 |
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Iwi. Mistrz

Dołączył: 08 Lut 2007 Posty: 13088 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:13:09 12-02-07 Temat postu: Rubi...La descarada2 |
|
|
Odcinek 116
Usta Fer i Alejandra złączyły się w długim,namiętnym pocałunku.
-Tyle lat minęło...-powiedział Alejandro przerywając pocałunek.
-Tak bardzo tęskniłam za twoimi pocałunkami-powiedziała Fernanda.
Znów się pocałowali.Alejandro po chwili zapanował nad sytuacją.
-Nie-powiedział.-Ja nie mogę czuć do ciebie niczego poza nienawiścią
-Nigdy nie przestałeś mnie kochać-rzekła Fer.
-Mylisz się...ja mam żonę i syna-odrzekł Alejandro.
Fernanda znowu próbowała go pocałować,ale tym razem została wyrzucona za drzwi.
-Dziwny facet-stwierdziła.-Nadal kocha moją ciotkę co ona ma takiego w sobie?-spytała sama siebie i zachichotała.-Widać tylko urada liczy się w życiu-stwierdziła i skierowała się ku wyjściu.
-Ej! Patrz pod nogi!-krzyknęła,iż ktoś na nią wpadł.
-Rubi?-spytała kobieta.
-Maribel? Miło cię znowu widzieć-powiedziała Fer zagryzając wargę.
-Hipokrytka...co tu robisz?
-Właśnie wyszłam z gabinetu twojego męża,wiesz całowaliśmy się jak nigdy dotąd-zakpiła.
-Beszczelna!-krzyknęła Maribel i chciała ją udeżyć,lecz ta złapała ją zarękę.
-Uważaj kochana,bo się przeliczysz-rzekła i popchnęła ją na ścianę.
Szybkim krokiem wyszła ze szpitala,udając się do domu ciotki.
-Witaj ciociu-powiedziała wchodząc do pokoju,w którym mieszkała Rubi.
-Co cię ugryzło?-spytała Rubi.
-Ta kaleka zadziera nosa-rzuciła.
-Nie wspominaj mi o niej...i jak poszło ci z Alejandrem?
-Cudownie ciociu-powiedziała i uśmiechnęła się-Ty to masz szczęście facet naprawdę cie kocha
Po raz pierwszy od 20 lat na twarzy Rubi zawidniał uśmiech.
W gabinecie Alejandra.
-Witaj kochanie-powiedział Alejandro,bo jego żona weszła do gabinetu.
-Ona nigdy nie zniknie z naszego życia!-wykrzyczała Maribel ze łzami w oczach.
-Uspokój się kochanie-powiedział Alejandro i przytulił żonę.
-Była taka pewna siebie...śmiała mi się prosto w oczy,powiedziała,ze się całowaliście
-Tak,była tu ale do niczego nie doszło-po raz pierwszy okłamał żonę.
-Przepraszam kochanie-odrzekła Maribel-Wierzę ci,ale Rubi jest zawsze taka pewna siebie...
-Nie myśl o tym,chodźmy do domu-powiedział i wyszli.
W pokoju Rubi.
-Jutro znów go odwiedzisz-zwróciła się do Fernandy.
-Dobrze,a tymczasem muszę już wracać,bo jest późno-odrzekła Fer i wyszła.
-Gdzieś ty się szlajała?!-rzuciła na powitanie Donia Lola.
-Ciocu,daj spokój.Uczyłam się u Tani
-A nie mogłaś zadzwonić?-krzyczała Dolores.
-Daj mi święty spokój!-rzuciła Fernanda i trzasnęła drzwiami swojej sypialni. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Iwi. Mistrz

Dołączył: 08 Lut 2007 Posty: 13088 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:34:40 12-02-07 Temat postu: |
|
|
Dzięki i cieszę się,że się podoba:) Więc:
Odcinek 117
Nastał wieczór.Fernanda dużo myślała nad tym co się wydarzyło.
-Pocałunki Alejandra nie są dla mnie przyjemnością-głośno myślała.-Ale nie mogę zawieść Rubi...-dodała po chwili namysłu i zasnęła.
Następnego ranka:
-Fer śniadanie!-krzyczała z dołu Dolores.
-Już idę!-burknęła Fernanda i zeszła na dól po schodach swojego pięknego domu.
-Musimy porozmawiać-zaczęła Lola.
-Przecież wszystko ci wyjaśniłam-powiedziała Fernanda.
-Tak,wiem-rzekła Dolores.-Ale nie możesz wracać po nocach-dodała.
-Dobrze,dobrze-odrzekła Fer.-Następnym razem Ernesto mnie odwiezie,nie chciałam dzwonić bo zaraz robiłabyś mi wymówki! -Zamilcz-powiedziała Lola.-I tak ci nie pozwolę wracać o tak późnych porach,to nie przyzwoite
-Nie przyzwoite?-spytała ironicznie Fer.
-Bóg jeden wie co i z kim będziesz robić-rzekła Dolores.
-Daj spokój,jestem wychowana-powiedziała Fernanda.
-Co Cristinita by na to powiedziała,zostawiła cię pod moją opieką
-Moja matka nie jest taka jak ty...
-Nie bądź beszczelna,wiesz,że zostałaś w Meksyku tylko ze względu na studia
-No i?
-No i to,że jak nie będziesz się słuchać długo tu nie zabawisz
Fernanda udeżyła pięściami o stół.Wstała i skierowała się do wyjścia.
-Wychodze!-wrzasnęła.
-A śniadanie?-spytała Dolores.
-Nie mam ochoty!-rzuciła Fer i wyszła trzaskając drzwiami.
-Ernesto!
-Słucham
-Jedziemy!
Po chwili.
-Zadzwonię jak będziesz mi potrzebny...-rzuciła Fer i wysiadła z samochodu.-Dobrze,że Tania mieszka koło szpitala-dodała cicho.
-Alejandro-weszła do gabinetu.
-Co tu robisz?
-Myślałeś,że nie wrócę?-uśmiechnęła się.
-No tak,ty nigdy się nie poddajesz-powiedział zrezygnowany.
-Kochanie,nie martw się-rzekła.-Maribel o niczym się nie dowie...
-Powiedziałaś jej! Powiedziałaś jej o pocałunku!-wrzasnął i odprowadził ją do drzwi.
-Przepraszam! Ale twoja żona działa mi na nerwy! Naprawde chcesz bym sobie poszła?-spytała.
Alejandro nie odezwał się tylko pocałował ją.
-Czego to ja nie zrobie dla ciotki?-myślała Fer.
Stali tak przez chwilę całując się dopóki nie usłyszeli,że ktoś się zbliża.
-O! Mamo szukałem cię musimy porozmawiać-usłyszeli.
-Na mnie już czas...-powiedziała Fernanda i skierowała ku drzwi.
-Ale jak...ty znów jesteś piękna i...
-...I mam dobrą protezę,która nie mało kosztowała operacja też tania nie była...-uśmiechnęła się.-Będziemy w kontakcie-rzuciła na pożegnanie i posłała mu całusa.
Skierowała się ku wyjściu.Ktoś popchną ją na schodach,ku swojemu ździwieniu zamiast na ziemu wylądowała w ramionach jakiegoś przystojniaka.
-Nic ci się nie stało?-spytał.
-Nie-odpowiedziała uśmiechając się zadziornie.-Muszę już iść-powiedziała i poszła.
-Poczekaj!-krzyczał nieznajomy.-Jak się nazywasz?
-Fernanda-odpowiedziała i ruszyła pewnym krokiem.-On jest taki...cudowny-uśmiechnęła się
Ostatnio zmieniony przez Iwi. dnia 17:45:07 24-03-07, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Iwi. Mistrz

Dołączył: 08 Lut 2007 Posty: 13088 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:33:21 13-02-07 Temat postu: |
|
|
Odc 118
Fernanda poszła na zajęcia,gdzie była już Tania.
-Cześć-powiedziała.
-Witaj-powiedziała Tania.-Fer ty promieniejesz...
Fernanda uśmiechnęła się.
-Bo mam powód-powiedziała.
-Poznałaś kogoś?-zaciekawiła się Tania.
-Chodź już,bo spóźnimy się na zajęcia-powiedziała Fernanda i weszła do sali.
Po zajęciach Tania zaczęła wypytywać przyjaciółkę.
-Poznałaś kogoś?-spytała.
Cisza.
-Fer...-znów nie usłyszała odpowiedzi.-Fer do cholery czy ty mnie wogule słuchasz?!
-Tak,tak słucham...-odrzekła Fernanda.-O co pytałaś?
Tania uśmiechnęła się.
-Czyli jednak miałam rację...na odległość widać jaka jesteś rozpromieniona,a na dodatek bujasz w obłokach
-Masz rację...wpadłam dzisiaj na jednego przystojniaka-Fer uśmiechnęła się.-Nie potrafię przestać o nim myśleć
-Fernanda zakochana-zachichotała Tania i objęła przyjaciółkę.
Tymczasem.
-Carlos?Carlos słuchasz mnie?-spytała Maribel.
-Tak mamo,słucham-powiedział uśmiechając się do własnych myśli.
-Może zjesz dziś z nami obiad? O której kończysz zajęcia?
-Dobrze,o 17-odrzekł.
Fernanda zatelefonowała do Ernesta.
-Przyjedź po mnie na uczelnię-powiedziała.
-Dobrze-odpowiedział.
Fernanda uradowana weszła do domu.
-Cześć ciociu-rzuciła już w progu.
-A co ty taka milutka dzisiaj jesteś?-spytała Dolores.
-Bo mam dobry humor-odpowiedziała.
-Podać ci obiad?
-Tak,poprosze-odrzekła uśmiechnięta Fer.
-Boże,nie do poznania-powiedziała Dolores.
-Daruj sobie te zbędne komentarze-powiedziała Fernanda.
-Dobrze już,dobrze...
Gdzie indziej...
-Carlos...!
-Tak?
-Może pójdziemy gdzieś razem?-spytała Sonia koleżanka z uczelni...
-Wybacz,ale innym razem.Dziś jem obiad z rodzicami...-powiedział.-Do zobaczenia
Fernanda wstała od stołu.
-Wychodzę-oznajmiła.
-Tylko nie szlajaj się po nocach...
Fer nie odpowiedziała tylko zrobiła głupią minę i wyszła.
-Ernesto...!-zawołała.
-Tak...
-Dużo nie?-spytała wyjmując pieniądze z torebki.-Dostaniejsz jeszcze więcej pod warunkiem,że nikomu nie powiesz,gdzie mnie zawozisz,jasne?
-Alee ja...
-Ty,co? Ty,co?-znów sięgła do torebki.-I ani grosza więcej-dodała.
Wysiadła koło szpitala.Zamyślona wyszła na ulicę...
-Uważaj!-usłuszała.
Rozpędzony samochód jechał w jej kierunku,ale ktoś ją uratował.Znalazła się po drugiej stronie ulicy,otworzyła oczy.
-To znowu ty-pomyślała.
-Nic ci nie jest?-spytał chłopak.
-Niee...dziękuję-powiedziała i wstała.-Jak ci na imię?
-Carlos-odpowiedział.
Fer uśmiechnęła się szeroko.Ich usta zbliżyły się do siebie...
-Przepraszam-powiedziała Fernanda i odebrała telefon.
-Fernanda...-usłyszała.-Przyjdź do mnie natychmiast-powiedziała Rubi.
-Nie...to jakaś pomyłka-powiedziała Fer i rozłączyła się.
-Odprowadze cię do domu-zaproponował Carlos.
-Nie trzeba,szofer na mnie czeka-odpowiedziała Fernanda i odeszła.
-Fernanda! Poczekaj!-krzyknął Carlos i pobiegł za nią.-Dasz mi swój numer?
Fer zagryzłała dolną wargę,jak to dotychczas robiła jej ciotka.
-Dobrze-odpowiedziała i wymienili się numerami.
Ania,z kad wiedziałaś? |
|
Powrót do góry |
|
 |
Iwi. Mistrz

Dołączył: 08 Lut 2007 Posty: 13088 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:34:19 14-02-07 Temat postu: |
|
|
Odcinek 119
-Muszę już iść-powiedziała Fer.-I jeszcze raz dziękuję-dodała.
-Nie ma za co-uśmiechną się Carlos.-Dla tak pięknej kobiety zrobiłbym wszystko...
Fernanda nic nie powiedziała,tylko się uśmiechnęła.
-Do zobaczenia-powiedziała Fernanda i pocałowała go w policzek.
-Zadzwonię-powiedział Carlos.
Stał tak jeszcze przez dłuższą chwilę.
-Prześliczna-powiedział i odszedł.
Tymczasem Fernanda pojechała do swojej ciotki Rubi.
-Witaj ciociu-powiedziała.
-Musimy porozmawiać-powiedziała na wstępie Rubi.
-Słucham...
-Poznałaś już Carlosa?-spytała z ciekawościa Rubi.
-Tak-odpowiedziała Fer i uśmiechnęła się.-Jest bardzo przystojny...-dodała.
-Co ty wygadujesz?!-Rubi poważnie się zmartwiła.-Nie możesz się w nim zakochać! Nie możesz się w nim głupio zakochać,jak ja zakochałam się w Alejandrze!!
-Opanuj się...powiedziałam tylko,że jest przystojny-usprawiedliwiała się Fer.
-Jesteś taka szczęśliwa...aż ci się oczy błyszczą-powiedziała Rubi.-Ja zachowywałam się dokładnie tak samo...
-Spokojnie...nic do niego nie czuję-odparła spokojnie Fernanda.
-Mam nadzieję-powiedziała Rubi.
-Coś jeszcze?
-Tylko tyle...i pamiętaj...nie możesz zakochać się w Carlosie...
Fernanda nic nie odpowiedziała.
-Przyjdę jutro...do zobaczenia-powiedziała Fer i wyszła.
Słowa ciotki utkwiły jej w głowie.
-A jeżeli ja...jeżeli ja już go pokochałam?-myślała.-Nie to niemożliwe-dodała.
Zadzwoniła po Ernesta i prędko wróciła do domu.
Tymczasem...
-Jak idą ci studia?-Alejandro zwróicł się do swojego syna.
-Coraz lepiej...poznałem kogoś-powiedział Carlos.
-To wspaniale-powiedziałą Maribel.
-Gratuluję synu-powiedział Alejandro i uściskał syna.
Fernanda wróciła do domu,rozwarzała cały dzisiejszy dzień.Z zamyślenia wyrwał ją dzwonek telefonu.
-Słucham-powiedziała nie patrząc kto dzwoni.
-Tu Carlos dasz się gdzieś wyciągnąć?
Fernanda uśmiechnęła się.
-Mhm...pomyślmy...i tak nie mam nic lepszego do roboty-powiedziała i zaśmiała się.
-Przyjadę po ciebie-powiedział.
-Dobrze,bądź za pół godziny,do zobaczenia-powiedziała i rozłączyła się.
-Boże,jestem taka szczęśliwa!-wykrzyczała i zajrzała do swojej szafy.
Tymczasem...
-Cześć-powiedział Eduardo,kolega Carlosa.
-Wejdź-powiedział Carlos i wpuścił kolegę do środka.-Wybacz ale nie moge poświęcić ci dużo czasu
-Masz randkę?
-Nie,to tylko spotkanie-odrzekł Carlos.
-Ładna?
-Śliczna...
Fernanda wyglądała prześlicznie.Zeszła na dół do pokoju Loli.
-Będę uczyć się u Tani całą noc...
-Całą noc?
-Tak...
-Dobrze idź...
Fernanda wyszła z domu i zatelefonowała.
-Tania...jakby co dzisiaj przez całą noc byłam u ciebie...
-Nie rozumiem...
-Ciotka nie lubi gdy wracam po nocach dlatego powiedziałam,że będę u ciebie...
-Dobrze-rzekła Tania.-Masz randkę?
-Tak jakby...jutro ci opowiem-rozłączyła się.
-Cześć Carlos-powiedziała Fer.
-Witaj-odpowiedział.
Pojechali w piękne miejsce na końcu miasta.
-Pięknie tu-powiedziała Fernanda.
-Masz rację...studiujesz?-spytał Carlos.
-Tak...a ty?
-Też...medycynę-powiedział.
-A ja ekonomikę-powiedziała.
I nagle obydwoje spojrzeli w niebo.
-Gwiazdy...-powiedziała Fer.-Uwielbiam gwiazdy...są piękne
-Zupełnie jak twoje oczy...-powiedział Carlos.
Po raz drugi ich usta zbliżyły się do siebie.Tym razem nikt i nic nie mogło im przeszkodzić by...połaczył ich pocałunek. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Iwi. Mistrz

Dołączył: 08 Lut 2007 Posty: 13088 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:36:43 16-02-07 Temat postu: |
|
|
Odcinek 120
Pozostali w tym stanie przez najbliższe 10 min.
-Nie to nie mogło się wydarzyć!-pomyślała Fer i przerwała pocałunek.
-Coś nie tak?-spytał Carlos.
-Nie-odpowiedziała szybciej niz pomyślała Fer.-Poprostu zrobiło się już późno...
-Chcesz już wracać?
-Tak-odpowiedziała Fernanda.-Może innym razem...
-Jak najbardziej-odpowiedział szybko chłopak.
-Chodźmy już-powiedziała Fernanda.-Boże mogło być tak pięknie-pomyślała smutnie.
30 min.później.
-Dobranoc-powiedział Carlos,chcąc pocałować Fer.
Fer cofneła się.
-Dobranoc-odpowiedziała i pocałowała Carlosa w policzek.
Cicho przekręciła klucz w drzwiach i weszła do domu.Długo nie mogła zasnąć,była szczęśliwa a jednoczeście załamana.
-Będę musiała z tym skończyć-powiedziała smutnie i zasneła.
Nastał nowy dzień.Fer zeszła na śniadanie.
-Widze,że długo kułyście-Lola zwróciła się do Fernandy.-Spałaś wogóle?
-Trochę-odpowiedziała Fer.
-Idziesz dzisiaj na zajęcia?-spytała Dolores.-Fernanda?!-Fernanda zaspała na stole.
-Co? Tak,tak ide,ide-powiedziała i wstała ociągając się.
Zjadła śniadanie i poszła na uczelnię.
-Boże,Fer źle wyglądasz-powiedziała Tania.
-Nie spałam całą noc-odpowiedziała Fernanda.
-Mówiłaś,że dopiero go poznałaś...
Fernanda uderzyła przyjaciółkę w ramię.
-To nie to co myślisz!-rzekła.-Nie mogłam zasnąć bo myślałam...o nim-rozmarzyła się.
-Widze,że naprawdę się w to to zaangażowałaś-Tania uśmiechnęła się.
-Nie wyobrażasz sobie...jak on świetnie całuje...
-Pocałował cię?-spytała Tania.-Gratuluję-dodała i uściskała przyjaciółkę.
Zadzwonił telefon Fernandy.
Carlos-pisało na wyświetlaczu.Odebrała.
-Cześć,miło cię słyszeć-powiedziała.
-Chciałem usłyszeć twój głos-powiedział.-Masz teraz zajęcia?
-Tak,za godzine będę wolna-odpowiedziała.
-Może przyjdę po ciebie i dasz się gdzieś zaprosić?
-Bardzo chętnie-odrzekła Fernanda.
-Gdzie to?
-Niedalego szpitala-odpowiedziała.
-Do zobaczenia-powiedział.
-Do zobaczenia-odpowiedziała Fer i rozłaczyła się.
-To on?-spytała Tania.
-Tak-odpowiedziała szczęśliwa Fernanda.
-Widać,że mu na tobie zależy...
-Nie mniej,niż mi na nim-Fernanda rozmarzyła się.
-Straciłaś dla niego głowe-powiedziała Tania i poszły na zajęcia.
Fer i Tania szybko opuściły sale po zajęciach.
-To on-powiedziała Fer.
-Niezły jest-uśmiechnęła się Tania.
-Ale mój-dodała Fernanda.
-Witaj Carlos-powiedziała Fer i pocałowała go w policzek.-To Tania moja najlepsza przyjaciółka-dodała.
-Miło mi-powiedziała Tania i wyciągnęła rękę do Carlosa.
-Mnie również-odpowiedział Carlos i podali sobie ręce.
-No miło było,ale ja już muszę lecieć-powiedziała Tania.-Do zobaczenia
-Do zobaczenia-odpowiedzieli razem Carlos i Fer.
-Wiesz,dużo myślałem o tym co się wczoraj wydażyło-powiedział Carlos.-I zdałem sobie sprawę,że wiele dla mnie znaczysz-dodał przysunął się do Fernanandy.
Fer znów chciała się odsunąć,ale tym razem jej ciało odmówiło posłuszeństwa i doszło do kolejnego pocałunku.
Ostatnio zmieniony przez Iwi. dnia 22:19:55 18-02-07, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Iwi. Mistrz

Dołączył: 08 Lut 2007 Posty: 13088 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:16:36 17-02-07 Temat postu: |
|
|
Odcinek 121
-Chodźmy już-powiedział Carlos gdy przerwali pocałunek.
-A gdzie mnie zabierasz?-spytała Fernanda.
-Niespodzianka-uśmiechną się i pociągną ją za rękę.
Poszli do bardzo dużej i drogiej restauracji.
-Ładne wnętrze-stwierdziła Fer.
-Mnie też się ono podoba-powiedział Carlos i usiedli przy stoliku.
-Kelner!-zawołała Fer i zamówili bardzo drogie dania.
-Pyszne-powiedziała Fernanda.
-Moje ulubione-powiedział Carlos bo to on wybrał dania.
Carlos położył swoją rękę na ręce Fernandy.
-Bardzo mi się podobasz-powiedział,a Fer uśmiechnęła się.
Tak miło spędzili czas do wieczora.
-Muszę już iść-powiedział Carlos.
-Ja również-dodała Fernanda.
Zapłacili i wyszli z restauracji.
-Odwiozę cię-powiedział.
-Dobrze-odpowiedziała i wsiedli do samochodu.
Po paru mniutach...
-Dobranoc-powiedziała Fer.-Dzięki za miły wieczór-dodała i pocałowała go w policzek.
-To ja dziękuję-rzekł.-Dobranoc-powiedział i odjechał.
Następnego ranka.
-Wychodze-powiedziała Fer i zamknęły się za nią drzwi.
Niezadowolona Fer udała się do Alejandra.
-Witaj-powiedziała i zbliżyła się do niego.
-Odsuń się ode mnie-powiedział Alejandro i odepchnął ją.
-Daj spokój-powiedziała.
-To ty daj mi wreszcie święty spokój Rubi!
-Nie...nie dam-rzekła.-Może pójdziemy gdzieś razem?-spytała.
-Ty chyba oszalałaś-codprowadził ją do drzwi.
-To tylko spacer...zgódź się-prosiła,a on uległ jej oczom.
-No dobrze...ale nikt nie może cię zobaczyć...-rzekł.-Włóż to...-podał jej czarny płaszcz z kapturem,który chciał podarować żonie.
Wyszli ze szpitala.
-Mam nadzieję...że znów będziemy razem-rzkła.
Alejandro milczał.
-Tak bardzo tego pragnę-rzekła i wbrew woli pocałowała go.
Ostatnio zmieniony przez Iwi. dnia 22:18:55 18-02-07, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Iwi. Mistrz

Dołączył: 08 Lut 2007 Posty: 13088 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:08:14 19-02-07 Temat postu: |
|
|
Odcinek 122
-Nie...nie mogę mam żonę i syna-powiedział Alejandro.
-Ale to mnie jedyną kochasz-Fer uśmiechnęła się.-Żadną inną tylko mnie...
-Tak kochanie-powiedział Alejndro i niemogąc już wytrzymać pocałował "ukochaną".
Fernanda całowana przez Alejandra czuła się tak samo jak Rubi całowana przez Hectora.Wciąż myślała o Carlosie.
-Dlaczego wciąż jesteś w mojej głowie ukochany?-pytała w myślach.
-Muszę już iść-rzekł Alejandro.-Bo zaczną coś podejrzewać...
-Podejrzewać?-spytała wielce zdziwona "Rubi".-Dla wszystkich jestem legendą...
-A Maribel...?
-A Maribel-przerwała Fer.-Ufa ci bezgranicznie-uśmiechnęła się.
-Ale praca czeka...do zobaczenia-powiedział i pocałował Fernandę.
-Niech to się wreszcie skończy!-myślała załamana Fer.
Alejandro oddalił się o pare metrów,a Fernanda patrzyła na niego oczami nienawiści.
-Zejdź mi z oczu idioto!-krzyknęła.
Udała się do domu swej ciotki.
-Witaj ciociu-pocałowała Rubi w policzek.-Jak się miewasz?
-Dobrze...-odpowiedziała Rubi.
-Wszystko idzie po twojej myśli ciociu-uśmiechnęła się Fernanda.
-Naprawdę?-spytała pełna nadzieji Rubi.
-Tak...Alejandro stracił dla mnie głowę...-powiedziała dumnie.
-To dobrze-rzekła Rubi.-A co z Carlosem?
-Z Carlosem?-powtórzyła Fer.-Jego serce też podbiłam...
Fernanda zrobiła smutną minę.Czuła iż naprawdę zakochała się w Carlosie i nie chciała go wykorzystywać ani okłamywać.Wiedziała,że nigdy by jej tego nie wybaczył...a ona nigdy nie pogodziłaby się z jego stratą...
-Co jest?!-spytała Rubi podniesionym głosem.
-Nic...-powiedziała Fer.-Kiedy o nim myślę robi mi się nie dobrze...-skłamała na poczekaniu.
-Twoje oczy mówią mi co innego! Fernando czyżbyś mnie okłamała?
-Nie ciociu...nigdybym cię nie okłamała-zapewniała Fernanda.-Mam u ciebie dług...tyle mnie nauczyłaś...naprawdę...
-Musisz zdobyć dla mnie pieniądze na operację...
-Operację?
-Tak,operację plastyczną-uśmiechnęła się Rubi.-Czas zoperować moje blizny...
potrzebuję też pieniędzy na protezę...
-Z kąd wezmę tyle pieniędzy?-spytała Fernanda.
-Pomyśl-Rubi uśmiechnęła się.
-Nie tylko nie to!-myślała Fernanda.
-...Carlos,Carlos ci je da...
Usta Rubi wypowiedziały to czego Fernanda obawiała się najbardziej...
-Nie,nie zrobię tego!-wykrzyczała to co pomyślała Fernanda.
-Dlaczego nie?!-zirytowała się Rubi.
-Bo nie!-odrzekła Fernanda.-Wiele dla ciebie zrobiłam,ale tego zrobić nie mogę...
-Bo go kochasz Fer,tak taka jest cholerna prawda ty się w nim zakochałaś!!
-Tak zakochałam się w nim!! To chciałaś usłyszeć?!-Fernanda wyszła trzaskając za sobą drzwiami.
-Nie,nie mogę na to pozwolić...nie mogę pozwolić by poznał prawdę-mówiła zdenerwowana Fer.-Po prostu nie mogę...-pobiegła przed siebie.
-Fernanda? Co się stało?
Fernanda uniosła wzrok do góry i ujrzała kogoś,kogo za wszelką cenę nie chciała teraz zobaczyć.
-A co ty tu robisz Carlosie?-spytała.
-Naturalnie-rzekł-Przechodziłem tędy...
-Czy zawsze gdzie nie pójdę,muszę spotykać ciebie?!-wrzeszczała.
-O co ci chodzi? Czym się tak zdenerwowałaś?
-Daj mi święty spokój!-krzyczała Fernanda i rzuciła się do ucieczki,ale Carlos złapał ją za rękę.
-Nie nie dam ci spokoju-powiedział.-Nie dam ci spokoju bo cię kocham i martwię się o ciebie...
Fernanda słysząc te słowa rozpłakała się jak małe dziecko.
-Już dobrze-powiedział Carlos i mocno przytulił ją do siebie. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Iwi. Mistrz

Dołączył: 08 Lut 2007 Posty: 13088 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:11:41 20-02-07 Temat postu: |
|
|
Odcinek 123
-A teraz opowiedz mi co się stało-powiedział troskliwie Carlos.
Twarz Fernandy była roztrzęsiona i zalana łzami.Fernanda wbiła wzrok w ziemię.
-Ej,co jest?-spytał i pogładził ją po policzku,a ona złapała go za rękę.
-Nie mogę-powiedziała cicho wciąż się trzęsąc.
-No dobrze,nie chcesz to nie mów-uległ.
-Dziękuję,że nie nalegasz-rzekła cicho Fer.
-Przede wszystkim musisz się uspokoić-powiedział.
-Już wszystko dobrze,naprawdę-powiedziała nieco bardziej opanowana.
-Nie,nic nie jest dobrze...chodź,musisz się rozgrzać-obją ją i poszli.
Weszli do restauracji i usiedli przy stoliku.
-Kelner!-zawołał Carlos.-Dwie kawy poproszę
Siedzieli tak chwile w milczeniu...
-Proszę,mam nadzieję,że będzie smakować...-uśmiechną się kelner,podając kawę.
-Mam nadzieję,że lepiej się poczujesz-uśmiechną się Carlos i położył swoją rękę na ręce Fernandy.
-Napewno-po raz pierwszy od dłuższej chwili na twarzy Fer pojawił się uśmiech.
Wypili kawę w milczeniu.W końcu Fernanda odezwała się.
-Dziękuję-rzekła.
-Za co?
-Za wszystko,za to,że jesteś-powiedziała.
-To co powiedziałem...ja naprawdę coś do ciebie czuję...
-Ty też nie jesteś mi obojętny...kocham cię-powiedziała i pocałowali się.
Całowali się tak namiętnie jak nigdy dotąd.Trwało to dłuższą chwilę,w końcu Carlos zebrał się na odwagę.
-Fer...czy chciałabyś...czy chciałabyś być ze mną?
-Ta...-zaczęła Fernanda,ale przypomniała sobie rozmowę z Rubi.
Łzy napłynęły jej do oczu,była taka nieszczęśliwa.Nigdy jeszcze czegoś takiego nie czuła,bowiem po raz pierwszy kochała.Kochała całym sercem.
-Nie mogę-powiedziała i łza spłynęła jej po policzku.
-Dlaczego?-spytał Carlos zaskoczony reakcją Fernandy.
-Proszę,o nic nie pytaj-powiedziała i wszyła po czym odwróciła się jeszcze.
Zobaczyła Carlosa,miał twarz ukrytą w dłoniach.Fernandzie znów łzy napłynęły do oczu,spływały jedna za drugą.Były tak gorzkie jak nigdy.Pobiegła przed siebie.
Zatrzymała się w parku przy kościele.Wyciągnęła z torebki zdjęcie ciotki.
-Rubi zniszczyłaś mi życie! Nienawidzę cię! Nienawidzę...nienawidzę-krzyczała w płaczu drąc zdjęcie ciotki na kawałki.Usiadła na trawie,była załamana.
Nagle poczuła czyjąś rękę na swoim ramieniu.
-Co się stało córko?-spytał ksiądz.
-Ojcze...jestem taka nieszczęśliwa-płakała.
-Moja biedna córko-powiedział ksiądz i przytulił Fernandę mocno do siebie.
-Może chciałabyś o czymś porozmawiać? Może mógłbym ci jakoś pomóc?
-Nie ojcze,mi nikt już nie pomoże-powiedziała i odeszła. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Iwi. Mistrz

Dołączył: 08 Lut 2007 Posty: 13088 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:09:41 21-02-07 Temat postu: |
|
|
Odcinek 124
Fernanda wciąż płacząc szła w stronę domu.
-Fernanda przyjdź musimy porozmawiać!-odebrała telefon.
-Porozmawiać? A o czym ja mam z tobą rozmawiać?!-rzuciła wściekle.
-Daj spokój! Miotasz sie o byle co!-usłyszała.
-Ja miotam się o byle co?! Kazałaś mi wyżebrać pieniądze od meżczyzny którego kocham!
-Nie bądź sentymentalna! Nie tego cię uczyłam!-rzuciła żałośnie kobieta.
-Dobrze już przyjdę niech będzie przyjdę-rzuciła Fer i udała się do domu...
-...Rubi jak zwykle złośliwa-rzuciła na powitanie Fernanda.
-Daruj sobie-usłyszała.-Jeżeli chcesz zniszczyć sobie życie to prosze bardzo! Rób co chcesz...sama się wszystkim zajmę ale spełnij moją ostatnią prośbę...
-Dobrze już,zrobie to dla ciebie chociaż sama nie wiem dlaczego to robię...
-Dobrze-rzekła Rubi.
-Do zobaczenia-powiedziała Fernanda i wyszła.
Szła pewnie i była dumna z siebie.
-Zobaczysz,potrafię być taka jak ty-uśmiechnęła się szyderczo zagryzając wargę.
Wykręciła numer.
-Cześć Carlos-powiedziała.
-Fernanda?
-Tak-odpowiedziała kobieta.-Przepraszam za wczoraj ale...-w tym miejscu rozpłakała się.
-Moge się wreszcie dowiedzieć co się stało?-spytał Carlos.
-Nie...i tak mi nie pomożesz-powiedziała Fer.
-Fer spotkamy się i wszystko mi opowiesz-rzekł Carlos.-Za godzinę w restauracji w której wczoraj byliśmy-posmutniał.
Fernanda rozłączyła się.
-Kocham cię-rzekła sama do siebie.-Kocham jak nikogo na świecie i nikt nie zabroni mi tego uczucia...
Godzinę póżniej.
-Witaj-powiedział Carlos i usiadł obok Fernandy.
-Witaj-odpowiedziała Fernanda.
-No,to powiedz mi co się wczoraj wydarzyło
-Moja mama...jest chora-skłamała na poczekaniu Fer.-Jej życie jest zagrożone,a leki są bardzo drogie-załamała się.
-Wszystko się ułoży zobaczysz-powiedział Carlos i mocno przytulił Fernandę.
-Nie...nic się nie ułoży z kąd ja wezmę tyle pieniędzy?
-Ile potzrebujesz?-spytał Carlos.
-Około 5.000.000 $-powiedziała smutnie.
-To sporo-powiedział.-Ale zdobendę ja dla ciebie...
-Nie Carlos nie możesz...-zaprzeczyła Fer.
-Mogę...mogę bo cię kocham-powiedział.
-Ale...-zaczęła lecz on zatkał jej usta pocałunkiem.
Ostatnio zmieniony przez Iwi. dnia 18:14:06 21-02-07, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Iwi. Mistrz

Dołączył: 08 Lut 2007 Posty: 13088 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:55:22 23-02-07 Temat postu: |
|
|
Odcinek 125
-Nie,nie możesz...to zbyt wiele-powiedziała Fernanda.
-Daj spokój,zależy mi na tobie-powiedział Carlos.
-Ale to nie znaczy,że musisz mnie utrzymywać-grała Fernanda.
-Przestań-rzekł.-Kocham cię jak nigdy nikogo nie kochałem proszę pozwól mi to udowodnić...
-Alee...
-No przestań już-przerwał jej.-Zaraz poproszę o przelew...
Carlos zatelefonował do banku aby poprosić o przlew,a Fer przypatrywała się całej sytuacji,uśmiechając się szyderczo.
-Dla mnie jesteś gotów na wszystko-pomyślała.-Nie ma ludzi niezastąpionych nieprawdasz Rubi?-znów uśmiechnęła się.
Carlos zakończył rozmowę i spojrzał na Fernandę.
Fernanda uśmiechnęła się.
-Góra pół godziny i będzie przelew-Carlos uśmiechną się.
-Jesteś pewien?-spytała Fer.
-Czego?
-Że chcesz pożyczyć mi tyle pieniędzy...
-Daj już temu spokój-powiedział.-Oczywiście i to nie jest żadna porzyczka,nic mi nie musisz oddawać...
-Carlos na Boga-rzekła Fer.-Oczywiście,że muszę i oddam,to olbrzymia kwota...
-No dobrze już rób jak chcesz...
Tymczasem...
-Cristinita? Jak miło cię słyszeć jak wam się powodzi?
-Dobrze doniu Dolores,lepiej nigdy być nie mogło-powiedziała szczęśliwa Cristina.
-To wspaniale-rzekła Dolores.-Kiedy wracacie?
-Oj,nie prędko-zmartwiła się Cristina.-Jeszcze trochę tu zabawimy...
-Na Boga już dwa lata tam siedzicie...-powiedziała Dolores.
-No cóż,pieniądze z nieba nie spadają-rzekła Cristina.-Prosze dać mi Fernande...
-Nie ma jej,wyszła-powiedziała Lola.-Pewnie znowu się gdzieś szlaja...
-O czym pani mówi?
-A to nic takiego,może jestem troche staro świecka...
-Co ma pani na myśli?
-Myślę,że kogoś ma...-narzekała Dolores.
-Moja córka jest dorosła ma prawo spotykać się z kim chce...
-A jeżeli ona...
-Fernanda jest rozsądna wie co robi...
-Nie byłabym tego taka pewna...
-Widzę,że zaczyna pani przynudzać,dowidzenia-powiedziała Cristina i lekko zachichotała.
-Moje słowa nie są na wiatr wiem co mówię...Cristina jesteś tam??
-Rozłączyła się-rzekła do siebie Dolores.
Gdzie indziej...
-Proszę-powiedział Carlos wręczając Fernandzie czek z pieniędzmi.
-Dziękuję,nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę-powiedziała Fernanda i pocałowała Carlosa.
-Może zjemy razem kolację...u mnie?-zaproponował.
-Chętnie-odpowiedziała Fernanda i uśmiechnęła się. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Iwi. Mistrz

Dołączył: 08 Lut 2007 Posty: 13088 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:39:24 25-02-07 Temat postu: |
|
|
Odcinek 126.
Fernanda i Carlos odjechali.Po paru minutach znaleźli się w domu Carlosa.
-No,no postarałeś się-powiedziała Fernanda uśmiechając się.
Na stole stały świece i pięknie przybrane potrawy.Fernanda była zachwycona.
Carlos odsunął jej krzysło by mogła usiąść,po czym usiadł na przeciwko niej po drugiej stronie stołu i zapalił świece.Pokój ogarniał mrok za wyjątkiem palących się świec.Zakochani z miłością patrzyli sobie głęboko w oczy.Jednak po chwili Fer oderwała wzor od Carlosa i spróbowała jednej z potraw.
-Pyszne-powiedziała.
-Dziękuję-rzekł Carlos.-Zrobiłem specjalnie dla ciebie...
-Nie wiedziałam,że umiesz gotować-powiedziała Fer.-Z kąd wiedziałeś,że się zgodzę?
-Czułem to-powiedział.-Wiem,że i ja nie jestem ci obojętny
-Masz rację-rzekła-Nie jesteś...
Carlos położył swoją rękę na ręce Fernandy,znów popatrzyli sobie głęboko w oczy z jeszcze większą miłością.Kolejny raz pocałowali się.
Tymczasem...
-Ah Rubi,znów o tobie myślę-rzekł do siebie Alejandro.-Gdy cię zobaczyłem dawne wspomnienia powróciły wiem,że źle robię ale muszę cie zobaczyć...muszę...
-O czym ty znowu myślisz?-weszła do pokoju Maribel.
-O tobie,o naszym życiu i o naszym synu-kłamał.
-A co źle ci było?-żartowała Maribel.
-Nie-odpowiedział.-To był najpiękniejsze lata w moim życiu-przyciągną ją do siebie.
Gdzie indziej...
-Jedzmy,bo nam wystygnie-powiedziała Fernanda przerywając pocałunek.
-Masz rację...
Cristina i Marco byli bardzo szczęśliwi,po skoączonej pracy jedli kolację w pieknej restauracji.
-No popatrz-rzekła Cristina.-Kiedy cię spotkałam nie myślałam,że za ciebie wyjde-uśmiechnęła się.
-Szczerze mówiąc,ja też nie robiłem sobie nadzieji-powiedział Marco.
-Tak wiele się zmieniło...
-Śmierć Cayetana była nowym początkiem dla nas-rzekł Marco.
W oczach Cristiny stanęły łzy.
-Przepraszam nie powinienem-Marco spojrzał w oczy ukochanej.
-Nie...nic sie nie stało-lekko się uśmiechnęła.-Mineło tyle lat...powinnam nauczyć się rozmawiać o tym ze spokojem...
-Kochałaś go...i może nigdy nie przestałaś-powiedział smutnie Marco.
-Masz rację...kochałam jak nikogo na świecie,był ważnym etapem w moim życiu-rzekła Cristina.-Ale żyjąc z tobą pokochałam cię...
Fernanda i Carlos dokończyli kolację.
-Fernanda...widzę to i wiem to,że mnie kochasz-rzekł Carlos.-Więc dlaczego nie chcesz ze mną być?
Fernanda milczała.Jednak wiedziała,że jego słowa były prawdą.Nie umiała znaleść odpowiedzi.
-Masz rację,kocham cię bardzo-popatrzyła mu głęboko w oczy.-I chcę z tobą być-pocałowała go.
Całowali się namiętnie,po chwili zaczął rozpinać jej bluzkę.
-Odwieź mnie do domu,już późno-powiedziała przerywając pocałunki.
-Ale...
-Chcę wrócić do domu bo jest późno,nie zrozumiałeś?-spytała uniesionym głosem.
-Rozumiem...-odpowiedział. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Iwi. Mistrz

Dołączył: 08 Lut 2007 Posty: 13088 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:43:49 25-02-07 Temat postu: |
|
|
Odcinek 127.
Carlos odwiózł Fernandę do domu.Fernanda cicho weszła do mieszkania.
-Dziecko gdzie ty się szlajasz po nocach?!-Fernanda podskoczyła.
-Ciociu uspokój się musisz mnie straszyć po nocach?-spytała nieco spokojniejsza Fer.-Nie jestem DZIECKIEM jestem DOROSŁA i mam prawo wracać kiedy chcę!
-Nie będziesz mi tu krzyczeć! Bo zadzwonię do...
-Do mojej matki?-spytała kpiąco Fernanda.-I co jej powiesz,że jej córka wraca późno do domu?-zakpiła.-Proszę cię nie ośmieszaj się...
Dolores nie odezwała się już słowem tylko wróciła do swojego pokoju.
A Fernanda rozmyślała nad wszystkim co dzisiaj zaszło.Długo nie mogła zasnąć.
-Ah Carlosie...co jest w tobie tak wyjatkowego,że Fernanda Perez straciła dla ciebie głowę?-pytała sama siebie.-Nawet nie wiesz jak bardzo pragęłam ci się oddać...-romarzyła się.-Ale cóż jak kocha to poczeka-uśmiechnęła się do siebie.
Tymczasem Carlos też nie mógł zasnąć.
-Dlaczego uciekłaś Fernando?-pytał siebie.-Może narzuciłem ci za szybkie tępo?
Następnego ranka szczęśliwa Fernanda udała się na uczelnię.
-Cześć-Fernanda podeszła do przyjaciółki i pocałowała ją w policzek.-Jak się masz?
-A u mnie wszystko w porządku-Tania uśmiechnęła się.-Co z Carlosem?
Na twarzy Fernandy pojawił się szeroki uśmiech.
-Wczoraj...wczoraj prawie mu się oddałam-rzekła Fer.
-Brawo!-krzyknęła Tania i uściskała przyjaciółkę.
Przyjacióki udały się na zajęciach,po nich Tania rządała wyjaśnień.
-Więc...dlaczego tego nie zrobiłaś?-spytała.
-Bo my...-zaśmiała się.-To dzieje się za szybko...dopiero się poznaliśmy...
-Masz rację...widać to prawdziwa miłość-powiedziała Tania.
-Czuję,że to ten jedyny-powiedziała szczęśliwa Fernanda i złapała przyjaciółkę za ręce.
-Może pójdziemy to uczcić?-zaproponowała Tania.
Fernanda tylko przytaknęła głową i poszły.Udały się do restauracji,siedziały przy drinku i dobrze się bawiły.
-Mama?-spytała Fernanda odbierając telefon.
-Tak-odrzekła Cristina.-Ja i Marco jutro wracamy do kraju...
-Nawet nie wiesz jak się cieszę-rzekła Fernana.
-Ja również...muszę już kończyć...pa Fer kocham cie-Cristina rozłączyłam się.
-I co?-spytała Tania.
-Moja matka jutro wraca do kraju...
Po spotkaniu z przyjaciółką Fernanda udała się do gabinetu Alejandra.
-Witaj kochany-weszła do gabinetu.
-Ciszej-powiedział Alejandro i przyciągną ją do siebie.
Całowali sie namiętnie.Fernanda nie była z tego powodu szczęśliwa.
-Może spotkamy się wieczorem w hotelu?-spytał całując ją po szyji.
-Oczywiście-odrzekła Fer i pocałowała go.
-Proszę cię idź już-rzekł Alejandro.-Ktoś może nas zobaczyć...
Fernada wyszła z gabinetu,była zdruzgotana.
-Ile jeszcze będę musiała przez to przechodzić?-spytała sama siebie opierając się o drzwi.
Podążyła w stronę domu,czas szybko mijał.W końcu nastał wieczór.
Fer ubrała najkrótszą kieckę jaką tylko miała.Przeciągnęła rzęsy tuszem,a usta krwistą szminką.Zapłaciła kierowcy i pojechała do hotelu.Czekał na nią Alejandro.
-Ślicznie wyglądasz-prawił jej kompementy.
-Dziękuję-rzekła.-Chodźmy...
Weszli do pokoju i zamówili lampkę wina.
Nowy odcinek pojawi się jutro prawdopodobnie przed 15 albo po 18... |
|
Powrót do góry |
|
 |
Iwi. Mistrz

Dołączył: 08 Lut 2007 Posty: 13088 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:29:36 26-02-07 Temat postu: |
|
|
Odcinek 128
-Jesteś taka śliczna-rzekł Alejandro i pogładził Fer po policzku-Wypiękniałaś przez te lata-dodał.
Fer uśmiechnęła się.Miała bardzo krótką spódniczkę dzięki czemu było widać dokładnie jej nogi.
-Twoja noga-rzekł Alejandro.-Ona jest...
-Prawdziwa-dokończyła Fernanda.-Przeszczep kosztował mnie wiele,ale popryszięgłam ci 20 lat temu,że znów będę piękna...
-Podziwiam cię-rzekł Alejandro.-Potrafisz zdziałać cuda...
-Zawsze dąże do celu-powiedziała Fernanda i pocałowała go.
Całowali się długo i namiętnie.Alejandro zaczął całować ją po szyji,po czym zaczą rozpinać jej bluzkę.
-Nie!-krzyknęła Fer.-Nie dotykaj mnie!-wrzeszczała i odepchnęła do wybiegając z hotelu.Wykręciła jakiś numer.
-Ernesto!-krzyknęła do słuchawki.-Przyjedź po mnie tam gdzie mnie zostawiłeś!
Fernanda odwróciła się,a za sobą zobaczyła...Carlosa.
-Witaj Fer-podszedł do niej i chciał ją pocałować lecz ona przekręciła głowę.
-A co ty tu robisz?-spytała.
-Mój kolega się tu zatrzymał...czy coś się stało wyglądasz na przestraszoną?
-Nie...trochę się zmęczyłam to wszystko-powiedziała.-Wybacz ale się śpieszę...
Wsiadła do samochodu i odjechała do domu.Wbiegła po schodach do swojej sypialni.
-Nie-drżała.-Ja nie potrafię tego zrobić...nie umiem i nie chcę-mówiła.
Z rozważań wytrącił ją dźwięk telefonu.
-Słucham-powiedziała.
-Fernanda...chciałem się upewnić czy wszystko w porządku-powiedział Carlos.
-Wszystko dobrze,to tylko przemęczenie-zapewniała.-Ale to miło,że pytasz...
-Kocham cię...
-Ja ciebie też-Fer rozłączyła się.
Uśmiechnęła się szeroko czego nie robiła od dłuższej chwili.
-Carlos?-spytała po raz drugi odbierając telefon.
-Nie,Rubi-odrzekła kobieta.-Ale cieszę się,że jesteś z nim w kontakcie...jak ci idzie?
-Wszystko po twojej myśli-powiedziała Fer.
-Masz pienieniądze?
-Oczywiście...
Rubi uśmiechnęła się szeroko.
-Jeżeli dał ci tyle szmalu,to naprawdę mu na tobie zależy...
-Nie tylko mu-powiedziała cicho Fer.-Tak pewnie masz rację-dodała pewnie i odłożyła słuchawkę.
Udała się do domu Rubi i wręczyła jej czek.
-Świetnie-powiedziała Rubi.-Jutro zabierzesz mnie do chirurga plastycznego... |
|
Powrót do góry |
|
 |
Iwi. Mistrz

Dołączył: 08 Lut 2007 Posty: 13088 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:49:02 02-03-07 Temat postu: |
|
|
Do niki:Po pierwsze nie napiszcie,tylko napisz jak coś.Bo tylko ja wiem co się dalej będzie działo,bo ja to pisze =P.Jednak nikt niczego się nie dowie=P...Czytaj odcinki na bieżąco to się sama przekonasz =P
Odcinek 129
-Jutro?-spytała z niedowierzeniem Fer.
-A co myślałaś?-rzekła Rubi.-Muszę zobaczyć się z nim jak najszybciej...
Fernanda po raz piewrszy nie dziwiła się ciotce.Próbowała postawić się w sytuacji Rubi.
-Nie wiem czy byłabym zdolna tyle bez niego wytrzymać-myślała.-W głębi duszy cię podziwiam Rubi...
-Słuchasz mnie?-wyrwała ją z rozmyślań Rubi.
-Tak...słucham-powiedziała Fernanda.-Przyjdę jutro,dowidzenia-powiedziała i wyszła.
Usłyszała dźwięk telefonu,natychmiast odebrała.
-Już dojeżdrzamy-usłyszała głos Cristiny.-Za godzinę będziemy na lotnisku...
-Oczywiście,będę-rozłączyła się.
Weszła do domu krzycząc od progu.
-Mama i Marco wracają dzisiaj do kraju-powiedziała szczęśliwie.
-Naprawdę?-spytała zdziwiona Dolores.
-Tak,a co cię tak dziwi?
-Kiedy ostatnio rozmawiałam z twoją matką mówiła,że wraca za pół roku...
-Aha-powiedziała Fernanda.-Pewnie zmienili zdanie-dodała i weszła po schodach do swojego pokoju.
Przebrała się i poprawiła makijaż,wzięła torebkę i wszyła z pokoju.
Zadzwoniła jej komórka.Uśmiechnęła się patrząc na wyświetlacz.
-Witaj Carlosie-powiedziała szczęśliwie.
-Witaj-odpowiedział Carlos.-Wszystko u ciebie w porządku?
-Tak-odpowiedziała.-W najlepszym...
-A co z twoją mamą?
-Dobrze,leki bardzo jej pomagają-kłamała.
-Zobaczysz,wszystko się ułoży-powiedział.-Jeżeli ostatnio postawiłem cię w niezręcznej sytuacji to przepraszam...
-Nie zrozum mnie źle,ale to wszystko dzieje się za szybko...
-Jasne,rozumiem
-Muszę już kończyć-powiedziała Fer.-Ide odwiedzić mame w szpitalu...
-Do zobaczenia,kocham cię...
-Ja ciebie też kocham-odpowiedziała i rozłączyła się.-Bardzo-dodała sama do siebie i wszyła z pokoju.
Po godzinie dotarła na lotnisko.Zauważyła w tłumie ludzi Cristinę i Marco.
-Witaj mamo-powiedziała i mocno ją uściskała.
-Witaj kochanie-odpowiedziała Cristina.
-Dobrze cię widzieć Marco-powiedziała i jego również przytuliła.
Kierowca odwiózł ich do domu,Cristina i Marco zaczęli wypakowywać swoje rzeczy.
-To dla ciebie-powiedziała Cristina uśmiechając się do córki.
-Dziękuję-odpowiedziała Fernanda i zaczęła odpakowywać prezęt.
-Jest śliczna-powiedziała po chwili oglądając sexowną,czarną sukienkę.
-Wiedziałam,że ci się spodoba-znów się uśmiechnęła.-Dla pani też coś mam-zwróciła się do Dolores.
Tymczasem Rubi rozmyślała nad tym,jak zdobyć Alejandra.
-Po zabiegu znów będę piękna-dodawała sobie otuchy.-Skoro pomylił Fernandę ze mną,na pewno mnie rozpozna...
Zaczęła sobie wyobrażać swój pierwszy po latach pocałunek z ukochanym.Mimo wszystko bała się,że nie będzie już tak piękna jak kiedyś... |
|
Powrót do góry |
|
 |
Iwi. Mistrz

Dołączył: 08 Lut 2007 Posty: 13088 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:58:25 05-03-07 Temat postu: |
|
|
Sorki,że nie pisałam...To dlatego,że przez 2 dni nie miałam dostępu do kompa...i jutro prawdopodobnie tesh mnie nie będzie...postaram się napisać dziś 2 odcinki.
Odcinek 130
Nawet nie zauważyła kiedy nastał zmrok.Powoli wstała i o kulach położyła się do swojego starego łóżka.Było bardzo niewygodne i wystawały z niego sprężyny.
Tymczasem Fernanda rozmyślała nad jutrzejszym dniem.
-Boże,dlaczego mnie to spotyka?-spytała.
Po chwili dodała:
-A może sama tego chcę??-głosno myślała.-Nie wiem dlaczego,ale za wszelką cenę chcę pomóc Rubi bez względu na konsekfencje...
Myślała długo,aż w końcu zasnęła.Nastał nowy dzień,tak piękny i ważny dla Rubi.
Była bardzo zdenerwowana.
-Wszystko w twoich rękach Boże-wyszeptała.
Drzwi z pokoju otworzyły się.
-Gotowa?-spytała w progu Fernanda.
-Jedźmy już-rzekła Rubi i powoli wstała.
Weszły do taxówki i odjechały.
-Tak się cieszę,że jestem już w domu-rzekła Cristina wtulając się w męża.
-Ja również-odparł Marco.
Do pokoju weszła Dolores.
-Dlaczego tak szybko wróciliście?-spytała Dolores.-Mówiłaś,że wracacie za pół roku
-Nie zawsze jest tak pięknie,jakbyśmy chcieli-rzekła Cristina.-Straciłam pracę,a tak bardzo tęskniliśmy,że zdecydowaliśmy się na powrót-Cristina uśmiechneła się.
-Tak,nie ma to jak w domu-Dolores również się uśmiechneła.
Rubi i Fernanda dotarły na miejsce.Po chwili Rubi leżała już na sali operacyjnej.
Rubi spojrzała na Fernandę przestraszonym wzrokiem.
-No co ty,ty niczego się nie boisz-rzekła Fernanda i uścisneła dłoń ciotki.-Jestem pewna,że ci się uda-uśmiechneła się i wyszła.
Zabieg był długi.Fernanda czekała na korytarzu i bardzo się denerwowała,bo to co się wydarzy zależy od jej przyszłości.W głębi duszy wierzyła,że operacja się powiedzie.
-Rubi będzie piękna,jestem tego pewna-mówiła.
Zadzwonił telefon.
-Carlos-przeczytała na wyświetlaczu.
Uśmiechneła się szeroko.
-Witaj Carlosie-powiedziała.
-Witaj Fer-odrzekł Carlos.-Masz wolne popołudnie?
-Przkro mi nie mogę
-Jasne jak chcesz-rzekł Carlos smutnym głosem.
-Nie mogę,bo opiekuję się mamą-sprostowała Fernanda.-Obiecuję,że jak tylko będe wolna zadzwonię...Do zobaczenia-rozłączyła się.
Z sali wyszedł lekarz.
-Zabieg dobiegł końca-rzekł |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|