|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Najgorszy czarny charakter? |
Jose Manuel |
|
40% |
[ 10 ] |
Jaguar |
|
12% |
[ 3 ] |
Fernando |
|
4% |
[ 1 ] |
Alvaro |
|
8% |
[ 2 ] |
Monika |
|
8% |
[ 2 ] |
Armando |
|
0% |
[ 0 ] |
Enrique |
|
4% |
[ 1 ] |
Vanessa |
|
16% |
[ 4 ] |
Wszyscy są tak samo źli |
|
8% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 25 |
|
Autor |
Wiadomość |
a_moniak Mistrz
Dołączył: 21 Lut 2007 Posty: 12531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 19:40:15 31-03-08 Temat postu: |
|
|
uff dzięki Vanessie , Ferdek nie skrzywdził Luisy..
biedny Dieguito, musiał być w łapach tej wstrętnej Vanne...
Jose Manuel spędził w celi tylko 24 godziny, ale mocno to przeżył, tyle różnych ma przestępstw na koncie a poszedł siedzieć z coś czego nie zrobił
Jagiemu przypominały się czasy młodości..jazda po pijanemu, kiedy był młodym szczylem :lol2: ale przejmował się JM pytał o wszystkei "wygody" w celi
Gustavo dopiero teraz przesłuchał Vannessę... trochę późno..Jagi rozwiązał sprawę porwania od razu, wiedział że to Vanessa, y Ferdek...
Mig jest pewny ze za porwaniem jego synka stoi ta kretynka...szkoda że nic nie wykryli... żadnych śladów..
genialny odcinek, czekam, na kolejny |
|
Powrót do góry |
|
|
Natka*** Mocno wstawiony
Dołączył: 15 Mar 2007 Posty: 6770 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:01:33 01-04-08 Temat postu: |
|
|
Super odcinek
Rzeczywiście podłe było porwanie niewinnego dziecka Tak naprawdę to Vanessie i Fernandowi nadażyła się świetna okazja gdy Luisa wyszła z Diegitem. Te dwie gnidy mają okazję upiec dwie pieczenie na jednym ogniu... Oby jednak ich plany spaliły na panewce.
Jose Manuel chciałaby przeprosin ze strony członków rodziny za oskarżenia Jose Manel może nie do końca to okazuje, ale martwi się o Luisę pomimo tego co ich ostatnio poróżniło. Widać, że to jego 'oczko w głowie' Stary Vellasquez bardzo dobrze myśli jeśli chodzi o porywaczy. Tyle, że myśleć to jedno a robić to drugie. Czekając bezczynnie raczej nikt niczego nie osiągnie.
I kto by pomyślał, że Vanessa uniemożliwi Ferdkowi skrzywdzenie Luisy. Teraz w końcu dziecko będzie pod właściwą opieką Vanessa zabijająca Ferdzia? Ciekawe
"Jesteśmy na końcu świata" - Fernando ma marzenia nie do spełnienia. Ciekawe czy Enrique w jakiś sposób odkryje, że porywacze 'goszczą' na jego posiadłości...
Enrique przyszedł z Claudią by wesprzeć Miguela i Linde. Linduś dalej rozpacza
No nareszcie Gustavo przypełznął do tego baru flądry Vanessy. Ta kobieta kłamie w żywe oczy. Wymyśla sytuacje, które nie miały miejsca w prawdziwym życiu... Gustavo chce obejrzeć mieszkanko Vanessy - tylko tyle?!?!?! Jestem zawiedziona, powinna zostać zamknięta (przynajmniej) na dobę w areszcie jak Jose Manuel, a jeśli nie to dostać przynajmniej jakiś dozór policyjny...
Jose Manuel by odreagować siedzenie w areszcie wybrał się do mieszkania Grazzy w którym jak zawsze trwa przesiadówka Jaguar to rzeczywiście jest ekspert jeśli chodzi o policję. Był pewien, że Jose Manuel mógł mieć 'ogon'.
Jagi jak zawsze niezastąpiony Swoimi docinkami jak zawsze wkurza Jose Manuela
Biedny Jaguś: serce mu się kruszy z miłości... A w 1985 roku nawet poduszki nie dostał do spania siedząc w areszcie Tak sobie myślę, że może w innym życiu Leoncio będzie komendantem jakiejś policji. Skoro rozwikładnie spraw policyjnych zajmują mu tak mało czasu...
To chyba logiczne, że Juan nie potrafi skupić się w pracy... A Antek kiedyś chciałby poruszać własnymi kończynami - oby mu się to udało
Dobrze, że Rosa złapała dobry kontakt z ojcem. Przynajmniej narazie Rafael wydaje się być w porządku Ale jednak chyba większą sympatią Rosita obdarzyła Gustavo
Jak się można było domyślić policja nic nie znalazła na Vanessę w jej własnym mieszkaniu. Ta głupia baba znów się odgraża... Mam jej serdecznie dość |
|
Powrót do góry |
|
|
NiuNia Big Brat
Dołączył: 20 Sty 2008 Posty: 867 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ......z mojego nieba.....
|
Wysłany: 18:03:26 01-04-08 Temat postu: |
|
|
Kurde kiedy ja byłam w temacie twojej telci? Dwa odcinki już opuściłam. Jeszcze chwila a opuściłabym całą tak świetną telcię. Dobra biorę się za komentowanie tych odcinków bo inaczej nigdy ich nie skomentuję. Foty które dałeś pod odcinkiem 123 były świetne. Mam nadzieję, że będzie ich o wiele więcej.
Koment do odcinka 123.
Nienawidzę tej po******* parki, jaką jest Vanessa i Fernando. Nie dość że porwali Diegita i Luisę to jeszcze ukrywają się u Enrique. Więc Jose Manuel miał ciekawą noc w więzieniu. Pewnie żałuje że nie odwiedziła go żadna z jego kochanek. Naprawdę Linda i Miguel mają peche. Na samym początku związek Miguela z Monicą i jej ciąża. Potem kłótnie z Juanem i zdrada Miguela z Vanessa, a teraz porwanie ich synka. Bardzo jest mi ich szkoda.
Koment do odcinka 124
Jak ten de*** śmiał dodchnąć Luisy. Na szczęście zjawiła się Vanessa. Chyba ma odrobinę serca. Szkoda, że Gustavo wypuścił Jose Manuela za wolność.
Co by tam jeszcze napisać. A!! Oba odcinki były świetne. Miałeś rację, że wkrótce będą ciekawsze ( pozostałe teź były ciekawe, bez urazy) Pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 18:14:12 02-04-08 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za wszystkie komentarze
Pozdrowienia dla takich osób jak: Natka***, a_moniak oraz Black_Lady:)
INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]
125 ODCINEK
Na drugi dzień.
Posiadłość Enrique.
- Sporo ryzykuję, bo policja zaczęła już węszyć. Na szczęście nikt mnie nie śledził – powiedziała Vanessa.
- Lepiej uważaj, bo jeden głupi krok i wpadniemy – odparł Fernando.
- Nie wymądrzaj się tak! Wiem co robię. Rzuciłam podejrzenia na Jose Manuela Vellasqueza, może to coś da. Póki co nie mają na mnie żadnych dowodów. Lepiej powiedz jak tam mój aniołeczek jakim jest Diego.
- Totalnie ci odbiło! Jaki twój aniołeczek? Może jeszcze powiesz, że to jest twoje dziecko i Miguela. Odjęło ci rozum?
- Zamknij się Fernando! Jak ci się nie podoba, to może odejść i od razu pójść do więzienia. Ciesz się, że dostałeś ode mnie trochę kasy... Inaczej byś nie przeżył. Co z tym dzieckiem?
- Cały czas jest pod opieką Luisy.
- Musimy jej nieustannie pilnować. Na pewno będzie próbowała uciec lub jakoś powiadomić swoją rodzinę.
- Już to załatwiłem. Nie ma tu żadnych telefonów. Zabezpieczyłem też okna. Mieszkanie Enrique stało się dla nich więzieniem – powiedział Fernando.
- Dziecko śpi – wtrąciła Luisa.
- Świetnie. A teraz wracaj do piwnicy. W nagrodę nie będziesz tam związana. Ale pamiętaj – żadnych numerów, bo zginiesz. Zaprowadź ją tam Fernando – powiedziała Vanessa.
Po chwili.
- Jesteśmy z daleka od miasta skarbie, więc twojego wołania nikt nie usłyszy. Oszczędzaj lepiej struny głosowe. Siedź tu cicho. Na razie jesteś nam potrzebna, więc żyjesz, ale to się może zmienić. Wezwiemy cię gdy będzie ku temu sposobność – powiedział Fernando.
- Jesteście bandytami! Policja w końcu was znajdzie i skończycie za kratkami! – krzyczała Luisa.
- Twoje niedoczekanie skarbie. Potem cię odwiedzę, teraz idę do swojej sojuszniczki – powiedział Fernando.
- Ile jeszcze potrwa to piekło? Co teraz czują Linda, Miguel i Juan? Tak mi ich żal... Ja czuję się tu okropnie, ale oni też muszą odchodzić od zmysłów – pomyślała Luisa...
Komisariat policji.
- Zebraliśmy się tutaj aby ustalić szczegóły działania w sprawie porwania Luisy Vellasquez i jej bratanka Diega. Uprowadzeni zostali w okolicach tego właśnie parku trzy dni temu. Stało się to w dniu ślubu rodziców chłopca. To nie jest przypadek. Mamy kilku podejrzanych którzy z żądzy zemsty mogli chcieć dokonać tego czynu. Pierwszym jest Jose Manuel Vellasquez – ojciec niedoszłego pana młodego, który delikatnie mówiąc nie lubi jego wybranki. Od lat ten człowiek nagina prawo. Nie mamy na niego dowodów, ale na 99,9% dokonał wielu przestępstw. Śmiem twierdzić, że Jose Manuel mógł dokonać porwania działając razem z Leoncio Peną, czyli „Jaguarem” – jednym z najgroźniejszych przestępców w kraju. Mógł kazać porwać własną córkę dla niepoznaki, aby oddalić od siebie podejrzenia – powiedział Gustavo.
- Brzmi niewiarygodnie, ale to możliwe – odparł Carlo.
- Zatrzymałem go na 24 godziny w celi, ale to stary wyjadacz i nie da się tak łatwo złamać. Jose Manuel Vellasquez mógł to zrobić, ale nie musiał. Są również inni podejrzani...
- Kogo ma pan na myśli panie komendancie? – zapytał jeden z policjantów.
- Vanessę Cortez. Również ją sprawdziłem, ale ona nie jest głupia. Wydaje się być czysta, ale nie wiadomo co kombinuje. Dlatego potrzebuje dwóch ludzi do podążania za Jose Manuelem Vellasquezem i dwóch kolejnych dla Vanessy Cortez. Wy zajmiecie się seniorem rodu Vellasquezów. Macie koczować przed rezydencją i jechać za nim gdziekolwiek pojedzie. Trzeba również mieć oko na jego firmę. Z kolei wy zajmiecie się panną Cortez, a więc barem gdzie śpiewa oraz jej mieszkaniem...
- Rozumiemy. Zaraz się tym zajmiemy.
- Jest jeszcze trzecia i czwarta opcja. Porwania dokonać mógł Fernando Ayla, kolejny ukrywający się od miesięcy przestępca. Jego celem mogła być zemsta na swojej byłej żonie Luisie. Niewykluczone, że Fernando i Vanessa działają wspólnie. Istnieje też hipoteza, że Jose Manuel za pośrednictwem Jaguara i Vanessy dokonał porwania, ale to mało prawdopodobne. Wykluczam Jose Manuela i Fernanda Ayalę, bo Vellasquez nie znosi swojego zięcia i nie wszedłby z nim raczej
w spółkę. I ostatnia opcja jaka nam pozostało. Porywacze mogą być zupełnie przypadkowi. Wcale nie musi to być ktoś z powyższej czwórki. Jednak nie sądzę aby tak było, bo już dawno zadzwoniliby z żądaniem okupu – stwierdził Gustavo.
- A więc wszystko jasne. Możemy zacząć działać.
- Do roboty! Dość obijania się! Każdy ma wyznaczone swoje zadanie. Nie spoczniemy póki nie odnajdziemy dziewczyny i dziecka – powiedział Gustavo.
- Ja mam jeszcze jedno spostrzeżenie – wtrącił Carlo.
- Słucham cię Carlo.
- Należy raz jeszcze sprawdzić tego przyjaciela Fernanda Ayali. Mówię tu o Enrique Cardenasie. On był związany z Vanessą i Fernandem. Może coś wiedzieć.
- Masz rację. Trzeba raz jeszcze wypytać go o wszystko. Ten człowiek może naprawdę dużo wiedzieć – zauważył Gustavo...
Biuro Lindy i Claudii.
- Cieszę się, że ci się układa z Ricardem. Widziałam go tylko raz, ale to na pewno super facet – powiedziała Claudia.
- Znamy się jeszcze z czasów studiów. Już raz byliśmy razem, ale nam nie wyszło... Teraz powróciliśmy do siebie i chyba ta rozłąka wyszła nam na dobre. Łączy nas jeszcze większa więź niż dawniej – odparła Veronika.
- To wspaniale. Chociaż powiem Ci, że myślałam, że coś połączy cię z Antoniem.
- To miły chłopak. Tak mi go szkoda... Oby kiedyś stanął na własnych nogach. Bardzo go lubię, ale nic więcej. Poza tym sądzę, że on jest zakochany w tej sekretarce Juana Cordillo – Lorenie, prawda?
- Sama nie wiem. On zawsze był kobieciarzem, ale życzę mu aby ułożył sobie w końcu życie. Już dość nieszczęść go spotkało. Teraz ta tragedia w rodzinie Lindy i Miguela... Czasami cieszę się, że nie mam takich problemów z Enrique. Jesteśmy ze sobą szczerzy i nie mamy wrogów. To jest najważniejsze aby być szczęśliwym – powiedziała uśmiechnięta Claudia...
Rezydencja Vellasquezów.
Jose Manuel rozmawiał przez telefon z Jaguarem.
- Niech pan pamięta. Do czasu rozwiązania sprawy z tym porwaniem nie będzie żadnych spotkań u Gracieli. Koniec z randkami! Trzeba sobie zrobić małą przerwę. Jesteśmy w tak sędziwym wieku, że to nie wypada – powiedział Jaguar.
- Przestań bredzić! Co masz na myśli? – zapytał Jose Manuel.
- Już się poprawiam. Ja jestem w kwiecie wieku, a pan w sędziwym...
- Dość żartów!
- Jak pan uważa. Nie możemy się kontaktować, bo Valdez na pewno każe swoim ludziom pana śledzić. Musi pan zachować spokój i nie robić żadnych głupot, bo jeżeli nas nakryją to od razu pójdziemy siedzieć. I nie pomoże nam nawet to, że nie mamy nic wspólnego z porwaniem skoro na sumieniu mamy wiele gorszych przestępstw...
- Nie jest to dla mnie wymarzona informacja, ale będę uważał. Drugi raz nie pozwolę się Valdezowi aresztować!
- Bardzo dobre nastawienie. Zależy panu w ogóle na odzyskaniu córki
i wnuka?
- Co za pytanie? Kocham własną córkę chociaż związała się z tym małpiszonem Juanem Cordillo. Wcześniej też nie miała lekko, bo sam skierowałem ją do paszczy lwa, czyli do tego łotra Fernanda. Muszę ją odzyskać. Życie wnuka, w którym płynie krew rodziny Cordillo mam w nosie...
- Mógłbym poprowadzić małe śledztwo w tej sprawie, chociaż sądzę, że za wszystkim stoją Vanessa i Fernando. Oboje mają powody do zemsty. Dziecko jest dla Vanessy, a Luisa dla Fernanda Ayali. To proste jak słońce.
- To co mówisz może być prawdą. Jeżeli to rzeczywiście oni, powinni dostać za swoje. Niech pozbędą się przy okazji dziecka. Wtedy zrobią mi przysługę – powiedział Jose Manuel.
- Obawiam się, że będę oni grać Lindzie i Miguelowi na nerwach. To jeszcze trochę potrwa – stwierdził Jaguar...
Mieszkanie Lindy i Miguela.
Kolejne dni bez żadnych wieści o synku sprawiały, że Linda coraz bardziej zamykała się w sobie. Wpadła w depresję i nawet Miguelowi było trudno ją wesprzeć. Cierpiał razem z nią, ale nie mógł tego po sobie poznać. Podejrzewał Vanessę, ale był tak samo bezradny jak i policja...
- Kochanie musisz coś zjeść, tak dalej być nie może – powiedział Miguel.
- Nie mam apetytu – odparła słabym głosem Linda.
- Wiem co czujesz. Dla mnie również ta cała sytuacja jest nie do zniesienia. Nie możemy się jednak poddawać. Trzeba wierzyć, że Diego i Luisa w końcu się odnajdą.
- Wierzyć? Tylko tyle? Trzeba działać Miguel! Skoro nawet Gustavo jest bezradny, to może trzeba szukać innych sposobów. Może detektyw, ale jakiś jasnowidz? Ja muszę wiedzieć czy moje dziecko żyje? Nie rozumiesz? Inaczej sama umrę!
- Uspokój się, już dobrze. Przysięgam ci, że zrobię co w mojej mocy aby wrócili oni do domu cali i zdrowi. Obiecaj mi jednak, że staniesz na nogi. Musisz być silna. Zrób to nie dla mnie, ale dla Diega. Pokażmy, że damy radę w tych jakże trudnych dla nas chwilach – powiedział Miguel...
Dom Juana.
- Kiedy ten dramat się skończy? – westchnął Juan.
- To prawda, że los nas nie oszczędza, ale wszystko się jeszcze ułoży. Problemy nas nie omijają. Ja również martwię się o Armanda. Ostatnio dziwnie się zachowuje, a jego narzeczona Vicky też chodzi jak struta. Boję się, że się pokłócili – powiedziała Eva.
- Przede mną nie musisz udawać. Armando przestraszył się, że aresztowano jego ojczulka. Przepraszam, że to powiem, ale masz klapki na oczach. Twój syn zaczyna się upodabniać do Jose Manuela. Ta tajemnica kiedyś się wyda, a jak do tego dojdzie, to rozpęta się piekło – powiedział Juan.
- Dlatego nikt nie może poznać prawdy. Wiemy o tym tylko ty i ja. Ani Linda ani nikt z rodziny Vellasquezów nie może o tym wiedzieć. Ja wierzę synowi. Był na przyjęciu, ale nie spotyka się ze swoim ojcem. Jose Manuel nawet nie wie o jego istnieniu – stwierdziła Eva.
- Obyś miała rację, bo nie chcę mieć kolejnego wroga który knuje razem z Jose Manuelem. Stary Vellasquez, Jaguar, Fernando czy Vanessa
w zupełności mi wystarczą...
Restauracja.
- Dziękuję za obiad i towarzystwo. Było bardzo miło – powiedziała Lorena.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Przebywanie u boku tak pięknej kobiety to dla mnie zaszczyt. Powtórzyłbym to jeszcze wiele razy – odparł Marco.
- Ja również, ale muszę już wracać. Spotkamy się innym razem.
- Zaczekaj.
- Tak?
Marco nieoczekiwanie pocałował Lorenę. Po chwili zmieszana, ale w głębi serca odczuwająca radość dziewczyna wyszła z restauracji.
- Po co żyłem złudzeniami pragnąc zdobyć mężatkę jaką jest Monika. To nie była miłość. Teraz wiem, że zależy mi tylko na Lorenie – pomyślał Marco.
Jakiś czas później.
Mieszkanie Gracieli.
- Trzeba to było załatwić po mojemu Grazzy. Raz, dwa, trzy i po zabawie. A ty kombinujesz jak koń pod górę. Sprowadziłaś tego Rafaela, ale on najwyraźniej nie wywiązuje się z umowy. Jak mówisz sam prędzej wpakowałby Deborah w ramiona Valdeza niż ją zdobył – powiedział Jaguar.
- Nie denerwuj mnie Leoncio. Mam dość tej kretynki i jej córki. Będę musiała jakoś inaczej to załatwić – odparła Graciela.
- Nie tak prędko. Pośpiech to zły doradca. Widzisz co się stało z Manichem. Przeniósł się na łono Abrahama. Na całe szczęście tam już nie jest komendantem policji. Biedak wącha kwiatki od spodu. Nie pójdź w jego ślady. Trzeba to jeszcze obmyślić.
- A co ty taki spokojny?
- Po prostu jestem rozbawiony całą tą sytuacją wokół porwania. Może znalazłem swoich naśladowców którzy czytali o mnie
w podręcznikach. Najśmieszniejsze jest to, że Jose Manuel ma teraz niemal jak areszt domowy. Jestem pewny, że Valdez założył mu ogon. Lepiej żeby się tu nie pokazywał.
- To nie jest dobra informacja Jaguarze. To spowalnia nasze działania.
- Przesadzasz. Nie ma tu nikogo oprócz nas. Żadnego Jose Manuela ani Armanda. Może spędzimy dziś wreszcie jakiś miły wieczór. Myślę, że wiesz do czego zmierzam? – uśmiechnął się Jaguar.
- Wiem i to bardzo dobrze...
- Rozumna z ciebie kobieta...
- Nie traćmy więc czasu. Zabieraj się za gotowanie. Skoro chcesz spędzić tu wieczór, to ugotuj coś dobrego na kolację. Podobno jesteś świetnym kucharzem – powiedziała rozbawiona Graciela.
- Ach te kobiety... Ile można żyć jak mnich – pomyślał zmartwiony Jaguar...
Posiadłość Enrique.
- Dobrze wiesz, że nie będziemy mogli tak tu siedzieć w nieskończoność. Trzeba będzie załatwić okup za tego bachora i Luisę! A potem zwiejemy zagranicę – powiedział Fernando.
- Nic z tego! Nie rozumiesz, że policja nie pozwoli nam uciec! Na razie żaden okup nie wchodzi w grę. A poza tym nikt nie wie gdzie jesteśmy. Możemy tu przebywać jeszcze bardzo długo. Tak długo aż Linda straci wszelkie nadzieję, że jej dziecko żyje – odparła Vanessa.
- Jest jeszcze Enrique. Nie zapomnij, że to jego dom i może tu kiedyś wpaść.
- Sam mówiłaś, że przyjeżdżał tu raz na rok. Bez obaw. Twój przyjaciel pewnie teraz pociesza biedną Claudię. Ta idiotka jest tak samo tępa jak Linda – stwierdziła Vanessa.
- To prawda. Zajrzę do mojej żonki. Może zgłodniała – śmiał się Fernando...
Mieszkanie Claudii.
- Nie możesz się tak zamartwiać bez końca. Wiem, że jest ci trudno, bo twoja przyjaciółka przeżywa teraz okropne chwile, ale trzeba żyć
dalej – powiedział Enrique.
- Co ty mówisz? Jak mam przejść z tym do porządku dziennego. Los Lindy bardzo mnie obchodzi – odparła zaskoczona Claudia.
- Przepraszam cię kochanie. Nie to miałem na myśli. Chciałem tylko powiedzieć, że musisz się trochę zrelaksować i zapomnieć na chwilę o problemach. Może gdzieś wyjedziemy na weekend?
- Nie mam ochoty, już mówiłam.
- Może do mojego mieszkania na obrzeżach miasta. Już raz tam byliśmy i było ci dobrze. Co ty na to?
- Jesteś kochany Enrique. To miejsce jest naprawdę wspaniałe i chciałabym tam wrócić. Pomyślę o tym, ale nie teraz. Może za kilka dni... Teraz obchodzi mnie tylko los małego Diega. Gdzie on teraz przebywa? W jakiej paskudnej norze go przetrzymują. Gdy o tym pomyślę, robi mi się niedobrze – przyznała Claudia...
Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 18:21:43 02-04-08, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
a_moniak Mistrz
Dołączył: 21 Lut 2007 Posty: 12531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 20:24:07 02-04-08 Temat postu: |
|
|
supio odcienk
policja do dzieła, mają wiele tropów, mam nadzieję że w końcu dowiedzą się że to sprawka Vannessy y Ferdka...tym bardziej może się wszystko wyjaśnić że znajdują się w posiadłości Enrique..może jednak tam pojedzie z Claudią, ale z drgiej strony mogą go wrobić o współudział...
Jaguar jak zawsze najlepszy, ach te kobiety, ile można żyć jak mnich..ciekawe czy w końcu kiedyś dojdzie do czegoś między nim a Grazzy
Weronica jest z tym Ricardem, nie ona ma być z Antoniem !
fajnie że między Lore y Marco wyszła taka znajomość
czekam na kolejne odcinki, pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
Willa King kong
Dołączył: 26 Sty 2008 Posty: 2313 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:12:06 02-04-08 Temat postu: |
|
|
Czytam twoją telkę od dawna, ale dopiero teraz zdecydowałam się ją skomentować. Co tu dużo mówić fajnie i super piszesz, cudowny odcinek. Potrafisz wzbudzać emocje. Biedny Diego i Luisa mam nadzieję że w końcu wszystko się dobrze skończy a Fernando i Vanessa trafią do więzienia, nie cierpię ich
Jaguar ma jak zwykle fajne teksty, próbuje caly czas swoich zalotów wobec Gracy ale ona jest nieprzejednana i musi biedaczek żyć w celibacie.
Marco i Lorena nareszcie zaczęło coś się dziać
Biedna Linda popadla w depresję miguel próbuję ją wesprzeć ale i jemu jest trudno
Policja nareszcie zacznie coś działać mam nadzieję że odnajdą Diega i Luisa
czekam z niecierpliwością na nowy odcinek. |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 21:23:06 02-04-08 Temat postu: |
|
|
Fajnie, że dołączył ktoś nowy Liczę, że będziesz komentować odcinki częściej Pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
Magi Mistrz
Dołączył: 02 Kwi 2007 Posty: 11368 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:56:12 02-04-08 Temat postu: |
|
|
BOSKIE ODCINKI ale Ty dobrze i tym wiesz ilekroc Ci to powtarzam Ty nazywasz je badziewiami za co chetnie bym Cię ukatrupiła jak już mówiłam nie cierpie Fernanda i Vanessy to potwory a nie ludzie.Dla mnie jest to poprostu niewyobrażalne zeby kogoś porywać do tego malutkie dziecko Wkurza mnie jeszcze bardziej to że Vanessa nazywa Diega swoim dzieckiem ona jest wariatką powinna trafić na do Gracieli nadałaby się.Fernando to już wogóle drań narpierw nękał Luisę telefonami potem okazało się ze jest bigamistą a wkońcu wszedł w pakt ze swoją pierwszą i prawdziwą żoną która była strasznie naiwna co skończyło się dla niej nie najlepiej.Została dotkliwie pobita i w koncu przejrzała na oczy.Ehhh czasem jest jednak za póżno.Aż boję się pomyśleć co by było gdyby Vanessa zakazała robić Ferdkowi cokolwiek Luisie.Luisa zostałaby bardzo skrzywdzona.Strasznie szkoda mi Lindy i Miguela oboje teraz cierpią.Szczególnie Linda która popada w depresje Ci ludzie serca nie mają.Za to Enrique nie może uwolnić się od Fernanda.Nawet nie domyśla się że Ferdek teraz ukrywa się u niego.Choć ostatnia scenka w której pomyślał o swojej posiadłości może nasunie mu coś na mysli.To zadziwiające że wszyscy obarczają teraz Vanesse i Ferdka choć na początku byłam pewna ze to Jose Manuel.Zdziwiłam sie kiedy okazało się że miał porwac Linde a nie Luise i Diegito.Najsmieszniejsze jest to że kiedy jest niewinny to każdy go obwinia i uważa za winnego.Szkoda mi Javiera był odpowiednim człowiekiem dla Cristiny.Biedaczka wiele teraz przeżyła przez tego drania JM.Manolo i Jaguar fajne rodzeństwo Jaguar zamienia się w kucharza ciekawa myśl.Widze ze czuje on cos do Grazzy jak ją nazywa A ta biedaczka nie dopuszcza.On zyje ostatnio jak w celibacie.JM i Jaguar to rzeczywiście stare małżeństwo.Te ich przekomarzanki no i nieśmiertelne Adios.Jaguar wie jak wkurzyć JM choć czasem samego Jose Manuela smieszą jego teksty.Naprawde uwielbiam ich teksty i rozmowy.Zawsze muszą się o cos posprzeczać .Moje ulubione postacie choć i ich powinna spotkać jakaś sprawiedliwość.Marco jednak nie zakochany w Monice.Tylko mu się tak wydawało i dobrze.Wole gdy jest z Raulem.Marco powinien być z Loreną.Napewno będą udaną parą.Co do Antonia szkoda mi go bo on jest beznadziejnie zakochany w Veronice a ta ma innego :(Mam nadzieje ze chociaż operacja sie powiedzie i stanie na nogach.Widze jednak ze nabrał do tej sprawy dystansu co mnie cieszy.Juan tez napewno jest przybity w koncu kocha Luise i pozwolił jej sie wyplątać z małżenstwa z tym łotrem Ferdkiem.Za co ma u mnie plusa bo na początku sobie u mnie nagrabił.Debora to ma pecha do ludzi juz jej się zaczynało układać to znowu Graciela nabroiła i ściagneła ojca Rosy.Naszczęście ten samiec ma jakiś rozum i życzy jej szczęścia i chce jedynie spotkań ze swoją córką.Co Gracieli oczywiście nie odpowiada.Ehhh co za kobieta.Vanessa potrafi za to kłamać w żywe oczy.Prawdziwy potwór.Ciesze się szczęście i Debory i Gustavo.To dobrze ze w końcu szczęśliwie się zakochali.On nie kocha juz miłością nieodwzajemnioną ona spotkała kogoś komu moze zaufać.Ale jeszcze jest Graciela która powinna znaleźć się na swoim własnym oddziale.Mam nadzieje ze Gustavo w końcu ją przejrzy co do Armanda to Eva jest ślepa on jest identyczny jak ojciec jak nie gorszy.Wydaje mi się że w koncu zdemaskuje się swoim zachowaniem co do swojej narzeczonej która teraz jest przygnębiona bo Armando ukazuje prawdziwą twarz oby rzuciła go jeszcze przed ślubem i zwiazała się z Carlo.ładna byłaby z nich parka.Szkoda że do ślubu Lindy i Miguela nie doszło.Tak mi ich szkoda No i oczywiście nareszcie Maniche zniknął mi z oczu.Może i nie zasługiwał na taką śmierć ale nalezało mu się za to na co naraził Rose.Wiedziałam ze JM wystraszy się i każe Jaguarowi niezastąpionemu zresztą jakoś to załatwić.Oby tylko się nie przejechał i nie okazało się że jego może spotkać to samo za jego wszystkie zbrodnie.Bo wrogów to on ma wiele.Szczerze to za Maniche nie przepadałam więc mi ta śmierć na ręke w końcu nie musze się bać że zrobi coś Deborze i Rosie no ale zostaje jeszcze Graciela Odcinki jak zwykle cudne Ty szantażysto mały kiedyś sfocham się na Ciebie i to nie na zarty wiec uważaj<nunu>
Ostatnio zmieniony przez Magi dnia 14:38:13 03-04-08, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Natka*** Mocno wstawiony
Dołączył: 15 Mar 2007 Posty: 6770 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:57:40 03-04-08 Temat postu: |
|
|
Bezsensowne jest to, że Vanessa mimo iż jest w jakimś stopniu podejrzana nie ma jakiegoś policyjnego ogona. A te jej teksty dotyczące Diega mnie wkurzają Ferdek przerobił mieszkanko Enrique w 'luksusowe' więzienie... Biedna Luisa jest skazana na przebywanie w towarzystwie tych bandytów, a znowu Linda, Miguel i Juan umierają ze strachu i niepewności. Sama nie wiem kto z nich ma gorzej...
"Śmiem twierdzić, że Jose Manuel mógł dokonać porwania działając razem z Leoncio Peną, czyli „Jaguarem” – jednym z najgroźniejszych przestępców w kraju. " Jaguarowi na pewno spodobałoby się jak Gustavo o nim mówi. Został doceniony w swoim fachu przez samego komendanta No nareszcie! Gustavo robi dobre kroki. Vanessa w końcu zacznie być śledzona
Veronica jest szczęśliwa z Ricardem. Jakiś czas temu myślałam, że będzie coś między nią a Antkiem, ale widzę, że jednak nie Według Claudii szczerość i brak wrogów to najważniejsze by być szczęśliwym. Prawdę mówiąc widocznie i mimo tego można być szczęśliwym Enrique mógłby jednak zdobyć się na szczerość i wyznać wszystko ukochanej...
Koniec randek u Gracieli Szkoda, bo lubiłam te przesiadywanki obozu milusińskich u Grazzy...
"Dziecko jest dla Vanessy, a Luisa dla Fernanda Ayali. To proste jak słońce. " Jagi to wszystko szybko rozgryzł, ale chyba powinno być jasne jak słońce. Oj ten Jagi
Linduś bardzo przeżywa to porwanie Diegita Szkoda mi jej, ale ta sytuacja w ogóle jest beznadziejna... Oby słowa Miguela okazały się prawdą i Diegito powrócił do swoich rodziców cały i zdrowy
Eva jest święcie przekonana, że Armandito nie kontaktuje się ze swoim ojczulkiem. Gdyby wiedziała jak bardzo się myli.
Pierwszy pocałunek Loreny i Marco Mężczyzna zrozumiał, że zależy mu tylko na Lorenie
Jagi znowu wspomina Abrahama Czyżby o Leoncio pisano już w podręcznikach? Grazzy źle odczytała zamierzenia Jagiego Biedaczek został odesłany do kuchni a do tego zmartwił się swoim mnichowym życiem.
Ferdek już chciałby okup i wczasy zagranicą Vanessie jednak nie podobają się te plany... Ta wariatka chce jeszcze bardzo długo przebywać w tym domu Enrique. Czyżby wkrótce miało nadejść spotkanie Enrique z tymi bandytami? Wygląda to na nieunikniono skoro Enrique wybiera się tam z Claudią...
Odcinek świetny - czekam na newik i pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 20:10:29 03-04-08 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za wszystkie komentarze
Pozdrowienia dla takich osób jak: Natka***, a_moniak, Magi oraz basia 871
Odcinek z dedykacją dla Magi. Fajnie, że wróciłaś do czytania i dziękuję za ładny komentarz Pozostaję mi liczyć, że tak będzie zawsze już do końca telci.
INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]
126 ODCINEK
Kilka dni później.
- Nie mogę teraz ryzykować Fernando. Od dwóch dni nie mogę wyjechać z domu nigdzie indziej niż do baru. Zauważyłam, że jestem śledzona. Postaram się w którymś momencie wyrwać i przyjechać. Lepiej dmuchać na zimne. Jeszcze chwila i Valdez uwierzy, że nie mam z tym nic wspólnego. A wtedy odwoła swoich ludzi. Miał mnie za idiotkę, ale ja widzę co jest grane – powiedziała Vanessa.
- Uważaj na siebie. Dam sobie radę z Luisą, a ona z dzieckiem. Wszystko jest pod kontrolą, ale dobrze wiesz, że musimy w końcu podjąć jakieś kroki. Tak wiecznie być nie może. Wchodzimy na bardzo chwiejny grunt – odparł Fernando.
- Ustalimy szczegóły dalszego działania jak do ciebie przyjadę. Na razie nasze plany się nie zmieniają. Odezwę się później...
- To mi się nie podoba. Co z tego, że mamy dziecko i Luisę skoro nic za nich jeszcze nie otrzymaliśmy? – pomyślał Fernando...
Mieszkanie Claudii.
Enrique opowiedział Valdezowi o Fernandzie i Vanessie, ale to wciąż było niewiele aby ich schwytać. Policja nie wiedziała gdzie tamci mogą przebywać. Cardenasowi wypadła z głowy możliwość, że Ayala mógł ukryć się właśnie u niego. Enrique chciał być po prostu szczęśliwy u boku Claudii
i nie myśleć o problemach. Jednak jego dziewczyna nie czuła się najlepiej i wciąż cierpiała razem ze swoją przyjaciółką...
- Ostatnie dziwnie się czuję, mam jakieś zawroty głowy – powiedziała Claudia.
- Może jesteś w ciąży? – podchwycił od razu temat Enrique.
- Chciałbyś, ale na pewno nie jestem. Nie tak prędko mój drogi... Przestań żartować.
- Ja nie żartuję. Dzisiaj sobota, może w końcu wybierzemy się do mojego mieszkania na obrzeżach miasta? Powiedziałaś kiedyś, że to rozważysz...
- Sama nie wiem... Mówiłam ci, że nie czuję się najlepiej. Pewnie to jakieś przeziębienie. A poza tym Linda... ona wciąż mnie potrzebuje.
- Nic jej nie pomożesz. Wciąż nie mamy żadnych nowych wieści. Musisz odpocząć i choć trochę o tym zapomnieć. Pojedź tam ze mną choć na jeden dzień.
- Skoro nalegasz... Może masz rację. Odpoczynek dobrze mi zrobi. Lubię to miejsce i może właśnie tam zapomnę choć na chwilę o tym biedactwie jakim jest mały Diego – wyznała Claudia...
Cmentarz.
Cristina odwiedziła grób Javiera pierwszy raz od czasu jego pogrzebu. Czuła, że jego śmierć była pośrednio jej winą. Wiedziała, że początek zażyłości z Mendozą może okazać się tragiczny w skutkach. I tak się stało. Cristina wiedziała, że za tym tajemniczym morderstwem stoi prawdopodobnie Jose Manuel...
- Zginąłeś przeze mnie... Byłam nieostrożna... To było szaleństwo i skończyło się równie szybko co zaczęło. Pomogłeś mojej rodzinie, pomogłeś mnie i nie zasłużyłeś na taką śmierć. Wiem kto kazał cię zabić. Podejrzewam też kim mógł być ten przeklęty kelner! Jose Manuel i Jaguar... Tych dwoje kiedyś zapłaci za wszystko co w życiu zrobili. Za każdą zbrodnię. Mój maż nawet nie wie, że mam na niego dowody świadczące o tym, że nakazał zabić rodzinę Cordillo. Użyję tego w stosownym momencie. Jeżeli okaże się, że to on stoi za tym porwaniem albo jeżeli dopuści się kolejnego przestępstwa, przestanę milczeć – pomyślała Cristina.
Szpital psychiatryczny Gracieli.
- Kto przyszedł? Kolejna rodzina chce oddać nam jakiegoś świra? – zapytała Graciela.
- Nie. To jakiś mężczyzna do pani...
- Nie wiem o kogo chodzi, ale wpuść go.
- Musiałem cię odwiedzić – wyznał Jaguar... Od czasu naszej kolacji, która miała miejsce kilka dni temu nie odzywałaś się do mnie. Ja nie przychodziłem, bo...
- Bo zmieniałeś pieluchy bratu?
- Tak... To znaczy nie zmieniałem pieluch, ale musiałem trochę posprzątać jego mieszkanie, bo wyglądało tam jak w chlewie. Zrozum Grazzy... Manolo jest niepełnosprytny inaczej.
- Jaki?
- Taki sam jak ci którzy trafiają na twój oddział...
- Obaj jesteście świrnięci. Ale daj spokój... Przynajmniej mogłam od ciebie trochę odpocząć...
- Nie mów tak... To dla ciebie. Kolejny kwiaty dla pięknej kobiety...
- Już mi brakuje wazonów... Stałeś się takim podrywaczem, a jeszcze kilka lat temu wystarczało ci towarzystwo prostytutki. Szukasz miłości po czterdziestce czy co?
- Już ją znalazłem. Gdybyś tylko chciała mnie zaakceptować, takiego jakim jestem. Stworzymy rodzinę, prawda Grazzy? To da się jeszcze scalić? – powiedział prawie ze łzami w oczach Jaguar...
- Tego nie da się scalić kochanie, chociaż w życiu nigdy nic nie wiadomo. Muszę jednak pochwalić twoją strategię... Graciela pocałowała nieoczekiwanie Jaguara...
- A to co?
- Nagroda za cierpliwość. Teraz już jednak idź, bo mam sporo pracy...
- Pójdę, ale wrócę – odparł rozanielony Jaguar...
- Zaczekaj. Powiedz co nowego u Jose Manuela? Dalej w areszcie domowym?
- W zasadzie tak. Wciąż nie wiadomo kto stoi za tym porwaniem. To zaczyna trwać już zbyt długo – przyznał Jaguar...
Firma Vellasquezów.
- Jestem śledzony przez ludzi Valdeza. Szlak mnie trafia! – wściekał się Jose Manuel. A ty co tu robisz?
- Pracuję i martwię się o ciebie – odparł Armando.
- Daj spokój. Dobrze wiesz, że nikt cię tu nie może widzieć. Musisz się dobrze maskować, chyba o tym pamiętasz... Niedługo twój ślub z Victorią Valdez, nie możesz niczego schrzanić...
Tymczasem...
- Mój mąż jest u siebie? – zapytała Cristina.
- Tak. Rozmawia ze swoim pracownikiem Armandem Perezem.
- Z Armandem Perezem? Wiedziałam, że gdzieś widziałam syna Evy, ale nie sądziłam, że tu pracuje. Cristina usłyszała przez drzwi, że Jose Manuel podniósł nieco głos. Zaczęła się przysłuchiwać ich rozmowie...
- Niczego nie schrzanię. Do ślubu na pewno dojdzie...
- Oby doszło. Taka jest nasza zemsta i musimy jej dokonać. Gdyby ktoś dowiedział się, że jesteś moim synem byłbym skończony! – powiedział Jose Manuela.
- Nikt się nie dowie. Moja matka jest zupełnie zaślepiona, a twoja rodzina również niczego nie podejrzewa. Mają teraz inne sprawy na głowie – ocenił Armando.
- Mój Boże... Jak to możliwe? Armando to syn Jose Manuela i Evy? – Cristina nie mogła uwierzyć w to co właśnie usłyszała...
Mieszkanie Deborah.
- Nie mam teraz ani chwili wytchnienia. Tyle spraw na głowie, a to porwanie nie daje mi spokoju. Jeżeli nie ukarzę winnych, jestem gotowy zrezygnować z funkcji komendanta – powiedział Gustavo.
- Co ty mówisz? Nie rób tego. Nie ma lepszego człowieka na tym stanowisku od ciebie. Uda ci się złapać tych łotrów – odparła Deborah.
- Dziękuję ci za te słowa, ale sam nie wiem... Wciąż jesteśmy bezradni. Śledzę zarówno Jose Manuela jak i Vanessę, ale oni zachowują się nienagannie. Żadnych dziwnych ruchów. Zaczynam wątpić czy któreś z nich w ogóle za tym stoi.
- Uważam, że niedługo wszystko się wyjaśni...
- Co u Rosy? Jak jej spotkania z ojcem?
- Rafael jest w porządku. Mile spędzają czas. Jednak ona i tak zawsze będzie uwielbiać ciebie, nie martw się. Rafael nie stanowi dla nas przeszkody – powiedziała szczęśliwa Deborah.
- Oby tak było...
Mieszkanie Lindy i Miguela.
- Była u mnie Claudia. Mówi, że wyjeżdża gdzieś z Enrique. Biedaczka nie chciała tego zrobić, bo chce być cały czas przy mnie. Pojechała, bo powiedziałam jej, że powinna żyć własnym życiem. Niech przynajmniej ona się nie zadręcza. Wystarczy, że my mamy problemy – powiedziała Linda.
- Dobrze zrobiłaś. Niech dziewczyna sobie odpocznie – odparł Miguel.
- Trzeba być dobrej myśli, ale ja też zaczynam tracić i nerwy i wiarę. To już kilka dni, a porywacze milczą. Co jest grane? – zastanawiał się Juan.
- Nie mam pojęcia. Policja robi co może, ale są tak samo bezradni jak my...
- Ja wiem jedno. Jeżeli moje dziecko umrze, ja też zginę – powiedziała załamana Linda... Gdzie ono teraz przebywa? Czy w ogóle żyje?
- Nie mów tak kochanie... Na pewno żyje. Zarówno Diego jak i Luisa. Jestem tego pewien. Ta sprawa się wyjaśni. I to prędzej niż myślisz – powiedział Miguel.
Centrum mody.
- Cieszę się, że ci się układa z Loreną. Tworzycie cudowną parę – powiedziała Monika.
- Chciałbym aby ułożyło się nam podobnie jak tobie i Raulowi – odparł Marco.
- Na pewno tak się stanie. Jestem tego pewna.
- Czuję, że Lorena to kobieta mojego życia. Oby nam szczęście dopisało. Niczego więcej nie potrzebuję. Chce po prostu z nią być.
- I będziesz. Marzenia się spełniają – powiedziała Monika. Życie jest piękne, ale niestety często rzuca nam kłody pod nogi...
Jakiś czas później.
Okolice posiadłości Enrique.
- Jesteśmy na miejscu. Nie jest to blisko, ale uwielbiam to miejsce. Szkoda, że tak rzadko mogę tu przyjeżdżać – powiedział Enrique.
- Ja też poczułam się tu dobrze. Czemu okna są pozasuwane? Po co tak robiłeś ostatnim razem? – zdziwiła się Claudia.
- Nie zasuwałem ich, a przynajmniej niczego takiego sobie nie przypominam. Dziwne...
- Nieważne. Wejdźmy do środka...
Tymczasem w mieszkaniu...
- Ucisz tego bachora! Nic nie słychać przez ten jego krzyk! – wściekał się Fernando...
- Robię co mogę. Do tego trzeba podchodzić spokojnie, a nie się nerwowo – odparła Luisa. Widzisz? Już przestaje płakać...
- Gdzie ta Vanessa? Zaczynam mieć już dość towarzystwa tego dziecka, a ciebie też nie mogę tknąć! Zaczynam mieć po dziurki w nosie tego całego planu!
- Planu? A więc jak długo jeszcze będziemy tu siedzieć uwięzieni?
- Tak długo jak będzie to konieczne. Nie zadawaj głupich pytań... Połóż dziecko do łóżeczka i zmiataj do piwnicy! Zaraz wracam, idę po piwo. Może zostało jeszcze jakieś w lodówce...
W tej samej chwili Enrique otworzył kluczem drzwi i wszedł powoli do mieszkania. Za nim szła Claudia... Po chwili oboje byli już w pokoju gdzie znajdowało się dziecko, Luisa i Fernando.
- O mój Boże... Co tu robisz Luiso? – zapytała Claudia nie mogąc się powstrzymać od szczęścia widząc dziewczynę oraz leżące w pobliżu dziecko.
- Oni są porwani! – wtrącił Enrique.
- Nic nie mówcie! Tu jest Fernando – powiedziała Luisa... Musimy jak najszybciej stąd uciec!
- Wasze niedoczekanie! – powiedział Fernando. Widzę, że kolejni goście chcą dołączyć do Diega i Luisy. Jak miło... Miejsce w piwnicy jest jeszcze wolne...
- Zapomniałeś o czymś Fernando. Enrique był szybszy i sięgnął po broń, którą Ayala zostawił na meblach. Oni wrócą do domu, a ty trafisz do więzienia. Nadszedł dzień kiedy przestanę być twoim sługą! – Enrique celował pistoletem w kierunku Fernanda.
- Zgłupiałeś czy co? – Fernandowi nie było jednak do śmiechu...
- Luiso weź dziecko i podejdź w kierunku drzwi. Wasz koszmar właśnie dobiegł końca – powiedział Enrique.
- Nigdzie nie podejdziecie, bo inaczej zabiję twoją Claudię – odezwała się Vanessa, która weszła nagle do mieszkania... Opuść broń Enrique albo wszyscy zginiecie...
Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 20:24:56 03-04-08, w całości zmieniany 3 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Natka*** Mocno wstawiony
Dołączył: 15 Mar 2007 Posty: 6770 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:42:29 03-04-08 Temat postu: |
|
|
Policja wywiązuje się ze swoich obowiązków i ma na oku Vanesse Mam nadzieję, że Gustavo nie wpadnie w pułapkę i nie usunie tych śledzących Vanesse...
Czyżby Enrique chciał zostać tatusiem Odpoczynek i chwila wytchnienia jest potrzebna i Enrique i Claudii no, ale nie w tym miejscu Wynikną z tego tylko kłopoty...
Cristina wybrała się na cmentarz. Najgorsze jest to, że ona jest prawie pewna, że to właśnie jej mąż stoi za zabujstwem Mendozy Cholercia ona może nie ma dowodów, ale może nieprzyjemnie namieszać... Kto by pomyślał, że Jose Manuela ma zamiar pogrążyć jego własna żona. Nie dobrze, że to właśnie w jej rączkach znajdują się dowody świadczące o tym, że to właśnie Jose Manuel nakazał zabić rodzinę Cordillo...
Jaguś przyszedł odwiedzić Gracielkę w jej szpitalu psychiatrycznym. Biedaczek zmartwił się, że ona nie odzywała się po ich ostatniej kolacji Z Manolita to niezły bałaganiarz skoro w swoim mieszkaniu urządził chlew, który Jagi musiał uporządkować.
"Manolo jest niepełnosprytny inaczej.
- Jaki?
- Taki sam jak ci którzy trafiają na twój oddział..." Jagi powinien zacząć układać swój własny słownik - NIepełnosprytny inaczej Jagi chyba ma własny ogród skoro tak często daje Grazzy kwiaty.
"-Szukasz miłości po czterdziestce czy co?
- Już ją znalazłem. Gdybyś tylko chciała mnie zaakceptować, takiego jakim jestem. Stworzymy rodzinę, prawda Grazzy? To da się jeszcze scalić? – powiedział prawie ze łzami w oczach Jaguar...
- Tego nie da się scalić kochanie, chociaż w życiu nigdy nic nie wiadomo. Muszę jednak pochwalić twoją strategię... Graciela pocałowała nieoczekiwanie Jaguara..." No proszę Jagi chce zakładać rodzinę z Gracielką Musiałby pewnego razu kupić jakiś pierścionek i wtedy prosić Grazzy o ręke, może to by podziałało a skutkiem tego byłoby wesele Ale wracając do tematu to Graciela chyba po raz pierwszy pocałowała Jagiego Jemu to jednak tak niewiele potrzeba do szczęścia - rozanielił się chłopak
Jose Manuel jest nadal śledzony O nie! Kryśka odkryła, że syn Evy pracuje u Jose Manuela, a co gorsza dowiedziała się, że don Armandito jest synem Jose Manuela... Koniec świata!!!
Co ten Gustavo wygaduje! Przecież nie może zrezygnować ze stanowiska komendanta! Dobrze, że Deby jest przy nim i w pewnym sensie stawia go do pionu, no i dodaje otuchy
Szkoda mi Lindy, Miguela i Juana. Od paru dni nie mają kompletnie żadnej wiadomości o porwanych... To musi być okropne. To wygląda jakby Luisa i Diegito zapadli się pod ziemię a ślad po nich zaginął...
Marco czuje, że Lorena jest kobietą jego życia Oby im się udało bo tworzą bardzo fajną parkę.
I teraz to dopiero zacznie się dziać
Enrique i Claudia dotarli do tego przeklętego domu-więzienia Claudia od razu zauważyła, że okna są pozasuwane...
Ferdek zaczyna się coraz bardziej wkurzać i dobrze! Oby popełnił jakiś nieprzemyślany ruch i wpadł od razu w ręce policji.
Już wszystko wydawało się być dobrze. Enrique i Claudia znaleźli Luisę i dziecko, Enrique złapał nawet za broń czym Ferdka 'przyparł do muru' - ale wszystko diabli wzięli, gdy nie wiadomo skąd pojawiła się ta głupia flądra Vanessa!!!!!!!!!!! Już wydawało się, że będzie wszystko dobrze, a tu taka niemiła niespodzianka Tak w ogóle to gdzie podziali się ci policjanci, którzy śledzili Vanesse...
Muszę przyznać, że ostatnia scena trzymająca w napięciu Boska po prostu!
Zresztą cały odcinek genialny Pozdrawiam i czekam na newik
Ostatnio zmieniony przez Natka*** dnia 21:46:32 03-04-08, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Willa King kong
Dołączył: 26 Sty 2008 Posty: 2313 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:55:26 03-04-08 Temat postu: |
|
|
Cudowny odcinek i taki trzymający w napięciu Enrique i Claudia odnaleźli Diega i Luisę w jego posiadłości, ale ta wredna Vanessa musiała przyjść, a juz myślałam że uciekną korzystając z nieuwagi Ferdka. Oby nic się nikomu nie stało.Wszystcy sie martwia o nich.
Cristina obwinia się o śmierć Javiera i podejrzewa Jose Manuela i Jaguara. Ciekawe jakie ma ona dowody na to że oni stali za śmiercią rodziny Cordillo. Jak dobrze pamiętam to ona slyszała rozmowę JM z Jaguarem przez telefon krótko po tej masakrze.Coś mi się wydaje że ona wkrótce nie da sobą pomiatać i w końcu wyjawi jego grzeszki, oby tylko nic jej się nie stało bo jak wiadomo JM nie chce świadków swoich zbrodni i eliminuje wszystkich gdy ktoś mu zawadza jak np. Maniche.
Armando jest taki nieostrożny, przyszedł do firmy i Cristina podsłuchała jego rozmowę z JM. Teraz juz wie że on jest jego synem. Ciekawe czy spotka się z Evą by o tym porozmawiać.
Gustawo i Deborah fajnie że są razem. Gustawo nie będzie miał rywala w osobie Rafaela, a on jest w porządku. Widać, że chce szczęścia Debory.
Jaguś jak zwykle nie ustaje w zalotach wobec Grazy. I doczekał się pocałunku. I jak zwykle te jego teksty powalają.
Juan widać że się bardzo przejmuje porwaniem Diega i swojej ukochanej. Podtrzymuję Lindę na duchu. Widać że się bardzo zmienił pod wpływem miłości.
Pozdrawiam i czkem na następny odcinek. |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 14:54:30 04-04-08 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za wszystkie komentarze
Pozdrowienia dla takich osób jak: Natka*** oraz basia 871
INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]
127 ODCINEK
Posiadłość Enrique.
- Opuść broń! A może wolisz abym pociągnęła za spust i zabiła twoją Claudię? – groziła Vanessa.
- Nie ryzykuj Enrique. Zrób to co ona ci każe – wtrąciła Luisa.
- Dobrze, odkładam broń, ale nic jej nie rób – odparł Enrique.
- Kopnij ją w stronie Fernanda. Szybko!
Po chwili Vanessa i Fernando opanowali sytuację. Oboje mieli już broń i trzymali ma muszkę całą trójkę.
- Pod ścianę wszyscy! – nakazał Fernando. Mamy kolejnych dwóch zakładników. Niedługo się tu nie pomieścimy...
- Jak mogłeś dokonać tak podłego czynu! A na dodatek korzystając z mojego mieszkania! – powiedział Enrique. Jesteście zbrodniarzami. Nie unikniecie kary!
- Milcz idioto! Kto jeszcze wie o tym, że pojechaliście w to miejsce? – spytała zdenerwowana Vanessa.
- Wszyscy zainteresowani – skłamała Claudia.
- Kłamiesz! Kogo obchodzi gdzie mieszka Enrique. Na razie i tak tu zostaniemy. Do piwnicy i to już! Zwiążemy ich tam wszystkich i zastanowimy się co dalej – powiedział Fernando.
- Będziecie mieli kolejne dwie osoby na sumieniu? Jesteście łotrami! – odezwała się Luisa.
- Może i jesteśmy, ale wam to w niczym nie pomoże. Idziemy do piwnicy! Jeden głupi ruch i ktoś z was zginie! Nie zawaham się aby was zabić! – krzyczała Vanessa.
- Ani ja. Ciebie Luiso zabiję jako pierwszą żeby ten małpiszon Juan Cordillo już nigdy cię nie dotknął! Idziemy! Będziecie sobie mogli w trójkę pogadać. Może któraś z was jednak przeżyje aby pomóc w niańczeniu tego bękarta – powiedział Fernando...
Rezydencja Vellasquezów.
- To niemożliwe. Armando synem Jose Manuela? Wszystko zaczyna się układać w całość? Z tego co usłyszałam to syn Evy wcale nie wydaje się być taki dobry na jakiego wygląda – zastanawiała się Cristina. Jak to możliwe? Dwadzieścia cztery lata temu Jose Manuel podrywał Evę gdy ona u nas pracowała, ale nie sądziłam, że ona zaszła w ciążę? Niesłychane... Zachowam to dla siebie. To będzie druga rzecz, którą będę mogła wykorzystać aby zdemaskować Jose Manuela. Oby ten Armando nie upodobnił się do ojca, bo wtedy zacznę współczuć siostrze komendanta Valdeza. Jose Manuel zapłaci mi w odpowiednim czasie za wszystko co zrobił. Nie wyrządzi już więcej zła...
Komisariat policji.
- Znalazłem coś interesującego na temat niejakiego Enrique Cardenasa – powiedział Carlo.
- Co takiego? – zdziwił się Gustavo.
- Mój informator przekazał sprawdzone wieści. Enrique Cardenas razem z Fernandem Ayalą ma na koncie sporo nielegalnych interesów, przede wszystkim przemyt. Narkotyki i te sprawy... Zarabiali na tym mnóstwo pieniędzy i cały czas to robią. Fernando Ayala to przestępca, ale Enrique Cardenas również nim jest. To wcale nie jest niewiniątko. Sądzę, że mógł maczać palce także w porwaniu. Może nie bezpośrednio, ale z pewnością mógł pomóc Fernandowi i Vanessie, ponieważ był ich przyjacielem.
- Niesłychane! Claudia Martinez nie ma pojęcia z kim się zadała. Sprawdź mieszkanie Claudii i Enrique, ja jadę ostrzec Lindę i Miguela – powiedział Gustavo...
Mieszkanie Manola.
- Za dużo czasu spędzam zarówno u ciebie jak u Gracieli. Mimo wszystko w swojej norze nie jest mi tak źle, ale ostatnio rzadko tam zaglądam. Jestem gościem we własnym domu. Koledzy pewnie już o mnie zapomnieli – powiedział Jaguar.
- Mówiłem ci wiele razy, że możesz tu zamieszkać – odparł Manolo.
- Nic z tego. Musisz nauczyć się życia i być samodzielny. Jak mnie nie ma, to mógłbyś spróbować coś sam ugotować, a nie od razu zamawiać pizzę. To nie jest zdrowe jedzenie...
- I kto to mówi?
- W przeszłości bywało z tym u mnie różnie, ale teraz widzisz co potrafię upichcić. Porwanie dziecka oraz Luisy spowodowało, że nie muszę przez jakiś czas spotykać się z Jose Manuelem, więc mam czas na różne przyziemne sprawy – doskonalę się, zajmuje się swoimi pasjami, szukam miłości...
- Mówiłeś, że ją już znalazłeś... Ale nie podoba mi się Leoncio jak traktujesz naszego ojca chrzestnego. Musisz być na każde jego skinienie, a jeżeli go zdradzisz to nie przeżyjesz nawet dnia. Tak działa mafia. Czytałem to w jednej książce i oglądałem film. Lepiej uważaj.
- Oj Manolo Manolo... W naszej mafii tak się nie stanie. Jose Manuel jest nikim bez mojej pomocy. Ale masz rację co do jednego. Musimy trzymać się razem i zniszczyć naszych przeciwników. Jak skończy się afera z porwaniem, wtedy dokończę pewne sprawy z przeszłości. Dopóki rodzina Cordillo żyje, jeszcze nie wygraliśmy. Pamiętaj Manolo co wpajał mi ojciec, tobie pewnie też. Trzeba wygrać nie pojedyncze bitwy, ale całą wojnę – powiedział dumnie Jaguar...
- Pamiętam. Nie zawiedziemy go, prawda? – zapytał Manolo.
- To jest niemożliwe, bo już dawno go zawiedliśmy. Wiem jedno. Na polu walki trzeba walczyć do końca. Albo się przeżyje albo zginie. Nigdy się nie dezerteruje. Pamiętaj Manolo – nigdy – stwierdził Jaguar...
Mieszkanie Rafaela.
- Co ty do licha wyprawiasz? Usuwasz się w cień? Zamiast zdobyć Deborah, rozdzielić ją z tym kretynem Valdezem, to ty zajmujesz się tylko córką! Tak mi dziękujesz? Nie zapominaj, że to dzięki mnie masz w ogóle możliwość widzenia Rosy – wściekała się Graciela.
- Nie rozumiem tego co pani mówi. Jeżeli podaje się pani za jej przyjaciółkę, to powinna pani popierać jej związek z Valdezem. To człowiek na poziomie, wpływowy, a przede wszystkim dobry, a ja nic nie mogę jej zaoferować. Deborah zasługuje na godne życie, a z takim człowiekiem jak ja nigdy nie będzie go miała. Ja tylko chcę mieć kontakt z moją córką i jestem szczęśliwy, że matka Rosy mi go umożliwiła – stwierdził Rafael.
- Rodzina powinna być ze sobą! Ty jako ojciec Rosy, Deborah jako jej matka oraz wasza córka. Walcz o nią! Dlaczego Rosa ma mieć ojczyma jakim jest Valdez zamiast prawdziwego ojca? Popełniłeś błędy, ale chcesz je naprawić. Valdez to komendant policji, nie będzie pozwalał temu dziecku na nic, a poza tym nie będzie miał dla niego zbyt wiele czasu. Pomyśl o tym! Masz ostatnią szansę aby usunąć tego człowieka z drogi!
- Dlaczego pani tak bardzo na tym zależy?
- Nie twoja sprawa. Ja ci pomogłam, teraz ty zrób coś dla mnie. Inaczej ja wezmę sprawy w swoje ręce, ale wtedy ucierpicie wszyscy – powiedziała wychodząc Graciela...
Kancelaria Juana.
- Już niedługo Antonio nadejdzie twoja szansa. Obiecuję ci, że jeżeli sprawa z porwaniem się wyjaśni, pojadę z tobą do Stanów i będę z tobą przy twojej operacji. Zasługujesz na to abyś wyzdrowiał kuzynie – powiedział Juan.
- Doceniam to Juanie, ale masz teraz ważniejsze problemy niż ten mój. Ja nie robię sobie wielkich nadziei. Nie chcę potem doznać rozczarowania – odparł Antonio.
- Nie doznasz. Jestem tego pewien. Wszystko się ułoży. Oby tak samo było z małym Diegiem i Luisą. Bardzo za nimi tęsknię i nie mogę znieść tej bezsilności – powiedział Juan.
- Wytrzymasz. Oni na pewno wrócą – stwierdził Antonio.
Mieszkanie Lindy i Miguela.
Linda za pomocą środków nasennych wreszcie usnęła. Sen był jej potrzebny, bo ostatnimi czasy wyglądała bardzo źle...
- Kim jesteś? – zapytała Linda. To niemożliwe. Ty...
- Tak, jestem twoją matką – powiedziała Sofia Cordillo!
- Musiałam się pojawić aby cię pocieszyć. Przetrwasz te trudne chwile i wszystko wróci do normy! Twój syn Diego żyje!
- Skąd to wiesz? Nie rozumiem... Jak to?
- Jest przetrzymywany przez twoich wrogów, ale żyje. Wróci do ciebie zarówno on jak i Luisa. Przekaż to Juanowi. Bądźcie cierpliwi. Szczęście w końcu się do was uśmiechnie.
- Nie odchodź mamo? Kto przetrzymuje moje dziecko? Powiedz?
- Twój syn żyje i to jest najważniejsze...
- Wiedziałam! – krzyknęła Linda budząc się ze snu.
- Co ci jest kochanie? – spytał Miguel zaskoczony taką reakcją Lindy. Przyszedł Gustavo. Jesteś w stanie go przyjąć!
- Naturalnie, niech wejdzie...
Po chwili.
- Posłuchajcie! Przed chwilą śniła mi się moja matka! Powiedziała, że Diego żyje i niedługo do nas wróci! Niestety nie zdążyła mi powiedzieć kto za tym stoi... Ale najważniejsze, że Diego i Luisa żyją! – powiedziała uradowana Linda.
- Na pewno tak jest – odparł Miguel patrząc wymownie na Gustavo.
Z jednej strony ucieszył się dobrym stanem psychicznym Lindy i jej dobrym nastawieniem, ale nie chciał robić sobie nadziei związanych z tym snem.
- Twoi rodzice mimo, że już nie żyją, zawsze będą przy was czuwać. Na pewno to co powiedziała twoja matka jest prawdą. Ja mam za to inne wieści.
- Co się stało? – zapytała Linda.
- Chodzi o Enrique Cardenasa. Nie znaleźliśmy go w jego mieszkaniu ani w mieszkaniu Claudii.
- To zrozumiałe, bo kilka godzin temu wyjechali z Claudią do jego domu na obrzeżach miasta – stwierdził Miguel.
- Wiecie gdzie to jest?
- Niestety nie, ale nie rozumiesz po co o to pytasz? – zdziwiła się Linda.
- Enrique Cardenas to przestępca. Od lat prowadził nielegalne interesy
z Fernandem Ayalą. Przyjaźnił się zarówno z nim jak i z Vanessą Cortez. To jego zniknięcie z Claudią wydaje mi się bardzo dziwne – przyznał Gustavo.
- Jakie interesy? Nie bardzo rozumiem – powiedział Miguel.
- Przemyt narkotyków, ale to nie jest teraz najważniejsze. Moim zdaniem jeżeli za porwaniem stoją Vanessa i Fernanda, co jest możliwe, to Enrique mógł również maczać w tym palce. Nie twierdzę, że zrobił to na pewno, ale on jest kluczem to tej całej zagadki! – powiedział Gustavo...
Rezydencja Vellasquezów.
- Wreszcie jesteś! Musimy poważnie porozmawiać! I to teraz! – powiedziała stanowczo Cristina.
- O co chodzi? Znowu o to porwanie? Ile razy mam mówić, że nie mam z tym nic wspólnego. Wiesz, że sam udusiłbym własnymi rękami tych którzy porwali moją córkę Luisę – odparł Jose Manuel.
- Nie chodzi o porwanie. Chodzi o śmierć Javiera Mendozy. Dobrze wiem, że to twoja robota oraz Jaguara! Udowodnię ci, że maczałeś
w tym palce i wtedy Valdez wpakuje cię do więzienia na znacznie dłużej niż na jeden dzień!
- Ja miałbym zabijać twojego kochanka? Wysoko się cenisz...
- Mam znacznie więcej dowodów na inne twoje przestępstwa. Więcej niż sądzisz. Lepiej uważaj, bo któregoś dnia skończysz tak jak wszyscy ci których zabiłeś – powiedziała Cristina.
- O co jej znowu chodzi? Jakie dowody? Jakbym miał mało problemów z tą kretynką – westchnął Jose Manuel.
Posiadłość Enrique.
Piwnica.
- Cóż za piękny widok. Enrique Cardenas i jego dziewczyna uwięzieni we własnym domku... Przyjechaliście odpocząć od problemów, a trafiliście do środka samego piekła. Luisa akurat zajmuje się dzieckiem i jest z Vanessą, więc ja zabawię się z twoją Claudią, a ty sobie na to popatrzysz – powiedział Fernando.
- Zostaw ją! – krzyknął Enrique, który siedział związany, ale niewiele brakowało aby się uwolnił...
- Nic nie możesz zrobić. Zabawię się z Claudią, a potem ją zabiję. Odwrotna kolejność nie byłaby mi na rękę, sam rozumiesz?
Fernando rozwiązał Claudię i zaczął się do niej dobierać.
- Zobaczymy czy jesteś taka dobra skoro mój przyjaciel tak się w tobie zabujał – powiedział Fernando.
- Puść ją!
- Zamknij się kretynie, bo cię uciszę! – Fernando wyciągnął pistolet.
- Zrobię co zechcesz, ale zostaw Enrique w spokoju! – krzyknęła Claudia.
- Proszę proszę... Widzisz jak dziewczyna się za tobą wstawia. Jesteś naiwna Claudio. Twój kochaś to zwykła gnida i przestępca. Jeszcze ci nie powiedział czym się zajmuje? Nie powiedział ci prawdy? Ja mogę ci wszystko o tym łotrze powiedzieć, ale najpierw się zabawimy!
- Odsuń się Claudio! – krzyknął Enrique który w jednej chwili uwolnił się z krzesła i rzucił w kierunku Fernanda.
Fernando i Enrique przez chwilę się szamotali. W pewnym momencie broń Ayali wystrzeliła. Obaj mężczyźni osunęli się na ziemię...
Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 15:09:30 04-04-08, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Magi Mistrz
Dołączył: 02 Kwi 2007 Posty: 11368 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:20:30 04-04-08 Temat postu: |
|
|
Musisz kończyć w takim momencie??ja tu z nerwów umrze jak mozesz tak traktować księżniczkę.Wstydź się!
Wiedziałam że w końcu Enrique i Claudia wybiorą się do jego domku na pustkowiu.Co prawda Claudia chciała zostać z Lindą jako ze jest jej przyjaciółką i chciała byc w tych trudnych dla niej chwila razem z nią.Naszczęście a może na nieszczęście Linda przekonała ją do wyjazdu co zakończyć może się tragicznie.Najpierw jak dojechali wiedziałam ze nie będzie łatwo i napewno nie odkryją obecności Fernanda i porwanych.prawie udało im się odbić zakładników ale ta chora Vanessa się pojawiła i wszystko zaprzepaściła.Było tak blisko,już trzymał go na muszce to zjawiła się ta żmija i zagroziła zabiciem biednej Bogu ducha winnej Claudii.Ale rozumiem ze tak musi być.Teraz kiedy odkryli przeszłość Enrique i mniemające niestety mylnie że on też może mieć z tym coś wspólnego na dodatek ten wyjazd może skłonić ich do podejrzeń i w końcu znajdą te dwie gnidy.Współczuje Luisie meczy się z tymi wariatami tyle czasu aż dziw ze jeszcze sama nie zgłupiała przy nich.No to teraz jej już czworo zakładników do tego ten niewyżyty samiec jakim jest Ferdek chce zgwałcić Claudie.Normalnie nie rozumiem gościa.Czym wpędził w gniew Enrique.Widać że on naprawde kocha tą kobietę i poświeci dla niej wszystko.Zmienił się co mnie cieszy.Nie to co niektórzy...Claudia też darzy go wielką miłością skoro chce się poświęcić byle nie zrobił krzywdy nikomu a takze jej ukochanemu.Odważna kobieta.No i ta ostatnia scenka.Broń wypaliła ale kto został ranny a być moze nawet zginął?Czy to ten drań Fernando czy może Enrique?Znając życie oberwie ten dobry co wcale mi się nie uśmiecha.Ale moze jednak będzie inaczej i to Fernando w końcu dostanie sowitą nauczkę.Bardzo by mnie to cieszyło.Nie mogę się doczekać rozwinięcia ten sytuacji.
Zachowanie Jaguara doprowadza mnie do łez.Ze śmiechu nie wyrabiam kiedy czytam o tych jego zalotach do Gracieli.Nastepnej zresztą w kolejce na oddział psychiatryczny.Widać że biedny Leoncio się zakochał i nie wie co począć bo wybranka jego serca go odtrąca a on nie jest przyzwyczajony do takich rzeczy.Nie jest też przyzwyczajony do takich sytuacji bo dotąd się nie angazował.Zasypuje ją kwiatami a nawet ma łzy w oczach.Strzała amora trafiła go prosto w serce.No a Graciela to chyba tylko udaje tylko taką zimną skoro go pocałowała.A moze to tylko z podziwu dla jego osiągnięć i zadziwiajacej taktyki podrywu?Ciekawe jak to się między nimi rozwinie.Miłość między dwojgiem takich zepsutych ludzi napewno nie będzie łatwa i napewno będzie interesująca dlatego mam nadzieje że w najbliższym czasie rozwiniesz ten wątek jeszcze bardziej bo bardzo mi sie on podoba.Moja ulubiona postać w końcu się zakochała hmm tylko czy z wzajemnością?i czy oni będą potrafili ze sobą być??No cóż ta parka też mnie interesuje więc czekam z niecierpliwością na nowe zabawne perypetie jakże udanej postaci jaką jest Jaguar.
Nic jednak nie zmieni faktu ze Graciela von Grazzy nadal działa mi na nerwy.Wściubia nos tam gdzie jej z pewnością nie chcą.Mąci i mąci a przecież Gustavo i Debora są szczęśliwi no ale nie wszystko musi być po myśli tej wredniachy.Ehh gdzie się tacy ludzie rodzą?Widać że ojciec Rosy to w miarę porządny gość i widzi że Deborze jest dobrze z Gustavem oraz to że on w pełni na nią zasługuje.Chce się tylko spotykać ze swoją córeczką która jednak nie czuje się w jego towarzystwie jakoś bardzo komfortowo.Dla niej najważniejszy jest Gustavo i rozumiem ją doskonale w końcu to on pomógł jej i jej matce.Teraz tak jakby zastępuje drugiego rodzica i został zaakceptowany.I tak mogłoby być już zawsze ale jak wiadomo musi być jakaś negatywna postać która chce przeszkodzić dobru.W tym przypadku to Graciela.Co ten babsztyl sobie mysli że jej wszystko wolno?Mam nadzieje ze Rafael jest też inteligentny i nie da się omamić jej i jej forsie.W końcu ktoś utarłby jej nosa.I tak powinno być.Jak będzie zobaczymy.
Lindzie śniła się jej mama.Śliczna scenka.Widząc jej cierpienie postanowiła pocieszyć córke chociaż wiadomością o tym ze jej syn żyje.Chociaż tyle.Nie dziwie jej się że to zrobiła bo z Lindą zaczyna być naprawde źle.Zły wyglad,brak apetytu,depresja.I wszystko przed tych niewyżytych ludzi jakimi jest Vanessa i Ferdek.Jednej brakuje faceta a drugiemu kasy.Teraz kiedy Linda moze odetchnąć bo wie ze wszystko dobrze się skończy zostaje jeszcze sprawa Enrique którego posądzają o współudział w porwaniu co nie jest prawdą.Mam nadzieje ze Gustavo tym razem podejmie właściwe działania i wszystko skończy się tak jak przepowiedziała matka Lindy.
Cristina pierwszy raz od śmierci Javiera odwiedziła jego grób.To smutne ile ta kobieta wycierpiała przez całe swoje życie u boku Jose Manuela.Widać że jest inna niż jej mąż.Wierze ze kiedyś go pogrąży i będzie szczęśliwa.Na dodatek teraz dowiedziała się o tym ze Armando rzeczywiście wydawał jej się podobny i słusznie bo widziała go w firmie swojego męża na dodatek dowiedziała się że jest on synem Jose Manuela.Robi się coraz ciekawiej.Usłyszała też o tym ślubie dla zemsty tylko czy podejmie jakieś kroki i ostrzeże siostrę Gustavo?Dla niej jest to kolejny dowód który moze pogrążyć JM ale powinna powiadomić o tym Eve.Ona musi przejrzeć na oczy i zobaczyć że jej syn kłamie prosto w oczy a na dodatek nie kocha swojej narzeczonej co jest karygodne.Oby do tego ślubu nie doszło a dziewczyna nie cierpiała zbytnio.Napewno Eva będzie załamana wiedząc że jej syn wdał się w ojca.No cóż jaki ojciec taki syn.Oby tylko dowiedziała się o tym zanim będzie za póżno.
Juan napewno tęskni za Luisą i jego też zaczynają zawodzić nerwy.Marco jest za to szczęśliwy z Loreną co mnie cieszy.NO bo nie zagraża juz związkowi Moniki i Raula.Mam tylko jedną uwage czemu tak mało Moniki i Raula ostatnio??Pomyśl o tym.Bo ja chce coś o nich.Są taką fajną parką która w nietypowy sposób się zeszła.Ja chce ich wiecej!.Moje zyczenie jest dla Ciebie rozkazem prawda?
Antonio zawiódł się w miłości za to ma nadzieje na wyzdrowienie co mnie ogromnie cieszy.chciałabym zeby operacja się powiodła a on sam w pełni mógł się cieszyć życiem.Został okrutnie skrzywdzony przez los ale jest nadzieja że zła passa się odwróci a może i powiedzie mu się w miłości?Jak nie z tą która mu się podoba to z inną.Lubie tą postać i chce dla niego jak najlepiej.Oby tak się stało.Biedny JM pod kluczem.Nie moze się spotykać ze swoi kochanym Jaguarem.Brakuje mi ich pogawędek ale jak areszt domowy to areszt domowy.Biedaczek pewnie zanudza się prowadząc takie zwyczajne życie bez żadnych intryg,planowania zemsty i innych.Współczuje.No i napewno Jaguar tęskni.Co oni bez siebie kiedyś zrobią.Jak jednego zabraknie to drugi bedzie jak dziecko we mgle.No i na koniec Manolo który zachowuje się jak dziecko a nie dorosły człowiek.nawet nie potrafi sobie jedzenia ugotować.Nie jest w niczym podobny do brata.A te jego teksty o mafii,ojcu chrzestnym i porachunkach wypełniają mi pustke po tekstach Jaguara i JM których brakuje ostatnio.
No cóż co tu dużo mówić.Jednym słowem hit nad hity.Księżniczka jak i królowa(wiesz o kogo chodzi)kochają tą tele co powinno Cię ogromnie cieszyć.Z niecierpliwością czekam na newik.
Najlepsze życzenia z okazji urodzinek ;*
Ostatnio zmieniony przez Magi dnia 18:51:05 04-04-08, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
a_moniak Mistrz
Dołączył: 21 Lut 2007 Posty: 12531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 18:12:50 04-04-08 Temat postu: |
|
|
2 odcinki, a tyle się działo, wow
przedewszystkim Linda wierzy ze jej synek i Luisa żyją, w jej śnie pojawiła się jej mama
teraz Vanne y Ferdek mają jeszcze dwóch zakładników, Claudię, i Enrique..coś mi się wydaje że Enrique będzie miał kłopoty a co gorsze może być nawet oskarżony o współudział z tymi przestępcami..ech, znalazł się w nieodpowiednim miejscu i czasie...a ta końcówka, ciekawe w kogo wystrezliła broń...
Cristina już ie że Jose Manuel jest ojczulkiem Armanda..ma już parę asów w rękawie przecikwko niemu, mam nadzieję ze w dobrym casie to wykorzysta..
Grazzy pocałował Jagiego jaki był rozanielony po tym pocałunku hehe, a musi się zajmować Manolem jak małym dzieckiem
akcja niesamowita, czekam na kolejne odcinki
pozdrawiam
Magi jaki komentarz, o rany, nieźle się rozpisałaś |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|