|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
mala223 Dyskutant
Dołączył: 16 Paź 2010 Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:01:27 11-11-10 Temat postu: |
|
|
Poszłam za waszą namową i pozmieniałam.
Milagros Palasios- energiczna i wybuchowa dziewczyna. Uważa się za dorosłą i odpowiedzialną, ale nie zawsze tak jest. Jej pasja to samochody, a raczej wyścigi i nauczanie dzieci. Podejmuje prace jako nauczycielka etyki bo chce wskazać młodzieży dobra drogę. Od pięciu lat traktuje mężczyzn przedmiotowo, jako maszynkę do dawania rozkoszy. Bardzo kocha swoja rodzinę, a zwłaszcza siostrę i jej szwagra. Po pięciu latach jeden wyścig zmienia jej całe życie. Po pięciu latach ukrywania się wraca do rodziny i zamieszkuje z dawną niezapomnianą miłością. Miłością, która nie raz jeszcze przyniesie jej łzy.
Damian Suares- początkujący adwokat lubiący swoja pracę. Od trzech lat poszukuje swojej ukochanej, by wytłumaczyć jej błędy przeszłości. Po szkole odszedł od swojej ukochanej, by stworzyć dom dziecku, które jak się okazało nie było jego. Jego ojciec konkurując z firmą Palasios dopuścił się podstępu i kłamstwa by rozdzielić zakochanych. Po pięciu latach przypadkiem spotyka ukochaną i postanawia o nią zawalczyć. Dostają taką szansę, ale ma na to tylko miesiąc. Czy mu się uda? Jedno jest pewne, nie będzie kolorowo.
Wiktoria Palasios obecnie Guzman- po szkole wzięła ślub ze swoją pierwsza miłością. Jest bardzo szczęśliwa, ale do pełni brakuje jej dziecka. Gdy dowiaduje się o siostrze posuwał się do stworzenia planu doskonałego by tylko jej nie stracić ponownie i połączyć zakochanych. Projektantka mody, ale obecnie nie pracuje.
Pedro Guzman- mąż Wiktorii do szaleństwa w niej zakochany. Młody architekt, którego jedynym marzeniem jest dziecko. Nie podoba mu się plan żony, ale przystaje na niego. |
|
Powrót do góry |
|
|
mala223 Dyskutant
Dołączył: 16 Paź 2010 Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:30:19 12-11-10 Temat postu: |
|
|
-Dobrze może nie rozmawiajmy o tym.- powiedziała smutnym głosem Wiki- teraz wytłumacz mi dlaczego nie zadzwoniłaś, nie powiedziałaś, ze jesteś w Meksyku, i co na boga ci strzeliło z tymi nielegalnymi wyścigami, mogą cię wsadzić do więzienia? Bardzo mnie zawiodłaś, myślałam ze jesteśmy prawdziwymi siostrami
-Jesteśmy, oczywiście że tak. W Meksyku jestem od roku, ale nie mogłam ci powiedzieć, bo byś się wszystkim wygadała. Wybacz, przepraszam, ale te wyścigi tak mnie wciągnęły, że czułam że to moje cało życie, aż do dzisiaj. Przepraszam- spuściła głowę
-Dzisiaj wszystkim wszystko wybaczam. Byłam u lekarza i jestem w czwartym tygodniu ciąży- wykrzyczała szczęśliwa
- Boże jak się cieszę, a nie mówiłam, ze tylko cisza i spokój wam pomogą, przestałaś pracować i się odstresowałaś- wykrzyczała Milagros rzucając się na siostrę
- Tak, tylko jest mi teraz potrzebna spokój i wsparcie bliskich i dlatego chciałam cię prosić
-Zamieszkam z wami, nie będę się ścigać, zajmę się waszym pięknym ogrodem to tez fajne zajęcie, a po za tym zaczynam pracę w szkole jako nauczycielka etyk to będę miała blisko do pracy. Jak chcesz to nawet pogodzę się z tym synalkiem tatusia. No może nie pogodzę, ale będę tolerować jego towarzystwo. Zrobię wszystko byś tylko urodziła zdrowego dzidziusia.- gadała bez sensu Mili
- No, a myłam że będę musiała cię namawiać na to siłą.
-Będziemy chodzić na zakupy i do lekarza, wybierzemy imię i w ogóle będzie super tak jak kiedyś- nadal plotła
-Spokojnie, ubranka kiedy przyjdzie na to czas, wizyty zostaw dla mojego męża, a imię pomyślimy- powiedziała zmieszana Wiktoria, wiedział że tylko takie kłamstwo pogodzi parę zakochanych, a jeśli nie to przynajmniej przez jakiś czas będzie miała siostrę przy sobie.
-To ja jadę po ciuchy, albo wiesz co pokaż mi mój pokój, a ja poproszę mojego znajomego by przywiózł mi najpotrzebniejsze rzeczy dzisiaj się już stąd nie ruszam-wstała i pobiegła do Pedra- Wiesz co szwagrze wiedziałam ze się w końcu postarasz-krzyczał na cały do szczęśliwa
-Tak tak –tylko powtarzał chłopak, a jego oczy przepełniły się łzami
-Tylko mi tu nie rycz, lepiej pokarz mi mój pokój.
Małżonkowie zaprowadzili Mili do domku dla gości. Znajdowała się tam jedna duża sypialnia, salon z kuchnią i łazienka. Przyjaciółka patrzyła na zakochanych przytulonych do siebie i wgłębi serca bardzo im zazdrościła. Widziała jak bardzo się kochają, a co najważniejsze nadal się kochają z ta samą siłą. Nic ich nie poróżniło, nawet to, ze nie mogli mieć dziecka, a teraz im się wszystko dobrze poukładało. Po cichu nawet była zazdrosna, że ją takie szczęście nie spotkało. Że nie walczyła o Damiana tylko po prostu uciekła. Ale z kim miałaby konkurować z piękną Samantą, pierwsza miłością chłopaka czy z niewinnym dzieckiem. Nie jednak dobrze zrobiła, ze uciekła. Ale dlaczego on jej szukał, po co, przecież miał szczęśliwą rodzinę. I w tym momencie jej rozmyślania przerwał straszny widok, taki jakiego się nie spodziewała.
-Co ty tu robisz, no nie ja-nie skończyła bo siostra jej przerwała
-Kochana obiecałaś ze zrobisz wszystko bym się nie denerwowała, więc wysłuchaj mnie i nie kłóć się z nim
-Ale to szantaż, jak mogłaś, zrobiłaś to specjalnie, nie będę cię słuchać- wykrzyczała wściekła dziewczyna, ale gdy zobaczyła ze siostra płacze uspokoiła się i pozwoliła jej mówić
-No więc Damian będzie mieszkał z tobą, bo po pierwsze jego dom jest w remoncie, a po drugie za miesiąc rocznica naszego ślubu, więc pomożecie nam w przygotowaniach.- odpowiedział za ukochaną Pedro
- Ja z nim tu jest tylko jedna sypialnia, a co z jego synem i żoną- spytała od tak udając obojętną
- Jaka żona, jaki syn właśnie to musicie sobie wyjaśnić- powiedziała Wiki
-Ale ja nie potrzebuję wyjaśnień- powiedziała i weszła do sypialni, zamykając drzwi na klucz krzyknęła tylko- ta jest moja, a ty śpij z kim i gdzie chcesz, dobranoc
-Za godzinę kolacja- krzyknęła Wiktoria i wyszli pokazując przyjacielowi, że trzymają za niego kciuki, a Wiki szepnęła mu na ucho- no to masz tylko miesiąc postaraj się
Damian nic nie odpowiedział. Postanowił, ze do kolacji nie odezwie się do dziewczyny ani słowem, da jej wolną przestrzeń i niech ochłonie i przyzwyczai do tej myśli, ze będą razem mieszkać przez miesiąc. Gdy była pora kolacji zapukał lekko w jej drzwi i szepnął
-Idę na kolację, chcesz mi towarzyszyć
-Tobie, nigdy. Zaraz pójdę sama, do zobaczenie- przez głowę przechodziło jej tysiąc myśli. Oni razem tutaj, to niebezpieczne, a co jeśli mu ulegnie. Nie, nie tylko nie to.
Na kolacji wszyscy wyglądali ładnie. Wiki, która była projektantką mody była ubrana najlepiej, a jej mąż był bardzo elegancki. Damian wyglądał normalnie, ale to on najbardziej podobał się Mili. Te jego czarne kręcące się włosy, mogłaby w nich odpłynąć.
Milagros wpadła jak oparzona do jadalni, bo była już spóźniona. Ubrana była w krótkie szorty, białą koszulę czarna kamizelkę. Włosy miała proste, ale za to bardzo długie i błyszczące.
-Co ty masz na sobie?- krzyknęła jej siostra
-No jak to co, jestem nauczycielką więc muszę przykładnie wyglądać
-Jak to nauczycielką?- spytał Damian
-A tak to, będę uczyć Etyki w szkole od września, został mi tylko miesiąc więc muszę się przyzwyczajać-powiedziała siadając koło ukochanego
Wszyscy byli zaskoczeni jej zachowaniem, była taka miła i uśmiechnięta w stosunku do Damiana. Nawet Pedro zaczął się dopytywać kolegi co się działo przez tą godzinę w domku. Ale on sam był w szoku. Tylko Wiki się martwiła bo jej siostra piła lampkę wina za lampką. Damian z nerwów tez nie pił mało. Nagle Pedro wstał i podszedł do żony.
-Kochanie myślałem ze szaleństwem było branie ślubu zaraz po szkole, ale wiem że to była najbardziej niesamowita i najlepsza decyzja w moim życiu. Dla mnie jesteś tą samą kobietą co w tedy, tylko kocham cię mocniej. Nadal jesteś tak piękna, modrą i kochana. Moja miłość do ciebie nigdy nie umrze.-klęknął i po raz kolejny poprosił ją o rękę
-Kochanie jesteś szalony i taki kochany- powiedział wzruszona dziewczyna
-Ona zawsze gadał nie do ładu nie do składu- wybełkotała pijana już Mili
-Cicho, to magiczna chwila nie psuj jej- odpowiedział Damian lekko podpitym głosem
Małżonkowie zaczęli się namiętnie całować i bez wyjaśnień opuścili jadalnie. Zapadła cisza tylko z korytarza było słychać śmiech zakochanych. Milagros wstała od stoły, ale zachwiała się Damian ją złapał i pomógł jej dojść do domku.
-Myślisz, ze jak mi teraz pomogłeś to co będę ci wdzięczna i rzucę się w ramiona?
-Nie nic takiego nie myślę, myślę ze potrzebujesz prysznica i snu-odpowiedział chłopak
-Prysznica tobie to tylko jedno w głowie, ciekawe co na to twoja żona-krzyknęła
-Nie mam żony, nie mam dziecka, nie mam nic, szukałem cię od trzech lat by ci to wyjaśnić, ale ty się ukrywałaś, a dzisiaj nie chciałaś słuchać-krzyczał
-Jak to nie masz, co się stało-przez jej głowę przebiegło tysiąc myśli „zdradziła go i uciekła z dzieckiem, zginęli w wypadku”
-To było kłamstwo, to był spisek mojego ojca bym cię zostawił-mówił już spokojniej
-No tak a ty taki naiwniak uwierzyłeś jej, nie dałeś nam szansy- teraz to ona krzyczała
-Uspokój się proszę, zostawiłem cię bo nie chciałem byś cierpiała. Nie chciałem byś czuła się źle gdy ja bym spędzał święta z dzieckiem.
-No tak a nie pomyślałeś czego jak tak naprawdę chciałam, ze moja miłość wytrzymałaby wszystko. Myślałeś tylko o swoim sumieniu i tej cycatej lafiryndzie-znowu podniosła głos
-A ty nie pomyślałaś że chciałem być takim ojcem dla tego dziecka jakiego ja nigdy nie miałem- krzyknął i chwycił ją za rękę |
|
Powrót do góry |
|
|
mala223 Dyskutant
Dołączył: 16 Paź 2010 Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:37:13 13-11-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 3
-Zostaw mnie ty kretynie, wszystko zepsułeś i co teraz mam ci wybaczyć, współczuć- krzyczała wyrywając
-Teraz już nie ma kto nas rozdzielać, mój ojciec od dwóch miesięcy nie żyje- powiedział puszczając ją i zamknął się w łazience. Puścił wodę i nie chciał słyszeć co ona tam jeszcze krzyczy. Mili zrobiło się głupio i odeszła do sypialni. Jego ojciec nie żyje, a on był z tym sam, nie mogłam go pocieszyć bo jestem za bardzo dumna. Tak rozmyślając usnęła.
Rano wstała na ogromnym kacu i żółwim krokiem ruszyła w stronę kuchni.
-Śniadanie?- spytała samą siebie i rozejrzała się dookoła lecz nie było nikogo, a może na jej szczęście nie było nikogo. Wyglądała strasznie, makijaż rozmazany od łez, wczorajsze ciuchy no i ta woń alkoholu z jej ust. Sama skrzywiła się na swój widok w lustrze, a co dopiero powiedziałby Damian.-A co cię obchodzi co on by powiedział-dalej ciągnęła monolog-Nie możesz dać się nabrać na te jego czułe słówka i wyznania.-powtarzała.
Podchodząc do tacy z jedzenie znalazł różę z ogrodu siostry i karteczkę „jeszcze sobie pogadamy”. Przeszedł ją zimny dreszcz i myśl by uciec jak najdalej. Ale tym razem wiedziała że nie może, ze obiecała. Na znak protestu nie zjadła śniadania i poszła doprowadzić się do stanu używalności.
-Witaj kochana, ubieraj się i ruszamy- wyświergoliła zadowolona Wiki
-Co? Ja nigdzie się dzisiaj nie ruszam, mam kaca.
-Jak byś nie chciała zapić miłości do Damiana to nic by ci nie było. Ruszaj się musimy ustalić szczegóły ślubu no i musimy wybrać sukienkę.
-O boże i znowu się zaczyna koszmar z przed pięciu lat. Nic się nie zmieniłaś tylko ja byłam szczęśliwsza.
-Możesz być szczęśliwa, ale nie ty wolisz karmić się swoją dumą. No chodź już chodź
Dziewczyny wyruszyły na podbój sklepów. Przechodząc koło butiku z sukniami ślubnymi Milagros zatrzymała się.
-Ta jest piękna
-No mi się nie podoba, a zresztą ja nie szukam już sukni ślubnej, tylko jakąś taką skromną
-No nie wierzę, oszalałaś, skromną, ja chyba śnie-powtarzała Mili- jak szaleć to szaleć-powiedziała i zaciągnęła ja do środka
-No dobra, ale i ty coś przymierzysz tak dla zabawy- podpuszczała ją Wiki
-Dobra no to może tą z wystawy
Dziewczyny przymierzyły po parę sukienek, a ile przy tym miały zabawy i śmiechu. Jednak nic nie kupiły, bo w sumie nawet nie zamierzały. Za to kupiły parę kompletów bielizny, trochę sukienek i eleganckich ubrań dla Mili do nowej pracy. Milagros chciała namówić siostrę na odwiedziny w sklepie dziecięcym, ale ona stwierdziła ze to za wcześnie i nie chce zapeszać. A przez myśl przelało się stosy łez i ulga, ze jakoś wybrnęła z tej sytuacji. Bo gdyby ona wiedziała, ze to kłamstwo straciłaby ja na zawsze.
-Pablo myślisz, że Mili się nie zorientuje, przecież jej musi rosnąć brzuch- pytał Damian
-Bracie mam nadzieję, ze ona coś do tej pory wymyśli, albo wy się pogodzicie, a w tedy ona znowu zmięknie-mówił z nadzieją przyjaciel
-A jak ty się z tym czujesz? Tyle się staracie i nic, nie jest ci przykro, ze akurat takim kłamstwem musicie nam pomagać. Mi jest głupio i jestem gotów na przyznanie się
-No co ty jak się powiedziało a to trzeba powiedzieć b. A dziecko zawsze
można adoptować. Nasza znajoma prowadzi taki jeden sierociniec więc możemy tam spróbować.
-Ale jak by co to ja wezmę na siebie całą odpowiedzialność za to kłamstwo.-tłumaczył Damian-a i tak myślę, ze to strata czasu Mili jest taka zimna, niedostępna no i jeszcze jak sobie pomyślę o jej podbojach łóżkowych. Przeze mnie taka się stała, może przy kimś innym znowu będzie ciepłą kochaną osobą.
-Ale ona taka jest, tylko przed tobą gra taka niedostępną. Nie dziw jej się, ale bądź dobrej myśli. A teraz wracamy bo nas zjedzą nasze miłości ze złości.
Dziewczyny już czekały na swoich ukochanych. Raczej tylko Wiki bo Milagros udawała obojętną. I tak samo zachowywała się gdy chłopcy wrócili do domu. Wiktoria rzuciła się na ukochanego i zbombardowała go całusami i opowieściami z całego dnia. Damian stał i patrzy na swoją miłość i widział jak wymyka mu się z rąk i serca. Nie chciał tego ale nie chciał jej do niczego zmuszać. Nagle ona podeszła do niego. |
|
Powrót do góry |
|
|
mala223 Dyskutant
Dołączył: 16 Paź 2010 Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:11:34 14-11-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 4
-Możemy wyjść do ogrodu- zapytała i nie czekając na odpowiedz wyszła, a Damian za nią
no więc tylko mi nie przerywaj- przepraszam że się upiłam i gadałam bzdury. Pamiętam wszystko co mi powiedziałeś, wszystko. Przykro mi z powodu twojego ojca i przykro mi ze nie było mnie przy tobie i ze nie umiałam i nie umiem pomóc ci sobie z tym poradzić. I nie będę umiała-dodała po chwili- nie powinieneś wybierać za mnie pięć lat temu powinieneś dać mi wybrać. Teraz chcę być szczęśliwa, ale z tobą to nie możliwe.-powiedziała wszystko co chciała nie czekała na to co on odpowie. Wiedział ze za bardzo się otworzyła i wzruszyła, gdyby powiedział ze ją kocha na pewno by mu uległa. I byłaby szczęśliwa. Nie, nie myśl tak, nie byłabyś szczęśliwa. Pomyślała i czym prędzej uciekła do swojej sypialni. On stał jak w ryty i nie chciał nic mówić, nie miał na to ochoty. Zostało 30 dni by ją przekonać, ale już nie był pewien czy tego chce, czy chce ja ranić. Poszedł do samochodu i odjechał. Całej sytuacji przyglądali się małżonkowie.
- Z tego nic nie będzie. Niby dzisiaj było super nawet sukienki ślubne przymierzałyśmy, ale ona już chyba go nie kocha, a jeśli tak to rozpaczliwie chce się uwolnić od tej miłości.
- Tylko jak my uwolnimy się od tego kłamstwa?- spytał Pedro
-Nie wiem, nie wiem może już po ślubie powiemy jej prawdę. Niech się dzieje co chce-wyznała zrozpaczona Wiki
-Ale my się nie poddamy, nadal będziemy się starać o dziecko?- chłopak spytał niepewnie
-Zawsze, zawsze- odpowiedział dziewczyna i pocałowała go namiętnie na znak ze już teraz mogą zacząć się starać o maleństwo.
Milagros siedziała i rozmyślała o całym swoim życiu. Nagle pomyślała, że musi dać krok do przodu, znaleźć nową miłość nie bać się zaufać innemu mężczyźnie. Tak bardzo podobała jej się tak suknia ślubna dlaczego ona miałaby jej nie założyć. Bo kiedyś ktoś ją skrzywdził, ale ktoś inny może ją pokochać. Ruszyła do szafy założyła najseksowniejsze ubranie jakie miał i ruszyła na podbój miasta. Czarna mini sukieneczka na ramiączkach i buty na szpile opasające jej nogi aż do kolan wyglądały bosko. Jej policzki błyszczały od brokatu, a usta lśniły o delikatnej cielistej pomadki. Kipiało od niej seksem, a wszystko krzyczało szukam faceta. No i żadnemu mężczyźnie w klubie jej widok nie umknął. Każdy chciał jej stawiać drinki., ale ona była niedostępna. Jeden chłopak czy dwóch zwrócili jej uwagę, ale to tyle. Zresztą nie byli za specjalni, a ona szukała kogoś wyjątkowego, szalonego, odważnego, ale romantycznego. Czy to nie za wiele czy tacy istnieją, ale ona się uparła że takiego znajdzie. Jednak po paru nudnych rozmowach postanowiła wrócić do domu. Koło domu Guzmanów spotkała chłopaka który szukał psa.
-Coś się stało?- zapytała
-A pies mi uciekł, chyba do ogrodu państwa Guzman, już któryś raz z kolei.-powiedział przystojny blondyn
-Jestem Milagros i mieszkam tu więc mogę ci pomóc-powiedziała podając mu rękę
-Santos- powiedział- naprawdę tu mieszkasz, nie wierzę, nie umknęłaby mi taka piękność- Mili zarumieniła się i uśmiechnęła do chłopaka- Zaraz, zaraz ja cię skądś znam, tak już wiem. Ty jesteś tą tajemniczą Alejandrą. Kibicuję ci za każdym razem- powiedział roześmiany chłopak.
-No tak, miło mi. Ale może nie mów nikomu bo to w końcu nie legalne wyścigi. A teraz chodź znajdziemy twojego psa.- dodała i łapiąc go za rękę wprowadziła do ogrodu.
-Ale tu pięknie, ale to nic w porównaniu z twoją urodą- mówił chłopak- może opowiesz mi coś o wyścigach.
-A o czym tu gadać. Fajna adrenalina, duża kas i tyle, a jak da się to połączyć z pasja to już w ogóle super- opowiadała dziewczyna jak gdyby nigdy nic. Opowiadała tak dłuższą chwilę, aż do momentu gdy zobaczyła Damiana całującego się z jakąś dziewczyną w ich salonie. Ale to zabrzmiało w ich salonie, salon był jego, a sypialnia jej. Więc o co miała pretensje.
-Wynoś się stąd ty lafiryndo- krzyczała wpadając do domu i łapiąc dziewczynę za włosy.
Nie wiem czy wam się podoba, ale dodaję. |
|
Powrót do góry |
|
|
mala223 Dyskutant
Dołączył: 16 Paź 2010 Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:36:00 15-11-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 5
-Co ty robisz?- pytał spokojnie Damian
-Jak to co? Plewie chwasty i wyrzucam je z naszego domu-i tu głos jej zadrżał, a w myślach powiedziała „ale z ciebie kretynka”
-Z naszego domu?- spytał po czym szybko dodał- zostaw ją
Jednak Milagros nadal ją szarpała i w końcu wyrzuciła z domu. Damian nawet za nią nie wyszedł, bał się co ona zrobi z nim teraz. Tu niby ja kocha, a do domu panny sprowadza. Lecz jego wzrok skupił się na chłopaku od psa.
-To twój narzeczony?- dopytywał
-Nie, no co ty, ja tylko- zaczął chłopak ale on nie dał mu skończyć
-To ty mi panny z domu wyganiasz, a sama zdradzasz swojego chłopaka. No tak mogłem się tego spodziewać.- Zamknął chłopakowi drzwi przed nosem na klucz.
-Co ty robisz palancie, to mój znajomy. I czego mogłeś się po mnie spodziewać-dopytywała ze złością
-Tego, ze zmieniłaś tryb życia, facet tu facet tam. Tylko dla rozkoszy, do łóżka na jedną noc. Powinnaś się szanować, a nie wkładasz jakieś zdzirowskie fatałaszki i…-nie dokończył bo poczuł jak piecze go policzek i boli krocze
-I puszczasz się na lewo i prawo- powiedziała spokojnym tonem- to chyba tak jak ty, nie uważasz?- spytała i odeszła do sypialni.
-Co tu się dzieje na boga-krzyczał Pedro dobijając się do drzwi.
-Otwórzcie natychmiast-krzyczała jego żona
Mili otworzyła drzwi, a Damian nadal leżał na podłodze. Przyjaciele do niego podeszli, ale on nie chciał ich pomocy.
-Nigdy się już nie dogadamy, wyprowadzam się- powiedział i ruszył w stronę walizki
-Ty kretynie najpierw się pojawiasz, mącisz mi w głowie, pleciesz jak ty mnie kochasz a teraz co uciekasz-krzyczała Milagros rzucając szklanką o ścianę.
-Tak uciekam, bo ta miłość nas niszczy, a ja chce być szczęśliwy, mieć żonę, dzieci być idealnym ojcem i mężem, a ty mi tego nie dasz- podszedł do niej i chwycił za ręce
-To boli, puść mnie. Mówisz że kochasz, a sprowadzasz jakieś zdziry do domu i na moich oczach mnie zdradzasz-krzyczała dziewczyna.
-Nie zdradzam cię, nie ma nas i nie będzie to twoje słowa. Czego oczekiwałaś że się zmienię i będę do ciebie wzdychać przez resztę życia- mówił puszczając ją.
-Spokój- krzyknęła Wiki- macie się dogadać tu i teraz, będziecie rodzicami chrzestnymi więc nie macie wyboru-dalej brnęła w swoje kłamstwa.
-Dobrze wiesz, że…-Damian chciał dokończyć, ale zobaczył ze to zadziałało na Mili
-Dobrze, ja chce się dogadać. Nic miedzy nami nie będzie, nie będziemy się już męczyć, od dziś każdo idzie swoją drogą i robi co chce.-powiedział spokojnie już chłopak.
-Dobrze niech tak będzie. Nie mam nikogo więc nikogo nie zdradzam i mogę się spotykać z kim chce. Przyznaję to było kłamstwo by cię spławić, nie udało się i nie będę dalej kłamać. Nie pytaj o nic więcej. Idę spać. Dobranoc- powiedziała dziewczyna odwróciła się i jak zwykle nie czekając na odpowiedz wyszła do sypialni.
-No przynajmniej mamy to już z głowy- powiedzieli zakochani małżonkowie i wyszli.
Milagros postanowiła wziąć prysznic. Wiedział, ze zmusza ją to do widoku ukochanego. Ale w sumie czego się bała, przecież było już po wszystkim, pogodzili się i żadna miłość czy związek nie wchodzi w grę.
-Mili zaczekaj, zrobiłem kolację, zjesz?- spytał się Damian gdy wychodziła z łazienki. Ona nic nie odpowiedziała tylko przysiadła się do niego
-Jakie to pyszne, kto cię tego nauczył-pytała dziewczyna zajadając się tostami
-A Samanta- powiedział niepewnie
-Przynajmniej taki z niej pożytek, a jak się dowiedziałeś o tym kłamstwie, musiało ci być ciężko?- spytała i zorientowała się ze znowu wzrusza się jego losem
-Samanta sama mi powiedział, gdy poznała takiego jednego chłoptasia, a ojciec nie zaprzeczył gdy odwiedziłem go w domu. Było mi ciężko, bo zmarnowałem tyle życia. Ale i się wiele nauczyłem
-Że nie warto ufać ojcu?-spytała
-Nie, ze warto kochać nawet tych co na to nie zasługują albo tych którzy się przed tym bronią. Do tej pory wysyłam temu chłopcu pieniądze i raz do roku go odwiedzam, albo zabieram na wakacje
-Pokochałeś Samantę, nadal ją kochasz?- dopytywała dziewczyna
-Nigdy jej nie kochałem, pokochałem ojca, wybaczyłem mu, chodź była to miłość platoniczna to bardzo mocna. Nie tęsknie już za nim, ale cieszę się że zdążyłem go pokochać.- powiedział i zamilkł
Resztę część kolacji spędzili w milczeniu. Potem zrobili sobie popcorn i zasiedli przed TV. Leciała „Zakochana złośnica”, gdy film się skończył Mili zaczęła dialog
-Myślisz ze można tak łatwo wybaczyć coś takiego?
-Myślę, ze gdy się kogoś mocno kocha to tak. Pamiętasz jak było z nami?- odpowiedział
-Ja ci w szkole wybaczyłam od razu, zaufałam ci bardzo szybko. Uwierzyłam, że mnie kochasz
-A ile teraz potrzebujesz czasu?- spytał i dotknął jej dłoni |
|
Powrót do góry |
|
|
Aberracja Big Brat
Dołączył: 15 Lut 2010 Posty: 811 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:40:59 15-11-10 Temat postu: |
|
|
jest lepiej. ;D |
|
Powrót do góry |
|
|
mala223 Dyskutant
Dołączył: 16 Paź 2010 Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:29:35 17-11-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 6
-Nie wiem czy do końca życia mi go starczy- wyszeptała, ale dłoni nie zabrała co więcej wtuliła się w niego i wyszeptała- dzisiaj chcę zapomnieć o tym co się stało o naszym całym życiu chcę być tylko z tobą.
-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem- spoglądając na nią musnął jej policzek ustami, potem czoło i w końcu usta. Całowali się najpierw delikatnie a potem coraz namiętniej.
Jednak chwila rozkoszy nie trwała długo, gdyż ktoś zapukał do drzwi. Damian poszedł otworzyć, a Milagros marzyła tylko o tym by jak najszybciej pogonić nieproszonego gościa. Ale dzisiejsza noc zamiast w ramionach ukochanego spędziła w więzieniu.
-Damian co się stało, dlaczego ją zabrali- dopytywała zrozpaczona Wiktoria
-Za te cholerne wyścigi. Ale nic się nie martw nic jej nie zrobią, nie mają dowodów-mówił, a w myślach dodał „mam nadzieję”
-Jesteś adwokatem zrób coś do cholery, wpłać kaucję, nie wiem zrób coś- panikował nadal dziewczyna.
-Jadę do aresztu zobaczę co da się zrobi. Ale musieli mieć jakąś wtykę. Tylko ciekawe kto to, mam trochę znajomości w tym kręgu to popytam. Obiecują jutro będzie z nami.
Damian całą noc nie spał tylko szukał informacji wśród znajomych. W końcu dotarł do niejakiego Satosa, a okazał się nim chłopak którego przyprowadziła Mili. Sprawa była prostsza niż przypuszczał, trochę kasy starczyło by oddał dyktafon i zapomniał o sprawie. No Damian musiał użyć na początku siły ręcznej, postraszyć paragrafami(gdyż sam Santos nie był świętoszkiem), a potem to poszło gładko. Wszyscy ucieszeni po południu jechali po przyjaciółkę, tylko Damian postanowił zostać.
-Gdzie jest Damian- rozglądała się Mili
-Ty kretynko-krzyczała jej siostra- ty małpo, na co ci to było, ale nam stracha napędziłaś!
-Ale miałam najlepszego adwokata pod słońcem
-Tak jakiegoś podrzędnego adwokaczynę- roześmiał się Pedro i wszyscy wybuchli śmiechem
Całą drogę do domu zakochani chwalili Damiana jak to sobie poradził z tym dupkiem i jak to on sypał paragrafami.
Milagros myślała tylko o jednym o ostatnim wieczorze z nim. Było tak normalnie, jak kiedyś. Czyżby mu wybaczyła, już nie była na niego zła. On Damian Ferrera pokochał ojca, wybaczył mu, daje pieniądze na biedne dziecko, w połowie jego dziecko.
-Możemy jechać szybciej-spytała zniecierpliwiona
-A co śpieszy ci się do ukochanego-spytała zadziornie Wiki
-Nie chcę się wykąpać, przebrać coś zjeść i pójść spać, ale skoro nalegacie to mu podziękuję-powiedział obojętnie dziewczyna
-To my założymy korki do uszu bo to będą głośne podziękowania- roześmiał się Pedro
Ale Mili nic nie odpowiedziała bo wiedziała, ze to będą głośne podziękowania. Gdy zajechali do domu małżonkowie udali się do swojego domu, a Milagros pobiegła do domku dla gości. Niestety Damiana już tam nie było. Czuła ból i rozczarowanie, znowu ją zostawił. Znowu uciekł, nie spytał jej o zdanie. Ruszyła w stronę łazienki, to co tam zastała nigdy jej się nawet nie śniło.
-Ach kochanie- powiedział
Na wannie stały świeczki w powietrzu unosił się zapach kacidełka, na półce stał schłodzony szampan, a na szafce magnetofon. Dziewczyna napuściła sobie wody, nalała szampana i puściła muzykę. Z rozkoszą zatopiła się w ciepłej wodzie z pianą i delektowała się tą chwilą. Po godzinnej kąpieli wyszła z łazienki i znowu oniemiała. Na stole czekała na nia kolacja. „A jednak mnie nie opuściłeś” pomyślała i uśmiechnęła się do siebie. Zjadła kolację ze smakiem i ruszyła do sypialnia, a tam kolejna niespodzianka. Nowa pachnąca pościel, kwiaty i karteczka ”słodkich snów”. Milagros wtuliła się w kołdrę i nie widomo kiedy zasnęła z karteczką w ręce.
-Dzień dobry- powiedziała dziewczyna wchodząc do pokoju- myślałam ze znowu uciekłeś, a tu tyle niespodzianek na mnie czekało.
-Podobało ci się?- spytał podchodząc i całując ją w policzek.
-Tak, tego mi było trzeba, dziękuję.
-Nie ma za co.- odpowiedział skromnie.
-Jest, wydostałeś mnie z więzienia, odkupiłeś materiały dowodowe, zrobiłeś dla mnie to wszystko- powiedział pokazując na dom- a może teraz ja zrobię śniadanko?- zapytał i wzięła się do roboty.
Śniadanie przebiegło w miłej atmosferze. Po posiłku ruszyła z siostrą do kosmetyczki i złożyć zamówienie na tort i inne ważne pierdułki.
-Jak jest miedzy wami-pytała Wiki
-Bardzo dobrze, nie przyjaźnimy się, ale żyjemy w zgodzie i dobrze znosimy swoje towarzystwo
-Bo już myślałam, ze znowu się pokłóciliście, bo Damian nie nocował w domku- powiedziała
-Wiem, a nie nocował u was?
-Nie, powiedział ze wychodzi, ktoś do niego wydzwaniał i nie miał czasu na tłumaczenie. Pedro powiedział ze to na pewno kobieta, bo on tylko do nich tak się spieszy.
-No nie, a ja myślała- ale nie dokończyła- że on nie wziął wczoraj komórki. Pisałam że dziękuję a on nie odpisywał- że on się zmienił dodała w myślach.
-Patrz jaka śliczna- krzyknęła Wiki kiedy przechodziły obok butiku z sukienkami.
-Witaj kochasiu- powiedziała Milagros gdy wieczorem dotarła do domku z zakupami.
-Kochasiu, o co ci chodzi?- spytał chłopak.
-O te twoje panny i wczorajsze podboje- roześmiała się sztucznie dziewczyna rozpakowując w pokoju zakupy.
-Jakie podboje?- spytał chłopak wchodząc do jej sypialni. Jego wzrok skupił się na komplecie czerwonej bielizny- A co tam masz?- spytał podnosząc bieliznę
-Zostaw to , to moje!
-A po co ci to?
-A może jakiś naiwniak się trafi i będzie miał okazje mnie w tym zobaczyć.
-Chciałbym być tym naiwniakiem- powiedział pod nosem i wyszedł. |
|
Powrót do góry |
|
|
mala223 Dyskutant
Dołączył: 16 Paź 2010 Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:33:10 19-11-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 7
Mili weszła do kuchni w szlafroku i zaczęła się wdzięczyć przed chłopakiem. On nie pozostając obojętnym na jej zachowanie podszedł do nie i odstawił jej szklankę z wodą odwrócił do siebie i palcem uchylił kawałek szlafroczka.
-Czerwona, nowa?- mruknął jej do uch
- Tak naiwniaku- wyszeptał i objęła go rękoma
Bardzo szybko zatopili się w jednym, drugim i kolejnym pocałunku. Z każdym razem namiętniejszym i dzikszym. Damian zdjął z niej szlafrok, posadził na blacie kuchennym i zaczął pospiesznie pieścić. Słyszał tylko lekki i zmysłowe jęki wydobywające się z ust ukochanej. Ona zatopiła się w jego ciele i pieściła ustami szyję i tors. Gdy byli już nadzy przenieśli się na kanapę, Damian pośpieszany przez ukochaną wszedł w nią. Słychać było tylko jęki unoszące się w powietrzu. Sex był krótki, ale jakże spełniający i namiętny. Przepełniony emocjami z ostatnich dni i pragnieniem siebie nawzajem po tylu latach rozłąki. Po wszystkim opadli cali zziajani i spoceni na kanapę. Nic nie mówili, wtulili się w siebie i zasnęli.
-Gdzie jesteśmy?- nagle zerwała się Mili.
-Kochanie śpij, jesteśmy w twojej sypialni, przeniosłem cię tutaj, bo tam było nie wygodnie
-Jak to nie wygodnie, było ci nie wygodnie?- spytała z uśmiechem na twarzy
-Było idealnie- powiedział
Damian nachylił się nad ukochaną i zaczął ją całować i pieścić. Całował jej usta, szyję, dekolt, piersi. Widział jak jej policzki robią się coraz bardziej czerwone, oczy bardziej okrągłe a z ust wydobywają się błogie dźwięki. Najpierw pieścił jej uda, pośladki, kroczę rękoma, potem całował i jeździł językiem. Milagros z rozkoszy aż unosiła się nad łóżkiem, przypomniał mu się ich pierwszy raz. Kiedy było tak niewinnie i nastrojowo. Postanowił, ze znowu tak będzie, ze udowodni jej ze to na nią czekał całe życie. Mili nie pozostawał mu dłużna pieściła jego ciało i wsłuchiwała się w jego odgłosy. Ich pieszczoty trwał godzinę albo i dłużej. Potem ukochana go dosiadł i skacząc to w górę to w dół doznali szczytowania. Mili opadła na ukochanego i z uśmiechem zaczęła go całować.
-Kocham cię- wyznała pierwsza.
-Ja tez cię kocham- odpowiedział, ale gdy ukochana się zasmuciła uśmiech znikł z jego twarzy- nie wierzysz mi tak, zrobiłem coś zle?- spytał z poważną miną.
-Wierzę kochanie wierzę, tylko nie wiem jak długo to potrwa, boję się ci zaufać, boję- wyznała ze łzami w oczach
-Przytul się i spij, a jutro porozmawiamy i coś ustalimy, zrobię wszystko by cię nie stracić.
Rano gdy Damian się obudził nie było przy nim ukochanej, bardzo się przestraszył. Wstał pośpiesznie i nakładając bokserki uśmiechnął się sam do siebie ”to była magiczna noc, oby więcej było takich chwil, w końcu ją odzyskałem po tylu latach, po tylu nieporozumieniach w końcu jesteśmy razem”. Nagle usłyszał jakieś dźwięki dobiegające z kuchni pospiesznym krokiem ruszył by zobaczyć to się dzieje.
-Kochanie co robisz, dlaczego uciekłaś z łóżka, ode mnie?- spytał chłopak wpatrując się w Mili odzianą tylko w jego koszulę. Koszula była rozpięta przy dekolcie i ledwo co zakrywała jej pupę ”jak że słodką pupę jego pupę” pomyślał.
-Nie uciekłam, chciałam zrobić coś na śniadanie, ostatnio się jakoś nie starałam to ty się tym zajmowałeś- powiedziała stojąc z nożem w ręce i pocierając łydkę o łydkę
-Po co nam śniadanie teraz będziemy żyli tylko miłością- mówił podchodząc do niej
-Wspaniały pomysł- uśmiechnęła się- pożyczyłam sobie twoją koszulę mam nadzieję ze się nie gniewasz?- dodała
-Wyglądasz w niej bardzo ponętnie i seksownie wiec jak mógłbym się gniewać- stał już przy niej i odkładając nóż z jej ręki na blat zaczął całować jej szyję.
-A śniadanie?- mówiła coraz bardziej napalonym głosem, nagle obróciła się do niego przodem. Damian spojrzał najpierw w jej piękne oczy, na jej namiętne usta i płonące policzki dopiero potem skierował wzrok na dekolt i piersi. Widział jak odstające sutki dziewczyny aż proszą się o pieszczoty.
-Śniadanie? Potem, a teraz muszę zając się twoimi piersiami i całym ciałem nie mogę pozwolić by czekały- odpowiedział z uśmiechem i zaczął rozpinać resztę guzików koszuli
Mili pocałowała go najmietniej jak potrafiła. Nie liczyło się dla nich nic, nawet to że akurat ktoś pukał do drzwi. |
|
Powrót do góry |
|
|
mala223 Dyskutant
Dołączył: 16 Paź 2010 Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:55:36 20-11-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 8
-Jest tam kto do cholery- krzyczała Wiki szarpiąc już za klamkę.
W tedy młodzi oderwali się od siebie, od pieszczot. Mili latała po kuchni jak oszalał i nie wiedziała co ma zrobić jak się zachować. Jej policzki płonęły, usta był czerwone od pocałunków a ciało pragnęło jeszcze więcej pieszczot. Damian podszedł do niej złapał ją w pasie i pociągnął za rękę do łazienki. Tylko tam nie było okna i wiedział że wścibska przyjaciółka na pewno tam nie zajrzy. Puścił wodę pod prysznicem i pospiesznie wciągnął tam zaskoczona jego zachowanie dziewczynę. Kochali się bez słowa, pieścili swoje nagie i mokre ciała, gdy byli już na finiszu usłyszeli pukanie do drzwi.
-Kto tam jest, co się dzieje, co to za odgłosy- krzyczał tym razem Pedro- gdzie Damian, halo jest tam kto- krzyczał nadal
- Jestem- ledwo co wydusiła z siebie Mili i czuła pocałunki ukochanego na swoim ciele-nic mi nie jest, ja tylko, ja…- nie mogła mówić bo rozkosz była tak wielka
-Co ty, co się dziej?- dopytywała spokojnie już Wiki
-Damain przestań proszę- mówiła szeptem odpychając ukochanego- Ja tylko słucham płyty Damiana i się kąpię, a on nie wiem gdzie jest chyba poszedł pobiegać
-Biegać? Oszalałaś?- spytał Pedro- no dobra to nie przeszkadzamy
Gdy usłyszeli trzaskanie drzwi zaczęli swobodną rozmowę.
-Świnia jesteś dlaczego się tak zachowujesz?- spytała Mili wychodząc spod prysznica i owijając się ręcznikiem- dlaczego tak patrzysz, a skąd oni w ogóle się tu znaleźli
-Kochanie o co ci chodzi, przecież było cudownie, taki mały dreszczyk emocji, nie mów że ci się nie podobało- powiedział z uśmiechem- a klucze pewnie mieli zapasowe.
-A no tak nie pomyślałam- mówiła podchodząc do ukochanego i całując go- było wspaniale- powiedziała z uśmiechem i uciekła do sypialni.
-Wracaj tu ty mała jędzo- krzyczał za nią chłopak – Kocham cię- powiedział doganiając ją w sypialni i powalając na łóżko.
-Też cię kocham, a teraz lepiej się zastanów co powiesz Pedrowi, ze gdzie byłeś?
-Jak to gdzie? Z tobą pod prysznicem- odpowiedział zaskoczony
-Nie wiem czy to dobry pomysł-powiedziała niepewnie-może na razie zachowajmy nasz romans w tajemnicy
-Jaki romans? Kocham cię jak wariat, a ty to nazywasz romansem. Nie chcę się z niczym kryć, chcę krzyczeć całemu światu, ze znowu jesteśmy razem- powiedział podniesionym i zdenerwowanym głosem
-Proszę nie psuj wszystkiego, było tak cudownie, daj sobie tylko wyjaśnić- tłumaczyła się dziewczyna
-Nie chcę wyjaśnień, mówisz że mnie kochasz, a teraz nazywasz to romansem. Czuję się jak jakiś…- zaczął już krzyczeć
-Przepraszam- krzyknęła Mili- to ty mnie zawiodłeś, to ty uciekłeś, a teraz wymagasz bym ci nagle zaufała i co może jeszcze została twoją zoną, to dla mnie za wcześnie, rozumiesz- krzyknęła i rozpłakał się
-Kochanie przepraszam, nie wiedziałem że to tak odbierasz- powiedział już spokojnie przytulając ją- zrobię wszystko by odzyskać twoje zaufanie tylko mi na to pozwól
-Przepraszam, staram się. Teraz jest cudownie, ale boję się tego co będzie gdy wyjdziemy miedzy ludzi jako para, czy znowu się coś nie stanie, chcę chronić naszą miłość- wyznała
-Dosyć tego przepraszam i przepraszam. Będzie jak zechcesz, ale pamiętaj że już nic i nikt nas nie rozdzieli, będę ci mówił o wszystkim i nie dam powodów byś we mnie zwątpiła, a powiemy o nas gdy będziesz na to gotowa- powiedział bardzo szybko i pocałował ją namiętnie
-Dobrze- tylko tyle zdążyła powiedzieć miedzy pocałunkami
-Mili już jesteś gotowa?- krzyczała Wiki z kuchni
Znowu weszła bez pukani, Damian zdążył schować się w szafie.
-Jestem poczekaj zaraz do ciebie przyjdę- krzyknęła Milagros
-A co ty dzisiaj taka zdenerwowana z rana?- spytała siostra ale nie czekając na odpowiedz zaczęła jej opowiadać jaką to niezapomnianą noc przeżyła z mężem.
-No moja też była niezapomniana- powiedziała na głos Mili
-Co, co ty bredzisz tam pod nosem, a dlaczego niezapomniana czyżby ty i Damian?
-Co, a ja to powiedziałam na głos? Nie my nie nic z tych rzeczy- zaczęła bełkotać- bardzo dobrze mi się spało nie pamiętam kiedy ostatnio miałam takie miłe sny- wymyśliła na poczekaniu. Pośpiesznym krokiem wyszła z siostrą na zewnątrz. Damian stał za drzwi ze smutną minął i myślał jak tu udowodnić ukochanej ze jej już nie skrzywdzi.
-O zobacz ten jest niczego sobie, idź spytaj gdzie jest bankomat- wymyśliła Wiki
-Nie, nie podoba mi się. Zresztą bankomat jest za tobą a ja nie mam ochoty robić z siebie kretynki.
-Oj nic nie rozumiesz, mężczyźni lubią takie słodkie idiotki.- powiedziała Wiki- jak myślisz dlaczego mój mąż nadal mnie tak kocha? Jak udaje się naiwną i oni widzą ze są nam potrzebni to miłość nigdy się nie kończy. No może po za Damian, on to lubi twarde sztuki, takie jak ty.- mówiła bez składu i ładu- halo tu Wiki słyszysz mnie. Mówię o Damianie. Boże on już naprawdę cię nie interesuje, już go nie kochasz?- krzyczała roztrzęsiona dziewczyna
-Boże dlaczego pokarałeś mnie taką siostrą, słyszę cię doskonale. Tylko zastanawiam się nad ta sukienką czy nie byłby idealna na dzisiejsza kolację z rodzicami- pytała siostry. A w myślach miał już chytry plan.. ”kochanie nie widzę cię zaledwie parę godzi a już usycham z tęsknoty” mówiła w myślach Mili
-Ta sukienka, oszalałaś. Co powiedzą rodzice? Jesteś nauczycielką- próbowała ja przekonać przy kasie siostra.
-Ona ma się podobać Da- chciała powiedzieć- mi a nie wam. |
|
Powrót do góry |
|
|
mala223 Dyskutant
Dołączył: 16 Paź 2010 Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:42:44 23-11-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 9
-Damianowi- to chciałaś powiedzieć- co się między wami dziej? On biega ty słuchasz jego płyt, a teraz kupujesz seksie sukienkę dla niego?
-Nie nic, tylko się po prostu z powrotem zaprzyjaźniliśmy. Zakopaliśmy topór wojenny tak jak nas o to prosiliście i tyle. A sukienka czy ja wiem ona nie jest taka seksi, chyba jej nie wezmę- tłumaczyła się dziewczyna
-Dobra o nic już nie pytam. I tak czuliśmy ze nic z tego nie będzie .A to normalne ze chcesz go wkurzyć, by czuł zazdrość o ciebie.- gadała Wiki
-No właśnie czuł zazdrość, niech trochę pocierpi, a ja znajdą sobie idealnego mężczyznę- powiedziała Mili i pomyślała ”pan idealny czyli Damian mój Damian, a ty siostrzyczko czasem palniesz coś mądrego”
Wieczorem już wszyscy witali się w salonie państwa Guzman, brakowało tylko Mili.
-Co ona tam tak długo robi-mówiła Rebecka, mama dziewczyn
-To może ja po nią pójdę- zaproponował Damian, już ruszał w stronę drzwi i ujrzał zjawiskową postać
-A już jesteś, a każdy się niecierpliwił ko- kochanie chciał powiedzieć ale się wycofał licząc że nikt tego nie usłyszał
-O jesteś- powiedzieli wszyscy odrywając się od rozmowy
„Nie usłyszeli, uff, jaka ona piękna i to na dodatek moja, gdybym był z nią sam na sam…”myślał Damian i trochę poświntuszył. Nie mógł oderwać od niej wzroku i widział jak ona łypała na niego.
-Ale wy wszytki jesteście piękne i moje naddatek- wyznał Roger, ojciec dziewczyn
-Oj tatuś- odpowiedziała Mili i pocałowała go w policzek- bardzo was kocham i już na pewno wam nie ucieknę, przepraszam głupio postąpiła, jesteście moim największym skarbem, najlepszą i jedyną rodziną- rozpłakała się.
-Nie płacz kochanie- powiedział Wiki i tez się rozpłakał przytulając ją
Damian też tego pragnął ale postanowił przemówić.
-Wiem, ze nie należe do waszej rodziny, ale muszę coś zakomunikować- mówiąc tak widział jak jego ukochana robi się blada i uśmiechnął się do niej łagodnie- to wszystko to moja wina, to przeze mnie Mili wyjechała, ale tak już nie będzie. Wytłumaczyliśmy sobie wszystkie nieporozumienia i zostaliśmy przyjaciółmi. Nie było to łatwe, ale czego nie robi się dla takich wspaniałych ludzi jak wy. To wy mi pomogliście po stracie ojca. Dziękuję
-Ty też jesteś naszą rodziną-krzyknęła Rebecka podnosząc kieliszek wina.
-Ty nie możesz pić, Pedro powiedz jej coś- krzyknęła Milagros do siostry
-Nie może jak to nie może?- dopytywał Roger.
-Powiem wam po kolacji, a teraz jedzmy, sama ugotowałam- powiedział pospieszania Wiki patrząc na męża z pytającą minął „co teraz”.
Kolacja przebiegała bardzo miło. Damian muskał swoją nogą nogę ukochanej pod stołem, potem śmielej widząc jak wszyscy zatopili się w rozmowach nad nowym projektem Pedra położył jej rękę na kolano i zaczął gładzić jej udo. Dziewczyna aż zdębiała, była przestraszona ze ktoś to zobaczy, ale po chwili ona zaczynała muskać jego udo.
-Co ci jest kochanie- spytała mama- masz czerwone policzki, może masz gorączkę, na pewno się przeziębiłaś, ta sukienka za dużo nie zakrywa to na pewno przez nią.
-Oj mamo nic, to chyba to wino i to że jestem szczęśliwa bo mam was przy sobie- mówiąc już końcówkę zerknęła na Damian i podała mu karteczkę.
„kochanie powiedz że musisz zadzwonić do klienta i idź do naszego domku”.
-O kurcze zapomniałem, klient czeka na mój telefon- powiedział zrywając się z krzesła i szybko wychodząc by uniknąć niepotrzebnych pytań.
- Damian klucze, ja mam klucze- krzyknęła po chwili Mili- ten kretyn zawsze czegoś zapomni i jak tu się na niego nie wkurzać- udawała dziewczyna i pobiegła za nim dodając- zaraz wracam.
Wszyscy byli w szoku, ale znając ta parę nie dziwili się ich zachowanie, w sumie to było normalne.
-A mam cię- wyszeptał Damian łapiąc ukochaną w pasie w ogrodzie.
-Ale mnie przestraszyłeś, miałeś czekać w domku- powiedziała Milagros.
-Miałem, ale się bałem bo nie wiedziałem jakie masz wobec mnie zamiary, a zresztą ta altanka też jest urocza- wyznał i pocałował ją. |
|
Powrót do góry |
|
|
loveliuess Debiutant
Dołączył: 26 Mar 2010 Posty: 38 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mysłowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:14:20 24-11-10 Temat postu: |
|
|
to jest naprawdę super opowiadanie
na pewno będę czytać ;D |
|
Powrót do góry |
|
|
mala223 Dyskutant
Dołączył: 16 Paź 2010 Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:32:48 25-11-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 10
-Tak za tobą tęskniłam cały dzień, nie mogłam się doczekać kiedy mnie dotkniesz, pocałujesz- nie skończyła bo znowu zaczęli się całować.
-A ja czekałem na twój uśmiech, a tu proszę nie tylko to dostałem. Wyglądasz przepięknie i bardzo seksownie, kocham cię- powiedział i znowu ją pocałował
-Ile trwa rozmowa z klientem-spytała Mili
-A dlaczego pytasz kochanie?
-Bo nie wiem ile mamy czasu.
-Mamy go wystarczającą- powiedział i zaczął ją całować i obmacywać jej ciało
- ale z ciebie wariat- powiedziała i zaczęła rozpinać mu koszule i pasek od spodni
-A kto to wymyślił, to ty jesteś napalona.
-Jak diabli a teraz chodź tu do mnie szybko- szepnęła pociągając go za sobą w głąb altanki
Chłopak pośpiesznie rozsunął jej suwak sukienki który znajdował się po środku jej dekoltu, a niego wyskoczył dwie krągłe i jędrne piersi.
-Widzę ze zadbałaś o wszystko- mówił uśmiechając się do niej, cieszył się że nie ma biustonosza i liczył że i majteczek nie ma no sobie. Ta myśl rozpaliła go do reszty.
Zaczął pieścić i całować jej ciało, gdy jego ręka wsunęła się pod rozporek jej sukienki poczuł że i tam brakuje bielizny. Był już gotowy, jeszcze nigdy żadna dziewczyna tak szybko go nie podnieciła, a ona zrobiła to gdy stanęła przed nim w salonie Guzmanów. Był taki szczęśliwy i napalony, zaczął pieścić ją jeszcze namiętniej. Poczuł tylko przyjemne ciepło i usłyszał w uch przyjemne jęki. Nie wiedząc kiedy Mili dosiadła go jak dzika. On siedząc w tej samej pozycji pieścił jej włosy i wpatrywał się w skaczące piersi. W ty samym czasie doznali fantastycznego orgazmu. Po wszystkim bardzo szybko się ubrali i spojrzeli na zegarek.
-No rozmowa z klientem może trwać 20 minut- powiedział rozbawiony i pocałował ukochaną.
-Było cudownie- wyznała i wtuliła się niego- może już chodźmy bo się czegoś domyślą.
-No już jesteście, zaraz by was deser ominął- powiedział Roger.
-A poczekałam na niego, tak ładna dziś noc, popatrzyłam sobie na gwiazdy i na wasz piękny ogród.
-A właśnie jutro przyjeżdżają robotnicy i będą burzyć altankę, kompletnie nie pasuje to ogrodu, mam nadzieję ze nie będą przeszkadzać wam odgłosy z maszyn- zakomunikował Pedro.
-Nie nie możecie- krzyknęli Mili i Damian.
-Co nie możemy, o co wam chodzi?- spytał
-No bo ta altanka jest magiczna- powiedziała Mili i się zarumieniła. Damian widząc to postanowił ratować ukochaną.
-No bo tam się pogodziliśmy i zostaliśmy przyjaciółmi- powiedział szybko bez namysłu
-Jak to tam? Mili mówiła ze w domu-spytała Wiki
-Oj bo wiesz najpierw w domu na niego nakrzyczałam, a potem w altance się pogodziliśmy, to było takie etapowe godzenie się.
-Dobra już koniec o tym może powiedziecie dlaczego Wiki nie może pić?- spytał ojciec.
Dziewczyna długo produkowała się jak powiedzieć ze jest w ciąży w której nie jest. Wszyscy się z tego cieszyli tylko chłopcy mieli dziwne miny. Reszta kolacji przebiegła w miłej atmosferze. Wszyscy się rozeszli zostali tylko państwo Guzman.
-Kochanie cos jest na rzeczy, Mili i Damian dziwnie się zachowywali. Byli bardzo zgodni, mili i w ogóle nie uważasz/?-spytała męża Wiki.
-Uważam, ze skoro oni i tak się nie zejdą to powinniśmy powiedzieć jej cała prawdę o twoim planie doskonałym- powiedział wściekły Pedro i poszedł do sypialni. |
|
Powrót do góry |
|
|
mala223 Dyskutant
Dołączył: 16 Paź 2010 Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:13:09 29-11-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 11
Dziewczyna stała na dole i płakał. Plan doskonały nie wypalił, a ona krzywdzi swojego męża. Jutro powie wszystkim prawdę i skończą się te kłamstwa. Przecież Mili obiecała że już nie ucieknie. Poszła na górę i liczyła na to ze jakoś udobrucha męża, ale on udawał już ze śpi.
Rano gdy chciała go przeprosić jego już nie było, znowu posmutniała, ale była tak bardzo głodna ze nie myślała o tym i poszła coś przegryźć.
-Oj nie jedz tyle bo się w sukienkę nie zmieścisz i na ślubie będziesz wyglądać jak balon-zażartowała Milagros wchodząc do kuchni siostry.
-Daj mi spokój jestem zła, głodna i nie wyspana- odburknęła siostra.
-A co się stało, nie strasz mnie?
-Pokłóciłam się z mężem i jakoś nie mam humoru.
-No to fryzjer ci go na pewno poprawi, pamiętasz mam nadzieję?
-Tak tak fryzura ślubna.-powiedziała bez entuzjazmu zajadając się czekoladą.
-Czekolada na śniadanie?- spytała Mili-a no tak ty przecież jesteś w ciąży- dodała- a o męża się nie martw raz się kłócicie raz godzicie normalne to tak jak ja i Damian- i w tedy ugryzła się w język.
-Ty i on to inna sprawa jesteście tylko przyjaciółmi, a to mój mąż- powiedziała niczego niedomyślająca się Wiktoria i rozpłakała się.
-Ach te twoje hormony-przytuliła ją siostra- chodź bo się spóźnimy
-No tak hormony, czekolada, ciąża, zaraz no zaraz który jest dzisiaj ile to już dni po-krzyczała szczęśliwa- chyba tydzień, boże tydzień, tak to jeszcze nigdy nie miałam, ciąża naprawdę ciąża- krzyczała coraz głośniej i pobiegła do sypialni.
-Boże co za kobieta- westchnęła Mili
Wiki miała już lepszy humor, w galerii handlowej zaglądała do każdego sklepu dla dzieci, była prawie pewna ze jest w ciąży ”teraz tylko test i uszczęśliwię mojego męża” krzyczała w myślach. Milagros na siłę wyciągała siostrę ze sklepów i przypominała o czekających fryzjerach. W końcu dotarły do salonu oczywiście dwie godziny były spóźnione, ale Wiki miała taki humor, że sama przepraszała fryzjera i zaczęła pokazywać mu co kupiła dla dziecka. W końcu zasiadły na fotelach i zaczęło się.
-No ja to bym chciała wyglądać jak księżniczka, tutaj podpięte, tutaj pokręcone, tutaj proste a tu diadem-tłumaczyła Wiktoria.
-Acha, tak, ok.-powtarzał tylko w kółko naprawdę skupiony fryzjer.
-A ona ma mieć upięta w luźny kok- powiedziała dziewczyna pokazując na siostrę. Mili o dziwo nie protestowała, bo chciała mieć już to za sobą.
-Ma pani tu chyba malinkę, przepraszam za śmiałość, ale czy jest pani pewna że chce by każdy to widział-szepnął jej do ucha fryzjer.
-Co? Co mam, gdzie? Zabiję go, a wczoraj prosiła-krzyczała Milagros.
-Co, co się stało, co tam masz, no pokarz?- mówiła jej siostra
-Oj nic, prosiłam wczoraj Damiana by obciął mi kołtuna a on ochlastał mi połowę włosów, wyobrażasz sobie, ten kretyn…-spojrzała błagającym wzrokiem na fryzjera.
-Tak strasznie obcięte i tu chyba nie da się zrobić koka, przykro mi.
-No dobrze to sama coś wybierz tylko eleganckiego i już tak nie krzycz- powiedziała o dziwo spokojnie Wiki.
„Boże jaka ona naiwna się zrobiła, co jest z tą kobieta, jak to skutki ciąży to ja nie chcę, a blee, no chyba ze mój kochaś będzie ponaglał, no właśnie ten idiota, zabiję go”- myślała Mili- Musze zadzwonić do pracy, zaraz wracam-powiedział już na głos i wyszła.
-Kochanie jak miło że dzwonisz- usłyszała męski głos.
-Ja ci dam kochanie, ty kretynie, ty idioto, o co cie wczoraj prosiłam co , no o co? krzyczała i gestykulowała.
-Kochanie co się stało, o co ci chodzi- mówił, ale doskonale wiedział o co chodzi.
-O malinkę baranie. Prawie się wszystko wydało, prosiłam cię, a ty robisz wszystko by wydać nasz związek-powiedziała i rozłączyła się. Do końca wizyty w salonie miała już 20 nieodebranych i 10 wiadomości na poczcie. Ale starała się być twarda. Nagle dostała smsa ”przepraszam, wiem prosiłaś, ale ja chce móc krzyczeć ze cię kocham, chwalić się tobą, wybacz mi” I w tedy zrozumiała ze za dużo wymaga od niego, za bardzo go kara, ale nadal się bała. Odpisała tylko ”kocham cię”
-Co ty ciągle tam piszesz?- spytała ja siostra
-Nie nic to z pracy, jeszcze nie zaczęłam, a już mamy jakieś zebrania.
-No to chyba normalne. Chodźmy coś zjeść
Reszta dnia upłynęła miło na zakupach i plotkach kto z kim i gdzie. Milagros wróciła do domu przed chłopakiem i postanowiła zrobić coś do jedzenia, wino i nastrój, chciała go jakoś przeprosić.
-O jesteś już, trochę za szybko nie skończyła jeszcze-powiedziała Mili całując swojego chłopaka-zaraz będzie kolacja, a potem…-zaczęła mówić. |
|
Powrót do góry |
|
|
mala223 Dyskutant
Dołączył: 16 Paź 2010 Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:42:53 02-12-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 12
-Kochanie przykro mi, ale dostałem zaproszenie na bankiet i chciałbym pójść-powiedział niepewnie.
-Jak to bankiet, a ja się tyle napracowałam, dlaczego mówisz mi o tym dopiero teraz-zesmutniała Mili.
-Chciałem ci powiedzieć i zaproponować byś poszła ze mną, ale nie odbierałaś telefonu-mówił rozbierając się i szukając w szafie garnituru- zresztą i tak byś ze mną nie poszła bo przecież się ukrywamy-powiedział ze spokojem.
-Dobrze zgadzam się możesz iść, a kolację zjemy sobie jutro, a o której wrócisz-mówiła.
-Jak to się zgadzasz, ale ja nie pytałem cię o zdanie-krzyczał z łazienki Damian, dziewczyna pokwaśniała mina-to dla mnie duża szansa nie mógłbym z niej zrezygnować bo ty się nie zgadzasz- mówił wchodząc pod prysznic.
-Co jak to nie pytałeś, przecież jesteśmy parą musisz mnie pytać o zdanie.
-Jesteśmy parą ale tylko w tym domu a po za nim przyjaciółmi tak jak tego chciałaś-odpowiedział i zamknął za sobą kabinę uśmiechając się przy tym.
Milagros stała jak słup soli i nie wiedziała czy się gniewać czy przyjąć to ze spokojem przecież sama tego chciała więc nie mogła mieć o to do niego pretensji. Pośpiesznie ruszyła do sypialni i zamknęła drzwi na klucz. Nie chciała z nim rozmawiać, wolała żeby poszedł na ten bankiet i nie odzywał się aż emocje nie opadną. Sama siebie nie poznawała, powinna zrobić mu awanturę, a ona wolała przeczekać.
-Kochanie wychodzę, nie czekaj na mnie, kocham cię-powiedział Damian przez drzwi i wyszedł.
-Kocha, kocha a to dupek, zostawił mnie, jak to możliwe. Może rzeczywiście jestem zbyt wymagająca, przecież on tylko chce się mną pochwalić-powiedziała na głos i ruszyła w kierunku łazienki. Potem stała przed szafą i zastanawiała się co założyć, tą nie zbyt seksi, ta nie zbyt oficjalna. Nie mogę ja oszaleję co zakłada się na takie bankiety, on miał garnitur to ja założę to. Tak idealna- mówiła w myślach- Ale zaraz gdzie jest ten bankiet, o cholera i tak już gramolę się godzinę, wiem szwagra on wie wszystko.
-O Mili a gdzie to się wybierasz-mówił Pedro spotykając ją pod drzwiami ich domu.
-Dobrze ze jesteś gdzie ten pacan ma ten bankiet?- spytała niby spokojnie koleżanka.
-Damian?- spytał- a no nie pamiętam, gdzieś jak to było.
-Boże szybciej nie mam czasu- ponaglała go.
-No, no wiesz, a no w restauracji Meduza, tak Meduza. A po co ci to?
-A no bo zapomniał z domu tych dokumentów, a są niby jakieś ważne, a przyjaciołom się pomaga. A tak przy okazji pomyłam ze może kogoś poderwę- plątała dziewczyna.
-I nie powiedział ci gdzie masz je przywieźć, dziwne?- dopytywał.
-Powiedział, ale zapomniałam, a wiesz nie będę do niego wydzwaniać jak jakaś kretynka, pomyśli ze najprostszej nazwy nie umiem zapamiętać.
-Tak tak, a gdzie te dokumenty?- dopytywał dalej.
-W samochodzie już tylko się wróciła bo zapomniałam gdzie mam jechać, a zresztą nie dopytuj tak tylko zajmij się swoją żonę. Ma jakiś głupi humor dzisiaj-poklepała go po ramieniu i ruszyła w stronę samochodu.
Na górze w sypialni czekała Wiki na szósty wynik testu. ”Znowu pozytywny, boże jak się cieszę” myślała. Nagle usłyszała trzask drzwi, pobiegła szybko do łazienki napisała coś na lustrze pomadką i porozkładała testy na podłodze. „Ale będzie miał niespodziankę” i schowała się do drugiego pokoju.
-Kochanie musimy porozmawiać- krzyczał już z dołu Pedro- Wiki nie podoba mi się to nasze kłamstwo-mówił i zobaczył na łóżku porozkładane ubranka dla noworodka- O nie tego już za wiele, tak się wciągnęłaś w ten plan ze nawet ubrania już kupujesz, gdzie ty do cholery jesteś-krzyczał i nagle spojrzał pod nogi.
-Co do lich się tu dzieje?- jeden test drugi i kolejny myślał Pedro i widząc na każdym dwie kreski jego oczy powiększały się oniemiały wszedł do łazienki gdzie leżał szósty i spojrzał na lustro ”kochanie będziesz tatusiem, całuski Wiktoria”- łzy pociekł mu po policzkach-tatusiem –powtarzał.
-Tak tatusiem, a ja mamusią, będziemy mieli dziecko, w końcu rozumiesz-mówiła Wiki stojąc za nim.
-Kocham cię, przepraszam, ale niespodzianka, kocham cię, kocham was-powiedział uniósł ukochaną a potem pocałował w brzuch. Wiki tylko płakał-nie płacz będzie dobrze, to nasze maleństwo, który to tydzień, byłaś u lekarza-dopytywał.
-Nie zrobiła tylko test, pewnie to dopiero początki bo okres spóźnia mi się dopiero tydzień, ale będziemy dbać o maleństwo i wszystko będzie dobrze-przytuliła go i przestała płakać- a teraz chodź bo jestem głodna.
-Zaraz wraca- powiedział i ruszył w stronę telefonu- Panie doktorze potrzebna natychmiastowa wizyta Wiktoria jest w ciąży, zrobiła sześć testów i jest głodna- bełkotał przez telefon. Dziewczyna stała za nim trzymając w reku śpioszki i cieszyła się zachowania męża.
-Jedziemy szybko, chodź, po drodze ci coś kupię do jedzenia- pociągnął ją za sobą ukochany
-Ale gdzie?- pytała- a wiesz może ja bym zjada jakiegoś kebaba- powiedziała rozmarzona.
-Wszystko co zechcesz, jedziemy do naszego lekarza, też jest ciekaw i powiedział ze nas przyjmie natychmiast.
I tak to ruszyli do lekarza, ale to co tam usłyszą przejdzie ich najśmielsze oczekiwania |
|
Powrót do góry |
|
|
mala223 Dyskutant
Dołączył: 16 Paź 2010 Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:03:55 05-12-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 13
-Cześć kochanie, przepraszam za spóźnienie, ale wiesz zeszło mi dłużej w pracy, a i wyszykować się musiałam-mówiła Mili całując Damiana namiętnie w usta przy wszystkich.
-Witaj kochanie- mówił onieśmielony i zaskoczony chłopa- wybaczam ci bo wyglądasz olśniewająca- dodał całując ją ponownie.
-A tak przepraszam, panie sędzio to moja dziewczyna Milagros- powiedział Damian, był bardzo z niej dumny-kochanie to najważniejsza osobistość w sądzie pan Diego Morale.
-Witam, bardzo mi miło, Damian bardzo dobrze się o panu wypowiadał. Nie znam się na sądownictwie, ale od razu wiedziałam ze mój chłopak bierze z pana przykład- słodziła Mili.
-A o pani nic nie wspominał, chyba bał się chwalić tak piękną i uroczą damą, no nie dziwie mu się wcale- słodził sędzia.
Damain zanim zasiedli do kolacji pochwalił się każdemu swoją dziewczyną. Po kolacji widząc jak jego ukochana rozmawia z jego koleżankami z branży był bardzo dumny ze tak łatwo i z taką gracja wtopiła się w snobistyczne towarzystwo. Ona nigdy taka nie była zawsze mówiła co chciała, a dzisiaj z gracja dobierała słowa widać było ze jej zależy. Nagle rozległa się muzyka, piękny walc, Damian ujął Mili pod rękę i zaprowadził na parkiet. Każdy stał i wpatrywał się w zakochanych, a pochwali i reszta ruszyła do tańca. Bawili się doskonale, nagle Damain złapał ukochaną za rękę i pociągnął w stronę wyjścia.
-Co robisz kochanie, tak nie ładnie, nie pożegnaliśmy się-mówiła dziewczyna.
-Nie ważne, liczysz się tylko ty, chodź coś ci pokaże-szli kawałek korytarzem, a potem weszli do małej palarni- Tu nikt nam nie będzie przeszkadzać.
-Ale w czym, a wiem- powiedziała i zaczęła go całować po szyi.
-Nie, ja chciałem porozmawiać- powiedział ledwo się oponując.
-Porozmawiać, a o czym?
-Jestem bardzo dumny, ze wyszłaś ze mną, przyznałaś się ze jesteś moją dziewczyną, to było dla mnie bardzo ważne.
-Wiem i dlatego tak postąpiłam, mam nadzieję ze moje spóźnianie nie wyszło głupio.
-Nie wprost przeciwnie, każdy się na ciebie patrzył, podziwiał, jeden kolega nawet powiedział ze cię podziwia bo kto by chciał po pracy przychodzić na snobistyczny bankiet.
-Oj daj spokój, było cudownie-powiedziała i pocałowała go.
-Kocham cię, ale jeśli nie chcesz to jeszcze nie powiemy twojej rodzinie.
-Naszej rodzinie- dodała- chciałabym z tym poczekać, nie wiem czemu ale chciałabym- spojrzała na niego nieśmiało.
-Dobrze poczekamy-przytaknął i zaczął ja całować.
Całowali się bardzo namiętnie. Bardzo za sobą tęsknili nie widzieli się cały dzień, musieli to nadrobić jak najszybciej. Damian położył ręce na jej pupie i zaczął zachłannie całować jej dekolt. Nie był on za wielki dlatego sięgnął za suwak z tyłu sukienki, który rozpiął się z łatwością. Ona zaś zdjęła mu marynarkę i zabierała się za krawat. Nagle odskoczyli od siebie jak oparzeni gdy zapaliło się światło i usłyszeli znajomy głos
-Co tu się dzieje-zapytał mężczyzna- Milagros, Damian?- krzyknął zaskoczony- co wy tu robicie i to razem, co ty tu robisz moja droga- dopytywał
-Tato-mówiła dziewczyna zasłaniając się marynarką chłopaka- to nie tak jak myślisz my tylko rozmawialiśmy- tłumaczyła a Damain pośpiesznie zasuwał jej sukienkę.
-Ty draniu myślisz ze co znowu ją wykorzystasz i zostawisz- krzyczał mężczyzna
-Tato daj spokój- krzyknęła stając przed swoim chłopakiem.
-Panie Palasios ja zaraz wszystko wytłumaczę- mówił spokojnie- kocham pana córkę i już nigdy jej nie skrzywdzę, nigdy, nigdy i zamiast tracić czas na awantury powinien pan mi zaufać- wszyscy zaczęli się śmiać.
-Słuchaj, zaufam ci ale ostatni raz. Będę miał na ciebie oko- pogroził chłopakowi palcem.
-Tato daj spokój, my się kochamy i to ze mną powinieneś się rozliczyć bo to ja uciekła i was zostawiła-rozpłakał się dziewczyna.
Damian wyszedł z palarni i zostawił ich samych, postanowił wrócić na bankiet.
-Najpierw znikasz na pięć lat, uciekasz od niego, a teraz co migdalisz się z nim?- pytał ojciec.
-Tato to długa historia wszystko ci opowiem, a my się kochamy i po tylu latach nasza miłość nadal jest silna. Broniłam się przed tym, ale nie potrafię go nienawidzić. Tylko mam małą prośbę, nie mów o nas nikomu to tajemnica na razie. Działamy powoli by nie popełnić tych samych błędów
-Widzę, że wydoroślałaś. Nie powiem nikomu.
-A co ty tu robisz? Nic nie mówiłeś przy kolacji.
-Ja jestem właścicielem tego lokalu, występują u mnie młode i nie znane zespoły.
-Kochanie nie chcę wam przeszkadzać, ale może pożegnamy się ze wszystkim, bo połowa już wychodzi i dopytuje się gdzie jest ta elegancka młoda dam- powiedział cicho Damian spoglądając na nich niepewnie.
-Zaraz wracam tato- powiedziała dziewczyna.
-Nie już idźcie całkiem, ja tez musze zająć się gośćmi, ale jutro rano widzę cię u mnie na śniadanku.- powiedział Roger.
-Dobrze, kocham cię i dziękuję- powiedziała całując go w policzek.
-A ty młody jak znowu wywiniesz jakiś numer to cię zabiję, teraz ci wierzę bo córka mnie do tego przekonała, ale będę patrzył ci na ręce i nie zostawiaj jej samej na ani jedną noc-powiedział grożenie tato Mili ale potem uśmiechnął się do niego.
-Tak jest-odpowiedział chłopak i obejmując ukochana zniknęli w ciemnym korytarzu. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|