Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Orchidea
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 22, 23, 24 ... 58, 59, 60  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maximum
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 3624
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:05:01 31-10-08    Temat postu:

PPPPPPPPPPPPPPRRRRRRRRROOOOOOOOSSSSSSSSSSSZZZZZZZĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘ
Tak ładnie cię proszę
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mili~*~
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Gru 2007
Posty: 12296
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 23:05:05 31-10-08    Temat postu:

Jeah!!!! Ana do dzieła xD Moze te jej pobudki niezbyt szlachetne troche samolubne i nie widac w nich uczucia ale jednak Spedzi noc w ramionach Carlosa ! jeah! Jeah jeah! Biedna Ana mimo wszystko potrzebuje ciepła, a ten głupi Grady ją odrzucił Wybrał jakąs dzi....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Brooklyn
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 16 Wrz 2008
Posty: 10445
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z klatki B
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:37:14 31-10-08    Temat postu:

Ja nie mogę co za odcinek! Ja nie zasne w nocy jak nie dostane newa dzisiaj
Ana opuszczona , załamana pragnąca mężczyzny...
Carlos samotny w stajni....
Będzie się działo!!!
Kochana ja proszę o newa pięknie proszę
pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pesti69
King kong
King kong


Dołączył: 17 Kwi 2008
Posty: 2218
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: LBN
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:45:21 01-11-08    Temat postu:

Maite czy Ty chcesz mnie zabić? Skończyć w takim momencie i nie dodać jeszcze jednego odcinka... ojej... aAna poszła do Carlosa... jak on na to zareaguje...? bo ona tam poszła w wiadomym celu.... Prawda?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Brooklyn
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 16 Wrz 2008
Posty: 10445
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z klatki B
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:55:21 01-11-08    Temat postu:

w wiadomym, wiadomym pesti ;] przecież stajni sprzątać nie bedą tak mi się przynajmniej wydaje
poczekam sobie grzecznie do jutra ;]
ide snić o Carlosie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
El.
Komandos
Komandos


Dołączył: 16 Sie 2008
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:11:46 01-11-08    Temat postu:

Brooklyna rozwaliłaś mnie mtym ''stajni sptzątać nie będą'' Hehe ja czekam:D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mrs.Pattinson
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 5200
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:51:48 01-11-08    Temat postu:

ojejku. I co tu mogę napisać?
że chcę mój piętnasty odcinek. Jakie szczęście, że dopiero teraz mogłam to przeczytać, przynajmniej mój czas oczekiwania będzie nieco krótszy od innych. Ale Maite nie trzymaj nas za długo w takiej niepewności!

odcinek boski. Strasznie podoba mi się miłość, jaką ukazałaś między Rossem a Lydią, prawdziwa miłość na dobre i na złe. Nie dziwię się, że Ana obserwując rodziców pragnęła tego samego. Niestety, potrzeba zaspokojenia swojego pożądania była dla Grady'ego ważniejsza niż życie u boku takiej dziewczyny jak Ana. A teraz ona ma zamiar zrobić to samo. Na szczęście wybrała sobie lepszego kochanka ;p
Czekam na tą ich pierwszą noc... ; *
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maximum
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 3624
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:57:14 01-11-08    Temat postu:

No to ja już jestem ale docinka nie ma
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maite Peroni
Idol
Idol


Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 1320
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 12:06:35 01-11-08    Temat postu:

Bardzo długi odcinek specjalnie dla was

Odcinek 15
Stara stajnia pachniała sianem, końmi i skórą. Ana lubiła te swojskie zapachy. Poczuła je od razu, gdy otworzyła wrota, a potem je za sobą bezgłośnie zamknęła. Wewnątrz było przytulnie, ciepło i panowała niczym nie zmącona cisza. Jedynie świerszcze grały w niewidocznych kryjówkach. Żrebne klacze stały w swych boksach, czekając cierpliwie na czas rozwiązania.
Znalezienie się w tym miejscu w środku nocy i w nocnej koszuli nie było dla Ana żadną nowością. Często całą noc pilnowała klaczy, które miały trudności z porodem. Niezwykłe było tylko to, że przyszła tu w koszuli przeznaczonej na noc poślubną, oraz to, że przyszła do mężczyzny.
Poczuła strach.
To, co zamierzała uczynić, było śmiałe - nawet zuchwałe. Dwadzieścia cztery godziny temu było nie do pomyślenia. Ale wówczas nie znała jeszcze swego losu, który w tak okrutny sposób zawrócił bieg jej życia, bez jej winy i zgody. Podjęła decyzję: doszła tak daleko, że już nie mogła zawrócić.
Warstwa siana leżąca na ziemi głuszyła jej kroki, gdy szła w kierunku światła w ostatnim boksie. Konie były przyzwyczajone do jej zapachu i nie reagowały, kiedy przechodziła obok.
Kapelusz Carlosa, czarny z szerokim rondem, wisiał na gwoździu wbitym w jedną z belek. Dotknęła go palcami i uśmiechnęła się, widząc grubą warstwę kurzu.
Spojrzała ponad ścianką dzielącą zagrody. Carlos stał pochylony nad przednią prawą nogą swego konia i oglądał zranione kopyto.
Ana była zadowolona, że przez chwilę może go obserwować bez jego wiedzy. Dorastała, znając go tylko z jednej strony, lecz dziś pragnęła go poznać w pełni. Niech przestanie być jedynie marzeniem lub najwierniejszym przyjacielem rodziców czy idolem Lee i Micaha bądź synem Ma. Wymazując poprzednie wizerunki Carlosa ze swej pamięci, chciała widzieć w nim mężczyznę. Jego widok napełniał ją radością. Uświadomiła sobie, że przez całe życie kochała go na swój sposób.
Światło latarni odbijało się w pasemkach jego blond włosów. Dostrzegła, że skręcają się w pierścionki i w nieładzie spadają na kark. Zupełnie nie mogła sobie wyobrazić Carlosa z włosami wysmarowanymi brylantyną. Nie, on nigdy nie ulegał żadnej modzie.
Przyglądała się twarzy, którą znała od dzieciństwa. Miał szerokie czoło, wydatne kości policzkowe, lecz zapadnięte policzki.
Szczękę miał mocną, jakby precyzyjnie wyrzeźbioną; zdradzała upór i zdecydowanie. Pasowała do kogoś, kto był gotowy podjąć każde wyzwanie.
Próbowała wyobrazić go sobie z wąsami, ale szybko odrzuciła ten obraz. Usta miał szerokie. Dolna warga była odrobinę pełniejsza od górnej, lecz ta z kolei była kształtniejsza. Widok tych ust przyprawiał ją o dreszcze; zbrodnią byłoby chować je pod wąsami.
Musiał przebrać się zaraz po powrocie z kościoła, miał bowiem na sobie ten sam ubiór, w jakim był rano: niebieską bawełnianą koszulę, drelichowe spodnie, podniszczone buty. Na szyi zawiązał czerwoną apaszkę. Nie miał pasa z rewolwerem ani skórzanej kamizelki.
Rękawy koszuli podwinął do łokci, ukazując opaloną skórę. Ana widziała, jak przy każdym ruchu pracują mięśnie jego rąk. Długimi i szczupłymi palcami na przemian delikatnie naciskał okolice rany. Obserwując ten rytmiczny masaż, Ana poczuła nagłe ciepło rozchodzące się po całym ciele. Zaskoczyło ją to. Przecież całe życie obracała się wśród mężczyzn: Ross, Lee, Micah, kowboje. Wynikało to zapewne z niezwykłości sytuacji i wrażenia, jakie na niej wywarł Carlos.
Odznaczał się męskością, która odbierała jej pewność siebie i niemal przerażała, choć zarazem, dziwna rzecz, przyciągała ją nieodparcie. To właśnie kobieca natura nakazała jej tu przyjść.
- I co z twoim koniem?
- Czyś ty z byka spadła, dziewczyno? O takiej porze nachodzić ludzi? O mały figiel, a wystraszyłabyś i mnie, i mego konia.
Zauważył tylko jej bose stopy i skraj szlafroka, ponieważ resztę szczelnie okrywała gruba chusta, którą omotała się na indiański sposób.
- Co ty tu robisz? Myślałem, że wszyscy dawno są w łóżkach.
- Nie mogłam spać - powiedziała i nagle schyliła głowę, zawstydzona.
- Ach tak - odrzekł Carlos, prostując się i głaszcząc kark Stormyego. Potem w wiadrze z wodą zanurzył ręce, umył je i wytarł o nogawki spodni.
- No tak. To w pewnym stopniu zrozumiałe, po wydarzeniach dzisiejszego dnia.
Ana spojrzała na niego. Chciał powiedzieć coś jeszcze, ale zamilkł, jakby niewidzialne kleszcze zamknęły mu usta. Utkwił wzrok w jej twarzy i dopiero po chwili zmusił się, by spojrzeć w bok. Przymknął oczy. Zauważył jej negliż.
- Możesz narobić sobie kłopotów, kręcąc się tutaj po ciemku i w dodatku tak ubrana.
- Myślisz?
Poczuł się głęboko zakłopotany.
- To jest pewne jak wszyscy diabli. Chodź, odprowadzę cię do domu.
Wyciągnął rękę, aby ująć ją za ramię, lecz cofnęła się, podeszła do konia i zaczęła go głaskać.
- Nie odpowiedziałeś mi, co z koniem.
- W porządku.
- Na pewno?
- Za kilka dni rana się zagoi. A teraz chodź...
- Co się stało z Apple Jackiem?
Na dźwięk tego końskiego imienia uśmiechnął się.
- To był znakomity koń do przegonu bydła. Wiedział czego od niego chcę, zanim dotknąłem go kolanem czy ostrogą. Mogłem spać w siodle cały dzień, a Apple Jack nie pozwolił ani jednej krowie odłączyć się od stada. To był cudowny koń. Niestety, wpadł w norkę królika stepowego, złamał nogę i musiałem go zastrzelić. Spojrzał na nią uważniej.
- Jak ty możesz go pamiętać?
- A jednak pamiętam.
Dalej głaskała błyszczącą sierść Stormyego. Jak wszyscy kowboje, Carlos bardziej dbał o konia niż o siebie.
Z niewiadomej przyczyny nie mógł oderwać oczu od ręki głaszczącej konia. Chusta, którą Ana była okryta, zsunęła się powyżej łokcia. Rękaw koszuli był przezroczysty; widział wyraźnie jej ramię.
- Odwiedziłeś nas, gdy byłam dwunastoletnią dziewczynką. Przyjechałeś na kilka dni i tego popołudnia miałeś wyjeżdżać. Mama zrobiła na obiad fasolę po bretońsku, pieczone kurczaki i jabłecznik. Moje ulubione potrawy, ale nic nie zjadłam. Byłam bardzo smutna z powodu twego odjazdu, ojciec cię namawiał, żebyś został. Nakazano mi siedzieć prosto i zachowywać się grzecznie albo odejść od stołu. Nie mogłam spokojnie usiedzieć, więc poszłam do swego pokoju. Nie chciałam się nawet z tobą pożegnać. Przez okno widziałam, jak opuszczasz podwórko.
Zwróciła się twarzą do niego, opierając głowę o bok konia.
- Jednak nie wytrzymałam. Zbiegłam po schodach i pobiegłam za tobą. Goniłam cię, wołałam, aż mnie usłyszałeś i zawróciłeś. Kiedy zrównałam się z tobą, podniosłeś mnie i pocałowałeś w policzek. Pocieszyłeś mnie, bo obiecałeś przyjechać na Boże Narodzenie.
Spojrzała na niego z wyrzutem.
- Nie przyjechałeś.
- Wiem, Ana. Przeszkodziło mi wówczas coś bardzo ważnego.
- Dwa lata nie przyjeżdżałeś...
Dopiero w tym momencie uświadomiła sobie znaczenie tamtego dnia; po wyjeździe Carlos'a długo w nocy płakała w poduszkę. Intuicyjnie wyczuła, że upłynie dużo czasu, zanim zobaczy go znowu.
Już wówczas ją interesował. Był wysoki i przystojny, szarmancki i wesoły oraz potrafił opowiadać najcudowniejsze historie. Zdarzało się, że jej dokuczał, ale nie w tak irytujący sposób, jak Lee i Micah. Jego przekomarzanie się z nią sprawiało, że czuła się dorosła.
Podniosła oczy i zrobiła krok w jego stronę. Była teraz blisko niego i brzeg jej nocnej koszuli ocierał się o czubki jego butów.
- Pozwoliłeś mi dojechać na Apple Jacku do bramy. To było niezwykłe pożegnanie; nie otaczał nas nikt z rodziny. Miałam cię wyłącznie dla siebie.
Spotkali się wzrokiem. Odchyliła się do tyłu i pozwoliła bujnym włosom rozsypać się na plecach.
- Pocałowałeś mnie.
Był to braterski, szybki pocałunek w policzek, lecz nigdy go nie zapomniała.
Na dźwięk tych cichych, ale bardzo wyraźnie wypowiedzianych słów Carlos drgnął. Chwycił ją mocno za ramię i pociągnął w stronę wrót.
- Czas na ciebie.
Z rozmysłem powłóczyła nogami.
- A ty gdzie masz zamiar dzisiaj spać? W przybudówce?
- Nie. Chcę czuwać przy Stormym. Pościelę sobie tu, w stajni.
- To nie będzie zbyt wygodne - powiedziała, uwalniając się od jego uchwytu.
- Mnie odpowiada, Ana. Teraz chodź już...
- Masz jakąś pościel?
- Pościel? - Zatkało go to pytanie. - Zwróć uwagę, że mówisz do człowieka, który w swym życiu więcej nocy przespał pod gołym niebem niż w łóżku.
- I co z tego? To wcale nie znaczy, że masz spać byle jak, gdy to nie jest konieczne.
Nim się spostrzegł, obróciła się i zaczęła przeglądać poszczególne boksy. Trafiła na ten, w którym Carlos trzymał siodło i zrolowany koc. Oparła ręce na biodrach i spytała:
- Carlosie Langstonie, jak myślisz, co by ludzie powiedzieli, gdyby się dowiedzieli, że Colemanowie pozwalają swoim gościom spać jak włóczęgom?
Przyjęta przez nią pozycja ciała spowodowała, że chusta ponad piersiami rozsunęła się i odkryła głęboki dekolt przysłonięty lekko rąbkiem koszuli. Nie speszyło jej to i spokojnym ruchem sięgnęła po szal, nie ruszając się z miejsca.
- Dobra, Ana - mruknął oschle. Mięśnie szczęki napięły mu się tak, jakby chwycił je skurcz. - Jeżeli wyjdziesz stąd, pościelę sobie tak jak zwykle.
- O nie, nic z tego. Wyjdę, lecz nie wcześniej, aż sama tu coś przygotuję. Podaj mi tamte koce. Są czyste. Można je rozłożyć...
Nerwowo rozczesał palcami włosy, zanim zrobił to, o co go prosiła.
- Pospiesz się. Jest bardzo późno, a ciebie dawno powinno tu nie być.
Nie zwracając na niego uwagi, wzięła do ręki jeden koc i zaczęła go gruntownie oglądać, wreszcie bez pośpiechu rozkładać na sianie. To samo powtórzyła z trzema następnymi. Dopiero wtedy sięgnęła po śpiwór i ułożyła na wcześniej przygotowanym podłożu. Uklękła na nim i rozprostowywała wszystkie załamania. Jeśli zdała sobie sprawę, że w trakcie tych czynności chusta zsunęła się jej z ramienia, pociągając za sobą rękaw nocnej koszuli, to nie wykonała żadnego gestu, by ją poprawić.
Piersi poruszały się pod przejrzystą tkaniną koszuli. Gdy się nachyliła, by z siana uformować coś na kształt poduszki. Światło latarni podkreślało jej opaloną skórę. Czy Carlos zauważył już, że nie jest dwunastoletnim podlotkiem o nie ukształtowanej jeszcze figurze? Zebrawszy się na odwagę, podniosła się i stanęła przed nim.
- Tak, teraz jest znacznie lepiej, co?
Carlos wytarł dłonie o nogawki spodni. Zmarszczki biegnące mu od nozdrzy do kącików ust pogłębiły się. Widać było wyraźnie bijący na jego skroniach puls.
- Ta-a, znacznie lepiej. Ale teraz, Ana, dobranoc.
Odwrócił się gwałtownie i na jednej z belek zaczął rozkładać zawartość swej torby, którą zawsze woził przytroczoną do siodła.
- Kiedy nie jestem senna.
- Mimo to wracaj do domu!
- Nie chcę.
- Ale ja chcę.
- Dlaczego?
- Ponieważ nie powinnaś tu być tak... jak teraz...
- Czemu?
- Bo...
Zgarbił się jak stary człowiek. Ruchy miał szybkie i niezgrabne. Ustawienie kubka do golenia na zbyt wąskiej nagle półce sprawiło mu wyraźny kłopot.
- Carlos?...
Jego ręce w dalszym ciągu były aktywne. Na moment ścisnął nawet wystający z belki kołek. Ana widziała prostujące się ramiona mężczyzny i podnoszącą się w głębokim westchnieniu pierś. Odwrócił się.
Nie patrzył na nią, utkwił wzrok ponad jej głową. Stała sztywna i wyprostowana, ze zwartym nogami. Językiem zwilżyła wargi.
- Carlos, kochaj mnie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Brooklyn
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 16 Wrz 2008
Posty: 10445
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z klatki B
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:31:57 01-11-08    Temat postu:

Odcinek świetny.Ana jest uparta Dlaczego to skonczyło się w takim momencie? ;(
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maximum
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 3624
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:41:51 01-11-08    Temat postu:

Boskie a nawet więcej
Ana ... ona jest świetna
Carlos ... czegoż od się opiera jaj wdziękom
Dziękujemy za tak długi odcinek
A teraz dodawaj to szygko odc. 16 bo nie wytrzymam jak nie przeczytam co stało się dalej
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mrs.Pattinson
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 5200
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:51:15 01-11-08    Temat postu:

o Boże, o Boże, o Boże! tak czekałam na ten odcinek a ty mi kończysz właśnie w takim momencie?
Ana jest wstrętną intrygantką, dobrze wiedziała jak zrobić na Carlosie wrażenie.
A on... Dziwię się, że tak długo wytrzymał. Zobaczymy co będzie później, na razie ma u mnie plusa, że mimo wszystko potrafił się powstrzymać od wzięcia Any w ramiona. ;p
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maximum
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 3624
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:56:12 01-11-08    Temat postu:

Czy NEW będzie dzisiaj?? (oby i to zaraz bo nie wytrzymam)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mrs.Pattinson
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 5200
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:00:02 01-11-08    Temat postu:

może nie zaraz, ale dzisiaj by się przydał.
Maite zabijesz nas kiedyś za to, że tak cię męczymy ;p
ale usprawiedliwiając się: to twoja wina, bo za cudownie piszesz. ;p
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maximum
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 3624
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:02:49 01-11-08    Temat postu:

i obyś dalej tak pisała
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 22, 23, 24 ... 58, 59, 60  Następny
Strona 23 z 60

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin