|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:26:43 19-05-11 Temat postu: |
|
|
Miło mi conan235 i dzięki za komentarz
Zapraszam na kolejny odcinek
ODCINEK 22
Alex wszedł do gabinetu i zamarł kiedy zobaczył pokiereszowanego wampira siedzącego na kanapie. Obrzucił wszystkich zaskoczonym spojrzeniem i szybko podszedł do przybysza.
- Ian? Co jest grane? – zapytał i ukląkł przed nim – co ci się stało?
- Dostałem wiadomość od Vina, że potrzebujecie pomocy – odpowiedział. Alex kiwnął głową, ale nie przerwał przyjacielowi – wyruszyłem więc ze swojego pustkowia żeby wam pomóc. Niestety po drodze natknąłem się na grupę wampirów. Kiedy się z nimi rozprawiłem zaczęło już mocno świtać. Ukryłem się przed słońcem bez pożywienia – powiedział a Alex zaklął siarczyście – a później kiedy wyszedłem na polowanie już w Bostonie napadło na mnie tych dwóch z żądzą krwi. Nie zdążyłem zaleczyć poprzednich ran, byłem głodny i osłabiony więc mnie pokiereszowali – przyznał a później spojrzał na Tegana z wdzięcznością – gdyby Tegan mnie nie znalazł pewnie nie dałbym rady.
- Dobrze, że nic ci nie jest – powiedział Alex i zerknął na Tegana, który przysiadł na biurku i ze skrzyżowanymi ramionami przyglądał się księciu bez cienia emocji na surowej twarzy – musimy cie wyleczyć i porządnie napoić – stwierdził.
- Tegan dał mi już swoją krew, ale nie zgodziłem się od niego wziąć więcej niż to konieczne żebym wytrzymał – Alex kiwnął głową z aprobatą po czym zwrócił się do kompanów.
- Trzeba go położyć w jednej z sypialni. Dante pomóż mi – poprosił i pomógł Ianowi wstać. We trójkę skierowali się po schodach w górę.
- Macie tu niezły bajzel Alex – stwierdził Ian z nutą sarkazmu w głosie.
- Bajzel to mało powiedziane przyjacielu – zaśmiał się Dante – mamy na głowie armię wampirów, Luciena, który uparł się, że utrze nam nosa. Do tego dodaj jeszcze nieznośnego panterołaka i upartą czarownicę.
- Panterołak i czarownica? – zapytał śmiejąc się i krzywiąc z bólu.
- To długa historia – powiedział Alex i wszedł z przyjaciółmi do wolnej sypialni na piętrze.
- Domyślam się – odparł Ian i położył się na łóżku.
- Opowiemy ci później teraz musisz odpocząć przyjacielu – stwierdził Alex i przymknął oczy. wyciągnął dłonie i położył je na ranach przyjaciela. Skupił myśli na ciele Iana po czym zaczął leczyć jego rany. Dotarł do wnętrza sprawdzając czy oprócz tych powierzchownych ran nie ma jakiś poważniejszych wewnętrznych. Nic jednak nie znalazł i poczuł ulgę. Szeptem zaczął wypowiadać starożytną formułę rozpoczynając proces leczenia. Przelał na Iana energię ciepła i zasklepiał kolejne zadrapania. Oczyścił z wampirzego jadu miejsce ugryzienia. Zasklepił ranę na klatce piersiowej i po kolei sprawdził resztę szukając jeszcze jakiś oznak walki przyjaciela z wrogiem. Kiedy skończył zachwiał się lekko, ale podtrzymał go Tegan. Alex wymienił z nim spojrzenia, ale żaden z nich nie odezwał się słowem. Książę rozgryzł sobie nadgarstek i podsunął go pod usta Iana. Wojownik spojrzał na niego z szacunkiem i zaczał pić życiodajny płyn jaki Alex ofiarował mu bezinteresownie. Ian poczuł jak jego ciało regeneruje się po obrażeniach, mięśnie zaczęły się napinać, ból ustępował a głód został zaspokojony. Po ciele rozeszło się przyjemne ciepło i siła. Ian zasklepił ranę księcia i kiwnął mu z wdzięcznością.
- A teraz odpoczywaj Ian – polecił Alex i wyszedł z sypialni.
***
- Jasny gwint! – Alex usłyszał po drugiej stronie słuchawki wściekły głos Vina – jako to do cholery możliwe, że Ian się nie posilił przed wschodem słońca?
- Walczył Vin i nie zdążył, to się zdarza a traf chciał, że w Bostonie znów został zaatakowany. Jednak myślę, że w tej sytuacji to nie przypadek.
- Uważasz, że to sprawka Luciena? – zapytał Vin. Alex przeczesał włosy palcami.
- Nie wiem przyjacielu. Śmiem sądzić, że tak. Przysłał mi wiadomość, w której wyraźnie pisze, że będzie zabijał kolejno każdego kto stawi się przeciwko niemu dopóki nie oddam mu Sary.
- Zawsze twierdziłem, że czarownice niosą ze sobą kłopoty – zaśmiał się serdecznie. Alex potarł czoło rozbawiony.
- Zaczekaj aż ją poznasz – powiedział.
- Przyprawia cie o ból głowy co książę? – zapytał z rozbawieniem – nie będzie nigdy inaczej, bo to kobieta.
- Jestem gotów uwierzyć – zaśmiał się i podszedł do okna wkładając dłoń w kieszeń – zmieniając temat kiedy możemy się ciebie spodziewać Vin? – zapytał z nadzieją.
- Dwa dni Alex – rzucił wojownik – daj mi dwa dni. Zebrałem już zespół, Ian jest u Ciebie więc nie ma potrzeby czekać – stwierdził.
- W porządku. Uważajcie tylko na siebie – poprosił Alex.
- Nie ma sprawy. To do zobaczenia – pożegnał się Vin i rozłączył. Alex oparł się dłonią o ścianę i przymknął oczy. Szykują się ciężkie dni. Muszą się przygotować na każdą ewentualność. Nic nie może ich zaskoczyć. Potarł kark i podszedł do biurka odkładając słuchawkę bezprzewodowego telefonu. W tym samym czasie obok gabinetu przechodził Tegan.
- Teganie, pozwól na chwilę – poprosił i obszedł biurko opierając się o niego. Tegan wszedł do gabinetu z rękoma w kieszeni i spojrzał na Alexa wyczekująco.
- O co chodzi? – zapytał głosem wypranym z jakichkolwiek uczuć.
- Dzwoniłem do Vina. Przybędzie razem ze swoim ludźmi za dwa dni. Musimy przygotować strategię i dobry plan.
- Zrobi się – odparł Tegan i zerknął w okno. Alex taksował go przez chwilę wzrokiem.
- Idziesz dziś na patrol razem ze mną. Dante zostanie z Sarą i Ianem. Nasz przyjaciel powinien do tego czasu odzyskać siły więc będzie ich dwóch w razie potrzeby – Tegan kiwnął jedynie głową – jak Aaidan?
- Wrócił do sił. Chce iść dziś na patrol – odparł Tegan i spojrzał księciu w oczy.
- W porządku.
- Coś jeszcze? – zapytał Tegan posyłając przyjacielowi wściekłe spojrzenie.
- Nie, to wszystko – odparł Alex i skrzyżował ręce na piersi. Tegan odwrócił się bez słowa i ruszył do wyjścia – Właściwie ….. – zaczął książę powodując, że jego przyjaciel zatrzymał się w pół drogi i spojrzał przez ramię – chciałem cie przeprosić Teganie – przyznał i podszedł do niego. Tegan uniósł ze zdziwienia brwi przyglądając mu się badawczo – nie powinienem był tak na ciebie naskoczyć. Nie wiem co mnie opętało, nie byłem wtedy sobą. Ufam ci najbardziej ze wszystkich dobrze o tym wiesz. Jesteś dla mnie jak brat, nie chce mieć w tobie wroga.
- Nie masz we mnie wroga Alex – odezwał się Tegan – to wszystko? – zapytał z błyskiem w oku. Książę kiwnął głową a Tegan odwrócił się i wyszedł z gabinetu bez słowa mijając się w progu z Sarą. Spojrzała na wampira ze zmarszczonymi brwiami niewiele rozumiejąc. Weszła do gabinetu a Alex nie odrywał od niej wzroku.
- Nadal jest wściekły? – zapytała. Książę przytaknął i potarł kark – przejdzie mu w końcu – powiedziała uśmiechając się łagodnie.
- Mam nadzieję – westchnął Alex i spojrzał jej w oczy – jak się czujesz? – zapytał z troską.
- Lepiej, dziękuję – odparła i podeszła do okna – Neli dotrzymała mi towarzystwa, ale pojawił się Rex, więc wyszła się przewietrzyć.
- Wiesz co się między nimi dzieje? – zapytał i stanął obok niej opierając dłoń o ścianę. Sara wzruszyła ramionami i spojrzała mu w oczy.
- Wygląda to jak konflikt ras – zauważyła – odkąd Rex opatrzył jej ranę zachowują się jak wrogowie. Zupełnie jakby nie znosili swojego towarzystwa.
- Pytałaś Neli? – zaciekawił się Alex. Sara pokręciła głową.
- Pytałam, ale nie chciała mi nic powiedzieć – westchnęła – jedyne co wiem to, że nie jest jej obojętny. Nienawidzi wampirów a jednak czuje coś zupełnie innego kiedy Rex jest obok niej – Alex zmarszczył brwi zastanawiając się co takiego się dzieje.
- To, że Twoja przyjaciółka nienawidzi wampirów wynika również z tego kim jest. To zupełnie tak jak wilkołaki i wampiry. Przez stulecia się nienawidziły. To instynktowne. Masz jednak rację, że coś się między nimi zmieniło. Rex też ostatnio zachowuje się jakoś inaczej. Zawsze wszystkich rozbawiał, a teraz przycichł, zamknął się w sobie. Nie poznaje go. Zachowuje się tak jakby był na coś wściekły.
- Albo na kogoś – zauważyła Sara i spojrzała księciu w oczy. Alex uśmiechnął się lekko.
- Myślisz, że twoja przyjaciółka wyprowadziła z równowagi naszego świętego Rexa? – zapytał z rozbawianiem.
- Neli potrafi wyprowadzić z równowagi każdego – przyznała dziewczyna i wyjrzała znów przez okno – ale jeśli dalej to potrwa, któreś z nich nie wytrzyma i obawiam się, że będzie z tego katastrofa.
- Tylko mi nie mów, że jeszcze mam pilnować tej dwójki? – zapytał Alex a kiedy zobaczył pełen niepewności wzrok Sary jęknął bezradnie – Chryste…..- przeczesał włosy palcami.
- Alex znam Neli. Jest gwałtowana i drapieżna. Ma umiejętność wszczynania burd z niczego – przyznała Sara. Alex pokręcił bezradnie głową.
- Jeszcze tego mi brakuje – westchnął i oparł się ramieniem o ścianę patrząc dziewczynie w oczy z rozbawieniem.
- Przykro mi, że masz przeze mnie tylko kłopoty – odezwała się Sara i objęła się ramionami. Alex zmarszczył brwi i ujął ją pod brodę zmuszając by spojrzała mu w oczy. Podszedł do niej bliżej.
- Nie wolno ci tak mówić, rozumiesz? – powiedział stanowczym tonem.
- Ale to prawda – stwierdziła Sara – odkąd zacząłeś mnie chronić musisz się użerać z Lucienem, armią głodnych krwiopijców, humorami panterołaka i jej potyczkami w twoim przyjacielem. Poza tym słyszałam, że trafił tu jeden z waszych i został zaatakowany przez wampiry.
- Saro….- zaczął Alex rzeczowym tonem patrząc jej w oczy z przyganą – na to wszystko jesteśmy skazani od stuleci. Taką obraliśmy drogę. Walczymy z członkami rasy których opętała żądza krwi by bronić śmiertelników, niekiedy zostajemy ranni. To normalna kolej rzeczy. To, że Ian został zaatakowany to nie twoja wina. Zaatakowały go wampiry jeszcze w Europie skąd przybył, nie pożywił się i dlatego nie dał sobie rady z tutejszymi. To co się teraz dzieje wokół nas to chleb powszedni. Stykamy się z tym od zawsze. Braliśmy udział w gorszych wojnach. W takich o jakich nie masz pojęcia. Traciliśmy braci i przyjaciół. Teraz nie damy się pokonać – powiedział z powagą, po czym uśmiechnął się lekko – a Neli i Rex to akurat najmniejszy problem w tym całym bałaganie – dodał. Sara parsknęła śmiechem, ale nadal czuła się podle. Gdyby nie pojawiła się w kwaterze, Alex i jego kompani przynajmniej nie musieliby walczyć z Lucienem.
- To sama przyjemność – powiedział Alex patrząc jej w oczy. Dopiero po chwili dziewczyna zorientowała się, że książę usłyszał jej myśli.
- Prosiłam ……. – zaczęła marszcząc brwi ze złością. Alex przytaknął
- Wiem…przepraszam – dodał skruszony. Spojrzał jej w oczy przepraszająco – nawyk. Wiele jeszcze muszę się nauczyć jeśli o ciebie chodzi – przyznał i założył jej włosy za ucho w delikatnym geście. Potarł kciukiem policzek i zajrzał głęboko w oczy.
- Hej! Gołąbeczki! – do gabinetu wszedł Dante śmiejąc się gardłowo. Alex spojrzał jej w oczy i odsunął się powoli – czas goni Alex – przypomniał. Książę spojrzał na niego rozbawiony i pokręcił głową.
- Muszę iść na patrol Saro. Zostaniesz z Dantem – powiedział a dziewczyna tylko kiwnęła potulnie głową starając się ukryć rumieńce jakie oblały jej policzki – Ian powinien poczuć się już lepiej. Posiedzi z wami – zwrócił się do przyjaciela.
- Spokojnie. Damy sobie radę Alex – wojownik uśmiechnął się dodając księciu otuchy.
- W porządku – przytaknął i zerknął jeszcze raz na Sarę. Owionął ją intensywny korzenny zapach a tuż przy ustach poczuła telepatyczny pocałunek. Alex uśmiechnął się tylko i wyszedł z gabinetu.
NOWA POSTAĆ:
|
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:46:14 19-05-11 Temat postu: |
|
|
Z każdym odcinkiem jestem coraz bardziej ciekawa, o co w tym wszystkim chodzi... Vin niedługo pojawi się w mieście, miejmy nadzieję, że okaże się pomocny...
Ian dochodzi powoli do siebie, Aaidan też...
Konflikt ras między Neli a Rexem? Wydaje mi się, że nie tylko...
Mam nadzieję, że, jak to powiedział Alex, nie poddadzą się i wygrają...
Czekam na dalszy ciąg i zapraszam do siebie... |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:46:57 19-05-11 Temat postu: |
|
|
Wracając do Twojego poprzedniego posta - widzisz, ze mną już tak jest, że często doszukuję się drugiego dna, nawet tam, gdzie go nie ma prawa być
Co do odcinka - Vin i jego ludzie ruszają z odsieczą, Sara i Alex wreszcie normalnie z sobą rozmawiają, książę przeprosił Tegana, ale za to coś "nie styka" między Rexem i Neli... Ciekawa jestem o co chodzi i mam nadzieję, że w którymś z odcinków poświęcisz tej dwójce więcej miejsca;)
Mam nadzieję, że Lucienowi nie przyjdzie do głowy atakować zanim przybędzie Vin z odsieczą, choć coś mi mówi, że już na tym patrolu coś się wydarzy. Ale może znowu zupełnie niepotrzebnie kombinuję?;P |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:05:51 20-05-11 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za komentarze :*
Aguś kochana nawet jeśli bym chciała, to nie mogę odpowiedzieć na Twoje pytanie
Sama rozumiesz
Co do reszty. Vin faktycznie rusza z odsieczą i na pewno okaże się pomocny. Może nawet bardzo :>
Między Sarą i Alexem NA RAZIE jest wszystko okey, ale jak długo???
Co do Neli i Rexa to postaram się rozwinąć ich wątek nieco. Na pewno niedługo dowiecie się jaka jest przyczyna tego "niestykania" między nim jak wspomniała Nami - to może nie tylko konflikt ras :>
No to chyba tyle
Pozdrawiam :* |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:50:39 20-05-11 Temat postu: |
|
|
Oh tam, ja przecież wcale nie chcę, żebyś odpowiadała na moje pytania - będę miała większą frajdę z czytania
No i znów mącisz mój spokój - "na razie"? Rozumiem, że sielanka nie może trwać wiecznie, ale i bez kłótni między sobą mają wystarczająco dużo problemów, więc może lepiej nie dokładaj im kolejnych:P Albo dobra - dokładaj. Więcej problemów = więcej odcinków => będę się mogła dłużej cieszyć tym dziełem |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:53:06 23-05-11 Temat postu: |
|
|
Mące spokój, ale po to by można było się bardziej cieszyć tymi słodkimi scenami między nimi A teraz odcinek :* mam nadzieję, że zaskoczę
ODCINEK 23
Sara siedziała na kanapie ze swoim szkicownikiem i ołówkiem w dłoni. Co chwila zerkała na siedzącego w fotelu Dantego, który z zainteresowaniem oglądał rozgrywki koszykówki. Uśmiechnęła się do siebie i poprawiła jeszcze raz kontury rysunku, który coraz bardziej przypominał zaabsorbowanego czymś złotowłosego wampira. Przygryzła dolną wargę i kciukiem roztarła linie ołówka, aby nadać im bardziej delikatny kształt. Spojrzała na Dantego przekrzywiając głowę w bok.
- Nie wiedziałam, że wampiry oglądając koszykówkę – powiedziała rozbawiona. Dante leniwie oderwał się od ekranu ogromnej plazmy i uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Wiesz, kiedyś nie było tylu ciekawych sportów a tym bardziej nie było tak wspaniałych odkryć technologicznych jak ta cudowna plazma – wskazał dłonią telewizor – na tym mogę oglądać wszystko złotko – Sara z uśmiechem kiwnęła głową.
- Wiem przynajmniej co mogę ci dać jeśli będę miała ochotę cie przekupić – powiedział i mrugnęła do niego. Dante pochylił się do przodu opierając dłonie o kolana.
- Złotko, nie tak łatwo mnie przekupić – uśmiechnął się – poza tym Alex urwałby mi łeb gdybym okazał się takim materialistą i naraził cie na niebezpieczeństwo.
- Spokojnie, nie mam nic konkretnego na myśli – zaśmiała się i pokręciła głową rozbawiona. Dante jej zawtórował i oparł się z powrotem w fotelu patrząc na ekran.
- Wiem, ale nawet jeśli będziesz próbowała to ci się nie uda – odparł pewny siebie.
- Wierzę – odpowiedziała i dorysowała jeszcze kilka delikatnych linii, nadając tym samym twarzy Dantego tej charakterystycznej beztroski. Zawsze uśmiechnięty, towarzyski, traktujący wszystko jak zabawę. Taki właśnie był Dante.
- Nie przeszkadzam? – usłyszeli czyjś spokojny głos. Sara odwróciła się w stronę drzwi i napotkała przenikliwe, niebezpieczne i okrutne spojrzenie kolejnego wampira. Miał krótko ostrzyżone jasne włosy, był wysoki i dobrze zbudowany.
- Jasne, że nie – odezwał się Dante – lepiej się czujesz? – zapytał. Ian kiwnął głową i wszedł do środka.
- Wszystko w porządku. Kiedy wróci Alex muszę się pożywić i będę jak nowy – stwierdził i przeniósł zimne spojrzenie na Sarę. Jego oczy na chwilę złagodniały, ale trwało to tak krótko, że dziewczyna zaczęła się zastanawiać czy oby na pewno takie było.
- Ty zapewne jesteś Sara – bardziej stwierdził niż zapytał – Ian – przedstawił się i wyciągnął do niej dłoń.
- Uważaj komu podajesz dłoń Saro – zaśmiał się Dante. Dziewczyna zmarszczyła brwi i spojrzała na Dantego pytająco – jeśli to zrobisz ten lew będzie wiedział o tobie prawie wszystko – wyjaśnił uśmiechając się szeroko.
- Nie rób ze mnie potwora Dante – zganił go Ian i spojrzał na Sarę – lubię wiedzieć kogo mam przyjemność chronić – dodał i przekrzywił głowę.
- A ja nie mam nic do ukrycia – stwierdziła Sara i podała mu dłoń. Przytrzymał ją chwilę dłużej niże wymagała tego sytuacja i przenikliwie wpatrywał jej się w oczy. Na moment na jego twarzy malowało się zaskoczenie a po chwili uśmiechnął się lekko i puścił jej dłoń. Usiadł na fotelu i przyjrzał jej się przenikliwie.
- Więc jesteś wnuczką Lilith – zagadnął z aprobatą.
- Znałeś moją babkę? – zapytała zaciekawiona. Ian kiwnął głową i uśmiechnął się lekko.
- Każdy z nas znał Twoją babkę. Miałem okazję spotkać ją tylko raz. To było kilka lat temu kiedy szykowaliśmy się do jakieś walki. Pomagała Alexowi. Nigdy więcej jej nie spotkałem.
- Może dlatego, że jesteś najbardziej gburowatym z naszych i zawsze podróżujesz sam z dala od wszystkich – wtrącił Dante ze śmiechem. Ian wygiał usta w delikatnym uśmiechu.
- Być może – uniósł wzrok i spojrzał w okno – była dobrą kobietą. Najlepszą czarownicą jaką znałem i wspaniałym człowiekiem. Żałuję, że zginęła – przyznał a Dante spojrzał na niego marszcząc brwi.
- Dziadku a co ty taki sentymentalny się zrobiłeś co? – zapytał z kpiną i rozbawieniem. Ian chwycił poduszkę i rzucił nią w przyjaciela.
- Zejdź ze mnie z łaski swojej – zaśmiał się a Sara mu zawtórowała.
- Mówiłem, że z nami nie będziesz się nudzić? – zapytał Dante patrząc na Sarę.
- Faktycznie coś wspominałeś – przyznała ze śmiechem i wróciła do swojego rysunku.
- Masz talent – stwierdził Ian. Sara spojrzała na niego nie bardzo rozumiejąc o czym mówi a kiedy wskazał głową szkicownik pojęła – mogę zobaczyć? – zapytał.
- Jasne – rzuciła Sara i podała mu szkicownik. Kiedy przyjrzał się rysunkowi uśmiechnął się szeroko – nawet Dante wygląda lepiej niż w rzeczywistości - zaznaczył kąśliwie. Dante zaciekawiony natychmiast podniósł się z fotela i stanął przy Ianie. Wampir podał mu szkicownik i uśmiechnął się do Sary.
- Hej! Całkiem nieźle – powiedział Dante szczerząc zęby – może namalujesz mój akt? No wiesz coś takiego jak Michał Anioł w tym swoim Dawidzie – zapytał z nadzieją, ale Sara uniosła ręce w geście poddania i pokręciła głową.
- Wybacz Dante, ale wolę nie mieć tej przyjemności – zaśmiała się. Mężczyzna udał zawiedzionego i wrócił na fotel.
- No dobra, ale ten rysunek chce dostać jak go skończysz – powiedział puszczając do niej oko.
- Nie ma sprawy – odparła – ale teraz pójdę się położyć – powiedziała i uśmiechnęła się do Iana – dobranoc.
- Dobranoc Saro – rzucił Dante i odprowadził ją wzrokiem.
- Rozumiem, że ona nie wie kim jest? – zapytał Ian. Dante spojrzał na niego marszcząc brwi.
- Czy ty coś…… - zaczął z nadzieją, ale Ian jedynie pokręcił głową – jasna cholera. Lucien chce ją nam odebrać z jakiegoś konkretnego powodu, ale nie wiemy z jakiego. Najgorsze, że ona sama nie ma pojęcia. Podejrzewam, że fakt iż jest czarownicą to akurat najmniejszy problem i nie dlatego jest tak cenna dla Luciena że zamierza nas wszystkich zrównać z ziemią byle tylko ją dostać – powiedział Dante i westchnął.
- Pewnie masz rację przyjacielu. Macie jakieś pomysły kto mógłby wam pomóc rozwikłać tę zagadkę? – zapytał. Dante spojrzał na niego z bezradnością.
- Nie mamy nikogo takiego – przyznał – musimy się tego dowiedzieć jak najszybciej inaczej nie wygramy tej walki – zauważył Dante z gniewem.
- Spokojnie Dante – powiedział Ian i wbił wzrok w okno nad czymś się zastanawiając. Dante zmarszczył brwi i pochylił się do przodu opierając łokcie o kolana.
- Czy ty masz jakiś pomysł Ian? – zapytał z nadzieją. Wampir wstał i podszedł do okna.
- Być może – odparł – ale najpierw muszę pogadać z Alexem – dodał i oparł się dłońmi o parapet – podejrzewam coś o czym nasz książę nie ma pojęcia.
***
Alex razem z reszt ą wrócili z patrolu nad ranem. Słońce jeszcze nie zdążyło wyjść zza horyzontu, więc nie musieli obawiać się poparzeń. Z rozczarowaniem książę zaobserwował, że na ulicach robi się coraz bardziej niebezpiecznie. Mają bardzo mało czasu jeśli chcą ochronić śmiertelników, którzy dla Luciena są nic nie znaczącymi pionkami w grze. Nie mogą pozwolić by w tej wojnie ucierpieli niewinnie ludzie, nie mogli pozwolić by Lucien wygrał i odebrał im Sarę. Alex by tego nie zniósł. Nie teraz.
Zatrzymał się przed drzwiami jej sypialni i cicho wszedł do środka. Leżała na ogromnym łóżku. Wyglądała tak spokojnie. Zupełnie jakby nie czyhało na nią śmiertelne niebezpieczeństwo. Alex pochylił się nad łóżkiem i wciągnął w nozdrza jej cudowny zapach. Przez całą noc tęsknił za nim. Tęsknił za nią. Pragnął wrócić do kwatery i zostać przywitanym przez tę piękną kobietę. Chciał by czekała na niego w jego łożu, by odgoniła niepokój, zmęczenie. Trącił nosem jej szyję tuż pod uchem, aż jęknęła cicho przez sen. Uniósł dłoń i odgarnął jej jedwabiste włosy z twarzy po czym pogładził policzek w delikatnej pieszczocie. Była taka piękna. Delikatna i krucha. Długie rzęsy, aksamitna skóra, zaróżowione policzki, wydatne usta. Była idealna. Marzył by należała tylko do niego.
- Alex? – usłyszał cichy głos Iana. Odwrócił się i napotkał poważne spojrzenie przyjaciela – musimy pogadać – powiedział a kiedy zobaczył na twarzy księcia zmęczenie i złość dodał – to nie może czekać – Alex kiwnął głową i patrząc na śpiącą Sarę wycofał się z sypialni. Zamknął drzwi i ruszył za Ianem do gabinetu.
- O co chodzi? – zapytał i skrzyżował ręce na piersi. Ian patrzył na księcia przez słowa.
- Chodzi o Sarę – odezwał się w końcu. Alex zmarszczył brwi i oparł się o biurko.
- Wiesz dlaczego Lucien może jej pragnąć? – zapytał zaciekawiony. Ian jednak pokręcił głową – więc o co chodzi? – ponaglił zniecierpliwiony.
- Wiem dlaczego ty reagujesz na nią w ten sposób – odparł opanowanym tonem.
- O czym ty mówisz do cholery? – warknął
- Jesteś w stosunku do niej zaborczy, pragniesz jej jak żadnej na ziemi, prawda? – zapytał. Alex posłał mu wściekłe spojrzenie.
- Mów o co ci chodzi Ian – ryknął.
- Ogłupia cię, sprawia, że twoje zmysły szaleją, że stajesz się głodny i nie panujesz nad tym jak do tej pory a kiedy piła twoją krew czułeś się jak na rauszu, mam racje?
- Skąd o tym wiesz? – warknął i podniósł się z biurka – czytałeś ją? – warknął rozjuszony patrząc na Iana błyszczącymi od gniewu oczami.
- O tym właśnie mówię Alex – odparł Ian całkiem nie wzruszony zachowaniem Alexa – Sara to Księżniczka Ciemności czyli twoja kobieta – wyjaśnił. Alex zmarszczył brwi i rozłożył bezradnie ręce.
- O czym ty do cholery jasnej pleciesz? – zapytał zdezorientowany książę.
- Twoja druga połówka jeśli wolisz jaśniej – zaczął – to kobieta o kompatybilnym DNA, która może stworzyć z Tobą związek i urodzić ci prawowitego dziedzica. Jedyna na ziemi pasująca do ciebie.
- Chcesz mi powiedzieć, że na ziemi istnieją kobiety, które jako jedyne mogą urodzić nam dzieci? Nam wampirom? – prychnął z ironią.
- Tak. To właśnie chce ci powiedzieć, ale muszą zostać ludźmi. Nie wolno ich zamienić w wampiry, bo nie przeżyją – wyjaśnił. Alex pokręcił głową z niedowierzaniem i potarł czoło.
- Skąd ty o tym wiesz? – zapytał Alex skołowany. Ian posmutniał i wlepił wzrok w okno.
- Znałem kiedyś jedną taką kobietę – powiedział nieobecnym głosem.
- Co się z nią stało? – zapytał Alex. Przez chwilę Ian milczał a kiedy spojrzał na księcia w jego oczach błysnęły łzy.
- Urodziła mi syna, a potem ona i moje dziecko zostali zamordowani – odparł głosem wypranym z jakichkolwiek uczuć.
- To dlatego teraz żyjesz sam z dala od przyjaciół – stwierdził Alex rozumiejąc nagle postępowanie kompana. Ian kiwnął jedynie głową w odpowiedzi.
- Sara jest twoja kobietą. Wyczułem to kiedy dziś podałem jej dłoń – wytłumaczył – ani ty ani ona nie będziecie w stanie żyć bez siebie. To będzie instynktowne. Nie wytrzymacie długo bez swojej bliskości – spojrzał mu w oczy – dosłownie Alex – zaznaczył – najważniejsze dla was będzie wzajemne dotykanie się. Zwykłe gesty dla niektórych mało istotne. Dla was najważniejsze. Zawsze wyczujecie swoje nastroje. Jedno spojrzenie a będziecie wiedzieć wszystko. Będziecie czytać w sobie jak w otwartej księdze. Przez gesty, ruchy ciała, spojrzenie, uśmiechy. Wszystko. Twoim priorytetem będzie jej szczęście. Zrobisz wszystko by była uśmiechnięta, by cieszyła się życiem i to może stać się dla ciebie przekleństwem przyjacielu, bo one potrafią to dobrze wykorzystać – zaśmiał się i stanął przy oknie wkładając dłonie w kieszenie – za to ona każdego ranka będzie czekać na ciebie. Będzie dla ciebie ukojeniem. Przy niej nawet zmęczenie, ból czy gniew odpłynie w mgnieniu oka. Będzie dla ciebie lekiem na wszystko Alex. I najważniejsze – odwrócił się i spojrzał jej głęboko w oczy – nigdy nie możesz jej do niczego zmusić. Nawet jeśli będziesz miał rację. Nie wolno ci tego robić. Nie możesz podnieść na nią głosu. Nie możesz jej w żaden sposób skrzywdzić.
- Jak dochodzi do……- Alex na chwilę zawiesił głos – no wiesz…..do połączenia?
- To jak konsumpcja małżeństwa. Podczas stosunku seksualnego ona staję się twoja na wieki a ty należysz do niej na wieczność. Z tą tylko różnicą, że musicie wymienić krew.
- Ale to znaczy, że ….. – Alex zmarszczył brwi i spojrzał na Iana wyczekująco. Wampir jednak pokręcił głową.
- Nie Alex. Sara nigdy nie będzie mogła napić się twojej krwi. Będzie reagować na nią jak każdy śmiertelnik. Odruch wymiotny. To, że stanie się twoją kobietą nie oznacza, że będzie dzielić z tobą zwyczaje. Będzie jadła jak śmiertelnik, będzie miała te same upodobania kulinarne co wcześniej. Jeśli chodzi o ten rytuał to możecie wymienić krew tylko w jeden sposób – spojrzał na niego z cwanym uśmieszkiem – krwawy pocałunek – Alex zmarszczył brwi i przeczesał włosy palcami.
- Krwawe co?
- Krwawy pocałunek. To znaczy, że musisz skaleczyć wasze usta sztyletem i dopiero wtedy pocałować swoją kobietę jednocześnie konsumując związek. Rozumiesz? – zapytał unosząc jedną brew.
- Chryste…. To jakiś kosmos – prychnął odpychając się od biurka i przechadzając się po gabinecie - A co jeśli nie dojdzie do połączenia – zapytał Alex pocierając kark.
- Dojdzie. Alex jesteście jak dwie połowki tego samego jabłka – powiedział i spojrzał księciu w oczy ze śmiechem – żadne z was nigdy nie pokocha ani nie połączy się z nikim innym. Nie będziecie tego potrafili. Połączycie prędzej czy później, ale to ona musi zdecydować kiedy. To musi być jej świadoma decyzja, musi być tego pewna i tylko wtedy będzie szczęśliwa. Musisz tylko postarać się by się do ciebie przekonała i zrobiła to z miłości. Jeśli ją zmusisz nigdy nie będzie szczęśliwa. Będzie czuła się jak dzikie zwierze uwięzione w klatce. Musi być gotowa.
- Chryste…….- Alex usiadł w fotelu i przeczesał włosy palcami – to co ja teraz musze zrobić? Okazuje się, że Sara to przeznaczona mi kobieta.
- Nie możesz pozwolić jej odejść i zrobić wszystko by się w tobie zakochała i połączyła na wieki dając ci syna – powiedział Ian. Alex pokręcił głową i wtedy dostrzegł jak Sara stoi w drzwiach. Zakryła dłonią usta i ruszyła korytarzem przed siebie.
- Sara! – krzyknął Alex i wybiegł za dziewczyną – Saro….. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:25:23 23-05-11 Temat postu: |
|
|
Nooo.... powiem Ci, że zaskoczyłaś mnie tak, że ciągle siedzę z otwartą buzią
Sara Księżniczką Ciemności? Jedyną kobietą, która może urodzić Alexowi dziecko? Krwawy pocałunek? Mamusiu... chyba trochę za dużo tego jak na moją małą głowę;P
No i coś mi się zdaje, że Sara usłyszała kilka zdań wyrwanych z kontekstu, a może nawet tylko to ostatnie i znów będzie miała focha Wkurza mnie czasem jej impulsywność, ale cóż... Mam nadzieję, że nie zrobi nic głupiego.
Pozdrawiam i teraz z jeszcze większą niecierpliwością czekam na nowy odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:33:28 23-05-11 Temat postu: |
|
|
Hehe jednak mi się udało
Cieszę się niezmiernie Tak właśnie Sara Księżniczką Ciemności i jedyną kobietą, która może urodzić księciu dziecko a co się będę szczypać poszłam na całość jeśli o to chodzi ale to dopiero początek kochana
A co do Sary - to właśnie taka miała być - impulsywna - czyli całkowice przeciwieństwo (teoretycznie ) naszego księcia poza tym jeśli byłaby potulna to straciła by swój charakterek czarownicy, no a tego zrobić jej nie mogłam |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:45:40 23-05-11 Temat postu: |
|
|
No nie da sie ukryć, że na całość, ale mnie to wcale nie przeszkadza:P Wiedziałam od początku, że między nimi musi być coś szczególnego, ale na coś takiego chyba bym nie wpadła. I Ty mi jeszcze mówisz, że to dopiero początek? To ja już w ogóle nie chcę zgadywać co może się tu jeszcze wydarzyć
I wcale nie mówię, że Sara powinna być potulna, tylko raczej, że powinna mniej pochopnie podejmować decyzje;) |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:53:57 23-05-11 Temat postu: |
|
|
E tam ....na jedno wychodzi ale nie jest ciekawej jak się tak wkurza o głupotę, albo jak pochopnie podejmuje decyzje? Zawsze dzięki temu coś się dzieje i nie jest nudno
A to nie wszystko jeśli chodzi o samą Sarę ale na razie nic nie powiem szkoda by było sie wygadać |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:01:27 23-05-11 Temat postu: |
|
|
Oczywiście, że jest ciekawiej tyle, że irytuje mnie jej zachowanie, ale jakoś przeżyję.
I nic nie mów - jeśli mam być zaskakiwana tak jak dziś, to nie chce nic wiedzieć |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:21:31 23-05-11 Temat postu: |
|
|
Ale ja i tak nic nie powiem
To się biorę w garść i pisze dalej tak żeby zaskoczyć |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:29:01 23-05-11 Temat postu: |
|
|
Jeny, tego się nie spodziewałam... O_O
Więc dlatego Alex tak reagował na Sarę... Ciekawe, co zrobi teraz Sara... Pewnie musiała być kompletnie zaskoczona, słysząc coś takiego... Oby nie zrobiła czegoś głupiego...
Czekam oczywiście na dalszy ciąg... |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:56:04 24-05-11 Temat postu: |
|
|
Dzięki Nami za koma
Co do Sary to w następnym odcinku wyjaśni się jak zareaguje i co zrobi lub czego nie zrobi głupiego, albo i nie głupiego |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:55:06 26-05-11 Temat postu: |
|
|
Przepraszam, że tak post pod postem, ale wrzucam kolejny odcinek.
Miłego czytania
ODCINEK 24
- Sara! – krzyknął Alex i wybiegł za dziewczyną – Saro…..- złapał ją za nadgarstek zatrzymując. Dziewczyna jednak wyrwała mu dłoń i spojrzała z bólem w oczy.
- Zostaw mnie – wyszlochała. Alex patrzył na nią ze smutkiem i udręką.
- Ile słyszałaś? – zapytał starając się cokolwiek wyczytać z jej twarzy.
- Wystarczająco – warknęła – to wszystko było po to żebym urodziła ci syna? Uwodziłeś mnie po to żeby zaciągnąć mnie do łóżka? – zapytała z wyrzutem. Alex zmarszczył brwi.
- Saro to nie tak – próbował tłumaczyć.
- A jak?! – syknęła – prosiłeś żebym ci zaufała, bo mnie ochronisz. W porządku, ale nie wspomniałeś o tym co chcesz w zamian! – wrzasnęła z wyrzutem.
- Aż tak źle o mnie myślisz? – zapytał mierząc się z nią na spojrzenia – przecież nie raz ci udowodniłem, że możesz mi ufać. Niczego bym od ciebie nie wziął za ochronę.
- Jasne! – prychnęła.
- Saro nie miałem o tym pojęcia – wytłumaczył patrząc jej w oczy zdezorientowany – Ian dopiero teraz wytłumaczył mi wszystko – powiedział ze smutkiem.
- Nie wierze ci – warknęła ze łzami w oczach – spójrz mi w oczy i powiedz, że fakt, że mogę urodzić ci syna nic dla ciebie nie znaczy – powiedziała z wyzwaniem. Alex spojrzał jej w oczy ze smutkiem, ale nie odezwał się słowem – no właśnie – prychnęła i ruszyła schodami na górę.
- Saro! Proszę cie! – chwycił ją za nadgarstek, ale wtedy znów poczuł na skórze palące gorąco. Syknął z bólu i spojrzał jej w oczy.
- Nie dotykaj mnie – wycedziła przez zęby po czym pobiegła po schodach. Nagle obok Alexa znaleźli się jego przyjaciele i Neli. Weszła po schodach za Sarą patrząc na księcia z gniewem. Rex chwycił ją za dłoń starając się zatrzymać i dając do zrozumienia żeby się nie wtrącała. Dziewczyna jednak gwałtownie odwróciła się w jego stronę wlepiając w niego żółte ślepia ze źrenicami zwężonymi w pionowe kreski po czym prychnęła dziko i drapnęła go ostrymi pazurami orając mu skórę. Rex zareagował natychmiast. Obnażył kły i warknął ostrzegawczo wyrywając się do niej. Alex jednak szybko go powstrzymał.
- Rex! – złapał go za ramię i spojrzał mu w twarz – zostaw je – poprosił. Wampir jednak patrzył drapieżnym wzrokiem na kobietę przed nim, która zdawała się wcale nie bać jego wybuchu. Jej oczy błysnęły z satysfakcją. Weszła po schodach na górę kołysząc zalotnie biodrami. Rex widząc to warknął gniewnie, a wszystko odbiło się echem od ścian w holu. Dziewczyna posłała mu obojętne spojrzenie po czym zniknęła mu z oczu.
- Co się z tobą dzieje Rex? – Tegan stanął przed przyjacielem przyglądając mu się badawczo. Czarnoskóry wojownik leniwie przeniósł wzrok na Tegana i wyswobodził ramię z żelaznego uścisku księcia.
- To moja sprawa! – warknął i przesunął wzrokiem po zgromadzonych – jasne?! – zapytał mierząc każdego po kolei wściekłym spojrzeniem.
- Rex – zaczął spokojnie Alex patrząc przyjacielowi w oczy – dla nas najważniejsze jest żebyś był przy nas. Jeśli nie chcesz o tym rozmawiać, w porządku, ale nie chciałbym, żeby sprawa z Neli cie rozproszyła. Potrzebujemy cię – przyznał szczerze. Rex przez chwilę jedynie patrzył księciu w oczy.
- Nie bardziej niż ciebie sprawa z Sarą – odpowiedział obojętnym tonem – chyba masz większy problem niż ja – stwierdził i minął księcia kierując się na salę treningową. Alex przymknął oczy i przeczesał włosy palcami.
- Odpocznijcie – zwrócił się do kompanów po czym skierował się schodami do swojej sypialni.
- Alex – zawołał za nim Ian. Książę zatrzymał się i spojrzał na wampira – pamiętaj o czym ci mówiłem – Alex tylko kiwnął głową i bez słowa ruszył dalej. Wszedł do swojej sypialni i odpiął pasek ze sztyletami z uda, zdjął pochwę z tytanowym mieczem z pleców po czym ściągnął czarną koszulkę jaką miał na sobie i rzucił ją na łóżko. Szybko pozbył się reszty ubrań i wszedł pod prysznic. Ciepła woda przyjemnie obmywała jego ciało ze zmęczenia i brudu po spotkaniu z wampirami żądnymi krwi. Nic jednak nie było w stanie uleczyć bólu jaki wywołały w nim słowa oskarżenie jakie skierowała pod jego adresem Sara. Faktem było, że nie mógł całkiem zignorować tego, że ta mała czarownica okazała się jedyną na ziemi przeznaczoną mu kobietą, która mogła mu urodzić syna. Mimo to nigdy do niczego by jej nie zmusił. Nie umiał jej skrzywdzić i to nie dlatego, że ostrzegał go przed tym Ian, ale dlatego, że miał do niej słabość. Była taka krucha, delikatna. Pragnął jej szczęścia, uwielbiał jej śmiech, lubił z nią rozmawiać kiedy wszystko było miedzy nimi w porządku. Nienawidził momentów kiedy zaczynali się kłócić. Czuł się wtedy podle. Nie zniósł by gdyby cierpiała z jego winy. Jednak Sara w tak łatwy sposób rzucała w niego oskarżeniami.
Oparł się dłonią o zimne kafelki i pochylił głowę. Potrafił zrozumieć, że nienawidziła kłamstwa, ani zatajania prawdy, ale do jasnej cholery on sam przecież nie miał o tym pojęcia. Jeszcze teraz wcale nie chciała z nim rozmawiać. Nie wiedział już jak ma do niej dotrzeć. Jak z nią rozmawiać. Przede wszystkim jak ją przekonać, że niczego od niej nie wymaga. Gotów był dać jej to czego by tylko zapragnęła. Dałby jej wolność jeśli taka byłaby jej wola. Nie zniósł by widoku jej cierpienia. Widział go już zbyt wiele razy. Pragnął jednak by mu naprawdę zaufała. By pozwoliła mu udowodnić, że stała się dla niego bardzo ważna i to jeszcze przed tym kiedy dowiedział się kim dla niego jest. Pragnął jej, to nie ulegało wątpliwości. Marzył o jej ciele, ustach i sercu. Pragnął jej całej tylko dla siebie. Chciał by czasem obdarzyła go uśmiechem czy czułym spojrzeniem. Chciał widzieć w jej oczach miłość. Nie wiedział, że to możliwe, ale właśnie tego pragnął. Chciał ją mieć przy sobie już na zawsze, budzić się przy niej. Patrzeć jak zasypia. Wracać do niej każdego ranka wiedząc, że na niego czeka. Z własnej woli a nie dlatego, że musi. Dałby jej gwiazdkę z nieba gdyby mógł. Chciał ją uszczęśliwiać, dbać o nią, ochraniać. Zrobiłby dla niej wszystko, nawet oddałby własne życie. Po prostu ją kochał….
Dopiero teraz to do niego dotarło. Może się tego bał, może starał się zdusić to w sobie, ale teraz był już pewny. Zakochał się w tej czarownicy i nic już tego nie zmieni. Potarł nasadę nosa i zaśmiał się z bezradnością.
- No to jestem stracony – powiedział do siebie ze śmiechem. To co teraz go czeka wcale nie jest łatwe. Może nawet trudniejsze od walki z armią wampirów i samym Lucienem.
***
Sara siedziała po turecku na podłodze w swojej sypialni oparta plecami o łóżko. Tępo patrzyła w płomień na swojej dłoni, który z każdą sekundą przybierał na sile a jego kolor stawał się coraz bardziej intensywny. Od złotego po pomarańcz do mocnej czerwieni. Płomień zamienił się w kulę, którą zaczęła powoli turlać po dłoni.
- Saro powiesz mi co się dzieje? – zapytała Neli i usiadła w fotelu patrząc na przyjaciółkę uważnie.
- Alex się nie pochwalił? – zapytała z ironią, a kiedy Neli pokręciła głową dodała – okazało się, że jestem kobietą, która może urodzić mu dziedzica – powiedziała a jej oczy błysnęły ogniem.
- Co ty mówisz? – zapytała Neli i zmarszczyła brwi.
- Rozmawiał o tym z Ianem. Powiedział mu, że musi zrobić wszystko bym się w nim zakochała i urodziła mu syna – Neli przez chwilę zastanawiała się nad słowami Sary.
- Nie przepadam za Alexem…… - zaczęła, ale Sara jej przerwała.
- Ty nie przepadasz za żadnym wampirem – wtrąciła.
- Fakt, ale zdążyłam go trochę poznać. Myślę, że Alex jest za honorowy na to by w ten sposób cie oszukać – zauważyła. Sara powoli uniosła płonący wzrok znad kuli ognia i wlepiła go w przyjaciółkę – nie patrz na mnie w ten sposób bo zaczynam się ciebie bać – przyznała.
- Przypominam ci, że Alex nie raz mnie oszukał i zataił przede mną prawdę. Dlaczego teraz kiedy chodzi o jego dziedzica miałoby być inaczej? – zapytała i znów spojrzała na kulę skupiając na niej swoje myśli.
- Nie wiem – powiedziała zrezygnowana – mam jednak wrażenie że zbyt pochopnie go osądziłaś. Słyszałam jak próbował się tłumaczyć. Może faktycznie o niczym nie wiedział? – zasugerowała patrząc na przyjaciółkę. Ta zmarszczyła brwi a jej oczy coraz bardziej zaczęły błyszczeć.
- Jasne! – prychnęła – wszystkowiedzący książę nie miał pojęcia, że mieszka pod jednym dachem z kobietą która okazuje się dla niego bezcenna. Może właśnie dlatego Lilith nie powiedziała mu o moim istnieniu. Może właśnie dlatego kiedy uczyła mi walczyć z wampirami nie wspomniała, że jej największy przyjaciel to wampir? Może do cholery jasnej o wszystkim wiedziała! – warknęła wściekła a jej oczy przybrały czerwony odcień. Kula na dłoni zaczęła się niebezpiecznie rozrastać i dziwnie trząść.
- Gdyby nie chciała żebyście się spotkali to nie prosiła by Alexa żeby cie chronił – zauważyła Neli.
- A może nie miała wyjścia? Alex to była osoba która widziała ją żywą jako ostatnia. Nie miała ani czasu ani wielkiego wyboru w wybieraniu bodyguarda dla swojej wnuczki. Został jej tylko Alex, a on to doskonale wykorzystał – wysyczała przez zęby. Złożyła dłonie gasząc kulę. Zacisnęła powieki i potarła skronie – boże jak ja go nienawidzę! – krzyknęła. Nagle w tym samym momencie ciężka zasłona przy oknie zapłonęła żywym ogniem. Neli gwałtownie wstała i otworzyła szeroko oczy ze zdumienia. Chwyciła kapę z łóżka i zaczęła gasić płomień uderzając w niego kilkakrotnie. Kiedy jej się to udało powoli przeniosła zaskoczony wzrok na przyjaciółkę. Wymieniły zdumione spojrzenia.
- Sara…. – wykrztusiła
- Nie wiem jak to możliwe – Sara wstała i przeczesała włosy palcami patrząc zdezorientowanym wzrokiem na zasłonę której dół zniszczony został przez płomień. Kiedy przeniosła wzrok z powrotem na Neli ta patrzyła na nią z szeroko otwartymi oczami – nie mam pojęcia co ja zrobiłam – powiedziała i usiadła bezradnie na łóżku.
- Jesteś potężniejsza niż mi się wydawało – powiedziała Neli – musimy znaleźć kogoś kto pomoże nam dowiedzieć się kim jesteś i jak masz opanować swoje moce, bo jeśli dalej tak pójdzie to spalisz nam dom, albo co gorsza nas samych.
- Jestem zmęczona – powiedziała Sara i ukryła twarz w dłoniach – mam dość całej tej sytuacji, Alexa, Luciena i tego co się tu dzieje – wyszlochała. Neli usiadła obok niej i przytuliła ją mocno.
- Poradzimy sobie Saro. Może jest nas mniej niż tej całej bandy Luciena, ale za to mamy większe szanse strategiczne. Pokonamy go obiecuję ci – powiedziała i pogłaskała ją po włosach – a teraz idź wziąć prysznic i połóż się na kilka godzin – Sara otarła łzy z policzków i kiwnęła głową. Wstała i ruszyła do łazienki – będę u siebie – rzuciła jeszcze Neli po czym wyszła z sypialni przyjaciółki i ruszyła wzdłuż korytarza w stronę swojego pokoju. Nagle coś ciężkiego uderzyło ją w plecy i pchnęło na ścianę. Kiedy odzyskała równowagę ujrzała przed sobą wściekłe spojrzenie Rexa. Przypierał ją do ściany trzymając ręce w żelaznym uścisku tuż przy głowie i patrzył na nią płonącymi oczami.
- Czego chcesz ? – zapytała odważnie patrząc mu w oczy.
- Nie pozwolę się tak traktować – warknął obnażając ostre kły. Neli jednak prychnęła w odpowiedzi udając rozbawienie.
- Będziesz musiał przywyknąć – rzuciła mu w twarz.
- Uważaj Neli – ostrzegł mrocznym tonem przyciskając ją do ściany jeszcze mocniej.
- Nie boje się ciebie wampirze – warknęła. Jej oczy gwałtownie przybrały żółty odcień i nim Rex zdążył zareagować dziewczyna kopnęła go z całych sił i pchnęła na przeciwległą ścianę. Prychnęła jak dziki kot i zamachnęła się dłonią pazurami rozcinając mu skórę na policzku. Rex dotknął rany a na opuszkach została mu krew. wciągnął w nozdrza jej intensywny zapach i ryknął wściekle rzucając się na Neli. Złapał ją za dłonie obrócił tak, że stała do niego tyłem a ręce miała skrzyżowane na piersi i przytrzymywane przez Rexa.
- Nie wiesz z kim zadzierasz skarbie – wysyczał jej do ucha muskając je ustami. Neli zaczęła szybko oddychać a serce kołatało jej się w piersi nie wiedząc czemu. Warknęła zła i w jednej chwili zamieniła się w panterę i wyswobodziła z jego uścisku. Przybrała bojową pozycję i obnażyła długie kocie kły. Kiedy Rex ruszył w jej stronę rzuciła się na niego. Nie spodziewała się jednak, że Rex jest tak silny. Uderzył nią o ścianę i wypowiedział starodawną formułę w zapomnianym już języku powodując, że Neli znów zamieniła się w człowieka. Spojrzała na niego zdezorientowana stojąc jak osłupiała tak jak ją Pan Bóg stworzył. Rex przyparł ją do ściany i uniósł znacząco brew uśmiechając się cwano.
- Ostrzegałem cię – wyszeptał. Dziewczyna patrzyła na niego ze łzami w oczach.
- Jesteś draniem! – warknęła – dobrze wiedziałeś, że jeśli znów zamienię się w człowieka będę naga – dodała i oblała się rumieńcem.
- I to całkiem ponętnym – powiedział przesuwając wzrokiem powoli w dół jej ciała. Kiedy dostrzegł jak jedna drobna łza kapie mu na buty uniósł wzrok. Neli odwróciła wzrok w bok i zakryła dłońmi to co była w stanie zakryć. Rex odsunął się od niej i jednym szybkim ruchem zdjął swoją koszulkę. Nim zdążyła zareagować włożył ją jej przez głowę i spojrzał jej w oczy czekając aż włoży ręce w rękawy. Neli spuściła wzrok i szybko to zrobiła.
- Dlaczego to robisz? – zapytała nadal wlepiając wzrok w podłogę – dlaczego tak mnie traktujesz. Nie musiałeś mnie w ten sposób upokarzać – Rex ujął ją pod brodę i uniósł jej twarz ku sobie. Spojrzał jej w oczy bez cienia śmiechu.
- Ale gdybyś została w postaci pantery nie mógłbym tego spróbować – powiedział i pochylił się całując ją namiętnie. Nie był to delikatny pocałunek. Raczej gwałtowny, zaborczy i pełen pasji. Rex wplótł jedną dłoń w jej gęste włosy a długą sięgnął do jej uda. Wsunął ją pod koszulkę i opuszkami palców powoli przesunął w górę jej ciała. Neli położyła mu dłonie na torsie i odsunęła go od siebie.
- Nie – powiedziała patrząc mu w oczy.
- Dlaczego? – zapytał dotykając kciukiem jej wargi.
- Bo nie……
- Skarbie i tak jesteśmy na siebie skazani. Dobrze o tym wiesz – powiedział z błyskiem w oku – dlaczego mamy nie skorzystać i się zabawiać? – zapytał unosząc znacząco brew. Neli odepchnęła go od siebie i ze łzami w oczach powiedziała:
- Ty nic nie rozumiesz - Rex zaśmiał się na te słowa i włożył ręce w kieszenie.
- Ja nic nie rozumiem? – zapytał rozbawiony – kochanie chyba nie myślisz, że coś nas może łączyć? – zapytał z ironią w głosie. Neli patrzyła na niego przez chwilę a samotna łza spłynęła jej po policzku.
- Idź do diabła – warknęła i mijając go ruszyła do swojej sypialni. Rex odprowadził ją smutnym wzrokiem. Odetchnął głęboko i oparł się o ścianę. Wcale nie czuł się dobrze po tym jak ją potraktował. Nie powinien jej tego mówić, ale stało się. Przecież z tym cholernym panterołakiem nie może go nic łączyć. To wbrew jakimkolwiek zasadom. To wbrew jego zasadom. Do tego Neli potrafiła być irytująca. Lubiła wszczynać awantury i była odważna. Musiał przyznać, że strasznie mu się to podobało. Była w niej pasja i namiętność, która bardzo go pociągała. Pokręcił głową i przeczesał włosy palcami.
- Co się z tobą dzieje Rex? – zza rogu wyszedł Aaidan i patrzył na kompana wyczekująco – nigdy się nie zachowywałeś w ten sposób wobec kobiety.
- Nie twoja sprawa – warknął i minął go schodząc na dół.
Ostatnio zmieniony przez Kenaya dnia 22:39:48 27-05-11, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|