Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Miłość czy nienawiść?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 66, 67, 68 ... 72, 73, 74  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Najgorszy czarny charakter?
Jose Manuel
40%
 40%  [ 10 ]
Jaguar
12%
 12%  [ 3 ]
Fernando
4%
 4%  [ 1 ]
Alvaro
8%
 8%  [ 2 ]
Monika
8%
 8%  [ 2 ]
Armando
0%
 0%  [ 0 ]
Enrique
4%
 4%  [ 1 ]
Vanessa
16%
 16%  [ 4 ]
Wszyscy są tak samo źli
8%
 8%  [ 2 ]
Wszystkich Głosów : 25

Autor Wiadomość
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 18:57:32 11-05-08    Temat postu:

wow Grazzy nie zyje, ale w ostatniich chilach życia przeprosiła Deborah i prosiła ją o wybaczenie, jeszcze powiedziała że Cris jest u niej...ciekawe co teraz pocznie Jagi, jak zareaguje, ze jego ukochana nie zyje...
ciekawe czy uratują Cris, zanim ten Marcos będzie jej chciał dać śmiertelną dawkę zastrzyku..
Vicky uciekła do domu, fajnie ze rozmawia z Carlo, mam wrażenie że policjantowi podoba się dziewczyna
fajne miny musieli mieć wszyscy uczestnicy ślubu, szczególnie Jaguar, który żałował że nigdy nie był od początku do końca na ślubie, i Jose Manuel który po raz kolejnyponiósł porażkę, jego synek został na lodzie..hehe
dobrze ze Rafaela operacja się udała..

czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek )
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 19:25:23 13-05-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: a_moniak oraz basia 871

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

155 ODCINEK

Kilka dni później.

Rezydencja Vellasquezów.

Zdenerwowany Jose Manuel czekał już w swoim gabinecie na Martina Linaresa. Ostatnie wydarzenia znów pogorszyły stan jego zdrowia, ale on nie mógł się tak łatwo poddać. Pomimo niepowodzenia podczas ślubu Armanda oraz śmierci Gracieli wciąż chciał wcielić swój plan w życie. Najpierw dokończenie sprawy z Cristiną, a później rodzina Cordillo.

- Witam. Słyszałem, że ostatnie wydarzenia nie są dla ciebie najlepsze – powiedział Linares.
- Nawet mi o tym nie przypominaj. Szlak mnie trafia na samą myśl o tym. Najpierw nieudany ślub Armanda, a teraz jeszcze śmierć Gracieli. To wszystko psuje! – odparł oburzony Jose Manuel.
- Nie do końca. Śmierć Gracieli Guerrero jest ci na rękę. Ona również dużo wiedziała na temat twoich zbrodni oraz mogła opowiedzieć glinom o Cristinie. A tak masz pewność, że nic im nie powiedziała, bo w innym wypadku twoja żona od razu byłaby odnaleziona przez Gustavo Valdeza i jego ludzi...
- Z jednej strony masz rację, ale z drugiej to Graciela kierowała pobytem Cristiny w tym szpitalu. Od jej śmierci minęło kilka dni, a ja nie mam pojęcia co dalej z moją żoną. Nie wiem czy ona wtajemniczała kogoś w tę sprawę. Zwariować można!
- Ech... Najważniejsze jest to, że informacja w mediach chyba nic nie dała... Musimy teraz dopiąć nasz plan do końca. Trzeba sfingować jej śmierć i to jak najszybciej, bo na dniach mogą ja odnaleźć – zasugerował Linares.
- Ryzykuję, nie rozumiesz? Jeżeli ona umrze, to Valdez dostanie kopię kasety...
- Bzdura! Jeżeli ona ma tę kopię to albo przy sobie albo gdzieś tu w rezydencji. Na pewno cię okłamała. Nie mamy wyjścia! Naprowadzę policję na jej rzekomą śmierć, bo możesz mieć jeszcze większe kłopoty niż masz!
- Nie lepiej zabić ją nie na niby tylko na poważnie? Wyśle się kogoś do tego szpitala i po sprawie...
- Lepiej zróbmy to po mojemu... Zobaczysz, że nie pożałujesz...
- Możesz masz rację...
- A gdzie Jaguar? Nie mogę się ostatnio do niego dodzwonić? Nie wiesz co u niego?
- Nie mam pojęcia. Obawiam się, że biedaczek załamał się śmiercią Gracieli. Nawet już i ze mną zaniechał kontaktów. Chyba wciąż jest w szoku...
- Niemożliwe! On chyba rzeczywiście ją kochał. A myślałem, że Leoncio Pena nie ma w sobie żadnych uczuć. Lepiej niech się weźmie w garść, bo czeka was jeszcze niejedna trudna potyczka – powiedział Linares...
- Owszem... Musi się otrząsnąć, bo inaczej przegramy na całej linii. Nie mogę do tego dopuścić – odparł Jose Manuel.

Mieszkanie Manola.

Manolo był zaniepokojony co się dzieje z bratem. Wprawdzie Jaguar często go odwiedzał, ale nie po to aby uciąć sobie pogawędkę, lecz po to aby potrenować. W swojej norze z kumplami nie miał takiej możliwości. Wyrzucić swój gniew mógł tylko w piwnicy u swojego brata...

- Kiedy wreszcie to się skończy? Niepokoję się o ciebie – powiedział Manolo.
- Nie masz o co. Daj mi spokój! – wściekał się Jaguar.
- O mój Boże! Znowu wyładowywałeś się na tym starym lustrze. Patrz jak wyglądają twoje ręce? Całkowicie je sobie okaleczyłeś!
- Guzik mnie to obchodzi!
- Piwnica wygląda jak jeden wielki burdel. Wszystko porozwalałeś! To chore!
- Zamknij się! To moja sprawa co robię! Wywrócę do góry nogami cały świat o ile tylko będzie trzeba!
- Skoro chcesz się wyżywać to przyniosłem ci ten oto worek treningowy. Spójrz...
- To jedyna poprawna rzecz w życiu którą zrobiłeś. Dziękuję, a teraz wyjdź! Natychmiast!
- Gdybyś mnie potrzebował to daj znać. Musisz dojść do siebie! Ona nie żyje, ale wciąż jesteś nam potrzebny. Mnie, a przede wszystkim szefowi mafii... Jeszcze masz wiele do zrobienia.
- Idź już!
- Dobrze... Już wychodzę...
- Owszem Manolo. Mam jeszcze dużo do zrobienia!

Jaguar w końcu wyładował się na owym worku treningowym. Uderzał go z całych sił jak opętany aż do utraty tchu...

- Każdy kto jest winny śmierci Gracieli zapłaci za nią z nawiązką. O ile jeszcze niedawno chciałem co po niektórych oszczędzić, to teraz nie będę miał litości. Oni nie są tego godni! Zginą wszyscy – Deborah, jej córka, Rafael Marques, ta zdrajczyni jaką jest siostra Gracieli, Valdez z siostrzyczką, Cristina Vellasquez, ta głupia Eva Ronderos, cudownie wyleczony Antonio Landaeta i w końcu Juan z Linda Cordillo. Nikogo nie oszczędzę! Skończył się Jaguar żartowniś. Powróci dawny Jaguar – mściwy i bezwzględny! Moja zemsta dopiero się wypełni, bo inaczej nie nazywam się Leoncio Pena – pomyślał...

Komisariat policji.

- Nie rozumiem decyzji Vicky, nie mogę jej pojąć. Choćbym chciał to nie potrafię. Nie sądziłem, że jest taka... głupia – powiedział Gustavo.
- Mylisz się Gustavo. Ona postąpiła najlepiej jak mogła – odparł Juan.
- Jak to? Co ty mówisz?
- Nie podoba mi się ten Armando. Czuję, że on jest dwulicowy i prowadzi jakąś podwójną grę.
- Co ty opowiadasz? Trzeba mu tylko współczuć... Może Vicky jeszcze zmieni zdanie... Nawet nie wiesz jak mi głupio. Jak ja mam go teraz przeprosić?
- Dziękuj siostrze, bo się opamiętała!
- Nie rozumiem cię Juan. Co ty chcesz mi powiedzieć? Przecież wszyscy popieraliście ten związek. Eva była wniebowzięta. Myślałem, że spalę się ze wstydu po tej decyzji Vicky...
- Nie znasz prawdy Gustavo... Ja nie mam wyjścia i muszę ci ja wyznać. Przepraszam, że dopiero teraz...
- Jakiej prawdy do cholery?
- Co Armando Perez mówił ci na temat swojego ojca?
- Nic takiego. Powiedział tylko, że nawet go nie zna i że opuścił go oraz jego matkę przed laty...
- To tylko częściowa prawda. On zna swojego ojca. Nie zgadniesz kto nim jest.
- Kto?
- Spadniesz z krzesła... Upodobnił się do niego, ale na moje oku doskonale udaje...
- Kto jest ojcem Armanda? – zapytał zdenerwowany czekaniem Gustavo.
- Nie kto inny jak Jose Manuel Vellasquez! – powiedział Juan

Mieszkanie Gustavo.

- Co ty tu robisz Armando? – zapytała Vicky.
- Co ja tu robię? Od kilku dni chowasz się przede mną i myślisz, że ci się uda, tak? – odparł Armando.
- Wiem jak się czujesz, ale ja naprawdę nie mogłam... Zrozum... Ja nie mogę za ciebie wyjść!
- Doprawdy? Już mnie nie kochasz? Przecież byłaś tak ślepo zakochana we mnie...
- Właśnie – ślepo... Ale zrozumiałam, że nie mogę za ciebie wyjść.
- Dlaczego? Czyżbym się nie sprawdził?
- Nie kocham cię Armando. To było tylko złudzenie...
- Kpisz sobie?
- Skądże... Jakbym śmiała. Wiem jak się czujesz. Przepraszam cię, ale lepiej, że stało się to przed ślubem niż po nim. Zaoszczędzilibyśmy sobie problemów... Co robisz?
- Pokaże ci moja droga Victorio to co miałem ci pokazać po ślubie. Uniemożliwiłaś mi jednak to, więc przejdę do rzeczy już teraz. Nauczę cię mnie szanować! – Armando wyciągnął pas i widać było, że nie żartuje...
- Co ty robisz? Zwariowałeś?
- Pokaże ci jakiego piekło uniknęłaś! Choć z drugiej strony będziesz cierpieć już teraz i nikt cię nie obroni!
- Przestań Armando! To nie jest śmieszne...
- Owszem nie jest. To jest okrutne, ale na to zasłużyłaś. Na taki właśnie żałosny koniec... właśnie za to jak mnie potraktowałaś! Skończę tą mękę z tobą raz na zawsze! – krzyczał Armando.

Vicky była przerażona...

Dom Juana.

- Jestem naprawdę w szoku. Biedny Armando... Teraz na pewno cierpi. Powinnam być przy nim w tej trudnej dla niego chwili – powiedziała Eva.
- Daj spokój. Jest dorosły i na pewno sobie poradzi chociaż zdziwiła mnie decyzja Vicky – odparła Linda.
- To wszystko jest dziwne. Nie rozumiem tego – ocenił sytuację Miguel.
- Nie rozumiem jak ta dziewczyna mogła tak postąpić. Przecież kochała Armanda. Co w nią wstąpiło?
- Nie wiemy. Może w rozmowie z bratem wyzna dlaczego tak postąpiła. Coś musi się za tym kryć...
- Masz rację kochanie. To musi mieć jakieś drugie dno. Wybaczcie, ale moim zdaniem wina leży po obu stronach. Coś było nie tak i nie zdążyli sobie tego wyjaśnić przed ślubem – zauważył Miguel.
- Ciekawe czy Armando zrozumie, że nie ma już raczej odwrotu. Czy będzie umiał wybaczyć tej dziewczynie? – zastanawiała się Linda...

Komisariat policji.

- Na Boga Juan! Teraz mi dopiero o tym mówisz? Jeżeli on odziedziczył pewne cechy po swoim ojcu, to zaczynam się bać o moją siostrę! – denerwował się Gustavo. Najpierw ta historia z Deborah i Rosą, a teraz jeszcze Vicky...
- Gdzie jest teraz Victoria? – zapytał Juan.
- W domu sama... A jeżeli ten człowiek ją odwiedzi? Pilnowałem jej, ale w końcu jest dorosła i... On może być wzburzony... Jadę tam!
- Jadę z tobą!
- Nie ma czasu do stracenia. Jeżeli Armando to syn Jose Manuela Vellasqueza, to wróżę sobie kolejne kłopoty. Oby nie skrzywdził mojej siostry, bo nie ręczę za siebie!

Szpital.

- Cudownie, że już wychodzisz ze szpitala. Dla mnie i dla Rosy jesteś
bohaterem – powiedziała Deborah.
- Nie przesadzaj. Gustavo zrobiłby dla ciebie to samo na moim
miejscu – odparł Rafael.
- Wiem, ale dziękuję ci z całego serca. Pokazałaś jak bardzo ci na nas zależy. Wymazałeś swoje dawne błędy.
- Byłeś wspaniały. Jak dobrze, że żyjesz – dodała Rosa.
- Na całe szczęście ta wariatka Graciela Guerrero już nigdy was nie skrzywdzi. Kamień spadł mi z serca. Już zawsze będziecie szczęśliwi... w trójkę z Gustavo...
- Jak to?
- Nie chcę być tym czwartym na doczepkę. Wy stworzycie naprawdę cudowną rodzinę. Dla mnie marzeniem jest tylko odwiedzanie mojego aniołka, czyli Rosy. Nic więcej...
- Wiem Rafael. Nie będzie z tym problemu. Zawsze będziesz dla niej ojcem, a dla nas przyjacielem rodziny. Dobrze rozumiecie się z Gustavo i to jest najważniejsze. Kłopoty są już za nami – cieszyła się Deborah...

Kawiarnia.

- Mówiłem, że zaproszę panią na kawę? I nie myliłem się? A co najważniejsze – moje nogi nie potrzebują już wózka inwalidzkiego – powiedział Antonio.
- Wierzyłam w pana i wiedziałam, że tak właśnie się to skończy – odparła Patricia Ayala.
- Przestańmy z tym panem i panią... Przejdźmy na ty...
- Skoro chcesz... To dla mnie przyjemność...
- Dla mnie jeszcze większa... Nie układało mi się w życiu, ale teraz poczułem, że los zaczyna się do mnie uśmiechać...
- Cieszę się. Może i mnie się kiedyś uda...
- Na pewno. Zaraz wypijemy za lepsze czasy. Ale nie kawą tylko czymś mocniejszym jeżeli nie masz nic przeciwko? – zapytał Antonio...
- Skądże... Oby te lepszy czasy nadeszły – uśmiechnęła się Patricia...

Szpital psychiatryczny.

- Pani Graciela zginęła w tak okrutny sposób... Kto teraz zajmie się tym wszystkim? – zapytała Marisa.
- Nie wiem. Będą wybory na nowego dyrektora placówki – odparł Marcos.
- A co zrobimy z tą pacjentką – jej znajomą?
- Na razie nic. Zastanowimy się nad tym za kilka dni jak ten chaos ucichnie...
- Jak chcesz...
- Dałem jej środki nasenne jak nakazała mi jeszcze kiedyś pani Graciela. Wspólnie zastanowimy się później co dalej z tą Rebeką Palacios...
- Dobrze. Informuj mnie o wszystkim...
- Mam pieniądze, a ta wariatka Guerrero nie żyje. Mógłbym nie zrobić nic, ale z drugiej strony dotrzymam umowy i chętnie pozbędę się tej całej Rebeki. Niedługo wstrzyknę jej ostatnią dawkę po której już nigdy się nie obudzi – pomyślał Marcos...

Firma Vellasquezów.

- Nie dziwią cię te częste odwiedziny Sandry u ojca? – zapytała Luisa.
- Czemu mają dziwić? Ta nasza sekretarka, nie tylko moja – odparł Raul.
- Nie lubię jej i dobrze wiesz czemu – wtrąciła Monika.
- Jesteś o nią zazdrosna, ale nie masz powodów ku temu. Ona dobrze wykonuje swoją pracę i nie mam jej nic do zarzucenia. Przestań się dąsać...
- Nie podoba mi się ta kobieta i nie zmienię o niej zdania...
- Kobiety – westchnął Raul...

Tymczasem...

- Witaj Sandro – powiedział Jose Manuel.
- Mam mówić o tym tu i teraz? – zapytała nieśmiało Sandra.
- Tak, bo nie mam czasu gdzie indziej. Jak maja się sprawy?
- Proponuję sędziego Fuentesa. Da się kupić za każde pieniądze. Wyciągnie Vanessę zmieniając wyrok sądu. Później pan użyje swoich wpływów, a ona zazna wolności...
- Doskonale. Nie trawię tej idiotki, ale przyda mi się w zemście na pewnych ludziach. Co do sędziego Fuentesa to zgadzam się. Ta szuja ma swoją cenę, ale mogę ją zapłacić...
- Przekaże zatem przyjaciółce dobre wieści...
- Masz ochotę na mojego syna Raula i dostaniesz go... w swoim czasie... Na razie jednak mam inne sprawy na głowie...
- Dziękuję panu...
- Nie dziękuj, bo nie masz jeszcze za co. Rób swoje, a nie pożałujesz. Nikt nie może wiedzieć o twoim udziale w tej sprawie...
- Wiem...
- Możesz odejść... Zrobię co trzeba i wyciągnę tą kretynkę z więzienia. Ona rozdzieli Miguela z Lindą, a potem ja ją zlikwiduję. Nie wie co ją czeka. Pomoże mi, ale prędzej czy później zapłaci za porwanie Luisy. Zabawę czas zacząć – pomyślał Jose Manuel...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 19:46:01 13-05-08    Temat postu:

Grazzy, nie żyje, Jaguar jest zdołowany jej śmiercią, naprawdę ją kochał, a teraz chce się zemścić na wszystkich...oj będzie mocno..
ciekawe co z Cristiną, czy sfingują jej śmierć, mam nadzieje zę ten Marcos nie zabije jej dawkami morfiny..
Sandra z Jose manuelm weszli w spółę..ech problemy nigdy się nie skończą
a Monika ma przeczucia co do tej Sandry...
mam nadzieję ze Gustavo przybędzie do domu zanim mando zrobi coś Vicky, już wie ze jest on synem Jose Manuela...
Antonio umówił się z Patriią, no, no, może coś z tego będzie )
czekam na newik )
pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 20:10:05 13-05-08    Temat postu:

Fotki z niedoszłego ślubu Vicky i Armanda oraz rozpacz Jaguara po śmierci Gracieli











Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:23:12 14-05-08    Temat postu:

Bardzo fajny odcinek.
Jaguar rozpacza po śmierci Gracieli, chyba naprwde ja kochał. I nie myliłam sie będzie sie mścił.
Armando to drań. Oby nie zdążył nic zrobic Vicky. Oby Juan i Gustawo na czas zdążyli. Dobrze, że Juan powiedział Gustawowi o tym, że Armando to syn JM.
Sandra weszła w spółkę z JM i przystępują do akcji. Chcą wyciągnąć Vanesse z wiezienia aby pomogła jej w zemście, ale JM ma potem inne plany. Chce ją zlikwidować. A Sandra ma chrapkę na Raula. Monice się ona nie podoba i pewnie będzie miała na nią oko.
Antonio i Patricia na obiecanej kawie. Mam nadzieje że coś z tego będzie.
Cristina nadal leży w szpitalu. Jest w niebezpieczeństwie. Mam nadzieje że nie uda się Marcosowi jej zabić.
Fajnie że Rafael wychodzi ze szpitala. Bardzo go polubiłam. Jest w porządku.
Pozdrawiam i czekam na new
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 15:29:13 14-05-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: a_moniak oraz basia 871

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

156 ODCINEK

Firma Vellasquezów.

Jose Manuel nie myśląc długo zadzwonił do sędziego Fuentesa.

- Witam cię Jorge. Tu Jose Manuel Vellasquez. Kopę lat – powiedział...
-Niesamowite. Wreszcie się odezwałaś. Myślałem, że zapomniałeś już o starych przyjaciołach – odparł sędzia Fuentes.
- Skądże znowu. O wiernych kompanach się nie zapomina. Zresztą o ile się nie mylę, to właśnie ty masz u mnie dług wdzięczności. Nie zapominaj, że to ja płacę ci na twoje konto w Meksyku...
- Nie zapominam, ale...
- Żadne ale... Mam dla ciebie zadanie. Musisz zwolnić kogoś z więzienia i to w trybie natychmiastowym.
- To nie będzie łatwe...
- Nie rozśmieszaj mnie. Dla ciebie wszystko jest łatwe jeśli tylko ma swoją cenę... Dobrze ci zapłacę jak zawsze zresztą, ale musisz wyciągnąć tę kobietę z więzienia. Więcej szczegółów podam ci jutro jak się spotkamy.
- Gdzie?
- Przyjedź do mojej rezydencji. Powspominamy stare czasy i dobijemy kolejnego interesu. Nie spóźnij się, bo wiesz, że tego nie lubię.
- Będę na pewno.
- Wspaniale, że tak dobrze się rozumiemy. Do zobaczenia panie sędzio – powiedział Jose Manuel.
- Co on znowu kombinuje? Obym nie narobił sobie przez to kolejnych kłopotów – westchnął Jorge Fuentes.

Tymczasem...

- Myślisz, że Armando mógł odwiedzić Vicky? Może przesadzamy – powiedział Juan.
- Może tak, a może nie... Lepiej dmuchać na zimne. To co powiedziałeś przeraziło mnie... Oby mojej siostrze nic się nie stało, bo w innym razie skończę zarówno z Jose Manuelem jak i jego synkiem. Raz na zawsze, a nie będzie przestrzegał prawa pomimo tego, że jestem komendantem policji! – wściekał się Gustavo.
- Uspokój się. Zaraz będziemy na miejscu...
- Szybciej! Szybciej! Znowu mam złe przeczucia, a raczej się nie mylę...

Mieszkanie Gustavo.

Armando dwukrotnie uderzył już Vicky, która nie miała sił się bronić...

- Nie zgwałcę cię, ale nauczę szacunku i respektowania mnie! Wiesz ile jak dla ciebie zrobiłem! Byłem wspaniały i dobry, załatwiłem ci najlepszy ślub na świecie, a ty co? Zakpiłaś sobie ze mnie? I właśnie za to spotka cię teraz kara! – grzmiał Armando.
- Puść mnie! Już wystarczy draniu! – krzyczała roztrzęsiona Vicky.
- Wystarczy wtedy kiedy ja uznam to za stosowne. Nie próbuj się bronić i uciekać, bo tylko pogarszasz swoją sytuację!
- Gustavo cię dopadnie łotrze! Skończysz w więzieniu!
- Doprawdy? To gdzie jest teraz ten twój bohater – braciszek? Jakoś go nie widzę. Jesteś bezbronna i nic nie możesz na to poradzić!
- Zostaw mnie w spokoju! To nie ujdzie ci na sucho!
- Przekonamy się kto będzie górą. Na pewno nie ty!

Nagle oboje usłyszeli pisk opon samochodu. Wszystko stało się jasne. Wrócił Gustavo...

- Mój brat właśnie przyjechał. Już po tobie!
- Masz szczęście dziwko! Bądź pewna, że jeszcze się spotkamy!

Armando wybiegł tylnym wyjściem. Po chwili w mieszkaniu zjawili się Gustavo i Juan.

- Mój Boże! Co tu się stało! Vicky? Jak ty wyglądasz? Kto cię tak urządził? Wiedziałem, że coś jest nie tak – powiedział załamanym głosem Gustavo.
- To sprawka Armanda. Przed chwilą uciekł tylnym wyjściem – odparła Vicky.
- Ten drań zwiał mi z pola widzenia – westchnął Juan który próbował gonić Armanda.
- Przeklęty Armando Perez! Nie wie z kim zadarł! Nikt nie będzie podnosił ręki na moją siostrę! Skończę kiedyś raz na zawsze z tą szajką bandytów. Miarka się przebrała – powiedział z surową miną na twarzy Valdez.
- Armando Perez na pewno teraz ucieknie, ale założę się, że doprowadzi nas do niego sam Jose Manuel Vellasquez. Jestem tego
pewien – stwierdził Juan...

Mieszkanie Lindy i Miguela.

- Los znów nam nie sprzyja kochanie... Możesz pomyślisz, że jestem egoistką, ale ta tragedia związana z twoją mamą znów uniemożliwi nasz ślub, a także ślub Luisy i Juana. My chyba nigdy się nie pobierzemy – powiedziała smutna Linda.
- Daj spokój. Nie jesteś egoistką. Pobierzemy się na pewno. Już tyle przeszkód pokonaliśmy na swojej drodze, więc pokonamy również każdą inną. Martwię się jednak tym zniknięciem mamy. To trwa już zbyt długo... A jeżeli ona została zamordowana? Ufam Valdezowi, ale na razie policja jest bezradna... Boję się, że może stać się
najgorsze – zastanawiał się Miguel.
- Na pewno tak nie będzie. Moim zdaniem najbliższe kilka dni rozstrzygnie całą sprawą. Jestem przekonana, że ta sprawa będzie miała swój pozytywny finał...
- Oby tak było...
- Nasz skarb Diegito się obudził. Pójdę do niego. Przynajmniej on jest jeszcze tak malutki, że nie musi się niczym przejmować. Nie wie co to są problemy...
- I żeby jak najdłużej się z nimi nie stykał. Jeszcze całe życie przed nim...
- Mając takich rodziców nigdy nie będzie mu źle. Zobaczysz, że wszystko się ułoży – oceniła sytuację Linda...
- Wiem... Wierzę, że mama się odnajdzie, a nasz ślub w końcu się odbędzie, bo chyba wyczerpaliśmy już limit pecha – śmiał się Miguel...

Kawiarnia.

- Miło mi było, ale muszę już lecieć. Dziękuję ci za wszystko – powiedziała zadowolona Patricia.
- Cała przyjemność po mojej strony. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się zobaczymy – odparł z uśmiechem Antonio.
- Również mam taką nadzieję...
- Los nas ze sobą zetknął... Mamy podobnie trudną przeszłość, ale może z tej mąki będzie chleb...
- To miłe co mówisz, ale nie przesądzajmy. Czas pokaże co będzie dalej. Raz jeszcze dziękuję za wszystko. Patricia pocałowała Antonio w policzek.
- Teraz albo nigdy. Więcej szans możesz nie mieć chłopie. Patricia Ayala będzie moja już niedługo – pomyślał zadowolony Antonio...

Szpital psychiatryczny.

- Nareszcie ktoś do mnie przyszedł! Muszę do kogoś zadzwonić! Natychmiast! – powiedziała Cristina.
- Pani chyba żartuje. To nie jest hotel tylko zakład dla ludzi
obłąkanych! – powiedział Marcos.
- Uspokój się Marcos! Przykro mi, ale nie możemy pani zadzwonić pani Rebeko – dodała Marisa.
- Pani Rebeko? Co to za bzdury? Jestem Cristina Vellasquez! Chce zadzwonić do swoich dzieci!
- To niemożliwe! Pani jest chora i musi się leczyć! Nie zadzwoni pani ani nigdzie nie wyjdzie...
- Co za głupoty pan opowiada! Ja nie jestem chora! To wszystko przez Gracielę Guerrero! Gdzie jest ta kobieta! To ona kazała wam mnie tu więzić!
- Nikt panią nie więzi. My sami nie rozumiemy co tutaj się dzieje... Pani Graciela zginęła tragicznie kilka dni temu... Do czasu wyboru nowej dyrektorki szpitala, nic nie możemy zrobić.
- Ale ja jestem...
- Proszę leżeć spokojnie i nie próbować robić żadnych głupot... Odwiedzę panią później – powiedziała Marisa.
- Jeżeli spróbuje pani uciec, wstrzykniemy pani kolejny zastrzyk. Nie radzę więc kombinować pani Rebeko – dodał Marcos.
- O co tu chodzi? Graciela nie żyje? Czyżby Jose Manuel się jej pozbył? Ale po co? Dlaczego wciąż mnie więzi? Muszę porozmawiać z tą pielęgniarką, bo wydaje się być miła i godna zaufania. Ten drugi to skończony kretyn. Wydostanę się z tego piekła! Przysięgam, że to zrobię – powiedziała sama do siebie Cristina...

Jakiś czas później.

Mieszkanie Manola.

- Skoro Mahomet nie przyszedł do góry, to góra przyszła do Mahometa. Co z tobą? – zapytał Jose Manuel patrząc na nic nie mówiącą mu twarz Jaguara.
- Człowieku... Ocknij się wreszcie! Czas działać! – dodał Martin Linares.
- Też mu to mówiłem, ale on nie kontaktuje – zauważył Manolo.
- Dajcie spokój! Nic mi nie jest – odezwał się wreszcie po chwili ciszy Jaguar.
- Widzę, że masz depresję. Rozumiem twój ból po stracie Gracieli. Nic nam się nie układa. Graciela i Armando zawalili swoje misje, ale to nie oznacza jeszcze naszej klęski. Weź się w garść!
- Właśnie to robię! Coś panu powiem – jeszcze nigdy nie czułem się tak jak przez ostatnie kilka dni! Czuję w sobie ogromną pustkę! Ale jest jeszcze we mnie coś co powoduje, że chce mi się żyć... Jest to chęć zemsty. Mogę zabić wszystkich... kogo pan tylko wskaże... nawet za darmo... Pomszczę śmierć Gracieli! Nasze grono się kurczy, ale nie zginie póki żyje Leoncio Pena. Proszę powiedzieć tylko co mam zrobić, a wykonam zadania bez wahania! Nawet teraz! – krzyczał Jaguar.
- Uspokój się! W takim stanie nie będziesz porywał się z motyką na słońce... Podoba mi się jednak to, że nie zamierzasz się poddać. Daję ci wolną rękę w sprawie Deborah, jej córki, Marquesa i innych zdrajców. Natomiast musisz pamiętać, że będziesz mi potrzebny w zabiciu Cordillów!
- Pamiętam i to bardzo dobrze. Zrobię to z zimną krwią jeszcze lepiej niż przed 22 laty. Zobaczy pan...
- Wierzę ci. Cieszę się, że dochodzisz do siebie. A teraz sprawa Cristiny... Trzeba sfingować jej śmierć. Decyzja zapadła...
Linares – jaki masz plan? – zapytał Jose Manuel.
- To bardzo proste... Zainscenizujemy to w doskonały sposób. Potrzebne będą tylko jakieś jej ubrania i kosmetyki oraz trochę krwi. Co powiesz na utonięcie? – spytał Martin Linares.
- Doskonale. Nie będzie z tym problemu. Już mówiłem, że ryzykuję, ale trudno. Mam dość tego ciągłego szukania jej przez policję. Niech wreszcie zamkną tę sprawę!
- Linares ma rację. To powinno się udać. Ja najpierw skończę z tą bandą idiotów która skrzywdziła Grazzy, a później razem dokończymy to czego nie zrobił pański syn nieudacznik don Armandito... A na sam koniec Juan oraz Linda Cordillo dostaną od nas piękne prezenty ślubne. Nie zapomnimy o nich – podsumował Jaguar.
- Wracasz do gry... Tego stanowczego tonu w twoim głosie potrzebowałem. Teraz już wiem, że wygramy tę wojnę – cieszył się Jose Manuel.

Komisariat policji.

- Jak miło, że odwiedzasz mnie w pracy kochanie – ucieszył się Gustavo na widok Deborah.
- Czasami trzeba – odparła zadowolona Deborah. Cieszę się, że wszystko w porządku u Rafaela i Rosy. Wreszcie skończyły się nasze kłopoty. Zarówno Maniche jak i Graciela nie dali nam rady...
- Kłopoty dopiero się zaczną...
- Co masz na myśli?
- Armando pobił Vicky i uciekł! Przeklęty drań!
- O mój Boże... Co jej jest?
- Na szczęście nic poważnego, ale nie wiesz czego się dowiedziałem... Armando to nieślubny syn Jose Manuela Vellasqueza!
- Co takiego?
- To prawda... Wdał się w tatusia tylko skutecznie do tej pory się maskował. Niestety wrogów wcale nam nie ubywa... Muszę również w końcu odnaleźć Cristinę Vellasquez...
- Mówiłem ci co mówiła na jej temat Graciela. Ona coś wiedziała...
- Ale co?
- Może to sprawka Jose Manuela? Graciela mogła z nim działać w spółce...
- Wiem, ale jak zwykle nie mamy żadnych dowodów, bo Graciela nie żyje.
- Skoro Graciela mówiła żeby uratować Cristinę, to ona na pewno jeszcze żyje – zauważyła Deborah.
-Masz rację... Pytanie tylko gdzie przebywa i kto dokładnie za tym stoi. Dowiem się tego prędzej niż myślisz – powiedział Gustavo.


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 21:23:58 16-05-08, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:47:05 14-05-08    Temat postu:

Bardzo fajny odcinek.
Jaguar popadł w depresje po żmierci Grazzy, ale chce się mścić. Oj będzie się działo.
Na szczęście Gustawo i Juan przybyli na czas i Armando nie pobił dotkliwie Vicky.
Cristina chce uciec ze szpitala, mam nadzieje że ta pielęgniarka jej pomoże zanim będzie za późno, zanim ten Marcos zechce wstrzyknąć jej śmiertelną dawkę zastrzyku.
Deby odwiedziła ukochanego w pracy i powiedziała co jej Graciela mówiła w chwili śmierci. Może Gustawo wpadnie gdzie może przebywać Cris. Oby, bo jest w wielkim niebezpieczeństwie.
JM chce sfingować śmierć Cris przy pomocy Linaresa i wyciągnąc Vanessę z wiezienia przy pomocy sędziego. Ciekawe czy im się uda bo ostatnio mają wyjątkowego pecha.
Pozdrawiam i czekam na new
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natka***
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 15 Mar 2007
Posty: 6770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:50:52 16-05-08    Temat postu:

A więc przeszłam przez wielkie nadrabianie zaległości Zaczne od tego, że odcinki jak zawsze rewelacyjne
Odcinek 151
Armando i Sandra mają ze sobą niezły układ. Planują odbicie Vanessy To mi się w głowie nie mieści. Jak ta stuknięta kobieta ma wejść w szeregi Obozu Milusińskich? Sandra chce usidlić Raula. Ciekawe do czego będzie zdolna by osiągnąć zamierzony cel...
Nasza Mafia planuje upozorowanie śmierć Cristiny. Jose Manuel załatwił nawet jej niezbędne rzeczy.
Graciela ma własną koncepcję na pozbycie się Deborah, a Jagi rozkoszuje się planem zabicia Cordillów. Jaguar trafnie podsumował, że teraz każdy członek mafii działa na pełnych obrotach. Szkoda tylko, że Manolito nie dostał żadnego zadanka, ale znając jego poczucie humoru, Jose Manuel pewnie boi się mu zaufać.
Lucia chyba naprawdę się zmieniła Wygłosiła sprostowanie w swoim programie czym zadziwiła nawet Gustavo. Do tego tematem jej kolejnego programu było zaginięcie Cristiny Vellasquez. Ciekawe czy to pomoże.
A jednak istnieje kopia kasety z dowodem! Kryśka zamierza sprawić by owa kasetka trafiła w ręce policji.
Jose Manuelowi nie bardzo spodobało się nagłośnienie przez Lucię sprawy jego żony. Ale jego dzieci są odmiennego zdania.
Świetnie, że Antonio odzyskał całkowitą sprawność. Nic dziwnego, że czuje się jak nowo narodzony. Juan już nie może doczekać się spotkania z siostrą i ukochaną. Antek ma nadzieję, że i jemu uda się w miłości i nawet myśli o Patricii Alaya.
Czyżby Grazzy chciała krzywdzić dzieci Cristiny, by ta zaczęła coś mówić Póki co teraz Graciela chce zająć się Deby i Rosą...
Odcinek 152
Juan i Antonio w końcu powrócili do kraju. I nawet wybierają się na ślub Armandita z Vicky.
Kolejne spotkanie Jose Manuela z Jagim i to z możliwością na przejażdżki konne Jose Manuel jest w wyśmienitym humorze bo w końcu nadszedł dzień ślubu don Armandita.
"Nie rozumiem pana – po pierwsze chciał pan przed laty zabić dzisiejszego pana młodego, po drugie dobrze pan wie, że on chce unieszczęśliwić tę biedną dziewczynę, a po trzecie...
- Co po trzecie?
- Wie pan co... Pójdę z panem! – powiedział dumnie Jaguar.
- Co takiego?
- Obaj zajmiemy miejsca z tyłu kościoła aby nikt nas nie rozpoznał. Wreszcie będę mógł uczestniczyć w jakimś ślubie...
- Oszalałeś!
- Nie oszalałem. Tak zrobimy.
" I takim oto sposobem Jaguar wprosił się na ślub don Armandita. Biedaczka chyba nikt wcześniej nie zapraszał na takie ceremonie, skoro teraz tak bardzo chce uczestniczyć w tym ślubie. Jose Manuel i Jaguar jak stare dobre małżeństwo razem pójdą na tą ważną uroczystość. Pięknie po prostu
Graciela za wszelką cenę chce zrobić to, co nie udało się Maniche. Na pierwszy ogień ma iść Rosa.
Świetne to niespodziankowe wejście Juana On był z pewnością bardzo potrzebny Lindzie i Luisie. Wszyscy są szczęśliwi, a Juan nawet nie domyśla się, że coś jest nie tak...
Trzeba przyznać, że Vanessa ma niezłe szczęście. Trafiła jej się świetna przyjaciółka, która chce wydostać ją z więzienia. Nie cierpię tej kobiety! Jak dla mnie mogłaby zapaść się pod ziemię! Wygląda jak mumia a mimo to chce zemścić się na Miguelu i nie dopuścić do jego ślubu z Lindą. Na całe szczęście nawet nie wspomniała o Diego...
Szkoda, że Deby nie chce iść z Gustavo na ślub jego siostry Po ostatnich wydarzeniach boi się kolejnego skandalu. Ale przecież będąc z Gustavo nie robi nic złego! Żal mi Vicky. Biedaczka jest niezdecydowana, do tego doszła do wniosku, że nie kocha Armanda...
O ja nie mogę! Jaguar i Jose Manuel w garniturach i ciemnych okularach zjawili się w kościele. Musieli wyglądać jak ochroniarze
"- Mały ten kościółek... Gdzie miejsce dla VIPÓW? – zapytał Jaguar.
- Zamknij się, bo ktoś nas usłyszy i rozpozna – odparł Jose Manuel.
- Już siedzę cicho. Szkoda, że nie przyjechała jeszcze Graciela, Linares
i Manolo. Oj biedny ten Valdez. Jest taki głupi. Raz, że nie widzi w co wdeptała jego siostra, a dwa... ma nas na wyciągnięcie ręki, ale niestety nie zrobię mu tej przyjemności i nie dam się aresztować...
- Przestań już! Za chwilę on cię rzeczywiście pozna i zamiast odprowadzić swoją siostrę do ołtarza, to odprowadzi ciebie do więzienia!

Jagiemu zamarzyły się w kościele miejsca dla vipów. Szkoda, że nie przyjechali z nimi Martin, Grazzy i Manolito wtedy byłoby zabawniej
Nie byłoby ciekawie gdyby żarty Jose Manuela się urzeczywistniły... Gustavo miałby odprowadzić Jagiego do aresztu zamiast Vicky do ołtarza
Graciela rozpoczęła realizację swojego planu. Nie spodziewałam się, że Rafael uratuje życie Deborah. Graciela ucieka wraz z porwaną Rosą do samego piekła. Co to może znaczyć?
Odcinek 153
Temu Jagiemu to usta się nie zamykają. Mógłby gadać i gadać Jaguar znalazł niezłe usprawiedliwienie na powrót do zdrowie Antka - medycyna poszła naprzód. Dla Jose Manuela ślub don Armandita jest jedynym którego oczekiwał
Dobrze, że wśród przechodniów znalazł się jakiś lekarz. Może dzięki niemu Rafael nie umrze. Deby pomknęła za Gracielą...
Ta cała Marisa wpycha nos w nie swoje sprawy. Coś nie pasuje jej odnośnie Cristiny... Można się było domyślić, że w końcu kogoś zaciekawi ta dziwna sprawa...
Carlo odkrył kim tak naprawdę jest Martin Linares. Wyszło na jaw, że z naszego detektywa niezłe ziółko. Skoro Carlo chce się nim zająć, to chyba plan mafii z udziałem Martina nie wypali Martin jednak jest teraz zajęty lokalizowaniem miejsca pracy Loreny. Biedak nawet nie podejrzewa, że lada chwila może znaleźć się za kratkami.
Raul dużo czasu spędza w towarzystwie Sandry, co jej jest na ręke. Ciekawe co na to wszystko Monika
No proszę, a zapowiadał się taki piękny ślub! Armanditowi nawet gładko poszła przysięga małżeńska. A Vicky na całe szczęście zmądrzała i zostawiła don Armandita przed ołtarzem. Zaproszeni goście musieli się nieźle zdziwić, nie mówiąc już o panu młodym, który myślał, że wszystko idzie po jego myśli. Jose Manuelowi nie spodobało się to co zobaczył. Wygląda na to, że kolejna akcja Obozu Milusińskich okazała się niewypałem Takim oto sposobem zaproblemionemu Jose Manuelowi doszedł kolejny problemik...
Nad obozem wisi tego dnia jakiś fatum! Najpierw Carlo odkrył kim tak naprawdę jest detektyw Linares, potem ta ucieczka Vicky sprzed ołtarza a teraz jeszcze Grazzy uderzyła rozpędzonym samochodem w drzewo. To straszne Rosie udało się uciec. Biedna dziewczynka pewnie jest cała poturbowana.
Odcinek 154
Trochę to dziwne, że mimo tego iż Rosa wyskoczyła z pędzącego samochodu właściwie nic jej się nie stało. Widocznie miała dużo szczęścia. Podobała mi się postawa Deborah. W końcu po tym wszystkim czego doznała przez Gracielę mogłaby stamtąd odejść a jednak postanowiła jej pomóc i zadzwonić po karetkę
Armando nie potrafi przełknąć tego co zgotowała mu Vicky Dobrze mu tak!
Jose Manuel nie potrafi pojąć jak można było zakpić z jego najbardziej męskiego syna Jaguar nieco się o niego martwi, ale jest to spowodowane tylko troską o własne honorarium. Biedny Jagi, znowu nie było mu dane uczestniczenie w ceremonii od początku do końca.
Graciela powierzyła opiekę nad Kryśką Marcosowi. Musiała mu za to nieźle zapłacić. Najważniejsze jednak aby Marcos niedopuścił tej całej Marisy do Cristiny.
Cholerka! Nawet ktoś taki jak Graciela w chwili śmierci potrafi wiele zrozumieć. Chciała wyrządzić Deby krzywdę tylko dlatego, że jej zazdrościła. To przykre. Graciela bardzo chciała wyznać Deby gdzie jest Cristina, jednak jej się to nie udało. Szkoda, że umarła. Ciekawe co powiedziałby Jagi gdyby dowiedział się, że Grazzy prawie zdradziła mafię przed śmiercią
Fajnie, że Vicky zdecydowała się pogadać z Carlem. Ona naprawdę przejrzała na oczy, skoro nawet domyśliła się, że Armando coś knuł. Carlo cieszy się, że Victoria tak postąpiła. Czyżby odkrył, że będzie miał teraz jakieś szanse u Vicky
Rafael na całe szczęście został uratowany! Deby ma powody do szczęścia. Nie straciła tego dnia nikogo bliskiego, choć wyglądało to groźnie. Tylko Grazzy odeszła, ale widocznie zasługiwała na taki los.
Monoluś nie miał łatwego zadania. Musiał poinformować brata o śmierci Grazzy. Ciekawe jak Jaguś to przyjmie?
Odcinek 155
Przez ostatnie wydarzenia stan zdrowia Jose Manuel znów się pogorszył Teraz przynajmniej Linares chce wprowadzić swój plan w życie. Gdyby mu się udało byłoby to w końcu jakieś oderwanie od złej passy obozu milusińskich. Jose Manuel byłby nawet gotów zabić żonę, na poważnie. Dziwne, że Linares się z nim nie zgodził. Widocznie chce zabłysnąć i się wykazać.
Czyżby Jagi wpadł w jakąś depresję?! Biedaczek najwidoczniej nie potrafi pogodzić się z śmiercią ukochanej Grazzy Może on ją rzeczywiście kochał... Jego stan musi naprawdę być poważny skoro nawet Jose Manuel od kilku dni nie ma z nim żadnego kontaktu. Jagi wyładowuje swój gniew w piwnicy Manola. To naprawdę nie wygląda dobrze. Skoro już okaleczył sobie ręce to co będzie później? Dobrze, że Manolo załatwił mu ten worek treningowy. To znacznie bezpieczniejsze.
Skończył się Jagi żartowniś a powrócił dawny mściwy i bezwzględy Jaguar. Chce zemścić się za śmierć Gracielii. Jaguar zrobił sobie nie krótką listę osób do zabicia. Ciekawe czy naprawdę nie będzie miał litości
Jak Gustavo może mówić, że Vicky jest głupia? Nie ma do tego prawa, w końcu to jego siostra. Mam nadzieję, że w końcu przestanie współczuć don Armanditowi po tym jak dowiedział się kto jest jego ojcem.
Jak Armando mógł pobić Vicky?! To skończony psychol! Idealną parę tworzyłby z Vanessą... Mam nadzieję, że w mieszkaniu szybko zjawią się Gustavo i Juan.
Dobrze, że Rafuś doszedł do siebie i może już wyjść ze szpitala
Antek umówił się z Patricią. Widać, że mają się ku sobie. Nawet wypiją za lepsze czasy. Oby życie zaczęło im się lepiej układać, bo póki co oboje wiele przeszli.
Ciekawe czy Marcosowi uda się zrobić to czego nie zrobiła Graciela. Mam oczywiście na myśli wstrzyknięcie Cristinie dawki, która spowodowałaby, że kobieta odeszłaby do samego nieba. Wątpie jednak, że mu się uda... Pewnie niedługo Kryśka wydostanie się z tego psychiatryka...
Ani Luisie ani Monice nie podoba się Sandra. Dziewczyny widocznie mają nosa do złych ludzi
Sandra nieźle obmyśliła plan wydostania tej wariatki Vanessy z więzienia... Jose Manuel obiecał Sandrze Raula
Jose Manuel już ma plan co do udziału Vanessy w akcji mafii. Najpierw ona rozdzieli Lindę i Miguela, a potem JM ją zlikwiduje za to co zrobiła Luisie. Zabawę czas zacząć - jak to stwierdził Jose Manuel
Odcinek 156
Jose Manuel naprawdę ma wszędzie kontakty. Zna nawet tego całego Fuentesa. Panowie umówili się na spotkanie, gdzie powspominają dawne czasy i dobiją kolejnego interesu
Gustavo ma złe przeczucia jeśli chodzi o siostrę. Obawia się, że don Armandito mógł odwiedzić Victorię
Myślałam, że Armando jest inny, a okazuje się, że jest damskim bokserem Wyżywa się na biednej i bezbronnej dziewczynie! Co za dupek z niego! Na całe szczęście Gustavo przyjechał, co spłoszyło don Armandita... A Gustavo nieźle się wkurzył.
Miguel i Linda chyba rzeczywiście nigdy się nie pobiorą Zawsze coś staje im na drodze do szczęścia. Miguel zamartwia się o swoją matkę. Nic dziwnego, w końcu dni mijają a o Cristinie nie ma żadnych nowych wieści... Przynajmniej mały Diegito nie ma jeszcze żadnych problemów. To musi być rozkoszny bobasek
To spotkanie w kawiarni wprawiło i Patricię i Antonia w lepszy humor Być może z tej mąki będzie chleb
Jeśli ta Marisa zostanie wybrana nową dyrektorką szpitala, Cristina od razu pożegna się z tym miejscem. Cris dowiedziała się, że Grazzy nie żyje i doszła do wniosku, że Marisa jest godna zaufania. Aż żal mi Jose Manuela. Bo jeśli Kryśka lada chwila się stąd wydostanie to biedaczek chyba wykrokuje na zawał
Niezła pielgrzymka powędrowała do naszego Mahometa-Jaguara Sam Jose Manuel z Linaresem zawitał w skromne progi mieszkania Manolita. Stan psychiczny Jagiego naprawdę nie jest dobry. Biedak gotów jest wszystkich pozabijać, nawet za darmo - co do niego niepodobne Widocznie chęć zemsty za śmierć Grazzy jest aż tak ogromna.
Dzięki temu, że Jagi jakoś wraca do gry - Jose Manuel czuje, że jeszcze jego mafia wygra tę wojnę! Teraz plan Linaresa, wyrównanie rachunków z "bandą idiotów która skrzywdziła Grazzy", później dokończenie tego co nie udało się Armanditowi no i na deser prezenty dla Lindy i Juana. Całkiem nieźle to wygląda. Zobaczymy jak przerodzi się w czyny Niemniej jednak cieszę się z powrotu Jagiego do życia Mam jednak nadzieję, że jeszcze zostały mu jakieś reszty 'Jagiego żartownisia'
Deby odwiedziła Gustavo w pracy. Deborah dowiedziała się o sprawie z Vicky i Armando oraz o tym, że Jose Manuel jest ojcem owego Armandita. Valdez chce w końcu odnaleźć Cristinę Vellasquez. Grazzy która wiedziała wszystko już im nie pomoże. Może to i dobrze... Ciekawe w jaki sposób Gustavo dowie się gdzie przebywa Cristina
Jak już napisałam na początku odcinki rewelacyjne Czekam jak zawsze na naw. Pozdrowienia
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 21:09:16 16-05-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: Natka*** oraz basia 871

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

157 ODCINEK

Na drugi dzień.

Dom Juana.

- Same problemy... To już zaczyna mnie przerastać. Co się dzieje z moim synem? Czemu zostawił mi list, w którym pisze, że musiał nagle gdzieś wyjechać i nie wiem kiedy wróci – lamentowała Eva.
- Co takiego? – zdziwił się Juan. Armando wyjechał?
- Tak. Nie rozumiem tego...
- Co za...
- Uspokój się. Nie powinniśmy nic mówić – wtrącił Antonio...
- W porządku...
- Co tak szepczecie?
- Nic takiego...
- Problemy nigdy się nie skończą. Najpierw zniknięcie Cristiny Vellasquez, teraz Armanda...
- Co ty mówisz? – zapytał zaskoczony Juan.
- To ty nic nie wiesz? Cristina znikła wiele dni temu i policja podejrzewa najgorsze, czyli uprowadzenie bądź nawet morderstwo...
- Teraz rozumiem dlaczego Linda, Miguel, Luisa i reszta rodzina milczała. Są zrozpaczeni, a ja nawet nie mogłem ich pocieszyć, bo nie wiedziałem o co chodzi... Biedna Cristina...
- Kto może za tym stać? – zapytał Antonio.
- Tylko jedna osoba jest do tego zdolna. Doskonale wiem kto – powiedział Juan...

Rezydencja Vellasquezów.

- Nie spóźniłeś się... Sędzia Jorge Fuentes – co za spotkanie – powiedział zadowolony Jose Manuel.
- Dla ciebie wszystko. Pamiętam co dla mnie robisz – odparł skromnie sędzia.
- To doskonale. Przejdźmy zatem do rzeczy. Jak już mówiłem masz wypuścić tę oto osobę – Vanessę Cortez...
- Porwanie dziecka, próba zabójstwa i podpalenie... Sporo ma na sumieniu. I mam ją tak po prostu wypuścić? Na jakiej podstawie?
- Masz ją wypuścić, bo ja tak chcę. Uznasz ją za niepoczytalną albo coś innego wymyślisz. Powód mnie nie obchodzi. Ta kobieta ma wyjść z więzienia i to jak najszybciej!
- Ale...
- Nie ma żadnego ale. Dostaniesz za to sporo pieniędzy. Poza tym podwoję stawkę jeśli chodzi o twoje konto w Meksyku... Co ty na to?
- To nie będzie proste...
- Już mówiłem Jorge... Dla ciebie nie ma rzeczy niemożliwych. Niech opuści bramy więzienia, a ja zajmę się resztą. Wydasz tylko odpowiedni wyrok. Nic tu nie jest trudne. Rozumiemy się?
- Tak... Kiedy mam zacząć działać?
- Już dzisiaj sędzio Fuentes. Jesteś wpływowym sędzią w stolicy i nikt nie zakwestionuje twojej decyzji. A poza tym gwarantuję ci, że ta osoba rzeczywiście jest wariatką. To osoba kompletnie szalona i powinna siedzieć w zakładzie, a nie w więzieniu. Zrobisz to co do ciebie należy...
- Bardzo panu zależy na wolności tej Vanessy...
- Nie twoja sprawa. To dobijemy targu czy nie?
- Zgoda Jose Manuelu. Załatwione!
- I to rozumiem... Proszę... Oto twoje ulubione whisky. Mamy co świętować – powiedział uśmiechnięty Jose Manuel...

Biuro Lindy i Claudii.

- Powinnam powiedzieć Juanowi o Cristinie. On nic nie wie i myśli, że coś się stało... Martwi się o mnie oraz o Luisę. Sama nie wiem co robić – westchnęła Linda.
- Uspokój się. Jakoś mu o tym powiesz. Zresztą co on może? Na pewno niedługo wszystko się wyjaśni – odparła Claudia.
- Również wierzę, że ją odnajdą całą i zdrową – dodała Veronika.
- Ona nie zasługuje na taki los. Musicie wierzyć, że ona żyje i wróci do swojej rodziny – zauważył Ricardo.
- Dziękuję wam za te słowa, ale wciąż jesteśmy bezradni. To chyba jakieś fatum, które wisi nade mną i Miguelem oraz na reszcie rodziny. Monika i Raul tak długo walczyli o swoje szczęście, podobnie jak my oraz Juan z Luisą. Nie możemy jednak żyć pełnią szczęścia, bo nie wiemy co z Cristiną. Kiedy to wszystko się skończy? Jedyne czego chce to stabilizacji i spokoju u boku Miguela i mojego synka. Czy to tak dużo? – lamentowała Linda.
- Będzie dobrze... Zobaczysz... Ja również nie miałam lekko, ale wierzę, że wychowam to dziecko najlepiej jak potrafię pomimo braku Enrique. Trzeba wierzyć, że będzie lepiej. Sama mnie tego uczyłaś, nie pamiętasz już? – uśmiechnęła się Claudia.
- Wiem Claudia... Wszystko w rękach Boga. Oby spowodował aby Cristina wróciła do swojej rodzinie, bo wszyscy jej oczekują...

Mieszkanie Gustavo.

- Co za padalec z tego Armanda! Jak mógł cię tak uderzyć! – oburzył się Carlo.
- Daj spokój... – odparła Vicky.
- Jeszcze go bronisz?
- Nie bronię, ale on miał prawo zareagować gwałtownie... Przecież to ja zepsułam mu tak ważną uroczystość...
- Nie miał prawa cię bić! Zrozum to dziewczyno! Tylko tchórze biją kobiety...
- To co zrobił jest karygodne, ale nie mogę go potępiać...
- Musisz złożyć na niego doniesienie...
- Nie zrobię tego! Z szacunku dla Evy... A poza tym to ja go skrzywdziłam i nie zrobię nic przeciwko Armandowi. Nie kocham go, on zachował się nieprzyzwoicie, ale nie mogę...
- Nieprzyzwoicie? O mało cię nie zabił... Nie rozumiem. Ty zasługujesz na prawdziwego mężczyznę, a nie tego maminsynka i tchórza!
- Nie mów tak o nim...
- Vicky pojmij wreszcie, że Armando Perez to nie jest z pewnością dobry człowiek. Pomogę ci się uporać z tym problemem...
- W jaki sposób? Jesteś takim samym policjantem jak mój brat. Będziesz mnie chronił? Będziesz zamykał w pokoju i nie pozwalał wyjść z obawy przed Armandem?
- Nie... Po prostu będę przy tobie – uśmiechnął się Carlo...

Budynek telewizji...

Lucia Guerrero wychodziła właśnie z pracy. Nie miała pojęcia, że jest obserwowana...
- Tu jest ta podła zdrajczyni. To przez nią zaczęły się kłopoty Gracieli. Od ciebie zacznę swoją zabawę. Zapłacisz za zdradę swojej siostry i za wszystkie trudności które spowodowałaś. Przygotuję dla ciebie coś specjalnego – pomyślał siedzący za kierownicą Jaguar, który zaczął śledzić kobietę...

Firma Vellasquezów.

- Wszystko jest na twojej głowie... Przepraszam cię za to, ale mamy teraz taki mętlik w głowie spowodowany zaginięciem mamy i tym ciągłym czekaniem – westchnął Raul.
- Daj spokój. Doskonale cię rozumiem. I tak podziwiam ciebie, Miguela, Luisę i waszego ojca, że macie też czas na pracę. Moglibyście nic nie robić i się zadręczać, ale wy jesteście tacy wspaniali – powiedziała Sandra.
- Przesadzasz. Po prostu musimy się czymś zająć, bo zwariujemy. Muszę przejrzeć najnowsze raporty, bo zaraz zwariuję. Możesz mi je pokazać?
- Oczywiście. Oto one...

Raul przeglądał papiery, a Sandra bacznie się mu przyglądała.

- Już niedługo sprawię, że zapomni o Monice. To tylko kwestia czasu. Teraz mam doskonała okazję aby go pocieszyć – pomyślała...

Kilka godzin później.

Mieszkanie Luisy.

- Witaj kochanie. Tak się cieszę, że jesteś – powiedziała Luisa.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałaś – odparł zdenerwowany Juan.
- O czym?
- O zaginięciu twojej matki? Myślałem, że nie mamy przed sobą tajemnic...
- Wybacz, ale nie chcieliśmy cię denerwować i niepokoić...
- Daj spokój. To tak samo mój problem jak i wasz...
- Gniewasz się? Przepraszam...
- Już nie... Musimy złączyć siły aby odnaleźć twoją matkę. Mam nadzieje, że nie stoi za tym twój ojciec...
- On? Chyba żartujesz... To nie miałoby żadnego sensu. Co zyskałby porywając swoją żonę? – zastanawiała się Luisa.
- Nie wiem, ale ten człowiek jest zdolny do wszystkiego – stwierdził Juan...

Tymczasem...

- Wszystko gotowe... Użyłem rękawiczek aby niczego nie odkryli. Porozrzucałem szczątki jej ubrań blisko brzegu i w wodzie. Na pewno je odnajdą. Tu grasują różne dzikie stworzenia, więc policja uzna, że Cristina albo się utopiła albo została zjedzona żywcem. Nie znajdą ciała – powiedział Martin Linares.
- Doskonale. Teraz trzeba naprowadzić policję na ten ślad – odparł Jose Manuel.
- Zaraz zadzwonię do Gustavo Valdeza... Nie będzie miał wyjścia. Uwierzę w tą historię...
- Oby tak było. A masz jakichś świadków?
- Zostaw to mnie. Lepiej już jedź. Lepiej żeby nikt cię tu nie widział...

Po chwili...

- Pan komendant Valdez? – zapytał Linares.
- Tak, to ja. O co chodzi? – odparł Gustavo.
- Dzwoni detektyw Martin Linares. Pomagam w sprawie zaginięcia Cristiny Vellasquez. Mam niepokojące wieści...
- Jakie?
- Mój informator poinformował mnie o niepokojącym wydarzeniu. Podobno ktoś widział dziś nad ranem Cristinę w okolicach rzeki. Jestem teraz w tym miejscu. Na brzegu jest jakieś ubranie... Nie chcę niczego ruszać, bo to nie jest robota dla mnie... Dlatego natychmiast zadzwoniłem po pana...
- I dobrze pan zrobił. Zaraz tam będziemy. Proszę na nas zaczekać...
- Obawiam się najgorszego. Przyjedźcie tu jak najszybciej...
- Będziemy najszybciej jak się da...
- Połknął haczyk. Co za idiota... Niedługo stanie się jasne, że Cristina nie żyje – pomyślał Linares...

Szpital psychiatryczny.

- Pani Rebeko... – nieśmiało powiedziała Marisa.
- Nie jestem Rebeka tylko Cristina Vellasquez. Proszę mnie zrozumieć! Ja nie jestem żadną wariatką!
- Wierzę pani. Proszę się uspokoić. Jestem po pani stronie. Również dziwi mnie ta sytuacja. Pomogę pani o ile dam radę... Może mi pani zaufać...
- Dziękuję. To Graciela Guerrero mnie tu wpakowała. Ona mnie nienawidziła! Nie jestem nikim z jej bliskich czy coś w tym rodzaju. Nie nazywam się Rebeka tylko Cristina! Mam męża i dzieci! Muszę się stąd wydostać i to natychmiast! Oni nie wiedzą gdzie przebywam. Muszę chociażby zadzwonić!
- Zrobię co w mojej mocy aby pani pomóc, ale na razie nic nie obiecuję...
- Wygląda pani na dobrą osobę! Proszę mi pomóc zanim będzie za późno! Ja muszę wrócić do mojej rodziny! Muszę się stąd wydostać! – powiedziała Cristina...

Całej rozmowie przyglądał się Marcos.

- Nigdzie się nie wydostaniesz wariatko. Skończę z tobą tak jak nakazała mi to Graciela Guerrero – pomyślał...

Mieszkanie Lucii.

- Dzień dobry pani – powiedział Jaguar.
- Dzień dobry. Kim pan jest? My się znamy? – zdziwiła się Lucia.
- Nie, ale teraz nastąpiło właśnie nasze pierwsze spotkanie.
- Czego pan chce?
- Sprawiedliwości...
- Nie rozumiem...
- Mogę wystąpić u pani w programie „Skandale u Lucii”? Naprawdę nadaję się do tego show...
- Zgłupiał pan czy co?
- Posłuchaj szmato! Mamy do pomówienia i nie będzie to przyjemna pogawędka. Zapłacisz mi za to co zrobiłaś własnej siostrze! Zapłacisz i to jeszcze dziś – powiedział wściekły Jaguar...

W rolę sędziego Jorge Fuentesa wcielać się będzie Cesar Evora



Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 21:12:22 16-05-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 21:11:28 16-05-08    Temat postu:

Armando przepadł, ciekawe gdzie się teraz podziewa..
no, no Carlo i Vicky, cuś z tego będzie narazie będzie ją pilnował
niedługo pewnie Vanessa wyjdzie na wolność, i znowu zaczną się kłopoty..
Jaguar chce się na wszystkich zemścić, na pierwszy ogień idzie siostra Grazzy - Lucia, ciekawe co jej chce zrobić...
teraz wszyscy dadzą się nabrać ze Cristina nie żyje, ze się utopiła albo coś podobnego, a ona nadal w tym psychiatryku, Marisa chce jej pomóc, ale jest jeszcze ten facet..oj będzie trudno..
Sandra chce uwieść Raula, mam nadzieję ze jej się to nie uda...
ogólnie mało optymistyczny odcinek, ale czekam z niecierpliwością na kolejny
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natka***
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 15 Mar 2007
Posty: 6770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:17:59 17-05-08    Temat postu:

Nasz don Armandito gdzieś zniknął. Evcia martwi się o swojego jedynego synka. Gdyby tylko wiedziała jaki naprawdę jej Armando Trochę w głupi sposób Juan dowiedział się o zniknięciu Cristiny. Mogła mu to powiedzieć siostra albo Luisa.
I doszło do spotkania Jose Manuela z Jorge Fuentesem Jose Manuel zażyczył sobie wypuszczenia tej okropnej mumii. Za pieniądze widocznie można mieć wszystko. A więc panowie Fuentes i Vellasquez doszli do porozumienia. Teraz tylko patrzeć jak Vanessa opuści mury więzienia
Rzeczywiście nad Lindą, Miguelem i ich bliskimi wisi jakiś fatum. Miejmy nadzieję, że on niedługo zniknie i Linda z Miguelem zaznają trochę szczęścia. Właśnie, jakoś ostatnio mało Claudii Fajnie, że u niej coraz lepiej. Dziewczyna wierzy, że wychowa dziecko jak najlepiej pomimo braku ukochanego Enrique.
Oj ta Vicky Nie złoży doniesienia na Armando ze względu na szacunek dla Evy? Przecież to głupie! Jak Victoria może w jakikolwiek sposób usprawiedliwiać Armanda?! To chore Mam nadzieję, że Carlo postawi Victorię do pionu. To super facet, a ona właśnie kogoś takiego potrzebuje.
Jagi znowu bawi się w detektywa Tym razem obserwuje Lucię Guerrero. Jaguar chce aby Lucia zapłaciła za zdradę swojej siostry. Chyba to własnie od Lucii, Leoncio rozpocznie swój plan zemsty.
Raul zajmuje się pracą aby się nie zadręczać. A Sandra ma na niego chrapkę. Ciekawe do czego będzie zdolna aby go usidlić, czy jej się to w ogóle uda
Martin Linares nareszcie rozpoczął realizację swojego planu. Tylko ciekawe czy Gustavo uwierzy w tą bajeczkę o utopieniu albo zjedzeniu żywcem Cristiny.
Linares nieźle wczuwa się w rolę, a Gustavo już pędzi na miejsce, które wskazał mu Martin.
Marisa jednak postawiła na swoim i przyszła porozmawiać z Kryśką. Można się było spodziewać, że będzie chciała jej pomóc. Przez to plan Martina na niewiele się zda... No chyba, że jest jeszcze cień szansy. W końcu rozmowie przyglądał się Marcos. Wszystko w jego rękach...
Wściekły Jaguar zjawił się w mieszkaniu Lucii. Czyżby miała polać się krew
Extra odcinek Czekam na newik
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 16:54:11 17-05-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: Natka*** oraz a_moniak

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

158 ODCINEK

Okolice rzeki.

- Jak dobrze, że pan jest. Nie najlepiej to wygląda. Przechodnie widzieli dziś osobę podobną do Cristiny Vellasquez. To mogą być jej ubrania, ale nie chcę przesądzać sprawy. Jej rodzina to potwierdzi lub nie. Oby to nie była prawda. Wezwałem was natychmiast jak się o tym
dowiedziałem – powiedział Linares.
- Słusznie. Dziękujemy za pomoc. Zbadamy tę sprawę. Mój Boże... oby to nie była prawda. Trzeba będzie wezwać nurków. Gdzie jest Carlo? – zapytał Gustavo.
- Nie wiemy...
-Zawsze gdy jest mi potrzebny to go nie ma. W ogóle nie pomaga mi w tej sprawie...
- Zawiadomić pana Jose Manuela Vellasqueza i rodzinę?
- Lepiej jeszcze nie. Nie ma co siać paniki...
- Ale tylko rodzina może rozpoznać ubrania Cristiny...
- Ma pan rację. Wezwiemy ich, ale jeszcze nie teraz. Pan zrobił swoje i jestem panu bardzo wdzięczny. Teraz nasza kolej – powiedział Gustavo. Do roboty panowie!
- Uwierzą w jej śmierć i po kłopocie. Cristina Vellasquez jest już martwa za swojego życia – pomyślał Linares.

Mieszkanie Lucii.

- Co pan opowiada? – Lucia była wyraźnie przestraszona.
- Prawdę! Zdradziłaś własną siostrę! Dla jakichś głupich ideałów zaryzykowałaś utratę pracy. Pomogłaś tym perfidnym ludziom jakimi są Gustavo Valdez i Deborah Santacruz. Za takie postępki zginiesz! – grzmiał Jaguar.
- Kim pan był dla Gracieli, że tak się pan unosi?
- Byłem kimś bardzo ważnym w jej życiu... A skoro ona nie żyje, ja ją pomszczę. Zacznę swoją zemstę właśnie od ciebie...
- Zabijając mnie? To nic panu nie da...
- Mylisz się. Dużo mi da. Uczucie ulgi i radości zwycięstwa.
- Pan bredzi...
- Zamknij się kretynko! Usiądź na tym krześle! Już!
- Co pan zamierza?
- Zaraz się przekonasz! Jaguar używając taśmy klejącej szybko związał swoją ofiarę, a potem nalał sobie kieliszek whisky...
- Co to ma znaczyć?
- Ciesz się, że nie zatkałem ci gęby, a powinienem...
- Dlaczego jestem związana?
- Siedź spokojnie i nie ruszaj się...

Po chwili Jaguar znalazł leżące w pobliżu jabłko, po czym bez wahania położył je na głowie Lucii.

- O mój Boże – szepnęła tylko dziewczyna...
- Jesteś bystra i chyba pojęłaś zasady gry. Na trzeźwo to nie miałoby sensu, bo trafiłbym w jabłko, a wtedy musiałbym darować ci życie. Sprawdzę swoją formę i celność po wypiciu kilku głębszych. To proste. Jeżeli trafię w jabłko, uwolnię cię i sobie pójdę. Jeżeli jednak moja kula nieco zboczy z toru i trafi wprost w twoje czoło, to... raczej cię nie wypuszczę, bo nie będzie czego wypuszczać. Rozumiesz? – uśmiechnął się Jaguar.
- Jest pan szalony!
- Wiem. Ojciec powiedział mi to pierwszy raz gdy miałem pięć lat po tym jak połknąłem mały kamyczek. Do dziś to pamiętam... Czasami warto wrócić do tych starych pięknych czasów gdy człowiek był piękny i młody...
- Źle robisz zabijając mnie! Jestem siostrą Gracieli. Ona nie chciałaby mojej śmierci!
- Doprawdy? Nie byłbym tego taki pewien – powiedział Jaguar popijając właśnie już trzeci kieliszek...
- Jak długo to będzie jeszcze trwać?
- Jeszcze kilka minut. Muszę się porządnie upić! Moje ofiary zawsze umierały w męczarniach, ale ty dostaniesz najprawdopodobniej po prostu kulkę w czoło. Umrzesz od razu, bo jesteś siostrą Gracieli i ze względu na jej pamięć skrócę ci męki.
- To okropne i niesprawiedliwe!
- Masz rację. Świat jest niesprawiedliwy. Powinienem mieć żonę, a nie mam... I gdzie tu sprawiedliwość? A jakoś nie narzekam... Jeszcze kilka minut. Moja ręka już się trzęsie... Za chwil kilka rozpoczniemy tą pasjonującą grę...

Więzienie.

- To kwestia kilku dni i będziesz wolna – uśmiechnęła się Sandra.
- Doskonale. Nie spodziewałam się takiego gestu od Jose Manuela Vellasqueza – zdziwiła się Vanessa.
- Dogadał się ze znanym z korupcji sędzią i on spowoduje, że opuścisz to okropne miejsce!
- Nie będę mogła śpiewać oraz nie mam już tego wyglądu co dawniej. Ale mam jeszcze po co żyć. Zemszczę się na Miguelu i Lindzie! Nie dopuszczę do ich przeklętego ślubu! I co najważniejsze – znów będę mogła tulić w rękach małego Diega...
- Tak będzie... Jose Manuel obiecał mi pomoc w zdobyciu Raula...
- Uda ci się... Wszystkim nam się uda. Trafię do szpitala psychiatrycznego i stamtąd wyciągną mnie ludzie Jose Manuela?
- Najprawdopodobniej. Wszystko okaże się w najbliższych dniach. Bądź dobrej myśli.
- Jestem. Chce wreszcie stąd wyjść i znów spotkać się z tymi którzy spowodowali, że tu właśnie jestem – powiedziała Vanessa...

Mieszkanie Loreny.

- Miałeś nikomu nie mówić o mojej tragedii! – oburzyła się Lorena.
- Ale zrozum kochanie... Carlo to mój brat i dzięki niemu łatwiej dorwiemy Linaresa! – odparł Marco.
- Jak mogłeś...
- Uspokój się Loreno... Przecież ja nikomu tego nie rozpowiem. Możesz mi zaufać. Również boli mnie twoja tragedia. Ale ten człowiek jest bardzo niebezpieczny. Odkryłem, że ma na koncie więcej niż jeden gwałt. Należy go odnaleźć i wsadzić za kratki jak najszybciej. Podobno przebywa teraz w stolicy – stwierdził Carlo.
- Wierzę, że dorwiecie kiedyś tego gwałciciela. To niespotykane żeby aż tyle lat mógł być zupełnie bezkarny... Musisz jednak złożyć na niego doniesienie...
- Dobrze – odpowiedziała po chwili wahania Lorena. Złożę na niego doniesienie o ile to w ogóle pomoże.
- Na pewno pomoże. Przysięgam tobie oraz mojemu bratu, że osobiście zakuję go w kajdanki i wyślę do więzienia – powiedział Carlo...

Szpital.

Claudia w towarzystwie swojego ojca wybrała się na badania. Chciała poznać płeć swojego dziecka. Była zdecydowana na ten krok mimo, że jej ojciec nie chciał aby ta sytuacja spowodowała u niej powrót do przykrych wspomnień i płacz...

- Pani dziecko jest zdrowe. Nie ma się czego obawiać – powiedział lekarz. Gratuluję państwu...
- Ja jestem jej ojcem, a nie mężem – uśmiechnął się Alfredo Martinez.
- Bardzo pana pzepraszam...
- Nie szkodzi, nie wiedział pan przecież.
- Mój narzeczony i ojciec dziecka nie żyje. Zmarł jakiś czas temu – powiedziała ze smutkiem w oczach Claudia...
- Tak mi przykro...
- Chciałabym poznać płeć swojego dziecka...
- Na pewno?
- Przecież mówię!
- Dobrze. Mogę oznajmić pani oraz pańskiemu ojcu, że oczekuje pani ślicznego chłopczyka.
- Będę miał wnuka. To cudownie! – ucieszył się Alfredo.
- Synka... Mój Boże... Co teraz powiedziałby Enrique gdyby tylko mógł to zobaczyć. Dlaczego on nie żyje, dlaczego? – pytała sama siebie Claudia i nie mogła znaleźć na to pytanie odpowiedzi...

Mieszkanie Lucii.

- Osiem kieliszków... Mam dość... Ledwo na oczy widzę – powiedział Jaguar.
- Może lepiej żeby pan nie strzelał – odparła cała roztrzęsiona Lucia.
- Po pijaku strzela się najcelniej. Poczekaj, jeszcze raz położę ci to jabłko na twojej pięknej główce. Z jedenastu metrów strzela się karnego, to nie dla mnie... Stanę nieco bliżej... O tutaj... Dla zawodowego strzelca ta odległość wystarczy. Możesz zacząć się już modlić skarbie...
- Dlaczego pan to robi?
- Robię, bo muszę...

Po chwili.

- Nie ruszaj się, bo widzę podwójnie! Jabłko czy głowa... Oj nie postawiłbym na siebie u bukmacherów dzisiaj. Mam zły dzień. Mogę nie trafić, ale postaram się – kpił Jaguar.
- Strzelaj już, bo dłużej tego nie zniosę!
- Jeszcze chwilkę...
- Jeżeli trafisz w jabłko, to...
- To daruje ci życie, już mówiłem. Ale siedź cicho...

Jaguar długo się przymierzał aż w końcu pociągnął za spust. Słychać było tylko krótki odgłos wystrzału. Jaguar uśmiechnął się i tylko pokiwał przecząco głową...

Jakiś czas później.

Okolice rzeki.

Valdez wezwał na miejsce Jose Manuela, Miguela, Raula i Luisę. Nie mogło również zabraknąć Lindy, Juana i Moniki. Wszyscy niepokoili się o dalszy los Cristiny.

- Te rzeczy znaleźliśmy na brzegu, a resztę w wodzie. Podstawowe pytanie – czy rozpoznajecie te ubrania? – zapytał Gustavo.
- Tak – powiedziała drżącym głosem Luisa. To należało do mojej matki...
- Niestety to prawda – dodał załamany Miguel.
- Z całą pewnością to są jej rzeczy – stwierdził oszołomiony Raul...
- Mój Boże... To niemożliwe – udawał rozpacz Jose Manuel. Nie mogę złapać oddechu...
- Uspokój się tato... Może to jeszcze nic nie oznacza... Nie możesz dostać zawału... Jesteś nam potrzebny – pocieszała go Luisa.
- Co z pana za detektyw! Jest pan kompletnym draniem! Zamiast odnaleźć moją żonę, to pan odnalazł jej wraki w postaci ubrań! – Jose Manuel rzucił się na Linaresa z pięściami, ale oddzielili ich Miguel i Juan.
- Co za tragedia – westchnęła Linda.
- Oby Cristina to przeżyła – dodała Monika...
- Co za kpiny – pomyślał Juan patrząc na Jose Manuela.
- Co pan do diabła robi! Nie moja wina, że okryłem to co
odkryłem – odpowiedział Linares doskonale znając swoją rolę w tej szopce.
- Proszę o spokój! Znaleźliśmy ubrania, ale nie ciało! Nurkowie przeszukują rzekę! Trzeba być dobrej myśli – apelował Valdez.
- Moja żona... Co ona robiła tak blisko rzeki... Przecież mogła się utopić i te jej rozdarte ubrania. Na Boga! Co to oznacza? Czy to możliwe? Dlaczego? Za co? Ona nie zasługuje na taki los. To jest niesprawiedliwe – lamentował Jose Manuel.
- Uspokój się tato. Również jesteśmy zdenerwowani, ale musimy się uspokoić i pomyśleć trzeźwo – ocenił sytuację Miguel.
- Panie komendancie! Znaleźliśmy w wodzie jakąś torebkę oraz kolejne ubranie... Całe pokrwawione i rozdarte. Cały czas szukamy ciała...
- Co takiego? To również należy do mamy... Nie wierzę! To
niemożliwe – załamała się Luisa. Juan mógł ją tylko przytulić, bo także widział co to może oznaczać...

Miguel i Raul aż pobladli ze strachu. Linda i Monika byli z nimi w tych trudnych chwilach.

- Valdez... Powiesz szczerze co to może oznaczać... Nie okłamuj nas – powiedział drżącym głosem Jose Manuel.
- Ależ on udaje. Prawdziwy aktor. Jedynie Jaguar mógłby się z nim mierzyć. Szkoda, że tego nie widzi. Od razu poprawiłby mu się humor – pomyślał Linares.
- Nie mamy ciała, więc nic nie jest pewne. Jednak te rzeczy są doszczętnie rozdarte i pokrwawione. Potwierdziliście, że należą do Cristiny. Świadkowie widzieli osobę do niej podobną dziś rano w tym właśnie miejscu... Kierowała się w stronę rzeki. Obawiam się, że nastąpiło najgorsze...
- Co takiego? Jak to najgorsze? Niech pan powie mi prosto w twarz! Jestem jej mężem i mam prawo wiedzieć – mówił przez łzy Jose Manuel...
- Pańska żona Cristina Vellasquez najprawdopodobniej nie żyje – oznajmił krótko Gustavo...


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 16:55:31 17-05-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 10:15:55 18-05-08    Temat postu:

no i rozpoczęła się szopka Jose Manuela, teraz wszyscy są przekonani ze Cris nie żyje, a on udaje roztrzęsionego i załamanego mężusia..
no nie ten Jaguar, ale akcja z tym jabłiem, ciekawe czy mu się udało trafić, po tylu kieliszkach, jejku nie trzymaj nas w niepewności
Vanessa wkrótce wyjdzie na wolność, ona jest chora psychicznie, chce dalej małego Diegiuta, no i oczywiście nie dpopuścić do ślubu Miguela y Lindy...
Claudia będzie miała synka
ciekawe kiedy złapią Linaresa za te wszystkie gwałty..:rolll:
świetny odcinek czekam kolejny
pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 11:36:46 19-05-08    Temat postu:

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

159 ODCINEK

Okolice rzeki.

- To niemożliwe... Dlaczego akurat ona? – zapytał zrozpaczony i kompletnie załamany Jose Manuel.
- Moim zdaniem nie przesądzałbym jeszcze sprawy Gustavo. Nie ma przecież ciała – wtrącił Juan.
- Owszem, ale sam widzisz co znaleźliśmy. Sytuacja jest beznadziejna. Wciąż będziemy szukać, ale marnie to widzę – ocenił sytuację Valdez.
- To nie może się tak skończyć. Ja w to nie wierzę. Ta kobieta nie dałaby się utopić. Zawsze była silna... Nie wierzę! – powiedziała Linda.
- Wiem kochanie, że starasz się myśleć pozytywnie, ale należy zmierzyć się z okrutną prawdą. Mama nie żyje – stwierdził załamany Miguel.
- Coś mi tu nie gra – dodał nagle Raul.
- Nic tu po mnie – pomyślał Linares, który chciał odejść.
- Masz rację Raul... Panie Linares – gdzie są ci świadkowie którzy rzekomo widzieli dziś mamę w pobliżu rzeki? – zapytała Luisa.
- To były małe dzieci, które przestraszyły się na widok krwi i uciekły. Mam je odnaleźć z powrotem?
- Ten człowiek niech się już nie zajmuje tą sprawą! Odkrył straszną prawdę i to mnie boli najbardziej – powiedział Jose Manuel udając rozpacz.
- Więcej szacunku proszę! Przecież nie obiecywałem panu, że odnajdę pańską żonę żywą. I tak doszedłem do finału tej sprawy przed policją!
- Zamknij się palancie! Co z pana za detektyw! Miał pan odnaleźć moją żonę żywą, a nie w kawałkach!
- Uspokój się tato! To nie wina detektywa, że tak to się skończyło. Na pewno chciał dobrze – powiedział Miguel.
- Ta mina tego całego Linaresa nie podoba mi się – pomyślała Monika.
- Proszę o spokój! Kłótnią do niczego nie dojdziemy. Detektyw Linares naprowadził nas na ślad i za to jestem mu wdzięczny. Inna sprawa, że to co odkryliśmy jest tak przykre i bolesne. Będziemy wciąż szukać ciała... Powinniście wszyscy wrócić do domu i się uspokoić. Poinformuję was natychmiast jak znajdę coś nowego – powiedział Valdez.
- On ma rację. Musisz zażyć swoje lekarstwa tato – powiedziała Luisa.
- Co ona robi? Przecież Jose Manuel sobie z nas kpi – kiwał głową Juan.
- Wracajmy do domu – powiedziała Linda.
- Dobrze – odparł z niechęcią Miguel.
- Może powinniśmy jednak zostać? – zapytał Raul.
- To nie jest konieczne. To co możemy jeszcze odkryć może być makabryczne. Zresztą ciężko będzie znaleźć ciało – powiedział Valdez.
- Chodźmy już – dodała załamana Monika.
- Przepraszam za zachowanie ojca. Dziękujemy mimo wszystko za pana pomoc – powiedział Raul podając rękę detektywowi.
- Nie macie mi za co dziękować. Sam wolałbym niczego nie odkryć lub odnaleźć waszą matkę. Współczuję wam – odparł Linares.

Wszyscy udali się do swoich samochodów. Luisa szła wraz z ojcem, który niepostrzeżenie mrugnął okiem w kierunku Linaresa na znak, że wszystko poszło po myśli. Linares kiwnął głową z aprobatą.

- Gdzie ten Carlo? Miał tu przyjechać! – wściekał się Valdez.
- Nie mamy z nim kontaktu... Co pan o tym sądzi. Czy ona rzeczywiście...?
- Nie wiem. To wygląda dość dziwnie. Nie rozumiem dlaczego część zakrwawionych ubrań leżała na brzegu? Przecież te wszystkie gady nie podpływają tak blisko lądu. Nie mogły aż tak daleko wyrzucić tych ubrań. Poza tym Cristina nie wchodziłaby do wody z torebką. Chyba, że ktoś ją do tego zmusił. To wszystko jest bardzo nietypowe – zastanawiał się Valdez. Szukajcie dalej! Może znajdziemy jeszcze coś istotnego...

Mieszkanie Lucii.

- Oj Leoncio Leoncio... Za mało tych kieliszków było... Przedziurawiłeś jabłko na pół. Choć z drugiej strony to znak, że w każdej dyspozycji jestem niezastąpiony – pomyślał Jaguar. Widzisz jak ci się udało złotko?
- Trafiłeś w jabłko, więc wciąż żyję. Powinieneś mnie teraz wypuścić zgodnie z umową – odparła cała roztrzęsiona Lucia.
- No nie wiem... Masz jeszcze jakieś jabłka w domu?
- Nie!
- Mam sprawdzić? Może powinienem jeszcze trochę popić, nie?
- Nie!
- Dobrze. Jesteś siostrą Gracieli i ja mam za dobre serce... Nie mogę cię zabić...
- Naprawdę? Dziękuję? Wypuścisz mnie?
- Kpisz sobie? Pierwsze co zrobisz to zadzwonisz na policję... I ja mam cię wypuścić?
- Nie zadzwonię!
- A już ci wierzę... Pomyślmy... Przeżyjesz, ale tylko wtedy jak spełnisz dwa moje warunki?
- Jakie warunki?
- Po pierwsze: chcę aby twój kolejny program był poświęcony zawodowego mordercy, płatnemu zabójcy, prawdziwej bestii, niedoścignionemu, nieprzewidywalnemu, bezbłędnemu Leoncii Peny.
- A kto nim jest?
- Jeszcze pytasz – stoi właśnie przed tobą!
- Ty jesteś tym „Jaguarem”?
- A nie widać? Koniec żartów! Wyemitujesz o mnie program. Niech wszyscy wiedzą, że wciąż żyję i jestem groźny. Nie wymienisz wszystkich moich zbrodni, bo wtedy policja wiedziałaby za co mnie zgarnąć, ale możesz powiedzieć, że mam na koncie 22 zabójstwa, 10 gwałtów i mnóstwo porwań, rozbojów itd. Koniecznie wspomnij, że działam od blisko 25 lat. I to w zasadzie wszystko. Na koniec możesz zadać retoryczne pytanie: kto będzie następną ofiarą niedoścignionego Jaguara. Ot tak – taka fajna puenta, nie?
- Oszalałeś!
- Zrobisz to albo będziesz moją 23 ofiarą! Rozumiemy się?
- Tak... A drugi warunek?
- O dobrze, że o tym wspomniałaś... Jeżeli chcesz przeżyć to musisz mi okazać trochę wdzięków – Jaguar rzucił okiem na nogi Lucii. Twoja siostra mi się oparła, ale ty już tego nie zrobisz.
- Co?
- Będziesz moją kobietą. To drugi warunek. Jeżeli spełnisz oba – przeżyjesz jeszcze długie lata. Pamiętaj skarbie – ja mam oczy dookoła głowy, jestem wszędzie. Mam twój numer telefonu. Zawsze będę przy tobie. Jeden telefon na policję, a zamiast jabłka zastrzelę ciebie! Rozumiesz? Jeżeli komukolwiek powiesz o moim istnieniu oczywiście poza programem w telewizji, drogo za to zapłacisz... A teraz w nagrodę cię uwolnię... Żadnych numerów... Troszkę popiłem, ale niczego nie kombinuj. Doskonale. Podejdź do ściany.
- Po co?
- Podejdź! Byłaś dzielna Lucio. Widać, że jesteś siostrą Gracieli. Wybacz, że musimy się rozstać, ale mam tyle spraw na głowie. Niedługo znów cię odwiedzę. Adios!

Jaguar wyszedł z mieszkania, a Lucia zaczęła płakać. Nie wiedziała co począć...

Szpital psychiatryczny.

- Pani Marisa. Nareszcie... Co nowego w mojej sprawie? – zapytała pełna nadziei Cristina.
- Na razie nie mogę pani stąd wypuścić. Najpierw muszę mieć potwierdzenia, że jest pani Cristiną Vellasquez, a nie Rebekę Palacios...
- Przecież mówiłam już!
- Spokojnie. Wierzę pani. Będzie mogła pani zadzwonić stąd do rodziny, a oni po panią przyjadą! Najpóźniej jutro po wyborach na nową szefową szpitala, wróci pani do rodziny. Zaraz przyniosę pani telefon – powiedziała Marisa.
- Chwileczkę! Mam złą wiadomość. Dziś mamy jakąś awarię i telefony nie działają. Nie wiadomo jak długo to potrwa – wtrącił Marcos.
- Co za pech...
- Niestety... Ale niedługo wszystko powinno być w porządku...
- Jeszcze trochę cierpliwości pani Rebeko... znaczy się Cristino. Takie są procedury. Nie mogę pani wypuścić samej. Jeżeli rodzina się po panią zgłosi, nie będzie problemów...
- Niech tak będzie, ale oni na pewno wariują z niepokoju – westchnęła Cristina.
- Mam coraz mniej czasu. Będę musiał niedługo z nią skończyć zanim ona stąd wyjdzie oskarżając przy okazji o nie wiadomo co Gracielę, a także pośrednio mnie – pomyślał Marcos...

Mieszkanie Deborah.

- To naprawdę cud! Ale ja mam dzielną córeczkę... Wyskoczyłaś z pędzącego samochodu! Przecież mogłaś się zabić, a tymczasem nie doznałaś w zasadzie żadnych poważniejszych obrażeń. Na szczęście – powiedziała Deborah.
- Taka już jestem. Wiedziałam, że kilka sekund później może być za późno – odpowiedziała Rosa. Tata również jest bohaterem. Uratował ci życie!
- Wiem. Nigdy ci tego nie zapomnę. To wielkie co zrobiłeś...
- Daj spokój. Każdy postąpiłby tak samo będąc na moim miejscu. Naprawiłem swój błąd z przeszłości kiedy opuściłem ciebie i moją córkę. To dziwne, że Bóg dał mi przeżyć – opowiadał Rafael.
- Żartujesz sobie? Masz dla kogo żyć. Gdyby nie Gustavo, z pewnością znów bylibyśmy razem. Jesteś wspaniały...
- Dziękuję ci. Nie myśl sobie, że będę się teraz czegokolwiek domagał. Jestem zadowolony, że mam możliwość kontaktu z córką oraz z powodu śmierci tej parszywej Gracieli Guerrero. Teraz już nie macie wrogów.
- Obyś miał rację – pomyślała Deborah...

Rezydencja Vellasquezów.

- Przeklęte media! Jeszcze nie mamy pewności co do śmierci mamy, a oni już węszą! Jak prawdziwe hieny! Otoczyli nasz dom, ale nikt nie wyjdzie. Odmówimy komentarza w tej sprawie – powiedziała Luisa.
- Żerują na czyjejś tragedii. Co za czasy nastały... Jak nasza rodzina sobie z tym poradzi? – zapytał Miguel.
- Musimy być silni. Dobrze, że Linda, Monika, Linda i Juan są cały czas z nami, bo inaczej bym zwariował – dodał Raul.
- Linda pojechała do dziecka, bo również jest zmęczona – wtrąciła nagłe Monika.
- I dobrze zrobiła. I tak rzadko widuję synka – powiedział Miguel.
- Mogę wam w czymś jeszcze pomóc? – zapytał Juan.
- Nie kochanie. I tak już dużo zrobiłeś będąc ze mną w tych trudnych chwilach. Wracaj do siebie – stwierdziła Luisa.
- Zostanę z tobą. Teraz zresztą trudno będzie wyjść z rezydencji... Co
z twoim ojcem?
- Jest u siebie na górze w gabinecie. Odpoczywa. Jest w totalnym szoku. Oby jego zdrowie nie pogorszyło się w związku z tą tragedią. Bardzo przeżywa śmierć mamy...

Gabinet Jose Manuela.

- Rewelacja! Policja i media uwierzyły w śmierć tej idiotki! Już okupują rezydencję. Doskonała robota! – powiedział Jose Manuel rozmawiając przez telefon z Martinem.
- Obaj dobrze odegraliśmy swoje role... Valdez uwierzył w tą śmierć twojej żony. Nie cieszyłbym się jednak z tego, że media koczują. Jeżeli ta wiadomość dojdzie do szpitala, wiesz co to może dla nas
oznaczać? – odparł Linares. Musimy mieć kontakt z jakimś pracownikiem Gracieli. Zapłacimy mu, a on spowoduje, że Cristina będzie żywa, ale stanie się do końca życia warzywem...
- Spokojnie. Wiem, że Graciela zdążyła załatwić ten problem. Nikt się o tym nie dowie. Poza tym Cristina figuruje tam pod zupełnie innym nazwiskiem. Bez obaw! Jutro jak to wszystko się uspokoi spotkamy się aby oblać nasz sukces! Wreszcie się udało po tylu niepowodzeniach
z Gracielą i Armandem. Martwię się, bo nie mam kontaktu z synem. To do niego niepodobne.
- Jest w szoku po tym jak siostra Valdeza rzuciła go przed ołtarzem. Potrzebuje czasu aby przełknąć to upokorzenie. Na pewno wkrótce się z tobą skontaktuje...
- Muszę kończyć. Jestem przecież załamany i zrozpaczony. Jutro pogadamy!
- Do usług Jose Manuelu. Teraz mam czas aby zająć się Loreną Blanco. Po latach ponownie się z nią pobawię – pomyślał Linares.

Komisariat policji.

- Jesteś wreszcie Carlo! Gdzie ty się podziewasz całymi dniami? – dopytywał się Gustavo.
- Leczę serce pańskiej siostrze po tym co zrobił jej Armando Perez – odparł z uśmiechem Carlo.
- Lepiej uważaj! Nie dostałeś przyzwolenia komendanta! A tak na poważnie, to dobrze, że jej pomagasz, ale nie zapominaj o obowiązkach. Jestem przytłoczony. Dzisiaj odkryłem, że na 99% Cristina Vellasquez nie żyje... Wpadła do rzeki, a tam...
- Niemożliwe...
- Niestety to prawda. Byliśmy bezradni w naszych poszukiwaniach, ale dziś do prawdy pomógł nam dojść detektyw zatrudniony przez Jose Manuela Vellasqueza.
- Detektyw? Ostatnio często mam na ustach to słowo...
- Tak. Detektyw Martin Linares czy jakoś tak...
- Linares? – Carlo nie mógł uwierzyć w to co przed chwilą usłyszał...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:53:17 19-05-08    Temat postu:

Bardzo fajny odcinek.
Przeczytalam jednym tchem.
JM jest niezłym aktorem. Niezłą szopkę odegrał, ale Juan nie wierzy w rozpacz JM. Podejrzewa coś.
Jaguś marzy o sławie.Chce żeby o nim było głośno. I zmusza Lucy aby zostala jego kochanką. Ciekawe co ona zrobi Biedna. Żal mi jej.
Debi ma bardzo dzielną córeczkę i jest z niej dumna.
Gustawo jest wściekły na Carla, że nie pracuje z nim i się gdzieś szwęda. I powiedzial mu o detektywie, co pomagał w odnalezieniu Cris. Teraz Carlo mu powie co to za jeden.
Pozdrawiam i czekam na new
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 66, 67, 68 ... 72, 73, 74  Następny
Strona 67 z 74

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin