|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
marysiax1999 Dyskutant
Dołączył: 24 Paź 2011 Posty: 105 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Poznań
|
Wysłany: 16:42:48 06-11-11 Temat postu: |
|
|
O kurde ale zwrot akcji !!! |
|
Powrót do góry |
|
|
Mia Colucci Arango Komandos
Dołączył: 01 Mar 2008 Posty: 679 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:36:42 06-11-11 Temat postu: |
|
|
Już nadrobiłam zaległe odcinki Proszę nie uśmiercaj Daniela niech to się okaże jakąś wielką pomyłką |
|
Powrót do góry |
|
|
miki152 King kong
Dołączył: 27 Lis 2010 Posty: 2872 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:24:48 07-11-11 Temat postu: |
|
|
Nadrobiłam !
I jestem w szoku. Nie możesz teraz tak uśmiercić Daniela. On co dopiero poznał swoją córeczkę.. Iii miałam nadzieję , że między nim a Viki się ułoży. To nie może tak się skończyć, że on umrze ;(
Kiedy kolejny rozdział? |
|
Powrót do góry |
|
|
anetta418 Prokonsul
Dołączył: 24 Maj 2009 Posty: 3096 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Siedlce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 9:39:06 09-11-11 Temat postu: |
|
|
Rozdział 15
Koszmar ! To był tylko zły sen i dzięki Bogu. Bo gdyby Daniel naprawdę umarł jej serce pękło by z żalu. Jeszcze długo po przebudzeniu nie mogła w to uwierzyć , ale kiedy wywieźli go z sali operacyjnej nabrała pewności , że tylko śniła. Nawet nie była zdziwiona ,że zasnęła na krześle w szpitalnym korytarzu. Tyle godzin oczekiwania , stresu , łez zrobiły swoje. Teraz jednak mogła odetchnąć spokojnie wiedząc ,że jej córka jak i blondyn są już po zabiegu który przebiegł bez powikłań. Ucałowała małą w policzek , otarła spływające ze szczęścia łzy i pozostawiwszy ją z Izabelą poszła do sali w której leżał jej były mąż. Ten wstrętny sen uświadomił jej ,iż wciąż bardzo mocno kocha Daniela. I teraz zamierzała mu o tym otwarcie powiedzieć. Kiedy weszła do pokoju matka blondyna szybko się ulotniła zostawiając młodych by mogli porozmawiać. Brunetka widząc ,że ukochany śpi przysiadła na krześle koło jego łózka i postanowiła spokojnie zaczekać aż ten się obudzi. Wyciągnęła dłoń by pogłaskać jego blady policzek.
- Tyle chcę ci powiedzieć mój kochany. Wyznać ci to co od dawna powinieneś wiedzieć. I choć nie wiem czy czujesz to samo to jednak chcę byś wiedział ,iż nadal cię kocham. - mówiła cały czas głaszcząc go po twarzy.
Po chwili uniosła się lekko chcąc ucałować go w usta.
- Nawet nie próbuj ! - usłyszała wściekły głos za swoimi plecami.
Kiedy odwróciła się w stronę dochodzących słów napotkała piorunujący wzrok Loreny. Ta nie czekając na jakiekolwiek wyjaśnienia złapała ją za ramię i wyciągnęła siłą na korytarz. Nim Vici otworzyła usta by coś powiedzieć rywalka przeszła do ataku.
- Powiem ci to tylko raz zostaw Daniela w spokoju inaczej cię zniszczę Victorio Azuberi ! - zagroziła w pełni świadoma swoich słów. - Daniel jest mój ! Raz udało ci się mi go odebrać po raz kolejny nie dam ci tej satysfakcji , rozumiemy się ?! - zapytała sycząc ze wściekłości.
- Przestań mi grozić bo mam to gdzieś i nie pozwolę rządzić ci moim życiem. Jeśli będę chciała powiedzieć mu ,że go kocham. Zrobię to ! - odparła z pełną dumą i odwagą.
- Takaś odważna ?! W takim razie odbierz mi go , a przysięgam ,że twoja córka umrze najszybciej jak się da i to nie z powodu białaczki. Tylko za moją pomocą. - wysyczała do ucha brunetki.
Zszokowana i przestraszona spojrzała na Lorenę.
- Zdziwiona ,że wiem o twoim bachorku ? - zapytała kpiąco. - Wiem więcej niż myślisz i skrzywdzę każdego z twojej cholernej rodziny jeśli odbierzesz mi moją własność !!! - rzekła z ironicznym uśmiechem na twarzy.
- On nie jest twoją własnością i nie mieszaj do tego mojej rodziny ! - krzyknęła oburzona.
- Jest ! A co do twoich bliskich to zamierzam ich skrzywdzić tak samo boleśnie jak oni mnie przed laty. Wtedy nie miałam tyle kasy oraz znajomości by z wami wygrać ,ale teraz mam i nie zawaham się z tego skorzystać. A teraz uciekaj do swojej córeczki nim stanie się jej coś złego ! - wysyczała na koniec popychając Vici w stronę sali.
*********
Okropny ból głowy uniemożliwiał jej uniesienie się. Do tego jeszcze ból w lewym boku i nodze , rozejrzała się więc wolno po sali. Szpital ! Była w szpitalu po tym jak wjechała w inne auto. Teraz leżała podłączona do sporej ilości aparatury cała obolała. Była przerażona oraz samotna łzy zaczęły napływać do jej oczu. Nagle czyjaś dłoń złapała jej rękę i ścisnęła tak czule by dodać jej otuchy. Myśląc ,że to Martin zadowolona odwróciła twarz w jego stronę. Ale to nie był jej mąż a Itan. Była lekko zawiedziona , ale ucieszyła się ,że ktokolwiek jest teraz przy niej.
- Hej. - powiedziała cicho z braku sił.
- Paula nareszcie się obudziłaś ! - krzyknął ze szczęścia. - Kurcze nawet nie wiesz jakiego mi stracha napędziłaś. - rzekł głaszcząc ją po blond włosach.
- Przepraszam ale Martin... - zaczęła lecz brat zaraz wszedł jej w słowo.
- Tak wiem. Nic nie mów załatwię to.- powiedział by ją uspokoić.
- Pomożesz mu ? - zapytała zdziwiona. - Bo wiesz ja teraz nie dam rady , a on...
- Siostra zostaw to mnie ja to załatwię. - odparł z zatroskanym uśmiechem na twarzy.
- Dziękuję i przepraszam. - rzekła ze łzami w oczach.
- Ale za co ? - zapytał nie bardzo rozumiejąc skąd te przeprosiny.
- Wiesz It , ja przez chwilę zwątpiłam w ciebie. Byłam pewna ,że to ty jesteś odpowiedzialny za to co spotkało Martina.
- Siostra bez przesady. Owszem nie przepadaliśmy za sobą , ale wszystko uległo zmianie i nigdy nie naraził bym go na coś takiego. Przecież wiem ile on dla ciebie znaczy. - powiedział posyłając jej uśmiech najszczerszy na jaki udało mu się zdobyć.
Kłamał. Wcale nie zamierzał pomagać szwagrowi co więcej miał zamiar jeszcze bardziej go pogrążyć. Zrobi wszystko by Martin znikł z życia jego i jego siostry. Wiedział ,że Pauli będzie ciężko ,ale liczył ze czas zrobi swoje i uleczy jej rany oraz pomoże zapomnieć. Tym czasem on znowu będzie cieszył się wolnością i swoim lenistwem.
***********
Siedząc przy łóżku córki cały czas rozmyślała o groźbach Loreny. Nie wątpiła ani przez chwilę ,że ta kobieta jest groźna i zdolna do wszystkich podłości. Od kiedy się poznały czuła ,że rywalka jest bardzo złą osobą. Strach o dziecko jak na razie wygrywał z uczuciem do Daniela. Im dłużej o tym myślała tym coraz bardziej była przekonana , iż powinna zostawić go w spokoju. Jedna cząstka jej kazała pozwolić mu wziąć ślub z tą przeklęta kobietą i usunąć go na zawsze ze swojego życia. Zaś druga część mówiła jej by do tego nie dopuściła tylko walczyła o niego. Rozdarta pomiędzy miłością i lojalnością a strachem o własne dziecko rozpłakała się. Każda decyzja którą podejmie zaważy na czyimś życiu i szczęściu. Sprawi komuś ból. Po raz kolejny ktoś będzie cierpiał i to z jej powodu. Przytłoczona myślami zaczęła się przechadzać po sali. Potrzebowała czyjeś pomocy , wsparcia , porady. Kogoś kto nie tylko ją wysłucha ,ale pomoże też stanąć na nogi i będzie walczył razem z nią. Znała kogoś takiego. To był jej brat, on zawsze był z nią wtedy gdy najbardziej tego potrzebowała. Ale nie teraz. Teraz była sama i musiała samodzielnie podjąć decyzję. Wzięła głęboki oddech jeden a potem drugi , usiadła na parapecie i spojrzała w niebo. Zamknęła oczy i ze spokojem zaczęła analizować wszystkie za i przeciw. W chwili kiedy podjęła decyzję usłyszała ciche wołanie córki.
- Mamusiu... mamuś jesteś tu ? - zapytała rozglądając się po sali.
- Tak... tak skarbie jestem .- odpowiedziała szybko brunetka podchodząc i dotykając jej policzka.
- A tatuś ...gdzie jest tatuś ?- zapytała spoglądając w jej oczy. - na wspomnienie o blondynie serce Vici się ścisnęło.
Z całych sił powstrzymała napływające łzy i lekko się uśmiechnęła.
- On teraz śpi skarbie. - odpowiedziała głaszcząc córkę bezustannie.
- Ale nic mu nie jest , prawda ? - zapytała zatroskana.
- Nie kochanie. - uspokoiła ją. - Nie masz powodów do zmartwień , tatuś po zabiegu jest też zmęczony i dlatego śpi. Jutro będzie czuł się już dobrze i na pewno do ciebie zajrzy jeśli pan doktor mu pozwoli. A teraz śpij kochanie. - powiedziała całując ją na dobranoc.
- Dobrze mamuś ,ale jak tatuś się obudzi powiedz mu ,że go kocham. - rzekła przymykając oczy.
- Oczywiście skarbie. - odparła przytulając się do jej drobnego ciałka.
***********
Następnego dnia wieczorem.
Rano kiedy otworzył oczy miał nadzieję ujrzeć Victorię. Niestety minął cały dzień a ona nawet na chwilę do niego nie zajrzała. Wiedział ,że pewnie siedzi przy małej ,ale na te pięć minutek mogła się przecież wyrwać. Był pewny ,iż córka by to zrozumiała. Co prawda nie był sam. Odkąd się obudził siedziała przy nim Lorena. Nie spodziewał się jej lecz mimo wszystko był jej wdzięczny za opiekę i dotrzymanie towarzystwa. W końcu nadal była jego narzeczoną. I to nie była jej wina ,że zamiast o niej on myślał cały czas o byłej żonie. Co za ironia losu ! pomyślał. Kiedy był z nią wzgardził jej miłością gdyż kochał Lorenę , a teraz kiedy ją stracił pragnął by znów wróciła. Zaś by ta druga zniknęła z jego życia. Jego rozmyślania przerwał głos brunetki.
- Kochanie co się dzieje , odkąd tu jestem milczysz. Czyżbyś nie cieszył się z mojego przyjazdu ? - zapytała najsłodziej jak potrafiła.
- Cieszę tylko... tylko nadal jestem zmęczony i to dlatego. - skłamał.
- Wiem skarbie ,ale nie uważasz ,że powinniśmy porozmawiać o czymś bardzo ważnym ? - zapytała znacząco unosząc brwi.
- Lori ja naprawdę nie mam teraz siły na rozmowy o ślubie. - odparł z poważną miną.
- Skarbie ,ale ja nie mówię o ślubie lecz o twojej córce. - powiedziała najspokojniej jak udało jej się na to zdobyć.
- A skąd ty wiesz o ...
- O Sofii ? - wtrąciła się nie dając mu skończyć. - Wiem od Victori nie omieszkała podzielić się ze mną tą wiadomością jak tylko mnie zobaczyła. - łgała w żywe oczy. - Była bardzo szczęśliwa i dumna z siebie kiedy mówiła mi ,że ponownie cię usidli za pomocą córki. - wymyślała dalej by go zniechęcić do brunetki najbardziej jak się da.
- Że co ?! - zapytał zdumiony. - Co ty za brednie opowiadasz ? - zapytał nie wierząc w to co słyszy.
- Kochanie to nie brednie.Dobitnie powiedziała mi ,że cię nie kocha. Ściągnęła ci tu byś uratował tą małą potem miała zamiar posłać cię do diabłów , ale po dłuższym namyśle uznała ,że zdobędzie cię na nowo dzięki miłości do dziecka. Zabawi się twoim kosztem ,a dopiero wtedy cię porzuci.
Słuchał jej z uwaga. Znał jednak Victorię od lat i nie bardzo mógł uwierzyć w to co słyszy. Z drugiej zaś strony nie rozumiał czemu Lorena by zmyślała takie potworne rzeczy. Nie wiedział. Nie zamierzał jednak na razie wyciągać zbyt pochopnych wniosków dopóki sam nie porozmawia z byłą żoną. Dziś było to nie możliwe gdyż nie mógł wstawać. Lecz jutro jak tylko lekarz wręczy mu wypis pójdzie do niej by wyjaśnić to nieporozumienie.
************
Niestety jego sytuacja nie wyglądała najlepiej. Znalezione narkotyki jak na razie świadczyły o jego winie tym bardziej ,że samochód którym jechał okazał się być kradziony. To pogrążało go jeszcze bardziej. Był pewny ,że za wszystko odpowiada Itan. Doskonale wiedział ,że chłopak nigdy go nie lubił i z wzajemnością. Jednak nie sądził ,iż okaże się tak podły by posunąć się do czegoś takiego. W tej chwili jednak najbardziej martwił się swoją potworną sytuacją oraz tym ,że jego ukochana została sama w domu. Mógł wykonać tylko jeden telefon. Początkowo chciał zadzwonić od razu do niej ,ale po namyśle uznał ,iż łatwiej będzie mu przekazać jej tą złą wiadomość przez adwokata. Zadzwonił więc do niego i poprosił o poprowadzenie jego sprawy oraz o poinformowanie małżonki. Nie chcąc martwić reszty rodziny zabronił mówienia im o jego kłopotach. Znał Paulę i wiedział ,że żona zrobi wszystko by go z tego wyciągnąć nie informując o tym najbliższych. Nie chciał by wiedzieli gdyż sami też mieli własne kłopoty. Nie było więc potrzeby martwienia ich. Teraz tylko czekał na ruch ze strony Pauli i adwokata. Jak tylko uzyska wolność dojdzie prawdy i ukarze tego kto go tak wrobił.
**********
Rano
Od czasu rozmowy z Loreną nie zbliżała się do Daniela. Było jej z tym cholernie ciężko szczególnie w szpitalu kiedy mijała jego salę. Robiła to tak szybko by jej nie zauważył i by ona nie mogła zobaczyć jak ściska się ze swoją narzeczoną której szczerze nienawidziła. Tak bardzo pragnęła iść do niego. Podziękować za ocalenie życia ich córki ,a także ucałować go i powiedzieć mu jak bardzo go kocha. Niestety dla dobra małej oraz całej rodziny musiała zrezygnować z własnego szczęścia. Nie wybaczyła by sobie gdyby komuś z jej rodziny stało się coś złego tylko dlatego bo ona ponownie zapragnęła być z Danielem. Właśnie pakowała rzeczy dla córki by móc zawieść jej do szpitala. Musiała też zmienić Sandrę którą przez całą noc przy niej czuwała. Wkładając książki do torby usłyszała dzwonek do drzwi. Będąc pewna ,że to matka poszła otworzyć. Gdy je otworzyła zdziwił ją widok blondyna. Czuła ,że nie uniknie spotkania z nim ,ale nie sądziła ,że zaraz jak tylko go wypiszą on zjawi się u niej w domu. Z jego twarzy wywnioskowała ,iż nie był zadowolony. Pewnie miał jej za złe ,że go nie odwiedziła. Tak bardzo pragnęła rzucić mu się na szyję , ucałować , przeprosić i podziękować. Jednak chcąc dotrzymać danego postanowienia , powstrzymała się.
- Co tu robisz ?- zapytała chłodno choć serce wręcz rwał się do niego.
- Musimy porozmawiać. - oznajmił wchodząc do środka bez zaproszenia.
- Uważam ,że nie mamy o czym.- odparła zamykając za nim drzwi.
- Ja zaś uważam odwrotnie. - rzekł stanowczo stając na przeciw niej.- Jestem tu bo chcę wiedzieć co jest grane Victorio ? - zapytał spoglądając głęboko w jej czekoladowe oczy.
- Nie wiem o czym mówisz. - rzekła udając zdziwioną.
- Skoro nie wiem , to ci powiem. - powiedział poirytowany jej zachowaniem. - Jeszcze przez zabiegiem byłaś gotowa spędzić ze mną noc , a teraz mnie unikasz. Mogę wiedzieć dlaczego ? - zapytał zmuszając ją by na niego spojrzała.
- Nie unikam po prostu byłam zajęta. - odparła ruszając do pokoju córki by oddalić się od niego.
- To mogę zrozumieć ,ale czemu w takim razie teraz traktujesz mnie jak wroga ? - zapytał ruszając za nią.
- Wyciągasz pochopne wnioski. - skwitowała unikając jego wzroku.
- Ach tak ! W takim razie może przywitasz mnie buziakiem skoro mam mylne wyobrażenia. - rzekł łapiąc ją w tali i przyciągając ją do siebie.
Serce natychmiast zaczęło bić mocniej. Czując jego ciepły oddech na swoim policzku oraz zapach perfum miała ochotę zarzucić mu ręce na szyję i wpić się w jego słodkie usta. W ostatniej jednak chwili opanowała się i szybko go odepchnęła.
- Nie mogę ! - krzyknęła cofając się do tyłu.
- Dlaczego . ostatnio jakoś nie miałaś oporów. - rzekł nie rozumiejąc nic a nic z jej zachowania.
- To ostatnio było błędem Danielu. - krzyknęła czując jak zaczyna tracić kontrolę nad sytuacją.
- Błędem ? - zapytał zaskoczony.
- Tak błędem i to cholernym ! Zresztą nie ważne , ściągnęłam cię tu byś pomógł Sofii. Zrobiłeś to ,a teraz możesz już wracać do tych swoich Stanów. - powiedziała próbując zapanować nad bezradnością jaka nią owładnęła.
- Ty mówisz poważnie ? - zapytał niedowierzająco.
- Jak najbardziej. - odparła stanowczo.
- Ale myślałem ,że my ...
- Danielu nie ma żadnych my ! Jesteś ty i jestem ja , nie ma my !!! To co było już nie wróci , jeśli myślałeś ,że przy okazji ratowania swojego dziecka zaliczysz także mnie. To przykro mi ,ale muszę cię rozczarować , ale tym razem nie pozwolę ci zabawić się moim kosztem oraz uczuciami. Nie jestem już głupią osiemnastolatką która można przekupić pocałunkiem. Nie jestem też kobietą która kiedyś tak szaleńczo cię kochała. Teraz jestem osobą mocno stąpającą po ziemi która wie czego chce i z kim chce być. Doskonale wiem dla kogo jest miejsce w moim życiu ,a dla kogo nie ma. I właśnie ty jesteś jedną z tych osób które skreśliłam ze swojego życia raz na zawsze ! - zakończyła zdanie tonem tak stanowczym by nawet przez chwilę nie wątpił w jej słowa.
- Victoria ale ...
- Ja już powiedziałam swoje , a teraz proszę byś wyszedł i nigdy więcej nie wracał. - dodała wchodząc mu w zdanie.
- Przypominam ,że Sofia jest też moim dzieckiem i ...
- Będziesz ją widywał za pośrednictwem swojej i mojej rodziny. A teraz wyjdź ! - rozkazała wskazując na drzwi.
Przez chwilę stał i patrzył na nią błagalnym wzrokiem mając nadzieję ,że zaraz mu powie ,iż nie mówiła tego wszystkiego poważnie. Lecz kiedy podeszła i pchnęła go w stronę wyjścia krzycząc by się wynosił. Odwrócił się napięcie i wyszedł. Po jej ostrych i raniących jak brzytwa słowach nie był wstanie nawet się bronić. Łzy cisnęły mu się do oczu , serce rozpadała się na kawałki , w gardle czuł gulę wielkości melona którą cholernie go dusiła. Ten ból który obecnie czuł był gorszy od fizycznego. I nawet taki silny mężczyzna jak on nie potrafił sobie z nim poradzić. Wszystkie jego nadzieje umarły wraz z jej słowami. Teraz nie miał wyjścia jak ustalić wizyty u Sofii ,a następnie wrócić do siebie i wziąć ślub z Loreną.
|
|
Powrót do góry |
|
|
marysiax1999 Dyskutant
Dołączył: 24 Paź 2011 Posty: 105 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Poznań
|
Wysłany: 16:10:56 09-11-11 Temat postu: |
|
|
Szkoda że go tak potraktowała |
|
Powrót do góry |
|
|
miki152 King kong
Dołączył: 27 Lis 2010 Posty: 2872 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:13:10 09-11-11 Temat postu: |
|
|
Jak ja się cieszę, że to był tylko zły sen i Daniel żyje
Tylko ta Lorena ! Co za wredna baba groziła Viki, że coś stanie się jej córce jeśli nie zostawi Daniela w spokoju a ona zrobi wszystko dla córki.. Ale powinna powiedzieć Danielowi to co powiedziała jej Lorena ! A nie tak go traktować ..
Czekam na kolejny |
|
Powrót do góry |
|
|
anetta418 Prokonsul
Dołączył: 24 Maj 2009 Posty: 3096 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Siedlce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 8:53:38 10-11-11 Temat postu: |
|
|
Dziękuję wam za cudowne komentarze |
|
Powrót do góry |
|
|
Anna. Mistrz
Dołączył: 10 Lis 2010 Posty: 19387 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Podkarpacie ;*** Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:15:56 10-11-11 Temat postu: |
|
|
Jakie szczęście, że to był tylko sen.
Boże jak ja nie cierpię tej narzeczonej Daniela ! Działa mi ona na nerwy !.
Czekam na kolejny odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
Mia Colucci Arango Komandos
Dołączył: 01 Mar 2008 Posty: 679 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:33:29 11-11-11 Temat postu: |
|
|
Dzięki Bogu to był tylko straszny koszmar i Daniel jednak żyje
Pozostaje się tylko modlić żeby Daniel nie ożenił się z Loreną a Victoria zmądrzała
Victoria sama nie wie czego chce raz chcę powiedzieć Danielowi że go kocha a jak ma okazje to tak źle traktuje Daniela może jakby powiedziała Danielowi co czuje i że Lorena jej groziła to by się całkiem inaczej skończyło
czekam następny odcinek mam nadzieje że postarasz się dodać go szybko:) |
|
Powrót do góry |
|
|
natalka0125 Mocno wstawiony
Dołączył: 25 Sie 2011 Posty: 6301 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Polska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:06:37 11-11-11 Temat postu: |
|
|
ja też czekam na następny odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
P@Tk@ Idol
Dołączył: 26 Gru 2007 Posty: 1744 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:17:47 14-11-11 Temat postu: |
|
|
odcinek świetny
całe szczęście że to był tylko zły sen
czekam na new |
|
Powrót do góry |
|
|
anetta418 Prokonsul
Dołączył: 24 Maj 2009 Posty: 3096 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Siedlce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:42:30 05-12-11 Temat postu: |
|
|
Przepraszam ,że rozdział jest krótki ,a także za błędy jeśli się pojawią. Pisałam go późno więc nie zdziwię się jak uznacie ,że jest marny. [/b]
Rozdział 16
Powiedzenie Danielowi tych wszystkich okropnych słów nie przyszło jej łatwo, chociaż mogło się tak wydawać. Nie chciała go ranić po, mimo, że wiele lat temu on zranił ją swoją obojętnością. Lecz chcąc chronić Sofię oraz swoją rodzinę musiała kłamać. By trzymał się od niej z daleka musiała uderzyć najmocniej. Po jego wyjściu z godzinę siedziała w domu starając się zapanować nad cięgle spływającymi łzami. W końcu, kiedy udało się jej ogarnąć, wzięła rzeczy i pojechała do szpitala. Tym czasem blondyn całkiem załamany wrócił do domu. Ze względu na Lorenę przed wejściem do środka posiedział kwadrans w aucie by jakoś uspokoić skołatane nerwy. Nie chciałby narzeczona widziała, iż płakał. Dlatego też do domu wszedł ze sztucznie przyklejonym uśmiechem.
- Cześć skarbie. – Rzekł wkraczając do salonu.
- Misiaczku wreszcie jesteś! – Krzyknęła uradowana rzucając się mu na szyję. – Właśnie z twoją mamą omawiałam datę jej przylotu do Stanów na nasz ślub. – Dodała całując go w usta.
- Lori, przecież ślub dopiero za miesiąc. – Odparł ze smutkiem w głosie.
Był przygnębiony z powodu słów Victorii, jednak niczego nie świadoma brunetka odebrała to jak żal, że jeszcze tyle muszą czekać nim staną na ślubnym kobiercu.
- Pyśku jak chcesz możemy go przyspieszyć. – Powiedziała, czym prędzej chcąc go pocieszyć.
Rezultat jednak był całkiem inny, gdyż Daniel po usłyszeniu owej informacji szybko zmienił temat mówiąc, iż jest zmęczony i poszedł do siebie zostawiając obie panie. Dopiero wtedy do Loreny dotarła, czemu jej ukochany jest taki zasmucony. Czując, że Victoria wywiązała się z tak zwanej obietnicy zadowolona machnęła ręką na zachowanie blondyna i wróciła do miłej konwersacji ze swoją przyszłą teściową.
- No, więc, pani Mario ślub jest 31 sierpnia wypadałoby, więc by pani i Sandra przyleciały do nas tak koło dwudziestego. – Rzekła spoglądając za zatroskaną minę Mari Deunoro.
- Dwudziesty mówisz … skoro twoi rodzice nie mają nic przeciwko byśmy z Sani zjawiły się wcześniej to zgoda. – Odpowiedziała matka blondyna.
- Aaaa pani Mario, tak się cieszę, że wreszcie zostaniemy rodziną! – Krzyknęła nagle podekscytowana brunetka rzucając się kobiecie na szyję.
- Ja też Lori… ja też. – Odpowiedziała mniej entuzjastycznie Maria.
************
Leżenie w szpitalu w sytuacji, kiedy jej mąż był w więzieniu nie wpływało na Paulę najlepiej. Martin miał kłopoty i chociaż Itan obiecał się wszystkim zająć ona i tak się martwiła. Po dobie leżenia zażądała od lekarza by ją wypisał. Miała gdzieś ból głowy i żeber oraz to, iż jej noga od kolana w dół była w gipsie. Teraz najważniejsze było dla niej wydostanie jej ukochanego z więzienia. Niestety po wiadomościach, jakie usłyszała od doktora jej plany powrotu do domu uległy zmianie.
- Pani Herrera ja rozumiem, że lepiej jest we własnym domu niż w szpitalu, ale w pani przypadku wypisanie nie jest możliwe. – Rzekł spokojnie, kiedy kategorycznie zażądała ów wypisu.
- Doktorze, jeśli chodzi o gips proszę się nie obawiać … w domu mam wózek inwalidzki obiecuję, że będę z niego korzystała. – Powiedziała z błaganiem w głosie chcąc przekonać lekarza do wypisania jej.
- O nogę się nie boję pani Paulo. – Zapewnił ją. – Ale pani wypadek naprawdę był groźny i chyba tylko cud Boży sprawił, że wyszła pani z tego bez większych obrażeń. – Rzekł spoglądając na nią z powagą. – Lecz pani obecny stan nie pozwala mi na wypisanie dopóki się nie upewnię, że wszystko jest w porządku.
- Ależ panie doktorze złamane żebro, noga i lekki uraz głowy to nie powód by trzymać mnie tu dłużej niż dobę. – Rzekła z wyrzutem.
- Gdyby tylko oto chodziło to faktycznie po dobie obserwacji wypisałbym panią nawet bez pani prośby, ale ze względu na pani ciążę nie mogę tego zrobić… jak już mówiłem cudem jest, że pani żyje, a tym bardziej, że nie poroniła, ale …
- Ciążę?! – Zapytała zaskoczona tak głośno, iż miała wrażenie, że słyszy echo.
- Tak pani Herrera, ciążę. – Odparł unosząc do góry brwi ze zdziwienia, że ta wiadomość ją zaskoczyła.
***********
To wszystko, co planował miało wyglądać całkiem inaczej niż obecnie. Ale skąd mógł wiedzieć, że Victoria, która prawie była już jego nagle zmieni się nie do poznania. Co prawda nie spodziewał się, iż zdobycie jej miłości będzie takie łatwe po tym jak ją zranił, ale nie sądził też, że aż tak go zrani? Co gorsza tym razem stracił nie tylko ją, ale też dziecko, które kochał nad życie? Owszem Sofia była jego córką i miał do niej takie same prawa jak, Vici, ale pozostanie w rodzinnym mieście nie było możliwe, jeśli chciał o niej zapomnieć. By potrafił wyrzucić brunetkę ze swojego serca musiał wrócić do Stanów, wziąć ślub z Loreną i zacząć nowe życie. A to oznaczało opuszczenie też Sofii. Siedząc na brzegu łóżka ze spuszczoną głową zastawiał się czy potrafi opuścić własne dziecko? Im dłużej o tym myślał tym gorzej się czuł. Pierwszy raz w życiu nie wiedział, co robić, jak postąpić by nikt nie ucierpiał? Mając mętlik w głowie szukał sposobu na oderwanie się od tych niekończących się myśli i pytań. Nagle wstał, złapał za marynarkę i wybiegł z domu nikomu nic nie mówiąc. Wsiadł do samochodu i odjechał.
*************
Dopóki Paula leżała w szpitalu Itan miał czas na dalszą realizację swojego planu. Szwagier siedział za posiadanie narkotyków i broni. Teraz przyszedł czas by jego ukochana siostra uwierzyła, iż ów idealny mąż wcale nie jest taki idealny, za jakiego go miała. Zdjęcia Martina dzięki przyjacielowi Itana przeszły tak perfekcyjny fotomontaż, że nawet expert nie spostrzegłby się, że są nieprawdziwe. Tak, więc, osoba taka jak Paula tym bardziej uwierzy w zdradę Martiego widząc go na fotografiach z inną kobietą. Szczęśliwy ze swoich genialnych pomysłów włożył fotki do koperty, po czym zakleił i schował do kieszeni kurtki. Nim pojechał do szpitala zawieść siostrze kilka drobiazgów, zadzwonił jeszcze do adwokata mówiąc, iż Paula rezygnuje z jego usług gdyż wynajęła kogoś innego. Mężczyzna nie do końca wierząc chłopakowi chciał zadzwonić do blondynki, ale Itan tak umiejętnie poprowadził rozmowę, że pan mecenas połknął haczyk i zrezygnował z konsultacji z panią Herrera. Na koniec poprosił chłopaka by przekazał Pauli, że skoro go nie potrzebuje to on wyjeżdża na wakacje. Wtedy It wykorzystał sytuację po raz kolejny i załatwił brunetowi najgorszego adwokata pod słońcem. Co więcej wysłał anonimowy list na komisariat z zeznaniem o podobnych przestępstwach popełnionych przez ów szwagra? Teraz nie tylko policja w Berlinie, ale i Meksyku miała Martina w bazie danych, jako przestępcę. I nawet, jeśli mężczyźnie uda się wywinąć od kary w innym kraju to prawo Meksykańskie na pewno tak łatwo mu nie odpuści. Czyli Itan na wiele lat zaskarbił sobie spokojne i wymarzone życie za pomocą własnych intryg.
************
Właśnie miała zejść do bufetu szpitalnego po kawę, kiedy do Sali wszedł blondyn. Widząc jego zbolałą minę poczuła jak jej serce się zaciska z bólu. Nie chcąc jednak by dziecko cokolwiek podejrzewało oboje jak na zawołanie uśmiechnęli się do siebie.
- Cześć. – Powiedzieli tak samo równocześnie.
- Właśnie szłam na dół po kawę. – Powiedziała nagle chcąc jak najszybciej opuścić miejsce, w którym znajdował się jej ex mąż. – Tobie też przynieść? – Zapytała próbując wybadać jak długo zamierza tu zostać.
- Nie dziękuję, ja tylko na chwilę. – Odparł patrząc cały czas na bawiącą się córkę.
- Słonko idę na dół … ty w tym czasie porozmawiaj sobie z tatą. – Dodała ruszając ku wyjściu.
Jak tylko zniknęła blondyn podszedł do łóżka małej i usiadł na jego krawędzi jak najbliżej blondyneczki?
- Tato, czemu jesteś smutny … przecież rano się cieszyłeś, że wreszcie będę zdrowa. – Powiedziała Sofia łapiąc go za rękę.
- Ależ księżniczko teraz też się cieszę. – Odparł przygarniając ją do siebie.
Kiedy wtuliła się w jego pierś serce o mało nie pękło mu z bólu na myśl, że będzie musiał ją zostawić tylko, dlatego by zapomnieć o jej matce?
-, Więc się nie smuć … zobacz oddałeś mi szpik, co oznacz, że za kilka dni wrócę do domu, a za jakiś czas będę mogła robić wszystko to, co do tej pory mi zabraniano. A wtedy ty i mama znowu weźmiecie ślub tylko tym razem ja będę druhną. – Rzekła z radosnym uśmiechem na twarzy.
- Widzisz Sofii to wszystko nie jest takie proste jak byś chciała słonko. – Powiedział nagle nie chcąc by córka za bardzo poniosła wodze fantazji na ich wspólną przyszłość.
-, Ale jak to? Przecież mama i ty się kochacie, więc, w czym problem? – Zapytała nie bardzo rozumiejąc, co ojciec ma na myśli.
Nie bardzo wiedział jak ma wytłumaczyć pięciolatce, że jej matka, która niegdyś kochała go ponad życie teraz go nienawidzi za to jak ją skrzywdził. Nie potrafił też powiedzieć jej, że za kilka dni wyjedzie i ich spotkania staną się rzadsze niż do tej pory. Tym bardziej nie miał odwagi powiedzieć Sofii, że zamiast Victorii jego żoną zostanie Lorena. Nie mógł jednak jej okłamywać i pozwalać by robiła sobie nadzieję na coś, co nigdy nie nastąpi. Nie chcąc przedłużać tak trudnej rozmowy i ciężkiej chwili dla nich obojga wziął małą na kolana i spoglądając w jej niebieskie oczka rzekł.
- Kocham cię księżniczko i oddałbym wiele by spełnić twoje życzenia, ale… tatuś za kilka dni wyjeżdża. – Rzekł ze smutkiem w głosie.
-, Ale wrócisz prawda? – Zapytała ciągle nie rozumiejąc, co chce jej powiedzieć.
- Niestety nie kochanie, wracam do Stanów na stałe. – Odparł próbując zachować spokój i łzy cisnące się do oczu.
Słowa blondyna sprawiły, że dziecko przerażone tym, co słyszy rzuciło mu ręce na szyję i mocno tuląc się do niego zaczęło płakać.
- Tatusiu nie zostawiaj mnie… Kocham cię.- Mówiła dławiąc się spływającymi łzami po jej bladych jeszcze policzkach.
Próbował być twardy i nie uronić ani jednej łzy bynajmniej nie w jej obecności, ale tych kilka słów, ten płacz sprawił, że nawet on nie umiał powstrzymać swoich łez. Rozstanie z kimś, kto w tak krótkim czasie zawojował jego sercem, z kimś, kto był cząstką niego samego oraz kobiety, którą kochał było nie do zniesienia. Było mu ciężko, ale w obecnej chwili nie mógł postąpić inaczej jak tylko przytulić małą i zapewnić ją o swojej miłości oraz o tym, że nawet te tysiące kilometrów nie zniszczą tego, co do niej czuje. Obiecał też widywać ją najczęściej jak tylko to będzie możliwe. Potem ucałował ją mocno po raz ostatni i wyszedł mijając w drzwiach brunetkę. Wyszedł tak szybko, że nie zdążyła nawet zapytać, o czym rozmawiali, ale widok zapłakanej córki uzmysłowił jej, że Daniel właśnie się pożegnał. Natychmiast odstawiła kawę na stolik i przytuliła dziecko do siebie.
**************
Trzy dni później
Nim poznała Martina w jej życiu zawsze było tak, że kiedy coś się działo złego zaraz potem spotykało ja coś dobrego i odwrotnie. Kiedy zmarli jej rodzice i razem z Itanem zostali całkiem sami załamała się? Żałoba, opieka nad młodszym bratem, zajmowanie się domem oraz szkoła z dnia na dzień przerastało ją. I gdyby nie świadomość tego, że It zostanie sam i trafi do domu dziecka, jeśli ona nie zbierze w sobie tyle siły by stanąć na nogi pewnie by się zabiła jak tylko policja przyniosła im te nieszczęsne informacje o wypadku ich rodziców. Spotkała ich tragedia, ale nie całe dwa miesiące później w jej życiu pojawił się brunet. Może początkowo nie był wymarzonym księciem z bajki skoro brał udział w nielegalnych wyścigach kradzionymi furami, a także sprzedawał narkotyki. Co więcej na okrągło jego osoby kręcił się sznur panienek? I pewnie gdyby nie fakt, że był cholernie przystojny Paula nawet nie zawracałaby sobie nim głowy tylko od razu posłała do diabła. Jednak zbyt mocno utkwił w jej głowie by nie poddała się jego urokowi. Dzień po dniu poznawała te lepsze strony jego osobowości i właśnie to przekonało ją do tego by dać mu szansę. Gdy już ją dostał, obiecał rzucić ów zbuntowane życie. I tak też zrobił, wyścigi jak i handel poszły w niepamięć. Laski same odfrunęły kilka razy po tym jak pogonił je gdzie pieprz rośnie mówiąc, że jego serce zajął już pewien aniołek o pięknych błękitnych oczach. I chociaż sporo czasu upłynęłoby zaufała mu tak na sto procent to opłacało się. Marti naprawdę okazał się księciem. Ze zbuntowanego życia dość szybko stał się odpowiedzialnym, troskliwym i kochającym facetem, dla którego liczyła się tylko ona. Była pewna jego miłości. Niestety przeszłość szczególnie ta zła zawsze powraca w najmniej odpowiednim momencie. I tak też stało się i tu, co prawda Itan przyłożył do tego swoje trzy grosze, ale wystarczyłoby zniszczyć coś, co wydawało się niezniszczalne. Intryga za intrygą, którą siał sprawiła, że zaufanie względem męża, jakie miała blondynka zaczęło się kruszyć z dnia na dzień. Oskarżenie o kradzież, narkotyki, zdjęcia jak jej ukochany posuwa jakąś rudą lafiryndę, świadkowie na to, że brunet powrócił do dawnych nawyków zachwiały równowagę Pauli. I nawet wiadomość o ciąży już nie była dla niej tak radosna jak na początku. Mając zbyt dużo dowodów na kłamstwa swojego męża zażądała rozwodu nim ten opuścił więzienie w Berlinie. |
|
Powrót do góry |
|
|
P@Tk@ Idol
Dołączył: 26 Gru 2007 Posty: 1744 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:47:34 05-12-11 Temat postu: |
|
|
nie wiem czy Victoria dobrez postąpiła podejmując tak ważną decyzję bez porozumienia z Danielem powinni razem zdecydować jak rozwiązać problemy z Loreną
mam nadzieję że Martin dowie się o podstępach Itana i wyjdzie z więzienia
czekam na new |
|
Powrót do góry |
|
|
natalka0125 Mocno wstawiony
Dołączył: 25 Sie 2011 Posty: 6301 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Polska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:05:51 05-12-11 Temat postu: |
|
|
Odcinek świetny czekam na wiecei |
|
Powrót do góry |
|
|
anetta418 Prokonsul
Dołączył: 24 Maj 2009 Posty: 3096 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Siedlce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:29:24 08-12-11 Temat postu: |
|
|
Rozdział 17
Ostatnie trzy dni zamiast upłynąć na szczęściu przyniosły tylko zmartwienia i łzy. Tyle czasu czekała na znalezienie dawcy dla Sofii ,że całkiem inaczej wyobrażała sobie dni kiedy jej córka zacznie zdrowieć. Miała zamiar zrobić z tej okazji jakieś przyjęcie tym czasem było to niemożliwe. Pierwszym i najważniejszym powodem był fakt ,że córka od czasu pożegnania się z Danielem zgasła. Uśmiech który do tej pory towarzyszył jej na twarzy nawet w najcięższych chwilach choroby znikł. I niestety nic nie było wstanie tego zmienić. Sama Victoria ciężko znosiła jego wyjazd ,ale doskonale wiedziała ,że tak musi być. Na domiar złego dwa dni temu dowiedziała się o wypadku Pauli. Najbardziej zmartwiła ją jednak wiadomość o tym ,że Martin siedzie w więzieniu i grozi mu wiele lat odsiadki ,a jego ukochana żona bez żadnych wyjaśnień podała go o rozwód i wyprowadziła się z ich wspólnego mieszkania. Dziwnym zachowaniem szwagierki Vici postanowiła zająć się później najpierw zakasała rękawy i zaczęła szukać pomocy dla brata. Ignacio jak i Izabela także nie pozostawili tego bez echa. Wydzwaniali po sędziach ,adwokatach oraz prywatnych detektywach. Po rozmowie z Martinem cała rodzina była przekonana ,iż brunet został w to niesłusznie wplątany. Jemu samemu zaś przestało zależeć na wyjściu po tym jak zobaczył papiery rozwodowe. Na jego prośbę matka próbowała skontaktować się z Paulą i namówić synową na rozmowę z jej synem. Niestety blondynka nie odbierała i jak na złość nikt nie potrafił jej znaleźć. Cała ta sprawa z Sofią i Martinem oraz Paulą oderwała Victorię od własnych smutków. Jednak smutek córki bolał ją bardziej niż jej własny. Były chwile kiedy miała ochotę zadzwonić do blondyna i poprosić by tu wrócił dla samego uśmiechu na twarzy Veronic (drugie imię Sofii). Przed tym powstrzymywał ją tylko fakt ,że Lorena spełni swoje groźby nie wiedziała jednak jak długo wytrzyma patrząc na cierpienie własnego dziecka. Na szczęście małej Daniel zbyt mocno ją kochał by pozwolić jej na cierpienie. I tak oto niespełna trzy doby od wyjazdu ponownie zawitał w Meksyku.
*************
Siedząc na werandzie napawała się ciszą i ciepłem jakie dawały jej promienie słoneczne. One też szybko osuszały łzy które jedna za drugą spływały po jej bladziutkich policzkach. Jej szczęśliwe poukładane życie którego zaznała u boku Martina w jednej chwili runęło jak domek z kart. Najpierw to nieszczęsne aresztowanie , wypadek ,a potem jeszcze zdrada. Początkowo w ogóle nie wierzyła w to ,że jej mąż mógł się dopuścić którejkolwiek rzeczy z tych które mu zarzucano. Lecz potem widok zdjęć i dowodów oraz po zeznaniach świadków nie miała wątpliwości ,że jej ukochany powrócił do dawnego życia. I chociaż ciężko było jej to zaakceptować oraz zrobić zażądała rozwodu i wyprowadziła się. Ciąża z której tak się cieszyła zaraz po tym jak lekarz oznajmił jej ową nowinę minęła już następnego dnia kiedy to Itan przyniósł jej kopertę ze zdjęciami. Wtedy to na własne żądanie wypisała się ze szpitala , brat pomógł jej dotrzeć do domu i zabrać najpotrzebniejsze rzeczy ,a potem zawiózł ja do domku na plaży. To było jedyne miejsce gdzie mogła oderwać się od wszystkiego i jedyne które należało tylko i wyłącznie do niej. Do tej pory wynajmowała go na okresy wakacyjne teraz zamierzała tu zamieszkać na stałe. Spadek otrzymany po dziadku jednak na coś się przydał. Żałowała tylko ,iż na takie okoliczności. Zapłakana i zamyślona nawet nie usłyszała jak obok niej usiadł Itan. Dopiero kiedy jego głowa spoczęła na jej ramieniu ocknęła się.
- [i]Anahi przestań już płakać… ten twój niewierny mąż nie jest tego wart. – Powiedział spoglądając przed siebie na piękną plażę która roztaczała się przed nimi.
- Mógłbyś przynieść mi soku ? – Zapytała ignorując jego słowa.
Chłopak bez słowa wstał i ruszył do kuchni. Widział jej łzy i było mu z tym ciężko ,gdyż nie spodziewał się ,że blondynka aż tak to przeżyje. Ale uważał ,że musi zacisnąć zęby i siedzieć cicho ,a z czasem siostra zrozumie ,że brunet nie był dla niej. Wtedy on Itan Suares będzie mógł spokojnie żyć u jej boku i lenić się do woli wiedząc ,że Paula zrobi dla niego wszystko. Na samą myśl uśmiechną się do siebie pod nosem. Nalał pomarańczowego soku i wrócił na werandę.
- Proszę. – Powiedział wręczając jej szklankę.
- Dzięki It. – Odpowiedziała.
Jak tylko zajął miejsce obok niej spojrzała na niego.
- Itan obiecasz mi coś ? – Zapytała ocierając ostatnią łzę jaka spłynęła po jej twarzy.
- Jasne , proś o co tylko chcesz siostra. – Rzekł spoglądając na nią z uwagą.
- Obiecaj mi ,że chociaż ty jeden… nie zostawisz mnie nigdy.
Na te słowa na jego twarzy pojawił się promienny uśmiech , zarzucił rękę na jej szyję i przygarną do siebie.
- Nigdy … ale to nigdy cię nie zostawię. – Odparł z powagą w głosie. – Oto możesz być pewna. – Dodał w myślach.
**************
Kiedy Daniel przyspieszył wyjazd z Meksyku do Stanów prawie skakała z radości. Wiedząc ,że jej narzeczony wybrał ją porzucając tym samym własną córkę miała nadzieję ,że choć trochę coś dla niego znaczy. Niestety jej radość nie trwała zbyt długo , gdyż blondyn od powrotu oddali się od niej. Co gorsza już dwa dni później znów rzucił wszystko i wyjechał do Meksyku. Wściekła się , jednak przy nim udawała ,że rozumie jego tęsknotę za córką. W głębi duszy miała dość takiego zachowania ze strony przyszłego męża. Tym bardziej ,że przy każdym wyjeździe Victoria miała okazję się z nim widywać co rzecz jasna nie podobało się Lorenie. By jakoś zatrzymać Daniela u swego boku musiała wymyślić coś by skutecznie uniemożliwić mu kontakty z nią. I jedyny pomysł na jaki wpadła i który by zadziałał na jej korzyść było zdobycie Sofii. Co prawda brunetka nienawidziła dzieci tym bardziej ,że w córce Daniela płynęła też krew Victori ,ale dla miłości blondyna była gotowa na wszystko. I tak też postanowiła sporządzić plan który pomógł by jej na pozbawianie rywalki praw do córki. Dopóki plan nie będzie gotów zamierzała uważnie przyglądać się temu co dzieje się po między Victorią , a Danielem. I w razie nadchodzących kłopotów zareagować tak jak poinformowała o tym Vici. Miłość Daniela za życie jej rodziny.
**************
Leżała skulona tuląc do siebie białego wielkiego misia którego dostała od ojca. Po jej twarzyczce spływały łzy. Była zbyt mała by zrozumieć to co się wokoło niej dzieje. Co prawda jak na swoje pięć lat rozumiała sporo rzeczy których nie powinna ,ale tego ,że jej mama i tato nie mogą być razem chociaż jeszcze kilka dni temu wyglądało jak by się kochali. Nie rozumiała. Wkurzała się też kiedy babcia ,dziadek ,a nawet mama mówili jej ,że zrozumie to wszystko dopiero jak podrośnie. Uważała ,że byli winni jej wyjaśnienia miała rację. No bo jak można w jednej chwili powiedzieć dziecku ,że ma ojca ,a w następnej pozwolić by ją zostawił ? I chociaż nigdy nie należała do typu dzieci niesfornych czy też zbuntowanych teraz miała zbyt wiele żalu w sobie by mieć ochotę widzieć się z kimkolwiek. Dlatego też gdy matka lub ktoś z rodziny przychodził dotrzymać jej towarzystwa jeszcze przez te kilka dni w szpitalu nie odzywała się. Milczenie był właśnie jej formą buntu. W tej chwili jej obecnym i jedynym przyjaciele był misiek. Wtulona w pluszaka pochlipywała sobie cichutku nie chcąc by chłopczyk leżący obok niej usłyszał. Nagle poczuła jak ktoś kładzie się obok niej i obejmując w pasie przytula się do niej. Leciutko drgnęła ,lecz nie odważyła się obejrzeć za siebie , a także nie chciała tego robić chcąc jak najszybciej pozbyć się gościa. Nie ważne czy była to babcia , dziadek , mama czy wujek.
- Cześć księżniczko , mogę liczyć na buziaka skoro przeleciałem tyle kilometrów by cię zobaczyć ? - Usłyszała cichy szept do swojego ucha.
- Tatuuuś !!! – Krzyknęła uradowana szybko wydostając się z jego objęcia.
Po czym rzuciła się mu na szyję uśmiechając się od ucha do ucha. Widząc uśmiech zamiast łez od razu i na jego twarzy pojawiła się radość. Tuląc ją do siebie , jego serce radowało się z całusów jakimi go w tej chwili obdarowywała. Ciężko było mu wyjechać , a jeszcze ciężej być z dala od niej. Przekonał się o tym jak tylko wsiadł do samolotu ,ale jeszcze wtedy miał nadzieję podołać tej sytuacji. Nie podołał i dlatego już po 72 godzinach siedział teraz w szpitalu w jej objęciach. Jego nagła wyprawa nic ,a nic nie spodobała się Lorenie i choć dziewczyna starała się to ukryć to blondyn zbyt dobrze ją znał i doskonale wiedział ,że jest wściekła. Lecz to dla niego nie miało akurat znaczenia. Najważniejsza była Sofia. Kiedy córka wypuściła go z objęć wreszcie miał okazję dać jej prezenty które przywiózł. Mała podziękowała i odłożyła je na szafkę , gdyż wolała porozmawiać z ojcem o czymś bardziej istotniejszym niż podarunki. Nim jednak zdążyła zapytać ojca o cokolwiek Daniel odezwał się pierwszy.
- To nie koniec niespodzianek. – Rzekł uśmiechając się do niej tajemniczo. – Mam jeszcze jedną. – Dodał widząc zainteresowanie na twarzy córki.
- Jaką ? – Zapytała zaciekawiona lecz bez krzty entuzjazmu w głosie.
- No więc … tam w Stanach bardzo dużo o nas myślałem. Szczególnie o tobie skarbie i… i postanowiłem wrócić tu na stałe ! - Oznajmił z radością w głosie.
- Naprawdę ?! – Zapytała zaskoczona pięciolatka.
- Tak ,ale… ale to nie oznacza ,że ja i mama będziemy razem. – Dodał z powagą na twarzy by dziecko nie robiło sobie jakichkolwiek złudzeń.
- To gdzie będziesz mieszkał ? – Zapytała nie do końca rozumiejąc.
- Początkowo u babci Marii ,a potem kupię jakiś dom. – Odpowiedział spokojnie na zadane pytanie.
- No ,a ja ?! – Zapytała oburzona ,iż pominą ją w swoich planach.
- No ty słonko będziesz dalej mieszkała z mamą. – Odparł z żalem w głosie ,że obie nie będą mogły być u jego boku.
- Ale będziesz widywał się ze mną codziennie ? – Zapytała chcąc mieć pewność ,że tym razem go nie straci.
- Ależ oczywiście skarbie. – Odparł głaszcząc ją po blond włoskach.
- W takim razie bombaaa ! – Krzyknęła rzucając mu się na szyję po raz kolejny.
Miał zamiar już powiedzieć małej o Lorenie kiedy do Sali niespodziewanie weszła brunetka. Na widok byłego męża serce na chwilę stanęło jej w miejscu. Zaskoczona nie wiedziała co powiedzieć. Na szczęście on odezwał się pierwszy.
- Cześć Victorio !
- Cześć. - Wyszeptała lekko zmieszana ,gdyż nadal nie mogła pojąć jakim cudem tu siedzi skoro wyjechał. – Powiesz mi co tu robisz ? – Zapytała starając się zapanować nad drżącym głosem.
Mężczyzna spojrzał na córkę później na nią i po chwili za zgodą Sofii razem z brunetką wyszli na korytarz.
- Przyjechałem do dziecka , chyba można mi ? – Powiedział spoglądając na nią wymownie.
- Owszem ,ale ostatnio chyba coś ustaliliśmy , prawda ? – Zapytała całkiem zbita z tropu tym ,że tak szybko zjawił się w Meksyku.
- Ustaliliśmy ?! – Zapytał kpiąco. – Nie Vici … to ty ustaliłaś , nie ja ! Ty zadecydowałaś za nas oboje nie pytając mnie o zdanie ! – Krzyknął zapominając gdzie są. – To ty nie dałaś mi wyboru stawiając przed faktem dokonanym , ale koniec z tym ! – Zagroził stając naprzeciw niej z poważną miną.
- Co chcesz przez to powiedzieć ? – Zapytała wściekła czując jak traci nad sobą kontrolę za to ,że znowu wtargnął w jej życie.
- A to ,że wracam do Meksyku na stale. Mam zamiar tu mieszkać , pracować i spotykać się z moją córką kiedy tylko przyjdzie mi na to ochota. – Odparł z całą pewnością swoich słów.
- A co z Loreną ?- Zapytała z obawy przed jej groźbami bojąc się , iż Daniel z tęsknoty za małą porzuci narzeczoną.
- Zamieszka ze mną i tu weźmiemy ślub. – Odpowiedział ze spokojem w głosie.
Zbladła. Jej najczarniejsza wizja właśnie zaczęła się sprawdzać. Nie mogąc do puścić do tego by rywalka miała bliski kontakt z jej córką oraz resztą rodziny myślała jak odwieść blondyna od tego pomysłu. Niestety nic sensownego nie przychodziło jej do głowy. Stała więc i patrzyła na niego z niedowierzaniem.
- Wiesz co Vici nie rozumiem czemu się dziwisz , przecież to ty sama kazałaś bym ją poślubił. – Rzekł rozkładając ręce.
- Skoro ją kochasz to chyba powinieneś czyż nie ? – Zapytała nie rozumiejąc jego pretensji.
- Żenię się z nią bo tak chciałaś , a nie dlatego ,że ją kocham. – Odparł chłodno i nutą smutku w głosie.
****************
Nie rozumiejąc czemu Paula nagle postanowiła się z nim rozwieść , pierwsze papiery rozwodowe podarł. Chciał najpierw zaczekać aż żona sama wyjaśni mu czemu jeszcze kilka dni temu chciała stanąć na głowie by pomóc mu wyjść ,a teraz żąda rozwodu. Niestety wizyta Itana zmieniła wszystko. List który dostał od Pauli załamał go i zniszczył jego nadzieję na zmianę decyzji co do rozwodu.
Drogi Martinie.
Byłeś światłem w moim małym szarym życiu. Byłeś natchnieniem które każdego dnia podnosiło mnie na nogi. Obdarowałeś wsparciem oraz miłością tak wielką ,że zapomniałam o tym co złe. Dzięki tobie czułam się inna… taka wyjątkowa. Dzięki tobie wierzyłam ,że świat jest lepszy. Wierzyłam ,że mogę wszystko. Przy tobie czułam ,iż każde marzenie jest do spełnienia. Pokochałam cię i kochać będę na wieki. Lecz po tym co zrobiłeś nie jestem wstanie ci zaufać , wybaczyć. Zawiodłeś mnie , moje zaufanie , zabiłeś we mnie to wszystko co sam mi podarowałeś. Dlatego też uważam ,że nasze małżeństwo nie ma sensu. Bo bez zaufania …nawet miłość okazuje się niczym. Tak więc , proszę cię podpisz te papiery i zapomnij o mnie. Ja zaś życzę ci byś jak najszybciej opuścił więzienie i odnalazł kogoś kto zaakceptuje twoje wady oraz nawyki. Widać ja byłam zbyt słaba.
Żegnaj na zawsze Paula.
Trzy razy czytał i wciąż nie mógł uwierzyć ,że jego ukochana tak po prostu z dnia na dzień w niego zwątpiła. Łzy cisnęły mu się do oczu i gdyby nie fakt ,iż patrzył na niego nie tylko Itan ,ale też strażnik pewnie nie pohamował by się ani trochę. Jednak z całej siły zacisną szczękę i powstrzymał napływające łzy. Drżącą dłonią wziął z rąk szwagra nowe papiery rozwodowe i podpisał. Po czym wstał i wyszedł za klawiszem z zamiarem wrócenia do celi. List który otrzymał wsadził do kieszeni spodni. Chociaż zawierał wiele bolesnych słów był jedyną pamiątką jaką obecnie miał po swojej ukochanej. Zdruzgotany będąc już w celi usiadł na pryczy i nie zważając na panów którzy dzielili z nim więzienny pokój zaczął płakać.
*************
Po słowach Daniela miała już dość tej dziwnej gry. Jak nie Lorena jej groziła to jeszcze teraz ex mąż zwalał na nią winę za nieudany wybór sercowy. Wściekła przestała się liczyć z tym ,iż stoją na szpitalnym korytarzu chwyciła go dłońmi za koszulę.
- Kiedy ja zostałam twoją żoną znienawidziłeś mnie za to ,że rozdzieliłam cię z Loreną ,a teraz raptem mówisz mi ,że jej nie kochasz ! – Rzekła lekko nim potrząsając. – Więc kogo ty do cholery kochasz Danielu ?! – Zapytała ze złością w głosie mierząc go chłodnym spojrzeniem. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|