|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andzia2 Prokonsul
Dołączył: 25 Lip 2008 Posty: 3501 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Lubomierz Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:47:03 23-11-08 Temat postu: |
|
|
czekam do wieczora xD |
|
Powrót do góry |
|
|
Any$ka como Mia Idol
Dołączył: 09 Paź 2008 Posty: 1084 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/3 Skąd: z forum Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:58:42 23-11-08 Temat postu: |
|
|
czekam do wieczoru |
|
Powrót do góry |
|
|
Fuente Big Brat
Dołączył: 19 Lip 2008 Posty: 825 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:27:23 23-11-08 Temat postu: |
|
|
Dlaczego skasowałaś "Rosę"?? |
|
Powrót do góry |
|
|
Maite Peroni Idol
Dołączył: 03 Kwi 2008 Posty: 1320 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 17:01:11 23-11-08 Temat postu: |
|
|
Bo nie będę już jej kontynuowała. Wiem, że jesteś jej fanką ale prawdopodobnie tylko ty ją czytałaś a ja i tak nie miałam już żadnych pomysłów. Wiedziałam jak się powinna zakończyć, ale nie miałam zielonego pojęcia jak do tego dojdzie. Gdzieś mam napisany ostatni odcinek ale co powinno się wydarzyć w odcinkach poprzedzających ten ostatni? |
|
Powrót do góry |
|
|
Princessa Dyskutant
Dołączył: 18 Lis 2008 Posty: 136 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:05:14 23-11-08 Temat postu: |
|
|
Maite Perroni napisał: | Odcinek wieczorem jednaj najpierw napiszę odcinek do Cuando Baja de marea |
No to super to czekam..., na szczęscie długo nie musze |
|
Powrót do góry |
|
|
telka Motywator
Dołączył: 23 Lis 2008 Posty: 228 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:21:12 23-11-08 Temat postu: |
|
|
twoja telka jest poprostu niesamowita świetnie oposujesz tą historie czytam twoją telke na bierząco ale dopiero teraz komentuje
z niecierpliwością czekam na następny |
|
Powrót do góry |
|
|
Maite Peroni Idol
Dołączył: 03 Kwi 2008 Posty: 1320 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 21:26:35 23-11-08 Temat postu: |
|
|
Odcinek 29
Ana obserwowała, jak światło wschodzącego słońca zmienia barwę i napełnia sypialnię złotym blaskiem. Leżała z głową wciśniętą w poduszkę. Spod powiek wymykały się łzy i wolno spływały po policzku. Rozmyślała o poprzednim wieczorze. Nie mogła uwierzyć, że wydarzenia przyjęły taki obrót. Wszystko układało się dokładnie według planu. Carlos dał się wciągnąć w romantyczny nastrój, który stworzyła. Dopiero niespodziewany przyjazd Lydii całkowicie pokrzyżował rozwój wydarzeń. Nie mając żadnego doświadczenia w uwodzeniu –
tej nocy w stajni nie liczyła! – chciała skorzystać z doświadczenia koleżanek, które rzysięgały, że właśnie w ten sposób zdobyły mężów. Dobre jedzenie, przyćmione światło, kwiaty, ładny strój, miłe zachowanie – wszystko, co działa na zmysły mężczyzny i co sprawia, iż zaczyna on myśleć, że cudownie byłoby mieć taką oddaną kobietę na stałe.
Ana zawsze uważała tego typu zabiegi za poniżające, śmieszne i nieuczciwe. Oświadczyła
nawet kiedyś swym przyjaciółkom, że nigdy nie wyszłaby za faceta, którym można tak łatwo
manipulować. Ale coś w tym schemacie musi być, skoro działał bezbłędnie – aż do momentu, kiedy Lydia zapukała do drzwi. Carlos odskoczył od niej jak trafiony kulą. Zawadził
nogą o leżące krzesło i tylko cudem utrzymał równowagę.
Ana przygładziła włosy, dłońmi nakryła płonące policzki, a czołem oparła się o zimną
klamkę, zanim otworzyła drzwi.
– Mamo, co za miła niespodzianka!
–Witaj, kochanie.
Lydia weszła, wnosząc ze sobą ostry zapach pola i łąki, którym przesiąkły jej włosy i ubranie.
Serce Any zamarło.
Matka wyglądała wspaniale w jasnej bluzce z surowego płótna i brązowej spódnicy. Ciągle jeszcze była w stanie zawrócić w głowie każdemu mężczyźnie swymi oczami koloru whisky i
rudobrązowymi włosami. Sprawiała wrażenie szczupłej mimo pełnych piersi i bioder. Była kobietą, która może uczynić mężczyznę szczęśliwym.
– Cześć, Carlos.
Uśmiechnęła się do niego promiennie, a na ten widok Ana poczuła bolesny skurcz serca.
Uśmiech Lydii był niewinny, przyjazny, szczery. A jaką postawę przyjmie Carlos?
Wyglądał tak, jakby go właśnie oblano wiadrem zimnej wody.
– Lydio... – skłonił się nieznacznie.
I to było całe powitanie. Ana wiedziała, że w ogóle nie jest zdolny do rozmowy. Dopiero co
całował jedną kobietę, a tu pojawia się druga, i to ta, którą rzeczywiście kocha. Nawet dla tak odpornego mężczyzny jak Carlos sytuacja okazała się bardzo kłopotliwa.
Zaległo niezręczne milczenie, dopóki Ana nie podeszła do wiszącego obrazu i nie pokazała go matce.
– Co o tym myślisz, mamo? Carlos właśnie pomógł mi zawiesić go na ścianie. Chyba dlatego nie słyszeliśmy, jak wjeżdżałaś na podwórze.
– No właśnie! Dziwiłam się, dlaczego tak długo nie otwierasz drzwi – odpowiedziała, patrząc z zaciekawieniem na obraz. – Podoba mi się. Pięknie urządziłaś ten pokój. Wszystko jest na swoim miejscu i wygląda... swojsko.
– Dziękuję, mamo.
– Będzie ci potrzebna jeszcze jedna lampa. – Lydia rozglądała się po pokoju. – Jest tu trochę
ciemno.
Ana najchętniej zapadłaby się pod ziemię, a ponieważ to nie nastąpiło, spytała: – Napiłabyś się kawy, mamo?
Koniecznie chciała znaleźć jakieś zajęcie dla rąk, albowiem w tej chwili najgorsza była dla niej bezczynność.
– Nie, dziękuję. Jest za gorąco.
– To może coś innego?
– Może krzesło? – spytała wesoło Lydia. Ana złapała się za głowę.
– Mamo, przepraszam. Oczywiście, siadaj. Carlos... – odwróciła się do niego i skinieniem głowy wskazała mu drugie krzesło.
– Powinienem rozładować wóz – powiedział skrępowany i podszedł do wieszaka po kapelusz i pas z rewolwerem.
– Na miłość boską, Carlos, siadaj – zawołała rozdrażniona Lydia. – To żadne oficjalne spotkanie. Co z wami?
– Nic – bez namysłu odrzekła Ana. Spojrzała w kierunku Carlos'a, dla dodania sobie otuchy, ale on rozsiadł się na krześle i patrzył w podłogę.
– Carlos dąsa się, że prosiłam go o pomoc przy zawieszaniu obrazu.
– Ross jest taki sam. Nie znosi żadnych „robótek”, jak nazywa wszystkie prace domowe.
Ana odprężyła się, widząc zadowolony uśmiech matki. – Bardzo się cieszę, mamo, że
przyjechałaś mnie odwiedzić.
– Bo wy oboje nie zjawiacie się w River Bend. Już się zastanawialiśmy, czy jesteście na nas obrażeni – Lydia uczyniła drobną aluzję.
– Ależ, mamo – Ana zaśmiała się niezupełnie szczerze – jesteśmy strasznie zajęci. Możesz sobie wyobrazić, ile mamy pracy.
–Wiemy o tym od waszych robotników – przerwała jej Lydia. – Dobrze się z nimi pracuje,
Carlos?
Spojrzał na nią i nagle poczuł się jak uczniak wyrwany do tablicy.
– Tak, nieźle.
– Szczerze mówiąc, to miałam wątpliwości co do tego najmłodszego, Randy'ego.
Carlos zerknął na Ane, zanim odrzekł:
– Jest trochę zadziorny, ale daję sobie z nim radę. Jak czuje się Ma?
– Dobrze, tylko ma pretensje, że jej nie odwiedzasz.
– Wkrótce przyjadę.
– Dlatego właśnie tu jestem. – Wpadła mu w słowo. – Miałam poczekać z tym do jutra, ale Ross i Lee zapomnieli o całym świecie grając w warcaby, a wieczór taki piękny, że zdecydowałam się przyjechać dzisiaj. – Przerwała na chwilę i nabrała powietrza w
płuca. – W sobotę wieczorem wydajemy przyjęcie.
– Przyjęcie? – spytała Ana zaskoczona. – Z jakiej okazji?
– By pokazać ludziom, że nasze życie, a szczególnie twoje, toczy się dalej mimo zajścia w
kościele.
Ana zrobiło się nagle zimno. Przez chwilę trwała w bezruchu, potem wstała i zaczęła chodzić
po pokoju, poprawiając drobiazgi i wycierając niewidzialny kurz z mebli.
– A co? Ludzie myślą, że moje życie jest już skończone, że tu dogorywam?
– Nie traktuj tego w ten sposób. Ojciec i ja nie przywiązujemy zbytniej wagi do ludzkiego gadania. Bardzo dawno temu nauczyliśmy się, że nie mamy na to wpływu. Wiemy jednak, jak bolą takie plotki. Jak się wezmą za kogoś, to nie zostawią na nim suchej nitki.
– Co chcesz przez to powiedzieć?
Lydia popatrzyła na Carlos'a, ale jego twarz jakby skamieniała.
– Tylko tyle, że nie chcemy, aby ludzie odnieśli wrażenie, że jesteś załamana, że przeprowadziłaś się tu dlatego, bo chcesz żyć z dala od świata...
– Coś podobnego! – wykrzyknęła Ana z oburzeniem. – Jestem pełna energii i nabrałam
wigoru, odkąd pracuję na swoim gospodarstwie.
– Dlatego właśnie organizujemy przyjęcie. Chcemy pokazać ludziom, że jesteś zdrowa i pełna
sił. Już najwyższy czas ukrócić rozmaite plotki.
– Ale czemu zaraz przyjęcie? – Werwa opuściła Ane, kiedy pomyślała, że stanie się centrum
powszechnego zainteresowania. – Czy to konieczne? Nie byłam ani razu w mieście od tamtego czasu. Może zacząć od pokazywania się ludziom?
Lydia pokręciła głową.
– Wiesz, jacy są ludzie: nie będą zbliżać się do ciebie. Wolą plotkować za plecami zainteresowanych i zawsze wiedzą lepiej. A na przyjęciu będą zmuszeni do bezpośredniej rozmowy z tobą, wtedy przekonają się, że nic ci nie dolega. Nie będzie to żadne oficjalne przyjęcie, tylko coś w rodzaju pikniku. Co o tym sądzisz?
– To niezła myśl.
Spojrzała na Carlos'a, ale nie podniósł oczu, i to ją zabolało. Czy kiedy trzymał ją w objęciach, zaspokajał jedynie naturalny głód kobiecego ciała? Co o tym pomyślałyby inne kobiety? A może chciał tylko dogodzić swoim zachciankom i uważa teraz, że
skalał swe uczucia do Lydii? Zaplanowała uwiedzenie go, by wyjść za niego za
mąż. Jaka była głupia! Wielu mogło się nabrać na kobiece sztuczki, lecz nigdy Carlos. Czyżby przejrzał ją od samego początku i bawił się nią tak długo, jak długo miał na to ochotę? Tak czy inaczej – miała swoją szansę, ale skończyła się ona klęską.
– Myślę, że powinnam znowu spotykać się z ludźmi.
Oczywiście dotyczyło to mężczyzn, bo o nich głównie chodziło na tym przyjęciu.
Lydia poderwała się radośnie; jej misja zakończyła się sukcesem.
– Fantastycznie! Naturalnie ty też przyjedziesz, Carlos, prawda?
Nie czekając na odpowiedź, podeszła do An y i uścisnęła ją z widocznym zadowoleniem.
– Ross i ja bardzo za tobą tęsknimy. Jednocześnie jesteśmy bardzo dumni z tego, co robisz. Czy wszystko w porządku?
– Tak, mamo, zupełnie. Na przyszłość obiecuję odwiedzać was częściej – ucałowała Lydię w
policzek. – Musisz odjeżdżać tak szybko?
– Tak. Obiecałam Rossowi, że niebawem wrócę. Dobranoc – pocałowała ją w czoło. – Do zobaczenia w sobotę.
– Odprowadzę cię – powiedział Carlos, biorąc z wieszaka kapelusz i pas z rewolwerem. – Właśnie wychodziłem, kiedy przyjechałaś. Dzięki za kolację, Ana.
Została sama w drzwiach domu patrząc, jak idą razem w kierunku wozu.
– Carlos, czy z nią jest naprawdę wszystko w porządku? – spytała Lydia. – Ogromnie się o nią martwimy.
– Niepotrzebnie.
– Chyba byśmy powariowali, gdyby ciebie tu nie było.
– No cóż, staram się. Pomógł jej wejść na wóz.
– Co Ross sądzi o twojej samotnej jeździe po ciemku?
– Potrafię zadbać o siebie. Dziękuję, że myślisz o mnie – pogłaskała go serdecznie po ramieniu.
– Masz przy sobie jakąś broń?
– Tak! – potwierdziła pospiesznie. – Bez niej Ross nie pozwoliłby mi ruszyć się z domu.
– Uważaj, jak będziesz jechała przez most. Chwieje się w kilku miejscach. Jak tylko uporam się tutaj z najpilniejszą robotą, postaram się go naprawić.
– Nie martw się o mnie. Dam sobie radę. Dobranoc. Do zobaczenia około siódmej w sobotę.
Nie pamiętam, czy wspomniałam Anie o godzinie.
– Przekażę jej. Jedź już, bo dojedziesz do domu w zupełnych ciemnościach.
– Dobranoc, Carlos. – Cmoknęła na konie i ruszyła z miejsca.
– ...branoc, Lydio.
Stał dość długo bez ruchu i patrzył w ślad za ginącym w mroku wozem. Ana obserwowała to
pożegnanie ze łzami w oczach. Ależ zrobiła z siebie idiotkę! Jak mogła pomyśleć, że uda się jej nakłonić Carlos'a, by choć trocheja pokochał, kiedy wciąż jest zajęty Lydią?! Serce ją zabolało na widok Carlos'a idącego do stajni. Po tym, jak rzuciła mu się w objęcia, czy znajdzie w sobie dość siły, aby spojrzeć mu w oczy? Po tej intymnej rozmowie? Boże! Czy ona rzeczywiście wypowiedziała na głos swe najtajniejsze marzenia, o których wstydziła się
teraz nawet pomyśleć? Czy naprawdę oddawała jego żarliwe uściski? Nie zyskała nic prócz pogardy dla siebie. Przegrała, i to z dwóch powodów. Przede wszystkim – próbowała mu się narzucić i została odtrącona. Nie wrócił przecież do niej po wyjeździe matki. I druga rzecz – nie zdradził jej żadnego sekretu z przeszłości rodziców. Podobnie jak inni nie reagował na jej nalegania. Coś tu do siebie nie pasowało. Dlaczego Lydia wspomniała o plotkach? Czy jej można było też coś zarzucić? Była przecież ideałem żony i matki. Musi jednak coś tkwić w przeszłości rodziców, czego nie chcą powiedzieć ani Lee, ani jej. W takim nastroju myśl o przyjęciu nie sprawiała jej radości. Gdyby sprawa dotyczyła tylko jej osoby, nie robiłaby sobie nic z ludzkiego gadania. Niech gadają i myślą, co chcą. Niestety, jej rodzice byli
również w to wciągnięci. Zawsze pragnęli dla niej jak najlepszego życia, by pokazać wreszcie światu, ile znaczą Colemanowie. Ojciec robi interesy z mężczyznami z miasta, których żony plotkują. Mama ma rację. Wszyscy muszą zobaczyć, że rodzina Colemanów nie zraziła się niepowodzeniem, którego sprawcą był Grady Sheldon. Ana nie wiedziała tylko jednego: jak przeżyć tydzień, który pozostał do tego zakichanego przyjęcia... Woda w balii wystygła, mimo to Ana wciąż była w niej zanurzona. Zaraz po obiedzie umyła włosy w deszczówce, która spływała do beczki przy tylnych drzwiach. Przed kąpielą upięła loki na czubku głowy, nie chcąc ich zamoczyć. Balia stała na środku kuchni, napełniona gorącą wodą z wielu dużych garnków. Normalnie już od tygodnia Ana oczekiwałaby przyjęcia z niecierpliwością. Dzisiaj przygotowywanie się do niego nie sprawiało jej radości. Carlos był jakiś spięty i niechętnie odpowiadał na jej nieliczne pytania lub uwagi. Unikał jej, jak tylko mógł. Zjadał posiłki w takim pośpiechu, jakby go ktoś gonił. Nie posiedział w kuchni, by chociaż w spokoju wypić kawę lub wypalić cygaro, a „dziękuję” mówił już w drzwiach. Ana codziennie rano starannie doglądała koni, a potem większą część dnia spędzała w domu. Rozmyślnie trzymała się z daleka od kowbojów, nie chcąc denerwować Carlos'a. |
|
Powrót do góry |
|
|
Maite Peroni Idol
Dołączył: 03 Kwi 2008 Posty: 1320 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 22:31:09 23-11-08 Temat postu: |
|
|
Nie chce się wysłać.
Odcinek możecie przeczytać tutaj:
[link widoczny dla zalogowanych]
jeśli się nie wyśle ( tak na szybko zalożylam bloga bo z tym forum to nerwicy można dostać, a nie chciałam was zawieść)
Ostatnio zmieniony przez Maite Peroni dnia 22:34:41 23-11-08, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Any$ka como Mia Idol
Dołączył: 09 Paź 2008 Posty: 1084 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/3 Skąd: z forum Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:17:18 23-11-08 Temat postu: |
|
|
odcinek się dodał kochana
ale nimniejsza skomentowałam na blogu
ale to co powtórze się
super...!!
tylko szkoda, ze Carlos już nie wrócił
przyjęcie, fajna sprawa.... ciekawe co się tam wydarzy
Ana, tak się starała, ale się nie udało, może po przyjęciu wydarzy sie coś ciekawego?
heh^^ Carlos, unika Any, bo ? no właśnie, bo? bo ją kocha? pożąda? boi się, że nie będzie umiał się jej oprzeć? nie rozumiem go
czkema kochana na newa;************* |
|
Powrót do góry |
|
|
Mrs.Pattinson Mocno wstawiony
Dołączył: 01 Sie 2007 Posty: 5200 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:51:38 23-11-08 Temat postu: |
|
|
i tak uważam, że wieczór byłby o wiele ciekawszy gdyby ni z tego ni z owego nie przyjechała Lydia. Musiała wszystko popsuć, a Ana i Carlos znowu się od siebie oddalili... nie podoba mi się to. Mam nadzieję, że szybko wszystko powróci do normy, nawet jeśli mają to być te ich ciągłe kłótnie...
czekam na kolejny odcinek. ; * |
|
Powrót do góry |
|
|
tinkerbell Prokonsul
Dołączył: 13 Mar 2008 Posty: 3933 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:31:05 24-11-08 Temat postu: |
|
|
Świetny odcinek :*
Carlos znowu się oddalił... on jest jak dziki kot...zaczyna być z kimś blisko, daje się pogłaskać nagle coś go spłoszy i znowu wszystko od nowa. znowu trzeba go uspokajać i oswajać..
Biedna Ana jest taka zazdrosna ciekawe czy Carlos zdajje sobie z tego sprawę..
ciekawa jestem jak będzie na tym przyjęciu..
czekam na new |
|
Powrót do góry |
|
|
Princessa Dyskutant
Dołączył: 18 Lis 2008 Posty: 136 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:57:52 24-11-08 Temat postu: |
|
|
Świetny odcinek
Ana i Carlos się od siebie oddalili...
Bidna Ana strasznie cierpi...
Przyjęcie? Ciekawie sie zapowiada....
Czekam na new |
|
Powrót do góry |
|
|
tinkerbell Prokonsul
Dołączył: 13 Mar 2008 Posty: 3933 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:02:15 24-11-08 Temat postu: |
|
|
czy new będzie dzisiaj ? |
|
Powrót do góry |
|
|
Princessa Dyskutant
Dołączył: 18 Lis 2008 Posty: 136 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:50:42 24-11-08 Temat postu: |
|
|
No właśnie dołączam się |
|
Powrót do góry |
|
|
mili~*~ Mistrz
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 12296 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 21:33:29 24-11-08 Temat postu: |
|
|
Skomentowałam juz wcześniej ale nie omieszkam jeszcze raz ci wspomnieć że to jest cudne!!! Genialne poprostu!!! To jak opisujesz ich odczucia!!! Ale to chyba juz wiesz
Szkoda,z e znów sie unikają.
Ana znów mysli,z e Carlos żałuje
Oby coś wydarzyło się na balu
New dzisiaj?? Zapraszam do mnie |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|