Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Miłość czy nienawiść?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 59, 60, 61 ... 72, 73, 74  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Najgorszy czarny charakter?
Jose Manuel
40%
 40%  [ 10 ]
Jaguar
12%
 12%  [ 3 ]
Fernando
4%
 4%  [ 1 ]
Alvaro
8%
 8%  [ 2 ]
Monika
8%
 8%  [ 2 ]
Armando
0%
 0%  [ 0 ]
Enrique
4%
 4%  [ 1 ]
Vanessa
16%
 16%  [ 4 ]
Wszyscy są tak samo źli
8%
 8%  [ 2 ]
Wszystkich Głosów : 25

Autor Wiadomość
Aishwarya
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 16454
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: München
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:43:38 08-04-08    Temat postu:

Oszalałeś? Znów skończyłeś w takim momencie? Nie, no tego a może raczej Ciebie nie da się opisać słowami. Zacznę od początku: Vanne jest jeszcze większą wariatką niż przewidywałam...Hihiih Graci zła na Rafe? Mi to nie przeszkadza, woli córkę od intrygi i to mi się podoba...chociaż coś jest na dobrej drodze...<jupi> ajjjjj ta miłość Loreny i Marco, chyba się za nim wydałam, także jestem leniuchem Nio i wreście jedna z najlepszych par Rici&Verka...ojjj pocałunek na oczach Antonia i to mi się podoba. Nio serce nie sługa, pokochała Ricardo a nie jego... i dobrze on jest przystojniejszy... nie można mieć wszystkiego...Ale ta ostatnia scenka KOSZMAR... dali kasę, zrobiło się zamieszanie, Ferdek merdek wziął Luisę, Vanne wywołała pożar... co oni teraz wszyscy muszą przeżywać? Nie chcę wiedzieć jak czują się teraz Linda i Migi, pożar a w tym domu ich synek, który nie jeste niczemu winny, taka mała istotka... ciarki mi po plecach przeszły.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 20:02:51 08-04-08    Temat postu:

BONUSOWY odcinek Jest on BARDZO DŁUGI, ale chciałem w nim zamknąć już definitywnie pewien wątek i nie przeciągać go w nieskończoność

Odcinek dedykowany Natce, który dziś obchodzi swoje urodziny. Wszystkiego najlepszego

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: Natka***, Magi, a_moniak, Gaby, oraz basia 871

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

133 ODCINEK

W samochodzie Fernanda.

- Z czego się śmiejesz? Dlaczego nie wypuściłeś mnie i nie oddałeś rodzinie? Co ci da to wieczne przetrzymywanie mnie? – zapytała przestraszona Luisa.
- Ponieważ zawsze będziesz moja, a nie tego kretyna Juana Cordillo. A śmieję się ze wszystkiego, z tej chorej sytuacji... Mam pieniądze i ciebie, a ta kretynka Vanessa została z niczym i na dodatek albo da się złapać albo zginie w tym pożarze razem z dzieckiem i Claudią. Co za idiotka z niej. Tylko ja będę cieszył się wolnością – powiedział Fernando.
- Nie byłabym tego taka pewna. Źle robisz, bo policja już cię goni...
- A gdybym cię puścił, to by mnie nie ścigali? Kochanie jesteś naprawdę zabawna. Nigdy mnie nie złapią, zobaczysz. Jedziemy w naszą podróż poślubną, co ty na to? Trzymaj się mocno i nie próbuj żadnych sztuczek, to przeżyjesz!
- Co on zamierza... Kiedy wreszcie skończy się to piekło – pomyślała Luisa...

Tymczasem...

- Dość już złego wyrządził ten człowiek... Nie może mi uciec. Nie tym razem. Złapię go – mówił sam do siebie Carlo, który podążał za Ayalą. Ale co do licha wyprawiają Jose Manuel Vellasquez i Juan Cordillo! Jadą zaraz za mną? Są niemożliwi... Również chcą dopaść tego człowieka. Jakby nie mogli tego zostawić policji...

W samochodzie Jose Manuela.

- Zabiję go! Odzyskam swoją córkę i pieniądze! Jaguar miał rację, że na przekazaniu okupu się nie skończy... Ale sprawię, że ten dupek Fernando będzie mnie błagał o litość. Mam w samochodzie pistolet. Sam go zabiję nawet w obecności Valdeza... Ale zemszczę się ja, nie policja czy ten głupek co za mną jedzie. Może i kocha moją córkę, ale guzik mnie to obchodzi. Chociażby stał się bohaterem to i tak nie dam mu swojego błogosławieństwa. Muszę jechać szybciej, bo jeszcze mi ucieknie! – mówił sam do siebie Jose Manuel...

W samochodzie Juana...

- Co teraz przeżywa Linda... Oby Miguel i Gustavo pomogli jej odzyskać dziecko i złapać Vanessę. Ja zajmę się Fernandem. Nie skrzywdzi już więcej Luisy... Przeklęty Jose Manuel. Nagle zrobił się z niego kochający ojciec i mistrz rajdowy. Jeżeli dalej będzie tak jechał jak szalony to sami się ze sobą zderzymy, a Ayala znów oszuka policję i ucieknie z Luisą. Nie mogę do tego dopuścić. Nie mogę – powiedział zdenerwowany Juan naciskając pedał gazu...

Posiadłość Enrique.

- Zjeżdżaj stąd! Uwolniłam cię! Ciesz się, że zmieniłam zdanie, bo inaczej spłonęłabyś jak pochodnia! Za chwilę będzie tu bardzo gorąco. Zabieram Diega i już nigdy go nie zobaczycie – przechwalała się Vanessa.
- Nie będę uciekać i nie pozwolę ci abyś zabrała Diega. Nie będzie więcej nieszczęść! Claudia nieoczekiwanie rzuciła się w kierunku Vanessy wytrącając jej broń... Pożar powoli się rozprzestrzeniał, a ogień szedł w kierunku kobiet oraz wózka z dzieckiem, który stał zaledwie kilkanaście metrów od wydobywającego się ognia...
- Puść mnie kretynko! Chcesz zginąć?
- Nie pozwolę ci zabrać dziecka! Ono wróci do swojej prawdziwej matki!

Po chwili szarpaniny obie upadły na ziemię, ale o dziwo Claudia zachowała więcej krwi popychając Vanessę w stronę ognia, a ta zaczęła wrzeszczeć z bólu. Zaczęła się palić... Ale i sytuacji Claudii nie była najlepsza. Ogień pochłaniał już kolejne metry.

- Gdzie jest Diego? Muszę go uratować... Zrobiła kilka kroków i dotarła do wózka z małym. Nie miała jednak siły się ruszyć. Po kilku sekundach zemdlała... Na szczęście na ten czas do pokoju wparowali już Gustavo z ludźmi oraz Miguel.
- Tu jest twój syn – powiedział Gustavo. Musisz go natychmiast zabrać... Zabierzcie szybko Claudię! Żyje, ale straciła przytomność! Nie ma czasu do stracenia! Za kilkanaście minut spalimy się w tym piekle! Poszukajcie Vanessy. Ją również musimy uratować...
- Ona na to nie zasługuje... Najważniejsze, że Diego żyje. Wychodzimy z tego piekła. Wszystko będzie dobrze – powiedział Miguel biorąc dziecko na ręce...
- Szybciej Miguel, szybciej. Wyjdź stąd jak najprędzej! Tu jest tylne wejście które jeszcze nie opanował ogień...
- Znaleźliśmy Vanessę Cortez panie komendancie! Jest cała w ogniu! Można powiedzieć, że ją „gasimy” – powiedział jeden z policjantów...
- Wiem, że nie jesteście strażakami, ale na to już za późno. Róbcie co
w waszej mocy. Ta kobieta na to nie zasługuje, ale dla niej większą karą będzie więzienia. Posiedzi tam go końca swoich dni. O ile przeżyje taką dawkę ognia – powiedział Gustavo...
- Powinna przeżyć, ale niewiele z niej zostanie...
- Zobaczymy... Teraz ciekawi mnie Fernando Ayala. Ciekawe jak daleko ujedzie. Chciałbym to zobaczyć – śmiał się Valdez...

Tymczasem przed domem...

- Nie idź tam! – powstrzymywała Lindę Monika. Gustavo i Miguel odzyskają twojego syna... Na pewno tak się stanie...
- A jeżeli ta wariatka z nim ucieknie albo będzie chciała go spalić? To taka niewinna kruszynka – powiedziała załamana Linda...
- Raul również nie wytrzymał i pobiegł w stronę mieszkania... Oby szybko wrócili, bo ten ogień robi się niebezpieczny – dodała Cristina. Ale najgorsze jest to, że wciąż niepewny jest los Luisy. Będąc w rękach takiej gnidy jak Fernando niczego nie można być pewnym...
- Carlo, Juan i mój teść go złapią – przyznała Monika...
- Zobaczymy. Jeszcze nigdy nie widziałam tak zdeterminowanego Jose Manuela. Za własną córkę gotów jest oddać życie. Oby policja ją odbiła, a mój mąż nie wpakował się w kolejne kłopoty – stwierdziła Cristina...

Mieszkanie Manola.

- Przeklęty zegarek! Znowu mi stanął! Która jest godzina Manolo? – dopytywał się brata Jaguar.
- Jedenasta wybiła – odparł Manolo.
- Jeszcze godzinę do przekazania okupu, ale Jose Manuel pewnie już za przeproszenie zesrał się w gacie z obawy o córkę i zdobył pieniądze pięć godzin wcześniej. Na moje oko teraz w tej posiadłości rozgrywają się dantejskie sceny. Pewnie jakieś zadymy, ucieczki, strzelaniny. Ciekawe czy staremu uda się uratować córkę, bo na wnuku mu przecież nie zależy...
- Jakie masz przeczucia?
- Wszystkie osobniki, które biorą tam udział to idioci. Zarówno porywacze, porwani jak i policja. Mimo wszystko uważam jednak, że Gustavo Valdez nie pozwoli uciec tym łotrom. Czas Vanessy Cortez i Fernanda Ayali dobiega końca Manolo. Skończą albo w więzieniu albo na łonie Abrahama. Jednym słowem dołączą do moich kolegów albo do Manicha. Takie jest życie Manolo. W końcu nie można sobie kpić z ojca chrzestnego jak to mówisz – stwierdził Jaguar.
- Masz rację. On nie da sobie w makaron dmuchać – powiedział zadowolony Manola.
- Chyba w kaszę dmuchać idioto! Co ja z tobą mam naprawdę...
- A tak rzeczywiście... w kaszę... Ciekawe kiedy dojdzie do kolejnego spotkania na szczycie?
- Nie mam pojęcia. Jestem ciekaw co się teraz tam dzieje... Oby serce Jose Manuela wytrzymało... w końcu jego były zięć tak łatwo się nie podda. Jednym słowem: obejdziemy się smakiem Manolo... szkoda, że nie jest nam dane co dzieje się teraz w posiadłości nieboszczyka Enrique Cardenasa. Mogę się z tobą założyć, że rozgrywa się tam lepsza akcja niż w najwspanialszym dreszczowcu czy horrorze – powiedział Jaguar...
- Skoro tak mówisz bracie, to na pewno jesteś bliski prawdy – odparł Manolo...

Kancelaria Juana.

- Musiałam przyjechać, bo oni cały czas się nie odzywają – powiedziała załamana Eva...
- Albo wyłączyli komórkę albo w tej dziurze nie ma zasięgu. Sam od rana nie mam od nich żadnej wiadomości. Akcja z okupem wciąż trwa – odpowiedział Antonio.
- Tak mi ich wszystkich żal. Najbardziej Juana, Lindy i Miguela, a przede wszystkim tego niewinnego dziecka. Dobrze, że jest on taki mały, bo nie ma świadomości co mu grozi w rękach chociażby takiej wariatki jaką jest Vanessa – dodała Lorena.
- My tak sobie rozmawiamy, a kto wie czy nie właśnie teraz rozgrywają się tam najdramatyczniejsze sceny? – zapytał Antonio...
- Oby to się już skończyło, bo trwa całe wieki – westchnęła Eva... Niech wszyscy wrócą do domu cali i zdrowi...

Mieszkanie Deborah.

- Znam cię nie od dzis Deborah i nie byłaś dawniej taka – powiedział Rafael.
- Jaka? Dokończ! – odparła Deborah.
- Naiwna... Wiem, że nie jestem człowiekiem który zawsze byłby godny zaufania, ale tym razem mówiłem prawdę. Zresztą nie jestem w tym osamotniony... swoje zdanie o twojej przyjaciółeczce Gracieli ma również Rosa. Nie chciała cię denerwować, ale wiem od niej, że Rosa nie przepada za panią Guerrero. Uważa ją tak samo jak ja za osobę dwulicową. Przysięgam ci, że ona pierwsza przyszła do mnie i próbowała mnie przekupić. Krytykowała twojego partnera Gustavo Valdeza! Niesłusznie, bo ja uważam go za porządnego człowieka. Powinnaś mi powiedzieć o Gracieli, a on powinien ja sprawdzić! Tyle mam ci do powiedzenia. Zrób to dla swojego dobra i bezpieczeństwa swojej córki. Skąd ten Alvaro Maniche mógł cię odnaleźć? Sami mi opowiadałaś, że to było dziwne... Tylko Graciela wie gdzie przebywacie. Rusz głową kobieto! Póki będzie za późno – powiedział Rafael wychodząc z mieszkania...
- On może mieć rację. Czy Graciela mogła znać i pomagać Manichowi? To byłoby nieprawdopodobne – złapała się za głowę Deborah...

Kilka minut później.

Na miejsce tragedii przybyła już straż pożarna i karetka. Na ratowanie domu było już chyba za późno, ale najważniejsze było uratowanie zakładników...
- Zobacz Lindo! To Miguel z dzieckiem! – zauważała Monika.
- Miguel! Diego! – Linda momentalnie pobiegła w kierunku swojego synka.
- Nic mu nie jest, ale niewiele brakło aby Vanessa go spaliła – powiedział już spokojniejszy Miguel.
- Mój kochany chłopczyk. Już nigdy cię nie oddam. Zawsze będziesz już z mamą i tatą – tuliła chłopca szczęśliwa Linda.

Po chwili...

- Udało się uratować waszego synka, ale jeszcze parę minut i byłoby z nim bardzo źle – podsumował Gustavo.
- To dzięki tobie i Miguelowi. Jesteście wspaniali – odparła Linda.
- To zasługa twojego przyszłego męża, nie moja. On uratował Diega... Uratowaliśmy też Claudię, choć jest nieprzytomna.
- Jest wycieńczona – powiedział Raul, który wyniósł Claudię razem z jednym z policjantów.
- Zaraz zostanie zabrana do szpitala – powiedział stojący blisko lekarz. Straciła przytomność wobec szoku i ognia, ale nic jej nie będzie. Zabierzemy ją oraz zwłoki tego pana...
- Biedny Enrique – powiedziała Cristina. Tyle razem przeszli. Dobrze, że przynajmniej ta dziewczyna wyjdzie z tego cało.
- To ona uratowała sytuację i powstrzymała Vanessę – powiedział Gustavo.
- O wilku mowa – zauważył Miguel.

Kolejni dwaj policjanci nieśli Vanessę – półprzytomną, poparzoną i w bardzo ciężkim stanie... Była ledwo żywa, ale zdołała spojrzeć na obecnych i powiedzieć charczącym niemal głosem.

- Udało wam się zabrać mi Diega – po tych słowach, w zasadzie trudno zrozumiałym bełkocie chciała wypowiedź kolejne, ale była tak poparzona, że jej gardło nie funkcjonowała normalnie. Straciła przytomność i również została zabrana do szpitala.
- Wcale mi jej nie żal. Skończyła tak jak na to zasłużyła – powiedziała Linda.
- Trafi do więzienia i już nigdy was nie skrzywdzi – odparł Gustavo. Tak więc Diego i Claudia żyją... Oby nic nie stało się Luisie. Mam nadzieję, że Carlo ją odbiję i złapię Fernanda...

Tymczasem...

- Niech to szlak! Ujechaliśmy tylko kilka kilometrów! Ten samochód jest niesprawny! – krzyczał wściekły Fernando.
- I bardzo dobrze! Nie unikniesz kary! – śmiała się Luisa.
- Zamknij się, bo zginiesz! Te tereny mi się zupełnie nie podobają. Tu są same skały. Przeklęte urwiska! Wysiadaj i to szybko! Muszę porzucić samochód, bo stanał mi w połowie drogi! Wysiadaj! Idziemy dalej!
- Co zamierzasz?
- W tej chwili wiem jedno: nie poddam się! Idziemy!

Fernando związał Luisę i szedł z nią w kierunku olbrzymich skał. Oczywiście zabrał ze sobą pieniądze. Był w transie. Wiedział, że stamtąd nie ma ucieczki, ale mimo to uciekał. To był instynkt. Kilkaset metrów za nim podążał Carlo oraz Juan z Jose Manuelem.

- Zepsuło się draniowi auto, więc ucieka, ale to mu się nie uda – powiedział Jose Manuel chowając za pazuchą pistolet...
- Jest niedaleko! Ja oraz dwaj moi ludzie pójdziemy w tamtą stronę. Proszę nam nie przeszkadzać w akcji – powiedział Carlo.
- Niestety nie za bardzo ufam policji, więc mam w nosie zakazy – pomyślał Jose Manuel.
- Dogonię Ayalę! – pomyślał Juan idąc kilka metrów za Jose Manuelem.
- Jeżeli koniecznie chcesz mi pomóc Cordillo to rozdzielmy się! – nakazał stanowczym głosem Jose Manuel.
- Ma pan rację Vellasquez. Choć raz się z panem zgadzam. Zajdziemy drania od tyłu – odparł Juan...

Kilka minut później...

- Zapadł się pod ziemię... Jeszcze przed chwilą go widziałem! – wściekał się Carlo... Gdzie on jest?

Tymczasem Fernando targał za sobą walizki oraz Luisę. Nie wiedział dokąd zmierza, ale ucieszył się widząc, że zgubił policję.

- Nie jesteś mi już potrzebna Luiso. Będą uciekał sam. Zabiję cię i zrzucę na dół. To są wysokie skały, przez chwilę sobie pofruwasz jak ptak. Co ty na to? – śmiał się Fernando.
- Ty draniu! Nie ujdzie ci to na sucho! Oni są tuż za tobą! – odparła Luisa.
- Rozwiążę cię moja była żoneczko aby mogła poruszać rękami. Podejść nad przepaść i obróć się tyłem. Możesz zacząć zmawiać modlitwy...
- Jeżeli do niej strzelisz, ja bez wahania strzelę do ciebie! – odezwał się Jose Manuel. Skończę z tobą Fernando...
- Pan? Śmiechu warte... To ja mogę pana zabić... Pana i pańską córkę! Niech pan się nie wygłupia i odłoży tę broń...
- Dobrze... Odłożę broń...
- Bardzo pan grzeczny. A teraz proszę dołączyć do córki... Razem zginiecie – śmiał się Fernando.

Jose Manuel powoli podchodził w stronę Luisy, ale w jednym momencie targnęła nim złość i rzucił się na Fernanda wytrącając mu z ręki broń. Zaczęli się bić, ale sprawniejszy Fernando zyskiwał przewagę. Skorzystawszy z okazji Luisa oddaliła się...

- I co staruchu? Chciałeś mnie pokonać? Nikt mnie nie pokona! Ani ty ani policja! Nikt, rozumiesz? – dusił Jose Manuela Fernando...
- Ja cię pokonam draniu! – krzyknął Juan. Pokaż, że jesteś prawdziwym mężczyzną i zmierz się ze mną tchórzu. Zobaczymy kto jest godny Luisy. Ty czy ja...

Fernando puścił ledwo żywego Jose Manuela i szykował się na starcie z Juanem...

- Bez trudu cię pokonam małpiszonie! Nigdy nie będziesz odpowiednim mężczyzną dla Luisy!
- Zobaczymy draniu! Fernando ze złością rzucił się na Juana.

Ich bójka była bardzo wyrównana, ale to Juan zyskiwał przewagę. Po chwili jednak potknął się i to Ayala był górą... Nagle pojawił się Carlo który widząc przewagę Fernanda oddał z daleka strzał i postrzelił go w rękę...

- Proszę się odsunąć! – krzyknął Carlo w kierunku Juana i Luisy.

Nikt jednak nie zareagował na słowa Włocha. Juan podszedł do Luisy i przytulił ją najmocniej jak tylko mógł... Jednak stali oni niemal nad samą przepaścią.

- Odejdźcie od skarpy! – ponowił rozkaz Carlo, który zauważył co może się stać, ale był za daleko całej sytuacji...

Ranny Fernando podniósł się w jednej chwili wyjmując z kieszeni nóż...

- Uważaj! – krzyknął Juan w kierunku ukochanej. To zdołała odbiec kilka metrów...
- Zginiesz Cordillo! Nie pozwolę ci być z Luisą! – Fernando ruszył z nożem w kierunku Juana...
- To ty zginiesz Ayala! – Juan zrobił unik dzięki czemu uniknął ciosu...

Rozpędzony Fernando nie miał już ani czasu ani możliwości na zahamowanie. Z wielkim impetem spadł ze skały... Wpadł w wielką otchłań... dla niego otchłań piekła...


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 13:36:03 09-04-08, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 20:23:02 08-04-08    Temat postu:

cały odcinek czytałąm z wypiekami na twarzy, i czyżby tela, ta wspaniała telenowela dobiegała już końca....??

cała historia z porwaniem jak widać dobrze się skończyła, ale wszystko tak trzymało napięciu ze nie wiadomo było czego się spodziewać..

dla Vannessy najgorszą chyba karą będzie oszpecenie do końca zycia i więzienie, a Ferdek, ale niesamowita śmierć, wiedziałam ze dla nich wymyślisz coś świetnego
Ferdek po tylu akcjach, kiedy chciał zabić Luisę, Juana y Jose Manuela spadł ze skarpy, w otchłań piekła- no prostu bosko

świetna scena kiedy Juan wraz z JM pojechali za Luisą, obojgu najbrdziej zależąło na niej, i jak widać to ich połączyło

Claudia zachowała zimną krew kiedy robiła wszystko zeby Vanne nie uciekła z dzieckiem, teraz Dieguito jest już w ramionach swoich rodziców

nareszczie wszystko tak dobrze się skończyło, ale dramaty były, w każdej chwili spodzirewałąm się najgorszego, ojć umiesz trzymac w napięciu

hehe Jaguar jak zawsze miał rację fajnie to wszystko podsumował

Greg20 to ile w końcu planujesz odcinków ??

czekam na kolejne
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 20:27:41 08-04-08    Temat postu:

Monia - planowałem około 188, czyli tyle ile "PDG" Być może będzie mniej, ale do końca jeszcze nie tak prędko Jagi i Jose Manuel pozostają w grze, oprócz tego Graciela, Armando oraz wiele niedokończonych wątków. Jeszcze trochę się pomęczycie z tą telcią

P.S. Monia - co się stało z Twoim gg?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiuNia
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ......z mojego nieba.....

PostWysłany: 20:59:31 08-04-08    Temat postu:

Najpierw była komedia romantyczna, potem kryminał, a teraz dramar. Jeszcze dwa odcinki a MCN zamieni się w horror. No więc tak odcinek 132 był bardzo ciekawy, ale 133 był od niego o wiele lepszy.Nie podoba mi się ilość odcinków. Fajnie by było gdyby było więcej niż w PDG. Super, że Vanessa została poparzona, a jeszcze lepiej, że Fernando nie żyje. Nareszcie Luisa i Juan mogą być razem. Co do odcinka 132 bardzo smutno mi się zrobiło gdy Verka i Ricardo całowali się i wjechał Antonio. Po raz kolejny zrywałam boki przy textam Jagiego w obu odcinkach. Ciekawa jestem co wykombinujesz w pozostałych odcinkach. Mam nadzieję że czarne charakteki oprócz Jagiego umrą. Pozdrawiam i czekam na newik.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aishwarya
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 16454
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: München
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:25:29 08-04-08    Temat postu:

Jeeeest wreście Diego wrócił do rodzicó. Piękna musiała być scenka, kiedy Migi niósł suna i Linda do nich pobiegła mmm...
Dobrze tak Vanessie, Ferdek mnie zdenerwował początkiem...
Ja na ten odcinek teraz nie ma słów
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:30:38 08-04-08    Temat postu:

Jak zwykle trzymasz w napieciu superowy odcinek!
Nareszcie Diego jest z Lindą i Miguelem Dobrze ze nic mu sie nie stalo chociaz sytuacja wygladala nieciekawie mogl ulec opazeniu ale na szczescie Gustawo i Miguel w pore wpadli do mieszkania. Vanessa zasluzyla sobie na ta kare jaka ja spotkala dla niej to oszpecenie to gorsze niz smierc. Juz zaden mezszczyzna na nia nie spojrzy. Dobrze jej tak, fladrze jednej i zmiji najgorszej.
Fernado chcial zabic Luise dobrze ze mu sie nie udalo, ze Carlo, JM i Juan go powstrzymali chociaz moglo to sie dla nich zle skonczyc .a w szczegolnosci dla Juana ktory sie z nim bil na skalach a tam bylo bardzo niebezpiecznie. Ferdek tez zasluzyl na to co go spotkalo, chociaz lepiej by bylo zeby skonczyl w wiezieniu bo smierc to zbyt lagodna kara jak dla takiego lotra i kanalii jak on.
Debi mam nadzieje ze teraz uwiezy Rafaelowi i nie bedzie juz taka naiwna. Graciele powinna byc juz zdemaskowana i Gustawo powinien ja sprawdzic. Wydaje mi sie ze ma ona niejedno na sumieniu. Moze miala jakies klopoty z prawem???????Sama nie wiem, ale ta idiotka tez juz mnie powoli denerwuje. Chce cos zrobic Rafaelowi, za to ze powiedzial Debi prawde ze to ona go sprowadzila. Nerwy jej juz puszczaja i dobrze.
Manolo i Jaguś. Uwielbiam ich rozmowy.
- Masz rację. On nie da sobie w makaron dmuchać – powiedział zadowolony Manola.
- Chyba w kaszę dmuchać idioto! Co ja z tobą mam naprawdę...

Manolo to takie duże dziecko.
Claudia mam nadzieje ze wyjdzie z tego calego koszmaru bez szwanku i nie odbije sie on na jej psychice. Ale stracila ukochanego i nie pogodzi sie z tym szybko. Mam nadzije ze znajdzie jednak w swoim zyciu miejsce na milosc, moze nie od razu, ale kiedys. Chce zeby byla szczesliwa, bo na to zasluzyla. jast prawdziwa bohaterka i odwazna osoba zucic sie na Vanesse w chwili gdy ta chciala uciec z Diegiem. Czyn godny medalu.!!!!!!!
Pozdrawiam serdecznie i czekam na nowy odcinek.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Magi
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 02 Kwi 2007
Posty: 11368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:44:11 09-04-08    Temat postu:

Biedna Luisa Ferdek nie chce dopuścić do tego zeby była szczęśliwa z Juanem.Co za debil do tego cieszy się z tego że jemu się udało a Vanessie niekoniecznie.Co za potwór z niego.Wkurzył mnie do tego tym tekstem o podróży poślubnej.On jest przysichnie chory skoro uważa że Luisa jest jego na zawsze i nikt go nie złapie.Choć dobrze rozumuje z tym ze nawet jeśli by jej nie zabrał to by go ścigali bo już taki jego los.Ehhh z nim to zawsze kłopoty oby go złapali.
Carlo dobrze rozumuje.Juan i Jose Manuel to dwaj narwańcy.I naprawde są niemożliwi,absolutnie się zgadzam.Teraz mogą przeszkodzić policji w próbie złapania Fernanda.Oby Carlowi udało sie złapać tego zwyrodnialca w co jakoś wątpie.Czas Ferdka jeszcze nie nadszedł.A szkoda...
A Jose Manuel sam ze sobą gada No tak teraz sobie uświadomił ze Juan kocha Luisę.Ale błogosławieństwa mu nie da i nie da mu pierwszemu złapać Ferdka.Nawet w takich momentach mysli o takich sprawach.Chce sam wymierzyć sprawiedliwosć i nie dziwie mu się.To byłaby jedyna słuszna zbrodnia jaką by popełnił no może oprócz zabójstwa oprawców Moniki ale to inna sprawa.Jest gotów zrobić to nawet w obecności Valdeza no prosze.Nie sądziłam ze jest taki odważny.No cóż widocznie jeszcze nie pokazał wszystkich swoich cech.Te najgorsze juz poznałam moze teraz czas na te lepsze.
Następny który gada sam ze sobą No tak może i dojść do takiej sytuacji ze sie ze sobą zderzą skoro jeżdżą jak rajdowcy.Troskliwy tatuś i mistrz rajdowy Ten jak coś dowali Jest dobrym bratem bo martwi sie nie tylko o ukochaną ale i o swoja siostrę.Chce aby jego siostrzeniec odzyskał wolność w czym go popieram.Juan jest zdenerwowany oby nie doprowadziło to do tragedii bo zabójcza prędkość plus nerwy nie dają dobrego wyniku...poczekamy zobaczymy.
No tak te przechwałki vanessy.Nie spodziewała się jednak ze Claudia wykaże tyle odwagi i zimnej krwi.Chciała uciec z dzieckiem a Claudię pozostawić samej sobie ta jednak ją zaatakowała.I wrzuciła w ogień.Już widze co zostanie z Vanessy.Zasluzyła na taką kare ale jeszcze wiekszą kara będzie życie z bliznami do tego w wiezieniu.Będzie napewno strasznie poparzona.Biedna Claudia pewnie nawdychała się za dużo dymu.Chciała ratować małego i prawie jej się to udało ale zemdlała.Na całe szczęście w tym momencie wkroczył Gustavo i uratował dziecko i Claudie no i ugasił Vanesse.Miguel napewno ucieszył się widząc swojego synka całego i zdrowego i nie dziwię się ze życzy takiego losu Vanessie.Ona go strasznie skrzywdziła najpierw rozbiła jego zwiazek z Lindą potem porwała mu dziecko.okropna baba.Zasłuzyła na wszystko co jej się przytrafiło.Powinna zgnić w wiezieniu.Valdez pewny tego ze złapią Ferdka ciekawe czy tak się stanie...
No tak Jose Manuel uwielbia Luisę i gotów jest oddać za nią życie ale on nie moze zginać bo co bez niego zrobi Jagi?Straci jedyne zródło dochodów.Nie dziwię się że Linda wyrywała się w strone domu.Jej obawy są przecież słuszne.Boi sie o swoje dziecko bo kocha je całym sercem.Całe szczęście że Monika ją powstrzymała.Ale Raul pobiegł niestety...ale nie dziwie się im wszystkim...wszyscy martwia się o Diegita no i o Luisę bo jej los jest nadal niepewny...
Jaguar oczywiscie przewiduje.Ach ten jasnowidz Jak on może posądzać JM o takie rzeczy Jagi chciałby tam być i to wszystko widzieć hehe niezły jest.Tekst z makaronem świetny a Jagi widze zaczyna przekonywać się do słów ojciec chrzestny...
No tak wszyscy martwią się tą całą sytuacją.Eva,Antonio i Lorena nie mają od nich żadnych wieści.I napewno teraz umierają z niepokoju Przyszlo mi coś do głowy a moze tak cos między Claudią a Antoniem bedzie??
No nareszcie Rafael wygarnął prawde Deborze.powiedział jej całą prawde i o Maniche.No bo tak naprawde to skąd on wiedział gdzie ona mieszka jeśli wiedziała o tym tylko Graciela i Gustavo?? Dziwne no i nareszcie zaczęło jej coś świtac w tej główce Niech powie chociaż Gustavo zeby sprawdził Gracielę wtedy już całkiem przejrzy na oczy
Linda w koncu szczęśliwa jej ukochany i synek sa cali i zdrowi ale Miguel nie musiał mówić ze Vanessa omal go nie spaliła bo tylko niepotrzebnie denerwuje Lindę.Teraz w końcu Linda moze odetchnąć z ulga
No tak Gustavo skromny przypisał wszystkie zasługi Miguelowi.Dobry z niego człowiek.Claudia jest wycieńczona ale po tym, co przeszła trudno jej się dziwić na szczęscie wszystko bedzie dobrze.Za to Vanessa musi strasznie wygladać.Do tego ma poparzone gardło.Niedobrze z nią.Ale Linda mówi dobrze zasłuzyła na taki los a teraz trafi do wiezienia.Cristina sdłusznie zauwazyła ze Claudia wraz z Enrique tyle razem przeszli a teraz biedna została sama.Współczuje jej...Teraz pozostaje czekać na wieści o Luisie.
WOW!! JM i Juan współpracują!! Nie mogę.Ferdek ma za to pecha zepsuł mu się samochód i to w takim momencie.Ale jest jak w amoku wie że nie ma drogi ucieczki ale zabrał ze sobą Luise i pieniadze bo jakby to nie i zwiewa.Policja idzie jego tropem a JM i Juan zajda go od tyłu.Ciekawie się to wszystko rozwija boje się jednak ze Ferdek może zagrozić ze zrzuci Luisę z urwiska jesli się do niego zbliżą.A ten drań jest zdolny do wszystkiego
O ja Cię ale końcówka!!Wiedziałam ze Ferdek będzie chciał żeby Luisa spadła ale nie w taki sposób.Na szczęście pojawił się Jose Manuel jednak nerwy wzieły góre i mało co nie skończyło się to dla niego tragicznie.Życie uratował mu Juan.Pzez dłuższy czas był górą ale przez głupie potknięcie prawie stracił przewage.Na szczęście pojawił się Carlo i psotrzelił Ferdka.Juan i Luisa byli jednak zbyt zajeci powitaniem i nie posluchali Carlo co mogło skończyć się tragicznie.Na szczęscie Juan był sprytniejszy i uniknął dźgniecia nozem za to Ferdek wpadł w przepaść.Otchłań piekielną.Teraz bedzie się smażył w piekle.Może i Vanessa do niego dołaczy Oby Ciekawe co teraz z Jose Manuel przecież juz jest w takim wieku a ten go poddusił Ale oszukałeś mnie nikczemniku sam zdradzałeś mi chociaż tego nie chciałam ze vanessa i Ferdek zwieją za granicę i co??Oboje skończyli jak skończyli Moze to była zasłona dymna??Nie wolno oszukiwać księżniczki <nunu>
Odcinek jeden z najlepszych.Tyle emocji i akcji.Genialny poprostu Teraz pozostaje mic zekać na newik choc z powodu choroby nie wiem czy bede mogła go skomciać
Pozdrawiam;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 19:09:01 09-04-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: Magi, a_moniak, Gaby, Black_Lady oraz basia 871

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

134 ODCINEK

Na skałach...

- Już po wszystkim kochanie. Ten człowiek skończył tak jak na to zasłużył – powiedział Juan przytulając roztrzęsioną Luisę.
- Całe szczęście, że to już koniec – odparła Luisa.
- Trzeba zejść na dół i wydobyć ciało. Zaraz się tym zajmiemy – wtrącił Carlo. Niewiele brakowało aby Fernando Ayala was zabił...
- W porę zdołałem się odsunąć, ale dzięki temu ten szaleniec nie żyje...
- Udało ci się Cordillo – powiedział Jose Manuel. Mógł cię zadźgać tym nożem, a dopiero później spaść z tej skarpy. Ale jego koniec i tak bardzo mi się podobał. Chcąc nie chcąc muszę ci podziękować za to co zrobiłeś dla mojej córki...
- Nie musisz tego robić, bo wiem, że i tak nie jest to szczere. Dla Luisy zrobiłbym wszystko tak jak i ty Jose Manuelu Vellasquezie – odparł Juan...

Zdyszany Jose Manuel zmierzył wzrokiem Juana... Obaj milczeli, bo zdawali sobie sprawę, że nie czas na kolejne kłótnie. Najważniejsze było to, że Luisa jest cała i zdrowa...

Kilka minut później na miejscu pojawił się Gustavo Valdez oraz inni członkowie rodziny. Radości nie było końca gdy Juan i Luisa zobaczyli Miguela, Lindę oraz dziecko. Każdy cieszył się na swój sposób. Wszyscy mogli odetchnąć z ulgą, że to kilkudniowe piekło nareszcie się skończyło...

- Luiso jak dobrze, że nic ci nie jest – powiedziała uradowana Linda. Jak widzisz uratowaliśmy mojego synka...
- W samą porę, bo ten pożar... naprawdę niewiele zabrakło do tragedii. Ale nie mówmy o tym – dodał Miguel.
- Gdzie Claudia? – spytała Luisa.
- Spokojnie... Nic jej nie jest. Zemdlała i na wszelki wypadek zabrano ją do szpitala – wtrącił Raul.
- A gdzie Vanessa? Czyżby uciekła?
- Nie było jej dane. Chciała to zrobić razem z Diegiem i spowodowała pożar, ale uniemożliwiło jej to Claudia. Poparzona Vanessa w ciężkim stanie trafiła do szpitala – powiedział Valdez.
- A co z Fernandem? – spytała Cristina.
- Nie żyje. Próbował zabić Luisę, jej ojca oraz mnie, ale spadł w przepaść – powiedział Juan.
- Wiedziałem, że daleko nie ucieknie. Do końca próbował wam jeszcze przeszkodzić. Na szczęście zarówno on jak i Vanessa nie obeszli się bez kary – podsumował Gustavo...

Szpital.

Rozmowa dwóch lekarzy na temat stanu zdrowia ledwo co przywiezionej pacjentki, którą była Vanessa...

- Co z nią doktorze? Jakie rokowania? Moim zdaniem przeżyje, ale nic
z niej nie zostanie...
- Niestety ma pan rację. Poparzenia niemal całego ciała, od stóp do głowy. To wrak człowieka. Przede wszystkim ma poparzoną twarz i po zdjęciu bandaży obawiam się, że straci całą swoją dotychczasową urodę...
- Co za tragedia... To podobno znana piosenkarka...
- Właśnie... Kolejna sprawa to struny głosowe... Również ogień ich nie ominął. Być może będzie mogła mówić, ale z bardzo wielkim trudem. W zasadzie będzie to bardziej charczenie niż mówienie... A o śpiewaniu nie ma nawet mowy. Ta kobieta do końca życia nie będzie sobą. Straciła zarówno swoje piękno jak i głos. Nie będzie już atrakcyjna ani nie będzie mogła śpiewać... Nie wiem co ona zrobi jak się o tym dowie...
- Albo spotkało ją takie nieszczęście albo to kara za jakieś jej grzechy. W tej chwili wygląda niestety jak mumia i tak już pozostanie...

Jakiś czas później.

- Oto zwłoki Fernanda Ayali – powiedział Carlo.
- Zabierzcie je, bo szkoda na to patrzeć – odparł Gustavo.
- Chwileczkę, chwileczkę... Niech i ja spojrzę. Biedny Fernandito... ile guzów sobie nabił. Chciał nas wszystkich pozabijać, a sam skończył najgorzej z nas i zapłacił za wszystkie zbrodnie. Teraz czeka go tylko piekło! – powiedział Jose Manuel kopiąc przy okazji zwłoki Fernanda...
- Co pan u licha robi? Niech pan nie bezcześci zwłok! Chce pan znowu trafić do aresztu? Proszę się uspokoić! – zdenerwował się Gustavo...
- Proszę mi wybaczyć, ale nie mogłem się powstrzymać...
- Czas wracać do domu i powiadomić o wszystkim znajomych, którzy na pewno odchodzą teraz od zmysłów – powiedział Juan.
- Musimy nacieszyć się moim synkiem i odpocząć, a potem odwiedzimy Claudię – dodała Linda...
- Masz rację kochanie. Tak zrobimy...
- Każdy na swój sposób musi dojść do siebie po tym co się stało – wtrąciła Luisa.
- Najważniejsze, że żyjesz skarbie. Zrobię ci największe przyjęcie jakiego tylko zapragniesz – oznajmił Jose Manuel.
- Od tego ona ma swojego chłopaka – powiedział stanowczo Juan.
- Przede wszystkim to ma ojca!
- Nie kłóćcie się. Nie teraz. Cieszmy się, że wszystko zakończyło się szczęśliwie – stwierdziła Cristina.
- Najważniejsze, że uwolniliśmy się od Vanessy – powiedział Raul.
- I od Fernanda. Ten człowiek zapłacił najwyższą cenę za wszystkie swoje zbrodnie łącznie z rozkazem zabicia mojego dziecka – dodała Monika...
- On już nigdy cię nie skrzywdzi. Ani ciebie ani nikogo innego. Tak samo Vanessa. Tak kończy tacy ludzie jak oni – zauważył Miguel...

Mieszkanie Gracieli.

- Zrobiłem to co chciałaś, ale nie wiem czy powinienem bez konsultacji ze starym – powiedział Jaguar.
- To nie jego sprawa, a poza tym ona ma teraz co innego na głowie. Nawet nie wiadomo jak zakończyła się ta sprawa z porwaniem – odparła Graciela.
- Zapewne jutro dopłyną do nas pierwsze wieści... Ale wracając do tematu. Jak sądzisz czy Rafael dalej będzie taki cwany? Czy ta lekcja nauczy go trochę pokory?
- Mam nadzieję, że obierze właściwy kurs, bo drugiego ostrzeżenia nie będzie...
- Dokładnie. Ty moja kochana Grazzy najpierw dajesz żółtą kartkę, a zaraz po niej czerwoną. Nie chciałbym dostać czerwonej. Zresztą w tym wypadku nie mogę, bo to jak byłem sędzią i to ja jakby wlepiłem mu na razie tą żółtą – śmiał się Jaguar...

Przed mieszkaniem Rafaela.

- Ktoś przedziurawił mi opony w samochodzie! – krzyknął zdenerwowany Rafael. Na dodatek powybijał szyby! Co to takiego? – zdziwił się mężczyzna widząc leżącą na ziemi, tuż obok samochodu kartkę...
- Nie wcinaj się w nieswoje sprawy. Zdecyduj się z kim zamierzasz trzymać, bo zginiesz ty oraz twoja ukochana córka. A tego chyba nie chcesz, prawda? Dwa razy pomyśl zanim zaczniesz chlapać jęzorem... Więcej ostrzeżeń nie będzie...
- Dlaczego ktoś mnie straszy? Co jest grane? Czy to możliwe aby to była robota tej przeklętej kobiety? – zastanawiał się zdenerwowany Rafael...

Na drugi dzień.

Mieszkanie Lindy i Miguela.

- Kochanie... Nie zmrużyłaś ani przez chwilę oka w nocy... Jesteś kompletnie wyczerpana i wycieńczona. Cały czas zaglądałaś do Diega? Nie bój się. On jest tutaj, na wyciągnięcie ręki – powiedział Miguel.
- Wiem, że to wydaje się być dziwne, ale wciąż mam przed oczami ten dramat jaki się wydarzył. Dlatego już nigdy nie zostawię mojego synka samego choćby na pięć minut. Nigdy! – odparła Linda.
- Uspokój się. Już nigdy nikt nam go nie odbierze. Zapewniam cię. Cieszmy się, że go mamy. Mamy siebie i swojego synka. Znów będziemy szczęśliwi – Miguel pocałował ukochaną...
- Mam nadzieję, że ułoży się również Luisie i Juanowi. Marzę o dwóch ślubach jednocześnie. Przecież musimy w końcu stanąć na ślubnym kobiercu... I nikt nam już nie przeszkodzi. Fernando już nie żyje, a Vanessa zwija się teraz z bólu. Oby to był koniec naszych problemów – powiedziała Linda obejmując ukochanego...

Dom Juana.

- Niech oni nacieszą się swoim synkiem oraz własnym szczęściem. Odwiedzimy ich kiedy indziej – powiedział Juan.
- Masz rację. To nie jest odpowiednia pora. Tak bardzo się cieszę, że wszystko skończyło się szczęśliwie – cieszyła się Eva.
- I dobrze, że te dwie gnidy zostały ukarane... Już nikt nie będzie stał na drodze Lindzie i Miguelowi oraz tobie i Luisie – wtrącił Antonio.
- Tego nie byłbym taki pewien. Wciąż jest Jose Manuel, a na wolności jest Jaguar. Ci ludzie są sto razy groźniejsi niż Vanessa i Fernando razem wzięci. Mam jednak nadzieję, że już niedługo będę mógł się cieszyć szczęściem u boku Luisy – stwierdził Juan...
- Wy to macie dobrze. A mnie żadna kobieta nie kocha – westchnął Antonio...
- Nie narzekaj. Kiedyś trafisz na tę jedyną. Druga żona Fernanda Ayali jest od wczoraj wolna – śmiał się Juan.
- Bardzo śmieszne...
- Najbardziej żal mi Claudii... Straciła ukochanego. Pojutrze jest jego pogrzeb, ale mam nadzieję, że ta dziewczyna otrząśnie się z tej tragedii i stanie na nogi – powiedziała Eva...
- Jest w szoku, ale nie ma żadnych obrażeń. Oby wytrzymała to też psychicznie. Musimy ją odwiedzić i otoczyć troską. Ona na pewno bardzo nas teraz potrzebuje – zauważył Juan...

Stajnia w okolicy rezydencji Vellasquezów.

- Wiem, że umówiliśmy się na debatę u Gracieli dzisiaj po południu, ale był pan taki tajemniczy przez telefon... Musiałem przyjść i z panem pogadać o nowościach – powiedział Jaguar...
- Wiedziałem, że nie wytrzymasz. Słyszałem, że bez mojej zgody robisz jakieś kroki razem z Gracielą! Lepiej uważaj, bo niedługo miejsce naszych spotkań zostanie sprawdzone przez Valdeza i jego ekipę! – wściekał się Jose Manuel.
- To prawdopodobne, ale nie sądzę aby tak się zdarzyło. Niech pan wrzuci na luz i opowie coś więcej o wczorajszych wydarzeniach...
- Wszyscy zakładnicy zostali uratowani, ten bachor również. Doszło do pożaru w rezydencji i ogień pochłonął Vanessę...
- Nie żyje?
- Żyje, ale jest ponoć tak poparzona, że już więcej nikomu nie zaoferuje swoich usług – powiedział Jose Manuel.
- Trafnie pan to ujął. A co z Fernandem Ayalą?
- Próbował zabić mnie, Luisę oraz Juana Cordillo. Biłem się z nim na skałach. Doprowadziłem do tego, że biedaczek spadł ze skały i się zabił...
- Akurat... Jedzie mi tu czołg? – zapytał Jaguar dotykając palcem swojej powieki...
- Mówię prawdę. Stoczyliśmy wyrównaną walkę, później on bił się z Juanem Cordillo i próbując go zlikwidować sam zginął...
- Niesłychane! Szkoda, że mnie tam nie było. Pan i Juan Cordillo działaliście wspólnie przeciwko Ayali? Zaraz padnę ze śmiechu! Stworzyliście drużynę... no nie mogę...
- Co w tym śmiesznego? Nie miałem wyjścia. Chodziło o Luisę...
- Ramię w ramię ze swoim największym wrogiem. Miałbym niezły ubaw widząc tą komitywę. Nie musi pan dalej opowiadać, ale skoro Fernando pana pobił, to pojawienie się Juana musiało uratować panu życie. To ci historia – zwijał się ze śmiechu Jaguar...
- Z czego się śmiejesz? Ten kretyn pokazał przede mną, że jest nie wiadomo kim... Wielki mi bohater. To, że uratował Luisę nie oznacza, że zaakceptuję go jako partnera mojej córki. Nigdy! W odpowiednim czasie się nim zajmiemy...
- Ja myślę... Proszę mi wybaczyć, ale to jest tak kuriozalne, że nie mogę się powstrzymać. Dobrze, że mnie pan teraz uspokoił, bo już wyobrażałem sobie jak na ich ślubie będzie pan prowadził córkę pod rękę!
- Wypluj te słowa!
- Jedyne pozytywne u pana to jeszcze kondycja. Pozazdrościć w takim wieku... Ale na przyszłość musi pan tak jak ja uprawiać jakiś sport albo jogging... bo innym razem Cordillo nie uratuje panu życie, a znajdzie się ktoś na miejsce Fernanda aby panu dołożyć!
- Wcale tak nie było! Przestań kpić!
- Co za historia... Opowie mi pan ją ze szczegółami później u Gracieli... Teraz muszę jechać do Manola, bo pralka mu się zepsuła...
- No tak, wiedziałem – westchnął Jose Manuel. Jedź już, bo mam cię dość...
- Proszę pozdrowić ode mnie Luisę i Juana, Lindy i Miguela oraz pańskiego wnuka. Tak się cieszę, że się uratowali i znowu zaznają szczęścia... Nie mogę z pana, naprawdę – Jaguar wciąż się śmiał i nie mógł się powstrzymać...
- Nie ma cię! Jogging? Czemu nie? – zastanawiał się po chwili Jose Manuel...

Mieszkanie Deborah.

- Wspaniale, że wszystko skończyło się szczęśliwie – powiedziała Deborah.
- Niewiele brakowało aby stało się inaczej. Najważniejsze, że rodzina odzyskała już swoich najbliższych, a porywacze zostali ukarani. Fernando Ayala nie żyje, a Vanessa już nigdy nie odzyska swojej twarzy ani wolności. Trafi do więzienia – powiedział Gustavo. Trzeba zawsze uważać na takich ludzi jak oni, bo czasami może być za późno. Tylu przestępców chodzi dziś po świecie... Nikomu nie można już ufać...
- Masz rację. Muszę ci coś powiedzieć. To bardzo ważne... Chodzi o Gracielę – powiedziała Deborah...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiuNia
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ......z mojego nieba.....

PostWysłany: 19:35:21 09-04-08    Temat postu:

Świetny odcinek. Cieszę się że Fernando nie żyje, a tym bardziej że Vanessa została poparzona. Ciekawa jestem jaka będzie jej reakcja jak się dowie co z jej twarzą i głosem. Nareszcie koniec tego porwania. Na początku chciałam by ta akcja trwała długo, ale teraz się cieszę że koniec. Szkoda, że mnie nie było w stajni Jose Manuela podczas rozmowy z Jaguarem. Pewnie tak samo jak Jagi bym się zwijała ze śmiechu. Ciekawa jestem jaki samochód ma Rafael:?. Powybijane szyby, podziurawione koła dobrze, że tylko to Leoncio zrobił Rafaelowi. Po raz kolejny nie piszę komenta ostatnia. Pozdrawiam i czekam na newik.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Magi
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 02 Kwi 2007
Posty: 11368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:39:39 09-04-08    Temat postu:

No i w końcu szczęsliwe zakończenie.Oczywiście Jose Manuel nie szczere podziękowania jak zwykle Teraz wszyscy się cieszą i opowiadają sobie wszystko.Na szczęscie wszystko skończyło sie dobrze ufff co za ulga.Wszyscy zostali uratowani i już wszyscy są w komplecie,Biedni tyle przeszli w przeciągu tak krótkiego okresu czasu.I to wszystko przez dwie wredne osoby.Tyle cierpienia przez tych chorych ludzi Wszyscy zdali sobie relacje i odetchneli z ulgą.Ciesze się szczęściem wszystkich nawet Jose Manuela
Vanessa wyglada jak mumia Biedaczka co ja mówię ona zasłuzyła na to.Jak to ujął lekarz straciła całe swoje piękno o ile wogóle takowe posiadała bo uroda to nie wszystko.Do tego nie bedzie mogła prawie mówić.No tak kara była surowa.Ją spotkała jeszcze straszniejsza kara niż Fernanda.On zginął bezboleśnie.Spadł ze skarpy i umarł już po chwili natomiast Vanessa najpierw doświadczyła bólu kiedy dosiegły jej płomienie a teraz doświadczy bólu bo bedzie wrakiem człowieka.No i jak zobaczy swój wygląd to dopiero ją zaboli.Tak kończą źli ludzie albo w pielke albo w taki sposób jak vanessa.Współczuć jej nie zamierzam i domyslam się ze mało kto będzie jej współczuł.Ciekawie się to wszystko rozwija.Ale watpie by Vanessa się zmieniła.Do konca życia pozostanie gnidą nad gnidami.
JM nie powstrzyma się nawet przed kopnieciem zwłok.Nerwy go poniosły.Rozumiem bo przecież Fernando chciał zabić jego córkę.No ale Gustavo się oburzył bo nie wypada zareagować inaczej.W końcu jest komendantem.Ferdek zapłacił za swoje winy a teraz wszyscy powrócą do swoich domów i będą się cieszyć że ten koszmar już się zakończył.Linda w końcu nacieszy się swoim dzieckiem.monika nie musi sie już o nic obawiać.Luisa w końcu jest wolna ale bez kłótni oczywiscie się nigdy nie obejdzie.Juan i Jose Manuel nie przeżyliby gdyby się nie pokłócili.No cóż nie cierpią się i nawet w takich chwilach szczęścia się kłócą.Niestety oni już chyba nigdy nie przestaną...
Co znowu Graciela wymyśliła?Ostrzeżenie dla Rafaela?Jose Manuel się wścieknie znając jego.Jagi słusznie się obawia.Oczywiście do porwania też musieli powrócić i zastanawiać sie jak to się zakończyło.Graciela dała Rafaelowi żółtą kartkę,czyli??A czerwona to pewnie śmierć??Mogę się tylko domyslać.Ale ta kobieta jest głupia.Nie cierpie jej bo fałszywych przyjaciół nie cierpie i koniec.Tacy ludzie nie powinni się rodzić.
No tak to już się przekonałam.Jaguar znowu kombinował z samochodem tym razem z powodzeniem.poprzebijane opony,wybite szyby i kartka z ostrzeżeniem.Ona grozi tez Rosię!Co za babsztyl No ale Rafael też dobrze dedukuje i domyśla się że to ta przekleta Graciela.Oby tylko nie zrobiła nic jemu ani Rosie.
No tak Linda ma traume po tych dramatycznych wydarzeniach.Na każdym kroku panicznie boi się o małego i wcale jej się nie dziwie.Narazie chyba nic im nie grozi.No bo Ferdek i Vanessa już im nie przeszkodzą ale sa jeszcze inni wrogowie którzy nie chcą dopuścić do ślubu Lindy i Miguela no i Juana i Luisy Ale pomysł z podwójnym ślubem genialny.
No tak Claudia najbardziej ucierpiała.No i co teraz?Może wpaść w depresje co nie bedzie dobrym znakiem.Wszyscy cieszą się ale Juan ślusznie zauważa że jest jeszcze Jose Manuel i Jaguar którzy nie cofną się przed niczym byle zniszczyć Cordilów.Antonio oczywiscie wspomina o swojej samotności moze zacznie odwiedzać Claudię?W koncu on też przeżywał takie chwile kiedy dowiedział się że nie bedzie chodził.A to może ich do siebie zbliżyc.Ach byłoby genialnie Wszyscy powinni odwiedzić Claudie i ją wspierać
Ale długa scenka z Jagim i Jose Manuelem.Hehe te ich pogawędki a Jagi oczywiscie musi się nabijać z JM To z tym czołgiem powalajace Ehh Ci to się lubią.Manolo się pralka zepsuła a ten już leci Ale rozmyślanie o joggingu przez JM to mnie powaliło Tego mi brakowało.Poprawiłeś mi humor
Noooo Debora nareszcie ty ćmico!Oby tylko dokończyła to co zaczęła bo jak nie to zobaczy!!Oby Graciela im teraz nie przeszkodziła bo uduszę!!Debora już pózniej moze się nie zdecydować na takie coś
Odcinek genialny choć mnie w nim już akcji w końcu to już po tym wszystkim Czekam na newik Pozdrawiam;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 19:42:58 09-04-08    Temat postu:

no po prostu boski odcinek

dwa czarne charakterki dostały już najgorsze kary, Ferdek śmierć- hehe jeszcze na koniec Jose Manuel kopnął jego zwłoki a Vanne straciła urodę i głos...

Miguel y Linda mogą być już szczęśliwi razem ze swoim synkiem, mogą wziąć w końcu ten ślub,... no ale jest jeszcze Jose Manuel y Jaguar...

te ich spotkanie na szczycie, i kolejne fajne teksty, Jaguar nie mógł uwierzyć ze JM y Juan razem byli przeciwko Ferdkowi, hehe a na koniec Jagi wraca do braciaka bo pralka sie posuła, no nie mogę :lol2:

Grazzy z Jaguarem dają ostrzżenia Rafaelowi, ciekawe co on teraz zrobi..

czekam na kolejn odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 21:15:48 09-04-08    Temat postu:

Tak skończyli Fernando i Vanessa





















Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:30:41 09-04-08    Temat postu:

Cudowny odcinek. Bardzo sie ciesze że wszystko sie dobrze skońmczyło i że Diego jest razem z Linda i Miguelem cały i zdrowy. Vanessa zasłużyła na to co ją spotkało. Poparzenia na całym ciele, głos prawie stracony. Dobrze to wymysliłaś. Ja bym tak nie umiała. Ferdek tez zasłużył sobie na to co go spotkało. JM był dobry jak zabierali ciało Niech i ja spojrzę. Biedny Fernandito... ile guzów sobie nabił. Dobre to było
Wsztstcy znajomi sie cieszą ż ejuz ten koszmar sie skończył. Bardzo wszystcy sie martwili. JM chciał wydać przyjęcie z powodu uratowania Luisy ale Juan sie wkurzył i powiedział że Luisa ma od tego chłopaka.
Graciel wreszcie spełniła soją groźbę wobec Rafaela, wyciąga besta pazurki. A Rafael nie wie kto mu poprzebiłam opony w samochodzie. dobrze że Gracy nic mu nie zrobiła. Ale ona jest wredna
Debi nareszcie powie Gustawowi o gracy i on ja sprawdzi, cóż sytuacja wymyka sie spod kontroli Graci. I dobrze jej tak.
JM i Jaguś Fajnie i takie śmieszne dialogi.
-Próbował zabić mnie, Luisę oraz Juana Cordillo. Biłem się z nim na skałach. Doprowadziłem do tego, że biedaczek spadł ze skały i się zabił...
- Akurat... Jedzie mi tu czołg? ; zapytał Jaguar dotykając palcem swojej powieki...
- Mówię prawdę. Stoczyliśmy wyrównaną walkę, później on bił się z Juanem Cordillo i próbując go zlikwidować sam zginął...
- Niesłychane! Szkoda, że mnie tam nie było. Pan i Juan Cordillo działaliście wspólnie przeciwko Ayali? Zaraz padnę ze śmiechu! Stworzyliście drużynę... no nie mogę...
- Co w tym śmiesznego? Nie miałem wyjścia. Chodziło o Luisę...
- Ramię w ramię ze swoim największym wrogiem. Miałbym niezły ubaw widząc tą komitywę. Nie musi pan dalej opowiadać, ale skoro Fernando pana pobił, to pojawienie się Juana musiało uratować panu życie. To ci historia zwijał się ze śmiechu Jaguar...
- Z czego się śmiejesz? Ten kretyn pokazał przede mną, że jest nie wiadomo kim... Wielki mi bohater. To, że uratował Luisę nie oznacza, że zaakceptuję go jako partnera mojej córki. Nigdy! W odpowiednim czasie się nim zajmiemy...
- Ja myślę... Proszę mi wybaczyć, ale to jest tak kuriozalne, że nie mogę się powstrzymać. Dobrze, że mnie pan teraz uspokoił, bo już wyobrażałem sobie jak na ich ślubie będzie pan prowadził córkę pod rękę!
- Wypluj te słowa!
ale w tym było humoru i komedii
Świetne fotki wklejiłaś.
Pozdrawiam i czekam na następny odcinek.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 21:45:14 09-04-08    Temat postu:

basia 871 napisał:
Dobrze to wymysliłaś.
Świetne fotki wklejiłaś.


Wymyśliłem i wkleiłem


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 21:50:08 09-04-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 59, 60, 61 ... 72, 73, 74  Następny
Strona 60 z 74

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin