 |
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
monioula Prokonsul

Dołączył: 01 Cze 2007 Posty: 3628 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sevilla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:07:42 15-10-07 Temat postu: |
|
|
Jak ja mogłam tyle odcinków przegapić?! Ale jestem okropna, wszystkie były super, dialogi z humorem piszesz świetne sceny z Juliettą i Olivią potrafią mnie rozbawić do łez. Nie ma jak rodzinka  |
|
Powrót do góry |
|
 |
Karolllina Generał

Dołączył: 28 Gru 2006 Posty: 7848 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 6:26:11 16-10-07 Temat postu: |
|
|
upsss.. no to Nina chlapnęła... |
|
Powrót do góry |
|
 |
Jen Prokonsul

Dołączył: 10 Mar 2007 Posty: 3147 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 17:52:51 16-10-07 Temat postu: |
|
|
ups Nina się zapomniała, coś się jej wymsknęło dalej kocha Lucasa ... a Irene leci oczywiście na kasę, jak można? nigdy nie zrozumię tej babki   |
|
Powrót do góry |
|
 |
Kyrtap1993 Mocno wstawiony

Dołączył: 07 Lip 2007 Posty: 5336 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mikołów Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 19:41:43 16-10-07 Temat postu: |
|
|
Odc. 64/200:
- Ja też Cię kocham, Lucas- Nina niechcący wypowiedziała imię swojego ukochanego.
- To nie ma sensu- Rodrigo szybko wstał z łóżka.
- Rodrigo, przepraszam, ja naprawdę chcę dzielić z tobą przyszłość- tłumaczyła się.
- Ubierz się i wyjć, proszę...
- Rodrigo, przyznaję, nie zapomniałam jeszcze o Lucasie i przyznaję, chcę żebyś mi w tym pomógł, coraz bardziej dostrzegam u Ciebei zalety i czuje do Ciebie coś więcej niż tylko przyjaźń, Lucasa nigdy nie zapomnę, ale mamy szansę stworzyć normalne życie, życie daje nam tę szansę, dlatego jej nie zmarnujmy!- mówiła.
- Życie tobie daje szansę, a mi odbiera radość z życia, nie rób mi tego, proszę wyjć- prosił.
- Nie- pocałowała go. Chciała być z nim, ale czy zapomni o Lucasie?
Julieta i Olivia wreszcie się do siebie odezwały.
- Martwię się o Ninę, ciekawe gdzie się podziewa!- denerwowała się Olivia.
- Olivio, nie martw się, ona tak zawsze- Julieta w tym zdaniu miała postęp.
- Nie zmieniła się? Zawsze lubiała uciekać, a potem szukałyśmy jej do białego ranka, a była ukryta w szafie, oj tak...
- Olivia, ona dziś się już nie spóźnia, zawsze jest punktualna...
- Widać, że coś jej się przewróciło w głowie po tym wypadku, oczywiście na lepsze- uśmiechnęła się Olivia do córki.
- Olivio, ja Ci nie wierzę
- Córko, czy ty byłaś w tym autobusie? Czy ty napewno straciłaś pamięć- Olivia spojrzała ze strachem na córkę.
- A co? Boisz się- Julietę to rozśmeiszyło.
- A skąd, ale chyba walnęło Ci już kompletnie na głowę, czego ode mnie chcesz?
- Skończyło się na obiecankach, kiedy wreszcie pójdziemy zbadać naszą krew?- zapytała ironicznie.
- Niedługo, nie martw się, minęło od tamtej sytuacji zaledwie dwa dni, a ty już mówisz, że skończyło się na obiecankach, och, dziecko- Olivia poszła wreszcie do swojego pokoju.
Irene i Octavio zamawiali jedzenie, muzyków, impreza miała być bardzo wielka, a to tylko po to, by przyszła teściowa polubiła zięcia.
- I jak kochanie? Wszystko mamy przygotowane?
- raczej tak, a co powiesz teraz na coś innego?
- Nie ma mowy, teściowa musi mnie polubić- powiedział głośno Octavio i poprosił sprzątaczki o zrobienie jak najlepszego stołu.
***
Carol rozpaczał po utracie swojej miłości. Ann, Oswaldo i Conrado poszli do kościoła podziękować za to, że Bóg dał im wolność od Carola, Floriana i całej reszty.
- Chwała na wysokości Bogu- mówił ksiądz
- A ludziom dobrej woli, chwalimy Cię, błogosławimy Cię...- śpewał cały kościół.
- Nie dobrze mi...- powiedział Oswaldo.
- Wyjdź na zewnątrz- powiedział Conrado. Ann chciała wyjść z Oswaldo.
- Da sobie rady- powiedział Conrado. Oswaldo wyszedł z ławki i szedł wąskim przejściem do wyjścia. Co chwila obijając się przez ławki na bokach. Zbierało mu się na mdlenie i nic już nie widział. Miał ciemno przed oczyma. Wszyscy się paczeli, ale nikt mu nie pomógł. Ksiądz nadal mówił swoje kazanie. Oswaldo doszedł do przedsionka, a tam sporo ludzi. To było wielkie wyzwanie dla prawie ślepego.
- Przepraszam, przepraszam- przeciskał się przez tłum Oswaldo.- przepraszam, przepra... oooo, OOOO!- przypadkiem dodknął czyichś piersi i zaczął ją naciskać- Oooooo!!!- mówił.
- Zboczeniec- uderzyła go kobieta, którą macał- i to jeszcze w kościele- uderzyła go po raz kolejny. Po tym uderzeniu zaczął na nowo widzieć, ale wyszedł na zewnąntrz.
***
- Mama i siostra będą się o mnie martwiły- Nina zaczęła się ubierać.
- Nie, nie odchoć, kochanie- Rodrigo nadal leżał w łóżku i błagał Ninę by została jeszcze na chwilę.
- Nie, przykro mi, narazie!
- Odprowadzę Cię!
- Nie, nie trzeba, śpij, jutro tutaj przyjdę, narazie- pożegnała go i wyszła. Szła zapłakana. Nagle ktoś chwycił ją za rękę i pociągnął.
- PUSZCZAJ MNIE!- krzyczała Nina.
- Nigdy, pragnę Ciebie- mówiła postać.
- Javier...?- Nina była zdziwiona tym, że Javier jej pragnie.
- Mądra dziewczynka, a więc nie stawiaj oporu, przed chwilką to robiłaś, to jesteś na świeżo- uśmiechnął się szyderczo.
- Puszczaj mnie! POMOCY!!!- ryczała, ale nikt nie zareagował na jej wołanie. Nawet ludzie idący spacerem nie reagowali, a tylko patrzeli w stronę, z której dobiegał głos. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Kyrtap1993 Mocno wstawiony

Dołączył: 07 Lip 2007 Posty: 5336 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mikołów Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 19:44:37 16-10-07 Temat postu: |
|
|
Odc. 64/200:
- Ja też Cię kocham, Lucas- Nina niechcący wypowiedziała imię swojego ukochanego.
- To nie ma sensu- Rodrigo szybko wstał z łóżka.
- Rodrigo, przepraszam, ja naprawdę chcę dzielić z tobą przyszłość- tłumaczyła się.
- Ubierz się i wyjć, proszę...
- Rodrigo, przyznaję, nie zapomniałam jeszcze o Lucasie i przyznaję, chcę żebyś mi w tym pomógł, coraz bardziej dostrzegam u Ciebei zalety i czuje do Ciebie coś więcej niż tylko przyjaźń, Lucasa nigdy nie zapomnę, ale mamy szansę stworzyć normalne życie, życie daje nam tę szansę, dlatego jej nie zmarnujmy!- mówiła.
- Życie tobie daje szansę, a mi odbiera radość z życia, nie rób mi tego, proszę wyjć- prosił.
- Nie- pocałowała go. Chciała być z nim, ale czy zapomni o Lucasie?
Julieta i Olivia wreszcie się do siebie odezwały.
- Martwię się o Ninę, ciekawe gdzie się podziewa!- denerwowała się Olivia.
- Olivio, nie martw się, ona tak zawsze- Julieta w tym zdaniu miała postęp.
- Nie zmieniła się? Zawsze lubiała uciekać, a potem szukałyśmy jej do białego ranka, a była ukryta w szafie, oj tak...
- Olivia, ona dziś się już nie spóźnia, zawsze jest punktualna...
- Widać, że coś jej się przewróciło w głowie po tym wypadku, oczywiście na lepsze- uśmiechnęła się Olivia do córki.
- Olivio, ja Ci nie wierzę
- Córko, czy ty byłaś w tym autobusie? Czy ty napewno straciłaś pamięć- Olivia spojrzała ze strachem na córkę.
- A co? Boisz się- Julietę to rozśmeiszyło.
- A skąd, ale chyba walnęło Ci już kompletnie na głowę, czego ode mnie chcesz?
- Skończyło się na obiecankach, kiedy wreszcie pójdziemy zbadać naszą krew?- zapytała ironicznie.
- Niedługo, nie martw się, minęło od tamtej sytuacji zaledwie dwa dni, a ty już mówisz, że skończyło się na obiecankach, och, dziecko- Olivia poszła wreszcie do swojego pokoju.
Irene i Octavio zamawiali jedzenie, muzyków, impreza miała być bardzo wielka, a to tylko po to, by przyszła teściowa polubiła zięcia.
- I jak kochanie? Wszystko mamy przygotowane?
- raczej tak, a co powiesz teraz na coś innego?
- Nie ma mowy, teściowa musi mnie polubić- powiedział głośno Octavio i poprosił sprzątaczki o zrobienie jak najlepszego stołu.
***
Carol rozpaczał po utracie swojej miłości. Ann, Oswaldo i Conrado poszli do kościoła podziękować za to, że Bóg dał im wolność od Carola, Floriana i całej reszty.
- Chwała na wysokości Bogu- mówił ksiądz
- A ludziom dobrej woli, chwalimy Cię, błogosławimy Cię...- śpewał cały kościół.
- Nie dobrze mi...- powiedział Oswaldo.
- Wyjdź na zewnątrz- powiedział Conrado. Ann chciała wyjść z Oswaldo.
- Da sobie rady- powiedział Conrado. Oswaldo wyszedł z ławki i szedł wąskim przejściem do wyjścia. Co chwila obijając się przez ławki na bokach. Zbierało mu się na mdlenie i nic już nie widział. Miał ciemno przed oczyma. Wszyscy się paczeli, ale nikt mu nie pomógł. Ksiądz nadal mówił swoje kazanie. Oswaldo doszedł do przedsionka, a tam sporo ludzi. To było wielkie wyzwanie dla prawie ślepego.
- Przepraszam, przepraszam- przeciskał się przez tłum Oswaldo.- przepraszam, przepra... oooo, OOOO!- przypadkiem dodknął czyichś piersi i zaczął ją naciskać- Oooooo!!!- mówił.
- Zboczeniec- uderzyła go kobieta, którą macał- i to jeszcze w kościele- uderzyła go po raz kolejny. Po tym uderzeniu zaczął na nowo widzieć, ale wyszedł na zewnąntrz.
***
- Mama i siostra będą się o mnie martwiły- Nina zaczęła się ubierać.
- Nie, nie odchoć, kochanie- Rodrigo nadal leżał w łóżku i błagał Ninę by została jeszcze na chwilę.
- Nie, przykro mi, narazie!
- Odprowadzę Cię!
- Nie, nie trzeba, śpij, jutro tutaj przyjdę, narazie- pożegnała go i wyszła. Szła zapłakana. Nagle ktoś chwycił ją za rękę i pociągnął.
- PUSZCZAJ MNIE!- krzyczała Nina.
- Nigdy, pragnę Ciebie- mówiła postać.
- Javier...?- Nina była zdziwiona tym, że Javier jej pragnie.
- Mądra dziewczynka, a więc nie stawiaj oporu, przed chwilką to robiłaś, to jesteś na świeżo- uśmiechnął się szyderczo.
- Puszczaj mnie! POMOCY!!!- ryczała, ale nikt nie zareagował na jej wołanie. Nawet ludzie idący spacerem nie reagowali, a tylko patrzeli w stronę, z której dobiegał głos. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Karolllina Generał

Dołączył: 28 Gru 2006 Posty: 7848 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 6:57:21 17-10-07 Temat postu: |
|
|
No nie biedna Nina mam nadzieję że Rodrigo jednak wyszedł za nią i ją uratuje! A duet Olivia&Julietta przełamuje lody, hehe już trochę się do siebie odzyają |
|
Powrót do góry |
|
 |
monioula Prokonsul

Dołączył: 01 Cze 2007 Posty: 3628 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sevilla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:06:40 17-10-07 Temat postu: |
|
|
Olivia i Julietta są bezapelacyjnie gwiazdami twojej teli! Mam nadzieję, że Ninie nic się nie stanie Czekam na new  |
|
Powrót do góry |
|
 |
Kyrtap1993 Mocno wstawiony

Dołączył: 07 Lip 2007 Posty: 5336 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mikołów Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 15:11:26 19-10-07 Temat postu: |
|
|
Odc. 65/200:
- Puszczaj mnie! POMOCY!!!- krzyczała Nina. Nikt jednak nie reagował. Zaczęła płakać. Po chwili opadła z sił. Nie miała już ani siły krzyczeć. Javier zaczął ją rozbierać i napawać się jej figurą i ciałem.
- Jesteś piękna! Lepiej wyglądałabyś w czołówce filmu Serafina niż te wsyztskie inne. One nie dorównują Ci do pięt- zaśmiał się.
- Dlaczego!? Dlaczego mi to robisz?- zapytała cała załzawiona.
- Bo mi się podobasz? Nie, to raczej z zachcianki!
- Co teraz ze mną zrobisz?- spytała nie patrząc na oprawcę.
- Odejdę, ale ostrzegam Cię, nie pisniesz nikomu ani słowa!
- Bo co? Bo zabijesz mnie? I tak nie mam po co żyć, przynajmniej uratuję inne kobiety.
- Nie odważysz się, sama opuściłaś wtedy Huga, kiedy chciał mnie i Serafina pobić swoim serialem, jakąś "operą mydlaną", a ty wybrałaś kasę!- mówił.
- Nie wiedziałam, na co mnie wystawiasz- powiedziała oburzona.
- Ale chodizło Ci o pieniądze, dlatego teraz też zadbasz o swój wielebny tyłek i nie pozwolisz sobie umrzeć- po tych słowach wciągnął spodnie i odszedł pozostawiając Ninę samą i nagą.
- Dlaczego?- zapytała cała zapłakana. Leżała tam dość długo, dopiero po chwili się ubrała i wyszła z miejsca, w którym miał miejsce gwałt.
***
Zakończyła się wreszcie wieczorna msza. Oswaldo czuł już się już lepiej.
- To on!- krzyknęła jakaś kobieta i wskazała palcem na Oswaldo.
- Ach tak... to ty jesteś takim zboczeńcem?- spytał umięsniony facet.
- Ja?! Ja nie wiem o co panu chodzi- powiedział Oswaldo nie zwracając uwagi na mężczyznę. Nawet nie widział jego postury.
- Patrz na mnie jak do Ciebie mówie!- ryknęła ów postać.
- Odwal się, bo jak Ci.. OOaaa!- Oswaldo odwrócił się i aż odskoczył na widok mężczyzny- ...bo jak Ci coś się stanie, to będę się bał- Oswaldo aż majtki z tyłka spadły ze strachu.
- Zaczepiłeś moją dziewczynę, zasłużyłeś na karę- powiedział mężczyzna.
- Ale tak, przy kościele...
- Ty mogłeś w kościele macać moją Rosalindę to i ja mogę Ciebie tutaj pobić- powiedział.
- Co tutaj się dzieje- zapytała Ann.
- Oooo ładna pani- powiedział mężczyzna o wielkich mięśniach.
- Dziękuję, ale co tu zażło?
- Czy to pani chłopak?
- Nie, ale...
- To znaczy, że mogę go uderzyć!- mężczyzna już brał się do uderzenia.
- Prosze pana, jak pan może tak w kosciele!- spytała wściekła Ann.
- No właś...- chciał powiedzieć Oswaldo, ale mężczyzna chciał go uderzyć.
- Proszę panią, on macnął moją dziewczynę!- żalił się mężczyzna.
- Biedactwo, ale czy on jest tego wart? Zostaw go pan, proszę!- błagalnie spojrzała na mężczyznę.
- Ale... no dobra, ale robię to tylko dla pani, a ten "osiłek" niech się do mnie nie zbliża, do mnie i do mojej nimfy!- ryknął mięśniak.
- Sie rozumię- uśmiechnął się Oswaldo.
- Jak mogłeś? Bo jakaś dziewczyna Cię poprosiła- krzyczała kobieta na mięśniaka. Walnęła go kilka razy torebką i uciekła.
- Lepiej się stąd zmyć- powiedziała Ann i poszła wraz z Oswaldem do domu. Po chwili przyłączył się też Conrado i wrzyscy razem poszli do domu.
Nina wróciła do domu cała zapłakana. W domu Olivia już spała. Jedynie Julieta oglądała jakieś telenowele.
- Co się stało?- wystraszyła się Julieta widząc zapłakaną siostrę.
- Przytul mnie- Nina podbiegła do Juliety i rzuciła jej się na szyję.
- Powiedz co się stało!
- Nic nie mów, jestem rostrzęsiona, przytul mnie- Nina tak bardzo potrzebowała czyjegoś ciepła.
Następnego dnia do domu Irene i Octavio przybyła przyszła teściowa.
- O Jezu!- krzyknęła na sam początek.
- Gdzie?- Irene zaczęła rozglądać się za Jezusem.
- Co tu się stało?- Gloria nie zwróciła uwagi na córkę, która wciąż uparcie szukała Jezusa.
- Nigdzie go nie widzę, ty chyba jesteś święta- obraziła się Irene.
- Irene, kto to wszystko urządził.
- Ja i mój misiu! Zrobiliśmy to specjalnie na twoje przyjście, uparł sie, żeby zrobić Ci bal!- śmiała się Irene.
- Kochany zięć- mówiła Gloria.
- Jeszcze do nie dawna go nie lubiłaś!
- Ale widać, że zależy mu na tobie, dlatego zrobił dla mnie to ogromne przyjęcie!- po tych słowach zaczęła grać muzyka i wszedł Octavio.
- Witam!- podał jej bukiet białych róż.
- Ile ich jest?- zapytała zachwycona Gloria.
- Tyle ile pani ma lat, czyli 100- powiedział to z dumą.
- A masz!- walnęła go tym bukietem- smarkacz się znalazł!- i wybiegła z domu.
- Czy coś nie tak powiedziałem?
- W takim razie, na ile ja lat wyglądam?- zastanawiała się Irene.
- Mądroscią to na dwa lata, a wyglądem na 20 lat!- powiedział.
- Ha, bardzo śmieszne, sam nie jesteś mądrzejszy. Powiedzieć kobiecie, że ma 100 lat! Ale nie machnąłeś się za dużo!- stwierdziła.
- A ile ma, 99? Przeproś twoją mame, że postarzałem ją o rok!
- Czy moja mama wygląda naprawdę tak staro?- zapytała się Irene- przecież ona ma 65 lat!- powiedziała po namyśle.
- To dość dużo się machnąłem! Wybaczy mi?
- Ja bym Ci czegoś takiego nie wybaczyła!
- Dzięki za pocieszenie!- spuścił głowę.
- Nie ma za co!- powiedziała i odeszła.
Claudia wreszcie wyszła ze szpitala. Pierwsze co zrobiła to udała się do bardzo biednej dzielnicy, gdzie mieszkają sami ćpuny i ojciec jej dziecka.
- Witaj Marcu!- przywitała go pocałunkiem.
- Jak się ma moje maleństwo? Już urodziłaś- zdziwił się choć był całkiem pijany.
- Przyszłam pogadać!
- Ile wyłudziłaś od tej wariatki, jak jej tam... Rosario? Już się tutaj przeprowadzasz?
- Idiota!
- Oddałaś jej dziecko? Nasze dziecko? przecież plan był inny...
- Znam plan!- krzyknęła.
- A więc?
- Nie udało się, chciałam żeby opłacała mnie i moje dziecko aż do porodu, a później wrócic do Ciebie z dzieckem, a ona by wpadła we własną puapkę i nie udało by jej się okłamać Lucasa!- powiedziała cały plan.
- A więc o co chodzi? Oddałaś jej nasze maleństwo- wściekł się Marco.
- Nie... ja przez nią i przez tego jej chłopaka poroniłam- jej oczy zabłysnęły wściekłością.
- CO?!- Marco nie mógł w to uwierzyć.
- Nie bój się, już ja się na nich zemszczę- powiedziała.
- Jak?
- Tak samo, jak oni rozprawili się z moim dzieckem- powiedziała i zatarłą ręce. |
|
Powrót do góry |
|
 |
emma Mocno wstawiony

Dołączył: 24 Kwi 2007 Posty: 6081 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 16:46:35 19-10-07 Temat postu: |
|
|
Super odcinki!!Sory że tyle nie komentowałam ale rozumierz....nauka  |
|
Powrót do góry |
|
 |
monioula Prokonsul

Dołączył: 01 Cze 2007 Posty: 3628 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sevilla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:54:16 19-10-07 Temat postu: |
|
|
Jejku, super odcinek. Biedna Nina A ten tekst:
Cytat: | Oswaldo aż majtki z tyłka spadły ze strachu. |
Mnie rozbawił
A ta końcówka, zamieszanie z dzidziusiem? Pisz szybko new, bo nie wytrzymam! |
|
Powrót do góry |
|
 |
Jen Prokonsul

Dołączył: 10 Mar 2007 Posty: 3147 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 18:07:24 19-10-07 Temat postu: |
|
|
Jeju biedna Nina tylko Ty potrafisz mnie rozśmieszyć i sprawić żebym zasmuciła  i to wszystko w jednym odcinku  |
|
Powrót do góry |
|
 |
Karolllina Generał

Dołączył: 28 Gru 2006 Posty: 7848 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 22:06:14 19-10-07 Temat postu: |
|
|
- O Jezu!- krzyknęła na sam początek.
- Gdzie?- Irene zaczęła rozglądać się za Jezusem.
- Co tu się stało?- Gloria nie zwróciła uwagi na córkę, która wciąż uparcie szukała Jezusa<--------- nie no Irene zabójcza hehe, ojć co kombinuje Claudia <myśli> |
|
Powrót do góry |
|
 |
Kyrtap1993 Mocno wstawiony

Dołączył: 07 Lip 2007 Posty: 5336 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mikołów Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 11:21:46 20-10-07 Temat postu: |
|
|
Odc. 66/200:
- Tak samo, jak oni rozprawili się z moim dzieckem- powiedziała Claudia.
- Czyli?- wystraszył się Marco.
- Czyli zabiję ich, tak jak oni moje dziecko!- uśmiechnęła się.
- Żartujesz! Będzie pif-paf- ucieszył się Marco.
- Nie!- powiedziała, a Marcowi zbrzydła mina- będzie jeszcze gorzej, będzie bum-bum- Claudia wybuchła śmiechem.
- Mów jaśniej- prosił Marco.
- Poznamy ich czułe miejsca, a wtedy uderzymy w to miejsce, aby to zabolało, zabierzemy im wszystko co kochają, cały ich świat, nie zostanie im nic!
- Hahahaha- oboje zaczęli się śmiać.
***
Do domu Rosario zadzwonił dzwonek. Szybko pobiegła otworzyć.
- Claudia? To ty, co ty tutaj robisz? Wynocha, bo jeszcze Lucas Cię zobaczy! Jak mogłaś być taką debilką i tu przyjść- zapytała wściekła Rosario.
- Co Ci jest, zamierzam poznać się z Lucasem, w końcu nie mam już z czym się kryć- powiedziała ostro i dobitnie.
- No niby nie, ale... no dobra właź- powiedziała Rosario.
- Nie mów, że znałyśmy się wcześniej, bo zacznie coś podejrzewać.
- Amerykę odkryłaś!- wkurzyła się Rosario- Lucas mamy gościa- Rosario zawołała Lucasa.
- Już idę...- Lucas zszedł z pierwszego piętra.- Kto...- Lucas aż się przewrócił z wrażenia widząc Claudię.
- Co Ci jest?- zapytała Rosario.
- Dzieńdobry, jestem Claudia, poznałam się z Rosario w szkole rodzenia- podała swą dłoń Lucasowi.
- Miło mi...- powiedział- ale ja już zmykam!
- Lucas! Zachowuj się!- powiedziała dobitnie Rosario.
- Niech pójdzie mam Ci tyle do powiedzenia- uśmiechnęła się do Lucasa.
- Przecież przed chwilą chciałaś go poznać- syknęła do niej znaczącą. Claudia zrobiła coś co miało oznaczać "wszsytko jest w porządku"
- To ja już spadam- powiedział- idę na plan... KOCHANIE!- powiedział to z obrzydzeniem.
- Widze, że macie kryzys małżeński- powiedziała Claudia po jego wyjściu.
- Nie nawidzę go! Nie wiem, jak on mógł mi się kiedyś podobać! Z przyjemnością bym go zabiła, ale jak ja mogłam być aż taka głupia i próbować go zdobyć- wściekła się Rosario.
- Uspokój się, co ja mam powiedzieć? Straciłam to co dla mnie było najważniejsze...
- Chyba nie mówisz o dziecku, w końcu sama chciałaś je sprzedać! Jesteś okropną matką- powiedziała jej Rosario.
- Wiem, ale dziecko było czymś z czego żyłam, z czego zarabiałam.
- Jesteś naparwdę gorsza niż ja- zdziwiła się Rosario.
- Nawet nie wierz jak bardzo!
- Coś mówiłaś?- zapytała się Rosario w kuchni robiąc herbatę.
- Nie nic!- powiedziała do niej z pokoju.- Jeszcze nie wiesz co się z tobą stanie! Nie wiesz, że sama wpadłaś w swoją puapkę.
Ann nie mogła wstać. Był ponury dzień i nikomu nic się nie chciało.
- Ty idziesz do sklepu- kłócili się Oswaldo i Conrado.
- A to niby dlaczego?- oburzył się Conrado.
- Bo mi się nie chce- głośne krzyki obudziły Ann.
- Boże co się dzieje? Czy nie można raz na rok sobie pospać- oburzyła się Ann.
- Sobie pospać? Jest już 11:18 za 12 minut musimy otwierać sklep. Powiedz temu leniowi, by się ruszył i poszedł do sklepu.
- Jak raz nie otworzycie sklepu to nie zbankrutujecie przecież, a dziś sobie pośpijcie. Kto by w taki dzień chciał robić zakupy?- dziwiła się Ann.
- Pogoda lubi płatać figle, ale...
- Ludzie 2 miesiące żyli bez waszego sklepu to i teraz przeżyją- powiedziała Ann.
- A no racja- zaśmiał się Oswaldo- ja robie sobie dzisiaj fajrant!
- Co za lenie! Sam pójdę otworzyć sklep- Conrado wyszedł.
- Najlepiej dupą się odwrócić, trzasnąć drzwiami i uciec- powiedziała zmęczona Ann.
- No właśnie, zrób coś w tym domu. Tutaj wygląda gorzej niż w chlewie.
- Dobre sobie! Ja idę spać! W końcu jesteś mi coś dłużny- uśmiechnęła się do Oswaldo.
- Niby co?- zapytał zdziwiony.
- Uratowałam Cię wczoraj od tego osiłka!
- No i co z tego? On nie wie gdzie ja mieszkam, podziękowałem Ci, myślisz, że będę tobie usługiwał?
- Nie, skądże, ale w każdej chwili mogę go tutaj zawołać, przecież na moje zawołanie nie odmówi- powiedziała.
- Nie wiesz gdzie on mieszka?- zakpił z Ann.
- Ale wiem, że co niedziele, chodzi do koscioła- powiedziała i poszła do pokoju.
- Dobra, zrobię... yy... to- powiedział i zabrał się za sprzątanie.
***
- Ciekawe gdzie jest Nina- denerwował się Hugo i cała ekpia- przecież musimy kręcić!
- Hugo to nie ma sensu. Ja idę do domu!- powiedziała Paloma Durate.
- Zaczekaj jeszcze chwilkę, zadzwonię i się zapytam czy przyjdzie- wyciągnął komórkę i wykręcił numer do Niny.- Halo, czy po drugiej stronie Nina?
- Nie, jej matka!
- Matka?... Ale dobra, poproszę Ninę- powiedział.
- Dawaj- Julieta zabrała telefon mamie.
- Yyy... Halo?- pytał się Hugo.
- Tak słucham, tu ja Julieta- powiedziała Julieta.
- Cześć, czy Nina przyjdzie dziś na plan.
- Sorry, ale ma depresję- szybko się odłączyła, bo niechciała za bardzo tłuamczyć całej sytuacji. Poszła na górę do siostry.
- Dobra, możecie iść do domu. Wiem tylko tyle, że Nina ma depresję!- powiedzial Hugo.
- Nina co się stało?! Otwórz drzwi!- poprosiła Julieta.
- Odejdź- powiedziała Nina.
- Otwieraj, dzwonili ze studia filmowego.
- Powiedz, żeby się odczepili- powiedziała- albo nie, daj mi telefon- poprosiła.
- To otwórz drzwi!- Nina otworzyła drzwi. Julieta zobaczyła ją całą zapłakaną.
- Już się odłączyłam, ale pozwól mi wejść- poprosiła. Ninie przypomniały się słowa Javiera o tym, że nie odważy się nic nikomu powiedzieć, bo boi się o swój tyłek.
- Wejdź- pozwoliła jej Nina.
- Kochana co Ci jest?
- Ja sie boję powiedzieć- rozpłakała się Nina.
- Ktoś Ci coś zrobił?- wsytraszyła się Julieta.
- On... on mnie zgwałcił- Nina wybuchła płaczem. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Karolllina Generał

Dołączył: 28 Gru 2006 Posty: 7848 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 11:26:41 20-10-07 Temat postu: |
|
|
Biedna Nina:( A ta Claudia mnie kurza:/ jak tak można, no nie wkurzyłam się naprawdę, ona jest gorsza od Rosi... heh |
|
Powrót do góry |
|
 |
Jen Prokonsul

Dołączył: 10 Mar 2007 Posty: 3147 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 11:48:48 20-10-07 Temat postu: |
|
|
Zgadzam się z Karolinką a Niny mi jest strasznie żal, jak ona biedna sobie poradzi z tym co jej się przydarzyło? Jak ona wróci do normalnego zycia po tym co ten drań jej zrobił?  biedaczka, oparcie na pewno znajdzie w Juli i może w "matce" |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|