|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
tinkerbell Prokonsul
Dołączył: 13 Mar 2008 Posty: 3933 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:06:23 22-11-08 Temat postu: |
|
|
jak tam świtezianka udało się ?
ale długi odciiiiiiiinek zaraz się biorę za czytanie (:
suppeeer (: |
|
Powrót do góry |
|
|
El. Komandos
Dołączył: 16 Sie 2008 Posty: 679 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:12:36 22-11-08 Temat postu: |
|
|
Był ten odcinek.. |
|
Powrót do góry |
|
|
Princessa Dyskutant
Dołączył: 18 Lis 2008 Posty: 136 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:14:36 22-11-08 Temat postu: |
|
|
elle. napisał: | Był ten odcinek.. |
No właśnie to ten sam co 26.... |
|
Powrót do góry |
|
|
tinkerbell Prokonsul
Dołączył: 13 Mar 2008 Posty: 3933 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:17:59 22-11-08 Temat postu: |
|
|
Kochana ten odcinek już chyba był..
czy mi się zdaje? |
|
Powrót do góry |
|
|
mili~*~ Mistrz
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 12296 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 15:57:11 22-11-08 Temat postu: |
|
|
Dokładnie Agus ten odcinek to juz był |
|
Powrót do góry |
|
|
Maite Peroni Idol
Dołączył: 03 Kwi 2008 Posty: 1320 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 16:08:19 22-11-08 Temat postu: |
|
|
Odcinek 28
Kiedy Ana wróciła na swoje krzesło oparła brodę na dłoniach i nie speszona przyglądała się, jak pali.
– Smakuje równie doskonale jak pachnie?
– Czasami, na przykład teraz – tak.
– Pozwól mi spróbować. – Wyciągnęła rękę.
Koronka otaczająca dekolt sukni odgięła się, odsłaniając pierś.
– Nie!
– Proszę.
– O czym tym mówisz, dziewczyno?
– Chciałabym spróbować.
– Nie. Twoi rodzice by mnie zabili.
– Proszę, Carlos. Przecież się nie dowiedzą.
– Skąd wiesz?
– Powiedziałbyś im?
– Nie.
– Ja też nie. Co w tym złego?
– Damy nie palą.
– Niektóre damy – tak.
– W takim razie nie są damami.
– Znasz kobiety, które palą?
– Kilka.
– Kim są?
– Nie znasz żadnej z nich.
– Dziwki?
Carlos zakrztusił się, aż oczy zaszły mu łzami.
– Skąd znasz to słowo?
– Z Biblii.
Dopiero, kiedy skarcił ją spojrzeniem, wyznała:
– Od Lee i Micaha.
– Oni z tobą rozmawiali o dziwkach?!
– No, nie bezpośrednio – odrzekła wymijająco. – Czasem ich podsłuchiwałam.
– Uważaj, mała cwaniaczko, bo kiedyś możesz usłyszeć coś, czego będziesz żałować.
– Nie martw się, nie jestem już dzieckiem. Znam nie tylko to słowo, ale wiem także, co oznacza. Opowiedz mi więc o takiej, która pali. Założę się, że to dzi**a. Może Priscilla Watkin? W czasie ostatnich sekund zaskoczyła go po raz drugi.
– Skąd znasz to nazwisko?
– Lee i...
– ...Micah – dokończył za nią. – Ależ z nich plotkarze. Ana opuściła oczy.
– Z ich rozmowy wynikało, że znasz tę dość popularną kobietę.
Wiedział, że przygląda mu się spod przymkniętych powiek. Nawet za cenę życia nie
mógłby sobie w tej chwili przypomnieć twarzy Priscilli ani żadnej innej kobiety. Widział tylko Ana, ale musiał trzymać się na wodzy.
– Owszem, znam ją.
– Mówili, że jest twoją przyjaciółką.
– Można to tak nazwać.
– Ale przecież jest dziwką!
Wzruszył ramionami. Strząsnął popiół na spodek.
– Na pewno.
– Odwiedzasz ją?
– Czasem.
– W tym jej „domu”?
– Tak.
– Czy... – zniżyła głos do szeptu – ...idziesz z nią do łóżka? – Patrzyła mu w oczy, tak że nie mógł skłamać.
– Nie – powiedział spokojnie, wyraźnie i z takim przekonaniem, że mu uwierzyła.
– Ach tak – mruknęła już tylko.
Carlos bacznie ją obserwował. Mógłby przysiąc, że jest zazdrosna. Zastanawiał się, co by uczyniła, gdyby jej wyznał, że był kochankiem Priscilli. Zachował się jak idiota dzisiejszego popołudnia, gdy zobaczył Randy'ego dotykającego Ana. Im szybciej zakończy ten niezwykły wieczór, tym lepiej.
Odsunął krzesło i wstał.
– Powinienem już pójść...
– Nie, zaczekaj.
Zerwała się ze swego krzesła i podeszła do niego.
– Chciałabym cię prosić o przysługę. Jeśli masz czas...
– O co chodzi?
–Wpokoju mam obraz do zawieszenia. Czy zechciałbyś mi pomóc?
Rzucił okiem w kierunku salonu. W rogu paliła się niewielka lampa nadająca wnętrzu intymny charakter. Od razu przypomniała mu się stajnia. Nie, teraz wolał o tym nie myśleć.
– Nie mam wprawy w wieszaniu obrazów.
– To nie takie ważne, zresztą napracowałeś się dzisiaj. A wieszanie obrazów nie należy przecież do obowiązków rządcy.
Do diabła! Gotowa pomyśleć, że nie chce jej pomóc. Już teraz wyglądała na zawiedzioną i
zakłopotaną jego odmową.
– Chyba nie zajmie to dużo czasu, co?
– Nie, skąd! – uradowana podniosła głowę. – Wszystko przygotowałam.
Otarła się o niego, idąc do salonu.
– Ze stajni przyniosłam młotek i gwóźdź, gdy byłeś w mieście. Próbowałam sama zawiesić ten obraz, ale nie mogłam zdecydować się na miejsce. Mówiła bez przerwy. Carlos zauważył, że jest tak samo zdenerwowana jak on. O co jej chodzi? Czyżby chciała okazać, że daruje
mu dzisiejsze popołudniowe zachowanie? Że nie boi się przebywać z nim w pustym, słabo oświetlonym domu? Czyżby to wszystko, co dla niego przygotowała dzisiejszego wieczoru, oznaczało gest pojednania? Jeśli tak, to był jej za to bardzo wdzięczny, bo nie mieli już wyboru: albo się pozabijać, albo...
Na tym drugim „albo” nie był w tej chwili w stanie się skupić.
– Myślałam o tej ścianie. Gdzieś tutaj – pokazała palcem miejsce. – Co o tym sądzisz?
– Będzie ładnie – powiedział obojętnie.
– Na poziomie oczu?
– Twoich czy moich oczu?
– No właśnie! – roześmiała się rozluźniona. Położyła sobie dłoń na głowie, a potem przesuwała ją w powietrzu, aż natrafiła na jego pierś.
– Dotąd ci sięgam? – spytała i spojrzała mu w oczy. Wstrzymał oddech. Jak mógł choć przez
moment uważać to stworzenie stojące tuż przed nim, z czarującymi oczami i prowokującym
uśmiechem, za dziecko? Bywał z prostytutkami, które wiedziały wszystko o sposobach
doprowadzania mężczyzn na szczyt miłosnego uniesienia, ale żadna z nich nie działała na niego tak jak ta dziewczyna. Z wyjątkiem może Lydii, w czasie gdy byli razem na szlaku. Jego miłość do Lydii dojrzała od tamtych chwil. Nie odczuwał nagłego przypływu żądzy na jej widok. Tamtego lata, podróżując z Tennessee do Teksasu, był wiecznie podniecony. Z powodu Lydii, z powodu Priscilli, wreszcie – innych kobiet. Miał szesnaście lat i czuł w całym dojrzewającym ciele nie znane dotąd ciepło i błogie rozleniwienie. Takie same odczucia powracały, ilekroć patrzył na Ana. Suknia ocierała się o jego spodnie. Jej piersi były niebezpiecznie blisko. Czuł ciepło i kuszący zapach.
– Może byśmy...
– Tak, dobrze.
Przysunęła stół do ściany i unosząc sukienkę weszła nań.
– Tam leży obraz, proszę, podaj mi go. A teraz cofnij się i powiedz, kiedy będzie dobrze.
Wziął do ręki obraz i przyjrzał mu się: był to widoczek z pasącymi się końmi.
– Przypomina Plum Creek.
Popatrzyła na niego zdziwiona, gdyż darował sobie złośliwe uwagi na temat wybranej przez nią nazwy.
– O co chodzi?
– I tak wiem, co myślisz o tej nazwie – rzekła oskarżycielsko.
Uśmiechnął się tylko i podał jej obraz. Obróciła się do niego plecami, podniosła ręce i umieściła obraz na ścianie.
– Jak to wygląda?
– Opuść trochę.
– Tak?
– Dobrze. Myślę, że teraz będzie dobrze. Trzymając obraz przy ścianie, obróciła głowę i
spytała:
– Naprawdę, czy tylko tak mówisz?
– Staram się, jak mogę – odrzekł z odrobiną urazy w głosie. – Jeśli moja pomoc ci nie
odpowiada, zawsze możesz poprosić kogoś innego.
– Na przykład Randy'ego?
Wyraźnie żartowała, ale Carlos wziął jej słowa na serio. Przeszył ją wzrokiem pełnym wściekłości i zdołał przy tym dostrzec falbankę halki wystającej spod sukienki. Na dodatek duża kokarda, tuż nad pośladkami, działała drażniąco na jego wyobraźnię. Nie, żaden Randy nie będzie miał tu wstępu. On jej pomoże albo nikt.
– Przesuń trochę w lewo, żeby był na środku. – Przesunęła obraz, jak kazał. – Tak, teraz jest
doskonale.
– To dobrze. Gwóźdź powinien być wbity trochę wyżej ze względu na sznurek. Weź młotek i gwóźdź. Ja będę trzymała obraz, żeby się nie przekrzywił. Zrobił co mu kazano, wszedł na stół i stanął blisko dziewczyny, starając się nie dotykać jej.
– Musisz sięgnąć tędy, bo inaczej nic z tego nie wyjdzie. Zadrżał, próbując nie zauważyć jej piersi wyłaniającej się zza dekoltu. Ostrożnie wyciągnął rękę, w której trzymał młotek. Nie udało się, ponieważ łokciem otarł się o Ana, a kolanem dotknął jej uda.
– Wybacz – mruknął.
– Wszystko w porządku.
Uderzył młotkiem w główkę gwoździa, pragnąc, by wystarczyło jedno uderzenie. Nie miał szczęścia – musiał uderzać kilka razy.
– Chyba wystarczy – powiedział w końcu nieswoim głosem.
– Też tak myślę. – Jej głos brzmiał równie obco.
Zahaczyła sznurek o gwóźdź i obraz zawisł na ścianie. Wychyliła się trochę do tyłu; chciała przyjrzeć się obrazowi, nie schodząc ze stołu.
– No i jak?
– Świetnie.
Odłożył młotek i rękawem koszuli otarł spocone czoło.
– Jest prosto?
– Prawa strona jest odrobinkę niżej.
– Tak dobrze?
– Jeszcze trochę.
Cholera! Albo zaraz stąd wyjdzie, albo wybuchnie gniewem. Postąpił naprzód, by poprawić obraz, ale miał pecha – zahaczył butem o nogę stołu i zakołysał go niebezpiecznie. Ana zachwiała się i rozłożyła ręce.
Życie na szlaku nauczyło Carlos'a szybkiego refleksu. Chwycił ją w locie, tuż nad podłogą,
trzymając jedną ręką w talii, a drugą na wysokości piersi. Zgiął się pod jej ciężarem i choć postawiła zaraz jedną nogę na podłodze, nie wypuścił jej z uścisku. Jego policzek znalazł się blisko jej czoła. Nie potrafił już oprzeć się jej bliskości, zapachowi i ciepłu. Przyciągnął ją do siebie, szepcząc jej imię. Ogromnie jej pragnął. Pomimo że zdawał sobie sprawę z obrzydliwości własnego postępowania, zapragnął jej znowu. Nie było sensu wmawiać sobie, że tak nie jest. Już raz ją zranił, a potem przyrzekł, że nie uczyni tego więcej. Zdradził przyjaciela, który mu zaufał.
Wszystkie te argumenty przestały być ważne, kiedy jego usta zanurzyły się we włosach
dziewczyny.
– Ana, powiedz, żebym cię zostawił w spokoju.
– Nie chcę.
Położyła głowę na jego ramieniu. Ustami dotknął jej szyi.
– To się nie może powtórzyć.
– Przytul mnie...
Przesunął rękę z jej piersi na szyję. Jej gorący oddech wprost parzył mu dłoń. Jak niewidomy
opuszkami palców przesuwał po zagłębieniach twarzy. Gładził czarne brwi, odnajdywał piegowate policzki, dotykał idealnego kształtu nosa. Wreszcie usta. Palcami muskał wargi. Były niewiarygodnie miękkie i gładkie. Oddech pozostawiał na dłoni wilgotne ślady. Zbliżył usta do zaróżowionych policzków, ucha, włosów. Otoczył jej talię szeroko otwartą dłonią, czując pod palcami naprężone ciało. Cichutko zamruczała. Strofował w myślach samego siebie, ale nie zatrzymał ręki prześlizgującej się po żebrach i natrafiającej na miękką pierś. Jęk obydwojga rozległ się równocześnie.
– Carlos...
– Jesteś niesamowicie słodka.
– To zdarza się czasami.
– Co?
– To – wskazała na twardniejącą sutkę. – One robią się takie, gdy patrzę na ciebie.
– Na miłość boską, Ana, nie mów mi takich rzeczy.
– Co to znaczy?
– To znaczy, że nigdy nie powinienem był tu przyjeżdżać.
– I takie pozostają przez dłuższy czas: wrażliwe i delikatne...
– O, Ana!
– Są takie, kiedy marzę...
– O czym?
– ...żebyśmy znowu byli w stajni... a ty...
– Nic nie mów.
– ...ze mną.
– Ana, błagam cię, przestań.
Ich oczy spotkały się i wtedy ją pocałował. Jego język z przyjemnością zagłębił się w jej ustach. Poruszyła biodrami i poczuła między udami jego nabrzmiewającą męskość.
Z trudem oderwał się od niej.
– Nie, Ana. Już raz sprawiłem ci ból, pamiętasz?
– Tak, ale płakałam nie z tej przyczyny.
– A dlaczego?
– Bo zaczynałam odczuwać przyjemność... ale pomyślałam, że nienawidzisz mnie za to, jak się zachowuję.
– Nie, nie – szeptał gorączkowo w jej włosy.
– Byłeś taki... wielki...
– Przepraszam.
– Nie spodziewałam się czegoś aż tak...
– Czy to ci dało zadowolenie?
– Tak, tak. Tylko że wszystko skończyło się za szybko.
– Za szybko?
– Myślałam, że jeszcze coś nastąpi. Ale nie, to był już koniec.
Zaskoczyła go. Jak to było możliwe? Dziwkom nigdy na tym nie zależało, on zaś nie miewał do czynienia z przyzwoitymi kobietami, a z pewnością nie z dziewicami. Nie miał nigdy kobiety, dla której powinien być szczególnie czuły. Dla Ana chciał jednak być najczulszym
kochankiem. Ujął jej twarz w dłonie i zagłębił wzrok w jej oczach w poszukiwaniu prawdy. Nie dostrzegł strachu. Widział w nich to samo pożądanie, jakie czuł w sobie.
– Halo! – rozległ się wesoły głos. – Jest ktoś w domu? Dopiero w tym momencie oboje zwrócili uwagę na chrzęst uprzęży i skrzypienie wozu wtaczającego się na podwórze.
– Ana, gdzie jesteś? To była Lydia. |
|
Powrót do góry |
|
|
tinkerbell Prokonsul
Dołączył: 13 Mar 2008 Posty: 3933 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:45:48 22-11-08 Temat postu: |
|
|
Boski odcinek przepiękny aż mi rumieńce wyskoczyły chyba )
Jak oni do siebie pasują )) Piękna scena ))
Tylko ta Lydia // kurcze..żeby ich nie przyłapała bo wtedy będzie krucho z Carlosem..
nie mogę się kolejnego odcinka doczekać ...nie wytrzymam |
|
Powrót do góry |
|
|
Princessa Dyskutant
Dołączył: 18 Lis 2008 Posty: 136 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:43:12 22-11-08 Temat postu: |
|
|
Cudny odcinek....
Wieszanie obrazów świetny pretekst Any...., piękna scenka. Oboje do siebie ciągnie, a Carlos się już nie umie powstrzymać....
Lydia szkoda, ze im przeszkodziła..... |
|
Powrót do góry |
|
|
mili~*~ Mistrz
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 12296 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 20:49:44 22-11-08 Temat postu: |
|
|
Wowo :O Genialne Wreszcie zbliżyli sie do siebie Szkoda,z ę Lydia pojawiła sie Dzisiaj tak krutko bo kronika mnie wzywa Ale super odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
Brooklyn Mistrz
Dołączył: 16 Wrz 2008 Posty: 10445 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z klatki B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:51:42 22-11-08 Temat postu: |
|
|
hehe dowiedziałam się, że nie jestem damą Trudno.
Lydia!!!! Ma wyczucie czasu
Kurcze no a tak było gorąco...
Czekam na new |
|
Powrót do góry |
|
|
Mrs.Pattinson Mocno wstawiony
Dołączył: 01 Sie 2007 Posty: 5200 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:32:32 22-11-08 Temat postu: |
|
|
o nie! to straszne, że właśnie teraz Lydia musiała tam przyjechać!
biedna Ana na pewno poczuje się nieswojo w obecności matki i Carlosa.
nie możesz kończyć w takim miejscu! chcesz żebym umarła przez noc zastanawiając sie co będzie dalej?? |
|
Powrót do góry |
|
|
Princessa Dyskutant
Dołączył: 18 Lis 2008 Posty: 136 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:41:30 23-11-08 Temat postu: |
|
|
No ja też mam nadziej, ze odcinek jak najszybciej.., bo inaczej będziesz mieć mnie na sumieniu.... |
|
Powrót do góry |
|
|
Any$ka como Mia Idol
Dołączył: 09 Paź 2008 Posty: 1084 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/3 Skąd: z forum Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 2:58:34 23-11-08 Temat postu: |
|
|
i kolejny boski odcinek...
mmmmm, Carlos Ana... słodko xDD rozpływam sięę Ta scena jest, taka, czuła słodko piękna...
ale ta Lidia... też ma dziewczyna wyczucie czasu tylko, zeby ich nie przyłapała....
ajjj nie wytrzymam, do nie wiem kiedy... to napięcie mnie zabija
czekam na new;***************** |
|
Powrót do góry |
|
|
Andzia2 Prokonsul
Dołączył: 25 Lip 2008 Posty: 3501 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Lubomierz Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:49:13 23-11-08 Temat postu: |
|
|
boski!!
O ana I Carlos nie mogą się powstrzymać
o nie Lidia przeszkodziła im xD
czekam na new!!! |
|
Powrót do góry |
|
|
Maite Peroni Idol
Dołączył: 03 Kwi 2008 Posty: 1320 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 12:39:58 23-11-08 Temat postu: |
|
|
Odcinek wieczorem jednaj najpierw napiszę odcinek do Cuando Baja de marea |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|