|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:52:25 01-10-10 Temat postu: |
|
|
Dzięki za komentarze :*
La Bebe - cieszę się, że wpadłaś i opko ci się podoba
Dziewczyny - agam i P@Tk@ - dla Was (niecierpliwych) Odcinek!!!
ODCINEK 37
- I co? – Nadia siedziała na krześle w kawiarni obok Matta i pochylona w stronę przyjaciółki czekała na jej relacje z wizyty u lekarza. Selena westchnęła delikatnie i zaczęła bawić się nitką która wystawała jej ze sweterka. Nadia zniecierpliwiona milczeniem Seleny wyciągnęła dłoń i jednym sprawnym Rychem urwała nitkę. Selena uniosła wzrok i spojrzała na przyjaciółkę smutno.
- Nie jestem w ciąży – wyszeptała bo dźwięk nie chciał przejść jej prze gardło. Nadia oparła się bezwładnie o krzesło i odetchnęła z ulgą. Matt objął ją ramieniem i musnął usta w przelotnym pocałunku. Selena widząc to odwróciła wzrok.
- To znaczy że test się pomylił? – próbowała się upewnić. Selena kiwnęła głową – a te twoje omdlenia, mdłości i złe samopoczucie? – zapytała z troską.
- Mam lekką anemię – przyznała – to nie jest nic poważnego. Lekarz przepisał mi żelazo i witaminy. Mam je regularnie łykać, unikać stresu i odpoczywać – zrelacjonowała pokrótce wywód lekarza.
- Właśnie, co ty na pewno zaniedbasz jak cie ktoś nie przypilnuje.
- Teraz najważniejsza jest dla mnie Coky i .... – zamilkła i spuściła wzrok - i Raul, ale nie będzie chciał ze mną rozmawiać.
- Daj mu trochę czasu – odezwał się Matt i uśmiechnął się łagodnie – wszystko sobie wyjaśnicie zobaczysz. – Selena pokręciła głową i spojrzała przed siebie.
- Nie wiem już w co mam wierzyć.
- Nigdy nie wątp w Raula – powiedział Matt pewny siebie – możesz wątpić we wszystko, ale nigdy w Raula i jego uczucia. Są pewne jak depozyt w banku. Bez względu na to co się miedzy wami popsuło on kocha cie tak samo mocno. – Selena spojrzała na szwagra z nadzieją – wiem co mówię. – Selena chciała coś powiedzieć, ale rozległ się dzwonek jej telefonu. Sięgnęła do torby i odebrała.
- Słucham?
- Selena? Tu Rafael – dziewczyna usłyszała po drugiej stronie zaniepokojony głos teścia. Zawsze opanowany teraz drgał i to nie wróżyło nic dobrego. Selena wyprostowała się na krześle.
- Co się stało? – zapytała i spojrzała zaniepokojona na Matta i Nadię.
- Selena, chodzi o Coky
- Co się z nią stało – dziewczyna gwałtownie wstała – co się stało z Coky? – Matt i Nadia na dźwięk imienia Coky wstali gwałtownie.
- Ona zniknęła – przyznał
- Jak to zniknęła? Jak to się stało? Kiedy? – zapytała przerażona. Przymknęła oczy i odetchnęła głęboko.
- Nie wiem. Mała została z Valerią a ja musiałem zadzwonić w parę miejsc. Kiedy wróciłem dowiedziałem się że moja żona – położyła nacisk na to słowo aż wydawało się że je wysyczał – powiedziała że Coky się z nią pokłóciła i pobiegła na górę do swojego pokoju. Kiedy tam poszedłem jej nie było, podobnie jak jej plecaka i misia – wytłumaczył ze strachem i złością jednocześnie.
- Szukaliście w domu? Może gdzieś się schowała? – Selena próbowała skupić myśli. Krążyła w kółko i pocierała dłonią czoło.
- Tak. Szukałem jej ja, Valeria, pokojówki, ogrodnik, nawet pani kurator. Nigdzie jej nie ma. Ochroniarz przyniósł kamery z ogrodu. Nie wiem jak ale Coky wyszła poza bramę.
- Cholera ! – zaklęła po cichu – dobrze będę u was najszybciej jak się da.
- Zadzwonisz do Raula? Nie mogłem się do niego dodzwonić. – Selena przełknęła głośno ślinę.
- Tak zadzwonię – powiedziała i się rozłączyła.
- Co się stało? – zapytał Matt z niepokojem.
- Coky uciekła z domu twoich rodziców – wytłumaczyła i zaczęła zabierać swoje rzeczy – muszę tam jechać – powiedziała i ruszyła do wyjścia.
- Selena zaczekaj! – Nadia zawołała za przyjaciółką i pobiegła za nią. Matt wyciągnął z portfela banknot i podłożył pod filiżankę po czym sięgnął po komórkę io biegnąc za dziewczynami wykręcił numer brata.
- Raul? – Matt odetchnął kiedy usłyszał po drugiej stronie głos brata.
***
- Selena? – Rafael podszedł do synowej i uścisnął ją kiedy razem z Nadią i Mattem weszła do domu teściów – dobrze że jesteś. Dzwoniłem już po policję zaraz tu będą. Gdzie Raul? – zapytał i spojrzał wyczekująco na Selenę. Matt odchrząknął.
- Zaraz tu będzie – odpowiedział za nią. Dziewczyna odwróciła się do niego i uśmiechnęła się wdzięcznością. Nikt nie wiedział co się stało miedzy nią a Raulem i lepiej żeby tak pozostało.
- Jak to się stało? – zapytała. Rafael pokręcił głową i ruszył do salonu zachęcając ich gestem żeby poszli w jego ślady. W salonie na sofie siedziała Valeria. Miała podkrążone i czerwone od płaczu oczy. Spojrzała na Selenę oczami bez wyrazu a później przeniosła wzrok na syna i ze zmarszczonymi brwiami zlustrowała od stóp do głów Nadię. Matt nic nie powiedział, ujął dziewczynę za dłoń i ścisnął dając jej do zrozumienia że nic jej tu nie grozi. Nadia uśmiechnęła się do niego delikatnie a chłopak spojrzał na nią z miłością w oczach. Valeria spuściła głowę.
- Kiedy Coky uciekła? – zapytała Selena i spojrzała na Rafaela.
- Jakieś dwadzieścia minut temu maksymalnie pół godziny. Mam nadzieję że zareagowałem dość szybko żeby nie odeszła za daleko.
- Ja też mam nadzieję. Dziękuję że tata do mnie zadzwonił. – Rafael uśmiechnął się nieznacznie i spojrzał na żonę. Selena podeszła bliżej i usiadła na kanapie.
- O co się pani pokłóciła z Coky? – Valeria zaszlochała i wytarła nos chusteczką.
- Coś ty znowu narobiła! – do salonu wpadł Raul i spojrzał na matkę z wściekłością jakiej u niego jeszcze nie widziała.
- Ja.... – Valeria próbowała coś powiedzieć, ale Raul jej przerwał.
- Czy ty choć raz nie możesz zachować się jak należy i odpuścić sobie złośliwości? – z jego oczu kipiała wściekłość a słowa przesączone były jadem.
- Synu.. – Rafael upomniał Raula stanowczo ale łagodnie.
- Nie tato. Tym razem mama przesadziła. Coky to jeszcze dziecko do cholery! Za co ty jej tak nienawidzisz? – zapytał a głos mu się załamał. Selena wstała i ruszyła w jego stronę.
- Raul uspokój się – powiedziała i spojrzała mu w oczy w taki sposób że nie mógł oderwać oczu. Cała wściekłość na matkę i na nią za to jak go potraktowała umknęła gdzieś. Zamrugał szybko jakby budził się z transu – to nas do niczego nie zaprowadzi. Musimy znaleźć Coky zanim się ściemni – Raul kiwnął głową i przetarł dłonią oczy. Selena odwróciła się do teinowej i spojrzała na nią łagodnie.
- Co jej pani powiedziała? –zapytała jeszcze raz. Valeria się rozpłakała. Dziewczyna podeszła bliżej i usiadła obok kobiety – proszę nie płakać. Może mnie pani nienawidzić, ale teraz chodzi o Coky. Wszyscy ją kochamy i chcemy żeby wróciła do domu cała i zdrowa. Proszę powiedzieć co jej pani powiedziała – Valeria uniosła wzrok.
- Powiedziałam jej że ....- głos się jej załamał - ...że nie pozwolę wam się nią zajmować – wyszeptała. Raul prychnął.
- Pięknie! – zgromił ją wzrokiem – zadowolona jesteś z siebie?
- Synku...ja.....
- Raul nie pomagasz – powiedziała łagodnie Selena i spojrzała na niego wymownie.
- Jasne! Zapomniałem że ja się do niczego nie nadaje – warknął i posłał Selenie jadowite spojrzenie. Matt pokręcił głową i podszedł do brata. Stanowczym ruchem chwycił go za ramiona i wyprowadził z salonu.
- Rusz się! Już – wepchnął go do kuchni i zamknął drzwi – co ty wyprawiasz? – zapytał i spojrzał na niego marszcząc brwi. – rozumiem że jesteś wściekły na matkę ale Selena też jest zła i jakoś nie wyżywa się na złej teściowej.
- Postaw jej pomnik, albo jeszcze jakieś inne cholerstwo skoro jest taka święta – syknął i oparł dłonie o blat kuchenny. Zamknął oczy i odetchnął głęboko.
- Nie ma zamiaru jej usprawiedliwiać jeśli o to ci chodzi. Ale ona przynajmniej próbuje coś zrobić a ty wrzeszczysz – powiedział łagodnie i podszedł do brata opierając się plecami o szafki – jej też nie jest łatwo z tym wszystkim – zauważył i włożył ręce w kieszenie. Przez chwilę stali w milczeniu. Raul uniósł głowę i spojrzał na brata łagodnie.
- Jak ona się czuje? – zapytał cicho. Matt przeniósł wzrok na Raula który wpatrywał się w niego z troską i łagodnością w oczach.
- Dobrze. – Raul wyprostował się i włożył ręce w kieszenie patrząc przez okna na ogród. Matt nie spuszczał z niego wzroku. Był zmęczony, na twarzy zamiast uśmiechu pojawiła się udręka, niepokój, strach i smutek. Miał podkrążone oczy co świadczyło o tym że nie zmrużył oka przez ostatnią dobę – tęsknisz za nią, prawda? – Raul zbity z tropu tym pytaniem wbił wzrok w podłogę i zmarszczył brwi. Kiedy uniósł wzrok jego oczy zaszły mgłą.
- Bardzo – wyszeptał – kocham ją jak wariat i nie umiem już bez niej żyć. To jak podróż po pustyni bez kropli wody. Ona jest mi potrzebna do życia. Brakuje mi jej jak cholera. – potarł nasadę nosa.
- Ona za tobą też tęskni – Matt się uśmiechnął delikatnie napotykając wzrok brata – kocha cie najmocniej na świecie. Gotowa jest cierpieć do końca życia byłeś tylko ty ie cierpiał. Ranicie siebie nawzajem a wystarczy porozmawiać.
- To nie jest takie proste
- Raul to jest proste. Wiem że czujesz się zraniony, ale jesteście dorosłymi ludźmi i rozmawiając zaoszczędzicie sobie niepotrzebnego cierpienia. – Raul zmarszczył brwi i spojrzał na brata który najwidoczniej z czegoś bardzo się cieszył.
- Była u lekarza prawda? – zapytał w końcu. Matt kiwnął głową – I?
- Sam ją zapytaj – powiedział i ruszył do wyjścia.
- Matt, proszę – powiedział z błaganiem w głosie.
- Jeżeli Selena mnie zabije to będzie twoja wina – spojrzał Raulowi w oczy – ona nie jest w ciąży – dodał i wyszedł. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:13:54 01-10-10 Temat postu: |
|
|
wiedziałam! wiedziałam, że ona nie jest w ciąży ale trzymanie nas w niepewności udało Ci się znakomicie... co ja mówię - nadal Ci się udaje, akcja przecież nabrała takiego tempa, że aż strach myśleć, co będzie w kolejnym odcinku ^^
tak sobie myślę, że gdyby ja pisała to opko, to wysłałabym Cocky na cmentarz do rodziców... tylko czy nie jest za mała, żeby tam trafić?
A! I jeszcze jedno - bardzo mi się spodobało jedno zdanie: "To jak podróż po pustyni bez kropli wody."
Świetne jest i znakomicie oddaje uczucia Raula.
Będziesz miała coś przeciw, jeśli sobie zapiszę?
Podsumowując - mam nadzieję, że Raul i Selena dojdą do porozumienia, że Cocky znajdzie się cała i zdrowa, a "wściekła teściowa" wreszcie coś zrozumie.
Pozdrawiam i jak zwykle z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek ^^
ps. i dzięki za dedykację :* |
|
Powrót do góry |
|
|
P@Tk@ Idol
Dołączył: 26 Gru 2007 Posty: 1744 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:18:04 02-10-10 Temat postu: |
|
|
odcinek świetny
dziękuje za dedykacje
no i super jedno jest wiadome że Selena nie jest w ciąży
szkoda że Coky uciekła ale mam nadzieję żę się odnajdzie cała i zdrowa
coś mi się wydaje że sprawa o opiekę na d Coky jest już przesądzona
czekam na new |
|
Powrót do góry |
|
|
P@Tk@ Idol
Dołączył: 26 Gru 2007 Posty: 1744 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:18:21 02-10-10 Temat postu: |
|
|
dubel
Ostatnio zmieniony przez P@Tk@ dnia 13:18:50 02-10-10, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
La Bebe Debiutant
Dołączył: 21 Maj 2010 Posty: 20 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 9:16:34 03-10-10 Temat postu: |
|
|
swietny odcinekczek
aj
nie jest w ciazy
juhu!!!!!!
ugh
nie lubie valeri
znowu nagadala tylko tym razem coky i ta uciekla
niech sie szybko znajdzie
czekam na newsa
pozdro ;D |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:53:39 05-10-10 Temat postu: |
|
|
Dzięki za komentarze :*
agam - przejrzałaś mnie
ODCINEK 38
- Dziękuję pani Munios – powiedziała Selena siedząc przy stole w jadalni – tak dzwoniłam do pani Ornello – oparła łokieć o stół i potarła nasadę nosa przymykając powieki – jeżeli Coky się pojawi to proszę zadzwonić. Dobranoc – rozłączyła się i położyła słuchawkę od telefonu bezprzewodowego obok rozłożonego notesu. Sięgnęła po długopis i odznaczyła kolejną rodzinę koleżanki do której mogła pójść Coky. Wszyscy znajdowali się w okolicy, więc Selena miała nadzieję, że zatrzymała się u kogoś z nich. Po dziesiątym telefonie nadzieja ją opuściła, pozostawiając ból nie do zniesienia. Czuła się taka bezradna. Starała się trzymać. Nie pozwalała aby emocje wzięły górę. Musiała myśleć rozsądnie, ale przychodziło jej to z coraz większym trudem. Chciała się do kogoś przytulić i pozwolić aby łzy popłynęły niczym grochy, ale to niczego nie załatwi. Coky nadal będzie daleko a ona nadal jej nie znajdzie. Spojrzała w okno ze łzami w oczach. Robiło się ciemno. Za pół godziny słońce zajdzie całkowicie i zrobi się zimno a Coky na pewno nie miała z sobą nic ciepłego. Westchnęła i potarła obolały kark dłonią a później zerknęła znów w notes. Przekartkowała kilka stron ale nie znalazła już żadnego numeru który dawał by choć cień nadziei że Coky jest w bezpiecznym miejscu.
- Gdzie jesteś Coky – wyszeptała i potarła skronie. Ból głowy nie odpuszczał jej od kilku godzin. Nasilał się to znów zelżał i tak w kółko. To było nie do zniesienia. Koszmar z którego nie mogła się obudzić. Przymknęła oczy i nie przestawała pocierać skroni. Nie wiedziała że odkąd skończyła rozmawiać przez telefon przyglądał jej się Raul. Wszedł do jadalni i stał oparty o framugę. Patrzył i aż go skręcało z bezradności i wściekłości na samego siebie. Nie było go kiedy Coky go potrzebowała, ani kiedy Selena musiała stawić czoła tej trudnej sytuacji. Była sama bo on postanowił ją zostawić nie słuchając jej wyjaśnień. Tylko dlatego że górę wzięła cholerna zazdrość o to że jego kobieta może być w ciąży ze swoim byłbym narzeczonym. A fakt że mu o tym nie powiedziała dolał tylko oliwy do ognia. A zazdrość zaślepiła go zupełnie. A teraz nie miał prawa podejść do niej i ją przytulić. Wiedział że tego właśnie potrzebowała. Była jego żoną. Kobietą jego życia o którą powinien był się opiekować a zostawił ją samą z tym wszystkim jak tchórz. Odepchnął się od framugi i bezszelestnie podszedł do krzesła na którym siedziała Selena. Postawił szklankę na stole a dziewczyna w tym samym momencie uniosła gwałtownie wzrok patrząc mu w oczy.
- Weź – podał jej tabletkę którą trzymał w dłoni – to na ból głowy – dodał. Selena spojrzała na jego dłoń i wzięła od niego lek i popiła go wodą.
- Dziękuję – powiedziała zdławionym głosem. Bliskość męża w jednej chwili pobudziła jej tęsknotę. Ból zamiast ustąpić nieubłagalnie dał o sobie znać. Nie tylko ból głowy ale ból w środku tak jakby ktoś rozrywał jej serce na kawałki. Cierpiała. Nie miała siły przebywać w towarzystwie męża. Czuła jego ciepło i pragnęła znaleźć się w jego ramionach. Poczuć się bezpiecznie. Poczuć że nie jest sama w tej najtrudniejszej dla nich chwili. Ale nie miała prawa mieć do niego żalu za to że się wściekł. Miał do tego pełne prawo. Okłamała go, może nie: zataiła przed nim dość istotną kwestię. Powinna się domyśleć, że się wścieknie. Andres był jej byłbym chłopakiem. Nic dziwnego że Raul nie wytrzymał, w końcu tak długo na nią czekał. A okazało się że wcale może nie należeć w pełni do niego. Raul stał i wpatrywał się w żonę z czułością i tęsknotą jakiej nie czuł nigdy w życiu. Rozrywało go od środka. Selena wstała powoli i objęła się ramionami. Spojrzała na Raula z bólem w oczach. Nie spuszczał z niej spojrzenia.
- Dzwoniłam do kilku koleżanek Coky, ale nigdzie jej nie ma i nikt jej nie widział. – powiedziała i uciekła wzrokiem. – nie rozumiem przecież nie rozpłynęła się w powietrzu do diabła. – potarła nasadę nosa.
- Znajdziemy ją. Obiecuję ci – powiedział i podszedł do niej o krok, przez cały czas patrząc jej w oczy. Zatopiła się w nich. W jej oczach pojawiły się łzy i niema tęsknota. Spuściła głowę i spojrzała na podłogę. Raul ujął ją pod brodę i zmusił by na niego spojrzała.
- I co dalej? – zapytała z rozpaczą – przecież teraz żaden sąd nie przyzna nam opieki nad Coky. Skoro nie umiemy załatwić spraw miedzy sobą to jak zaopiekujemy się dzieckiem? – zapytała a Raul spojrzał jej w oczy.
- Nie przestanę o nią walczyć z moją matką – powiedział stanowczo.
- I masz zamiar oszukać sędzinę że w naszym małżeństwie jest wszystko w porządku? – Raul odwróciła wzrok i spojrzał przez okno. – właśnie – powiedziała cicho – a ja nie mam zamiary fundować Coky kolejnych dni w cierpieniu i z rozbitą rodziną. Dość przeszła – dodała tonem tak pewnym siebie, że Raul wbił w nią intensywny wzrok.
- To co się stało między nami nie odbije się na Coky. Będzie miała kochającą ją rodzinę o bezpieczeństwo jakiego potrzebuje.
- Jak sobie to wyobrażasz? Będziemy mieszkać pod jednym dachem i udawać przed nią że wszystko jest w porządku? – spojrzała na niego z determinacją jakiej u niej nie widział – jak długo to wytrzymasz?
- Jesteś moją żoną – zaznaczył władczo – stworzyliśmy rodzinę i tak pozostanie.
- Ale jakim kosztem do cholery – zaklęła bezradnie i zakryła dłonią usta, po jej policzku popłynęły łzy.
- Selena.. – wyszeptał i ze współczuciem zmarszczył brwi – ja... – zaczął.
- Selena, Raul – do jadalni wszedł Matt - policja przyjechała – rzucił i Selena razem z Raulem bez słowa natychmiast wyszli z jadalni kierując się do salonu.
- Znaleźliście ją? – zapytał Raul. Policjanci pokręcili przecząco głowami.
- Niestety przykro mi. Przeszukaliśmy wszystkie miejsca w okolicy w których mogła się pojawić place zabaw, szkoła, sąsiednie domy, park, nawet centrum handlowe ale nigdzie jej nie ma – Selena podeszła do okna i wlepiła wzrok w jakiś mało znaczący punkt.
- Nie przestańcie jej szukać. Przecież się nie rozpłynęła – powiedziała z wyrzutem – to jeszcze dziecko – spojrzała na nich wymownie i nie mogła powstrzymać łez. Raul chciał podejść do żony i przytulić ją najmocniej jak umiał. W jego ramionach powinna odnaleźć ukojenie. Jednak kiedy zrobił krok do przodu ubiegła go Nadia. Mocno przytuliła przyjaciółkę. Matt spojrzał na brata ze współczuciem. Raul odwrócił wzrok i podszedł do kominka na którym stały zdjęcia całej jego rodziny. Jego kiedy był mały, na rybach z ojcem, podczas swoich urodzin z wielkim tortem, z braćmi, z ojcem i matką podczas świąt. Wiedział że postawił je tu ojciec. To on tak bardzo był przywiązany do rodziny. Kiedy nie miał ich przy sobie zerkał na te zdjęcia i zawsze się uśmiechał. To były jego skarby. Nigdy nie pozwolił matce ich zabrać. Wzrok Raula zatrzymał się na fotografii której wcześniej tu nie widział. Przedstawiała Marcosa, Lukrecię i malutką Coky kilka dni po narodzinach. Kolejna przedstawiała jej pierwsze urodziny. Wszyscy byli szczęśliwi i w komplecie. Tak jak powinna wyglądać prawdziwa rodzina. Tak jak powinna wyglądać rodzina o której każdy z nich marzył. Nagle Raul zmarszczył brwi. Wśród zdjęć stała jedna pusta ramka. Próbował sobie przypomnieć które ze zdjęć mieściło się w niej. Sięgnął po ramkę i patrzył na nią tempo. Brakowało zdjęcia które fotograf zrobił podczas jednego z pikników. Byli na niej Marcos, Lukrecia i Coky. Wszyscy szczęśliwi i uśmiechnięci. Teraz już dwójki z nich nie było a mała miała stracić jeszcze kolejne które były dla niej rodziną. Raul przeniósł swój przerażony wzrok na Selenę. Stała obok Nadii i zdumionym wzrokiem spojrzała najpierw na ramkę później na Raula. Doskonale poznała tą ramkę i wiedziała które ze zdjęć zniknęło. Sama je zrobiła. To właśnie w to zdjęcia wpatrywała się Coky na pogrzebie rodziców. To właśnie ta fotografię kurczowo trzymała jak najcenniejszy skarb. Selena gwałtownie ruszyła do wyjścia. Raul zrobił to samo niemal w tym samym momencie.
- Co się dzieje? – zapytał Matt i patrzył jak Selena i jego brat wybiegają z salonu.
- Wiemy gdzie jest Coky! – krzyknął Raul i trzasnął za sobą drzwiami. Rafael stanął obok Matta i patrzył jak syn z żoną odjeżdżają spod domu.
- Oby się nie mylili – położył dłoń na ramieniu syna.
***
- Coky! – Selena szła pewnym krokiem po cmentarzu. Za nią kroczył Raul i rozglądał się dookoła. Było już ciemno i żadne z nich nie pamiętało dokładnie w której alejce mieści się grób Lukrecii i Marcosa. Pozostało im tylko szukać na oślep i wołać może w końcu Coky się odezwie. Ten cmentarz to była ich ostatnia nadzieja. Jeżeli tutaj nie było Coky to już nie wiedzieli gdzie mogła być. To jedyne miejsce w które mogła pójść. Znajdowało się niedaleko domu. Na tyle blisko aby bez problemu tu dotarła.
- Coky! – Selena słowa więzły w gardle – jasna cholera tu wszystko wygląda tak samo! – powiedziała z rozpaczą – jak mamy znaleźć drogę? – Raul w mgnieniu oka znalazł się przy żonie. Chwycił ją za rękę i posłał jej ciepłe i czułe spojrzenie.
- Znajdziemy ją – powiedział pewny siebie – Motylku ! – zawołał. Nadal odpowiedziała im cisza. Szli więc dalej w milczeniu aby wyłapać choć najmniejsze odgłos. W pewnym momencie Selena zauważyła miedzy drzewami coś żółtego.
- Raul – wyszeptała i wskazała tamto miejsce. Weszli między drzewa mijając po drodze kolejne nagrobki. Szli coraz szybciej a i tak wydawało im się że trwa to wieki a cel coraz bardziej się oddala. W końcu stanęli niemal naprzeciw miejsca spoczynku Marcosa i Lukrecii. Oddzielało ich od niego jedynie kilka pomników.
- Coky? – Selena zobaczyła leżącą na płycie skulona postać. Ruszyła biegiem a za nią Raul – Coky skarbie – załkała i padła na kolana na ziemię tuż przy grobie siostry.
- Ciociu - Coky rzuciła się jej w ramiona i zaczęła płakać. Raul kucnął przy nich i pogłaskał bratanicę po główce. Selena zaczęła gorączkowo sprawdzać czy Coky nie ma żadnych obrażeń. Ujęła jej twarz w dłonie i przyjrzała się jej – kochanie w porządku? – Coky kiwnęła głową a Selena znów ją przytuliła. Po jej policzku spłynęła samotna łza. Raul wyciągnął dłoń i otarł słoną kroplę kciukiem. Dziewczyna wlepiła w niego zamglony wzrok.
- Przepraszam – wyszeptała Coky. Selena odsunęła się od siostrzenicy i spojrzała na nią łagodnie.
- Napędziłaś nam stracha motylku – powiedział cicho. Coky odwróciła się i przytuliła do wuja. Raul objął ją ramieniem i pogłaskał po główce.
- Tak się bałam – załkała – nie wiedziałam jak wrócić do domu. Zrobiło się ciemno i zimno..... – Selena przygryzła policzek od środka by powstrzymać łzy. Raul nadal głaskał dziewczynkę po głowie i patrzyła na żonę z czułością.
- Już dobrze – uspokajał małą aksamitnym tonem. – jesteś bezpieczna motylku.
- Wracajmy do domu – powiedział Raul i wstał trzymając Coky na rękach. Dziewczynka była tak zmęczona że natychmiast zasnęła w ramionach wuja. Raul spojrzał na Selenę i razem ruszyli do samochodu.
***
- Nigdy więcej tego nie rób – powiedziała Selena, ale bez cienia wyrzutu czy gniewu a z łagodnością i czułością. Odgarnęła Coky kosmyk włosów z czoła i okryła ją kołdrą.
- Przepraszam – powiedziała dziewczynka i spojrzała na ciocię a później na wujka który siedział po drugiej stronie łóżka – już nie ucieknę.
- Obiecujesz? – zapytał Raul i zajrzał jej badawczo w oczy. Coky uniosła dwa palce w górę.
- Obiecuje – uśmiechnęła się łagodnie. Raul trącił jej nos palcem i uśmiechnął się szeroko.
- Teraz śpij kochanie. Jesteś już bezpieczna – powiedziała Selena i pochyliła się żeby pocałować siostrzenicę w czoło.
- Dobranoc motylku – Raul również pocałował bratanicę.
- Dobranoc – powiedziała cichutko i ziewnęła. Odwróciła się na bok i wtuliła w poduszkę. Selena otuliła ją kołdrą i wstała. Razem z Raulem wyszli z pokoju i zgasili główne światło pozostawiając tylko niewielką lampkę na ścianie. Selena zamknęła cicho drzwi i spojrzała na Raula po czym bez słowa ruszyła w stronę sypialni.
- Przeniosę się do jednego z pokoi gościnnych – powiedziała |
|
Powrót do góry |
|
|
wiewióra Motywator
Dołączył: 23 Kwi 2010 Posty: 290 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:46:35 05-10-10 Temat postu: |
|
|
pierwsza
wróciłam, mam już internet jak się cieszę
komentarz jutro, gdyż dodam od razu do innych odcinków
pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
P@Tk@ Idol
Dołączył: 26 Gru 2007 Posty: 1744 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 6:39:37 06-10-10 Temat postu: |
|
|
odcinek świetny
jak to dobrze że Coky się znalazła
mam nadzieję że się pogodzą
czekam na new |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:05:25 08-10-10 Temat postu: |
|
|
przeczytałam już wcześniej, ale jakoś nie mogłam się zebrać do napisania komentarza...
chociaż raz udało mi się Cię przejrzeć ale to była tzw. oczywista oczywistość, np. zgadywania co będzie dalej z Seleną i Raulem się nie podejmuję, bo tu jest zbyt wiele możliwości do wyboru... jednak cały czas mam nadzieję, że będzie happy end |
|
Powrót do góry |
|
|
wiewióra Motywator
Dołączył: 23 Kwi 2010 Posty: 290 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:20:45 10-10-10 Temat postu: |
|
|
cześć, zaczynam wszystko nadrabiać
31
Selena w ciązy ale się porobiło, najgorsze, że nie wie z kim!
zgadzam się z Nadią, Selena powinna powiedzieć Raulowi on ją zrozumie, będzie przy niej, gorzej będzie jak się inaczej dowie, to może jej wtedy nie wybaczyć!
32
Valeria to podła kobieta, ona nawet w sądzie kłamiue, jest bez serca! Jak jej niewstyd, jeden syn nie zyje, Matt się od rodziny odcią i zaczął ćpać, chce na dodatek stracić Raula? Powiina zrobić wszystko aby chociaż on przy niej był i jej nie zostawił! ale ona tego nie potrafi chce, aby zawsze na jej wszystko było! będzie cierpieć i dobrze!!!
33
Ciekawe co Valeria obicała Rebece wzamian za te kity które próbuje wcisnąć wszystkim w sądzie? ale dziewczyna mowę przygotowała, ciekawe jak długo się jej uczyła?! w sądzie pojawił się Matt i stanął po stronie Raula, powiedział prawdę jak wygląda życie u boku jego matki.
Matt odwiedził Nadię i błagał ją o wybaczenie, zakochał się i chce ją odzyskać, Nadia boi się jeszcze bardziej przez niego cierpieć!
34
Wiedziałam, że Matt dał Nadi pierścionek, chociaż jedną rzecz udało się odzyskać . Matt chce zdobyć serce i miłość Nadii.
oj ja cię kręce:) Nadia wybaczyła Mattowi sądząc po tym do czego doszło . Kochali się i Matt chciał aby ta chcwila była wyjątkowa dla Nadii, scenę między tą parką opisałaś idealnie, dociera do odbiorcy
35
Raul ciekawe skąd może wiedzieć jak długo Selena jest w ciąży, przecież na teście ciążowym nie pisze to!?Nie uwierzył jej, rozumiem go, że jest zły bo mu nie powiedziałaale to nie znaczy, że go nie kocha!!!Nakrzyczał na Selenę i wyszedł, zostawił ją samą i Selena straciła przytomność. Jestem ciekawe czy ona na pewno jest w ciąży? Może jest chora, test mółbyć przecież stary!
do 3 odc koma dodam jutro ok
i tak ci już dzisiaj dosyć miejsca zajęłam
pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:07:03 12-10-10 Temat postu: |
|
|
Dzieki za komentarze :*
agam - czy ja wiem...czy jest wiele możliwości? Mnie się wydaje że tylko jedna
fafunia87 - udało Ci się nadrobić odcinki brakowało tu Twoich komentarzy
a z tym miejscem to nie przesadzaj, jest go dość
Pozdrawiam :* |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:52:46 12-10-10 Temat postu: |
|
|
ODCINEK 39
- Przeniosę się do jednego z pokoi gościnnych – powiedziała i wyjęła z komody jedwabną piżamę. Raul stanął w drzwiach i oparł się o framugę chowając dłonie do kieszeni. Przez cały czas uważnie obserwował żonę. Poszła do łazienki, chwyciła szlafrok i parę kosmetyków po czym rzuciła je na łóżko. Stanęła przed szafą i zaczęła szukać dżinsów. Raul bez słowa podszedł do niej i położył jej dłoń na ręce którą wyciągała już parę spodni.
- Nie rób tego – wyszeptał. Selena spojrzała na niego i zmarszczyła brwi. Jej oczy się zaszkliły. Odsunęła się i opadła bezradnie na łóżko. Zakryła dłonią usta i zaczęła płakać. Raul kucnął przed nią i odgarnął jej włosy za ucho – zostać ze mną – poprosił i spojrzał na nią z czułością. Selena z niedowierzaniem wlepiła w niego wzrok – przepraszam. Zachowałem się jak głupiec. Powinienem był cie wysłuchać, porozmawiać a nie uciec jak tchórz, ale.... – zawiesił głos i spuścił głowę – zaślepiła mnie zazdrość – przyznał i nieśmiało spojrzał jej w oczy – byłem tak cholernie zazdrosny że to uczucie całkowicie przysłoniło mi zdrowy rozsądek. Pamiętam jak bardzo pragnąłem byś była moja kiedy spotykałaś się z Andresem, jak bardzo chciałem żebyś mnie pokochała. Walczyłem o ciebie z uporem maniaka a kiedy zostałaś moją żoną byłem najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem – tłumaczył łagodnym tonem – kiedy dowiedziałem się że jesteś w ciąży i to nie ze mną wściekłem się. Byłem zazdrosny że ten bałwan znowu pojawi się w twoim życiu i będzie usiłował mi cie odebrać – dokończył z bólem w głosie.
- Nie odebrał by mi ciebie – wyszeptała pewna siebie. Raul spojrzał na nią czule – zostałam twoją żoną co oznacza że tylko ciebie kocham. Andres mógłby próbować ale by mu się nie udało. Należę do ciebie tylko i wyłącznie. Naprawdę myślisz że bym do niego wróciła? Tylko dlatego że jestem z nim w ciąży? – zapytała ale Raul milczał co oznaczało dla niej potwierdzenie. Wstała i podeszła do okna – przykro mi że nie jesteś mnie pewny – powiedziała i głos jej się załamał. Raul wstał i podszedł do niej powoli.
- Nie o to chodzi – próbował wyjaśnić. Selena odwróciła się do niego i spojrzała z wyrzutem. Bolało ja że w nią nie wierzył.
- A o co? – jej oczy były mokre od łez.
- O mnie – wyszeptał – bałem się, że nie jestem dla ciebie odpowiedni. Że mogę cie nie uszczęśliwić – dziewczyna spojrzała na niego łagodnie.
- Raul....
- Przepraszam – pokręciła głową
- Nie to ja powinnam cie przeprosić. Zareagowałeś tak bo o niczym ci nie powiedziałam. Nadia mi mówiła że musisz wiedzieć a ja chciałam najpierw się przekonać. Chciałam wiedzieć czy faktycznie jest się czym martwić i popełniłam błąd – przyznała i spojrzała mu głęboko w oczy. Raul podszedł do niej bliżej i założył jej włosy za ucho.
- Nie jestem w ciąży – wyszeptała – przynajmniej jeszcze nie – dodała a oczy Raula błysnęły radośnie.
- Wiem – wbił w nią namiętne spojrzenie – Matt mi powiedział – Selena zaśmiała się gorzko.
- Utnę mu ten jęzor jak będzie tak gadał – Raul uśmiechnął się łagodnie i zmysłowo zarazem. Pogładził ją po policzku.
- Dobrze zrobił. Przynajmniej wylał mi zimny kubeł wody na głupi łeb – zaśmiał się i ujął jej twarz w dłonie – jestem głupcem ale kocham cie – wyznał i zajrzał jej w oczy – szaleję za tobą i coś we mnie umiera kiedy nie ma cie obok mnie. Jesteś moja i nigdzie cie nie puszczę – wyszeptał tuż przy jej ustach. Czuła jego gorący oddech na policzku. W oczach dostrzegła radosne iskierki. Uśmiechnął się w ten swój seksowny sposób, aż Selenie zakręciło się w głowie. – zostań ze mną – poprosił. Selena spojrzała mu w oczy ze łzami. Chłopak nachylił się i pocałował ją delikatnie. Selena straciła panowanie nad sobą. Jej ciało odmówiło całkowicie posłuszeństwa a serce waliło tak mocno i głośno że sama je słyszała. Kolana miała jak z waty i zaczęła się osuwać na podłogę. Raul złapał ją mocniej i przytulił do siebie nadal całując. Był czuły i namiętny zarazem. Jego pocałunki były głodne i zaborcze. Oddała pieszczotę z taką samą gorliwością i przylgnęła do niego całym ciałem aż cicho jęknął. Wplótł palce w jej włosy i wsunął język do ust pogłębiając pocałunek. Badał ich wnętrze poznając i zapamiętując od nowa każdy centymetr jej ust. Z każdą sekundą rosło w nich pożądanie. Byli spragnieni siebie. kochali się i pragnęli. Selena czuła jak jej ciało zaczyna żyć własnym życiem. Jak reaguje na dotyk i bliskość męża. Pocałunki przestawały jej wystarczać. Raul ujął jej twarz w dłonie i nadal całując zaczął iść w stronę lóżka. Podparł żonę ramieniem pod plecy i bardzo powoli zaczęli opadać na pościel. Dziewczyna chwyciła jego koszulkę i pociągnęła w górę dając mu znak żeby się jej pozbył. Uklęknął na łóżku i jednym sprawnym ruchem zdjął koszulkę. Pochylił się nad Seleną i spojrzał jej w oczy. Odgarnął jej włosy z twarzy i pocałował namiętnie. Rozchylił jej wargi językiem i wtargnął do środka. Przesunął dłonią po jej ramieniu, piersi i wzdłuż tali kierując się niżej. Całował jej policzki, powieki, skubnął szyję i złapał zębami płatek ucha aż jęknęła. Raul wsunął dłoń pod bluzkę i sprawnym szarpnięciem pozbył się jej. Patrzył na Selenę z pożądaniem, wzrokiem wygłodniałym ale namiętnym. Nie chciał się spieszyć ale gorączka która w nim rosła utrudniała mu samokontrolę. Oddychał coraz ciężej, ciśnienie uderzyło mu do głowy.
- Kocham Cie –wyszeptała Selena i spojrzała mu w oczy a po jej policzku spłynęła samotna łza. Raul ujął jej twarz w dłonie i kciukiem otarł łzę.
- Ja ciebie też kocham. Jesteś dla mnie wszystkim. Nie umiem bez ciebie żyć – zajrzał jej w oczy. Znowu widział w nich miłość, pożądanie i oddanie.
- Jestem tylko twoja Raul – chłopak uśmiechnął się i pocałował ją namiętnie. Sięgnął do zamka od jej spodni i niecierpliwymi ruchami pozbył się i tej części garderoby. Nie przestawał jej całować. Łagodnie i delikatnie a za chwilę niecierpliwie i z tęsknotą. Pozbył się swoich spodni i bielizny i znów pochylił się nad żoną. Obsypał pocałunkami jej dekolt, talię i brzuch znacząc drogę dłonią a później ustami i językiem. Selena wyginała się w łuk i nie miała dość. Z każdą minutą pragnęła więcej. Raul wsunął dłoń pod koronkową bieliznę i musnął dłonią najwrażliwsze z miejsc. W pocałunku zamknął jęk jaki wydobył się z ust Seleny. Kiedy zaczął ja tam pieścić mruknęła a jej ciało wychodziło mu naprzeciw. Chłonęła każdy jego dotyk, pocałunek. Pragnęła go całym ciałem i duszą. Należała do niego i nic tego nie zmieni. Chciała z nim dzielić życie. Problemy i radości. Gdyby mogła cofnąć czas niczego by przed nim nie ukryła. Westchnęła głośno i otworzyła szeroko oczy.
- Raul....błagam cie – wydyszała. Nie potrzebował więcej zaproszenia. Wsunął się w nią jednym gładkim ruchem. Spojrzał jej w oczy z czułością.
- Jesteś moja – wychrypiał i zaczął się w niej poruszać. Delikatnie i łagodnie. Rozkoszując się jej bliskością i rozkoszą. Pogładził jej policzek wierzchem dłoni i pocałował. Błądził rękoma po jej ciele. Czuła go każdym centymetrem swojego ciała. Oderwała się od niego i głęboko spojrzała w oczy.
- Raul.... – przymknęła oczy na chwilę.
- Stało się coś kochanie? – zapytał zaniepokojony. Selena pokręciła głową i uśmiechnęła się promiennie.
- Chce mieć z tobą dziecko – wyznała. Raul znieruchomiał, ale kiedy dotarło do niego co powiedziała uśmiechnął się a jego oczy zaszły mgłą.
- Jesteś tego pewna? Nie musimy się spieszyć – przyznał i spojrzał na nią łagodnie.
- Jestem pewna Raul. – powiedziała i pocałowała go z taką gorliwością o jaką się nie podejrzewała. Raul wplótł palce w jej włosy i pogłębiał pocałunek nie przestając poruszać się w niej. Selena przygryzła jego wargę i krzyknęła kiedy doprowadzał ich oboje do spełnienia.
***
- Już jestem – Matt usłyszał melodyjny i radosny głos Nadii. Uśmiechnął się do siebie. kiedy siedział w szpitalu każdego dnia marzył o tym aby słyszeć jej głos właśnie taki. Aby widzieć na jej twarzy uśmiech w oczach miłość. Był tak szczęśliwy że kiedy budził się rano bał się że to co widzi jest jeszcze snem i zniknie. Ale nie znikało. Wręcz przeciwnie. Życie zaczęło go rozpieszczać. Wiedział że z czasem będą pojawiać się problemy ale wiedział też że sobie poradzi bo miał dla kogo żyć.
- Gdzie jesteś? – Nadia weszła do pokoju i postawiła torbę z zakupami na kanapie. Kiedy zerknęła na stół omal się nie przewróciła. Podeszła bliżej i jak zahipnotyzowana patrzyła na dania przygotowane przez Matta i idealnie nakryty stół. Przesunęła palcami po drewnie upewniając się że to co widzi jest prawdziwe. Uniosła wzrok i napotkała rozbawioną twarz Matta. Stał w progu kuchni i przyglądał jej się badawczo. Bez słowa a z uśmiechem na ustach postawił miskę z sałatką na stole. Podszedł do niej i odgarnął jej włosy za ucho. Zanim zdążyła coś powiedzieć pochylił się i pocałował ją namiętnie. Objął ramieniem i przyciągnął do siebie nie przestając całować. Kiedy się od siebie oderwali Nadia spojrzała na niego zdezorientowana.
- Czy mamy jakąś okazję o której zapomniałam? – uśmiechnęła się – urodziny, imieniny, rocznica...- zaczęła wymieniać. Matt pokręcił tylko głową.
- a czy musi być jakaś okazja żebym mógł rozpieszczać swoją kobietę? – zapytał i odsunął jej krzesło by mogła usiąść. Nadia nadal patrzyła na niego niedowierzając w to co zobaczyła. Matt usiadł naprzeciwko niej i nalał jej kawy do filiżanki. Rozejrzała się po stole. Sałatka, jajka, chleb, masło, pomidory, wędlina. Wszystko starannie pokrojone i ułożone. Nadia chwyciła filiżankę z kawą i zamarła. Spojrzała na Matta który jakby nigdy nic smarował kromkę chleba masłem nawet na nią nie patrząc. Odstawiła filiżankę na stół i sięgnęła po pierścionek który leżał na spodku. Nie zauważyła nawet kiedy Matt wziął kwiaty stojące na szafce w wazonie i podszedł do niej. Uniosła wzrok a Matt klęknął przed nią i spojrzał jej w oczy. Zdezorientowana zerknęła na pierścionek a później na Matta.
- To niemożliwe – wyszeptała a po jej policzku popłynęła samotna łza.
- Kochanie. Kocham cie nad życie. Jesteś moim światem – powiedział – będę cie kochał do końca moich dni. Pragnę żebyś była zawsze tak szczęśliwa jak teraz. Pragnę budzić się obok ciebie, zasypiać trzymając cie w ramionach. Dzielić z tobą smutki i radości. Zrobię wszystko żeby cię uszczęśliwić o nigdy już cie nie skrzywdzę – spojrzał jej w oczy z nadzieją – wyjdziesz za mnie? – Nadia w milczeniu wpatrywała się w niego. Wstała bez słowa i podeszła do kanapy gdzie zostawiła torbę. Matt zmarszczył brwi i ze strachem patrzył na to co robi Nadia.
- Nie musimy się spieszyć. Jeżeli nie jesteś gotowa zrozumiem – spuścił głowę i potarł nasadę nosa – chce tylko twojego szczęścia. Kocham cie ponad wszystko i ze względu na wszystko – głos mu się załamał. Nadia nadal milcząc usiadła na krześle. Matt uniósł wzrok. Uśmiechała się. Wyciągnęła dłoń i postawiła na stole parę białych malutkich bucików. Matt spojrzał na nią zaskoczony nie mniej niż ona.
- Powiedz że nie żartujesz – poprosił szeptem a jego oczy zaszkliły się od łez.
- Jestem w ciąży Matt – uśmiechnęła się. Matt wstał i chwycił Nadię w objęcia. Zaczął się z nią kręcić w kółko. Nagle postawił ja na podłodze i wpił się w jej usta. Całował ją zachłannie i zaborczo. Wplótł palce w jej włosy i przyciągnął ją bliżej do siebie. teraz nikt i nic nie mogło zniszczyć ich szczęścia. Matt na to nie pozwoli. Oderwał się od niej i spojrzał jej w oczy z miłością.
- Wyjdziesz za mnie? – zapytał ale znał odpowiedź kiedy tylko spojrzał jej w oczy.
- Tak – Nadia uśmiechnęła się promiennie. Matt pogładził ją po policzku. Spojrzał w oczy, na usta. Przesunął kciukiem po linii warg i powoli pochylił się żeby ją pocałować. Tym razem delikatnie i czule. Tak jakby chciał udowodnić że teraz będzie dbał o nich oboje. O nią i o dziecko które nosiła pod sercem. Jego dziecko. Dowód ich miłości. Powód by żyć i nigdy się nie poddać. Nadia oderwała się od Matta i spojrzała mu w oczy z rozbawieniem.
- Wiedziałam że całe to przygotowanie - wskazała stół – nie jest bez powodu. Matt uśmiechnął się tylko i znów ja pocałował uniemożliwiając jej tym samym zbesztanie go za drobne kłamstwo którego się dopuścił. |
|
Powrót do góry |
|
|
P@Tk@ Idol
Dołączył: 26 Gru 2007 Posty: 1744 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:07:53 12-10-10 Temat postu: |
|
|
odcinek świetny
wszyscy szczęśliwi
Selena i Raul pogodzili się
Matt i Nadia uroczo
czekam na new |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:56:40 12-10-10 Temat postu: |
|
|
Jak zobaczyłam w tytule "+18" to pomyślałam "kto tym razem?" ale jeszcze nim zaczęłam czytać wpadłam na to, że przecież Raul i Selena muszą się jakoś pogodzić - no i pogodzili się
No i Matt i Nadia - chłopak naprawdę bardzo się stara i zależy mu na dziewczynie Urocza scenka między tą dwójką - i jeszcze te buciki... ah, rozmarzyłam się |
|
Powrót do góry |
|
|
wiewióra Motywator
Dołączył: 23 Kwi 2010 Posty: 290 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:10:52 13-10-10 Temat postu: Kenaya |
|
|
36
mieszkanie seleny i raula odwiedzili Matt i Nadia, dobrze że się zjawili bo nie wiadomo co mogłoby być z Seleną, dzięki nim kobietka doszła do siebie i opowiedziała całe zdarzenie, Matt nie był zadowolony i doszedł do ciekawych stwierdzeń:
- Dlaczego wy kobiety jesteście takie skomplikowane? – zapytał ale zdawał sobie sprawę że nie otrzyma odpowiedzi. – dlaczego mu nie powiedziałaś? – zapytał łagodnie i spojrzał na nią ze smutkiem.
- Miał i tak wiele problemów na głowie. Chciałam się upewnić u lekarza zanim powiem mu że faktycznie będę miała dziecko. Jeżeli ma się już martwić to niech ma czym. – wyjaśniła Selena. Matt podszedł do okna i zamilkł.
- My nie jesteśmy tak skomplikowani jak wy. Jeżeli jest jakiś problem wolimy aby walić prosto z mostu niż wszystko gmatwać, trzymać w tajemnicy i kombinować. Dlatego Raul się wściekł i wcale mu się nie dziwię – powiedział i spojrzał na bratową z dezaprobatą."
Selena była u lekarza który zapisał jej witaminy i kazał o siebie dbać.
37
Selena jest chora, ma anemię ale nie jest w ciąy. Na wieś o tym z jednej strony cała trójka się cieszyła ale z drugiej Nadia wiedziała, że jej przyjaciółka nie zacznie o siebie dbać i brać regularnie lekarstw!
Rafael zadzwonił do Seleny i powiedział jej, że Coky zniknęła, na co cała trójka się zdenerwowała i za razem przestraszyła , Raula powiadomił Matt bo Selena zapomniała
oczywiście Coky zniknęła bo babcia dała jej wycisk, nawrzeszczała na małą, jak mogła!!! ona nie potrafi okazać ani odrobinki uczucia, miłości?! kiedy Selena próbowała wyciągnąć coś z teściowej i to bardzo spokojnie z nią rozmawijąc w pokoju zjawił się bardzo wkurzony Raul, mało powiedziane wściekły!!! Raul nie pomagał Selenie jeszcze tego brakowało aby się i oni teraz kłócili!
do akcji wkroczył Matt i wyprowadził brata z pokoju, wylał mu kubeł zimnej wody na głowę , Matt jaki mądry się zrobił i jaka zmiana w nim zaszła, zapomniał co sam wyprawiał ale najważniejsze, że ma to za sobą i chce pomóc bratu. Po brośbie brata Matt mówi Raulowi, że Selena nie jest w ciązy, Raul dobrze wiedział, że Matt wie coś o ciąży i dobrze że się o nią go zapytał!
Matt chciał im pomóc, oni też bardzo mu pomogli zwłaszcza Selena w związku z Nadia
Ostatnio zmieniony przez wiewióra dnia 0:26:14 13-10-10, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|