|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andzia2 Prokonsul
Dołączył: 25 Lip 2008 Posty: 3501 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Lubomierz Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:21:09 16-11-08 Temat postu: |
|
|
no czekamy xD |
|
Powrót do góry |
|
|
Any$ka como Mia Idol
Dołączył: 09 Paź 2008 Posty: 1084 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/3 Skąd: z forum Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:26:37 16-11-08 Temat postu: |
|
|
ooo no to czekam.... bardzo grzecznie ;* |
|
Powrót do góry |
|
|
Maite Peroni Idol
Dołączył: 03 Kwi 2008 Posty: 1320 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 18:54:20 17-11-08 Temat postu: |
|
|
Odcinek 26
Oboje zamarli, zamknięci w dziwacznym uścisku. Z przerażeniem wpatrywali się w Carlos'a, który błyskawicznie przybiegł na pierwszy krzyk Any i teraz stał parę kroków od nich z rewolwerem w ręku.
– Powiedziałem: zabierz te łapy! – powtórzył przez zaciśnięte zęby.
Randy oblizał wargi.
– Schowaj broń, Carlos.
– Odejdź od niej.
Randy poruszał się bardzo powoli. Nie chciał, aby stojący tuż obok facet z bronią gotową do strzału źle zrozumiał jakikolwiek jego ruch. Najpierw cofnął rękę z bioder Any, potem wolno wyciągnął drugą zza kołnierza jej koszuli, w końcu odsunął się od dziewczyny. Przestrzeń między nimi powiększyła się bezpiecznie. Ana miała strach w oczach. Randy otworzył zamkniętą dłoń i Carlos mógł zobaczyć, co trzyma: włochata gąsienica pełzła po jego ręce.
– Chciałem tylko zdjąć to z niej... – Potrząsnął ręką i robak spadł na ziemię.
Carlos zapatrzył się w tę otwartą dłoń. W innych okolicznościach pewnie by się roześmiał, zażartował, że chciał strzelać do robaczka. W tej chwili był zbyt poruszony widokiem obcej męskiej ręki dotykającej Any, żeby uznać sytuację za śmieszną. Schował broń i skinął głową w kierunku Jima i Pete'a. Uśmiechali się gorzko i zdawali się myśleć: jakich idiotów potrafią zrobić z siebie mężczyźni, kiedy w polu widzenia pojawi się spódniczka.
– Masz robotę – mruknął Carlos i to wystarczyło Randy'emu. Skinął głową Anie, nałożył kapelusz i już go nie było.
– Wsiadaj na wóz – zwrócił się Carlos do dziewczyny. Czuła się upokorzona oraz wściekła i nie chciała wdawać się z nim w dyskusję. Wskoczyła na siedzenie, chwyciła lejce, uderzyła nimi po końskim zadzie i ruszyła z miejsca. Carlos zagwizdał przez zęby i Stormy pojawił się
przy nim. Jechał obok wozu. Ona nie raczyła na niego spojrzeć ani się odezwać.
Wjechali na podwórze i po zejściu z wozu Ana uwiązała konia przed głównym wejściem. Carlos zeskoczył z siodła i ruszył za nią. Dogonił ją, kiedy otwierała frontowe drzwi. Chwycił ją za pasek od spodni i zmusił do zatrzymania.
– Chcę z tobą porozmawiać.
Obróciła się do niego tak wzburzona, jakiej jej jeszcze nie widział.
– Ale ja nie chcę! A przynajmniej do czasu, dopóki się nie uspokoję, bo mogłabym ci powiedzieć coś nieprzyjemnego.
– Na przykład? – spytał, ledwo panując nad sobą.
– A chociażby to, że jesteś nieokrzesanym tyranem narzucającym wszystkim swą wolę,
wybuchowym, humorzastym...
– Ja? Ja jestem humorzasty?
– Tak, ty!
– Twoje humory, panno Coleman, też pozostawiają dużo do życzenia.
– Ja miałam powody, by stracić dobry nastrój. I to niejednokrotnie. Cokolwiek zrobię, zawsze masz coś przeciwko temu. Nie podoba ci się moje ubranie, moje włosy, wszystko. Jesteś ponury, gdy przychodzisz na śniadanie czy kolację. Nie mogę już znieść, gdy podczas jedzenia gapisz siew talerz i wcale się nie odzywasz.
– Czy jeszcze coś?
– Tak. Uprzejmie cię proszę, byś trzymał się z dala od moich osobistych spraw. – Odwróciła się na pięcie, otworzyła drzwi i próbowała je za sobą zatrzasnąć; nie udało się – odbiły się od buta Carlos'a.
– Bez względu na to, czy ci się to podoba czy nie, nie pozwolę komuś takiemu jak Randy obłapiać cię w mojej obecności. Obiecałem Rossowi...
– Obłapiać mnie?! Zdejmował mi z kołnierza gąsienicę!...
– I potrzebował na to tak dużo czasu? – krzyknął.
– W takim razie dlaczego wrzeszczałaś?
– Przestraszyłam się.
– I to mnie przeraziło. Nie wiedziałem przecież, co on robi.
– To już moja sprawa. Mogłeś nic nie myśleć.
– A jeśli w środku nocy zaczniesz krzyczeć, to co? Mam się obrócić na drugi bok i spać spokojnie dalej? Nie zastanawiać się nad tym, czy przypadkiem nie potrzebujesz pomocy?
Patrzyła na niego z politowaniem.
– Przecież miałam gąsienicę na karku.
– I z tego powodu wrzeszczałaś? Pamiętam, jak niedawno bawiłaś się gąsienicami, myszami i Bóg jeden wie, jakim innym robactwem. Wtedy nie byłaś przestraszona.
Ze wszystkich sił starała się opanować: oddychała głęboko, liczyła do dziesięciu, zaciskała i otwierała dłonie. Trochę pomogło, ale Carlos ciągle był wściekły. Wpatrywał się w rozchylone zapięcie jej koszuli.
– Zmieniłam się od tamtego czasu. Wiedział to równie dobrze jak ona sama.
– Jak jeszcze raz będziesz miała jakiegoś robaka na karku, zawołaj mnie, ja ci go zdejmę.
– A co to za różnica, czy zrobisz to ty, czy któryś z nich?
– Bo ja nie oblizuję się za każdym razem, kiedy cię widzę. Teraz wiesz?
Spojrzała na niego z niedowierzaniem.
– To śmieszne. Oni tego nie robią.
– Nie? – Wyciągnął w jej kierunku palec. – Ostrzegałem cię przed noszeniem tych obcisłych
portek i paradowaniem w nich.
– Paradowaniem?! – krzyknęła i odepchnęła jego rękę.
– Właśnie! – Zdjął robocze skórzane rękawice i rzucił je na podłogę. To samo zrobił z kapeluszem.
– Stąpasz przed nimi jak królowa i wabisz ich...
– Nigdy nie stąpam – wypowiedziała z naciskiem to słowo. – Nigdy nikogo nie wabię.
– Robisz to diablo dobrze!
– Noszę spodnie, bo to najwygodniejszy i najpraktyczniejszy ubiór na ranczo. I to jest jedyny
powód...
– A nie daje ci zadowolenia myśl, że ci trzej mężczyźni mogą cię pragnąć? – spytał, zniżywszy głos do szeptu.
Odskoczyła, jakby chciał ją uderzyć. Taką miał o niej opinię? Czy myślał, że od czasu, kiedy bez wstydu prosiła go, by się z nią kochał, mogłaby to zrobić z innym mężczyzną?
– Nie! – wykrzyknęła przez łzy.
– Nie?
– Nie!
– W takim razie zmień lepiej swoje zwyczaje i zacznij się zachowywać jak dama. Następnym razem może mnie nie być pod ręką, by powstrzymać Randy'ego od spełnienia twojej prośby.
– O co mogłabym go prosić?
– O to!
Wyciągnął rękę i gwałtownie przyciągnął ją do siebie. Jego usta natychmiast odnalazły jej wargi, lecz były okrutne i bezwzględne. Uczucia dotąd skrywane i usilnie maskowane – wybuchły. Nie jako gniew, jako namiętność.
Zanurzył ręce w jej włosy, palcami przeczesywał bujne loki. Znowu ją całował, lecz tym razem władczy język zmusił ją do rozchylenia warg. Jej pierwszą reakcją był gniew, potem –
zaskoczenie i zdziwienie. Jak powinna zareagować? Walczyć z nim i w ten sposób przekonywać go, że nie łaknie męskich pieszczot? Czy poddać się? Poddać
się słodkiemu zniewoleniu?... To jest właśnie to, czego pragnęła najbardziej:
utonąć w jego zaborczych objęciach, czuć smak jego pocałunków.Wybór należał do niej. Objęła Carlos'a ramionami, kładąc dłonie na jego plecach. Każdym palcem mogła wyczuć drżenie jego ciała. Jedną ręką gładził szczupłe plecy Any, a drugą otoczył jej talię. Jego dłonie głaskały jej biodra. Jeszcze mocniej przyciągnął ją do siebie. Zatraciła się w pocałunkach, jakby nigdy więcej nie miała ich zaznać. Jeszcze przed chwilą kipiał gniewem, a teraz jej pożąda. Myśl o zbliżeniu z nią wprost go opętała. Jej usta smakowały lepiej, niż to zapamiętał. Raz po raz jego język zgłębiał ich cudowną tajemnicę. Przylgnął biodrami do jej ciała. Z jękiem oderwał się od jej ust i odnalazł miękką skórę szyi, gdzie pulsowało echo bijącego serca. Modlił się, by wspomnienia znikły, by mógł znaleźć w sobie tyle siły, aby uwolnić się od niej. Szczególnie żywa była w jego pamięci chwila zespolenia. Było mu przykro z powodu bólu, jakiego Ana doświadczyła, ale nawet to nie pomniejszyło wrażenia ekstazy. Ona była jak wymarzona dla niego. Nigdy nie miał kobiety, która by tak do niego pasowała. Zawahał się, nie wiedząc, czy kontynuować pieszczoty. Może byłaby zadowolona, gdyby przestał? Nie, żadna siła na ziemi ani w niebie nie zmusi go, żeby ją w tej chwili zostawił. Zaczął się poruszać powoli, świadomy jej bliskości. Czuł, że jest spięta. Po chwili, oswoiwszy się z jego ciałem, odprężyła się. Miłe wspomnienia spowodowały, że ogarnęło go podniecenie. Poczuł słodycz rozlewającą się po całym ciele. Zacisnął zęby, usiłując przezwyciężyć żądzę. W końcu odepchnął dziewczynę od siebie i odwrócił się. Oddychał ciężko, ale poczuł się lepiej. Rzucił jej spojrzenie przez ramię i zauważył zdziwienie na bladej twarzy. Boże, na pewno ją przestraszył. Pchnął drzwi i wyszedł z domu.
Wdrapała się na stary orzech rosnący u wejścia na podwórze. W takiej wspinaczce zawsze była dobra; ani Lee, ani Micah nie potrafili jej w tym dorównać. Teraz nie chodziło o pobicie rekordu wysokości; w gałęziach drzewa, zawieszona między niebem a ziemią, chciała zastanowić się nad sobą. Tu mogła jasno myśleć, jakby problemy i kłopoty pozostały
gdzieś bliżej ziemi...
Popołudnie wlokło się leniwie. W domu nie mogła już wysiedzieć. Była przygnębiona, przerażona, rozstrojona. Wszystkie jej problemy miały jedno źródło: Carlos Langston.
Co z nim począć? Był cząstką jej życia i wiedziała o tym doskonale. Ta feralna noc wydarzyła się naprawdę. Życzenie, by o niej zapomnieć, a tym bardziej próby udawania, że
jej nie było – nie miały sensu. Ta noc na zawsze zmieniła ich wzajemne stosunki. Nie ma powrotu do tego, co było przedtem. Z tym faktem już się pogodziła, jednak nie mogła pogodzić się z teraźniejszością. Tak dalej żyć nie mogą. Oboje są zbyt uparci, zbyt nieustępliwi, mają podobne charaktery. Poza tym czują się winni wobec siebie, a to nie wpływa pozytywnie na ich wzajemny związek. W takiej atmosferze farma „Plum Creek” nie miała żadnych widoków na przyszłość. Ta nazwa będzie obowiązywać, obojętnie, czy mu się to podoba czy nie. Uśmiechnęła się. To rzeczywiście śmieszne, że sprzecza się z nim nawet wtedy, kiedy nie ma go w pobliżu. Uśmiech jednak zaraz znikł z jej twarzy. Po tych pocałunkach przybyło jej powodów do zmartwień. Doznała przyjemności. Dużej przyjemności, znacznie większej, niż powinna, toteż trudno się było spodziewać, że szybko o tym zapomni. Jak do tego doszło? W jednej chwili krzyczy na nią, i to z taką złością, jakby zaraz miał jej skręcić kark; w następnej – trzyma ją w objęciach, z których nie ma ucieczki. Całuje ją i sprawia, że czuje się bezwolna i całkowicie mu oddana.
Co się z nią dzieje, kiedy Carlos jej dotyka? Co powoduje wybuch uczuć, których do tej pory nie znała, które zmieniają ją nie do poznania? Oparła policzek o chropowatą korę. achinalnie oskubywała gałązki z liści, rzucała je i brała następne. Nie powinna zaprzątać sobie nim głowy. Myśli o nim były nazbyt śmiałe i nie do przyjęcia, ale ostatnimi czasy dużo takich właśnie rzeczy zdarzyło się w jej życiu. Zwłaszcza jedna myśl nie dawała jej spokoju.
Ona i Carlos mogliby się pobrać. Powiedziała to głośno i, o dziwo, świat się nie zawalił, piorun w nią nie trafił. Ziemia też się nie rozstąpiła i nie pochłonęła jej. Dlaczego więc ta myśl miałaby być aż tak niedorzeczna? Przecież była sensowna. Ona potrzebowała Carlos'a do prowadzenia rancza, z kolei on potrzebował takiego zajęcia. Farma zapewniała mu trwałą przyszłość. Przez lata włóczył się po prerii, marnując młodość i talent, w pogoni za czymś, co było nieosiągalne. Podobna okazja nigdy się nie powtórzy. Dlaczego jej nie wykorzystać?
Było jasne, że nie jest związany z inną kobietą. Ana wiedziała, kogo on naprawdę kocha. Ale
Lydia była nieosiągalna i tak już pozostanie. Dlatego tęsknił za kobietą. Potrzebował kobiety. Jeżeli dzisiejsze pocałunki i tamta noc w stajni były jakąś wskazówką, to Carlos powinien wiedzieć, że Anie nic nie brakuje. W małżeńskim łożu z całą pewnością nie mieliby kłopotów. O tym była przekonana, poza tym oboje bardzo chcieli mieć dzieci.
Myśl o nocach z Carlos'em rozpaliła jej ciało. W porządku, była podekscytowana, ale czy musiała się tego wstydzić? Rodzice nieraz jej mówili, że nie ma czego, jednak zaraz zaznaczali, że miłość zmysłowa możliwa jest tylko w małżeństwie. Byłoby głupotą udawać, że jego pocałunki nie sprawiały jej przyjemności. Wcale nie chciała, aby przestał. Gdyby zaprowadził ją do sypialni, poszłaby z nim chętnie. Nie miało sensu przekonywanie
siebie, że nie chce tego, skoro rzeczywistość okazała się inna, nawet wbrew naukom o moralności, jakich wysłuchiwała niemal od kołyski. Instynktownie czuła, że czegoś tamtej nocy nie przeżyła do końca. Nieustannie zastanawiała się, co powodowało, że jego ciało drżało gwałtownie, a on sam był szczęśliwy, mimo że ledwie mógł się ruszać. Natomiast ona została rozpalona, niespokojna, pragnąca czegoś, czego nie potrafiłaby określić. Już
choćby z tego względu powinna dzisiaj zaprowadzić Carlos'a do sypialni, aby odkryć, o co tu chodzi. Nie była w nim zakochana. Chociaż? Nie był tym, którego w pierwszym odruchu serca wybrałaby na swego męża, ale przecież zawsze kochała go w pewien sposób. Obecnie borykała się z zachodzącą w jej sercu wyraźną zmianą uczuć oraz z poczuciem samotności.
Do samotności nie potrafiła się przyzwyczaić. Co wieczór, kiedy Carlos szedł do siebie, zostawiając ją samą w domu, pogrążała się w rozpaczy. Wyobrażała sobie, że siedzi z nią w pokoju, pali swoje cygaro, a ona ceruje mu koszulę. Owszem, obrazek był banalny, ale odzwierciedlał jej ogromną tęsknotę za bliskością mężczyzny.
On był równie samotny jak ona. Wiedziała, że ma słabe punkty, co od razu wyczuwali mężczyźni. Jeśli nie Randy próbowałby ją uwieść – o czym wiedziała, choć mówiła Carlos'owi coś odmiennego – to byłby to ktoś inny. W końcu, zmęczona samotnością, mogła ulec pierwszej z brzegu pokusie, lecz żaden mężczyzna nie dbałby tak o jej opinię jak Carlos. Pewnie każdy inny nie omieszkałby się tym pochwalić, co skończyłoby się tragicznie: Ross zastrzeliłby z miejsca każdego, kto by się na coś takiego poważył. Ona zaś byłaby wszystkiemu winna. Jeśli miałaby szczęście, wypadki mogłyby potoczyć się inaczej: może spotkać kogoś, kogo pokocha i wyjdzie za niego. Ale natychmiast się wyda, że nie jest dziewicą; takie odkrycie może mieć zgubne skutki. Nie, nie może poślubić nikogo innego.
Bała się jeszcze jednego: ciągłe kłótnie mogą przyczynić się do odejścia Carlos'a. A wtedy nie pozostałoby jej nic innego, jak błagać go, by nie odchodził. Takiej myśli nie mogła znieść! W takim razie, jaki miała wybór, skoro nie chciała wymazać go ze swego życia, a jednocześnie żyli ze sobą jak pies z kotem? Zsunęła się na najniższy konar i zeskoczyła na ziemię. Wytarła ręce o spodnie. Rozejrzała się dokoła, czy nikogo nie ma, i powiedziała głośno:
– Muszę zrobić wszystko, by Carlos się ze mną ożenił.
Nie może sama z taką propozycją wystąpić, gdyż odniosłoby to zupełnie odwrotny skutek.
To musi wyjść od niego. Jeżeli zacznie zachowywać się trochę jak żona, to taka zmiana
może mu przypadnie do gustu. Musi tylko panować nad sobą, być uległą i przystępną, jak tego oczekują mężczyźni od dam. Przynajmniej od tych dam, z którymi się żenią. Nie chciała zdać się na los. Nie wierzyła w przeznaczenie. Jeśli się czegoś mocno pragnie, to trzeba starać się to zdobyć. Przygnębienie minęło i Ana z energią zabrała się do urzeczywistniania swego planu. Na początek przygotowała wspaniałą kolację, potem wykąpała się. Wszystko musi być gotowe na jego przybycie. O zachodzie słońca pewno wróci, zanim kowboje wyjadą do River Bend. Kiedy Carlos wjeżdżał wozem na podwórze, Ana wyszła do niego frontowymi drzwiami. Światło lampy padające z okna utworzyło aureolę nad jej głową. Włosy związała w koński ogon; tylko kilka pasemek opadało swobodnie na policzki i szyję.
– Cześć, Carlos – odezwała się uprzejmie.
– Cześć.
– Załatwiłeś sprawunki? Dostałeś wszystko, co chciałeś?
– Ta-ak, a miałem dość długą listę.
Zeskoczył z wozu. Nie mogła dojrzeć jego oczu, więc podeszła bliżej. Jeśli zauważył, że ubrała się w sukienkę zamiast w znienawidzone przez niego spodnie, to nie dał tego po sobie poznać.
– Nie musisz chyba rozładowywać tego dzisiaj, co?
– Powinienem.
Wreszcie podniósł na nią oczy. Mogłaby przysiąc, że rozszerzyły się w przyjemnym zaskoczeniu, ale mogła to być równie dobrze gra światła w zapadającym zmierzchu.
– To może później? Mam akurat gorącą kolację...
– Mówiłem ci, żebyś na mnie nie czekała – rzekł sucho.
Słysząc ten ton, już chciała wybuchnąć, ale zapanowała nad sobą. Po chwili spytała:
– Jadłeś coś w mieście? Wzruszył ramionami.
– Owszem.
– Ale może masz ochotę na stek z ziemniakami?
Wyprostował się i włożył kciuk za pasek spodni.
– Jeszcze trochę miejsca zostało.
– To chodź.
Odwróciła się do niego plecami i bardzo powoli ruszyła w kierunku drzwi. Dopiero, kiedy usłyszała za sobą cichutki brzęk ostróg, pozwoliła sobie na westchnienie ulgi. |
|
Powrót do góry |
|
|
Maite Peroni Idol
Dołączył: 03 Kwi 2008 Posty: 1320 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 20:01:09 17-11-08 Temat postu: |
|
|
Wysyłam, Wysyłam i wysłać nie mogę |
|
Powrót do góry |
|
|
mili~*~ Mistrz
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 12296 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 21:39:54 17-11-08 Temat postu: |
|
|
Super odcinek Komentarz pisze dzisiaj krutki bo mi forum szfankuje
Ana chyba nie zdaje sobei sprawy ze swoich uczuć lub sa one jeszcze zbyt słabe ... ale ta determinacja ze ślubem sweet No i pocałunek cudny nikt nie opisuje pocałunków tak dobrze jak ty |
|
Powrót do góry |
|
|
Mrs.Pattinson Mocno wstawiony
Dołączył: 01 Sie 2007 Posty: 5200 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:11:33 17-11-08 Temat postu: |
|
|
Ana jest małą intrygantką, ale jestem przekonana na 100%, że uda się jej ten plan. W końcu jest jedyną kobietą, o którą Carlos jest tak cholernie zazdrosny, poza tym sam zauważył, że jest dla niego idealnie stworzona.
Z początku myślałam, że Ana wybuchnie płaczem przez to, jak ją traktuje i próbuje wmówić jej, że jest łatwa, ale ten pocałunek był tak nagły, że nawet mnie samą zaskoczył...
już nie mogę doczekać się kolejnego odcinka. Chyba umrę do jutra zanim go przeczytam... |
|
Powrót do góry |
|
|
Andzia2 Prokonsul
Dołączył: 25 Lip 2008 Posty: 3501 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Lubomierz Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:30:01 17-11-08 Temat postu: |
|
|
ujmę to tak :
Odcinek wspaniały!!!!!!!!!!!!! xD
mam nadzieje ze plan się powiedzie ;D xD
Carlos nie wytrzymał i pocałował ją xD świetnie się zaczyna xD
czekam na odcinek xD może będzie dzisiaj?? xD |
|
Powrót do góry |
|
|
Andzia2 Prokonsul
Dołączył: 25 Lip 2008 Posty: 3501 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Lubomierz Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:40:23 17-11-08 Temat postu: |
|
|
dubel |
|
Powrót do góry |
|
|
Maite Peroni Idol
Dołączył: 03 Kwi 2008 Posty: 1320 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 0:05:40 18-11-08 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj nie bo mam nawał nauki i chyba do rana będę siedzieć nad książkami |
|
Powrót do góry |
|
|
Andzia2 Prokonsul
Dołączył: 25 Lip 2008 Posty: 3501 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Lubomierz Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:18:27 18-11-08 Temat postu: |
|
|
Maite Perroni napisał: | Dzisiaj nie bo mam nawał nauki i chyba do rana będę siedzieć nad książkami |
hehe ja tez taj mam niestety xD
to czekam do jutra xD |
|
Powrót do góry |
|
|
Andzia2 Prokonsul
Dołączył: 25 Lip 2008 Posty: 3501 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Lubomierz Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:23:45 18-11-08 Temat postu: |
|
|
.... |
|
Powrót do góry |
|
|
Any$ka como Mia Idol
Dołączył: 09 Paź 2008 Posty: 1084 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/3 Skąd: z forum Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:04:32 18-11-08 Temat postu: |
|
|
kochana xDD opłacało się czekaćć xDD
powiem, że przeczytałam wczoraj...ale forum
mniejsza...
odcinek śliczny xDD
normalnie będę się do cb zgłaszać, żebyś opisywała mi pocałunki
Ana jaki plan xDD mam nadzieje, ze się powiedzie
świetny ten pocałunek między Carlosem a Aną x*
pikny odcinek xDD
czekam na kolejny ;*** |
|
Powrót do góry |
|
|
Maite Peroni Idol
Dołączył: 03 Kwi 2008 Posty: 1320 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 15:25:28 18-11-08 Temat postu: |
|
|
Odcinek wieczorem |
|
Powrót do góry |
|
|
Brooklyn Mistrz
Dołączył: 16 Wrz 2008 Posty: 10445 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z klatki B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:53:09 18-11-08 Temat postu: |
|
|
To ja czekam |
|
Powrót do góry |
|
|
Any$ka como Mia Idol
Dołączył: 09 Paź 2008 Posty: 1084 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/3 Skąd: z forum Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:27:25 18-11-08 Temat postu: |
|
|
to ja czekam razem z Brook ;** |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|