|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:42:54 06-05-11 Temat postu: |
|
|
Absolutnie nie mam nic przeciw przyjaźni Sary i Tegana - powiem więcej, bardzo podoba mi się taki rozwój sytuacji Ale jak Alex zrobi się zazdrosny? A może nawet przyłapie ich w jakiejś niejednoznacznej sytuacji? Strach się bać |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:52:00 06-05-11 Temat postu: |
|
|
Alex i zazdrość ? hm.....bardzo prawdopodobne hehe nawet jeśli nie będzie ku temu podstaw......a co do dwuznacznej sytuacji ..... hm..... nic nie będę spolierować, ale może Tegan znajdzie swoją ...hm.....drugą połowę? ..... i tym będzie bardziej zaabsorbowany? nie wiem, nie wiem |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:55:51 06-05-11 Temat postu: |
|
|
Ale zanim znajdzie tą połowę, to może... z jego strony może to być wyłącznie przyjaźń, ale Alex mógłby już źle znosić to, że Sara woli towarzystwo jego przyjaciela, a dziewczyna świadomie mogłaby zagrać mu na nosie flirtując z Teganem No i widzisz? Już mnie wyobraźnia ponosi:P |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:11:34 06-05-11 Temat postu: |
|
|
Nie zapominaj moja droga, że Sara powiedziała mu wyraźnie, że jeśli ją dotknie to go usmaży, więc siłą rzeczy nie będzie chciała z nim gadać więc Alex będzie miał za swoje a Tegana biedaka nie wplątujmy w ich bałagan bardziej niż musi być wplątany
Dobra to ja zmykam spać, bo padam już :*
Buźka i dobranoc
Ostatnio zmieniony przez Kenaya dnia 23:12:34 06-05-11, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:17:09 06-05-11 Temat postu: |
|
|
Dotykanie jej to jedno, a jej relacje z Teganem to drugie;) Zawsze po przeczytaniu odcinka tego opowiadania mam tysiąc wizji na ciąg dalszy, ale rzadko udaje mi się trafić, więc co bym tu nie nawymyślała i tak okaże się tylko i wyłącznie moim wymysłem
Dobranoc :* |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:37:22 07-05-11 Temat postu: |
|
|
Faktycznie Alex traci rozum, kiedy Sara jest w pobliżu... Będzie mu trudno ją chronić... Mam jednak nadzieję, że w końcu dowiemy się, dlaczego tak się dzieje... Tengan wyjaśnił Sarze zachowanie Alexa... I bardzo dobrze- może dzięki temu Sara zrozumie, że powinna z nimi współpracować...
Ciekawa jestem, jak to dalej się rozegra... Hmmm, Tengan i Sara... Zazdrosny Alex... Byłoby ciekawie...
W każdym razie czekam na dalszy ciąg... |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:38:33 10-05-11 Temat postu: |
|
|
Dzięki Nami za koma.....Jak się to wszystko wyjaśni i dlaczego Sara tak działa na Alexa to już wkrótce. Widzę, że Was obie zaintrygowała relacja Tegana i Sary i zazdrość Alexa. Cóż.....nie pozostaje mi nic innego jak to wykorzystać w jakiś sposób
A teraz zapraszam na kolejny odcinek
ODCINEK 18
- To ja miałem zrobić dla ciebie śniadanie – powiedział Tegan z nutą rozbawienia opierając się dłońmi o blat i patrząc na Sarę. Dziewczyna uśmiechnęła się tylko i zaczęła kroić pomidora w cienkie plasterki.
- Jasne – mrugnęła do niego i wrzuciła pomidory do metalowej miski po czym sięgnęła po cebulę.
- Nie wierzysz w moje umiejętności kulinarne? – zapytał krzyżując ramiona na piersi uśmiechając się szeroko. Sara uniosła wzrok i udała, że się zastanawia.
- Wiesz co? Właściwie to…… - zawahała się i uśmiechnęła do niego - …jakoś niespecjalnie – Tegan parsknął śmiechem w odpowiedzi – poza tym muszę się czymś zająć – dodała ale nawet na niego nie spojrzała.
- Mówisz to żebym nie czuł się odrzucony? – zapytał z rozbawieniem pochylając się nad blatem w jej stronę.
- Nie – pokręciła głową – mówię to bo mam dość tego, że traktuje się mnie tu jak księżniczkę na ziarnku grochu – powiedziała z wyrzutem – mam ręce i nogi. Jestem sprawna i umiem sama o siebie zadbać – uniosła wzrok i napotkała pełne przyjacielskiej troski a jednocześnie dezaprobaty oczy Tegana – nie mów mi że to dla mojego dobra Tegan. Nie zamierzam się wychylać po tym co mnie spotkało i obiecuje że zostanę tu tak długo jak to będzie konieczne, ale to nie znaczy że dam sobie wejść na głowę i pozwolę na to byście decydowali za mnie. Tym bardziej Alex. I tak jest już za bardzo arogancki – dodała i wrzuciła pokrojoną cebulę do miski. Wstała i podeszła do kuchenki. Postawiła na planiku głęboką patelnię i wlała do niej olej.
- Musisz przywyknąć do tego, że Alex taki właśnie jest – powiedział Tegan ze spokojem starając się usprawiedliwić przyjaciela – przez stulecia nikt nie sprzeciwiał mu się w taki sposób jak ty a jeśli ktoś się już się na to decydował był skazany na wygnanie z naszej Rasy albo na śmierć. Przez wieki był prawem, sędzią i władcą. On w taki właśnie sposób stara się ciebie chronić. Nie potrafi inaczej – wytłumaczył i spojrzał Sarze w oczy. Dziewczyna westchnęła i wrzuciła warzywa na rozgrzaną patelnię.
- Starając się mnie podporządkować sobie czy wydawaniem rozkazów bez pytania mnie o zdanie niczego nie wskóra.
- Powiedziałaś mu to? – zapytał Tegan. Sara spojrzała w jego niebieskie oczy i pokręciła głową.
- Nie, bo każda nasza rozmowa, a może bardziej wymiana zdań kończy się tak samo. Kłótnią, bo Alex wznów stara się coś na mnie wymusić. Wszystko musi być tak jak on powie. Nie tak działa świat – powiedziała i wrzuciła na patelnię zmielone mięso wołowe po czym wszystko dokładnie wymieszała. Sięgnęła po duży garnek i wlała do niego wodę na makaron po czym postawiła go na palniku.
- W naszym świecie tak właśnie to funkcjonuje Saro – odparł z powagą. Sara zaciekawiona spojrzała mu w oczy i oparła się biodrem o szafki.
- Nigdy mu się nie sprzeciwialiście? Zgadzacie się z nim całkowicie? – zapytała. Tegan westchnął i oparł się plecami o blat i włożył dłonie w kieszenie szerokich spodni.
- To nie tak – zaczął Tegan – Alex jest naszym księciem od zarania dziejów. Kiedy nadchodziły zimne wojny pomiędzy członkami Rasy a tymi którymi kierowała żądza krwi, Alex zawsze układał strategię konsultując ją z nami. Podobnie jest teraz. Walczymy u swojego boku i Alex nie dopuszcza myśli, że któreś z nas nie będzie przekonane o planie jaki mamy zamiar wcielić w życie. Nasze zdanie jest dla niego najważniejsze. Pytasz czy nigdy mu się nie sprzeciwialiśmy. Nie robiliśmy tego, bo nie było to konieczne. Zawsze analizujemy wszystkie dobre i złe strony planu. Poza tym decyzje które podejmuje Alex są też naszymi decyzjami. I zawsze słusznymi. Nikt z nas nigdy nie czuł potrzeby kwestionowania jego poczynań. Robił to czego my chcieliśmy i to co uważał za odpowiednie. Jeśli jest o czymś przekonany walczy o to z całych sił – spojrzał jej w oczy – uważasz, że wszystko musi być tak jak chce Alex. Owszem jest władczy i bezkompromisowy, ale wobec tych, którzy krzywdzą Was. Zwykłych śmiertelników, którzy żyją na tym świecie nie mając pojęcia jakie grozi im niebezpieczeństwo. Nie twierdze też, że Alex nie popełnia błędów. Popełnia je, ale potrafi się do nich przyznać. Jednak kiedy ty pojawiłaś się w naszym życiu Alex zmienił się – przyznał i wbił wzrok w zasłonięte żaluzje w kuchni.
- Co masz na myśli – zapytała marszcząc brwi i wyczekująco patrząc mu w twarz. Tegan spojrzał jej w oczy z lekkim uśmiechem.
- Kiedy zaczął Cię chronić nie pozwolił żadnemu z nas wtrącać się w swoje zadanie. Nie pozwolił kwestionować swoich decyzji w tej sprawie a tym bardziej nie akceptował wytykania mu błędów. Aaidan tego spróbował i pożałował tego równie szybko – Tegan spojrzał Sarze w oczy i widząc w nich przerażenie szybko ją uspokoił - nie martw się nic mu nie zrobił. Tylko się pokłócili. Podejrzewam, że sprawa z zapewnieniem tobie ochrony stała się dla niego walką z samym sobą nie tylko z wrogami. Przysięgał Lilith, że ją ochroni. Zarzuca sobie, że nie zrobił tego więc teraz gotów jest zrobić wszystko żeby ochronić ciebie nawet jeśli miałby zginąć. To jego osobista wojna. Musi zmierzyć się z samym sobą dlatego nie pozwolił żadnemu z nas się wtrącać. A ty jak na rodowitą czarownicę przystało wcale mu tego nie ułatwiasz – zaśmiał się cicho kręcąc głową – przewróciłaś jego życie do góry nogami i myślę, że Alex już go nie pozbiera tym bardziej, że stałaś się dla niego nie tylko podopieczną którą musi uratować, ale też kobietą której nie miał od stuleci – powiedział szczerze patrząc jej w oczy ze spokojem.
- Ale….skad możesz to wiedzieć? – zapytała i oblała się rumieńcem na wspomnienie namiętnych chwil jakie spędziła z Alexem w Sali treningowej. Tegan zaśmiał się radośnie ale bez cienia drwiny tylko śmiechem przepełnionym przyjacielskim rozbawieniem.
- Znam Alexa najdłużej z nich wszystkich – wyznał – poza tym Alex ci nie mówił, że jestem najlepszym obserwatorem w zespole? – mrugnął do niej porozumiewawczo – jestem jak dodatkowe oczy naszego księcia. Widzę wszystko – uśmiechnął się szeroko. Sara również się uśmiechnęła i wymieszała zawartość patelni.
- Muszę w takim razie na ciebie uważać – powiedziała i wrzuciła makaron do gotującej się wody.
- Nie obawiaj się, to że wszystko widzę, nie oznacza że muszę zaraz o tym powiedzieć księciu. Wiem kiedy zachować coś dla siebie – powiedział ze szczerością.
- Nie boisz się Alexa? – zapytała unosząc pytająco brwi.
- Tylko głupiec nie odczuwa strachu wobec naszego księcia – powiedział i założył jej włosy za ucho w braterskim geście mrugając do niej. Nagle oboje usłyszeli głośne chrząknięcie. Zerknęli w stronę drzwi i ujrzeli Dantego opartego nonszalancko o framugę z szerokim uśmiechem przyklejonym do twarzy.
- Uważaj Tegan bo Alex w końcu przestanie puszczać ci wszystko płazem jak do tej pory – zaśmiał się i podszedł do blatu drapieżnym ale pełnym gracji krokiem. Usiadł na jednym ze stołków barowych opierając łokcie o blat.
- Nie opowiadaj głupstw Dante – powiedział Tegan z rozbawieniem i starając się zatuszować zażenowanie.
- Spokojnie Tegan znam cie nie od wczoraj – powiedział Dante z uśmiechem i błyskiem w oczach – mnie nie będziesz musiał przekonywać, że ty i Sara to tylko przyjaciele. Ja to wiem, ale obawiam się, że Alex tak łatwo w to nie uwierzy – Tegan zerknął z niepokojem na Sarę. Dziewczyna zmarszczyła brwi i spojrzała na Dantego.
- O czym ty mówisz? – zapytała a jej oczy błysnęły przez ułamek sekundy na pomarańczowo. Wiedziała, ze to co teraz usłyszy wcale jej się nie spodoba.
- Nie denerwuj się złotko – Dante uśmiechnął się przyjaźnie – Tegan za pewne zdążył ci wyjaśnić jak Alex zaczął się zachowywać kiedy pojawiłaś się w jego życiu a nie oszukujmy się nasz książę jest trochę….. wyposzczony. Jesteś kobietą, której on pragnie i jeśli zobaczy ciebie i Tegana razem nie będzie się zastanawiał nad tym czy tylko się przyjaźnicie czy może jest między wami coś więcej. Pamiętajcie o tym – poprosił szczerze patrząc na Tegana z troską – Alex chodzi ostatnio nieźle zamroczony a ja nie mam zamiaru niańczyć kolejnego wampira – dodał już ze śmiechem.
- Spokojnie do niczego takiego nie dojdzie – uspokoił go Tegan i spojrzał na Sarę uśmiechając się do niej.
- Poza tym to chyba moje życie i może przebywać w towarzystwie każdego z was jeśli najdzie mnie taka ochota a Alex nie ma prawa się w to wtrącać – powiedział wojowniczo patrząc Dantemu w oczy. Wampir zerknął na Tegana z bezradnością i pokręcił głową.
- Nie tutaj Saro.
- To się jeszcze okaże – warknęła i sięgnęła po przyprawy które specjalnie dla niej kupił Tegan razem z Dantem. Mężczyzna z rozbawieniem spojrzał Teganowi w oczy, a ten tylko z uśmiechem wzruszył ramionami.
- Wywrócisz nasz świat do góry nogami Saro – powiedział Dante – ale jakoś mi to nie przeszkadza. W końcu nie będzie tak nudno jak do tej pory – stwierdził a Tegan w odpowiedzi parsknął śmiechem – armia wampirów, walka z Lucienem i wasze ciągłe utarczki sprawią, że nasza jałowa egzystencja stanie się choć trochę barwniejsza – zaśmiał się a Sara widząc ich szczere rozbawienie nie mogła się nie uśmiechnąć.
- A co tu tak wesoło? – Sara odwróciła się w stronę drzwi skąd dobiegał melodyjny głos jej przyjaciółki. Przeszła przez kuchnię kręcąc zalotnie biodrami w odpowiedzi usłyszała tylko groźny pomruk Rexa, który wkroczył do pomieszczenia mierząc ją zaborczym wzrokiem. Wszystkie jego mięśnie napięte były do granic wytrzymałości a na twarzy nie malowały się żadne emocje. Jedynie oczy błyszczały kiedy patrzył na Neli – coś ładnie pachnie – powiedziała uśmiechając się do Sary – czy to twoje spaghetti? – Sara jedynie kiwnęła głową i spojrzała na Tegana szukając u niego wytłumaczenia zachowania ich przyjaciela. Mężczyzna jedynie wzruszył ramionami.
- Alec chce z nami porozmawiać – powiedział Rex obrzucając wszystkich szybkim spojrzeniem i wracając wzrokiem do Neli, która nawet nie zaszczyciła go spojrzeniem.
- Już idziemy – powiedział Dante i zszedł ze stołka i skierował się do wyjścia.
- Poradzicie sobie? – zapytał Tegan Sarę.
- Pewnie – dziewczyna uśmiechnęła się do niego ciepło. Tegan położył jej dłoń na ramieniu i wyszedł z kuchni razem z Rexem, który nie odezwał się już słowem.
- Neli? – Sara spojrzała przyjaciółce w oczy – co się dzieje?
- Jestem potwornie głodna – przyznała i pochyliła się nad garnkiem wąchając smakowity aromat. Sara jednak nie dała za wygraną i chwyciła Neli za podbródek zmuszając ją by na nią spojrzała. Dziewczyna nie mogła uciec od intensywnego spojrzenia przyjaciółki.
- Nie wiem – przyznała i posmutniała – nienawidzę wampirów a przy Rexie całkiem straciłam głowę. Nie mogłam przestać o nim myśleć. Coś mnie do niego ciągnie i nie potrafię z tym walczyć. Ja, zawsze silna i nieustępliwa – powiedziała i spojrzała przyjaciółce w oczy z błaganiem – nie mówmy o tym na razie – poprosiła i otworzyła szafkę w poszukiwaniu talerzy.
- Ta na dole – podpowiedziała Sara patrząc na przyjaciółkę z troską. Neli spojrzała na nią i sięgnęła do szafki którą wskazała po czym wyjęła dwa duże talerze i uśmiechnęła się lekko.
- Wstrętna czarownica – powiedziała z rozbawieniem i obie zaczęły się śmiać.
Ostatnio zmieniony przez Kenaya dnia 14:29:44 10-05-11, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:14:47 10-05-11 Temat postu: |
|
|
Tengan szczerze sobie porozmawiał z Sarą... Dante dobrze zrobił, że ich ostrzegł, bo biorąc pod uwagę zachowanie Alexa, mogą się wióry posypać... Jakby na to nie spojrzeć, mają już wystarczająco dużo problemów...
Czyli jednak Rex zadziałał na Neli... Ona chyba z resztą na niego też...
Rex zaczyna się powoli zachowywać tak jak Alex...
Czekam na kolejny odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:29:48 12-05-11 Temat postu: |
|
|
Dzięki Nami na koma :*
Co do Twoich spostrzeżeń to nie wiem czy akurat Rex zacznie się zachowywać jak Alex Jakby nie było to dwa różne wampiry hehehe .....zobaczymy ale faktem jest, że oboje z Neli na siebie podziałali. Co z tego wyjdzie to się okaże
Masz słuszność, że biorąc pod uwagę zachowanie Alexa mogą się posypać wióry jeśli książę zobaczy coś czego nie powinien i co na pewno odczyta błędnie ale o tym już niedługo może nawet w następnym odcinku
pozdrawiam :* |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:56:09 12-05-11 Temat postu: |
|
|
dubel
Ostatnio zmieniony przez namida1991 dnia 17:58:00 12-05-11, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:56:26 12-05-11 Temat postu: |
|
|
Już w następnym odcinku?
Byłoby ciekawie...
No i w wolnej chwili zapraszam do siebie... |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 9:58:34 14-05-11 Temat postu: |
|
|
Tym razem to ja jestem spóźniona:P
Tegan znów szczerze porozmawiał sobie z Sarą - wydaje mi się, że tych dwoje nadzwyczajnie dobrze się rozumie, ale Dante ma rację, że Alex może być wściekły, bo on jeśli chodzi o Sarę, to chyba nie potrafi myśleć jasno;)
Co do Neli i Rexa - chętnie poczytałabym o nich coś więcej
Pozdrawiam i oczywiście z niecierpliwością czekam na new:) |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:34:12 14-05-11 Temat postu: |
|
|
Dzięki za komentarze :*
agam - zdarza się Do do Neli i Rexa to też się zastanawiałam czy jakoś nie rozbudować ich udziału w opowiadaniu, ale to pomyśle, bo szczerze przyznam, że mam pewną koncepcję. Na razie zapraszam na kolejny odcinek
Nami - postaram się wpaść do Ciebie, bo wiem, że mam ogromne zaległości
ODCINEK 19
- Co jest Alex? – zapytał Dante kiedy wszyscy trzej weszli do gabinetu. Książę siedział za biurkiem i tępo wpatrywał się w długie czarne pudełko leżące na biurku.
- Alex? – Tegan podszedł bliżej z niepokojem przyglądając się twarzy przyjaciela. Alex uniósł wzrok i wlepił go w Tegana. Była w nim determinacja, okrucieństwo i chęć mordu. Książę wstał i podał czarną kartkę, którą trzymał w dłoni po czym podszedł do okna. Tegan przełknął ślinę i spojrzał na papier. To była wiadomość napisana białym tuszem. Odetchnął i zaczął czytać na głos.
Jak Ci się podobało moje dzieło w opuszczonych magazynach, Alex? Prawda, że cudowna robota? Szkoda tylko, że Twój wampirzy pachołek nie zginął. Miał więcej szczęścia, ale obiecuję, że następnym razem ktoś kto trafi na moją pułapkę nie przeżyje. Będę wykańczał Twoje szeregi, aż zostaniesz sam. Nie oszczędzę nikogo. Chyba, że oddasz mi Sarę. Chcę tylko jej. Jeśli to zrobisz masz moje słowo, że nikomu z Rasy nic się nie stanie.
Zastanów się więc co jest dla Ciebie cenniejsze? Bracia, którzy stali u Twego boku przez stulecia czy jedna wiedźma, której nie można ufać?
Jak podejmiesz decyzję daj znać. Znajdziesz mnie.
L.
P.S. Kwiaty są dla Sary, ucałuj ją ode mnie i pamiętaj, że czekam, ale moja cierpliwość ma swoje granice.
Dante podszedł do biurka i odsunął wieko pudełka. W środku na czerwonej tkaninie leżały trzy czarne róże umazane krwią.
- To świr – warknął Dante i spojrzał z przerażeniem na Tegana.
- Nie cofnie się przed niczym dopóki nie dostanie tej dziewczyny – dodał Rex.
- Nie mogę was narażać na takie niebezpieczeństwo – powiedział Alex spokojnym głosem i odwrócił się w ich stronę patrząc każdemu w oczy z powagą i przekonaniem.
- O czym ty mówisz Alex? – zapytał Dante.
- Chyba nie myślisz, że cie zostawimy samego? – Tegan spojrzał mu w oczy z przyganą.
- Tegan, posłuchaj to najlepsze wyjście. Nie mogę pozwolić żebyście zginęli. Musicie zniknąć i zabrać ze sobą Sarę. Z dala od tego miejsca. To już nie jest zabawa. Nie mam prawa was narażać – dodał ze smutkiem – zobacz jak wygląda Aaidan po ostatnim patrolu. On nie przestanie.
- Nie, Alex to ty posłuchaj – warknął Tegan patrząc na niego błyszczącymi oczami – jesteś naszym księciem, twoje słowo jest prawem, ale nie w tym przypadku. I możesz mnie nawet za to skazać na wygnanie albo zabić, ale przysięgałem walczyć u twego boku i tak pozostanie. Nie mam zamiaru uciekać tylko dlatego, że Lucien przysłał jakiś głupi list i czarne kwiaty dla Sary. Żyjemy i walczymy u swego boku od stuleci. Przechodziliśmy gorsze bitwy, opatrywaliśmy gorsze rany. Zawsze podnosiliśmy się i składaliśmy do kupy. Nie zabronisz mi walczyć u swego boku. Nie ucieknę i nie możesz mnie do tego zmusić. Nigdy – powiedział rzeczowym tonem patrząc na księcia poważnie.
- Tegan ma racje – odezwał się ktoś na ich plecami. Kiedy wszyscy odwrócili się zobaczyli Aaidana stojącego w drzwiach. Kulejąc na jedną nogę wszedł do gabinetu i spojrzał na Alexa pełnymi determinacji oczami – nie zmusisz nas do tego żebyśmy uciekli i zostawili cie samego. Nigdy tego nie robiliśmy i teraz kiedy najbardziej nas potrzebujesz też tego nie uczynimy więc wydaje mi się, że dyskusja na ten temat nie ma sensu.
- Dlaczego wszyscy uparliście się żeby mi się ostatnio sprzeciwiać? – zapytał patrząc na nich łagodnymi oczami.
- Wybacz przyjacielu ale ostatnio zachowujesz się jak nie ty – przyznał Tegan z rozbawieniem.
- Rozumiem Sarę, ale was?
- Stary, zrób coś żeby wrócił nasz Książę, albo przygotuj się na to że teraz cały czas będziemy ci się sprzeciwiać – dodał Dante. Alex pokręcił głową i spojrzał na kwiaty przeznaczone dla Sary.
- Trzeba to spalić – powiedział i spojrzał na kompanów. Rex chwycił pudełko.
- Zrobi się – powiedział bez cienia uśmiechu i wyszedł z gabinetu.
- A temu co? – zapytał Alex kiwając w stronę gdzie zniknął czarnoskóry wampir.
- Obawiam się, że to zasługa Neli – stwierdził Dante z uśmiechem.
- Dlaczego mnie to nie dziwi – odparł Alex i usiadł w fotelu.
***
Szła ciemną ulicą. Czuła jak wiatr smaga jej skórę zimnem. Mimo iż czuła, że czyha na nią niebezpieczeństwo szła na przód. Drżała na całym ciele i chciała się wycofać, ale jej stopy przestały jej już dawno słuchać. Zachowywały się tak jakby wcale nie należały do niej prowadząc ją w kierunku znajomego jej budynku. Wysoka kamienica z czerwonej cegły, dwuskrzydłowe drzwi prowadzące do holu. Weszła do środka i rozejrzała się dookoła po czym weszła na schody i patrząc na piętro powoli przemierzała stopień po stopniu. Serce waliło jej coraz szybciej. Minęła w ten sposób dwa piętra, a kiedy znalazła się na ostatnim przystanęła przed znajomymi drzwiami do mieszkania, które znała. Zmarszczyła brwi zastanawiając się gdzie jest. Rozejrzała się dookoła. Była tu nie raz. Wiedziała gdzie jest, ale nie mogła sobie tego przypomnieć. Czuła jak lodowaty podmuch liże jej stopy i dłonie. Chciała się odwrócić i uciec stąd jak najdalej ale jakaś niewidzialna siła nie pozwalała jej na to. Podeszła bliżej drzwi i oparła o nie dłonie przystawiając ucho i nasłuchując. Słyszała czyjeś jęki przepełnione bólem, warczenie, odgłosy walki. Nagle coś z całych sił uderzyło w drzwi. Odskoczyła natychmiast opierając się plecami o ścianę. Oddychała coraz szybciej. Wyciągnęła dłoń i choć wcale tego nie chciała nacisnęła ją i otworzyła drzwi. Stała w progu i znieruchomiała. Nie mogła powiedzieć słowa, nagle zaczęła się dusić. Na podłodze w kałuży krwi leżała jej babka. Lilith. W białej sukience i rozpuszczonych kruczoczarnych włosach. Nad jej bezwładnym ciałem pochylały się trzy postacie. Wampiry. Każdy z nich pił z jej ciała życiodajną krew. Skóra na szyi rozorana była przez czyjeś pazury. Nadgarstek rozerwany kłami. Obraz był tak makabryczny, przesiąknięty zapachem krwi i czymś kwaśnym od czego koniecznie chciała uciec. Nie mogła się ruszyć. Ktoś kogo nie widziała jakby siłą przytrzymywał ją w tym miejscu. Nie pozwolił jej się ruszyć. Żółć podchodziła jej do gardła. W głowie kręciło się od zapach i dźwięków ssania. Ciało drżało jak w spazmach. Starała się krzyknąć ale nie mogła wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Bezradna i skazana na obserwowanie śmierci Lilith zaczęła płakać. nie mogła jej pomóc. Nie mogła nic zrobić. Wampir pochylający się nad ciałem babki uniósł wzrok i spojrzał jej w oczy czerwonymi ślepiami, które pałały żądzą niesienia śmierci. Uniósł kąciki ust w szyderczym uśmiechu i razem w pozostałymi uciekł przez drzwi balkonowe pozostawiając Lilith żeby się wykrwawiła. Płakała coraz bardziej, dławiła się łzami i krzykiem który uwiązł jej w gardle. Chciała podejść do babki i pomóc, ale nie mogła. Chciała wypowiedzieć słowa pociechy. Chciała powiedzieć jak bardzo ją kocha. Prosić, aby jej nie zostawiała. Miała tylko ją na świecie. Usłyszała tylko cicho wypowiedziane słowo babki. Jedno jedyne.
ALEX!
Sara usiadła gwałtownie na łóżku i zaczęła szybko oddychać. Złapała się za gardło i próbowała uspokoić. Łzy niczym grochy spływały jej po policzkach. Wstała i oblana zimnym potem ruszyła do łazienki. Zamknęła cicho drzwi i oparła dłonie o umywalkę. Spojrzała w lustro i to był błąd. Znów zobaczyła obraz umierającej Lilith. Babki, która nie miała szans przeżyć. Oparła się o zimne drzwi i zakryła dłonią usta płacząc cicho. Szloch grzązł jej w gardle. Osunęła się na podłogę i nie mogła powstrzymać łez. Głowa bolała od nadmiaru obrazów, które przewijały się w jej myślach. Modliła się żeby to co widziała nie było prawdą. Śmierć babki nie mogła wyglądać aż tak potwornie. Wiedziała, że zabił ją wampir. Czuła to kiedy podeszła do leżącej na szerokim łóżu Lilith. Suknia którą miała na sobie była śnieżnobiała. Włosy czyste, na skórze nie było śladu krwi. Nie widziała rozszarpanego gardła ani nadgarstka. Jedyne co wskazywało na to, że zabiły ją wampiry były ślady po kłach. Ślady, które widziała tylko ona. Ktoś bowiem nałożył na ciało babki iluzję. Taką aby policjanci uwierzyli, że została uduszona. Na Sarę jednak sztuczki z iluzją nie działały. Widziała wszystko. Teraz dopiero zaczęła się zastanawiać czy to jak zastała babkę było zasługą Alexa. Musiała się tego dowiedzieć. Musiała spojrzeć mu w oczy i błagać by powiedział jej czy sen jaki nawiedził ją dziś w nocy jest prawdą.
Wstała z podłogi i weszła do sypialni. Chwyciła bluzę z kapturem wiszącą na krześle i zakładając ją na siebie wyszła z pokoju kierując się w stronę gabinetu i salonu gdzie przeważnie przebywał Alex. Zerknęła przez okno. Księżyc był dziś w pełni a do tego była jeszcze noc. Miała nadzieję, że dziś Alex nie poszedł na patrol. Jednak jak się przekonała będzie musiała poczekać z pytaniami do rana albo i do południa kiedy spotka Alexa, bo teraz nigdzie go nie było. Weszła do oranżerii i rozejrzała się dookoła. Wysokie rośliny, kwiaty i mała fontanna na środku. Nie sądziła, że wampiry lubują się w tego typu pomieszczeniach. Jak widać nie znała ich dobrze. Nie znała Alexa. Był dla niej zagadką, której mogła nigdy nie rozwiązać. Budził w niej sprzeczne uczucia, ale w tej chwili gotowa była uwierzyć we wszystko co jej powie w związku ze śmiercią Lilith. Musiała poznać prawdę nawet jeśli miałaby boleć. Nie miała wyjścia. Usiadła na jednym ze słomianych foteli i zapatrzyła się na księżyc przedzierający się przez gęstwinę roślin w oranżerii które zasłaniały większą część oszklonego dachu. Podciągnęła kolana do piersi i oparłszy brodę o nogę zaczęła cicho płakać. Dzisiejszy sen całkiem wytrącił ją z równowagi. Nie mogła wrócić do sypialni. Nie dzisiaj. Nigdy jeśli będzie miała taką możliwość. Nie zniosła by ani minuty w tym pokoju. Pogrążona w myślach nie usłyszała jak ktoś wszedł do oranżerii. Dopiero kiedy kucnął przed nią dostrzegła jego pełne troski niebieskie oczy.
- Co się dzieje Saro? – zapytał Tegan i odgarnął jej włosy z twarzy zaglądając z niepokojem w oczy. Sara wlepiła w niego swoje zapłakane lazurowe spojrzenie.
- Czy widziałeś moją babkę kiedy umierała? – zapytała z udręką w głosie. Tegan zmarszczył brwi i patrzył na nią z niepokojem.
- Nie. To Alex ją znalazł – przyznał. Sara wstała z fotela i otarła mokre od łez policzki.
- Śniła mi się dziś jej śmierć – powiedziała i spojrzała na niego a po jej policzkach popłynęły łzy – widziałam jak umierała, jak wampiry rozszarpały jej gardło, widziałam jak wyglądała…..- załkała – jej włosy…..dłonie…….szyja…..była całkiem rozszarpana – zakryła dłonią usta nie mogąc powstrzymać płaczu. Tegan podszedł do niej patrząc w oczy ze współczuciem - ….nie mogłam się ruszyć…..widziałam jak cierpi i nic nie mogłam zrobić – tłumaczyła a Tegan wyłapywał jej słowa starając się zrozumieć cokolwiek – dlaczego kiedy ją znalazłam wyglądała tak pięknie? – zapytała – dlaczego jej ubranie było nieskazitelnie czyste? Dlaczego leżała na łóżku skoro umierała na podłodze w kałuży krwi? – rzucała kolejne pytania, myśli kłębiły się w nieskładne kawałki – gdzie jest Alex? – zaszlochała patrząc na Tegana z błaganiem w oczach – muszę z nim porozmawiać, muszę znać prawdę – dodała i rozpłakała się na dobre. Tym razem słowa grzęzły jej w gardle. Nie mogła wydobyć z siebie głosu. Tegan w braterskim geście przygarnął ją do siebie i przytulił.
- Spokojnie Saro – szeptał gładząc ją po włosach uspokajająco – już spokojnie. Na pewno wszystko ci wyjaśni – Sara jednak nie przestawała płakać. Szlochała a łzy wsiąkały w koszulę Tegana.
- Nie to miałem na myśli prosząc cie żebyś się nią zaopiekował |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:41:42 14-05-11 Temat postu: |
|
|
Lucien jak widać nie ma zamiaru rezygnować... Na dodatek wgląda na to, że jest gotów pozabijać wszystkich, byleby dostać Sarę. Naprawdę intryguje mnie to, dlaczego tak jej chce?
I ten sen Sary... Czyżby Lilith naprawdę była tak zmasakrowana?
No i zapewne Alex zobaczył Tengana z Sarą i wszystko opacznie zrozumiał... Oby nie wywiązała się z tego jakaś walka....
Czekam na dalszy ciąg |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:17:38 15-05-11 Temat postu: |
|
|
Dzięki Nami za koma
Co do tego kto ich zobaczył - pozwól, że to zostawię bez komentarza
Lucien faktycznie jest bardzo zdeterminowany, aby zdobyć Sarę i nie cofnie się przed niczym a to w konsekwencji może doprowadzić do walki
A jeśli chodzi o sen Sary i ciało Lilith to była o tym wzmianka w prologu, ale cała reszta się jeszcze wyjaśni. I to wkrótce
pozdrawiam :* |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|