Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Miłość czy nienawiść?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 65, 66, 67 ... 72, 73, 74  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Najgorszy czarny charakter?
Jose Manuel
40%
 40%  [ 10 ]
Jaguar
12%
 12%  [ 3 ]
Fernando
4%
 4%  [ 1 ]
Alvaro
8%
 8%  [ 2 ]
Monika
8%
 8%  [ 2 ]
Armando
0%
 0%  [ 0 ]
Enrique
4%
 4%  [ 1 ]
Vanessa
16%
 16%  [ 4 ]
Wszyscy są tak samo źli
8%
 8%  [ 2 ]
Wszystkich Głosów : 25

Autor Wiadomość
Aishwarya
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 16454
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: München
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:23:43 02-05-08    Temat postu:

Jeeeets Antek może chodzić, SUPEROWO. Denerwuje mnie ten detektyw, znów chce coś zrobić Lorenie dobrze, że Marcio poprosił brata o pomoc. Hah Ricardo bliżej Verci- więcej ich więcej... dobrze, że z Claudią jest już lepiej Ojj ten Jose Manu....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 14:43:58 03-05-08    Temat postu:

powiodła się operacja Antonia, będzie chodził, jak dobrze
fajnie ze Claudia wraca do pracy, dobrez jej to zrobi
biedna Cristina, poznała Gracielę...a ta chce ją zabić..
tym razem Jagi i Jose Manuel na ranczu, jeżdżą sobie konno
Linares nie chce popuścić Lorenie...mam nadzieję ze jej nie spotka..
kim była ta tajemnicza kobieta, która chce pomóc Vannessie w zemście na Lindzie y Miguelu...wow, ta osoba jest blisko nich, ciekawe kto to...

wow to już 150 odcinek, ale szybko
czekam na kolejny odcinek, i moze kolejny jubileusz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:24:58 03-05-08    Temat postu:

Fajny odcinek
Antonio może chodzić Bardzo fajnie
No nie, Linares chce znowu skrzywdzić Lorenę, oby mu sie to nie udalo.
Ciekawe kim była ta osoba, która rozmawiała z Vanessa JM chce wyciagnac Vanesse ze szpitala aby wykorzystac ja do rozdzielenia Lindy i Miguela, a potem ja zlikwidowac. Ciekawe jakie szajka bedzie miec jeszcze pomysly.
Graciela okazala sie wspolniczka i dawna kochanka JM i chce wykonczyc Cristine, bo ta juz ja zaczyna denerwowac i przysparzac jej klopoty. Mam nadzieje ze policja w pore ja odnajdzie zanim bedzie za pozno.
Claudia wrocial do pracy Bardzo dobrze.
Szajka przygotowuje atak na Linde i Juana, mam nadzieje ze im sie nie uda ich zabic.
Lucy powiedzial prawde Debi, ze do Gracy kazala jej zrobic ten program o Gustawie i o niej. Ma u mnie kolejnego plusa. Zrozumiala cos.
Pozdrawiam i czekam na new
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natka***
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 15 Mar 2007
Posty: 6770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:50:29 03-05-08    Temat postu:

Dobrze, że Linda rozmawiając z bratem nie wspomniała mu o sprawie Cristiny. Juan na odległość i tak by nie pomógł więc lepiej żeby się nie martwił.
Linares dobrze myśli. Jeśli sprawa zaginięcia żony Jose Manuela trafi do mediów może być niebezpiecznie, bo któraś z pielęgniarek pracujących w szpitalu Grazzy mogłaby odkryć prawdę. Martin wymyślił upozorowanie śmierci Kryśki. Niby pomysł dobry, ale czy na pewno? Miguelowi i Raulowi chyba nie zabardzo Martin przypadł do gustu. Grunt żeby nie odkryli kim jest Linares
Graciela ma coraz więcej problemów z Cristiną. Rezczywiście łatwiej byłoby ją zabić... Ale znając życie ona wyjdzie z tego cało i zdrowo
O wow! Marco powiedział Carlo o tym co wyznała mu Lorena. Chyba nie powinien tego robić za jej plecami... Carlo obiecał zająć się tą sprawą. Aż się boję o naszego detektywa.
Lucia odwiedziła Deby na całe szczęście nie mając złych intencji Fajnie, że Lucia chce skorygować wiadomości na temat Deborah i Gustavo. Teraz Deby już ma pewność, że za tym wszystkim stoi Graciela.
Obozik opracował sobie plan na najbliższe dni: Graciela musi nafaszerować Kryśkę lekami, Jose Manuel udawać zatroskanego męża a Linares rozpoczyna poszukiwania.
"- A ja to co? – oburzył się Jaguar.
- Idź do piekła!
- Pójdę, ale jeszcze nie teraz...
" Biedny Jagi nie dostał żadnego zadania od Jose Manuela. Na szczęście będzie mógł pomagać Grazzy, dzięki czemu utrzyma formę przed swoim ostatnim i najważniejszym zadaniem czyli wykończeniem Cordillów.

Ale się cieszę, że Antonio jednak odzyskał czucie w nogach Wygląda na to, że ponownie będzie w pełni sprawny.
Lucia powiedziała Deborah, że Graciela działa w spółce z wpływowymi ludźmi oraz przestępcami. Gustavo słusznie podejrzewa, że Graciela zna Jose Manuela.
Gustavo stwierdził, że na wolności nadal jest Jaguar o którym nie ma ostatnio żadnych wieści Nasz Jaguś skutecznie się ukrywa skoro policja jest bezradna jeśli chodzi o jego poszukiwania. Valdez czuje, że Leoncio powróci łącząc ze sobą nazwiska Jose Manuela i Gracielii...
W firmie Lindy i Claudii zaczyna robić się tłoczno. Najpierw dołączyła Veronica teraz Ricardo
Świetnie, że Claudia wraca do pracy Do tego jest odmieniona i radosna. Chyba w końcu po tych traumatycznych wydarzeniach odzyskała jakiś wewnętrzny spokój
Martin obserwujący Lorene i Marco Niech on lepiej zajmie się poszukiwaniami Kryśki, zamiast planować ponowne 'spotkanie' z Loreną.
Ciekawe kim była ta młoda kobieta, która rozmawiała z Vanessą Dziwna sprawa. Mówiła, że jest blisko rodziny Vellasquezów a do tego chyba zna Armanda. Może to była ta Sandra... Choć chyba nie, zresztą sama nie wiem...
Vanessa chce zemścić się na Lindzie i Miguelu i odzyskać Diegita... Ta kobieta jest jeszcze bardziej stuknięta niż wcześniej... Mam nadzieję, że nie uda jej się uciec z więzienia.
Spotkanie Jose Manuela i Jaguara za miastem, do tego na ranczo. Super
Jaguarowi nie bardzo spodobało się, że Armandito podrzuca ojcu pomysły odnośnie Cordillów, w końcu to jego specjalność. O nie! Jose Manuel chce wydostać tę flądre Vanesse z więzienia?! On chyba oszalał! Jedyny plus tego wszystkiego jest taki, że po wszystkim mafia własnoręcznie zabije Vanesse. Wtedy będzie z nią już na dobre spokój.
"- To lubię. Niech mnie pan więcej nie zabiera na kręgle, tylko właśnie w takie miejsca...
- Ja cię nigdy nie zabierałam na kręgle!
- A może mi się coś popieprzyło w tej głowie... Może to był bilard? Nieważne... Vanessa Cortez z nami... Niesłychane – Jaguar nie mógł powstrzymać śmiechu.
"
Właśnie Vanessa Cortez czyli jedna z obozu szczurowatych, wejdzie w łaski obozu milusińskich. Jednym słowem to straszne
Jose Manuel rozbawiony? Niemożliwe, a jednak Spotkanie z Jagim poprawiło mu humor
Juan i Antonio są szczęśliwi Ciekawe co będzie kiedy wrócą do Kolumbii...
Okazuje się, że Cristina zna Gracielę. Wygląda na to, że Kryśka naprawdę sporo wie...
Podsumowując: Odcinki jak zawsze świetne! Pozdrowienia i gratulacje dla autora z okazji kolejnego jubileuszu
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 20:08:26 04-05-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: Natka***, a_moniak, basia 871 oraz Gaby

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

151 ODCINEK

Kilka dni później.

Przez ten czas lekarze przeprowadzili resztę niezbędnych zabiegów po których definitywnie okazało się, że Antonio może chodzić i jest w pełni sprawny. Kuzyni planowali wkrótce powrót do Kolumbii. Tymczasem Graciela skutecznie faszerowała Cristinę lekami. Planowała również zemstę na Deborah, która miała się odbyć na dniach. Jose Manuel, Jaguar i Linares finalizowali plan dotyczący „poszukiwań” Cristiny. Policja nie miała żadnego punktu zaczepienia i konieczne było użycie mediów. Pomocna miała okazać się... Lucia Guerrero... Do ślubu Armanda pozostał zaledwie jeden dzień...

Dom Juana.

- A więc już jutro ślub twojego syna. Długo czekałaś na ten moment – powiedziała Linda.
- Całe życie skarbie. Armando to moje jedyne dziecko i zawsze marzyłam aby zobaczyć najszczęśliwsze chwile w jego życiu. Nastąpi to już jutro. A później kolejne śluby – twój z Miguelem oraz Juana z Luisą – odparła Eva.
- Juan z Antoniem nie zdążą na ślub, za co bardzo przepraszają. Ale sama rozumiesz...
- Nic nie szkodzi. Najważniejsze, że wszystko w porządku z Antonio. To cud, że znów może chodzić. Wszyscy cieszymy się jego szczęściem. Zasłużył na to aby być znowu zdrowym i w pełni sprawnym człowiekiem.
- Oczywiście, że tak. Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa, ale martwi mnie to zaginięcie Cristiny. Już kilka dni i żadnych nowości w śledztwie. Boję się o jej życie...
- Bardzo dobrze ją znam i również mnie to boli. Armando nie mógł jednak odwołać ślubu. I tak był kilkakrotnie przeciągany i zmieniany...
- Rozumiem... Przecież to nie ich wina. Armando i Vicky jutro będą najszczęśliwszymi ludźmi na świecie...
- Zgadza się. Mój syn tak bardzo kocha tą dziewczynę, a ona jego. Są naprawdę cudowni – powiedziała Eva...

Mieszkanie Sandry Carreras.

- Witaj kochanie. Jak ci się wczoraj podobało? – zapytał mężczyzna.
- Byłeś niezły, ale dobrze wiesz, że to tylko taki nasz układ. Kocham Raula Vellasqueza – odparła Sandra.
- Kochasz jego pieniądze – burknął Armando.
- Może masz po części rację, ale ten mężczyzna bardzo mnie zafascynował... Powiedziałeś, że jeżeli ja wam pomogę w uwolnieniu Vanessy, ty ze swoim potężnym ojcem pomożecie mi w zdobyciu Raula...
- Tak będzie... Tylko cierpliwości...
- Znam sędziego który może zmienić więzienie Vanessy w pobyt w zakładzie psychiatrycznym. Uzna ją za niepoczytalną swoich czynów. Wtedy łatwiej będzie ją odbić...
- Doskonale... Pomówimy o tym jednak kiedy indziej. Muszę już iść...
- No tak... Jutro żenisz się z Victorią Valdez...
- Daj spokój. Ten ślub to koszmar. Dla mnie, ale przede wszystkim dla tej idiotki. Jest we mnie zakochana po uszy i wciąż nie wie co ją czeka. Ona nigdy nie przejrzy na oczy. To kompletna kretynka. Zupełni inna niż jej braciszek komendant – powiedział Armando.
- Takie głupie gąski też chodzą po tym świecie...
- Przykro mi to mówić, ale moja własna matka jest tak samo ślepa co Vicky. Ale to już nie moje zmartwienie.
- Trzymaj się Armandito. Po twoim ślubie uzgodnimy plan działania co do Vanessy.
- W porządku. Mamy na to czas. Wpadnij jutro na ślub jak chcesz kochanie – śmiał się Armando...
- Wolę podrywać Raula – odparła Sandra... Kiedyś uda mi się go w końcu usidlić...

Mieszkanie Gracieli.

- Wszystko gra. Cristina jest w totalnym zamknięciu i nikt poza mną nie ma do niej dostępu. Nigdy nie zostanie odnaleziona – powiedziała Graciela.
- Doskonale. Musisz ją pomęczyć co do tej ewentualnej kopii kasety, bo jeżeli ona naprawdę istnieje, możemy mieć problem. Dawno powinna umrzeć, ale niestety mam związana ręce i na razie pozostawię ją przy życiu – odparł Jose Manuel.
- Media są przeciwne Valdezowi i nie wspomogą policji. Możemy być spokojni – dodał Jaguar.
- Nie wiem. Moja siostra jest teraz przeciwko mnie...
- Spokojnie Gracielo. Ona nic nie może. Ona jest od skandali, a nie poważnych spraw i ludzkiej tragedii. Nic nie zrobi przeciwko własnej siostrze – zauważył Martin Linares.
- Cristinę mamy pod ręką. Jesteśmy bezpieczni. A Linares wyprowadzi Valdeza w pole jeśli chodzi o jej poszukiwania. Mam tu kilka niezbędnych rzeczy Cristiny – jej ubrania i perfumy – może to ci się przyda? – zapytał Jose Manuel.
- Doskonale! Użyjemy ich w odpowiednim czasie. Policja znajdzie je w rzece albo w miejscu jakiegoś kataklizmu. Nie będzie ciała, ale wszystko będzie wskazywało na to, że Cristina zginęła – odpowiedział Linares.
- Byle byś nie przesadził, bo ten kretyn Valdez jest gotów mnie ponownie zamknąć!
- Spokojnie... To będzie wyglądało na wypadek...
- Znajomi Jose Manuela już wielokrotnie gineli w tajemniczych wypadkach. To nie będzie żadna nowość – podsumował Jaguar. Co z Vanessą?
- Spokojnie... Wszystko w odpowiednim czasie. Na razie nie mam do tego głowy. Jutro ślub mojego prawdziwego syna i to mnie teraz obchodzi – stwierdził Jose Manuel...
- A co z Deborah? – zapytała Graciela.
- Rób z nią co chcesz...
- Mam dość czekania. W końcu się zemszczę. Ile można czekać...
- Ja ci pomogę skarbie – wtrącił Jaguar.
- Sama to załatwię. Masz inne sprawy na głowie...
- Ale...
- Już powiedziałam. Załatwię to na swój sposób...
- Ja będę już obmyślał plan zabicia Cordillów podczas ich ślubów. Sprawia mi to wielką rozkosz – powiedział Jaguar.
- Wreszcie się na coś przydasz...
- Każdy z nas wreszcie działa na pełnych obrotach. Nawet pański syn don Armandito...
- Wreszcie go doceniłeś...
- Ja również planuję odwiedzić starą znajomą – śmiał się Linares.
- Tobie wciąż tylko jedno w głowie – odparł Jaguar.
- Sam to robiłeś, więc co się rzucasz?
- Robiłem, ale teraz mam Grazzy chociaż czasami mam jeszcze różne głupie myśli gdy ona nie chce dzielić ze mną łoża – westchnął Jaguar.
- Słusznie robi. Weźcie ślub i wtedy będzie po Bożemu – podsumował Jose Manuel.
- Co takiego? Znalazł się najbardziej znany piewca ślubów w okolicy – kpił Jaguar...

Graciela i Linares nie mogli powstrzymać się od śmiechu. Jose Manuel tylko machnął ręką ze złości...

Mieszkanie Deborah.

- Spójrz Gustavo... Chyba to co mówiłam o przemianie Lucii okazało się prawdą – powiedziała zadowolona Deborah patrząc na program telewizyjny...
- Pokaż... Niesłychane – zdziwił się Gustavo.
- Zawód dziennikarza jest zawodem trudnym proszę państwa. Ma on na celu wykonywanie różnych zadań, przekazywanie różnych misji, ale jest to zawód który wymaga przede wszystkim szczerości i prawdy. Czasami dziennikarz przekracza pewne granice i powinien przyznać się do błędu gdy te granice przekroczył. Ja właśnie je przekroczyłam w ostatnim programie... Mój program jest nietypowy i często kontrowersyjny. Tydzień temu przekazałam wam nieprawdziwe informacje na temat komendanta policji Gustavo Valdeza oraz Deborah Santacruz. Oczerniłam w programie człowieka który na to nie zasługuje. Po fakcie dowiedziałam się prawdy i była ona zupełnie inna niż w naszym programie. Pragnę w tym momencie przeprosić zainteresowane osoby choć wiem, że to mało... Jestem również gotowa zrezygnować z dalszego prowadzenia tego programu jeżeli osoby pokrzywdzone sobie tego życzą. Mogę tylko obiecać, że więcej nie przekroczymy w tym programie granic przyzwoitości. Nikt kto jest niewinny nie będzie tu wyśmiany ani szkalowany tak jak to było z panem komendantem oraz panią Santacruz. Przepraszam za to raz jeszcze. A teraz czas na dzisiejsze tematy – powiedziała Lucia Guerrero...
- Jestem w szoku – powiedział Gustavo...
- Słuchaj dalej – wtrąciła Deborah...
- Cristina Vellasquez – żona jednego z najbardziej wpływowych biznesmenów w kraju zaginęła ponad tydzień temu w niewyjaśnionych okolicznościach. Naszym celem nie będzie sprowadzenie tego do skandalu, lecz pomoc rodzinie zaginionej. Oto zdjęcia tej kobiety. Szczególnie potrzebna będzie nam państwa pomoc. Mąż i dzieci tej kobiety czekają na pozytywne zakończenie tej tragedii. Oby Cristina wróciła do domu i nic złego jej się nie przydarzyło. Czy to mogło być porwanie lub uprowadzenie? Kto za tym stoi? Tym zajmiemy się później. Najważniejsza jest pomoc w szybkim odnalezieniu zaginionej kobiety. Oto jeszcze raz zdjęcia Cristiny Vellasquez na państwa ekranach...
- I to jest ta sama Lucia Guerrero? Oby nam pomogła – ocenił słowa prezenterki Gustavo.
- Na pewno tak będzie. Wiadomość obiegnie cały kraj. Zobaczysz, że Cristina wróci do rodziny prędzej niż przypuszczasz – powiedziała Deborah.

Szpital psychiatryczny.

- Jestem w zamknięciu... Nikt nie reaguje na moje wołania... Czyżby to Jose Manuel zamknął mnie w tym obrzydliwym miejscu? Znów udało mu się mnie zaskoczyć. Pomaga mu ta przeklęta Graciela Guerrero. Czemu jednak mnie nie zabił od razu? On czegoś się boi... Już nawet wiem czego. Muszę sprawić aby kopia kasety wraz z listem dla policji trafiła w ręce Gustavo Valdeza... Ale jak to zrobić? Muszę jakoś się stąd wydostać i skontaktować z moimi dziećmi – pomyślała Cristina.

Kilka godzin później.

Firma Vellasquezów.

- Dobrze, że media pomagają nam w odnalezieniu mamy – powiedziała Luisa.
- Masz rację. Może dowiemy się czegoś szybciej, bo na razie nie mamy żadnych wieści – dodał zrezygnowany Miguel.
- A ten detektyw od ojca nie wiele robi... Coś mi się tu nie podoba – wyznał Raul.
- Głupoty gadacie! Media robią sobie sensacje z naszej rodziny. Przeklęta Lucia Guerrero! Żeruje na naszej tragedii – wściekał się Jose Manuel.
- Nieprawda! Tym razem zachowuje się bardzo fair – ocenił Miguel.
- Przeprosiła nawet za słowa o komendancie Valdezie i Deborah – powiedział Raul...
- Przeprasza za prawdę, a udaje pomoc i kłamie na poczekaniu!
- Uspokój się tato! Najważniejsza jest teraz mama i jej bezpieczeństwo. Oby do nas wróciła, bo mijają kolejne dni, a my stoimy w miejscu – oznajmiła przerażona Luisa...

W samolocie.

- Za kilka godzin będziemy w Kolumbii. Zrobimy wszystkim niespodziankę naszym wcześniejszym przyjazdem – powiedział Juan.
- Masz rację. Ja najbardziej się ciesze, że mogę chodzić, ruszać się, biegać. Czuję się jak nowo narodzony – odparł Antonio...
- A ja nie mogę doczekać się spotkania z Luisą i Lindą. Wreszcie wszystko w naszej rodzinie zaczyna się układać...
- Podzielam twój optymizm kuzynie. Może i mnie się coś uda w miłości – Antonio pomyślał w tej chwili o Patricii Ayali...
- Na pewno. Wszystkie nieszczęście i tragedie mamy już dawno za sobą...

Szpital psychiatryczny.

- Witaj Cristino – powiedziała Graciela.
- Czego chcesz? – odparła oburzona Cristina.
- Powiedz gdzie masz kopię kasety!
- Gdybym to zrobiła, nie przeżyłabym nawet pięciu minut...
- Teraz też nie masz gwarancji, że przeżyjesz...
- Myślicie, że macie mnie w ręku. Jose Manuel, Jaguar, ty i mnóstwo innych podłych osób. Ale jest odwrotnie. To ja – mimo, że bezbronna mam was wszystkich w garści!
- Nie denerwuj mnie kretynko! Mów co wiesz!
- Możesz mnie torturować, ale i tak nic ci nie powiem...
- Dobrze... Jutro wrócimy do tej rozmowy. Ciekawe czy dalej będziesz tak wytrzymała jeżeli skrzywdzimy twoje dzieci – pomyślała Graciela. Póki co jeszcze się trochę pomęczysz na tym świecie. Jutro nadejdzie czas Deborah i Rosy. Dokończę robotę którą zawalił Alvaro Maniche...


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 20:09:46 04-05-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 11:25:24 05-05-08    Temat postu:

odcinek genilany
kto by pomyślał że to ta Sandra będzie wspólniczką Armanda i Vannessy, no ciekawe, oby Raul nie wpadł w jej sidła..no i chce pomóc w zemście Vanessie na Miguelu i Lindzie... kolejny czarny charakter
Lucia przeprosiła w programie Deborah i Gustava, i jeszcze chce pomółc w poszukiwaniu Cristiny, zmieniła się , ciekawe co w tej sytuacki siostrez zrobi Grazzy...
a Cristina nadal w psychiatryku, przynajmiej wie gdzie się znajduje,w i chce iciec, oby się udało
Antonio chodzi , i myśli o Patricii no, no
fajny ten tekst żeby Jagi wziął ślub z Gracielą i robili to po bożemu :lol2:
oby nie doszło do ślbu Vicky i Armanda. a to już jutro...
czekam na newik
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:31:16 05-05-08    Temat postu:

Cudny odcinek
A więc to Sandra była u Vanessy i chce ją wyciągnąć z więzienia i jest jeszcze w zmowie z Armandem, z którym ma romans Szok. I chce zdobyc Raula, mam nadzieję że jej się nie uda, że miłośc Raula i Monicy zwycięży.
Antoś może chodzić Cudownie, nie może przestać myśleć o Patricii, mam nadzieję że coś z tego będzie.
Juan i Antoś wracają do Kolumbii, Juan pewnie będzie miał żal do siostry i do Luisy, że nie powiedzieli o zniknięciu Cristiny.
Lucia wspaniale się zachowała, przeprosiła Gustawa i Deby za oszczerstwa, które rzuciła w swoim programie w ich stronę i podała w mediach wiadomość o zaginięciu Cristyny. Mam nadzieję ze jakas pielęgniarka ze szpitala rozpozna Cris i zawiadomi policję.
JM jest wkurzony tym że w telewizja podała wiadomość o jej zaginięciu bo może ktoś ją rozpoznać ze szpitala i wtedy nici z ich planu upozorowania śmierci Cris.
Gracy przygotowuje atak na Debi i jej córkę. Ciekawe co zamierza
Linares zamierza znowu odwiedzić Lorenę i pewnie zechce znowu ją zgwałcić, mam nadzieję że mu się nie uda.
Jaguś jest niepocieszony że nie mozę dzielić łoża z Gracy, a JM nieźle mu powiedzial po ślubie A Jagusiowi nie było do śmiechu. Bedzie w czasie slubu obmyślal plan dotyczacy Lindy i Juana.
Pozdrawiam i czekam na new
Powrót do góry
Zobacz profil autora
majooowka
Dyskutant
Dyskutant


Dołączył: 08 Lut 2008
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 19:18:43 05-05-08    Temat postu:

zgadzam się z angie7 odcinek był genialny
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 16:13:07 07-05-08    Temat postu:

Nowy odcinek będzie pod koniec tygodnia, bo znów mam awarię z netem i mogę pisać tylko z doskoku z kafejki
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 21:28:55 09-05-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: a_moniak, basia 871 oraz majooowka

Przepraszam, że odcinek po tak długiej przerwie, ale i tak bywa czasami...

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

152 ODCINEK

Na drugi dzień.

Rano.

Kolumbia.

- Jesteśmy w kraju. Nareszcie! Mogę chodzić własnymi nogami po mojej ziemi. To wspaniałe uczucie – powiedział Antonio.
- Dokładnie. Wszyscy się ucieszą. Jedźmy jak najszybciej. Zrobimy im niespodziankę – odparł Juan.
- Ja zrobię niespodziankę jednej osobie – pomyślał w duchu Antonio.
- Linda i Luisa bardzo się ucieszą na nasz widok. A poza tym dziś ślub syna Evy. Choć za nim nie przepadam, należy być na tej uroczystości – stwierdził Juan.
- Masz rację. Zatem jedźmy...
- Najpierw do Lindy i Miguela...

Ranczo Jose Manuela.

- Znowu tutaj? – zdziwił się Jaguar.
- Nie podoba ci się miejsce? – odpowiedział Jose Manuel.
- Wręcz przeciwnie. Te przejażdżki konne dobrze mi robią...
- Mnie tym bardziej. Mam już swoje lata, ale dzisiaj czeka mnie udany dzień.
- Dlaczego?
- Jeszcze pytasz? Ślub Armanda – mojego jedynego syna!
- Aaa o to chodzi... Pójdzie pan na ten ślub?
- Oczywiście!
- Pan zwariował! Przecież tam będzie Valdez i cała reszta pańskich nieprzyjaciół! Oni przecież nie wiedzą, że jest pan ojcem don Armandita! Nie rozumiem pana – po pierwsze chciał pan przed laty zabić dzisiejszego pana młodego, po drugie dobrze pan wie, że on chce unieszczęśliwić tę biedną dziewczynę, a po trzecie...
- Co po trzecie?
- Wie pan co... Pójdę z panem! – powiedział dumnie Jaguar.
- Co takiego?
- Obaj zajmiemy miejsca z tyłu kościoła aby nikt nas nie rozpoznał. Wreszcie będę mógł uczestniczyć w jakimś ślubie...
- Oszalałeś!
- Nie oszalałem. Tak zrobimy. Martwi mnie jednak Grazzy...
- Co z nią?
- Dziś się do mnie nie odezwała, nie ma jej ani w domu ani w pracy... Chyba nie pilnuje pańskiej żony. Co ona zamierza?
- Domyślam się co – powiedział Jose Manuel.
- Ja również... Chce być lepsza od świętej pamięci komendanta Manicha. Oby zrobiła to lepiej niż ten kretyn – odparł Jaguar...

Okolice mieszkanie Deborah.

- Najpierw skończę z Rosą... Poczekam tylko aż ta kretynka i Rafael Marques się oddalą. Już niedługo skończę z tą bandą kretynów – pomyślała Graciela obserwując Deborah, Rafaela i Rosę...

Tymczasem Deborah i Rafael rozmawiali na temat ostatnich wydarzeń...

- To niesamowite jak zmieniła się ta cała Lucia – zauważył Rafael.
- Masz rację. Ta kobieta nie jest jednak aż taka zła. Potrafiła przyznać się do błędu i utrzeć nosa siostrze. Teraz skończą się ataki na Gustavo i na mnie. A na dodatek ta kobieta chce odnaleźć Cristinę Vellasquez. Jest nie do poznania! – stwierdziła Deborah.
- Nie wierzę, naprawdę nie wierzę...
- Ale tak jest naprawdę. Niektórzy potrafią się jeszcze zmienić... Gdzie Rosa?
- Jest przed domem. Poszła się pobawić...
- Nie możemy jej spuszczać z oka!
- Spokojnie, nic jej nie będzie...

Mieszkanie Lindy i Miguela.

- Idziecie dziś na ślub tego Armanda, tak? – zapytała Luisa.
- Idziemy, ale nie wiem czy powinniśmy... Ta sprawa z mamą – zasmucił się Miguel.
- Właśnie. Nie wiem czy powinniśmy – dodała Linda.
- Dajcie spokój... Przecież to nie od was zależy. Powinniście pójść się zabawić, a my z Raulem będziemy trzymać rękę na pulsie...
- Witajcie kochani! – odezwał się nagle Juan wchodząc do mieszkania. Nie spodziewał się jednak obecności Luisy...

Widok Juana był dla Lindy oraz Luisy szczególnie potrzebny. Otrzymali silne wsparcie, choć Juan nie miał przecież pojęcia co stało się z Cristiną.

- Czemu jesteś taka smutna? – zapytał Juan Luisy.
- Wydaje ci się... Tęskniłam. Nawet nie wiesz jak cieszy mnie twój wcześniejszy powrót – odparła dziewczyna.
- Mnie również cieszy. To cudowna niespodzianka braciszku... Mogłeś jednak uprzedzić – wtrąciła Linda.
- Witaj stary – powiedział Miguel.
- Spójrzcie na mojego kuzyna. To zupełnie odmieniony człowiek...
- Wiedziałam, że ci się uda Antonio... Zawsze w ciebie wierzyłam – zauważyła Linda.
- Dziękuję. A więc jednak zatańczę na waszych weselach – odparł Antonio.

Wszyscy byli szczęśliwi, ale Linda, Miguel i Luisa nie mogli ukryć całkowicie tego co dzieje się z Cristiną...

Więzienie.

- Już niedługo Vanessa... Armando i Jose Manuel Vellasquez są z tobą. Ja mam kontakty. Znam sędziego który spokojnie da się przekupić i wyciągnie cię z więzienia. Uzna, że jesteś psychicznie chora i umieści cię gdzieś indziej. A wtedy szybko cię wydostaniemy – powiedziała Sandra.
- Ja chora psychicznie? – oburzyła się Vanessa.
- Chcesz stąd wyjść czy nie?
- Oczywiście, że chcę. Mam na pieńku z pewnymi ludźmi i nie spocznę póki ich nie wykończę!
- Doskonale... Szczegóły naszego planu już wkrótce...
- Nie wiem czy można ufać Jose Manuelowi Vellasquezowi. Ostatnio chciał się mnie pozbyć...
- Teraz zmienił zdanie. Uznał, że każdy sojusznik jest cenny w jego walce z Lindą i Juanem Cordillo. Odwiedzę cię za kilka dni – powiedziała Sandra.
- Z pomocą tego starego durnia czy nie jeszcze się zemszczę! Miguel nigdy nie ożeni się z tą kretynką. Nigdy! – pomyślała Vanessa...

Kilka godzin później.

Mieszkanie Gustavo.

- Czemu jesteś smutny? Przecież to mój wielki dzień – powiedziała bez entuzjazmu Vicky... Nie popierasz tego ślubu?
- Nie chodzi mi o ciebie tylko o Deborah... Ona nie chce iść ze mną na ten ślub aby znów ktoś jej ze mną nie zauważył... Chce uniknąć kolejnych plotek i sensacji, ale ja tak chciałbym mieć ją i Rosę przy swoim boku na ślubie własnej siostry – żalił się Gustavo...
- Zadzwoń jeszcze do niej. Może zmieni zdanie...
- Już na to za późno. Jedźmy, bo przecież już czas... Pięknie wyglądasz. Na pewno pan młody umiera już z niecierpliwości...
- Jakoś nie sądzę żeby tak było. Mój Boże... Ja go chyba nie kocham. Co ja najlepszego robię? – pomyślała smutna Vicky...

Przed kościołem.

- To twój wielki dzień synku. Cieszę się, że doczekałam tego pięknego wydarzenia – powiedziała Eva.
- Nie przesadzaj mamo... to tylko ślub – odparł bez przekonania Armando...
- Teraz to ty przesadzasz... Tak bardzo ją kochasz, a ona ciebie... Dla takich chwil trzeba czasem żyć...
- Widzę, że zjawiają się już pierwsi goście...
- Tak, to Miguel i Linda oraz Juan i Antonio. Tak się cieszę na widok tego chłopaka... wreszcie odzyskał władzę w nogach.
- To cudownie... Gdzie ta dziewczyna się podziała? – zastanawiał się Armando.

Kilka minut później.

Vicky w pięknej sukni ślubnej przyjechała właśnie razem z bratem. Wszyscy byli zachwyceni widokiem tak pięknej panny młodej. Po chwili Armando, Eva i reszta udali się do kościoła oczekując na wejście panny młodej... Chwilę później na miejsce dotarli również... Jose Manuel i Jaguar ubrani w garnitury i ciemne okulary, zupełnie nie do poznania.

- Mały ten kościółek... Gdzie miejsce dla VIPÓW? – zapytał Jaguar.
- Zamknij się, bo ktoś nas usłyszy i rozpozna – odparł Jose Manuel.
- Już siedzę cicho. Szkoda, że nie przyjechała jeszcze Graciela, Linares
i Manolo. Oj biedny ten Valdez. Jest taki głupi. Raz, że nie widzi w co wdeptała jego siostra, a dwa... ma nas na wyciągnięcie ręki, ale niestety nie zrobię mu tej przyjemności i nie dam się aresztować...
- Przestań już! Za chwilę on cię rzeczywiście pozna i zamiast odprowadzić swoją siostrę do ołtarza, to odprowadzi ciebie do więzienia!
- Widzę, że pana na żarty wzięło...
- Jeżeli już tu jesteś to nic nie gadaj! Popatrz na ślub prawdziwego mężczyzny, czyli mojego syna Armanda. Takiego jak ja – powiedział dumny Jose Manuel...
- Patrzę, ale jakoś nie mogę dostrzec tej jego męskości – kpił Jaguar...

Okolice mieszkanie Deborah.

- Cześć mała! – powiedziała do Rosy Graciela.
- Co ty tu robisz? Mi nie wolno z tobą rozmawiać – odparła dziewczynka.
- Pójdziemy na spacer jak kiedyś...
- Nie wolno mi... Nie z tobą!
- Mało mnie to obchodzi! Idziemy! – Graciela szarpnęła Rosę za rękę...
- Puść mnie!
- Chciałabyś! Idziemy do samochodu! Tam z tobą skończę!
- Co to za krzyki! Rosa! O mój Boże! Puść ją Graciela! – krzyknęła zdenerwowana Deborah...
- Kogo my tu mamy... Najpierw mam zabić ciebie czy twoją córkę? Jak sądzisz? Chyba jednak ciebie, bo napsułaś mi znacznie więcej krwi niż ta mała...

Graciela wymierzyła broń w kierunku Deborah, która nie mogła nic zrobić. Broń wypaliła, ale na linii strzału pojawiał się Rafael, który zauważył co jest grane i zasłonił Deborah własnym ciałem... Korzystając z chwili Graciela wsadziła mała do samochodu i odjechała. Nie miała czasu strzelić po raz drugi, ponieważ w miejscu strzału zrobiło się zbiegowisko gapiów...

- Innym razem skończę z tą kretynką! Dzisiaj zabiłam Marquesa i mam Rosę. Nie jest źle – pomyślała Graciela. Bądź cicho, to może cię oszczędzę!
- Co ty robisz? Gdzie my jedziemy?
- Do piekła skarbie... do samego piekła...


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 21:33:55 09-05-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 21:40:59 10-05-08    Temat postu:

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

153 ODCINEK

Kościół.

Panna młoda weszła właśnie do kościoła w towarzystwie brata. Przy ołtarzu czekał na nią Armando...

- Zaczyna się. Zaraz się popłaczę. Ma pan chusteczki? – zapytał Jaguar.
- Zamknij się w końcu! I tak siedzimy daleko i mało będzie widać – odparł Jose Manuel.
- Siedzimy w jakimś kącie...
- Jeżeli siądziemy bliżej to przywita nas Valdez...
- Co racja to racja... Jest Eva Ronderos i rodzeństwo Cordillów. Jest nawet pański syn Miguel. Nawet biedak nie wie, że uczestniczy w ślubie brata – kpił Jaguar...
- I nigdy się nie dowie...
- Juan Cordillo przyszedł bez Luisy...
- Całe szczęście, bo nogi bym mu powyrywał!
- Luisa pewnie martwi się o matkę. Miguel nie ma takich obiekcji. To ciekawe...
- Cicho siedź!
- O cholera... A ten co tu robi?
- To Antonio, ten kuzyn i pracownik Juana... Jak widzisz ma się dobrze
i chodzi. Lekarze naprawili mu nogi które rozerwała mu twoje nieudolna bomba!
- No cóż mogę powiedzieć... medycyna poszła naprzód – westchnął Jaguar.
- Ty nic nie potrafisz załatwić do końca. Na szczęście dzisiaj nawet to nie zepsuje mi humoru. Ten ślub jest jedynym którego oczekiwałem od dawna – powiedział dumnie Jose Manuel...

Okolice mieszkanie Deborah.

- Rafael co ci jest? Ty krwawisz? – Deborah była przerażona.
- Zostaw mnie... Jedź za tą wariatką... Uratuj swoją córkę! – odparł słabym głosem Rafael.
- Nie możesz umrzeć! Uratowałeś mi życie, ale nie pozwolę ci umrzeć.
- Goń ją! Nie ma czasu do stracenia!
- Proszę zadzwonić po karetkę!
- Proszę się nie martwić! Jestem lekarzem. Ja zadzwonię. Jest ranny, ale powinien przeżyć. Zajmę się nim – powiedział jeden z przechodniów, który zainteresował się wypadkiem...

Deborah wsiadła do samochodu i pomknęła za Gracielą, która była jakieś dwie-trzy minuty drogi przed nią...

Tymczasem...

- Ten samochód to prawdziwy złom! – wściekała się Graciela.
- Co ty robisz? Czemu mnie porywasz? – dopytywała się zdenerwowana Rosa.
- Już mówiłam! Nic dobrego cię nie czeka! Zamknij się i siedź spokojnie... Nie rób żadnych numerów, bo pożałujesz!
- Źle robisz! Gustavo cię dorwie!
- Ten idiota jest na ślubie swojej siostry. Z kolei twój tatuś pewnie już dawno nie żyje, a mamusię załatwię innym razem!
- Przegrasz! Nie uda ci się to co zamierzasz...
- Zamknij się smarkulo! Twoja mamusia widzę, że bawi się w policjantkę i mnie ściga. Czyżby Valde nauczył ją kilku sztuczek? Nie dogonisz mnie kretynko! Zaraz cię zgubię...

Szpital psychiatryczny.

- Marcos muszę ci coś powiedzieć – wyznała pielęgniarka Marisa.
- Co takiego?
- Chodzi o tę pacjentkę w specjalnym pokoju... To mnie niepokoi...
- Nie rozumiem...
- Pani Graciela mówi, że to ktoś z jej rodziny, ale to wydaje mi się bardzo dziwne. Ona zachowuje się tak jakby przechowywała tu kogoś na siłę. Stara się aby nikt się o tym nie dowiedział. Zajrzę do niej...
- Nie możesz...
- Powinnam...
- To nie nasza sprawa tylko sprawa szefowej. Dajmy temu spokój.
- Sama nie wiem...
- Ona teraz i tak śpi. Mamy tam zakaz wstępu, nie rozumiesz? To nie nasza sprawa...
- Muszę to sprawdzić. Prędzej czy później to zrobię – pomyślała Marisa...

Komisariat policji.

- Ten Martin Linares to takie same ziółko jak Graciela Guerrero. Musiał być również przyjacielem Alvaro Manicha. Co za ludzie... Wszystko było ukrywane. Detektyw... śmiech na sali... Podejrzewany o gwałty na kilku kobietach. I pomyśleć, że to samo zrobił Lorenie... Ciekawe gdzie teraz jest ten drań. Dorwałbym go przy pierwszej lepszej okazji. To drobna sprawa i nie będę o tym zawiadamiał komendanta. Sam odnajdę tego łotra – pomyślał Carlo patrząc na zdjęcie Martina Linaresa...

Okolice kancelarii Juana.

- Tu pracuje dziewczyna tego modela... Wielce sławna prawniczka... Lepsza byłaby z ciebie modelka. Już niedługo spotkamy się ponownie. Prędzej niż się spodziewasz. Twój koszmar sprzed lat powróci
Loreno – śmiał się Linares spoglądając na miejsce pracy swojej ofiary...

Kilkanaście minut później.

Kościół.

- Armando Perezie, czy bierzesz Victorię Valdez za żonę, ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że jej nie opuścisz aż do śmierci? – zapytał ksiądz. Armando przez chwilę się rozglądał, nie był zbyt szczęśliwy z powodu tego ożenku, ale był zdecydowany.
- Tak – powiedział...

Na twarzy jego matki oraz przybyłych gości widniało szczęście...

- I w tym momencie już nie ma ratunku dla biednej siostruni Valdeza – śmiał się Jaguar.
- Masz rację – odparł zadowolony Jose Manuel...

- Victoria Valdez, czy bierzesz Armando Pereza za męża, ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że go nie opuścisz aż do śmierci?

Vicky posmutniała i nie wiedziała co powiedzieć...

- Co jest grane? – zdziwił się Miguel patrząc na Lindę.
- Nie mam pojęcia – odparła Linda.
- Oby ta dziewczyna zmądrzała. Nie ufam Armandowi. To przecież syn Jose Manuela Vellasqueza – pomyślał Juan.
- Chyba ugięły jej się kolana. Nie dziwię się – pomyślał Gustavo jednak nieco zdziwiony tak długim milczeniem siostry...

Po chwili Vicky dała jednak odpowiedź.

- Nie! Nie wyjdę za ciebie Armando! – powiedziała wywołując szok na twarzach wszystkich obecnych w kościele...

Szpital.

- Mamy rannego! Rana postrzałowa w okolicach serca. Nie ma czasu! Trzeba go natychmiast operować! – powiedział jeden z lekarzy.
- Oby wytrzymał, bo nie jest z nim najlepiej... Stracił dużo krwi, ale widać, że dostał fachową pomoc na miejscu wypadku. To może uratować mu życie. Jedziemy na salę operacyjną!

Firma Vellasquezów.

- Za dużo czasu spędzasz z tą Sandrą braciszku. Ciekawe co na to Monika – powiedziała Luisa.
- Już raz zrobiła mi awanturę, ale co ja mam zrobić biedaczysko ze mnie, że mam takie powodzenia? – odparł Raul.
- Ty i te twoje tłumaczenia...
- Dlaczego nie poszłaś ze swoim ukochanym na ślub tego Armanda czy jak mu tam?
- Nie mogłam. Cieszę się z powrotu Juana, ale wciąż nie mogę zapomnieć o mamie. Ciekawe gdzie teraz się znajduje i co z nią?
- Też o tym myślę i nie wiem... nie mam pojęcia co będzie dalej – westchnął Raul...

Szpital psychiatryczny.

Cristina przebudziła się. Była zdziwiona, że nikt jej nie poluje.

- Nie ma tej przeklętej Gracieli. Dzieci na pewno nie mają pojęcia gdzie jestem. Gdybym tylko mogła do nich zadzwonić i jakoś się stąd wydostać... Jose Manuel pożałuje tego co mi zrobił. Dostarczę kopię kasety Valdezowi i raz na zawsze skończą się problemy z tym przeklętym draniem. Uda mi się, tak łatwo mnie się nie pozbędą. Nie dam się – pomyślała Cristina... Muszę coś wymyślić i to natychmiast. Nie mam czasu do stracenia...

Kościół.

- Co takiego? – zdziwił się Armando.
- Nie wyjdę za ciebie! Nie mogę! – zdenerwowana Vicky po chwili wybiegła z kościoła...

Armando był w szoku. Nie mógł wydusić z siebie ani słowa. Tak samo zdezorientowani byli Eva i Gustavo...

- Co się stało? – zapytała Valdeza Eva.
- Nie mam pojęcia. Jestem w szoku – odparł Gustavo.
- Zaczekaj Vicky! Przestań się wygłupiać! – Armando po chwili szoku pobiegł za swoją narzeczoną...

Również Jose Manuel i Jaguar nie wiedzieli co jest grane.

- Ale tego chyba nie miało być w programie? Czy to dzieje się naprawdę? Tak wyglądają przerwane śluby tylko w filmach – nie krył zdziwienia Jaguar.
- To nie jest śmieszne. Ona chyba zwariowała! Jakim cudem nie chce wyjść za Armanda – wściekał się Jose Manuel.
- Widocznie don Armandito się nie sprawdził. Co za pech. Ten ślub stał się jeszcze większą farsą niż myślałem. Pański ukochany syn został porzucony przed samym ołtarzem. Ten najbardziej męski z pańskich potomków. I co teraz?
- Nie denerwuj mnie, bo dostanę zawału!
- Tego się nie spodziewałem. Ślub zamienił się w stypę. Ta dziewczyna wiedziała kiedy ma przejrzeć na oczy, ale dzięki temu nasz plan znów nie wypalił. A więc możemy dodać do szerokiej już listy kolejny pański problem – podsumował Jaguar...

Tymczasem...

- Dogonię cię! Nie skrzywdzisz mojej córki! – mówiła do siebie Deborah pędząc za Gracielą...

Mając lepszy samochód coraz bardziej zbliżała się do niej. Fatalna, opustoszała droga nie sprzyjała Gracieli, ale ta wciąż chciała wprowadzić w życie swój plan. Jechała nie patrząc na prędkość, a mała Rosa próbowała za wszelką ceną jakoś się uwolnić z tego samochodu.

- Oszalałaś! Zabijemy się zaraz! – powiedziała dziewczynka.
- Siedź cicho, bo rzeczywiście zginiesz! Co ty wyprawiasz do cholery?!

Rosie udało się otworzyć drzwi, ale nie mogła wyskoczyć, bo samochód coraz bardziej się rozpędzał. Zaczęła się szamotać z Gracielą, która straciła na chwilę panowanie nad kierownicą. Sprytna dziewczynka wyskoczyła z samochodu przy pierwszej nadarzającej się okazji. Poturbowana wylądowała na szosie. Natomiast Graciela nie mogła już opanować prędkości. Z wielkim impetem uderzyła w pobliskie drzewo...


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 11:41:06 11-05-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 11:27:15 11-05-08    Temat postu:

wow, ale emocjonujący odcinek )
Vicky na ślubie powiedziała Nie!, i uciekła ciekawe kto za nią będziie gonił... hehe
Jagi z JM chyba największy szok przeżyli, a Armando..hehe, nio ciekawe co dalej..
ciekawe co z Grazzy, Rosie udało się wyskoczyć z auta zanim ta uderzyła w drzewo...
pielęgniarka w szpitalu psychitarycznym domyśla się już czegoś, może ona pomoże Cristinie uciec z tego szpitala...
czekam na kolejny odcinek D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:31:23 11-05-08    Temat postu:

Fajne i emocjonujące odcinki
Graciela jednak wcieliła swój plan w zycie i porwała Rosy. Postrzeiła Rafaela, oby z tego wyszedł. Rosy uciekła z samochodu. co za mądra dziewczynka. Wykazała taka przytomność umysłu. A Gracy niech wyląduje w piekle, tam jej miejsce.
Vicky rozmysliła się, bardzo dobrze. A Armando się wścieknie i JM i Jaguś, ktory w każdej sytuacji jest skory do żartów.
Sandra i Vanessa knuja jak tą drugą wyciągnąć z więzienia. Wiedziałam, że o Vanessie będzie jeszcze znać.
Linares chce zgwałcić Lorenę, oby sie mu nie udalo. Oby Carlo coś wymyslił, żeby go powstrzymać. Martin powinien skonczyć w więzieniu.
Pozdrawiam i czekam na new
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 17:47:15 11-05-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: a_moniak oraz basia 871

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

154 ODCINEK

Okolice miejsce wypadku.

Deborah zauważyła co się wydarzyło i w momencie dojechała do miejsca wypadku.

- Rosa nic ci nie jest? Skarbie, odezwij się – powiedziała przerażona tuląc córkę.
- Nic mi nie jest, boli mnie tylko kolano – odparła Rosa.
- Masz zadrapania, ale nic ci nie będzie. To było ryzykowne co zrobiłaś, ale byłaś bardzo dzielna. Jest już po wszystkim skarbie. Już nikt nas nie skrzywdzi...
- Co z tatą?
- Jest w szpitalu, na pewno przeżyje, nie martw się...
- Graciela chciała mnie chyba zabić! To wariatka!
- Nie martw się. Ona już nic ci nie zrobi.

Graciela z rozbitą głową na kierownicy i nieprzytomna leżała w samochodzie. Żyła, ale było z nią bardzo źle...

- Muszę zadzwonić po karetkę i po Gustava. Nie mam wyjścia. Przerwę ślub jego siostry, ale nie mogę postąpić inaczej. Muszę też pomóc Gracieli, bo to mimo wszystko człowiek, tak jak każdy z nas – powiedziała Deborah. Nie ruszaj się stąd skarbie. Zaraz wszystko załatwię...

Przed kościołem.

- Zaczekaj Armando! Ja to z nią załatwię. Nie rozumiem jej postępowania. Zgłupiała czy co? – dziwił się Gustavo. Ja z nią porozmawiam.
- Nie zdążysz. Pojechała gdzieś tak jak stała – w sukni ślubnej! Pewnie wróciła do domu! Oby nie zrobiła nic głupiego – odparł kompletnie zaskoczony Armando.
- Jestem jej bratem i zrozumiem motywy jej zachowania. Na pewno wróci i dokończycie ten ślub. Ja tylko mogę cię przeprosić za to całe zachowanie...
- Witam pana komendanta. Przepraszam za spóźnienie. Wiem, że miałem być na tym ślubie – wtrącił Carlo, który nagle pojawił się przed kościołem.
- Żadnego ślubu nie było! Vicky oszalała i nie wyszła za Armando. Uciekła z kościoła. Muszę za nią pojechać!
- Co takiego? – zdziwił się Carlo.
- A na dodatek dzwoni Deborah. Ciekawego o co chodzi? – Valdez odebrał telefon.
- Przepraszam, że ci przerywam, ale doszło do wypadku niedaleko mojego domu!
- Jakiego wypadku???
- Graciela zraniła Rafaela i porwała Rosę!
- Mój Boże! Co ty mówisz?!
- Na szczęście małej nic nie jest, a Graciela miała wypadek samochodowy i wpadła w drzewo! Chyba nie żyje! Przyjedź tu jak możesz!
- Zaraz będę! Nie ruszaj się stamtąd!
- Co się stało panie komendancie?
- Cholera jasna! Same problemy! Muszę jechać do Deborah. Oczywiście Graciela Guerrero musiała zacząć wojować! Nie pojadę za Vicky...
- Ja za nią pojadę i porozmawiam – wtrącił Carlo.
- Od tego jest jej narzeczony, a nie byle kto – wściekał się Armando.
- Ona potrzebuje rozmowy z kimś neutralnym, bo jest roztrzęsiona i nie wie co począć. Pojadę i porozmawiam z nią.
- Niech tak będzie. Na pewno ona się opamięta. Ja muszę jechać, bo problemów jak zwykle nie ma końca. Jeszcze porozmawiamy Armando – powiedział Valdez.
- A ja jadę do pańskiej siostry – stwierdził Carlo.
- Neutralny? Ten kolega Valdeza ma ochotę na Vicky! Dlaczego mi odmówiła? Co opętało tą kretynkę – kiwał głową z niedowierzaniem Armando...

W kościele.

- Bardzo dobra decyzja – powiedział Juan.
- Co ty mówisz? Oszalałeś? Ona była w nim zakochana do szaleństwa i wszyscy popierali ten związek. To jakieś nieporozumienie! Czemu Vicky powiedziała nie? – dziwiła się Linda.
- Również tego nie rozumiem – powiedział Miguel.
- Jestem w szoku – wtrąciła Eva. Jak to możliwe? Oby Gustavo ją przekonał, bo nie wierzę własnym oczom!
- Gdyby Gustavo wiedział, że Armando jest synem Jose Manuela Vellasqueza na pewno zmieniłby swój pogląd na tę sprawę. Odczułem ulgę, że ten chłopak nie będzie mężem Victorii Valdez. On sprawiłby jej wiele przykrości – zastanawiał się Juan.

Jose Manuel i Jaguar wciąż nie wiedzieli co jest grane.

- Lepiej opuśćmy to miejsce, bo zrobiło się tłoczno, a taki chaos nam nie sprzyja. Jeszcze ktoś nas rozpozna – powiedział Jaguar.
- Niesłychane! Zakpiono sobie z Armanda? Rozumiesz to? – odparł poruszony Jose Manuel.
- Spokojnie! Ma pan te tabletki na serce? Trzeba je zażyć natychmiast, bo mi pan tu wykorkuje i kto mi wypłaci honorarium? Niech pan się weźmie w garść!
- Puść mnie idioto! Armando musi sprowadzić tu tę dziewczynę z powrotem! Co za skandal!
- Skandal byłby wtedy gdyby świat wiedział, że to pański syn został wpuszczony w maliny! Na pocieszenie niech pan zobaczy miny swoich wrogów – też są zdziwieni takim a nie innym obrotem spraw...
- Lepiej wyjdź stąd póki cię Valdez nie widzi!
- Wyjdziemy razem, bo nie chce kłopotów. Czuję, że dzisiaj raczej nie dokończymy tej ceremonii. Cholera... a myślałem, że wreszcie będę mógł uczestniczyć w jakimś ślubie od początku do końca, a tu taki nieoczekiwany zwrot akcji – westchnął Jaguar.
- Ta dziewczyna podpisała na siebie wyrok śmierci!
- Oj po prostu zrozumiała jakie życie czeka ją u boku don Armandita...
- Nie kpij! Idziemy stąd! Co za hańba! Mam dość tego wszystkiego. Kolejny plan spalił na panewce – powiedział załamany Jose Manuel.
- Przegraliśmy na kolejnym froncie. Na szczęście wojna wciąż jeszcze trwa. Liczę, że przynajmniej Gracieli się udało i pozbyła się tych degeneratów. Pewnie już dawno nie żyją. Biedactwa – pomyślał Jaguar...

Szpital psychiatryczny.

- Idę Marcos. Będę za kilka godzin z powrotem – powiedziała Marisa.
- Dobrze. Zajmę się wszystkim jak zawsze.
- Nie mogę przestać myśleć o tej dziwnej pacjentce. Pani Graciela się spóźnia. Jeżeli wciąż jej nie będzie, to kiedyś do niej zaglądnę. Muszę wiedzieć kim ona jest naprawdę, bo ta sprawa wydaje mi się bardzo dziwna – pomyślała pielęgniarka.

Tymczasem jej kolega z pracy był innego zdania.

- Graciela Guerrero to niezłe ziółko. Zaufała mi i dobrze zrobiła. W końcu pieniądze przekonają każdego człowieka. Jeżeli szefowej nie będzie przez kilka dni, mam się zająć tą całą pacjentką. Ten ostatni zastrzyk doprowadzi do jej niechybnej śmierci. Nie ważne kim jest ta osoba, takie dostałem polecenie i niedługo je wykonam – pomyślał Marcos...

Kilkanaście minut później.

- Jak dobrze, że nic wam nie jest. Co za dzień – powiedział Gustavo przytulając Deborah i Rosę.
- Gdzie to pogotowie. Graciela jest w ciężkim stanie... Pójdę do niej – stwierdziła Deborah.
- Po co?
- Muszę ją zobaczyć...
- Po tym wszystkim jeszcze chcesz z nią rozmawiać?
- Muszę spojrzeć w twarz tej zdrajczyni. To co zrobiła jest podłe i wymaga potępienia, ale muszę. Wybacz Gustavo...

Po chwili.

- Wygrałaś... Co tu robisz? Nie widzisz, że umieram – powiedziała słabym głosem Graciela patrząc na swoją rozmówczynię.
- Pogotowie jest w drodze... Zaraz tu będą...
- Nawet nie mogę się ruszyć. Tracę siły...
- Wytrzymasz...
- Nie udawaj... Wiem jak mnie nienawidzisz. Ale teraz w takim momencie ja już nic nie mogę. Wiem, że mi nie wybacz... Wyrządziłam wiele złego... Zanim umrę coś ci powiem... Nie miałam powodów aby cię nienawidzić... Byłam głupia wchodząc z nimi w konszachty...
- Z nimi? Z kim?
- Dobrze wiesz z kim... Po prostu zazdrościłam ci, że odnalazłaś szczęście i miałaś takiego faceta jak Valdez.
- Co ty mówisz?
- Zżerała mnie zazdrość, że lepiej ci się powodzi. Ja nie powinnam na nic narzekać, ale wiecznie byłam sama i rozkapryszona, a to doprowadziło mnie do tego, że stałam się zła. Zniszczyłam wam życie i teraz trafię do piekła – Graciela traciła siły...
- Co ty mówisz. Mogę ci wybaczyć jeżeli to co mówisz jest szczere...
- Jest... Jedyny raz w moim życiu. Zawsze udawałam twoją przyjaciółkę... Uratujcie Cristinę Vellasquez...
- Cristinę Vellasquez? O czym ty mówisz? – spytała zaskoczona Deborah.
- Ona jest... u mnie...
- Nie rozumiem...
- Uratujcie ją. Niech Gustavo ja uratuje przed tymi ludźmi...
- Przed kim?
- Uratujcie ją zanim będzie za późno – po tych słowach Graciela zakończyła swój żywot.
- Jesteście nareszcie! Doszło do wypadku! Jej samochód wpadł w drzewo! Przed chwilą straciła przytomność!
- Deborah... To koniec. Ona na to zasłużyła – wtrącił Gustavo.
- Przykro mi – powiedział po chwili lekarz. Ona nie żyje. Wykrwawiła się. Nic nie można już zrobić.
- Gracielo Guerrero nie żyje. Zasłużyła na taki los po tym wszystkim co nam zrobiła. Ty jej wybaczyłaś i to jest naprawdę piękne, a jej pośmiertny los jest tylko w rękach Boga. My na szczęście sobie już od niej odpoczniemy – powiedział Gustavo zakrywając zmarłej powieki.
- Przynajmniej przed śmiercią zrozumiała swój błąd. Wspomniała coś o Cristinie Vellasquez. Powiedziała, że musisz ją uratować zanim będzie za późno – powiedziała Deborah.
- O co jej chodziło? Ona musiała coś wiedzieć, ale nie zdążyła nam tego przekazać – odparł Gustavo...

Mieszkanie Gustavo.

- Proszę mi otworzyć! To ja Carlo Coracci, przyjaciel twojego brata...
- Ach to ty Carlo. Czego chcesz? – powiedziała po chwili zapłakana Vicky otwierając drzwi.
- Chcę porozmawiać o tym co się wydarzyło.
- A co tobie do tego?
- Możesz mi powiedzieć dlaczego tak postąpiłaś. Ja zrozumiem...
- Nie wiem czy powinnam...
- Twój brat albo twój narzeczony będą wywierać na tobie presję. Możesz wydusić z siebie to co chcesz powiedzieć i otworzyć się przede mną...
- Może masz rację... Nie wyszłam za mąż za Armanda, bo odkryłam, że on skrywa coś pod maską idealnego narzeczonego! Wiele razy podnosił na mnie głos i był taki dziwny. On chyba coś knuł... Nie wiem czy dobrze zrobiłam, ale mam pewne obawy co do niego. Poza tym... ja go chyba jednak nie kocham tak jak myślałam...
- Wiesz co... Dobrze postąpiłaś.
- Co ty mówisz?
- Przynajmniej ja cieszę się, że nie wyszłaś za tego całego Armanda. On na ciebie nie zasługuje. Nie możesz zmienić swojej decyzji. Nic na siłę. To była najlepsza decyzja jaką mogłaś podjąć – powiedział Carlo...

Kilka godzin później.

Szpital.

- Rafael Marques to silny mężczyzna. Przeżył ciężką operację, ale na razie nie możemy wpuścić do niego nikogo z rodziny. Całe szczęście, że go uratowaliśmy. Kwestia kilku minut i mógłby nie żyć - powiedział lekarz.
- Całe szczęście. Dziękujemy - oznajmiła szczęśliwa Deborah.
- To mój obowiązek. Proszę się nie martwić, on wyzdrowieje...
- A moja córka?
- To tylko kilka siniaków. Jutro wypuścimy ją ze szpitala...
- Widzisz? Mówiłem, że wszystko będzie dobrze. Przetrwaliście trudne chwile i nic wam się nie stało. Za to Graciela Guerrero smaży się teraz w piekle - powiedział Gustavo...

Mieszkanie Manola.

- Co tam słychać Manolo? Jestem wykończony. Ale pecha ma don Armandito! Jego narzeczona zostawiła go przed ołtarzem, rozumiesz? Jose Manuel o mało co nie dostał zawału... Czemu jesteś taki przybity? Coś się stało? – zapytał zdziwiony Jaguar.
- Może usiądź braciszku – odpowiedział Manolo.
- Co ci jest?
- Chodzi o Gracielę...
- Wiem, zaraz do niej zadzwonię...
- Poczekaj... Graciela miała wypadek...
- Co takiego?
- Ona nie żyje... Zginęła w wypadku samochodowym próbując zabić córkę Deborah Santacruz – powiedział Manolo.

Jaguar był w szoku...


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 17:55:24 11-05-08, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:21:05 11-05-08    Temat postu:

Fajny odcinek
Graciela umarła. Zapłaci za wszystko zło jakie wyrządziła. Ale chociaz przed śmiercią powiedziała żeby uratowali Cris. Debi powiedziała o tym Gustawowi. Mam nadzieje że odnajdą Cristinę zanim ten Marcos zechce ją zabić.
Vicky nie chce wychodzić za Armanda. Jednak nie jest ona taka naiwna, jak myślał . Dobrze że Carlo do niej pojechał i jej powiedział, że podjęła dobrą decyzję skoro go nie kocha .
JM i Jaguś są wkurzeni, nic nie idzie po ich myśli. Jaguś był w szoku jak sie dowiedział, że Gracy nie żyje. Pewnie teraz on się weźmie za robotę i zechce wszystkich wykończyć, zaczynając od Debi, żeby pomścić śmierć Gracieli.
Świetny odcinek i czekam na new
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 65, 66, 67 ... 72, 73, 74  Następny
Strona 66 z 74

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin