Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Miłość czy nienawiść?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 63, 64, 65 ... 72, 73, 74  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Najgorszy czarny charakter?
Jose Manuel
40%
 40%  [ 10 ]
Jaguar
12%
 12%  [ 3 ]
Fernando
4%
 4%  [ 1 ]
Alvaro
8%
 8%  [ 2 ]
Monika
8%
 8%  [ 2 ]
Armando
0%
 0%  [ 0 ]
Enrique
4%
 4%  [ 1 ]
Vanessa
16%
 16%  [ 4 ]
Wszyscy są tak samo źli
8%
 8%  [ 2 ]
Wszystkich Głosów : 25

Autor Wiadomość
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 11:56:51 21-04-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: Natka***, a_moniak oraz basia 871

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

143 ODCINEK

Rezydencja Vellasquezów.

- Dziwne czemu ona tak długo jest nieprzytomna – powiedziała zdziwiona Graciela.
- Tym lepiej dla nas. Trzeba ją będzie natychmiast zawieść do twojego szpitala. Całe szczęście, że nikogo nie ma w domu – ocenił sytuację Jaguar.
- To wszystko nie jest takie proste...
- Wiem, ale nie mamy innego wyjścia. Zmienisz jej tam nazwisko i nikt się nie połapie. A ja powiem dzieciom, że ich matka po prostu zniknęła. Będą musieli w to uwierzyć – powiedział Jose Manuel.
- Trzeba ją dyskretnie zanieść do mojego samochodu. Oby się nie obudziła. Na miejscu dam jej jakieś środki nasenne. Pomóż mi Jaguar – zaapelowała Graciela.
- Już się robi skarbie...
- Kolejny problem... I tym razem o wiele poważniejszy niż myślałem – zastanawiał się zaniepokojony Jose Manuel...

Mieszkanie Lindy i Miguela.

Zakochani leżeli w łóżku i odczuwali kolejne chwile swojego szczęścia. Na ich twarzach widać była radość i uśmiech. A przecież tak dawno nie mieli ku temu okazji. Pokonali jednak problemy i mieli siebie oraz wspaniałego synka. Znów czekali na swój upragniony ślub. Tym razem mieli przeświadczenie, że nic nie zakłóci ich nadchodzącego wesela...

- Tak powinno być zawsze. Co nas obchodzi przeszłość... Liczy się tylko to co tu i teraz oraz nasza wspólna przyszłość. Musi nam się w końcu udać i jestem przekonany, że tak będzie – powiedział Miguel czule całując ukochaną. Tak bardzo cię kocham. Ciebie oraz naszego synka.
- Ja ciebie też Miguel. Cieszę się, że my, ale również Monika i Raul oraz Juan i Luisa są ze sobą szczęśliwi. Po powrocie mojego brata wreszcie dojdzie do podwójnego ślubu Cordillów i Vellasquezów. Nie mogę się tego doczekać. W końcu zasłużyliśmy na chwilę szczęścia i one nadejdą... Już niedługo. Wszyscy są przecież nam przychylni – odparła Linda...
- Wszyscy... z wyjątkiem mojego ojca...
- Wiem...
- Ale jak już ci wcześniej mówiłem on nie ma nic do gadania. Zapewne zbojkotuje te śluby, ale niech robi co chce. On już przegrał swoje życie żyjąc w nienawiści. Może być przeciwko nam, ale nie zniweczy tego na co tak długo czekaliśmy – powiedział Miguel przytulając narzeczoną...

Komisariat policji.

- Proszę się nie przejmować. Ci ludzie nie wejdą do środka bez pozwolenia. Nie mają do tego prawa – uspokajał komendanta Carlo.
- Wiem, ale i tak podle się czuję. Oni już nigdy nie dadzą mi spokoju – odparł Gustavo.
- Znudzą się. Niech pan nie myśli teraz o tym, lecz o pracy. Nikt pana nie złamie, jestem tego pewny.
- Myślę przede wszystkim o bezpieczeństwie Deborah i jej córki. Jestem pewny, że za całą akcją stoją Graciela, Jose Manuel Vellasquez, a nawet Jaguar. Wszystko się może zdarzyć podczas gdy oni są wciąż na wolności...
- Niestety to prawda...
- Obawiam się, że oni mogą planować jakąś akcję w czasie ślubów Lindy i Miguela oraz Luisy i Juana za niecały miesiąc. Dlatego musimy być gotowi na wszystko. Raz jeszcze przesłuchaj kompanów Jaguara z więzienia. Może podadzą nam jakąś jego kryjówkę gdzie mógłby się podziewać. Po drugie musimy przyspieszyć poszukiwania tych kompanów którzy są jeszcze na wolności. I po trzecie: musimy zastosować podsłuch w rezydencji Vellasquezów. Pogadam o tym z Cristiną Vellasquez. Miałem już kiedyś dziwne wrażenie, że ona chce mi coś powiedzieć. Współczuje jej, że przez tyle lat musi męczyć się z takim mężem... Ale do rzeczy – musimy zacząć działać, bo to piekło nigdy się nie skończy póki ta cała zgraja jest na wolności – przekonywał Gustavo...
- Już się robi szefie – odparł zadowolony pozytywnym nastawieniem Valdeza Carlo...

Jakiś czas później.

Szpital psychiatryczny.

- Kolejna wariatka pani Gracielo? – zapytała jedna z pielęgniarek.
- Jak widzisz... Niestety to moja daleka znajoma... Kompletnie świrnięta. Umieścimy ją na razie w tym pokoju. I proszę cię abyś zostawiła mnie z nią samą. Dobrze wiem czego ona potrzebuje – odparła Graciela.
- Gdzie ja jestem? – powiedziała nagle słabym głosem Cristina budząc się.
- W bezpiecznym miejscu. W szpitalu...
- Co mi się stało?
- Spadła pani ze schodów... Stąd te zadrapania...
- Nie przypominam sobie tego...
- To dlatego, że jest to spowodowane szokiem pourazowym. Teraz musi pani odpoczywać... Proszę to zażyć, a to pomoże pani zasnąć i odpocząć, bo właśnie tego pani teraz potrzebuje...

Kilka chwil później Cristina dostosowała się do zaleceń Gracieli. Szybko ogarnął ją sen.

- Ta dawka środków sprawi, że będziesz spała 2 dni... Ale tym lepiej dla mnie. Przez Jose Manuela pakuje się w niezłe kłopoty... Jak zawsze muszę ratować mu tyłek. Chociaż z drugiej strony nigdy nie lubiłem jego żony. Ma to na co zasłużyła. Zmienię jej tożsamość i nikt z rodziny nie będzie miał pojęcia co jest grane. Dla nich Cristina Vellasquez po prostu zniknie – powiedziała sama do siebie Graciela...

Rezydencja Vellasquezów.

- Myślisz, że to dobre rozwiązanie? – zapytał Jose Manuel po chwili wahania.
- Naturalnie. Skoro nie chciał pan jej zabić, to pobyt u Gracieli będzie dla pańskiej żony rajem. Oczywiście w cudzysłowiu – kpił Jaguar.
- Daj spokój. To bardzo poważny problem. Cristina o mały włos mnie nie zniszczyła. Co robimy z kasetą?
- Może przesłuchamy raz jeszcze i powspominamy jedną z naszych pierwszych pogadanek?
- Zwariuję zaraz!
- Już dobrze... Jestem poważny. Może oddamy ją Valdezowi?
- Wyjdź jeżeli nie chcesz pomóc!
- To chyba oczywiste, że należy ją zniszczyć! Ale jeśli ona ma kopię to należy od niej wyciągnąć gdzie ją trzyma...
- Myślisz, że mi powie? Daj spokój... Może rzeczywiście kłamała żeby jeszcze bardziej mnie zdenerwować?
- To możliwe, ale wcale nie takie pewne. Póki pana żona jest w zamknięciu, to jesteśmy bezpieczni i policja o niczym się nie dowie.
- I tak jestem w szoku usłyszawszy to wszystko...
- Ja również. To rzeczywiście poważny problem, ale na razie zażegnany. Pańska żona już nigdy nie może wyjść poza mury zakładu Gracieli. Najgorsze jest to, że pańskie dzieci od razu zawołają policję i detektywów, bo nie uwierzą w jej nagły wyjazd czy zniknięcie.
- Wiem, ale i tak nie mam innego wyjścia!
- Zaraz zaraz... To nawet jest nam na rękę! – ucieszył się Jaguar.
- Co ty bredzisz? Jak na rękę? Przecież pierwszym podejrzanym będę ja!
- Niech pan pomyśli... Jeżeli przyszła teściowa Lindy i Juana Cordillów nie odnajdzie się tak szybko, to poszukiwania znowu uniemożliwią nadchodzące śluby! Przecież pańskie dzieci nie zdecydują się na zamążpójście bez obecności ich matki w kościele...
- Jesteś genialny! – stwierdził Jose Manuel.
- Dwadzieścia jeden... w zasadzie już dwadzieścia dwa lata zajęło to panu aby dojść do takiego stwierdzenia! Ale jak to mówią – lepiej późno niż wcale...
- Lepiej już idź, bo za chwilę wrócą Monika i Raul... Lepiej żeby nikt cię tu nie widział...
- Już wychodzę... tym razem trafię do drzwi... Nie tak jak kiedyś kiedy zamiast wyjść to znalazłem się na strychu, a później w jednej z łazienek...
- Właśnie...
- Będziemy w kontakcie... Aha... proszę oddać mi tą kasetę... Ja ją zniszczę w profesjonalny sposób...
- Jak chcesz...
- Adios!
- Tylko nie dawaj jej swojemu braciszkowi, bo on gotów jeszcze ją komuś pokazać! – krzyknął Jose Manuel.
- Spokojna głowa... Do jutra!

Kilka minut później...

- Dlaczego nie było cię tato na pokazie mojej żony? – zapytał pijany Raul.
- Daj spokój – uspokajała go Monika.
- Nie byłem, ale na pewno wszystko poszła jak z płatka.
Gratuluję – powiedział Jose Manuel.
- Dziękuję. Idziemy, bo mój mąż za dużo wypił.
- Nie budźcie Cristiny, bo ona już śpi. Była bardzo zmęczona jak wróciła...
- Dobrze...
- To będzie trudne, ale musi mi się udać. Mogę dużo stracić, ale równie wiele zysków. Pozbędę się żony raz na zawsze i nie dopuszczę albo przynajmniej znaczące opóźnię te pseudo śluby – zastanawiał się Jose Manuel...

Na drugi dzień.

Stany Zjednoczone.

Szpital.

- Kiedy kuzyn będzie mógł mieć pierwszą operację? – zapytał Juan.
- Chwileczkę. Nie tak szybko proszę pana. Wpisaliśmy pana Antonio w wolne terminy jakie dało się go wcisnąć, ale najpierw musi przejść wszelkie badania. To nie jest operacja wyrostka robaczkowego tylko poważna seria operacji kończyn dolnych, od wyników której zależy czy pan Landaeta będzie chodził. Jest na to szansa, ale nic nie mogę obiecać. Równie dobrze może pan i po tej operacji zostań w dalszym ciągu na wózku – odparł lekarz.
- Zdaję sobie z tego sprawę – powiedział Antonio.
- To dobrze, ale niech pan nie będzie także pesymistą. Trzeba zachować dystans i wierzyć w szansę jaka się panu przytrafia. Jeszcze dzisiaj zrobimy rutynowe badania, które pozwolą sprawdzić czy można w ogóle pana operować...
- Rozumiem...
- Wyniki będą błyskawicznie, czyli jutro. Jeżeli wszystko będzie w porządku rozpoczniemy ciężka batalię o pana całkowite wyzdrowienie. Pierwsza operacja odbyłaby się wtedy już pojutrze...
- Doskonale. Jestem pewien, że mojemu kuzynowi na pewno się uda. On potrafi walczyć i na pewno da radę. Jest silny – stwierdził Juan.
- Na pewno tak jest. A teraz proszę nas zostawić samych i poczekać na zewnątrz.
- W porządku...
- Zawsze byliśmy jak bracia – powiedział uśmiechając się Antonio...
- To widać. Nie będę owijał w bawełnę. Mamy coraz więcej takich operacji rocznie i badając pana przypadek stwierdzam, że ma pan naprawdę duże szanse na całkowite wyleczenie. Ale czy tak będzie okaże się w praktyce, bo teoria wielokrotnie nas zawodziła. Możemy zatem zaczynać badania?
- Jak najbardziej. Jestem gotowy na wszystko. A jeden Bóg wie co się stanie – odparł Antonio...

Mieszkanie Claudii.

- Dziękuję ci tato za wszystko co dla mnie robisz – powiedziała Claudia. Dla mnie i dla mojego maleństwo.
- Po to tutaj jestem. Jak mogłem zostawić cię w takiej chwili. I tak uważam, że poświęcałem ci zbyt mało czasu od momentu gdy twoja matka zmarła – odparł Alfredo Martinez.
- Nieprawda tato... Po prostu stałam się już dorosła i samodzielna. Nie ukrywam jednak, że twój powrót bardzo mnie ucieszył. Obiecuję ci, że już nigdy nie zrobię takiego głupstwa. Muszę się otrząsnąć, bo choć nie mam już Enrique, to mam chociaż jego dziecko. On na pewno o nim marzył... Wychowam je najlepiej jak tylko będę potrafiła...
- Pamiętaj, że nie jesteś sama. Masz mnie oraz wspaniałych przyjaciół. Nigdy nie będziesz sama. Już nigdy. Zapomnisz o bolesnej przeszłości, a twoje dziecko rozświetli twoją przyszłość. Tak będzie...
- Obyś miał rację. Mam dla kogo żyć i wiem, że potrzebujemy się nawzajem. To maleństwo zazna w życiu szczęścia. Jestem pewna...

Komisariat policji.

- Linda... Co za niespodzianka – ucieszył się Gustavo.
- Musiałam przyjechać do ciebie najprędzej jak mogłam – odparła Linda. Wczoraj nie mogłam, bo byłam na pokazie Moniki, ale musiałam to zrobić. Wiem co się teraz u ciebie dzieje. Wiedz, że jestem z tobą. Jesteś jednym z najwspanialszych ludzi jakich w życiu spotkałam. Nie pokonają cię wścibscy dziennikarze ani nikt inny. Masz siłę która pozwala ci pokonywać problemy. Wszyscy jesteśmy z tobą, pamiętaj o tym...
- To miłe co mówisz, ale realia sa inne. Cała stolica huczy o tym jakim jest marnym człowiekiem skoro prowadzone tak chore życie prywatne...
- To minie. Pamiętaj, że masz być sobą i nie dać się pod wpływem presji otoczenia. Pozostaniesz wspaniałą osobą i najlepszym komendantem policji jakiego kiedykolwiek miała stolica – powiedziała uśmiechnięta Linda próbując dodać nieco otuchy swojemu rozmówcy...

Rezydencja Vellasquezów.

- Jak miło, że jesteś Luiso. Nie myślałem, że wpadniesz na śniadanie – ucieszył się Jose Manuel.
- A co mam robić kiedy jestem w domu sama bez ukochanego? – odparła dziewczyna.
- No tak. To ja już pójdę. Śpieszę się do pracy. Ale ty dołącz do Moniki
i Raula...
- Gdzie mama? – spytała Luisa.
- Nie mam pojęcia. Zawsze pierwsza schodzi na śniadanie – zdziwił się Raul.
- Może jest zmęczona i chce odespać wczorajszy wieczór. Nic w tym dziwnego – wtrąciła Monika...

Szpital psychiatryczny.

- Pamiętaj o mojej specjalnej pacjentce. To Rebeka Palacios. Dostała silne środki uspokajające i nasenne. Będzie spać wiele godzin. Lepiej jej nie przeszkadzajcie, a jeżeli będą jakieś problemy to dzwońcie do mnie na komórkę. To wariatka jakich mało, więc wolę ją mieć na oku – powiedziała Graciela.
- Jak pani zechce...
- Cristina jest już prawie martwa. Teraz czas na ciebie Deborah...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ola3265
Motywator
Motywator


Dołączył: 18 Kwi 2008
Posty: 236
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 12:58:23 21-04-08    Temat postu:

Swietny odcinek
biedna cristina zamkneli ją w wariatkowie
czekam na nowy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:24:12 21-04-08    Temat postu:

Cudowny odcinek i trzymający w napięciu.
Biedna Cristina trafła do wariatkowa. ten JM i wszystcy są wredni jak ja ich nienawidzę ,że strach. A ciekawe czy wszyscy się domyślą że coś jest nie tak skoro Cristina zniknęła. Nie mam pojęcia. A JM się cieszy że dzięki temu do ślubów nie dojdzie a przynajmniej do ich opóźnienia.
Linda pociesza Gustawa, fajnie. Podtrzymuje go na duchu. Carlo tez jest świetnym przyjacielem. Jak dobrze mieć takich przyjaciół.
Ciekawe co Gracy wymyśli względem Debi.
Antonio już niedługo będzie miał operację to fajnie.Mam nadzieję że będzie chodził.
Claudia zaczyna stawać na nogi po tych wszystkich przeżyciach. Przede wszystkim po tragicznej śmierci ukochanego. Ma dla kogo żyć.
Pozdrawiam i czekam na new
_____________

Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 19:10:30 21-04-08    Temat postu:

o rany, biedna Cris, jest w szpitalu psychiatrycznym Graciel, dobrez ze przynajmniej jej nie zabili, ale będzie jazda, jak Miguel, Raul, Luisa itd dowiedzą się ze Cristina zniknęła, ciekawe kiedy się zorientują, a od teraz Cris będzie Rebecą Palacios, czyżby Grazzy zrobi jej pranie mózgu, no bo Cris musi o wszystkim zapomnieć..

Jagi jak zawsze mnie rozbroił :lol2:
Co robimy z kasetą?
- Może przesłuchamy raz jeszcze i powspominamy jedną z naszych pierwszych pogadanek?
- Zwariuję zaraz!
- Już dobrze... Jestem poważny. Może oddamy ją Valdezowi?
- Wyjdź jeżeli nie chcesz pomóc!
hehe fajna byłaby ta druga opcja
ec u Lindy i Miuela isna sielanka
ciekawe jak tm z Antoniem, mam nadzieję że wynik będą dobre, operacje się odbędą, i oczywiście będą udane
od Gustava teraz się nie odczepią, współczuję mu...
fajnie ze Claudia jest teraz bardziej optymistycznie nastawiona na życie swoej i swojego dziecka

czekam na kolejny odcineczek, pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natka***
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 15 Mar 2007
Posty: 6770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:17:16 21-04-08    Temat postu:

Jose Manuel musiał nieźle uderzyć żonę skoro tak długo była nieprzytomna... Dobrze, że nikogo nie było w domu, dzięki temu Grazzy i Jagi mogli szybciutko i dyskretnie przenieść Cristinę do samochodu.
Linda i Miguel w końcu po tylu przykrych chwilach są szczęśliwi i uśmiechnięci. Mają wspaniałe dziecko a ich ślub zbliża się wielkimi krokami. Mam nadzieję, że chociaż przez jakieś czas nic ani nikt nie zakłóci tej błogiej sielanki. Można powiedzieć, że wszyscy są im przychylni, no może oprócz obozu milusińskich...
Dobrze, że te tłumy dziennikarzy nie mogą wchodzić do komisariatu. Biedny Gustek przez nich podle się czuje... Na szczęście Carlo świetnie go wspiera Super mieć takiego przyjaciela.
Komendant jest pewny, że za tą akcją stoją Jose Manuel, Grazzy i nawet Jagi... Do tego obawia się, że Mafia może planować jakąś akcję na ślubie Lindy i Miguela oraz Luisy i Juana... Ma facet intuicje
Mam nadzieję, że ci dawni kumple Jagiego, którzy siedzą w więzieniu go nie wsypią. Wtedy nie byłoby milusińsko
Gustavo w końcu jest pozytywnie nastawiony - tyle, że sama nie wiem czy to dobrze czy źle... Niby świetnie, ale jednak on chce złapać obóz milusińskich I to już nie jest fajne...
"- Kolejna wariatka pani Gracielo? – zapytała jedna z pielęgniarek.
- Jak widzisz... Niestety to moja daleka znajoma... Kompletnie świrnięta.
" Ładnie personel mówi o swoich pacjętach
Kryśka nareszcie się obudziła i nawet uwierzyła w bajkę Grazzy o tym, że spadła ze schodów. Gracielka poda jej odpowiednie środki i Cris zapadnie w spokojny, głęboki sen...
Grazzy przez Jose Manuela pakuje się w niezłe kłopoty. Mam nadzieję, że dobrze zajmie się Kryśką. Na sam początek 2 dniowy sen
Oj ten Jose Manuel nie wie co zrobić z tą słynną kasetą. Jagi zaproponował od razu aby ją ponownie przesłuchali i powspominali jedną z pierwszych pogadanek
Nadal nurtuje mnie to czy Kryśka ma tę kopię czy nie... Niestety wydaje mi się, że może ją mieć
"- Zaraz zaraz... To nawet jest nam na rękę! – ucieszył się Jaguar.
- Co ty bredzisz? Jak na rękę? Przecież pierwszym podejrzanym będę ja!
- Niech pan pomyśli... Jeżeli przyszła teściowa Lindy i Juana Cordillów nie odnajdzie się tak szybko, to poszukiwania znowu uniemożliwią nadchodzące śluby! Przecież pańskie dzieci nie zdecydują się na zamążpójście bez obecności ich matki w kościele...
- Jesteś genialny! – stwierdził Jose Manuel.
- Dwadzieścia jeden... w zasadzie już dwadzieścia dwa lata zajęło to panu aby dojść do takiego stwierdzenia! Ale jak to mówią – lepiej późno niż wcale...
- Lepiej już idź, bo za chwilę wrócą Monika i Raul... Lepiej żeby nikt cię tu nie widział...
- Już wychodzę... tym razem trafię do drzwi... Nie tak jak kiedyś kiedy zamiast wyjść to znalazłem się na strychu, a później w jednej z łazienek...
"
A więc okazuje się, że nagłe zniknięcie Cristiny jest obozowi milusińskich na ręke Mimo tego, że Jose Manuel będzie pierwszym podejrzanym... Wątpie żeby dzieci Vellasquezów zorganizowały śluby jeśli nie będzie z nimi Kryśki, a co więcej nie będzie znany jej los... Luisa i Miguel za bardzo kochają matkę, aby się na to zgodzić.
Jose Manuel w końcu po dwudziestu dwóch latach stwierdził, że Jaguar jest genialny! Aż tyle czasu potrzebował aby to stwierdzić, ale jak to Jagi ujął: Lepiej późno niż wcale.
Jaguś miał problemy z wyjściem z willi Jose Manuela. Zamiast do drzwi wyjściowych trafił... na strych, a później jeszcze do jednej z łazienek Gdzie on miał głowę...
Jagi zaoferował się do zniszczenia kasety w profesionalny sposób - ciekawe jaki to Oj, było to moje ulubione Adios!
Jose Manuel nieźle odegrał swoją rolę przed Raulem i Moniką. Podobno Cristina już śpi, bo była bardzo zmęczona kiedy wróciła... Stary Vellasquez ma nadzieję, że nie dopuści, albo przynajmniej znacznie opóźni pseudo śluby swoich dzieci i dodatkowo raz na zawsze pozbędzie się żony.
A odbiegając od tematu to ciekawi mnie znaczna przeszłość Jose Manuela. Ciekawe w jakich okolicznościach poznał Cris, jak wyglądał ich ślub... Może właśnie wtedy zraził się do ślubów... Ciekawa sprawa
Przed skomplikowanymi operacjami kończyn dolnych, Antonia czekają jeszcze różne badania. Więc to wszystko na pewno trochę potrwa. Teoretycznie Antonio ma duże szanse na całkowite wyleczenie, oby w praktyce okazało się podobnie
Świetnie, że ojciec zamuje się Claudią. Z nią już na szczęście coraz lepiej. Mimo iż nie ma przy niej Enrique, ma jego dziecko o którym on marzył... Zgadzam się z Alfredo. Claudia powinna chociaż spróbować zapomnieć o bolesnej przeszłości i nastawić się na przyszłość, którą rozświetli jej dziecko.
Fajnie ze strony Lindy, że przyjechała odwiedzić Gustavo i dodała mu otuchy i wsparcia. Przez ten głupi program Lucii, cała stolica huczy o tym jaki komendant jest marnym człowiekiem, a przecież prawda jest wręcz przeciwna. Gustavo jest wspaniały a do tego ma w sobię siłę, która pozwoli mu wyjść obronną ręką z tego w czym obecnie tkwi Jestem tego pewna.
Luisa wpadła do domu na śniadanie co ucieszyło jej tatusia Oj, jakie te dzieci są w stosunku do niego niemiłe Jakby nie było, to ich ojciec...
Mimo tego, że Raula zdziwiła nieobecność matki przy śniadaniu, nie poszedł sprawdzić co się dzieje. Jose Manuel mógł chociaż napisać jakiś liścik niby od Cristiny do dzieci, wyjaściający, że wyjeżdża. Wtedy wyglądałoby to bardziej prawdziwie.
Cristina nazywa się teraz Rebeka Palacios Grazzy nieźle faszeruje ją lekami.
Gdy Graciela zajmuje się Cristiną to mi nie przeszkadza, ale gdy zamierza zbliżyć się do Deby to wręcz przeciwnie! Co ona jej zamierza zrobić?!
Podsumowując: Odcinek jak zawsze boski! Pozdrawiam i czekam na newik
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 18:14:52 23-04-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: Natka***, a_moniak, ola3265 oraz basia 871

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

144 ODCINEK

Jakiś czas później.

Stany Zjednoczone.

Szpital.

- To wszystkie potrzebne badania. Jutro będą wyniki, a jeżeli nie będzie przeszkód to pierwsza operacja odbędzie się pojutrze – powiedział lekarz.
- Wspaniale – odparł Antonio.
- Proszę pojawić się jutro i skonsultujemy wyniki. Miłego dnia życzę...
- Będzie dobrze kuzynie. Cierpliwości. Gwarantuję ci, że jeszcze zatańczysz na moim weselu – stwierdził Juan. A teraz pomogę ci i pojedziemy pozwiedzać miasto...
- Masz rację. Przyda nam się trochę rozrywki jak dawniej. I mam nadzieję, że już niedługo ten wózek nie będzie mi więcej potrzebny – zauważył Antonio...

Firma Vellasquezów.

- I gdzie ta mama? W pracy też jej nie ma? Mijamy się czy co? – zapytał zdziwiony Raul.
- Jak to? Co takiego? – odparł Miguel.
- Po wczorajszej imprezie nie widziałem więcej mamy. Nawet na śniadanie nie wstała. Nie sądzisz, że to dziwne?
- Co ty opowiadasz? Przecież ona zawsze wstaje najwcześniej z wszystkich, a w pracy pojawia się również codziennie. Sprawdziłeś jej pokój?
- No co ty...
- Gdzie ty masz głowę? Może jest chora i źle się czuła...
- Spokojnie chłopcy. Cristina przed chwilą do mnie dzwoniła. Chodzi o jej przyjaciółkę Andreę. Podobno jest bardzo chora... Znacie waszą matkę... Ona nikomu nie odmówi pomocy. Mówiła, że nie będzie jej kilka najbliższych dni, bo pragnie zostać przy przyjaciółce – wtrącił nagle Jose Manuel.
- I zadzwoniła z tym do ciebie? – zdziwiła się dotąd milcząca Luisa.
- A co w tym dziwnego? W końcu jestem jej mężem. Wyjechała z samego rana, bo zauważyłem, że wszystkie szafy w jej pokoju zostały pootwierane. Widocznie szybko się pakowała. To poważna sprawa...
- Oby ta Andre wyzdrowiała, bo mama zawsze przeżywa tragedie swoich bliskich znajomych. Później do niej zadzwonię – powiedział Miguel.
- To nie jest konieczne. Cristina przekazała mi, że sama się odezwie. Na razie musi cały czas czuwać przy przyjaciółce. Mam nadzieję, że to docenicie. To tylko kwestia kilku dni.
- Jak uważasz...
- Mam kilka dni spokoju, ale później nie będzie już tak lekko. Oby nikt nie dowiedział się gdzie przebywa moja żonka i że ja maczałem w tym palce – pomyślał Jose Manuel...

Mieszkanie Gracieli.

- Chłopaki od mojej nory chcą cię lepiej poznać skarbie. Roldan, Castanes, Morales i Pedrano są pod wrażeniem twoich dokonań – żartował Jaguar.
- Co takiego? Chyba nie powiedziałeś im o Cristinie? – odparła zbulwersowana Graciela.
- Za kogo ty mnie uważasz? Oczywiście, że nie. Musiałem spędzić
z chłopakami trochę czasu, bo więcej mnie tam nie ma niż jestem. Nie mają z kim zaglądać do kieliszka, rozumiesz? A oni jeżeli są zniecierpliwieni to jeszcze mogą mnie wydać, a tego byśmy chyba nie chcieli... Mów lepiej co tam u naszej specjalnej pacjentki...
- Mówisz o Rebece Palacios vel Cristinie Vellasquez? Zapadnie w długi sen i dwa dni będę miała z nią spokój, ale co dalej?
- Zapadła w zimowy sen? To tak można? – dopytywał się Manolo.
- Jaki znowu zimowy? Lepiej się nie odzywaj. Po co się tu razem ze mną przywlekłeś? – westchnął Jaguar.
- Taki mi się jakoś skojarzyło... Ale rozumiem, że tak się mówi raczej o zwierzętach a nie ludziach?
- Bingo Manolo!
- Wreszcie powiedziałeś jakieś słowo które rozumiem – ucieszył się Manolo...
- Co za człowiek z niego...
- Dlaczego ojciec chrzestny nie zabije swojej żony? – dziwił się Manolo.
- Ponieważ na starość mięknie i wzięło go na sentymenty – powiedziała Graciela.
- Powinien być bardziej twardy...
- Owszem Manolo, ale nie martw się. Zapewniam cię, że jego żona nie pożyje tam zbyt długo. Nasz szef nie będzie jej tam utrzymywał w nieskończoność, prawda Grazzy? – spytał Jaguar.
- Dokładnie. Jeżeli będzie niegrzeczna to dostanie zastrzyk który zakończy jej męki – podsumowała Graciela...

Komisariat policji.

- Kompani Jaguara nie chcą pisnąć ani słowa. Odczuwam, że boją się
o swoje życie gdyby powiedzieli choćby dwa zdania na temat Leoncia Peny – powiedział Carlo.
- Nie dziwię się. On i stary Vellasquez mają zapewne takie wpływy, że ten który odważyłby się sypać nie przeżyłby następnych 24 godzin. Podejrzewam, że śmierć Manicha to nie przypadek. Moim błędem było wsadzenie go do celi z innymi przestępcami – odparł Gustavo.
- Nie zmienimy już biegu wydarzeń. Skoro oni nie chcą mówić i nie są tacy naiwni jak Tapia i Gonsalvez, to niestety musimy obrać inną drogę. Podsłuch u Vellasqueza czy może znów go pośledzimy?
- Musimy działać ostrożnie. Tamtym razem tylko go odstraszyliśmy. Jednak mimo wszystko znajdziemy jakiś jego słabszy punkt co pozwoli nam w końcu go dopaść. Starego Vellasqueza, Jaguara, Gracielę i całą tą bandę rzezimieszków...
- Tak będzie. Dziennikarze powoli ustępują widząc pana stanowczość. To dobrze wróży...
- Oby. Cieszę się, że mam przyjaciół którzy zawsze będę we mnie wierzyli. To jest dla mnie najważniejsze – powiedział Gustavo...

Kilka godzin później.

Mieszkanie Deborah.

- Nie wpuściłam pani do mieszkania! Co to ma znaczyć! – powiedziała zdenerwowana Deborah.
- Proszę powiedzieć widzom czy jest pani związana uczuciowo z komendantem policji Gustavo Valdezem? – pytała Lucia Guerrero.
- Po co pani pyta skoro wie to pani doskonale. Program już powstał...
- Ale może powstanie druga część tej jakże szokującej historii.
- Proszę wyłączyć kamerę. Deborah odmawia komentarza w tej sprawie...
- A pan to zapewne ojciec dziecka Deborah – pan Rafael Marques? Może pan ma nam coś do dodania?
- Mogę tylko powiedzieć, że cały ten wasz program to stek bzdur. Jesteśmy z Gustavo Valdezem dobrymi przyjaciółmi i nie mam nic przeciwko jego osobie. A matka mojego dziecka nie jest taka jaką ją nazwaliście w programie. Nic więcej nie mam do powiedzenia oprócz tego, że pani w sposób bezczelny kłamie i oczernia ludzi. Gustavo Valdez to jeden z najuczciwszych ludzi jakich znam i to samo mogę powiedzieć o Deborah.
- Dziękuję Rafael, ale wystarczy. Proszę natychmiast opuścić mój dom! Nie życzę sobie więcej filmowania mnie!

Po chwili.

- Dziękuję ci. Nie wiem czy bym sobie poradziła gdyby nie twoja
pomoc – powiedziała Deborah.
- Musiałem w końcu to zrobić i wyznać im prawdę. Nie pozwolę aby ci ludzie szkalowali więcej ciebie czy Gustavo. Nie zasługujecie na takie traktowanie przez te hieny jakimi są dziennikarze typu Lucia Guerrero – odpowiedział Rafael Marques.
- I pomyśleć, że to wszystko przez Gracielę...

Mieszkanie Loreny.

- Ten świat staje się coraz bardziej podły... Spójrz tylko... znowu zgwałcili jakąś młodą kobietę. Wyłączę ten telewizor – powiedział Marco.
- Zgwałcili? – zapytała Lorena.
- Niestety... Czemu tak posmutniałaś?
- Nie, wydaje ci się. Nic takiego... Cieszę się twoim sukcesem. Wciąż to przeżywam...
- Jestem szczęśliwy i to wszystko dzięki tobie. Kocham cię – wyznał Marco.
- Gdyby on wiedział co stało się pięć lat temu. Przeklęty detektyw... Martin Linares... nigdy nie zapomnę jego twarzy... to co on mi zrobił jest niewybaczalne. Czułam się tak podle, a on nawet nie został złapany. Dobrze, że Marco o tym nie wie... Tak bardzo chciałabym zapomnieć o tej bolesnej przeszłości...

Rezydencja Vellasquezów.

- Ktoś do pana don Jose Manuelu – powiedziała Ofelia.
- Kto taki?
- Przedstawił się jako Martin Linares.
- Martin Linares? Niesamowite! Wprowadź go natychmiast!
- Jose Manuel Vellasquez... Kopę lat! – powiedział wchodząc mężczyzna...
- To prawda. Jak dobrze cię widzieć. Brakowało mi interesów z tobą panie detektywie...
- Zawsze tak do mnie mówisz z wielką ironią w głosie. Ciekawe czemu?
- A to dlatego, że ty masz tyle wspólnego z byciem detektywem co ja
z księdzem. Co cię sprowadza w moje skromne progi?
- Wróciłem do kraju i nie zapomniałem jak widzisz o starych przyjaciołach...
- Ofelio! Przynieść nam butelkę whisky!
- Już się robi don Jose Manuelu...
- Opowiadaj co u ciebie przyjacielu...

Szpital psychiatryczny.

Cristina wciąż spała po dawce jaka zaaplikowała jej Graciela. Nie miała pojęcia gdzie się znajduje i jak beznadziejne jest jej położenie.

- Pani Rebeka wciąż śpi. Jej stan jest stabilny – powiedziała pielęgniarka.
- Widzę, ale tak jak mówiłam dałam jej mocne środki żeby sobie odpoczęła. To bardzo impulsywna kobieta, dobrze ją znam – powiedziała Graciela...
- Twarz wydaje mi się znajoma...
- Co ty opowiadasz! To stara wariatka! Wybacz, że tak mówię o kimś ze swojej własnej rodziny, ale taka jest prawda. Pomogę jej, ale na razie niech odpoczywa. Miej ją na oku...
- Będzie jak szefowa karze...
- Śpij póki możesz Cristino Vellasquez. Twoje dni są już policzone. Przeżyjesz piekło na ziemi zanim dostaniesz się do prawdziwego
piekła – pomyślała Graciela... Nie martw się jednak... w pierwszej kolejce jest Deborah i jej córka. Już niedługo...

Dom Juana.

- Postanowiliśmy wpaść odwiedzić jak narzeczeni spędzają ostatnie dni przed ślubem – powiedziała uśmiechnięta Linda.
- Jednak wyprzedziliście nas jeśli chodzi o termin – doda Miguel.
- Szczęśliwi jak zawsze. Zostało już tak niewiele do tego wspaniałego wydarzenia – chełpił się Armando. Jak to się mówi – szczęśliwi czasu nie liczą. Prawda skarbie?
- Tak to prawda Armando – odparła niezbyt zadowolona Vicky.
- Państwo młodzi są naprawdę wspaniali. Nie dość, że mam cudownego syna to teraz dojdzie jeszcze również cudowna synowa – cieszyła się Eva. A potem jeszcze wasze śluby. Wiesz, że zarówno ty Lindo jak i Juan czy Miguel jesteście dla mnie jak własne dzieci. Nareszcie nastaną dla was szczęśliwe dni. Te śluby to jak wybawienie...
- Zależy dla kogo – pomyślał Armando spoglądając w stronę swojej przyszłej żony...
- Za kilka dni biorę ślub. Dlaczego mam więc takie dziwne przeczucia i wątpliwości? – pytała sama siebie Vicky...

Rezydencja Vellasquezów.

- Gdzie twoja żona? – zapytał Martin Linares.
- Nawet nie wiem. Dobrze wiesz jak wyglądało moje małżeństwo... To co mówisz jest ciekawe. Nigdy nie zapomnę jak próbowałeś pomóc policji w poszukiwaniu Jaguara. Zmyliłeś tych idiotów zupełnie i dzięki temu mój człowiek wciąż mógł cieszyć się wolnością – powiedział Jose Manuel.
- Pamiętam. To nie tylko moja zasługa. Także Alvaro Manicha który był komendantem na twoich usługach. Słyszałem, że zginął w więzieniu. Nadeszły dla ciebie przykre czasy. Teraz rządzi zupełnie ktoś nowy i inny...
- Wiem o tym, ale co tam Maniche. To był nieudacznik. Jego śmierć to była tylko kwestia czasu. Najważniejsze, że Jaguar wciąż jest na moich usługach.
- Doskonale! Nigdzie nie znajdziesz tak doskonałego człowieka od mokrej roboty jak on. Pamiętaj jednak, że ja wciąż mogę ci pomagać. Niestety śpieszę się, ale to moja wizytówka. Wiesz gdzie mnie znaleźć, ale to tak na wszelki wypadek. Usługi detektywistyczne zawsze ci się opłacą...
- Ten stary gwałciciel spadł mi jak z nieba. Jego pomoc jest mi teraz bardzo potrzebna i już wiem w jaki sposób z niej skorzystam – śmiał się Jose Manuel spoglądając na leżące w pobliżu zdjęcie Cristiny...

W rolę Martina Linaresa wcielać się będzie Carlos Camara Jr.



Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 18:25:02 23-04-08, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 19:37:29 23-04-08    Temat postu:

o rany, kolejny czarny chatrakter, i to jaki, "detektyw", przyjaciela Jose Manuel, gwałciciel, na dodatek skrzywdził Lorenę...
co chce zrobić JM Cris, chyba nie, chce skorzystać z usług tego Martina.....
biedna Cristina, najgorsze jest to ze jej synowie i córka narazie są o nią spokojni, kiedy dowiedzieli się ze wyjechała do przyjaciółki...
Debrah ciągle musi się użerać z tymi dziennikarzami, dobrze ze Rafael ją bronił..
Vicky ma coraz większe wątpliwości co do ślubu z Armandem, mam nadzieję ze do slubu nie dojdzie, niech Victoria przejrzy na oczy !
szkoda ze mamuśka nie widzi jakiego ma syka..

pozdrawiam i czekam na kolejny odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:29:20 23-04-08    Temat postu:

Superancki odcinek. Czutałam z prawdziwą ciekawością. po prostu brak mi słów.
Antosia czeka operacja w Stanach. Mam nadzieję, że wszystko dobrze pójdzie i stanie na nogi.
Synowie martwią się o Cristine, nie wiedzą co się z nią dzieje. JM wybrnął z tej sytuacji kłamstwami. Ciekawe na jak długo?
I jak zwykle Jaguś Uwielbiam jego i jego teksty. I jego brat Manolo, martwi się, że JM npowinien byż twardszy, bo nie zabił swojej żony. Jaguś ma już dość swego niedojrzałego braciszka.Po co się tu razem ze mną przywlekłeś? – westchnął Jaguar.
Biedna Cristina nie wie co się z nią dzieje w szpitalu u Gracy. Zamknęli ją. A pielęgniarka co była wtedy z Gracielą skąś zna ją . Może kiedyś ją rozpozna
Dziennikarze na chwilę odpuścili Gustawowi. Dobrze że on ma wsparcie w tych trudnych chwilach we wspaniałych przyjaciołach.
Ta siostra Gracy jest okropna. To hiena która tylko goni za sensacją. Jak tak można wtargnąc do czyjegoś domu i włączać kamerę bez czyjejś zgody? Dobrze że Debi nie chciała nic powiedzieć i Rafael stanął w jej obronie. Ma za to u mnie dużego plusa.
Lorena jest szczęśliwa z Marco, ale ma bolesną przeszłość za sobą. Bardzo dziwnie zareagowała na wieść, że jakaś dziewczyna została zgwałcona. Od razu się domyśliłam, że ona też kiedyś została zgwałcona, a później utwierdziłam się w tym przekonaniu, po rozmowie JM z tym Martinem co wrócił. Mam nadzieję, że nie spotka Loreny bo to może być dla niej silny szok i otworzą się rany z przeszłości.Oby ten cały Martin nie chciał powtórki z rozrywki i nie zechciał znów skrzywdzić Loreny. Bardzo bym tego nie chciała.
Wolnymi krokami zbliża się ślub Vicky i Armanda. Vicky ma coraz więcej wątpliwości. Mam nadzieję, że do ślubu nie dojdzie. Niech Vicky zobaczy, kim jest naprawdę jej narzeczony. Niezłe ziólko z niego. A jego matka też jest ślepa. Nie wie jaki on jest naprawdę.
Odcinek super i czekam na new
__________________


__________________
Zapraszam na moją pierwszą telenowelę http://www.telenowele.fora.pl/nasze-telenowele,51/blask-twoich-oczu,8374.html
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 22:24:55 24-04-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: a_moniak oraz basia 871

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

145 ODCINEK

Na drugi dzień.

Stany Zjednoczone.

Szpital.

- Mamy już wszystkie pańskie wyniki panie Landaeta – powiedział lekarz.
- Proszę mi powiedzieć prawdę. Przyjmę każdą ewentualność. Nie mogę być nawet operowany, prawda? – zapytał smutnym głosem Antonio.
- Daj lekarzowi dojść do słowa – szepnął Juan.
- Wręcz przeciwnie panie Landaeta. Wszystkie wyniki są znakomite i nie ma żadnych przeciwwskazań abym mógł jutro pana operować. Od wyniku tej operacji będzie zależeć bardzo wiele. Proszę być gotowym jutro o tej samej porze. Proszę przyjechać na dwie godziny przed operacją...
- Nie będę musiał tu zostać?
- To nie jest konieczne przy tego rodzaju zabiegu. Jutro pana wielki dzień. Będzie dobrze...
- Na pewno. Dzisiaj poczyniliśmy pierwszy krok ku lepszemu... A jutro nastąpi kolejny przełom. Gwarantuje ci to kuzynie – powiedział Antonio.
- To się jeszcze okaże. Oby Bóg był ze mną w tych trudnych chwilach – stwierdził Antonio...

Mieszkanie Gracieli.

- Pański syn już na dobre zamierza opuszczać nasze obrady? To nie szkoła. Jeżeli nie chce wypaść z gry, to niech lepiej przychodzi! – powiedział zdenerwowany Jaguar.
- Ty lepiej nie gadaj tak na temat Armanda bo obniżę ci honorarium. Nie wnerwiaj mnie od rana. Mam wystarczająco kłopotów – odparł Jose Manuel. Armando ma na głowie ślub, a my inne sprawy...
- Jose Manuel ma rację. On jest tak samo zbędny jak i twój brat Leoncio. Dobrze, że go tu nie przyprowadziłeś – wtrąciła Graciela.
- Dzisiaj został w domu. Nakazałem mu gruntowne sprzątanie, bo jego mieszkanie czasami wygląda jak...
- Jak twoje – westchnął Jose Manuel.
- Zgadł pan. Przyznaję się bez bicia...
- A wy wciąż gadacie o bzdurach. Cristina przebywa u mnie, ale jak długo będziemy to ciągnąć? – zapytała Graciela.
- Jak najdłużej. Jeszcze przez kilka dni nikt się nie połapie co się z nią dzieje. Jednak za jakiś czas będziemy musieli podjąć jakieś kroki. Zaczną się poszukiwania, policja i te sprawy... jednym słowem same kłopoty. Ale wczoraj spotkałem starego znajomego...
- A co mnie to obchodzi? Niech pan mówi do rzeczy!
- Daj mi skończyć! Myślę, że oboje go znacie. Rozmawiałem z Martinem Linaresem.
- Jaki ten świat mały! Przecież on był poza Kolumbią – stwierdziła Graciela.
- Ale wrócił...
- Linares... Straszna gnida, ale dobry kompan do wódki i nielegalnych interesów, a także przestępstw. Mieliśmy zawsze podobne zainteresowania...
- No tak... Obaj lubowaliście się w gwałceniu kobiet – powiedział Jose Manuel.
- Na Boga niech pan tego nie mówi przez Grazzy! – zawstydził się Jaguar. A poza tym gdy spotkałem tę oto niewiastę staram się trzymam mojego pana w spodniach... A co do Linaresa to obawiam się, że on nie zmienił swojego hobby...
- Oby to była prawda co mówisz – stwierdziła Graciela.
- Raczej nie zmienił hobby... Ale nie w tym rzecz. Pamiętasz jak Linares pomagał Manichowi w rzekomym schwytaniu twojej osoby?
- Pamiętam. Można było paść ze śmiechu. To były czasy. Ach ta nieudolna policja...
- Teraz tak nie jest. Valdez to nie Maniche. On nam nie sprzyja... Jednak wpadłem na pewien pomysł... Valdez jest młody i na pewno nie zna Linaresa. Skorzystam z jego pomocy przy poszukiwaniach Cristiny, a on skutecznie wyprowadzi władze w pole. Będą szukać i błądzić po omacku i nigdy nie znajdą mojej żony aż w końcu uwierza w to, że nie żyje – powiedział Jose Manuel.
- Doskonały plan. Nie będzie łatwo, ale nie mamy innego wyjścia – odparł Jaguar.
- Na razie Cristina Vellasquez jest pod doskonałą opieką. Ale to tylko chwilowo. Musimy coś wymyślić, bo na dłuższą metę tak się nie da – zauważyła Graciela.
- To moja żona, ale jeżeli będzie stwarzać jeszcze większe problemy niż dotychczas trzeba będzie z nią skończyć – podsumował Jose Manuel.
- Tak jak z Deborah – wtrąciła Graciela.
- A na deser niedobitki z rodziny Cordillo. Z niecierpliwością czekam na dzień jak wyrównamy rachunki – powiedział zadowolony Jaguar...

Szpital psychiatryczny.

Cristina mimo zapewnień Gracieli powoli zaczynała się budzić. W tym całym letargu zaczęła wracać do przeszłości...

28 lat wcześniej...

- Masz 18 lat, a ten człowiek 34. Nie rób takiego głupstwa Cristino! – powiedział mężczyzna...
- Tato jestem pełnoletnia i wiem co robię. Sam zawsze mówiłeś, że zasługuję na człowieka z klasą, przystojnego, nieco starszego, a na dodatek przy kasie. O co ci właściwie chodzi? Ja kocham tego człowieka!
- Jose Manuel Vellasquez to podejrzany typ! Co z tego, że ma pieniądze skoro przez jego łóżko przechodziło już wiele kobiet! Jesteś niedoświadczoną dziewczyną i nie możesz wziąć z tym człowiekiem ślubu!
- Mogę i wezmę, bo my się kochamy! Nikt nie przeszkodzi my być z Jose Manuelem. Stworzymy szczęśliwą rodzinę czy tego chcesz czy nie!
- Źle robisz córeczko! Nie tak cię wychowałem. Będziesz cierpieć, bo on nie jest mężczyzną dla ciebie. To zwykły przestępcą. Niejedno ma na sumienie. Ludzie mówią...
- Nic mnie to nie obchodzi. To wspaniały człowiek. Prawdziwy dżentelmen i ludzie zazdroszczą mu powodzenia i sławy. Ja będę jego żoną, bo mnie wybrał. Przykro mi tato!
- Nie pozwolę na ten ślub!
- To się jeszcze okaże...

Cristina przebudziła się. Nie wiedziała gdzie jest i dlaczego się tu znajduje. Jednak wciąż otaczały ją myśli z przeszłości...

- Pani Cristino!
- Nie widzisz, że rozmawiam z mężem. Jesteśmy zaledwie miesiąc po ślubie i potrzebujemy dla siebie czasu...
- Dokładnie! Dlaczego nam przeszkadzasz – powiedział srogim głosem Jose Manuel.
- Dzwonili ludzie z policji. Chodzi o pani ojca. Kilka metrów w pobliżu jego domu znalezione zostały jego zwłoki... Został zamordowany!
- Co takiego?
- Mój Boże... Jak to możliwe. To był taki wspaniały człowiek. Jak ktoś mógł go zamordować? Uspokój się kochanie... Ja ci pomogę w tej trudnej dla ciebie sytuacji – Jose Manuel przytulił załamaną i zapłkaną Cristinę...

Cristina znów wróciła do teraźniejszości...

- Domyślam się kto mógł go zabić. Ile jeszcze ludzi wycierpi przez tego bydlaka... Gdzie ja jestem? Co ja tu robię? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi... Co mi się stało? – zastanawiała się Cristina...

Dom Juana.

- Musimy poważnie porozmawiać synu – oznajmiła Eva.
- O czym mamo? – zdziwił się Armando.
- Parę dni temu była u mnie Cristiny Vellasquez. Ona wie, że jesteś synem Jose Manuela.
- Jakim cudem?
- Nie wiem, ale wie. Co gorsza ona uważa, że ty spotykasz się potajemnie ze swoim ojcem i chcesz skrzywdzić Vicky!
- To wyssane z palca brednie! Ile razy mam ci przysięgać, że nie mam żadnych kontaktów z Jose Manuelem. A z Vicky jestem po prostu szczęśliwy, czy to tak trudno zrozumieć?
- Nie denerwuj się synku. Tak tylko pytałam. Przecież ci wierzę. Jednak nie sądziłabym że Cristina może wygadywać takie rzeczy...
- Ona chce chronić swoją rodzinę i dlatego tak mówi. Może i ma trochę racji, ale jej słowa nie są prawdziwe. Znasz mnie tyle lat... Wychowałaś mnie na dobrego człowieka i taki zamierzam być zawsze. Pamiętaj mamo – twój Armando nigdy cię nie zawiedzie...
- Wiem synu wiem – pokiwała głową Eva...
- Kiedyś matka skapnie się co jest grane... Muszę jak najszybciej ożenić się z tą idiotką i zacząć wdrażać w życie plan ojca. Nie mam czasu do stracenia – pomyślał Armando.

Mieszkanie Lindy i Miguela.

- To zostajemy przy tej sukni? – zapytał Miguel pokazując ukochanej katalog.
- O nie mój drogi. Jak już planowałam wcześniej, to będzie ten model – odparła Linda.
- Przecież żartowałem. Dla mnie mogłabyś wystąpić w kościele zupełnie w innym stroju i bez sukni ślubnej.
- Może jeszcze nago? W kościele? Ty chyba upadłeś na głowę. Co z tobą?
- Tak się cieszę, że w końcu zaznaliśmy upragnionego szczęścia. Już niedługo wszyscy będziemy szczęśliwi... także Luisa i Juan. W tej rodzinie w końcu nastanie porządek i harmonia. Tyle lat na to czekaliśmy.
- Masz rację...
- I do tego Monika i Raul. Oni są tak wspaniałym małżeństwem. Te trzy związki są tak silne i trwałe, że żadna siła je nie zniszczy – powiedział Miguel.
- Przeszkody są zawsze, ale miłość wszystko przezwycięży – oceniła Linda...

Firma Vellasquezów.

- Mam dziwne przeczucia... Zawsze jak tak mam to dzieje się coś dziwnego – powiedział Raul.
- Może mogę ci w czymś pomóc? – zapytała Sandra.
- Tym razem chodzi o moją matkę. Czuję, że coś tu nie gra... Ale nie wiem co...
- Jesteś dla niej wspaniałym i troskliwym synem, ale na pewno wszystko jest w porządku.
- Oby tak było, ale sam nie wiem...
- Na pewno tym razem przeczucie cię myli... Sandra skorzystała
z okazji, że jest z Raulem sama w biurze i mocno go przytuliła. Na tę chwilę weszła akurat... Monika.
- Czy ja wam przypadkiem nie przeszkadzam? – zapytała z wyrzutem
w głosie...

Miejscowy burdel.

- Podobało się? – zapytała jedna z dziewczyn.
- Nie do końca. Masz tu swoją wypłatę, a teraz zmiataj stąd! – powiedział Martin Linares.
- Już?
- Co się głupio pytasz! Już cię nie ma! Teraz mam inne rzeczy na głowie... Na przykład przeglądnąć prasę...

Po chwili.

- Co mnie obchodzi ten cały pokaz? Moda nigdy mnie nie obchodziła... A to co? „Sukces modelki Moniki Vellasquez oklaskiwała jej rodzina na czele z mężem Raulem. Wyróżniającą postacią był również Marco Coracci który może zrobić międzynarodową karierę. Dopingowany przez narzeczoną Lorenę Blanco zrobił furorę podczas swojego występu...
- Co takiego? Lorena Blanco? Ten świat jest mały... Chętnie spotkałbym się z tą małą raz jeszcze? Ciekawe gdzie teraz przebywa? – zastanawiał się Martin Linares.

Okolice mieszkania Deborah.

Rosa, Deborah i Rafael znów spędzali czas razem. Pod nieobecność Gustavo Deborah miała oparcie w Rafaelu. Tymczasem wszyscy nie wiedzieli, że byli obserwowani przez Gracielę...

- Już niedługo skończy się ta sielanka... Wszyscy pożałujecie, a na pierwszy ogień pójdzie mała Rosa. Cieszcie się ostatnimi chwilami szczęścia kretyni – pomyślała Graciela... Wasza godzina już dawno wybiła...


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 22:33:40 24-04-08, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:00:55 25-04-08    Temat postu:

Jak zwykle super odcinek. Przeczytałam jednym tchem.
Antoś bedzie miał operację super że badania dobrze poszły i nie wykazano żadnych przeciwskazań do jej wykonania. Fajnie. On musi chodzić.
I znowu spotkanie na szczycie. Tylko bez armanda i Manola, biedaczek musiał posprzątać mieszkanie. Już niedługo szykuje się niezła akcja, chcą wszystkich zgładzić. I JM zechce zabić Cristinę jak ta nie będzie siedziec krzywo. Chcą aby ten cały Martin pomagał w razie czego w poszukiwaniu Cristiny. Mam nadzieje, że Gustawo nie bęzie taki durny żeby jemu zaufać.
Cristina obudzieła się w szpitalu. Zaczęla przypominać sobie przeszłość. Ona była naprawdę zakochana w JM. ale była ślepa, rodzice jej tłumaczyli że to żly człowiek, wplątany w jakieś ciemne interesy. A ona wyszła za niego. Biedna. I jej ojciec został zamordowany. To na pewno sprawka JM.
Eva zaczęła wypytywać Armanda czy nie kontaktuje się z JM, a Armando zaprzeczył. Jaka ona ślepa, brak mi słów. ale nic dziwnego. armando uchodzi za dobrego i idealnego synalka, wię ckomu miała uwierzyć, Cristinie. Może niedługo eva przekona się, że z tego Armanda niezłe ziółko.
Linda i Miguel są szczęśliwi. Przygotowują się do ślubu. A Miguela trzymają się żarty. Widać udziela mu się ślublna gorączka.
Jejku Raul i Sandra. Ona cos widocznie do niego czuje, albo zechce go uwieść. wykorzystała okazję, że on martwił się o matke i go przytuliła. a wtedy przyszła Monica, szykuje się mała awanturka.ciekawe jak raul z tego wybrnie. Monica zazdrosna.
Niech to czemu ten Martin musiał przeczytać gazetę, tak myślałam że zechce on powtórki z rozrywki i zechce znów zie zabawić Loreną. Niech da jej spokój. Ja nie chcę, żeby jej się coś stało ze strony tego padalca.
No i Gracy zamierza przerwać tę całą silelankę. Mam nadzieję że nie zdąży nic zrobic Rosie. Pewnie zechce ją porwać albo coś w tym rodzaju.
Może jej sie nie uda ma jej się nie udać.
Pozdrawiam i czekam na new.
_____________


_____________
Zapraszam na moją pierwszą telenowelę http://www.telenowele.fora.pl/nasze-telenowele,51/blask-twoich-oczu-odc-2-24-04-2008,8374.html
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 21:59:52 25-04-08    Temat postu:

odcinek bombowy
jak się okazuje Linares jest też dobrym znajomym Jagiego.. już się boję co oni razem wykombinują, tym bardziej ze ten Linares chce odnaleźć Lorenę...
Cristina powraca do przeszłości, mam nadzieję ze wszystko sobie przypomni..rodzice ostrezgali ją przed poślubieniem Jose Manuela, ale była wtedy młoda i głupia..czyżby jej ojca też zamordował Jose Manueel..
ciekawe kiedy jej dzieci zorientują się że ich matka zaginęła...
ale Raul już coś podejrzewa, szkoda tylko ze w chili jak go przytuliła Sandra musiała wejść Monika, ale odrobina zazdrości nie zaszkodzi
super że Antonio może się poddać operacji, napewno będzie udana, trzymam kciuki
ach ta sielanka u Miguela y Lindy, mogłaby trwać i trwać
co knuje Grazzy, co chce zrobić małej Rosie...

czekam z niecierpliwościa na kolejny odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 21:16:49 26-04-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: a_moniak oraz basia 871

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

146 ODCINEK

Mieszkanie Deborah.

- Co to było? Czuje, że ktoś tu przed chwilą był i nas obserwował – powiedziała zdenerwowana Deborah.
- Poczekajcie tu i się nie ruszajcie. Sprawdzę to – odparł Rafael.
- Spokojnie kochanie. Ja czasami mam po prostu już zwidy... Tak bardzo się o ciebie boję.
- Wiem mamo, ale póki mamy tatę oraz Gustavo nic nam nie grozi – stwierdziła Rosa.
- Nikogo tu nie ma – wtrącił po chwili Rafael. Trzeba być jednym czujnym, bo nigdy nic nie wiadomo...

Graciela wciąż przyglądała się tej trójce z daleka...

- To nie jest jeszcze odpowiedni moment. Ale wrócę tu i skończę tą misję. Teraz najważniejsza jest druga kretynka jaką jest Cristina Vellasquez – pomyślała Graciela...

Firma Vellasquezów.

Widząc Monikę Sandra natychmiast oderwała się od jej męża.

- To nie jest tak jak myślisz – powiedziała po chwili milczenia Sandra.
- Ty się zamknij! Sądzisz, że nie wiem jaką chrapkę masz na mojego męża! – krzyknęła zdenerwowana Monika.
- No co ty... nie masz być o co zazdrosna. Rozmawialiśmy o mojej matce – odparł zaskoczony, ale i rozbawiony zazdrością Moniki Raul.
- Mam w to uwierzyć?
- Przestań się złościć, bo złość piękności szkodzi...
- Twoje niedoczekanie!
- Zaczekaj... Mówię prawdę. Coś złego dzieje się z mamą. Cały czas nie odpiera komórki. Ta historyjka z przyjaciółką wydaje się być dziwna...
- Również mi się to nie podoba – powiedziała wciąż naburmuszona Monika. Pogadamy o tym w domu. Chciałam z tobą porozmawiać, ale widzę, że masz już partnerkę do rozmów i nie tylko... Wracam do pracy...
- Jest zazdrosna – powiedziała śmiejąc się Sandra.
- Wiem. W domu czeka mnie piekło...
- Przepraszam cię... To moja wina...
- Daj spokój... Monika jak sobie coś ubzdura, to i tak nikt jej nie przekona do zmiany zdania. Łatwo nie będzie, ale będę musiał ją jak zwykle przeprosić za coś czego nie zrobiłem – kpił Raul...
- Ale zazdrośnicy... Co by było gdybym go pocałowała. Chyba koniec świata – pomyślała Sandra...

Jakiś czas później.

Gdzieś w mieście.

- Super, że również znalazłaś czas aby zjeść ze mną obiad – powiedział szczęśliwy Marco.
- Akurat miałem chwilę przerwy w pracy tak jak i ty. Niestety zaraz muszę wracać, bo pd nieobecność Juana i Antonia praktycznie wszystko jest na mojej głowie – odparła Lorena.
- Zawiozę cię do pracy. Bez obaw...
- Wiem, że zawsze mogę na ciebie liczyć... Lorena odwróciła się na chwilę i to co ujrzała zszokowała ją ją totalnie. Ugięły się jej kolana. Zauważyła człowieka który zniszczył jej życie. Znów wróciła do niej bolesna przeszłość.
- Coś się stało? Zbladłaś... – powiedział Marco. Wyglądasz tak jakbyś zobaczyła ducha...
- Musimy stąd wyjść!
- Ale...
- Natychmiast Marco! Zawieź mnie do tej pracy jak najszybciej!
- Dobrze, ale wytłumacz mi czemu jesteś tak zdenerwowana...
- Nie teraz... Musimy opuścić to miejsce.
- Nawet nie dokończyliśmy jedzenia...
- Ile razy mam powtarzać! Wyjdźmy stąd!
- Dobrze... Wychodzimy... Po co te nerwy?
- Martin Linares. Oby mnie nie rozpoznał – pomyślała roztrzęsiona Lorena...

Szpital psychiatryczny.

- Pani znajoma obudziła się kilka godzin temu...
- Co takiego? – zdziwiła się Graciela.
- Pani Rebeka ma się całkiem dobrze i nie wygląda na wariatkę.
- To tak tylko z pozoru. Niestety... Też chciałabym żeby wyzdrowiała. Zajrzę do niej...

Po chwili...

- Ja panią skądś znam – powiedziała przestraszona Cristina. Co ja robię w tym szpitalu?
- Już pani mówiłam. Miała pani wypadek. Jesteśmy po to aby pani pomóc. Spadła pani ze schodów. Muszę wykonać zastrzyk który uśmierzy pani ból. Niedługo powinna pani wyzdrowieć...
- Gdzie moje dzieci? Czemu ich przy mnie nie ma...
- Pani mąż i dzieci na pewno się zjawią. Teraz proszę jednak odpoczywać...
- Muszę zadzwonić...
- Wszystko w swoim czasie. Zadzwoni pani jak wypocznie. W tej chwili to nie jest wskazane. Pani rodzina jest już zawiadomiona i niedługo się zjawi. Muszę wykonać ten zastrzyk, a jak pani znów się obudzi, wtedy spotka się z mężem i dziećmi...
- Dobrze...
- Będzie z nią więcej problemów niż myślałam. Jeden zły krok i jest po mnie. Znowu będzie musiała cię uśpić... Po kolejnych kilku dawkach nic z ciebie nie zostanie Cristino Vellasquez – pomyślała Graciela...

Mieszkanie Manola.

- A więc tu mieszka twój ułomny braciszek? – zapytał Jose Manuel.
- Co pan tu robi? Przecież dopiero co rozmawialiśmy – zdziwił się Jaguar.
- Tak jakoś mnie naszło i stwierdzam, że Manolo mieszka w zdecydowanie lepszych warunkach niż ty...
- To prawda. Leoncio jest taki dobry – przyznał Manolo.
- Jak dla kogo – westchnął Jaguar. Dalej jednak nie rozumiem po co się pan tu zjawił...
- Jak ty witasz samego ojca chrzestnego? To prawdziwy cud, że pojawił się w moich skromnych progach.
- Przynieś lepiej whisky Manolo... Na starość pan chyba głupieje. Przecież nie trawi pan mojego brata, a tu nagle wpada pan z wizytą...
- Rodzinka jak z obrazka... Zacznij lepiej działać, bo moje pieniądze przelecą ci koło nosa...
- Działam od dwudziestu kilku lat! Zabijam dla pana, a pan chodzi sobie tylko w garniturku i nic nie robi... Czy pan kiedyś kogoś osobiście zabił? Nigdy. Ja jestem pana wysłannikiem... posłańcem
śmierci – powiedział rozbawiony Jaguar.
- Mylisz się. Wiem co to jest osobiście kogoś zabić – powiedział Jose Manuel.
- Akurat...
- Wiem i to lepiej niż sądzisz... Posłuchaj... Jose Manuel zaczął sobie przypominać przeszłość...

28 lat wcześniej...

- Dopiąłeś swego Vellasquez. Ożeniłeś się z moją córką. Wiesz, że nigdy się z tym nie pogodzę. Co robisz w pobliżu mojego domu? – zapytał Rodolfo Morales.
- Myślałeś, że ona zmieni zdanie? Widocznie woli mnie a nie swojego ojca. Przykro mi Rodolfo – odparł Jose Manuel.
- Zniszczysz jej życie, ale ja do tego nie dopuszczę. Po co tu przyszedłeś?
- Przyszedłem, bo mam już taki charakter, że nie lubię ludzi którzy mi wchodzą w paradę. A ty jesteś jednym z nich.
- Zaraz się wzruszę... Nie zasługujesz na moją córkę łajdaku! Wynoś się!
- Zrobię to, ale najpierw z tobą skończę!
- Co zrobisz? Zabijesz mnie Vellasquez? Zmiataj stąd!
- Dobrze myślisz...
- Cristina wróci do domu już niedługo. Zorientuje się z jakim człowiekiem ma do czynienia. Jaki skończony kretyn jest jej mężem!
- Coś jeszcze chcesz powiedzieć panie Morales?
- Nic poza tym żebyś opuścił moje ziemie...
- Zrobię to, ale najpierw się pożegnamy... Jose Manuel wyciągnał pistolet...
- Co ty do cholery wyprawiasz?
- Wyprawiam cię do tego lepszego świata! – po chwili Jose Manuel dwukrotnie wystrzelił w kierunku swojego rozmówcy.
- Ty łotrze – jęknął Rodolfo...

Vellasquez zbliżył się do niego i dla pewności strzelił po raz trzeci.

- I po co się sprzeciwiałeś teściu? Tak kończy ci którzy próbują ze mną walczyć – powiedział Jose Manuel...

Mieszkanie Manola.

- Pan jest naprawdę chorym człowiekiem. Zabił pan swojego teścia tylko dlatego, że nie chciał wydać za mąż swojej córki? – zapytał rozbawiony Jaguar.
- Znasz mnie i wiesz, że nie znoszę sprzeciwku i nie trawię zdrajców. Nikomu nie ufam – odparł Jose Manuel.
- Nawet mnie?
- Nawet tobie. Oferuje ci olbrzymie pieniądze za skończenie z Cordillami i resztą moich wrogów, ale nie zawiedź mnie. Pamiętaj o tym...
- Ja nigdy pana nie zawodzę...
- Przyniosłem whisky – wtrącił Manolo.
- Szukałeś aż 10 minut! Mówiłem ci, że ten specjalny trunek jest w dolnej szafce!
- Wiem, ale...
- Nieważne. Napijemy się? – zapytał ciągle rozbawiony historią Vellasqueza Jaguar.
- Tak. Za moją żonkę, który dogorywa sobie u Gracieli i niedługo podzieli los swojego ojca – powiedział Jose Manuel.

Mieszkanie Luisy.

- Miło, że dzwonisz kochanie. Co u was? – zapytała Luisa.
- Wyniki Antonia okazały się pomyślne. Jutro jego pierwsza operacja – odparł Juan.
- Cieszę się i trzymam kciuki za wynik tej operacji. I jeszcze jedno...
- Co takiego.
- Kocham cię Juan.
- I ja ciebie skarbie. Już niedługo i się zobaczymy. Zobaczysz...
- Jestem taka szczęśliwa. Oby z mamą było wszystko w porządku, bo również i mnie to jej dziwne zniknięcie zaczyna się niezbyt podobać – pomyślała Luisa...

Mieszkanie Deborah.

- Dzisiaj znowu miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje – powiedziała Deborah.
- Znowu to samo... Tyle razy ci mówiłem, że możesz zamieszkać u mnie. Niepotrzebnie kusisz los... Może to Graciela chce cię nastraszyć? – odparł Gustavo.
- Nigdzie się nie przeniosę, bo to świadczyłoby tylko o tym, że się boję. Nie dam się zastraszyć nikomu. Nie pokonał mnie Maniche, nie uda się to również Gracieli. Zapewniam cię...
- Sam nie wiem... Muszę cię chronić jak najlepiej potrafię. Narażasz zarówno siebie jak i Rosę. Nie mogę niestety pilnować cię 24 godziny na dobę, ale zrobię wszystko aby nikt cię już nie skrzywdził. Musisz być czujna. Dobrze, że Rafale ci pomaga.
- Dzięki wam dwóm wiem, że nic złego mnie nie spotka – powiedziała Deborah.
- Oby tak było, ale mam złe przeczucia – stwierdził Valdez...

Kilka godzin później.

Rezydencja Vellasquezów.

W rezydencji pojawili się Linda z Miguelem, Raul i Monika oraz Luisa. Chcieli porozmawiać z Jose Manuelem na temat Cristiny.

- Czemu zabraliście się w takim gronie? Coś się stało? – udawał zdziwionego Jose Manuel.
- Chodzi o naszą matkę. Nie wiemy co się z nią dzieje. Nie odbiera komórki od kilku dni – przekonywał Miguel.
- To prawda. Martwimy się o nią – dodała Linda.
- I czujemy, że wiesz więcej od nas. Powiedz co się stało? – spytał Raul.
- Nie okłamuj nas tato – wtrąciła Luisa.
- Ja nie okłamuje was. Już mówiłem gdzie jest Cristina.
- Jakoś ci nie wierzę. Nie sądzę aby nie miała choćby chwili aby do nas zadzwonić – powiedział Raul.
- Nie mam pojęcia co się stało. Powiedziałem wam to co wiem. Cristina miała pomóc swojej przyjaciółce, ale więcej się nie kontaktowaliśmy – stwierdził Jose Manuel.
- To mi się nie podoba – szepnęła na ucho Miguelowi Linda.
- W takim razie zgłosimy jej zaginięcie na policję. Mam dość czekania na jakieś wieści z jej strony – powiedział stanowczo Miguel.
- Zgadzam się z tobą. Tak właśnie zrobimy – wtórował mu Raul...

Jose Manuel nie miał wyjścia. Musiał się zgodzić z decyzją swoich dzieci...


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 21:23:56 26-04-08, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:45:13 26-04-08    Temat postu:

Cudo odcinek zresztą jak zwykle Fajnie piszesz.Jestem pełna uznania, to jedna z moich ulubionych telek.
Graciela kręci się wookól mieszkania Debi, chce ją zastraszyć jak ja jej nie cierpię.
Cristina leży w szpitalu i nic nie pamięta. Szkoda mi jej, Gracy chce ją wykończyć zastrzykami. Oby jej sie nie udało.
Ale Monica zrobiła scenę zazdrości Raulowi To było niezłe, tak myślałam że ona zrobi awanturkę. Ale to jeszcze nikomu nie zaszkodzi ale oczywiście zazdrośc też ma swoje granice, ale Monica jeszcze ich nie przekroczyła.
Lorena rozpoznała tego całego Martina co ją zgwałcił i zaczęla się dziwnie zachowywać, ale nic dziwnego. Chciała jak najszybciej stamtąd wyjść. Mam nadzieję że on jej nie rozpoznał, a Lorena powinna powiedzieć o gwałcie Marcowi. Skoro się kochają to powinni mieć do siebie zaufanie i nic przed soba nie ukrywać. Czy mu powie
JM zabił ojca Cristiny Wiedziałam. On jest okropny, ale Jaguś ma trochę racji. JM siedzi sobie w wygodnym fotelu i tylko wydaje rozkazy a Jaguś musi sie produkować żeby zadowolić ojca chrzestnego jak mówi na niego Manolo, który jest zadowolony że JM zaszczycił go swoja wizytą.
No i Miguel, Raul i Luisa zaczęli coś podejrzewać że z Cristiną coś się dzieje skoro nadal nie zadzwoniła. Bardzo dobrze że pójdą na policję. Ciekawe co JM powie na tej policji, skoro przez tyle czasu twierdził, że Cristina pojechała do jakiejś tam koleżanki.
Pozdrawiam i czekam na new
______________

Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natka***
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 15 Mar 2007
Posty: 6770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:09:16 27-04-08    Temat postu:

Odcinek 144
Oby bez przeszkód doszło do pierwszej operacji Antonia. Mam nadzieję, że słowa Juana okażą się prorocze i Antek zatańczy na weselach
Rodzeństwo Vellasquezów nieźle się zdziwiło, gdy zorientowało się, że ich mamy nie ma. Tym bardziej dziwne okazało się to, że rzekomo Cristina poinformowała akurat męża o powodzie swego szybkiego wyjazdu. Jose Manuel przynajmniej przez parę dni będzie miał spokój, ale co będzie później
Roldan, Castanes, Morales i Pedrano czyli kumple Jagiego z nory są pod wrażeniem dokonań Grazzy Musiał spędzić z chłopakami trochę czasu bo ostatnimi czasy nieco ich zaniedbał.
"- Mówisz o Rebece Palacios vel Cristinie Vellasquez? Zapadnie w długi sen i dwa dni będę miała z nią spokój, ale co dalej?
- Zapadła w zimowy sen? To tak można? – dopytywał się Manolo.
- Jaki znowu zimowy? Lepiej się nie odzywaj. Po co się tu razem ze mną przywlekłeś? – westchnął Jaguar.
- Taki mi się jakoś skojarzyło... Ale rozumiem, że tak się mówi raczej o zwierzętach a nie ludziach?
- Bingo Manolo!
- Wreszcie powiedziałeś jakieś słowo które rozumiem – ucieszył się Manolo...
"
Jak to niewiele człowiekowi potrzeba do szczęścia Manolito jest tego świetnym przykładem. Zimowy sen był najlepszy Manoluś chyba nie wszystko dokładnie zrozumiał.
Jaguar jest zdania, że Cristina już długo nie pożyje. Grazzy nawet przygotowała zastrzyk na wypadek złego zachowania Cristiny. Dzięki niemu skończy męki swojej podopiecznej...
Jaguar ma jednak kumpli na śmierć i życie Tylko pozazdrościć! Mimo prób, nie pisnęli ani słówkiem na temat Leoncia Peny. Gustek uważa, że gdyby znalazł się jakieś śmiałek, który zacząłby sypać - nie przeżyłby następnych 24 godzin. No rzeczywiście nieciekawe
Gustavo i Carlo rozmyślają nad jakąś pułapką na Jose Manuela, Jagiego, Grazzy i innych...
Dziennikarze na szczęścia pamału ustępują widząc stanowczość komendanta. Fajnie, że Gustavo może liczyć na przyjaciół, którzy zawsze w niego wierzyli. To na pewno bardzo mu pomaga.
Jak ta Lucia mogła bezprawnie nachodzić Deby w jej własnym mieszkaniu?! Dobrze, że na miejscu był Rafael, który powiedział kilka pożądnych słów prawdy Super, że Deby może liczyć na ojca swojego dziecka
Wydawać się mogło, że u Loreny i Marco trwa błoga sielanka. A tu niespodziewanie do dziewczyny powraca bolesna przeszłość. Nie pomyślałabym, że została zgwałcona To najgorsze co można zrobić kobiecie Ten cały Martin Linares nawet nie został złapany. Straszne... Oby Lorence udało się zapomnieć o bolesnej przeszłości.
O ja nie mogę! Owy Martin Linares okazuje się być dobrym, starym przyjacielem Jose Manuela! Ale szok
Ten Martin to chyba kolejna zdobycz Obozu Milusińskich Ciekawe czy im się do czegoś przyda skoro z niego taki detektyw jak z Jose Manuela ksiądz. Dzięki temu przynajmniej nikt Jagiemu nie odbierze etatu na Scherlocka Holmesa
Grazzy utrzymuje, że Rebeka jest członkinią jej rodzinki A pielęgniarce twarz pani Vellasquezów wydaje się być znajoma... Oby nie domyśliła się kim tak naprawde jest Rebeka...
Graciela nadal ma jakieś plany jeśli chodzi o Deborah i jej córkę. Co ona planuje
Linda i Miguel przy okazji odwiedzin załapali się na kolejną odegraną przez don Armandita scenkę, jako kochającego i nie mogącego doczekać się ślubu A Vicky staje się coraz mniej zadowolona perspektywą poślubienia Armanda. Na kilka dni przed ślubem, miotają nią coraz częściej wątpliwości i złe przeczucia...
Mimo pierwszego nienajlepszego wrażania, chyba zacznę lubić tego Martina. Okazuje się, że to on zmylił kiedyś policjantów niby im pomagając. Dzięki temu Jaguar w dalszym ciągu cieszy się wolnością Już nie mogę doczekać się spotkania Jagiego z jego wybawcą Martin okaże się przydatny Jose Manuelowi w sprawie Cristiny. No ciekawe

Odcinek 145
Oj jak fajnie, że szczęście jednak uśmiechnęło się do Antonia Wyniki są znakomite i nie ma żadnych przeciwwskazań aby mógł mieć przeprowadzoną operację. Jak to powiedział lekarz - jutro wielki dzień Antonia Oby wszystko poszło zgodnie z planem i Antek odzyskał władzę w nogach.
Jedno z moich ulubionych punktów odcinka czyli spotkanie obozu milusińskich
Jagiego denerwuje, że Armandito odpuścił sobie ich spotkanie. Oburzył się i stwierdził, że to nie szkoła A Jose Manuela wnerwiło jego głupie gadanie i zagroził obniżeniem honorarium. Graciela ma rację. Armando, podobnie jak Manolito są zbędni na tych ich posiedzeniach. I tak niewiele wnoszą, a poza tym mają inne zajęcia: Armando przygotowuje się do ślubu, a Manolo sprząta mieszkanie
Póki co z Cristiną mafia ma spokój, ale jak to mówi Jose Manuel, wkrótce zaczną się poszukiwania, policja i tym podobne sprawy... Na szczęście pojawił się Martin. Okazuje się, że on i Jagi zawsze mieli podobne zainteresowania Oboje gwałcili kobiety co nie jest godne pochwały... Nic dziwnego, że teraz Jagi na samo wspomnienie tych przestępstw głupio się czuje. A Linares prawdopodobnie nie zmienił swojego "hobby"...
Jose Manuel nieźle sobie wszystko zaplanował Jestem pod wrażeniem! Linares będzie miał powtórzyć to co zrobił już raz. Ma bowiem 'pomagać' przy poszukiwaniach Cristiny i po raz kolejny wyprowadzić policję w pole Oby ta akcja się udała. Vellaquez zdobył nawet uznanie od pozostałych członków mafii.
A to ciekawe! Jose Manuel w ostateczności jest gotów zgodzić się na skończenie z Cristiną. Czyżby przestał mięknąć Później ten sam los ma czekać Deby, a kolejno "niedobitki z rodziny Cordillo."
Gracielka chyba jednak za słabą dawkę leku zaaplikowała Cristinie bo ta zaczęła się budzić i ku mojemu zadowoleniu wracać do przeszłości Doczekałam się tego.
Chociaż na chwilę możemy się przenieść aż 28 lat wcześniej
Nie wiedziałam, że Jose Manuela i Kryśkę dzieli 16 lat Jose Manuel był wtedy dla niej ideałem: człowiek z klasą, przystojny, nieco starszy i przy kasie a do tego co najważniejsze była zakochana Wygląda na to, że ojcu Cristiny lekko mówiąc nie podobał się jej wybranek. A Cristina miała charakterek i odważnie sprzeciwiała się ojcu.
Ale szok! Zaledwie po miesiącu od ślubu Cristina dowiaduje się, że jej ojciec został zamordowany. Ale chyba to nie Jose Manuel za tym stoi? Jakoś nie wydaje mi się, że on zabiłby swojego teścia... Nie pasuje mi to do niego
Wracając do teraźniejszości to Evcia poinformowała syna, że Cristina Vellasquez wie iż on jest synem Jose Manuela. Don Armandito zaprzeczył skutecznie wszystkiemu czego Eva dowiedziała się od Kryśki. Eva jest całkowicie zaślepiona swoim jedynakiem i dziwi ją jak to Cristina mogła wygadywać takie wyssane z palca rzeczy... Aż mi jej żal Armando czuje, że musi jak najszybciej ożenić się z Vicky i zacząć wdrążać plan ojca w życie. Istnieje bowiem prawdopodobieństwo, że Eva wszystkiego się domyśli...
U Lindy i Miguela nadal sielanka Miguelito ma rację w końcu w ich rodzinie nastanie porządek i harmonia Linda i Miguel, Monika i Raul oraz Juan i Luisa - tych trzech parek prawdopodobnie nic nie zniszyczy. Ale czy na pewno? W końcu Mafia szykuje się do ataku na niedobitków rodziny Cordillów... Ciekawe jak to wszystko dalej się potoczy...
Raul ma dziwne przeczucia. Jak można się domyślić mają one związek z jego matką. Sandra pocieszyła młodego Vellasqueza i nawet ośmieliła się go czule przytulić To niespodziewane wejście Moniki było boskie! Raul chyba będzie musiał się tłumaczyć.
Niby Martina nie interesuje moda a jednak rzucił okiem na artykuł o Monice i Marco. I jego oczko zawisło na nazwisku Loreny! Ten facet zamierza znów wejść w jej życie Gorzej być nie mogło... Pocieszenie w tym, że Lorena ma Marco, który na pewno nie pozwoli jej skrzywdzić. Tyle, że najpierw ona musi mu powiedzieć co spotkało ją w przeszłości...
Pod nieobecność Gustavo, Deby spędza czas z córką i Rafaelem. Ta Grazzy zamiast pilnować Cristiny, siedzi grześ w krzakach i obserwuje tę trójkę. Graciela raczej nie żartuje. Ta kobieta nie zawacha przed niczym. A na pierwszy ogień ma iść Rosa Mam złe przeczucia...

Odcinek 146
Deborah staje się coraz bardziej przeczulona i to chyba dobrze - musi być czujna bo zagrożenie jest blisko, bliżej niż jej się wydaje... Dobrze, że ma przy sobie Rafusia no i Gustavo oczywiście. Przy nich nic nie grozi ani jej ani Rosicie.
W końcu Monisia pokazuje, że też potrafi być zazdrosna Rozbawionego Raula czeka piekiełko w domu. Ciekawe co by się działo, gdyby Minika została Sandrę całującą Raula
U Marco i Loreny nadal sielanka Nawet znajdują czas w przerwach pracy by zjeść z sobą obiad. Biedna Lorena, cała kancelaria przez wyjazd Antka i Juana jest na jej głowie
No i niespodziewanie do Loreny powraca bolesna przeszłość. Że też ten Martin musiał się znaleźć w tej samej restauracji Biedny Marco nie rozumiał z jakiego powodu Lorena tak się zachowywała. Ona musi mu opowiedzieć o tym co ją spotkało w przeszłości...
Grazzy nieźle się zdziwiła kiedy dowiedziała się, że Cristina już od kilku godzin nie śpi. Trzeba przyznać, że Graciela potrafi zajmować się pacjętami. Ma dar przekonywania i chyba Cristina nabrała się na jej opowiadanka. Jednak Graciela powinna swojej wyjątkowej pacjętki lepiej pilnować...
Jose Manuel zawitał w skromnych progach mieszkania Manolita Co zdziwiło Jagiego A Manoluś porównał tę wizytę do samego cudu
O cholercia! To jednak Jose Manuel potrafi zabijać Nie spodziewałam się tego
I znowu przesuwamy się 28 lat wstecz i mamy rozmowę Jose Manuela z jego teściem, która zakończyła się oddaniem trzech strzałów przez Jose Manuela. Jestem w szoku... Jose Manuel jednak potrafi być groźny. Prawie jak w horrorze, choć chyba komedii bo Jaguara rozbawiła ta cała sytuacja z przeszłości.
Jose Manuel okazuje się być człowiekiem nieznoszącym sprzeciwu. Nie trawi zdrajców i nikomu nie ufa, nawet Jaguarowi. Manolo 10 minut szukał whisky, mimo tego, że Jaguar mówił mu, że ten specjalny trunek jest w dolnej szafce
Juan po raz kolejny zadzwonił do swojej ukochanej i przekazał jej pomyślne wieści odnoście Antonia Luiska mogłaby polecieć do Stanów i być tam z Juanem.
Deborah jest zdania, że jeśli nie pokonał jej Maniche to Grazzy też się to nie uda. Tyle, że sposób postępowanie Grazzy bardzo różni się od tego jakim kierował się Maniche. On był ekspertem od porywania dzieci, Grazzy mierzy wyżej i zdaje się być o wiele groźniejsza od nieżyjącego ex-komendanta.
Dzieci Vellasquezów zaniepokoiły się tym nagłym zniknięciem Kryśki i tym, że ta nie odbiera komórki już od paru dni. Miguel i Raul zamierzają działać i chcą sprawę zgłosić policji. Jose Manuel niechętnie zgodził się z dziećmi. Czyżby nadchodziła chwila wdrążenia Martina Linaresa do gry?

Podsumowując: Świetne odcinki Czekam na newiki tego HITU i pozdrawiam


Ostatnio zmieniony przez Natka*** dnia 11:09:59 27-04-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 12:24:30 27-04-08    Temat postu:

w końcu zawiadomią policję, o zaginięciu Cristiny...biedna Cris, żeby tylko nic jej się nie stało... Jose Manuel nie ma wyboru, ciekawe co teraz zrobi....
Jose Manuel zabił jej ojca, jest zdolny i do zabicia sojej żony..
Grazzy ciągle kręci się wokólł Deberah, i jej córki...
Lorena zobaczyła Martin, mam nadzieję ze on jej nie widział...Lore powinna wyznać Marco prawdę...
Jose Manuel zawitał w domu Manola
Monika zazdrosna...hehe, i bardzo dobrze, ale też trochę przesadziła, bo nic złego się nie stało
jak zwsze boski odcinek , czekam na kolejny
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 63, 64, 65 ... 72, 73, 74  Następny
Strona 64 z 74

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin