|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Any$ka como Mia Idol
Dołączył: 09 Paź 2008 Posty: 1084 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/3 Skąd: z forum Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:16:18 28-11-08 Temat postu: |
|
|
poskutkowało
Maite kocham cięę;***
jestem zachwycona tym odcinkiem, no może ostatnim akapitem nie tak bardzo jak resztą, ale jakoś go przezyje aj...Ana jak zwykle [prawie] postawiła na swoim Carlos idze na przyjęcie i się kompał u niej w bali
no, ale te jego słowa jak biedaczka musiała się czuć ehem, ale on ją kocha:P nie Lidię tylko Ane
aha...a więc będzie wypierał z nich miłosć? [kretyn] nie uda mu się booo ja wiem, że Ana się nie poda i będzie walczyć
hyhy^^ciekawe co wydarzy się na tym przyjęciu oj, bardzo ciekawe:D
kochana, czekam na newa;******************************************************************************************* |
|
Powrót do góry |
|
|
tinkerbell Prokonsul
Dołączył: 13 Mar 2008 Posty: 3933 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:38:10 28-11-08 Temat postu: |
|
|
Jaki wspaniały odcinek!!
I taki dłuuugi dziękujemy! ale mi to jest ciągle mało już nie mogę się doczekać kolejnego..
Carlos nareszcie wpadł na to czego Ana może chcieć tylko żeby cholera niczego nie zaprzepaścił! i niech nie robi lepiej nic z tego co sobie zaplonował... biedna Ana pewnie płaczę teraz a on zachowuję się jakby był bez serca!
Coś czuje że na tym balu to się duzo wydarzy :] bo z tym flirtowaniem to carlos bedzie cholernie zazdrosny, nie wiem czemu ale wpadłam teraz na taki pomysł że tam może się pojawić ta cała Dzwika Priscilla?
No proste że on nie kocha Lydi tylko Anę proste jak drut :]
czekam na kolejny:D
może jeszcze dzisiaj ?
pleaaaaseee |
|
Powrót do góry |
|
|
Princessa Dyskutant
Dołączył: 18 Lis 2008 Posty: 136 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:01:43 28-11-08 Temat postu: |
|
|
Cudny odcinek!!
I taki długi...
Carlos w końcu doszedł do wniosku, ze kocha Ane...
Ostanie myśli Carlosa trochę gorsze.., ale to oczywiste ze sam nigdy w to nie uwierzy
No przyjęcie może być ciekawe..
A teraz słońce czekam na new... |
|
Powrót do góry |
|
|
Mrs.Pattinson Mocno wstawiony
Dołączył: 01 Sie 2007 Posty: 5200 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:33:49 28-11-08 Temat postu: |
|
|
łaał. co ja mogę jeszcze napisać?
tak dawno nie było żadnego odcinka, że ten sprawił, że zaniemówiłam...
Carlos zdał sobie sprawę, jaka Ana jest podstępna... Ale dlaczego uważa, że to wszystko, to tyko gra, żeby się z nią ożenił? Sam przecież myślał o tym niejednokrotnie, a dla mnie mógłby już przejść do czynów i oświadczyć się pannie Coleman. |
|
Powrót do góry |
|
|
tinkerbell Prokonsul
Dołączył: 13 Mar 2008 Posty: 3933 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:25:35 28-11-08 Temat postu: |
|
|
kiedy newww? |
|
Powrót do góry |
|
|
mili~*~ Mistrz
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 12296 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 22:16:53 28-11-08 Temat postu: |
|
|
Cudny odcinek!!! Jak ja na niegio czekałam Ach wspaniały
Kurde to jest genialne, ona go przxekonuje do małzeństwa on chce a sie boi normalnie kompelks dziewiczy
Będzie ja dalej ranił czy jej reakcja go zszokuje Ja juz chce newa xD |
|
Powrót do góry |
|
|
Andzia2 Prokonsul
Dołączył: 25 Lip 2008 Posty: 3501 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Lubomierz Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:22:07 28-11-08 Temat postu: |
|
|
boski!!
szkoda ze Carlos powiedział te słowa
Czekam na new!!!!!!! xD |
|
Powrót do góry |
|
|
Princessa Dyskutant
Dołączył: 18 Lis 2008 Posty: 136 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:39:26 29-11-08 Temat postu: |
|
|
Kiedy new? Mozna liczyć, ze dziś się coś pojawi? |
|
Powrót do góry |
|
|
Anulkaaa Debiutant
Dołączył: 07 Lis 2008 Posty: 98 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:10:08 01-12-08 Temat postu: |
|
|
Ajjj cudowny odcinek ;]]
Czekam na new ;D
Kiedy bd ? |
|
Powrót do góry |
|
|
bronislawa Debiutant
Dołączył: 25 Kwi 2007 Posty: 89 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 20:45:00 03-12-08 Temat postu: |
|
|
Kiedy bedzie newik ?? Bo jakos dawno nie bylo
Juz sie nie moge doczekc co bedzie sie dzialo na przyjeciu |
|
Powrót do góry |
|
|
Andzia2 Prokonsul
Dołączył: 25 Lip 2008 Posty: 3501 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Lubomierz Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:09:45 03-12-08 Temat postu: |
|
|
no właśnie kiedy new?? |
|
Powrót do góry |
|
|
Maite Peroni Idol
Dołączył: 03 Kwi 2008 Posty: 1320 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 16:03:59 04-12-08 Temat postu: |
|
|
Grady Sheldon usłyszał krzyki, zanim dojechał konno do polany. Pewnie Doggie Burns bije Wandę – pomyślał. Zsiadając z konia ujrzał teścia siedzącego na werandzie w otoczeniu psów. Obok stał dzbanek z alkoholem, którym stary chętnie się raczył. Grady domyślił się, że nie był to pierwszy w dniu dzisiejszym dzban samogonu. Z domu rozległ się znowu przejmujący wrzask. Grady niespiesznie zbliżył się do werandy. Z głośnym warczeniem wybiegł mu na spotkanie jeden z psów; Grady kopniakiem odrzucił go na bok.
– Co tu się dzieje? – spytał.
– Twój bachor chyba chce na świat; teraz wiesz? Następny przeraźliwy krzyk rozdarł powietrze.
– Ta – Burns wskazał głową drzwi – drze się tak już cały dzień. Cholery można dostać. Te wrzaski, piski, wydzierania – to zakłóca mi spokój, a ona myśli, że pierwsza na tym świecie rodzi bachora. Głupia, przeklęta dzi**a.
Myśl o przyjściu na świat dziecka zaniepokoiła Grady'ego. Chciał zajrzeć do środka, ale nie mógł przemóc wstrętu.
– Czy ona... czy powiadomiłeś lekarza?
Doggie popatrzył na niego nieprzytomnym wzrokiem.
– Czy myślisz, żem zgłupiał? Żeby urodzić szczeniaka, nie trza konowała. Przeklęte łapiduchy! Potrzebne tylko do tego, by ci wydrzeć ostatniego miedziaka z kieszeni.
Jej matka sama dała se rady. A te wrzaski i krzyki, to tylko dla picu. Nie daj się na to nabrać.
Kolejny krzyk ściął Grady'emu krew w żyłach.
– Ona... to znaczy... myślę, że ją naprawdę boli. Stary zaśmiał się.
– A i dobrze! To kara boska za łajdaczenie. Kara dotyka wszystkie baby, od Ewy... To za puszczanie się. Zamknij się tam! – wrzasnął w kierunku otwartych drzwi, aż psy zerwały się spod jego nóg. – Zajmij się nią. To twoja baba. I, do jasnej cholery, uspokój ją, bo dłużej nie wytrzymam!
Grady wszedł do ciemnego, zadymionego pomieszczenia. Uderzył go w nozdrza tak obrzydliwy zapach, że musiał wstrzymać oddech. Wanda leżała na łóżku w poplamionej pościeli. Nie obrębione prześcieradła były zabrudzone wodami płodowymi i krwią. Widok ten przyprawił Grady'ego o mdłości. Leżała z szeroko rozłożonymi nogami. W bladej i opuchniętej twarzy uwydatniły się sine, zakrwawione usta, które gryzła podczas kolejnych
ataków bólu. Włosy, mokre od potu, przykleiły się do szyi. Koszula podwinęła się do samych piersi, odsłaniając nabrzmiały brzuch. Oczy miała zamknięte. Poczuł wstręt i odrazę do leżącej. Wanda nie wzbudzała w nim litości, nawet gdy prężyła ciało pod wpływem kolejnego bolesnego skurczu. Chwyciła rękami kolana, podciągnęła je możliwie najbliżej piersi i parła, aż na twarzy pojawił się ciemnoczerwony rumieniec. Kiedy po chwili opadła na pościel i otworzyła oczy, zobaczyła Grady'ego stojącego nad barłogiem.
– W końcu... ra... raczyłeś się poją... pojawić – zachrypiała przerywanym głosem. – Przyjrzyj się, czegoś mi narobił, ty... ty sukin... synu. Toś ty mnie tak – au! – urządził!
– Jesteś pewna, że ja?
– Albo ty, albo jakiś inny gnój, co myślał, że jest zbyt dobry, by rozmawiać ze mną na ulicy, ale który potrafił pojawić się tu, by... kiedy musiał... – Au!
Zwarła szczęki i starała się przetrzymać falę bólu. Nie udało się; krzyk przeszył powietrze, aż Grady się wstrząsnął.
– Ojciec się denerwuje. Przysłał mnie, by cię uspokoić.
– Do diabła z nim i z tobą!
– Czarująca jesteś jak zawsze. Macierzyństwo ci służy – dodał nienawistnie.
Spojrzał na jej niekształtną postać i nagle zauważył wyłaniającą się z niej główkę dziecka.
Zrobiło mu się słabo. Wanda z krzykiem oparła się na łokciach i zaczęła przeć z całych sił. Brodą dotykała piersi i wydobywała z siebie niskie, gardłowe, prawie zwierzęce ryki.
– Mówiłem ci, żebyś ją zamknął! – ryknął nagle Doggie z werandy. – Cholerne baby – mruczał i kopniakami odpędzał psy. – Ide se przynieść nowy dzbanek.
– Pomóż mi, Grady. Pomóż mi – jęczała Wanda; z bólu zapomniała o wszystkich urazach. Chciała wzbudzić w nim litość. – Inaczej to dziecko się nie urodzi. Pomóż. Zrób coś! – wrzasnęła w końcu widząc, że się nie rusza z miejsca.
– Twój ojciec kazał mi cię uspokoić – powiedział ochryple.
– Nie mogę powstrzymać krzyku. To boli. Bardzo boli. Opadła na brudną poduszkę, a jej ciałem wstrząsnęły konwulsje. Zawyła przeciągle. W tej chwili zaczęły się wyłaniać ramiona dziecka. Już niedługo młody i przystojny Grady Sheldon będzie miał na karku jeszcze jednego Burnsa. Ta myśl bardziej go poruszyła niż przerażający widok i odór panujący dookoła. Znosić tę obrzydliwą rodzinkę przez całe życie? To nie do pomyślenia! Od tygodni rozważał, co powinien zrobić. Doszedł do wniosku, który go przeraził. Nie miał jednak
innego wyjścia, był zdesperowany. A w desperacji człowiek jest zdolny do czynów, które w normalnych warunkach nawet nie przyszłyby mu do głowy.
– Doggie kazał mi cię uciszyć. I powinienem to zrobić. – Wziął do ręki poduszkę. – Nie rycz już! Spojrzała na niego szklistymi oczami, pełnymi już nie tylko bólu, ale i śmiertelnego strachu.
– Co chcesz zrobić?! Co? Boże!
Jeszcze jeden skurcz przebiegł po jej ciele, jakby fala zrodzona w piersiach przeszła przez brzuch, biodra, naprężyła podbrzusze, poderwała kolana – i małe czerwone ciałko leżało między jej nogami. Grady zaczął działać.
Przykrył poduszką jej twarz, przycisnął mocno, aż głowa zagłębiła się w materac i trzymał. Walczyła o życie bardzo krótko. Po straszliwych godzinach porodu była bardzo słaba. Zdjął poduszkę z twarzy, kiedy ciało leżało już nieruchomo.
Podniósł się i poczuł spływające po plecach zimne strumyki potu. Nie spojrzał na Wandę, tylko rzucił okiem na leżącego między jej udami kwilącego noworodka; nawet go nie odwrócił, by zobaczyć, jakiej jest płci. Nie warto marnować energii, i tak ten malec nie pożyje długo, jeśli plan Grady'ego się powiedzie.
Odwrócił się, słysząc szuranie. Podszedł cicho do drzwi i ostrożnie wyjrzał. Doggie zaraz tu wejdzie na swych chwiejnych nogach. Kiedy stanął w drzwiach, mimo zamroczenia alkoholem, zauważył ponury nastrój.
– Co się stało? – zamamrotał. Postąpił parę kroków i potknął się o pałętającego się między
nogami psa. Chwycił leżący kij, podparł się i krzyknął:
– Wanda! Sheldon! Co z wami? Czyżby się już to urodziło? Dlaczego was nie słychać?
Nawet nie poczuł uderzenia; ciężki pogrzebacz trafił go celnie w czaszkę, kiedy tylko przestąpił próg. Bez jęku, ciężko padł na podłogę. Grady wyszedł z cienia i pochylił się nad nim – stary nie żył.
To ich wina, że umierają właśnie w ten sposób – pomyślał Sheldon, ocierając rękawem koszuli spoconą twarz: – Takie śmiecie nie powinny żyć wśród przyzwoitych ludzi. Kto będzie ich żałował? Takie było ich przeznaczenie, a on był jedynie narzędziem w rękach losu.
Nikt nie może go winić o spowodowanie śmierci Burnsów. Dla niego los też nie okazał się łaskawy. Stracił Ane, a wraz z nią – piękną posiadłość i prestiż, jakim cieszy się rodzina Colemanów w Larsen. Został publicznie upokorzony i odtrącony przez ludzi, którzy dotychczas podlizywali mu się. Wycierpiał dość i od tej pory los powinien mu sprzyjać.
Podszedł do skrzynki u wezgłowia barłogu, która służyła za nocny stolik. Wziął lampę, rozbił ją i patrzył, czy nafta rozlewa się równo po drewnianej podłodze i prymitywnych meblach.
Zapalił cygaro. Wyszedł z pomieszczenia i mocno zaciągnął się dymem. Wszyscy dokoła widzieli, że Burnsowie żyli byle jak, że Doggie był wiecznie pijany. Wanda zresztą
też. Nikt nie widział, jak Grady wyjeżdżał z miasta. A jeśli nawet, to nikt mu nie udowodni, że przyjechał tu. Teraz robiąc wielki łuk wjedzie do miasta z przeciwnej strony, starając się, żeby co najmniej kilka osób go zobaczyło na wypadek, gdyby szeryf miał jakieś podejrzenia w związku z pożarem chałupy Burnsa. Grady rzucił zapalone cygaro; nie czekał na
wybuch ognia. Szczęście wyraźnie mu dopisywało.
Ostatnio zmieniony przez Maite Peroni dnia 16:04:22 04-12-08, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
julcia Mocno wstawiony
Dołączył: 10 Lip 2008 Posty: 7059 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:54:39 04-12-08 Temat postu: |
|
|
taka śmierć jest straszna, szkoda mi tego maleństwa |
|
Powrót do góry |
|
|
Maite Peroni Idol
Dołączył: 03 Kwi 2008 Posty: 1320 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 17:19:54 04-12-08 Temat postu: |
|
|
julcia napisał: | taka śmierć jest straszna, szkoda mi tego maleństwa |
Zgadzam się. Zastanawiałam się czy nie sprawić, aby dziecko przeżyło ale nie leżało mi to w kontekście dalszych akcji
A już w następnym odcinku:
Cytat: | Ma niezłe zderzaki. Wielkie jak dojrzałe melony. |
Cytat: | Takie są najlepsze. |
Cytat: | – Zwykle nie pozwalam mężczyznom...
– Pozwalasz, pozwalasz... – Pocałował ją w kark... |
|
|
Powrót do góry |
|
|
mili~*~ Mistrz
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 12296 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 17:22:07 04-12-08 Temat postu: |
|
|
Grady jest okropny!!! Jak on mógł zabić trójke ludzi!! Co za szczęście, zę Ana nie wzięła z nim slubu Och jak dobrze!!
A odcinek świetny |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|