Telenowele

Mrs.Pattinson · Wysłany: 13:02:05 25-10-08 Temat postu:

Ana jest boska: chłopczyca, która jednocześnie potrafi zachować swoją kobiecość i działać w odpowiedni sposób na mężczyzn, nie można nazwać jej cnotką, chociaż dopiero poznaje zbliżenie z mężczyzną, może właśnie dlatego tak pociąga naszego Carlosa.

z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek, a przede wszystkim na spotkanie Carlosa i Any...

Andzia2 · Wysłany: 13:17:53 25-10-08 Temat postu:

ja tez czekam xD

Fuente · Wysłany: 16:01:36 25-10-08 Temat postu:

Czy imię Any się nie odmienia? Bo w tekście to trochę dziwnie brzmi, czasem tak, jakby była chłopakiem xP

Maite Peroni · Wysłany: 16:16:24 25-10-08 Temat postu:

Odmienia się ale czasami piszę odcinek w pośpiechu i wtedy wcale o tym nie myślę

Maximum · Wysłany: 16:27:42 25-10-08 Temat postu:

Kiedy NEW

Maite Peroni · Wysłany: 16:32:09 25-10-08 Temat postu:

Maximum · Wysłany: 16:38:19 25-10-08 Temat postu:

A kiedy będziesz go pisać

Maite Peroni · Wysłany: 16:45:54 25-10-08 Temat postu:

Jadę teraz z mamą na zakupy i jak tylko wrócę

Maximum · Wysłany: 16:52:57 25-10-08 Temat postu:

To ja czekam z niecierpliwością
Udanych zakupów

Andzia2 · Wysłany: 17:43:13 25-10-08 Temat postu:

ja tez czekam

xD

Maite Peroni · Wysłany: 18:32:07 25-10-08 Temat postu:

No, już niedługo będzie po wszystkim - pomyślała widząc, że druhny ruszyły w kierunku głównej nawy.
- Nasza kolej, księżniczko - powiedział Ross. - Gotowa?
- Tak, tatku - odrzekła zdecydowanie.
Była przygotowana zarówno do ślubu, jak i do przyjęcia miłości mężczyzny. Jej ciało potrzebowało tylko iskierki, by ogarnęły je płomienie. Chciała należeć do mężczyzny, mieć go w swych ramionach, czuć jego bliskość. Czuła się zmęczona poczuciem winy za kradzione pocałunki i chwile namiętności.
Ross prowadził ją pod rękę. Ruszyli w momencie, kiedy organy po wyczekującej przerwie zagrały marsza weselnego.
Wszyscy wstali z miejsc i patrzyli w ich kierunku. Widziała przyjazne twarze, większość z nich znała od dzieciństwa; bankierzy, kupcy, prawnicy, okoliczni farmerzy wraz z rodzinami przyszli, by uświetnić ślub Ana Coleman. Z niezwykłą u panny młodej śmiałością uśmiechała się do zebranych.
Rodzina Colemanów stała w pierwszym rzędzie, zaraz za Lydią: pierwsza Ma, walcząca z napływającymi do oczu łzami, następnie Anabeth, jej mąż Hector Drummond i ich dzieci, potem Marynell, wreszcie Micah, a obok niego przyrodni brat Ana - Lee.
To byli jej dwaj dręczyciele. Nawet teraz, gdy rzuciła im spojrzenie przez ramię, mogła stwierdzić, że z trudem powstrzymują śmiech.
Chłopcy stali się nierozłącznymi towarzyszami, kiedy Micah wraz z matką przybył do River Bend. Na początku Ana była na niego wściekła, ponieważ zabrał jej jedynego towarzysza zabaw. Ciągle pamiętała, jak podłożyła pod jego siodło kolczasty rzep. Koń wyrzucił wówczas wysoko w górę Micaha, który tylko dzięki niezwykłemu szczęściu nie odniósł poważniejszej rany. Ta pozornie niewinna przygoda mogła skończyć się śmiercią chłopca, o którą zresztą sześcioletnia wtedy Ana gorąco się modliła.
Zawsze chodziła jak cień za chłopcami prosząc, by pozwolili jej uczestniczyć we wszystkich psotach, jakie wyrządzali. Czasem godzili się na to, lecz wówczas musiała grać rolę kozła ofiarnego, gdy szkoda wychodziła na jaw.
Mimo nieustannych kłótni kochała ich obu gorąco. Dzisiaj, gdy tak stali obok siebie, wyglądali całkiem przystojnie. Lee - z ciemnymi włosami i błyszczącymi brązowymi oczami, które odziedziczył po matce Victorii Gentry Coleman, oraz Micah - blondyn jak cała rodzina Langstonów. Ostatni w rzędzie był Carlos - jemu to posłała najbardziej promienny uśmiech.
Podziwiała go zawsze, odkąd sięgała pamięcią. Dokładnie pamiętała każde z jego rzadkich odwiedzin. Podnosił ją wtedy wysoko i trzymał nad głową. Śmiał się z niej, aż zaczynała kopać i błagać o litość, prosząc w duchu Boga, by Carlos nigdy jej nie wypuścił z rąk.
Nikt nie był tak wysoki jak Carlos. Dziarski i jasny. Nikt nie potrafił rzucać tak celnie jak on oraz tak przejmująco opowiadać historii o duchach.
Był jej bohaterem, jej rycerzem w błyszczącej zbroi. Czuła się szczęśliwa, kiedy Carlos przyjeżdżał do River Bend, ponieważ już samą obecnością rozweselał wszystkich wokół: Mę, Lydię, Rossa, Lee i Micaha, nawet starego Mosesa. Wszyscy cieszyli się z jego odwiedzin, których jedynym mankamentem było to, że trwały zawsze za krótko i były nieczęste.

Andzia2 · Wysłany: 19:11:44 25-10-08 Temat postu:

super

xD

Ana czeka na ślub

xD
ciekawe co się stanie

czekam na new xD

Fuente · Wysłany: 20:02:46 25-10-08 Temat postu:

kurczę, to Carlos jest chyba z jakieś 10 lat starszy od Any? Tak by z tego wynikało. xD I jest ulubieńcem wszystkich.

Maximum · Wysłany: 20:10:49 25-10-08 Temat postu:

aaaaaaaaaaaaaaaaaaa ...
Odcinek piękny
Any wspomina Carlosa
A czemu on tak daleko usiadł
Odcinek piękny, piękny trochę krótki ale piękny
Kiedy NEW

El. · Wysłany: 21:07:29 25-10-08 Temat postu:

ma z 28:) lat chyba..jakby 10 lat liczyć;p