Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Rubi...La descarada2
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:10:12 06-03-07    Temat postu:

Odcinek 131

-I co z nią?-spytała Fer.
-Narazie nic nie wiadomo-rzekł chirurg.-Wszystko się okaże,gdy zdejmie bandaże
-Rozumiem-rzekła Fer.-Mogę ją zobaczyć?
-Oczywiście
Obolała Rubi leżała na łóżku.Jej ciało całe było pokryte bandażami.
-Jak się czujesz?-spytała Fernanda i pocałowała Rubi w zabandażowany policzek.
-Wszystko mnie boli-powiedziała markotnie Rubi.-Jednak zrobię wszystko by...
Przerwała bo wszedł lekarz.
-Może pani już wracać do domu-uśmiechną się.-Za dwa tygodnie proszę zdjąć bandaże i się u mnie zjawić-rzekł i wyszedł.
Fernanda pomogła Rubi się ubrać.Jedyne czym Rubi mogła się teraz cieszyć to piękną,zdrową nogą.Mogła stanąć o własnych siłach,jednak obolała potrzebowała pomocy siostrzenicy.Fernanda pomogła iść Rubi i obje wsiadły do taksowki.
Rubi milczała przez całą drogę.Odezwała się dopiero wtedy,gdy weszły do pokoju wynajmowanego przez nią.
-Musisz...musisz dzisiaj iść do Alejandra-rzekła powoli.-Musisz dać mu dowód miłości...
Fernanda spojrzała na Rubi błagalnym wzrokiem.Jednak nie odezwała się.
-Jakbyś czegoś potrzebowała to zadzwoń-po tych słowach wyszła.
Fernanda poszła na zajęcia.Podczas jednego z wykładów,zadzwonił telefon.
-Przepraszam-rzekła i wyszła.
-Stęskniłem się za tobą kochanie-usłyszała gruby,męski głos.
Ten głos z pewnością należał do Alejandra.
-Ja za tobą też-odpowiedziała.
-Spotkajmy się dziś wieczorem-zaproponował.
Fernanda milczała.Nie miała ochoty spotykać się z tym człowiekiem.
-Mam coś dla ciebie-powiedział.
Na te słowa Fer uśmiechneła się szeroko.
-Nie interesują mnie błyskotki-sykła.-Jednak w moim grafiku znajdzie się czas również dla ciebie-dodała nieco łagodniejszym tonem.
-Przepraszam-Alejandro odczuł skruchę.-To tylko drobny upominek,żebyś wiedziała,że cały czas o tobie myślałem-rzekł.
-Ja o tobie też-odpowiedziała Fernanda.-Kocham cię skarbie-powiedziała i rozłączyła się.
Po zajęciach Tania zasypała ją pytaniami.
-Kto dzwonił do ciebie?-spytała.-Carlos,czyż nie?
Fernanda była zła,że musi spotkać się z Alejandrem.Po tych słowach zirytowała się jeszcze bardziej.
-Czy ty zawsze musisz wtrącać nos w nie swoje sprawy?!
-Jakbyś zapominała jestem twoją przyjaciółką!
-Do prawdy?-spytała ironicznie Fernanda.-Stać mnie na kogoś lepszego niż ty-zadrwiła i ruszyła pewnym krokiem.
Po policzku Tani pociekła łza.
-Zawsze wiedziałam,że jest dumna-mówiła drżącym głosem.-Jednak nie spodziewałabym się,że usłyszę od niej coś takiego-kolejna łza spłyneła jej po policzku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:22:29 07-03-07    Temat postu:

Odcinek 132

-Nie przejmuj się nią-rzekła Camila,koleżanka z uczelni.-Zawsze taka była,dumna i interesowna-westchneła Camila i objeła koleżankę ramieniem.
-Nawet nie wiesz jak mnie to boli-Tania otarła łzy.-Nigdy nie pomyślałabym,że usłysze coś takiego od własnej przyjaciółki
-Ona nie zasługuje na twoje łzy-powiedziała spokojnie Camila.
Camila objeła Tanie ramieniem i poszły przed siebie.
Fernanda udała się do szpitala,do Alejandra.Natkneła się na Maribel.
-Ty znowu tutaj?-spytała Maribel.-Wynoś się z tąd szmato!
Fernanda pociągneła Maribel za włosy.
-Mówiłam,że się przeliczysz kretynko-szepneła jej do ucha i zaciągneła do piwnicy.
-Ciemno co?-spytała Fer.-Ale to dobrze bo będziemy mogły sobie pogadać w cztery oczy-drwiła.
-Nie będe z tobą rozmawiać podła szmato-Maribel próbowała wstać,lecz Fernanda z całej siły uderzyła ją w twarz.
-Słuchaj ździro-sykła.-Nigdy więcej mnie nie obrażaj-uderzyła ją po raz drugi.
Maribel złapała sie za obolały i spuchnięty policzek.
-Jesteś chora-powiedziała ze łzami w oczach.-Jeżeli kochasz mojego męża zostaw go spokoju,bo znów zniszczysz mu życie
-Nie będziesz mi mówić co mam robić-zamachneła się nad jej policzkiem.
Maribel uchyliła głowę.
-Dobrze-rzekła drżącym głosem.
-I pamiętaj kto tu rządzi-wyszeptała Fernanda i pogładziła Maribel po policzku.
Udała się do gabinetu Alejandra.
-Witaj kochanie-pocałowała go namiętnie.
-Co z naszym spotkaniem?-spytał Alejandro.
-Niech pomyśle-Fernanda uśmiechneła się i oddała mu pocałunek.
Całowali się przez dłuższą chwilę.
-Ktoś może nas zobaczyć-powiedział Alejandro w chwili oddechu i delikatnie odsuną Fer od siebie.-Przyjdź dzisiaj do hotelu-dał jej buziaka i odprowadził do drzwi.
Marco i Cristina siedzieli wtuleni w siebie,w swoim dużym domu.
-Może zaprosimy dzisiaj na obiad Alejandra i Maribel?-spytał Marco uśmiechając się do żony.
-To świetny pomysł-powiedziała Cristina i odwzajemniła uśmiech.-W końcu dawno się nie widzieliśmy-dodała.
-No,mineło sporo czasu-odparł Marco i dał żonie buziaka.
Sięgną po swoją komórkę i wykręcił numer do przyjaciela.
-Witaj przyjacielu-powiedział Marco.-Nie dawno wróciliśmy do kraju i pomyśleliśmy,że może ty i Maribel wpadniecie do nas dzisiaj na obiad?
-Miło cię słyszeć Marco-rzekł Alejandro.-Przykro mi,ale dzisiaj nie mogę
-Dlaczego?
-Jestem umówiony ze starą znajomą-rzekł Alejandro.
Maribel szła do gabinetu męża,złapała za klamkę.Jednak nie weszła słysząc te słowa.
-Nie...to nie może być Rubi!-wyszeptała.
Maribel ogarneła złość i rozczarowanie.W jej oczach pojawiły się łzy,nerwowo nacisneła na klamkę...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:12:11 11-03-07    Temat postu:

martusia156_gda_ napisał:
WIESZ CO BARDZO SIE NA TOBIE ZAWIODLAM TAK FAJNIE PROWADZILAS TEGO BLOGA REGULARNIE DODAWALAS ODCINKI A TERA ROZUMIEM ZE MOGL CXIEW SIE POPSUC KOMPTER ALBO COS W TYM STYLU NO ALE TO TO JUZ EST PRZESADA JESLI NIE CHCESZ PROWADZIC TYCH DALSZYCH LOSOW RUBI TO ICH POPROSTU NIE PROWDZ DO CHOLERY JASNEJ!!!!


Martusia jak nie masz się na kim wyżywać,to wyżywaj się na młodszym bracie!! A ty mi tu nie będziesz rozkazywać!! Dla twojej wiadomości nie miałam dostępu do kompa przez 2 dni!!


Odcinek 133

Maribel ze złością weszła do gabinetu i trzasnęła drzwiami.Po jej policzkach cieły łzy,była roztrzęsiona.
-A jednak-mówiła drżąc.-Spotykasz się z tą szmatą!!-krzyczała nie przejmując się tym,czy ktoś ją usłuszy
-Kochanie uspokuj się-rzekł spokojnie Alejandro i podszedł do żony.
-Nie dotykaj mnie!-wrzasnęła i odsunęła się.-Jak długo mnie z nią zdradzasz?
-Marbel,popatrz mi w oczy!-powiedział donośnie i mocno złapał ją za ramiona.-Nie spotykam się z Rubi,mam spotkanie ze starą znajomą ze studiów-patrzym jej prosto w oczy.-Gdybym miał cię teraz z nią zdradzać,
to nie żenił bym się z tobą
Te słowa do niej dotarły.Tak,to nie miałoby sęsu.Jednak wciąż nerwowo patrzyła w oczy męża.
-Kocham cię,rozumiesz?-spytał i przytulił ją mocno do siebie.
Wtuliła się w niego mocno,gdy nieco się uspokoiła rzekła:
-Przepraszam kochanie-powiedziała lekko jeszcze drżąc.-Tak bardzo cię kocham,że boje się cię stracić-dodała.
-Niepotrzebnie-powiedział i otarł jej łzy.-Kocham cię i to się nie zmieni-pocałował ją namiętnie.
Carlos rozmyślał w swoim mieszkaniu o Fernandzie.Miał nadzieję,że kobieta zechce się z nim związać.Po raz pierwszy czuł coś takiego.Chciał z tą niezwykłą kobietą spędzić resztę życia.
Cristina przygotowywała obiad,do tej pory nie dostała telefonu od Maribel.
-No cóż-rzekła do męża.-Chyba zjemy sami...
W tym momencie zadzwonił telefon.
-Cześć Cristina-kobieta usłyszała głos Maribel.-Z chęcią wpdanę do was na obiad
Cristina uśmiechnęła się.
-To świetnie,będziemy czekać-rzekła u rozłączyła się.
-A jednak,Maribel z nami zje-powiedziała co Marca.
Mineło pare godzin.W domu Cristiny pojawiła się Maribel.
-Witaj-rzekła Cristina i uściskała przyjaciółkę.
Razem usiadły do stołu,gdzie siedział już Marco.
-Witaj Maribel-powiedział,a ona uśmiechnęła się.
-Jak tam podróż?-spytała.
-Dobrze-rzekł Marco.
-Wyjazd był udany-dodała Cristina.
Rozmawiali tak długo.Tymczasem Fernanda udała się do pokoju hotelowego Alejandra.
-Cześć skarbie-powiedziała na przywitanie i pocałowała go namiętnie.
Czekała na nich kolacja przy świecach.
-Sam przygotowałem-rzekł Alejandro.
-To już wiem po kim masz talent kulinarny Carlosie-pomyślała Fer.-Bo ta kuternoga z pewnością gotować nie umie...
Fernanda uśmiechnęła się.
Nastał wieczór.Maribel miała dziwnie przeczucie,że mąż ją zdradza.
-To ja już będę leciała-powiedziała i wstała od stołu.
Pożegnała się z przyjaciółmi i pojechała do pokoju hotelowego męża.
Tymczasem Alejandro i Fernanda całowali się namiętnie.Alejandro wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko.
-To dla ciebie-rzekł.
Fernanda wyciągnęła z pudełeczka śliczny,złoty pierścionek.Z pewnością był bardzo kosztowny.Nałożyła go na palec.
-Dziękuję-rzekła i pocałowała Alejandra.
On powoli zaczął ściągać z niej ubrania,tym razem nie protestowała.
Myślała,że znajomość z tym człowiekiem jej się opłaci.Kochali się długo i namiętnie.Ktoś zbliżał się do drzwi.Klamka się poruszyła.
-Co to ma znaczyć?!-wykrzyknęła jakaś kobieta rozpaczliwym głosem.
Fernanda i Alejandro zbudzili się i popatrzyli przed siebie.


PS.Nie zawsze mam czas żeby napisać odcinki.Przeważnie pisze je regularnie,ale zawsze może się coś wydarzyć.Np.ostatnio komp mi się zrypał.To,że nie napiszę odcinka nie oznacza końca opowiadania.Nie mam zamiaru przestać pisać,a gdyby tak było napewno bym was poinformowała
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:26:56 12-03-07    Temat postu: Re: HAHAHA

martusia156_gda_ napisał:
BARDZO CIE PROSZE NIE ROZSMIESZAJ MNIE ZE PISZESZ REGULARNIE ROZUMIEM KOMP CI SIE POPSUL NAUKA ALE SKORO ZOBOWIAZALAS SIE GO PISAC TO GFO PISZ A NIE...... CHWILAMI MNIE ZALAMUJESZ DZIEWCZYNO


Ty jesteś jakaś...Jak ci się coś nie podoba to nie wchodź w ten temat,przynajmniej nie będziesz zaśmiecać tymi dennymi komentarzami.


Odcinek 134.

Fernanda uśmiechnęła się szyderczo,czekała na reakcję kochanka.
-Kochanie ja...
-Kochanie?!-krzyknęła Fer.
-Nie mów tak do mnie-mówiła Maribel przez łzy.-Jeżeli wolisz tę szmatę ode mnie to proszę bardzo...spotkamy się w sądzie-rzekła.
Fernanda nie należała do osób,które pozwalają się obrażać.
-Nie pozwolę,żebyś mnie obrażała ździ*o-złapała ją za włosy i uderzyła w twarz.
Maribel ai drgnęła.
-Nie zniżę się do twojego poziomu-powiedziała spokojnie i wyszła trzaskając drzwiami.
Alejandro ukrył twarz w dłoniach.
-Hej-Fernanda pogładziła Alejandra po ramieniu.-Mówiłeś,że tylko mnie kochasz
-Jak nikogo na świecie-powiedział mężczyzna i przytulił ją.-Ja poprostu nie chcę jej skrzywdzić,jej i syna
-Syna-powtórzyła w myślach Fernanda i łza stanęła jej w oku.
-Wiele dla mnie znaczy...od wielu lat jesteśmy małżeństwem-kontynuował.
-Czyli nie chesz się z nią rozwieść?-spytała z przerażeniem.-Nie będę twoją kochanką-oburzyła się i odwróciła do niego plecami.
-Nie o to chodzi-zaczą całować ją po szyji.-Boję się,żeby to nie wpłynęło na moje relacje z synem
-Napewno nie-powiedziała stanowczo Fernanda.-To dobry człowiek...
-Dobry człowiek?-spytał z niedowierzeniem Alejandro.-Znasz mojego syna?
-Tak mi się tylko powiedziało-powiedziała szybko.-W końcy nie może być inny mając takiego ojca-dodała szybko i mocno się w niego wtuliła.
Maribel wsiadła do taksówki i wystukała numer na klawiaturze.
-Lore-mówiła przez łzy.-Mogę się u ciebie zatrzymać na parę dni?
-Oczywiście,kochanie co się stało?-spytała z troską Lorena.
-To nie jest rozmowa na telefon-powiedziała krótko Maribel.-Porozmawiamy w domu...dziękuję ci bardzo-powiedziała i rozłączyła się.
-Proszę na ulicę Mexico City-zwróciła się do taksówkarza.
Carlos i Eduardo siedzieli w jego miszkaniu popijając teqilę rozmawiali.
-Mówię ci Edu-zwrócił się do przyjaciela.-Fernanda jest niesamowita,chyba się w niej zakochałem...
-Nie chyba,tylko napewno-zaśmiał się Edu.-Oczy ci się świecą kiedy o niej mówisz-poklepał przyjaciela po ramieniu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:36:08 13-03-07    Temat postu:

Odcinek 135

Maribel wciąż płakała,taksówkarz przyglądał jej się dziwnie.
-Co się tak pan patrzy?!-spytała w złości.
Taksówkarz nie odezwał się słowem,tylko zatrzymał na wskazanej ulicy.
Maribel zaczęła nerwowo grzebać w torebce.
-Reszty nie trzeba-rzekła pośpiesznie i niemal rzuciła taksówkarzowi pieniądze.
-Dziwna konieta-rzekł pod nosem i odjechał.
Carlos uśmiechał się tajemniczo.
-A może masz rację?-spytał sam siebie.-Tak,zakochałem się w tej kobiecie
Na twarzy Eduarda pojawił się szeroki uśmiech.
-No proszę-powiedział.-Mam nadzieję,że nieprędko się zakocham...nie chce się zachowywać tak żałośnie jak ty-ironizował.
Carlos uderzył przyjaciela w ramię.
-Auuu-Edu zawył z bólu.-A to za co?-spytał robiąc minę niewiniądka.
-Ty już dobrze wiesz za co-odpowiedział mu Carlos i przywalił po raz drugi.
Fernanda wstała z łóżka i zaczęła się ubierać.
-Co robisz kochanie?-spytał Alejandro patrząc na nagą kobietę z uśmiechem.
-Ubieram się-odpowiedziała śmiejąc się.
-Zostań jeszcze-nalegał mężczyzna.
-Przykro mi,śpieszę się-odrzekła kobieta i skierowała się ku drzwi.
-Ej,zapomniałaś o czymś-zawołał za nią Alejandro.
Fernanda zawróciła i namiętnie pocałowała Alejandra.
-Do zobaczenia kochanie-posłała mu całusa i wyszła.
Maribel weszła do mieszkania przyjaciółki.
-Maribel-rzekła Lorena i przytuliła przyjaciółkę.-Co się stało?-spytała głaskając ją po włosach.
-Allee,onnn...onaa jaa,łóżkkkoo-mówiła jąkając się.
Kobieta próbowała coś powiedzieć,ale nie potrafiła wydusić z siebie słowa.
-Nic nie rozumiem-rzekła Lore.-Zrobie ci herbatę na uspokojenie-dodała i szybkim krokiem podążyła do kuchni.
Zrobiła przyjaciółce herbaty i usiadła przy niej.
-Teraz spokojnie wszystko mi opowiedz-powiedziała troskliwie i pogładziła przyjaciółkę po ramieniu.
-Natknęłam się pare razy na tę szmatę,Alejandro wszystkiego się wypierał...
-O kim ty mówisz?
-Rubi,tak właśnie o niej mówię-łzy stanęły jej w oczach.-Wróciła by zniszczyć mi życie,wczoraj zastałam ich razem w łóżku-głos jej się załamał.
-Alejandro zdradził cię z Rubi?!-niemal wykrzyczała Lorena,nie wierzyła własnym uszom.


Ostatnio zmieniony przez Iwi. dnia 22:39:35 13-03-07, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:39:17 14-03-07    Temat postu:

Odcinek 136

Maribel milczała.Spuściła głowę w dół,a po policzkach ciekły jej łzy.
-Ej-powiedziała cicho Lorena i złapała przyjaciółkę za bodbródek.
Jej twarz była spuchnięta od płaczu.W końcu wydobyła z siebie słowo.
-Tak-powiedziała.
Na twarzy Loreny można było zobaczyć zdziwienie,a jenocześnie przerażenie.
-Nie wiem co ci powiedzieć-rzekła.-Naprawdę nie wiem...
-To nic nie mów-powiedziała Maribel.-Nie chcę o tym teraz rozmawiać...
-Dobrze-odrzekła Lore i pogłaskała przyjaciółkę po twarzy.
Carlos i Eduardo milczeli.
-Wiem!-wykrzyknął Carlos.-Zaproszę ją na weekend...
-Chcesz ją zaliczyć?-spytał Eduardo,a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-Zamknij się kretynie-Carlos zbeształ przyjaciela.-Wiesz,że nie chcę jej wykorzystać...kocham ją-powiedział.
-Dobrze już nic nie mówię-rzekł Edu i wykonał dziwny gest rękami.
Fernanda szła na uczelnię,kiedy zadzwonił jej telefon.
-Cześć,czy dałabyś się zaprosić gdzieś na weekend?-spytał znajomy głos.
Fernanda uśmiechnęła się szyderczo,tak bardzo czekała na ten telefon.
-Może-powiedziała,chcąc by się trochę potrudził.
-Proszę...zobaczysz,nie będziesz żałować-zachęcał.
-No dobrze-rzekła.-Zadzonię później i wszystko omówimy...
-Spotkajmy się,dziś o 20.00 w restauracji "La mujer"
-Dobrze,do zobaczenia-rzekła kobieta.
-Do zobaczenia piękna-Carlos rozłączył się.
Cristina i Marco rozmawiali.
-Nie sądzisz,że Maribel dziwnie się zachowywała?-spytała Cristina.
-Wydaje ci się,kiażdy czasem ma gorsze dni-rzekł Marco i pocałował żonę w czoło.
-Może masz rację...-stwierdziła bez przekonania Cristina.
Dolores i Onesimo siedzieli w kuchni.
-Co oni tam tak szepczą?-spytała kobieta.
-Daj spokój-rzekł Onesimo.-To nie twoja sprawa...
Dolores nie odezwała się tylko spojrzała na męża z politowaniem.
Fernanda po zajęciach natknęła się na Tanię.
-Przepraszam za to co powiedziałam-rzekła.
Tania nie odezwała się.
-Hej-złapała ją za ramię i odwróciła ku sobie.-Przepraszam,byłam zdenerwowana
-Ale nie musiałaś wyrzywać się na mnie!-krzyknęła Tania.
-Mówiłam już,że przepraszam-powiedziała Fernanda i uśmiechnęła się.
Tania przestała już wierzyć przyjaciółce.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:08:06 15-03-07    Temat postu:

Odcinek 137

-Wybacz mi-prosiła Fer.
-No dobrze już-odrzekła Tania z lekkim uśmiechem.
W głebi duszy zastanawiała się,czy dobrze zrobiła.Fernanda zawsze była dumna z siebie i swojej urody.Mimo wszystko była jej przyjaciółką i do tej pory nie powiedziała jej nic przykrego.
Nagle oczom dziewczyn ukazała się Camila.
-Znowu rozmawiasz z tą prostaczką?-spytała zwracając się do Tani.-Uważaj,bo znowu cię skrzywdzi.
Fernanda spojrzała na kobietę wyzywająco.
-Uważaj co mówisz!-krzyknęła,chcąc uderzyć ją w twarz.
-To ty uważaj-rzekła spokojnie Camila łapiąc Fernandę za nadgarstek.
Trzymała ją w tym uścisku dłuższą chwilę.
-Dziewczyny uspokujcie się!-powiedziała głośno.-Camilo,Fernanda przeprosiła mnie za swoje zachowanie-dodała patrząc na koleżankę z pretensjami.
Camila pozostała niewzruszona,była ona jedyną osobą która nie bała się Fernandy.
-Puść mnie kretynko,to boli!-krzyknęła Fer próbując wyrwać się z uścisku.
Camila puściła nadgarstek Fernandy,dziewczyna nerwowo gładziła się po obolałej ręce.
-Jesteś żałosna-rzekła Camila śmiejąc się Fernadzie w twarz.
-Uważaj na słowa!-Fernanda mocno pociągnęła Camilę za włosy.
-Auć!-zawyła z bólu dziewczyna.
Kobiety zaczęły się szamotać.Bezradna Tania zawołała inne koleżanki z uczelni.Dziewczyny rodzieliły szamoczące się kobiety. - Jeszcze mnie popamiętasz!-zagroziła Fernanda,która wyszła cało z bójki.
Camila była cała w siniakach,podeszła do niej Tania.
-Mój boże!-krzyknęła.
-Jeszcze się nad nią litujesz?!-spytała niedowierzając Fer.-Z resztą rób jak chcesz-rzekła i odeszła.
Nastał wieczór.Fernanda szykowała się na spotkanie z ukochanym.
-Oniemiejesz na mój widok-mówiła zagryzając wargę.
Wyglądała jak zwykle olśniewająco.
-Cristian!-zawołała.
-Słucham-rzekł szofer nieco skrępowany wglądem Fernandy.
-Co się tak gapisz idioto?-spytała.-Szybko,bo się śpieszę...
Pół godziny później Fernanda siedziała z Carlosem w restauracji.
-Pięknie wyglądasz-powiedział Carlos podniecony urodą kobiety.
-Dziękuję-odrzekła uśmiechając się zalotnie.
-Musimy omówić szczegóły naszego wyjazdu,jednak przed tym chciałbym powiedzieć ci coś ważniejszego-zaczął mężczyzna.
-Słucham...
-Kocham cię,jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i chcę spędzić z tobą resztę życia-rzekł odważnie.-Masz coś przeciwko temu?-spytał.
Kobieta była zaskoczona,a jednocześnie szczęśliwa.
-Nie-odrzekła i pocałowała namiętnie ukochanego mężczyznę.

Claudia de la Fuente/Natasha Clauss:

Szczera,otwarta i odważna.Jest rywalką Fernandy,równie jak ona nie pozwala się obrażać.Potrafi walczyć o swoje.

Eduardo Gutierrez/Erick Elias:


Przyjaciel Carlosa.Lubi piękne kobiety,potrafi zadawać się z kilkoma na raz.Nigdy nie miał dziewczyny i nie był zakochany.Nie wierzy w prawdziwą miłość,jednak zmieni zdanie gdy pozna Tanię.


Ostatnio zmieniony przez Iwi. dnia 16:48:38 25-03-07, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:02:05 16-03-07    Temat postu:

Dziękuję za komentarze,jestem pod wrażeniem

Odcinek 138

Fernanda i Carlos spędzili piękny wieczór.
-Odwiozę cię do domu-zaproponował mężczyzna.
-Dobrze-odrzekła kobieta z uśmiechem.
Fernanda długo nie mogła zasnąć,myślała o Carlosie i jego ojcu-Alejandrze,którym się brzydziła.
-Mimo wszystko-mówiła do siebie.-Podoba mi się sposób w jaki mnie traktujesz Alejandro,a ten pierścionek naprawdę piękny-dodała trzymając w ręku złoty przedmiot.
Rozmyślała jeszcze długo,doszła do wniosku,że związek z Alejandrem nie byłby takim złym pomysłem.
-Problem w tym-westchnęła.-Że to ciebie kocham Carlosie...
Nastała piękna sobota.Był to wyjątkowy dzień dla Fernandy.Zaczęła pakować swoją walizkę,do pokoju weszła Cristina.
-Fernanda-rzekła spoglądając na bagaże.-Wybierasz się gdzieś?
-Tak mamo-odpowiedziała Fer.-Na weekend z...z Tanią-powiedziała pośpiesznie z szerokim uśmiechem.
-Rozumiem-odpowiedziała kobieta.-Potrzeba ci czegoś?-spytała serdecznie.
-Jedyne czego mi potrzeba,to trochę pieniędzy-rzekła Fernanda z błyskiem w oku.
Cristina przeraziła się.
-Dobrze-rzekła i wyszła z pokoju.
Mariber z Lore rozmawiały w salonie.
-Co teraz zrobisz?-Lorena zwróciła się do przyjaciółki.
-Jak to co? To chyba jasne-rzekła Maribel patrząc przyjaciółce w oczy.-Chcę rozwodu!
Lorena nie była zadowolona decyzją przyjaciółki.
-Zastanów się-powiedziała.-Może można to jeszcze jakoś naprawić?
-Nie,nie można i nie chcę-powiedziała smutnie Maribel.-On nigdy nie przestał jej kochać...
Lore spojrzała na przyjaciółkę z wyrozumieniem.
-Idę się położyć,źle się czuję-rzekła Maribel i weszła na górę.
-Cześć kochanie-Paco podszedł do żony i pocałował ją.
-Cześć-odrzekła wytrącona z równowagi kobieta.
-Słuchaj...-zaczął mężczyzna.-Co się wogól pomiędzy nimi dzieje?-spytał i spojrzał na znigającą w drzwiach Maribel.
-Alejandro...Alejandro zdradził ją z Rubi-rzekła szybko kobieta.
-Co?!
Fernanda i Carlos znajdowali się już w Las Vegas,opłacali hotel.
-Jeden apartament?-spytała recepcjonistka.
-Dwa-poprawiła Fernanda.
Pare godzin później:
-Fernanda...-Carlos zapukał do pokoju Fernandy.
Kobieta owtorzyła mu drzwi.
-Słucham-powiedziała wciągając na siebie szlafrok.
Carlos patrzył na nią wielkimi oczyma,miała krótką nocą koszulkę.
-Przygotowałem...przygotowałem dla nas kolację-powiedział wytrącony z równowagi.-Zechciałabys przyjść?-spytał z nadzieją.
-Zaraz przyjdę-powiedziała Fernanda i zamknęła za sobą drzwi.
Poprawiła makijarz i lekko przeczesała włosy.Wyszła z pokoju.
-Siadaj-rzekł Carlos odsuwając kobiecie krzesło.-Mam nadzieję,że będzie smakować-dodał z uśmiechem.
Jedli w milczeniu,Carlos nie mógł oderwać wzroku od Fernandy.
-Co tak patrzysz?-spytała.
-Jesteś piękna-powiedział i złapał ją za rękę.
Patrzyli sobie głęboko w oczy.
-Piękna-powtórzył Carlos i pocałował ją.
Całowali się namiętnie,po chwili zsuną z niej szlafrok,następnie ramiączka jej koszuli.Tym razem kobieta nie protestowała,zaniósł ją na łóżko.Oddała mu się z miłości,kochali się długo i namiętnie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:25:41 18-03-07    Temat postu:

Odcinek 139

Fernanda i Carlos leżeli wtuleni w siebie.Fernanda jeszcze smacznie spała,a Carlos przyglądał się jej.
-Jesteś taka piękna-szeptał,bawiąc się jej włosami.
Nie mógł się oprzeć,zaczął delikatnie całować ją po szyji.Kobieta zbudziła się.
-Dzieńdobry kochanie-powiedziała przeciągając się leniwie.
-Przepraszam,ale nie mogłem się oprzeć-rzekł Carlos.
-Za co?-spytała Fernanda z uśmiechem.
-Za to,że cię zbudziłem...
-Daj spokój,codziennie chciałabym być tak budzona-spojrzała na niego figlarnie.
-Kocham cię,kocham cię,kocham cię...-powtarzał mężczyzna i pocałował Fer.
-Ja ciebie też-powiedziała słodko i niewinnie.
-Zaraz wracam-Carlos wstał z łóżka i wyszedł z pokoju.
Fernanda uśmiechnęła się i wtuliła w poduszkę.
Cristina nerwowo krzątała się po pokoju,wciąż nie mogła zapomnieć o Maribel.
Wydawała jej się taka smutna...sięgnęła po słuchawkę i zatelefonowała.
-Dzieńdobry,mogę prosić z panią Cardenaz?
-Nie ma jej-odrzekła jakaś kobieta.
-Rozumiem-powiedziała Cristina.-Proszę jej powiedzieć,że dzwoniłam-dodała.
-Myślę,że pani nieprędko wróci
-Jak to?-Cristina była zdziwiona.
-Wyprowadziła się-odrzekła kobieta.
Cristina zadzwoniła do Maribel,lecz ta miała wyłączoną komórkę
-Zadzwonię to Lore...-powiedziała sama do siebie.
Paco był zszokowany słowami swej żony.
-To niemożliwe-rzekł.-Nie on...z kim? Z Rubi? Ale jak?
-Normalnie,ona wróciła...
-Mój boże
Carlos wszedł do pokoju.
-Co to?-spytała Fer.
-Śniadanie...dla ciebie kotku-rzekł Carlos i uśmiechnął się.
-Jesteś taki kochany-Fernanda rzuciła mu się w ramiona.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:53:19 19-03-07    Temat postu:

Odcinek 140

Fernanda i Carlos zjedli śniadanie,po czym Carlos wstał.
-Ubieraj się-rzekł z uśmiechem do Fernandy i rzucił jej ubrania.
-Po co?-spytała psotnie.
-Po to,że gołą cię nigdzie nie puszcze-zaśmiał się.-Zabieram cię na mały spacer
-No dobrze-rzekła Fer i poszła do łazienki.
Lorena odebrała teleon.
-Słucham-powiedziała.
-Witaj,mówi Cristina-zaczęła kobieta.-Nie wiesz co się dzieje z Maribel? Martwię się o nią
-Słuchaj,to nie jest rozmowa na telefon-zakomunikowała.-Przyjedź,to spokojnie porozmawiamy...
-Dobrze,do zobaczenia-rzekła.
-Do zobaczenia-Lore rozłączyła się.
Spojrzała na schodzącą z góry Maribel,wyglądała o niebo lepiej.
-Kochanie,będziemy miały gościa-uśmiechnęła się.
Maribel odpowiedziała jej uśmiechem.
-Kogo?-spytała.
-Cristinę-odpowiedziała Lore.
-To świetnie,dawno jej nie widziałam...
Nastał wieczór.Carlos i Fernanda spacerowali nad jeziorem.
-Pięknie tu-rzekła Fernanda i wtuliła się w ukochanego mężczyznę.
On tylko uśmiechną się do niej.Było jeszcze widać zachodzące słońce.Usiedli na brzegu i podziwiali to piękne zjawisko.Po chwili ich usta złączyły się w długim i namiętnym pocałunku.Zaczęli posuwać sie dalej i dalej...kochali się po raz drugi z jeszcze większą miłością i namiętnością.
Nazajutrz obudzili się nadzy,na brzegu jeziora.Patrzyli na siebie czule.
-Dzieńdobry kochanie-Carlos pogładził Fernandę po włosach.
-Dzieńdobry-odrzekła i pocałowała go.
-Kocham cię,wiesz?-spytał.
-Wiem-rzekła z uśmiechem-Udowodniłeś mi to wczoraj-dodała szyderczo.
Po chwili ubrali się i ruszyli w kierunku hotelu.Szli w objęciach trzymając się za ręce.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:43:31 20-03-07    Temat postu:

Odcinek 141

Cristina weszła do domu Loreny.
-Witaj Lore-powiedziała i ucałowały się w oba policzki.
-Dobrze cię widzieć-powiedziała z uśmiechem.-Nie jest dobrze...-dodała po chwili.
Cristina bardzo zmartwiła się tymi słowami.Różne,dziwne rzeczy przychodziły jej do głowy.
-Jak to?-spytała zmartwiona.-Co się stało?
-Jak zechce to sama ci powie-dodała cicho i dyskretnie wskazała na idącą w ich stronę Maribel.
-Cristina jak się stęskniłam!-wykrzyczała Maribel i razem z Cristiną wyściskały się za wszystkie czasy.
-Ja też-powiedziała Cristina.
W pracy Alejandro był bardzo rozkojarzony,do gabinetu wszedł Marco.Alejandro siedział w jakiś papierach i widać było,że wogóle nie może się na nich skupić.
-Dzieńdoby Alejandro-przywitał się Marco.
Alejandro nie odpowiedział,trzymał głowę w papierach,choć widać było,że nie myślał nad tym co robi.
-Co się z tobą ostatnio dzieje?-spytał.-A może Cristina miała rację mówiąc,że Maribel nie czuje się zbyt dobrze...pokłóciliście się?
-No co ty,my się nigdy nie kłócimy-skłamał Alejandro.
-Więc o co chodzi?
-Poprostu mam ostatnio dużo pracy-rzekł znużony Alejandro.
Fernanda i Carlos znajdowali się w pokoju hotelowym.Carlos brał prysznic.
-Kochanie przynieś mi ręcznik!-krzyczał Carlos.
-Już ci niosę kochanie!
Fernanda sięgnęła po ręcznik,który leżał koło niej i zaniosła go Carlosowi.
Mężczyzna stał przed nią całkiem nagi.
-Niezłe ciacho z ciebie-powiedziała i uśmiechnęła się szyderczo,bardzo spodobał jej się ten widok.
Podała mu ręcznik,a on przyciągną ją do siebie i namiętnie pocałował.
-Może pójdziemy gdzieś na obiad?-spytał Carlos.
-Nie mam nic przeciwko temu-rzekła z uśmiechem Fer i wyszła z łazienki.
Cristina,Lorena i Maribel siedziały w salonie popijając kawę.
-Co się z tobą dzieje Maribel?-spytała Cristina.-Jesteś jakaś nieobecna,nie odbierasz telefonu,a na dodatek wyprowadziłaś się z domu
-Cristina-upomniała ją Lorena.
-Daj spokój Lore-rzekła powoli Maribel.-Jest jedną z bliskich i osób,wiec powiem jej prawdę...chcę się rozwieść z Alejandrem,bo zdradził mnie z Rubi-łzy napłynęły Maribel do oczu,lecz trzymała się twardo.
-Nie to niemożliwe! Moja siostra nie żyje,jestem tego pewna!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:42:50 21-03-07    Temat postu:

Odcinek 142

-A jednak,przykro mi-rzekła Maribel.
-Mam nadzieję,że już nikogo nie skrzywdzi-powiedzia Lorena.
Cristina przeraziła się.
-Mój boże!-krzyknęła.-Żeby tylko nie skrzywdziła mojej córki-mówiła zdenerwowanym głosem.
-Myślę,że jej nie skrzywdzi-powiedziała Lore i objęła Cristinę.-Przecież ją kochała prawda...kochała ją?
- Przecież Alejandra też kocha!-krzyknęła Maribel.-Nie rozumiesz?! Ona nie potrafi kochać,nie potrafi...potrafi tylko krzywdzić!
-Uspokój się Maribel-powiedziała Lore i mocno przytuliła przyjaciółkę.
Cristina drżała.
-Nie mogę pozwolić by skrzywidziła moje dziecko-powiedziała niespokojnie.
-Cristino nie przejmuj się tym co mówię,jestem poddenerwowana-rzekła Maribel.-Nie sądzę by Rubi chciała skrzywdzić Fernandę...
Fernanda i Carlos jedli razem obiad w pięknej restauracji.
-Nigdy nikt nie dał mi tyle szczęścia co ty-powiedziała Fernanda patrząc Carlosowi w oczy.
-Mi też nie,a wiesz dlaczego?-spytał.-Bo jesteś jedyna...-powiedział i pocałował ją.
Alejandro przyjechał do domu Loreny z kwiatami.
-Alejandro?-spytała ździwiona Lore.
-Tak,to ja-odrzekł mężczyzna.-Chcę rozmawiać z żoną
-Ale ja nie chcę z tobą rozmawiać-powiedziała Maribel stając przed drzwiami.
-Kochanie ja...
-Spotkamy się w sądzie-powiedziała twardo Maribel.
Alejandra przeraziły te słowa,w końcu spędził z tą kobietą większą część swojego życia.Jednak przypomniał sobie o Rubi,kobiecie którą kocha.
-Dobrze Maribel,zrobimy jak chcesz-zdobył się na odwagę.-Jednak nie chcę abyśmy się rozstali w ten sposób...proszę przyjmij ode mnie te kwiaty
-Nawet ci na mnie nie zależy,rozwód jest ci na rękę-histeryzowała Maribel.-A kwiaty możesz dać swojej Rubi-dodała i z płaczem pobiegła na górę.
-Widzisz,co narobiłeś?-spytała Lorena.-Wiesz co? Niespodziewałam się tego po tobie!-krzyknęła i z łoskotem trzasnęła drzwiami.
Alejandro zostawił kwiaty przed drzwiami i odszedł.
-Wiem,że dobrze zrobiłem-powiedział.-Kocham Rubi i chcę być z nią do końca moich dni...
Nastał wieczór.Była to ostatnia noc Fernandy i Carlosa w Vegas.Carlos przygotował
dla Fer romantyczną kolację.Na stole stały świece,a w pokoju panował mrok.
Łóżko było usłane płatkami czerwonych róż.Zjedli wykwintną kolację.
-Jak zwykle cudowna kolacja kochanie-rzekła Fernanda i pocałowała Carlosa.
-Dla ciebie wszystko-powiedział mężczyzna i pocałował ukochaną.
Fernanda zawiesiła Carlosowi ręce na szyji.On wiął ją na ręce i zaniósł do łóżka.
Kochali się namiętnie ostatniej nocy w Vegas.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:41:29 22-03-07    Temat postu:

Odcinek 143

Cristina wróciła do domu.Była przerażona słowami Maribel,wciąż myślała o Fernandzie.
-O,już jesteś kochanie-powiedział Marco i pocałował żonę w policzek.
Cristina nie odpowiedziała tylko mocno przytuliła męża.
-Co się stało kochanie?-spytał zmartwiony Marco.
-Nic,pójdę się położyć...głowa mnie boli-rzekła Cristina i skierowała się do sypialni.
Marco złapał ją za rękę.
-Nigdzie nie pójdziesz-powiedział stanowczo.-Dobrze wiem,że masz jakiś problem i razem go rozwiążemy
-Chyba poprostu jestem przewrażliwiona-powiedziała Cristina.
-Przewrażliwiona czy nie,chcę wiedzieć co się dzieje-powiedział Marco i z czułością spojrzał żonie w oczy.
-Rubi wróciła...sama nie mogłam w to uwieżyć,ale to prawda-zaczęła Cristina.-Znów omotała Alejandra i spali ze sobą,mam obawy czy nie skrzywdzi Fer
-Co?! Rubi wróciła?! Alejandro się z nią przespał?!-pytał zdziwiony Marco.-Rubi jest nieobliczalna,ale nie sądzę,że skrzywdzi Fernandę
-Z kąd wiesz?
-Jaki miałaby w tym cel? Pomyśl logicznie i nie zadręczaj się kochanie-rzekł Marco i przytulił żonę.
-Wiesz,masz rację-powiedziała Cristina z lekkim uśmiechem.-Co ja bym bez ciebie zrobiła?
Carlos i Fernanda pakowali swoje rzeczy.
-Chciałabym abyś wiedział,że bardzo cię kocham-powiedziała Fernanda.-Że to co razem przeżyliśmy,to były najpiękniejsze chwile w moim życiu i cokolwiek by się nie stało,ja zawsze będę cie kochać-powiedziała Fernanda i mocno przytuliła ukochanego.
-Mówisz to tak,jakbyśmy się widzieli po raz ostatni-powiedział Carlos i spojrzał Fer głęboko w oczy.
-Przecież wszystko może się wydarzyć-powiedziała i wbiła wzrok w ziemię.
-Kochanie,co ty mówisz?-spytał mężczyzna.-Nikt i nic nas nie rodzieli,rozumiesz? Nie pozwolę na to-powiedział i złapał jej twarz w dłonie.-Nigdy...
Alejandro zadzwonił do żony,chciał załatwić jak najszybciej pewną sprawę.
-Maribel,proszę cię nie rzucaj słuchawką-nalegał.-Musimy się zobaczyć,mamy do omówienia sprawę naszego rozwodu-powiedział.
-Żebyś mógł związać się z tą szmatą? Nigdy!-krzyknęła Maribel i rzuciła słuchawką.
-Maribel?! Proszę cię nie rozłączaj się! Maribel!
Maribel nerwowo rzuciła słuchawką i rozpłakała się jak małe dziecko.
-Boże,dlaczego to musiało się przydażyć właśnie mnie?!-pytała płacząc.-W czym ona jest lepsza ode mnie?!
Lorena zobaczyła przyjaciółkę,która wpadła w szał.Natychmiast do niej pobiegła i przytuliła do siebie mocno.
-Już dobrze-powiedziała próbując ją uspokoić.
Carlos i Fernanda wrócili do Meksyku,mężczyzna odwiózł swoją dziewczynę niedaleko jej domu.
-Pomogę ci z tymi torbami-zaproponował.
-Nie dziękuję,poradzę sobie-odrzekła i dała mu buziaka na pożegnanie.
Powoli ruszyła w stronę domu,nie chciała by zobaczono ją z Carlosem.
Jej rodzina była pewna,że spędziła weekend z przyjaciółką.
Maribel powoli uspokoiła się.
-A teraz powiedz mi co się stało?-spytała Lore.-Rozmawiałaś z Alejandrem?
-Tak,on chce odejść do tej szmaty! Chce rozwodu,ale ja mu go nie dam!!
-Spokojnie kochanie-rzekła Lorena i przytuliła przyjaciółkę.-Pomyśl,to nie ma sensu...chyba do niego nie wrócisz po tym wszystkim prawda?
-Oczywiście,że nie! Ale nie chcę,żeby byli szczęśliwi...nie zasłużyli na to!
-Masz rację-powiedziała Lorena.-Ale to nie znaczy,że masz żyć w związku małżeńskim z człowiekiem,którego nie chcesz znać
-Sama już nie wiem co wygaduję,oczywiście porozmawiam z nim jeszcze dziś
Fernanda weszła do domu.
-Witaj kochanie-przywitała ją Cristina.-Jak się udał weekend?-spytała.
-Było fantastycznie mamo-powiedziała szczęśliwa Fer i skierowała się na schody.
-Poczekaj-powiedziała Cristina.-Uważaj na siebie,uważaj na ludzi,którzy mogą cię skrzywdzić...
Fernanda weszła po schodach na górę.
-Czyżby kaleka powiedziała mamie o "Rubi"?-spytała szepcząc Fer.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:34:02 23-03-07    Temat postu:

Odcinek 144

Maribel wystukała numer do Alejandra.
-Witaj Alejandro-przywitała się kobieta.-Nie ma sensu dalej się upierać,zgadzam się na rozwód-powiedziała smutnie kobieta. -To dobrze-rzekł mężczyzna.-Teraz tylko trzeba pójść do sądu-dodał.
-Nie martw się,możemy tam iść już dziś-powiedziała Maribel.
-Nawet nie wiesz jak ci dziękuję-Alejandro był niesamowicie szczęśliwy.
-Czekam na ciebie-rzekła przybita Maribel i rozłączyła się.
Tymczasem Carlos zadzwonił do Fernandy.
-Witaj kochanie-rzekł.-Dzwonię,żeby usłyszeć twój głos
-To miłe-rzekła Fer.-Już za tobą tęsknię-dodała słodko.
-I ja za tobą-powiedział mężczyzna.-Niedługo znowu się zobaczymy...kocham cię
-Ja ciebie również-powiedziała.
Marco wszedł do gabinetu Alejandra.
-Jak mogłeś!-wykrzyczał.
-Wybacz,śpieszę się-powiedział Alejandro.
-Niespodziewałem się tego po tobie-powiedział z wyrzutem Marco.
-Nie obchodzi mnie to co mówisz-rzekł mężczyzna.-Wiem,że dobrze zrobiłem
-Co? Zostawiłeś uczciwą kobietę dla jakiejś szmaty!-wykrzyczał zirytowany Marco.
-Nie mów tak o niej! Kocham tę kobietę-krzyknął Alejandro i wyszedł trzaskając drzwiami.
Maribel z Loreną rozmawiały.
-I co dzwoniłaś do Alejandra?-spytała ciekawie Lore.
-Tak-odrzekła krótko Maribel.-A teraz wybacz,ale jestem umówiona-dodała.
-Jak to?-spytała z nadzieją Maribel.-Pogodziliście się?
-Nie,tak się nigdy nie stanie-powiedziała twardo Maribel.-Idziemy do sądu wytoczyć
proces
Cristina weszła do sypialni córki.
-Musimy porozmawiać-powiedziała na wstępie.
-Dobrze,więc słucham-rzekła Fer.
-Chodzi o Rubi-zaczęła Cristina.-Słyszałam,że wróciła i nie chcę,żeby cię skrzywdziła
-Daj spokój,własna ciotka mnie nie skrzywdzi-odpowiedziała ironicznie Fer.
-Jeżeli kiedykolwiek będziesz miała z nią styczność...to ja nie chcę cię znać-powiedziała z przekonaniem Cristina i wyszła.
-Własna matka nie chce mnie znać-powiedziała z wyrzutem Fer.
Maribel i Alejandro weszli do sądu.
-Dzieńdobry,mąż i ja chcielibyśmy wnieść pozew o rozwód-powiedziała na wstępie Maribel.
Rozmawiali długo i podpisywali różne papiery.
-Rozprawa odbędzie się za tydzień,dowidzenia-odparł użędnik.
-Dowidzenia-odpowiedzieli jednocześnie i wyszli.
Szczęśliwy Alejandro zadzwonił do "Rubi".
-Cześć kochanie-powiedział na wstępie.-Mam dla ciebie dobrą waidomość,musimy się spotkać
-Dobrze nie ma sprawy-odpowiedziała Fer.-Za kwadrans w restauracji "La mujer"
Fernanda weszła do restauracj,czekał na nią Alejandro.
-Witaj kochanie-powiedział i pocałował ją.-Mam dla ciebie dobrą wiadomość i mały przezent-dodał z uśmiechem.
-Zamieniam się w słuch...
-Za tydzień rozwodzę się z Maribel-powiedział z entuzjazmem.-A to dla ciebie-powiedział i wręczył jej piękną biżuterię.
Fernanda była zachwycona.Zagryzała dolną wargę i słodko się uśmiechała.
-Dziękuję kochanie-rzekła i pocałowała go namiętnie.
-Nie mogę tkwić przy Carlosie-powiedziała w myślach.-On niczego mi nie zapewni...

PS.W następnym odcinku dowiecie się czy udała się operacja Rubi


Ostatnio zmieniony przez Iwi. dnia 16:29:50 24-03-07, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:43:30 24-03-07    Temat postu:

Hehe,skoro mam taki talent,to komentujcie Amor O Deseo y Soló tu
A teraz tak na poważnie,to będę bardzo wdzięczna.Bo tam niestety jest mało odpowiedzi ...No to zobaczcie co tam słychać u Rubisi :

Odcinek 145

Minęło dwa tygodnie.Fernanda spotykała się z Carlosem,a jednocześnie z Alejandrem.Mężczyzna kupował jej drogie prezęty,a Fernanda z każdym dniem przekonywała się,że musi zostawić Carlosa.Powiadała jak Rubi,że z miłości nie wyżyje.Usilnie poszukiwała kogoś,kto mógłby zapewnić jej byt.W końcu nastał upragniony dzień,dostała telefon od Rubi.
-Fernando już czas-powiedziała kobieta.
Fernanda zbiegła po schodach na dół.
-Ernesto jedziemy-rzuciła w biegu.
Ernesto odwiózł ją pod sam dom Rubi,jak zwykle otrzymał solenną zapłatę za milczenie.
-Nie przyzwyczajaj się-powiedziała Fer.-Nie mam zamiaru ci płacić,a jeżeli komuś powiesz to i tak wylecisz-syknęła Fernanda i weszła do zaniedbanego pokoju wynajmowanego przez Rubi.
-Witaj ciociu-powiedziała i pocałowała ją w policzek.
-Boję się,po raz pierwszy w życiu cholernie się boję-powiedziała Rubi.
-Spokojnie,wszystko będzie dobrze-powiedziała Fernanda i pogłaskała ciocię po ramieniu.
Rubi zaczęła powoli ściągać bandarze.To co zobaczyła bardzo ją zaskoczyło.
-Nie!-krzyknęła.-To nie możliwe-mówiła przez łzy.
-A jednak-powiedziała róznież zaskoczona Fer.-Tobie zawsze wszystko się udaje-dodała.
Rubi przytuliła siostrzenicę.
-Dziękuję ci,że tak mi pomagałaś-powiedziała.
Po chwili jednak dodała.
-Nie jestem głupia i wiem,że podoba ci się majątek Alejandra-powiedziała zgryźliwie.-Nie zbliżaj się do niego bo pożałujesz!-zagroziła.
Fernanda przytaknęła.Wiedziała,że jej ciotka może wszystko.
-Musisz zmienić swój wizerunek-powiedziała po chwili Rubi.-Przefarbuj włosy i kup nowe ciuchy
-Dobrze ciociu-powiedziała Fer.-Nikt nie może nas widzieć razem,więc przyniosłam ci trochę ubrań i pieniędzy-dodała.
-To dobrze,a teraz idź już sobie-powiedziała Rubi.
Fernanda wyszła.Zrobiła to co kazała jej ciotka iż nie chciała by Cristina odkryła,że się z nią spotyka.Następnie poszła na uczelnię.Zauważyła grupkę dziewczyn z roku otaczających jakiegoś chłopaka.
-Fer!-zawołała ją Tania.-Poznaj Hectora-powiedziała.
Fernanda uśmiechnęła się zagryzając dolną wargę.
-Cześć-powiedziała.
-Witaj-powiedział chłopak onieśmielony urodą Fernandy.
Pocałował jej dłoń i spojrzał jej w oczy.
-Jesteś piękna,jak ci na imię?-spytał.
-Fernanda-rzekła kobieta uśmiechając się słodko.
-Dasz mi swój numer?-spytał.
-Oczywiście-powiedziała słodko Fer i wyjęła kartkę.
Zapisała na niej swój numer i wręczyła ją Hectorowi.
-Zadzownię-rzekł chłopak.-A teraz wybaczcie moje panie,ale musze już iść-dodał i znów pocałował dłoń Fernandy.
Rubi przebrała się i wyszła z "domu".Szła długo jedną z ulic Meksyku.
-Dużo się tu zmieniło-powiedziała.-Usługi fryzjersko-kosmetyczne-przeczytała i weszła do salonu.
Znów zrobiła sobie loki,które miały większą sprężystość niż kiedykolwiek.
Jej paznokcie zostały zrobione w stylu francuskim,a makijaż był perfekcyjny.
Następnie udała się do sklepu.Kupiła trochę ubrań i kosmetyków.
-Już czas-powiedziała i udała się do szpitala,w którym pracował jej ukochany.
Z radością weszła do gabinetu.
-Witaj kochanie-powiedziała z radością i pocałowała go namiętnie.
-Mam coś dla ciebie-rzekł.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin