|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:42:16 27-05-11 Temat postu: |
|
|
No nie... Już wydawało się, że Sara i Alex zaczynają się dogadywać, a znowu się pokłócili... Sara działa zdecydowanie zbyt pochopnie... Mam nadzieję, że w porę się opamięta...
Rex w pewien dziwny sposób chyba naprawdę interesuje się Neli... Wydaje mi się, że czuje do niej coś więcej...
Jestem doprawdy ciekawa, jak to się dalej potoczy... Naprawdę, zaskakujesz mnie z każdym odcinkiem...
Czekam na dalszy ciąg i zapraszam do siebie... |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:44:51 27-05-11 Temat postu: |
|
|
Dzięki za koma Nami
Cieszę się, że udaje mi się z każdym odcinkiem zaskoczyć Cię coraz bardziej To bardzo dla mnie ważne.
Co do Alexa i Sary - to tak juz między nimi jest. Raz dobrze a za chwilę drą ze sobą koty
Jeśli chodzi o Rexa i Neli to faktycznie dziwny sposób i dziwna relacja między nimi. Jednak o co dokładnie chodzi to się okaże w kolejnych odcinkach. Postaram się zakoczyć tak jak do tej pory
Pozdrawiam :*
P.S. Jak tylko uda mi się nadrobić zaległości w Twoich dziełach to na pewno napiszę komentarz, ale trochę może to niestety potrwać |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:10:26 27-05-11 Temat postu: |
|
|
Spoko |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:48:51 28-05-11 Temat postu: |
|
|
Jestem i ja Przeczytałam już wcześniej, ale jakoś tak nie umiałam się zebrać, żeby napisać parę słów ^^
Będę nudna i będę się powtarzać, ale zmuszasz mnie do tego każdym odcinkiem - to opowiadanie jest po prostu genialne! Nieustannie trzymasz w napięciu i zaskakujesz a ja nie wyobrażam sobie, żeby to się miało kiedyś skończyć Mam nadzieję, że jeszcze długo będę się mogła cieszyć z kolejnych odcinków
Co do odcinka - nie spodziewałam się, że Neli stanie po stronie Alexa, ale dobrze że to zrobiła, bo ma rację a Sara jak zwykle jest zbyt impulsywna i chyba najpierw robi, a dopiero potem myśli A poza tym nasza czarownica odkrywa w sobie coraz większe moce i aż strach myśleć do czego może być zdolna, gdy nauczy się nad nimi panować. A nasz książę wreszcie uświadomił sobie, że kocha Sarę i że jest gotów zrobić dla niej wszystko. Niestety, jak to było powiedziane w jednym z poprzednich odcinków, Sara stała się jego słabością i to może bardzo skomplikować jego sytuację, zwłaszcza w kontekście walki z Lucienem.
I na koniec Neli i Rex - bardzo mnie ta parka intryguje. Nie wiem co tam dla nich wymyśliłaś i nawet nie będę zgadywać, ale chętnie poczytam o nich więcej Ich relacje są dziwne i nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że Neli coś ukrywa i to dotyczy ich przeszłości...
Dobra, nie będę już motać
Czekam na new, buziaki :* |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:51:39 28-05-11 Temat postu: |
|
|
Dzięki Aguś za wyczerpującego koma
Miło mi czytać tak pochlebne komentarze i cieszę się, że udaje mi się zaskakiwać i trzymać w napięciu. Myślę, że w opowidaniach tego typu to raczej nieodłączna cecha i zawsze staram się wymyślać coś nowego i pisać tak żeby nie było nudno tym bardziej cieszy mnie fakt, że mi się to udaje.
Co do odcinka to mogę powiedzieć, że słabość Alexa może się okazać dużym problemem. Jeśli chodzi o samą Sarę to faktycznie najpierw robi później myśli i to też źle się może skończyć. A Rez i Neli to chyba największa tajemnica tego opowiadania. Sama jeszcze nie wiem jak rozwiążę ich wątek, ale na pewno coś wymyślę |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:05:12 29-05-11 Temat postu: |
|
|
Ale on wcale nie jest wyczerpujący Mógłby być pięć razy dłuższy a i tak pewnie nie zawarłabym w nim wszystkiego, co mi chodzi po głowie;)
No, to ja czekam na Neli i Rexa i jaką dziewczynę dla Tegana;) |
|
Powrót do góry |
|
|
ejlubieczekolade Debiutant
Dołączył: 15 Sty 2011 Posty: 35 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:03:26 29-05-11 Temat postu: |
|
|
;PP |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:20:10 31-05-11 Temat postu: |
|
|
To aż tyle tego jest Aguś??? no to ładnie
No to ja się biore do pisania. Mam już pewne koncepcje co do Rexa i Neli, a co do Tegana to też dla niego coś wymyśliłam, ale ten pomysł jeszcze wymaga doprecyzowania. Myślę, że dziewczyna dla niego znajdzie się szybciej niż sądzisz |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:20:00 01-06-11 Temat postu: |
|
|
Przepraszam, że tak post pod postem, ale wrzucam kolejny odcinek
Miłego czytania
ODCINEK 25
Alex usiadł na łóżku i pochylił się do przodu opierając łokcie o kolana. Cztery godziny snu to nie wiele, ale zawsze mu wystarczało. Nie potrzebował dłuższego odpoczynku, ponieważ jego ciało powracało do sił szybciej niż u jakiegokolwiek wampira. Był przecież uzdrowicielem swojej rasy. Najpotężniejszym jej członków. Jednak dziś kilka godzin snu wcale nie przyniosło ulgi. Wręcz przeciwnie. Wstał jeszcze bardziej skołowany i wściekły na to że Sara nie chce z nim rozmawiać. Nie zrobił nic złego. Nie zamierzał błagać jej o to by mu uwierzyła. To i tak nic nie zmieni, bo ona uparła się żeby go oskarżać o całe zło tego świata.
Przeczesał włosy palcami i wstał. Wyciągnął z komody czarną koszulkę z długim rękawem i włożył przez głowę. Szare dresowe spodnie opadły mu nisko na biodra. Otworzył drzwi i skierował się na dół do oranżerii. Lubił tu przychodzić zwłaszcza kiedy jego kompani odpoczywali a kwatera świeciła pustkami. Wszedł do środka i przymknął oczy. Odetchnął głęboko pozwalając by ten charakterystyczny zapach wypełnił jego płuca i uspokoił. Usiadł na parapecie wyłożonym poduszkami i wyjrzał przez ogromne okno. Słońce już schylało się ku horyzontowi więc światło słoneczne nie męczyło jego oczu. Zgiął nogę w kolanie i oparł na niej łokieć, drugą wyprostował i ułożył na miękkich poduszkach. Oparł głowę o murek i przymknął oczy rozkoszując się ciszą. Kiedy to zrobił znów ukazała mu się twarz Sary. Jej oczy patrzące na niego z nieufnością i żalem. Kilka słów które usłyszała zerwały cienką nić porozumienia między nimi. Niczego tak nie pragnął jak tego by mu w końcu zaufała, ale Sara uparcie szukała w nim wroga. Na siłę starała się udowodnić sobie, że Alex nie jest godny jej zaufania. Udało jej się to. Mimo iż nie słyszała całej rozmowy jaką prowadził z Ianem wyciągnęła pochopne wnioski i z taką łatwością zrobiła z niego drania, dla którego najważniejsze jest, aby urodziła mu dziecko. Nie przeczył, że to dla niego ważna sprawa, ale był tak samo zaskoczony jak ona. Nie miał pojęcia o tym, że Sara jest nadzieją na to by spłodził syna i pozostawił na świecie kogoś kto będzie z dumą kontynuował jego dzieło kiedy jego zabraknie. Wiedział, że jest silny, można nawet powiedzieć, że długowieczny, ale są również sposoby na to by zabić wampira. Nie raz w swoim kilkusetletnim życiu natknął się na tych którzy gotowi byli skrócić go o głowę. Był księciem i najpotężniejszym z wampirów. Nie dziwiło go, że są na ziemi istoty którego niczego tak nie pragnął jak zgładzić wampira, który krzyżuje im szyki od stuleci. Tak właśnie było. obrał taką drogę i trzymał się jej przez długi czas. Przysięgał, że będzie bronił śmiertelników a to nie spotykało się z aprobatą wielu członków rasy. Teraz pojawiła się szansa na to, że jeśli w końcu komuś uda się go zgładzić pozostawi po sobie godnego zastępcę. Swojego syna. Nie śmiał nawet o tym marzyć. Nie sądził że to w ogóle możliwe. Okazało się, że Sara jest bardziej wyjątkowa niż mu się wydawało. Odkąd się pojawiła przewróciła jego poukładane życie do góry nogami. Znalazła sobie miejsce w jego sercu nie pytając o zgodę. Nie bała się jego jako księcia, ani jako wampira. Nie czuła strachu a jedynie nienawiść i to tak bardzo go bolało. Kiedy widział w jej oczach pogardę rozpadał się na kawałki i nie potrafił się pozbierać. Nie wiedział co się z nim dzieje dopóki Ian nie wyjaśnił mu wszystkiego. Sara była jego partnerką. Jedyną kobieta którą pokocha. Wiedział, że nie pozwoli jej tak łatwo odejść. Nie dlatego, że może być matką jego dziecka, ani dlatego że jest czarownicą, ale dlatego, że pokochał ją z całego serca i nie wyobrażał sobie życia bez niej i bez kłótni jakie wszczynała. Nie zniósł by dnia bez jej spojrzenia, uśmiechu, którym tak rzadko go obdarzała, ani bez krzyków i wybuchów złości. Kochał w niej wszystko. To nie ulegało już wątpliwości. Nie wiedział tylko co ma teraz uczynić. Co zrobić kiedy Sara nie chce z nim rozmawiać. Chciał z nią wszystko wyjaśnić. W tej chwili, kiedy Lucien czyha na jej życie ostatnie czego im trzeba to nieporozumienia. Musieli działać razem na nie osobno.
Westchnął. To będzie trudniejsze niż przypuszczał. Potarł nasadę nosa. Wtedy to poczuł. Poranna rosa i mirra. Uniósł powoli wzrok i spojrzał w stronę wejścia do oranżerii. W progu stała Sara. Kiedy go zobaczyła zawahała się.
- Przepraszam, nie wiedziałam że ktoś tu jest – powiedziała i odwróciła się żeby wyjść.
- To że tu siedzę nie oznacza, że ty nie możesz – zauważył Alex. Dziewczyna odwróciła się i spojrzała na niego – starczy miejsca dla nas obojga – dodał uważnie jej się przyglądając. Sara skrzyżowała ręce na piersi i spojrzała w bok – długo będzie to trwało? – zapytał zmęczonym głosem.
- Co takiego? – zapytała nawet na niego nie patrząc.
- Właśnie to – odparł, a dziewczyna spojrzała na niego unosząc brew – nie okłamałem cię. Zrozum nie miałem o niczym pojęcia – przyznał patrząc jej w oczy z udręką – Ian dopiero dziś powiedział mi…..
- Już to mówiłeś – przerwała mu przeczesując włosy palcami.
- I będę powtarzał, bo ty nie chcesz mi uwierzyć – powiedział pewnym siebie głosem. Sara wlepiła w niego błękitne oczy.
- O ile dobrze pamiętam za każdym razem przekonuję się, że masz w naturze ukrywanie prawdy przede mną. Jak mam ci wierzyć? Jak mam ci zaufać? – zapytała i spuściła wzrok na podłogę – skąd mam wiedzieć czy to co mówisz jest prawdą? Skąd mam wiedzieć czy za dwa dni nie okaże się, że coś przede mną ukryłeś bo uważałeś, że to dla mojego bezpieczeństwa? – dodała z bezradnością – nie wiem co mam myśleć, nie wiem w co mam wierzyć Alex. Nic już nie wiem – powiedziała cicho i w tym samym momencie poczuła intensywny korzenny zapach. Kiedy uniosła wzrok Alex stał przed nią i patrzył jej w oczy z czułością i czymś jeszcze. Z błyskiem w oku od którego zrobiło jej się gorąco. Przeszył ją przyjemny dreszcz.
- Przysięgam ci, że od tej chwili niczego przed tobą nie ukryje. Nigdy tego nie zrobię – Sara pokręciła bezradnie głową – co mam zrobić żebyś mi uwierzyła? – zapytał. Sara spojrzała mu w oczy, ale nie odpowiedziała – chcesz wiedzieć wszystko pytaj. Obiecuję, że odpowiem na każde zadane przez ciebie pytanie. Na każde – zaznaczył. Sara pokręciła jednak głową.
- Nie o to chodzi – wyszeptała.
- Chcesz żebym był wobec ciebie szczery? W porządku. Będę bo zawsze starałem się być – odpowiedział i ujął jej podbródek zmuszając by na niego spojrzała - wtedy kiedy na ciebie patrzyłem, wtedy kiedy moje oczy błyszczały czerwienią z pożądania, wtedy kiedy cie całowałem i kiedy miałem ochotę posunąć się dalej. Wtedy kiedy martwiłem się o ciebie. Nie kłamałem kiedy powiedziałem że cie ochronię – powiedział a Sara spuściła wzrok – nie kłamałem kiedy widziałaś jaki jestem zazdrosny o Tegana i nie kłamię teraz mówiąc, że mi na tobie zależy – dodał. Sara pokręciła gwałtownie głową i odsunęła się od niego.
- Przestań – wyszeptała.
- Dlaczego? Chciałaś prawdy. Chciałaś żebym był wobec ciebie szczery więc jestem. Nie wiem co jeszcze mogę zrobić byś mi uwierzyła Saro – odparł z udręką. Ujął jej policzek i pogładził kciukiem – mówię prawdę cherie – Sara uniosła wzrok i spojrzała mu głęboko w oczy. wpatrywał się w nią oczami w kolorze płynnego złota. Z tym charakterystycznym błyskiem. Z czułością i namiętnością. Widziała to. Wiedziała, że teraz nie kłamał. Choćby starała się myśleć, że jest inaczej nie miała ku temu podstaw. Był wobec niej szczery. W tej chwili mówił prawdę. Bała się tego co teraz może usłyszeć, ale musiała zadać to pytanie. Musiała skorzystać z tego że obiecał powiedzieć jej prawdę.
- Pozwolisz mi odejść? – zapytała a kiedy patrzył na nią z niemym pytaniem dodała – czy jeśli zdecyduje odejść pozwolisz mi na to?
- Nie mogę cie do niczego zmusić Saro – odpowiedział i spuścił wzrok. Nie potrafił spojrzeć jej w oczy.
- Nie odpowiedziałeś – uniósł wzrok pełen bólu i spojrzał w jej błękitne oczy – obiecałeś że będziesz szczery i odpowiesz na każde zadane przeze mnie pytanie – przypomniała. Alex patrzył na nią przez chwilę która zdawała się ciągnąć w nieskończoność. Przełknął ślinę.
- Nie – odpowiedział szczerze i pewnie – nie mam prawa niczego na tobie wymuszać, ale zrobię wszystko byś ze mną została i tak łatwo nie pozwolę ci stąd odejść. Nie dlatego, że możesz urodzić mi syna – dodał widząc ból w jej oczach.
- Więc dlaczego? – zapytała. Alex nie spuszczał jej z oczu. Podszedł bliżej i owionął ją intensywny korzenny zapach. Taki który wzbudzał w niej pożądanie, mącił zmysły. Chciał odpowiedzieć, ale w tym samym momencie oboje usłyszeli przeraźliwy dźwięk rozchodzący się po kwaterze. Alarm. Alex spojrzał w stronę holi i wybiegł z oranżerii. Na schodach znaleźli się natychmiast Aaidan, Ian, Dante i Tegan. Rex przeskoczył przez poręcz i z gracją wylądował przy boku księcia. Chwilę później pojawiła się Neli, która unikając wzroku Rexa stanęła obok Sary. Alex wpadł do gabinetu i otworzył tajemne przejście za regałem z książkami. Pokój był pełen monitorów, na każdym wyświetlało się co innego. Za konsolą usiadł Aaidan i szybko coś wklepał. Książę stanął obok niego i patrzył kolejno po wszystkich monitorach na których pojawiały się zdjęcia z kamer naokoło posiadłości.
- Co się dzieje? – zapytała Sara patrząc na Alexa zdezorientowana. Zatrzymał wzrok na jednym z monitorów na którym zauważył ruch. Przeniósł na nią wzrok.
- Mamy towarzystwo – odpowiedział . Tegan gwizdnął a Alex odwrócił się w jego stronę w momencie w którym przyjaciel rzucił mu tytanowy miecz… |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:40:05 02-06-11 Temat postu: |
|
|
Ależ się porobiło... Sara jest naprawdę wściekła... Dobrze, że zdecydowała się go wysłuchać...
Mam nadzieję, że nie będzie chciała odejść... Co by się wtedy stało z Alexem? Aż strach pomyśleć...
Końcówka bardzo mnie zastanawia... Kim jest ów tajemniczy intruz bądź intruzi? Czy to ktoś od Luciena, a może ktoś inny? W końcu z Tobą to nic nie wiadomo... I właśnie to mi się najbardziej podoba w tym opowiadaniu- nieprzewidywalność, tajemnica, napięcie...
Czekam na dalszy ciąg... |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:05:31 11-06-11 Temat postu: |
|
|
Dzięki Nami za koma :* cieszy mnie, że udaje mi się pisać z nutą tajemnicy i zaskakiwać choć troszeczkę.
Co do odcinka to nic nie powiem tylko po prostu zaproszę na koleny. Może co nie co sie wyjaśni
ODCINEK 26
- Mamy towarzystwo – odpowiedział . Tegan gwizdnął a Alex odwrócił się w jego stronę w momencie w którym przyjaciel rzucił mu tytanowy miecz. – zostań tu razem z Neli – polecił Sarze patrząc jej w oczy.
- Nie ma mowy, co chcecie zrobić? – zapytała zdezorientowana rozglądając się dookoła. Dopiero teraz zauważyła jak chłopcy wybierają broń z wnęki znajdującej się w ścianie. Dante chwycił swoją kuszę, Tegan przyodział do ud pasy ze sztyletami, Rex sięgnął po jeden z mieczy a Aaidan i Ian naładowali dwa pistolety tytanowymi kulami.
Alex podszedł do niej i ujął jej podbródek zmuszając by na niego spojrzała. Wlepił w nią czułe złote oczy, błyszczące delikatnie.
- Cherie….błagam Cię zostań tu gdzie jesteś bezpieczna – poprosił łagodnie. Sara patrzyła mu przez chwilę w oczy. Dostrzegła w nich władczość i bezkompromisowość. Był nieugięty w kwestii jej bezpieczeństwa. Pewnie w tej chwili pokazała by pazurki gdyby nie błysk lęku w jego pięknych oczach. Lęku o nią i jej życie. Nie była na to przygotowana. Nie była gotowa na to jak zareagowało jej serce kiedy tak na nią patrzył. Nie umiała mu tego zrobić więc tylko kiwnęła głową bezradnie. Wiedziała, że nie mogła z nim wygrać w tej kwestii i nie teraz kiedy ktoś właśnie ich atakował.
- Nie myśl sobie, że teraz już zawsze na wszystko będę się tak zgadzać – burknęła. Alex zaśmiał się cicho i pocałował ją w czoło.
- Nie śmiałbym nawet o tym marzyć, ale byłbym wdzięczny gdybyś trochę mi ułatwiała pewne sprawy – powiedział uśmiechając się szeroko.
- Zapomnij – odparła patrząc mu w oczy odważnie.
- Alex – wtrącił Tegan. Książę odwrócił się w jego stronę i spojrzał mu w oczy – jesteśmy gotowi – Alex kiwnął głową i ostatni raz zerknął na Sarę.
- Nie zróbcie nic głupiego proszę – powiedział i razem z przyjaciółmi skierowali się do wyjścia – Aaidan! Ian! Idźcie od tyłu. Musicie ich obejść w razie ucieczki – zwrócił się do nich. Wojownicy kiwnęli bez słowa głowami i wbiegli do kuchni wychodząc tylnym wyjściem – Rex potrafisz być niewidoczny wiesz co robić – rzucił. Czarnoskóry wampir uśmiechnął się ukazując białe zęby.
- To będzie dla mnie sama przyjemność – odparł i w mgnieniu oka zniknął z holu. Alex wymienił spojrzenie z Dantem i Teganem.
- Skopmy im tyłki Alex – powiedział Dante ze śmiechem przekrzywiając głowę w prawo i w lewo aż dało się usłyszeć trzaski kiedy nastawiał sobie kark. Tegan zaśmiał się kpiąco i pokręcił głową z rozbawieniem.
- Dla ciebie każda walka to zabawa? – zapytał.
- Pewnie – odparł i ruszył przed siebie. Alex i Tegan udali się za nim. Wyszli bezszelestnie głównym wejściem i wciągnęli w nozdrza nocne powietrze.
- Czujesz coś – zapytał Alex stojącego u jego boku Tegana. Ten tylko pokręcił przecząco głową.
- Zupełnie nic – powiedział i obnażył kły rozglądając się uważnie dookoła – Rex jest już na miejscu – dodał po chwili.
- To dobrze – odezwał się. W tym samym momencie usłyszeli szelest krzaków. Tegan natychmiast sięgnął po sztylet i szybkim ruchem rzucił go w tamtą stronę. Miał nadzieję usłyszeć dźwięk palonego ciała, a zamiast tego rozległ się gardłowy, radosny śmiech. Krzaki poruszyły się. Dante napiął kuszę celując w przybyszów. Alex stanął w pozycji bojowej na ugiętych nogach a Tegan chwycił kolejny sztylet. W cienia wyszedł wysoki krótko ostrzyżony wampir z szerokim uśmiechem. Miał na sobie czarne spodnie, szarą koszulkę i czarny płaszcz. Zaraz za nim pojawiła się ponętna blondynka w szerokich spodniach i kusej koszulce z koronki, która ukazywała wszystko to co starały się zasłonić porządne kobiety, ciemnowłosy mężczyzna z lekko skośnymi oczami i surową miną. Obok nich stanęła kobieta o ciemnych oczach i włosach. Na twarzy malowała się siła i odwaga. Patrzyła na gospodarzy błyszczącymi oczami.
- Tak witacie starych przyjaciół – zapytał wampir w płaszczu i uśmiechając się odrzucił Teganowi sztylet. Ten śmiejąc się chwycił go tuż przed swoją twarzą i schował do pochwy na udzie.
- Vin! – Alex również schował miecz i podszedł do przyjaciela by go uściskać – dawno się nie widzieliśmy – zauważył.
- Owszem, szkoda tylko, że musimy się spotykać w takich okolicznościach – powiedział Vin i uśmiechnął się lekko.
- Stary jeszcze jeden taki numer a źle skończysz – zaśmiał się Dante i uścisnął kompanowi dłoń i uściskał go serdecznie.
- Tobie chyba życie jest niemiłe – stwierdził Tegan.
- Znam cie doskonale Teganie, wiem jak walczysz. Nie mogłem się pomylić i nie zrobiłem tego dlatego twój sztylet mnie nie trafi – zaśmiał się puszczając do niego oko.
- Nie przechwalaj się tak Vin – prychnął rozbawiony ciemnowłosy wampir po czym uściskał się z każdym po kolei.
- A ty jak zwykle nic się nie zmieniłeś Robby i jak zwykle przywołujesz do porządku Vincenta – zauważył Alex .
- Ktoś musi to robić – zaśmiał się, ale jego twarz pozostała surowa. Tylko oczy zdradzały radość ze spotkania z przyjaciółmi – inaczej nie dalibyśmy sobie rady z jego ego – dodał i zrobił unik kiedy Vin próbował go dosięgnąć. Wszyscy zaczęli się śmiać.
- Pozwólcie że wam kogoś jeszcze przedstawię – odezwał się Vin i odwrócił się z stronę kobiet – położył dłoń na plecach blondynki, która zatrzymała wzrok na Teganie i bez skrępowania zaczęła go kokietować – to Roxy. Niedawno zasiliła nasze szeregi. Jedna z nielicznych wampirzyc na świecie, która jak widac na załączonym obrazku potrafi wykorzystać swoje wdzięki – zaśmiał się a Tegan posłał mu zirytowane spojrzenie.
- Cieszę się, że mogę wam pomóc – odezwała się a jej zmysłowy głos pieścił uszy. Kiedy zobaczyła jak Tegan jej się przyglądała uśmiechnęła się do niego promiennie.
- Miło nam cie poznać – odpowiedział Alex i uścisnął jej dłoń. Wampirzyca jedynie uśmiechnęła się w odpowiedzi.
- A Sherin chyba znacie – powiedział i spojrzał niepewnie na Alexa. Książę przeniósł wzrok z Roxy na Sherin i znieruchomiał. Za nic w świecie się tego nie spodziewał. Przecież ostatni raz widział Sherin kilka lat temu kiedy łączyło ich coś więcej niż przyjaźń i miał nadzieję, że już nigdy jej nie spotka. Nigdy nie była mu obojętna, ale nigdy też jej nie kochał. Pomagali sobie nawzajem by przetrwać kilka lat z i tak okropnie długiego życia. Sypiali z sobą to prawda, ale nigdy nic poza tym ich nie połączyło. To znaczy Alex nigdy nic do niej nie poczuł a kiedy zorientował się, że dla Sherin to już nie jest tylko seks musiał coś zrobić. Jedynym słusznym wyjściem było wyjechać i tak właśnie trafił do Bostonu. Sądził, że już nigdy jej nie spotka, a teraz Vin zrobił mu coś takiego. Posłał Vincentowi wściekłe spojrzenie.
- Witaj – przywitał się z kobietą lekko skinąwszy jej głową.
- Miło znów cie widzieć Alex – odparła i uśmiechnęła się lekko.
- Ciebie również Sherin – powiedział beznamiętnym głosem i zwrócił się do kompanów – wejdźmy do środka – zaproponował. Tegan spojrzał mu znacząco w oczy. Wiedział jak trudne dla księcia jest spotkanie z dawną kochanką tym bardziej teraz kiedy pojawiła się Sara.
- Widzę, że fałszywy alarm – do kompanów dołączył Aaidan, Rex i Ian witając się z każdym po kolei.
- Nie chcieliśmy was nastraszyć – odezwała się Roxy zerkając na Tegana ukradkiem.
- Jesteśmy przygotowani na takie nieprzewidziane wizyty – odparł Tegan ze śmiechem.
- Chodźmy – powiedział Alex i ruszył jako pierwszy do kwatery. Kiedy wszyscy weszli do gabinetu książę chwycił Vincenta za łokieć zatrzymując go.
- Po co do diabła sprowadziłeś tu Sherin – warknął mierząc przyjaciela wściekłym wzrokiem.
- Chciała przyjechać by pomóc. Nie zapominaj, że jest świetną walkirią, walczy lepiej niż nie jeden facet. Nie mogłem odmówić takiej pomocy. Ty też to doceń. Nie musiała tu przybywać.
- Owszem nie musiała, jednak to dość niezręczna sytuacja. Nie uważasz? – zapytał cicho.
- Alex nie mogłem jej zabronić i tak by tu przybyła. Kiedy dowiedziała się, że macie kłopoty, że ty masz kłopoty od razu zaoferowała się, że pomoże. Być może nie przestała cie kochać, ale teraz najważniejsze jest zebrać jak najwięcej ludzi więc wybacz, że nie gardzę żadną pomocą – odparł spokojnie.
- Ja również nie – westchnął Alex i ruszył do gabinetu. Jego wzrok natychmiast odnalazł Sarę. Wbiła w niego pytający wzrok. Podszedł do niej i położył jej dłoń na plecach w pełnym otuchy geście.
- Poznajcie Sarę – zwrócił się do przybyłych. Vincent podszedł bliżej i ujął jej dłoń. Przez chwilę przyglądał jej się w milczeniu.
- Jesteś wnuczką Lilith – bardziej stwierdził niż zapytał – to zaszczyt poznać jej potomkinię – dodał i pocałował ją w dłoń w szarmanckim geście. Wciągnął w nozdrza jej zapach i spojrzał na Alexa pytająco. Książę udał, że tego nie dostrzegł. Nie chciał teraz odpowiadać na pytania przyjaciela. Mieli ważniejsze sprawy do omówienia niż jego zażyłość z Sarą.
- Widzę, że moja babka cieszyła się dużą popularnością wśród waszej rasy – odezwała się Sara. Jej melodyjny głos rozległ się po gabinecie. Vincent, Roxy, Sherin i Robby wbili w nią zdezorientowany wzrok. Nigdy nie słyszeli tak pięknego, czystego i dźwięcznego głosu. Docierał do serca i duszy. Wwiercał się w każdą najmniejsza komórkę ciała i dodawał sił nawet najbardziej zmęczonym wojownikom. Vin przekrzywił głowę patrząc na nią z zaciekawieniem.
- Niezwykłe – odezwał się. Sara zmarszczyła brwi i spojrzała mu w oczy – co takiego?
- Twój głos – odpowiedział patrząc na Alexa – jest piękny i czysty. Czuje się go całym ciałem – zauważył. Sara zarumieniła się lekko i spojrzała na księcia. Patrzył na Vina błyszczącymi oczami – jesteś kimś więcej niż tylko czarownicą – stwierdził.
NOWE POSTACIE:
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:55:23 11-06-11 Temat postu: |
|
|
Jak to się stało, że nie skomentowałam poprzedniego odcinka? Przeczytałam go przecież zaraz, gdy się pojawił...
No tak, ale potem firefox zablokował mi forum jako stronę, dokonującą ataków, a że lubię dmuchać na zimne, więc wolałam nie wchodzić tu zbyt często. Ale teraz jestem i jak zwykle jestem pod wrażeniem:)
Wreszcie przybył Vin, w sumie tak myślałam, że to oni, bo Lucien chyba nie byłby na tyle głupi, by atakować księcia na jego terenie. A może i by był? No nieważne;) W każdym razie znów mnie zaskoczyłaś - mam na myśli Sherin. Nie wiem co o tym myśleć, ale czuje, że ona nadal kocha Alexa a wiedząc jak porywcza jest Sara, domyślam się, że nic dobrego z tego nie wyniknie. No i Roxy - czyżby to ona była połówką Tegana?
Czekam na new jak zwykle z niecierpliwością!
Pozdrawiam :* |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:41:08 11-06-11 Temat postu: |
|
|
A no nie wie Aguś ważne, że jesteś
Widzę, że pojawiają się kolejne pytania i bardzo mnie to cieszy
Co do Sherin to pomyślałam, że trójkącik może być całkiem ciekawy. Szczerze to nie miałam takiego zamysłu na początku, ale jakoś tak mi się nasunął całkiem niedawno. Pierwotnie Sherin miała być kobietą Vin'a ale wyszło inaczej
A Roxy?.....hm.....tu akurat nic nie powiem niech to pozostanie słodką tajemnicą
Mam ich jeszcze trochę w sumie mogłabym wrzucić następny odcinek, bo mam go napisanego, ale nie wiem ......
pozdrawiam :* |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:55:40 11-06-11 Temat postu: |
|
|
Jakby mnie mogło nie być? Nie mogłabym zrezygnować z czytania tego opowiadania:)
Ale przecież jedno nie wyklucza drugiego - Sherin była kochanką Alexa, a teraz może przecież być z Vinem, choćby po to, żeby zapomnieć o Alexie;) Ja tam lubię trójkąty, więc mnie pasuje taka opcja |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:03:23 11-06-11 Temat postu: |
|
|
Skoro tak mówisz to się cieszę
Owszem nie wyklucza, ale co do Vina to może drugi sezon napiszę i wtedy poświęce go dla niego i dla kobiety jego życia. Mam pewnien pomysł, ale muszę sie nad tym jeszcze zastanowić. A Sherin nie będzie z Vinem napewno. To mogę powiedzieć
a teraz niespodzianka
Dawno nic nie wrzucałam
ODCINEK 26
- Twój głos – odpowiedział patrząc na Alexa – jest piękny i czysty. Czuje się go całym ciałem – zauważył. Sara zarumieniła się lekko i spojrzała na księcia. Patrzył na Vina błyszczącymi oczami – jesteś kimś więcej niż tylko czarownicą – stwierdził.
- Problem w tym Vin, że nie wiemy kim – odezwał się Alex.
- Więc musimy się tego dowiedzieć – odparł spokojnym tonem i przeniósł wzrok na swoich pobratymców – pozwól, że przedstawię ci moich przyjaciół. Robby – wskazał dłonią mężczyznę siedzącego wygodnie na kanapie. Miał surową twarz a jego oczy błyszczały radośnie. Skinął jej głową. – ta roztrzepana blondynka to Roxy – dziewczyna uśmiechnęła się i pokazała Vincentowi język – no i Sherin – ciemnowłosa kobieta siedziała nieruchomo i patrzyła na Sarę z obojętnością. Zupełnie jakby chciała się jej pozbyć. Sara zerknęła na Alexa. Mięśnie na twarzy miał napięte, chwycił jej dłoń i ścisnął delikatnie kciukiem pocierając skórę. Dziewczyna przeniosła wzrok na Sherin i zauważyła jak kobieta taksuje wzrokiem po ciele Alexa i zatrzymuje się na ich splecionych dłoniach. Sara poczuła jak pali ją skóra. Czuła gniew emanujący od Sherin. Chciała coś powiedzieć, ale w tym samym momencie usłyszała dźwięk tłuczonej szyby. Zanim zdążyła się zorientować co się dzieje ktoś popchnął ją na podłogę. Uniosła się na dłoniach i odwróciła. Cztery wampiry wpadły do gabinetu przez okno rzucając się na kompanów księcia. Podczołgała się pod ścianę i rozejrzała się dookoła w poszukiwaniu Neli. Dostrzegła ją dopiero kiedy przebiegła przed nią w postaci pantery rzucając się z zębami na jednego z wrogów. Wgryzła się w jego gardło i rozszarpała je jednym ruchem pyska. Rex podszedł do leżącego wampira i wbił mu miecz w pierś. Ciało zaskwierczało i zamieniło się w kupę prochu. Dalej Tegan, Dante i Vincent walczyli z kolejnymi wampirami a przez okno weszło kolejnych trzech. Sara chciała wstać i w tym momencie znieruchomiała. Rozpoznała jednego z napastników. Widziała go raz. Co prawda nie na jawie, ale znała tą twarz i te czerwone bezlitosne oczy. To był ten sam wampir którego widziała w śnie kiedy ginęła jej babka. Ten sam który rozszarpał jej gardło i ze śmiechem zostawił by się wykrwawiła. Spojrzał jej w oczy i ruszył w jej stronę. Zanim jednak zdążył ją dosięgnąć Alex rzucił się na niego z obnażonymi kłami. Upadł z nim na podłogę próbując rozszarpać mu gardło. Tamten wampir jednak wyciągnął sztylet zza paska i wbił go Alexowi w bok. Książę zawył jak dzikie zranione zwierze i padł na podłogę wijąc się z bólu. Jego ciałem wstrząsały spazmy i drgawki. Wył jak wilk z udręką i bólem. Wampir podniósł się i z szyderczym uśmiechem pochylił się nad Alexem coś do niego mówiąc. Kiedy chciał po raz kolejny pchnąć księcia sztyletem poczuł jak niewidzialna siła rzuca go na przeciwległą ścianę. Uderzył z takim impetem, że posypał się gru, a w ścianie pojawiła się dziura. Spojrzał zdezorientowany szukając kto ośmielił się tak go potraktować. Jego wzrok zatrzymał się na Sarze, która klęczała nad Alexem. Wstał i ruszył w jej stronę. Sara gwałtownie odwróciła na niego wzrok. Jej oczy zapłonęły żywym pomarańczowym ogniem. Przez moment jej ciało stanęło w ogniu, krzyknęła i zacisnęła powieki wysłała w stronę wampira strzałę ognia. Ta jednak nie trafiła w niego tylko w mężczyznę, który zasłonił go swoim ciałem. Jego ciało zaskwierczało i zamieniło się w kupkę prochu. Napastnik spojrzał na nią zdezorientowany, krzyknął coś do swoich ludzi i wszyscy w mgnieniu oka wybiegli z kwatery. Sara przesunęła wzrokiem po przyjaciołach Alexa. Tegan miał przeciętą wargę i łuk brwiowy, Ian stał z pistoletem w dłoni oddychając ciężko. Roxy i Sherin sprzątały prochy by pozbyć się w kwatery tego świństwa, Dante kucał pod ścianą ocierając twarz dłonią, Aaidan i Rex wybiegli za dziewczynami by sprawdzić czy teren jest czysty, a Vincent stał i wpatrywał się w Sarę z zaskoczeniem.
- Musimy mu pomóc – odezwał się Tegan i podbiegł do nieprzytomnego Alexa podnosząc go ostrożnie – zaniosę go do sypialni. Musimy opatrzyć jego rany - Sara bez słowa ruszyła za Teganem razem w Vincentem. Wojownik położył delikatnie księcia na łóżku i ruszył do łazienki.
- Poważnie oberwał – zauważył Vincent i spojrzał na Sarę. Dziewczyna wyciągnęła dłoń i otarła księciu z czoła krew. Vin rozerwał Alexowi koszulkę by dostać się do jego ran. Przyjrzał im się uważnie. Obszedł łóżko i stanął obok Sary by sprawdzić tę najgorszą po sztylecie. Kiedy Tegan wyszedł z łazienki Vin spojrzał na niego z lękiem w oczach.
- Co jest Vin? – Tegan spojrzał na przyjaciela ze strachem – co się dzieje? – zapytał zniecierpliwiony.
- Przynieś wszystkie zioła jakie macie. Trzeba zrobić mieszankę z antidotum. Alex oberwał sztyletem który był zatruty. Trucizna rozchodzi się po jego ciele z ogromną szybkością. – spojrzał na Alexa – mamy mało czasu.
- Ku***a! – krzyknął Tegan i wybiegł z sypialni. Po chwili razem z nim pojawili się w niej pozostali. Stali pod ścianą i patrzyli jak Vin stara się drżącymi dłońmi wymieszać odpowiednie miarki każdego z ziół. Sara stała przy łóżku ze spuszczoną głową. Nie potrafiła spojrzeć im w oczy. To przez nią Alex leżał tu całkiem nieprzytomny. To przez nią umierał. Gdyby nie to, że jest córką Lilith i gdyby nie to że Lucien tak bardzo jej chce Alex byłby cały i zdrowy. Nikt z obecnych tu nie modliłby się o jego życie. To wszystko jej wina. Mogła przecież zareagować wcześniej, mogła zabić tego wampira. Przecież mogła to zrobić. Może powinna stąd odejść. Może powinna oddać się w ręce Luciena by oszczędzić im wszystkim cierpienia i bólu. To ona była przyczyną wszystkich tych nieszczęść. Tylko ona.
- Nie wolno ci tak myśleć – usłyszała cichy i spokojny głos Tegana. Stanął obok i patrzył jej w oczy ze smutkiem ale szczerością. Usłyszał jej myśli. Była tak zrozpaczona, że nie wzniosła barier i nie zamknęła swoich myśli przed innymi. Objął ją w braterskim geście tuląc do siebie – to nie twoja wina. Poza tym, bez względu na to gdzie pójdziesz Alex cie odnajdzie – dodał. Sara odsunęła się od niego i spojrzała na Alexa. Pochyliła się nad nim i zaczęła płakać. Tegan położył jej dłoń na plecach w uspokajającym geście. Łzy spływały jej po policzku niczym grochy. Vincent uniósł wzrok i wbił zaskoczone spojrzenie w Sarę.
- Niech mnie diabli – wyszeptał i spojrzał na boczną ranę Alexa, tę w której była trucizna. Łzy Sary kapały na ranę i …… leczyły ją! – Boże….Saro …… - dziewczyna spojrzała na Vincenta – twoje łzy leczą Alexa – powiedział i pokazał jej ranę księcia. Jeszcze przed chwilą mocno krwawiła i wcale się nie zasklepiała mimo iż Alex był uzdrowicielem i jego rany leczyły się same i to dużo szybciej niż pozostałych wampirów. Sara wstrząśnięta zerknęła na Tegana.
- Kim ty jesteś Saro? – zapytał patrząc na nią zdezorientowany.
***
Vincent wszedł do gabinetu i usiadł za biurkiem. Nie wiele rozumiał z tego co się tu działo. Myślał, że Lucien uwziął się na Sarę by zrobić na złość Alexowi i dlatego że była czarownicą z wielką mocą. Teraz nie był tego wcale pewien. Miała w sobie coś szczególnego. Jej łzy wyleczyły ranę Alexa w mgnieniu oka. Trucizna zniknęła z jego krwi. Ciało zaczęło się regenerować szybciej mimo iż był nadal nieprzytomny. Vincent dał Alexowi krew by pomóc mu w rekonwalescencji. Chociaż tyle mógł zrobić. Jednak Sara nie dawała mu spokoju. Zaprzątała jego myśli. Starał się wpaść na to kim jest. To co dzisiaj zobaczył było dla niego nie małym zaskoczeniem i na pewno nie był to skutek tego że jest czarownicą, bo nawet Lilith nie miała tak wielkich ognistych mocy a jej łzy nie leczyły. Była kimś znacznie potężniejszym i kimś kto nie ma pojęcia o swoich mocach. Nie umiała nad nimi panować to było jasne. Korzystała z nich całkiem nieświadomie. Lilith nie zdążyła jej powiedzieć kim jest. Nie zdążyła jej nauczyć jak korzystać ze swych umiejętności i teraz ani ona ani jego przyjaciele nie mieli zielonego pojęcia kogo chronią. Sara była jak bomba zegarowa. Jej moce z każdą minutą były coraz większe i potężniejsze.
Do tego jeszcze Alex i jego reakcja na tę kobietę. Zachowywał się tak jak Ian kiedy zakochał się w tej niezwykłej śmiertelniczce. Jeśli Sara faktycznie jest kobietą na zawsze przeznaczoną księciu to znaczy, że może urodzić mu dziecko. Jedynego syna który stanie się jego następcą. A jej niezwykłość na tym wcale się nie kończyła.
- Kim jesteś? – powiedział do siebie i spojrzał w okno zastanawiając się nad tym po raz setny dzisiejszego dnia. Musiał połączyć fakty może coś mu się nasunie samo. Może znajdzie w końcu rozwiązanie tej zagadki. Musiało być jakieś logiczne wyjaśnienie na to co się działo z ta dziewczyną. Stawała w ogniu, rzucała płomieniami jak kulkami ze śniegu, jej łzy potrafiły uleczyć najgroźniejszą ranę. Do tego ten jej głos. Dodający siły i odwagi. Melodyjny i czysty. Pachniała poranną rosą i mirrą…….. – o cholera! – zaklął Vin. Wstał gwałtownie i podszedł do regału z książkami. Szukał po grzbietach czytając tytuły. Miał nadzieję, że Alex ma tę książkę. W końcu kiedyś sam mu ja dał. Jego wzrok zatrzymał się na tym tytule którego szukał. Chwycił egzemplarz i otworzył na środku. Przekartkował kilka stron i zaczął czytać. Zmarszczył brwi.
- To niemożliwe – powiedział do siebie.
- Co takiego? – Vincent uniósł wzrok i spojrzał na Tegana stojącego w progu. Kiedy zobaczył błysk w oczach kompana wszedł do gabinetu – Vin?
- Wiem kim jest Sara …. – powiedział podchodząc do Tegana i wręczając mu książkę na stronie ze zdjęciem.
- Chyba żartujesz? – zapytał Tegan patrząc na Vincenta z niedowierzaniem. Ten tylko pokręcił głową. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|