Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Miłość czy nienawiść?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 55, 56, 57 ... 72, 73, 74  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Najgorszy czarny charakter?
Jose Manuel
40%
 40%  [ 10 ]
Jaguar
12%
 12%  [ 3 ]
Fernando
4%
 4%  [ 1 ]
Alvaro
8%
 8%  [ 2 ]
Monika
8%
 8%  [ 2 ]
Armando
0%
 0%  [ 0 ]
Enrique
4%
 4%  [ 1 ]
Vanessa
16%
 16%  [ 4 ]
Wszyscy są tak samo źli
8%
 8%  [ 2 ]
Wszystkich Głosów : 25

Autor Wiadomość
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 20:22:15 27-03-08    Temat postu:

wow ale odcinek pełen emocji, szczgólnie jeśli chodzi o końcówkę
Ferdek ukrył się w posiadłości Enrique..ech iedy go złapią...Vanne nie chciała dopuścić do ślubu Lindy y Miguela, ale widzę ze to Jagi ma pomysły, te jego żarty, nikt go nie zaprosił, nie jest ani świadkiem, druhną, a ni wodzirejem
ale ten pomysł żeby porwać małego Dieguita parę minut przed ceremonią...
wiedziałam ze to źle wróży, Luisa poszła z małym i ooje zostali porwani...
widzę ze Veronica przyszła na ślub ze znajomym, mam nadzieję ze to tylko zanjomy, bo ona ma być z Antoniem
Rafael nie chce niszczyć szczęścia Deborah, ale Grazzy już go dyskretnie namawia...
ciekawa jestem co dalej, przecież miał być ślub LyM, wszyscy mieli być szczęśliwi, a teraz to porwanie..
no cóż, czekam na kolejny emocjonujący i pełen akcji odcinek


Ostatnio zmieniony przez a_moniak dnia 20:48:10 27-03-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aishwarya
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 16454
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: München
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:52:09 27-03-08    Temat postu:

AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
Pablo Raba jest <jupi> dziękuję bardzo...
To teraz taka mała analiza odcinka
Szkoda, że Gusto nie złapał tego nędznika, ale mam nadzieję, że kiedyś tego wreście uczyni.
Jak ja widzę Vanne i spółka z.o.o Fernando, to mnie krew zalewa. Jak słyszę o ich planach, przekrętach, to czuję, że wybuchnę. Nio Lindi czekała na najpiękniejsze chwile swojego życia a tu mały Diegito został porwany ;( Fernando, niech ja Cię tylko dorwę<zly> Uuuu Luisa i Juan też chcą się kiedyś porwać, FUJ
Ooooo wreście jest Jagi
Cytat:
- A co miałem zrobić? Nikt mnie nie zaprosił na ten ślub, nie jestem ani świadkiem ani druhną ani wodzirejem... Nie przydzielono mi żadnego zadania...
- Zaraz cię uduszę gamoniu!

O lol, on w słowach jest mocny
Oo Rafi zmienił się na serio? Chce tylko widywac córkę i zostawić Debi dla Gusta?! Mi się podoba, może tak zostać. Hihihihi Lore&Marco- Jedna z najlepszych par to będzie czuję... Już już cosik jest, iskrzy... BOMBA
Jupi jupi jupi, Verka i new partner w dodatku gra go Juan Pablo Raba, KOCHAM Cię dzisiaj za to :* Espino&Raba jak dla mnie piękna para, ona śliczna, on przystojny, rozwiń ich please
A ja jeszczę nie mogę przeżyć porwania małego, teraz będzie pewnie zamieszanie, lament, płacz i wszystko razem wzięte.
Laurka, jak obiecałam


Ostatnio zmieniony przez Aishwarya dnia 20:54:42 27-03-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natka***
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 15 Mar 2007
Posty: 6770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:52:11 27-03-08    Temat postu:

Odcinek 120
Czyli jednak pierwsze wrażenie okazało się mylne. Jose Manuel nie jest jednak takim starym, głupim cepem I ma rację: Vanessa nie kocha Miguela a jego pieniądze. A więc podsumowując scenkę to Vanessa i Jose Manuel sojusznikami nie będą, ale każde z nich chce nadal rozdzielić Lindę i Miguela...
Cristina zeznawała w sprawie Javiera. Rzeczywiście dziwne może się wydawać to, że ten truciciel oszczędził Krysię... Cris nie sądzi żeby to Jose Manuel stał za tym zabójstwem To nawet dobrze. Tyle, że Gustavo coś zaczyna podejrzewać... Ciekawe kogo ma na myśli...
Minęły kolejne trzy tygodnie... Do śluby Lindy i Miguela już tyklo dwa dni. Pewnie młodzi już nie potrafią się doczekać
Juan w końcu unieważnił małżeństwo Luisy W końcu Luisa i Juan mogą być szczęśliwi. Nawet do Antka uśmiechnęło się szczęście. Oby dzięki operacji znów mógł chodzić Ferdek ma już dość swojej pierwszej żonki... Armandito zaczął pracować w firmie tatulka Rosa poznała prawdziwego ojca. Rafael może odwiedzać córkę dwa razy w tygodniu. Myślę, że to dobra umowa. Choć chyba nie jest do końca na ręke Gustavo, który na szczęście nadal jest podporą Deby
Oj ten Jagi... Zaniedbywał brata i przesiadywał u Gracieli, na której robił coraz większe wrażenie
Cristina otrząsnęła się po śmierci Javiera i... przysięgła zemstę na Jose Manuelu??????? Jak to??? Skąd ona wie, że to jednak on za tym stoi???
Po wszystkich cierpieniach w końcu i Monica jest szczęśliwa. Jej kariera nabrała tępa a relacji z mężem można jej tylko pozazdrościć.
Armandito nadal świetnie gra swoją rolę, Vicky jest w niego wpatrzona i nawet nie zauważa Carla... Enrique nadal gra na dwa fronty... Oj nie dobrze! Dlaczego ten Ferdek Kiepski nie może zniknąć? Wtedy Enrique zaznałby choć trochę szczęścia... A Jose Manuel szykuje akcję... Co on wymyśli żeby nie dopuścić do ślubu Lindy i Miguela? Skoro ma mu pomóc Jagi to na pewno nic dobrego z tego nie wyniknie...

U Lindy i Miguela istna sielanka Słodkie chwile przerwał Diegito. Ten to ma wyczucie czasu Linda i Migi zaplanowali sobie nawet podróż poślubną Obawiam się jednak, że z tych planów nici
Patricia zdenerwowana obojętnością Ferdka. Ten facet jest chory na głowę... Karaluchy zjadły mu ostatnie neurony Jak mógł pobić żonę? Jeszcze do tego pasem! Co za skończona kanalia z niego...
I Deborah i Gustavo zastanawiają się kto mógł pomóc Rafaelowi... Że też żadne z nich nie podejrzewa Gracieli Na całe szczęście Gustavo jest przy Deby a nawet Rositę traktuje jak własną córkę
Gracielka się wścieka bo jej plan nie idzie po jej myśli Jaguar jest cały czas przy niej Graciela nie rozumie zachowania Jose Manuela i Jagiego. A Jagi by uspokoić ukochaną stwierdził, że i tak nie dojdzie do tego pseudo ślubu "Ech... Nawet Grazzy upodabnia się do starego"
Vicky w końcu zauważyła, że Armando się zmienił... Ciekawe kiedy przejrzy na oczy i ujrzy prawdziwą twarz przyszłego męża
Luisa została dziewczyną Juana, szkoda, że nie narzeczoną Jose Manuel z trudem znosi ten widok. Biedak wykorkuje jeśli Juan i Luisa się pobiorą.
Dzięki temu co zrobił ten brutal Ayala Patricia przejrzała na oczy. Szkoda, że potrzebowała na to aż tyle czasu... Policja po otrzymaniu adresu od razu tam pojechała, ale ten Ferdek był sprytniejszy i już zdążył stamtą uciec... Jak pech to pech... Ale Ferdziowi w końcu sielankowe życie zaczęło się walić. Jest spłukany, stracił obie żony a teraz policja wpadła na jego trop Ten kretyn nawet zaoferował pomoc Vanessie
Głupi ma zawsze szczęście, a Ferdek to już w ogóle. Dziwnym trafem znalazł klucze... Czyżby to były te same słynne klucze z domu Enrique Ferdek znowu ma się gdzie ukryć, a co gorsza później chce dokończyć zemstę...

Odcinek 121
Gustavo jest zawiedziny i wściekły, że nie udało mu się po raz kolejny złapać Fernanda... Ciekawe czy policjanci coś na niego znajdą w tym domu. Oby złapanie Ferdka okazało się tylko kwestią czasu
Tej flądrze Vanessie spodobały się widoki dookoła nowej kryjówki Fernanda. Tak jak myślałam tą kryjówką jest dom Enrique... Ta głupia Vanessa wymyśliła coś aby uniemożliwić ślub Lindy i Miguela. Chce zaatakować w najczulszy punkt...
Ślub cywilny w rezydencji Vellasquezów Wszystko wydaje się być dopięte na ostatni guzik. Tylko ten Jose Manuel...
Od Lindy aż bije szczęście Diego, Miguel i Juan są najważniejsi w jej życiu Trzeba przyznać jej rację - ma trzech wspaniałych mężczyzn
Juan sądzi, że ślub Lindy jest najmądrzejszą decyzją jaką mogła podjąć. Przemiana Juana jest nadal dla mnie tak zaskakująca. Przecież jeszcze jakiś czas temu gotów był zabić każdego z rodu Vellasquezów, a teraz cieszy się szczęściem siostry i tym, że będzie nosiła nazwisko Vellasquez. Luisa nadal martwi się Fernandem i współczuje Patricii...
Przed Jose Manuelem dwa najgorsze w jego życiu dni... Woli nawet umrzeć niż być na ślubie syna. Z nim naprawdę jest niedobrze
"- Co ty bredzisz? Ostatnio nie mogę na ciebie w ogóle liczyć! Osiadłeś na laurach po wyeliminowaniu Javiera! Jeździsz moim samochodem jak szalony, spotykasz się z Gracielą, zajmujesz ułomnym bratem, a jeśli chodzi o ślub Miguela i Lindy nie kiwnąłeś nawet palcem!
- A co miałem zrobić? Nikt mnie nie zaprosił na ten ślub, nie jestem ani świadkiem ani druhną ani wodzirejem... Nie przydzielono mi żadnego zadania...
"
Jagi wodzirejem? To z pewnością zapewniłoby niezapomnianą zabawę Ale w roli druhny jakoś go nie widzę
A jednak coś Jaguarowi wpadło do głowy i co ciekawe nawet spodobało się to Jose Manuelowi
Według Rafaela Gustavo jest świetnym kandydatem dla Deborah Polubiłam go Rafi słusznie myśli. Ktoś taki jak Graciela nie może być przyjaciółką Deby. Przyjaciele się tak nie zachowują Rafuś mógłby teraz powiedzieć o wszystkim Deborah. Dzięki temu Deby w końcu przejrzałaby na oczy i zobaczyłaby kim tak naprawdę jest jej przyjaciółka.
Ojej, biedny Antek Wszystkie kobiety go porzuciły... Lore raczej dla Marca, ale czyżby Veronicę naprawdę odrzuciło kalectwo Antonia :?Jak widzę Lorena i Marco nadal stoją na przyjacielskim gruncie. Ciekawe czy będzie między nimi coś więcej... A Veronica przyszła na ślub Lindy z całkiem nowym partnerem - Ricardem. No proszę...
Raulowi dopisuje dobry humor A na ślubie zjawił się nawet sam Gustavo Szkoda, że nie w towarzystwie Deby Dla Gustka Linda nadal jest ważną osobą, ale już chyba nie najważniejszą
Dużo osób na tym ślubie - nawet Vicky z Armanditem przybyli. O mały włos wydałoby się gdzie Armandito pracuje.
Luisa przepadła z Diegitem na spacerze. Dziwne, że nie towarzyszył jej ukochany... No i pięknie! Ktoś wykorzystał sytuację, że Luisa oddaliła się od domu i zaatakował ją! Wpadkował Luiskę razem z Diegitem do samochodu i odjechał Ciekawe kim był ten mężczyzna. Albo to Jagi albo Ferdek.... A przynajmniej tak mi się wydaje.

Odcinki świetne - bardzo dużo się działo Czekam na newik i pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiuNia
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ......z mojego nieba.....

PostWysłany: 21:15:14 27-03-08    Temat postu:

Greg20 bardzo ci dziękuję za Juana Pabla Rabę w obsadzie bo jest on cudny, ale tuż po Michu .
Byle nic się nie stało Luisie i Diegowi.
Ciekawa jestem kto za tym stoi.
Jaguar mnie rozbraja ze swoimi tekstami:

- A co miałem zrobić? Nikt mnie nie zaprosił na ten ślub, nie jestem ani świadkiem ani druhną ani wodzirejem... Nie przydzielono mi żadnego zadania...
- Zaraz cię uduszę gamoniu!

najlepszy jest ten text- uwielbiam go!!

Odcinek rewelacja a ja znowu ostatnia dodaję komenta.Pozdrawiam i przepraszam że taki króciutki
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 15:50:54 28-03-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: Natka***, a_moniak, Gaby oraz blondi95

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

122 ODCINEK

Kilkanaście minut później.

Rezydencja Vellasquezów.

- Czemu ich jeszcze nie ma? – Linda zaczęła się już na poważnie niepokoić...
- Wysłaliśmy Ofelię i dwóch innych służących aby wyszli im naprzeciw. Na spacer zawsze chodziliśmy drogą wzdłuż parku – powiedział Miguel.
- Nie chcę was denerwować, ale to jednak jest dziwne. Miała wrócić po kwadransie, a nie ma jej już około godziny! – wtrącił Juan.

Po chwili zjawiła się zapłakana i zdenerwowana Ofelia...

- Jesteś wreszcie. Gdzie Luisa i Diego, bo na nich czekamy. Zaraz rozpoczyna się ceremonia – powiedział Miguel...
- Chodzi o to, że pani Luisa oraz dziecko... Oni...
- Mów wreszcie! Co się stało? Czemu masz taki dziwny głos? – denerwowała się Linda.
- Oni najprawdopodobniej zostali porwani! Pani Luisa oraz mały Diego zniknęli! Znaleźliśmy pusty wózek dziecka w okolicach parku – powiedziała Ofelia...
- O mój Boże... Tylko nie to – powiedziała Linda słabym głosem po czym zemdlała...
- Wezwijcie lekarza! – powiedział zdezorientowany Juan...

Po kilkudziesięciu sekundach Linda odzyskała przytomność, ale wciąż była w szoku...

- Moje dziecko... Ktoś porwał moje dziecko – szeptała...
- Uspokój się kochanie. Na pewno niedługo się znajdą. To nie może być porwanie... Nie wierzę – odparł Miguel...
- Nie ma na co czekać. Sam pojadę do parku zbadać teraz i powiadomię ludzi. Nie mamy czasu do stracenia. Lepiej dmuchać na zimne. Jeżeli to jest porwanie, to mamy poważny problem. Zaczekajcie tutaj i nie róbcie żadnych głupstw. Nie mamy pewności czy to było porwania, ale oni mogą zadzwonić z żądaniem okupu... Na całe szczęście nie minęło dużo czasu. Juan, Miguel - będziemy w kontakcie – powiedział wychodząc Gustavo...

Mieszkanie Deborah.

- Jak ci się układa z Gustavo Valdezem? – spytała Graciela.
- Znakomicie. Jest cały czas przy mnie, chroni mnie, rozumie moje problemy. Jest zafascynowany Rosą. Takiego człowieka zawsze potrzebowałam – wyznała Deborah.
- Wiem, że nie powinnam się mieszać w nieswoje sprawy, ale co z tym całym Rafaelem Marquesem czy jak mu tam? Kontaktuje się z Rosą... Nie boisz się, że będzie chciał również zbliżyć się do ciebie? Dasz mu szansę?
- Rafael to dobry człowiek. Popełnił wiele błędów w przeszłości, ale ja również mam sobie wiele do zarzucenia. Będzie widywał Rosę, bo nie widzę ku temu przeszkód. Nie ma szans na nasz związek, bo kocham Gustavo. Może liczyć tylko na moją przyjaźń, na więcej mu nie pozwolę...
- Rozumiem. Pamiętaj jednak, że twoje szczęście jest dla mnie najważniejsze. Obyś znów się nie zawiodła... A jak Rosa traktuje swojego prawdziwego ojca?
- Ta mała jest niesamowita. Polubiła Rafaela i okazuje mu przyjaźń, choć nie jest jej łatwo. W jej życiu najpierw pojawił się Gustavo, a teraz jej ojciec. Sądzę, że ona nie chce zranić Rafaela, ale zdecydowanie lepiej czuje się w towarzystwie Gustava...
- Kretynki... Jeszcze się przejadą na tym Gustavo. Pokieruję odpowiednio tym kretynem Marquesem aby zniszczył tę rodzinną sielankę – pomyślała Graciela.

Jakiś czas później...

Okolice parku...

- Czy widział pan coś dziwnego w tym miejscu w przeciągu ostatniej godziny? – zapytał Gustavo...
- Mówiłem już pana kolegom co widziałem... To były ułamki sekund. Usłyszałem krzyk kobiety, który po chwili ucichł. Później jakiś mężczyzna wciągnął ją do samochodu, a po chwili sięgnął też po małe dziecko. Odjechał z piskiem opon...
- Czemu nikt nie zareagował? Jak to możliwe? Przecież w parku było na pewno wiele osób...
- To było blisko jezdni. Kwestia kilkunastu sekund. Kilka osób na pewno mogło to widzieć, ale nie było czasu na reakcję. Zanim zrozumieli co się dzieje, było już za późno. Jedyne co zostało to pusty wózek...
- Dziękuję panu...
- Niedobrze to wygląda... Również znalazłem kilku przechodniów, ale jedni albo nic nie widzieli albo zauważyli jedynie mężczyznę wciągającego kobietę do samochodu i szybko odjeżdżającego z miejsca zdarzenia – powiedział Carlo...
- Jesteśmy w martwym punkcie. To porwanie to nie jest jednak przypadek. Jestem przekonany, że miało to związek ze ślubem Lindy i Miguela. Znam kilka osób którym mogłoby zależeć na skrzywdzeniu tych osób. Jeżeli to ta osoba o której teraz myślę, to popamięta mnie raz na zawsze – powiedział wściekły Gustavo. Wracam do rezydencji, a ty wzmocnij kontrolę na granicach. Trzeba odciąć porywaczom drogę ucieczki. Należy też sprawdzić lotniska, chociaż moim zdaniem sprawcy wcale nie chcą uciekać. To albo jakaś gra albo chęć zemsty...

Rezydencja Vellasquezów.

- Nie musimy siedzieć tu i biernie czekać. Możemy pomóc w poszukiwaniach – powiedział Raul...
- Daj spokój kochanie... Tylko pogorszymy sprawę zamiast pomóc. Nie mieszajmy się w poczynania policji. Oni wiedzą co robią – odparła Monika...
- Porwali moje dziecko... Dlaczego? Za co? Kto mógł to zrobić? – lamentowała Linda...
- Luisę również wzięli ze sobą – kiwał głową Miguel...
- Uspokójcie się... Na pewno ich odnajdą. Poza tym nie mamy pewności, że to porwanie... Nie minęło tak wiele czasu od ich zniknięcia – zauważyła Cristina.
- Przykro mi, ale nie jestem dobrej myśli. Pusty wózek który znaleźli służący nie wróży najlepiej. Proszę mi wybaczyć, ale jeżeli to sprawka pani męża, to nie ręczę za siebie! Jak on mógł podnieść rękę na swojego wnuka i swoją córkę – krzyczał Juan...

Po chwili w rezydencji pojawił się Jose Manuel Vellasquez...

- Coś się stało? – spytał zdziwiony patrząc na zdenerwowaną rodzinę i gości.
- Ty draniu! Zrobiłeś to! Pożałujesz! – Juan rzucił się w stronę Jose Manuela, ale powstrzymał go Miguel...
- Jeżeli to naprawdę twoja sprawka, to będę pierwszy który domagałby się abyś zgnił w więzieniu – dodał Raul...
- Nie wiem o czym wy mówicie? Byłem w firmie i teraz wróciłem. Co się stało? – zapytał zdziwiony Jose Manuel...
- Nie udawaj niewiniątka. Wiem do czego jesteś zdolny – powiedziała Cristina.
- Oświećcie mnie, bo dalej nie wiem co się stało!
- Najprawdopodobniej ktoś porwał Lusię oraz małego Diega w czasie gdy byli na spacerze – powiedział Miguel... Obyś to ty nie stał za tym porwaniem, bo inaczej...
- O co wy mnie oskarżacie? Nie byłem zwolennikiem waszego ślubu, ale poddałem się. A poza tym po co miałbym porywać własną córkę oraz własnego wnuka? Lepiej zastanówcie się co mówicie, bo jesteście śmieszni. Nerwy robią swoje, ale zapewniam, że nie tknąłbym palcem nikogo kto należy do mojej rodziny!
- Jakoś ci nie wierzę! – Juan aż kipiał ze złości...
- Dajcie spokój! Później wyjaśnicie sobie nieporozumienia. Teraz najważniejsze jest aby odnaleźć mojego syna oraz Luisę – powiedziała Linda...

W tej chwili do rezydencji wszedł Gustavo Valdez...

- Wiesz coś nowego? – zapytał zdenerwowany Juan...
- Niestety mam złe wieści. Luisa oraz dziecko zostali porwani. Przesłuchaliśmy świadków którzy twierdzą, że jeden mężczyzna wciągnął Luisę do samochodu. Zabrał też Diega zostawiając wózek w okolicach parku. Odjechał z piskiem opon i tyle go widzieli. Nie zdołali nawet określić wieku sprawcy – powiedział Gustavo...
- Tylko nie to... Dlaczego nas to spotyka Miguel? I to właśnie teraz? Kiedy miał odbyć się nasz ślub? – rozpaczała Linda.
- Uspokój się kochanie. Dam ci coś na uspokojenie. Chodźmy do
kuchni – powiedziała Eva...
- Pójdę z tobą – dodała Claudia...
- Bardzo mi przykro, ale w obecnej sytuacji muszę państwa prosić o rozejście się... Ja z Juanem porozmawiamy z panem komendantem na osobności – powiedział Miguel...
- To bardzo ryzykowne posunięcie, ale ojciec się spisał – pomyślał Armando stojący w oddali. Lepiej zniknę aby nikt mnie nie widział w towarzystwie ojca...

Gabinet Jose Manuela.

- Dobra robota! Jestem zaskoczony szybkością twoich działań
Jaguarze – powiedział Jose Manuel...
- Miło mi, że pan dzwoni, ale nie rozumiem o czym pan mówi – odparł zdziwiony Jaguar...
- Ach te twoje żarty... Wykazałeś się naprawdę dużym sprytem i logicznym myśleniem... Brawo!
- A to już pan wie?
- Naturalnie...
- Dobre wieści szybko się rozchodzą...
- Rozbawia mnie pan... Nie sądziłem, że Graciela panu o tym opowie, a pan zadzwoni do mnie z gratulacjami. Na starość staje się pan dla mnie aż zanadto życzliwy...
- Co? O czym ty mówisz?
- Teraz pan kpi? Jak to o czym? Od dwóch minut o tym rozmawiamy!
O mojej nowej potrawie którą stworzyłem przy małej pomocy Manola. Jestem z siebie dumny i dziękuję, że pan też to docenia – powiedział Jaguar...
- Nie o tym mówię baranie! Przestań się ze mną droczyć! Mam zastrzeżenia, ale dobrze, że przeszkodziłeś w ślubie Lindy i Miguela. Jednego jednak nie rozumiem... Miałeś porwać Lindę, a nie dziecko! Ale skoro tak to niech ci będzie... Po co jednak porwałeś też moją córkę Luisę? Rozumiem, że zrobiłeś to dla niepoznaki, ale lepiej ją wypuść! I tak już wszyscy mnie oskarżają o zniknięcie Luisy i mojego wnuka!
- Przepraszam, ale nie wiem o co biega? Jakie porwanie? Ja miałem porwać Lindę Cordillo, ale dopiero jutro. Nie było mowy o pańskiej córce oraz wnuku! – powiedział zdziwiony Jaguar...
- Upiłeś się czy co? Nie mam ochoty na kpiny z twojej strony. Dobrze ich ukryłeś?
- Ile razy mam powtarzać, że ja nic nie zrobiłem! Nie wiem o czym pan w ogóle mówi! Ja nie porwałem żadnego dziecka ani pańskiej córki! To musiał być ktoś inny – śmiał się Jaguar...
- Przysięgnij, że sobie nie kpisz!
- Przysięgam na pamięć mojego ojca... Ktoś wykonał robotę za mnie... Widocznie Linda i Miguel mają wielu wrogów...
- Tego jeszcze brakowało... Jestem podejrzany chyba pierwszy raz w życiu o coś czego nie zrobiłem. Ktoś mnie uprzedził, ale ten ktoś mógł przynajmniej usunąć z drogi Lindę Cordillo, a nie moją córkę i tego bachora – wściekał się Jose Manuel...
- Obawiam się, że mamy problem – stwierdził Jaguar...
- Niech to szlak! Kto mógł nas uprzedzić – westchnął Jose Manuel. Kto za tym stoi?
- Wystarczy ruszyć głową... Ja zaczynam podejrzewać kto jeszcze mógłby być do tego zdolny... Ale to nie rozmowa na telefon. Niech pan będzie ostrożny – powiedział Jaguar...

Rozmowa Juana, Miguela i Gustava.

- Kto może za tym stać? – dopytywał się Miguel...
- Wybacz, ale ja podejrzewam tylko jedną osobę – twojego ojca – odparł Juan...
- Daj spokój. Nie porywałby własnej córki ani wnuka! Znalazłby inny sposób – powiedział Miguel...
- Póki co przychylam się do zdania Juana. Wiem jakim człowiekiem jest Jose Manuel Vellasquez i miarka się przebrała. Gdzie on jest? – spytał Gustavo.
- Czyżby ktoś mnie szukał? Witam pana komendanta. Jak poszukiwania sprawców? Kogo pan podejrzewa? – zapytał drwiąco Jose Manuela.
- Tak się składa, że sprawca stoi przede mną. Jest pan aresztowany pod zarzutem porwania Luisy Vellasquez i małego Diega...
- Pan chyba kpi? Ja miałbym porwać własną córkę i wnuka? Byłem dzisiaj w firmie, mam na to świadków! A poza tym nie ma pan na mnie żadnych dowodów. Nie ma pan prawa mnie aresztować!
- Po pierwsze mógł pan opłacić ludzi aby dokonali tego porwania, więc pańskie alibi w ogóle mnie nie interesuje. Nie chciał pan ślubu syna z Lindą Cordillo, więc znalazł pan sposób aby do niego nie doszło. Po drugie mam prawo pana aresztować na 24 godziny bez żadnych dowodów. I żaden adwokat panu nie pomoże... Carlo – skuj tego pana i zawieź go do aresztu...
- To jakiś żart! I wy na to pozwalacie? Ale doczekałem się rodzinki...
- To nie jest żart. W areszcie będzie pan miał czas na przemyślenie wielu spraw. Zabrać go!
- Myślisz, że to mój ojciec? – zapytał po chwili Miguel...
- To możliwe, ale nie jestem w stu procentach tego przekonany. Wizyta w areszcie jednak bardzo mu się przyda – powiedział Gustavo...

Rozmowa Lindy i Evy.

- Kto i dlaczego porwał moje dziecko? Nie rozumiem... Jeżeli chcą okupu, to niech zadzwonią! Zapłacimy z Miguelem każde pieniądze aby tylko oddali mi syna – płakała Linda...
- Nie wiem kto to zrobił i dlaczego... Ale uspokój się, na pewno odzyskasz Diega i to już niedługo. Musisz być dobrej myśli, a wszystko wróci do normy – odparła Eva...
- Dlaczego ludzie są tak perfidni? Do czego potrzebni są im Luisa i mój syn. Nie mogę tego pojąć...
- Uspokój się proszę...
- To moja wina... Niepotrzebnie wysłałam ich na ten spacer. Najpiękniejszy dzień mojego życia zamienił się w koszmar...

Tymczasem...

- Gdzie ja jestem? – otworzyła oczy Luisa. Czemu jestem związana? Co się stało? Gdzie jest Diego?
- Witaj kochanie. Dobrze ci w tej piwnicy? – zapytał mężczyzna.
- Nie do wiary! Co tu robisz łajdaku? Porwałeś mnie! Wypuść mnie natychmiast!
- Nie mogę tego zrobić skarbie... Jesteś teraz w moich rękach. Sprawię, że już nigdy nie wrócisz do tego kretyna Juana Cordillo – powiedział Fernando...
- Ty draniu! Ze mną możesz robić co chcesz, ale gdzie jest mały Diego? Jego też porwałeś? Oszczędź małe i niewinne dziecko!
- Mały Diego jest ze swoją mamusią w pokoju obok...
- Z mamusią? Co ty bredzisz? – powiedziała zaszokowana Luisa...
- On mówi prawdę. Diego jest ze swoją mamusią. Znudził go ten żałosny ślub i teraz jest ze mną – powiedziała Vanessa wchodząc do piwnicy z małym Diegiem na rękach...
- Dobraliście się jak w korcu maku! Czego od nas chcecie? Po co to wszystko? Co zamierzacie zrobić?
- Lepiej żebyś nie wiedziała tego – powiedział Fernando spoglądając na Luisę, a po chwili na Vanessę. Wasze godziny są już policzone – dodał śmiejąc się...
- Twój ex-mąż ma rację. Ciekawe czy Linda już wie, że zgubiła swojego synka. Chyba przestała już myśleć o swoim ślubie z Miguelem – powiedziała rozbawiona Vanessa...


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 16:02:35 28-03-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 18:16:29 28-03-08    Temat postu:

wow ale super odcinek
a myślałam że za porwaniem Luisy y małego Diega stoi Jose Manuel, i Jaguar, no ale właściwie po co mieliby porywć Luisę..
Ferdek y Vanne dobrze się dobrali, ten mści się na Luisie, a ona nie dopuściła do małżeństwa Lindy y Miguela...
Jose Manuela aresztowali, wszyscy sądzą że to on za tym stoi, swoją drogą nieźle się zdziwił Jagi kiedy ten dzwonił do niego z gratulacjami..hehe tylko za co
wszystko teraz toczy się wokól tego porwania, ciekawe kiedy ktoś zorientuje się ze za tym stoi ta "parka"..
biedna Linda y Miguel...

czekam na kolejny odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natka***
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 15 Mar 2007
Posty: 6770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:50:05 28-03-08    Temat postu:

Biedna Linda. Zemdlała na wiadomość, że jej dziecko zostało porwane Że też akurat w dniu ich ślubu... Dobrze, że przynajmniej Gustavo jest pod ręką i od razu zajmie się tą sprawą.
Deby w końcu przyznała, że kocha Gustavo i to jeszcze przed swoją pseudo przyjaciółką Trzeba przyznać, że taki mężczyzna jak Gustek to skarb. Chodzący ideał po prostu Gracielka umiejętnie poruszyła temat Rafaela... Chce nim pokierwować by zniszczył szczęście Deby, Gustavo i Rosy...
Gustavo jak na komendanta przystało już zaczął śledztwo w sprawie porwania. To wszystko rzeczywiście działo się bardzo szybko... Za szybko by przechodnie mogli w jakiś sposób zareagować. Gustavo dobrze myśli jeśli chodzi o to, że to porwanie miało związek ze ślubem Lindy i Miguela.
W rodzinie Vellasquezów tkwi jakiś fatum jeśli chodzi o dzieci. Najpierw śmierć córki Raula i Monici teraz to porwanie Diegita...
Jose Manuel jak zawsze powala mnie na kolana. Wchodzi sobie do rezydencji jakby nigdy nic Zdziwiła go atmosfera, której raczej się nie spodziewał. Raul, Juan i Cristina 'rzucili się' od razu na biednego Jose Manuela, a ten niby nie wie o co biega Ale prawdą jest to, że Jose Manuel nie pozwoliłby na porwanie córki bo z dzieckiem to już różnie mogłoby być
Linda chyba się załamała. Ja jej się nie dziwię; dziecko nagle zniknęło w dniu który miał być dla niej najpiękniejszym w życiu, a tymczasem okazał się gorszy od koszmaru Armandito jest przekonany, że za porwaniem stoi jego tatuś.
Jose Manuel już dzwoni do swojej prawej ręki czyli Jaguara. O dziwo ten jest zdziwiony
"- Ach te twoje żarty... Wykazałeś się naprawdę dużym sprytem i logicznym myśleniem... Brawo!
- A to już pan wie?
- Naturalnie...
- Dobre wieści szybko się rozchodzą...
- Rozbawia mnie pan... Nie sądziłem, że Graciela panu o tym opowie, a pan zadzwoni do mnie z gratulacjami. Na starość staje się pan dla mnie aż zanadto życzliwy...
- Co? O czym ty mówisz?
- Teraz pan kpi? Jak to o czym? Od dwóch minut o tym rozmawiamy!
O mojej nowej potrawie którą stworzyłem przy małej pomocy Manola. Jestem z siebie dumny i dziękuję, że pan też to docenia – powiedział Jaguar...
"
Ale scena Jose Manuel gratuluje Jagiemu wykonania zadania, a ten biedak z radością przyjmuje gratulacje i myśli, że Jose Manuel docenia... jego nową i udaną potrawę
Vellasquez ma zastrzeżenia co do porwania Luisy i Diegita bo jak się okazuje porwana miała być Linda. Biedny Jagi z trudem przekonał Jose Manuela, że to nie on stoi za tą akcją. Myślałam, że na tę wiadomość Vellasquez dostanie zawału, ale on jednak dobrze się trzyma. Głupie w tym wszystkim jest to, że teraz wszyscy podejrzewają Jose Manuela. A prawda jest taka, że staruszek jest niewinny.
O ja nie mogę!!! Gustavo aresztuje Jose Manuela praktycznie bez powodu. Jakim to właściwie prawem? Przecież nie ma żadnych dowodów, jedynie jakieś przypuszczenia czy podejrzenia... Bez sensu Jedno teraz jest pewne Jose Manuel przesiedzi sobie nockę za kratkami. Już widzę reakcję Jagiego gdy się o tym dowie
A jednak za tym porwaniem Luisy i Diega stoją te dwie gnidy - Fernando i Vanessa Jak ta flądra śmie nazywać się mamusią Diegita? Ciekawe tylko co te kanalie zamierzają teraz zrobić
Odcinek świetny Czekam na newik i pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aishwarya
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 16454
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: München
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:07:16 28-03-08    Temat postu:

Najlepsza rozmowa, popieram Natkę
Potrawa BOMBA lol niesamowity facet
Żal mi Lindy i Miegiego, nio porwać dziecko w dniu ślubu, KRETYN
Niech oni ich wypuszczą, co sobie wyobrażają?
Sorry, że krótki koment, ale jestem wykończona po treningu nie mam siły dalej pisać
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiuNia
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ......z mojego nieba.....

PostWysłany: 17:26:05 29-03-08    Temat postu:

Natka*** napisał:
Biedna Linda. Zemdlała na wiadomość, że jej dziecko zostało porwane Że też akurat w dniu ich ślubu... Dobrze, że przynajmniej Gustavo jest pod ręką i od razu zajmie się tą sprawą.
Deby w końcu przyznała, że kocha Gustavo i to jeszcze przed swoją pseudo przyjaciółką Trzeba przyznać, że taki mężczyzna jak Gustek to skarb. Chodzący ideał po prostu Gracielka umiejętnie poruszyła temat Rafaela... Chce nim pokierwować by zniszczył szczęście Deby, Gustavo i Rosy...
Gustavo jak na komendanta przystało już zaczął śledztwo w sprawie porwania. To wszystko rzeczywiście działo się bardzo szybko... Za szybko by przechodnie mogli w jakiś sposób zareagować. Gustavo dobrze myśli jeśli chodzi o to, że to porwanie miało związek ze ślubem Lindy i Miguela.
W rodzinie Vellasquezów tkwi jakiś fatum jeśli chodzi o dzieci. Najpierw śmierć córki Raula i Monici teraz to porwanie Diegita...
Jose Manuel jak zawsze powala mnie na kolana. Wchodzi sobie do rezydencji jakby nigdy nic Zdziwiła go atmosfera, której raczej się nie spodziewał. Raul, Juan i Cristina 'rzucili się' od razu na biednego Jose Manuela, a ten niby nie wie o co biega Ale prawdą jest to, że Jose Manuel nie pozwoliłby na porwanie córki bo z dzieckiem to już różnie mogłoby być
Linda chyba się załamała. Ja jej się nie dziwię; dziecko nagle zniknęło w dniu który miał być dla niej najpiękniejszym w życiu, a tymczasem okazał się gorszy od koszmaru Armandito jest przekonany, że za porwaniem stoi jego tatuś.
Jose Manuel już dzwoni do swojej prawej ręki czyli Jaguara. O dziwo ten jest zdziwiony
"- Ach te twoje żarty... Wykazałeś się naprawdę dużym sprytem i logicznym myśleniem... Brawo!
- A to już pan wie?
- Naturalnie...
- Dobre wieści szybko się rozchodzą...
- Rozbawia mnie pan... Nie sądziłem, że Graciela panu o tym opowie, a pan zadzwoni do mnie z gratulacjami. Na starość staje się pan dla mnie aż zanadto życzliwy...
- Co? O czym ty mówisz?
- Teraz pan kpi? Jak to o czym? Od dwóch minut o tym rozmawiamy!
O mojej nowej potrawie którą stworzyłem przy małej pomocy Manola. Jestem z siebie dumny i dziękuję, że pan też to docenia – powiedział Jaguar...
"
Ale scena Jose Manuel gratuluje Jagiemu wykonania zadania, a ten biedak z radością przyjmuje gratulacje i myśli, że Jose Manuel docenia... jego nową i udaną potrawę
Vellasquez ma zastrzeżenia co do porwania Luisy i Diegita bo jak się okazuje porwana miała być Linda. Biedny Jagi z trudem przekonał Jose Manuela, że to nie on stoi za tą akcją. Myślałam, że na tę wiadomość Vellasquez dostanie zawału, ale on jednak dobrze się trzyma. Głupie w tym wszystkim jest to, że teraz wszyscy podejrzewają Jose Manuela. A prawda jest taka, że staruszek jest niewinny.
O ja nie mogę!!! Gustavo aresztuje Jose Manuela praktycznie bez powodu. Jakim to właściwie prawem? Przecież nie ma żadnych dowodów, jedynie jakieś przypuszczenia czy podejrzenia... Bez sensu Jedno teraz jest pewne Jose Manuel przesiedzi sobie nockę za kratkami. Już widzę reakcję Jagiego gdy się o tym dowie
A jednak za tym porwaniem Luisy i Diega stoją te dwie gnidy - Fernando i Vanessa Jak ta flądra śmie nazywać się mamusią Diegita? Ciekawe tylko co te kanalie zamierzają teraz zrobić
Odcinek świetny Czekam na newik i pozdrawiam


No i znowu nie pobiję Natki w pisaniu komentarzy.
Biedna Linda wyobrażam sobie co ona czuła gdy dowiedziała się o porwaniu Diegita.
Najgorsze że w dniu jej ślubu z Miguelem.
Dobrze, że był Gusavo na tym nie udanym ślubie.
Od razu zaczął poszukiwania.
Popieram Natkę i Gaby co do tej rozmowy - ona jest najlepsza.
Wszyscy podejrzewają Jose Manuela,za pewne się zdziwią gdy dowiedzą się że za porawniem stają : głupia foka i głupi orangutan czyli Vanessa i Fernando.
Dobrze, że Jaguar nie porwał Lindy, ale szkoda, że Luisa i diego zostali porwani.
Super, że zabrali Jose Manuela do aresztu.
Mogliby jeszcze osądzić go za zabójstwo Javiera.
Czemu ta głupia flądra nazywa się mamusią Diegita.
Jakbym dorwała ją i Fernanda byliby już trupami od kilkunastu odcinków.

Odcinek świetny, a ja znowu daję komenta ostatnia. Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 19:44:10 29-03-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: Natka***, a_moniak, Gaby oraz blondi95

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

123 ODCINEK

Mieszkanie Enrique – miejsce przetrzymywania Luisy i Diega.

- Nasz plan się powiódł. Nie sądziłem, że uda się porwać także Luisę. Dzięki temu każde z nas ma to co chciało. Ty masz tego bachora co uniemożliwiło na pewno ślub Lindy i Miguela, a ja mam moją niewierną małżonkę Luisę, która tak nieładnie mnie potraktowała. Nic więcej nam nie potrzeba. Wypełniliśmy zemstę – powiedział zadowolony Fernando.
- To dopiero początek zemsty. To dziecko będzie nam przydatne. Ono jest teraz w moich rękach. Ty rób co chcesz z Luisą. Jest twoja – odparła Vanessa.
- Kiedy zażądamy od nich okupu?
- Zwariowałeś? Od razu by nas wykryli. Odczekamy jakiś czas. Chcę aby Linda i Miguel odeszli od zmysłów oczekując na powrót swojego dziecka. Zareagujemy wtedy kiedy będzie ku temu okazja.
- Jak długo będziemy ich przetrzymywać? Nie wiem jak ty, ale mnie są potrzebne pieniądze.
- Lepiej się zamknij, bo wszystko schrzanisz! Na razie mogę ci pożyczyć, ale nie wiem do czego ci one teraz potrzebne. Siedź tu i nie ruszaj się! Ja muszę występować w barze, bo moje zniknięcie tylko ułatwi policji zadanie. Będę jednak tutaj wpadać aby zajmować się tym dzieckiem. A co do Luisy to jak już mówiłam – mam ją w nosie, możesz ją zabić...
- Nie tak szybko. Skoro nie jest już moją żoną, to teraz pozostanie kochanką i niewolnicą. Pozostawię ją na razie przy życiu, bo chcę aby wreszcie dała mi to czego nie otrzymywałem zbyt często w trakcie trwania naszego małżeństwa...
- Masz się akurat czym chwalić... Żony co prawda cię opuściły, ale ja mogę cię dopieścić... Póki co wypijmy za nasz sukces i zemstę na naszych wrogach – powiedziała Vanessa.
- Racja. Wypijmy... A swoją drogą ciekawe co teraz przeżywają Linda i Miguel oraz Juan. Biedaczek stracił swoją ukochaną... Założę się, że obwinia o wszystko Jose Manuela. Coś czuję, że temu staremu kretynowi dostanie się teraz nieźle w kość mimo, że jest niewinny – stwierdził Fernando...

Komisariat policji.

- Nadal upiera się pan, że nie stoi pan za tym porwaniem? – zapytał Gustavo.
- Tak, bo jestem niewinny. To jakaś farsa. Po co miałbym porywać własną córkę i wnuka? To, że nie byłem zwolennikiem ślubu Lindy i Miguela nie oznacza, że targnąłbym się na życie swoich bliskich! – ripostował Jose Manuel... Nie masz na mnie żadnych dowodów Valdez! Żądam adwokata! Wobec braku dowodów mogę wyjść za kaucją jeszcze dziś!
- Tak się składa, że niewiele pan może. Tę noc spędzi pan w areszcie, to będzie czas na przemyślenia. Radziłbym się przyznać i powiedzieć kogo pan wynajął do tej roboty. Czyżby niezawodnego Jaguara?
- Jestem niewinny i nic więcej nie powiem!
- Wsadzić go do celi skoro nie chce rozmawiać. Natychmiast! Jose Manuel został po chwili umieszczony w areszcie. Był tam sam jak palec.
- Wiem, że jest pan tu komendantem, ale nie mamy na tego człowieka żadnych dowodów. Nawet poszlak, a pan go aresztuje. Nie za bardzo rozumiem... Przecież jego adwokat bez trudu może nas oskarżyć, a media zrobią z tego wielką aferę – zauważył Carlo.
- Prasa będzie sprzyjać nam, a nie jemu. Media lubią sensacje i dobrze, bo Jose Manuel Vellasquez już dawno powinien zostać aresztowany. Muszę się jednak z tobą zgodzić. Nie mam na niego żadnych dowodów. Jedyne co mogłem zrobić to zatrzymać go w areszcie na tę noc. Jutro go wypuszczę. Mam dziwne przeczucie, ale chyba tym razem on rzeczywiście jest niewinny. Może porwałby własnego wnuka, ale na pewno nie córkę – powiedział Gustavo.
- To porwanie to niezła łamigłówka – przyznał Carlo.

Na drugi dzień.

Mieszkanie Manola.

- Widziałeś dzisiejsze gazety Leoncio? – zapytał Manolo.
- Nie miałem kiedy. Nie widzisz, że pichcę. Imałem się już w życiu wielu zawodów, ale jako kucharz zaczynam się naprawdę spełniać – powiedział Jaguar...
- Lepiej się od tego oderwij, bo mam wiadomość która cię zainteresuje. Już wczoraj wieczorem nieoficjalnie mówiono o tym w telewizji. A teraz pisze o tym prasa...
- O czym Manolo? Nie mam teraz czasu. Powiedz mi, bo mam obie ręce zajęte! – krzyknął z kuchni Jaguar.
- Nasz ojciec chrzestny Jose Manuel Vellasquez został wczoraj aresztowany jako podejrzany zlecenia porwania swojej córki i wnuka!
- Co takiego? – Jaguarowi z wrażenia wyleciał aż garnek z ręki. Pokaż! Rzeczywiście to prawda. Ale jaja – powiedział po chwili...
- Co o tym sądzisz?
- Z tego co tu pisze został tylko zatrzymany do wyjaśnienia. Znam te wszystkie policyjne przepisy od podszewki. Jeszcze dzisiaj powinni go wypuścić jeżeli nie znajdą dowodów...
- Jesteś pewien, że nie znajdą? Wasza mafia mogła to zrobić... Nie jesteś w to zamieszany?
- Jaka mafia? Co ty opowiadasz. Ja jestem spokojnym obywatelem i nie mieszam się w porwania dzieci. To była działka świętej pamięci Alvaro Manicha. Panie świeć nad jego duszą...
- Ale sam fakt aresztowania Jose Manuela Vellasqueza przed tego komendanta Valdeza robi wrażenie – powiedział Manolo.
- Masz rację braciszku. Ciekawe jak stary to przeżył. Przyzwyczajony do wygód musiał spędzić noc na niewygodnym łóżku w policyjnym areszcie. Biedaczysko. Znając jego o wszystko obwini mnie. Co za paradoks. Valdez aresztował go akurat wtedy gdy jest absolutnie niewinny. Na pewno nie omieszkam sobie uciąć z nim pogawędki na ten temat. Jedna noc w areszcie to jeszcze nic, ale nie życzę mu aby kiedyś trafił do więzienia jak ja w przeszłości. Nie chciałbym być teraz w skórze Valdeza oraz tych co zasugerowali mu aresztowanie starego. Założę się, że doprowadziło to Jose Manuela do ostateczności – śmiał się Jaguar...

Rezydencja Vellasquezów.

- To wszystko bez sensu. Aresztowano ojca... Może i słusznie, ale jednak nie sądzę aby to on za tym stał. Skrzywdziłby Lindę, może małego, ale na pewno nie Luisę. To zawsze było jego oczko w głowie – powiedział Raul.
- Mnie też wydaje się to dziwne. Nie mają dowodów na ojca, więc sądzę, że go szybko wypuszczą – odparł Miguel. Stoimy w martwym punkcie. Nikt nie zadzwonił też z żądaniem okupu. Gdyby sprawcą był Fernando, od razu chciałby w zamian pieniędzy...
- Myślisz, że to Ayala za tym stoi?
- To możliwe, ale mało realne. Porywając Luisę oraz niewinne dziecko jeszcze bardziej by się pogrążył...
- Jak się czuje Linda? Jak to znosi? – zapytał Raul.
- Stara się być silna, ale widzę, że nie jest z nią najlepiej. Jest teraz przy niej Juan. Dla niego to też jest cios. Nasza siostra jest przecież bardzo ważną osobą w jego życiu – przyznał ze smutkiem Miguel...

Rozmowa Lindy i Juana.

- Jakieś fatum wisi nad naszą rodziną! Miałeś rację co do Jose Manuela. On nas nienawidzi. Dobrze, że został aresztowany. Niech tylko powie gdzie przetrzymuje swoją córkę i wnuka! To chory człowiek! – krzyczała zapłakana Linda.
- Uspokój się. Dla mnie porwanie Luisy i Diega to również ogromny cios. Gustavo na pewno znajdzie jakieś dowody obciążające Jose Manuela. Chociaż sam nie wiem – odpowiedział Juan...
- Ale czego nie wiesz?
- Przez noc sporo nad tym myślałem. Jeżeli to sprawka Jose Manuela to byłby on kompletnym idiotą. Po co miałby porywać swoją córkę! Powinien zaatakować mnie albo ciebie, a nie Luisę i Diega. To wszystko jest bardzo dziwne.
- Myślisz, że to ktoś inny może za tym stać? – zapytała Linda.
- Mam pewne podejrzenia... To mógł być Fernando Ayala, przecież on chciał się zemścić na mnie i Luisie. Wydzwaniał do niej, ale po co porywałby się na twojego synka...
- Ta opcja też wydaje się nieprawdopodobna. Przez myśl przeszła mi Vanessa, ale ona ostatnimi czasy wcale się do nas nie odzywała. Na dodatek już dawno powiedziała mi, że pogodziła się z sytuacją i przeprosiła... Jeśli już to zależałoby jej na Miguelu, a nie na Diegu. Sama nie wiem...
- Powiem Valdezowi żeby sprawdził Vanessę. Trzeba próbować wszystkiego, bo każdy może być w to zamieszany. Może Jose Manuel z Jaguarem, może Fernando, może Vanessa, ale może to być ktoś zupełnie przypadkowy, któremu zależy tylko na naszych pieniądzach...
- Jeżeli tak, to czemu nikt nie dzwoni? – westchnęła Linda...

Kancelaria Juana.

- Co za tragedia. Linda i Miguel musieli odwołać swój ślub... Kto mógłby stać za tym porwaniem? – pytał Antonio.
- Też tego nie rozumiem. Czym zawiniło sobie to niewinne dziecko oraz Luisa? – odparła Lorena.
- Wiem jedno. Muszę pomóc swojej rodzinie. Uruchomię swoje kontakty i zrobię wszystko aby ich odnaleziono. Trzeba przecież porozwieszać ich zdjęcia. Może ktoś ich widział. Nie można siedzieć bezczynnie. Porywacze jeszcze nie zadzwonili, wciąż nie znamy motywów tego porwania.
- Masz rację. Jestem z tobą i twoją rodziną. Możesz na mnie liczyć. Wierzę, że Luisa i mały Diego wkrótce się odnajdą – powiedziała Lorena pocieszając Antonia...

Mieszkanie Claudii.

- Wybacz Enrique, ale jestem teraz potrzebna Lindzie. To bardzo trudne chwile w jej życiu – powiedziała Claudia.
- Rozumiem cię kochanie. Idź i wesprzyj ją – odparł Enrique.
- Co za tragedia. Kto mógłby za tym stać? Podobno głównym podejrzanym jest Jose Manuel Vellasquez. Został aresztowany, ale to jest niesłychane gdyby porwał własną córkę i wnuka! Co ty o tym sądzisz Enrique?
- Linda i Miguel mieli wielu wrogów... Niestety moi dawni przyjaciele Fernando i Vanessa byliby do tego zdolni... Szczególnie Fernando, ale to tylko przypuszczenia. Ten człowiek jest poszukiwany, więc kolejne przestępstwo jeszcze bardziej pogorszyłoby jego położenie – powiedział Enrique...

Mieszkanie Gracieli.

- Z czego się śmiejesz? A myślałem, że nikt tak szybko nie będzie podejrzewał ojca o to porwanie! – denerwował się Armando.
- Śmieję się z sytuacji, nie z ciebie. Wyluzuj don Armandito... To nie my stoimy za tym porwaniem – powiedział Jaguar...
- Nie wy? Jeszcze lepiej. Wychodzicie z wprawy. Ktoś was ubiegł i ustawił się na przodzie kolejki wrogów Lindy i Miguela. Ale najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że Jose Manuel jest w areszcie – dodała Graciela...
- Właśnie! Nie widzę tu powodów do kpiny.
- Zatrzymali Jose Manuela na 24 godziny. To akt desperacji Valdeza, bo nie ma na niego żadnych dowodów. Chce aby senior rodu Vellasquezów zmiękł śpiąc na pryczy w areszcie na komisariacie. Jestem jednak pewien, że nic od niego nie wyciągnie. Jose Manuel to stary wyjadacz, a poza tym wyjątkowo jest niewinny. Dzisiaj powinien zostać wypuszczony – oznajmił Jaguar...
- Ale heca... Ciekawe kto w takim razie porwał to dziecko oraz Luisę? – zastanawiała się Graciela.
- Oj Grazzy Grazzy... Ja wiem kto mógł się wepchać w naszą kolejkę. To na pewno Vanessa Cortez. To wariatka która ma obsesję na punkcie Miguela Vellasqueza. Jest też druga opcja z również psychicznym zięciem Jose Manuela, czyli z Fernandem Ayalą. A może porwali ich razem, to wtedy byłyby dopiero jaja... Jeżeli tak, to nie chciałbym być na miejscu porwanych – śmiał się Jaguar...
- Już widzę, że ty traktowałbyś ich lepiej – żartowała Graciela...

Komisariat policji.

- Jest pan wolny – powiedział Gustavo. Przyszła po pana żona...
- Wzruszający komitet powitalny. Mówiłem panu, że nic pan na mnie nie znajdzie. Nie jestem święty, ale nie maczałem palców w tym porwaniu. Zapłaci mi pan za to! Za tę noc w tej okropnej celi – powiedział wściekły Jose Manuel.
- Już się boję. Jest pan wolny. Proszę zejść mi z oczu...
- Dalej mnie podejrzewasz Cristino?
- Sama nie wiem co myśleć – odparła Cristina.
- Nie mam z tym nic wspólnego i więcej nie zamierzam się tłumaczyć. Sam jestem ciekaw kto za tym stoi – powiedział Jose Manuel...
- A pan kogo podejrzewa? – wtrącił Gustavo...
- Jedną osobę. To Vanessa Cortez, nienawidzi Lindy Cordillo i kocha mojego syna. Porzucona kobieta dla zemsty jest gotowa zrobić wszystko...
- Sprawdzimy pana sugestię – stwierdził Gustavo...

Miejsce przetrzymywania Luisy i Diega.

- Policja jeszcze nie była ani w moim mieszkaniu ani w barze. Miałeś rację, że podejrzewają starego Vellasqueza. I bardzo dobrze, bo ten kretyn nie chciał mi pomóc to teraz dostanie za swoje – powiedziała Vanessa...
- Bardzo dobrze. Bądź jednak ostrożna i uważaj na siebie. Policja może cię śledzić – odparł Fernando...
- Wszystko jest pod kontrolą. Nie jestem idiotką i nie zdradzę się przed policją. Zająłeś się dzieckiem? Wczoraj przygotowałam ci niezbędne rzeczy...
- A co ja jestem jego niańką czy co? Sama się baw w opiekunkę...
- Ty kretynie! Dziecko jest głodne. Może mieć zaledwie miesiąc lub dwa... Zaraz go nakarmię i przebiorę...
- Rób co chcesz... Ten bachor to twoja działka...
- Właśnie zaczął płakać. Mamusia zaraz ci pośpiewa – powiedziała Vanessa.
- Ty jesteś jego mamusią? Czy ty zwariowałaś? Już współczuję temu dziecku – stwierdził Fernando.
- Lepiej idź do swojej żonki, a ja się zajmę Diegiem...
- Właśnie tak zrobię, bo ten bachor mnie nudzi...

Po chwili w piwnicy...

- Witaj Luiso. Tęskniłaś? – zapytał drwiąco Fernando...
- Odczep się ode mnie! Ile będziesz mnie tu jeszcze więzić? Jak długo będę związana? – odparła Luisa.
- Tak długo jak będzie mi się podobało. Mały Diego jest teraz z Vanessą, a ty ze mną. Chętnię cię rozwiążę, ale musisz mi się za to odwdzięczyć...
- Co takiego?
- Nie jestem już twoim mężem, bo unieważniliście z Juanem ten święty związek, ale wybaczę ci to jeżeli zachowasz się tak jak powinnaś w przeszłości gdy byłaś moją żoną. Zabawimy się tu i teraz moja kochana Luiso – powiedział śmiejąc się Fernando...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aishwarya
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 16454
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: München
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:55:36 29-03-08    Temat postu:

Cytat:
Widziałeś dzisiejsze gazety Leoncio? – zapytał Manolo.
- Nie miałem kiedy. Nie widzisz, że pichcę. Imałem się już w życiu wielu zawodów, ale jako kucharz zaczynam się naprawdę spełniać – powiedział Jaguar...
- Lepiej się od tego oderwij, bo mam wiadomość która cię zainteresuje. Już wczoraj wieczorem nieoficjalnie mówiono o tym w telewizji. A teraz pisze o tym prasa...
- O czym Manolo? Nie mam teraz czasu. Powiedz mi, bo mam obie ręce zajęte! – krzyknął z kuchni Jaguar.
- Nasz ojciec chrzestny Jose Manuel Vellasquez został wczoraj aresztowany jako podejrzany zlecenia porwania swojej córki i wnuka!
- Co takiego? – Jaguarowi z wrażenia wyleciał aż garnek z ręki. Pokaż! Rzeczywiście to prawda. Ale jaja – powiedział po chwili...
- Co o tym sądzisz?
- Z tego co tu pisze został tylko zatrzymany do wyjaśnienia. Znam te wszystkie policyjne przepisy od podszewki. Jeszcze dzisiaj powinni go wypuścić jeżeli nie znajdą dowodów...
- Jesteś pewien, że nie znajdą? Wasza mafia mogła to zrobić... Nie jesteś w to zamieszany?
- Jaka mafia? Co ty opowiadasz. Ja jestem spokojnym obywatelem i nie mieszam się w porwania dzieci. To była działka świętej pamięci Alvaro Manicha. Panie świeć nad jego duszą...
- Ale sam fakt aresztowania Jose Manuela Vellasqueza przed tego komendanta Valdeza robi wrażenie – powiedział Manolo.
- Masz rację braciszku. Ciekawe jak stary to przeżył. Przyzwyczajony do wygód musiał spędzić noc na niewygodnym łóżku w policyjnym areszcie. Biedaczysko. Znając jego o wszystko obwini mnie. Co za paradoks. Valdez aresztował go akurat wtedy gdy jest absolutnie niewinny

Hahhaahahhaahahha Jagi jest nie samowity..to była działka Manich o lol, to już byli wyznaczeni do ról...makabra
Ale kretyn z Fernanda byle nic nie zrobił Luisie, jak mi żal Lindy i Migiego
Jose Migi też jest świetny.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natka***
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 15 Mar 2007
Posty: 6770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:16:51 29-03-08    Temat postu:

Vanessa i Fernando mają szansę upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Mają to czego chcieli - on Luise, ona Diegita...
Ferdek jak zawsze myśli tylko o pieniądzach, choć może nie tylko... Ten facet jest chory na głowę. Znalazło by się dla niego na pewno miejsce w szpitalu Gracieli... Teraz te dwie kanalie będą opijały swój sukces... Ferdek chociaż w jednym ma rację: przez niego i Vanesse biedny i niewinny Jose Manuel dostanie w kość
Gustavo mnie teraz wkurzył tą pewnością, że to właśnie Jose Manuel stoi za porwaniem Luisy i Diega Jose Manuel dostał pojedyńczą celkę Ma facet wygody - nie co ten nieżyjący Maniche, który gnieździł się z paczką innych zbrodnialców A jednak Gustek ma przeczucie, że tym razem Jose Manuel jest niewinny - widzę poprawę z jego strony
Pasją Jagiego stało się gotowanie NIeustannie coś pichci. Nawet sam twierdzi, że jako kucharz zaczyna się spełniać.
"- Nasz ojciec chrzestny Jose Manuel Vellasquez został wczoraj aresztowany jako podejrzany zlecenia porwania swojej córki i wnuka!
- Co takiego? – Jaguarowi z wrażenia wyleciał aż garnek z ręki. Pokaż! Rzeczywiście to prawda. Ale jaja – powiedział po chwili...
- Co o tym sądzisz?
- Z tego co tu pisze został tylko zatrzymany do wyjaśnienia. Znam te wszystkie policyjne przepisy od podszewki. Jeszcze dzisiaj powinni go wypuścić jeżeli nie znajdą dowodów...
- Jesteś pewien, że nie znajdą? Wasza mafia mogła to zrobić... Nie jesteś w to zamieszany?
- Jaka mafia? Co ty opowiadasz. Ja jestem spokojnym obywatelem i nie mieszam się w porwania dzieci. To była działka świętej pamięci Alvaro Manicha. Panie świeć nad jego duszą...
"
Manolo tak fajnie nazywa Jose Manuela ojcem chrzestnym Jagiemu z wrażenia na wiadomość o zatrzymaniu Jose Manuela aż garnek z ręki wypadł Nie chcę myśleć co w nim było... A do tego Jagi ekspertem w dziedzinie przepisów policyjnych Manolo nazywa obóz milusińskich mafią A Jaguś po raz kolejny ma rację - Maniche to był ekspert jeśli chodzi o porywanie dzieci... Szkoda, że biedaczka już nie ma wśród żywych...
" Biedaczysko. Znając jego o wszystko obwini mnie. " - Czyżby to znowu na Jagiego spadła wina za wszystko co spotkało biedaczka Jose Manuela?
Raul i Miguel nie uważają, że Jose Manuel stoi za porwaniem Luisy i Diega i mają rację Ale dobrze robią poruszając temat Fernanda... Również Linda i Juan zaczynają dobrze myśleć jeśli chodzi o to porwanie. Oby Gustavo też oświeciło w tej sprawie. Zamiast podejrzewać niewinnego człowieka mógłby zacząć tropić Ferdka
Antonio nie chce czekać bezczynnie Ma dobre nastawienie i to się liczy! Może też liczyć ma wsparcie Loreny O dziwno w dzisiejszym odcinku wszyscy podejrzewają Fernanda i Vanesse No to jesteśmy na dobrej drodze.
Don Armandito za bardzo się unosi Musi wrzucić biedak na luz.
Nie wiem czy tylko ja tak sądze, że teksty Jagiego są nie do pobicia "Ja wiem kto mógł się wepchać w naszą kolejkę." Grazzy śmie wątpić w to, że Jaguar zajmowałby się lepiej porwanymi niż Vanessa i Fernando. Przecież to oczywiste, że porwani przez Jagiego mieliby jak w niebie. A do tego gratis degustacje jego coraz to nowszych potraw
Co za zmiana Jose Manuel mimo, że wścieka się na Gustavo rzucił mu swoimi podejrzeniami co do porwania Gustavo dzięki temu sprawdzi Vanessę, ale szczerze wątpie, że coś na nią znajdzie Obym się jednak myliła...
"- A co ja jestem jego niańką czy co? Sama się baw w opiekunkę...
- Ty kretynie! Dziecko jest głodne. Może mieć zaledwie miesiąc lub dwa... Zaraz go nakarmię i przebiorę...
- Rób co chcesz... Ten bachor to twoja działka...
- Właśnie zaczął płakać. Mamusia zaraz ci pośpiewa – powiedziała Vanessa.
- Ty jesteś jego mamusią? Czy ty zwariowałaś? Już współczuję temu dziecku – stwierdził Fernando.
- Lepiej idź do swojej żonki, a ja się zajmę Diegiem...
" Don Fernandito nie chce robić za niańkę. Odbiegając od tematu to ciekawe jak poradziłby sobie z tym zadaniem niezawodny Jaguar Vanessa znowu nazywa się mamusią Diegita Ferdek słusznie współczuje dziecku...
Co ten idiota Fernando zamierza zrobić Lusie Oby do niczego nie doszło...
A więc podsumowując: odcinek był świetny Czekam na kolejny i pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 23:02:29 29-03-08    Temat postu:

Co jakiś czas postaram się też wrzucać jakieś fotki z ostatnich odcinków

Tutaj m.in. śmierć Manicha w więzieniu, aresztowanie Jose Manuela, rozmowa JM i Jaguara, ostatnie chwila ojca Jaguara, Jaguar przedstawia Manolowi "ojca chrzestnego", Jaguar śledzący Cristinę i Javiera oraz z pieniędzmi, które otrzymał po zabiciu Mendozy.

























Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 23:03:46 29-03-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 18:20:49 30-03-08    Temat postu:

wow ale świetne foty
szczególnie te z Jagim

odcinek jak zawsze super, Jose Manuel musiał zostać jedną noc w areszcie, mimo ze był niewinny..hehe...
coraz więcej osób przypuszcz że za porwaniem może stać Vannessa z Ferdkiem...
super scenka pichcenia obiadku dla braciszcka przez Jagiego :lol2: widzę ze dobrze się czuje w roli gospodyni domowej
Najbardziej porwanie przeżywa Linda..biedna
Vanessa mamusią dla Diega, jeszcze mu będzie śpiewa, biedny chłopczyk..

czekam na kolejne odcinki
jeszce ferdek który pewnie będzie chciał zgwałcić Luisę, jak ja go nienawidzę..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 18:46:31 31-03-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: Natka***, a_moniak oraz Gaby

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

124 ODCINEK

Piwnica posiadłości Enrique.

- Nigdy nie będę twoja, dobrze wiesz, że Juan Cordillo to jedyny mężczyzna którego kocham! – krzyczała Luisa. Jak śmiesz mnie tak traktować, przecież to ty miałeś drugą żonę!
- Nie odwracaj kota ogonem i nie wspominaj mi nawet o tym orangutanie! Tylko pogarszasz swoją sytuację! – odpowiedział Fernando.
- Co mi zrobisz? Już wystarczająco podle się zachowałeś porywając niewinne dziecko!
- To był akurat pomysł Vanessy, a ja jej nie odmawiam tak jak ty nie odmawiasz temu kretynowi Juanowi! Miałem szczęście, że ty znalazłaś się w pobliżu i dzięki temu upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu. Vanessa ma dziecko i może zemścić się na Lindzie i Miguelu, a ja mam ciebie i właśnie teraz zapłacisz mi za swoją obojętność! Jesteś związana i taka bezbronna! Nikt ci nie pomoże! Fernando rzucił się na Luisę.
- Puszczaj mnie!
- Jak będziesz grzeczna to cię rozwiążę i będzie nam wygodniej. Ja też nie chciałbym tego robić przez siłę. To jak będzie?
- Nigdy ci się nie oddam draniu!
- Czyżby? Przekonajmy się!

Rezydencja Vellasquezów.

- I co? Dalej myślicie, że ja stoję za tym porwaniem? Valdez nic na mnie nie ma. Moglibyście chociaż przeprosić – powiedział Jose Manuel...
- Jeszcze nic nie wiadomo. Dobrze cię znamy tato – odparł Raul.
- Własny syn oskarża ojca! Niesłychane!
- Oby to była prawda i ucieszyłbym się gdybyś nie był w to zamieszany.
- Raul ma rację. Kolejny skandal w rodzinie to ostatnie co nam
potrzeba – dodała Cristina.
- Ten bachor chociaż jest moim wnukiem niewiele mnie w sumie obchodzi, ale jak ktoś mógł podnieść rękę na moją córkę! Na moją Luisę... Gdzie jest Miguel i jego niedoszła żona?
- Są u siebie. Wciąż czekają na jakiś telefon od porywaczy...
- Nie doczekają się. To nie są zwykli porywacze, już mówiłem o tym Valdezowi. Ktoś z ich wrogów nie chciał dopuścić do tego ślubu i osiągnął swój cel porywając dziecko. Muszę przyznać, że całkiem nieźle było to pomyślane, ale dlaczego porwali Luisę? – zastanawiał się Jose Manuel.
- Kogo podejrzewasz? – spytał Raul.
- To na pewno robota tej wariatki Vanessy Cortez. Nie zdziwiłbym się gdyby maczał w tym palce również Fernando Ayala – powiedział Jose Manuel...

Piwnica posiadłości Enrique.

- Puść ją Fernando! – krzyknęła nagle Vanessa wchodząc do piwnicy.
- Co? Zwariowałaś? Sama mówiłaś, że Luisa jest moja, a ty zajmujesz się dzieckiem – odparł wściekły Fernando.
- Teraz następuje zmiana planów! Wyobraź sobie, że ten bachor jeszcze bardziej płacze i krzyczy gdy biorę go na ręce!
- Wcale się temu nie dziwię – wtrąciła Luisa.
- Zamknij się kretynko! Ciesz się, że cię ratuje przed Fernandem!
- O co ci chodzi Vanessa?
- Będziesz się zabawiał z nią innym razem. Teraz Luisa jest mi potrzebna do dziecka. Muszę jechać do baru, więc ona się nim zajmie, bo ty do niczego się nie nadajesz. Rozwiąż ją! Ale pamiętaj Luiso – nie próbuj żadnych numerów z ucieczką, bo marnie skończysz...
- Chwaliłaś się swoimi matczynymi umiejętnościami, a teraz potrzebujesz do niańczenia dziecka innych – machnął ręką Fernando.
- Rób co powiedziałam. A jeżeli znowu ci się zachce gwałtu, to własnoręcznie cię zabiję! Rozumiesz? – Vanessa wyciągnęła pistolet. To nie czas i nie miejsce na takie zabawy. Uwolnij ją i niech się zajmie dzieckiem. Wszystkie niezbędne rzeczy są kupione. Wracam za kilka godzin. Żadnych głupot, bo oboje zachowujecie się jak dzieci we mgle – westchnęła Vanessa...
- Gdzie my w ogóle jesteśmy? – spytała Luisa.
- Chciałabyś wiedzieć. Idź do tego dziecka. Uratowało cię wstawiennictwo Vanessy, ale nie myśl, że tak będzie zawsze...
- Nigdy ci się nie uda mnie skrzywdzić!
- Tu masz małego. Zajmij się nim i uważaj, bo będę miał na ciebie oko. Wszystkie wyjścia są zamknięte. Jesteśmy na końcu świata, więc nie ma dla ciebie ratunku... Swoją drogą ciekawe co powiedziałby Enrique gdyby wiedział, że gościmy w jego mieszkaniu – pomyślał Fernando...

Mieszkanie Lindy i Miguela.

- Wczoraj miał odbyć się nasz ślub kościelny. Wszystko zostało przełożone, ale nie dbam o to! Najważniejsze dla mnie jest to aby mały Diego oraz Luisa się odnaleźli. Dlaczego porywacze nie dzwonią? Nie rozumiem tego – płakała Linda...
- Uspokój się. Musisz być silna. Dasz radę. Jeszcze nadejdzie dzień waszego ślubu, który będziecie świętować w trójkę. Diego na pewno się odnajdzie. To tylko kwestia czasu. Możesz przecież liczyć na Gustavo Valdeza. On poruszy niebo i ziemię aby go znaleźć – stwierdziła Claudia.
- Dziękuję ci Enrique, że przyszedłeś razem z Claudią nas wesprzeć. To wiele dla nas znaczy – powiedział Miguel rozmawiając w kącie z Enrique.
- Mam dziwne przeczucie, że to nie twój ojciec za tym stoi, lecz moi niedawni jeszcze przyjaciele – zauważył Enrique.
- O czym ty mówisz?
- O Fernandzie i Vanessy. To para szczurów którzy mają rachunki do wyrównania z waszą rodziną. Obym się mylił, ale oni mogą za tym stać. Policja powinna sprawdzić bar i mieszkanie Vanessy. Może tam ukrywa się Fernando lub tam przetrzymują porwanych...
- Dobra myśl. Mogłem na to wpaść wcześniej! Jadę do baru. Zajmijcie się Lindą. Ona nie może się załamać – powiedział Miguel.
- Załatwione. Przynajmniej tak mogę się odwdzięczyć za to co zrobiłem Claudii. To oni muszą za tym stać. Tylko gdzie się ukrywają? – pomyślał Enrique.

Jakiś czas później.

Bar „Cardera”.

- Pani Vanessa Cortez? – zapytał Gustavo.
- Tak, to ja – odparła Vanessa. Policja o mnie pyta? Niesłychane. W czym mogę pomóc panu komendantowi?
- Na pewno słyszała pani o porwaniu dziecka Lindy Cordillo i Miguela Vellasqueza – Diega oraz Luisy Vellasquez. Zapytam wprost: czy ma pani coś z tym wspólnego?
- Słucham? To chyba jakiś żart?! Ja miałabym porywać małe dziecko? Pan chyba sobie kpi!
- Proszę się nie denerwować tylko mówić do rzeczy.
- Słyszałem o tym wydarzeniu, bo śledzę co się dzieje w telewizji. Ale podobno macie już winnego – to Jose Manuel Vellasquez. Niezły potwór z niego skoro porwał własną córkę i wnuka...
- Nie tylko on miał powody aby się mścić na Lindzie Cordillo. Nie tylko on nie chciał tego ślubu, pani również...
- W przeszłości miałam z nią zatargi, ale w życie nawet najgorszemu wrogowi nie życzyłabym takiej tragedii! Za kogo mnie pan uważa?
A poza tym jakiś czas temu przeprosiłam Lindę i Miguela i się pogodziliśmy. Ich nadchodzący ślub w ogóle mi nie przeszkadzał...
- Jakoś pani nie wierzę. Wiele osób na panią wskazuje, np. Jose Manuel Vellasqauez...
- Ten stary kretyn się we mnie zakochał i nawet proponował mi współpracę w uniemożliwieniu zawarcia tego małżeństwa, ale odmówiłam mu na co on zareagował bardzo agresywnie. Pewnie teraz się na mnie mści wskazując mnie jako podejrzaną. Wie pan... tonący brzytwy się chwyta.
- A co powie nam pani o Fernandzie Ayala? To podobno pani przyjaciel, a nawet kochanek...
- Bzdury! Żaden kochanek. Po prostu stary znajomy. Uprzedzę pana następne pytanie. Znam jego przestępczą działalność, ale nie widziałam go już bardzo długo. Nie mam pojęcia gdzie ten człowiek może się ukrywać. Nie miałam z nim styczności, zresztą kilka miesięcy byłam zagranicą na tournee, a z tego co wiem to właśnie wtedy popełniał on te wszystkie przestępstwa. Czy to wszystkie pytanie, bo za chwilę mam kolejny występ.
- To nie wszystko. Pojedzie pani z nami do swojego mieszkania aby sprawdzić czy nie przetrzymuje tam pani zakładników. Jeżeli wszystko będzie w porządku, nie będę pani więcej nękać.
- Skoro to konieczne...
- Jeżeli za tym stoisz, to gorzko tego pożałujesz! – krzyknął nagle Miguel wchodząc do baru!
- Uspokój się Miguel. Właśnie przesłuchujemy panią Vanessę. Zostaw to policji – powiedział Gustavo.
- Jeżeli porwałaś moje dziecko, nie ręczę za siebie!
- Nie denerwuj się Miguel. Ja to załatwię. Jak chcesz możesz jechać
z nami do jej mieszkania, ale zachowaj spokój...
- Dobrze, postaram się, ale ta kobieta wytrąca mnie z równowagi...
- Carlo! Nakazałeś śledzenie Jose Manuela? Na wszelki wypadek wolę go mieć na oku. Wcale nie jestem pewny jego niewinności...
- Nie zrobiłem tego... – odparł Carlo.
- Żartujesz sobie? Natychmiast wyślij ludzi i niech obserwują rezydencję. Wszystko musi być na mojej głowie. Czasami czuję jakbym pracował z samymi tumanami – westchnął Gustavo...

Mieszkanie Gracieli.

- Zwariował pan do reszty? Co pan tu robi? – spytał Jaguar.
- Wypuścili mnie z aresztu, więc musiałem tu przyjść i odreagować! Jestem wściekły, że Valdez mógł tak po prostu mnie aresztować! – odparł Jose Manuel.
- Wie pan na co nas teraz naraża? – zdenerwowany Jaguar wyjął broń
i rozejrzał się przez okno. Trwało to dobrą chwilę...
- Co robisz?
- Patrzę czy ktoś z policji pana nie śledzi! Z panem to czasami jak z dzieckiem! Valdez na pewno postarał się o to aby miał pan ogon! Na szczęście nie widzę tu żadnego podejrzana samochodu... Na przyszłość niech pan uważa, bo od razu wszyscy jak tu siedzimy zostalibyśmy aresztowani!
- Będę uważał, ale ty lepiej powiedz mi co mamy robić dalej?
- Wolałbym pomówić o pana pobycie w areszcie. Mamy czas. Niech pan opowiada. Grazzy na pewno chętnie posłucha i dowie się czy panują tam podobne warunki jak u niej w zakładzie, a don Armandito zobaczy co go czeka w niedalekiej przyszłości – powiedział śmiejąc się Jaguar.
- Daj spokój Jaguar – bronił ojca Armando.
- Leoncio ma rację. Niech pan opowie jak potraktował pana przyszły mąż mojej serdecznej przyjaciółki Deborah – wtórowała Jaguarowi Graciela...
- Bez dowodów wpakował mnie do aresztu na 24 godziny! Aresztował mnie, bo tak mu się podobało! Widzicie co czyni władza z człowieka?
- Widzimy. Niech pan tylko spojrzy najpierw w lustro – kiwał głową Jaguar...
- Mam opowiadać czy nie? Bo cię stąd wyrzucę! – kipiał ze złości Jose Manuel.
- Niech pan opowiada. Brzmi ciekawie. Tę historyjkę będzie pan mógł opowiadać wnukowi jeżeli się odnajdzie...
- Jeszcze jedno słowo i wychodzę!
- Już się przymykam. Słucham opowieści...
- Valdez aresztował mnie, bo tak mu się podobało. Mógł mnie aresztować za 100 innych zbrodni, ale zrobił to za domniemane porwanie! A tutaj akurat byłem niewinny i czysta jak łza...
- To czy czysty to nie wiem, bo pewnie dali panu jakieś ohydne i obskurne ubranie dla więźnia. Tak już jest w Kolumbii, też tego nie rozumiem...
- Dali mi jakieś niebieskie szmaty mimo, że przebywałem w celi w komisariacie, a nie w więzieniu... Ale mniejsza o to. Jakoś wytrzymałem na tym twardym łóżku w tej zimnej celi...
- Niech pan nie narzeka. I tak potraktowali pana jak króla. Manicha komendant wpakował do celi z innymi pięcioma przestępcami i nie dożył tych 24 godzin. Ja też w przeszłości dostałem nieźle w kość, ale teraz po wszystkich przejściach jestem twardszy, chociaż serce czasami mi się kruszy, ale to z miłości, prawda Grazzy?
- Jasne Leoncio – odparła rozbawiona Graciela.
- Dali panu w ogóle poduszkę?
- Dali...
- A ja w 1985 roku nie miałem jak mnie zatrzymali za jazdę po
pijanemu – westchnął Jaguar. Inna sprawa, że byłem wtedy młodym głupim szczylem takim jak dziś don Armandito. Dopiero rozpoczynałem swoją karierę. Po sportowemu można powiedzieć, że byłem juniorem. Ach... Po prostu inne czasy...
- Dajcie już spokój! Najważniejsze że wypuścili ojca z tego aresztu. Teraz należy się zastanowić kto porwał Luisę i to dziecko – wtrącił Armando.
- Ja podejrzewam Vanessę. Ona chciała razem ze mną zniszczyć ślub Miguela i Lindy, ale nie zgodziłem się z uwagi na to, że ta żmija jest przyjaciółka Fernanda – powiedział Jose Manuel.
- Gdybym ja był komendantem już dawno złapałbym podejrzanych. To proste jak słońce – Vanessa porwała dziecko, a pański zięć Fernando porwał Luisę. Mi to zajęło dzień ciekawe ile zajmie Valdezowi – powiedział Jaguar...

Kancelaria Juana.

- Nie mogę pracować. Powinienem albo pomagać Lindzie albo dołączyć się do poszukiwań. Tutaj nie jestem w stanie się skupić – powiedział Juan.
- Mówiłem ci już to wcześniej. Ja o wszystko zadbam z Loreną. Dzięki Claudii mamy już zdjęcie Diega i Luisy. Jeszcze dziś porozwieszamy je w różnych punktach miasta. Może to pomoże. Trzeba próbować wszystkiego – odparł Antonio.
- Jestem wspaniały kuzynie. Bóg ci to kiedyś wynagrodzi. Twoja pomoc nie pójdzie na marne. Wierzę, że kiedyś staniesz na nogi. Jeżeli istnieje sprawiedliwość na tym świecie to tak właśnie będzie.
- Juan ma rację. Twoja szansa nadejdzie – dodała Lorena...
- Nie narzekam na swój los i nie chcę robić sobie nadziei. Ale nie ukrywam fajnie byłoby kiedyś jeszcze poruszać swoimi kończynami – żartował Antonio...

Centrum mody.

- Powinnaś być teraz w domu. Naprawdę podziwiam cię, że starasz się
o tym nie myśleć – powiedział Marco.
- Ale ja cały czas myślę o mojej szwagierce i o tym dziecku. Co z nimi będzie? – zamartwiała się Monika.
- To nie lada problem, ale mój brat to znakomity policjant. W duecie z Gustavo Valdezem na pewno odnajdą Luisę i Diega. Zobaczysz...
- A ja ciągle o swoich problemach... Powiedz lepiej co u ciebie? Jak ci się układa z Loreną?
- Malutkimi krokami idziemy do przodu. Nie ukrywam, że to dziewczyna bardzo mi się podoba. Może kiedyś coś więcej nas połączy – powiedział Marco...

Mieszkanie Deborah.

- Jak czujesz się w towarzystwie swojego prawdziwego ojca? Wiem, że ostatnie kilka tygodni nie było dla ciebie łatwych – powiedziała Deborah.
- Nie zaprzeczę, ale jakoś wytrzymuję – śmiała się Rosa. Rafael jest naprawdę w porządku tatą, zawsze chciałam go poznać...
- Jeśli masz jakieś wątpliwości to mi je po prostu powiedz...
- Lubię przebywać z moim ojcem, ale to jednak nie to samo co przebywanie z Gustavem. W jego towarzystwie czuje się inaczej, po prostu lepiej. Jeżeli mogłabym coś zmienić chciałabym aby to właśnie on mnie wychowywał – stwierdziła Rosa...
- Może tak kiedyś będzie. Nie zapominaj jednak, że mimo wszystko Rafaelowi także powinnaś dać szansę – zauważyła Deborah...

Mieszkanie Vanessy.

- Przeszukaliście już cały dom? Mówiłam, że nie mam nic do ukrycia. Nie przebywa tu żadne dziecko! Nikogo nie porwałam! Panie komendancie, Miguel – w dalszym ciągu sądzicie, że to moja sprawka? – powiedziała zdenerwowana Vanessa.
- To wszystko co chcieliśmy sprawdzić. Dziękuję za cierpliwość – oznajmił Gustavo.
- Nie wiem czy mogę ci wierzyć, ale pamiętaj, że jeżeli to ty za tym stoisz, słono za to zapłacisz – wtrącił stanowczym głosem Miguel. Policja oraz młody Vellasquez opuścili w końcu mieszkanie Vanessy.
- Ten Valdez szuka dziury w całym, ale nie dam się sprowokować i złapać. Przykro mi Miguel, ale nie miałam wyjścia. To jest kara za to, że mnie odrzuciłeś. Poczujesz z Lindą co to jest cierpienie. I to jeszcze bardzo długo – powiedziała sama do siebie Vanessa...


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 18:52:07 31-03-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 55, 56, 57 ... 72, 73, 74  Następny
Strona 56 z 74

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin