie.
- Znowu nic nie wyszło. A najgorsze, że go złapali. To nie spodoba się reszcie – wściekała się Graciela...
Tymczasem...
- Wreszcie cię złapałem draniu. Zabiłeś dwóch ochroniarzy, wcześniej strzelałeś do Deborah, porwałeś jej córkę. Pomogłeś Jaguarowi uciec z więzienia zabijając policjanta. Niezłe konto panie ex-komendancie. Dobrze wiesz, że czeka cię za to dożywocie. Nikt cię już nie uratuje – powiedział Gustavo...
- Myślisz, że wygrałaś. Jeżeli nie ja, to zrobi to ktoś inny. Strzeż się. Nawet nie wiesz ilu masz wrogów. Oni nie dadzą ci spokoju – odparł śmiejąc się Maniche.
- Jakoś wcale się ich nie boję. Twoi koledzy ci nie pomogą. Możesz jeszcze się uratować jeżeli powiesz mi całą prawdę. Twoje zeznania mogą złagodzić wymiar kary...
- Nic ci nie powiem Valdez... Zapomnij o tym...
- Zabrać go na komisariat! Tam dokończymy rozmowę – stwierdził Gustavo...
Na drugi dzień.
Mieszkanie Luisy.
- Co o tym wszystkim sądzisz Juanie? Ta kobieta nie miała nawet pojęcia, że Fernando jest bigamistą. Nawet nie wiedziała, że jest poszukiwany mimo, że trąbili o tym w telewizji. To wszystkie jest dla mnie szokujące i dziwne. Jednak u niej również się nie ukrywa – powiedziała Luisa...
- Wiem kochanie, że jest to dla ciebie bardzo trudna sytuacja... Możesz uznasz mnie za egoistę, ale jego małżeństwo z tą Patricią Rodriguez jest ważniejsze niż to późniejsze z tobą. W zasadzie nie jesteś już jego żoną, to wszystko można łatwo obalić w sądzie – stwierdził Juan...
- To dobra wiadomość, ale naprawdę jestem w szoku. Fernando prowadził podwójne życie i ani ja ani tamta kobieta nie miałyśmy o tym pojęcia. Ten człowiek zniknął z mojego życia, ale wciąż boję się, że powróci...
- Nie zrobi tego. Nie będzie aż tak ryzykował. Ja będę od teraz zawsze przy tobie. Nie martw się, wszystko się ułoży – powiedział Juan całując ukochaną.
Kancelaria Juana.
- Ostatnio mój kuzyn więcej czasu spędza ze swoją ukochaną aniżeli w pracy. Dlatego ja mam więcej roboty, ale wcale się tym nie martwię. To jedyne co mnie jeszcze cieszy – powiedział Antonio.
- Przestań proszę... Nawet tak nie mów! – odparła zaniepokojona Lorena.
- Taka jest prawda... Nie litujcie się nade mną. Widocznie tak musiało być. Jestem kaleką i będę nim do końca życia. Już nigdy nie wstanę o własnych nogach. Doceniam to, że mi pomagacie. Ty, Juan, Linda i Eva... Pomogliście mi się pozbierać, ale nie zmienicie tego co się wydarzyło. Będę pracował, bo to przynajmniej jeszcze mogę robić. Ręce i oczy mam sprawne, więc do czegoś może się jeszcze w tym życiu przydam – powiedział Antonio.
- Ja będę przy tobie zawsze, pamiętaj o tym. Możesz na mnie liczyć. Nie jesteś dla nas żadnym ciężarem. Sprawny czy nie, zawsze będziesz ważny w moim sercu – stwierdziła Lorena...
Mieszkanie Gracieli.
- Wiedziałem, że wysyłając tego nieudacznika na misję zrobiłem błąd! Złapali go jak dziecko! Niech to szlak! Już po nas! – denerwował się Jose Manuel.
- Zabił dwóch ochroniarzy i dostał się do domu Deborah, ale nagle zjawiła się policja z Valdezem na czele... Alvaro miał po prostu pecha – zauważyła Graciela.
- On jest w ogóle pechowy. Zawalił wszystko i teraz może nas wszystkich wsypać – stwierdził Armando...
- Nie zrobi tego. Będzie liczył, że go wyciągniemy z tego bagna. Nie będzie sypał... Wierzy, że się mu odwdzięczę za to jak on kiedyś pomógł mnie uciec z pierdla – podsumował Jaguar...
- Ale się przeliczy. Dobrze wiesz, że nie chcę z tym debilem więcej prowadzić interesów. Niech sobie zgnije w więzieniu. Nie będę mu pomagał – powiedział Jose Manuel...
- Sporo ryzykujesz. On ma nas w garści. Valdez zaproponuje mu jakiś układ i ten tępak może na to przystać przy okazji pociągając nas wszystkich tu obecnych na dno – zauważyła Graciela.
- Wyjątkowo zgodzę się z Jose Manuelem. Jest mi nie na rękę ratować teraz skórę Manicha. On nic nie powie, a w więzieniu dostanie w kość. Nie wytrzyma nawet tygodnia. Za morderstwa trafia się do najgorszych cel. Już mi go żal. Sam się skończy – powiedział Jaguar...
- Obyś miał rację, bo w innym wypadku będzie z nami źle – odparł Jose Manuel...
- Trzeba czekać na rozwój wydarzeń. Ja mam jutro pogrzeb ojca, zajmuję się formalnościami związanymi z tym wydarzeniem. Papierkowe sprawy załatwia Manolo, bo przecież ja się tam nie mogę przedstawiać. Od razu podzieliłbym los Manicha – powiedział Jaguar...
- To przykre, że straciłeś ojca. Współczujemy ci – oznajmiła Graciela.
- Ja również – dodał Armando.
- Nie znałem twojego ojca, ale na pewno był lepszym człowiekiem od ciebie i zasługuje na godny pogrzeb. Zajmij się nim, teraz i tak nie jesteś mi potrzebny – stwierdził zaskakująco Jose Manuel.
- Dziękuję. Fajnie, że okazuje mi pan serce...
- Czasami to jeszcze robię... Aż sam się dziwię...
Kilka godzin później.
- To wspaniała wiadomość. Bardzo się cieszę – powiedział Juan rozmawiając z komendantem przez telefon.
- To kolejny krok do przodu. Maniche jeszcze dzisiaj trafi do więzienia. Ma na swoim sumieniu kilka zabójstw. Niestety nie chciał ze mną gadać. Nie wsypie kolegów. Pewnie liczy, że Jose Manuel go wyciągnie. Ale nic z tych rzeczy. Tym razem dopilnuję wszystkiego – odpowiedział Gustavo.
- Najważniejsze, że Deborah i jej córka żyją i mają się dobrze...
- Ja również, choć zostałem postrzelony. Jednak to nic groźnego i już wszystko jest w najlepszym porządku. Mój pomocnik naprawdę dobrze się spisuje. To on uratował nam życie...
- Przynajmniej jednego mniej. Teraz możesz się zająć Jaguarem i Jose Manuelem, a także Fernandem Ayalą... Nie uwierzysz, ale ten człowiek jest także bigamistą! – powiedział Juan.
- A to ciekawe... Też ma już wiele „zasług”. Możesz być pewien, że i jego nie ominie sprawiedliwość – stwierdził Gustavo...
Więzienie.
- Mariano, znamy się od lat, przecież w tym więzieniu panują takie układy, że wszystko tu można załatwić. Wiesz, że te wszystkie zbrodnie które się mi zarzuca to nieprawda. Ale skoro już tu jestem możesz mi załatwić pojedynczą porządną celę? I wiesz... prace na dworze abym mógł więcej czasu spędzać na świeżym powietrzu. Spróbuj załatwić mi najlepsze atrakcje jakie tu macie – powiedział do strażnika Maniche.
- Niestety to niemożliwe panie komendancie...
- Co ty mówisz? Nie rób sobie jaj! Przecież pamiętam co tu się działo. Strażnicy mogą zrobić tu dla więźniów wszystko. Liczą się tylko pieniędze. Wiesz, że mogę ci zapłacić. Mam znajomości...
- Powiedziałem już, że nic z tego. Nie słyszał pan chyba o nowościach. Kiedy wybrano pana następcę Gustavo Valdeza, momentalnie zmienił on podejście w sprawie więzień. Zamienił starych strażników na nowych, sprawdzonych ludzi, którzy wcale nie są skorumpowani. Dawne czasy już nie wrócą. Teraz nie ma już wygód. Każdy więzień ma tutaj ciężko. Od kilku miesięcy to więzienia jest najsurowszym
w kraju...
- Bajki opowiadasz. Jeszcze się dogadamy... A teraz pokaż mi moją celę...
- Oto ona...
- Chyba żartujesz? Tam siedzi przecież czterech innych kolesiów...
- Nic nie mogę zrobić. Tę celę panu przydzielono. Ci wszyscy czterech to najwięksi mordercy w stolicy. A pan do nich dołączy...
- Jak śmiesz mi to robić!
- To specjalny nakaz Gustavo Valdeza... Najgorszych więźniów umieszcza się razem w celach. To postanowione. To jest pana cela. Wpuścić go i zamknąć kratę!
- Pożałujesz tego...
Po chwili Maniche znalazł się w celi ze swoimi nowymi „kolegami”.
- Kogo my tu mamy... Pan ex-komendant Alvaro Maniche. Pamiętasz go Jorge?
- Naturalnie Pablo... To on nas wsadził sześć lat temu za kratki...
- A jak mnie potraktował! Osiem lat temu wylądowałem tutaj przez niego. Los bywa przewrotny. Teraz on będzie słuchał nas...
- Nie wiem o czym wy mówicie chłopcy. Chyba mnie z kimś
mylicie... – powiedział zdenerwowany Maniche...
- Nie mylimy cię z nikim. Od dzisiaj lepiej się poznamy. Mamy dużo czasu aby sobie wyjaśnić wiele spraw, prawda Manuel?
- Dokładnie tak jak mówisz Jorge. Należycie przywitamy naszego nowego gościa... Zapraszamy do nas Alvaro Maniche! Teraz my rządzimy, a ty jesteś podwładnym. Mam nadzieję, że zrozumiesz te zasady jakie tu panują...
- No co wy... Mylicie mnie z kimś, naprawdę ja nie jestem...
- Skończyłeś tam gdzie twoje miejsce i już jest po tobie...
Mieszkanie Deborah.
- Wreszcie jesteśmy bezpieczne córeczko... Ten człowiek już nigdy cię nie skrzywdzi – powiedziała Deborah tuląc córkę.
- Wiem, ale tak bardzo się bałam – odparła Rosa...
- Wszystko co najgorsze jest już za nami. Policja w porę się zjawiła i nas uratowała. Zaczniemy nowe życie i nie będziemy musiały się już ukrywać...
- Oby ten człowiek zgnił w więzieniu...
- Tak będzie... A my będziemy znów żyć tak jak dawniej, zobaczysz...
Gdzieś na mieście.
- Tu nikt nas nie zauważy. Mamy do pogadania! – powiedział Fernando.
- Czego znowu chcesz? – denerwował się Enrique.
- Znowu? Nie denerwuj mnie. Wiesz, że lepiej nie ryzykować życia twojej Claudii... Będziesz kontynuował nasz interes, a moją działkę będziesz wpłacał na ten numer konta, rozumiesz?
- Ale...
- Żadne ale... Jeżeli podasz policji numer tego konta i zostanie ono zablokowane albo jeżeli nie zobaczę na nim pieniędzy, załatwię ciebie i Claudię. Mam nadzieję, że zrozumiałeś. To wszystko. Spływaj i nie próbuj robić żadnych numerów... Potrzebne mi pieniądze, bo te od Jose Manuela już się kończą – pomyślał Fernando...
Rezydencja Vellasquezów.
- Ja przyszedłem po panią Cristinę – powiedział Javier Mendoza.
- Pan sobie chyba kpi. Moja żona nie ma czasu na jakieś spotkania związane z firmą – odparł Jose Manuel.
- Chodzi o sprawy towarzyskie...
- Już jestem Javier. Możemy już iść razem na obiad – wtrąciła Cristina.
- Słucham? Ty wybierasz się gdzieś z tym człowiekiem? I to jeszcze umawiasz się z nim na moich oczach, a on śmie tu przychodzić!
- Właśnie jest tak jak mówisz. Wrócę wieczorem mężu.
- Bardzo ładnie dziś wyglądasz. Możemy iść? – zapytał Javier.
- Naturalnie. Chodźmy...
- To jakiś absurd! Ten człowiek nie wie z kim zadziera. Nie obchodzi mnie życie Cristiny, ale nikt nie będzie sobie ze mną kpił w moim własnym domu! Ten Javier czy jak mu tam pożałuje tego co robi – pomyślał Jose Manuel...
Mieszkanie Lindy i Miguela.
- Powinniśmy częściej się spotykać w tym gronie – powiedział Miguel.
- Naturalnie. Jesteśmy przecież rodziną, a mamy dla siebie tak mało czasu – dodała Linda.
- To prawda. Czasami trzeba zapomnieć o problemach i się trochę odprężyć – stwierdził Raul...
- Byle nie za bardzo mój drogi mężu – powiedziała Monika.
- Ja jestem idealnym mężem. Wybaczam ci nawet te flirty z modelami...
- Tak? Z kim flirtuje twoja Monika? – zapytał zaciekawiony Miguel.
- Z takim jednym frajerem, ale sto razy gorszym ode mnie. Wybiję mu z głowy moją żonę...
- Przesadzasz Raul. Może on się zakochał w Monice, ale ona zawsze będzie tobie wierna – zauważył Miguel.
- Twój brat ma rację. Marco jest dobrym przyjacielem, ale nic poza tym nas nie łączy – zapewniała Monika...
- Lindo... czemu nic nie mówisz. Coś ci jest? – zapytał Miguel.
- Mam potężne skurcze... Boli i to bardzo... Obawiam się, że się zaczyna... – powiedziała słabym głosem Linda.
- Spokojnie kochanie. Wszystko będzie dobrze. Jedziemy do szpitala. Natychmiast! Nie ma czasu do stracenia...
Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 19:47:16 14-03-08, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
NiuNia Big Brat
Dołączył: 20 Sty 2008 Posty: 867 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ......z mojego nieba.....
|
Wysłany: 19:47:41 14-03-08 Temat postu: |
|
|
Odcinek jak zwykle świetny. Dobrze że nic nie jest Deborah, a tym bardziej Rosie. Super, że złapali Alvaro. Carlo się spisał, a Gustavo jeszcze sie pyta co tak długo. Gdyba tak jeszcze złapali Gracielę . . . ale nie mają na nią żadnych dowodów . Niezły kogel-mogel powstał w domu Luisy. Już nie moge się doczekać końca tej akcji Wielkimi krokami zbliża się poród Lindy i powrót Vanessy . Czemu właśnie teraz gdy zaczyna się układa Szkoda mi Jaguara, tym bardziej że nie ma się komu zwierzyć. No, no, no może coś wyniknie pomiędzy Cristiną a Javierem. . . . Mógłbyś dać ten romansik o którym ci mówiłam na gg. Było by jeszcze bardziej ciekawiej ( nie mówię że jest nudno, ale jakiś romansik . . . ). Pozdrawiam ! ! |
|
Powrót do góry |
|
|
a_moniak Mistrz
Dołączył: 21 Lut 2007 Posty: 12531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 20:29:10 14-03-08 Temat postu: |
|
|
wow Linda zaczyna rodzić, już niedługo na świecie pojawi się mały Diego śmieszne że akurat w tym samym czasie byli też Raul y Monika
hehe Javier na oczach Jose Manuela umawia się na randki z Cristiną, i bardzo dobrze
żałuję ze nie złapali też Gracieli, skoro była w pobliżu, ciekawe czy Maniche coś zacznie sypać, ale wątpię w to..
oj nie będzie miał wygód, tak jak chciał, i na dodatek będzie w jednej celi z czterema innymi groźnymi przestępcami..haha, za bardzo się przeluiczył
Ferdkowi kończą się pieniądze, i znowu chce wmieszać w swoje interesy Enrique...
supcio odcinek, sczzególnie końcówka, czekam na newik, pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
Natka*** Mocno wstawiony
Dołączył: 15 Mar 2007 Posty: 6770 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:42:55 14-03-08 Temat postu: |
|
|
Graciela jako pierwsza przekonała się, że z planów Maniche nic nie wyszło. Biedak sam się wpakował. Na całe szczęście Deby i Rosicie nic się nie stało Maniche ma na swoim koncie niezłe rzeczy Posiedzi sobie do śmierci w więzieniu.
Juan mnie dobija, jemu naprawdę w głowie tylko unieważnienie ślubu Luisy z Fernandem. Rozumiem, że to ważne, no ale nie najważniejsze! Ferdek to cwaniak. NIeźle się maskował, skoro żadna z jego żon nie domyśliła się prawdy o jego podwójnym życiu.
No to się okazuje, że Juan ostatnimi czasy zaniedbuje pracę. Nic dziwnego skoro przesiaduje wiecznie u Luisy a męczy ją pogadankami o unieważnieniu małżeństwa. Antonio nadal sądzi, że wszyscy się nad nim litują A przecież tak nie jest. Ja wierzę, że on jeszcze stanie na nogi Lorenie nie przeszkadza to, że jest niepełnosprawny. Tyle, że Antonio wydaje się obojętny na jej deklaracje
No i Jose Manuel znowu ma powód do złości i zmartwień. Pechowy Alvaro dał się złapać jak małe dziecko.
Jose Manuel nie chce prowadzic więcej interesów z Alvaritem a na dodatek wcale nie myśli pomóc mu w ucieczce z więzienia czym sporo ryzykuje. W końcu Alvaro mógłby wszystko wyśpiewać komendantowi. Ale jak to Jagi stwierdził, za morderstwa trafia się do najgorszych cel, więc może nawet nie będzie miał okazji na 'śpiewanie'.
Jutro odbędzie się pogrzeb Alejandra A Jose Manuel rzeczywiście wszystkich zaskoczył. Od czasu do czasu potrafi pokazać, że jednak ma ludzkie serce
Gustavo cieszy się, że schwytał Maniche. Teraz ma zająć się Jose Manuelem i Jagim Niech lepiej się zajmie Ferdkiem. On to wyprzedził swoimi 'zasługami' cały obóz milusińskich.
Ale Maniche jest zabawny Chyba myślał, że jest w hotelu bo atrakcji i pojedyńczej celi mu się zachciało, a i jeszcze chciałby spędzać więcej czasu na świeżym powietrzu - facet to ma fantazję Mariano nie mógł mu pomóc, bo dzięki władzy w rękach Gustavo wiele się zmieniło Alvaro zaskoczony swoją celą Z czterema innymi więźniami, kórzy na dodatek są najgorszymi mordercami w stolicy. Czyżby koledzy Jagiego? No to Alvaro nie będzie miał łatwo. Za kolegów robią przestępcy, których sam wsadził do więzienia.
Dzięki temu, że Maniche zamknęli, Deby i Rosa powinny być bezpieczne. Ale czy na pewno będą? Może jednak Jose Manuel czy Graciela będą chcieli dokończyć to co powiedzmy zaczął Maniche...
Ferdkowi skończyła się kasa, którą ukradł Jose Manuelowi. Teraz znów będzie wykorzystywał Enrique by się na nowo wzbogacić. Enrique znajdź jakieś wyjście z tej sytuacji! Błagam!
Javier przyszedł po Cristinę A Jose Manuelowi coś to się nie podoba Javier pożałuje? Ciekawe co wobec tego planuje Jose Manuel
Spotkanie Miguela, Lindy, Moniki i Raula Boskie są teksty Raula, gdy mówi o Marco
Linda zaczyna rodzić! Oby poród przebiegł bez komplikacji i już w kolejnym odcinku pojawił się cały i zdrowy Diegito
Odcinek był boski, czekam na newik i pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
justysiek21 Komandos
Dołączył: 24 Lut 2008 Posty: 637 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź
|
Wysłany: 21:59:39 14-03-08 Temat postu: |
|
|
Wow Linda zaczęła rodzić |
|
Powrót do góry |
|
|
NiuNia Big Brat
Dołączył: 20 Sty 2008 Posty: 867 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ......z mojego nieba.....
|
Wysłany: 14:32:54 15-03-08 Temat postu: |
|
|
Odcinek świetny- lepszy niż poprzednie. Super, że złapali Alvaro. Na pewno nie spodoba sie to Jose Manuelowi, a Jaguar będzie się cieszył. Wow, Linda zaczęła rodzić, nareszcie. Szkoda, że Antonio uważa, że wszystcy się nad nim litują. Zdziwiło mnie zachowanie Jose Manuela względem Jaguara. Najpierw Jagi a teraz Jose Manuel okazał serce. Javier umawia się z Cristina na oczach Jose Manuela. Mogłaby tak jeszcze nawiązać z nim romans i rozwieść się z Jose Manuelem. Alvaro w więzienoiu spotkał skazanych, których sam wsadził. Naprawdę los bywa przewrotny. Niech Enrique uwolni sie od Fernanda, a ten niech zgłosi się na policję . Pozdrawiam. |
|
Powrót do góry |
|
|
Aishwarya Mistrz
Dołączył: 06 Sie 2007 Posty: 16454 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: München Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:12:54 15-03-08 Temat postu: |
|
|
Hah ŚWIETNE
Dobrze, że wreście złapali tego kretyna. Denerwował mnie, ile można? Mam nadzieję, że jego nowi koledzy go załatwią :pa fajnych ich ma i to bardzo Rozmowa bardzo mi się podobała
Kogo my tu mamy... Pan ex-komendant Alvaro Maniche. Pamiętasz go Jorge?
- Naturalnie Pablo... To on nas wsadził sześć lat temu za kratki...
- A jak mnie potraktował! Osiem lat temu wylądowałem tutaj przez niego. Los bywa przewrotny. Teraz on będzie słuchał nas...
- Nie wiem o czym wy mówicie chłopcy. Chyba mnie z kimś
mylicie... – powiedział zdenerwowany Maniche...
- Nie mylimy cię z nikim. Od dzisiaj lepiej się poznamy. Mamy dużo czasu aby sobie wyjaśnić wiele spraw, prawda Manuel?
- Dokładnie tak jak mówisz Jorge. Należycie przywitamy naszego nowego gościa... Zapraszamy do nas Alvaro Maniche! Teraz my rządzimy, a ty jesteś podwładnym. Mam nadzieję, że zrozumiesz te zasady jakie tu panują...
- No co wy... Mylicie mnie z kimś, naprawdę ja nie jestem...
- Skończyłeś tam gdzie twoje miejsce i już jest po tobie...
BBOOMMBBA to było.
Wreście Deborah z córką się nie boję, mają święty spokój jak na razie.
Jaj Jose Manu jest BOSKI, nikt nie będzie z niego kpił o LOL
Wooops, porób się zaczął, ale w jakim fajnym momencie i jak fajnie to oznajmiła....
- Lindo... czemu nic nie mówisz. Coś ci jest? – zapytał Miguel.
- Mam potężne skurcze... Boli i to bardzo... Obawiam się, że się zaczyna... – powiedziała słabym głosem Linda.
- Spokojnie kochanie. Wszystko będzie dobrze. Jedziemy do szpitala. Natychmiast! Nie ma czasu do stracenia...
HAh, niom, ale i tak bardzo spokojna była.
"Dlaczego nic nie mówisz" |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 20:35:20 15-03-08 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za wszystkie komentarze
Pozdrowienia dla takich osób jak: Natka***, a_moniak, justysiek21, blondi95 oraz Gaby
INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]
112 ODCINEK
Szpital.
- Panie doktorze, ona chyba rodzi! – krzyknął zdenerwowany Miguel.
- Ma pan rację, ale proszę nie przeszkadzać. Zabieramy ją, szybciej, szybciej!
- Wszystko będzie dobrze Miguel, uspokój się! Jesteśmy na miejscu i lekarze się nią zajmią najlepiej jak potrafią – dodawał bratu otuchy Raul.
- Raul ma rację. Opanuj się. Wszystko jest pod kontrolą – stwierdziła Monika!
Poród Lindy właśnie się zaczynał...
Rezydencja Vellasquezów.
- Zamiast dzwonić do swojego adwokata, dzwonię do pana. Niech mnie pan wyciągnie z tego cholernego więzienia! – krzyczał do słuchawki Alvaro Maniche.
- Ja mam cię niby wyciągnąć? A po co? Schrzaniłeś robotę, to teraz gnij sobie tam w celi z innymi przestępcami. Ja mogę temu tylko przyklasnąć – odparł Jose Manuel.
- Nawet nie wie pan jak okropnie jestem tu traktowany! Niech pan coś zrobi!
- Nie kiwnę nawet palcem...
- Robi pan błąd. Wiem o pana zbrodniach wszystko. Opowiem to Valdezowi, sam sobie skrócę wyrok, a przy okazji wsadzę do więzienia pana oraz Jaguara, Gracielę, a także pańskiego synalka Armanda.
- Dobrze Alvaro... Dzisiaj jakiś człowiek z mojego otoczenia skontaktuje się z tobią i prześle ci wiadomość co dalej w sprawie twojej ucieczki...
- Teraz pana rozumiem. Już się nie mogę doczekać. Do zobaczenia na wolności – powiedział Maniche.
- Skończony kretyn. Mam go dość – pomyślał Jose Manuel...
Po chwili...
- Jaguar... Mam do ciebie pytanie...
- Pyta pan o godzinę jutrzejszego pogrzebu mojego ojca? Jest on o piętnastej, zapraszam – odparł Jaguar...
- Nie o to pytam durniu... Wiem, że chciałbyś zaprosić na ten pogrzeb telewizję oraz nowego komendanta, ale ja chcę mówić o czymś zupełnie innym...
- Zamieniam się w słuch...
- Na pewno znasz kogoś kto siedziałby w tym samym więzieniu co Maniche?
- Co za pytanie? Znam ludzi którzy siedzą w tej samej celi co on. Już zdążyli mi się pochwalić... Chyba nie chce pan go wyciągnąć z więzienia?
- Skądże. Mam już dość tego debila. Zrobimy Manichowi niespodziankę.
- Wiedziałem, że pan to powie... Załatwię odpowiedniego człowieka aby się tym zajął. Pod ziemię z nim?
- Pod ziemię. Zakład pogrzebowy wzbogaci się o nowego klienta – podsumował Jose Manuel...
- Zaraz się tym zajmę. Też mnie intrygował. Tak kończą ci którzy za dużo wiedzą – uśmiechnął się Jaguar...
Restauracja.
- Podziwiam twoją odwagę. Jose Manuel mógł cię zabić własnymi rękami - śmiała się Cristina.
- Przesadzasz... Ja się twojego męża nie boję. Przepraszam za szczerość, ale to damski bokser i tchórz – odpowiedział Javier.
- Nie do końca. To niebezpieczny człowiek. Lepiej miej się na baczności. Twoje dzisiejsze słowa na pewno mu się nie spodobały.
- Nie obchodzi mnie to on o mnie myśli. Dla mnie najważniejsze jest to, że zgodziłaś się znów ze mną spotkać. Nie rozmawiajmy o Jose Manuelu. Są inne tematy do rozmowy. Ale najpierw coś zjedzmy...
- Dobrze... Wybieraj, na pewno jesteś w tym dobry – powiedziała zadowolona Cristina...
Jakiś czas później.
Więzienie.
Podczas spacerniaku Alvaro Maniche natknął się na pewnego dziwnego człowieka...
- Co chcesz? Zawadzasz mi drogę – powiedział Maniche.
- Alvaro Maniche? Mam dla ciebie wiadomość od Jose Manuela Vellasqueza.
- Nareszcie! Ile można czekać. Jak ona brzmi?
- Do zobaczenia w piekle! – delikwent w ułamku sekundy wbił nóż w brzuch Manicha...
Rezydencja Vellasquezów.
- Co ty robisz Luiso? Znowu chcesz mnie denerwować? Mam dość zarówno ciebie jak i twojego kochanka! – wściekał się Jose Manuel...
- O mojego męża też masz dość? – zapytała Luisa.
- Jego również...
- Powiem ci coś ciekawego o Fernandzie Ayala. Nie jestem jego jedyną żoną. Wczoraj była u mnie kobieta która nazywa się Patricia Rodriguez, a właściwie Patricia Ayala. To druga żona Fernanda! Twój zięć to bigamista...
- Co? To jakiś żart...
- Niestety to prawda. Nie mam pojęcia czy moje małżeństwo jest w ogóle ważne... Mój ukochany jako prawnik na pewno będzie wiedział co z tym począć...
- Niech to szlak! Kolejny problem! Nie mam pojęcia czy jest to dobra czy zła wiadomość... Nie trawię Fernanda, ale to, że ma dwie żony tylko ułatwi Juanowi zdobycie mojej córki. Oszaleć można – pomyślał Jose Manuel...
Gdzieś na mieście.
- Brawo Enrique... Widzę, że wpłaciłeś pieniądze na konto... Czasami wiesz co jest rozsądniejsze. Postępuj tak dalej, a będzie dobrze... Szkoda, że porzuciłem swoje żony, ale nie miałem innego wyjścia. Ciekawe co porabia Patricia, nie widziała mnie sporo czasu. Ona i Luisa to kompletne kretynki, nie mogę się doczekać ich min kiedy mnie znowu zobaczą – pomyślał Fernando...
Mieszkanie Deborah.
- Jesteście bezpieczne. Nareszcie nastała ta chwila – powiedział Gustavo.
- Wiem i to wszystko dzięki tobie i twojemu kompanowi. Zdążyliście w porę nas uratować ryzykując własne życie – odparła Deborah.
- Właśnie. Jesteście tacy odważni – zauważyła Rosa.
- To nasz zawód i ryzyko jest nim wkalkulowane. Dziesięć razy zrobiłbym to samo aby uratować ciebie i twoją mamę...
- Co z Manichem? – zapytała Deborah...
- Jest w więzieniu i spędzi tam resztę swojego życia. Przepraszam, ale znów kolejny telefon do mnie...
Po chwili.
- Co się stało? Niemożliwe. Kiedy? Kto? Rozumiem. Już tam jadę – powiedział Gustavo do swojego rozmówcy którym był Carlo.
- O co chodzi? – zapytała Deborah.
- Dzwonił Carlo. Ma najnowsze wiadomości... Godzinę temu doszło do zabójstwa w więzieniu. Alvaro Maniche nie żyje. Ktoś zaatakował go i zabił zadając kilka ciosów nożem – stwierdził Gustavo...
- Niewiele zdołał w tym więzieniu wysiedzieć – zauważyła Deborah.
- To moja wina. Źle zrobiłem wsadzając go do celi z innymi gnidami. Być może dałoby się go złamać, a tymczasem... Jestem pewien, że to Jose Manuel za pomocą kolegów Jaguara kazał go zlikwidować aby Maniche nikogo nie wsypał. On po prostu za dużo wiedział...
- To nie jest twoja wina. Tak widocznie miało się stać. Ten zbrodniarz musiał zapłacić za swoje winy. Niech odpoczywa w pokoju...
Kancelaria Juana.
- Czemu masz taką minę? – zapytał Antonio spoglądając na Juana.
- Przed chwilą dzwonił do mnie Raul Vellasquez. Linda jest w szpitalu. Zaczął się jej poród. Muszę jechać do szpitala. Powiadom Claudię – powiedział Juan wychodząc z kancelarii.
- Ciekawe czy jesteś już gotowy do bycia wujkiem kuzynie – uśmiechnął się Antonio. Po raz pierwszy od kilku tygodni jakaś wiadomość go ucieszyła.
- Oby wszystko było w porządku. Już niedługo wasza rodzina się powiększy – stwierdziła Lorena...
Mieszkanie Gracieli.
- Czemu jesteś taki rozbawiony? – spytała Jaguara Graciela. Wcześniej chodziłeś jak struty. Jutro przecież pogrzeb twojego ojca...
- Tak, ale już jakoś zdążyłem się z tym zmierzyć. Uspokoiłem się i stawię czoło wyzwaniu podczas jutrzejszej smutnej uroczystości...
- Rozumiem. Mamy jednak więcej problemów. Chociażby aresztowania Alvara... On może nas wszystkich wsypać.... On...
- On już nic nie może. Zapewniam cię, że nic więcej nie powie. Dowiedziałem się, że doszło w więzieniu do wypadku i pan ex-komendant wącha już kwiatki od spodu...
- Kazałeś go zabić? On mógł się jeszcze przydać...
- Do czego? Będąc w więzieniu? Odpoczniemy sobie od tego kretyna i bardzo dobrze...
- Jak uważasz, ale nie chciałabym abyś kiedyś został sam bez wspólników.
- Nie zostanę sam, bo mam choćby ciebie. Czy zwolniło się u ciebie miejsce skoro nie ma już lokatora?
- Maniche już dawno u mnie nie mieszkał. A ty tylko o jednym... Ach ci mężczyźni – westchnęła Graciela...
Szpital.
- Miguel nie wytrzymał i wszedł na salę. Jeszcze tylko przeszkodzi Lindzie, a nie pomoże – powiedział Raul.
- Daj spokój. On jest tam jej teraz bardzo potrzebny. Ktoś musi ją wspierać. A poza tym to już za długo trwa – niecierpliwiła się Monika...
Tymczasem...
- Pani Linda jeszcze troszkę i będzie dobrze. Proszę wytrzymać – powiedział lekarz...
- Ciężko mi, ale spróbuję – Linda zacisnęła zęby... Wiedziała, że jeszcze odrobinę wysiłku i dziecko przyjdzie na świat.
- Dasz radę skarbie. Jestem przy tobie...
- Już widzę główkę. Jeszcze troszkę... Wdech i wydech, proszę się postarać!
Po chwili Linda ostatnimi siłami urodziła dziecko. Lekarze z radością odebrali chłopczyka.
- Mamy syna! Byłaś bardzo dzielna – powiedział szczęśliwy Miguel.
- Dlaczego dziecko nie płacze? Coś się stało? – zapytała słabym głosem Linda.
Jednak chwilę po jej słowach mały Diego zaczął płakać.
- Wszystko jest w porządku pani Lindo. Urodziła pani zdrowego i silnego chłopczyka. Teraz zabierzemy go jeszcze na ważenie i dokładne sprawdzenia stanu jego zdrowia, ale od razu mogę powiedzieć, że to tylko formalność. Wszystko jest w najlepszym porządku. Za chwilę będziecie mogli przytulić swoje dziecko – powiedział lekarz.
- Widzisz kochanie... Udało się! Mamy wspaniałego syna. Jesteś wspaniała. Kocham ciebie i Diego. Tylko wy się dla mnie liczycie. Jestem szczęśliwy – powiedział ze łzami w oczach Miguel...
- Ja również... Nie mogę się doczekać kiedy wezmę go w ramiona – odpowiedziała wycieńczona, ale radosna Linda...
- Proszę się nie męczyć. Pani jest osłabiona – powiedziała pielęgniarka...
Dziesięć minut później Miguel i Linda tulili już swoje maleństwo. Czuli się najszczęśliwszymi rodzicami na świecie. Chcieli aby ta chwila trwała wiecznie... |
|
Powrót do góry |
|
|
Aishwarya Mistrz
Dołączył: 06 Sie 2007 Posty: 16454 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: München Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:43:27 15-03-08 Temat postu: |
|
|
Ostatnia scenka jest BOSKA, jeny chciała bym to widzieć w realu... hmmmm
Wiadomośc od Jose Manu jest dobra, przydała się, Maniche także mnie denerwował....
Hah tekst Jagiego o pogrzebie...super...zapraszam...
Podoba mi się także wątek Gusta i Debi
Luisa postawia się ojcu, jest świetnie...bł zaskoczony, że jego zięć jest bigamistą...
Hah a jak Jose Manu się wystraszył groźbami Maniche...odrazu chciał go "wyciągnąć"
Ja chce zobaczyć ostatnią scenę w TV i koniec.. to musiało sweet wyglądać...
Taka kochająca się rodzinak...w komplecie |
|
Powrót do góry |
|
|
a_moniak Mistrz
Dołączył: 21 Lut 2007 Posty: 12531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 21:03:29 15-03-08 Temat postu: |
|
|
śliczna końcówka, Linda urodziła Dieguita, dobrez że Miguel był z nią przy porodzie fajne ostatnie zdania odcinka : Czuli się najszczęśliwszymi rodzicami na świecie. Chcieli aby ta chwila trwała wiecznie... oby
Alvaro już nie żyje, ale Jose Manuel się go pozbył...
Jagi będzie nocował u Gracieli no, no może niedługo przeprowadzi się do niej na stałe
ciekawe jak teraz rozwinie się wątek Debie y Gustavo..
Ferdek otrzymał pieniądze od Enrique, ciekawe kiedy pojawi się Vanne..chociaż wcale mi za nią nie tęskno...
boski odcinek, z sama końcówka to już cudo
czekam na newik, pozdróffka :* |
|
Powrót do góry |
|
|
Natka*** Mocno wstawiony
Dołączył: 15 Mar 2007 Posty: 6770 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:48:45 15-03-08 Temat postu: |
|
|
Miguel szybko przyjachał z Lindą do szpitala. Ale to 'chyba rodzi' raczej było nie potrzebne - w końcu jest pewne, że Linda rodzi No, ale w końcu to facet
Alvarito ma dość siedzenia w więzieniu i już dzwoni do Jose Manuela. Przecież on nie spędził tam chyba nawet jednego dnia
Biedny Jagi myślał, że Jose Manuel dzwoni do niego by zapytać się o godzinę pogrzebu, ale ten oczywiście nie miał tego na myśli. Zaprosić na pogrzeb telewizję i Gustava? To raczej nie jest dobry pomysł
Tak jak myślałam Jagi zna ludzi, którzy siedzą razem z Alvaritem w celi Z Maniche pod ziemię? Zakład pogrzebowy wzbogaci się o nowego klienta Brakowało mi wspólnych scenek z Jose Manuelem i Jaguarem obfitymi w śmieszne teksty.
Ten Javier mnie wkurza! Uważa się za takiego co wszystkie rozumy pozjadał. Jose Manuel damskim bokserem? No to może się zgadzać. A tchórzem to on raczej nie jest.
No to Jose Manuel nieźle sobie wykombinował tą wiadomość dla Alvara. No i ex-komendant źle skończył... Z nożem w brzuchu musiał wyglądać nieciekawie Tyle, że przez jego śmierć (zasłużoną) obozik milusińskich wyszczulał troszkę
Luisa poinformowała tatusia o tym, że jego ex-ukochany zięć był bigamistą. Jose Manuel jest między młotem a kowadłem. Z jednej strony nie trawi Fernanda, a z drugiej nie przechodzi mu przez gardło związek Luisy z Juanem. Biedak oszaleje na starość
No i Ferdek osiągnął to, co chciał osiągnąć. To niby niemożliwe, ale jemu wszystko wychodzi. Do tego uważa, że jego żony to kretynki. Ciekawe z jakiego powodu ożenił się z Patricią Bo z Luisą dla pieniędzy Jose Manuela...
Super scenka z Gustavo, Deby i Rosą. Tworzą taki fajny obrazek szczęśliwej rodzinki Ponad to mógłby powtórzyć wszystko co zrobił nawet dziesięć razy aby tylko uratować Rositę i Deby.
No i Gustavo dowiedział się, że doszło do zabójsta w więzieniu i, że Alvarito nie źyje. Ma sobie za złe, że nie udało mu się złamać Maniche, który naprawdę wiele wiedział. Mnie akurat ten fakt nie przeszkadza. Dzięki temu Jose Manuel, Jagi i pozostali mogą się czuć bezpieczniej.
No właśnie ciekawe czy Juan przygotował się do roli wujka Antonia w końcu ucieszyła jakaś wiadomość
Jagi przyszedł rozbawiony do Gracieli. Czyżby cieszył sie wyeliminowaniem Alvarita z gry? Jaguar nigdy nie zostanie sam bo ma choćby Gracielę Leoncio chciałby zamieszkać u Gracieli, skoro nie ma już lokatora Alvarita. Tylko gdzie wtedy podzieje się Manolo? Chyba Jagi nie zostawi go samego w swojej norze ze swoimi kolegami.
Ojej, jaka śliczna ostatnia scenka, aż się wzruszyłam... Linda wydała na świat synka, a ten przywitał swoich rodziców słodkim płaczem Dobrze, że wszystko przebiegło bez większych kompliacji. Diegito jest silny i zdrowy a to najważniejsze. Teraz już niczego nie brakuje Lindzie i Miguelowi do pełni szczęścia. Są razem, kochają się i mają upragnione i wyczekiwane dziecko Cudownie po prostu
Czekam niecierpliwie na nowy odcinek - pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 22:14:52 15-03-08 Temat postu: |
|
|
Dziękuje za wszystkie komentarze Fajnie, że odcinek się spodobał Newik ukaże się najprawdopodobniej jutro |
|
Powrót do góry |
|
|
NiuNia Big Brat
Dołączył: 20 Sty 2008 Posty: 867 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ......z mojego nieba.....
|
Wysłany: 22:37:42 15-03-08 Temat postu: |
|
|
Odcinek jak zwykle rewelacja. Super, że Linda i Miguel mają syna. Oby ich szczęście trwało wiecznie. Dobrze że Alvaro nie żyje. Jeden z czarnych charakterków mniej. Już nie mogę się doczekać jutrzejszego odcinka. Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony przez NiuNia dnia 22:38:11 15-03-08, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|