|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
anetta418 Prokonsul
Dołączył: 24 Maj 2009 Posty: 3096 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Siedlce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 2:37:46 03-04-11 Temat postu: ,,Oddaje Ci Wolność" Levyrroni (+18) Rozdział 40 OSTATN |
|
|
PROLOG
Poznali się mając po 15 lat.Nie od razu przypadli sobie do gustu jednak z czasem bardzo się zaprzyjaźnili. Ona kochała się w nim po kryjomu dlatego kiedy ich rodzice postanowili ich zeswatać była wniebowzięta.Jemu ten pomysł się nie spodobał bo miał już swoją ukochana.Jednak śmierć ojca i bankructwo zmusiły go do poślubienia jej.Ślub całkowicie zepsuł ich relacje. 2 lata później za obopólną zgodą rozstają się.Każde z nich zaczyna nowe życie z dala od tego drugiego. Jednak los ma dla nich inne plany i 5 lat później ponownie krzyżuje ich drogi. Czy dawne urazy pójdą w zapomnienie? Kiedy chodzi o życie drugiego człowiek. W dodatku dziecka... ich dziecka!
OBSADA
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez anetta418 dnia 20:25:14 25-02-15, w całości zmieniany 39 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:10:27 03-04-11 Temat postu: |
|
|
Na razie nie ogarniam obsady i pewnie wiele razy będę wracać do pierwszego posta, albo w ogóle sobie wyobrażę kogokolwiek innego;) Co do fabuły - kolejny ciekawy pomysł: małżeństwo z rozsądku, w którym jedna strona naprawdę kocha, a druga... cóż. Ciekawa jestem jak to się dalej potoczy i z której strony to "ugryziesz", zwłaszcza, że coś mi się zdaje, że gdy Daniel i Vicki rozstawali się, on nie wiedział o tym, że będzie ojcem (a może nawet ona sama nie wiedziała wówczas, że jest w ciąży?). |
|
Powrót do góry |
|
|
Patiszon Dyskutant
Dołączył: 16 Mar 2011 Posty: 100 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 12:19:56 03-04-11 Temat postu: |
|
|
dziubku ja ci wolności nie zwrócę tak szybko :d albo w cale no ale wiesz rozważę to jeszcze ale tak bardziej na moją korzyść :d |
|
Powrót do góry |
|
|
P@Tk@ Idol
Dołączył: 26 Gru 2007 Posty: 1744 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:52:56 03-04-11 Temat postu: |
|
|
nie poprostu jak tak dalej pójedzie to ja nigdy z komputera nie zejde
tylko odcinki dodaj jakoś po kolei bo jak zaczne wszystko czytac to juz w ogole nie bede spała
czekam na odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
anetta418 Prokonsul
Dołączył: 24 Maj 2009 Posty: 3096 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Siedlce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:38:32 03-04-11 Temat postu: |
|
|
Dzięki dziewczyny za komy
Postaram się na razie te co mam już napisane to wstawię po trochu i w możliwych odstępach a potem pewnie poczekacie na kolejne. |
|
Powrót do góry |
|
|
anetta418 Prokonsul
Dołączył: 24 Maj 2009 Posty: 3096 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Siedlce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:48:20 04-04-11 Temat postu: |
|
|
ROZDZIAŁ 1
- Cholera nie stój tak tylko dzwoń do niego ! - krzyczała jasnowłosa blondynka
- Paula nie rozumiesz ,że nie chcę jego pomocy ? - powiedziała czarnowłosa dziewczyna.
- Posłuchaj tu nie chodzi oto czego ty chcesz tylko ,że twoje dziecko teraz cholernie go potrzebuje. Więc bądź tak łaskawa schować urazę i dumę do kieszeni i dzwoń do niego ! - rzekła podając Vicktori telefon.
Paula miała rację musiała w tej chwili zapomnieć o sobie i o tym jak Daniel ją zranił i zadzwonić do niego by poprosić o ratunek dla jej umierającego dziecka. I chociaż wiedziała ,że jest to konieczne to jednak wahała się. Ponowne spotkanie z nim mogło znowu zburzyć jej dobrze poukładany świat o który walczyła od czasu rozstania z nim. Bała się spotkania z nim bo nie była pewna czy jest już na tyle silna by stanąć z nim oko w oko i nie pokazać ,że wciąż jej na nim zależy. Ale dla córki musiała zacisnąć zęby i wezwać jej ojca. Wykręciła więc numer i czekała. Ręce drżały jej a serce biło jak szalone. Usłyszała dwa sygnały i rozłączyła się. Paula spojrzała na nią zdziwiona i powiedziała;
- No i kiego grzyba się rozłączyłaś ?
- Bo co ja mu powiem ? Przecież on nie wie ,że ma dziecko !
- Wiem. Ale nie musisz mówić ,że chodzi o nią.
- To wtedy nie przyjedzie.
- Powiedz ,że jego matka jest poważnie chora. Na pewno się wtedy zjawi.
Wiedziała ,że za to kłamstwo gorzko zapłaci ale to było jedyne wyjście by ściągnąć go z powrotem do Meksyku.Wykręciła jeszcze raz jego numer i czekała. Po trzecim sygnale odebrała jakaś kobieta i powiedziała ;
- Słucham ?
- Dzień dobry nazywam się Victoria czy zastałam Daniela ?
- Przykro mi ale pan wyszedł i zapomniał swojej komórki czy mam mu może coś przekazać ?
-Proszę mu powiedzieć ,że dzwoniła jego przyjaciółka z Meksyku i prosi o pilny powrót do domu bo jego matka jest umierająca. - skłamała
- Dobrze przekażę tylko proszę jeszcze raz powtórzyć swoje imię bo zapomniałam.
Zastanowiła się przez chwile i zamiast podać prawdziwe imię skłamała po raz drugi.
- Miranda. Powie mu pani ,że dzwoniła Miranda.
Po czym pożegnała się i rozłączyła. Ręce wciąż się jej trzęsły a serce nadal biło za szybko. Jednak na myśl ,że nie on odebrał telefon ulżyło jej. Teraz zostało jej tylko czekać na jego przybycie. Wiedziała a nawet była tego pewna iż najdalej za dwa dni pojawi się w Meksyku. Matka była dla niego ważna. Najważniejsza i to właśnie z jej powodu 7 lat temu zgodził się na ślub z Victrią chociaż wcale go nie pragnął. Jednak kiedy jego ojciec zmarł a firma która była ich jedynym środkiem dochodu zbankrutowała Daniel musiał stanąć na czele rodziny. Musiał zaopiekować się zrozpaczoną matką i zbuntowaną siostrą.Dlatego też kiedy ojciec Victori zaproponował mu oddanie jednej z firm i pomoc w założeniu drugiej która należała by tylko do niego. Zgodził się bez wahania. By tylko mieć za co utrzymać rodzinę i nie przysparzać matce więcej kłopotów.Victoria wiedziała ,że on jej nie kocha mimo to zgodziła się na ślub. Zgodziła się bo była zbyt zakochana by zrezygnować ze zdobycia go. Poza tym miała cichą nadzieję ,że po ślubie z czasem uda się jej zdobyć jego serce. ,,Skoro zaskarbiła sobie jego przyjaźń to i z miłością nie będzie problemu." myślała wtedy. Jednak myliła się.Bardzo się myliła. Bo nie tylko nie zdobyła jego miłości ale też zniszczyła przyjaźń która kiedyś ich łączyła. Co więcej Daniel znienawidził ją w ciągu tych dwóch lat które z nim spędziła. Gdy to zrozumiała postanowiła zwrócić mu wolność. Wolność której pragnął od dawna. Zaraz jak tylko oznajmiła mu ,,Danielu oddaję ci wolność. Możesz spokojnie się ze mną rozwieść jeśli wciąż tego chcesz.Oczywiście oddam ci połowę majątku jako mojemu małżonkowi.Chciałabym jednak zachować tylko jedną rzecz w całości. Jest to dom." Daniel zgodził się bez wahania. I jeszcze tego samego dnia się wyprowadził. Rozwód odbył się szybko i bez problemów. A podział majątku jeszcze szybciej bo jej były mąż zachował tylko firmę którą stworzył własną ciężką pracą.Resztę łącznie z domem zostawił jej. Tydzień później dowiedziała się ,że wyjechał. Nie minęło dwa miesiące jak zorientowała się ,że jest w ciąży. Czwarty miesiąc ... tak to był już czwarty miesiąc. Zaszła w ciążę tydzień przed tym jak pozwoliła mu odejść. Tej nocy właśnie kiedy zostało poczęte ich dziecko zrozumiała ,że Daniel nigdy jej nie pokocha. Dlatego tydzień później kazała mu odejść.A teraz on znowu miał wkroczyć w jej życie. W świat który już sobie poukładała. I tego właśnie się bała ,że po raz kolejny on zburzy ten świat.Tak bardzo się zamyśliła ,że nawet nie słyszała jak Paula mówi do niej. Dopiero jak przyjaciółka ją szarpnęła za rękaw niebieskiej bluzki ocknęła się.Spojrzała na nią i zapytała;
- Co jest ... czemu mnie szarpiesz?
- Bo mnie nie słuchasz.
- Słucham.
- Aha. Nie słuchałaś wiem to. Dlatego powtórzę ... za nim on wróci ty musisz powiedzieć o wszystkim jego matce bo inaczej wiesz czym to grozi.
- O matko! Zapomniałam o niej... cholera ! Dobra pojadę dzisiaj do niej i z nią pogadam. Zostaniesz z Sofią w tym czasie?
- Co to za pytanie? No jasne ,że tak.
Odpowiedziała przyjaciółka. Potem obie wróciły do sali w której leżała Sofia. Jej malutka buzia była wtulona w pluszowego białego misia. Spała. Badania które dziś przeszła bardzo ją wyczerpały. Los bywa niesprawiedliwy małe niewinne dziecko które ma przed sobą tyle życia. Nagle z dnia na dzień zabawki i koleżanki musi zamienić na salę i szpitale łóżko. ,,Dlaczego ? Dlaczego to właśnie jej dziecko zachorowało. Czemu wciąż napotyka przeszkody? Czy choć raz nie może w swoim życiu być szczęśliwa jak inni?" te pytania i wiele innych zaprzątały głowę Victori.Jej córka miała nie całe pięć lat a już musiała cierpieć z powodu choroby która ją dopadła. Białaczka... gdy Viki usłyszała diagnozę lekarza myślała ,że to tylko koszmar który zaraz zniknie. Ale wyniki badań nie kłamały i jedyne co mogła teraz zrobić to pogodzić się z tym. I szukać pomocy. By jej mała córeczka mogła wyzdrowieć. Od miesiąca szukali dawcy szpiku ale jak na razie nikt nie pasował. I kiedy powoli traciła nadzieję Martin jej brat wpadł na pomysł by ściągnąć Daniela. Nie spodobał się jej ten pomysł. Ale po dłuższym namyśle uznała iż nie ma wyboru. I tak ze wsparciem Pauli przyjaciółki a zarazem bratowej zrobiła ten krok na który tak długo się zbierała i zadzwoniła do niego by poprosić o pomoc. Choć wiedziała ,że zburzy tym swoje dotychczasowe życie i życie swojej córki.To jednak dla niej musiała to zrobić. Obawiała się też reakcji Daniela na wiadomość o córce.Na pewno zadowolony nie będzie być może nawet jej nie uwierzy. Miała to jednak gdzieś. Musiała spróbować by potem móc spokojnie zasnąć wiedząc ,że zrobiła wszystko by pomóc swojemu dziecku.
****************************************
Daniel krzątał się o biurze w poszukiwaniu telefonu. Rano tak bardzo się spieszył ,że teraz nie pamiętał czy w ogóle go wziął. Klął już pod nosem gdy nagle zadzwonił jego telefon biurowy. Odebrał i po chwili usłyszał głos swojej służącej Rosel.
- Dzień dobry proszę pana dzwonię by poinformować ,że zapomniał pan dziś telefonu.
- Tak też myślałem. - powiedział Daniel. - No nic trudno... jak by ktoś dzwonił to odbieraj i zapisuj wiadomości dobrze Rosel?
- No właśnie dlatego też dzwonię proszę pana. Dzwoniła jakaś Miranda i kazała panu przekazać by jak najszybciej wrócił pan do Meksyku bo pańska matka jest umierająca.
- Co takiego ... ale powiedziała co jej jest ? I jaka Miranda ... przecież ja nie znam żadnej Mirandy!
- Nie wiem nic więcej proszę pana.Powiedziała ,że pan ją zna.
- No nic dziękuję za wiadomość.
Powiedział i się rozłączył chwilę potem wezwał do siebie sekretarkę i kazał zarezerwować najszybszy lot do Meksyku.Nie cieszył go ten fakt. Miał nadzieję iż nie będzie musiał tam już nigdy wracać. Za dużo bolesnych wspomnień wiązało się z powrotem w rodzinne strony.Nie chciał też spotkać Vicktori. Bo nie wiedział jak spojrzy jej w oczy po tym jak bardzo ją skrzywdził. Jednak matka go teraz potrzebowała i musiał wrócić bez względu na to czy uda mu się uniknąć spotkania z Viki czy nie. Kiedy ją poznał mieli oboje po 15 lat. On był szalony mający tysiąc pomysłów na minutę z dość sporym poczuciem humoru bywał też wybuchowy. Ona zaś była cicha i spokojna oraz nieśmiała. Być może dlatego nie od razu się polubili. Jednak z czasem zauważyli ,że są doskonałym uzupełnieniem siebie. Kiedy jego ponosiło ona umiała go pohamować. On zaś potrafił dodać jej odwagi i śmiałości gdy tego potrzebowała. Stali się najlepszymi przyjaciółmi choć mówi się iż przyjaźń między kobietą a mężczyzną jest nie możliwa to Daniel był pewny ,że w ich przypadku to powiedzenie się nie sprawdziło. Jego pewność co do tego rozprysła się jak bańka mydlana gdy w wieku 18 lat ojciec Victori wpadł na pomysł by ich oboje zaprowadzić do ołtarza. Wtedy to zorientował się , że jego jak dotąd najlepsza przyjaciółka się w nim kocha. Bo nawet nie protestowała gdy ich rodziny planowały dla nich ślub. Poczuł się oszukany. Nie chciał by go kochała chciał by była tylko i wyłącznie jego przyjaciółką.Nie żeby była nie atrakcyjna czy też nie godna jego. Ale wiedział ,że przyjaźń to coś czego nie da się rozerwać czy zniszczyć a miłość! Miłość raz jest a raz jej nie ma. Nie chciał jej kochać. Byli za młodzi i wiedział ,że jeszcze pozna nie jednego faceta. I wtedy co ... zostawiła by go dla innego a on by cierpiał ? O nie ! Tego właśnie chciał uniknąć. Wolał jej przyjaźń niż miłość. Wtedy miał pewność ,że będzie z nim zawsze. Bez względu na okoliczności i na to jak dalej potoczą się ich losy. Wiedział ,że przyjaźń przetrwa nawet odległość. Tyle tylko ,że ich przyjaźń skończyła się tam gdzie zaczęła się miłość Victori do Daniela. I oto miał do niej największy żal. Że przez swoje niepohamowane uczucia zniszczyła to co było takie piękne.Rozmyślał by pewnie nadal o wydarzeniu z przed lat ale nagle do jego biura wtargnęła Lorena i zarzucając mu ręce na szyję oraz całując wyrwała go z zamyśleń. Przylgnęła do niego całym swoim idealnie smukłym ciałem i zaczęła rozpinać mu koszulę. Nagle Daniel oderwał się od niej i powiedział;
- Kochanie co ty robisz? Jesteśmy przecież w biurze. Ktoś może wejść.
Spojrzała na niego kokieteryjnie i podeszła do drzwi by je zamknąć.Potem wróciła do narzeczonego ale kiedy ponownie chciała go pocałować powstrzymał ją.
- Lori nie jestem w nastroju poza tym mam dużo pracy.
- Praca nie zając. A nastrój ci poprawię zajmując się tobą.
Powiedziała kontynuując swoje zamiary.
- Cholera Lori ! Moja matka jest umierając i nie mam nastroju na igraszki !
Krzyknął wściekły. Po chwili jednak wziął głęboki oddech i podszedł ją przeprosić.
- Przepraszam ,że się uniosłem ale zrozum.
- Rozumiem i się nie gniewam. Ja też przepraszam. - powiedziała i musnęła go w usta. Daniel już miał powiedzieć Lorenie o wyjeździe do Meksyku gdy nagle do gabinetu zaczął ktoś pukać.Daniel szybko podszedł do drzwi by je otworzyć a gdy to zrobił do środka weszła sekretarka. Poinformowała go ,że najbliższy lot do jego rodzinnego miasta jest jutro o 6.00 rano. Po czym opuściła gabinet. Lorena gniewnie spojrzała na Daniela i powiedziała;
- Nie pojedziesz tam ... zabraniam ci ! Słyszysz zabraniam !
Rozdział jest dość krótki mam nadzieję ,że nie nudny i się wam spodoba. W każdym rozdziale będę po trochu opowiadała historię ich przyjaźni czy także małżeństwa które zakończyło się fiaskiem. Oraz wydarzenia teraźniejsze. Liczę na szczere komentarze. |
|
Powrót do góry |
|
|
Patiszon Dyskutant
Dołączył: 16 Mar 2011 Posty: 100 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 13:10:51 04-04-11 Temat postu: |
|
|
oj już kocham Viki za te jej podejście do sprawy<mam> hehe i jeszcze Daniel się na to nabrał.ah co za gamoń mam nadzieje że jego matka zgodzi się u będzie udawała bo jak nie... to coś :df hehe czekam na nowy |
|
Powrót do góry |
|
|
anetta418 Prokonsul
Dołączył: 24 Maj 2009 Posty: 3096 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Siedlce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:14:04 04-04-11 Temat postu: |
|
|
Dzięki za komentarz słonko |
|
Powrót do góry |
|
|
Patiszon Dyskutant
Dołączył: 16 Mar 2011 Posty: 100 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 13:14:38 04-04-11 Temat postu: |
|
|
a nie ma za co :d
dodasz jeszcze dziś nowy ?? ^^ |
|
Powrót do góry |
|
|
anetta418 Prokonsul
Dołączył: 24 Maj 2009 Posty: 3096 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Siedlce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:16:06 04-04-11 Temat postu: |
|
|
A chcesz ? Jeśli tak to mogę dodać |
|
Powrót do góry |
|
|
Patiszon Dyskutant
Dołączył: 16 Mar 2011 Posty: 100 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 13:18:10 04-04-11 Temat postu: |
|
|
na ba
pewnie że chce!! |
|
Powrót do góry |
|
|
anetta418 Prokonsul
Dołączył: 24 Maj 2009 Posty: 3096 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Siedlce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:27:01 04-04-11 Temat postu: |
|
|
Rozdział 2
Ty udajesz, że nie widzisz ja udaję , że nie czuję.
- Nie Daniel ! Powiedziałam koniec kropka! - krzyczała Lorena na cały gabinet. Daniel siedział w fotelu i czekał aż jego narzeczona wyładuje swoją złość. Dlaczego jej na to pozwalał ? Bo wiedział skąd ten gniew. Lori nienawidziła Victori za to ,że kilka lat temu odebrała jej narzeczonego. Tak tego samego co teraz słuchał jej krzyków. Mieli się pobrać ale ślub nie doszedł do skutku. Bo ojciec Daniela zmarł a on by utrzymać rodzinę przystał na warunki ojca Vicki. To dlatego tak bardzo Lorena nienawidziła Victori i to był powód dla którego nie chciała puścić ukochanego w rodzinne strony. Kiedy Lori się wykrzyczała wstał i spokojnie powiedział.
- Jadę bo moja matka jest chora. I nie zakładaj z góry ,że się z nią spotkam. Nawet nie wiem czy ona nadal tam mieszka.
- Mieszka czy nie ty nie jedziesz ! A matkę sprowadź tu stać cię na to ! - powiedziała tonem nie znoszącym sprzeciwu.
Być może inny uległ by ale nie on. To jedna z jego cech ... miał swoje zdanie i nikt ale to nikt nie potrafił zmusić go do czegokolwiek.
- Podjąłem decyzję jeśli się z nią nie zgadzasz trudno. - tym razem on był stanowczy. Wściekła wzięła torebkę i wyszła jak burza z gabinetu trzaskając drzwiami. Miał dość tego ,że ktoś dyktował mu co ma robić. "Już raz zmusili go do złej decyzji drugi raz na to nie pozwoli." pomyślał. Ten telefon całkowicie wyprowadził go z równowagi dlatego do końca dnia nie potrafił skupić się na pracy. Ale czy aby tylko chodziło o matkę? Nie... myślał też o swojej byłej żonie. Zastanawiał się czy nadal mieszka w domu który wybudowali dla siebie. Czy wciąż ma krótkie kruczoczarne włosy. Czy jej oczy nadal mają ten cudowny błysk i radość w oku jaką posiadała tylko ona. Uwielbiał te czekoladowe oczy i cudowny promienny uśmiech. Odkąd wyjechał tęsknił za nimi. Tęsknił za nią. ,,Przestań o niej myśleć do cholery! Jedziesz tam tylko do matki od niej masz trzymać się z daleka zrozumiano?" powiedział sam do siebie. Wiedział ,że nie może się z nią spotkać. Bo to zgubiło by ich oboje po raz drugi.
*************************
Siedziała jak na szpilkach i czekała aż jej była teściowa poda kawę. Gdy to zrobiła. Viki od razu przeszła do rzeczy. Chciała mieć to za sobą jak najszybciej.
- Przyszłam bo... bo niedługo pojawi się u mamy Daniel. I by go zatrzymać potrzebuje twojej pomocy Mario.
- Dobrze kochana tylko powiedz o co chodzi.
- Potrzebuję by twój syn oddał szpik kostny.
- Szpik ? Ale dla kogo ? Nie ... proszę tylko nie mów mi ,że ty jesteś chora ! - powiedziała przerażona.
- Nie spokojnie ... niej ja! Choć wolałabym być to ja. - odpowiedziała ze smutkiem w oczach.
- Dziecko co ty wygadujesz? Nawet tak nie mów !
- Mario ten szpik on jest potrzebny dla... dla mojej córki ! - powiedziała jednym tchem a po jej policzku popłynęła jedna samotna łza. Szok jaki przeżyła Maria był oczekiwany przez Victorię. Jej teściowa po mimo tego ,że mieszkała w Meksyku tak samo jak Daniel nie miała pojęcia o wnuczce. Teraz przyszedł czas by się o tym dowiedziała. Więc nie czekając na dalsze pytania Mari powiedziała;
- Sofia moja córka jest też córką Daniela i twoją wnuczką.
Maria zerwała się z fotela i srogo spojrzała na Viki.
- Jak mogłaś ... nie rozumiem jak mogłaś nie powiedzieć mi o tym ? Myślała...miałam nadzieje ,że do mnie nie masz żalu. Ale widać myliłam się.
- Nie to nie tak ! Ja ... ja po prostu nie chciałam by on wiedział.
Maria spojrzała na nią i po chwili przytuliła.
- Zranił cię wiem... ale jestem pewna Viktoria ,że tak naprawdę mój syn cię kocha.
- Mario proszę... nie rozmawiajmy o nim. Ja tylko chce by pomógł Sofi potem może ponownie zniknąć.
- Dobrze. A więc na czym ma polegać moja rola? - zapytała tuląc Viki do siebie.
- By go tu sprowadzić musiałam skłamać. I powiedziałam ,że jesteś chora.
- Oj słonko wiesz co będzie jak on tu przyleci i zobaczy mnie całą i zdrową.
- Wiem... i liczę się z tym. Jednak dla córki jestem gotowa znieść jego gniew. - powiedziała dumnie.
O tak jej były mąż na pewno wpadnie w złość. Ale miała to gdzieś. Najważniejsza była Sofia. Nagle Maria zapytała;
- To kiedy mi ją przedstawisz... dlaczego w ogóle tu z nią nie przyszłaś?
- Bo ona jest teraz w szpitalu. Musieliśmy zrobić badania. Za dwa dni jednak zabieram ją do domu.
- Wiesz Victoria powinnam się na ciebie gniewać. Nie pozwoliłaś mi jej poznać a teraz kiedy jest chora ... - Maria nie dokończyła zdania bo z jej oczu popłynęły łzy. Dopiero co dowiedziała się o wnuczce. Ale zamiast radości czuła smutek bo jak go nie czuć gdy wiesz ,że mała jest chora. Victoria przytuliła się do niej. Teraz obie płakały. A kiedy już doszły do siebie usiadły i zaczęły rozmawiać. Viki opowiedziała jej o Sofi. O tym jak wygląda co lubi. Co ją śmieszy a co złości. A potem omówiły plan zatrzymania Daniela. Dwie godziny później Victoria wróciła do szpitala. Mała siedziała na łóżko i rysowała. Jej blond loczki opadały na ramiona. Buzia była uśmiechnięta a to oznaczało iż czuła się lepiej. Paula siedziała obok robiąc jej wycinankę. Podeszła bliżej i ucałowała córkę.
- Cześć aniołku.
- Mamuś ! - powiedziała radośnie zarzucając jej ręce na szyję.
Objęła Sofię i przytuliła najmocniej jak potrafiła. Kochała ją tak bardzo ,że myśl o stracie doprowadzała ją do szaleństwa. Łzy ponownie zakręciły się w jej oczach. Otarła je jednak szybko nie chciała by mała to widziała.
- Co rysujesz słoneczko ? - zapytała
Dziewczynka uniosła rysunek i pokazała mówiąc;
- Narysowałam tęczę mamuś dla ciebie. Proszę nie smuć się już. - powiedziała smutnym głosem i ucałowała matkę w policzek.
Przed córką ciężko było ukryć cokolwiek tym bardziej jeśli chodziło o uczucia.Co do tego to jej pociecha miała nosa. Bo choćby nie wiem jak się starała. Mała i tak zawsze wiedziała w jakim obecnie nastroju ona jest.
- Dobrze kochanie już nie będę. - powiedziała uśmiechając się.
Potem we trzy zaczęły grać w chińczyka. A kiedy mała poczuła się zmęczona Victoria przeczytała jej bajkę przed snem. Jak tylko Sofia zasnęła razem z Paulą zeszły na dół do bufetu by napić się kawy. Bratowa zaczęła wypytywać o reakcję Mari na wiadomość o wnuczce. Przyjaciółka streściła jej wszystko i zapadło milczenie. Paula wiedziała o czym myśli Viki. Tego jednego nie potrafiła ukryć. Zawsze gdy myślała o Danielu jej twarz stawała się smutna a oczy szkliły się od łez. Dobrze wiedziała iż przyjaciółka wciąż go kocha i jak trudne będzie dla niej spotkać się z nim. Ona sama nigdy w życiu nie chciała by się znaleźć w podobnej sytuacji. Nie miała pojęcia jak to jest kochać a nie być kochanym. Bo Martin kochał ją od zawsze tak samo jak ona jego. I dziękowała Bogu ,że ma tak cudownego męża.Dlatego też współczuła Viki. Z rozmyślań wyrwał ich dobrze znany im głos to był Martin.
- Witam moje śliczne. - powiedział i ucałował najpierw jedną a potem drugą.
- Kochanie ty już po pracy ? - zapytała
- Tak skarbie i przyjechałem po ciebie.
- Dobrze bo padam z nóg.
- Siostra a ty jedziesz do domu czy zostajesz z małą?
- Zostaję. Jutro rano zmieni mnie mama.
- Ok. A więc słonko wstawaj... zajrzę do małej i jedziemy.
Cała trójka wróciła na salę. Martin delikatnie ucałował drobną twarzyczkę Sofi. Potem pożegnał się z siostrą i pojechali do domu. Viki zaś usiadła na parapecie i spoglądając w okno patrzyła na ciemne niebo pełne gwiazd. I znowu w jej głowie pojawił się on. Była zła na siebie ,że mimo upływu lat ona wciąż o nim myślała. I nie potrafiła wyrwać go ze swojego serca. Pamięta dzień gdy go poznała. Siedziała wtedy na schodach swojego domu i patrzyła na szybujący samolot. Nagle na przeciwko pojechało czarne BMV wysiadło z niego małżeństwo a zaraz za nimi on. Był dość wysoki jak na swój wiek. Miał blond włosy dokładnie takie same jak teraz ma jej córka. Nie widział jej. Był zbyt zajęty kłóceniem się z rodzicami. Miał do nich żal za przeprowadzkę. Krzyczał ,,Że nie ma zamiaru mieszkać w tym durnym mieście i koniecznie chce wrócić do Stanów". Reszty sprzeczki nie słyszała bo cała czwórka ... tak czwórka. Bo Daniel miał jeszcze siostrę. czerwonowłosą Sandrę. A więc cała czwórka weszła do środka. Po zachowaniu Daniela wiedziała ,że jako sąsiedzi nie przypadną sobie do gustu. Ona była spokojna i nieśmiała a on jak go wtedy oceniła ,,zbuntowany awanturnik" . ,,Z takim na pewno się nie dogada." myślała wtedy. I rzeczywiście na początku jak tylko ich rodzice przyszli do niej do domu by poznać sąsiadów ona i Daniel spoglądali na siebie jak na wrogów. I każdego dnia kłócili się o byle co. Jedyne co w nim wtedy lubiła były jego oczy i uśmiech. To urzekło ją od samego początku. Ich sprzeczki trwały pół roku. Przełom nastąpił gdy zmarł najukochańszy pies jej byłego męża. Wtedy ona poszła by go pocieszyć. Wtedy też po raz pierwszy zobaczyła prawdziwą twarz Daniela. Prawdziwe oblicze które bardzo się jej spodobało. Bo choć uważała go za buntownika, awanturnika i bezduszną osobę to tego dnia pokazała jej, że tak naprawdę jest wrażliwy. Nie sądziła nigdy ,że można tak płakać z powodu zwierzaka. Ona sama będąc wrażliwa nie płakała tak mocno po stracie swojego kotka jak on po stracie psa. Od tamtej pory zamiast się kłócić zaczęli rozmawiać i coraz więcej czasu spędzać ze sobą. Aż w końcu stali się najlepszymi przyjaciółmi. jednak z czasem Viki zrozumiała iż zakochała się w nim. Ze strachu ,że może go stracić ukrywała to. Jednak pomysł ze ślubem jacy dali ich rodzice. Popsuł wszystko. Daniel zorientował się w jej uczuciach do niego i ją znienawidził. I tak oto zakończyła się ich przyjaźń. Na myśl o tym po jej policzkach potoczyły się łzy. Rozkleiła by się bardziej gdyby nie fakt ,że jej córka nagle zaczęła się wiercić nie spokojnie. Szybko podeszła do niej i zaczęła głaskać po policzku co natychmiast uspokoiło małą. Widać dręczył ją jakiś koszmar. Przytuliła się więc do niej i trzymając z rękę zasnęła.
******************************
Samolot wylądował w Meksyku około godziny 15.00. Daniel był wyczerpany podróżą. Choć lecieli 9 godzin to nie zmrużył oka nawet na chwilę. Bo jak nie myślał o matce to o Victori. I to cholernie go przerażało. Jeszcze nie znalazł się w domu matki a już bez ustanku rozmyślał o byłej żonie. ,,Musiał jak najszybciej dowiedzieć się co z jego rodzicielką i zrobić wszystko by szybko wyzdrowiała. By on mógł spokojnie i jak najszybciej wrócić do Stanów. Musiał to zrobić nim znowu spotka Viki. W sumie nie powinien się martwić. Meksyk nie był aż tak mały.Jeśli będzie unikał okolic jej domu nie powinien jej ujrzeć." pomyślał i wsiadł do taksówki. W drodze spoglądał przez okno i podziwił zmiany jakie zaszły w tym mieście. Gdy przyjechali tu pierwszy raz był zły. Nie mógł zrozumieć jak rodzice woleli Stany od tego miasta. Ale z czasem sam przekonał się ,że to wyjątkowe miejsce. Dlatego trudno było mu stąd wyjeżdżać. Ale oboje musieli zacząć żyć na nowo.Dlatego jedno z nich musiało zniknąć na dobre. Tym kimś był on. Wyjechał by ona mogła być wreszcie szczęśliwa. By zaczęła nowe życie nie obawiając się spotkania z nim. Wiedział ,że każde spotkanie przywoływało by wspomnienia.I zadane rany zamiast goić się wciąż były by żywe. Załatwił sprawy związane z firmą. Zadbał o przyszłość matki i siostry i kiedy wszystko miał już pozałatwiane spakował walizkę i wyleciał do Stanów. Wrócił do Loreny. Nie kochał jej już.Przynajmniej nie tak jak kilka lat temu ale chciał zapomnieć o Victori. Dlatego gdy Lori otworzyła dla niego swoje ramiona on szybko w nie wpadł. I tak przez te pięć lat żyli razem. On udawał szczęśliwego ona zaś była szczęśliwa. Nie wiedząc ,że jej ukochany w sercu zamiast nosić ją nosi inną. ,,Rany co za ironia losu ! Gdy Victoria go kochała i była gotowa uchylić mu kawałek nieba. On nie docenił jej miłości i nią wzgardził. A teraz sam kochał ją i dałby wszystko by i ona nadal go kochała. Na to jednak było już za późno. Bo zniszczył sam co było tak piękne." pomyślał.
- Jesteśmy na miejscu proszę pana. - usłyszał nagle głos taksówkarza.
- Ile płacę ? - zapytał
Gdy taksówkarz podał cenę wyjął portfel i zapłacił. Po czym wysiadł z taksówki i z walizką ruszył w stronę domu. Przystanął na chwilę i spojrzał na domu rodziców Vickori. Od dwóch lat mieszkał tam ktoś inny z tego co powiedziała mu matka rodzice Viki wyprowadzili się na drugą stronę miasta by być bliżej córki. Dlatego miał pewność ,że szansa na spotkanie jej jest jak jeden na milion. Wzdychną jednak tęsknie i ruszył dalej. Ledwo stanął na werandzie a drzwi jego domu otworzyły się.
- Dani ! - krzyknęła czerwonowłosa piękność i rzuciła mu się na szyję.
- Cześć siostra. - powiedział rzucając walizkę i przytulając ją mocno.
- Cholera już myślałam ,że nie doczekam dnia twojego powrotu.
Puścił ją i delikatnie się uśmiechnął po czym powiedział;
- Ja nie na stałe tylko dopóki mama nie wyzdrowieje.
Zdziwienie Sandry było ogromne. Wytrzeszczyła oczy tak szeroko iż nastąpiła obawa ,że za chwilę wypadną.
- Ale z nią wszystko gra ! - powiedziała nie rozumiejąc o czym mówi brat. - Zresztą wejdź i sam zobacz. - dodała wpuszczając go w końcu do środka.
Daniel wszedł postawił bagaż w holu i ruszył za siostrą do ogrodu. Sekundę później dostrzegł Marię która w obecnej chwili w najlepsze sadzała kwiatki. Teraz on otworzył oczy szeroko. I wściekły podszedł bliżej by go dostrzegła. Maria wkładała ostatnią różę gdy spostrzegła buta. Wiedziała do kogo należy po woli uniosła się i spojrzała na syna. Jego wyraz twarzy mówił sam za siebie był wściekły.
- To ja lecę na złamanie karku i zamartwiam się jak głupi a ty tu sobie kwiatki sadzisz w najlepsze ! No świetnie po prostu bomba!
- Świetne jest to ,że mój syn zamiast przytulić mnie i cieszyć się iż nic mi nie jest ma do mnie pretensję ! Widzę ,że wolałbyś bym była umierająca ! - powiedziała z wyrzutem.
Po tych słowach jego twarz złagodniała.
- Przepraszam mamo. Oczywiście ,że wolę widzieć cię pełną życia. - powiedziała i przytulił ją całując w policzek.
- No i tak powinieneś zacząć od razu. Zresztą to niedopuszczalne bym musiała kłamać w tak okrutny sposób. By tylko ujrzeć własnego syna.
- Proszę nie zaczynaj. -rzekł błagalnie.
- No co ? Odkąd wyjechałeś tylko dzwonisz. Ani razu nie przyjechałeś na święta. To chyba nie ładnie wobec matki i siostry.
- Mamo proszę.
- Nie zamierzam ci odpuścić... jesteś moim dzieckiem i też chciała bym cię widywać.
- Przecież widujesz.
- Tak dwa razy do roku z okazji świąt i to w tych twoich przeklętych Stanach !
Sandra stała i słuchała uważnie wymiany zdań jaka prowadziła jej matka i brat. I choć nigdy nie zgadzała się z matką to tym razem musiała przyznać jej rację.,,Daniel odkąd wyjechał ani razu po za dzisiejszą oczywiście wizytą nie pojawił się w Meksyku. To one chcąc spędzić z nim święta jechały do niego.Sani nie znała konkretnego powodu dla którego brat tak bardzo unikał powrotu tu. ale wiedziała od matki ,że ma to związek z Victorią.A że ona była zbyt zajęta sobą i swoimi problemami nigdy nie wnikała w problemy brata. Teraz jednak była ciekawa. I dlatego nagle wypaliła;
- Nie bój się nie spotkasz jej! Ona nas nie odwiedza od czasu waszego rozstania !
Gdyby spojrzenie zabijało Sandra leżała by już martwa po tym jak Maria zmierzyła ją wzrokiem.Zaś oczy Daniela natychmiast posmutniały. Sani zdała sobie sprawę z popełnionego błędu i by go szybko wymazać z pamięci rzekła nagle;
- Wiesz ,że nagrałam swoją pierwszą płytę ?
Zmiana tematu ucieszyła wszystkich. Weszli w końcu do domu i zaczęli rozmawiać.Jak tylko Sandra podzieliła się z nim wiadomościami o sobie. Zapytał z powagą ;
- Mamo a teraz powiedz jaki jest prawdziwy powód ściągnięcia mnie tu?
Już miała zacząć mu wyjaśniać gdy nagle zadzwoniła jego komórka. spojrzał na wyświetlacz. Dzwonili z firmy musiał więc odebrać. Przeprosił matkę i siostrę a potem wyszedł do kuchni. Po kilku minutowej rozmowie wrócił.
- Wiesz co mamo nie gniewaj się ale padam z nóg. Położę się a jutro porozmawiamy dobrze? - powiedział i ucałował matkę w czoło.
- Dobrze. Tak szczerze to wolę też to przełożyć. Tak więc do jutra. Dobranoc synku !
Powiedziała Maria gdy Daniel wchodził na górę. Ulżyło jej bo to Victoria miała mu o wszystkim powiedzieć nie ona. By to jednak zrobić musiała powiadomić ją o jego przyjeździe. Zadzwoniła więc do niej na komórkę ale włączyła się poczta. ,,Pewnie jest przy małej i wyłączyła telefon. No nic z samego rana do niej zadzwonię" powiedziała do siebie cichutko pod nosem. Potem pożegnała się z córką i poszła do siebie.
********************************
Była 8.00 rano właśnie do sali wjechało śniadanie. Viki wzięła tacę i postawiła przed córką.
-Słoneczko siadaj śniadanie przejechało.
- A fuj ! Mamuś co to jest?
Zapytała widząc niewiadomego pochodzenia papkę na talerzu. Nie wyglądało to apetycznie i sama Victoria by tego nie zjadła no ale to był szpital czego mogła oczekiwać ,że podadzą naleśniki z bananami i sosem czekoladowym. Ulubione danie jej córki a także Daniela. ,,No nie znowu on!Dlaczego teraz przy każdej okazji wspominała jego?" zastanawiała się. ,,Czy to z powodu jego przyjazdu?" zapytała samą siebie w myślach. ,,Nie ważne! Musi o nim zapomnieć i skupić się na małej." pomyślała i spojrzała jeszcze raz na talerza potem na córkę. Jej mina doskonale wyrażała co córka sądzi o tym śniadaniu. Nie zamierzała zmuszać jej do jedzenia tego. Tym bardziej ,że wpadła na pomysł i powiedział;
- Dobrze kochanie nie jedz tego. Mama przyniesie ci naleśniki które tak bardzo lubisz. Chcesz?
Promienny uśmiech córki wystarczył za odpowiedź.
- Ale... ale będziesz musiała przez chwilę zostać sama ja skoczę do naleśnikarni. Dobrze skarbie?
- Tak mamusiu. Tylko ja chcę dużo sosu czekoladowego.
- Oczywiście aniołku.
Powiedziała uśmiechając się do niej. Wzięła torebkę ucałowała córkę i wyszła z sali udając się do windy. Musiała się spieszyć by zdążyć na obchód który zawsze odbywał się o 9.30. Jak tylko zjechała winda na dół wyszła z gmachu szpitala i wsiadła do swojego [link widoczny dla zalogowanych] i ruszyła do najsłynniejszej naleśnikarni w Meksyku. Jeździła tam odkąd po raz pierwszy odwiedziła to miejsce z Danielem.Jak już wspominałam Daniel też lubił naleśniki z bananami i sosem czekoladowym i dość często tam bywali. Zabierał ją zawsze gdy miała zły nastrój i potrzebowała zabić chandrę słodkościami. A tu serwowano nie tylko naleśniki ale też lody i różnego rodzaju ciasta. A ,że ona kochała ciasto czekoladowe które doskonale poprawiało jej nastrój. To chętnie z nim tam jeździła. Teraz jeździła tam jedynie po naleśniki dla córki. Kila minut później była już na miejscu. Na szczęście nie było kolejki kupiła więc 5 naleśników i kawałek ciasta. Zapłaciła i wyszła ze naleśnikarni tym samym wpadając na kogoś. Spojrzała na osobnika którego potrąciła i doznała [link widoczny dla zalogowanych]. Przed nią stał [link widoczny dla zalogowanych] we własnej osobie. Też był zdziwiony.Nagle świat i wszystko wkoło przestało mieć znaczenie. Jego [link widoczny dla zalogowanych] wpatrzone w [link widoczny dla zalogowanych] pozwoliły zapomnieć na chwilę o wszystkim. Słyszeć można było tylko przyspieszone bicie serc ich obojga. |
|
Powrót do góry |
|
|
Patiszon Dyskutant
Dołączył: 16 Mar 2011 Posty: 100 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 13:41:47 04-04-11 Temat postu: |
|
|
oje pierwsze spotykanie i jaki szok nie normalnie boki zrywać. ja chce wiedzieć jak zareaguje na jej widok oprócz tego szoku i mam nadzieje ze nastąpi to szybko.haha mam też nadzieje ŻE SOFI WYZDROWIEJE!!! |
|
Powrót do góry |
|
|
anetta418 Prokonsul
Dołączył: 24 Maj 2009 Posty: 3096 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Siedlce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:46:41 04-04-11 Temat postu: |
|
|
No to o tym wszystkim przekonasz się z czasem słonko |
|
Powrót do góry |
|
|
Patiszon Dyskutant
Dołączył: 16 Mar 2011 Posty: 100 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 13:51:46 04-04-11 Temat postu: |
|
|
a nie mozesz mi tego zdradzić ??^^ |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|