Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ojo por Ojo. Diente por Diente - Rozdział 16 + Epilog- 23.08
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Stokrotka*
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 17542
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:32:49 19-04-15    Temat postu:

Rozdział 10

    Przycisnęła ciało do płaskiego dachu, w myślach starając się opanować drżenie rąk, urwany oddech i przyspieszone bicie serca. Brakowało jedynie kilku chwil i popadnie w histerie. Usłyszała warkot silnika i jeszcze mocniej przylgnęła do dachu, jakby mając nadzieję, że będzie wstanie wtopić się w niego. Teraz prawie nie oddychała. Krew pompowała do jej komórek niezbędną adrenalinę. Chciała z tego wyjść. Nawet nie wiedziała kiedy po policzkach zaczęły jej płynąć łzy. Ile już tak leżała? Pięć, dziesięć minut?! Bała się wstać. Nie byłą wstanie nawet nosa wyściubić ponad linią budynku, bojąc się, że ktoś ją zobaczy. Wtedy poczuła jak ktoś ją ciągnie za włosy.
    - Myślałaś, że się schowasz?! - zadrwił szorstko, niemal ciągnąc ją po dachu budynku. Wierzgała rękami i nogami, chwytała tylko czego mogła, ale był po prostu silniejszy. Nawet nie czuła zadrapań na łydkach i kolanach. Ciepła krew zaczynała płynąć z ramion, brudząc kwiecistą sukienkę. Kiedy w końcu opadła zrezygnowana z sił, nie mając już żadnej nadziei na ratunek, spojrzał się na nią, tym swoim lisim spojrzeniem i tylko nim jednym obiecując, że odpowiednio się nią zajmie.


    Otworzyła oczy, starając uspokoić się rozszalały oddech. Już dawno nie miewała tych snów. Odrzuciła je gdzieś w mroki swojej świadomości, chcąc zapomnieć, zepchnąć w otchłań niebytu. Odrzuciła lekką kołderkę, zawiązując na talii supeł szlafroka. Podeszła do okna, wpatrując się z urzeczeniem w lśniący na niebie księżyc. Samotna łza spłynęła po jej policzku. Otarła ją szybko wierzchem dłoni. Już dawno przestała użalać się nad swoim losem. Nie miało to najmniejszego sensu. Miała ochotę otworzyć okno, wciągnąć mocno do płuc świeże, nocne powietrze. I przytrzymać długo. Nasycić się nim. Palcem miękko pogładziła kratę, oddzielającą ją od świata. Walnęła w nią otwartą dłonią, czując sekundę później jak ból promieniuję na niemal całą jej rękę. Ból. I tak towarzyszył jej codziennie. Ze zgrozą uświadomiła sobie, że ból fizyczny jest lepszy. Niemal każda rana się po jakimś czasie zagoi. A jeżeli umrzesz? Cóż, przestaniesz cierpieć na zawsze. Tymczasem ból psychiczny codziennie ciągnie Cię w dół. Nie znika. Nie goi się. A ona na pewno nigdy nie zapomni, że to jej własna matka sprzedała ją do burdelu.


    Już dawno nie czuła strachu. A przynajmniej nie takiego paraliżującego, ogarniającego jej całe ciało, każdą komórkę, każdy zakamarek duszy. Zmoczyła usta w szkockiej whiskey, czując lekkie pieczenie. Alkohol. Aspekt charakterystyczny dla ludzi bogatych. Wraz z narkotykami, papierosami, cygarami i wszystkimi tymi drogimi bzdetami, którymi ludzie lubili się otaczać. Przepych, nie mający nic wspólnego z elegancją. Naiwne żony, uśmiechające się krzywo, udające, że nie mają pojęcia o profesji mężów, a pieniądze, które tak ochoczo wydają na mało gustowne kreacje, rosną na drzewach w ich ogrodzie na tyłach rezydencji. Hipokryzja. Każdy najmniejszy kontakt, każde najmniejsze zamienione słowo było wręcz przesycone hipokryzją. Aż miała ochotę zwymiotować. Usłyszała ciche, wręcz niedosłyszalne pukanie do drzwi, które otworzyły się chwilę później z charakterystycznym skrzypnięciem. Spojrzała na Lucasa pełna mieszanych uczuć. Od strachu, niepewności, braku zdecydowania, po chęć poczucia go blisko swego ciała, poczucia jego warg na swoim ciele. Przeszedł ją mimowolny dreszcz, a on mylnie go interpretując podszedł bliżej, nie odzywając się nawet słowem i nakrył jej ramiona leżącym u stóp łóżka kocem. W jej nozdrza wdarł się jego zapach. Zakręciło się w jej głowie. Przymknęła na chwilę powieki, chcąc uspokoić rozszalałe serce. Chwilę później poczuła jego usta na swoich wargach i nie zdołała oprzeć się pokusie odwzajemnienia pocałunku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlueSky
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 06 Lut 2011
Posty: 4940
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:03:10 02-05-15    Temat postu:

Strasznie opuściłam się w komentowaniu, ale wiedz, że czytam i czekam na kolejny odcinek.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stokrotka*
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 17542
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:28:32 02-05-15    Temat postu:

Miło mi a nawet taki prosty komentarz daje powera do pisania
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlueSky
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 06 Lut 2011
Posty: 4940
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:50:05 02-05-15    Temat postu:

Jutro nadrobię zaległe komentarze - a teraz tylko powiem, że zaskoczyłaś mnie tym, iż to własna matka sprzedała Zayę do burdelu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stokrotka*
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 17542
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:52:49 09-06-15    Temat postu:

Rozdział 11

    Przesunęła powoli palcem wskazującym po stali. Chwyciła rękojeść noża, jakby ciesząc się samym jego ciężarem. Głośne stęknięcie wyrwało ją z zastanowienia. Spojrzała na niego z odrazą w oczach. Przykuty do krzesła, z włosami mokrymi od potu, z ubraniem przylegającym do ciała i z odorem – nie tylko potu, ale i strachu. Samotna żarówka rzucała nikłe światło na jego sylwetkę. Zgarbiony – jakby przytłoczony ciężarem winy. Winy do której się nie poczuwał. Zamknęła oczy, hamując napływające łzy. Wspomnienia. Piękne i tak okropne zarazem. Poprawiła nóż w dłoni i podeszła do niego na wyciągnięcie ręki. W jego oczach – po raz pierwszy od dawna – pojawiło się błaganie o litość. Gdyby mógł zapewne usłyszałaby cały monolog z jego strony czemu nie powinna go zabijać.
    - Jesteś żałosny – oznajmiła kpiąco, ostrzem noża przesuwając po jego szyi, raz tylko wbijając się głębiej. Krew zebrała się w małą kropkę, ale nie wypłynęła. Jeszcze nie – Przypomnij sobie. Wszystkich tych których skazałeś na śmierć. I nie byłeś nawet na tyle odważny, by zabić ich samemu. Jak to zwykle bywa musiałeś się kimś wyręczyć. I naprawdę sądzisz, że oni okazywali litość?! Świadomie skazując się na śmierć. Czy może jesteś tak naiwny, żeby w to wierzyć?! - niemal krzyknęła, chwytając go za poły koszuli i zwracając jego oczy na siebie. Wściekłość zżerała ją od środka. Za każdym razem, gdy na niego patrzyła, widziała ją. Uśmiechniętą. W sukni ślubnej. Zakrwawionej. Nóż upadł z brzdękiem na podłogę. Chciała z tym skończyć. Raz na zawsze. Objęła jego szyję swoimi smukłymi dłońmi i zacisnęła. Z początku lekko, potem coraz mocniej. Czuła jak stara się chwycić oddech. Jak z całych sił, które mu jeszcze pozostały, próbuję z nią walczyć. A potem z wolna staje się marionetką. W jej rękach. Aż w końcu jego ręce wiotczeją, tak jak całe ciało. Patrzy na niego. A może raczej to co po nim zostało. I zastanawia się, gdzie ta radość. Przecież ją pomściła


    Obudziła się z niemym krzykiem na ustach. Poczuła jak ciężkie ramie przyciąga ją z powrotem do łóżka. Spojrzała w bok. Spał obok niej. A biała koszulka nadal znajdowała się na jego ciele. Przynajmniej tego nie zrobiła. Nie pozwoliła, by emocje wzięły nad nią górę. Chociaż tu spał. W jej łóżku. Z ręką przełożoną przez jej brzuch. Wtuliła się w jego ciało, czując przyjemne ciepło bijące od niego. Chwilę później zasnęła.

    Czasami dowiadujesz się rzeczy, które zmieniają Twoje życie. Które powodują, że cały Twój system wartości zostaje przewartościowany. A ludzie którzy byli całym Twoim światem i zrobiłbyś dla nich wszystko, w jednej sekundzie stają się zupełnie obcy. I nie wiesz co masz ze sobą zrobić. Tak się właśnie czuła od tamtej pory. I każdego dnia zastanawiała się co zrobiła źle, choć w głębi duszy wiedziała, że to nie była jej wina. Tylko czy na pewno?! Czy była wystarczająco dobrą córką?! I tak dzień w dzień. Z jednej skrajności w drugą, nie bardzo potrafiąc znaleźć odpowiedni balans. Poczuła jego chłodny oddech na swoim karku. Zamknęła oczy po raz pierwszy od dawna, oddając się marzeniom. Chociaż nie powinna. Nawet nie wiedziała jak to się stało. Jakoś tak. Od słowa do słowa. Ku jej wielkiej uldze nie prosił o dużo. Tylko chwila rozmowy. A ona w tych momentach odżywała. Bo kto chciał rozmawiać z dziwką?! Wszyscy jej „klienci” uważali ją za człowieka gorszej kategorii, który w ich obecności nie powinien się nawet odzywać, wyłączając słowa: O taaak, taaak, Jesteś cudowny bądź Jaki on duży. Wszystkie które łechtały ich już i tak wybujałe ego. Zaplótł ręce wokół jej ciała, przyciągając ją ciasno do swojej klatki piersiowej jakby nie chcąc pozwolić, by mu uciekła. Pragnęła go. Ale nie tylko jako mężczyznę. Przede wszystkim jako człowieka. I to przywróciło jej wiarę, że kiedyś będzie lepiej. I choć nadal była zamknięta, co dobitnie udowadniały kraty w oknie, to była tu z nim. W jego ramionach. I na razie niczego więcej nie potrzebowała.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlueSky
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 06 Lut 2011
Posty: 4940
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:08:30 09-06-15    Temat postu:

Nie wiem, jak Ty to robisz, ale masz ogromny dar - Zaya i Xavier - niby nic - kilka prostych gestów - zwykłe przytulenie. I tak się zastanawiam, co kieruje Xavierem - czy to jakaś gra z jego strony, czy na serio zainteresował się Zayą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stokrotka*
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 17542
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:47:15 09-06-15    Temat postu:

Dziękuję za tak miłe słowa i cieszę się, że ten ładunek emocjonalny, który chcę zawrzeć w rozdziałach się w nich znajduję poza tym Zaya choć pragnie bliskości drugiego człowieka, to nie otworzy się tak od razu. A Xavier?! Cóż na razie muszę milczeć
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlueSky
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 06 Lut 2011
Posty: 4940
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:02:16 10-06-15    Temat postu:

Jeśli mam być szczera to bardziej ciekawią mnie motywy, jakimi kieruje się Xavier, ponieważ wiem, że w przypadku Zayi ciężko jej będzie zaufać mężczyźnie - w ogóle to zaufać komukolwiek.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stokrotka*
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 17542
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:50:36 07-07-15    Temat postu:

Rozdział 12

    To ciekawe jak różne decyzje wpływają na nasz charakter. U jednych jest to tylko przyjęcie odpowiednio płatnej pracy i spełnianie wszystkich zachcianek szefa, byleby nie zostać wyrzuconym. U drugich walka toczy się o to by przeżyć. Ona zaliczała się właśnie do tej drugiej kategorii. Lata spędzone na ulicy, bez jakiejkolwiek kontroli pozwoliły jej dorosnąć szybciej niż by tego chciała. Nauczyły ją także, że jeżeli ma na kogoś liczyć, to tylko na siebie. I że jeden mały błąd może kosztować ją życie.
    A teraz leżała tutaj. Wsłuchując się w jego miarowy oddech, chłonąc każdą komórką swojego ciała jego obecność, napawając się jego widokiem. Ta cała sytuacja była tak banalna, że aż nie mogła w nią uwierzyć. Prostytutka zakochująca się w swoim kliencie. Prostackie i żałosne. Tylko, że za tym wszystkim kryło się coś więcej. Coś co było dla niej nieuchwytne. Do tej pory dźwięczała jej w uszach ta nuta w jego głosie, gdy mówił o swojej ukochanej. Brzmiał dokładnie tak jakby stracił coś bezpowrotnie i już nigdy nie miałby być szczęśliwy. A ona czuła się tak każdego dnia. Zamknięta w czterech ścianach, bezwzględnie obdzierana z nadziei, traktowana gorzej niż ktokolwiek mógłby to sobie wyobrazić. Ale nadal żyła. I jeżeli tylko w tym miała doszukiwać się sukcesu, to go osiągnęła. Nie pozwoliła się stłamsić, pokonać. I obiecała sobie. Obiecała, że kiedyś stąd wyjdzie.
    Poruszył się delikatnie, uśmiechając się do niej spod na wpół przymkniętych powiek. Chciała, żeby został. Na zawsze. Ale to było coś o co nie mogła go prosić. Nachylił się całując ją w czubek głowy. Wiedziała, że będzie musiał zaraz iść. Pozostawiając po sobie jedynie słodkie wspomnienie, które zostanie z nią do kolejnego spotkania. Którym będzie się otaczała z każdej strony, nie pozwalając na wtargnięcie szarej rzeczywistości.
    - Muszę iść – powiedział po chwili cicho, nie ruszając się nawet o milimetr, nadal spokojnie głaszcząc jej włosy. Czuła jak te słowa mrożą jej serce. Przez sekundę miała ochotę zrobić coś, czego żałowałaby przez resztę życia. Użyć swojego ciała, by go zatrzymać. Znienawidziła, by się za to.
    Podniosła podbródek, wpatrując się w jego oczy, w których odnalazła dokładnie te same uczucia, które trawiły ją od środka. Przejechała palcem wskazującym po zarysie jego szczęki, choć przez sekundę przedłużając jego obecność w tym pokoju. W jej życiu.
    - Wiem – odparła równie cicho jak on, wstając z wielkim trudem i odwracając się do niego tyłem, nie chcąc patrzeć jak odchodzi. Stanęła przy oknie, wpatrując się w nisko położony tej nocy na niebie księżyc. Poczuła jego oddech na swoim karku. Odchyliła głowę w bok, pozwalając jego ustom błądzić po swojej szyi. Chwilę później owinął ją jedynie zimny powiew wiatru, gdy zamykał cicho drzwi.

    ~~~

    Potarła sztywny kark, starając rozluźnić obolałe mięśnie. Wszystko zmierzało w odpowiednim kierunku. A pętla wokół szyi Evarista Lopeza zacieśniała się coraz bardziej. A on nawet nie zdawał sobie z tego sprawy. Uśmiechnęła się chytrze. Choć tego nie wiedział kontrolowała każdy jego krok, jego interesy już niemal w całości zależały tylko od niej. Teraz pozostało jej tylko czekać, aż w końcu przyjdzie do niej, bo będzie potrzebował przemytnika. Ona osobiście się o to postara.
    Ciche pukanie do drzwi, przerwało jej rozmyślania. Serce na sekundę zabiło, jakby licząc, że Lucas po raz kolejny złamie jej rozkaz i przyjdzie. Jednak jej płonne nadzieje rozwiały się szybko, gdy w drzwiach ujrzała Xaviera. Z głową lekko zwieszoną. Tak jakby nie mógł spojrzeć jej w oczy. Miała złe przeczucia.
    - Stało się coś? - spytała, uważnie go obserwując. Usiadł naprzeciwko niej, nalewając sobie uprzednio alkoholu ze szklanej karafki.
    - Widać prawda?! - odparł niemal kpiąco, jednym haustem opróżniając zawartość szklanki. Czekała – Zdradziłem ją – odezwał się ponownie po chwili, a tym razem jego głos zabrzmiał desperacko. Jakby wstydził się tego, a jednocześnie potrzebował wyznać swoje grzechy.
    I z całą klarownością dotarło do niej, że zniszczyła mu życie. Chcąc tylko ratować swoje.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stokrotka*
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 17542
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:55:01 20-07-15    Temat postu:

Rozdział 13

    Upiła się. Po raz pierwszy od dawna chciała zapomnieć. O śmierci siostry, o tym kim się stała, o tym jak zniszczyła bliskie sobie osoby. O tym jak z czułej i kochającej Sol, uwielbiającej chłodne napoje i latynoską muzykę, stała się zimną i pozbawioną litości Camilą, po trupach dążącą do celu, gardzącą każdą oznaką słabości.
    Czuła przyjemne ciepło rozlewające się po jej ciele, gdy wlewała w siebie kolejną porcję taniego alkoholu, co by nie marnować pieniędzy – w końcu miała ich tak mało. Zakołysała się w takt muzyki, która płynęła tylko w jej głowie. Chciała. Nie. Ona potrzebowała zapomnieć. Wyrwać wszystkie wspomnienia. Spalić je. Zatopić. Nie mogła tego znieść. Tej świadomości. Świadomości, że stała się istotą straszną. Poczuła jak łzy bezsilności napływają jej do oczu. A przecież od jej śmierci nie płakała. Przyrzekła to sobie.
    Wciągnęła głęboko w płuca powietrze, chcąc opanować rozstrojone nerwy. W końcu nie miała się rozżalać nad swoim marnym losem. Miała się upić. I zapomnieć. Kolejna porcja taniej whiskey wylądowała w jej żołądku. A ona i tak potrzebowała więcej. Podeszła do barku, stojącego w rogu gabinetu i chwytając w zgrabne dłonie, kolejną butelkę alkoholu. Tym razem trafiła na czerwone, wytrawne wino. Ktoś jej chyba kiedyś mówi, że nie powinno mieszać się alkoholi.
    Idealnie – pomyślała, skwapliwie nalewając sobie wina do kieliszka.
    Jak łatwo dała się zwieść swoim barwnym wyobrażeniom. Z jaką lekkością przyszło jej zniszczenia innym życia. Tylko dla swojej chorej zemsty. Miała się cieszyć. Miała wyjść z tego zwycięsko, pokazać, że morderstwo jej siostry nikomu nie ujdzie płazem. Krok po kroku stawała się Camilą. I równie krok po kroku mściła się na tych, którzy byli za to odpowiedzialni.

    Znalezienie ich było pestką. Nie ukrywali się, a wcześniej nawet nie zadbali o to, by zostać przez nią nierozpoznani. Ich twarze wyrywały się w jej pamięci z precyzją, o której samą siebie nie podejrzewała. Każdego dnia widziała ich obraz pod powiekami, gdy zamykała oczy i choć na chwilę starała się zasnąć.
    Dziecinnie proste okazało się także, „zatrudnienie” ludzi którzy się mieli nimi zająć. Siedząc, głęboko wsparta łokciami na kierownicy, patrzyła jak najpierw ich ogłuszają, a potem zadają serie ciosów – od których jeszcze nie umrą. A gdy zabawa zbliża się do końca, zgodnie z jej poleceniem, słyszą pozdrowienia od niej i giną od kuli.
    Dwóch osiłków. Na tyle mało rozgarniętych, by zajmować się czymś poważniejszym. Czymś co by wymagało dużej dawki zdrowego rozsądku i logicznego myślenia. Którzy bez zastanowienie zabili jej siostrę na jej oczach.


    Wyrwała się z dawki nieprzyjemnych wspomnień, wlewając kolejną już porcję wina. Chciała jednego – przestać widzieć zastygłą twarz Brendy przed oczami. Zapomnieć o tym jak po raz ostatni ścisnęła jej rękę.
    Otworzyła niemrawo drzwi gabinetu, kierując się do sypialni. Nawet nie zauważyła jak na niego wpadła. Jakby był zawsze tam, gdzie go potrzebowała, choć nie chciała się do tego przyznać. Wylądowała w jego ciepłych ramionach, nawet nie zdając sobie sprawy jak na nią patrzy. Jak nie powinien patrzeć.
    - Puszczaj – wybełkotała, gdy przerzucił ją przez ramię i skierował swoje kroki do jej sypialni, jakby sama nie mogła się tam dostać – Czuję się jak worek ziemniaków – krzyknęła, uderzając go z całej siły w plecy – Nawet nie wiesz co Cię może za to spotkać – oznajmiła wściekle, a w sekundę później rzucił ją niczym stos ciuchów na łóżko
    - Och wiem. Ale też doskonale wiem, że jutro nie będziesz nic pamiętać – odparł hardo, zgrabnie przechodząc z nią na „ty” choć nigdy mu na to nie pozwoliła – Lepiej się prześpij. Dobrze Ci to zrobi
    - Skoro nic nie będę pamiętała, to równie dobrze mogę zrobić to – odpowiedziała, odważnie chwytając go za poły skórzanej kurtki i przyciągając do pocałunku. Ooo tak. Będzie tego żałować. Ale jutro. Dzisiaj chce czuć jego pocałunku na swojej skórze, jego ciało wgniatające jej w materac, jego ciepły oddech owiewający jej szyję, chce czuć jak wchodzi w nią i wypełnia całą. Ten jeden i ostatni raz.


Ostatnio zmieniony przez Stokrotka* dnia 23:55:29 20-07-15, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlueSky
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 06 Lut 2011
Posty: 4940
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:15:31 25-07-15    Temat postu:

Należy mi się kara i to sroga kara, ponieważ przegapiłam odcinki i bardzo za to przepraszam.

Jeśli mam być szczera to martwi mnie to, co się dzieje między Zayą a Xavier`em, ponieważ czuję, że ona się w nim po woli zakochuje - a Xavier? Nadal nie mogę rozszyfrować tego faceta i zupełnie nie wiem co nim kieruje - i boję się, że traktuje Zayę jak przedmiot, a raczej narzędzie, które ma mu posłużyć do tego aby zapomniał o Brendzie i w ten sposób ukoił swój ból.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stokrotka*
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 17542
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:00:11 25-07-15    Temat postu:

Och, nie ma sprawy - sama jestem w jakimś lesie z niemal wszystkimi produkcjami, które czytam i czas się wziąć do kupy

A może on też się zakochuję? Może czuję, że nie może zrobić kolejnego kroku, bo skrzywdziłby tym właśnie Zaye, a tego nie chce, bo może w głębi serca nadal sądzi, że nigdy nikogo nie pokocha tak jak pokochał Brendę Postaram się rozwiać Twoje wątpliwości w kwestii uczuć Xaviera
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlueSky
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 06 Lut 2011
Posty: 4940
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:24:11 25-07-15    Temat postu:

Hmm...czyżbyś sugerowała, że Xavier uważa, że jest niezdolny do miłości?

Kiedyś przez myśl przeszło mi, że również Sol vel Camila ma na niego chrapkę, ale chyba się mylę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stokrotka*
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 17542
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:58:07 25-07-15    Temat postu:

Nie. Wystarczy popatrzeć na to co robi - uważa, że on nie jest zdolny pokochać jeszcze kogoś tak jak pokochał Brende, nie chce więc krzywdzić Zaye dając jej fałszywe nadzieję, że kiedyś coś takiego nastąpi

A w tym drugim przypadku to nigdy nie brałam tego pod uwagę - złączyli się pod wpływem straty i nic więcej zwłaszcza teraz kiedy do Camili dociera że w zasadzie zniszczyła mu życie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlueSky
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 06 Lut 2011
Posty: 4940
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:21:09 25-07-15    Temat postu:

Ale nieświadomie ją krzywdzi. W pewien sposób daje jej nadzieję, ponieważ traktuje ją, jak normalną kobietę. A ona nie przywykła do takiego zachowania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 5 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin