Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Miłość czy nienawiść?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 60, 61, 62 ... 72, 73, 74  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Najgorszy czarny charakter?
Jose Manuel
40%
 40%  [ 10 ]
Jaguar
12%
 12%  [ 3 ]
Fernando
4%
 4%  [ 1 ]
Alvaro
8%
 8%  [ 2 ]
Monika
8%
 8%  [ 2 ]
Armando
0%
 0%  [ 0 ]
Enrique
4%
 4%  [ 1 ]
Vanessa
16%
 16%  [ 4 ]
Wszyscy są tak samo źli
8%
 8%  [ 2 ]
Wszystkich Głosów : 25

Autor Wiadomość
Magi
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 02 Kwi 2007
Posty: 11368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:38:53 09-04-08    Temat postu:

hehe Greg ktos wziął Cię za dziewczyne
co nie zmienia faktu że fotki super xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:09:39 10-04-08    Temat postu:

Greg20 napisał:
basia 871 napisał:
Dobrze to wymysliłaś.
Świetne fotki wklejiłaś.


Wymyśliłem i wkleiłem

To tak z przyzwyczajenia napisałam bo większość telci, które komentuje pisza dziewczyny. Sorki, mam nadzieję, że się nie obraziłeś.
Pozdrawiam I będę następnym razem uważać co piszę
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 17:54:38 10-04-08    Temat postu:

Nie obraziłem się
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natka***
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 15 Mar 2007
Posty: 6770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:10:07 10-04-08    Temat postu:

Na samym początku bardzo dziękuję za dedykację

A więc odcinek 133.
Ferdek złapał jakiegoś śmieszka Ten facet naprawdę jest z lekka dziwny. Do tego zabiera Luisę w podróż poślubną... Biedaczka musi się dalej z nim męczyć. Dobrze, że Carlo ściga Ayalę. Oby udało mu się do złapać. Ten facet musi ponieść karę.
Carlo chyba nie za bardzo spodobało się to iż Jose Manuel i Juan jadą razem z nim. Jose Manuel nawet wyposażył się w pistolet, a na Ferdka jest wściekły i chce się za wszelką cenę zemścić. Juan martwi się o Lindę. Fajnie podsumował Jose Manuela - mistrz rajdowy Oby ten pościg źle nie skończył się dla tych ścigających. Oby się nie pozderzali...
Super, że Vanessa uwolniła Claudię. To ostatni dobry uczynek na jej koncie. Na całe szczęście Claudia nie pozwoliła Vanessie zabrać dziecka. Tyle, że przez Claudię Vanessa wpadła w płomienie...
Na całe szczęście w porę w domu znalazł się Gustavo i Miguel. Uratowali z tego piekła dziecko i nieprzytomną Claudię. Vanessa dostała sporą dawkę ognia. Ciekawe czy to przeżyje Gustavo ma rację, dla niej większą karą byłoby więzienie... i właśnie tam powinna siedzieć do końca swojego życia.
Jagiemu zegarek staje. Biedny nawet nie wie, która godzina...
Jagi ma rację - Vanessa i Ferdek skończą albo na łonie Abrahama albo w piekle u boku Maniche, albo też w więzieniu z kumplami Jagiego... Manolo jest genialny - w makaron dmuchać Jagi jako doświadczony kucharz poprawił niedoinformowanego go Jaguar nawet zdaje się martwić o ojca chrzestnego. Ja też mam nadzieję, że serducho starego Vellasqueza wytrzyma ten nadmiar wrażeń.
Akcja w posiadłości Enrique lepsza niż w najwspanialszym dreszczowcu czy horrorze? Ciekawe
Szkoda mi Evy, Antka i Loreny. Nie mają żadnych wieści o tym co dzieje się w posiadłości Enrique... Okropna musi być taka nieświadomość, w chwili kiedy tam rozgrywają się dramatyczne sceny.
Rafael ma dużo racji. Deby jest naiwna. Jak może nie zauważać takich oczywistych rzeczy, które dostrzega nawet Rosa? Oby Deby w końcu przejrzała na oczy, póki nie wyniknie z tego coś niedobrego
Ale śliczny moment kiedy Linda tuli do siebie synka po tak długim czasie. Teraz nareszcie dziecko jest we właściwych rękach. W gronie kochających osób, a nie wariatki Vanessy i wujka Ferdka Kiepskiego...
Oby Claudii nic poważnego nie było. Po tym wszystkim co w ostatnich dniach przeżyła potrzebny jej spokój i towarzystwo bliskich osób. Miguel i Linda powinni naprawdę być wdzięczni Claudii dzięki której ich synek żyje. Gdyby nie jej postawa, nie wiadomo co teraz by się działo... Nadal trudno mi uwierzyć, że Enrique nie żyje Tak bardzo go lubiłam... Pewnie niedługo odbędzie się pogrzeb
Mi też nie jest żal Vanessy. Wpadła w swoją własną pułapkę. Po tym co zrobiła zasługuje tylko na więzienie. Oby już nigdy nikomu nie wyrządziła żadnej krzywdy...
Autko którym jechał Fernando zaczęło się psuć. Ten kompletny kretyn związał Luisę i zaczął z nią iść w kierunku jakiś olbrzymich skał. Wow co za zmiana! Choć raz Juan i Jose Manuel się zgadzają. I w dodatku mają w nosie zakazy Carla Ten Ferdek jest głupi. Targa ze sobą te pięć milionów jakby to miało uratować mu życie. Ten kretyn chce zrzucić Luisę ze skał. Niech lepiej sam zabawi się w ptaka i troche pofruwa. Wiele osób na tym skorzysta. Jestem pod wrażeniem Jose Manuela! Nie wiele myśląc rzucił się na Fernanda i trochę mu przywalił Ferdek dusi byłego teścia a tu nagle zjawia się batman Juan i bije się z Ayalą! O ja cie Ferdek chciał uszkodzić Juana nożem, a sam rozpędzony, bez możliwości na zatrzymanie, spadł ze skały i sfrunął jak ptaszek w dół do samego piekła. Trudno, sam sobie na to zapracował...

Teraz odcinek 134

Jose Manuelowi bardzo podobał się koniec Fernanda. Na całe szczęście Luisie ani Juanowi nic się nie stało, a Ferdek zakończył swój żywot tak jak na to zasłużył. Jose Manuel, szczerze czy nie szczerze to nie ważne, ale podziękował za to co Juan zrobił dla Luisy.
Kilkudniowe piekło nareszcie się skończyło a w rodzinie zapanowała ogólna radość. Oby utrzymała się jak najdłużej
Kruszą się czarne charaktery - najpierw ex-komendant Maniche, teraz Vanessa i Ferdek. Aż się boję myśleć na którego z pozostałych czarnych wkrótce przyjdzie pora
Kto by pomyślał, że piękna i utalentowana piosenkarka Vanessa teraz jest wrakiem człowieka. Ma poparzoną twarz i do tego poparzone i uszkodzone struny głosowe. Krótko mówiąc straciła wszystko co miała najlepsze. Poza tym zostanie mumią siedzącą w więzieniu już do końca życia...
Jose Manuel jako jedeny zainteresował się oglądaniem byłego zięcia i nie mogąc się powstrzymać kopnął jego zwłoki za co dostał pouczenie od komendanta
Jose Manuel i Juan to zawsze znajdą powód do sprzeczki. Nawet o przyjęcie dla Luisy potrafią się pokłócić. Tak jakby nie mogli go zorganizować wspólnie
No i jak Grazzy zapowiedziała, tak użyła Jaguara przeciwko Rafusiowi. Jaguś zdemolował Rafciowi autko. No nie ładnie I jeszcze to ostrzeżenie. Rafael powinien przedstawić tę sprawę i swoje podejrzenia Gustavo. On może mu pomóc a jednocześnie uchronić w jakiś sposób Deby od Gracielki.
Linda przez ostatnie wydarzenia zrobiła się nadwrażliwa. Nie zmróżyła w nocy oka bo ciągle zaglądała do dziecka. Linduś marzy się podwójny ślub Całkiem dobry pomysł. Tylko ciekawe co na to powie Jose Manuel
Duet Jose Manuel - Jagi sto razy groźniejszy od Vanessy i Ferdka? No nie wiem... Ciekawe co dalej będzie się działo. Pozostał w końcu już tylko obóz milusińskich.
Biedny Antek. Żadna kobieta go nie kocha. Ciekawe w jakiej kondycji psychicznej jest teraz Claudia. Ostatnie dni obfitowały dla niej w traumatyczne wydarzenia... Tak mi jej szkoda
Jak dawno nie było spotkania Jaguara i Jose Manuela a tym bardziej od wieków nie spotykali się w stajni
Ale ten Jagi ciekawski. Chciałby poznać wszystkie nowości z wczorajszego dnia.
"-A co z Fernandem Ayalą?
- Próbował zabić mnie, Luisę oraz Juana Cordillo. Biłem się z nim na skałach. Doprowadziłem do tego, że biedaczek spadł ze skały i się zabił...
- Akurat... Jedzie mi tu czołg? – zapytał Jaguar dotykając palcem swojej powieki...
- Mówię prawdę. Stoczyliśmy wyrównaną walkę, później on bił się z Juanem Cordillo i próbując go zlikwidować sam zginął...
- Niesłychane! Szkoda, że mnie tam nie było. Pan i Juan Cordillo działaliście wspólnie przeciwko Ayali? Zaraz padnę ze śmiechu! Stworzyliście drużynę... no nie mogę...
"
Jose Manuel nieco zafantazjował i podkoloryzował wczorajsze wydarzenia ze swoim i Ferka udziałem. Jagi zdawał się niedowierzać No właśnie. Brakowało tam na tych skałach jeszcze Jagiego. Dorzuciłby swoje dwa grosze i byłoby zabawniej Leoncio trafnie to ujął: Jose Manuel i Juan choć na chwilę stworzyli drużynę
Mimo iż Juan uratował wczoraj Jose Manuelowi życie, ten nawet nie chce wyobrażać sobie go jako męża dla Luisy. Co więcej chce się nim w przyszłości zająć...
"- Jedyne pozytywne u pana to jeszcze kondycja. Pozazdrościć w takim wieku... Ale na przyszłość musi pan tak jak ja uprawiać jakiś sport albo jogging..."
"Jogging? Czemu nie? " Jagi ma dobry wpływ na Jose Manuela. Czyżby idąc za radą Leoncia, Vellasquez zacznie uprawiać jogging? Już sobie go wyobrażam biegającego w sportowym stroju po parku.
Jagi musi lecieć do brata bo ten popsuł pralkę. Ciekawe co z nią robił
Nawet Deby cieszy się razem z Gustavo. Trzeba przyznać komendantowi, że na swoim koncie ma duży sukces. Deborah nareszcie w obecności Gustavo poruszyła temat Gracieli. Oby powiedziała mu o wszystkim...
Świetne fotki wstawiłeś pod odcinkiem. Doskonale obrazują to co stało się z Fernandem i Vanessą

A więc podsumowując te dwa odcinki to po prostu mistrzostwo Czekam na newik i przesyłam pozdrowienia


Ostatnio zmieniony przez Natka*** dnia 22:20:42 10-04-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 12:53:45 11-04-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: Natka***, Magi, a_moniak, Black_Lady oraz basia 871

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

135 ODCINEK

Mieszkanie Deborah.

- Nie rozumiem. Co chcesz mi powiedzieć na temat Gracieli? – zdziwił się Gustavo.
- Mam złe przeczucia. Rosa oraz Rafael nie lubią jej, a Rafael powiedział mi o niej dziwne rzeczy – odparła Deborah.
- Jakie konkretnie?
- Podobno to Graciela go odnalazła i zaoferowała pieniądze aby on spróbował mnie na nowo zdobyć! Ale on ich nie przyjął, bo chce tylko spotykać się z Rosą...
- Są siebie warci!
- Rafael się zmienił, ale to co mówi o Gracieli może być prawdą. Otworzył mi oczy. Przecież nikt oprócz mnie, Rosy, ciebie i Gracieli nie wiedział gdzie mieszkam. Skąd więc Maniche tak szybko mógł mnie odnaleźć? Nie wydaje ci się to dziwne.
- Oczywiście, że to jest dziwne. Od początku nie podobała mi się ta twoja przyjaciółeczka. Gdzie ona mieszka?
- Tam gdzie mieszkałyśmy z Rosą poprzednio.
- Wiem gdzie. Jeszcze dziś tam pojadę i się z nią rozmówię. Nie można tego tak zostawić. Jest tylu złych ludzi w naszym otoczeniu, że nie można czuć się bezpiecznie – powiedział Gustavo...

Jakiś czas później.

Mieszkanie Gracieli.

- Wreszcie pan jest. Nie mogliśmy przecież zacząć obrad bez pana – powiedział Jaguar.
- Będziemy obradować w trójkę, bo Armando musi rozwiązać sprawę ze swoją narzeczoną. Pokłócili się i jeszcze może nie dojść do ślubu!
A wtedy i na tym polu bylibyśmy przegrani – westchnął Jose Manuel.
- Don Armandito nie umie jednak postępować z kobietami. Ta maska idealnego narzeczonego zaczęła go uwierać. Ale jak może być inny, skoro to pański syn?
- Przestań kpić! To jego sprawa jak to załatwi! Możemy dyskutować w trójkę, a mamy o czym...
- W czwórkę, bo jest jeszcze Manolo. Czemu pan go nie zauważa?
- Rzeczywiście jest... Tego jeszcze brakowało.
- Bardzo się cieszę, że ojciec chrzestny jest cały i zdrowy. Uczestnictwo w tej całej akcji pod kryptonimem „Porwanie” były dla pana ryzykowne – wtrącił Manolo.
- Nie odzywaj się niepytany. I tak straciłem dziś przez ciebie kilka godzin naprawiając pralkę. Zamiast ubrań wrzuciłeś tam też inne rzeczy, więc nic dziwnego, że się zablokowała! – zdenerwował się Jaguar.
- Już milczę. Ale to był przypadek...
- Przypadkiem to było jego urodzenie – dodał Jose Manuel.
- Chyba się z panem zgodzę, bo mój braciszek zaczyna mnie irytować...
- Dlaczego Leoncio? Jest przecież sympatyczny – odparła Graciela.
- Jak dla kogo... Dobrze popilnuj drzwi i okien Manolo, bo niczego nie można być już pewien... O porwaniu wiemy już wszystko. Mamy z głowy konkurencję. Dostali karę za wpychanie się w kolejkę. Fernando Ayala nie żyje, a Vanessa w zasadzie też. Jako mumia będzie mogła najwyżej przestraszyć w nocy Lindę Cordillo, ale nic jej już nie zrobi. Zresztą posiedzi sobie za kratkami przez wiele lat... Ale zaraz zaraz... Z tego co słyszałem, to pańska córka Luisa już dawno nie jest żona Ayali, a teraz po jego śmierci to już w ogóle. Wie pan co... Niech pan nie zwraca tych pięciu milionów dolarów do banku, bo przydadzą się ona na dwa weseliska: Lindy i Miguela oraz Luisy i Juana – powiedział Jaguar.
- Znowu zaczynasz... Forsa się przyda, ale na zakończenie z tą rodzinką! Jeszcze nie teraz. Muszę poznać ich plany i wtedy zaczniemy działać. Na razie będę udawał, że akceptuję chory związek tego małpiszona z moja córką.
- Udawał? Tak samo jak na skałach gdy trzymaliście się za rączkę i prowadziliście wspólny oręż przeciwko Fernandowi?
- Tak było? – zdziwiła się Graciela.
- Dokładnie tak Grazzy...
- Niesłychane...
- To samo mówiłem. Rodzinka jak z obrazka. Jose Manuel i jego przyszły nowy zięć Juan Cordillo. Czemu mnie tam nie było? – śmiał się Jaguar.
- Gdyby ten dureń nie nazywał się Cordillo to mogłoby być różnie. Jednak nie tym razem. Nie dojdzie do tych ślubów. Póki żyję, to oni nie zaznają szczęścia...
- Wreszcie pan mówi po ludzku. Już myślałem, że pan zmiękł po tej akcji z porwaniem. O te pięć milionów dolarów proszę się nie bać. Ja je zatrzymam... Gdy je tylko zobaczę, od razu znajdę sto pomysłów aby skończyć z tą całą familią...
- Została jeszcze Deborah. Ona ma wobec mnie pewne podejrzenia! Słuchacie mnie w ogóle? Ona i jej córka żyją już za długo – wtrąciła Graciela.
- Głupio zrobiłaś grożąc temu Rafaelowi. To był nieprzemyślany
krok. Na pewno pomógł ci w tym Jaguar – stwierdził Jose Manuel.
- To prawda. Tym razem sprawnie zniszczyłem mu samochód – odparł dumnie Jaguar...
- Jesteście niemożliwi! Trzeba zniszczyć Deborah zanim ta powie o tym Valdezowi – powiedziała Deborah...
- Nadjeżdża komendant Gustavo Valdez. Obawiam się, że chce złożyć wizytę w tym domu – wtrącił Manolo patrząc przez okno...
- Valdez bawi się w księdza po kolędzie czy co? – zdziwił się Jaguar.
- Schowajcie się do łazienki! Natychmiast! Manolo może zostać – rozkazała Graciela...

Szpital.

- Koszmar się już skończył. Tak dobrze widzieć cię całą i zdrową. Tylko dzięki tobie mały Diego nie spłonął w pożarze – powiedziała Linda trzymając Claudię za rękę.
- Jesteś naszą bohaterką. Nigdy ci tego nie zapomnimy – dodał Miguel.
- Uratowałam go ostatkiem sił. Nie mogłam pozwolić aby zrobiła krzywdę kolejnej osobie – odparła słabym głosem Claudia.
- Nie martw się. Vanessa już raczej nikogo nie skrzywdzi. Skończy w więzieniu, a Fernando zginął spadając ze skały. Zapłacił za wszystkie swoje zbrodnie – powiedział Juan.
- Dobrze mu tak – odparła Claudia. Będzie się smażył w piekle. Nic jednak nie wróci mi Enrique. To nie był zły człowiek. Wyznał mi wszystko przed śmiercią. Zagubił się pomagając Fernandowi, ale nie miał nic wspólnego z porwaniem. Fernando miał po prostu klucze od tego domu. On chciał mnie uratować kiedy Ayala próbował mnie zgwałcić. Zginął od wystrzału...
- Wiem, że Enrique nie był złym człowiekiem. Wszystko co mówi Claudia to prawda. Źle go oceniałam. Miał po prostu ogromnego pecha – dodała Luisa...
- Jak wyjdę ze szpitala zajmę się jego pogrzebem. Będzie miał taki na jaki zasłużył...
- Pomożemy ci. Możesz na nas liczyć – powiedziała Linda...
- Pogrzebem tej gnidy Fernanda zajmie się jego żona Patricia. Dziwi mnie, że ta kobieta to robi po tym co przeżyła u jego boku – zdziwiła się Luisa.
- Kochała go i nic tego nie zmieni. To nie nasza sprawa – dodał Juan...
- Czy Vanessa leży w tym samym szpitalu? – zapytała Linda.
- Z tego co wiem to chyba tak, ale nie będziemy jej odwiedzać. Przynajmniej nie teraz. Jej miejsce jest w więzieniu i tam niedługo trafi – odpowiedział Miguel. Musimy już jechać, po co Diego ma przebywać w tym szpitalnym towarzystwie?
- Już jedziemy. Wiem, że jest to dla ciebie dziwne, ale nie mogę postępować inaczej. Już nigdy nie spuszczę z oka własnego dziecka...

W innej sali...

- Za kilka dni zdejmiemy jej bandaże – powiedział lekarz. Niestety rany nie za bardzo się nie goją w takich przypadkach. Wszystkiego dowiemy się po zdjęciu bandaży. Jednak tak jak mówiłem – szanse na odzyskanie twarzy i śpiewającego głosu w jej wypadku są niemal zerowe.
- Tylko cud może ją uratować. Nieszczęśliwa kobieta. Jest pilnowana przez policjantów, więc zapewne po wszystkim trafi do więzienia. Do końca życiem będzie wrakiem – odparł drugi z lekarzy...

Vanessa słyszała to co mówili oni na jej temat...

- Miguel i Linda zniszczyli mi życie. Zabrali mi syna... Jeżeli to prawda co mówią o moim wyglądzie i głosie, to jestem skończona... Muszę wytrzymać i się nie poddać. To co mówią lekarze nie może być prawdą... Może sobie na to zasłużyłam, ale oni udławią się tym swoim szczęściem – pomyślała Vanessa nie mogąc nawet się ruszyć, bo ból po poparzeniach był zbyt silny...

Kancelaria Juana.

- Już niewiele ponad tydzień do twojego wyjazdu, prawda? Będzie dobrze, wierzę w to. Po szczęśliwym finale z porwaniem wszystko pójdzie już z górki. Również i twoje zdrowie... odzyskasz władzę w nogach – stwierdziła Lorena.
- To dobra miło z twojej strony, ale ja naprawdę nie chcę się rozczarować. Mogę spróbować tych operacji, ale każdy wynik przyjmę z podniesionym czołem – odparł Antonio.
- Wszyscy będziemy z tobą. Nie martw się...
- Dziękuję ci. Juan już oferował, że ze mną pojedzie. Powiedz lepiej jak ci się układa z Marco?
- Wspaniale. Chciałabym żeby tak było zawsze – powiedziała szczęśliwa Lorena.
- Cudownie. Wszystkim się układa tylko nie mnie. Taki już los Antonio Landaety.
- Niedługo znajdziesz kogoś kto zajmie ważne miejsce w twoim sercu, zapewniam cię. Trzeba tylko w to wierzyć – odparła Lorena...

Mieszkanie Gustavo.

- Bardzo cieszę się, że wszystko w porządku. Wiedziałam, że dobro musi zwyciężyć. Te gnidy nie mogły skrzywdzić małego dziecka – zaznaczyła Vicky.
- Masz rację. To dobra wiadomość. Wszystko wróci w końcu do normy – odparł Armando.
- Teraz już nic nie stoi na przeszkodzie aby Linda i Miguel w końcu się pobrali. Już i tak długo z tym zwlekali, a po drodze mieli takiego pecha. Może weselne dzwony zabiją także dla Juana i Luisy... I jeszcze wasz ślub. Chyba już się pogodziliście kochani, prawda? – zapytała Eva.
- Naturalnie. Tak bardzo się kochamy, że małe sprzeczki niczego nie zmienią. Mogę nawet przyśpieszyć ten ślub... Mogę go załatwić nawet za 3 tygodnie zamiast dwóch miesięcy...
- Znakomicie. Co ty na to Vicky?
- Czemu nie? I tak długo na niego czekamy – odparła po chwili namysłu dziewczyna...
- Wreszcie nadejdą dobre czasy, a skończą się te wszystkie nieszczęścia i tragedie – podsumowała Eva.
- Musiałem przyspieszyć ten ślub żeby ratować sytuację, która wymykała mi się spod kontroli. Udobruchałem Vicky i mogę wziąć ten ślub. A co do innych ożenków to nie byłbym taki pewny. Mój ojciec i Jaguar już na pewno zajmą się tym aby do nich nie doszło – pomyślał Armando...

Rezydencja Vellasquezów.

- Wiesz co Monika... Mam pomysł, który powinien ci się spodobać – powiedział Raul.
- Co masz na myśli kochanie? – spytała zaskoczona Monika.
- Każdy z nas musi trochę odpocząć po tych okropnych wydarzeniach. Co powiesz abyśmy pojechali na kilka dni, może na weekend do domku letniskowego za miastem?
- Chyba nie do domku Enrique, który prawie spłonął? – droczyła się Monika...
- Skądże... Wiesz o którym miejscu mówię?
- Wiem... Jest wspaniałe. Chętnie się tam z tobą wybiorę. Trzeba odpocząć i nabrać dystansu. Ale powinniśmy pojechać tam razem z Miguelem, Lindą i Diegem oraz Luisą i Juanem. Co ty na to?
-To samo miałem na myśli. To dobrze im zrobi. Pogadam z Miguelem i Luisą. Muszą się zgodzić – powiedział zadowolony Raul...

Mieszkanie Gracieli.

Łazienka.

- Jeszcze w łazience z tobą nie przebywałem... Koniec świata! Być zamkniętym w takim miejscu z takim debilem jak ty nie jest niczym
przyjemnym – powiedział Jose Manuel...
- Chodzi panu o ten tron... Już dobrze... Proszę usiąść, ja najwyżej sobie kucnę tam z boku – odparł Jaguar zwalniając swojego rozmówcy sedes...
- Też mi tron... Mam siedzieć na tym kiblu? Zwariowałeś? Nie byłbym skłonny do żartów w takiej sytuacji. A jeżeli Valdez tu zaglądnie?
- To zaprosimy go pod prysznic? Ale czy zmieścimy się w trójkę?
- Zamknij się, bo nas usłyszy! A wtedy on nas zaprosi, ale do więzienia! A tam znajdzie się cela dla nas dwóch – zauważył Jose Manuel.
- Już milczę jak grób – odparł Jaguar.

Tymczasem...

- Witam Gustavo. Co cię do mnie sprowadza? – zapytała Graciela.
- Musimy poważnie porozmawiać – odparł Valdez.
- Teraz? Wybacz, ale zaraz jadę do pracy. A to jest mój pracownik z wariatkowa, Sergio Varrojo...
- Miło mi poznać samego pana komendanta – powiedział Manolo.
- Mnie również. To ważna sprawa. Musimy koniecznie porozmawiać i to teraz!
- Mówiłam już, że teraz nie mam czasu...
- Przykro mi, ale twój pracownik będzie musiał wyjść, a pacjenci na ciebie zaczekają! Porozmawiamy i to właśnie teraz! Koniec tajemnic i kłamstw. Powiesz mi wszystko co chciałaś zrobić Deborah! Wszystko – powiedział Gustavo...


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 13:02:17 11-04-08, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:25:53 11-04-08    Temat postu:

Zajefajny odcinek jak zreszta zwykle. Najbardziej podabały mi się rozmowy JM z Jaguarem.Oni droczą sięjak stare małżeństwo. Jaguar gra na nerwach JM.
- Bardzo się cieszę, że ojciec chrzestny jest cały i zdrowy. Uczestnictwo w tej całej akcji pod kryptonimem „Porwanie” były dla pana ryzykowne – wtrącił Manolo.
- Nie odzywaj się niepytany. I tak straciłem dziś przez ciebie kilka godzin naprawiając pralkę. Zamiast ubrań wrzuciłeś tam też inne rzeczy, więc nic dziwnego, że się zablokowała! – zdenerwował się Jaguar.
- Już milczę. Ale to był przypadek...
- Przypadkiem to było jego urodzenie – dodał Jose Manuel.
- Chyba się z panem zgodzę, bo mój braciszek zaczyna mnie irytować...
- Dlaczego Leoncio? Jest przecież sympatyczny – odparła Graciela.
- Jak dla kogo... Dobrze popilnuj drzwi i okien Manolo, bo niczego nie można być już pewien... O porwaniu wiemy już wszystko. Mamy z głowy konkurencję. Dostali karę za wpychanie się w kolejkę. Fernando Ayala nie żyje, a Vanessa w zasadzie też. Jako mumia będzie mogła najwyżej przestraszyć w nocy Lindę Cordillo, ale nic jej już nie zrobi. Zresztą posiedzi sobie za kratkami przez wiele lat... Ale zaraz zaraz... Z tego co słyszałem, to pańska córka Luisa już dawno nie jest żona Ayali, a teraz po jego śmierci to już w ogóle. Wie pan co... Niech pan nie zwraca tych pięciu milionów dolarów do banku, bo przydadzą się ona na dwa weseliska: Lindy i Miguela oraz Luisy i Juana – powiedział Jaguar.
- Znowu zaczynasz... Forsa się przyda, ale na zakończenie z tą rodzinką! Jeszcze nie teraz. Muszę poznać ich plany i wtedy zaczniemy działać. Na razie będę udawał, że akceptuję chory związek tego małpiszona z moja córką.
- Udawał? Tak samo jak na skałach gdy trzymaliście się za rączkę i prowadziliście wspólny oręż przeciwko Fernandowi?
- Tak było? – zdziwiła się Graciela.
- Dokładnie tak Grazzy...
- Niesłychane...
- To samo mówiłem. Rodzinka jak z obrazka. Jose Manuel i jego przyszły nowy zięć Juan Cordillo. Czemu mnie tam nie było? – śmiał się Jaguar.

Uśmiałam się jak nigdy
I jeszcze ta scenka w łazience
-Jeszcze w łazience z tobą nie przebywałem... Koniec świata! Być zamkniętym w takim miejscu z takim debilem jak ty nie jest niczym
przyjemnym – powiedział Jose Manuel...
- Chodzi panu o ten tron... Już dobrze... Proszę usiąść, ja najwyżej sobie kucnę tam z boku – odparł Jaguar zwalniając swojego rozmówcy sedes...
- Też mi tron... Mam siedzieć na tym kiblu? Zwariowałeś? Nie byłbym skłonny do żartów w takiej sytuacji. A jeżeli Valdez tu zaglądnie?
- To zaprosimy go pod prysznic? Ale czy zmieścimy się w trójkę?
- Zamknij się, bo nas usłyszy! A wtedy on nas zaprosi, ale do więzienia! A tam znajdzie się cela dla nas dwóch – zauważył Jose Manuel.
- Już milczę jak grób – odparł Jaguar.

Cudowna Widać, że jagiar lubi grać JM na nerwach.
Debi jak dobrze że powiedziała Gustawowi o wszystkim. Widać, że zastanowiła się nad tym co Rafael jej powiedział i nie jest juz taka ślepa jak była.
Antonio jedzie na operację, Mam nadzieję, że będzie mógł chodzić. Trzymam za niego kciuki.
Raul wpadł na świetny pomysł z tym wyjazdem. Wszystcy razem rodzeństwo ze swoimi wybrankami i mały Diego. Coś myślę, że ten wyjazd będzie udany.
Vanessa usłyszała co lekarze mówili. I dobrze, ale coś mi się wydaje że ona może jeszcze coś namieszać, chociaż niechciałabym bo i tak wiele osób przez nią wycierpiało. Pomyślała"Może sobie na to zasłużyłam, ale oni udławią się tym swoim szczęściem" te myśli nie wróżą nic dobrego. obym się myliła.
Gustawo przyszedł do Graci nie przeczuwając że w łazience kryje się duet JM i Jaguar. Mam nadzieję, że wygarnie Gracieli wszystko. Ona na pewno wymyśli jakieś kłamstewko ale Gustawo nie jest naiwny i na pewno jej nie uwierzy.
Pozdrawiam i czekam na new
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Magi
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 02 Kwi 2007
Posty: 11368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:06:55 11-04-08    Temat postu:

Nareszcie Debora dała się przekonać Rafaelowi i powiedziała o swoich obawach Gustavo No i tak miało być choć na początku Gustavo podchodził do tego sceptycznie to jednak uwierzył Deborze i postanowił pojechać do Gracieli i się z nią rozmówić Szkoda tylko ze nie sprawdzi jej najpierw wtedy miałby pewność i nie spłoszyłby jej.Tak ona pewnie sie wszystkiego wyprze lub będzie próbowała zrobić krzywdę Gustavo a tego bym nie chciała.Oby zakończyło sie to w miarę szczęśliwie.
No tak głupi Manolo nic nie potrafi nawet obsługiwać pralki.A AJgi tak z początku go uwielbiał a teraz ma go dosyć i Manolo go irytuje.Wielka trójca na szczycie.Brakuje tylko Armando który kombinuje bo nie chce ślubu.Oby do niego nie doszło.Każdy złożył oczywiście sprawozdanie z tych kilku dni rozłąki.Biedactwa relacjonują sobie jak księdzu na spowiedzi Pogawędka o porwaniu oczywiście była bo jakby to nie Ach te żarty Jagiego zawsze musi dokuczyć Jose Manuelowi.Teksty z pieniędzmi na ślubu i mumią która może juz jedynie straszyć genialne.No i to ze Valdez bawi się w księdza po kolędzie Graciela się obawia teraz.Ma za swoje trzeba bylo nie grozić Rafaelowi.To mądry mężczyzna więc się nie dał.No i ta wizyta Gustavo ehhh gdyby nie ten Manolo nawet by się nie spodzieli gdyby ich wszystkich złapał.Grazzy jaka dyktatorka rozstawia ich aż miło patrzeć.Hehe jedyna kobieta w ich gronie ale i tak jej nie lubię.Tak to ukryją się do łazienki i nici ze zdemaskowania Grazzy.Jakie zdziwienie że Jose Manuel i Juan współpracowali.Ha tu mamy Jose Manuela.W Juanie przeszkadza mu tylko nazwisko to niech Juan je zmieni i po krzyku Ciekawe jak się teraz Graciela wytłumaczy.A ten pomysł ze schowaniem do łazienki może okazać się tragiczny w skutkach bo jeszcze się tam Jagi i Jose Manuel pozabijają i co będzie??Czekam na rozwój wypadków.Czuje że czas Grazzy jeszcze nie nadszedł Ale poczekamy zobaczymy.
Biedna Clauddia.Straciła człowieka którego kochała.I wcale nie okazał się on złym człowiekiem.Pogubił się jedynie.Każdemu się zdarza.Claudia stała się prawdziwą bohaterką gdyby nie ona aż boję się pomyśleć co by było gdyby nie było jej tam wtedy i gdyby nie jej odwaga.Zapewne doszłoby do tragedii.Tak wszystko skończyło się w miare dobrze.Nie licząć śmierci Enrique.Vanessy nie chcą odwiedzać i dobrze.Trafi do więzienia i zapłaci za wszystkie krzwdy jakie wyrządziła a Ferdek smaży się w piekle i bardzo dobrze.Dziwię sie żonie Ferdka że po tym jak ją potraktował i co jej zrobił zajmie się jego pogrzebem.Co ta miłość robi z człowiekiem.Claudia zrobi za to pogrzem Enrique.On naprawde miał szczęście ze ją spotkał bo to bardzo dobra kobieta.Kochała go całym sercem on zresztą też.Linda jest teraz strasznie ostrożna jeśli chodzi o Diegita oby tylko nie popadła w jakąś fobię bo byłoby to straszne.Narazie wszyscy mogą już odetchnąć ale przecież Jose Manuel narazie będzie udawał ze akceptuje to co oni robią a potem zaatakuje.Muszą się więc trzymać na baczności.Bo on nigdy nie spocznie.Ciesze się że wszystko skończyło się jak się skończylo
A Vanessa już myśli jak wariatka.Do tego słyszała rozmowę lekarzy.Teraz wie jak z nią źle.I znowu mówi i Diegu jak o swoim synu a on nim przecież nie jest.Znów myśli dokładnie jak wariatka.Chociaż w jednym przejawia rozum.Kiedy myśli że sobie na to zasłużyła bo faktycznie tak jest.Nie chciałabym widzieć jej twarzy kiedy odwiną bandaże.Napwno bedzie to straszny widok.A cud pewnie sie nie stanie i głosu ani twarzy nie odzyska.Jakoś mi jej nie żal.Zwłaszcza że nawet w takich chwilach źle myśli o Lindzie i Miguelu.
No tak przez Antonio zaczynać przemawiać gorycz.Wszyscy szczęśliwi tylko nie on.Juz niedługo jego operacja ciekawe czy się uda.Oby bo bardzo go lubię.Ale dobrze że nie robi on sobie nadziei bo mógłby się załamać gdyby sie nie udało.Dobrze że ma Lorene i swoją rodzinę.Wszyscy podtrzymują go na duchu.I to jest piękne.Bo naprawde moze na nich liczyć
No jasne przyspieszył ślub bo do niego raczej dojdzie a co ślubów Juana i Luisy i Lindy oraz Miguela to moze nie dojść.Ehh ten Armando wierzy w siły Jose manuela a może tak akurat mu się nie uda? Eva myśli ze nadeszły lepsze czasy.Nawet nie wie jak się myli.Zło czai się na każdym kroku.Jak zawsze zresztą
Raul jaki pomysłowy.Każdemu przyda się odpoczynek.Ach ta Monika nawet teraz się z nim droczy.Cieszę sie ich szczęsciem i mam nadzieje że tak już będzie zawsze.Oby bo inaczej będe rozpaczać.Bardzo lubię tą parkę a już tyle przeszli...strata dziecka tyle tragedii najbliższych...teraz powinni być szczęśliwi ale kto wie co Ty tam wymyślisz
:hahaha: nie wyrobię z tych tekstów Jagiego.Sedes jako tron tego jeszcze nie grali Nawet w łazience muszą się kłócić a z tym prysznicem to Jagi przywalił.Hehe faktycznie w łazience jeszcze razem nie byli.JM nazywa Jagiego debilem jak on może.Z niego jeszcze większy i jakoś nikt mu tego nie wypomina
Oj Gustavo jaki stanowczy Co teraz zrobi Graciela?Oczywiście przedstawiła Manolo pod fałszywym nazwiskiem.A jak wytłumaczy się w tej sytuacji?Czekam na rozwój sytuacji :d

Jednym słowem GENIALNY odcinek jak zawsze Czekam na newik tego HITU pozdrawiam ;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiuNia
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ......z mojego nieba.....

PostWysłany: 14:20:31 11-04-08    Temat postu:

Kolejna osoba mówi Deborah, że jej przyjaciółeczka nie jest święta, a ona przez to ma mieszane uczucia. Gdybym była na jej miejscu miałabym takie same uczucia. Po raz kolejny mogłam się pośmiać z tekstów Jagiego, Jose Manuela a na dodatek z Manola, z tego co zrobił z pralką<haha>.Z jednej strony cieszę się że Vanessa została poparzona, ale z drugiej jest mi jej żal. Nie wiem dlaczego jest mi jej żal,ale wiem jedno,że ona miała obsesję na punkcie Miguela. Kto by pomyślał, że po tym wszystkim Patricia chce zrobić Fernandowi pogrzeb. Szkoda mi jest bardzo Claudii. Wszystko tak się dobrze zapowiadało między nią, a Enrique. Antoni naprawdę za bardzo się nad sobą użala. Niepotrzebnie, jak mu powiedziała Lorena: miłość przyjdzie niespotykanie. Akcja w łazience u Grazzy świetna nigdy się tak nie uśmiałam. Pozdrawiam. czekam na nweik i zapraszam na Zabójczą miłość.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 17:51:28 11-04-08    Temat postu:

boski odcinek

Gustavo ma podejrzenia o do Grazzy, i słuszne, śmieszne ze w tym smym czasie i w tym samym miejscu, tyle że parę metrów dalej są Jaguar y Jose Manuel..heheh
i tooje są w łzience, fajny tekst z tym tronem :lol2:
Manolo został przedstawiony jako czubek z waraitkowa, no nie

Raul miał dobry pomysł żeby wszystkie 3 parki po tych wszystkich przeżyciach, pojechały odpocząć

Linda z Migiem byli u Claudii, mam nadzieję ze dziewczyna szybko dojdzie do siebie

ciekawe co będzie jak Vanne zobaczy się w lustrez...

czekam na kolejny odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natka***
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 15 Mar 2007
Posty: 6770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:23:50 11-04-08    Temat postu:

Dobrze, że Deborah powiedziała o wszystkim Gustavo. Nareszcie otworzyła oczy! Gustavo to ma jednak nosa do ludzi - od samego początku nie podobała mu się Grazzy. Chce się z nią rozmówić,to chyba dobrze choć... właśnie to może ją jeszcze bardziej rozwścieczyć.
Kolejne obrady obozu milusińskich w mieszkaniu Gracielii. Plan Armanda chyba jednak nie idzie tak jakby wszyscy chcieli. Co chwila kłóci się z narzeczoną... Jeśli Vicky się na nim pozna i zdejmie z niego maskę idealnego męża do ślubu może nie dojść a obóz milusińskich nawet na tym polu byłby przegrany Jose Manuel nie zauważył Manola Biedaczysko nie może się odzywać niepytany, do tego do pralki zamiast ubrań wrzucił co innego. Ciekawe co Manolo przyda się chociaż do pilnowania okien i drzwi.
Mafia ma z głowy konkurencję. Teraz w końcu tylko oni będą rozdawali karty.
Pięć milionów zamiast na podwójny ślub ma być przeznaczone na zakończenie z rodziną Cordillo... Jaguar znowu śmieje się z chwilowego sojuszu Jose Manuela z Juanem Jagi już się zaoferował do zatrzymania tych pięciu milionów dolarów. Ciekawe co wymyśli mając przy sobie tyle kasy
A jednak z pozoru niepotrzebny Manolo przydał się! To on poinformował, że zbliża się Gustavo bawiący się w księdza chodzącego po kolędzie Jose Manuel i Jagi zostali odprawieni do łazienki, a Manolo dostał wyróżnienie i mógł zostać z Grazzy.
Dobrze, że Claudia przynajmniej fizycznie już lepiej się czuje. Linda i Miguel podziękowali jej za uratowanie Diegita Claudia wspomina Enrique. Po wyjściu ze szpitala zajmie się jego pogrzebem...
Absurdem byłoby odwiedzenie Vanessy w szpitalu Zdziwiło mnie, że Patricia po tym wszystkim zajmuje się pogrzebem Fernanda. Musi naprawdę go kochać, bo innego wytłumaczenia dla tego nie ma...
Vanessa słyszała prawdę z ust samych lekarzy. Wie w jakim jest stanie. Jak ona może uważać, że to Linda i Miguel zniszczyli jej życie, jakby nie było odwrotnie Ponad to nadal uważa, że Diego jest jej synem
Antuś za ponad tydzień wyjeżdża na operację. Oby lekarzom te operacje udały się i Antonio wkrótce stanął na nogi. Lorena jest szczęśliwa z Marco. Oby wkrótce ich los podzielił także Antek
Vicky jest przekonana, że Armando odwzajemnia jej uczucia. Gdyby tylko wiedziała, że kocha kogoś, kim Armando tak naprawde nie jest... Ślub przyspieszony z dwóch miesięcy do trzech tygodni. Don Armandito się postarał by uratować sytuację
Raul i Monica by nabrać dystansu po ostatnich wydarzeniach zaplanowali wyjazd za miasto I to razem z Lindą, Miguelem, Diegitem, Juanem i Luisą. To bardzo dobry pomysł i może być ciekawie
Jaguar i Jose Manuel po raz pierwszy przebywają razem z łazience Seniorowi to nie sprawia przyjemności, a Jagi odstąpił mu nawet tron... Gdyby Gustavo zajrzał do łazienki Jagi przywitałby go prysznicem On jest niemożliwy. Ciekawe czy Jaguś i Jose Manuel na wypadek odwiedzin więzienia dostaliby wspólną celę Ta perspektywa pobytu w więzieniu sprawiła, że Jagi zamilkł jak grób. Czego to strach z ludźmi nie robi
Ale Grazzy przedstawiła Manola. Od teraz nazywa się Sergio Varrojo
Gustavo przeszedł od razu do rzeczy. Chce wiedzieć co Graciela zamierzała zrobić Deborah. Ciekawe czym tym razem wykręci się Grazzy...
Podsumowując: Odcinek jak zawsze świetny Czekam na newik i pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 21:44:30 11-04-08    Temat postu:

Bonusowy odcinek

Pozdrowienia dla wszystkich komentujących

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

136 ODCINEK

Mieszkanie Gracieli.

- To ja może wyjdę – powiedział Manolo.
- Już cię nie ma – odparła Graciela. Nie rozumiem o czym mówisz Gustavo? Dobrze wiesz, że jestem najlepszą przyjaciółką Deborah...
- Znam całą prawdę. I wyobraź sobie, że bardziej wierzę Deborah, Rosie i nawet temu całemu Rafaelowi niż tobie! Od początku wydawałaś mi się fałszywa! – powiedział Gustavo.
- Nie rozumiem o co ci chodzi! Coś na mnie masz? Czy jestem przestępcą? Popełniłam błąd rozmawiając z tym całym Marquesem, ale do niczego go nie zmuszałam! On opowiada jakieś brednie!
- Ciesz się, że przyszedłem tylko z tobą porozmawiać. Następnym razem jak cię sprawdzę, może być już niewesoło dla ciebie. I nie zbliżaj się do Deborah ani na krok!
- Jesteś może komendantem policji, ale Deborah ma prawo wybierać sobie przyjaciół!
- Myślisz, że nie wiem kto wskazał miejsce pobytu Deborah i Rosy Manichowi? To byłaś ty i wszystko ci w swoim czasie udowodnię! Pamietaj co ci powiedziałem! Masz nie zbliżać się do tych osób! W innym wypadku nie omieszkam wsadzić cię do więzienia! - Valdez wyszedł trzaskając drzwiami...

W łazience.

- Chce mi się kichać! – powiedział nagle Jaguar.
- Nawet nie próbuj! – odparł wściekły Jose Manuel.
- Ciekawe o czym rozmawiają? Pewnie Valdez już ją aresztował... Nie chcę aby Grazzy dołączyła do Manicha...
- Zamknij się i siedź cicho... Odwróć się!
- A po co?
- A jak myślisz?
- Zachciało się panu odlać. Trzeba było tak od razu. Nie będę patrzył, bo nie ma na co...
- Przysięgam, że więcej razy nie dam się z tobą zamknąć w łazience!
- Życia płata różne figle...
- Milcz!
- Niech pan dobrze trafi i robi to w miarę cicho – wtrącił Jaguar...
- Zamknij się! Miałeś nie kichać!
- Złapałem przeziębienie, nie moja wina. Taka teraz dziwna pogoda... Już załatwił pan tą potrzebę fizjologiczną?
- Owszem... Módł się żeby Valdez tego nie usłyszał, a ja umyję ręce – powiedział Jose Manuel.
- Dba pan o higienę. Zupełnie tak jak ja – stwierdził Jaguar...
- Proszę otworzyć te drzwi! Natychmiast! – Jose Manuel i Jaguar usłyszeli jakiś krzyk. Podejrzewali, że był to głos męski, prawdopodobnie głos Valdeza...
- Otwieramy? – zapytał Jose Manuel.
- Nas jest dwóch, on jeden. Nie mamy się czego bać! Już otwieram Valdez! Jaguar wyciągnął nagle pistolet. Otworzył drzwi i zobaczył Gracielę...
- Nie znasz się na żartach Leoncio? Wiesz jakie mam zdolności do mówienia męskim głosem... Valdez już dawno sobie poszedł – powiedziała Graciela
- Nieładnie Grazzy. Jose Manuel aż spocił się ze strachu – odparł zakłopotany Jaguar.
- Ja? Chyba ty głupku!
- Dajcie już spokój! Koniec żartów! Valdez wszystko o mnie wie! Zakazał mi wstępu do mieszkania Deborah!
- Wie, że nasz znasz? – zapytał Jaguar.
- Tego nie wie, ale podejrzewa, że znałam Manicha i naprowadziłam go do kryjówki mojej przyjaciółeczki. Jeżeli ten głupek się uprze, może nam nieźle uprzykrzyć życie – zastanawiała się Graciela.
- Ja wiem to nie od dziś – westchnął Jose Manuel.
- To nawet dobrze. Grazzy będzie miała więcej czasu dla mnie, a nie dla Deborah i jej córki. Super! – cieszył się Jaguar.
- Jestem ponownie i co wy na to! – krzyknął Manolo.
- Czy ty masz trochę oleju w głowie? Wiesz jak nas przestraszyłeś. Myśleliśmy, że to Valdez wrócił – załamał się Jaguar.
- Co chcecie? Gdybym nie czuwał przy oknie to cała nasza mafia wpadłaby jak śliwka w sok – powiedział Manolo.
- W kompot! Krew mnie zaraz zaleje! – denerwował się Jaguar.
- Wyluzuj. Nie znasz się na żartach – śmiał się Jose Manuel...
- Chyba zamieniliście się rolami – żartowała Graciela. Niestety nie mamy powodów do śmiechu. Będziemy mieli kolejny problem do rozwiązania...

Kilka dni później.

Przez ten czas Claudia wyszła ze szpitala i wyprawiła pogrzeb Enrique. Był to bardzo smutny moment w jej życiu. Musiała jednak po raz ostatni być ze swoim ukochanym i godnie go pożegnać. Był to przecież jedyny mężczyzna, którego w życiu kochała. Mimo pomocy ze strony Lindy i reszty rodziny, Claudia zamknęła się w sobie. Udawała, że wszystko jest dobrze, ale jednak tak nie było. Graciela nie odzywała się do Deborah i obmyślała plan zemsty. Jose Manuel udawał, że nie widzi szczęścia Juana i Luisy oraz Miguela i Lindy. Nadszedł dzień zdjęcia bandażów Vanessy...

Szpital.

- Jest pani gotowa? Jeżeli tak proszę kiwnąć głową – powiedział lekarz. Po otrzymaniu zgody lekarze powoli zdejmowali z Vanessy wszystkie bandaże...
- Musi mi się udać. Nie mogę przegrać tej walki. Jeszcze dużo zostało mi do udowodnienia tej idiotce Lindzie oraz Miguelowi. Muszę być wciąż piękna i muszę mówić – pomyślała Vanessa...

Kilka minut później.

- Na pewno chce pani zobaczyć się w lustrze? Widok może panią przerazić...
- Chcę! – wyjęczała Vanessa, ale nawet wypowiedzenie jednego słowa przeszło jej z wielkim trudem.
- Proszę oszczędzać gardło... Na pewno?
- Tak...
- Proszę...

Vanessa powoli przyglądnęła się do lustra i to co zobaczyła przeraziło ją.
W niczym nie przypominała już tej pięknej kobiety. Ślady po poparzeniach były na całej twarzy. Jej wygląd był straszny. W jednej chwili poczuła uczucie bólu i łzy zaczęły kapać jej po twarzy. To nie był widok który chciałaby zobaczyć...

- Wyglądam jak potwór... Wszystko przez nich... Wolałabym zginąć jak ten idiota Fernanda... A teraz co ja pocznę? Jestem nikim... I jeszcze czeka mnie więzienie... Niech to szlak – pomyślała Vanessa. Chciała wyrazić swój ból i gniew, ale nawet nie mogła się ruszyć. Gniew, żal i płacz to jedyne co zostało w tej przegranej kobiecie. Poczuła ogromną pustkę...
- Rany się zagoją, ale twarzy nie da już się zmienić. Przykro mi – powiedział lekarz...

Mieszkanie Lindy i Miguela.

- Minęło już kilka dni od pogrzebu Enrique. Uważam, że pomysł Raula jest naprawdę na miejscu. Co wy na to? – spytał Miguel.
- Sama nie wiem – odparła Linda...
- Kochanie, musimy choć przez chwilę odpocząć w rodzinnym gronie i zapomnieć o problemach. Tam pomyślimy nad naszym ślubem. W końcu nam się uda.
- Ja jestem za. Mam dość ciągłych tragedii i dramatów, a także patrzenia na ojca. Wiem, że on tylko udaje, że aprobuje mój związek z Juanem – dodała Luisa.
- Masz rację kochanie. Ledwo to znosi. A co do pomysłu – zgadzam się. To naprawdę nam pomoże – oznajmił Juan.
- Zgódź się Lindo – wtrąciła Monika.
- To jak będzie? – zapytał Raul.
- Dobrze. Pojedziemy w weekend do tego domku letniskowego. Nasze trzy pary i mały Diego. I nic poza tym – uśmiechnęła się Linda...
- I to rozumiem – powiedział Miguel całując ukochaną...

Mieszkanie Gustavo.

- Cały czas rozmawiamy o mnie, ale powiedz czy ty naprawdę chcesz być z tą kobietą i z jej córką? Przepraszam cię braciszku, ale Deborah Santacruz była dziwką! Na dodatek ma dziecko i pojawił się ojciec małej. W dalszym ciągu zamierzać kontynuować ten związek? Jeżeli media się o tym dowiedzą, to będzie twój koniec! Zastanów się – powiedziała Vicky.
- Kocham tę kobietę i powinnaś się cieszyć, że wyleczyłem się z miłości do Lindy – odparł zaskoczony Gustavo.
- Wpadłeś jeszcze gorzej...
- Nieprawda. Ile razy mam ci mówić, że ona się zmieniła. Nie jest dziwką jak ją nazywasz...
- Nie chciałam cię urazić. To wszystko jest tak pokręcone. Oby ci się udało. Mój ślub z Armandem już niedługo...
- Przynajmniej u ciebie wszystko gra – powiedział Gustavo.
- Niestety nie... Ten ślub bardziej mnie przeraża niż cieszy – pomyślała Vicky...

Mieszkanie Gracieli.

- Co zamierzasz? Chcę w końcu poznać ten twój plan zemsty – powiedział Jaguar.
- Najpierw zemszczę się na Valdezie, a potem zabiję Deborah i jej córkę. Valdez to szanowany komendant policji w stolicy, a Deborah była zwykłą dziwką! Przez jej łóżko przechodziło wiele osób. I oni mają tworzyć parę? Trzeba to nagłośnić w mediach, a Valdez zostanie wyśmiany. A na dodatek straci stanowisko komendanta – odparła roześmiana Graciela.
- Rewelacyjny pomysł! Sam bym na to nie wpadł... Mafia przechodzi do ataku jakby powiedział Manolo. Ciekawe co na to powiedziałby Jose Manuel. On marzy o zniszczeniu tych wszystkich idiotów! Na pewno przyklasnąłby twojej inicjatywie tak samo jak ja. Trzeba raz na zawsze pozbyć się Valdeza i jego siostry, rodzinki Cordillo oraz Deborah. Naprawdę żarty dawno się skończyły. Czas działać – powiedział Jaguar, a jego mina była bardzo poważna – prawie taka sama jak przed dwudziestu kilku lat gdy rozprawiał się ze swoimi nieprzyjaciółmi...

Rezydencja Vellasquezów.

Cristina segregowała rzeczy w swoim pokoju. Natrafiła na tą słynną kasetę. Postanowiła ją raz jeszcze odsłuchać...

- Jaguar?
- Kto mówi?
- Nie poznajesz mnie?
- A to pan Vellasquez, miło mi, że pan o mnie pa mięta.
- Mam dla Ciebie pewną robotę. Dużą robotę... po czym zaczął opowiadać o co chodzi. Musisz zlikwidować wszystkich członków rodziny Cordillo!
- Hohohoh – to będzie sporo kosztować panie Vellasquez. Do takiej roboty potrzebnych jest co najmniej kilkunastu ludzi – profesjonalistów.
- Znasz mnie i wiesz, że cena nie gra roli.
- To ryzykowna gra i nie zrobię tego jeżeli nie otrzymam połowy kwoty przed wykonaniem zadania.
- Zgoda. Dostaniesz pieniądze, ale pamiętaj – żadnych błędów. Mają zginąć wszyscy, ma z nich zostać tylko popiół.
- To już proszę zostawić mnie i moim ludziom.
- Jutro zadzwonię raz jeszcze i porozmawiamy o szczegółach. Do usłyszenia.
- Do usłyszenia panie Vellasquez...

Cristina wiedziała, że ma w ręku dowód który obciążał jej męża.

- Dobrze, że nikt o tym nie wie. I niech tak już zostanie. Użyję tego tylko w chwili gdy będzie to konieczne – pomyślała.

Nagle do pokoju wszedł Jose Manuel. Na jego widok Cristina zamarła. Pudełko od tej kasetki wypadło jej z ręki...

- Zachowujesz się tak jakbyś zobaczyła ducha? Co to za kaseta? – zapytał Jose Manuel.
- Nic takiego – odparła zdenerwowana Cristina. Robię porządki i przesłuchuję różne stare kasety...
- Świetnie! Zawsze lubiłem to robić. Ty lepiej idź wyprasuj mi koszulę, bo mam dzisiaj kolejną naradę w firmie, a ja przesłucham resztę tych kaset...
- Ty? – zdziwiła się Cristina.
- Tak... Nie wyciągaj tej co jest już włożona do magnetofonu. Chętnie posłucham co tam jest.

Cristina była w szoku...


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 22:52:42 11-04-08, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natka***
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 15 Mar 2007
Posty: 6770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:03:23 11-04-08    Temat postu:

Gustavo poniosły emocje i kilka ostrych słów posłał w kierunku Gracieli. Swoją drogą Gustavo mógłby udowodnić Grazzy jej grzeszki. Dzięki temu Gustavo, Deby i Rosa mogliby być szczęśliwi
Jagi nie chce by Grazzy jego wielka miłość dołączyła do Manicha. Jagi i Jose Manuel - dwa biedactwa. Tak się ze sobą męczyli w tej łazience łącznie z siusianiem seniora, a tu po Gustavo w mieszkaniu nie było już ani śladu Grazzy ich nieźle nastraszyła dzięki umięjętności gadania męskim głosem. Jagi jest jednak zawsze przygotowany do obrony Ciekawe gdzie trzyma ten pistolet... Korzystając z okazji, że w mieszkaniu było tyle członków obozu milusińskich mogli oni napaść na Gustavo i skutecznie go unieszkodliwić... Widocznie nie pomyśleli o tym.
"- Nieładnie Grazzy. Jose Manuel aż spocił się ze strachu – odparł zakłopotany Jaguar.
- Ja? Chyba ty głupku!
"
Jagi cieszy się, że Grazzy będzie teraz miała więcej czasu dla niego Manolo miał wejście smoka - wszystkich nastarszył
"- Czy ty masz trochę oleju w głowie? Wiesz jak nas przestraszyłeś. Myśleliśmy, że to Valdez wrócił – załamał się Jaguar.
- Co chcecie? Gdybym nie czuwał przy oknie to cała nasza mafia wpadłaby jak śliwka w sok – powiedział Manolo.
- W kompot! Krew mnie zaraz zaleje! – denerwował się Jaguar.
- Wyluzuj. Nie znasz się na żartach – śmiał się Jose Manuel...
"
Najpierw był makaron zamiast kaszy, teraz sok zamiast kompotu - ja z tego Manolita nie mogę po prostu Jagi przy nim oszaleje, a za to Jose Manuela bawią te żarty Manolka. Grazzy ma rację: Jose Manuel i Jagi zamienili się rolami. Teraz Jaguar jest tym zrzędliwym a Jose Manuel wyzulowanym
Minęło parę dni. Claudia wyszła ze szpitala i wyprawiła pogrzeb Enrique To musiało być dla niej straszne przeżycie. W końcu pożegnała jedynego mężczyznę, którego w życiu kochała Biedaczka zamknęła się w sobie. Oby coś głupiego nie wpadło do głowy tej zrozpaczonej kobiecie
W końcu nadszedł dzień ściągnięcia Vanessie bandaży. Ta kobieta nic się nie zmieniła. Nadal myśli tylko o tym jak zaszkodzić Lindzie i Miguelowi Ostatnie wydarzenia niczego jej nie nauczyły...
Vanessa chyba spodziewała się cudu, a to zobaczyła swoją poparzoną i przeraźliwą twarz Jej uroda w jednej chwili zniknęła w płomieniach, ale sama jest sobie winna.
No to pomysł Raula na wspólny weekend za miastem przyjął się Trzy zakochane w sobie parki pobędą razem z dala od problemów i codziennych zmartwień, a co więcej będą mieli czas by pomyśleć nad ślubami
Vicky chyba nie podoba się nowa ukochana Gustavo. Może i Deby była prostytutką, ale to nie odbiera jej szansy na zmianę życia na lepsze. Gustavo chyba naprawdę się zakochał i dzielnie broni ukochanej.
Ślub z don Armanditem bardziej Vicky przeraża niż cieszy? Ciekawe z jakiego powodu Czyżby już poznała się na swoim narzeczonym? Mam nadzieję, że w porę się wycofie i nie popełni największego błędu swojego życia jakim będzie ten przeklęty ślub...
Graciela ma niezłe plany na przyszłość: najpierw zemsta na komendancie, potem zabicie Deby i Rosy. Nie brzmi to jakoś optymistycznie Grazzy chce poinformować media o związku komendanta z Deborah. Chce uderzyć tam gdzie zaboli najbardziej... Mafia przechodzi do ataku Poważna mina Jaguara wróży tylko, że obóz milusińskich kończy ze staniem z założonymi rękami. Zaczynają działać! Czyżby nadchodził koniec Valdeza, Vicky, Deby i rodzeństwa Cordillo???
Krysia odsłuchała kasetkę z przeszło dwudziestu lat. Od razu czuć powiew młodości Jagiego
Cholercia nie dobrze, że Cristina ma w rękach dowód obciążający Jose Manuela I co gorsza zamierza wykorzystać tę kasetkę...
To wejście Jose Manuela było wielkie Wydało się, że Jose Manuel lubi przesłuchiwać stare kasety Chociaż jedna rzecz, która łączy go z żoną.
Jak ja bym chciała, żeby on przesłuchał tę kasetę, ale to raczej niemożliwe Kryśka na pewno coś wymyśli by go odciągnąć od tego zamiaru

Odcinek GENIALNY!!!! To jest po prostu HIT! Czekam niecierpliwie na newik i pozdrawiam


Ostatnio zmieniony przez Natka*** dnia 16:06:27 12-04-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Magi
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 02 Kwi 2007
Posty: 11368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:53:21 12-04-08    Temat postu:

Oj Valdez jaki stanowczy.A Graciela oczywiście sie wypiera bo jak to inaczej mogłoby być.Manolo musiał wyjść biedaczek Ona myśli ze Debora bedzie się chciała jeszcze z nią przyjaźnić??Chyba kpi.Trzeba było nie kombinować z Rafaelem to by się nie zdemaskowała tak to Gustavo teraz wie że to ona wskazała miejsce pobytu Debory i Rosy temu całemu Maniche który juz nie żyje.Valdez się wściekł nie dziwię mu się.Miał ku temu powody.Ciekawe co teraz zrobi Grazzy?
Nie no ze śmiechu nie mogę.Te ich pogawędki w lazience są rozbrajające.Co oni tam wyrabiali.Temu chce się kichać drugiemu sikać.Istny cyrk.A jeszcze Graciela zrobiła sobie z nich żarty i zmieniła głos a ci juz cali w strachu.Oj strachliwi coś są.No tak Graciela nie moze się zbliżać do Debory i Rosy ale Jagi wcale sie tym nie przejął.Teraz bedzie miała wiecej czasu dla niego Oj jak oni wytrzymali ze sobą w tej łazience?Cud że się nie zdemaskowali.No i na dokładke Manolo."śliwka w sok" :hahaha: Jagi się wścieka a o dziwo Jose Manuel się śmieje.Coś im się odmieniło jak zauważyła Graciela.Z nimi to już nic do końca nie wiadomo
Biedna Claudia Musiała pozegnać osobę którą tak kochała I na dodatek udaje ze wszystko jest w porządku a zamknęła się w sobie i cierpi Wrrr a Graciela oczywiscie spiskuje jak zawsze.Z nią to normalnie nie ma żartów.Debora naprawde miała pecha co do Doboru znajomych i przyjaciół.Oby nic jej się nie stało przez tego babsztyla.JM to udawacz jakich mało.Niby nie zwraca uwagi na szczęście swoich dzieci a potajemnie coś knuje ehh co za człowiek.Co nie zmienia faktu że jego pogawędki z Jagim wymiatają No i nadszedł moment zdjecia bandaży.Aż się boję
Złudne nadzieje Vanessy.Nawet w takiej chwili myśli o zemscie.Jest zepsuta do szpiku kosci Nie mogłaby już dać spokoju Lindzie i Miguelowi??Ehhh jaka ona jest wredna...
No tak Vanessa sama chciała to zobaczyć.Widok musiał być przerażajacy.Cóż sama sobie winna.A teraz wolałaby nie żyć jak jej kompan Ferdek niż gnić w więzieniu.Do tego jej nadzieje okazały się złudne.Wygląduy juz nie zmieni.jest poparzona i zniszczona.Jest nikim.łzy u Vanessy kto by pomyślał.Że też ona ma jeszcze jakieś uczucia.No prosze nie spodziewałam się.Nawet ruszyć się nie moze a mówić to już wogóle.No cóż tyle zostało z jej życia...
Dobrze ze Linda zgodzila się na ten wyjazd.To im wszystkim wyjdzie na dobre.No bo chyba nic się tam złego nie stanie prawda??Oby bo naprawde już tyle wycierpieli.Luisa słusznie podejrzewa ze jej ojczulek udaje.Kurcze jakby nie mógł sie cieszyć jej szczęściem.
Vicky juz nie cieszy ślub.No proszę.ale nie powinna mówić tak o Deborze.Przecież ona się zmieniła.Gustavo ją kocha mimo wszystko i bardzo mnie to cieszy.Oby tego ślubu Amranda i Vicki nie było...
Graicela nieźle to obmyśliła.Jagi znów zamienia się w tego zbrodniarza jakim był przed laty JM napewno by im przyklasnął.Ale moze ten plan się nie powiedzie?Jeśli Gustavo straci posadę nie będzie miał ich jak złapać.A to byłoby straszne.Ten plan nie może sie udać!Jagi sytuje Manolo
O Boże!! Oby JM nie odsłuchał tej kasety!! Bo jeśli to zrobi to chyba zabije Cristinę!!To nie moze się wydać ona nadal ma mieć na niego dowody bo inaczej on będzie bezkarny I znowu kończysz w takim momencie normalnie chcesz żebym zeszła z tego swiata chyba

Odcinek rewelacyjny ale nie moze być inaczej bo to hit pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 12:40:29 12-04-08    Temat postu:

genialny odcienk

Gustavo poniosły emocje, i jest przekonanay ze Grzzy jest fałszywa, tylko jak on jej to udowodni.. roll:
Graciela szuka zemsty ma Deborah....

fajna akcja w łązience, nie ma , po prostu bomba :lol2:

fajnie że wszystkie 3 parki razem z amlutkim Diegiuto pojadą do domku ltniskowego, to był bardzo dobry pomysł, przynajmniej zapomną o wszystkich złych rzeczach jakie ich spotakały..

Vanne w końcu ujarzała swoją twarz, ooo pewnie się zdizwiła..

ale świetna końcówka, Cristina ma dowód obciążający Jose Manuela, tak łatwo można by było terz wsadzić go za kratki, ze też akurat musiał wejść, co zrobi Cristina, zeby się nie wydało ze ona ma tą kasetę, bo będzie z nią źle...

czekam z niecierpliwością na kolejny odcienk
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 18:25:17 12-04-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: Natka***, Magi oraz a_moniak

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

137 ODCINEK

Rezydencja Vellasquezów.

- Ty chcesz posłuchać tych kaset? Dobrze się czujesz? – zapytała zaskoczona Cristina.
- Co w tym dziwnego? Wiesz, że lubię wracać do przeszłości. Lubiłem słuchać jak Luisa, Miguel oraz Raul śpiewali i wygłupiali się gdy byli mali. To jest klasyka i takie rzeczy się zachowuje. Wyjdź i zostaw mnie samego – powiedział Jose Manuel.
- Ale...
- Co ale?
- Na tej kasecie jest zupełnie coś innego.
- Nie szkodzi. Też posłucham. Zaraz przewinę i włączę od początku. Co tam jest? Zdradzisz mi? Zachowujesz się jakby to było ściśle tajne? Jakiś sekret i wielka tajemnica. A może to jakiś dowód na mnie, który mnie obciąża? Kiedyś tak mi mówiłaś – śmiał się Jose Manuel.
- Głupoty opowiadasz. To piosenki moich ulubionych zespołów muzycznych, a ty nigdy ich nie lubiłeś. Cristina szybko wyciągnęła kasetę i schowała do pudełka. Jak chcesz słuchać to tam masz więcej kaset – powiedziała wychodząc Cristina.
- Czemu zareagowała tak nerwowo? To mi się nie podoba – zdziwił się Jose Manuel...

Kilka dni później.

- Jesteśmy na miejscu. Oto nasz raj na te trzy dni. Nic się tu nie zmieniło od naszego ostatniego pobytu. Prawda braciszku? – zapytał Raul.
- Zgadza się. Lata młodości... Chodźmy – odparł Miguel patrząc na Lindę i Diega...
- To był strzał w dziesiątkę z tym pomysłem – cieszyła się Linda.
- W końcu to Raul na niego wpadł – chwaliła się Monika.
- Odpoczynek nam się należy po tym wszystkim co przeszliśmy. I oby przyszłość okazała się dla nas bardziej pomyślna – dodała Luisa.
- Otóż to. Na pewno tak będzie. Pokonamy wszystkie problemy – stwierdził Juan...

Więzienie.

- Ciesz się, że dostałaś pojedynczą celę. Z takim wyglądem od razu by cię rozszarpano. Nie jest mi przykro z tego co ci się przydarzyło. Zasłużyłaś sobie. Posiedzisz kilkanaście lat za to porwanie. To tyle co mam do powiedzenia. Masz dużo czasu na przemyślenia – powiedział Gustavo.
- Jeszcze zobaczymy kto wygra. Straciłam twarz i możliwość śpiewania, ale w więzieniu i tak by się to nie przydało. Wciąż żyję i nie dam za wygraną – pomyślała Vanessa. Jednak gdy znalazła się w zimnej celi jej optymizm od razu upadł. Wiedziała, że to koniec wszystkiego.
A najbardziej dobijała ją perspektywa szczęścia Lindy i Miguela... Nie mogła tego znieść. Za kratkami była zupełnie bezradna...

Mieszkanie Gracieli.

- Wiesz co Grazzy? Może ja wystąpię w telewizji jako jeden z klientów Deborah Santacruz. Oczernie i ją i jej związek z Valdezem. Nie patrz tak na mnie. To byłoby całkiem fajne, a poza tym to przecież prawda – powiedział Jaguar.
- Spokojnie Leoncio. Wszystkim się zajmę. Mam znajomości, a przy pomocy Jose Manuela nagłośnimy sprawę. Valdez straci stanowisko i wtedy będziemy mieli większe pole manewru – odparła Graciela.
- Zawsze możesz na mnie liczyć. Zlikwidujemy Rafaela, Deborah, Rosę, Valdeza, Juana, Lindę, w rezerwie jest jeszcze siostra Valdeza oraz Eva, ale ich nie mogę tknąć, bo Victoria Valdez to działka don Armandita, a Eva to jego matka. Ale pierwszych sześć osób które wymieniłem musi zginąć. Ostatnio za dużo czasu traciłem na żarty i inne błahostki, a tymczasem czas ucieka. Muszę utrzymywać moją formę. Zapewniam cię kochanie, że jak razem z Jose Manuelem pozbędziemy się przede wszystkim tej parszywej dwójki Cordillo odejdę na emeryturę i powiadomię o tym media. Potem weźmiemy ten ślub – śmiał się Jaguar...
- A już myślałam, że stałeś się choć na chwilę poważny. Ale to ostatnie zdanie... Kiedy przestaniesz żartować? Jadę do pracy, a ty lepiej zajmij się bratem, bo może znowu coś zepsuł – powiedziała Graciela.
- Skończę swoją misję z rodziną Cordillo i wtedy zabiją nam weselne dzwony – pomyślał zadowolony Jaguar...

Firma Vellasquezów.

- Świetnie, że przyspieszyłeś ten ślub. Wytrzymaj jeszcze... Po ślubie masz dopiero pokazać swoją prawdziwą twarz. Za wcześnie się odkrywasz. Uważaj żeby ta panienka nie zmieniła zdania – powiedział Jose Manuel.
- Wszystko jest pod kontrola tato. Vicky mnie kocha i świata poza mną nie widzi. Ten ślub to najpewniejsza rzecz na świecie – odparł Armando.
- Oby... Mam nadzieję, że chociaż ty nie będziesz mi stwarzał problemów. Monika i Raul, Linda i Miguel oraz Luisa z tym kretynem Juanem wyjechali na kilka dni. Nie mogłem nic zrobić. Moje dzieci będą przebywać z tymi kretynami. Trudno... Przynajmniej rezydencja na kilka dni opustoszeje. Muszę zająć się moją żoną. Czuję, że ona coś kombinuje za moimi plecami. Jestem tylko ciekaw co... Ale sprawdzę ją. Jeżeli i ona jest przeciwko mnie, to tym gorzej dla niej...
- Należy uważać na wszystkich. Czeka nas jeszcze trudna walka i wciąż nie widać jej końca. Nie martw się tato... masz jeszcze mnie, niezawodnego Jaguara i Gracielę. Pozbędziemy się wszystkich wrogów i problemów.
- Jaguar jest zawodny, ale prawdą jest, że bardzo mi się przyda. Szczególnie teraz kiedy czekają mnie trudne chwile. Kto wie ile przeklętych ślubów będę musiał jeszcze przełknąć – westchnął Jose Manuel...

Kancelaria Juana.

- Cieszę się szczęściem Juana i Lindy. Moi kuzyni naprawdę znaleźli sobie wspaniałych partnerów. Ty również. Ten Marco to wspaniały facet. Nie martw się... nie zamierzam się nad sobą użalać – powiedział Antonio.
- I dobrze... Spójrz na biedna Claudię. Oby stanęła na nogi po tym co ją spotkało – odparła Lorena.
- Biedna dziewczyna... Kiedyś będę musiał ją odwiedzić. Znam ją już dość długo. Poznaliśmy się jeszcze w Stanach... Niedługo znów tam polecę...

Po chwili do kancelarii weszła Patricia Ayala...

- Witaj panią. W czym mogę pomóc? – zapytał Antonio bacznie spoglądając na kobietę.
- Poznaje mnie pan? Jestem pierwszą żoną Fernanda Ayali. Przyszłam, bo mam pewne pytanie związane ze śmiercią mojego męża. Pytanie w kontekście prawa oczywiście – odparła Patricia.
- Zostawię was – wtrąciła Lorena...
- Chętnie pomogę. O co chodzi? – Antonio od razu polepszył się humor. Kolejna kobieta wyraźnie wpadła mu w oko...
- Chodzi o te dokumenty. Może pan rzucić okiem?
- Naturalnie. Zrobię co w mojej mocy aby pani pomóc...

Dom Juana.

- Cristina Vellasquez! Co pani tu robi? – zapytała zaskoczona Eva Ronderos.
- Przyszłam do ciebie, bo musimy poważnie porozmawiać. O przeszłości i o tym co może się zdarzyć – odpowiedziała Cristina.
- Nie bardzo rozumiem...
- Wiem wszystko... Jednak nie to jest najważniejsze. Muszę otworzyć ci oczy na pewne sprawy. Grozi ci niebezpieczeństwo.
- Co takiego?
- To będzie trudna rozmowa, ale musimy przez nią przejść. Drugiej okazji może już nie być – powiedziała stanowczo Cristina...

Mieszkanie Deborah.

- Co ty mówisz? Potraktowałem ostro Gracielę? Raczej delikatnie! Za groźby i przekupstwo już powinna trafić do więzienia, ale przymknąłem na to oko. Drugi raz tak nie będzie – powiedział zdenerwowany Gustavo.
- Wystarczającą karą jest dla niej to, że nie może się do mnie
zbliżać – odparła Deborah.
- Karą? Co ty opowiadasz? Jestem pewny, że ta żmija znała nie tylko Manicha, ale i innych. Nie zdziwiłbym się gdyby knuła z Jose Manuelem Vellasquezem czy Jaguarem, bo niczym się od nich nie różni! Chyba podziękuję temu całemu Rafaelowi, bo otworzył nam oczy. W innym wypadku mogłoby dojść do tragedii!
- Przesadzasz...
- Ani trochę... Po prostu się o was martwię – o ciebie oraz o twoją córkę. Zrozum to wreszcie! Przepraszam, że się uniosłem – odpowiedział po chwili Gustavo...
- To ja przepraszam. Będę ostrożna i o wszystkim będę cię powiadamiać. Życie mojej córki jest dla mnie najważniejsze. Nie będę już tak lekkomyślna jak dawniej. Obiecuję – przyznała Deborah...

Mieszkanie Claudii.

Claudia była wciąż załamana. Nie dawała tego poznać w obecności innych, ale w samotności płakała i wspominała niedawno zmarłego Enrique. Kryzys stawał się coraz większy. W pewnym momencie dziewczyna poczuła, że ze śmiercią Enrique nie ma dla kogo żyć. Sięgnęła po leżące w pobliżu proszki... W jednej chwili połknęła kilka tabletek i popiła je wodą. Niedługo później zemdlała...

Rezydencja Vellasquezów.

- Ale heca! Tak dawno tu nie byłem. Ostatnio zaprosił mnie pan tylko do piwnicy podczas ślubu Raula i Moniki. A czemu to wszyscy wyparowali? – zdziwił się Jaguar.
- Moja żona gdzieś wyszła, ale mam ją w nosie chociaż ostatnio zachowuje się dziwnie. Natomiast Raul z Moniką, Miguel z Lindą i Luisa z Juanem pojechali odpocząć po ostatnich
wydarzeniach – odparł Jose Manuel.
- I ustalić daty ślubów... Dobrze, że nie wzięli pana z sobą. Po ich powrocie będziemy mieli mało czasu na jakieś kroki. Niedobrze to widzę...
- Lepiej pomyśl, a nie gadaj od rzeczy! Rusz głową!
- Na razie pomagam Gracieli w medialnym zniszczeniu Valdeza!
- Komu służysz? Mnie czy jej? Najważniejsza jest rodzina Cordillo, a potem Valdez. Dobrze wiesz, że nadchodzą ciężki czasy. Oni będą chcieli się pobrać i tym razem co zrobimy?
- Na pomoc Fernanda i Vanessy liczyć już nie możemy – wtrącił Jaguar...
- Bardzo śmieszne. Jak wrócą musimy mieć w zanadżu jakąś niespodziankę dla Juana i Lindy Cordillo. A poza tym mam dla ciebie kolejne zadanie. Sprawdziłeś się jako detektyw. Musisz śledzić moją żonę. Ostatnio zachowuje się ona bardzo podejrzanie.
- O rany! Pan chyba żartuję. Proszę mnie zrozumieć – pomagam Gracieli zniszczyć Deborah i jej córkę, a także Rafaela Marquesa oraz samego Valdeza. Uczestniczę w konferencjach z których ostatnio nic nie wynika, bo pański syn oprócz bawienia się w narzeczeństwo nic nie robi. Jakby tego było mało niańczę mojego braciszka Manola, spotykam się z Grazzy, mam załatwić Cordillów oraz śledzić pańską żonę. Coś jeszcze?
- Nic. To wszystko. Coś ci nie odpowiada? – zapytał zdziwiony Jose Manuel.
- A pan jak zwykle będzie siedział z założonymi rękami?
- Dostaniesz za to wszystko nie pięć, a dwadzieścia milionów dolarów. Po tej robocie możemy skończyć z naszą współpracą.
- Powiedział pan trzydzieści milionów dolarów?
- Niech ci będzie...
- Hmm... No dobrze... Nie sposób panu odmówić. Niech pan wyciągnie jakieś porządne winko. Wypijmy za przeszłość i za nadchodzącą owocną przyszłość. Wypijmy za renegocjowanie mojego kontraktu – śmiał się Jaguar.
- A niech stracę – odparł poirytowany Jose Manuel...
- Zapewniam pana, że poślemy wszystkich pod ziemię jak za dawnych lat. Inaczej nie nazywam się Leoncio Pena vel Jaguar...

Dom letniskowy.

Trzy pary miały wreszcie czas tylko dla siebie. Rozłożyli się w salonie pijąc wino. Raul ze swoją żoną Moniką mieli niełatwą drogę. Ale kiedy zginął ich największy wróg oraz sprawca wszystkich nieszczęść Fernando mogli odetchnąć z ulgą. Przed ich oczami stanęły najpiękniejsze chwile ich miłości. Pierwszy pocałunek Raula w firmie Vellasquezów jeszcze wtedy gdy dziewczyna była zauroczona Miguelem, pierwsza noc, a później wspólne chwile w szpitalu, wzajemna troska i pomoc gdy Monika straciła dziecka. I kolejne chwile szczęścia, które pozwoliły przezwyciężyć im depresję Moniki i na nowo cieszyć się sensem tego małżeństwa...

Luisa leżała przytulona do Juana i wiedziała, że ten moment to najpiękniejsza chwila w jej życiu. Ich związek miał najkrótszą historię, ale był równie mocny i równie prawdziwy jak Moniki i Raula czy Lindy i Miguela. Na twarz Luisy widniał uśmiech gdy przypominała sobie pierwsze sceny kłótni i nienawiści do Juana, a potem ich nieoczekiwaną przyjaźń, która zamieniła się w miłość... Pierwszy pocałunek w rezydencji, pobicie Fernanda przez Juana, wspólna noc i szczęście. Dziewczyna wiedziała, że po pierwszym fatalnym małżeństwie, jej ewentualne drugie z Juanem będzie trwałe, szczere i wspaniałe. Napełnione miłością...

I wreszcie Linda i Miguel. Byli najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Wiele przeszli, ale odzyskali w końcu ich największy skarb, czyli małego Diega. Teraz nic nie stało na przeszkodzie aby w końcu wziąć ten ślub. Linda spojrzała na ukochanego i zobaczyła całą historię swojej miłości do tego człowieka... Spotkanie w supermarkecie, ukradkowe spojrzenia, pierwsze spotkanie na kawie, pocałunek, chwile szczęścia w domku na plaży, moment narodzin małego Diega... Chwile słabości były niczym wobec siły i potęgi ich miłości...

- Jesteście już małżeństwem o długim stażu – zwrócił się Miguel
w kierunkiu Raula i Moniki. Nie martwcie się. Nie będziecie w tym sami. Niedługo naprawimy z Lindą to w czym przeszkodzili nam nasi wrogowie. Twój brat w końcu będzie żonaty...
- Już niedługo będzie ten ślub. Tak długo na niego czekaliśmy – dodała Linda.
- Wspaniała wiadomość! Nareszcie – ucieszył się Raul popijając wino.
- Tym razem już nikt wam nie przeszkodzi. Gwarantuję – dodała Monika. Odbędzie się najpiękniejszy ślub jaki kiedykolwiek miał miejsce w tej rodzinie. Oboje na to zasługujecie...
- Odbędą się dwa śluby – wtrącił nagle Juan. Zapomnieliście o mnie i o Luisie...

Juan wykorzystał moment i uznał, że już najwyższy czas. W tej pięknej chwili przy swoich najbliższych wyciągnął pierścionek i uklęknął przed Luisą.

- Wyprawimy dwa śluby. Nie mogłem się już powstrzymać. Najwyższy czas abym to zrobił. Wyjdziesz za mnie? – zapytał Juan patrząc w oczy ukochanej...
- Oczywiście, że tak – odparła Luisa, a w jej oczach malowało się szczęście...


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 10:51:58 14-04-08, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 60, 61, 62 ... 72, 73, 74  Następny
Strona 61 z 74

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin