|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
mili~*~ Mistrz
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 12296 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 22:46:47 27-11-08 Temat postu: |
|
|
Ale nie martwie sie ja z tych krzaków nie wyskoczę z tasakiem w dłoni : Najwyzej siekiera |
|
Powrót do góry |
|
|
Any$ka como Mia Idol
Dołączył: 09 Paź 2008 Posty: 1084 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/3 Skąd: z forum Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:46:55 27-11-08 Temat postu: |
|
|
mili krzaki bez skojarzeń? nie mozliwe
dziewczyny
spać idzem znaczy ja ide:P bo jutro musze o 6.oo wstać
ale śpimy pdo domem Maite |
|
Powrót do góry |
|
|
Andzia2 Prokonsul
Dołączył: 25 Lip 2008 Posty: 3501 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Lubomierz Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:17:09 27-11-08 Temat postu: |
|
|
haha dobra i siekiera mniej będzie bolec xD
Idziemy spać!! |
|
Powrót do góry |
|
|
Any$ka como Mia Idol
Dołączył: 09 Paź 2008 Posty: 1084 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/3 Skąd: z forum Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:04:35 28-11-08 Temat postu: |
|
|
i jeszcze żadnych skutków
głodówka |
|
Powrót do góry |
|
|
tinkerbell Prokonsul
Dołączył: 13 Mar 2008 Posty: 3933 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:11:22 28-11-08 Temat postu: |
|
|
TAK |
|
Powrót do góry |
|
|
Any$ka como Mia Idol
Dołączył: 09 Paź 2008 Posty: 1084 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/3 Skąd: z forum Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:20:54 28-11-08 Temat postu: |
|
|
ale głodówka
umrę z wycieczenia czekająć
|
|
Powrót do góry |
|
|
tinkerbell Prokonsul
Dołączył: 13 Mar 2008 Posty: 3933 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:25:51 28-11-08 Temat postu: |
|
|
Hehe Paulinka może nie będzie tak źle w końcu dzisiaj piątek jutro nie ma szkoły to może i odcinek będzie więc czekamy z głodówką lecz w której można pić wszelkie napoje hehehheh
ps
masz świetny podpis i avek ) |
|
Powrót do góry |
|
|
Any$ka como Mia Idol
Dołączył: 09 Paź 2008 Posty: 1084 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/3 Skąd: z forum Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:31:05 28-11-08 Temat postu: |
|
|
ooo to chociaż pić mozna
mam nadzieje, że ten odc bd dziś
Sabrinko ty też masz fjny a zwłaszcza tą krówkę |
|
Powrót do góry |
|
|
tinkerbell Prokonsul
Dołączył: 13 Mar 2008 Posty: 3933 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:36:56 28-11-08 Temat postu: |
|
|
To jest moja idolka nowa ona ma takie seksi ruchy kocie
Paulina czekamy |
|
Powrót do góry |
|
|
Any$ka como Mia Idol
Dołączył: 09 Paź 2008 Posty: 1084 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/3 Skąd: z forum Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:38:43 28-11-08 Temat postu: |
|
|
xDD no takie sexyy
chyba tżeba będzie je keidyś na imprezie wypróbowac
czekamy, czekamy, ale ile wytrzymamy? |
|
Powrót do góry |
|
|
tinkerbell Prokonsul
Dołączył: 13 Mar 2008 Posty: 3933 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:41:56 28-11-08 Temat postu: |
|
|
Z pewnością niejeden padnie na widok takiego tańca teraz jak pójdę na jakiś balet to na stole tak zatańczę
do 18 to tak ostatecznie bo wiesz dzisiaj jeszcze szkoła to damy jej czas żeby zdąrzyła wrócić i napisać |
|
Powrót do góry |
|
|
Any$ka como Mia Idol
Dołączył: 09 Paź 2008 Posty: 1084 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/3 Skąd: z forum Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:46:30 28-11-08 Temat postu: |
|
|
na barze ale to jak się upije prędzej nie będziemy priomowac nowy krowi taniec
do 18, spokojnie napisze
ale ja chcem 2 odcinki |
|
Powrót do góry |
|
|
tinkerbell Prokonsul
Dołączył: 13 Mar 2008 Posty: 3933 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:51:04 28-11-08 Temat postu: |
|
|
Taniec jak z rancza Country Cow Dance jak z Gorzkiej Zemsty
Ja też
MAiteee prosiiimyyyy napisz dzisiaj
albo jeden taki dłuuuuuuugaśny |
|
Powrót do góry |
|
|
Any$ka como Mia Idol
Dołączył: 09 Paź 2008 Posty: 1084 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/3 Skąd: z forum Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:56:17 28-11-08 Temat postu: |
|
|
będziemy udawac Rosalie [czy jak jej tam było]
Bardzo ładnie prosimy.... bo my tak kochamy twoja telkę i cb oczywiście też
taki dłuuuuuugaśie dłuuuuugaśny albo 2 |
|
Powrót do góry |
|
|
Maite Peroni Idol
Dołączył: 03 Kwi 2008 Posty: 1320 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 15:39:18 28-11-08 Temat postu: |
|
|
Odcinek 30
Dla rancza był to pracowity tydzień: dokończono budowy płotu wokół pastwiska. Ana pobieliła ogrodzenie po wyjeździe robotników. Im również dał się we znaki ów napięty nastrój. Przekonani, że to skutki incydentu z gąsienicą, chodzili dokoła Carlos'a na palcach. Przez ostatnie dni Plum Creek nie było przyjemnym miejscem. Ana zrobiła sobie gorącą kąpiel dla uspokojenia nerwów i złagodzenia wewnętrznego napięcia. Jeśli jednak chce zdążyć na czas, to musi już się ubierać. Wychodziła właśnie z balii, gdy usłyszała pukanie do tylnych drzwi.
– Ana? To Carlos!
– Sekundę – krzyknęła, narzuciła na siebie szlafrok i związała paskiem. Podeszła do drzwi, zostawiając na podłodze ślady mokrych stóp. Nacisnęła klamkę i otworzyła drzwi na oścież.
Był kompletnie zaskoczony tym, co zobaczył.
– Co robisz?
– Biorę kąpiel – odrzekła niewinnie.
– Chryste! – syknął przez zęby i obejrzał się na kowbojów, którzy stali niedaleko i czekali na jego polecenia.
– Przyszedłem ci powiedzieć, że nie będę na dzisiejszym przyjęciu. Wyjeżdżam z chłopcami. Przyślę Lee po ciebie. Na miłość boską, nałóż coś na siebie.
– Nie.
– Co nie? – spytał zdumiony.
– Nie opuścisz dzisiejszego przyjęcia.
– Zrobię ze swoim sobotnim wieczorem to, co mi się spodoba.
Słyszała parskanie koni tuż za drzwiami, więc podniosła głos:
– Nie obchodzi mnie, co będziesz robił w inne sobotnie wieczory, ale dzisiaj pójdziesz na przyjęcie.
– A to z jakiego powodu?
– Bo twoja nieobecność będzie zastanawiająca. Nie życzę sobie, aby ktoś pomyślał, że coś nie układa się między nami.
Patrzył na nią wyraźnie wzburzony. Krzyknął przez ramię do czekających:
– Jedźcie! Ana ma do mnie sprawę i muszę chwilę zostać.
Mruknęli coś na pożegnanie i odjechali.
– Stosunki między nami nie układają się najlepiej – stwierdził Carlos.
Przeniosła wzrok z jego twarzy na chusteczkę, którą miał zawiązaną na szyi. Nigdy się z nią nie rozstawał, zresztą jak każdy kowboj, i wyglądał z nią naprawdę świetnie, chociaż pokrywała ją warstewka kurzu.
– Mówisz o tamtej nocy – rzekła miękko.
– Mówię o wszystkim: o tamtej nocy w stajni, o innym wieczorze i o tym, co zdarzyło się, kiedy... Od kilku dni czynił sobie wyrzuty, że igra z ogniem.
Co pomyślałaby Lydia, gdyby zobaczyła, że trzyma Ana w objęciach i całuje ją? To pytanie nurtowało go przez cały tydzień. Z całą pewnością osłupiałaby ze zgrozy. Wiedział, że Lydia kocha go jak brata i dałaby mu wszystko, o co by poprosił, jeżeli tylko byłoby to możliwe. Zresztą tak postąpiłaby w stosunku do każdego z członków jego rodziny.
Natomiast nie pokochałaby go jako zięcia.Był akceptowany jako przyjaciel rodziny, ale jako mąż córki? Lepiej się nie oszukiwać. Ana była ich księżniczką, a jemu do księcia daleko.
Reakcja Lydii byłaby jednak niezwykle łagodna w porównaniu z zachowaniem Rossa, gdyby zobaczył Carlos'a całującego Ane. Z pewnością zastrzeliłby go na miejscu! Znał przecież jego reputację kobieciarza. Cóż, sam Carlos mu opowiadał o swych niektórych wyczynach. Śmieli się z tych opowieści, siedząc przy whisky i cygarach w środku nocy. Im bardziej byli pijani, tym pikantniejsze stawały się wspomnienia Carlos'a.
– Odpadnie ci kiedyś, jeśli nie dasz mu trochę odpoczynku – powiedział kiedyś Ross śmiejąc się do łez.
– Śmierć z wyczerpania mam zapisaną w gwiazdach. Rossowi nie przeszkadzał tryb życia Carlos'a, dopóki nie dotyczyło to jego rodziny. Ale czyż mógłby pozwolić, by ręce, które dotykały prostytutek, obejmowały jego córkę? Do cholery, nie! Musiałby być głupi albo szalony, żeby go nie zastrzelić. Najlepsze, co Carlos powinien w tej chwili zrobić, to spakować się, pożegnać, osiodłać konia i ruszyć, gdzie oczy poniosą. Wróciłby dopiero wtedy, kiedy dowiedziałby się, że Ana szczęśliwie wyszła za mąż. Ale na to nie mógł się zdobyć. Zdążył już ogromnie przyzwyczaić się do miejsca, któremu poświęcił wiele wysiłku. Wyobrażał je sobie w pełnym rozkwicie, podobne do River Bend. Chciał mieć w tym swój udział. Po raz pierwszy w życiu poczuł się za coś odpowiedzialny. Nie mógłby wyjechać, zostawiając nie dokończoną robotę.
Od czasu zabicia Clancey'a Russella wciąż uciekał przed odpowiedzialnością. Ale ucieczka nie może być sposobem na życie. W tej chwili dano mu szansę – może ostatnią w życiu – by przekonać siebie i innych, że potrafi zrobić coś ważnego. Musi ją wykorzystać!
Tylko jak to wszystko pogodzić z trzymaniem się z dala od tej dziewczyny? Szczególnie gdy patrzy na ciebie niewinnymi oczami, które na przemian błyskają raz zielenią, raz złotem. Gdy skórę ma mokrą i pachnącą po kąpieli. Boże miłosierny! Czyż ona wie, że cienki szlafrok przywarł jej do ciała i zamiast kryć – uwypukla? Czy ma pojęcie, jak podniecające są jej włosy, niby związane na czubku głowy, a w rzeczywistości – rozsypane na twarz i ramiona? Czy zdaje sobie sprawę, że jej usta stworzone są do pocałunków?
– Carlos, gdzie jesteś? O czym myślisz?
Powiedziałeś coś i urwałeś. Chcę, żebyś dokończył. Ocknął się z marzeń i rzucił ostro:
– Posunęliśmy się dalej, niż powinniśmy.
– Mów za siebie – przerwała mu gwałtownie. – Tamtej nocy dostałam to, co chciałam. I niczego nie żałuję!
– Ach tak! – krzyknął. – Wcale się nie dziwię, że tak ci zależy na tym przyjęciu. To ci daje możliwość poflirtowania ze wszystkimi młodzikami z całej okolicy.
– Jak możesz być taki niedelikatny!
– No przecież po to się wydaje takie przyjęcia, prawda?
– Nie wiem! Oświeć mnie!
– Masz dobrą okazję do zaprezentowania swych wdzięków wszystkim kawalerom. Możesz z nimi poflirtować, powdzięczyć się do nich, pochwalić się przyjaciółkom zapełnionym karnetem. Zamknęła oczy i zaczęła wolno liczyć do dziesięciu z nadzieją, że się uspokoi.
– Znowu do tego wracasz?
–Wracam? Do czego?
– Do traktowania mnie, jakbym była dzieckiem.
– W porównaniu ze mną jesteś dzieckiem. Oparła ręce na biodrach, nieświadoma, że w ten sposób jeszcze bardziej uwypukla swe kształty. Przechyliła głowę w bok, odsłaniając nagą szyję. W ogóle nie myślała o swoim wyglądzie, tylko chciała znaleźć najcelniejszą ripostę.
– No tak! Biedny, stary Carlos Langston. Założę się, że mama zaprosiła cię na to przyjęcie w charakterze przyzwoitki dla nas, młodych!
Zacisnął zęby.
– Nie jadę! – zaakcentował wyraźnie te słowa.
– To ja również! – odpowiedziała beztrosko.
Obróciła się na pięcie i zatrzasnęła drzwi tuż przed jego nosem. Sekundę później wyleciały z zawiasów, popchnięte przez Carlos'a. Podszedł do niej, chwycił ją za ramię i potrząsnął.
– Co to ma znaczyć?!
– Dokładnie to, co powiedziałam: jeśli ty nie pojedziesz, ja też nie pojadę. – Palcem wskazała na niego: – I to ty wytłumaczysz naszą nieobecność. Puścił ją i rzucił kapelusz w kierunku haka przy drzwiach; nie trafił – kapelusz upadł w kałużę, którą Ana pozostawiła po wyjściu z balii. Stał i przeczesywał włosy palcami, mrucząc słowa potępienia pod adresem zepsutych bachorów.
– W porządku, Ana. Ale pamiętaj! Ostatni raz stawiasz na swoim. Ostrzegam cię, abyś od tej pory trzymała się z daleka ode mnie. A na tym cholernym przyjęciu zamierzam się bawić, rozumiesz?
Zamrugała powiekami.
– Ależ, oczywiście, Carlos – niemal zaszczebiotała.
– Właśnie ja również chcę tak spędzić czas. Przecież powiedziałeś że po to się urządza przyjęcia!
Poczuł gwałtowną chęć przełożenia jej przez kolano i wlepienia paru klapsów, lecz wtedy nie
obyłoby się bez dotykania jej. Nie mógł tego zrobić, zwłaszcza że włożyła na siebie jedynie lekki szlafrok, pod którym była naga. Miała zaróżowioną skórę. Z pewnością ciepłą i...
Cholera! Co on tu jeszcze robi?
– Zabiorę cię o...
. – Nie chciałbyś się wykąpać? – przerwała mu.
Zatrzymał się, jakby trafił na szklaną ścianę, i wolno odwrócił się w jej stronę.
– Co takiego?
– Ciepła kąpiel. Podgrzałam wodę...
– Szedłem właśnie do strumienia. Zmarszczyła śmiesznie nos.
– To nie to samo co przyjemna, ciepła, odprężająca kąpiel.
Nie czekając na jego zgodę, rozpoczęła przygotowania. Wiadrem wybrała wodę z balii i wylała ją na podwórko Wlała gorącą z garnków stojących na piecu, dodała zimnej i sprawdziła palcami temperaturę.
– Tak, teraz jest w sam raz.
Przez cały czas zupełnie go ignorowała. Zwróciła się do niego dopiero wtedy, gdy kąpiel była gotowa. Skorzystasz? Stał jak zaklęty i pozwalał, by owijała go sobie dookoła małego palca. Jej ciało, osłonięte cienkim materiałem, bez reszty pochłonęło jego uwagę. Był zafascynowany jej biodrami, widocznymi, gdy nachylała się nad balią. Kosmyki włosów przykleiły się do wilgotnych policzków, dodając jej powabu. Miała nieproporcjonalnie małe stopy w stosunku do całego ciała. Wiedział doskonale, że powinien jak najszybciej stąd uciekać, ale wbrew temu powiedział:
– Skoro zadałaś sobie tyle trudu...
– Pójdę po ręcznik, a ty tymczasem przynieś dla siebie ubranie.
Z obawą, że Carlos skorzysta z okazji, by umknąć śladem kowbojów, wyglądała przez okno. Kiedy zobaczyła, że wraca z odświętnym ubraniem w ręku, odetchnęła z ulgą. Zawczasu przygotowała mu myjkę, mydło i ręcznik i położyła na stoliczku obok balii.
– Zostawiam cię samego – odezwała się miękko.
– Dziękuję.
– Nie ma za co.
Zamknęła drzwi między kuchnią i salonem i przeszła do sypialni, pozostawiając drzwi otwarte. Jakiś wewnętrzny głos nakazał jej tak postąpić. Zdjęła szlafrok i zupełnie naga, marzyła, by Carlos ją tak zobaczył.
Usłyszała plusk: był w balii.
Myśl ta wywołała w niej dziwne uczucie ciepła, rozchodzącego się po całym ciele.
Przeciągnęła się i zaczęła się ubierać. Wybrała zieloną, żywą sukienkę, dopasowana w talii i mocno marszczoną na biodrach. Zapinało sieją na plecach i o to chodziło – sama nie mogła sięgnąć do paru najwyższych guzików.
Spojrzała na kuchenne drzwi. Były nadal zamknięte, ale przez ostatnich kilka minut nie słyszała już odgłosów kąpieli. Przeszła przez salon i zapukała.
– Carlos?
– Ta-a?
– Mogę wejść?
– Przecież to twój dom.
Właśnie przesuwał po podłodze balię w kierunku tylnych drzwi. Otworzył je i wylał mydliny na zewnątrz.
Ana stanęła jak wryta.
Miał na sobie jedynie czarne spodnie. Był boso i bez koszuli. Silne, dobrze rozwinięte mięśnie ramion i klatki piersiowej przykuły jej uwagę. Napięły się, gdy podniósł balię i wstawiał ją do komórki. Wstrzymała oddech, kiedy odwrócił się do niej. Z bliska jego tors prezentował się okazalej, niż widziany z daleka. Czy dotykane i pieszczone reagują tak samo jak jej?
Podniosła oczy wyżej.
– Potrzebuję pomocy przy guzikach.
Głos, lekko schrypnięty, brzmiał uwodzicielsko. Podeszła do niego i odwróciła się plecami. Ręką odgarnęła włosy z karku. Zapiął guziki z większą wprawą, niż się spodziewała. Ile razy proszono go o taką przysługę? A ilu kobietom rozpinał suknie albo bluzki? Czy Ana im dorównuje? Jeśli jeszcze tak nie jest, to na pewno niedługo dojdzie do tego. Będzie lepsza od wszystkich. Trzymając odsunięte na bok włosy, obróciła się wokół własnej osi i spod rzęs spojrzała na Carlos'a.
– Kąpiemy się w tej samej balii, zapinasz guziki mej sukni. Nie wydaje ci się, że moglibyśmy być małżeństwem?
Twarz mu skamieniała, nie drgnął żaden mięsień.
Źrenice oczu stały się nieruchome.
– Nie. Nie wydaje mi się. Bo jeśli bylibyśmy małżeństwem i wyszłabyś mi na spotkanie ubrana tak jak teraz, już miałbym cię w łóżku i kochał tak, aż krzyczałabyś z rozkoszy!
Otworzyła usta, jakby nie mogła złapać powietrza. Zbladła, cofnęła się bez słowa, a potem wybiegła z kuchni. Słyszał tylko, jak trzasnęły drzwi sypialni. Podbiegł do nich, chwycił za klamkę. Zacisnął dłonie, aż zbielały kostki.
– Przepraszam cię, Ana. Przepraszam.
Nie był pewny, kiedy to sobie w pełni uświadomił. Możliwie, że docierało to do niego przez cały tydzień, lecz raptem trafiło go jak grom z jasnego nieba. Na pewno wiedział to już wtedy, kiedy szedł po czyste ubranie. Ana nie próbowała zaciągnąć go do łóżka, ona chciała skłonić go do małżeństwa! Do tego potrzebowała tamtej nocy, dlatego przygotowała wystawną kolację, była uprzedzająco grzeczna i poświęcała mu całą swą uwagę. Ależ był ślepy! Te proste sztuczki niemal osiągnęły skutek. Gdyby Lydia nie wybrała tego właśnie momentu na odwiedziny, posłuchałby głosu ciała i posunąłby się za daleko. Jedna chwila zapomnienia, i to na jej wyraźne życzenie, była do wybaczenia. Ale kolejny raz? Cóż... Wtedy musiałby się ożenić. Nie potępiał Any. Była jeszcze prawie dzieckiem, niedoświadczoną, młodą kobietą, której dumę i dobre imię narażono na drwiny. Praktycznie rzecz biorąc, ich małżeństwo miało sens. Czyż sam już wcześniej nie rozważał takiej możliwości? Bał się tylko nawet przed sobą do tego przyznać. Przecież kiedy Lydia odjechała, nie tęsknił już za nią tak jak kiedyś! Przecież pragnął jak najszybciej wrócić do Any i z powrotem wziąć ją w objęcia! Odjazd Lydii wcale go nie zasmucił. Bezsprzecznie Lydia wyglądała pięknie, jak zwykle zresztą, lecz to wszystko. Carlos nie zdawał sobie sprawy, kiedy najważniejsza dla niego stała się Ana. Obawiał się jednak, że zbyt poufałe stosunki wynikły z okoliczności. Byli zdani tylko na siebie. Zdecydowanie należy z tym skończyć! Trzeba przerwać tę zażyłość, bo inaczej Ana może rzeczywiście dojść do fałszywych wniosków. Dlatego nie ma wyboru – musi ją czymś urazić, by spojrzała na wszystko realnie. Z takim postanowieniem wrócił do kuchni, by wziąć kąpiel, którą mu przygotowała. Kiedy zobaczył jej głodny wzrok, kiedy poczuł, że zaraz jest w stanie sam sprzeniewierzyć się swemu postanowieniu, powiedział to straszne zdanie. Zranił ją. I nie może na tym poprzestać. Nie było innej drogi: ona musi uświadomić sobie, że wspólna przyszłość z Carlos'em jest nierealna. Kiedy będzie ją przekonywał o tym, niech Bóg
sprawi, żeby sam w to uwierzył. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|