|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jen Prokonsul
Dołączył: 10 Mar 2007 Posty: 3147 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 19:28:08 28-04-07 Temat postu: >> Miłość zapisana w testamencie << |
|
|
Dużo osób na forum pisze własne telcie więc nie chciałam być gorsza i dołączam się do tego grona. Mam nadzieje, że moja tela Wam sie spodoba. Na razie zamieszcze obsade i opis bohaterów a jak znajde więcej czasu pojawi się pierwszy odcinek ;]
Wiem, że dla niektórych może byc irytujące obsadzanie ról Paolą i Gatem ale to było silniejsze ode mnie wybaczcie wiec ;];p
OPIS:
Ana jako jedyna z rodziny przeżyła wypadek samochodowy, w którym zginęli jej rodzice. Po ich smierci odziedziczyła cały majątek. Nikt z rodziny dziewczyny nie chce sie nią zaopiekowac, więc ten "kłopot" spada na najlepsza przyjaciólkę matki Any, na Margaritę Gomezi jej męża, którzy adoptują Anę. Dziewczyna dorasta w domu Gomezów, zaprzyjaźnia się z synami nowych rodziców. Jako nastolatka zakochuje się w Diegu, który traktuje ją jedynie jak siostrę. Dziewczyna cierpi z powodu nieszczęśliwej miłości. Gdy kończy 14 lat zostaje wysłana do szkoły z internatem. Czy ich stosunki braterskie zmienią się po latach rozłąki?
OBSADA:
Diego Gomez (Juan Alfonso Baptista) - ma 25 lat, jest najstarszym synem bogatego przedsiębiorcy, pracuje w rodzinnej firmie. Cieszy sie dużym powodzeniem wśród kobiet, nie traktuje ich poważnie, bawi sie ich kosztem. Nie wie jeszcze jaką niespodziankę szykuje mu dziadek. Jako dziecko przyjaźnił się z Aną.
Ana Larios (Paola Andrea Rey) - ma 22 lat, jako jedyna ze swej rodziny przeżyła wypadek samochodowy w którym zginęli jej rodzice. Po ich śmierci została wychowana przez najlepszą przyjaciółkę matki Margaritę Gomez (matkę Diega). Odziedziczyła po nich wielki majatek. Gdy skończyła 14 lat wysłano ją do renomowanej szkoły za granicą. Po studiach wraca do Meksyku, los szykuje jej miłą niespodziankę
Margarita Gomez (Cristina Lilley) - ma 42 lata, matka Diega i Carlosa. Bardzo kocha męża. Traktuję Anę jak własną córkę, pragnie dla niej jak najlepiej.
Andres Gomez (Javier Gomez) - ojciec Diega i Carlosa, mąż Margarity. Ma 45 lat, jest bogatym biznesmanem, kieruje rodzinną firmą. Kocha żonę, jednak ukrywa przed nią pewien sekret. Czy wyjdzie na jaw mroczna tajemnica Andresa?
Carlos Gomez (Imanol) - młodszy brat Diega, ma 18 lat, uczy się w szkole aktorskiej. W przeciwieństwie do brata nie chce pracować w firmie ojca. Pragnie rozpocząć karierę aktorską.
Pedro Gomez (Jorge Cao) - ma 84 lata, dziadek Diega i Carlosa. Pragnie szczęścia swych wnuków, nie popiera stylu życia Diega. Uważa, że wnuk powinien się ustatkować i starzec zna już odpowiednią kandydatkę na żonę.
Angela Diaz (Susana González) - ma 23 lata, pochodzi ze średio zamożnej rodziny, przyjaciólka Diega, pracuje w firmie Gomezów jako jego sekretarka. Dobra, szlachetna dziewczyna szybko zdobywa przyjaźń Any. Szuka prawdziwej miłości, nie leci na kasę
Pilar Campos (Danna Garcia) - ma 23 lata, bogata zepsuta laleczka - jak okresla ją Angela. Zakochana w Diegu. Kiedys sie spotykali ale chłopak z nią zerwał. Obiecała sobie, że go odzyska za wszelką cenę. Czy jej się uda?
Sofia Campos(Geraldine Bazan) - ma 17 lat, młodsza siostra Pilar, jest przeciwieństwem siostry, uczęszcza do tej samej szkoły aktorskiej co Rosa i Carlos.
Rosa Torres (Jessica Segura) - ma 17 lat, biedna kuzynka Angeli, zamieszkała z nią po śmierci rodziców, pracuje jako kelnerka by móc opłacić naukę z w szkole aktorskiej, nie chce przyjąć pieniedzy od kuzynki, dumna, uczciwa. Zakochuje się w Carlosie
Nie pisałam za dużo postaci bo po co, jeśli pojawi sie nowa osoba zamieszcze jej opis i kto nią jest pod odcinkiem.
To moja pierwsza tela więc mam nadzieję, że choć trochę się Wam spodoba. Jak tylko znajdę czas napiszę pierwszy odc
Ostatnio zmieniony przez Jen dnia 11:25:42 18-05-07, w całości zmieniany 14 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Dulce__ Idol
Dołączył: 21 Sty 2007 Posty: 1456 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Elite Way School:P
|
Wysłany: 22:15:04 28-04-07 Temat postu: |
|
|
Super!
czekam na pierwszy odcinek:D |
|
Powrót do góry |
|
|
Jen Prokonsul
Dołączył: 10 Mar 2007 Posty: 3147 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 0:09:24 29-04-07 Temat postu: |
|
|
przepraszam jesli pierwszy odc jest troche nudny, ale obiecuje ze potem akcja sie rozkreci Przypominam ze to moja pierwsza telcia wiec badzcie wyrozumiali ;]
ODCINEK 1
Rok 1992
Był ciepły słoneczny dzień, rodzina Gomezów czekała na przybycie gości. Maria i Fernando spóźniali się już ponad godz.
-Coś musiało się stać – powiedziała zdenerwowana Margarita do męża.
-Nie martw się, wiesz przecież że Lariosowie zawsze spóźniają się tak dla zasady – Andres objął żonę ramieniem i nieznacznie uśmiechnął. Nie przyznawał się ale także martwił się o przyjaciół.
Minęła kolejna godzina. Lariosowie nie dawali znaku życia. Andres nie wiedział co myśleć. Nagle zadzwonił telefon. Odebrała służąca Carla.
-Dom państwa Gomezów – krew odpynęła z twarzy dziewczyny, po policzku spływały jej łzy - ... tak przekaże. Państwo Larios mieli wypadek – głos jej drżał – są w ciężkim stanie.
Margarita zalała się łzami: To niemożliwe!! W jakim szpitalu leżą? - kobieta ruszyła w kierunku drzwi.
-Gdzie Ty się wybierasz? Przecież nie możesz prowadzić w takim stanie? - Andres zabrał żonie kluczyki do auta. - Carla zajmij się dziećmi. Ja poprowadzę. Szybko
***
Margarita była roztrzęsiona. W szpitalu nikt nie chciał udzielić im żadnych informacji.
-Przykro mi, ale na razie trwają operacje państwa Lariosów. Proszę być cierpliwym - powiedziała pielęgniarka.
-Co z dzieckiem? Co z Aną?
- Stan zdrowia dziecka jest stabilny. Nic nie zagraża jej życiu. Jednak jej rodzice nie mieli tyle szczęścia ...
Nie dokończyła gdyż z bloku operacyjnego wyszedł lekarz. Margarita podbiegła zapłakana do niego
-Doktorze co z Maria i Fernandem? Czy operacje się udały? – pytała zdesperowana Margarita. Jeszcze nigdy w życiu tak się nie bała. Nie wyobrażała sobie życia bez swej najlepszej przyjaciółki.
-Przykro mi nie udało się nam ich uratować – powiedział lekarz
Andres patrzył jak z żona osuwa się na ziemię, złapał ją w swe ramiona. Jej twarz wyrażała tyle bólu, była taka delikatna.
-Ich stan był bardzo ciężki. Stracili dużo krwi, mieli liczne obrażenia wewnętrzne. To cud, że nie zmarli na miejscu. Robiliśmy wszystko co w naszej mocy żeby ich ratować ... przykro mi.
-A co z ich córką? – zapytał Andres dalej trzymając żonę
-Dziewczynka przeszła operację. Powoli odzyskuje siły, wkrótce wróci do zdrowia
-Czy możemy ja zobaczyć? – zap. Margarita
-To nie jest odpowiednia pora na wizyty. Może jutro. Czy znają państwo kogoś kto będzie mógł zaopiekować się dzieckiem po wyjściu ze szpitala?
-Tak. Ana ma ciotkę – odp smutno kobieta
***
Minęło kilka dni. Gomezowie codziennie zaglądali do szpitala. Ana czuła się coraz lepiej, pytała o rodziców. Jednak nikt nie miał odwagi powiedzieć jej prawdy. Andres i Margarita wchodzili do pokoju małej gdy powiedział
-Kochanie ktoś musi jej powiedzieć, że jej mama i tata nie żyją.
-Wiem, ale nie mam serca rujnować świata małej.
-ciociu, wujku!! – wykrzyknęła dziewczynka pokazując im wielkiego misia – popatrzcie co ostałam od cioci Debory.
-Ładny – Margarita usiadła na łóżku i przytuliła dziecko.
- Gdzie jest mamusia i tatuś? Ciociu czemu jesteś smutna? Czy coś się stało? Gniewasz się na mnie? Byłam niegrzeczna?– pytania dziecka spowodowały z kobieta wybuchła płaczem.
-Nie słoneczko. Musze ci coś powiedzieć – otarła łzy, które nieprzerwanie spływały jej po policzkach – Twoi rodzice wyjechali daleko.
-A gdzie? Kiedy wrócą? – dopytywało się uparcie dziecko
-Twoi rodzice są w niebie. Jeśli ktoś raz pójdzie do nieba nie wraca stamtąd. Są tam bardzo szczęśliwi.
-Ale dlaczego nie wrócą? Nie kochają mnie? – pyt. dziecko płacząc
-kochają i to bardzo. Pamiętaj że będą opiekować się tobą.
Dziecko zaczęło przeraźliwie płakać.
Margarita była zdruzgotana, nie wiedziała jak uspokoić Anę. Zawołała pielęgniarkę, która podała dziewczynce środek uspokajający po którym wkrótce zasnęła.
***
-Rozmawiałem z Deborą. Powiedziała, że nie może zająć się małą – powiedział Andres żonie gdy kładli się do łóżka.
-Co?! Co ona sobie wyobraża?!
-Ja ją rozumiem sama ma trojkę dzieci. Ledwo wiąże koniec z końcem, mają kłopoty w firmie.
-Jeśli ona nie zaopiekuje się małą to zrobimy to ... |
|
Powrót do góry |
|
|
Jen Prokonsul
Dołączył: 10 Mar 2007 Posty: 3147 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 16:11:37 29-04-07 Temat postu: |
|
|
Miłego czytania. Jak będę mieć "wenę" to może jeszcze dzisiaj napisze 3 odc. Pozdrówka dla wszystkich którzy czytają moją telę buziaki ;* dziekuję za komcie
ODCINEK 2
- ... my- dokończył za nią mąż.
-doskonale się rozumiemy – odp Margarita i pocałowała Andresa – Jutro rano zajmiemy się sprawami adopcyjnymi.
***
Minęło 7 lat. (Ana ma 14 lat, Diego 17 itd.)
Ana zakradała się do ogrodu, bacznie uważała żeby Diego jej nie zauważył. Siedział w altanie z obecną dziewczyną. Całowali się. Ana czuła smutek, chciała być na miejscu tamtej. Tak bardzo kochała Diega, niestety on traktował ją jak siostrę. Dlaczego życie jest takie niesprawiedliwe?
-hej! Co tu robisz? – zaszedł ją od tyłu Carlos
-Ehm, ja ... spaceruje. – uśmiechnęła się Ana – mamy taką piękna noc, nie uważasz? Ogród w świetle księżyca wygląda tak pięknie.
- taa może tak pięknie jak mój brat, co?
- Nie wiem o czym mówisz
-Nie udawaj, wiem że ich obserwujesz – chłopak popatrzył w kierunku altany. – ubijemy targu dasz mi 20 pesos i Diego się o tym nie dowie, zgoda?
-10
-15 to moje ostanie słowo – dziewczyna się wahała – bo zacznę krzyczeć. DIE ...!!- Ana zamknęła mu usta dłonią
-Zgoda, i pomyśleć że wykiwał mnie 10-cio latek. – wyciągneła pieniądze z kieszenie i podała je Carlosowi, zaczęli się ganiać przed tarasem głośno się smiejąc.
-Ana!! Ana gdzie jesteś?
-Tutaj ciociu! Już idę – weszła do salonu gdzie czekała na nią Margarita z Andresem.
-Coś się stało? – zap. się dziewczyna
-Usiądź, pamiętasz jak rozmawialiśmy o wysłaniu cię do szkoły za granicę – Ana kiwnęła głową – twoja matka chciała byś skończyła szkołę do której razem uczęszczałyśmy. Wakacje kończą się za 2 tyg, wszystkie formalności związane z twoim przeniesieniem są już dawno załatwione. Wyjeżdżasz w przyszły piątek
-Ale ja nie chce, tutaj jest mi dobrze – uklękła przy cioci, położyła głowę na jej kolanach – przeszkadzam wam?
-ależ nie słoneczko. Twoi rodzice pragnęli byś ukończyła dobrą szkołę, zaznaczyli to nawet w swoim testamencie.
-Szanuje ich decyzje, ale czy mogłabym to przemyśleć? – zapytała Ana patrząc smutnym wzrokiem na Margaritę.
-Jak chcesz, jutro daj nam odp dobrze słoneczko? – dziewczyna usmiechnęła się i pobiegła po schodach do swojego pokoju.
***
Ranek. Wszyscy w wyśmienitych humorach jedzą śniadanie, tylko Ana jest nieobecna duchem. Jeśli teraz wyjadę mogę strącić Diega. Gdybym została jest szansa że zmieni zdanie i może się we mnie zakocha. – na tę myśl uśmiechnęła się. Postanowiła porozmawiać z nim zaraz po posiłku. Chciała wiedzieć czy ma jakieś szanse. Gdy chłopak skończył jeść wyszedł do ogrodu. Ana podziękowała za śniadanie i ruszyła w jego kierunku. Dogoniła go przy garażu.
-Diego! Zaczekaj, musimy porozmawiać.
-tak? Stało się coś? – popatrzył jej w oczy. Spojrzenie jego niebieskich oczu odebrało jej możliwość zdrowego myślenia. Jaki on przystojny – pomyślała.
-Hmm, ja nie wiem jak to powiedzieć.
-Wal śmiało. Nie wstydzisz się chyba swojego starszego brata, co? – a więc dla ciebie jestem tylko siostrą? Ana miała nadzieję że nie zauważył na jej twarzy bólu. Wiedziała że jeśli zada mu to nieszczęsne pytanie wystawi się na pośmiewisko. Uśmiechnęła się automatycznie i powiedziała:
- to nic ważnego chciałam się tylko zapytać czy wybierzesz się dziś ze mną do kina. Niedługo wyjeżdżam a później nie będzie okazji pobyć razem, wiec jak?
- wyjeżdżasz do szkoły za granice tak? – Ana kiwnęła głową – rodzice mi wspominali. Oczywiście, że się z tobą wybiorę. – popatrzył na zegarek. – sorki ale teraz musze lecieć jestem już spóźniony, zobaczymy się wieczorem. Pa – pocałował ją w policzek i wsiadł do samochodu.
- Pa – odp dziewczyna i przyłożyła rękę do policzka po którym spłynęła jej pojedyńcza łza. Ta decyzja była łatwa do podjęcia. Wyjeżdżam. – pomyślała i ruszyła by zawiadomić o swej decyzji wujka i ciokę.
***
-Cieszymy sie kochanie, że zaakceptowałaś decyzje swych rodziców.
- Ja też ciociu, ja też. - powiedziała z lekkim smutkiem w głosie dziewczyna. - Wygląda na to, że wrócę tutaj dopiero po studiach.
***
Nadszedł dzień wyjazdu. Wszyscy żegnali się z Aną na lotniusku.
- Pamiętaj, że bardzo cię kochamy. Zawsze możemy cię odwiedzić - powiedział senior Pedro.
- Dziekuje dziadku za otuche. Będę za wami tęsknić. - Pożegnała się gorąco ze wszystkimi i ruszyła w kierunku wejścia na pokład. Odwróciła się by po raz ostatni spojrzec na kochająca ją rodzinę. Nie prędko się zobaczymy. Do zobaczenia Diego, mam nadzieję że wylecze się z miłości do ciebie. żegnaj. Pomachała im i wkrótce zniknęła w korytarzu znikając z życia rodziny Gomezów na 8 długich lat. |
|
Powrót do góry |
|
|
Jen Prokonsul
Dołączył: 10 Mar 2007 Posty: 3147 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 18:59:34 29-04-07 Temat postu: |
|
|
jak na dzisiaj to juz ostatni odc ;] kolejny jutro. Ciesze sie ze podoba sie Wam moja tela, nawet nie wiecie jak bardzo. No to komentujcie
ODCINEK 3
ROK 2007
Mijały lata. Ana ukończyła studia dziennkikarskie z wyróżnieniem i wreszcie nadszedł czas powrotu. Nie udało sie jej zapomnieć o pierwszej miłości. Spotykała się wielokrotnie z atrakcyjnymi mężczyznami jednak tylko jednego miała w sercu. Obiecała sobie, że po powrocie będzie walczyc o miłość ukochanego, jeśli tylko dostanie "sygnał" że może coś z tego być.
Dziewczyna wsiadała na pokład samolotu. Zastanawiała się jak będzie wyglądało jej życie po powrocie do Meksyku. Jej rozmyślania przerwał głos pilota, który informował o starcie. To już tylko kilka godz - pomyślała. Wracam do swej przeszłości.
***
Tymczasem w domu Gomezów trwały przygotowania do powrotu Any. Panował tu istny chaos. Wszyscy domownicy przystrajali salon na powitanie dziewczyny, Margarita nimi dyrygowała:
-Nie Carlo, kwiaty postaw na pianinie. Więcej jaśminu i róż!! Ana uwielbia ich zapach.-kobieta była szczęśliwa że juz dziś zobaczy swą kochaną Anę. Popatrzyła na zegarek. dochodziła 16.
-Diego! gdzie jesteś synku?! - zawołała Margarita.
-tutaj mamo - mężczyzna popatrzył na matkę z wysokości drabiny
-Co ty tam robisz? - spytała zdziwiona kobieta
-Nie widzisz? Zawieszam balony. - odp. uśmiechnięty.
-Dobrze, ale teraz już zejdź. Gabriel zrobi to za ciebie. Ty musisz jechac na lotnisko odebrac Anę. Za godz. powinna wylądować. Chłopak wziął kluczyki i czym prędzej wyszedł z domu.
- Gabriel! Gabriel!
-Tak prosze Pani - ogrodnik podbiegł do swej pracodawczyni.
-Dokończ zawieszanie balonów za Diega. Ja pójdę pomóc w kuchni - wyszała z salonu
***
Diego chciał wsiadać do samochodu gdy usłyszał wołanie brata:
-Zaczekaj, jade z tobą.
-Ok, tylko szybko. Wsiedłi obaj i Diego ruszył. wjechali na autostradę.
-Jestem ciekawy jak wyglada Ana. Nie widzieliśmy jej od 8 lat, to bardzo długo.-powiedział Carlos.
-Wg mnie nie zmieniła się, dalej jest tą samą słodką brunetką. -Nie wiedział jednak jak bardzo się mylił.
***
Właśnie przygotowywali się do lądowania. Ana czuła jak żołądek pochodzi jej do gardła. Nie wiedziała dlaczego ale bała się latać. Samo latanie nie było takie straszne, ale to dziwne uczucie podczas startu i lądowania przyprawiało ją o dreszcze. Posłusznie wykonała zalecenia stewardessy i zamknęła oczy. Już wkrótce ich zobaczę, czy Diego zwróci na mnie uwagę?
***
Carlos czekał z bratem na przyszywaną siostrę. Wkrótce zobaczyli wychodzących ludzi z pokładu. Szukali wsród tłumu Any, jednak mogła być każdą z młodych kobiet jakie tam widzieli. Diego uparcie oglądał twarze wychodzących kobiet. Która z nich to Ana? Nagle zobaczył piękną kobietę z długimi carnymi włosami. Była zjawiskowa, odebrało mu mowę gdy się do niego uśmiechnęła. Miała na sobie białe lniane spodnie i niebieski obcisły top. wyglądała wspaniale. Carlos lekko szturchnął brata by pokazać mu że dziewczyna zmierza w ich kierunku.
-witajcie! widzę, że mnie nie poznaliście. Aż tak się zmieniłam? - Ana roześmiała się i popatrzyła głęboko w błękitne oczy ukochanego.
Diego nie wiedział co robić. Stał otumianiony jej urodą. Jedynie Carlos był przytomny, uściskał Anę.
-Tęskniłem za tobą "siostrzyczko".- Dziewczyna zwróciła się do Diega:
- A ty nie przywitasz się ze mną? - gdy dziewczyna zwróciła się do niego stracił wątek ;]
Ostatnio zmieniony przez Jen dnia 19:04:00 29-04-07, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Jen Prokonsul
Dołączył: 10 Mar 2007 Posty: 3147 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 22:36:17 30-04-07 Temat postu: |
|
|
Sorki za małe opóźnienia ale jest new ;] życzę miłego czytania. Dziękuję moim wiernym czytelnikom: Natce, Rubinkowi, janette6, Paoli_93, Lilcii, karolinie, Malisie, Bloody, magi,Sylwunii, Natashy17 (sorki jeśli kogoś pominełam ;])i innym którzy czytają ta telę
ODCINEK 4
-To jak będzie? Przywitasz mnie wreszcie? - roześmiała się Ana.
-Ależ oczywiście, chodź no tu - przytulił ją mocno i cmoknął w policzek. Ten jeden niewinny całus spowodował, że dziewczyna się speszyła i lekko zaczerwieniła. Próbując ukryć swoje emocje skierowała swoją uwagę na Carlosa.
-Wyprzystojniałeś ... poza tym ciocia pisała mi, że chodzisz do szkoły aktorskiej, najlepszej w Meksyku. moje gratulacje.Nie byłam pewna, że cos z ciebie jednak wyrośnie - dała mu kuksańca w bok.
-O ty! - Cieszę się, że już jesteś - objął kobietę ramieniem - to co? jedziemy do domu,tak?
-Dobry pomysł
-braciszku weź bagaże. Zaczekamy na ciebie w aucie - powiedział uśmiechnięty Carlos i skierował się z Aną do wyjścia.
On jest niemożliwy, ehh będę robić więc za tragarza ;/, a on spędza czas z tym aniołem. Oj życie jest niesprawiedliwe. Ale koniec końców moje geny. - Diego uśmiechnął sie do swych myśli i ruszył po walizki Any.
***
-Uwaga już są - krzyknęła od drzwi Carla - właśnie wjeżdżają na podjazd. Podbiegła szybko do zgromadzonych. W chwilę potem rodzina zobaczyła swą ukochaną "córkę"
-Ana! - zawołała Margarita i rzuciła sie w objęcia uszczęśliwionej dziewczyny - tak bardzo za toba tęskniła. Zmieniłaś się - powiedziała patrząc dziewczynie w oczy. Jesteś podobna do matki gdy była w twoim wieku. Jak dwie krople wody.
-kochanie puśc Anę, niech przywita się i ze mną - powiedział Andres.
-Wujku! Ty za to nie zmieniłeś sie ani trochę. Dalej jesteś tym czarującym i przystojnym mężczyzna jakim cię zapamiętałam.
-Nie przesadzaj, starzeję się. czas nie jest dla mnie łaskawy. za to ty jesteś piękna - objął czule Ane i pocałował w czoło.
-Gdzie ta moja "wnusia"?
-Tutaj senior Pedro. Ciebie brakowało mi chyba najbardziej dziadku - podbiegła do starszego pana i uwiesiła mu się na szyi.
Diego cały czas obserwował Anę. nie mógł uwierzyć, że z podlotka którego znał zamieniła się w tak piękną i zmysłową kobietę. Patrzył jak domownicy, służba witają się z nią z wielką miłością. Ta dziewczyna zawsze potrafiła zaskarbić miłość każdego kogo poznała. Ana miała dziwne uczucie, dreszcz przeszedł jej po plecach. Czuła, że ktoś ją obserwuje, odwróciła się i zobaczyła w kacie Diega. przyglądqał się jej. Nagle wyszedł do ogrodu. Ana postanowiła pójśc za nim.
***
Dogoniła go przy altanie.
-Mamy piekną noc, prawda?
-Pamiętasz? Gdy byliśmy dziećmi przychodziliśmy tu czesto by popatrzeć na gwiazdy- powiedział Diego i spojrzał na Anę. - Twoje oczy błyszcza prawie tak jak gwiazdy z jednym wyjątkiem ... twoje oczy sa o wiele piękniejsze - odwrócił się twarzą do niej i nie wahając się ani chwili objął i pocałował. ana poczuła "motylki w brzuchu", podczas pobytu za granica całowała się z wieloma przystojnymi i atrakcyjnymi mężczyznami. Jednak żąden nie wywoływał w jej sercu takiego słodkiego chaosu. Pcałunki Diega sprawiały, że czuła jakby unosiła się w chmurach. Pocałunek jego był delikatny a zarazem pełen namiętności. wydała zduszony jęk gdy mężczyzna odsunął sie od niej.
-My niepowinniśmy ...
-dlaczego? Czy jest coś złego w tym, że się sobie podobamy? - pytała dziewczyna z nutą goryczy w głosie
-Ja nie wiem co we mnie wstąpiło. Wybacz. Zawsze traktowałem cie jak siostrę, a teraz ... a teraz mam mętlik w głowie.
-jak siostrę?! - Ana mówiła z wyrzutem - ja ciebie kocham - wreszcie wypowiedziała te słowa, słowa które chciała wyznać 8 lat temu jednak wtedy brakowało jej odwagi, po jej policzkach spływały łzy - kocham cię odkąd pamiętam.
-Ja, nie wiem co powiedzieć. Nie chciałem cię zranić ... niech wszystko pozostanie jak było, zgoda? - popatrzył w oczy dzieczyny, były pełne bólu. Nie wiedział czemu ale coś w głębi duszy mówiło mu, że źle robi odtrącając jej miłość - Wybacz, ja poprostu nie jestem dla ciebie odpowiednim facetem. Źle ulokowałaś swoje uczucia. Nie jestem ciebie wart
-Może dasz mi samej zdecydowac kto jest mnie wart a kto nie?! - Ana zaczęła krzyczeć. Nawet nie wiesz jak bardzo mnie zraniłes, nawet nie wiesz jak bardzo. - odwróciła się na pięcie i pobiegła w kierunku domu.
-Ana zaczejkaj! Ana!
Jednak dziewczyna nie zważała na jego wołania. Wpadła z płaczem do salonu i wbiegła po schodach do swego pokoju, nie zwracając uwagi na zdziwionych domowników. Tylko Carlos i Don Pedro przeczuwali co się mogło wydarzyć między tym dwojgiem. Ich przypuszczenia utwierdził widok twarzy Diega na której malował się smutek i rozgoryczenie. Ona mi nie wybaczy - myślał diego. Zraniłem ją. Posmutniał i wyszedłz domu. Musiał to jakoś odreagować.
KOMENTUJCIE |
|
Powrót do góry |
|
|
Jen Prokonsul
Dołączył: 10 Mar 2007 Posty: 3147 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 16:10:14 01-05-07 Temat postu: |
|
|
Sprężyłam się i nowe odc są teraz heh jutro prawdopodobnie nie znajde czasu dlatego dzisaj napisała aż 2. Miłego czytania. Proszę o komenty, bo wydaje mi sie, że mało osób czyta ta telę ;/ bardzo mi na tym zależy z góry dzieki
ODCINEK 5
Ana leżała na łożku i płakała. Ktoś zapukał do drzwi.
-Nie chcę nikogo widzieć!! Zostawcie mnie! - po chwili usłyszała jak ktoś wszedł do środka i usiadł obok niej na łóżku.
-Przecież powiedziałam, że chcę być sama - chlipała dziewczyna.W pokoju nie paliło się światło, ale rozpoznała w ciemości twarz Don Pedra. Rzuciła mu się w ramiona.
-Wypłacz się kochanie, to ci dobrze zrobi. - martwił się o nią, wiedział jak jest delikatna. Nie potrafił pojąć jednak jak głupi musi być jego wnuk, żeby odrzucać miłość dziewczyny. Głaskał Ane po głowie. Wkrótce się uspokoiła i z lekko zachrypniętym głosem zapytała się "dziadka":
-Zupełnie jak przed laty - usmiechnęła się przez łzy - pamiętasz jak zawsze mogłam się tobie wyżalić. Zawsze znalazłeś czas by mnie wysłuchać, zwierzałam ci się ze wszystkiego. Dalej tak zostało.-popatyrzyła mu w oczy - Dziadku dlaczego musiałam zakochać się w nim?! Dlaczego?
-Kochanie, tak juz jest na tym świecie, że to serce kieruje naszymi uczuciami - przytulił ją mocniej i uśmiechnął do swych mysli - nie bój się będziesz z mężczyzna którego kochasz. Ja ci to obiecuje - powiedział tajemniczo i wyszedł. Dziewczyna nie rozumiała o co mu chodziło. Don Pedro wydał się jej dziwny. Co ona miał na mysli? - zastanawiała sie Ana. To pytanie nie pozwoliło jej zasnąć. Postanowiła, że porozmawia z diegiem o tym co zaszło między nimi. Nie chciała uciekac przed nim przez całe życie. Musieli sobie wiele wyjaśnić
***
Diego gdy tylko wsiadł do samochodu wiedział już gdzie pojechać. Ktoś pomoże mu uporać się z mętlikiem w głowie. Dojechał wreszcie do eleganckiej dzielnicy, wjechał przez bramę przed dom. Zadzwonił do drzwi.
-Pan Gomez. Panienka Pilar będzie zadowolona z pańskich odwiedzin - powiedział Sebastian, majordomus rodziny Campos, prowadząc gościa do salonu. - Prosze poczekać seniorita Campos zaraz do pana zejdzie.
Diego rozglądał się po wnętrzu, był tu wiele razy jednak dzisiaj wystrój pomieszczenia wydawał mu się surowy, brakowało tu czegoś. Ach tak - pomyślał- brakuje tu miłości, ciepła jaki panuje u mnie w domu. Państwo Campos rozstali sie burzliwie, do rozwodu nigdy nie doszło, gdyż Donia Campos zginęłą w niewyjaśnionych okolicznościach. Pilar i Sofia nie wyprowadziły się z domu. Kochały ojca, o rozpad małżeństwa rodziców Pilar obwinia matke. Senior Campos postarał się by tak myślała, sprawił, że kobieta uwierzyła w liczne zdrady doni Cecilii. Don Hector nie wyjawił prawdy córkom nawet na łożu śmierci. Nagle do pokoju weszła Sofia.
-Oo, witaj - powiedziała do Diega - znowu odwiedzasz moją siostre? Czy to nie za często ci się zdarza? - zapytała zaczepnie. - Jeszcze trochę i wpadnie ci to w nawyk.
-wiesz dobrze, że z twoją siostrą łączą mnie pewne relacje ...
-Taa, nie jestem już dzieckiem. wiem co was łączy, ty się nią tylko bawisz. Lubię cię więc posłuchaj mojej rady. trzymaj się z dala od Pilar, nie znasz jej tak dobrze jak ja. Lepiej uważaj bo ona ...
-bo co ja siostrzyczko?! - wykrzyczała wściekła dziewczyna. Sofia wolała nie kończyć, wiedziała, że siostra może dostac ataku histerii. nie chciała jej upokarzac przy diegu.
-Nic, nic. Wlaśnie rozmawialiśy o nowej sztuce w której gram. Powinniście
zaglądnać na premierę. Warto. Żegnam, miłej zabawy - puściła oczko do siostry by ta sie uspokoiła, że nic nie wygadała. -To narka - wyszła.
Pilar podeszła do Diega zarzuciła mu ręce na szyi i gorąco pocałowała. Mężczyzna czuł się nieswojo, dalej pamiętał słodki smak pocałunku Any. Dlaczego tak bardzo mi się podobasz? - pomyślał
-Jesteś spięty, wiem czego ci potrzeba - uśmiechnęła się uwodzicielsko i
zaprowadziła go do sypialni. Kochali się, jednak Diego zamiast twarzy Pilar widział tylko twarz Any. Co się ze mna dzieje?
***
Ranek. Diego obudził się wczesnie rano. Pilar jeszcze spała, popatrzył na jej twarz, była piękna. Jednak to nie Ana. Uważał Pilar za wspaniała dziewczynę i nie chciał jej ranić. Podjął decyzje, gdy zeszli na śniadanie postanowił z nią zerwać. Było to nieodwołalne.
-Musze powiedzieć ci coś ważnego - popatrzył na dziewczyne - uważam że powinniśmy się rozstać
ODCINEK 6
-Co?! ty chyba nie mówisz poważnie?
-Posłuchaj. przyznaję że dobrze nam było razem ale tylko tyle. Ja nie kocham ciebie, ty mnie tez. Rozstanie bedzie dobrym rozwiązaniem
-Jaka masz pewnośc że ja cię nie kocham? - zap. Pilar z furią w oczach. Czuła, że zaraz wybuchnie.
-ee ... nigdy nie rozmawialiśmy na ten temat. Nie pasujemy do siebie. Zostańmy przyjaciółmi - podał jej rękę, ale kobieta ją odtrąciła
-Wynoś się stąd!! nie chcę cię wiedzieć!! - krzyczała. diego bał się, że może zrobić sobie coś złego. Jednak gdy zaczeła rzucac w niego talerzami wybiegł przed dom. Wsiadł do samochodu i odjechał.
-Jeszcze mi za to zapłacisz Diego Gomezie. Pożałujesz, że zakpiłeś z moich uczuć. Wrócisz do mnie dobrowolnie albo siłą. - usmiechnęła się złowieszczo i wyszła z kuchni.
***
W domu państwa Gomezów wszyscy zasiedli do śniadania, brakowało tylko Diega. Panowała smętna atmosfera, jedynie Don Pedro próbował rozweselic towarzystwo.
-Mamy taką piękną pogodę. Ano moze wybierzemy się ...-Nagle do jadalni wszedł Diego.
-Wreszcie jesteś synku - podszedł domatki i pocałował ja w policzek - może zjesz z nami?
-Dziękuje ale nie jestem głodny - popatrzył na Ane, kobieta się speszyła
-Możemy porozmawiać? - zwróciła się do Diega, skinął głową i wyszli na taras. Wszyscy odprowadzili ich wzrokiem.
***
-Ja ...
-Ja - powiedzieli jednocześnie. Roześmiali się.
-Przepraszam, ty pierwsza
-Ja chciałam cię przeprosić za moje wczorajsze zachowanie. nie wiem co we mnie wstąpiło
-Nie ma za co przepraszac, to ja pownieniem prosić cie o wybaczenie - podał jej rękę - To zgoda?
-zgoda - uśmiechnęła się i podała mu rękę. Gdy ich ciała sie dotknęły oboje przeszył dreszcz. - to ja już pójde, miałam iść z ciocia na zakupy. do zobaczenia
Diego patrzył jak dziewczyna odchodzi. Czuł smutek gdy jej nie było w pobliżu. Ana dziwnie na mnie działa-pomyślał. Musze coś z tym zrobić. ale co?
***
Podczas gdy młodzi rozmawiali w ogrodzie Carla podeszła do don Pedra i podała mu telefon
-Dzwoni pański lekarz.
-Lekarz? - spytał zdziwiony, syn i synowa popatrzyli na niego pytająco - to pewnie w sprawie tych badań uspokoił ich. Odszedł do stołu.
-tak, słucham
-Panie Gomez, mam wyniki pańskich badan.
-I jak? - spytał wyczuwając w głosie lekarza, że ten troche kręci - prosze nie owijac w bawełnę. Czy coś mi dolega?
-Będę z panem szczery. Stan pańskiego zdrowia jest poważny. Musimy sie spotkac jak najszybciej. to nie jest rozmowa na telefon. Prosze przyjechac za pół godz. do szpitala.
-dobrze, do zobaczenia. - odłożył sluchawkę
-Czy coś się stało tato? - zapytałą Margarita podchodząc do teścia. widziała jego zasmucona twarz.
-Nic kochana. Musze się tylko widziec z lekarzem. Carlo zawołaj szofera, powiedz mu że czekam przed domem. Jedziemy do centrum - zwrócił sie do słuzącej i wyszedł.
-Cos złego musiał się dowiedzieć. Ale co?- powiedziała do siebie Margarita. wiedziała, że gdy teśc wróci wszystkiego się dowiedzą.
***
-Jose, zaczekaj tu na mnie. niedługo wrócę.
Pedro wszedł do gabinetu i przywitał sie z lekarzem
-I co mi dolega doktorze? - zapytał wprost od drzwi straszy pan.
-Mam złą wiadomość... |
|
Powrót do góry |
|
|
Jen Prokonsul
Dołączył: 10 Mar 2007 Posty: 3147 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 23:31:04 02-05-07 Temat postu: |
|
|
Dziękuje za komenty. Co prawda new miał być jutro ale właśnie go napisałam i postanowiłam zamieścić. Miłego czytania i prosze o DUUUŻO komci. Aha pojawił się nowy bohater, oto i on:
Sergio Ramirez (Tono Mauri) - ma 38 lat, kawaler, lekarz rodziny Gomez, ma dobre serce, bogaty, zakochuje się w Angeli. Czy zdobędzie jej miłość?
ODCINEK 7
-Czyli potwierdziły się pańskie przypuszczenia, tak? - don Pedro przerwał lekarzowi wpół zadania. Sergio skinął głową. - Ile mi zostało? Proszę być ze mną szczerym - spytał rzeczowo.
-Miesiąc, dwa - lekarz rozłożył ręce.
-Rozumiem. Miałbym do pana wielką prośbę. Prosze nie mówic nic mojej rodzinie. Chce spędzić ostatnie chwile życia w domu, wśród rodziny, znajomych. Gdyby sie tylko dowiedzieli, że mam raka zmusiliby mnie do leczenia, a wiemy że leczenie na nic się już zda.
-Nie uważam, że ukrywanie prawdy jest dobre, ale cóż to pańska decyzja. Ja jako lekarz nie mogę postąpić inaczej ja zgodzić się z panem. Mam nadzieję, ze rodzina zrozumie, że chciał pan oszczędzić im części bólu.
-Dziękuje - powiedział don Pedro ze łzami w oczach i wyszedł z gabinetu.
-Oby ta decyzja nie przyniosła zbyt dużo łez i zaskoczenia twojej rodzinie, senior Pedro - powiedział lekarz do siebie.
***
Rosa, Sofia i Carlos siedzieli w szkolnej kafejce. Rozmawiali o premierze najnowszej sztuki. Każde z nich grało jedne z głownych ról.
-Podsłuchałem rozmowę dyrektorki z sekretarką - mówił Carlos szeptem, by nikt ich nie usłyszał - podobno na premierze ma być ktos z zewnatrz, ktoś kto bardzo liczy się w świecie telewizji. Będzie tu po to, gdyż szuka utalentowanych młodych aktorów do nowego serialu telewizyjnego. rozumiecie?! To jest dla nas wielka szansa - powiedział podekscytowany do dziewczyn, patrzyły na chłopaka i nie mogły uwierzyc w jego słowa.
-Musimy dać z siebie wszystko - w oczach Rosy zaświeciły się iskierki. Gdyby dostała angaż do filmu mogłaby rzucić prace kelnerki, robiłaby to co kocha i jeszcze by jej za to płacili.
-Wiem co wam chodzi po głowie - Sofia pogroziła im palcem i roześmiała się - jesteście szaleni ale wchodze w to.
Carlos popatrzył na zegarek. Jak się nie pospieszy spóźni sie na zajęcia.
-Muszę iść, zobaczymy się poźniej. Pa - wyszedł. Rosa powiodła za nim wzrokiem. Sofia przyglądała się twarzy przyjaciółki na której malowało się ... uwielbienie, miłość?
-Rosa, czy ja o czymś nie wiem? - zapytała podejżliwie.
-A o czym niby ci nie powiedziałam? - spytała zaskoczona dziewczyna. Nie miała pojęcia o co może chodzić Sofii.
-A co ci mówi imię CARLOS? - Rosa zaczerwieniła się po czubki włosów, czuła i wiedziała że koleżanka wreszcie ja przejżała.
-Widze, że nic nie da się przed toba ukryć - roześmiała sie przymusowo - Dobrze, powiem ci - Sofia nachyliłasię do koleżanki -Carlos bardzo mi się podoba. Chyba się zakochałam, ale on traktuje mnie tylko jak koleżanke. Może nie jestem dość ładna? - spytała smutno.
-Nie mów głupstw. Nie jesteś ładna zgodzę się - Rosa zmroziła ją spojrzeniem na co Sofia roześmiała się szczerze - nie jesteś ładna tylko piękna. Musisz tylko w siebie uwierzyć. Pomoge ci zdobyć Carlosa.
-Naprawdę? - spytała z nadzieją Rosa
-Oczywiście. Mam już nawet mały plan -powiedziała tajemniczo - Idziemy. |
|
Powrót do góry |
|
|
Jen Prokonsul
Dołączył: 10 Mar 2007 Posty: 3147 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 14:52:46 03-05-07 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za miłe komentarze ;*, wasze tele też są super tylko na razie nie wyrabiam z ich czytaniem. Ale obiecuje, ze to nadrobię. No to komentujcie!!!
ODCINEK 8
Tymczasem w centrum handlowym Margarita i Ana buszowały po butikach. Musiały kupić jakieś sukienki na uroczystą kolacje z okazji rocznicy slubu Margarity i Andresa.
-Ciociu pomóż kupić mi coś co zwróci uwage faceta - poprosiła Ana - chcę wyglądać ... nieziemsko.
-Moja droga ty wyglądzasz nieziemsko we wszystkim. Ale nie bój się coś znajdzemy.
***
Diego nie mógł skupic się na pracy. Dalej przesladowały go wspomnienia pocałunku z Aną. Ta dziewczyna zawładnęła moimi myślami i ... sercem? Nie to niemożliwe. Ja nie potrafię kochac kobiety w taki sposób, to musi być tylko zwykłe pożadanie. Nagle do pokoju weszła Angela, zauważyła że mężczyzna ma jakieś kłopoty. Przeczuwała, że jak zwykle w jego przypadku musi chodzic o kobiete.
-Witaj. Co znaczyć ma ta mina? Czyżby jakaś panna odrzuciła twoje zaloty? - spytała zaczepnie, usiadła na fotelu - już ją lubię.
-Nie nabijaj się ze mnie. Wróciła Ana. Bardzo się zmieniła, gdy ją zobaczyłem po 8 latach rozłaki poczułem ... nie wiem jak to nazwać. Poczułem jakbym był bardzo szcześliwy, gdy stanęła przede mną myślałem że unoszę się w chmurach ... - Angele zdziwiłe słowa Diega. Znała go już wiele lat, wiedziałą że nie traktuje poważnie żadnej dziewczyny. Jednak te słowa nasuneły jej pewną myśl, domyśliła się czegoś czego nie wiedział o sobie nawet Diego. Przecież on się zakochał, tylko jeszcze nie wie jak to nazwać - kobieta usmiechnęła się do swoich myśli.
-Chciałabym ją poznać.
-Poznasz ją na jutrzejszej kolacji
-Czyli Ana też tam będzie - Diego skinął głową- To dobrze - Musiała koniecznie poznać kobietę która zawładnęła sercem tego kobieciarza - przez te twoje wyznania zapomniałam dać ci do podpisu te papiery - podała mu teczkę.
-to wszystko?
-Nie. Dzwoniła jeszcze jakaś Pilar - Diego popatrzył zdziwiony na Angele
-Czego chciała?
-Porozmawiać. Była załamana. Czy coś się stało? - Diego opowiedział jej o dzisiejszym zajściu.
-Widze, że kolejna cierpi przez ciebie. Mam nadzieję że wkońcu się jednak zmienisz. Zadzwoń do niej i wyjasnijcie sobie wszystko na spokojnie - powiedziała i wyszła. Diego przez chwilę zastanawiał się nad jej słowami. Wykręcił nr na komórkę do Pilar. Odebrała
-Hej, tu Diego. Podobno chciałąś ze mną pogadać.
-Tak, chciałam przeprosić cię za moje zachowanie. Troche przesadziłam. Może spotkamy się w przerwie obiadowej?
-Zgoda. tam gdzie zawsze?
-Tak. do zobaczenia - Pilar rozłaczyła się. Wiedziała że nie może nic zepsuć. Jej plan sie powiedzie. Jeszcze do mnie wrócisz - pomyślała.
***
-ciociu i jak? - Ana wyszła z przebieralni. Wyglądała przepięknie w długiej lejącej się złotej sukni.
-To jest to. Jeteś piękna - wykrzyknęła Margarita
-Naprawdę tak uważasz? Jeśli tak, kupuje - odp z uśmiechem i wyszła się przebrać. Jeśli uważasz mnie za siostrę, to to się zmieni obiecuje ci to Diego. Zobaczysz we mnie kobietę - pomyślała Ana i ruszyła zapłacić za suknię.
-Jeszcze dodatki i mamy wszystko.
-Zakupy z tobą to sama radość - Margaruta objęła Anę ramieniem i skierowały sie do restauracji.
Luis Valderrama (Fernando Colunga) - prawnik rodziny Gomezów, ma 42 lata. Prowadzi kancelarię prawnicza z ojcem.
ODCINEK 9
Praca wciągnęła Diega do tego stopnia, że Angela musiała przypomnieć mu u przerwie. Wyszedł z biura i skierował się do małej kawiarenki za rogiem. Z daleka zauważył czekającą na niego Pilar. Podszedł, nie wiedział jak się zachować, jednak przywitał się tylko i usiadł. Patrzyli na siebie bez słowa. Panowała niezręczna cisza, którą wkońcu przerwała kobieta.
-Chciałam przeprosić cię za moje zachowanie. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Ja ... ja po prostu zakochałam sie w tobie - musiała grać przekonywująco żyby się nabrał - Czy mam jakieś szanse by zdobyć twoją miłość?
-Przykro mi, ale ja ciebie nie kocham ...
-możemy przeciez spróbować ...
-Nie - przerwał jej w pół zdania - ja nie jestem zdolny do miłości. Nawet nie wien czym ona jest. Jedyne co mogę ci ofiarowac to moja przyjaźń. Wiem, że nie tego oczekujesz, ale...
-nic nie mów, skoro mnie nie kochasz, to może pokochasz. Na razie wystarczy mi twoja przyjaźń. Nie chcę cię stracić - uśmiechnęła się słodko do niego. Pomyślała, że na razie może tak zostac, ale nie na długo. Potrzebuje pieniędzy, spadku po ojcu nie wystarczy na długo, a Diego jest odpowiednią partią. Musi go zdobyć w przeciwnym razie trafi na bruk.
***
-Gdzie ty mnie prowadzisz? - spytała zaskoczona Rosa.
-Nie marudź, trzymaj się mnie a Carlos będzie twój.
-Ale my zarywamy lekcje - jęczała dalej dziewczyna - Angela mnie zabije jak się dowie.
-nie bój się, to tylko jeden dzień. świat się nie zawali - pociągnęła przyjaciółke za rękę i weszły do salonu kosmetycznego.
-Dzień dobry! O, witaj Pierre - do dziewczyn podszedł wysoki brunet, pocałował Sofie w policzek- To moja przyjacióła Rosa. Rosa to jest Pierre - przedstawiła ich sobie - potrzebujemy profesjonalnej pomocy, a konkretnie to Rosa jej potrzebuje. Liczę na ciebie.
-Dla ciebie wszystko słonko. Zapraszam - wskazał dziewczynie krzesło, gdy usiadła narzucił jej na ramiona pelerynke i zabrał się do tworzenia nowego wizerunku Rosy. Sofia czekała na sofie popijając sok i przeglądając Cosmo.
***
Ana wróciła z "ciotką" do domu. Były wykończone. Rzuciły się na sofę.
-umieram, jest strasznie gorąco.
-Masz racje. Carla! Carla
-Tak. Wołała mnie pani? - spytała służąca.
-Przynieś nam dwie szklanki lemoniady z lodem i poproś Gabriela żeby włączył klimatyzacje - gdy Carla wyszła otworzyły się drzwi, zobaczyły don Pedra. wyklądał jakby dowiedział się czegos strasznego. Margarita podejrzewała, że wyniki badań teścia musiały być złe. Gdy mężczyzna zobaczył kobiety siedzące w salonie uśmiechnął się przymusowo. Nie mogą nic podejrzewać - pomyślał.
-Witajcie. Udały się zakupy? - kiwnęły głowami - Mogę zobaczyc co takiego kupiłyście - Już chciał zaglądnąć do reklamówek, gdy Margarita zwinęła mu je sprzed nosa
-Hola, nie tak prędko. Jutro zobaczysz te suknie na nas tato.
-Aj wy kobiety. Nigdy was chyba nie zrozumiem - roześmiał się i wszedł do gabinetu. Podszedł do biurka i wykręcił nr do swojego parwnika.
-Kancelaria prawnicza Valderrama. Czym moge służyć? - powiedziała uprzejmie sekretarka.
-Chciałbym rozmawiać z mecenasem Luisem Valderramą.
-Proszę czekać, juz łączę.
-Luis telefon na drugiej linii.
-Dziękuje. - Luis Valderrama w czym mogę pomóc.
-witaj Luis. Mówi Pedro Gomez. Musimy się koniecznie spotkać. Przyjedź do mnie jak najszybciej. Chciałbym zmienić testament.
-Oczywiście, będę za godz - rozłączyli sie. Teraz kochany wnuku dostaniesz szansę na prawdziwe szczęście. Nie zmarnuj jej - powiedział do siebie Don Pedro. |
|
Powrót do góry |
|
|
Jen Prokonsul
Dołączył: 10 Mar 2007 Posty: 3147 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 13:04:13 04-05-07 Temat postu: |
|
|
Dzieki za komcie. Napisałam kilka odc bo przez maj nie bardzo bedę miała czasu ;/ wiec wklejam wszystko. Sorki ale mam duzo nauki, konkurs, wycieczka. Za duzo jak na mnie.Miłego czytania i KOMENTUJCIE =D;* buziaki dla wszystkich
ODCINEK 10
Był wieczór Pierre kończył swoje dzieło. Wreszcie stanął w drzwiach:
-Oto przed wami, odmieniona, piękniejsza Rosa Torres - zawołał ręką dziewczynę, gdy wyszła Sofii opadła szczęka. Nie wiedziała że pod maską jej przyjaciółki kryje się tak piękna kobieta. Pierre zrobił Rosie balejaż, podciął lekko włosy by nadac fryzurce ładny kształt, podkręcił włosy na 3/4 długości. Na dodatek makijażystka zrobiła jej dyskretny makijaż, który uwydatniał piekne rysy dziewczyny.
-I co? Jak wyglądam? Czego nic nie mówisz? Jest aż tak źle? - zadawała pytania jedne po drugim.
-Jest aż tak dobrze. Nie moge uwierzyć że to ty. Wyglądasz super.
-Naprawdę - spytała z nadzieją Rosa.
-nie wierzysz w moje słowa i w talent Pierra? W takim razie spójrz do lusterka - dziewczyna podeszła i ją totalnie zamurowało, przyjaciółka miała racje. Wyglądała inaczej, była to duża zmiana, ale wiedziałą że dalej jest tą samą Rosą. Oby teraz Carlos zwrócił na mnie uwagę - pomyślała.
***
Tymczasem w domu Gomezów. Don Pedro poprosił Gabriela i Carlę na świadków zmiany testamentu. Luis uwzględnił poprawki naniesione przez starszego pana. Nie do końca byli przekonani jego do pomysłu, ale zawsze ufali don Pedrowi i tym razem nie było inaczje. Obecni podpisali się pod dokumentem.
-to gotowe. Możecie wyjść - Pedro zwrócił sie do pracowników. wiedzieli że muszą zachowac dyskrecję, byli godnymi zaufania dlatego to własnie ich don Pedro poprosił o tą mała przyslugę.
-Ja też się będę zbierał. Mam nadzieję że pan wie co robi. Żegnam - don Pedro pozostał sam w gabinecie ze swymi myślami.
-Oczywiście, że dobrze robię. Sa dwie rzeczy, których pragnę najbardziej. Szczęscia tych dwojga, i naprawy błędów moich i mojego syna - mówił do siebie.
***
Następnego dnia. Szkoła.
-Myślisz, że się uda.
-Oczywiście. Czy ja ciebie kiedyś zawiodłam? - Rosa popatrzyła na nią z byka - No dobrze tylko raz, ale to się nie liczy.
-Uwaga idzie. Zachowujemy się normalnie - do dziewczyn podszedł Carlos. Już z daleka zobaczył Rosę, zastanawiał sie dla kogo tak się zminiła. Pewnie poznała jakiegoś chłopaka - pomyślał smutno. A może zaproszę ją na randkę i wtedy się przekonam. Uśmiechnięty podszedł do nich.
-Witajcie - popatrzył Rosie w oczy, dziewczyna zmieszała się - wyglądasz cudownie.
Zabrzmiał dzwonek. Ruszyli w kierunku klas.
-to ja lecę, spotkamy się po zajeciach. Pa - powiedziała Sofia i zniknęła. Puściła oczko do Rosy.
-Chodź, na nas też pora - gdy dziewczyna ruszyła z miejsca pczuła że Carlos złapał ja za rękę. Zdzwiła się.
-Coś się stało?
-Chciałbym cię o coś zapytać? Wybierzesz się za mną w sobotę do kina?
-Z przyjemnością - odpowiedziała zadowolona. Może Sofia miała racje, moja zmiana pomaga.
-To wpadnę po ciebie o 6.
-Ok, ale teraz juz chodźmy bo i tak już jesteśmy spóźnieni
***
Przy kolacji zebrała się cała rodzina.
-Co nowego w firmie? - Margarita zwróciła się do syna
-Właśnie podpisaliśmy bardzo ważny kontrakt na budowę nowego hotelu w Cancun. Będę miał dużo pracy przez najbliższe miesiące.
-Co dopracy ... - zaczęła nieśmiało Ana, oczy wszystkich skupiły się na niej
ODCINEK 11
- Nie czuję się dobrze obijając się cały dzień. Dostałam propozycję pracy od znjomego z telewizji. Już ja przyjęłam - dodała szybko- Na razie pomagałabym na planie najnowszego serialu a później... a później może dostałabym możliwość prowadzienia własnego programu.
-To wspaniała nowina. Cieszymy się za ciebie.
-gratulujemy- wszyscy byli szcześliwi tylko Diego siedział zasępiony. Jeśli zacznie pracować będę ją rzadziej widywał. no ale cóż to jest jej życie. Może kiedyś zasłuże by w nim naprawdę być.
***
Nadszedł wieczór nastepnego dnia. Gomezowie przygotowywali się do wyjścia. Wszyscy byli gotowi, czekali tylko aż zejdzie Ana.
-Kochanie pięknie wyglądasz - powiedział Andres do żony, objął ja czule ramieniem - Synu my jedziemy. Poczekaj na Ane i dołączycie do nas, dobrze? - Diego skinął głową. Rodzice, Carlos i dziadek wyszli.
- Dlaczego wy kobiety zawsze każecie na siebie czekać? - powiedział do siebie. Nagle zobaczył Anę. Wyglądała pięknie, suknia podkreślała jej nienaganną figurę, włosy pięte w kok odsłaniały zgrabną szyję. Kobieta podeszła do Diega.
-Jestem gotowa - rozejrzała sie - a gdzie wszyscy?
-Są w drodze do restauracji.
-Oj, przpraszam, że tak długo musiałeś na mnie czekać.
-Było warto - powiedział zapatrzony w jej oczy - no to jedziemy - podał jej ramię i wyszli.
***
Restauracja. Szczęśliwa rodzina siedziała przy stole, śmiejąc się i rozmawiając. Brakowało tylko Angeli. Nagle do sali weszła wysoka piękna kobieta. Podeszła do nich i przywitała się.
-dobry wieczór, państwu. Przepraszam a spóźnienie, ale Rosa ma gorączke i musiałam wezwac lekarza.
-czy to coś poważnego- zapytał przestraszony Carlos.
-Okazał się że to tylko zwykłe przeziębienie.
-witaj Diego - mężczyzna wstał i pocałował kobietę w poiczke. Na ten widok Ana poczuła ukłucie zazdrości co kątem oka zauważyła Angela. Domysliła się że ta dziewczyna naprawdę kocha jej przyjaciela. Była bardzo zadowolaona. Musiała koniecznie ją poznać.
-nie przedstawisz nas?
-Ale gapa ze mnie. Ana to jest moja przyjaciółka Angela Diaz. Angelo oto Ana.
-miło mi. Odkąd Diego zaczął o tobie opowiadać wiedziałam że muszę cię poznać - dziewczyny od razu przypadły sobie do gustu. Ana nie czuła już zazdrości szczególnie po slowach Angeli. Wiec opowiada o mnie. - pomyślała uradowana. Musimy mnie kochac skoro o mnie opwiada najlepszej przyjaciółce.
-Wznieśmy toast - powiedział don Pedro. Wznieśli kieliszki w górę- za mojego syna i synową, aby żyli w miłości przez wiele lat. Podnosili kieliszki do ust, gdy nagle don Pedro zasłabł.
-Tato co ci jest? - podbiegł Andres do ojca. Wszyscy przy stole byli wstrząśnięci
-On ... on tu jest ..
W roli Roberto Gomeza (Eduardo Santamarina) - nieślubny syn Andresa. Ma 30 lat, dobry, szycha w telewizji. Znajomy Any. Czy zawojuje sercem Angeli? Czy przebaczy ojcu?
ODCINEK 12
-Kto tu jest? Tato!
-Roberto... on... - Pedro złapał się za serce i upadł w ramiona syna.
-Tato?! - wołał przestraszony
-Dziadku - wołali
-niech ktoś wezwie pogotowie. ON nie oddycha - krzyknął z rozpaczą Andres.
***
Szpital. Do zebranych podszedł lekarz.
-Sergio co z moim ojcem?
-Niestety stan zdrowia pańskiego ojca jest zły. Miał zawał. robimy co możemy żeby go uratowac, ale...
-Ale co?
-Pański ojciec może nie przezyć nocy. Przykro mi.
-Nie! Tylko nie dziadek, on nie umrze prawda? - Ana załamała się, Diego podszedł do niej. chciał odegnac od niej ten ból. Przytulił ja mocno. Kobieta czuła się tak bezpecznie w jego ramionach. Nagle do pokoju chorego zaczeli wbiegac lekarze pielęgniarki. Panował istny chaos.
-co się stało? - zapytał Andres gorączkowo jedna z pielęgniarek
-Prosze się uspokoic robimy co w naszej mocy - rodzina czekała na szpilkach na jakiekolwiek wiadomości. Po jakims czasie wyszedł doktor
-Przykro mi. don Pedro niezyje.
-Nie to nieprawda - krzyczała Ana, Diego dalej trzymał ją w swych ramionach i pocieszał. Była taka krucha.
***
Następnego dnia odbył się pogrzeb. Znajomi, rodzina, każdy był przybity smiercią Pedra. Po skończonym pogrzebie ludzie rozchodzili sie do domów. Na grobie pozostali tylko najblizsi. Stali zadumani. wkrótce i oni wrócili do domu.
W rezydencji panowała smutna atmosfera. Przy obiedzie nikt nic nie zjadł. Usłyszeli dzwonek dpo drzwi i do jadalni wszedł Luis Valderrama.
-Przepraszam, że przychodze że nachodze państwa w takiej chwili, ale prosił mnie o to pan Pedro przed smiercia.
-Tak? - powiedział Andres obejmując żone.
-Pański ojciej w ostatniej chwili zmienił testament. chciał by został on odzczytany tydzień po jego pogrzebie.
-rozumiem. Dziękujemy za informacje- Margarita uśmiechnęła się życzliwie do adwokata prez łzy.
-Zmarły prosił by jego ostatnia wolę odczytac tutaj, w jego domu.
-Oczywiście.
-Odczytanie wyznaczam na przyszły czwartek. Żegnam.
ODCINEK 13
Minął tydzień. Wszyscy zebrani w gabinecie czekali na ostatniego spadkobiercę. nikt nie wiedział kim on może być. Nagle do środka wszedł przystojny wysoki mężczyzna. Andres nie wiedział co powiedzieć gdy ujrzał swojego ... syna. Co on tu robi? Jak ojciec go znalazł? Żeby tylko M<argarita nie dowiedziała się kim on jest. - myślał gorączkowo.
-Roberto? co ty tu robisz? - spytałą zdziwiona Ana. wszyscy byli zdziwieni że dziewczyna go zna.
-Ano kim jest ten mężczyzna? - zapytał Diego.
-To jest właśnie ten znajomy, który zaproponował mi prace. - podeszła do mężczyzny by się przywitac. Diego był zazdrosny, jednak był przekonany, że nic nie ma między tymi dwoje. andres nie mógł oderwac wzroku od nieślubnego syna. W pokoju panowała niezręczna cisza.
-Hmm ... możemy zaczynać? - zapytał wreszcie prawnik
-Proszę.
-"Ja Pedro Gomez cały swój majątek dzielę pomiędzy swą rodzinę i słuzbę. Małżeństwu Gabrielowi i Carli Paz zapsuje 45 tys. pesos za swą wierną służbe przez wile lat mego życia. Mojemu synowi Andresowi Gomez przekazuję nieruchomości zapisane na dołączonej liście. Mojej ukochanej synowej Margaricie Gomez zostawiam rodzinna bizuterię. Mojej przyszywanej wnuczce Anie Larios zapisuję 20% akcji w firmie Gomezów. Wreszcie moim wnukom: Carlosowi Gomez przekazuję 5% akcji w firmie i dom w Cancun. Diegowi Gomez zostawiam 30% akcji w firmiei i jego rodzinny dom w Meksyku. Zaś memu najstarszemu wnukowi Robertowi Gomez w przekazuję 35% akcji w firmie. Mam nadzieję kochani, że zgadzacie się z moją wola. Pamietajcie że wac kocham. Don Pedro Gomez"
-Jak to wnukowi? - powiedziała zdezorientowana Margarita - przecież teśc miał tylko dwoch wnuków.
-Miał jeszcze jednego - Roberto podszedł bliżej do ojca i jego zony- miał mnie.
-to niemożliwe. Andres o czym on mówi? - zwróciła się do mężą.
-to prawda. Roberto jest moim synem - synowie Andresa słuchali słow ojca, byli zszokowani. Patrzyli jak matka uderza go siarczyście w policzek.
-Jak mogłeś ukrywac to przez tyle lat? - wybiegła wzburzona
-Kochanie zaczekaj - Diego zatrzymał ojca.
-Zostaw ją. Musi sie uspokoić. - patrzył na ojca z odrazą i wściekłościa.
-Ale ja musze jej wyjaśnić...
-Miałeś na to wiele lat, poczekasz jeszcze troche - mówił z sarkazmem. Popatrzył na nowo poznanego brata.
-witaj w rodzinie- podał mu rękę, Roberto nie byl niczemu winny. wydawał się być dobrym człowiekiem.
-Dziękuję za miłe powitanie - powiedział zaskoczony - do przywitan dołaczylył sie i Carlos.
-wkońcu jetseśmy braćmi.
-Proszę o uwagę - adwokat próbował skupić na sobie uwagę zebranych - jest coś o czym państwo powinni wiedzieć. Senio Gomez postawił pewien warunek.
-Warunek?
-jaki warunek?
-O czym Pan mówi? - pytali wszyscy.
-Pan Gomez zaznaczył, ze spadkobiercy otrzymają spadek jeśli wypełnią ostatnią wolę zmarłego. W przeciwnym razie wszystko trafi na cele charytatywne.
-Czyli? - zap. Ana - Co to za warunek
-Obawiam się, że to się państwu nie spodoba - powiedział zaniepokojony - Otrzymacie Państwo spadek jeśli seniora Ana i senio Diego zgodzą się ...
-Zgodzimy sie na co? - zap. Diego. Wszyscy czekali w zniecierpliwieniu na odpowiedz Luisa. |
|
Powrót do góry |
|
|
Jen Prokonsul
Dołączył: 10 Mar 2007 Posty: 3147 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 21:27:40 11-05-07 Temat postu: |
|
|
Wiem, że ten odc może nie jest taki znowu za fajny, ale co jakiś czas musi byc taki spokojniejszy odc ;] heh. Miłego czytania. New może będzie jutro. No to komentujcie ;* buziaki dla wszystkich, którzy czytają moją telę ;* muaa
ODCINEK 14
-Zgodzimy się na co? - powtórzył Diego. Ana zapytała zanim Luis zdążył odpowiedziec na pytanie Diega.
-Czy ten warunek pozbawi spadku nawet Roberta? - spytała zakłopotana kobieta, nie chciała by przez nia jej najlepszy przyjaciel stracił spadek po dziadku.
-Niestety tak. Z testamentu wynika, że wszyscy spadkobiercy utracą spadek, jeśli nie zostanie spełniony ten warunek.
-Ale co to za warunek? -zap. poddenerwowany Diego.
-W ciągu miesiąca od dzisiaj pan i panienka Ana musicie sie pobrać. Wasze małżeństwo musi trwac co najmniej rok.
-Co? - wydusiła zdziwiona Ana i osunęła się na fotel. Nie wiedziała co ma o tym myśleć. Nagle dostała olśnienia, czyżby o to chodziło dziadkowi gdy mówił mi że będę z tym którego kocham. Uśmiechnęła się do swych myśli. Z drugiej strony nie chciał by Diego był przymuszony do związku z nią. Chciała by ja najpierw pokochał.
-to niedorzeczne. Nie mogę tego zrobić - powiedział Diego i popatrzył na Anę z tęsknota.
-Dziedek się postarał - powiedział do siebie Carlos i zaśmiał się cicho z brata.
-Czy istnieje jakieś inne rozwiązanie? - zap. Andres
-Przykro mi ale nie
-Ja się zgadzam a czy ty Ano? - powiedział nagle Roberto popatrzył na nią.
-Nie - powiedział zdecydowanie - Wybacz Roberto jeśli przeze mnie stracisz spadek po dziadku ale ja nie mogę tego zrobić - mężczyzna popatrzył na nią ze zrozumieniem. Przecież wszyscy wiecie że od zawsze kochałam Diega i nie chcę zostawać jego żoną w taki sposób. Moja odpowioedź brzmi nie.
-ale dlaczego? Przeciez to tylko rok?
-Ty mnie dalej nie rozumiesz! - prawie krzyczała - Jak możesz się sprzeciwiać. Najpierw nie chcesz bym wychodziła za ciebie a teraz sprzeciwiasz się mojemu wyborowi?! - patrzyła na niego z furią w oczach.
-Może wyjdziemy - Andres zwrócił sie do synów i adwokata. Czuł że tych dwoje powinno zostac samych na chwilę. Wyszli.
- przepraszam, ale spiesze się do sądu. Prosze przekazać młodym że mają tydzień na podjęcie decyzji. Żegnam.
-Może porozmawiamy synu - Andres zwrócił się do mężczyzny
-nie nazywaj mnie tak! Nie masz prawa tak zwracac sie do mnie po tym jak porzuciłeś moją matkę. Nigdy nie wybacze ci tego. Ja poradziłem sobie w życiu bez ojca. Cierpiałem jedynie patrzac na mame, która przez całe życie cię kochała, nigdy nie wypowiedział ani jednego złego słowa o tobie. Zawsze cię broniła gdy mówiłem że cię nienawidze.
-synku nie mów tak - Andres połozył mu rękę na ramieniu, ale Roberto ją odtrącił
-Ja nie mam ojca. Miałem tylko matke - powiedział smutno do ojca i wyszedł.
-wybacz mi proszę - powiedział cicho - Kochałem Juliettę. Byłem młody gdy postanowilismy być razem. Byłem zbyt młody - dalej mówił do siebie, nawet nie zauważył Margarity która powoli zbliżała się do niego - powinieniem był sprzeciwic się rodzicom gdy starali sie nas rozdzielić. to moja wina. - po jego policzku spływału łzy. Rita podeszła do niego i go objęła.
-Kochanie to ty. Wybaczysz mi??- zap. i popatrzył jej w oczy.
-Oczywiście. Przeciez cię kocham. Opowiedz mi o Robercie. Opowiedz mi cała historię.
-długo by opowiadać
-Mamy dużo czasu - usmiechnęła się przez łzy i poszli na górę.
***
Tymczasem w gabinecie. Ana stała w oknie, padało. Pogoda doskonale oddawała jej obecny nastrój. Była roztrzęsiona, nie wiedziała co robić. diego podszedł do niej.
-Ano, posłuchaj. Zrobimy to dla całej rodziny. Oni na to zasłuzyli - przekonywał. Dziewczyna odwróciła się, miała łzy w oczach.
-Ja tak nie chcę. Kocham cię - powiedziała otwarcie, chłopak zmieszał się- chcę bys i ty mnie pokochał. Pragnę wyjśc za ciebie, mieć z tobą dzieci, zestarzeć sie razem ... ale nie w taki psosób - jej słowa wywołaly w nim poruszenie. Jedyne co chciał w tej chwili to jej pocałunku. gdy chciła sie odwrócić złapał ja za ramiona, przyciągnął do siebie i zaskoczoną pocałował w usta. Każde z nich oderwało się od rzeczywistości, to uczucie było wspaniałe. Nagle Diego odsunął się na odrobinke.
-Powinniśmy skorzystać z figla jaki spłatał nam dziadek - patrzyła zaskoczona tym co mówił. Musiał jej to powiedzieć - coś pcha nas ku sobie. nie wiem co, ale w twojej obecności jestem szczęśliwy, czuję że żyję. Jak pomyślę że jesteś w ramionach innego jestem wściekły ... zazdrosny - Ana byla szczęśliwa z tych słow. Pocałowała go.
-To musi byc milość. ty mnie kochasz
-ja nie wiem co to miłość. Zawsze traktowałem kobiety przedmiotowo, wykorzystywałem je. Ale moze masz racje. Dajmy sobie szansę - ukląkł - wyjdziesz za mnie?
-Tak! - wstał szcześliwy, Ana rzuciła sie mu w ramiona.
-chodź powiedzmy innym - wyszli przytuleni. Kobieta była taka szczęśliwa.
***
-Mamo, tato cieszymy się, że sie pogodziliście.
-Ja też synku - powiedziała Margarita wtulona w męża - ale powiedz wreszcie dlaczego ściągnęliscie nas do salonu tak pożno?
-Mamy dla was niespodzinkę. Ana i ja postanowiliśmy - podszedł do narzeczonej i objął ją czule ramieniem - postanowiliśmy sie pobrać.
Cała rodzina, służba składała młodym zyczenia. Wszyscy byli tacy szczęśliwi. Wydawało im się, że nic złego już nie spotka ich rodzinę. nie wiedzieli jednak jak bardzo się mylili.
-Kiedy ślub?
-Za 2 tygodnie- odp szybko Diego. Popatrzył z czułośćia na Anę. Już wkrótce będziesz moja - pomyślał. Nawet nie wiedział, że mozna byc tak szczęśliwym.
>>>>KOMENTUJCIE<<<< |
|
Powrót do góry |
|
|
Jen Prokonsul
Dołączył: 10 Mar 2007 Posty: 3147 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 20:27:45 12-05-07 Temat postu: |
|
|
Dzięki za miłe komenty ;* ciesze się, że się wam podoba. Oto 2 nowe odcineczki, nie wiem kiedy będą nowe. Nie mam za dużo czasu ;/ Miłego czytania i jak zawsze zachęcam do komentowania. Piszcie co się wam podoba a co nie, może uwzględnię wasze uwagi w dalszych odcinkach ;];*
ODCINEK 15
Nastepnego dnia. Carlos i Rosa siedzieli w szkolnym bufecie.
-Przepraszam, że nie wybraliśmy sie na randkę - powiedział smutno
-nie szkodzi. Przecież zmarł twój dziadek, to nie był odpowiedni moment - chcąc zmienic temat zagadała - Mówiłeś, że don Pedro zszykował wam niespodziankę. Co to za sprawa? - jak tylko o tym wspomniała Carlos roześmiał sie.
-czy ja coś powiedziam głupiego? z czego sie śmiejesz? - spytała zdziwiona
-Przepraszam. Chodzi o to - słuchała zainteresowana - chodzi o to, że mój dziadek w pewien sposób zmusił Ane i Diega do slubu - zaczął jej opowiadac o wczorajszym odczytaniu testamentu. Opowiedział o warunku dziadka i o swym nowym bracie, Roberto.
-Nie mogę uwierzyć. i co? Diego i Ana zgodzili sie?
-Tak.
-Angela będzie zdziwiona jak się dowie - nagle utkwiła wzrok w drzwiach,usmiechnęł ręką do Sofii by do nich podeszła - Witaj.
-Cześc wam. Co słychać?
-Moj brat zaręczył się z Aną - gdy Sofia to usłyszała nie miała zbyt wesołej miny. Znając moją siostrę może narobic niezłego bałaganu gdy sie o tym dowie.
-Sofia czy cos nie tak? - spytała zdziwiona Rosa. nie spodobała sie jej mina przyjaciółki
-W porządku. Tylko głowa mnie boli. Chodźmy wreszcie na próbę
***
Narzeczeni spacerowali po ogrodzie. Byli bardzo szczęśliwi.
-Co powiesz na to żeby zorganizować przyjęcie tutaj w ogrodzie. Zaprosimy tylko najbliższą rodzinę i przyjaciół.
-Zgodze się na wszystko, żeby tylko cie uszczęśliwić - Diego zatrzymał sie i mocno przytulił do siebie Anę - Już niedługo będziesz moja.
-A ty mój,na zawsze. kocham cię - pocałowała go czule. Usłyszeli wołanie, Margarita wołała przyszła synową.
-Ana musimy jechać na zakupy!
-Już idę! - odkrzyknęła.
-Wygląda na to, że nie pozwolą nam pobyć teraz samym. Do zobaczenia wieczorem kochany - pocałowała go przelotnie i ruszyła do domu.
-Do zobaczenia.
***
Diego jest w drodze do pracy. Wykręca nr do Pilar
-Tak, słucham
-Pilar? witaj. Chciałbym zaprosić cię z siostra na kolację dziś wieczorem. Będzie cała moja rodzina. Prosze cie przyjdź ten dzień jest dla mnie bardzo ważny.
-Zgoda. O której?
-O ósmej w La Tour. Do zobaczenia
Odłożył słuchawkę. Pilar była ciekawa co może się wydarzyć. Może opamiętał się i poprosi mnie o rękę. Uśmiechnęła się do swych myśli. Diego wkońcu wpadniesz w moje sidła, potrzebuję twoich pieniędzy bo inaczej skończe na bruku. Zrobię wszystko byś do mnie wrócił.
-Zrobię wszystko!- na jej ustach błąkał się złowrogi uśmiech, trzymała w ręcę kieliszek, wypowiadając te słowa nie zauważyła że go zmiażdżyła w dłoniach. Z rak sączyła się krew. Nie czuła bólu. Lubiła wodok krwi, ale najbardziej lubiła widok cudzej krwi.
ODCINEK 16
Gabinet Diega w firmie.
-Angelo możesz przyjśc do mnie na chwilę?
-Oczywiście już idę - po chwili była w jego gabinecie - Potrzebujesz czegoś?
-Tak. Zapraszam cie z Rosą dziś na kolację.
-z jakiej okazji?
-Zaraz zrozumiesz. Musisz pomóc wybrac mi pierścionek zaręczynowy.
-Pierścionek zaręczynowy? nie rozumiem o co ci chodzi? Po co ci on? - pytała zdziwiona
-Żenię się z Aną! - krzyknął, podbiegł do zdezorientowanej Angeli i mocno ją objął
-Poważnie?! Nie moge uwierzyć. Moje gratulacje - uściskała go serdecznie- oczywiście że pomogę ci kupic pierścionek. Ale zdążymy? Przecież to już dziś.
Pojechali do centrum. Zeszło im bardzo długo zanim znaleźli odpowiedni pierścionek. Diego od razu wiedział że spodoba się Anie.
***
Narzeczeni zaprosili na kolację swych bliskich. Wszyscy już byli, brakowało tylko Roberto.
-Zaprosiłeś go synku prawda?
-Tak mamo. Może nie przyjdzie- powiedział ze smutkiem Andres - Na jego miejscu tez nie chciałbym widzieć ojca, który mnie ostawił.
-znam Roberto od wielu lat. Wie, że to dla nas wyjątkowy dzień. Nie zawiódłby mnie ... nas - poprawiła się Ana
W tym momencie do stolika podszedł Roberto
-Już myśleliśmy, że nie przyjdziesz.
-nie opuściłbym przciez zaręczyn brata i najlepszej przyjaciółki. Witajcie- przywitał się ze wszystkimi. Jego wzrok spoczął na Angeli. Kobieta także nie mogła oderwac oczu od Roberta. Co za piekna kobieta- pomyślał. Diego nie przedstawisz nas sobie?
-Oczywiscie. Angela Diaz moja najlepsza przyjaciółka. Angelo to jest mój brat Roberto Gomez.
-Diego opowiadał mi o tobie. ciesze sie, że będziesz z nami pracował- uśmiechnęła się do niego.
-Ja też się cieszę. i to bardzo - popatrzył jej w oczy i usiadł obok.
-Skoro wszyscy jesteśmy w komplecie - powiedział Diego, sięgnął do kieszeni i wyciągnął małe pudełeczko - Wobec wszystkich obecnych chciałby prosić o rękę mojej ukochanej - Pilar usmiechnęła się. Czyli miałam racje poprosi mnie o rekę - pomyślała. Zanim zdążyła coś powiedzieć, Diego podszedł do Any i włożył na jej palec pierścionek.
-Jaki piękny - Pocałował gorąco narzeczoną. wszyscy na sali bili brawa. Jedynie Pilar siedziała ze skwaszona mina, wiedziła że musi chociaz wysilic się na usmiech. Sofia patrzyła niepewnie na siostrę, widziała że ta ledwo nad sobą panuje. Modliła sie w duchu by Pilar nie dostała ataku. Rozbrzmiała muzyka. Panowie prosili kobiety do tańca. Andres tańczył z żona, Diego z Aną, Roberto z Angelą, Carlos z Rosą. Przy stoliku zostały tylko panny Campos.
-Jak on mógł - wysyczała przez zęby Pilar.
-Uspokój sie. Mogłaś się domyślić, że skoro z tobą zerwał nie będzie chciał wiecej do ciebie wrócić. Po co przez cała droge tutaj łudziłas się że się zejdziecie?
-Nie twoja sprawa smarkulo - słowa siostry wyprowadziły ja z równowagi. Muzyka umilkła i wszyscy wracali do stolika. Pilar nie chciała dłużej przebywac w tym towarzystwie. Wyszła, a raczej wybiegła z restauracji.
-Co się jej stało? - spytała zaniepokojona Margarita
-eee... źle się czuła. Przepraszam, ale nie powinna sama wracac do domu. Dogonie ją. Przepraszam, że nie zostanę, muszę wracac z siostrą.Dobranic.
-Dziwnie sie zachowywała Pilar, nie uważasz? - Angela zwróciła się szeptem do Diega
-Zauwazyłem. Mam nadzieję że niczego nie kombinuje.
***
Sofia nie zdążyła dogonic siostry. Pilar odjechała z piskiem opon, dziewczyna musiała wracac do domu taksówką. Bałą się o strasza siostrę. Wiedziała ze jest nieprzewidywalna.
***
Pilar wbiegła po schodach do swojego pokoju. Zapłacisz mi za to. Zdobędę twojego brata, Roberta. Ma pieniędze, jest sławny, ale na tobie Diego i tak sie zemszcze, i na tej twojej laluni - rozesmiała się syderczo. |
|
Powrót do góry |
|
|
Jen Prokonsul
Dołączył: 10 Mar 2007 Posty: 3147 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 17:53:01 13-05-07 Temat postu: |
|
|
Wiem, że w tym odc nic specjalnego się nie dzieje, ale obiecuję że akcja nabierze tępa wkrótce. Buziaki ;* miłego czytania i dziękuje za komenty ciesze się, że tela się wam podoba ;* muaa
ODCINEK 17
Nastepnego dnia do firmy przyjechał Roberto. Miało odbyć się zebranie akcjonariuszy. Tego dnia ustalono wybrać nowego dyrektora firmy. Mężczyzna uśmiechnął się czarująco i podszedł do Angeli.
-Witaj.
-Cześć. Spotkanie zacznie się zaraz. Prosze za mną. - chciała odejśc, ale złapał ja za rękę. Poaptrzyła na Roberto pytająco. -Może wybierzemy się na obiad po naradzie?
-Niestety nie mogę. Moja kuzynka gra dzisaj w premierze nowej sztuki. Obiecałam jej, że będę i zaraz po pracy musze szybko wracać do domu. W innym razie nie zdążę sie przebrać - wzruszyła ramionami.
-A mogę się spytac co ta za szkoła?
-Niedaleko centrum. Szkoła aktorska Televisy (na necie znalazłam że taka jest)
-Czyli wybiorę się z tobą - Angela patrzyła na niego zdziwiona - Będę tam w sprawach zawodowych, więcej nie moge powiedzieć - powiedział tajemniczo - to jak przyjechać po ciebie?
-Dobrze- uśmiechnęła sie w odpowoiedzi - nigdy nie dajesz za wygrana co? - nie usłyszała odpowiedzi gdyż z gabinetu wyszedł Diego. Przywitał się z bratem i rozpoczęło sie zebranie.
***
Tymczasem Margarita i Ana poszły do krawca aby wziąść miarę na suknię ślubną. Ana zdecydowała sie na prosta dwuczęściową suknie bez ramion. Zrezygnowała z welonu, chciała mieć wyprostowane włosy a w nich spinki z małymi białymi kwiatuszkami.
-Wybrała pani piękny fason, seniorita Ana- powiedział krawiec.
-Dziekuję. Chce by wszystko było idealne.
-Prosze przekazac narzeczonemu by najpóźniej jutro przyszedł do mnie wziąść miare na frak - powiedział do kobiet gdy miały wychodzić - do wiedzenia
-do widzenia i dziękujemy.
***
-W takim razie głosujemy. Przypominam, że kandydatami są Roberto i Andres- powiedział Diego
-Ja wycofuje swoja kandydaturę - powiedział Andres zanim zaczeło sie głosowanie. Wszyscy patrzyli na niego ze zdziwieniem - Uważam, że mój syn powinien stanąć na czele rodzinnej firmy - zwrócił sie bezposredio do Roberto - Wiem, że to nie naprawi przeszłosci ale chciałby ci to wynagrodzic. Chcę bys był naprawde członkiem rodziny. Dziadek do końca zycia nie mógł przebaczyc sobie, że rozłączł mnie i twoja matkę. Pragął ci to zadośćuczynić. Wynajął detektywa, który miał was odnaleźć. Niestety nie zdążył się z tobą spotkać. Prosze wybacz mi że byłem taki słaby i pozwoliłem dorastac ci bez ojca. Wybacz mi synku - ruszył do wyjścia. W biurze nastała cisza.
-Roberto wyrażasz zgode na zostanie nowym dyrekroem?
-Tak - jak tylko to wypowiedział ruszył za ojcem. dogonił go przy windzie.
-Tato, zaczekaj - Andres odwrócił się. nie mógł uwierzyć, że syn nazwał go ojcem. Wzruszył sie - Wybaczam ci - Andres objął mocno syna.
-Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę. Odzyskałem syna - powiedział wzruszony i weszli do windy.
***
Wieczór. Dom Angeli znajdował się na małym osiedlu. Był to mały ale przestronny domek z ogrodem. Dziewczyny były z niego dumne. Od drogi miał mały taras na którym znajdowała się hustawka. Rosa tak jak i Angela lubiała siadac na niej w nocy i patrzec w gwiazdy. Obie były romantyczkami, snuły plany na przyszłość. Jednak Angela zmieniła się po zdradzie narzeczonego. Zaczeła patrzec realistycznie na świat, nie wierzyła, że spotka jeszcze miłość. Tamto doświadczenie zmieniło jej spojrzenie na mężczyzn. wiedziała, ż enie należy im zbytnio ufać, gdyz mogą bardzo zranić. Nie chciała cierpieć już nigdy więcej.
-Rosa pośpiesz się, Carlos czeka na ciebie przed domem. Chyba nie chcesz się spóźnić. To przynosi pecha.
-Juz idę. To ja powinnam byc zdenerwowana a nie ty.
-wiem, ale czuje się taka dumna z ciebie.
-Dziękuje kuzynko. Zmykam.
-Połamania nóg
-Nie dziękuje - powiedziała Rosa i wyszła. Angela kończyła sie ubierac gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Zdziwiona poszła otworzyć. zobaczyła wysokiego mężczyznę, nie wiedziła kto to może być, gdyz jego twarz zasłaniał wielki bukiet czerwonych róż. Mężczyzna odsłonił twarz.
-Obiecałem ,że przyjade po ciebie i jestem - powiedział uwodzicielsko i podał kobiecie kwiaty - Wyglądasz oszałamiająco - pocałował ja w policzek. Angela poczuła słodki dreszcz przepływajacy po jej ciele. Od czasu Jorge żaden mężczyzna tak na nią nie działał.
-witaj. Dziękuje za kwiaty. Przepraszam, że trzymam cię tak w progu-powiedział zmieszana- Wejdź. Wyleciało mi z głowy, że sie umówiliśmy. Jestem taka poddenerwowana. to pierwsza poważna rola Rosy, jestem strzepkiem nerwów - włożyła kwiaty do wazonu.
-Spokojnie, Rosa na pewno ma talent. Gotowa?
-Tak. Możemy jechać - wyszli. |
|
Powrót do góry |
|
|
Jen Prokonsul
Dołączył: 10 Mar 2007 Posty: 3147 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 12:19:54 16-05-07 Temat postu: |
|
|
Sorki, że dopiero teraz ale nie znalazłam wczoraj czasu. Dzięki za komcie
buziaki ;*;]
ODCINEK 18
Szkoła. W trakcie spektaklu. (Była wystawiana sztuka Szekspira "Sen nocy letniej")
-Nie wiedziałem, że twoja kuzynka ma taki talent - powiedział Roberto. Był pod wrażeniem.
-Ja tez - odp oczarowana Angela - Żeby tylko go nie zmarnowała.
-O to sie nie bój - powiedział tajemniczo i sie uśmiechnął.
-Poza tym Carlos i Sofia też doskonale wczuwaja sie w role.
-Przyznaję, że nie spodziewałem się po moim braciszku takiej niespodzianki.
***
Po zakończeniu. Ludzie wychodzą.
-Kochanie byłes niesamowity - powiedziała Margarita do młodszego syna i usciskała go.
-Nieźle ci to wyszło młody - Diego rozczochrał bratu włosy ręką. Objął narzeczoną. W tym czasie podeszły do nich Rosa i Sofia.
-Gratulujemy przedstawiwenia. Było cudowne. Macie talent.
-Dziękuje Ano - powiedziały jednocześnie Rosa i Sofia.
-Żeby tylko te komplementy nie uderzył wam do głowy - Angela podeszła do grupy i objęła kuzynke - rodzice byliby z ciebie dumni
-wiem, zawsze chcieli bym została sławną aktorką - powiedziała ze smutkiem dziewczyna - Ale dośc mówienia o smutnych rzeczach. Gdzie zgubiłaś Roberto? - zwróciła się do Angeli.
-wlaśnie nie wiem, zaraz po opuszczeniu kurtyny gdzies zniknął.
-Czy to nie on? - Carlos wskazał barat rozmawiającego z ich opiekunem.
-Patrz pan Pedro macha do nas. Najwidoczniej chce, żebyśmy podeszli.
***
-Naprawdę pan uważa, że moi uczniowie mają szanse wystąpić w serialu?
-Naprawdę - powiedział roześmiany Roberto.
-Zawołam ich, żeby z panem porozmawiali na ten temat - zaczął machać w kierunku przyjaciół.
-Tak?
-to jest pan Roberto Gomez...- zaczął przedstawiać jednak Carlos przerwał
-My się już znamy
-Tak? W każdym bądź razie pan Gomez ma dla was pewna propozycje. Prosze.
-Jak wiecie pracuje w telewizji. Ostatnio mamy w planach powstanie nowego serialu dla młodzieży i właśnie wasza trójke widze w głównych rolach. co wy na to?
-Oczywiście że się zgadzamy - odp jednocześnie.
***
-Nie uwierzycie. dostaliśmy propozycję zagrania w serialu - opowiedzieli zebranym o rozmowie.
-Teraz juz wiem czemu zostawiłeś mnie samą. Dziękuję w imieniu Rosy. Nawet nie wiesz ile to dla niej znaczy.
-nie musisz mi dziękować, twoja kuzynka ma prawdziwy talent, szkoda by było go zmarnować.
-Może wybierzemy się do restauracji? - zaproponował Andres - Na pewno jesteście głodni
-Witajcie.
-Pilar? Co ty tu robisz? - pytała zdziwiona Sofia.
-Przyszłam zobaczyc siostrę w akcji. Byłaś wspaniała - pocałowała ją w policzek.
-Dziekuję, ale to dziwne bo nigdy nie oglądałaś moich sztuk.
-Czas to zmienić - popatrzyła zalotnie na Roberto. wkrótce będziesz mój. widzę, że wpadła ci w oko ta sekretareczka, ciesz się chwilami z nią bo wkrótce będziesz mój - pomyślała. Będziesz tylko mój. |
|
Powrót do góry |
|
|
Jen Prokonsul
Dołączył: 10 Mar 2007 Posty: 3147 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 11:21:42 18-05-07 Temat postu: |
|
|
Miłego czytania i dziękuję za cierpliwość ;*;] może wieczorkiem jeszcze coś napiszę jak znajdę czas. Buźka ;* muaa. Prosze piszcie co się wam podoba a co denerwuje, wasze sugestie przydadzą się na przyszłość Z góry dzięki buziaki for all ;*
ODCINEK 19
Następnego dnia przy śniadaniu.
-Kochani dzisiaj macie ostatnią przymiarkę przed ślubem - powiedziała Margarita.
-Pamietamy mamo - Diego wziął ręke Any i pocałował narzeczoną - jeszcze tylko 2 tygodnie i będziesz moja - powiedział i usmiechnął się
-Niczego bardziej nie pragnę - popatrzyła mu głęboko w oczy.
-Ktos tu się zapomina przy stole - Carlos roześmiał się - ludzie patrzą. Musze lecieć do szkoły.
Na razie.
***
Pilar wykonała właśnie swój plan. Została zatrudiona w firmie Gomezów jako nowa sekretarka dyrektora firmy. Miała szczęście. Weszła do biura i usiadła za biurkiem. Tymczasem Roberto przyjechał wczesnie do pracy. Chciał by pierwszy dzień był udany. Gdy wyszedł z windy zobaczył Pilar. Zdziwił go jej widok tutaj.
-witaj. co ty tu robisz? Czekasz na kogos?
-Tak. Na ciebie- uśmiechnęła sie do niego zalotnie - Tak się składa, że jestem twoja sekretarką
-Miło, że będę pracował z kimś znajomym. Jetesmy przed czasem. Może napijesz sie ze mna kawy? - Pilar zauwazyła, że mężczyzna sie nia interesuje. Lustrował ja wzrokiem, wiedziała jak działa na mężczyzn. Musze to wykorzystać. Żeby tylko ta Angela niczego nie zepsuła. Będziesz jadł mi z ręki - myślała. Musze sie do ciebie zbliżyć.
***
2 tygodnie później.
-Ano pospiesz sie. Chyba nie chcesz spóźnic sie na własny ślub. Diego juz dawno wyjechał do kościoła - krzyczała Margarita z salonu
-Chwileczkę! Juz jestem gotowa - Ana zaczęła schodzić po schodach. Wyglądała pięknie, jak anioł, brakowało jej tylko skrzydeł. Popatrzyła niepewnie na ciotke - czy cos nie tak? Jak wyglądam?
-Nic sie nie stało, poprostu sie wzruszyłam. wygladzas wspaniale - po policzku popłynęła jej łza, przytuliła dziewczyne - Od dziś możesz mówić do mnie mamo.
-więc, mamo czas na nas. Jedźmy do kościoła - wyszły.
***
Roberto przyszedł z Angelą. W ciągy tych 2 tygodni zblizyli się do siebie. Często się spotykali. Angela poczuła, że znowu może sie zakochać. Jednak Pilar powoli starała sie omotac Roberto, wychodziło jej to. Mężczyzna był zagubiony nie wiedział która wybrać. w kościele zerkał dyskretnie na Pilar, która usmiechała się do niego zalotnie. Sofia siedziała przy przyjaciołach, Rosa przyszła w parze z Carlosem. Formalnie uważano ich za parę, nie podważali tych opini. Nie musieli, ich zachowanie wobec siebie dawało wiele do zyczenia.
Andres prowadził Anę do ołtarza. Oddał ją w ręce Diega, pocałował po ojcowsku w czoło. Rozpoczęła się ceremonia. Wreszcie ksiądz doszedł do słow.
-Czy ty Diego Gomezie pragniesz wziąść za żonę tę oto kobietę i przysięgasz kochac ją w zdrowiu i w chorobie i że jej nie opuścisz aż do śmierci?
-Tak chcę.
-Czy ty Ano Larios pragniesz wziąść za męża tego oto mężczyznę i przysięgasz kochac go w zdrowiu i w chorobie i że go nie opuścisz aż do śmierci?
-tak, przyzekam.
-kto zna przeszkody dla zawarcia tego małżeństwa niech je wyjawi teraz albo zamilknie na wieki - w kościele zapanowała cisza. Nikt się nie odezwał ;];P
-Ogłaszam was mężem i zoną - Diego i Ana nie wierzyli, ze to juz. Byli małżeństwem. Stali aż ksiądz powiedział sezptem - możesz już pocalowac pannę młodą - roześmiał się. Diego nachylił się i pocałował żonę. Goście zaczeli bić brawa.
-Kocham cię - powiedział szeptem jej do ucha. Popatrzyła mu w oczy, nie mogła uwierzyć w słowa które usłyszała. Była tak szczęsliwa, w jej oczach pojawiły sie łzy - to prawda kocham cię. dopiero niedawno to zrozumiałem. stwierdziłem, że powinnas to wiedzieć najdroższa.
-Ja tez cię kocham, bardzo - odwrócili się od ołtarza i zaczęli wychodzić z kościoła, goście ruszyli za nimi. Przed światynia wszyscy składali im zyczenia. Zrobili kilka zdjęć i wkońcu ruszyli na przyjęcie do domu.
ODCINEK 20
Wieczór. Przyjęcie było udane, trwało od dobrych kilku godzin. Roberto odszedł o Angeli, czuł że koniecznie musi zobaczyc się z Pilar. Szybko ją znalazł.
-Witaj. Jak przyjęcie? - kobieta ucieszyła się na jego widok. Po jego ciele przeszedł słodki dreszcz. wiedział, że nie powienien zdradzac Angeli, ale to było od niego silniejsze - Stęskniłem sie za toba.
-Ja za tobą tez. Może pojdziemy gdzies gdzie nas nie znajda? zaproponowała filuternie.
-z toba wszędzie - wziął ja za rękę i ruszyli w kierunku domu tak by nikt ichnie zauwazył. Jednak był ktos kto ich widział.
-Pilar, co ty kombinujesz siostrzyczko?
-Sofia, mówiłas cos?
-Co..? Nie chodźmy zatańczyć.
***
-Ano wygladzasz pięknie - powiedziała Angela do przyjaciólki - Wyglądacie na takich szczęśliwych, zakochanych.
-Bo to prawda - powiedział tajemniczo Diego. Angela popatrzyła pytajaco na mężczyznę. Przytulił mocniej żonę
-Zrozumiałem wreszcie, że kocham Anę, jest dla mnie wszystkim - pocałował żonę - A gdzie jest Roberto?
-Nie wiem, nie widziałam go już od godziny. Pójdę go poszukać - odeszła
-Może zatańczymy? - poprowadził Anę na parkiet. Leciała wolna melodia, przytulili sie do siebie. Wszyscy ustapili im miejsca, usunęli się na bok, pozwolili młodym królowac na parkiecie
***
Andres stał z żona pod altaną.
-Nasz syn wydaje się byc szczęśliwy, nie uwazasz?
-Tak, wreszcie znalazł tę jedyną. Dzięki Anie zmienił się, nie lata już za spódniczkami - rozbrzmiała wolna muzyka
-Można pania prosić? - wziął zone w ramiona i zaczeli powoli kołysac się w rytm myzyki.
-Pamiętasz? W dniu naszego slubu tez tańczylismy tutaj, w altanie.
-Jakbym mógł zapomnieć, to były najszczęsliwsze chwile w moim zyciu.
***
Angela nigdzie nie mogła znaleźć Roberto. coś jej podpowiadało, ze powinna poszukac go w domu. Weszła od strony ogrodu do salonu. Gdy znalazła się w środku usłyszała jakies głosy w gabinecie. Powoli otworzyła drzwi. to co zobaczyła wstrząsnęło nią. Pilar i Roberto kochali się na podłodze przed kominkie.
-Roberto?! ... Jak mogłeś! - wybiegła zanim mężczyzna zdołał cos powiedzieć. Czym prędziej ruszył za nią. Pozbierał ubrania i szybko włozył cos na siebie. Pilar została sama w gabinecie była z siebie zadowolona.
-Jeśli sie udało Roberto będzie musiał się ze mną ożenić - zaczęła sie ubierac i tylnym wyjściem wyszła z rezydencji Gomezów. Wrociła do domu.
***
-Angela zaczekaj! - dogonił ja przed bramą, kobieta nie słuchała go, złapał ja za ramię.
-nie waż sie mnie dotykać!!- odtrąciła jego rękę
-Kochana pozwól, że ci wyjaśnię. to nie....
-nie mam zamiaru wysłuchiwac twoich tłumaczen. wiem co widziałam - ledwo co nad soba panowała, po jej policzkach spływały wielki łzy, nie chciała przy nim płakac, jednak nie potrafiła przestać. Czuła sie taka bezradna, kochała go a on ją zdradził. Jak mogłam znowu zaufac mężczyźnie? Ale byłam głupia - pomyślała. Ruszyła do drogi, Roberto złapał ją i odwrócił do siebie, chciał pocałowac Angelę, jednak kobieta była szybsza i wymierzyła mu siarczysty policzek.
-Ani waż się. Nie chcę cie nigdy widzieć.
-Angelo! Zaczekaj, ja... - nie zdązył dokończyc bo kobieta wbiegła na ulice. Nie zauwazyła szybko nadjezdżającego samochodu, kierowca nie zdążył wychamować, uderzył w przestraszoną Angelę. Jej bezwładne ciało przetoczyło się na masce i upadło z impetem na jezdnie.
-Kochana! Nie umieraj...Niech pan dzwoni po karetkę, szybko - kierowca szybko wysłuchał polecenia - Prosze, cię nie umieraj. Nie chcę cię stracic. Boże, to moja wina - w zyciu płakał tylko raz gdy zmarła matka, teraz łzy same splywały mu po policzkach. Patrzył na zakrwawioną twarz ukochanej, leżała w nienaturalnej pozie. Sprawdził czy zyje, oddychała - Boże nie odbieraj mi jej!!
No to jak zawsze >>KOMENTUJCIE<< ;] |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|