|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Monita Mistrz
Dołączył: 20 Sie 2008 Posty: 15254 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:32:01 28-07-09 Temat postu: |
|
|
Czekam |
|
Powrót do góry |
|
|
Sylwia1425 Wstawiony
Dołączył: 31 Gru 2008 Posty: 4845 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:34:24 28-07-09 Temat postu: |
|
|
heheh nie jesteś sama
milka ja czekam 10 min spóźnienia
nie no żartuje powiedziałaś ok :******************* |
|
Powrót do góry |
|
|
Milka24 Idol
Dołączył: 27 Lut 2009 Posty: 1984 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z kontowni xD Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:45:08 28-07-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek 10
Z przerażeniem robiłem wszystko by odzyskała przytomność. Żałuje, że jej powiedziałem. Matko, jeśli by jej się coś stało... Nie darowałbym sobie tego. Czemu powiedziałem jej to tak drastycznie! Mogłem jakoś inaczej, spokojniej. Może wtedy nie wywarło by to na niej aż tak wstrząsającego wrażenia! Przestraszyła się mnie. Na pewno się mnie przestraszyła! Może zbytnio na nią naciskałem? Nie, przecież nie zrobiłem nic złego. Błagałem, żeby się obudziła. Jeden z kelnerów podał mi sole trzeźwiące. Zadziałały od razu. Otworzyła oczy.
-Słyszysz mnie?- zapytałem.
Skinęła jedynie głową. Wziąłem ją na ręce. Była taka leciutka.
-Zabiorę cię do lekarza. Musimy się upewnić, że nic ci nie jest.
Widziałem w jej oczach, że nie jest tym pomysłem zachwycona ale nie miała na tyle siły by się przeciwstawić.
-Byłoby mi zdecydowanie łatwiej gdybyś objęła mnie za szyję- oznajmiłem dając do zrozumienia, że tego właśnie od niej oczekuje.
Obrzuciła mnie takim wrogim spojrzeniem. Wiem, że nie jest przyzwyczajona do tego typu kontaktów fizycznych ale pozycja w jakiej ją niosłem z pewnością nie była dla niej wygodna. Tu nie chodziło o brak siły z mojej strony. Była jak mgiełka, mógłbym ją nosić godzinami. Chciałem, żeby było jej wygodnie, zresztą nie mogłem patrzeć na te zwisające bezwładnie, niedawno zranione ręce. Wykonała moją prośbę. Poczułem dziwne ukłucie w brzuchu. Nawet tańcząc nie byliśmy tak blisko. Teraz miałem ją tylko dla siebie. Była bezbronna, bo pozbawiona sił, więc mogłem z nią zrobić wszystko co chciałem. Była jak myszka. Taka drobna, niewinna, słodka. Zaciągnąłem się powietrzem pozwalając tym samym moim zmysłom nacieszyć się jej cudownym zapachem. Pachniała fiołkami. Tak świeżo, i znowu niewinnie. Niewinna- ten przymiotnik całkowicie do niej pasuje. Wszystko co robi- robi w sposób niewinny. Pachnie- niewinnie. Wygląda- niewinnie. Niewątpliwie więc jest aniołem. Zagubionym ale wciąż aniołem...
Położyłem ją na tylnych miejscach w samochodzie. Sam biegiem wsiadłem za kierownicę i ruszyłem w stronę szpitala.
Zwróciłem się na chwilę w jej stronę ale odwróciła głowę. Zabolało. Ale cóż zrobić. Przecież nie każe jej się rzucić mi w ramiona tym bardziej, że wiem przecież iż nie czuje się najlepiej. Bez słowa więc powróciłem do jazdy bo czekała nas dość długa droga.
Po drodze rozmyślałem. Co innego mogłem w tej sytuacji zrobić? Zastanawiałem się dlaczego to wszystko wyglądało tak a nie inaczej. Dlaczego miłość jest aż tak trudna? Czemu powiedzenie komuś o swoich uczuciach jest tak bardzo stresujące? Za pewne ze strachu przed odrzuceniem. Nie rozumiem dlaczego zareagowała tak gwałtownie. Czemu się rozpłakała? Czemu bez słowa zaczęła uciekać? Dlaczego zemdlała? Tyle pytań, żadnej odpowiedzi. To bez sensu. Nie rozumiem! Przecież nie prosiłem jej o rękę. Powiedziałem jej jedynie co czuje. Czy to, że ją pokochałem jest jakąś zbrodnią? Czy to jest coś, czego ona może się bać? Na Boga, nie kazałem jej zaraz tego odwzajemniać! Mojej miłości starczyłoby za nas dwoje. Nie wymagałem od niej niczego. Uważałem jedynie, że powinna wiedzieć.
Szczerze myślałem, że to będzie wyglądać zupełnie inaczej. Miałem nadzieje, że porozmawiamy, pośmiejemy się, może potańczymy. Potem coś zjemy aż w końcu w jakimś odpowiednim momencie jej powiem. Myślałem, że zrozumie i jak to najczęściej bywa zaproponuje przyjaźń. Dlaczego wszystko poszło nie tak? Nie przewidziałem tego, że będę się tak strasznie denerwował. Nie sadziłem, że przez moją miłość ona zemdleje! Z każdą chwilą załamania w jej życiu docierało do mnie jaka jest nieszczęśliwa i jak bardzo trudno jej normalnie funkcjonować. Skoro wszystkie przejawy uczuć skierowane w jej stronę wywołują w niej tak wielkie emocje, to mogę jej jedynie współczuć. To straszne być tak wrażliwym i wiecznie przestraszonym. Szkoda, że dzisiejszego wieczora przysporzyłem jej jeszcze więcej problemów. Ale cóż zrobić, czasu nie cofnę. Może kiedyś wrócimy do tematu. Teraz najważniejsze jest to, żeby mojemu aniołkowi nic się nie stało.
Badania przebiegły w dość trudny sposób. Miała problemy z rozebraniem się przy osobach trzecich, nie chciała też odpowiadać na większość pytań. Miała szczęście, że na dyżurze był lekarz, który ją znał. Wiedział, że choruje na nabyty zespół braku odporności, i że jest dość trudnym pacjentem. Był niezwykle wyrozumiały. Po jakichś dwóch, trzech godzinach skończyły się jej męki. Podszedłem do jej lekarza prowadzącego i poprosiłem by powiedział mi coś o jej stanie. Zapytał czy jestem z rodziny. Odparłem, że nie ale jestem przyjacielem domu i jej psychologiem więc zaprosił mnie do gabinetu.
-Sprawa wygląda następująco-zaczął- Z tego co wiemy to wirus jest już bardzo rozwinięty i Amelia przechodzi teraz jeden z najtrudniejszych stadiów choroby. Nie ma się co oszukiwać, większych szans na to, że jej stan się polepszy praktycznie nie ma. Nie jestem w stanie powiedzieć ile czasu będzie jeszcze żyła bo wirus HIV ma także okresy utajone. Jednak nie to mnie martwi. Myślę, że Amelia pogodziła się z tym, że jest to choroba śmiertelna. Problem tkwi w tym, że ona sama sobie szkodzi. Z tego co wiem bierze leki ale jest na skraju wycieńczenia! Jest odwodniona i niedożywiona! Miała o siebie dbać a wszystko wskazuje na to, że się głodzi. Zresztą zapewne zauważył pan jak bardzo w tak krótkim czasie schudła.
Rzeczywiście, teraz do mnie to dotarło! Nic dziwnego, że mdleje skoro jest zagłodzona! Byłem w ciężkim szoku słuchając tego co mówił lekarz...
-Brakuje jej praktycznie wszystkich składników odżywczych. Czy nikt z rodziny nie zauważył, że Amelia nie jada?
-Mieszka sama, nie jesteśmy w stanie jej kontrolować.
-Trzeba zwracać na nią więcej uwagi. Jak sam pan zauważył jest zdołowana więc samotność na pewno jej nie służy. Proszę z nią porozmawiać. Dowiedzieć się dlaczego się głodzi. Nie zachowuje się jak anorektyczka więc ten problem ma zapewne inne podłoże. Jest pan jej psychologiem, proszę spróbować ją nakłonić. I tak jest bezbronna a w ten sposób jeszcze bardziej osłabia swój organizm. Nie będzie miała siły z tym walczyć! A chyba wszyscy chcemy by pożyła jak najdłużej!- powiedział już nieco bardziej optymistycznym tonem.
-Oczywiście! To nie podlega żadnej wątpliwości. Zrobię wszystko co w mojej mocy by jej pomóc- zaoferowałem
-Jeszcze jedna sprawa. Wiem, że to będzie dla niej trudne ale nawet jeśli zacznie jeść a jej stan szczególnie się nie poprawi będziemy musieli przyjąć ją na oddział. Przy kompletnym braku odporności zabić może ją najmniejsze przeziębienie a wiedząc jak bardzo jest słaba nie możemy dopuścić do tego by leczyła się sama w domu.
-Oczywiście doktorze. Będę ją kontrolował i z pewnością nie dopuszczę do kolejnego tego typu zaniedbania.
-Trzymam za słowo. Dostała lekki, wszystkie potrzebne witaminy. Proszę zabrać ją do domu i w spokoju porozmawiać.
-Dziękuje bardzo za pomoc, doktorze.
-Do widzenia.
Wyszedłem z gabinetu. Znalazłem ją na siedzącą na korytarzu. Była zamyślona. Jeśli w ogóle można to tak lekko ująć. Ona biła się z myślami! Co więcej nie wyglądała na zmartwioną swoim stanem zdrowia... Dałbym sobie rękę uciąć, że myślała teraz o tym co jej powiedziałem w restauracji.
-Wracajmy do domu- powiedziałem jak najspokojniej tylko potrafię, ukrywając przy tym wszystkie emocje.
-Odwieziesz mnie?- zapytała
-Oczywiście. Co więcej, nawet wejdę sobie na herbatkę- oznajmiłem z uśmiechem
Dziwnie się na mnie spojrzała ale już się chyba przyzwyczaiłem bo nie wywarło to na mnie większego wrażenia.
Jak się spodziewałem droga powrotna przebiegła w ciszy i milczeniu. Nie byłem na nią zły. Nie miałem powodu. To po prostu ją przerosło i tyle. Nie chce gadać? Trudno, przecież jej nie zmuszę. A jeśli się wstydzi to tym bardziej dam jej spokój. Przynajmniej na razie. Bądź co bądź kiedyś będziemy musieli ze sobą porozmawiać.
Gdy byliśmy już u niej w domu atmosfera nadal utrzymywała się na nieciekawej płaszczyźnie. Zresztą te przygnębiające pomieszczenia wcale nie podnosiły na duchu ani mnie, ani tym bardziej jej.
-Czy możesz wreszcie koło mnie usiąść? Chciałbym porozmawiać- oznajmiłem tonem dość oficjalnym, może nawet lekko oschłym.
Usiadła na łóżku podkulając nogi. Zacisnęła pięści i wpatrując się jak zwykle w okno czekała.
-Możesz mi jakoś racjonalnie wyjaśnić dlaczego się głodzisz?
Dłuższa chwila milczenia. Dałem jej trochę czasu na przemyślenie wszystkiego.
-Nie głodzę- odparła
-Oboje dobrze wiemy, że nie jesz, więc oszczędź mi proszę tego typu zapewnień bo do niczego nie dojdziemy. Jesteś na skraju wyczerpania, rozmawiałem z lekarzem! Pytam więc ponownie, dlaczego nie chcesz jeść?
-To nie jest tak, że nie chcę...- szepnęła
-Nie rozumiem.
-Ciężko o tym mówić- wyznała
-Ciężko to jest wyjść z takiego stanu w jaki się wpakowałaś! Nie jesteś anorektyczką więc nie rozumiem. Masz problemy z jedzeniem? Masz bulimię czy coś w tym stylu?
-Nie!- zaprzeczyła
-Więc czemu nie jesz!- zdenerwowałem się nieco.
-Mam zupełnie inny problem...
Zacząłem się zastanawiać. Łączyć fakty, szukać przyczyny. Przemknął mi przez myśl jeden pomysł ale wydał mi się raczej absurdalny. Po chwili jednak, gdy rozejrzałem się dookoła, przypomniałem poprzednie wizyty w tym domu zacząłem mieć wątpliwości...
-Amelia czy ty... Czy ty masz za co kupować sobie jedzenie?
Zagryzła wargę a ja zacisnąłem pięść. Po jej policzku spłynęła łza a w moim wnętrzu aż się zagotowało ze złości.
-Dlaczego nie powiedziałaś?
-Miałam się chwalić? Błagać o jałmużnę? A może wyjść na ulicę i żebrać? Kupowałam to na co mi starczało. Nie starczało- nie kupowałam.
-Głodowałaś zamiast poprosić o pomoc mnie albo swoją matkę! Czyś ty postradała zmysły?!- krzyknąłem
-Jakoś sobie radziłam!- odparła
-No właśnie widzę... Myślałem, że stać cię na własne utrzymanie. Nie sądziłem, że brakuje ci pieniędzy.
-Mama opłaca mi mieszkanie i połowę rachunków. Z renty po tacie opłacam drugą połowę i kupuję leki. Nie moja wina, że są tak cholernie drogie! Gdy wykupię wszystko na życie zostają mi grosze. Nie pracuje bo moje zdrowie mi na to nie pozwala. Nie mam maszynki do produkowania pieniędzy więc musze wyżyć z tego co mam.!
-Rozumiem wszystko ale głodzenie się? Wystarczyło powiedzieć, pomógłbym ci.
-Nie chcę twojej pomocy! Nie chcę być jeszcze większym ciężarem!
-Nie jesteś żadnym ciężarem! Nie ma nic złego w tym, że ludzie sobie pomagają. Czy spadłaby ci korona z głowy jeśli przyniósłbym ci coś do jedzenia? Nie możesz przy swojej chorobie o siebie nie dbać! Sama siebie zniszczysz przez te swoje myśli, że jesteś ciężarem. O ile dobrze wiesz przychodzę do ciebie nie z obowiązku lecz własnych chęci. A gdybyś mi ciążyła to uwierz brałbym za te męki pieniądze!
-Dobrze, zrozumiałam!!! Pasuje?- zapytała lekko ironicznie
-Wiem, że to drażliwy temat i ciężko przyznać się do tego, że samemu nie daje się rady. Ale nie musisz się złościć na mnie o to, że chcę ci pomóc i się o ciebie martwię.
-Martwisz?
-Jesteś dla mnie wszystkim, nie mogę patrzeć na to jak cierpisz- powiedziałem spokojnie.
Teraz już łatwiej było mi mówić o tym co do niej czuje.
-Przepraszam- szepnęła
-Już dobrze, po prostu o siebie dbaj- powiedziałem posyłając jej uśmiech.
Nareszcie wyszła z tej swojej skorupy. Z powrotem patrzyła i mówiła jak moja niewinna Amelia. Zamknięta w sobie, ze łzami w oczach ale już nie taka wściekła i rozżalona jak przed chwilą.
-Przepraszam za to co zrobiłam w restauracji. Nie powinnam się tak zachowywać. Ty dałeś mi serce na dłoni a ja tak bezczelnie uciekłam. Strasznie źle się z tym teraz czuje.
-Wiesz, nie pierwszy raz dostaje się kosza. Ale nie powiem teraz było najtrudniej.
-Dlaczego kosza? Uciekłam bo mnie to przerosło. Nie wiedziałam już co myśleć. Nie wiedziałam czy żartujesz czy mówisz to z litości. Kompletnie nie mogłam odnaleźć się w tej sytuacji.
-Nie liczyłem na to, że coś zrobisz. Nie wymagałem od ciebie niczego. Chciałem tylko żebyś wiedziała. Ja sobie jakoś poradzę. Nie zmuszę cię przecież do tego byś mnie pokochała... Nie bardzo wiem tylko dlaczego moje wyznanie wywarło na ciebie aż tak wielkie wrażenie. W końcu to tylko jeden adorator więcej...- dopiero po chwili dotarło do mnie, że mówię to gardłowym szeptem i, że trzęsą mi się ręce. W brew pozorom wcale nie było mi tak łatwo z myślą, że ona mnie nie pokocha. Chyba nikt nie jest szczęśliwy kochając bez wzajemności.
Nastała ponownie ta grobowa cisza. Wyczuwałem dziwne napięcie, zresztą chyba nie tylko ja.
Spoglądałem na nią co chwila.
-Mam niejasne wrażenie, że chcesz mi coś powiedzieć.
Może psycholog ze mnie marny ale obserwatorem jestem niezłym.
Rozpłakała się. Wiele razy widziałem jej łzy ale dzisiaj robiły na mnie jeszcze większe wrażenie niż zwykle. Nie chciałem żeby płakała. Łzy takie jak jej, są wyrazem cierpienia a ja nie chcę by cierpiała. Boże, dlaczego to wszystko jest aż tak skomplikowane!!
-Wysłuchasz wszystkiego co ci powiem? Nie będziesz przerywał ani się śmiał? Postarasz się zrozumieć?- zapytała
-Wypłacz się. Dzisiaj i tak mamy wyjątkowo dołujący dzień- powiedziałem siadając obok niej
Nie patrzyła na mnie ale wiem, że tak jest łatwiej.
-Nie ogarniam tego wszystkiego. Nie radzę sobie ze sobą ani fizycznie ani psychicznie. Nie potrafię się cieszyć z tego co mam i wszystkiego się boję. To właśnie strach mnie tak zablokował. Nawet nie wiesz jak wiele rzeczy mnie przeraża... Ale zacznę od początku. Po tym jak zostałam sama, jak wszyscy się ode mnie odwrócili często płakałam myśląc co teraz będzie. Nie obchodził mnie brak przyjaciół. Nigdy nie byłam jakoś szczególnie towarzyska. W głębi serca byłam jednak romantyczką. Marzyłam o kochającym mężczyźnie, z którym będę tak po prostu mogła być. I to właśnie strach przed brakiem miłości mnie dobijał. Zdałam sobie sprawę z tego, że nikt nie pokocha takiego potwora jak ja. Nie wiesz jakie to uczucie żyć ze świadomością, że nigdy nie przeżyjesz pierwszego pocałunku, ani co najważniejszego swojego pierwszego razu... Mam 24 lata i nigdy się nie całowałam. Jestem dziewicą. Wiem, że w tym wieku to absurdalne. O ile dziewictwo można przeżyć to fakt o całowaniu jest niewiarygodny. Nie będę tłumaczyła dlaczego z tym zwlekałam tak długo. Pewnie w jakimś stopniu się bałam. Byłam bardzo nieśmiała. Bałam się pocałunku a później tego, że już nigdy do niego nie dojdzie. Całe moje życie to jest jeden wielki strach. Tak wielu rzeczy żałuje... Tak wiele bym zmieniła. Ale cóż zrobić było, minęło. Miałam szansę, nie wykorzystałam jej. Pogodziłam się już z tym, że nie zasmakuje jednych z najpiękniejszych czynności życiowych.
W życiu nie spodziewałem się tego usłyszeć ale byłem jej wdzięczny za to, że chciała mi o tym opowiedzieć. Tłumiła to w sobie tak długo aż pękła. Mimo tego, że płacze to mówiąc, jestem pewien, że jej ulży. A ja będę wiedział wreszcie co siedzi na dnie tego zamkniętego serca.
-Po kilkunastu tygodniach pogodziłam się ze swoją samotnością. Było mi zdecydowanie łatwiej niż na początku. W końcu czas leczy rany... Tylko, że wtedy pojawiłeś się ty. Znowu przewróciłeś moje życie do góry nogami. Gdy zaczęłam ci o sobie opowiadać wszystko do mnie powróciło. Nie było mi łatwo się do ciebie przekonać. W końcu jednak to zrobiłam.
Gdy powiedziałeś, że mnie kochasz świat zawirował mi nad głową. Nie wierzyłam, że to może być prawda. Wiedziałeś o mnie tak wiele a mimo wszystko... Wiesz dlaczego się wtedy rozpłakałam? Bo ja też kocham cię do szaleństwa. I tu tkwi cały ból. Kochamy się a nie możemy być razem...
-Dlaczego nie?- zapytałem głaszcząc jej policzek. Byłem taki szczęśliwy a jednocześnie smutny! Chciało mi się płakać widząc jaka jest nieszczęśliwa ale z drugiej strony powiedziała, że mnie kocha!
-Jak to dlaczego? Marco ja jestem chora! Nie mogę narażać cię na tak wielkie niebezpieczeństwo. Zresztą co to byłby za związek... Jesteś dorosłym facetem. Potrzebujesz kobiety, którą będziesz mógł całować, przytulać i z którą będziesz mógł się kochać...
Ja mimo szczerych chęci nie dam ci nic.
-Dasz mi swoją miłość. Już dałaś.
Spojrzała mi w oczy.
-Nim się obejrzysz mnie tu już nie będzie. Rozumiesz, że teraz jeszcze trudniej będzie mi żyć ze świadomością tego, że umrę? Będę musiała cię zostawić! Odejdź teraz. Nie komplikujmy już tego. Odejdź zanim zrobimy coś czego będziemy później żałować.
-Nigdy nie odejdę, słyszysz? I wcale nie umrzesz, będziesz brała leki a ja będę o ciebie dbał. Będziemy razem czy ci się to podoba czy nie!- powiedziałem stanowczo. Nigdy nie mógłbym odejść.
-Czemu to komplikujesz?
-A czemu ty po prostu się do mnie nie przytulisz?- odpowiedziałem pytaniem na pytanie. Wiedziałem, że dłużej nie wytrzymam siedząc tylko koło niej. Pragnąłem trzymać ją w ramionach i płakać razem z nią. Do końca świata i o jeden dzień dłużej.
C.D.N
Ostatnio zmieniony przez Milka24 dnia 15:46:05 28-07-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Sylwia1425 Wstawiony
Dołączył: 31 Gru 2008 Posty: 4845 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:48:49 28-07-09 Temat postu: |
|
|
moja kochana zaraz przeczytam odcineczek ,ale cgiałam sie przywitać :********************************************* |
|
Powrót do góry |
|
|
Milka24 Idol
Dołączył: 27 Lut 2009 Posty: 1984 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z kontowni xD Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:50:19 28-07-09 Temat postu: |
|
|
No to czesc witam sie z toba haha |
|
Powrót do góry |
|
|
Sylwia1425 Wstawiony
Dołączył: 31 Gru 2008 Posty: 4845 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:19:39 28-07-09 Temat postu: |
|
|
o k***a Milena co ty ze mna robisz ja przestałam umieć pisac komentarze do twoich opowiadań normalnie brak mi słów są tak za****ste i czuje sie z tym fatalnie........
Twoje opowiadania i Twoja osoba wymaga nieograniczonych komentarzy a ja nie potrafie.........
mam wyrzuty sumienia ,które bede musiała zniwelować jak ochłone ,ale ty juz tego nie przeczytasz.... |
|
Powrót do góry |
|
|
Milka24 Idol
Dołączył: 27 Lut 2009 Posty: 1984 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z kontowni xD Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:28:58 28-07-09 Temat postu: |
|
|
wyluzuj ja wlasnie spadam bo musze isc na obiad i jeszcze zdazyc na rebelde |
|
Powrót do góry |
|
|
Sylwia1425 Wstawiony
Dołączył: 31 Gru 2008 Posty: 4845 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:32:33 28-07-09 Temat postu: |
|
|
jesteś jeszcze? |
|
Powrót do góry |
|
|
Magduś Motywator
Dołączył: 15 Cze 2009 Posty: 233 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Seattle Grace Hospital
|
Wysłany: 16:42:55 28-07-09 Temat postu: |
|
|
wreszcie nadrobiłam odcinki po mojej miesięcznej przerwie. są boskie! ten ostatni i przed ostatni mają w sobie magię
może teraz, Amelia będzie szczęśliwa? jest zakochana w wzajemnością, ma kogoś kto bęzie się o nią troszczył...
P I Ę K N I E !! |
|
Powrót do góry |
|
|
Monita Mistrz
Dołączył: 20 Sie 2008 Posty: 15254 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:39:53 28-07-09 Temat postu: |
|
|
Jeju to było cudowne Po prostu słów nie mam na określenie tego odcinka
Ale Amelie to ja bym normalnie przez kolano przełożyła jak nic
Jak Ona może sie głodzić...Skoro brakuje jej pieniędzy na jedzenie powinna poprosić o pomoc matkę w końcu od tego są bliscy...
Rozumiem Marco mogła się wstydzić i czuć nieco skrepowana prosząc go o pomoc...No ale On też jest jej przyjacielem, a teraz nawet kimś więcej
Gdzie są tacy faceci ja się pytam ?? Nic go nie obchodzi tylko miłość jaką darzy Amelke a Ona jego Ale Ona jak zwykle musi wszystko sobie utrudniać, facet jej mówi że ją kocha i ma daleko wszystko inne, a ta nie dalej swoje
Mam nadzieję że jednak się przekona co do tego, że Ona również może być szczęśliwa i to z mężczyzną Nie żyjemy w średniowieczu i teraz wiele rzeczy jest możliwych
-A czemu ty po prostu się do mnie nie przytulisz? jeju
Ja poproszę o numer telefonu do Marco
No jak ona sie teraz do niego nie przytuli to ja jej coś zrobię
Milka cudo i proszę o więcej ;* |
|
Powrót do góry |
|
|
Aleksia Mistrz
Dołączył: 15 Kwi 2009 Posty: 14599 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:59:04 28-07-09 Temat postu: |
|
|
przeczytałam wszystkie odcinki, i muszę przyznać, że są śliczne i bardzo wzruszające
pięknie piszesz, aż trudno oderwać się od historii Marco i Amelii. Jestem za głupia i za mało wykształcona, żeby powiedzieć coś więcej, bo najzwyczajniej w świecie brak mi słów, aby opisać mój zachwyt twoją telenowelą.
pozdrawiam, kiedy można spodziewać się kolejnego odcinka? |
|
Powrót do góry |
|
|
malutka King kong
Dołączył: 10 Paź 2008 Posty: 2746 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Polski :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:43:43 28-07-09 Temat postu: |
|
|
Ey bo się poryczę, a ja nie mogę ryczeć ...
Jeszcze se kurna muzyke puściłam i o...
No super normalnie, już mam łzy w oczach
Nie dam rady skomentować ;/
Powiem tylko tyle, ze cieszę się, że ona mu się zwierzyła i oboje wyznali sobie miłość.
Czekam na kolejny |
|
Powrót do góry |
|
|
paulinek Wstawiony
Dołączył: 30 Kwi 2009 Posty: 4890 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: tam gdzie spełniają sie marzenia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:52:49 28-07-09 Temat postu: |
|
|
po przeczytaniu tego odcinka nie wiem co powiedzieć !!!!
zatkało mnie totalnie ....!!!!
ale postaram sie zebrac mysli i coś sensownego napisac.
Gdy zemdlała troche sie pzreraziłam , ale naszczeście nic wielkiego sie nie stało. Od lekarza dowiadujemy sie z,ę Amelia sie głodzi !!!!
lecz prawda okazuje sie inna !!!!
ona nie ma pieniędzy na jedzenie , opłaca rachunki, kupuje leki ale na zycie nic jej nie zostaje. POdoba mi sie postawa marco !!!! - zaoferował jej pomoc !!!!
Ona wkońcu otworzyła sie pzred nim powiedziała co jej na sercu leży.
wyznała mu miłośc i to jest najważniejsze licze ,zę marco nie odpuści jej sobie !!!!
musza sobie jakos poukładac zycie !!!!
pozdrawiam i prosze o newika w miare możliwośći. |
|
Powrót do góry |
|
|
AryaxD Debiutant
Dołączył: 21 Lis 2008 Posty: 68 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Myślami z Mexico ! Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:52:35 28-07-09 Temat postu: |
|
|
boże..nie mogę popłakałam się, jakie to cudowne.. |
|
Powrót do góry |
|
|
Lost Princess Wstawiony
Dołączył: 15 Kwi 2009 Posty: 4406 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:11:07 29-07-09 Temat postu: |
|
|
Aaaaa... ja się wzruszyłam
Kurde tak mi jej szkoda
Dobrze że trafiła na kogoś takiego jak Marco
A ta końcówka to jeszcze bardziej mnie dobiła Już myślałam że będzie dobrze a ona "Nie chce mu niszczyć życia"
Odcinek 11 ma być weselszy !! |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|