|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
monioula Prokonsul
Dołączył: 01 Cze 2007 Posty: 3628 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sevilla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:33:13 18-06-09 Temat postu: |
|
|
Ojej, dziękuję Wam wszystkim bardzo! Nie spodziewałam się tak ciepłego przyjęcia, szczególnie, że QSDA ma wiele niedoskonałości (późniejsze opowiadania wychodziły mi już lepiej).
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i jeszcze raz dziękuję ;*
Dzisiaj dość długi odcinek, mam nadzieję, że jakoś przebrniecie. W każdym razie, Miranda zacznie nową pracę już niebawem
Odcinek 3 - "Przystanek: przeznaczenie"
Do uszu Mirandy stopniowo dochodziły jakieś głosy. Zamrugała, ale powieki miała tak ciężkie, że zaczęła się zastanawiać, czy przypadkiem nie przywiązano jej do rzęs jakiś ciężarków.
- Halo! Proszę pani! Proszę się obudzić! To ostatni przystanek... - kierowca autobusu zaczął trącać śpiącą Mirandę, której znów przyśnił się gołąb i tajemniczy chłopak. Dziewczyna zerwała się na nogi.
- To już ostatni przystanek? - przetarła oczy i wyjrzała przez okno.
- Meksyk, panienko.
- O ja cię kręcę! A która godzina? - spytała roztrzepana dziewczyna, nerwowo szukając bagażu.
- Dobija północ.
- Ale sobie pospałam... tak długo jechaliśmy?
- Nie, dojechaliśmy już jakiś czas temu, ale dopiero wracając z przeglądu silnika zauważyłem, że nie wszyscy wysiedli z autobusu.
- No to ładnie. Gdzie ja znajdę nocleg o tej godzinie? Nie wie pan może, gdzie tu jest coś taniego?
- Taniego... hmmm... może znalazłoby się coś o okazyjnej cenie, ale o tej porze raczej nic z tego. - odpowiedział kierowca.
- Cholera! To znaczy... o kurczaczek...
- A na długo panienka przyjechała?
- Ba, chciałabym. - Miranda usiadła, składając ręce na piersiach. - I co ja teraz zrobię? Chciałam udowodnić, że jestem dorosła, a tu nawet noclegu nie umiem znaleźć.
- Ośmielę się wtrącić, że ja i moja żona mamy wolny pokój na poddaszu i oferujemy go za korzystną cenę.
- Świetnie, ale ja mam mało pieniędzy, a zanim znajdę jakąś pracę trochę czasu minie...
- Nie spieszy nam się do pieniędzy, dajemy jakoś radę. Będzie mogła panienka zapłacić po pierwszej wypłacie.
- Rany, jaki pan miły! Tylko proszę nie mówić do mnie 'panienka', bo czuję się jak jakaś dama. Jestem Miranda. Miranda Rivara.
- Miło mi. Jose Julian Guerrera. Mieszkam niedaleko, więc jeśli nie masz nic przeciwko... to możemy tam zaraz pójść na pieszo.
- Jasne, że nie mam nic przeciwko. Dlaczego miałabym tu zostać? Ale pan śmieszny...
Rozhukana nastolatka to nie było coś, o czym Jose Julian marzył, ale on i jego żona nie mieli dzieci, więc z chęcią zaproponował Mirandzie wolny pokój.
Kiedy spacerowali po ciemnej ulicy, nie mając wielu tematów do rozmowy, dziewczyna nagle krzyknęła.
- Z nieba mi pan spada! Kilka godzin temu byłam bez żadnych perspektyw, a teraz mam zagwarantowany własny kąt. Oby z pracą poszło równie gładko...
- A masz już coś na oku?
- Marzy mi się zostanie choreografem. Mam dyplomy i skończone kursy, ale to w obrębie mojego miasta. Nie wiem, jak dam sobie radę tutaj.
- O ile wiem, to gdzieś szukają instruktora. Miałem nawet ulotkę... - kierowca autobusu przeszukał kieszenie i wyciągnął zmięty papier. - O! Jest!
Miranda pochwyciła pognieciony kawałek papieru. W Akademii Tańca „Paloma” poszukują kogoś, kto zajmie się nauką dzieci.
- Odpada. Tańce standardowe lub towarzyskie to nie moja działka. Ja uczyłam się tańca współczesnego.
- To nie szkodzi. Tu właśnie o to chodzi. To są jakieś zajęcia ruchowe.
- To zmienia postać rzeczy. Stawię się tam o wyznaczonej porze. Mam nadzieję, że pójdzie równie gładko jak z mieszkaniem.
- O właśnie. Skoro mówimy o mieszkaniu, to jesteśmy na miejscu. - Jose Julian wskazał odnowioną kamienicę. - Możemy wejść na górę. Nasze jest ostatnie piętro.
Na oświetlonej klatce schodowej Miranda wreszcie mogła się przyjrzeć mężczyźnie. Był po czterdziestce, miał głowę ozdobioną bujną ciemną czupryną. Do przystojniaków nie należał, ale jego dobroduszne spojrzenie sprawiło, że Miranda mu zaufała. I jak dotąd się nie zawiodła. Do czasu.
Żona Jose Juliana była wyższa od niego. Miała wypłowiałe, krótko ścięte włosy, co sprawiało, że wydawała się o wiele starsza od męża. Jej uśmiech kojarzył się z niesmacznym grymasem, co wprawiło Mirandę w drgawki.
- Elizo, to jest Miranda Rivara. Zajmie pokój na poddaszu. A to moja żona Eliza Guerrera.
- Dzień dobry. - odpowiedziała nieśmiałym głosem Miranda, bo kobieta budziła w niej lęk.
- Dobry? Zależy dla kogo. Nie wyobrażasz sobie ilu wyrostków, przeklinających i plujących chciało wynająć ten pokój przed tobą. Ale oni przynajmniej przychodzili o normalnej porze dnia, a nie nocą.
- Zapomniałam, która jest godzina, bo się cieszyłam, że będę miała gdzie spać.
- Eliza, przestań. Ona jest zmęczona podróżą i nie ma gdzie się zatrzymać.
Żona spojrzała pogardliwie na Jose Juliana, który stanął w obronie Mirandy. Widać było, kto tu sprawuje władzę.
- Masz jakąś pracę? Z czego będziesz płaciła czynsz? - zwróciła się do młodej, przestraszonej dziewczyny.
- Miranda idzie na rozmowę w sprawie pracy. Do Akademii Tańca.
- No pięknie. Czyli na razie pracy nie ma, a tancerka brzmi bardzo efektywnie.
- Chciałabym być choreografem.
- Choreograf, instruktor, tancerz... jedno i to samo. Z tego żyć się nie da. A jeśli nie dostaniesz tej pracy?
- Nie przyjmuję tego do wiadomości.
Kobieta zaczęła świdrować wzrokiem Mirandę. Założyła na nos okulary.
- Podobasz mi się. Zadziorna jesteś. Twój pokój jest na końcu korytarza po lewej. Idź się rozpakuj, a jutro porozmawiamy o kosztach.
Miranda była wniebowzięta. Pokoik był bardzo ładny, odmalowany na biało, ozdobiony obrazkami. Pod oknem stało zasłane łóżko, a obok nocny stolik. Niedaleko komódka i duża heblowana szafa. Oprócz tego umeblowanie stanowił stolik przykryty serwetą i dwa pięknie rzeźbione krzesła.
- Jak tu ładnie. - westchnęła sama do siebie dziewczyna, wyjmując z torby oprawione zdjęcie matki, które postawiła na nocnym stoliku. Dłuższą chwilę wpatrywała się w nie, nie zauważając, że jest obserwowana przez Elizę, która nagle spytała:
- Kto to?
Dziewczyna lekko się przestraszyła.
- Kto jest na zdjęciu? - spytała najłagodniejszym z możliwych tonów Eliza.
- To moja mama. Zmarła, kiedy byłam mała...
- Przykro mi. Może tego po mnie widać, ale może mi być przykro. Nie jestem taka zła, za jaką mnie uważasz.
- Wcale nie myślę o pani źle...
- Myślisz. I nie ma w tym nic złego. Takie zrobiłam pierwsze wrażenie. Już nawet nie pamiętam, od kiedy taka jestem... Nie mogę mieć dzieci, może to jest powód? Jestem zgorzkniała i dlatego wszystkich tak traktuję. Wszystkich młodych ludzi. To z zazdrości, że nie są moimi dziećmi.
Miranda nie wiedziała, co powiedzieć. Dopiero co poznana kobieta otwierała się przed nią i zapewne oczekiwała jakiś słów w zamian, ale co młoda, niedoświadczona osoba mogła jej powiedzieć? Eliza najwyraźniej wyczuła to, bo się odezwała.
- Nie musisz nic mówić, ani mi współczuć. Chcę żebyśmy miały ze sobą dobry kontakt.
- Ja też bym tego chciała.
- Myślę, że nie będzie między nami tak źle. Musimy tylko ze sobą rozmawiać. Zawsze możesz do mnie przyjść, kiedy będziesz miała problem.
- Dziękuję.
Miranda została sama. Chwyciła słuchawkę telefonu, żeby zadzwonić do taty. Było już jednak późno i wszyscy spali. Nagrała wiadomość.
- Zgodziłeś się, żebym pojechała, bo byłeś pewien, że zaraz wrócę. Kocham cię, ale tym razem się myliłeś. Przez jakiś czas zostanę w Meksyku. - dziewczyna odłożyła słuchawkę i uśmiechnęła się do własnych myśli.
Ostatnio zmieniony przez monioula dnia 13:52:06 18-06-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
chochlik Wstawiony
Dołączył: 04 Mar 2009 Posty: 4045 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: gdzie muzyka tkwi w duszy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:09:39 18-06-09 Temat postu: |
|
|
Ach to się nazywa szczęście Dobrze, że szybko udało jej się znaleźć jakiś kont...Oby tylko naprawdę potrafiła dogadać się z właścicielką Szkoda mi jej trochę...Brak dzieci naprawdę potrafi okaleczyć psychicznie człowieka
Dobrze, że Miranda nie da satysfakcji ojcu i nie wróci tak szybko do domku
Czekam na newsik
Ostatnio zmieniony przez chochlik dnia 15:13:08 18-06-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 15:09:47 18-06-09 Temat postu: |
|
|
No i mamy dalszy ciąg. Pamiętam tego naszego kierowcę no i ten przytulny pokoik, ktróry zajęła Miranda. No... już niedługo szkoła tańca, a tam wzloty i upadki .
Pozdrawiam! |
|
Powrót do góry |
|
|
Maggie Mocno wstawiony
Dołączył: 04 Cze 2007 Posty: 5847 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Los Angeles, CA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:53:33 18-06-09 Temat postu: |
|
|
Już polubiłam Jose Juliana i jego żonę, chociaż Eliza wydala mi się zgorzkniała no ale w końcu ma powód by taka być.
Akademia Tańca "Paloma"... nie mogę się już doczekać
Pozdrawiam! |
|
Powrót do góry |
|
|
Mary Rose Idol
Dołączył: 27 Lip 2007 Posty: 1287 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:27:55 18-06-09 Temat postu: |
|
|
Cytat: | - Cholera! To znaczy... o kurczaczek... |
No tak, cała Miranda. Uwielbiam tą dziewczynę Jej teksty powalają
Kącik do spania już ma, teraz tylko trzeba pracę znaleźć. Nie mogę się doczekać jej spotkania z meduzą
Pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
Kyrtap1993 Mocno wstawiony
Dołączył: 07 Lip 2007 Posty: 5336 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mikołów Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 19:51:42 19-06-09 Temat postu: |
|
|
Poznaliśmy przemiłego gościa - Juliana i jego miłą, choć stwarzającą pozory zgorzkniałej, zadufanej pani. Miranda ma szczęście, że trafiła do domu tak porządnych ludzi. Wiem, że tutaj odnajdzie szczęście, że będzie mogła liczyć na wsparcie właścicieli mieszkania. Jutro ciężki dzień dla Mirandy, niech się dziewczyna wyśpi. Czuję w kościach, że dostanie prace, ale... czy taką na jakiej jej zależy? Ja bym radził poczytać Mirandzie na dobranoc poradnik "Dzieci, czyli jak je zabawić, żeby nie zanudzić"
Pozdrawiam :* |
|
Powrót do góry |
|
|
Mary Rose Idol
Dołączył: 27 Lip 2007 Posty: 1287 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:22:37 20-06-09 Temat postu: |
|
|
Ja tu zaglądam i nie ma newiku! Jak to? |
|
Powrót do góry |
|
|
monioula Prokonsul
Dołączył: 01 Cze 2007 Posty: 3628 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sevilla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:13:04 22-06-09 Temat postu: |
|
|
Dzięki za komentarze Powoli zbliżamy się do akcji właściwej, pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że przebrniecie i przez ten odcinek
Odcinek 4 - "Meduza"
Miranda była bardzo zdenerwowana swoją pierwszą rozmową o pracę. Następnego dnia sporo czasu spędziła w łazience, chciała wywrzeć na potencjalnych pracodawcach jak najlepsze wrażenie.
- Ładnie wyglądasz. - stwierdziła Eliza, kiedy dziewczyna wreszcie pokazała się w całej okazałości. - To na spotkanie w sprawie pracy?
- Tak. Naprawdę dobrze? - Miranda nerwowo poprawiła sukienkę, rozlewając przy tym wodę, którą sobie nalała.
- Tak, nie denerwuj się. Wyglądasz bardzo ładnie i na pewno dostaniesz tę pracę.
- Oby. - westchnęła smętnie dziewczyna i otrzymawszy kopniaka na szczęście, ruszyła na najważniejszą rozmowę w swoim życiu.
Co ona wyprawiała? Przecież miała dopiero osiemnaście lat! Była pewna, że zemdleje, kiedy tylko zaczną zadawać jej pytania. Wyśmieją ją... Każą spadać na drzewo... Zastanawiała się, czy aby nie wrócić do Toluci i nagle spostrzegła, że autobus zatrzymał się na właściwym przystanku. Niepewnie wysiadła z niego i spojrzała w stronę dużego budynku. Blask neonów prawie ją oślepił.
- „Paloma” - przeczytała na głos napis nad wejściem. - Wygląda na to, że jestem na miejscu.
Jej oczom ukazał się duży gmach, na który składał się dwupoziomowy klub oraz nieco wyższa Akademia Tańca. Mnóstwo ludzi tłoczyło się przed wejściem, czekając na jakiś konkurs. Dziewczyna w końcu odważyła się zapytać ochroniarza.
- Ja w sprawie pracy. Gdzie mogłabym...
- Barmanka? Wejdź do środka. Luis ci wszystko wytłumaczy.
Dziewczyna była zbita z tropu.
- Nie. Ja w sprawie pracy choreografa.
- Aaaa... To też wchodź i szukaj Luisa. - powiedział umięśniony koleś, odpychając jakiegoś natręta, który liczył na wejście bez kolejki.
- A nie powinnam iść do tamtego budynku? W końcu to tam jest Akademia...
- Nie dziś. W barze jest konkurs taneczny i wszystkich znajdziesz tutaj.
Miranda ominęła tłum, przeszła pod barierką i dostała się do drzwi klubu. Z tyłu dobiegały ją krzyki niezadowolonych ludzi, złych, że weszła bez kolejki. Odwróciła się.
- Kto to jest Luis? - spytała, prawie krzycząc.
- Barman. Łatwo go poznasz.
- Dzięki. - rzuciła na odchodnym, ale tego już ochroniarz nie usłyszał, bo napierający tłum zagłuszył jej słowa. Niepewnym krokiem weszła do środka.
Bar był nowocześnie urządzony. Uśmiechnięci, bogaci ludzie, muzyka, światła... Największy tłum zebrał się wokół sceny, gdzie odbywał się właśnie konkurs tańca. Miranda nie zwróciła na to większej uwagi. Rozglądała się w poszukiwaniu baru, a co za tym idzie: Luisa.
Popychana przez ludzi i otumaniona mieszaniną babskich perfum, dotarła w upragnione miejsce. Było strasznie gorąco, więc zdjęła kurtkę.
- Ty pewnie w sprawie pracy? - usłyszała przed sobą.
- Tak. Skąd...
- Skąd wiem? - spytała osoba za barem, a widząc skinienie głową, kontynuowała. - Zazwyczaj na dyskotekę nie przychodzi się w takim stroju.
Miranda spojrzała na siebie. Rzeczywiście w tłumie rozebranych panienek wyglądała śmiesznie. Sukienka przypominała wizytowy kostium.
- Byłam pewna, że odwiedzę budynek obok.
- Dziś wszyscy urzędują tu ze względu na konkurs tańca. - mężczyzna za barem uśmiechał się szeroko i nie przerywał pucowania ogromnego kufla do piwa, który w mniemaniu Mirandy był już wystarczająco błyszczący. - Podać ci coś?
- Piwo. - odpowiedziała lakonicznie, a barman spojrzał na nią spode łba.
- Masz dowód?
- Niedawno skończyłam osiemnaście lat. - oświadczyła dumnie, poprawiając sukienkę, jakby chcąc dodać sobie powagi. Mężczyzna był jednak dość sceptycznie nastawiony.
- Nie wątpię. - stwierdził, odkładając kufel. - A dowód masz?
Miranda zastanowiła się przez chwilę. Przez ten wyjazd nie pomyślała o dowodzie. Gdyby nie uprzejmość Jose Juliana i jego żony, nie miałaby gdzie zamieszkać.
- Colę. - zmieniła zdanie.
- No i to rozumiem. - uśmiechnął się chłopak, nalewając napój. - Po stroju wnioskuję, że w sprawie pracy z dziećmi.
- No tak, choreograf. A ty pewnie jesteś Luis.
- Tak mam na imię.
Miranda uśmiechnęła się lekko. Barman wywierał na niej pozytywne wrażenie.
- Dzięki tobie już się tak nie denerwuję. Dopiero przyjechałam do miasta i bardzo potrzebuję tej pracy, a ochroniarz powiedział, że mi wszystko wytłumaczysz.
- No i tu się zaczyna zakręt... - Luis wywrócił oczami. Nie lubił tego tematu, ale najwyraźniej musiał wyjaśnić wszystko dziewczynie, która wpatrywała się w niego pytającym wzrokiem.
- Dlaczego?
Miranda nie usłyszała odpowiedzi, bo ze sceny rozległy się wiwaty. Najwyraźniej ktoś wygrał konkurs.
- Dlaczego tak na mnie patrzysz? Nie nadaję się do tej pracy? - spytała, kiedy krzyki ucichły.
- Nie... Tylko... No dobra, nie będę owijał w bawełnę. Nikt się nie nadaje do pracy z tymi wampirami! One wysysają z ciebie energię, aż w końcu padniesz!
- Ale to tylko dzieci!
- Dzieci... nietoperze! Uwierz mi, wiem, co mówię. Już trzeci choreograf zrezygnował z tej pracy. Tylko jeden tancerz znosi wygłupy tych bestii, ale on w tym czasie prowadzi kursy dla dorosłych. O! A tam idzie jego partnerka! - Luis wskazał wysoką, zgrabną dziewczynę o długich włosach, która tanecznym krokiem zbliżyła się do sceny.
- Będziesz miała okazję zobaczyć naszych reprezentantów w akcji. Biorą udział w Mistrzostwach Meksyku w tańcach latynoamerykańskich.
- Dobrzy są. - zauważyła Miranda.
- No tak. Najlepszy tancerz w całej stolicy.
- A ona nie?
- Powiem ci w tajemnicy, że Victoria zdobywa wszystko przez znajomości. Jej ojciec jest przyjacielem właściciela tej akademii i wielu innych wpływowych ludzi.
- To straszne! - oburzyła się.
- Też tak uważam, a kiedy pomyślę, o tych utalentowanych dziewczynach, które przez nią nie dostaną szansy... A właśnie, z tego całego zamieszania zapomniałem zapytać, jak masz na imię?
- Miranda, która nadal czeka na odpowiedź na swoje pytanie. - dziewczyna uśmiechnęła się łobuzersko.
- Przypomnisz mi, jakie? - barman zrobił niewinną minę, więc roześmiała się i mu odpowiedziała.
- Gdzie mam się zgłosić w sprawie tej posady?
- Uuu... i tu jest problem. To Victoria zajmuje się „nowymi”. - Luis skrzywił się, mówiąc o tancerce.
- Dlaczego tak jej nie lubisz? Myślałam, że faceci lecą na takie jak ona.
- Masz rację, faceci to idioci, oceniają wszystko po opakowaniu. Ale ja miałem okazję się na niej poznać.
Pod sceną rozległy się gromkie brawa, bo zakończył się taneczny występ. Jakiś chłopak znalazł się za barem, podszedł do Luisa i poklepał go po ramieniu.
- No, no! Widzę, że dziś nie wracamy razem. - uśmiechnął się i puścił oczko, po czym zniknął w przejściu dla personelu.
Chłopak wydał się Mirandzie znajomy i przez dłuższą chwilę, zastanawiała się, gdzie go już widziała. Z rozmyślań wyrwał ją śmiech Luisa.
- Ha, ha! Słyszałaś to?
- Co takiego? - spytała nieprzytomna.
- Wziął nas za parę. - wyjaśnił mężczyzna z uśmiechem.
- A kto to był? Wydaje mi się znajomy...
- Mówiłaś, że dopiero przyjechałaś, więc to niemożliwe. To Sergio, tancerz, który partneruje Victorii.
- Masz rację, pewnie mi kogoś przypomina.
Nagle Luis zasłonił usta ręką, widząc zbliżającą się w ich stronę kobiecą sylwetkę.
- O! Nadciąga meduza. Powodzenia....
Nie skończyli miłej pogawędki, bo widząc nadchodzącą tancerkę, barman zajął się swoimi obowiązkami.
- Najwyższy czas. - syknęła na niego, kiedy tylko podeszła do baru. - Mogłam przez nieuwagę powiedzieć szefowi, że się obijasz.
Miranda pomyślała, że nie bez powodu Luis nazywał tę dziewczynę „meduzą”. Mimo niechęci zebrała się w sobie i przedstawiła.
- Miranda Rivara.
- A co mnie to obchodzi? - słowa tancerki trochę wybiły dziewczynę z tropu, ale kontynuowała dyskusję.
- Nie przedstawiam się bez powodu. Przyszłam w sprawie pracy.
- Barmankami zajmuje się Luis.
- Chodziło mi o posadę choreografa.
- Od tych dzieci?
Miranda skinęła głową, narażając się na wyśmianie ze strony Victorii. Widząc poważne spojrzenie osiemnastolatki, tancerka opanowała atak śmiechu i odchrząknęła.
- Mówiłaś serio? Dobrze. Masz kwalifikacje?
- Nigdy nie pracowałam na takim stanowisku, ale mam ukończone kursy i...
- Dobra, to nam wystarczy. Przyjdź w poniedziałek, to omówimy sprawę zarobków. - tancerka wstała z wysokiego stołka przy barze . Na odchodnym spytała jeszcze: - Nazywasz się...?
- Rivara. - pospieszyła z odpowiedzią dziewczyna.
- Poniedziałek, godzina dziesiąta, gmach akademii. I nie spóźnij się. Sergio poszedł tam? - spytała, pokazując palcem drzwi dla personelu. Luis skinął głową twierdząco, a gdy się oddaliła, westchnął z ulgą.
- Nareszcie poszła. To było straszne...
- Nie było aż tak źle. Gładko poszło. Coś tu jest nie tak...
- Jeśli coś tu jest nie tak, to tylko te obrzydliwe bachory, które przyjdzie ci niańczyć. Byłaś jedyną chętną na to stanowisko i dlatego dostałaś pracę.
- Niemożliwe... - Miranda złapałaby się za głowę, ale ręce miała tak spocone, że wolała nie psuć swojej misternie ułożonej fryzury.
- A jednak. Mówiłem ci, że to krwiopijcy...
- No to może zrezygnuję? Lepiej teraz niż...
Luis przerwał jej gestem ręki. Nie mógł pozwolić, by ta dziewczyna zrezygnowała. Podobała mu się i była sympatyczna. Wiązał z nią pewne nadzieje. Uśmiechnął się szeroko.
- Dasz sobie radę. Nie daj satysfakcji meduzie!
- Meduzie? - usłyszeli za sobą. - Dzięki, że ją na mnie napuściłeś, stary. - to był na szczęście tylko Sergio. - Jeśli ją zobaczycie, to powiedzcie, że poszedłem w prawo. - poprosił.
- A gdzie idziesz? - barman zmarszczył brwi.
- W lewo. - uśmiechnął się chłopak, sprawiając, że Mirandzie znowu wydał się znajomy. Myśli zakłóciły jej słowa tancerza, który doradził: - Nie martw się tą... „meduzą”. Nie często będziesz ją spotykać. Inni nie mają tego szczęścia... Trzymaj mała! - sięgnął do kieszeni po kluczyki, które rzucił tak, że w ostatniej chwili je złapała. - Na pewno jesteś pełnoletnia?
- Na pewno. - odpowiedziała wkurzona.
- Bo to są klucze do szatni maluchów. Będziesz musiała ich pilnować. - puścił oczko i się oddalił.
Miranda spojrzała na Luisa.
- „Mała”? Czy ja nie wyglądam na swój wiek?
- Nie, od razu widać, że jesteś pełnoletnia. - Luis wywrócił oczami tak, że Miranda nie mogła tego zauważyć.
- No ja myślę! - stwierdziła, dumnie wypinając pierś. - Ale skoro przyjdzie mi pracować z takimi ludźmi, to mogłam zostać w moim miasteczku.
- Nie żartuj. Wtedy nie poznałabyś takiego fajnego barmana jak ja.
- No, co racja, to racja. - oboje głośno się roześmiali. Chwile beztroski przerwała Victoria.
- Widzieliście Sergia?
- Poszedł w lewo. - odpowiedziała bez zastanowienia Miranda, nie czekając na Luisa. Kiedy meduza zniknęła, chłopak spytał:
- Dlaczego to zrobiłaś?
- Ja? Ja nic nie zrobiłam. - dziewczyna uśmiechnęła się słodko. Chciała, żeby Victoria znalazła swojego tancerzyka i najlepiej zacałowała go na śmierć, żeby nie mógł więcej bezczelnie nazywać kobiet „małymi”.
- Niegrzeczna z ciebie dziewczynka. - zachichotał Luis, któremu nowo poznana dziewczyna coraz bardziej imponowała.
- Tylko nie „dziewczynka”. Dostatecznie wkurzył mnie twój kolega, nazywając „małą”.
Nad swoim młodym wyglądem zastanawiała się jeszcze długo po powrocie do kamienicy i zdaniu relacji z rozmowy rodzinie Guerrera.
- „Mała”... Czy ja naprawdę jestem jeszcze dzieckiem? - westchnęła i zgasiła nocną lampkę, niczym wszystkie problemy. Miała się dla niej rozpocząć nowa epoka w życiu. Ale nowa, nie zawsze znaczy lepsza...
Ostatnio zmieniony przez monioula dnia 11:14:28 22-06-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Morgiana Idol
Dołączył: 27 Sty 2009 Posty: 1129 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:22:24 22-06-09 Temat postu: |
|
|
pierwszy raz komentuje
ta tela jest świetna! ogółem fajna obsada ( mój ukochany Mikel )
masz we mnie stała czytelniczkę |
|
Powrót do góry |
|
|
Mary Rose Idol
Dołączył: 27 Lip 2007 Posty: 1287 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:00:40 22-06-09 Temat postu: |
|
|
Nareszcie jest, jeden z moich ulubionych odcinków!
Miranda poznała Sergia i już chemia między nimi, te złośliwości, ah, jak ja je uwielbiałam
Luis nie ma czystych zamiarów, zresztą, Miranda jest dla niego za młoda... Narazie wydaje się w porządku, ale mnie już denerwuje (choć nie tak, jak meduza, która sporo namiesza).
Victoria jest abrdzo irytująca, nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie dostanie za swoje Niech spada na drzewo, najlepiej
No zaczyna się rozkręcać i to poważnie. Miranda wreszcie będzie mogła spełnić marzenia
Pozdrawiam. |
|
Powrót do góry |
|
|
Maggie Mocno wstawiony
Dołączył: 04 Cze 2007 Posty: 5847 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Los Angeles, CA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:59:58 22-06-09 Temat postu: |
|
|
Zgadzam się z Mary Rose Też uwielbiałam te złośliwości I kiedy Miranda powiedziała, w którą stronę poszedł Sergio...
"Mała" no rzeczywiście, bo ona wciaż jest dzieckiem A przynajmniej się tak zachowuje
PS. Swoją drogą to Anahi świetnie pasuje do roli Victorii
Pozdrawiam i czekam na news! |
|
Powrót do góry |
|
|
chochlik Wstawiony
Dołączył: 04 Mar 2009 Posty: 4045 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: gdzie muzyka tkwi w duszy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:31:47 22-06-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek świetny...
Meduzy od razu nie polubiłam. Oby tylko z Mirandą zbyt często na siebie nie wpadały, bo dziewczyna się załamie!!!
Trochę zabawny jest ten Luis Dzieciaczki jako krwiopijcy, ach każde dzieci da się "ogarnąć".
Czekam na newsa |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 0:32:03 23-06-09 Temat postu: |
|
|
Pamiętam, że Meduza dostała konkluzji i chyba chodziła w gipsie , więc coś z tym drzewem było . A Luis? Nie wszyscy czytali wcześniej, wiec zamilknę, ale dosyć dwuwarstwowa postać.
A "mała"? No cóż, na razie jeszcze "mała". Każdy musi kiedyś dorosnąć
Pozdrawiam! |
|
Powrót do góry |
|
|
monioula Prokonsul
Dołączył: 01 Cze 2007 Posty: 3628 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sevilla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:40:29 23-06-09 Temat postu: |
|
|
Żeby Miranda wreszcie dorosła będzie musiała przebrnąć przez kilka mniej lub bardziej znaczących przygód.
Dzięki za komentarze, kolejny odcinek... jest gotowy, jak wszystkie, ale nie chcę was zamęczać.
Pozdrowienia |
|
Powrót do góry |
|
|
Fuente Big Brat
Dołączył: 19 Lip 2008 Posty: 825 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:38:24 23-06-09 Temat postu: |
|
|
Meduza nie lubię kobiety. Za to co innego Luis - wydaje się być świetnym facetem. Ten chłopak, który wziął Mirandę i Luisa za parę - zastanawiam się, kto to i skąd Miranda go zna. Może ze snu?
Czekam na te zapowiedziane przygody i pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|