|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
a_moniak Mistrz
Dołączył: 21 Lut 2007 Posty: 12531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 13:41:13 01-03-08 Temat postu: |
|
|
szkoda że uśmierciłaś Ricarda..
Daniela w ciąży to jest najważniejsze oby Diego jak najszbciej dowiedział się o dziecku
czekam na newik
buziaczki :* |
|
Powrót do góry |
|
|
Marysia :D King kong
Dołączył: 19 Lut 2007 Posty: 2934 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:52:18 02-03-08 Temat postu: |
|
|
Mam nadzieje ze teraz miedzy Daniela i Diegiem bedzie wszystko dobrze... |
|
Powrót do góry |
|
|
Sylwia94 Arcymistrz
Dołączył: 11 Lut 2007 Posty: 22366 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:55:25 02-03-08 Temat postu: |
|
|
kiedy będzie nowy odcinek? |
|
Powrót do góry |
|
|
Natka*** Mocno wstawiony
Dołączył: 15 Mar 2007 Posty: 6770 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:30:43 04-03-08 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za tak wiele komentarzy
* * *
Gorące Pozdrowienia dla osób takich jak: anula:), Greg20, NeSska*, Gaby, Ankhakin, @si@, Bloody, Natasha17, a_moniak oraz Marysia
* * *
* * Życzę Przyjemnego Czytania * *
Entrada
Odcinek 104
Daniela przeszła przez tłum ludzi i podeszła do zrozpaczonej Andrei. Kobieta nic nie powiedziała tylko wtuliła się w synową. Daniela kolejno złożyła kondolencje i wyrazy współczucia Marthcie oraz Lorenie.
-Diego-podeszła do męża. Diego przeniósł na nią oczy pełne cierpienia. Był jej wdzięczny, że przyjechała. Chciał jej podziękować, ale nie potrafił. Słowa grzęzły mu w gardle, a łzy spływały nieprzerwanie po bladym policzku. Daniela objęła go. Było jej tak ciężko patrząc na jego cierpienie. Tak bardzo chciałaby mu tego oszczędzić...
-Diego... Tak mi przykro-wyszeptała próbując zatrzymać łzy. Diego objął ją mocniej. Teraz tak bardzo jej potrzebował... Daniela pozwoliła by Diego płakał w jej ramionach. To wszystko było takie niesprawiedliwe i niespodziewane... Ona zaszła w ciąże, a Ricardo zniknął z tej ziemi. Daniela wiedziała, że to nie odpowiedni czas ani miejsce by powiedzieć Diego o nowinach. Chcąc niechcąc będzie musiała z tym zaczekać.
-Dziękuję, że przyleciałaś-wyszeptał po chwili Diego. Daniela troskiliwie otarła łzy z twarzy męża.
-Nie masz mi za co dziękować, naprawdę-wyszeptała i odczuła na sobie pierwsze krople, zimnego deszczu. Po chwili nad miastem zawisły wielkie, granatowe chmury z których spadł deszcz.
-Idźmy stąd-powiedział Diego. Daniela dotrzymała mu kroku...
****************************************************************
-Nadal nie mogę pogodzić się, ze śmiercią Ricardo-odparł Jose spoglądając za okno.
-Tato, widocznie tak musiało być-powiedziała bez przekonania Jaquelin wtulając się w ojca.
-Byliśmy przez tyle lat przyjaciółmi... Nawet się z nim nie pożegnałem...-mówił Jose. -Ostatni raz widzieliśmy się, gdy leżałem w szpitalu. Nawet nie pomyślałem, że więcej go nie zobaczę...
-Tato nie zadręczaj się tym... Życie jest czasami niesprawiedliwe. Ludzie rodzą się i umierają, my nic na to nie możemy poradzić.
-Masz rację córeczko. Pojadę do domu...
-Pada deszcz, zostań u nas-powiedziała Jaquelin.
-Kochanie, nie ma takiej potrzeby. Taksówka zawiezie mnie pod sam dom, nic mi nie będzie-Jose smutno się uśmiechnął i objął córkę.
-Twój tata pojechał do domu?-zapytał Miguel wchodząc do domu.
-Tak, proponowałam mu żeby został, ale wolał wrócić-odparła podchodząc do Miguela. Odebrała od niego mokry płaszcz i odwiesiła go na wieszak.
-Ten dzień jest straszny... Najpierw ten pogrzeb, wizyta w tym koszmarnym więzieniu i jeszcze deszcz-odparł Miguel wycierając włosy ręcznikiem.
-Właśnie. Co u Antonii?-zapytał Jaquelin.
-Bez zmian. Pytała się o małego i bardzo spodobały jej się zdjęcia-uśmiechnął się Miguel siadając na sofie.
-Szkoda, że tak zaprzepaściła sobie życie...
-My nic na to nie poradzimy-odparł Miguel. -Chodź, obejmij mnie-Miguel pociągnął Jaquelin za ręke. Kobieta usiadła obok niego i czule go objęła...
****************************************************************
Dni mijały niezwykle szybko...
Cała rodzina Fernandezów uczyła się na nowo żyć. Andrea nie ruszała się z łóżka. Jej stan po ostatnich przejściach nieco się pogorszył i lekarze woleli żeby kobieta nie robiła rzeczy, które mogłyby jej lub dziecku zaszkodzić. Martha nie spuszczała z matki oka. Była przy niej cały czas, mimo, że sama nie czuła się najlepiej. Ta niespodziewana strata ojca zmieniła jej życie.
Diego mimo nienajlepszej formy przejął na siebie wszystkie formalności związane ze śmiercią ojca. Musiał zająć się firmą, co wypełnił zgodnie z wolą ojca, który zapisał mu to kilka lat wcześniej. Diego czuł się o dużo lepiej ze świadomością, że Daniela jest tak całkiem niedaleko. Mimo tego, że od dnia pogrzebu się nie widzieli - on odczuwał jej obecność...
****************************************************************
-Daniela w końcu nas odwiedziłaś!-zawołał Miguel uściskając kuzynkę.
-Sama nie wiem jak to się stało, że jeszcze do was nie zawitałam-Daniela uśmiechnęła się i objęła Jaquelin.
-Kawy czy herbaty? A może coś zimnego?-pytała Jaquelin.
-Może herbatę-Daniela uśmiechnęła się i przeszła za Miguelem do salonu.
-Isabell z tobą nie przyleciała?-zapytał Miguel patrząc na kuzynkę.
-Nie, choć teraz bardzo za nią tęsknie. Na szczęście niedługo się zobaczymy...
-A kiedy zamierzasz wrócić do Paryża?-zapytała Jaquelin stawiając filiżanki na stoliku.
-Mam właściwie dwa bilety na jutro i na za trzy dni... Ale raczej polecę tym drugim.
-Daniela widzę na twojej twarzy jakiś nieznany uśmiech-zauważył Miguel, na co Daniela spuściła wzrok.
-Nie chciałam wam mówić przez telefon...-wyszeptała i spojrzała na nich uważnie. -Jestem w ciąży.
-Daniela!-Jaquelin aż pisknęła i rzuciła się w objęcia przyjaciółce.
-Nawet nie wiesz, kuzynko jak się cieszę-Miguel objął Danielę. -A skoro jesteśmy przy nowinach, to my też coś dla ciebie mamy-Miguel uśmiechnął się i spojrzał na Jaquelin, która z uśmiechem na ustach uniosła dłoń.
-Jaki cudowny-oczom Danieli ukazał się śliczny, skromny pierścionek z brylancikiem. -A więc kiedy ślub?
-Za dwa miesiące-odparł Miguel obejmując Jaquelin...
****************************************************************
Daniela jeszcze raz głęboko odetchnęła. Zapukała i po otrzymaniu zgody na wejście nacisnęła na klamkę. Znalazła się w gabinecie prezesa firmy Fernandezów. I pomyśleć, że jeszcze tak niedawno urzędował tu Ricardo... Człowiek, którego teraz już po prostu nie ma...
Diego siedział za biurkiem pogrążony w stercie papierów, dokumentów i różnistych karteczek. Podniósł lekko głowę i ujrzał Danielę. Jego oczy radowały się jej widokiem a serce zaczęło szybciej bić. To było takie niezwykłe... Patrząc na nią czuł, że powraca do życia. Wstał i podszedł bliżej. Daniela cały czas go obserwowała. Nieco schudł, zauważyła to od razu. Spowodowały to na pewno ostatnie stresy i przygnębienia. Jednak w jego błękitnych oczach, które tak bardzo kochała dostrzegła iskierkę nadziei.
-Przyszłam... bo chciałam o nas porozmawiać-powiedziała nieśmiało. Dusza Diego zawirowała. Czyżby jego życie miały wypełnić cieplejsze barwy? Tak bardzo tego pragnął.
-Daniela chcę żebyś wiedziała, że mnie nic nie łączy z Tiną. Wtedy... ona to zaplanowała. Od tamtej pory nawet się nie widujemy-mówił. -Tak bardzo za tobą tęsknie... Zasypiam z twoim imieniem na ustach i budzę się wymawiając je...
Daniela otarła pojedyńczą łzę wzruszenia, która spłynęła jej po policzku. Zaufała Diego i wiedziała, że mówi prawdę. Czuła, że Diego ją kocha.
-Też tęskniłam-wyszeptała zaglądając mu w oczy. -Diego muszę powiedzieć ci coś ważnego...-powiedziała. Czuła, że to odpowiednia chwila by powiedzieć ukochanemu o dziecku. Po tych traumatycznych wydarzeniach, szczęście z powodu dziecka zadziała jak balsam na jego duszę.
-Diego...-zaczęła, jednak przerwało jej otworzenie przez kogoś drzwi.
-Kochanie!-zawołała Tina i złożyła namiętny pocałunek na ustach Diega. Po chwili uwiesiła się na jego ramieniu i spojrzała przed siebie, na Danielę, której po twarzy zaczęły spływać łzy...
Zapraszam do Komentowania |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 20:41:38 04-03-08 Temat postu: |
|
|
Świetny odcinek
A miało być tak pięknie, ale oczywiście nie, bo... ta głupia Tina zrobiła swoje
Czekam na newik
Coraz mniej odcinków do końca... Jak ja to zniosę |
|
Powrót do góry |
|
|
Ankhakin Komandos
Dołączył: 01 Maj 2007 Posty: 713 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sosnowiec
|
Wysłany: 21:03:39 04-03-08 Temat postu: |
|
|
Świetny odcinek!
Mogło być tak pięknie Daniela powiedziałaby Diego o dziecku ten by zwariował ze szczęścia i żyliby długo i szczęśliwie...ale czywiście musiała im przewrwać Tina |
|
Powrót do góry |
|
|
a_moniak Mistrz
Dołączył: 21 Lut 2007 Posty: 12531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 21:45:48 04-03-08 Temat postu: |
|
|
odcinek rewelacyjny..
miało już być tak pęknie, ale wszystko posuła Tina
Daniela już miała powiedfzieć nowinę o dziecku, już byłby sielanka..ech..
czekam na newik, pozdrówka gorące :* |
|
Powrót do góry |
|
|
Aishwarya Mistrz
Dołączył: 06 Sie 2007 Posty: 16454 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: München Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:28:48 04-03-08 Temat postu: |
|
|
Nio nie wytrzymam.
Z tym imieniem, PIĘKNE to było Mmmmm
Już mu zaufała, chciała powiedzieć a tu wchodzi ta zołza Tina i wszystko psuje. Daniela znów się załamie, nie powie mu i znów tak będzie.
Oo fajnie, że Jacqueline i Migi biora ślub. Szkoda mi rodzinki, smutno im bez Ricardo ;(
Prosze napisz szybciutko newik. |
|
Powrót do góry |
|
|
@si@ King kong
Dołączył: 10 Sty 2007 Posty: 2244 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 18:25:34 05-03-08 Temat postu: |
|
|
czyżbym nie tylk oja chciała zabić Tinę? baba jest okropna i nie cierpię jej ... mam nadzieję, że jednak Daniela nie ucieknaie zapłakana z tego biura i diego ją zatrzyma... w końcu musi wiedzieć, że zostanie tatą |
|
Powrót do góry |
|
|
anula:) Mocno wstawiony
Dołączył: 09 Wrz 2007 Posty: 5241 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:23:41 06-03-08 Temat postu: |
|
|
Wrrrrrrrrrrrrrr, ta kobieta potrafi doprowadzić do ostateczności.
A już miało być tak dobrze.
O szykuje się ślub. He he, fajniusio.
Niech Diego już się o wszystkim dowie, bo ja już nie wytrzymam.
Pozdrowionka. |
|
Powrót do góry |
|
|
justysiek21 Komandos
Dołączył: 24 Lut 2008 Posty: 637 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź
|
Wysłany: 21:57:18 06-03-08 Temat postu: |
|
|
Nie cierpię jej |
|
Powrót do góry |
|
|
Marysia :D King kong
Dołączył: 19 Lut 2007 Posty: 2934 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:55:09 07-03-08 Temat postu: |
|
|
wrrrrrrrrrrr nie nawidze Tiny ze tez musiała teraz tam przyjsc głupia czekam na następny odcinek i mam nadzieje ze Diego jakos na to zareaguje!!! |
|
Powrót do góry |
|
|
Magi Mistrz
Dołączył: 02 Kwi 2007 Posty: 11368 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:30:09 08-03-08 Temat postu: |
|
|
jak mogłaś mi to zrobic??! to wejście Tiny było ochydne co za wredna małpa!! A widze ze Danile chciała się pogodzić z Diegiem.Tak szkoda mi Ricarda i całej rodziny teraz kiedy pogodził się z Andreą zginąl Ale to skłoniło Daniele do przyjazdu Oby Diego zdołał to dokrecić a bedzie trudno bo Daniela pewnie jednak wyleci tym pierwszym samolotem Ciesze się że spełniło sie jej marzenie i że bedzie miała razem z ukochanym dziecko tylko ta sytuacja z Tiną No i ślub J&M super.Odcinki arcygenialne jak zawsze i choć zaniedbałam telke zawsze bede do niej wracać zastanawia mnie tylko ten wątek który pominęłas wątek Debory no bo co z nią w końcu??
czekam na newik i pamiętaj na mnie zawsze możesz liczyć Pozdrowienia od Oślicy dla Oślicy :*:* |
|
Powrót do góry |
|
|
justysiek21 Komandos
Dołączył: 24 Lut 2008 Posty: 637 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź
|
Wysłany: 9:30:58 09-03-08 Temat postu: |
|
|
kiedy new |
|
Powrót do góry |
|
|
Natka*** Mocno wstawiony
Dołączył: 15 Mar 2007 Posty: 6770 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:18:48 09-03-08 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za czytanie i komentowanie
* * *
Gorące pozdrowienia dla osób takich jak: Greg20, Ankhakin, a_moniak, Gaby, @si@, anula:), justysiek21, Marysia oraz Magi
* * *
* * Życzę Przyjemnego Czytania * *
Entrada
Odcinek 105
Diego siedział za biurkiem pogrążony w stercie papierów, dokumentów i różnistych karteczek. Podniósł lekko głowę i ujrzał Danielę. Jego oczy radowały się jej widokiem a serce zaczęło szybciej bić. To było takie niezwykłe... Patrząc na nią czuł, że powraca do życia. Wstał i podszedł bliżej. Daniela cały czas go obserwowała. Nieco schudł, zauważyła to od razu. Spowodowały to na pewno ostatnie stresy i przygnębienia. Jednak w jego błękitnych oczach, które tak bardzo kochała dostrzegła iskierkę nadziei.
-Przyszłam... bo chciałam o nas porozmawiać-powiedziała nieśmiało. Dusza Diego zawirowała. Czyżby jego życie miały wypełnić cieplejsze barwy? Tak bardzo tego pragnął.
-Daniela chcę żebyś wiedziała, że mnie nic nie łączy z Tiną. Wtedy... ona to zaplanowała. Od tamtej pory nawet się nie widujemy-mówił. -Tak bardzo za tobą tęsknie... Zasypiam z twoim imieniem na ustach i budzę się wymawiając je...
Daniela otarła pojedyńczą łzę wzruszenia, która spłynęła jej po policzku. Zaufała Diego i wiedziała, że mówi prawdę. Czuła, że Diego ją kocha.
-Też tęskniłam-wyszeptała zaglądając mu w oczy. -Diego muszę powiedzieć ci coś ważnego...-powiedziała. Czuła, że to odpowiednia chwila by powiedzieć ukochanemu o dziecku. Po tych traumatycznych wydarzeniach, szczęście z powodu dziecka zadziała jak balsam na jego duszę.
-Diego...-zaczęła, jednak przerwało jej otworzenie przez kogoś drzwi.
-Kochanie!-zawołała Tina i złożyła namiętny pocałunek na ustach Diega. Po chwili uwiesiła się na jego ramieniu i spojrzała przed siebie, na Danielę, której po twarzy zaczęły spływać łzy. Danieli w głowie kłębiła się tylko jedna myśl - Diego po raz kolejny ją oszukał. NIe mogła dalej patrzeć na tę parę. Byli siebie warci. Spuściła głowę i szybkim krokiem wyszła z gabinetu. Diego czuł jakby wszystko działo się poza nim. To wszystko nie mogło przecież dziać się naprawdę. Przecież to nie film... Gdy usłyszał trzask drzwi, powrócił do rzeczywistości i zdał sobie sprawę z tego co się dzieje. Spojrzał na Tinę. To ona była sprawcą jego nieszczęść.
-Diegito-Tina chciała coś powiedzieć, ale Diego jej przerwał.
-Nienawidzę cię!-krzyknął w napływie fali gniewu. Złapał ją za dłonie, którymi go opściskiwała. -Jesteś sprawcą moich nieszczęść! Przez ciebie moje życie straciło sens!-krzyczał jak opętany.
-Diego, ale ja cię kocham!-zawołała.
-To nie jest miłość. Ty nie wiesz co to miłość... Ty nie masz serca... Gardzę tobą! Nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj! Nienawidzę cię!-wykrzyczał i wybiegł z biura. Tina stała jeszcze przez chwilę w miejscu. Krew zaczynała się w niej gotować. Jej plany diabli wzięli! W tej chwili pałała gniewem i jadem. Jednym ruchem zmiotła wszystko z biurka. Teraz była gotowa na wszystko. Sięgnęła do swojej torebki i wyciągnęła z niej nóż...
****************************************************************
-Daniela! Daniela!-wołał Diego biegnąc za żoną. Gdy ją dogonił, złapał ją za ręke i zajrzał w załzawione oczy ukochanej żony.
-Daniela...-zaczął już spokojniej.
-Nic nie mów! Nie mam siły słuchać kolejnych kłamstw... Nie potrafię, Diego... Bądź z nią szczęśliwy-powiedziała i w mgnieniu oka weszła do taksówki, która od razu ruszyła.
-Daniela!-zawołał Diego rozpaczliwym głosem. Jego życie znowu się sypało... A już mogło być tak pięknie. Ze spuszczoną głową wrócił do firmy. Świeciła pustkami. Diego postawił sobie za punkt honoru przywrócenie firmy do świetności jaką była, kiedy zarządzał nią Ricardo. Teraz zajmie się pracą, a przy okazji pomyśli jak przekonać do siebie Danielę i odzyskać jej zaufanie.
Nacisnął na klamkę w biurze prezesa. Ze zdziwieniem zauważył porozrzucane dokumenty i papiery po całym biurze.
-Co tu się stało?-zapytał cicho schylając się po papiery. Poczuł za sobą obecność innej osoby. Przeszedł go jakiś dziwny dreszcz. Odwrócił się i spojrzał na rozwścieczoną Tinę. Dosłownie kipiało z niej jadem. Diego wzdygnął się widząc jak kurczowo ściska w dłoni duży, ostry nóż.
-Tina... Uspokój się proszę...-powiedział patrząc na ostre narzędzie.
-Myślisz, że zwariowałam? Może masz rację... Zwariowałam przez miłość do ciebie-mówiła. -NIe pamiętasz jak było nam dobrze. Kochałeś się ze mną, a potem uciekłeś-mówiła a jej oczy przyprawiały Diega o gęsią skórkę. -Kochasz tę kretynkę... Ta idiotka zrezygnowała z ciebie a ty nadal pchasz ręce tam, gdzie ich nie potrzebują. A ja nie pozwolę, żebyś był z Danielą. Wolę cię martwego niż u jej boku.
-Tina... Błagam cię nie mów tak. Odłóż ten nóż...
-Myślisz, że się nie odważę-zaśmiała się. Odsunęła się kilka kroków do tyłu i sięgnęła po gazetę, którą rzuciła w stronę Fernandeza. Diego spojrzał na okładkę. Kilka dni temu cały kraj obiegła wiadomość o zamordowaniu Deborah. Spojrzał na artykuł, a kolejno przeniósł wzrok na Tinę i przecząco pokiwał głową. Na co ona parszywie się roześmiała.
-Diegito to właśnie ja ją zabiłam... Nie mogłam jej pozwolić by mi ciebie zabrała.
-Jesteś morderczynią-odparł Diego i poczuł jak jego dłonie nienaturalnie drżą.
-Właśnie-odparła, a Diego zaczął cofać się do tyłu. Tina podążyła za nim.
-Tina nie popełniaj głupstw... Będziesz później żałowała-mówił.
-Niekoniecznie... Życie bez ciebie nie ma dla mnie sensu-odparła, a w tym czasie Diego przycisnął mały guziczek. Po chwili w całej firmie rozległ się alarm. Diego obawiał się rozwoju sytuacji. Tina nie przewidziała takiego obrotu sytuacji. Miała teraz dwa wyjścia zabić Diega, co nie do końca jej odpowiadało. Naprawde go kochała. Wolałaby się pozbyć tej przeklętej Danieli, póki ta jest w mieście. Tak do dobry pomysł.
Odwróciła się na pięcie i szybko zaczęła zbiegać po schodach. Diego zaczął biec za nią. Musiał ją schwytać. Był to winien Deborah, którą to Tina pozbawiła życia. Kobieta jak w transie przebiegła przez parking i wsiadła do swojego samochodu.
-To ona! Łapcie ją!-wołał Diego do policjantów, którzy właśnie podjechali pod firmę. Tina odpaliła samochód i nacisnęła pedał gazu. Spoglądała w lusterko, sprawdzając czy jakiś policyjny samochód jedzie zaraz za nią. Nie wiedząc kiedy, zjechała na lewy pas. Samochód jadący tamtędy nie mógł już nic zrobić. Doszło do zderzenia czołowego...
****************************************************************
Kilka dni później...
-Straszne jest to co mówisz-odparła Daniela siadając na sofie.
-Ale to prawda... Tina miała podobno okropne obrażenia całego ciała. Zmarła przedwczoraj w nocy-mówił Miguel.
-A co z Diego?-zapytała Daniela.
-Szczerze mówiąc to nie wiem... Ale chyba nic mu się nie stało. Kuzynko a zmieniając temat to jak się czujesz?
-Dobrze, dziękuję. Dzisiaj byłam na USG. Dziecko dobrze się rozwija. Już nie mogę się doczekać tej kruszynki.
-Ale masz zamiar urodzić w Bogocie?
-Tak, wracam na stałe już za kilka miesięcy. Podpisaliśmy jeszcze z Estebanem pare kontraków na sesje zdjęciowe.
-W takim razie dzwoń częściej. Do usłyszenia kuzynko-Miguel pożegnał się i odłożył telefon. Daniela uczyniła to samo. Wyjrzała za okno. Słońce właśnie zachodziło nad horyzontem.
-Żałuję, że Diego nie dowiedział się o dziecku... Miał prawo wiedzieć-powiedziała cicho kładąc dłoń na lekko wypukłym brzuchu...
****************************************************************
Cztery miesiące później...
Andrea dotknęła bladego policzka swego starszego syna.
-Nadal o tym myślisz?-zapytała.
-Mimo, że minęło tyle czasu... Dręczą mnie wyrzuty sumienia, bo nie zrobiłem nic aby powstrzymać Tinę. Mogłem domyślić się, że ona postradała zmysły. Wtedy nie doszłoby do tych nieszczęść-mówił Diego.
-Synku, nie zadręczaj się tym. Na przeszłość nie mamy już żadnego wpływu...
-Masz rację. Mam tylko nadzieję, że Daniela niedługo wróci.
-Na pewno... Potrzymasz Carlitosa?-zapytała wyjmując młodszego synka z łóżeczka.
-Jasne... Jaki on już duży-Diego spojrzał na dwumiesięcznego braciszka.
-Tak się cieszę, że Bóg obdarzył mnie tym błogosławieństwem. Dzięki wam, moim dzieciom, czuję, że Ricardo jest cały czas ze mną-powiedziała Andrea.
-Tak jest mamo. Tata już zawsze będzie z nami-Diego uśmiechnął się i spojrzał z troską na brata...
****************************************************************
Samolot z Paryża wylądował na lotnisku punktualnie. Daniela cieszyła się na ten powrót do rodzinnego kraju. Spędziła w Europie prawie pół roku i zdążyła bardzo się stęsknić za ukochanym miastem i rodziną.
-Nareszcie jesteśmy!-zawołała radośnie Isabell wychodząc z samolotu.
-Cieszysz się, że już jesteś?-zapytał Esteban.
-Tak i to bardzo... Teraz poraz rozpocząć nowe życie-powiedziała Daniela rozglądając się po terminalu. Coś przykuło jej uwagę. Zamrugała oczyma, ale ta osoba nie zniknęła. Z powrotem do Bogoty, powrócił także mężczyzna w czarnym płaszczu...
Zapraszam do Komentowania |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|