Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Odzyskam cię... - EPILOG
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 9, 10, 11  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:50:57 12-11-11    Temat postu:

Macie w zupełności rację W tej chwili akcja nabierze tempa. A te trzy odcinki były takim wprowadzeniem

Dziękuję wszystkim za komentarze i zapraszam na dalszy ciąg


ODCINEK 4

Jose wyszedł z windy i zerknął na wizytówkę, którą wczoraj dała mu Livia Coronado. Rozejrzał się po holu i powoli zaczął iść szukając numeru mieszkania zapisanego na białym kartoniku. Kiedy stanął przed jej drzwiami odetchnęła głęboko. Nie wiedział czy dobrze robi, ale właściwie nie miał wyjścia. Musiał wygrzebać się z bagna w jakie się wpakował i przede wszystkim pomóc matce, która i tak wiele już poświęciła. Przymknął oczy i zapukał. Jednak nikt mu nie otworzył. Spróbował jeszcze raz, a później nacisnął dzwonek. Nadal nic. Zaklął pod nosem i odwrócił się kierując się do windy. Wtedy usłyszał dźwięk tłuczonego szkła, a później czyjś płacz. Zmarszczył brwi i pochylił się nasłuchując. Coś znów się przewróciło, tym razem chyba nie był to żaden przedmiot. Rozejrzał się dookoła i upewniwszy się, że nikogo nie ma. Nacisnął klamkę. Ustąpiła. Powoli otworzył i zajrzał do środka. Mieszkanie było w całkowitym nieładzie. Porozrzucane ubrania, poprzewracane przedmioty, ale nie to przykuło jego uwagę. Zaklął cicho i wszedł do środka zamykając za sobą drzwi. Niepewnie rozejrzał się dookoła i podszedł do siedzącej na podłodze Livii. Oparta o kanapę, z burzą jedwabistych włosów przysłaniających jej włosy. Trzymała w dłoni kieliszek z czerwonym winem. Obok niej leżała opróżniona butelka po winie. Druga była do połowy pusta. Przeniósł wzrok na zdjęcia, które rozrzucone były po mieszkaniu. Część porwana, cześć popalona, inne naderwane. Podniósł jedno z nich i przyjrzał mu się. Livia i jej mąż podczas romantycznego rejsu po morzu. Ona w samym bikini i on w białych spodniach i okularach wsuniętych na głowę. Całowali się. Ale nie to zwróciło jego uwagę. To Livia. Była szczęśliwa, uśmiechała się. A teraz? Zerknął na nią. Siedziała jak kupa nieszczęścia na podłodze. Pijana w sztoc i załamana. Odłożył zdjęcie na ławę i kucnął przed nią. Uniosła zapłakany wzrok i spojrzała mu w oczy.
 Skąd się tu wziąłeś? – zapytała zachrypniętym głosem i oparła ciężką głowę o kanapę. Jose uniósł dłoń i delikatnie odgarnął jej kosmyk włosów z twarzy.
 Drzwi były otwarte – oznajmił. Livia spojrzała na nie obojętnie i przechyliła kieliszek a alkoholem wypijając wszystko. Postawiła go z głośnym stukotem na podłodze i sięgnęła po butelkę. Jose jednak cmoknął kręcąc głową i wyjął jej ją z rąk – nie powinnaś już pić – Livia zmarszczyła brwi i wyrwała mu butelkę.
 Nie mów mi co mam robić – warknęła i upiła łyk wina z butelki.
 Myślisz, że jak się upijesz to odzyskasz męża? – zapytał szczerze zatroskany. Przeniósł wzrok na butelkę i uniósł znacząco brew.
 Nie obchodzi mnie to – wysyczała i skrzywiła się – o cholera…. – zaklęła. Podniosła się nieporadnie z podłogi i potykając się ruszyła szybko do łazienki. Jose wstał i ruszył za nią. Kiedy wszedł do łazienki Livia klęczała przed muszlą klozetową i zwracała cały alkohol jaki dziś wypiła. Rozejrzał się po łazience w poszukiwaniu gumki do włosów. Znalazł ją w apteczce. Związał jej włosy zgarniając je w koński ogon z tyłu głowy. Sięgnął po ręczniczek i zmoczył go w zimnej wodzie.
 Proszę – powiedział do Livii i przyłożył jej go do gorącego czoła. Livia nie odezwała się słowem zbyt wyczerpana i zbyt zamroczona. Jose napuścił do wanny gorącej wody i dolał płynu do kąpieli. Spojrzał na dziewczynę. Nie rozumiał jak jej mąż mógł być taki idiotą by ją zostawić. Pokręcił głową. Teraz jemu zostało sprzątanie po tym kretynie.
 W porządku? – zapytał odgarniając Livii mokre włosy z twarzy. Spojrzała na niego zawstydzona i smutna. Kiwnęła głową i starała się wstać o własnych siłach, ale nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Zanim się obejrzała Jose wziął ją na ręce i posadził na krawędzi wanny. Spojrzał jej w oczy – poradzisz sobie sama? – zapytał. Livia kiwnęła głową i chciała rozwinąć pasek szlafroka , ale zachwiała się i wychyliła do tyłu – cholera – zaklął Jose i złapał ją w ostatniej chwili zanim zdążyła wpaść do wanny – chyba nie do końca – powiedział i przeniósł wzrok na jej odkryte ciało. Przełknął głośno ślinę i oblizał wargi. Cieszył się, że Livia jest tak pijana by nie odczytać jego reakcji na jej piękne ciało. Odetchnął głęboko i zsunął jej z ramion jedwabny materiał. Spojrzał jej w oczy w tym samym momencie, w którym ona spojrzała na niego. Wstrzymała oddech kiedy poczuła jego silne ramiona obejmujące ją i jego dotyk na swojej skórze kiedy zdejmował jej szlafrok. Cieszyła się, że przynajmniej pozostawiła na sobie bieliznę. Jose obwiódł jej ciało roziskrzonym wzrokiem, ale zaklął w duchu na swoją głupotę. Przecież ona była mężatką poza tym była całkiem nieświadoma tego co się z nią działo i mimo, że była tak cholernie atrakcyjna i nie umiał jej się oprzeć nie mógł jej wykorzystać. W tej chwili jedyne czego od niego potrzebowała to opieki. Przymknął oczy i znów wziął ją na ręce po czym włożył ją do wody. Zasyczała kiedy gorąca woda obmyła jej obolałe i zmęczone ciało. Przymknęła oczy i oparła głowę o krawędź wanny. Jose kucnął przy wannie i przyglądał jej się bez słowa. Była inna niż kobiety, które do tej pory poznał. Silna, pewna siebie, a jednocześnie zagubiona i krucha. Nie sądził, że jest możliwe by kobieta miała w sobie tak wiele sprzeczności co ona. Była gotowa walczyć o coś co według niego dawno się skończyło. Jeżeli facet porzuca tak wspaniałą kobietę dla innej nie jest możliwe by coś ułożyło się od nowa. Jej małżeństwo nie ma szans a mimo to gotowa jest zrobić wszystko co w jej mocy by jednak spróbować je odbudować. Podziwiał ją. Była taka jak jego matka. Dzielna. Zdolna poświęcić wszystko dla rodziny. Westchnął. Livia uniosła leniwie powieki i spojrzała mu w oczy. Zanurzyła się głębiej by okryć swoje ciało. Na policzek wypłynął jej płomienny rumieniec.
 Dziękuję za wszystko – wyszeptała i ukryła śliczne oczy pod wachlarzem długich rzęs – nigdy się tak nie upokorzyłam – dodała i zakryła dłonią oczy powstrzymując łzy. Jose wyciągnął dłoń i odsunął jej rękę.
 Nie przejmuj się. Każdy z nas ma chwilę słabości – powiedział i wstał – posiedź tu jeszcze chwilę, a ja poczekam w salonie – powiedział po czym wyszedł z łazienki.

***
Jose siedział na kanapie w salonie opierając się łokciami o kolana. Rozejrzał się dookoła i sprawdził ostatni raz czy wszystko posprzątał. Pustą butelkę wyrzucił, resztę wina na wszelki wypadek wylał do zlewu. Ubrania poskładał i ułożył na kanapie, a zdjęcia powkładał do albumu i położył go na ławie. Westchnął. Nie wiedział co właściwie powinien teraz zrobić. Może przyjęcie jej propozycji wcale nie jest dobrym pomysłem. Chciał jej pomóc, ale myśl, że jej mąż do niej wróci i znów ją skrzywdzi napawała go wściekłością. Nigdy nie szanował mężczyzn, którzy traktowali kobiety jak przedmioty. Prychnął i pokręcił głową. Przecież nie powinno go to obchodzić. Nagle drzwi od łazienki otworzyły się i do salonu weszła Livia. Objęła się ramionami i spojrzała na niego zawstydzona. Jose wstał i uśmiechnął się do niej łagodnie.
 Przepraszam cię – powiedziała cicho i usidła na łóżku ukrywając twarz w dłoniach – to najgorszy dzień mojego życia.
 Nie sądzę – mruknął Jose i również usiadł - lepiej się czujesz? – zapytał zerkając na nią. Kiwnęła głową bez słowa. Uśmiechnął się do siebie i zapatrzył w jakiś mało znaczący punkt na ścianie.
 Po co właściwie przyszedłeś? – zapytała po chwili i spojrzała na niego zaciekawiona. Jose zaśmiał się z goryczą i spojrzał na nią.
 Chyba muszę przyjąć twoją ofertę – wyjaśnił. Livia znacząco uniosła brew – oczywiście jeśli jest nadal aktualna – dodał przyglądając jej się badawczo.
 A co się zmieniło od wczoraj? – zapytała łagodnie przeczesując wilgotne włosy palcami.
 Bardzo wiele – odparł krótko i potarł nasadę nosa. Livia spojrzała na niego uważnie. Zdała sobie sprawę, że on i tak jej niczego nie powie. Zależało jej na tym by się zgodził więc nie zamierzała wtykać nosa w nieswoje sprawy. Odetchnęła głęboko.
 Propozycja jest nadal aktualna – powiedziała. Jose uniósł zmęczony wzrok i uśmiechnął się bez cienia wesołości. Skinął głową.
 Świetnie – odparł i wstał – lepiej będzie jak już pójdę – dodał i wyjął z kieszeni zwiniętą kartkę i położył na ławie – tu masz mój numer telefonu. Zadzwoń kiedy będę ci potrzebny – powiedział i spojrzał jej w oczy.
 Dziękuję – wyszeptała tylko a jej oczy zaszkliły się od łez.
 Nie ma za co – rzucił krótko i skierował się do wyjścia.
 Jose – zawołała niepewnie. Odwrócił się bez słowa – ja….czy….. – Jose pokręcił głową.
 Spokojnie to co tu dziś widziałem pozostanie miedzy nami – uśmiechnął się blado i wyszedł zostawiając ją samą. Podciągnęła nogi na kanapę i skulona położyła się na kanapie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalka0125
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 25 Sie 2011
Posty: 6301
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:57:33 12-11-11    Temat postu:

świetne opowiadanie czekam na wieciej
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madoka
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 30699
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:15:30 12-11-11    Temat postu:

Wow, cóż to był za fascynujący odcinek - niby nic mega emocjonującego się w nim nie wydarzyło, ale był taki...uroczy. Cholera, nie wiedzieć czemu, właśnie przy każdej scenie z Jose nasuwa mi się na myśl to słowo. Musi być zatem coś na rzeczy, bo mimo profesji jaką mężczyzna zajmuje się na co dzień, to jest to naprawdę wyrozumiały i sympatyczny facet, który wzbudza nie tylko zaufanie, ale i na swój sposób poczucie bezpieczeństwa. Troska, z jaką zajął się Livią, a właściwie obcą sobie kobietą, była czymś tak niespotykanym w dzisiejszym świecie, że dosłownie rozlała miód na mą duszę. Cieszy mnie zatem fakt, że przystojniak zgodził się przyjąć propozycję kobiety i zrobić wszystko, by ta na nowo mogła się uśmiechać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Contigo
Detonator
Detonator


Dołączył: 10 Paź 2011
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:50:11 12-11-11    Temat postu:

Mam dokładnie takie same odczucia dotyczące tego odcinka jak madoka. Ten chłopak jest właśnie uroczy, taki delikatny w stosunku do niej. Pomógł jej się pozbierać, mimo, że była obcą kobietą. Obydwoje są skrajni, nie można oceniać ich po pozorach, bo to będzie całkowicie nietrafne. Jose - pracuje jako striptizer, można by pomyśleć, że to profesja "uwodziciela kobiet". Livia - zdawałoby się, że taka silna, pewna, a tak na prawdę delikatna jak dziecko, bardzo sprzeczna. Jakby na to nie spojrzeć - ogromnie do siebie pasują. Z niecierpliwością czekam na to, jak rozwinie się akcja.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:40:33 12-11-11    Temat postu:

Jestem
Melduję, że przeczytałam wszystko od deski do deski. Powiem więcej, wchłonęłam wszystko, jak gąbka wodę i jak zwykle jestem pod wrażeniem. Tak cudownie opisujesz uczucia bohaterów i budujesz relacje między nimi, że tylko pozazdrościć. Chcę więcej
Jose potrzebuje pieniędzy, Livia oferuje mu 200 tysięcy, czyli oboje mogą sobie pomóc, ale albo mi się wydaje, albo coś między nimi delikatnie zaiskrzyło Swoją drogą nie wiem, czy będąc na miejscu Liv zdecydowałabym się na coś takiego. Rozumiem, że kocha męża, ale jak słusznie zauważyła Diana, nie może kochać za dwoje, a skoro on ją zostawił, to znaczy, że nie była dla niego tak ważna jak jej się wydawało, prawda? Prawda, bo Jose myśli dokładnie tak samo
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:54:49 12-11-11    Temat postu:

Dziękuję dziewczyny za komentarze :*

Aguś - czy prawda to się okaże później Do tego, można powiedzieć, jeszcze długa droga cieszę się w każdym razie, że jesteś i dziękuję jak zawsze za miłe słowa

Contigo - masz rację co do tego, że bohaterów nie można osądzać po pozorach. To, że mają całkiem skraje charaktery też się zgadza nie chciałam, żeby moi bohaterowie byli przewidywalni i nudni. Nie wiem czy mi się to udało Co do Jose, to jak słusznie zauważyłaś biorąc pod uwagę jaką ma profesję powinien być mistrzem w uwodzeniu. Czy nim nie będzie - to się okaże

madoka - taki właśnie miał być Jose, UROCZY no, ale to nie koniec jego zalet wszystko jednak z czasem na pewno nie jest grzeczny w końcu ma uwieść kochankę Marcosa
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madoka
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 30699
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:59:19 12-11-11    Temat postu:

Hihi, osobiście uwielbiam niegrzecznych mężczyzn, więc jeśli taki właśnie będzie Jose - to mnie to jak najbardziej odpowiada
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:09:15 13-11-11    Temat postu:

Pochwały jak najbardziej zasłużone
Trochę ciężko było mi zebrać się do nadrobienia zaległości, ale teraz już postaram się na bieżąco śledzić losy Liv i Jose, który naprawdę jest uroczy Niegrzeczny, mówisz? Hmmm... trochę mi się to z tym "uroczym" wyklucza, ale... gdyby był taki grzeczny, to przecież nie pracowałby tam gdzie pracuje, nie? Zresztą ja kocham niegrzecznych chłopców, więc jakoś mi to specjalnie nie przeszkadza
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dull
Generał
Generał


Dołączył: 14 Wrz 2010
Posty: 8468
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:46:56 13-11-11    Temat postu:

Bardzo fajny odcinek. Livia zalała się w trupa. Musi naprawdę kochać męża...
Moim ulubieńcem jest Jose. Boski facet!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:12:37 29-11-11    Temat postu:

Dziękuję za komentarze Zapraszam na kolejny odcinek


ODCINEK 5

Marcos siedział samotnie na łóżku już od dobrych kilkunastu minut. Wsparty o poduszki trzymał w palcach swoją obrączkę. Błyszczała w słońcu. Zerknął na jej wewnętrzną stronę i przeczytał grawer: „Razem na zawsze…”. Kiedyś wierzył, że tak właśnie będzie. Życie pokazało, że jednak nie taki miało plan wobec nich. Poznał Rebecę i zakochał się do szaleństwa. Zrozumiał, że to co łączyło go z żoną nawet w połowie nie było tak silne jak to co czuł do tej kobiety. Przy Rebece odnalazł to czego mu brakowało. Szaleństwo, namiętność, dziką żądzę i pożądanie. Dopełniała go. Nie przejmowała się tym co przyniosą kolejne dni. Była cudowna i to dla niej gotów był opuścić żoną, porzucić swoje dotychczasowe życie, by stworzyć nowe z nią. Pozostało mu tylko załatwić jedną rzecz. Musiał się rozwieść. Po latach małżeństwa przynajmniej to był winny swojej żonie. Szybki, bezproblemowy rozwód. Bez szumu i niepotrzebnych świadków. Ostatni raz zerknął na złotą obrączkę, po czym otworzył szufladę w nocnej szafce i włożył ją tam. W tym samym momencie do sypialni weszła Rebeca odziana jedynie w ręcznik. Jej długi zgrabne nogi błyszczały jeszcze od wody. Mokre włosy opadały jej na plecy. Uśmiechnęła się do niego.
- Jesteś taka piękna – powiedział mierząc ją wzrokiem od góry do dołu. Uniosła zawadiacko brew i podeszła do łóżka. Wpełzła na nie na kolanach i z błyskiem w oku zaczęła posuwać się w jego stronę. Pocałowała go z całą swoją namiętnością i usiadła mu na biodrach okrakiem. Marcos nie zastanawiając się ani chwili oddał pocałunek. Niecierpliwymi dłońmi przesunął po jej nagich udach. Dotarł do rąbka ręcznika i zasyczał z pożądania. Oderwał się od niej i spojrzał jej w oczy zakładając jej włosy za ucho.
- Kocham cie – powiedziała i cmoknęła go w usta. Marcos uśmiechnął się i sięgnął do szuflady wyciągając z niej podłużną kopertę.
- Mam dla Ciebie niespodziankę – powiedział. Rebeca zerknęła niepewnie na kopertę, a później na ukochanego. Po chwili otworzyła ją przygryzając dolną wargę. Kiedy wyjęła z niej dwa bilety lotnicze otworzyła szeroko oczy. Spojrzała na niego, a Marcos jedynie się uśmiechną z satysfakcją. Otworzyła je i zaczęła czytać.
- Kuba?! – wrzasnęła z radości i rzuciła się mężczyźnie na szyję – Boże….niemożliwe – spojrzała jeszcze raz na folder i bilety upewniając się w tym co widzi.
- Wiem, że chciałaś tam pojechać – powiedział gładząc wierzchem dłoni jej policzek – pomyślałem, że przed tymi wszystkimi sprawami, które nas czekają i po tym co przeszliśmy należy nam się odpoczynek. Wylatujemy w czwartek na dziesięć dni – dodał dumny z siebie. Rebeca uśmiechnęła się szeroko i pocałowała go gorąco.
- Uwielbiam cie – odparła. Marcos roześmiał się serdecznie w odpowiedzi.

***
- Jasna cholera co za dzień – zaklęła Diana i paznokciami zaczęła pukać z kierownicę stojąc na światłach. Od samego rana wszędzie się spóźnia, a to wszystko dlatego, że zaspała. Biegiem wyszykowała Otiego do szkoły co chwila przypominając mu o niezbędnych rzeczach, a sama z tego wszystkiego omal nie zapomniała materiałów na dzisiejsze spotkanie. Teraz jeszcze te cholerne korki – nareszcie – westchnęła kiedy zapaliło się zielone światło i samochody ruszyły. Skręciła czym prędzej w prawo na mniej zatłoczoną ulicę i wypuściła powietrze ze świstem – niech ten dzień się już skończy – westchnęła. Zatrzymała się na światłach i poczuła jak coś w nią uderza – no nie – warknęła i uderzyła otwartą ręką w kierownicę. Wysiadał wściekła z samochodu i zerknęła na tylni zderzak. Oczywiście wgnieciony, a światło zbite. Zaśmiała się histerycznie i przeczesała włosy palcami – pięknie.
- Przepraszam najmocniej – usłyszała męski głos. Łypnęła na niego wściekła.
- Jak pan jeździ do cholery – wrzasnęła.
- Zapłacę za szkody – powiedział z błyskiem w oku. Zmierzył dziewczynę łobuzerskim wzrokiem i wyjął portfel z wewnętrznej kieszeni marynarki.
- Pan sobie chyba żartuje – warknęła. Spojrzał na nią zdumiony unosząc brew – myśli pan, że byłabym taka wściekła gdyby chodziło o pieniądze?
- A nie chodzi? – zapytał rozbawiony jej wojowniczą postawą.
- No tak typowe dla ludzi takich jak pan – prychnęła patrząc mu w oczy – myśli pan, że wszystko załatwi pan wypchanym portfelem – obrzuciła go krytycznym spojrzeniem. Mimo, że była wściekła jej oczy błysnęły z aprobata. Musiała przyznać, że był przystojny. Krótko ostrzyżone blond włosy, niesamowicie niebieskie oczy i zniewalający uśmiech….mmm……głupia – zganiła się w myślach.
- Z miłą chęcią zaproszę panią na kawę jeśli to pani wynagrodzi rozbity zderzak, ale prosiłbym o dwie godziny, bo mam ważne spotkanie, a później jestem do pani dyspozycji – powiedział z uśmiechem, mrugając do niej.
- Pan całkowicie postradał zmysły – stwierdziła kręcąc głową – jeśli sądzi pan, że pójdę z panem na kawę – spojrzała na niego z powątpieniem. Mężczyzna skrzyżował ręce na piersi i przyjrzał jej się uważnie uśmiechając się szeroko.
- To skoro nie chodzi o pieniądze, ani o podryw…. – zaczął, ale natychmiast mu przerwała.
- To pan we mnie uderzył – zauważyła udając oburzoną, ale humor coraz bardziej się poprawiał.
- No tak….więc o co pani właściwie chodzi? Zatrzymuje mnie pani na środku ulicy i robi awanturę nie wiadomo o co – dokończył unosząc brew i patrząc na nią z pytaniem w oczach. Na jego twarzy przez cały czas malowało się jednak rozbawienie.
- O cały dzisiejszy dzień. Od rana wszystko się wali a pan jeszcze musiał przywalić mi w samochód, a teraz stoi tu pan i się ze mnie naigrywa. Nie znoszę takiego zachowania.
- Nawet nie śmiałbym się z pani naigrywać – powiedział – i gwoli ścisłości to chyba nie ja jestem winien złego humorku jaki pani dzisiaj ma – Diana otworzyła szeroko oczy ze zdumienia.
- Jest pan do tego wszystkiego bezczelny. Żegnam – odparła i ruszyła wściekła do samochodu
- Proszę zaczekać – zawołał za nią i wyjął z portfela swoją wizytówkę śmiejąc się do siebie. Diana jednak nie zamierzała tak tego zostawić. Odpaliła silnik i wrzuciła bieg, a później wsteczny i uderzyła w przód samochodu nieznajomego. Kiedy na niego spojrzała stał z otwartym jednym okiem i obrzucił spojrzeniem swoje auto. Przeniósł wzrok na Dianę.
- Ulżyło pani? – zapytał rozbawiony.
- Zdecydowanie – powiedziała ze sztucznym uśmiechem. Wyjęła mu z rąk wizytówkę i odjechała bez słowa zostawiając go samego. Cisnęła wizytówkę do schowka i ruszyła do pracy z szerokim uśmiechem. Może teraz ten dzień będzie lepszy.

***
- Livia kochanie co się stało? Brzmisz jakoś niewyraźnie – powiedziała Diana idąc korytarzem do sali, w której miało odbyć się spotkanie.
- Nic mi nie jest – odparła niepewnie i zamilkła.
- Ktoś tu oszukuje – stwierdziła Diana uśmiechając się delikatnie – kochana nie zadręczaj się tak, dobrze? – dodała, ale pod drugiej stronie słuchawki nie usłyszała ani słowa – jesteś tam? – ponagliła przyjaciółkę.
- Tak jestem – westchnęła Livia.
- Coś czuję, że muszę cie doprowadzić dzisiaj do porządku. Wpadnę do Ciebie popołudniu, okey?
- Jasne
- A teraz kończę, bo mam spotkanie. Trzymaj za mnie kciuki – poprosiła uśmiechając się do siebie. Przystanęła przed wejściem i odetchnęła.
- Zawsze trzymam. Powodzenia – odparła Livia z nieco większym entuzjazmem.
- Dzięki. Pa – rozłączyła się i wyciszyła telefon wrzucając go do torby. Miała już sięgnąć do klamki kiedy ktoś ją ubiegł. Uniosła wzrok i zamarła.
- Witam ponownie – uśmiechnął się mężczyzna. Zrobił to w taki sposób, że ugięły się pod nią kolana.
- Boże…to niemożliwe – odparła z rezygnacją i weszła do sali kiedy otworzył przed nią drzwi – dzień dobry wszystkim – przywitała się i podeszła do przełożonego – przepraszam za spóźnienie Nico, ale korki – wytłumaczyła uśmiechając się niepewnie.
- W porządku. Ważne, że już jesteś – powiedział cicho – chciałbym ci kogoś przedstawić – dodał po chwili i spojrzał ponad jej ramieniem. Diana zaklęła w duchu i odwróciła się przyklejając na usta uśmiech – doktor Diego Tapia z kliniki Health&Life – przedstawił – doktorze Tapia, to najlepsza pracownica w korporacji Diana Faviola.
- Miło mi panią poznać – odezwał się Diego i wyciągnął dłoń.
- Mnie również – zawtórowała mu Diana i spojrzała w oczy z wściekłością.
- Skoro wszyscy się znamy to zaczynajmy – zaproponował Nico. Wszyscy zajęli swojej miejsca, a Diana przez cały czas starała się robić wszystko by nie spojrzeć na doktorka. Kiedy to jednak zrobiła, wiedziała, że to będzie długie spotkanie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madoka
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 30699
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:25:58 30-11-11    Temat postu:

Uhh, między Marcosem, a Rebecką faktycznie aż kipi od unoszących się w powietrzu emocji. Wydaje mi się jednak, że to co jest między nimi, wygląda na zbyt piękne, żeby było prawdziwe. Może i mężczyzna darzy ją szczerym uczuciem - albo po prostu odnalazł w niej to, czego brakowało mu u boku żony, ale czy kobiecie nie zależy tylko i wyłącznie na jego pieniądzach?? Bo mniemam, że Marcos należy jednak do majętnych osób...

Z kolei pierwsze spotkanie Diany z Diegiem zaliczam do fantastycznych - tak uroczego wydania ironii już dawno nie miałam okazji podziwiać. I choć między ich postaciami wręcz iskrzy od natłoku skrajnych uczuć, to może być z tego coś poważniejszego

Szkoda, że Jose nie pojawił się w dzisiejszym odcinku - zakochałam się w nim bowiem od pierwszego odcinka
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:30:33 01-12-11    Temat postu:

Dzięki za komentarz
W sumie to nie wiele mogę na niego odpowiedzieć, bo na dobrą sprawę nie lubię spoilerować
Co do Rebeci i Marcosa, to czas pokaże czy to miłość, czy tylko zauroczenie i chęć posiadania bogatego faceta

Za to Diana i Diego? hm.... no cóż....to całkiem inna historia.....czy to coś poważnego? Zobaczymy ....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosario
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 09 Lis 2011
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:05:52 02-12-11    Temat postu:

Witam
przeczytałam 5 odcinków i muszę przyznać że bardzo ciekawie ci to wychodzi,a za pewne Diana i Diego to już widać że coś między nimi iskrzy,na pewno miłość
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rainbowpunch
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Mar 2009
Posty: 12314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:36:39 09-12-11    Temat postu:

Nie miałam jeszcze szansy czytania jakiegoś twojego opowiadania, a że ostatnio biorę się za sporo opowiadań czytelników, z którymi wcześniej nie miałam do czynienia to z chęcią nadrobię wszystkie pozostałe odcinki. Po czym wystawię jakiś porządny komentarz i postaram się zaglądać tutaj na bieżąco.

Oczywiście na mnie można liczyć zwykle tylko w weekendy, jeśli chodzi o czytanie i komentowanie, ale to chyba wystarczy.

Pozdrawiam cieplutko.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rainbowpunch
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Mar 2009
Posty: 12314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:23:19 10-12-11    Temat postu:

Przepraszam, że tak komentarz pod komentarzem, ale już przeczytałam i nie chcę zwlekać tylko od razu podzielę się swoimi uczuciami co do odcinków, które udało mi się bardzo szybko nadrobić.
Ogólnie rzecz biorąc opowiadanie mi się bardzo podoba, jedno z nielicznych, które potrafią przyciągnąć czytelnika i zaciekawiają od deski do deski. Każda scena jest starannie pisana i do tego w taki sposób, że ma się smak na więcej i więcej.

Główna bohaterka - Livia (coś to imię ostatnio jest bardzo modne w opowiadaniach, ale nie dziwię się bo jest śliczne) jest nie tylko ciekawą postacią, ale i intrygującą. Kobieta nie poddaje się i chce walczyć o swoje - pragnie odbudować swoje małżeństwo, odzyskując męża. Widać jak bardzo go kocha, bo była zdolna poprosić o pomoc, a raczej złożyć ofertę jednemu ze striptizerów. Sam Jose jest zaś tak urodziwy, że trudno by było się w nim nie zakochać. Na dodatek aktor, którego dałaś za niego jest moim ulubionym. Przechodząc dalej do postaci to jest mi go bardzo szkoda. Za wszelką cenę chce spłacić dług i pomóc matce, ale jego pensja mu na to nie wystarcza... No i co tu zrobić? Dlatego podjął się oferty złożonej przez Livię. Wyczuwam jakąś rodzącą się chemię między nimi dwojga.
No i teraz Diana. Jakże mi się spodobała ta jej konfrontacja z Diego. To było dopiero coś. Najbardziej jednak rozbawiło mnie to, jak kobieta w ramach zemsty wjechała w niego swoim samochodem, a on "Ulżyło ci?". Ta scena zasłużyła na medal!! Coś czuję, że ich potyczki będą zdarzać się coraz częściej, bo teraz będą razem współpracować. Co nie?
Czekam na kolejny odcinek z niecierpliwością.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 9, 10, 11  Następny
Strona 3 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin