|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Shelly Idol
Dołączył: 20 Gru 2011 Posty: 1681 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:26:04 01-07-12 Temat postu: |
|
|
W końcu Daniel powiedział Victorii, że ją kocha, i mam nadzieję, że ta nie zaprzepaści szansy i go nie odepchnie przez głupawą dumę. tylko czemu skończyłaś w takim momencie? ja tu się domagam szybkiego next'a, mam niezaspokojone potrzeby, hehe. mam nadzieje że ta scenka dojrzy światła dziennego, bo tak długo na nią czekałyśmy. a co do Martina, mógłby troszkę przystopować .. mam nadzieje że ochłonie i on, także sama Paula pójdą po rozum do głowy. |
|
Powrót do góry |
|
|
mina107 Prokonsul
Dołączył: 29 Kwi 2012 Posty: 3548 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wa-wa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:30:38 01-07-12 Temat postu: |
|
|
ajajajaja jak zwykle za mało |
|
Powrót do góry |
|
|
anetta418 Prokonsul
Dołączył: 24 Maj 2009 Posty: 3096 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Siedlce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:59:47 12-07-12 Temat postu: |
|
|
Mam nadzieję ,że rozdział się spodoba i nie zawiodłam w scence na którą tak długo czekaliście. Za błędy przepraszam i życzę miłego czytania:)
Rozdział26
Wyznał, po czym znowu ją pocałował. Tym razem wcale nie walczyła tylko od razu zarzuciła mu ręce na szyję, a kiedy jego dłonie zaczęły błądzić po jej plecach w poszukiwaniu suwaka od sukienki nie protestowała, gdyż jej ręce także wędrował po jego klatce piersiowej. Delikatne, a zarazem męskie dłonie blondyna pieszczące skórę jej pleców doprowadzały ją do szału. Pocałunki, które zaczął składać na jej szyi i ramionach pozwoliły odpłynąć jej w nieznane. Zapominając o wszystkim poddała się każdej jego pieszczocie. Jej pocałunek delikatny i prosty rozpalił w nim ogień. Czując ją w swoich ramionach jęczącą z rozkoszy i tracącą oddech, gdy jego pieszczoty okrywały każdy skrawek jej ciała tracił kontrolę nad sobą. Z obawy, że może Victoria tego nie chce nagle cofną się o krok. Spojrzała na niego pytająco za zamglonego spojrzenia swoich czekoladowych oczu.
- Przepraszam ja… - Zaczął, bo poczuł jakby przekroczyła jakąś granicę, której ona przekroczyć nie chciała.
- Nie chcesz mnie? Znowu mnie nie chcesz. Wiedziałam, że to zbyt, pię… - Mówiła drżącym głosem uświadomiwszy sobie, że po raz kolejny dała się ponieść uczuciom, którym nie powinna.
-Ciii… - Szepnął dotykając opuszkami palców jej ust., – Jeśli masz zamiar pleść bzdury zamilcz lepiej. – Dodała przeciągając dłonią po jej policzku jak by to była najdelikatniejsza rzecz na świecie.
-, Ale…
Nie dał jej skończyć, gdyż ujął jej twarz w swoje dłonie i delikatnie musnął jej rozpalone wargi. Po chwili znowu i znowu krok po kroku kierując się w stronę łóżka.
- Chcesz tego chcesz bym cię dotykał chcesz żebym został?
Pytał między jednym muśnięciem, a drugim. Serce biło mu jak szalone, ręce drżały nie tylko z podniecenie, ale i obawy, że go odtrąci. Pragnął jej, cholernie jej pragnął! Jednak, jeśli powie jedno słów, że ma odejść odejdzie. Nie zrobi nic wbrew jej, nie chciał po raz kolejny jej skrzywdzić. A, jeśli miał zostać musiał wiedzieć… Wiedzieć, że ona naprawdę tego chce i następnego dnia nie powie, że było to błędem. Milczała rozkoszując się pocałunkami jak dotyk skrzydeł motyle, które wywoływał na jej skórze przyjemne ciarki, a krew zaczynała wrzeć.
- Victorio, powiedz… Mam zostać, czy odejść?
- Kochaj się ze mną, kochaj tylko oto proszę. – Wyszeptała wreszcie drżącym głosem od podniecenia.
Sposób, w jaki wypowiedziała te słowa sprawiły, że wszelkie hamulce puściły. Ponownie jego wargi spoczęły na jej ustach najpierw zaczął ssać dolną, chwytał zębami równocześnie pieszczotliwie głaszcząc plecy Victorii. Potem przesunął dłonie na jej pośladki, ścisnął mocno, lekko uniósł podniecone kobiece ciało i przycisnął je do twardej wypukłości w kroczu. Wtulił nozdrza w łagodne wygięcie szyi Vici i przylgnął ciepłymi, wilgotnymi wargami do jej delikatnej skóry. Pocałował wgłębienie u nasady jej szyi. Jego gorące, wprawione usta dawały rozkosz i wzniecały niezaspokojony głód. Delikatnie i powoli całował jej szyję, aż jego usta znów odszukały jej warg. Wyszła mu, naprzeciw, gdy językiem zagłębił się we wnętrzu jej ust. Z jego gardła wyrwał się jęk, potem zaś pomruk męskiej satysfakcji, gdy pochwyciła jego głowę i przytrzymała mocno przy swoich ustach. Dłonie blondyna szybko odnalazły ponownie zapięcie ów przewiewnej acz eleganckiej sukienki i powoli rozsunął suwak. Gdy jej skóra poczuła jego ciepłe dłonie zadygotała po raz kolejny. Przesunął ręce na jej ramiona, by zsunąć ramiączko z jej ramion, a potem rąk. Nagle stanęła przed nim naga od pasa w górę. Co prawda koronkowe majteczki niewiele zakrywały, jednak wciąż były przeszkodą? Daniel nie chciał się jednak spieszyć, chociaż każda jego komórka rwała się do niej. Chciałby ten kolejny raz, kiedy będzie się z nią kochał był czymś, co zapamięta z uśmiechem na twarzy. By nie musiała żałować ów czynu. Była taka piękna i delikatna, że zasługiwała na szacunek. On też starał się być delikatny po, mimo, że namiętność i żądza, jaka go zalewała wołała oto by wziął ją szybko. Jego dłonie powoli zawędrowały do piersi brunetki. Zaczął ugniatać jej wzgórki, które boleśnie stwardniały pod wpływem słodkiej pieszczoty. Zajęczała spragniona tego dotyku. On zaś drażnił palcami twarde sutki nie przestając pieścić jej piersi. Z sykiem wciągnęła powietrze i odchyliła głowę do tyłu przepełniona spiralą doznań. Boże nie miała pojęcia, aż do tej chwili jak bardzo tęskniła za dotykiem mężczyzny. Mężczyzny, którego kochała nad życie. Jej dłonie oparły się o jego klatkę piersiową i jak tylko natrafiła na pierwszy guzik jego koszuli zaczęła je rozpinać drżącymi dłońmi dosłownie na oślep delektując się rozkoszą, jaką jej dawał. Przy ostatnim guziku otworzyła oczy i spojrzała na niego. Jego tors był jak niewiarygodnie potężna ściana idealnie wyrzeźbionych mięśni. Jej pożądanie wzmogło się i nie spuszczając z niego wzroku zsunęła koszulę, aż ta opadła na podłogę nie opodal jej sukienki. Oboje przez chwilę wpatrywali się upajając wzrok tym cudownym widokiem. Znali już swoje ciała, jednak teraz czuli się jakby dopiero, co zaczynali jej poznawać. Zachwyceni ponownie przylgnęli do siebie łącząc się w pocałunku. Nie odrywając się od jej warg pochylił się nieco i wziął na ręce z taką lekkością jakby ważyła tyle, co piórko. Chwilę później delikatnie ułożył ja na łóżku wyłożonym granatową satynową pościelą, sam zaś pokrył ją swoim ciałem. By zaczerpnąć tchu oderwał się od jej ust i zaczynając od szyi zaczął schodzić w dół smakując każdej cząstki jej gładkiej, delikatnej i wrażliwej skóry. Oddychała ciężko, próbując łapać powietrze, którego jej brakowało z powodu doznań, jakie jej dawał. Jej dłonie pochwyciły kawałki prześcieradła, a ciało wiło się i krzyczało o więcej po, mimo, że z ust nie wydobywał się żaden dźwięk poza jękiem rozkoszy. Dotarłszy do koronkowych majteczek chwycił je delikatnie zębami i z pomocą jednaj dłoni zsunął. Po czym cisnął w jak najdalszy kąt. Popatrzyła na jej nagość z podziwem i pochylił się w zagłębie między jej uda, a pochwę. Wygięła się czując gorący oddech i wilgotność języka, który drażnił tamte zakamarki jej ciała. Wędrował tam tak długo, dopóki Victoria sama nie uniosła się na łokciach i łapiąc za szyję nie przyciągnęła go do siebie.
- Chcesz żebym oszalała z pożądania do Ciebie? – Wysapała lekko ochrypłym głosem spoglądając mu głęboko w oczy.
- Chcę żebyś zrozumiała jak bardzo jesteś dla mnie ważna. – Odpowiedział, po czym wstał i zaczął rozpinać pasek u spodni. Przyglądała się z rosnącym pożądaniem jak rozsuwa także zamek przy spodniach, by po chwili zsunąć je ze swoich umięśnionych nóg razem z bokserkami. Jego członek był wielki i sztywny. Przełknęła z trudem ślinę, kiedy ponownie podszedł do niej olśniewając w swej nagości. Rozsunął jej nogi i ułożył się po między nimi.
- Już zrozumiałam.- Powiedziała przyciągając go do siebie za szyję i wpijając w jego usta swoje rozgrzane wargi.
Dalszej zachęty nie potrzebował. Wszedł w nią jednym zdecydowanym pchnięciem aczkolwiek na tyle delikatnym by natychmiast poczuła jak nowa fala rozkoszy zalewa jej ciało. Przesunęła dłonie na jego ramiona i kiedy zaczął poruszać się w niej raz do góry raz do dołu, wbiła paznokcie, a jej nogi oplotły jego biodra by móc złapać wspólny rytm. Kołysali się tak wzajemnie obdarowując się pieszczotami. Był taki czuły, delikatny, że łzy szczęścia zgromadziły się w jej oczach. Miłość, o jakiej marzyła tyle lat wreszcie stała się możliwa. Nareszcie jej doświadczała i to z tym, którego od początku jej serce wybrało sobie na towarzysza życia. Wszelaki ból ostatnich dni, przykrości, jakie ją napotkały poszły w zapomnienie tonąc w jego ramionach. Każde pchnięcie coraz bardziej przybliżało ją do celu. Krew wrzała w jej żyłach, skóra paliła niczym lawa wypływająca z wulkanu. Jeszcze kilka pchnięć i orgazm zalał jej ciało. Wybuch z taką siłą, że ogarnął wszystkie jej zmysły. Wtuliła się w niego, pozwalając by mógł czuć jak szybko bije jej serce. Jak jej ciało zniewala fala rozkoszy, chciałaby czuł jak każda cząstka niej należąca do niego drży pod nim? Pragnęłaby słyszał jej jęk i wiedział jak cudownie czuje się w jego silnych ramionach. Sam drżał niemniej przeżywając taki sam silny orgazm jak ona. Dyszał ciężko i chociaż jego ciało było silne niczym dąb teraz trząsł się spowinięty w rozkoszy doznania, jaką dała mu Victoria. Nawet z Loreną którą niegdyś kochał nie przeżył czegoś równie pięknego, namiętnego i czułego. Gdy już opadli na poduszki zmęczeni i wciąż nienasyceni wtuliła się w niego.
- Kocham cię. – Wyszeptała wsłuchując się w nadal szybko bijące serce swojego ukochanego.
- Ja Ciebie bardziej. – Odparł przytulając się do niej.
*******************
Sądził, że poranek jest najgorszą częścią nowo zaczynającego się dnia. Potężny kac po tym jak się poprzedniego wieczoru upił cholernie mu doskwierał. Z ledwością podniósł się z łóżka i poczłapał pod prysznic, tam odkręcił kurek z zimną wręcz lodowata wodą i wszedł pod prysznic chcąc orzeźwić nie tylko ciało, ale i umysł. Po nie całych dwudziestu minutach wyszedł z łazienki i wycierając ręcznikiem jeszcze ociekające z wody ciało wyciągnął z szafy jedyne ubranie, jakie pozostawił w domu rodziców. Dżinsy i czarna koszulka w sumie odzwierciedlała jego nastrój, a także ukazywała żałobę, jaką nosił. Czując, że jest już suchy narzuciła na siebie ową garderobę i zbiegł na dół. Z lodówki wyciągnął wodę mineralną i drepcząc powłóczystym krokiem poszedł do salonu. Już chciał usiąść wygodnie na kanapie, gdy nagle usłyszał jak ktoś schodzi na dół i wchodzi do kuchni. Upił łyk i cofnął się do miejsca, z którego wziął wodę. Jakież było jego zdziwienie, gdy ujrzał Daniela ubranego jedynie w spodnie krzątającego się po kuchni.
- Spałeś tu? – Zapytał brunet chcąc upewnić się w swoich podejrzeniach.
Blondyn natychmiast odwrócił się w jego stronę.
- Owszem. – Odparł lekko zmieszany, obawiając się reakcji byłego szwagra.
- Ona jest dorosła, ale przysięgam jak ją skrzywdzisz po raz kolejny … Zabiję! – Rzekł brunet z powagą na twarzy.
- Nie skrzywdzę. Nie tym razem. – Odpowiedział blondyn nalewając sobie świeżo zaparzonej kawy.
- Obyś dotrzymał słowa.- Warknął Martin opuszczając pomieszczenie.
Ledwo zasiadł na kanapie w salonie, a po chwili blondyn po raz wtórny ukazał się jego oczom.
- Masz! – Powiedział, rzucając kefir w jego dłonie bruneta, które z powodu szybkiego refleksu wyciągnął jak tylko butelka poszybowała w górę. – To ci bardziej pomoże.
Po tych słowach Daniel skierował się ku wyjściu, lecz głos Martina zatrzymał go.
- Podrzuciłbyś mnie w jedno miejsce?- Zapytał otwierając butelkę.
- Jasne, tylko daj mi chwilę. – Odparł blondyn.
Nie miał ochoty na spotkanie z nią i tak w głębi duszy liczył, że z samego rana blondynka udała się na zakupy czy też spacer. Niestety szanse na to były marne, jednak musiał tam jechać by móc zabrać swoje rzeczy. Nim dopił kefir Daniel wrócił już gotowy do salonu. Poderwał się z miejsca i obaj ruszyli do wyjścia.
-, Dokąd jedziemy? – Zapytał były szwagier.
- Do Pauli, muszę zabrać swoje graty. – Odparł starając się udać, że nic, a nic go to rozstanie nie boli.
- Martin…
- Daruj sobie, już postanowiłem. – Wciął się chcąc ukrócić pouczenia ukochanego swojej siostry.
- Okej, mam tylko nadzieję, że wiesz, co robisz i jesteś pewny swojej decyzji.
Czy wiedział, co robi? Wiedział. Jednak czy był pewien, nie do końca. Mimo to na chwilę obecną czuł, że nie będzie potrafił żyć u boku kobiety, która mu nie zaufała. Kobiety, która jako pierwsza rzuciła w niego kamieniem krzycząc, winny”. Więc nawet, jeśli jego serce nadal rwało się do niej, a jego myśli zaplątała tylko ona, on musiał odejść. By oszczędzić i sobie i jej bólu oraz wzajemnego krzywdzenia się. Wsiedli do auta w ciszy i całą drogę żaden nie odezwał się słowem z obawy, że zakończy się to kłótnią. Dopiero przed domem blondynki Daniel, nim brunet wysiadł zapytał;
- Iść z tobą?
- Nie, to tylko graty dam radę.
Blondyn skinął głową na znak, że zrozumiał. Martin wysiadł i po kilku krokach stanął pod drzwiami własnego domu, który za kilka minut przestanie nim być. Tymczasem Daniel rozsiadł się wygodnie w fotelu i czekał. Brunet wziął głęboki oddech, po czym wsadził do zamka klucz, który w drodze wyciągnął z kieszeni. Przekręcił dwa razy i zamek puścił, nacisnął na klamkę i jak tylko drzwi się otworzyły wszedł do środka. Było cicho tak jak gdyby dom stał pusty. Zamknął drzwi i pobiegł na górę sądząc, że ex żona jednak udała się na zakupy. Wszedł do sypialni i znieruchomiał na chwilę, stała tam. Ubrana jedynie w krótkie szorty i koszulkę na ramiączka układała ciuchy, która porozrzucał nim udał się na urodziny do Sofii. Spojrzała w stronę drzwi słysząc jak się uchylają i jej wzrok od razu napotkał jego spojrzenie. Było zimne, tak zimne, że poczuła to na własnym ciele. Skoro go dostrzegła nie mógł się już cofnąć, wszedł, zatem trzasnąwszy za sobą drzwi.
- Zostaw sam się spakuję. – Zagrzmiał wyrywając z jej dłoni jego bluzę.
- Ja tylko…
- Błagam, nie odzywaj się. Wyjdź do drugiego pokoju, kuchni czy salonu i pozwól mi się w spokoju spakować. – Rzekł wpychając do walizki garderobę, którą już zdążyła poukładać.
Chciała zaprotestować, ale jego chłód i ignorancja zwyciężyła. Zabolało tak bardzo, że nie dała rady walczyć. Spuściła głowę czując jak do oczu napływają łzy i posłusznie opuściła pokój. Gdy tylko drzwi trzasnęły złapał prawie zapakowaną walizkę i cisnął nią o ścianę. Był wściekły na siebie i cała tą sytuację. Usiadł na chwilę na brzegu łóżka by uspokoić nerwy. Kilka minut później wrócił do pakowania, które musiał zacząć od początku. Tymczasem ona siedziała w salonie skulona i płakała. Szybko je otarła słysząc, że jakieś trzydzieści minut później brunet opuszcza pokój, a także jak ktoś dobija się do drzwi wejściowych. W tym stanie wolałabym nie pokazywać się nikomu, ale natręt nie dawał za wygraną poza tym, jeśli ona nie otworzy zrobi to ex mąż, który był już na ostatnim stopniu. Wyprzedziła go, więc i otworzyła.
- No hej! – Usłyszała nim zatonęła w silnych ramionach swojego brata. – Nie mogłem zostawić cię samej i wróciłem. – Zaświergotał nieszczerze nim jego oczom ukazał się były szwagier.
Ze spojrzenia bruneta trzaskały pioruny na widok Itana, jedna pięść zacisnęła się mimowolnie. Był już gotowy zatłuc tego rozpieszczonego zadufanego w sobie dupka, ale szacunek dla Pauli nie pozwolił mu na to. Zacisnął, więc zęby i ruszył do wyjścia. Jeszcze się trafi okazja, że wymierzy mu sprawiedliwość. Pomyślał stając z nim nagle oczy w oczy. I już miał puścić mu płazem bynajmniej na razie, gdy nagle usłyszał.
-, Co ta zdradziecka świnia tu robi, czemu wpuściłaś tego ćpuna?
Wystarczyłoby brunet wpadł w furię. Nim blondynka zdążyła odpowiedzieć na pytanie brata ten padł na drewnianą podłogę po tym jak brunet wymierzył mu cios prosto w szczękę. Nim szatyn zdążył zareagować Martin usiadł na niego i zaczął okładać go pięściami jak szalony. Wściekłość sprawiała, że jego już i tak silne ciosy stały się jeszcze mocniejsze. Zszokowana Paula starała się odciągnąć bruneta jednak na nic się nie zdały jej prośby.
- Rany Boskie Martin zostaw go, słyszysz zostaw, bo go zabijesz?! – Krzyczała błagalnie szarpiąc ex męża za koszulkę.
Szkarłatna ciecz pokrywała połowę twarzy szatyna, siły opuszczały go z sekundy na sekundę. Nie miał siły się bronić, gdyż nawet nie nadążał się zasłaniać przed padającymi ciosami. Płacz i błaganie blondynki było coraz głośniejszy jednak to nie powstrzymało jej ukochanego przed zadawaniem kolejnych ciosów.
- Martin na litość boską opanuj się, błagam, bo go zabijesz.
Niestety nawet świadomość o powrocie do więzienia nie była wstanie zatrzymać bruneta, dopiero wtargnięcie blondyna i ściągnięcie go z ledwo żywego Itana zakończyła ową mękę. Daniel złapał bruneta za ramiona i trzymał tak mocno jak tylko było to możliwe zważywszy, że tamten próbował się wyrwać. Paula zaś podbiegła do szatyna i kucnęła chcąc zobaczyć czy brat jest przytomny.
- Stary, co cię opętało?! – Zapytał oburzony blondyn zszokowany takim napadem szału ze strony byłego szwagra.
Owszem znał powód, ale nie wiedział, że brunet jest aż tak szalony i dopuści się ów czynu.
- Zabiję gnoja… Zabiję. – Warczał siłując się z blondynem.
- Daj spokój nie warto. – Odparł Daniel chcąc za wszelką cenę uspokoić bruneta.
Blondynka zaś przyjrzała się ranom szatyna i jak tylko zobaczyła, że It żyje doskoczyła do ex męża.
- Coś Ty sobie myślał, co?! – Krzyknęła popychając go. – Chciałeś go zabić, co z Ciebie za człowiek?! Opętało cię coś, …Co on ci zrobił, no, co?!
- Paula nie teraz, lepiej dla was oboje jak zostawicie to na potem. – Wtrącił się Daniel widząc, że Martina nadal jest w furii.
- Puść! – Syknął brunet wyrywając się z objęć blondyna. – Powiem jej, co mi zrobił ten jej cholerny braciszek. A, otóż moja droga ex żonko… Twój pieprzony braciszek, którego tak bronisz rozpie*dolił mi życie! Przepraszam … Rozpie*dolił nam życie!
- Cooo?! O czym Ty mówisz? – Zapytała zaskoczona nie do końca rozumiejąc, co chce jej powiedzieć.
- Paula on kłamie, nienawidzi mnie i… - Zaczął bronić się Itan leżąc wciąż na podłodze.
- Ty zawszona gnido!- Warknął Martin ponownie dopadając do niego.
Tym razem szatyn uniknął ciosu, bo Daniel szybko pochwycił rozjuszonego mężczyznę.
- No, co to, prawda… nienawidzisz mnie i…
- Milcz! – Usłyszał nagle krzyk siostry mierzącego go karcącym spojrzeniem. – A, Ty się opanuj i powiedz mi wreszcie, co znaczy, że It rozpie*dolił nam życie?
- Otóż ta świnia … Parszywa gnida wysłała mnie do Berlina swoim kradzionym autem pod pozorem zawiezienia paczki na pewnego gościa. Nie wspomniał jednak mi ani o tym, że fura jest kradziona, ani o tym, że w oponach są narkotyki. To dzięki niemu kochanie wylądowałem w pace… On także zaaranżował ci przedstawienie w postaci mojej rzekomej zdrady podając ci pod nos sfałszowane fotki.
Czuła się jakby dostała kopniaka w brzuch. Nie chciała wierzyć, lecz jedno spojrzenie rzucone w stronę brata wystarczyłoby zrozumieć, że Martin mówi prawdę. Ze łzami i niedowierzaniem w oczach, patrzyła jak Itan z ledwością dźwiga się z podłogi.
- Paula to nie tak … Ja…
Nie skończył zdania jak poczuł kolejny cios tym razem zadany przez własną siostrę.
- Zamknij się! – Wrzasnęła wymierzając mu solidny siarczysty policzek. – I wyjdź! – Rozkazała wskazując na drzwi wejściowe.
-, Ale…
- Powiedziałam wyjdź! – Krzyknęła popychając go w ową stronę.- Nie chcę mieć nic wspólnego z takim śmieciem jak Ty! – Dodała, gdy przekraczał próg.
Jak tylko Itan znalazł się poza zasięgiem bruneta, blondyn puścił go? Tamten podszedł kilka kroków do rzuconej walizki, schylił się, podniósł i ruszył do wyjścia.
- Martin! – Usłyszał drżący głos byłej żony. – Zaczekaj.
Daniel chcąc by para wyjaśniła sobie wszystko szybko ulotnił się do samochodu, rzucając krótkie, to ja będę przed domem”. Drzwi się zamknęły i wtedy brunet odwrócił się w stronę Pauli.
-, Jeśli chcesz mnie przeprosić to wiedz, że jest za późno. Jeśli chciałaś zapytać czy ci wybaczę to przykro mi, ale odpowiedź brzmi nie. Zwątpiłaś we mnie, Ty, jako pierwsza, chociaż mnie znałaś. Wiedziałaś, że to dla Ciebie i dzięki Tobie stałem się innym człowiekiem, lepszym. Wiedziałaś jak bardzo cię kocham i jak wiele jestem dla Ciebie zrobić. Jednak zwątpiłaś … Zabolało, cholernie zabolało i chociaż nadal cię kocham, nadal nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. To nie potrafię być z kimś, kto mi nie ufa. Z kimś, kto wątpi, chociaż zna mnie lepiej od własnych rodziców. Jest mi przykro, przykro, ze to Ty wbiłaś mi nóż w plecy. Przykro, że chociaż bym chciał nie potrafię ci wybaczyć.
Łzy spływały po jej policzkach. Serce ściskało się z bólu tym bardziej, gdy widziała jak bardzo cierpi on. Dopiero teraz zrozumiała, czemu ją tak traktował. Dopiero teraz uzmysłowiła sobie, że skrzywdziła go najgorzej. Nie potrafił jej wybaczyć … Dziwne, a może nie, ale rozumiała go. Bo ona sama nie wybaczy sobie, że zwątpiła i sprawiła mu tak wielki ból. I pewnie teraz nawet wiadomość o dziecku nie zmieni relacji po miedzy nimi, ale musiała mu powiedzieć. Musiała.
- Rozumiem cię i chociaż jest mi ciężko uszanuję twoją decyzję jednak musisz…
- Zostawiam ci dom tak jak mówiłem wcześniej. A, jeżeli się martwisz tym, że ciągle będziemy na siebie wpadać. Bez obaw za kilka dni wyjeżdżam.
Słysząc to zbladła. Chciał wyjechać, zostawić ją na dobre. Zmyć jej nadzieję na to, że może kiedyś pewnego dnia, gdy ochłonie nadarzy się okazja i spróbują od nowa. Wyjazd jednak oznaczał, że taka okazja przepadnie, co więcej nigdy się nie pojawi. Mogła go zatrzymać mówiąc o dziecku, ale jeśli przez cały czas miał być tak chłodny w stosunku do niej. Wolała zachować w milczeniu to, że za kilka miesięcy zostaną rodzicami i pozwolić mu zacząć życie od nowa. Przynajmniej w taki sposób mogła odkupić swoje winy za ból, jaki mu sprawiła. Niepewnym krokiem podeszła do niego i lekko musnęła w usta.
- W takim razie życzę powodzenia.
Tylko tyle … Na tylko tyle słów dała radę się zmusić by nie spostrzegł ile ją to kosztuje i jak bardzo boli. Nawet nie podziękował tylko odwrócił się napięcie i wyszedł. Zamknął drzwi a ona padła na kolana, po czym położyła się po środku holu i skulona płakała jak małe dziecko czując ja serce rozpada się na miliony drobniuteńkich szkiełek. Sprawiając ból niedopisania. Ból tak silny, że nawet fizyczny okazałby się w tej chwili pieszczotą.
Ostatnio zmieniony przez anetta418 dnia 12:00:50 12-07-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
P@Tk@ Idol
Dołączył: 26 Gru 2007 Posty: 1744 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:26:18 26-07-12 Temat postu: |
|
|
odcinek świetny
jak nasza zakochana para poradzi sobe z Loreną czy Vici powie Danielowi dlaczego się tak zachowywała przecież sama nie poradzi sobie z tą wredna kobietą
szkoda że Paula wolała wierzyć bratu niż ukochanemu
czekam na new |
|
Powrót do góry |
|
|
anetta418 Prokonsul
Dołączył: 24 Maj 2009 Posty: 3096 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Siedlce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:41:45 01-08-12 Temat postu: |
|
|
Rozdział 27
Rankiem, kiedy się obudziła i zobaczyła, że nie ma obok niej Daniela sądziła, że ta namiętna noc była snem. Jednak fakt, ze była naga świadczył, o czym innym. Usiadła, więc na łóżku szczelnie opatulając się prześcieradłem i analizowała, czemu w takim razie blondyna nie ma obok niej? Pewnie uznał to za błąd i dlatego zwiał nim się obudziła. Przeleciało jej przez myśl. Szybko jednak odgoniła tą bzdurę ze swojej głowy. Przecież w nocy był taki czuły i namiętny, że to nie mogło być błędem. Nie mógł udawać miłości, bo czuła ją w każdym pocałunku a także dotyku. Więc czemu go nie ma? Zapytała jeszcze raz samą siebie i ze zdenerwowania zerwała się z łóżka jak oparzona. Wtem spostrzegła spadająca na ziemię kartkę, pochyliła się by ją podnieść. Mając ją już w swoich dłoniach podniosła się do pionu i zaczęła czytać.
Kochanie pojechałem z twoim bratem do Pauli niedługo wrócę. Kocham cię Daniel.
PS. Mam nadzieję, że nie żałujesz, bo jeśli chodzi o mnie to mogę takie noce spędzać z Tobą do końca życia.
Lekko się uśmiechnęła na wspomnienie owej nocy. Czy żałowała? Ależ skąd! I też chętnie powtórzyłaby ową noc, pomyślała. Po czym rozmarzona pobiegła pod prysznic nie minął kwadrans jak wróciła do sypialni odświeżona i szczęśliwa jak nigdy. Ubrała się w letnią różową sukienkę i czarne sandałki na niewysokim obcasie, następnie zrobiła sobie lekki makijaż i rozczesała swoje długie włosy tak by opadały na ramiona. Będąc już gotowa udała się do pokoju córki.
- Witaj słonko. – Powiedziała na widok podnoszącej się z łóżka Sofii.
- Witaj mamuś! – Odpowiedziała mała z uśmiechem na twarzy.
Po całusach, jakie obie złożyły na swoich policzkach brunetka kazała córce iść się umyć sama zaś poszła do kuchni przygotować śniadanie. Humor towarzyszył jej cały czas, co było widać nie tylko w wyrazie jej twarzy, a także dało się słyszeć, gdy śpiewała smażąc naleśniki. O tak naleśniki ukochane danie Sofii i Daniela jej zresztą też. Będąc tak szczęśliwa nawet nie zauważyła jak jej dziecko weszło do kuchni dopiero, gdy zapytała.
- Mamuś czyżbyś wygrała w totka?
Odwróciła się zaskoczona. Mała stała w drzwiach i patrzyła na nią z uwaga jak gdyby matka miała wypisane na czole WARIATKA. Victoria widząc ta dziwną minę uśmiechnęła się.
- Wygrałam coś więcej kochanie. – Odparła uradowana przekręcając na patelni placka.
-, Czyli co? – Zapytała córka siadając przy stole.
- Mam Ciebie i twojego tatusia, czy można chcieć czegoś więcej? – Zapytała dając jej żartobliwego pstryczka w nos.
- No nie, ale przecież tatuś nie mieszka z nami. – Rzekła ze smutkiem na twarzy.
- Masz rację kochanie nie mieszka, ale myślę, że niedługo będzie. – Odpowiedziała nalewając kolejną porcję ciasta na patelnię.
- Jak to?! – Zapytała zdziwiona nic nie rozumiejąc. – To znaczy fajnie, ale Lor…
- Powiem ci coś w sekrecie, dobrze. – Wtrąciła się Vici nim córka skończyła zdanie. – Ja i tatuś pogodziliśmy się, więc jak tylko tatuś uporządkuje różne sprawy zamieszka z nami. – Dodała jak tylko mała skinęła głową, że zamienia się w słuch.
-, Ale super! – Krzyknęła uradowana.
- I wiesz, co, pewnie zaraz tu będzie.
- Skąd wiesz? – Zapytała zaskoczona.
- Wiem, bo tu spał i rano nim wyszedł napisał mi, że jedzie z wujkiem Martinem załatwić pewną sprawę i niedługo wróci. Tak, więc moja panno musimy spieszyć się ze smażeniem naleśników, bo na pewno będą głodni. – Powiedziała czochrając blondynkę po włosach.
-To ty mamuś smaż, a ja nakryję do stołu. – Powiedziała zrywając się od stołu.
- Jesteś aniołem maleńka kocham cię.
- Ja Ciebie też mamo.
*******************
W drodze do domu Martin nie odzywał się ani słowem. Daniel też nie próbował nawiązać rozmowy gdyż doskonale wiedział, że jego szwagier w tej chwili potrzebuje jedynie swojego towarzystwa. Szczególnie teraz, gdy miał tyle na głowie. A i blondyn miał, o czym myśleć. Wczorajsza noc dała mu nadzieję, a teraz, gdy nastał ranek zaczął się obawiać, że Victoria uzna to za błąd. I pogoni go w diabły, czego nie chciał. Bo wtedy jego serce pękłoby z rozpaczy. Będąc już na podjeździe serce zaczęło bić mu jak szalone. Bał się po raz pierwszy cholernie bał się odtrącenia z jej strony. Wiedział, że jednak musi stawić się temu czoła i wejść do środka by przekonać się ile dla niej znaczy. Co prawda w chwili, kiedy się kochali, a nawet już po dała mu odczuć na różne sposoby jak wielkim darzy go uczuciem, obawiał się jednak, że mogła zmienić zdanie i nie ze chce dać mu kolejnej szansy? Przecież już kiedyś ją skrzywdził mogła obawiać się, że zrobi to ponownie. Z ciężarem w sercu wszedł do mieszkania zaraz za brunetem. Widząc jednak roześmianą Victorię wybiegająca z kuchni w towarzystwie swojej córki zrozumiał, że nie żałowała.
- Cześć chłopaki zrobiłyśmy śniadanie, macie ochotę? – Zapytała posyłając mu zniewalający uśmiech.
- Jasne. – Odparł z ulga w głosie nim Sofia wpadła mu w ramiona.
- Cześć tatuś! – Krzyknęła rzucając mu się na szyję jak tylko przykucnął widząc, że biegnie w jego stronę.
- Cześć księżniczko. – Odpowiedział obejmując ją w pasie jednocześnie składając buziaka na jej policzku.
- No to, co zapraszam do kuchni. – Wtrąciła się Vici tym razem spoglądając na zasmuconego brata.
- Ja dziękuję nie jestem głody, ale wam życzę smacznego.- Odparł wymuszając uśmiech. – A teraz wybaczcie pójdę do siebie. – Dodał, po czym ruszył na górę.
Victoria i Daniel wymienili spojrzenia, po czym wzięli małą za ręce i ruszyli do kuchni.
-, Czemu wujek jest smutny? – Zapytała Sofii, której uwadze nie uszedł nastrój Martina.
- Wujka boli głowa. – Odpowiedzieli oboje jak na zawołanie.
Dziewczynka natychmiast spojrzała na nich podejrzliwie, po czym cała trójka zaczęła się śmiać. Chwilę później siedzieli już przy stole zajadając się smakowitymi naleśnikami planując jednocześnie, co będą robili przez resztę dnia.
*******************
Nie wiedziała jak długo leżała zalana łzami, ale gdy wyschły wstała z podłogi i ruszyła do salonu na kanapę. Najchętniej teraz by umarła gdyby nie fakt, że pod sercem nosiła w sobie nowe życie. Owoc miłości jej i Martina. Dziecko, które przez głupotę i ślepotę własnej matki zostało bez ojca. Bo gdyby nie zaślepiła ją siostrzana miłość do Itana ona i brunet byli by teraz razem i z niecierpliwością oczekiwaliby narodzin tego maleństwa. A tak została sama. Całkiem sama. Rodzice nie żyli, Martin jedyna osoba, która kochała ją bezwarunkowo przez jej głupotę teraz ją nienawidził i zostawił. W sumie to ona sama go porzuciła wierząc w każde słowo brata. No i Itan człowiek, którego kochała i dla którego była gotowa na wszystko mimo jego paskudnych wad i okropnego charakteru. Nie dość, że ją wykorzystał to jeszcze zniszczył jej szczęście. I dlaczego? Po co? Nie wiedziała, ale jedno wiedziała na pewno po tym, co zrobił nie chciała go znać. Wiedziała też, że za nim na dobre skreśli go ze swojego życia musi spotkać się z nim po raz ostatni. Chciała usłyszeć całą prawdę by uzyskać odpowiedzi na krążące pytania w jej głowie. Liczyła, że może one sprawią, iż będzie wiedziała, co dalej ma począć ze swoim życiem? W tej chwili nie miała siły na starcie z Itanem, bo jeszcze nie pozbierała się po zajściu z Martinem. Siedziała, więc do południa na sofie wspominając szczęśliwe chwile spędzone z rodzicami, a także z brunetem. Dopiero dźwięk telefonu sprawił, że wstała z miejsca i wróciła do rzeczywistości. Otarła szybko łzy i podniosła słuchawkę.
- Słucham?- Zapytała starając się by jej głos brzmiał jak najbardziej naturalnie.
- Dzień dobry nazywam się Dylan Silver czy mam przyjemność z Panią Paulą Herrera?
- Tak, a z kim ja mam przyjemność? – Zapytała, gdyż ani imię ani nazwisko, które podał ów rozmówca nic jej nie mówiło.
- Jestem prywatnym detektywem i bardzo chciałbym się z Panią spotkać.
- Detektywem? – Zapytała zdziwiona. – Ale ja nie wynajmowałam żadnego detektywa, więc nie rozumiem, w jakim celu mielibyśmy się spotykać?
- Pani nie, ale wynajęła mnie Pani siostra, która pragnie się z Panią zobaczyć.
- Moja siostra?! – Zapytała jeszcze bardziej zdziwiona niż po tym jak oświadczył jej, kim jest.
- Tak, Pani siostra. A dokładnie Pani i Pana Itana. – Rzekł ze spokojem w głosie.
- Proszę Pana musiała zajść jakaś pomyłka, bo poza Itanem ja nie mam rodzeństwa. Odkąd pamiętam byłam tylko ja i It tak, więc, Pan wybaczy, ale żadnego spotkania nie będzie.
Powiedziała, po czym odłożyła słuchawkę uznając faceta za wariata lub naciągacza. Niestety to, co powiedział gdzieś głęboko utkwiło jej w głowie i po, mimo, że starała się zapomnieć o tej dziwnej rozmowie nie potrafiła. W końcu mając dość zadawania sobie pytań na coś, na co na pewno sama sobie nie odpowie usiadła przy biurku i włączyła laptopa. Szybko wpisała imię i nazwisko detektywa, którego o dziwo także nie zapomniała i jak tylko znalazła do niego kontakt zadzwoniła. Już po pierwszym sygnale odebrał.
- Dzień dobry z tej strony Paula Herrera ja…
- Spodziewałem się Pani telefonu. – Rzekł nim skończyła zdanie.
Po kilku minutowej rozmowie, z której dowiedziała się jedynie jak jej rzekoma siostra ma na imię i, że jest najstarsza z całej trójki umówiła się na spotkanie z Dylanem już na następny dzień. Sprawa z nowym członkiem rodziny tak bardzo pochłonęła jej myśli, że na chwilę zapomniała o kłopotach, z Itanem i Martinem.
*****************
Po zjedzonym śniadaniu Sofia grzecznie podziękowała i udała się na górę razem z talerzem naszykowanym dla Martina. Victoria zaś wzięła się za zmywanie w chwili, kiedy do blondyna zadzwonił telefon. Nie wiedziała, kto dzwoni, bo mężczyzna z rozmową przeniósł się do salonu, ale czuła, że po tym telefonie jej humor może ulec zmianie. Nie chciała jednak zaprzątać sobie tym głowy i skupiła się na myciu talerzy. Nagle drgnęła, gdy ukochany objął ją w tali i pocałował w szyję.
- Pięknie wyglądasz i tak seksownie, że gdybyśmy tylko byli sami…
- Lepiej nie kończ, bo się zapomnę i zedrę z Ciebie to ubranie. – Rzekła kładąc talerze do zlewu i odwracając się w jego stronę.
- Prędzej ja to zrobię, bo ta twoja sukienka jest dość skąpa. – Rzekł lustrując ją wzrokiem od dołu do góry udając, że ten wyzywający strój mało mu się podoba.
- Może i skąpa, ale marzysz by mnie w niej posiąść, prawda?- Zapytała szepcząc mu wprost do ucha tak seksownym głosem jak tylko potrafiła.
Ciepło jej oddechu muskającego jego szyję podziałał natychmiast niewiele myśląc i cholernie jej pragnąc złapał ją za pośladki, uniósł jak gdyby ważyła tyle, co piórko i posadził na kancie zlewozmywaka. Chcąc zachować równowagę oplotła go dłońmi wokoło szyi, a nogami wokoło bioder.
- Doigrałaś się moja pani. – Rzekł z cwaniackim uśmiechem na twarzy, po czym wsunął dłoń w jej włosy i przytrzymując za kark przyciągnął ja do siebie tym samym wpijając swoje usta w jej wargi.
Nawet się nie opierała tylko natychmiast rozchyliła usta z przyjemnością przyjmując jego język do wnętrza swoich warg. Całowali się namiętnie i zachłannie jak gdyby nie robili tego od wieków. Z ledwością łapali powietrze jednak żadne z nich nie chciało przerwać tego szalonego tańca języków sprawiających im taką przyjemność. Dłoń Daniela trzymająca jej kark nagle zaczęła zsuwać się w dół, zaś druga błądziła między udem, a jej gorącą i wilgotną kobiecością. Drżała pod dotykiem jego silnych a zarazem delikatnych dłoni, z każdą sekundą czuła jak podniecenie rośnie w niej jak szalone. Wiedziała, że to, co teraz się dzieje jest jeszcze większym szaleństwem niż to, co wydarzyło się w nocy. Wiedziała, że w każdej chwili ich córka lub jej brat mogą ich nakryć, ale nie potrafiła przerwać tej cholernie szalonej zabawy. Tak długo na niego czekała, tak strasznie tęskniła, że teraz pragnęła jak najdłużej cieszyć się jego obecnością, pocałunkami i dotykiem. I pewnie gdyby nie kolejny telefon oddałaby mu się na rogu zlewu zapominając, że na górze bawi się jej dziecko. Blondyn także nie chętnie wypuścił ją ze swych objęć i jeszcze niej chętnie odebrał telefon. Ona w tym czasie doprowadziła się do porządku i skończyła zmywać. Kiedy weszła do salonu była pewna, że ukochany jeszcze rozmawia, ale zastała go stojącego przy oknie? Podeszła, więc po cichu i wsunęła dłonie pod jego ramiona tym samym kładąc ręce na jego klatce piersiowej. Nie musiała widzieć jego twarzy by wyczuć, że owy telefon zepsuł mu humor.
-, Co się stało? – Zapytała opierając głowę o jego plecy.
- Za dwa dni mam być w Los Angeles, jeśli nie Lorena sama się tu zjawi. – Odpowiedział ściskając tak mocno telefon w dłoni, że aż pobielały mu kostki.
- Tak ci powiedziała?- Zapytała, chociaż doskonale, że ta kobieta była zdolna do takich czynów.
- Tak. – Odparł odwracając się w jej kierunku.
- I co zamierzasz? – Zapytała, chociaż czuła, że odpowiedź się jej nie spodoba. Z drugiej zaś strony liczyła, że blondyn ją zaskoczy i powie, że nie jedzie do L.A.
- Przykro mi, ale muszę tam jechać. – Rzekł z powagą na twarzy.
-, Czyli to koniec? No jasne, że tak … Chciałeś sprawdzić czy wiąż jestem tak głupia i naiwna i postanowiłeś mnie uwieść by się przekonać czy ta smarkula, która się w Tobie zakochała nadal coś do Ciebie czuje. A teraz, gdy się już przekonałeś, że, mimo iż jestem starsza nadal jestem naiwna i cię kocham, odchodzisz! Odchodzisz, bo Ty też kochasz … Tyle, że nie mnie, a Ją! Zawsze ją kochałeś… Zawsze, wiedziałam o tym i nie wiem, czemu do dziś dnia łudziłam się, że kiedyś pokochasz mnie! – Mówiła coraz to głośniej załamującym się głosem, a z jej oczu płynęły gorzkie i gorące łzy rozczarowania i bólu.
Stał spokojnie i słuchał tych bredni z każdym słowem jego zdenerwowanie rosło. Mimo to poczekał aż powie mu wszystko, co ma do powiedzenia, dopiero, gdy zamilkła przemówił.
- Powiedziałem, że muszę tam jechać, ale nie powiedziałem, że nie wrócę. Czy Ty myślisz, że po tym jak cię odzyskałem mógłbym cię teraz zostawić od tak?! Sądzisz, że po tylu latach cierpień z powodowanych utratą Ciebie pozwoliłbym teraz komukolwiek stanąć nam na drodze? Kocham cię … Zakochałem się w Tobie już wtedy tylko byłem zbyt głupi i dumny oraz zbuntowany by się do tego przyznać. – Spoglądając jej głęboko w oczy.
- Wtedy to znaczy, kiedy? – Zapytała zaskoczona jego wyznaniem.
-, Kiedy dowiedziałem się, że mam cię poślubić wściekłem się i to bardzo. Powodów było wiele, pierwszy to taki, że kazano mi zrobić coś, co nie było moją decyzją. Drugi, że chciano mnie rozdzielić z kimś, kogo kocham, czyli Lorena. Przynajmniej wtedy tak sądziłem, iż to właśnie ją kocham. Trzecim powodem było to, że poczułem się oszukany przez Ciebie. Nie mogłem pojąć jak mogłaś być moją przyjaciółką i ukrywać, że się we mnie zakochałaś. Zawsze uważałem, że jesteśmy ze sobą całkowicie szczerzy, aż tu nagle słyszę takie coś. Przystałem na ten ślub, bo nie miałem wyboru, ale wtedy też postanowiłem zrobić wszystko byś mnie znienawidziła, sam też próbowałem znienawidzić Ciebie. Bóg mi świadkiem, że próbowałem, ale jesteś tak piękna, dobra i wyjątkowa, że zamiast nienawiści zrozumiałem, że Cię kocham i to od dawna. Zakochałem się w Tobie w dniu, kiedy to pierwszy raz zobaczyłem cie na schodach twego domu. Pamiętam dokładnie padał deszcz a Ty mimo wszystko siedziałaś delektując się każdą kroplą jak gdyby to był jakiś magiczny pył. I już wtedy zawładnęłaś moim sercem, ale nie chciałem sam przed sobą się do tego przyznać. Nie wiem jak i kiedy, ale wiem, że gdy to pojąłem było już za późno. Wyrządziłem ci tyle krzywdy i przykrości, że potem nawet nie śmiałem prosić o drugą szansę. Dlatego też, kiedy powiedziałaś, że zwracasz mi wolność nie sprzeciwiłem się, gdyż uważałem, że skoro ja nie dałem ci szczęścia ktoś inny to zrobi. Pozwoliłem ci odejść byś wreszcie zaznała szczęścia i miłości, której ja ci odmówiłem, chociaż kochałem cię już w dniu naszego ślubu.
Stała i słuchała każdego słowa nie tylko ze zdziwieniem na twarzy, ale też z niedowierzaniem. Była poruszona, ale i zła. Zła, że tyle lat ukrywał swoje uczucia, że tyle lat utracili, bo on bał się przyznać do miłości, jaką ją obdarzył. Otarła łzy, a gdy ją objął nie zaprotestowała.
-, Dlaczego tak bardzo chciałeś uciec od tej miłości? – Zapytała spoglądając mu w oczy.
- Bałem się. – Odparł zgodnie z prawdą.
- Bałeś się?! – Zapytała z niedowierzaniem.
- Tak bałem się. Bałem się, że jeśli pozwolimy sobie by nasz przyjaźń przerodziła się w coś więcej, a potem nam nie wyjdzie na zawsze utracimy to, co nas łączy. Wolałem trwać przy Tobie, jako przyjaciel, ale mieć pewność, że zawsze będziemy razem. – Rzekł głaszcząc jej policzek.
- A i tak nasz przyjaźń przepadła. – Stwierdziła ze smutkiem na twarzy.
- Wiem i to ja jestem temu winien. Gdybym przyznał się do swoich uczuć…
- A teraz … czy teraz jesteś gotowy walczyć o nas i naszą miłość? – Zapytała nie dając mu dokończyć zdania.
- Kocham cię i już nigdy nie pozwolę ci odejść. – Powiedział obejmując rękoma jej twarz. Nigdy! - Dodał widząc wahanie w jej oczach, po czym pochylił się do jej ust i zatopił swoje wargi w jej.
Szczęśliwa zarzuciła mu ręce na szyję i z całą przyjemnością odwzajemniła pocałunek.
Tymczasem Sofia zapukała do pokoju, w którym to ukrył się Martin. Zamyślony szybko otrząsnął się słysząc jak ktoś dobija się do drzwi.
-, Co jest? – Zapytał podnosząc się z pozycji leżącej do siedzącej.
- Mogę wejść?- Usłyszał cichy głosik swojej siostrzenicy.
- Jasne skarbie. – Odparł szybko chowając zdjęcia swojej żony, które to kilka chwil wcześniej oglądał.
Jak tylko jej uśmiechnięta twarzyczka pojawiła się w wejściu na jego twarzy także pojawił się uśmiech?
- Przyniosłam ci naleśniki. – Powiedziała z lekką niepewnością w głosie. – Wiem wujku, że nie chciałeś jeść, ale…
- Nie chciałem, ale teraz widząc jak smacznie wyglądają zgłodniałem. – Rzekł uśmiechając się do małej i dłonią zapraszając ją w swoją stronę.
Zadowolona, że brunetowi się poprawiło szybko podeszła do łóżka i wręczyła mu talerz pełen naleśników. Następnie usiadła obok niego i czekała aż zacznie jeść. Nie miał ochoty, chociaż potrawa naprawdę wyglądała smakowicie, jednak nie chciał też by małej zrobiło się przykro, a także pragną ukryć przed nią swój podły nastrój. Tak, więc wziął jednego i zaczął jeść. Widząc to dziewczynka natychmiast uśmiechnęła się od ucha do ucha.
- Świetne są, co nie?! – Zapytała chcąc jakaś zacząć rozmowę.
- Tak przepyszne skarbie.
- Wujek, mama mówiła, że boli cię głowa, ale chociaż jestem mała to mam oczy i widzę, że jesteś smutny. Powiesz mi, dlaczego?
W tym momencie kęs, którego wziął stanął mu w gardle. Nie chciał okłamywać dziecka, jednak prawdy też nie mógł jej powiedzieć. Fakt Sofia była bardzo mądra i spostrzegawcza, ale nie na tyle duża by opowiadać jej o jego rozpadzie małżeńskim. Zaczął wolno rzuć jedzenie by w ten sposób zyskać na czasie. Myślał jak wyjaśnić siostrzenicy swój stan, ale jak na złość nic nie chciało wpaść mu do głowy. I wtedy go zaskoczyła po raz kolejny.
- Pokłóciłeś się z ciocią Paulą, prawda?
- Tak skarbie. – Odparł nie mając siły zaprzeczyć.
- Domyśliłam się, bo widziałam walizkę. – Wyjaśniła. – Nie martw się wujku ciocia cię kocha i jestem pewna, że niedługo się pogodzicie. – Dodała przytulając się do niego.
- Niestety kochanie tym razem to nie takie proste. – Odparł wiedząc, że sprawa jest bardziej poważna niż Sofia zdaje sobie z tego sprawę.
- Jest czy nie, ja mimo wszystko jestem pewna, że się pogodzicie. – Rzekła z całkowitym przekonaniem.
- A skąd ta pewność kochanie? – Zapytał z lekkim uśmiechem na twarzy widząc jej zaciętą minę pełną przekonania.
- Prosiłam Bozię by mama i tato się pogodzili. Wysłuchała mnie, wysłucha i teraz, bo za Ciebie i ciocię też się pomodlę dziś wieczorem.
Nie odpowiedział tylko się uśmiechnął. Nie wierzył, że za sprawą Boga on i Paula znowu będą razem i nie chodziło oto, że był niewierzący. Bo tak naprawdę był bardzo wierzącym człowiekiem jednak nie wszystko zależy od Boga, a sporo także od ludzi. Paula go zawiodła, on sam, chociaż bardzo ją kochał nie potrafił zapomnieć i wybaczyć ów czynu. Wiedząc też, że będzie mu ciężko żyć obok niej, ale bez niej postanowił wyjechać. Nim jednak to zrobi musiał doprowadzić jeszcze kilka spraw do końca. A skoro jeszcze nie są załatwione uznał, że wykorzysta jak najlepiej czas i spędzi z rodziną go jak najwięcej nim całkowicie ją zostawi. Szybko skończył posiłek, a potem wziął małą za rękę i zszedł z nią na dół.
- No to, co idziemy na lody? – Zapytał spoglądając na tulących się do siebie Victorię i Daniela.
Zakochana para spojrzała na niego ze zdziwieniem jednak zaraz przystanęła na ową propozycję widząc za czyją sprawą brunet nagle się rozpogodził.
*****************
Kiedy otworzyła drzwi i zobaczyła go na progu swojego domu zamarła ze zdziwienia? Bez podania przyczyny tak po prostu ją zostawił, a teraz nagle zjawia się jak gdyby nigdy nic. I pewnie zatrzasnęłaby mu drzwi przed nosem gdyby nie jej miękkie serce. Widząc, że jest podbity zaprosiła go do środka.
-, Co ci się stało? – Zapytała na wstępie, lecz dość chłodnym tonem by zrozumiał, że nie jest mile widziany.
- Ten sukin… To znaczy mąż mojej kochanej siostrzyczki tak mnie urządził. – Burknął wdzierając się do środka jak by to było naturalne.
- Wcale się nie dziwię. – Odparła zgodnie z prawdą.
Sandra doskonale wiedziała, jaki numer Itan wyciął Pauli, a informatorem był nie, kto inny jak Daniel. Blondyn także jasno się wyraził, że nie chce więcej siostry widzieć w towarzystwie tego debila. Co prawda czerwono włosa gdyby się uparła to ani matka ani brat nie powstrzymaliby jej przed dalszymi randkami z Item? Jednak ona sama po tym jak ją zranił nie chciała mieć z nim nic wspólnego. On zaś słysząc jej słowa odwrócił się w jej stronę i patrząc dość srogo w jej oczy zapytał.
- Bronisz go?!
- Nie bronię, bo w sumie ta sprawa mnie nie tyczy, ale uważam, iż miał powód do tego by obić ci gębę. – Odpowiedziała z pełną szczerością.
- Kochanie jak możesz? – Zapytał z oburzeniem chcąc ją objąć.
Szybko jednak odsunęła się na bezpieczną odległość.
- Nie dotykaj mnie i nie mów do mnie kochanie. – Warknęła.
- Sandra, co z Tobą?! – Zapytał zdziwiony jej zachowaniem.
- Ze mną?! To z Tobą coś nie tak! Bajerujesz mnie, a gdy zdążyłam się w Tobie zakochać nagle znikasz bez większych, wyśnień. I teraz, gdy nagle potrzebujesz pomocy, wsparcia w tych swoich brudnych zagrywkach przylatujesz do mnie? O nie Itan, ja ci nie pomogę ani cię nie wesprę, bo to, co robisz jest podłe! – Krzyknęła wściekła i oburzona po całości.
- To nie tak. Ja po prostu nie chcę by ten baran odebrał mi siostrę. A co do Ciebie… - Próbował tłumaczyć by jakoś załagodzić sytuację, ale na próżno, bo zaraz mu przerwała.
-, Co do mnie to postawiłeś sprawę jasno! Zabawiłeś się, a potem kazałeś spierdalać, gdy okazałam się niepotrzebna. Zaś, jeśli chodzi o Paulę to gdybyś naprawdę ją kochał, gdyby na serio ci na niej zależało nie rujnowałbyś jej szczęścia tylko jeszcze cieszył razem z nią! Żal mi cię Tan, bo nie masz ani serca ani rozumu a jedynie wybujałe ego i przeogromny egoizm, przez który kiedyś zostaniesz sam! Całkiem sam! – Wrzasnęła sądząc, ze dopiero wtedy coś do niego dotrze.
-Wiesz masz rację postąpiłem źle. Przychodząc tutaj! – Powiedział, po czym wyszedł trzaskając drzwiami.
Wściekła złapała wazon stojący na stoliku i rzuciła nim z całej siły, jaką posiadała. Niestety trafił jedynie w drzwi rozsypując się w drobny mak. Teraz żałowała, że w ogóle go wpuściła, że zlitowała się widząc jego pokiereszowaną buzię. Zranił ją jak wiele innych osób, ale go kochała i chyba tylko, dlatego nie rozwaliła mu tej głupiej głowy. Była jednak wściekła na siebie, że znając jego wady i przewinienia nadal darzyła go uczuciem. Liczyła jednak, że wyjazd do Barcelony pozwoli jej zapomnieć o nim na dobre.
|
|
Powrót do góry |
|
|
CamilaDarien Wstawiony
Dołączył: 15 Lut 2011 Posty: 4094 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Cieszyn Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:50:14 02-08-12 Temat postu: |
|
|
Moje miejsce |
|
Powrót do góry |
|
|
natalka0125 Mocno wstawiony
Dołączył: 25 Sie 2011 Posty: 6303 Przeczytał: 21 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Polska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:15:52 02-08-12 Temat postu: |
|
|
Odcinek cudowny Victoria i Daniel szcześlwi on jej powiedział że ją kocha i chce z nią być jedynom przeszkodą do ich szczęścia jest Lorena jak ja nie znoszę tej baby i niech Daniel jej pokaże jej miejsce . Paula żałuje tego że nie uwierzyła ukochanemu mam nadzieje że Martin się opamięta i się dowie że jego żona jest w ciąży i do niej wróci .
Maria & Esteban Juntos para siempre
Maria & Max
|
|
Powrót do góry |
|
|
anetta418 Prokonsul
Dołączył: 24 Maj 2009 Posty: 3096 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Siedlce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:33:05 06-01-13 Temat postu: |
|
|
Po długiej nieobecności w końcu coś naskrobałam mam nadzieję ,że napływ mojej weny nie był chwilowy i teraz rozdziały zaczną pojawiać się częściej. Przepraszam wszystkich za tak długie oczekiwanie na rozdział niestety na wenę nie mam wpływu. Na brak czasu także. Nie wiem czy rozdział wam się spodoba w ogóle , gdyż po tak długiej przerwie mogłam wypaść z rytmu dlatego pozostawiam go waszej ocenie. Życzę miłego czytania
Rozdział 28
Wycieczka do miasta natychmiast poprawiła humor Martinowi, a tym samym jeszcze bardziej Victorii. Cała czwórka dopiero na wieczór wróciła do domu, bo po lodach udali się nad jezioro, a potem do muzeum i kina. Sofia, rzecz jasna zasnęła już w aucie. Dlatego jak tylko weszli do środka, Daniel zaniósł małą do jej sypialni. Tymczasem brunetka wraz z bratem zabrali się za przygotowanie kolacji. Po kwadransie, kiedy Daniel zszedł na dół, rodzeństwo siedziało już przy stole i czekało na niego.
- Szwagier, czyżbyś zasnął razem z córką czy nie umiałeś jej rozebrać do piżamki? - Zapytał żartobliwie brunet.
- Ani jedno, ani drugie. Po prostu się przebudziła i poprosiła o przeczytanie bajki. – Odparł, zajmując sobie miejsce przy stole.
- Pytałeś czy jest głodna? - Zapytała nagle Victoria.
- Owszem i jej odpowiedź była, cytuję: PRZECZYTAJ MI BAJKĘ TATO.
- Ten dzień ją wykończył. - Skwitowała Vici, spoglądając z uśmiecham na ukochanego i brata.
- Szczerze to ja także padam z nóg, zjem i spadam pod prysznic, a potem spać. - Odezwał się Martin, porywając w dłoń kanapkę.
Po tych słowach nastała cisza, gdyż każde z nich skupiło się na posiłku. Kilka minut później brunetka i blondyn zostali sami. Vici wstała od stołu i zaczęła zbierać naczynia, nie doszła jednak do zlewu, gdy na jej drodze wyrósł Daniel.
- Zostaw to, rano pozmywam. – Rzekł, zabierając z jej dłoni brudne naczynia.
- Kochanie, ale...
- Ciii... Idziemy do sypialni. – Rzekł, biorąc ją na ręce. - Musimy porozmawiać. - Posłał jej pytające spojrzenie.
- Porozmawiać, mówisz? - Zapytała z figlarnym uśmiechem.
- Owszem, jednak dalej strzelaj takie seksowne minki, to nie wiem czy zdążymy zamienić choć słowo. – Odpowiedział, otwierając drzwi jej sypialni.
- To chcesz gadać czy nie? – Zapytała, wciąż się z nim drocząc i całując jego szyję, do której w danej chwili miała świetny dostęp.
- Lubisz mnie drażnić, prawda? – Zapytał, udając złego.
- Ja?! No kochanie, gdzież bym śmiała? – Zapytała, udając niewiniątko jednocześnie, stawiając stopy na podłodze, kiedy Daniel zamknął drzwi od pokoju i opuścił ją w dół.
Zamierzał coś powiedzieć, ale nim otworzył usta, jej słodkie wargi przylgnęły do niego z taką siłą, że aż wpadł na drzwi. Jej język badał wnętrze jego ust tak dokładnie, delikatnie, a zarazem namiętnie, iż całkowicie zapomniał, o czym chciał rozmawiać. A gdy jej ciało przylgnęło do niego i ciepło z niego bijące poczuł na całym swoim ciele, zapomniał już całkowicie o wszystkim. Jej drobne i delikatne palce szybko odnalazły guziki na jego koszuli i zaczęła je rozpinać tak szybko jakby parzyły. Jego dłonie wędrowały po jej plecach, schodząc w dół. Drżała pod wpływem dotyku jego męskich, jakże delikatnych rąk. Oszalała w chwili, kiedy złapał ją za pośladki i uniósł lekko do góry tak, by jej nogi mogły opleść jego biodra. Namiętność z jaką się całowali, wzbudzała w nich coraz większe podniecenie. Nagle role się odwróciły i teraz to ona plecami opierała się o drzwi, on zaś wyszukał dłońmi pod jej sukienką koronkowych majteczek, po czym zerwał je szybciej niż się zorientowała.
- Chyba ktoś tu jest bardzo napalony. - Odezwała się, zrzucając z niego koszule, po tym jak w końcu udało się jej rozpiąć ostatni guzik.
- Mam przestać? - Zapytał z powagą na twarzy.
Rzecz jasna wcale nie miał zamiaru tego robić, ale skoro ona mogła z nim pogrywać, to czemu nie on? Jej spojrzenie natychmiast spiorunowało go.
- Broń Boże, inaczej spłonę tu żywcem z podniecenia. – Odparła, po czym wpiła się znowu w jego usta.
Słodycz jej ust natychmiast wywołała w nim kolejną falę pożądania, jej delikatne palce gładziły jego szyję i plecy z sekundy na sekundę coraz bardziej płonął, ta kobieta wyzwalała w nim takie żądze, że przestawał nad sobą panować. Szybko sięgnął do rozporka przy swoich spodniach, rozpiął go, a gdy jego garderoba opadła w dół, jego twardy i nabrzmiały do granic wytrzymałości członek wbił się w jej gorącą i wilgotną muszelkę. Jęknęła, bardziej przylegając do jego nagiego torsu. A kiedy zaczął się poruszać w niej pchnięcie za pchnięciem, wiła się jak kotka. Im głośniej jęczała, tym szybciej Daniel poruszał się w niej, a gdy nadeszło spełnienie oboje zatracili się w chwili rozkoszy i zapomnieli o całym świecie. Ich igraszki nie skończyły się jednak po numerku przy drzwiach, potem kochali się jeszcze dwa razy, by na koniec zasnąć jak małe dzieci w swoich ramionach.
*******************
Następnego dnia
Po śniadaniu udał się do garażu, by zająć czymś ręce, jak i myśli kłębiące się na okrągło w jego głowie. Paula, to ona wciąż nie dawała mu spokoju, w każdej sekundzie mijających dni i nocy krążyła w jego myślach. Gdyby miał pracę, rzucił by się pewnie w jej wir i jakoś starał się żyć. Niestety przez bagno w jakie wpakował go Itan, został nie tylko bez żony, ale także i pracy. Sofia była jego lekiem na smutki, ale w tej chwili mała była na mieście z Victorią i Danielem. Tak więc on będąc sam w domu, postanowił pogrzebać przy swoim starym motorze, który kiedyś był całym jego życiem. Ukochana maszyna przestała się dla niego liczyć, gdy w jego życiu pojawiła się piękna blondynka o błękitnych oczach z uśmiechem anioła na twarzy.
- Dość! - Upomniał siebie, czując, że znowu zaczyna wspominać ex małżonkę.
Zakasał rękawy i kucnął przy motocyklu, by zagłuszyć myśli i bardziej skupić się na robocie, włączył radio w telefonie i wsadził słuchawki do uszu, po czym przystąpił do pracy. Grzebanie przy motorze odciągnęło go od bolesnych spraw, a także uspokoiło. Dwie godziny później usmarowany po całości, odłożył narzędzia i wstał z zamiarem napicia się kawy. Nie doszedł jednak do drzwi, gdy przed nim nagle wyrosła blondynka.
- Cześć. - Odezwała się z lekkim przestrachem w głowie.
- Czego chcesz? - Zapytał zimnym tonem, nie bardzo ciesząc się na jej widok.
- Porozmawiać. – Odpowiedziała, ściskając w dłoniach torebkę, chcąc ukryć zdenerwowanie.
- Paula... – Zaczął, lecz nie dane było mu skończyć, gdyż dziewczyna weszła mu natychmiast w słowo.
- Może to nic nie zmieni i wiem, że słowo przepraszam to za mało... Jednak przepraszam cię Martin za to, że byłam na tyle głupia, by w Ciebie zwątpić. Zdaję sobie sprawę, że nigdy mi tego nie wybaczysz. I pewnie masz rację, by mnie nienawidzić i mną gardzić, zasłużyłam sobie na to w pełni. Jednak chciej zauważyć, że jestem tylko człowiekiem. I chyba mam prawo popełniać błędy jak każdy z nas...
- Posłuchaj...
- Nie przerywaj mi. Obiecuję, że jak skończę wyjdę przez te drzwi i już nigdy mnie nie zobaczysz.
- Okej, słucham.
- Wiem, że Itan nie jest święty, nigdy nie był. Przymykałam oczy na jego wybryki, ratowałam jego tyłek i nawet błagałam Ciebie, byś mu pomógł chociaż wiedziałam,że jest leniem, ignorantem, egoistą, ale to mój brat. Rozumiesz, BRAT! I czy mi się to podoba, czy nie jest moją rodziną. Po śmierci rodziców zostałam mu tylko ja i obiecałam, że otoczę go opieką i miłością. Zrobiłam to, bo tak kazało mi serce. Ty dla swojej siostry czy rodziców także zrobiłbyś wszystko i kochałbyś ich bez względu na ich charakter. Nie sądziłam jednak, że It kosztem swojego ,,szczęścia" zniszczy moje. Nie wiedziałam, że to kłamstwa, by nas rozdzielić! – Mówiła, a z jej oczy spływały łzy, chociaż stała spokojnie jak na spowiedzi.
- Mogłaś mi zaufać. – Wtrącił, wzruszając ramionami.
- Ufałam ci, ufałam! Tylko, że kiedy on pokazał mi te zdjęcia, pogubiłam się. Nie byłam już pewna co jest prawdą, a co nie. To wszystko spadło na mnie tak nagle, że bezmyślnie zaczęłam działać, złożyłam pozew, mimo że wciąż się wahałam. Miałam wiele wątpliwości co do twojej zdrady i całej reszty, ale miałam też dowody. Zresztą teraz to już i tak nie ważne, bo głupia blondynka wszystko zepsuła. Nie cofnę czasu, nie odzyskam cię. Nie cieszy mnie to, ale muszę pogodzić się z karą, którą sama na siebie ściągnęłam. Przyszłam tu dziś, by cię przeprosić. I powiedzieć, że byłeś całym moim światem. I że chociaż zwątpiłam to wiedz, że kochałam cię, kocham i będę kochała, mimo że nasze drogi się rozeszły. Pamiętaj o tym, tylko o to proszę. – Dodała, przesuwając dłonią po jego policzku ten ostatni raz.
Zamknął oczy, by powstrzymać pokusę przyciągnięcia jej do siebie. Wziął trzy głębokie oddechy, a kiedy uniósł powieki jej już nie było. W pierwszej chwili miał zamiar wybiec i ją zatrzymać, ale powstrzymał się. Strach, to on go zatrzymał przed zrobieniem czegoś, czego sam do końca nie był pewien. Owszem, wciąż ją kochał, tęsknił za nią, ale czy potrafił wybaczyć, zapomnieć?
***********************
Rankiem kiedy otworzyła oczy, Daniela nie było już obok niej. Odgłosy dochodzące z dołu, świadczyły jednak o tym, że nie uciekł, co bardzo ją ucieszyło. Szybko wyskoczyła z łóżka i pobiegła pod prysznic, by kwadrans później zejść do kuchni z zamiarem zrobienia śniadania. Tam jednak czekała na nią już niespodzianka, bo ukochany wraz z córką siedzieli już przy nakrytym stole, a razem z nimi także Martin. Uśmiechnęła się, po czym każdemu z osobna dała buziaka.
- Dlaczego mnie nikt nie obudził? – Zapytała, udając lekko oburzoną.
- Bo tatuś powiedział, że w nocy długo rozmawialiście i musisz się wyspać. - Szybko wtrąciła się Sofia.
Victoria natychmiast spojrzała na Daniela wymownym spojrzeniem, delikatnie się czerwieniąc na wspomnienie owej ,,rozmowy".
- Poza tym, chciałem zrobić ci niespodziankę w formie śniadania i dlatego...
- Dobrze, nie tłumacz się już skarbie. Fakt, sen mi się przydał po naszej dłuuuugiej i wyczerpującej rozmowie. – Rzekła, podkreślając na końcu słowo rozmowa.
Mała rzecz jasna nie skapowała się, co blondyn miał na myśli, używając słowa ROZMOWA, Martin był jednak bardziej doświadczony i zbyt spostrzegawczy, by się nie połapać i dlatego słysząc ich rozmowę, parsknął śmiechem.
- Co cię tak bawi? - Zapytała zaskoczona Vici, widząc jak brat zanosi się śmiechem.
- Nie nic. – Odparł, natychmiast poważniejąc. - Po prostu znam ten ból rozmów przez całą noc. – Rzekł, uśmiechając się znacząco do siostry.
- Ej, nie gadać tylko jeść, bo zaraz wyruszamy w miasto. - Odezwał się blondyn, chcąc skończyć dość krępujący temat.
I tak godzinę później znaleźli się w największym Centrum Handlowym, by Sofia mogła sobie kupić nowe ubranka oraz zabawki. Brunetka uważała, że to zbędne, gdyż mała miała całą szafę zapełnioną garderobą, a w pokoju mnóstwo zabawek. Jednak Daniel i tak postawił na swoim, chcąc, by córka miała także od niego jakieś podarunki. Lena przyjęła ten argument za wystarczający, by zamknąć temat. Daniel zadowolony z takiego obrotu sprawy pocałował ją, a gdy ukochana zajęła się pomaganiem Sofi w wyborze sukienek, on na chwilkę uciekł po prezent dla brunetki. Nim obie się zorientowały, on już był ponownie w sklepie, w którym je zostawił. Po kilkugodzinnej przeprawie sklepowej, usiedli w pobliskiej restauracji, by zjeść obiad. Dopiero wtedy w trakcie deseru, blondyn wyjął z kieszeni marynarki podarek i położył przed Victorią.
- To dla Ciebie. – Rzekł, widząc jej pytające i zdziwione spojrzenie.
Uśmiechnęła się. Następnie wzięła pudełeczko w dłonie i otworzyła. Naszyjnik w kształcie serduszka wysadzany małymi diamentami zaparł jej dech w piersiach. Słowa zachwytu jak i podziękowań uwiązły w gardle, tak bardzo była zaskoczona i poruszona.
- Wow, ale cudo! - Dało się słyszeć okrzyk ich córki.
- Założysz czy mam zwrócić do sklepu? - Zapytał Daniel po dwóch minutach jej milczenia.
- Oczywiście, że założę! - Krzyknęła w końcu, odzyskawszy głos. - To jest prześliczne, kochanie. – Dodała, po chwili zarzucając mu ręce na szyję. - Dziękuję. - Rzekła i zaraz potem go pocałowała.
- Skoro wszyscy zadowoleni, najedzeni to możemy ruszać w drogę. - Powiedział po chwili, jak tylko Vici się od niego odkleiła.
- Wracamy do domu? - Zapytała Sofia.
- Nie słonko, jedziemy do stajni. Czeka tam na Ciebie taki mały kucyk o imieniu ,,Gwiazdka" - Wyjaśnił Daniel.
- Naprawdę?! - Zapytała podekscytowana. - Będę mogła na nim pojeździć?!
- Ależ oczywiście, przecież właśnie po to tam jedziemy, bo jeśli dobrze pamiętam moja księżniczka kocha konie. – Dodał, biorąc ją na ręce jak tylko wstali od stołu.
- Kocham cię, tatusiu! - Krzyknęła szczęśliwa, całując go w policzek.
To szczęście udzieliło się całej trójce. No bo jak tu nie być szczęśliwym, widząc, że dziecko, które jeszcze kilka dni temu walczyło o życie teraz tryska energią, radością i życiem. Victoria miała podwójne powody do radości, bo nie dość, że wreszcie córka jest zdrowa to jeszcze odzyskała ukochanego. I chociaż wciąż ciężko było jej się pogodzić ze śmiercią rodziców, przy Danielu i Sofii wszystko wydawało się dużo łatwiejsze.
- Kocham cię. – Szepnęła, biorąc go za rękę, gdy opuszczali restaurację.
- Ja Ciebie też. – Odparł szczęśliwy, że ma tak wspaniałą córkę i ukochaną.
****************
Spotkanie z Martinem sprawiło, że totalnie się rozsypała. Całą drogę do biura detektywistycznego płakała. Dlatego nim weszła do środka, najpierw wytarła łzy, odczekała kilka minut i dopiero ruszyła do środka. Po pokonaniu dwudziestu pięter, znalazła się w końcu na miejscu, będąc już całkiem spokojna jak na zaistniałą sytuację. Siostra, o której mówił dzień wcześniej była dla niej całkowitym zaskoczeniem. Sprawa jednak bardzo ją zaciekawiła i dlatego tylko postanowiła spotkać się z facetem. Po zaanonsowaniu się u sekretarki miła brunetka o zielonych oczach, wprowadziła ją do pokoju obok.
- Panie Silver, przyszła Pani Paula Herrera. - Rzekła Julia.
Po tych słowach mężczyzna uniósł głowę z nad papierów i spojrzał na blondynkę.
- Dzień dobry. – Powiedziała, nim detektyw zdążył cokolwiek powiedzieć.
Dzień dobry, Pani Herrera. – Odpowiedział, po czym zwrócił się do sekretarki. - Dziękuję Julio, możesz odejść.
Kilka sekund później jak tylko drzwi się zamknęły za dziewczyną, Dylan wstał i wskazał dłonią na fotel.
- Proszę spocząć. – Rzekł, posyłając uprzejmy uśmiech. - Przedstawiać się chyba już nie muszę? – Zapytał, ponownie zajmując miejsce za biurkiem.
- Nie, zrobił Pan to wczoraj przez telefon. - Odparła uprzejmie.
- W takim razie pozwoli Pani, że przejdę do rzeczy.
- Zamieniam się w słuch.
- Savanna, to znaczy Pani siostra, jest córką waszego ojca. Jej matka przed śmiercią poinformowała ją o tym, że kiedyś ona i Pani ojciec mieli romans, którego owocem jest Savanna. I...
- Przepraszam, że Panu przerwę, ale jaką ona ma pewność ,że jesteśmy jej rodziną? Jej matka mogła skłamać. - Powiedziała, wciąż będąc w szoku, po tym co przed chwilą usłyszała.
Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem i w tempie natychmiastowym otworzył jedną z trzech teczek, leżących na jego biurku, wyjął z niej plik papierów i podał w jej dłonie.
- Proszę, to jest akt urodzenia, badania krwi, a także przelewy bankowe od Pani ojca na utrzymanie córki.
Drżącą ręką odebrała od niego dokumenty i zaczęła je przeglądać.
- A tu są zdjęcia Pani ojca i Savanny. – Dodał, po chwili kładąc na blacie kilka fotografii.
Czytała z niedowierzaniem, z jeszcze większym przyglądała się zdjęciom. Jej przyrodnia siostra była kropla w kroplę podobna do ojca i bez badań można było udowodnić, że tych dwoje jest jednej krwi. Zrobiło się jej słabo. Zamiast radości poczuła złość.
- Dlaczego? Dlaczego teraz i po co ona chce się z nami spotkać? - Zapytała zła na ojca za romans i ukrywanie czegoś tak ważnego, a także zła, że kobieta, która jest z tej samej krwi nagle zapragnęła wkroczyć do jej rodziny. I po co, dlaczego? Pytała samą siebie.
- O to musi zapytać ją Pani już sama. - Odpowiedział brunet, spoglądając na nią z uwagą, gdyż zrobiła się blada jak ściana. - Dobrze się Pani czuje? - Zapytał z troską.
- Tak. To znaczy nie, cholera nie wiem! – Krzyknęła. podrywając się nagle do góry.
- Może wody? – Zapytał, jednak nim zdążyła odpowiedzieć osunęła się na ziemię.
Szybko doskoczył do niej widząc, że zemdlała. Wziął ją na ręce i położył na kanapie, po czym zaczął cucić. Po kilku minutach otworzyła oczy. Pochylał się nad nią ze strachem w oczach.
- Już mi lepiej. - Powiedziała szybko, by go uspokoić.
Nie zbyt przekonany wstał z sofy. Paula zrobiła to samo, jednak świat ponownie zawirował jej przed oczami. Tym razem nie upadła, bo zdążył ją złapać.
- Chyba jednak nie czuje się Pani najlepiej. – Rzekł, sadzając ją na fotelu. - Proszę tu siedzieć, a ja zadzwonię po kogoś z Pani rodziny, by zabrał Panią do domu. – Rzekł, podchodząc do biurka.
- Nie! - Krzyknęła tak szybko i głośno, że spojrzał na nią zaskoczony. – Przepraszam, nie chciałam krzyczeć, ale...
- Nie ma sprawy, tylko czy się Pani to podoba czy nie, w tym stanie nie puszczę Pani samej do domu i bez względu na to czy chcesz czy nie zadzwonię, by cię zabrali. - Po tych słowach podniósł słuchawkę od telefonu i zaczął wykręcać numer.
Do kogo dzwonił i skąd miał numer, tego nie wiedziała. To jednak teraz nie miało znaczenia. Bardziej interesowało ją jak stąd uciec, rozejrzała się po pokoju i widząc, że chwilowo mężczyzna na nią nie patrzy wstała i ruszyła do drzwi. Niestety i tym razem ponownie zakręciło się jej w głowie i po raz trzeci w przeciągu kilku minut zemdlała. A kiedy otworzyła oczy, zamarła, widząc przed sobą Martina.
Ostatnio zmieniony przez anetta418 dnia 15:34:35 06-01-13, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
natalka0125 Mocno wstawiony
Dołączył: 25 Sie 2011 Posty: 6303 Przeczytał: 21 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Polska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:18:51 06-01-13 Temat postu: |
|
|
kochana rozdział cudowny jak zawsze Victoria i Daniel i Sofia szczęśliwy jak nigdy . Paula dowiedziała się że ma przyrodnią siostrę zaczęło się jej kręci w głowie i pojawił się Martin mam nadzieje że powie u o dziecku . czekam na next |
|
Powrót do góry |
|
|
P@Tk@ Idol
Dołączył: 26 Gru 2007 Posty: 1744 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:42:25 11-01-13 Temat postu: |
|
|
odcinek świetny czekam na new |
|
Powrót do góry |
|
|
anetta418 Prokonsul
Dołączył: 24 Maj 2009 Posty: 3096 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Siedlce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:58:15 09-02-13 Temat postu: |
|
|
Rozdział 29
Przejażdżka na koniach była dobrą zabawą nie tylko dla Sofi, bo Daniel i Victoria także świetnie się bawili. Dziewczynka śmiała się w niebogłosy z radości, że wreszcie jej marzenie się spełniło. Brunetka nie mogła się napatrzeć na uśmiechniętą buzię swojej córki. Odkąd mała zachorowała, rzadko kiedy na jej twarzyczce można było dostrzeć uśmiech, a przynajmniej tak radosny jak dziś. Spojrzała na blondyna, który także wpatrywał się w córkę jak zahipnotyzowany.
- Jesteś czarodziejem. - Rzekła, posyłając mu uśmiech, który roztapiał jego serce.
Głosem i tym stwierdzeniem przywołała jego spojrzenie w swoją stronę.
- Wcale nie. - Odparł, wzruszając ramionami. - Jestem ojcem i moim obowiązkiem jest zadbać, by moja księżniczka była szczęśliwa. - Dodał, puszczając do niej oczko.
- Kocham cię. - Powiedziała, posyłając mu całusa.
Gdyby nie dzieliły ich te dwa przepiękne konie, pochłonąłby jej usta, a tak musiał zadowolić się jedynie buziakiem z daleka. Wiedział jednak, iż wieczorem, gdy będą już zupełnie sami w swojej sypialni, wynagrodzi sobie tego lichego całusa. Na samą myśl co będą tam robić, jego twarz ponownie zajaśniała uśmiechem.
- Masz zbereźne myśli. - Rzuciła, widząc jego maślane oczy.
- Oj, i to bardzo zbereźne! - Odparł z lekkim pomrukiem.
Już chciała rzucić komentarz na temat, który poruszyli, gdy nagle między jej koniem a Daniela podjechała Sofia.
- To najcudowniejszy dzień w moim życiu! - Krzyknęła, klaszcząc w dłonie. – Dziękuję, tatusiu. - Dodała i w taki sam sposób jak mamusia posłała mu buziaka.
Dwie godziny później siedzieli przy stole, jedząc obiad razem z matką Daniela, Marią oraz Sandrą. Jedynej osoby, której brakowało był Martin. Victoria jednak nie przejmowała się jego nieobecnością, gdyż brat przed wyjściem zostawił dla niej wiadomość na lodówce.
- Czyli jak tylko rozwiedziesz się z Loreną, bierzecie ślub? - Zapytała Maria, spoglądając na syna.
- Oczywiście. - Odpowiedział bez namysłu blondyn, ujmując dłoń swojej ukochanej i całując z całym szacunkiem, jakim ją darzył.
- Wreszcie zmądrzałeś, brat. - Wyraziła swoją opinię czerwonowłosa.
- Kiedyś trzeba, a kiedy kolej na Ciebie? - Zapytał z ironicznym uśmiechem na twarzy.
- O czym mówisz? - Zapytała, nie bardzo wiedząc, do czego zmierza.
- O Itanie.
- To skończony rozdział.
- Serio?! - Zapytał zdziwiony.
- Taa... - Zaczęła, lecz nie zdążyła skończyć, gdyż drzwi od domu nagle trzasnęły. Wszyscy zamilkli i z oczekiwaniem w oczach czekali, aż ujrzą bruneta, jakież było ich zdziwienie, gdy obok niego stanęła także blondynka.
- Paula, a co...
- Źle się poczuła, dlatego zgarnąłem ją do nas. - Wyjaśnił od razu Martin, sadzając na krzesło opartą o jego ramię blondynkę.
- Rany dziewczyno, jakaś Ty blada. - Odezwała się nagle Maria.
- Wygląda kiepsko i pewnie tak też się czuje, dlatego uznałem, że pomieszka z nami, póki nie poczuje się lepiej. - Powiedział brunet, w ogóle nie spoglądając w jej stronę od chwili, kiedy to klapła na krzesło.
- Może wezwać lekarza? - Zapytała niemniej zmartwiona Vici.
- Nie da rady, chciałem ją zawieźć do lekarza, ale zagroziła, że wyskoczy z auta. Zrezygnowałem więc.
- Paula, ale...
- Vici, wystarczy mi trochę snu i będę jak nowo narodzona, przysięgam. - Skłamała, czując jak kolejne mdłości i zawroty głowy dają o sobie znać i modląc się, by jak najszybciej położyli ją do jakiejkolwiek sypialni.
- Chodź. - Rzekł brunet, widząc, że faktycznie jego ex żonie przydałby się sen.
Z ledwością wstała i zaraz potem się zachwiała, co wszystkim od razu dało do zrozumienia, że o własnych siłach Paula nie da rady wejść na górę. Martin nie będąc zadowolony, że po raz kolejny tego dnia będzie musiał być aż tak blisko niej, wziął głęboki oddech, po czym objął ją w pasie i wziął na ręce.
- Niech się położy. Ja zrobię jej zaraz coś do picia i nałożę obiadu. - Rzekła brunetka, wstając od stołu.
- Dzięki, siostra.
Po tych słowach szybko ruszył na górę. Daniel wrócił do swojej rozmowy z Sandrą, zaś Maria uważnie wysłuchiwała opowieści Sofii o jej dzisiejszej przejażdżce na koniu.
****************
Ostatnie co pamiętała to chwilę, w której jej ex mąż okrywał ją kocem. Potem zapadła w sen, ile spała, nie potrafiła określić, nie była to jednak na pewno godzina, skoro kładąc się, przez okna wpadały promienie słońca, zaś w tej chwili, kiedy otworzyła je, panowała ciemność i jedyne światło to lekki blask księżyca, wpadający przez okno. Uniosła się lekko i ostrożnie na jednym łokciu i po omacku poszukała lampki nocnej, a gdy ją zapaliła, prawie że krzyknęła, widząc, siedzącego na fotelu Martina. Patrzył na nią, nic nie mówił, nawet nie mrugał, tylko patrzył, jakby się nad czymś zastanawiał lub zamyślił. Nie bardzo wiedziała, co ma w takiej sytuacji zrobić, odezwać się czy nie? A może powinna wstać, podziękować za pomoc, następnie opuścić sypialnię i pojechać do domu? Niestety, nie czuła się na siłach, poza tym nie uśmiechało się jej wracać do pustego domu. Wezbrała się więc w sobie i mimo strachu o jego reakcje, odezwała.
- Byłeś tu przez cały czas? – Zapytała, siadając i opierając plecy o bezgłowie łóżka.
Milczał, nadal wpatrując się w nią, tyle że teraz jego wyraz twarzy uległ zmianie. Zamiast zamyślenia w oczach zobaczyła złość, niedowierzanie oraz zawód. Wyglądał, jakby po raz kolejny zawiodła jego zaufanie, ale przecież to nie możliwe, gdyż zaufanie, którym ją darzył, już dawno zburzyła. Czuła się źle, gdy tak siedział i nic nie mówił, tylko patrzył. Nie mogła tego znieść i chociaż nie miała siły, uznała, że lepiej jak opuści dom, w którym jest i on. Na wzmocnienie wzięła głęboki oddech, po czym zaczęła wolno wyczołgiwać się z łóżka.
- Zamierzałaś mi w ogóle powiedzieć? - Zapytał nagle, przez co na dźwięk jego głosu drgnęła.
- O czym? – Zapytała, nadal siłując się sama ze sobą, by zwlec tyłek z posłania.
- O dziecku. - Usłyszała odpowiedź ze wzruszeniem w głosie.
Zamarła. Mdłości powróciły ze zdwojoną siłą, tyle tylko że teraz bardziej z powodu strachu niż ciąży. Teraz to ona milczała nawet, gdy po raz drugi powtórzył pytanie.
- Zamierzałaś mi powiedzieć czy nie?!
Gdy odpowiedziała mu głucha cisza, wstał. Podszedł do niej i kucnął.
- Zapytałem o coś.
W jej oczach wzbierały się łzy, na szczęście nie widział ich, gdyż pochyliła głowę. Jednak kiedy dłonią delikatnie złapał ją za brodę, było za późno, by je ukryć. Jak tylko uniósł jej głowę do góry, ich oczy się spotkały. Jego były chłodne i pełne wściekłości, chociaż twarz próbował zachować łagodną. Jej były przestraszone, a po policzkach spływały łzy, których nie udało jej się powstrzymać.
- Zamierzałaś czy nie?! - Zapytał już po raz trzeci, tym razem ostrzej i dużo głośniej niż zamierzał.
- Nie! - Wysyczała i z całej siły wyrwała się, wstając.
W głowie kręciło się jej nadal, mdliło jak cholera, ale ruszyła ku drzwiom. Niestety, był szybszy. Martin zatarasował je swoim ciałem.
- Wracaj do łóżka. - Rozkazał tonem, nieznoszącym sprzeciwu.
- Żadne takie. - Odpowiedziała, stając naprzeciw niego.
- Powiedziałem...
- Wiem, co powiedziałeś, ale nie zamierzam się dostosować. Wracam do siebie nawet, gdybym miała całą drogę przemierzyć na kolanach, nie zostanę tu z Tobą. Odejdź i pozwól mi wyjść.
- Nie, bo nie skończyliśmy jeszcze rozmawiać.
- Zadałeś pytanie, odpowiedziałam, czyli skończyliśmy.
- Dlaczego chciałaś je ukryć przede mną? To zemsta czy ku*wa jakiś pieprzony żart?! – Warknął, mając cholerny żal, że tak ważną wiadomość usłyszał z ust lekarza zamiast niej.
- Nie chciałam go ukrywać...
- Nie?! To czemu mnie ku*wa nie poinformowałaś, że zostanę ojcem?!
- Chciałam...
- A wiem... Pewnie uznałaś, że były narkoman i kryminalista nie nadaje się na ojca. Uznałaś też pewnie, że skoro nie chcę ci wybaczyć, to nie zasługuję na to, by się dowiedzieć, a może jakiś inny dupek...
- Nie powiedziałam ci, bo nie chciałam, byś wybaczył mi tylko ze względu na dziecko! - Krzyknęła nagle, chcąc go uciszyć, gdyż nie miała już siły wysłuchiwać jego zarzutów. - Marzyłam o tym dziecku od bardzo dawna tak samo jak Ty i od razu jak tylko odkryłam, że jestem w ciąży, chciałam ci powiedzieć, ale wtedy zdarzył się ten wypadek. Potem Ty trafiłeś do więzienia, dostałam te zdjęcia, pogubiłam się i podjęłam niewłaściwą decyzję. Rozwiodłam się z Tobą, czego żałuję, popełniłam błąd, którego nie chcesz mi wybaczyć. Zniszczyłam zaufanie i miłość, jaką mnie darzyłeś, dlatego zataiłam fakt o ciąży, gdyż wiem, że wiedząc o dziecku, wróciłbyś do mnie dla jego dobra. Dla dziecka, nie dla mnie.
- Tak uważasz?
- Tak i dlatego milczałam, bo nie chcę żyć z kimś, kto mnie nienawidzi tylko dlatego, że urodzę mu dziecko.
- Po raz kolejny udowodniłaś mi Paula, że w ogóle mnie nie znasz. - Rzekł ze smutkiem w głosie po wysłuchaniu jej. - Uświadomiłaś mi też, że ja także nie znałem kobiety, którą poślubiłem. Niby ta sama twarz, a jednak jesteś mi obca.
Powiedział, po czym odwrócił się, złapał za klamkę, otworzył drzwi i nie oglądając się za siebie, wyszedł. Dopiero wtedy opadła z sił i osunęła się na bordowy dywan. Jego słowa bolały jak cholera, a łzy, które wcześniej wyschły, znowu spływały po wciąż bladych policzkach tym razem już potokiem.
******************
Przegrał! Przegrał i został sam. Sam jak palec i ta myśl przeraziła go zamiast wprowadzić w stan wściekłości. Do tej pory miał w życiu tyle farta, że nikt na świecie chyba nie doświadczył go więcej niż Itan. Karta nagle się odwróciła i pech zaczął chodzić za nim jak cień. Przecież nie chciał wiele, a jedynie zachować Paulę dla siebie, by mogła o niego dbać, jak przykazali jej rodzice. Właśnie rodzice, tak cholernie mu brakowało ich, niestety prędzej odrąbałby sobie dłoń, niż gdyby przyznał się do tego przed kimkolwiek. Nawet Paula nie wiedziała, jak wielka tęsknota urosła w jego sercu i jak bardzo nie może się pogodzić z ich śmiercią, mimo że upłynęło już tyle lat. Ten dzień, w którym to policja poinformowała go i Paulę, że zostali sierotami, zapamięta do końca życia. Ta wiadomość tak nim wstrząsnęła, że zaczął robić głupoty. Bójki w szkole, narkotyki, kradzieże, pyskówki w to wszystko się wpakował , gdy zabrakło matki i ojca. Siostra mając go na swoim karku, stawała na głowie za każdym razem, by wyciągnąć go z kłopotów. Zawsze była jego ostoją, kochała go, broniła nawet, gdy ewidentnie wina leżała po jego stronie. A on zamiast być wdzięczny, zaczął to coraz bardziej wykorzystywać. Obietnice poprawy zawsze szły w zapomnienie już następnego dnia. Takie życie buntownika, awanturnika pasowało mu. Zgrywał twardziela, luzaka, bo tak było mu łatwiej żyć. Wolał się bawić, rozrabiać, niż wziąć się za naukę. Nie chciał być też za nic odpowiedzialny, stąd przybrał pozę obiboka. Wszystko to pomagało mu zabić pustkę i zapełnić tęsknotę za rodzicami. Pojawienie się Martina w życiu Pauli zaczęło mieć swoje złe strony, bo siostra swoją uwagę zaczęła dzielić na nich dwóch. Za namową męża zaczęła także stawiać warunki i prawić morały. Cały system, jaki wybudował wokoło siebie, zaczynał się sypać przez bruneta. Dlatego Itan znienawidził go i postanowił usunąć z życia blondynki. Dopiął swego, ale teraz został sam. Nie docenił ani miłości i poświęcenia Pauli, ani także tego co chciała ofiarować mu Sandra. Obie odwróciły się od niego, bolało. Bolało bardziej niż strata rodziców. Uświadomiwszy sobie to, że popełnił błąd, będąc zaślepionym egoistą, zaczął płakać. Czy jest szansa, by to wszystko naprawić, odzyskać? Czy mógł zrobić coś, by jego życie uległo zmianie, by Paula jak i Sandra mu wybaczyły?
*******************
DWA DNI PÓŹNIEJ
Kiedy rankiem weszła do kuchni i zobaczyła siedzącego przy stole blondyna, popijającego kawę i przeglądającego gazetę, prawie że podskoczyła z radości.
- Skarbie, wróciłeś! - I nim zdążył zareagować, rzuciła mu się na szyję i zaczęła obcałowywać po twarzy.
- Lorena, musimy pogadać. - Rzekł, próbując wyswobodzić się z jej uścisku i przerwać tą natarczywą falę całusów.
- Wiesz, jak tęskniłam? Noce bez Ciebie są takie chłodne i puste... - Paplała między jednym buziakiem a drugim.
- Lorena, powiedziałem, że musimy porozmawiać. - Powtórzył, tym razem łapiąc ją za nadgarstki i odrywając je z jego szyi.
- No dobra, naleję sobie tylko kawy. - Powiedziała, mierząc go zastanawiającym spojrzeniem.
Szybkim krokiem podeszła do beżowego kredensu i wyjęła z niego czerwoną filiżankę, którą chwilę później napełniła czarną cieczą. Następnie usiadła, wlepiając w niego pytający wzrok.
- Przyjechałem, ale od razu mówię, że za kilka dni wracam ponownie do Meksyku.
- W jakim celu? - Zapytała podejrzliwie.
- Przenoszę się tam na stałe.
- A co ze mną?! - Pisnęła oburzona. - I po jaką cholerę, przecież kupiliśmy tu dom i o ile pamiętam, mieliśmy właśnie mieszkać tu i tu wychować nasze dziecko. – Powiedziała, celowo dotykając swojego płaskiego brzucha, by mu przypomnieć, iż jest w ciąży.
- No właśnie. - Odstawił filiżankę i jego spojrzenie po raz pierwszy tego dnia padło na nią. - Zostawiam ci dom, założę konto w banku, na które będę wpłacał pieniądze przeznaczone na dziecko...
- Zaraz, chwila... – Powiedziała, przerywając mu natychmiast. - Co Ty do cholery chcesz powiedzieć, że mnie rzucasz?! - Zapytała, próbując opanować narastający w niej gniew.
- Właśnie w tej sprawie przyjechałem... - Zawiesił na chwile głos, wyjął spod gazety czarną aktówkę, otworzył i położył przed nią. - To są papiery rozwodowe, podpisz.
Ostatnio zmieniony przez anetta418 dnia 17:17:37 09-02-13, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
P@Tk@ Idol
Dołączył: 26 Gru 2007 Posty: 1744 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:38:41 19-02-13 Temat postu: |
|
|
w końcu męska decyzja ze strony Daniela a ta ciąża nie jest przypadkiem wymyślona ??
czekam na new |
|
Powrót do góry |
|
|
paulaaaaaa Obserwator
Dołączył: 17 Sty 2013 Posty: 7 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:34:33 08-04-13 Temat postu: |
|
|
Hej jestem tu nową ,ale stałą czytelniczką. Jestem dopiero na 11 rozdziale ale dziś zarwę nockę i będę na bieżąco.Świetnie piszesz,naprawdę.
Rozumiem brak weny i czasu bo sama tak mam ,no ale taka przerwa?Czekam na następny rozdział bo ja słowa dotrzymam i dziś wszystko przeczytam. A wtedy będę Cię ścigać..
Pozdrawiam ! |
|
Powrót do góry |
|
|
paulaaaaaa Obserwator
Dołączył: 17 Sty 2013 Posty: 7 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:01:15 09-04-13 Temat postu: |
|
|
Ja słowa dotrzymałam i jestem już na bieżąco ! W jeden wieczór... ja Twoje telcie połykam po prostu! Kiedy new ? |
|
Powrót do góry |
|
|
Dulce Maria Prokonsul
Dołączył: 23 Mar 2008 Posty: 3136 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:49:15 10-06-13 Temat postu: |
|
|
nowy, nowy, proszę ;D jeden dzień i wszystko przeczytałam i się aż kilka razy wzruszyłam ;p super ;> |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|