|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Maggie Mocno wstawiony
Dołączył: 04 Cze 2007 Posty: 5847 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Los Angeles, CA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:37:28 30-09-09 Temat postu: |
|
|
monioula napisał: | Maggie -> w podpisie mam dwie postacie z serialu 90210. Nie jestem fanką tej produkcji, ale ich po prostu nie da się nie lubić. |
Za wiele mi to nie mówi Wiem tylko, że ten serial leci na polsacie, ale nie oglądam. Jakoś mnie nie ciągnie |
|
Powrót do góry |
|
|
monioula Prokonsul
Dołączył: 01 Cze 2007 Posty: 3628 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sevilla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:37:55 01-10-09 Temat postu: |
|
|
Mnie też nie ciągnie, bo nie lubię czekać tygodnia na wyjaśnienie akcji. Jak mi się nudziło obejrzałam wszystkie odcinki.
Tobie by się podobało, takie młodzieżowe. "Beverly Hills 90210" na pewno kojarzysz, to jest podobne.
Śliczny masz podpis Z moim ulubionym serialem |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 15:34:06 01-10-09 Temat postu: |
|
|
Hej, a co z nowym odcinkiem?? |
|
Powrót do góry |
|
|
Maggie Mocno wstawiony
Dołączył: 04 Cze 2007 Posty: 5847 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Los Angeles, CA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:35:28 01-10-09 Temat postu: |
|
|
monioula napisał: | Mnie też nie ciągnie, bo nie lubię czekać tygodnia na wyjaśnienie akcji. Jak mi się nudziło obejrzałam wszystkie odcinki.
Tobie by się podobało, takie młodzieżowe. "Beverly Hills 90210" na pewno kojarzysz, to jest podobne.
Śliczny masz podpis Z moim ulubionym serialem |
No kojarzę, ale nie oglądałam nigdy regularnie
Dziękuję Też lubię ten serial, a mam tak, że jak cos lubię to od razu robie sobie z tym podpis Ale znając mnie to niedługo sobie zmienię
PS. Dołączam się do pytania
Ostatnio zmieniony przez Maggie dnia 18:36:14 01-10-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Lilijka Mistrz
Dołączył: 18 Lip 2007 Posty: 14259 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: Neverland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:29:42 01-10-09 Temat postu: |
|
|
Takze jestem ciekawa, gdzie to się odcinek zagubił ) |
|
Powrót do góry |
|
|
monioula Prokonsul
Dołączył: 01 Cze 2007 Posty: 3628 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sevilla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:27:32 02-10-09 Temat postu: |
|
|
Przepraszam za zastój
Wpadam tylko na chwilę, by dać odcinek. Do Was zajrzę jutro. Dziękuję za komentarze i pozdrawiam :*
ODCINEK 142
Samantha nie znosiła widoku bójek, więc ulotniła się ze stołówki. Przebywanie z Oliverem też jej nie służyło, bo udzielał się jej jego ponury nastrój. Nie wiedziała, co go gryzie, a on najwyraźniej nie chciał jej tego powiedzieć. Idąc wzdłuż korytarza, przez szybę od pracowni informatycznej dostrzegła Denise, która opierała głowę o blat biurka. Nie mogła przejść obok niej obojętnie.
- Co ci jest? – spytała z troską w głosie, siadając obok koleżanki.
Dziewczyna uniosła głowę. Na czole miała odcisk złożonych dłoni, wyglądała komicznie, ale Sam nie zamierzała się teraz śmiać, bo czuła, że sprawa jest poważna.
- Jeśli nie chcesz, nie musisz mi nic mówić.
Denise zamyśliła się. Wiedziała, że jeśli opowie komuś o dręczących ją sprawach, poczuje się lepiej. Nie było jej przykro z powodu tego, co powiedział Justin. Rozumiała, że był wściekły i zdesperowany. Gorzej przedstawiała się sytuacja z Cooperem, który nieustannie błąkał się w jej myślach, kiedy tylko nie zajmowała się czymś konkretnym. Może czas go stamtąd wyrzucić?
- Sam… ja… naprawdę bardzo cię lubię.
- Ja ciebie też.
- Tak… ale… rzeczywiście jest coś, co ukrywam od dawna. Coś strasznego.
- Coś strasznego? Wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko.
- Jestem okropna. Emma się do mnie nie odzywa, Tad i Isaac też mają mi za złe to, jak się do nich odnoszę. Zresztą, tak samo powinno być z tobą. Od pewnego czasu zachowuję się tak, że krzywdzę wszystkich wokół i nie mogę przestać. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak cierpię i może dlatego staram się unieszczęśliwiać innych. – Denise wyrzucała z siebie potok słów. Łzy, które po rozmowie z Justinem zdążyły już wyschnąć, na nowo zabłysnęły na jej policzkach.
- Wcale tak nie jest. – pocieszyła ją Samantha, przysuwając się bliżej.
- Mylisz się. Potrafisz w każdym dostrzec jakieś dobre cechy. Ale czy potrafisz też zauważyć te złe? Okropne? Odrażające?
- Denise, o czym ty mówisz?
- Jestem taka, jaka jestem, bo on mi to zrobił.
- Kto i co ci zrobił? – dopytywała Sam, kiedy zauważyła, że jej koleżanka na dłuższą chwilę zamilkła. – Justin cię skrzywdził?
- On nie ma z tym nic wspólnego. To miało miejsce na długo zanim go poznałam.
- Co masz na myśli, mówiąc „to”?
- On mnie zgwałcił, Sam! Wcale tego nie chciałam, on po prostu wykorzystał to, że jestem słaba! – łzy płynęły już niemal potokiem po twarzy nieszczęśliwej dziewczyny, która nienawidziła tych wspomnień i obiecała sobie, że do nich nie wróci. Teraz jeszcze raz przeżywała koszmar sprzed ponad roku, nadal tak samo jak wtedy widziała twarz napastnika, z którym nie miała żadnych szans.
- O mój Boże… - wyszeptała Sam, przytulając do siebie koleżankę, by choć trochę ją wesprzeć. – Kto? Kto taki?
- To był… Craig Cooper. – wyjąkała Denise, nadal łkając w ramię Samanthy, która zaniemówiła. A więc miał on na swoim koncie więcej zbrodni. Przypomniała sobie pobyt w leśniczówce na obozie i dziwne zachowanie dziewczyny. Teraz wszystko się wyjaśniło.
- Dusiłaś to w sobie tak długo… - powiedziała cicho, gładząc jej włosy. – Ktoś jeszcze wie?
Denise przełknęła ślinę.
- Profesor Lanz, profesor Whitmann, Chris… i Kevin.
- Byłaś z tym na policji?
- Nie uwierzyliby. – wyjaśniła cicho, spuszczając głowę.
- Mylisz się, ginekolog mógłby wszystko potwierdzić w razie wątpliwości.
Dziewczyna po prostu wstydziła się powiedzieć prawdę na policji, sama przed sobą tłumacząc to zachowanie tym, że i tak by jej nie uwierzyli. Trzymała to w sobie aż do obozu, kiedy to nauczycielka hiszpańskiego domyśliła się wszystkiego i za jej sprawą dowiedzieli się też o tym Paul Whitmann i Kevin. Chrisowi powiedziała sama i rzeczywiście trochę jej po tym ulżyło.
- Sam, ja się boję… Teraz, kiedy go złapali, powinnam iść na policję i wszystko powiedzieć. Razem z panią Dolores, ona przeszła prawie przez to samo. Powinnyśmy zeznawać, żeby on… siedział jak najdłużej w więzieniu i nikogo więcej nie skrzywdził.
- Tak, to zrozumiałe. – wypowiedź Sam przerwał dzwonek na lekcję. To chyba była najdłuższa przerwa na lunch w dziejach szkoły, tyle się podczas niej wydarzyło. – Cokolwiek postanowisz, możesz na mnie zawsze liczyć. A kiedy będziesz potrzebowała kogoś, kto cię wysłucha, znasz mój adres. Jestem zawsze do usług. Ale teraz postaraj się o tym nie myśleć i nie zamartwiać się. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.
- Dziękuję. – powiedziała cicho Denise, wstając z miejsca i razem z Sam ruszając do wyjścia. Domyślała się, że wygląda okropnie, po takim ostrym płaczu. Miała podpuchnięte, czerwone oczy. Starała się jednak skupić tylko na lekcji angielskiego, która ją czekała. Idąc wzdłuż korytarza, wpadły na Kevina.
- Co się stało? – zaciekawił się chłopak, widząc koleżankę, która niewątpliwie przed chwilą płakała. – Justin coś ci zrobił?
- Nic mi nie zrobił. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. – odpowiedziała Denise, spuszczając głowę, żeby nie mógł widzieć jej zapłakanej twarzy.
- Kevin, daj nam spokój, ok? – wtrąciła się Sam, a kiedy rzucił na odchodnym „jak sobie chcesz” i zniknął w sali, objęła Denise jeszcze mocniej. Dopiero teraz zobaczyła, jak błahe są jej problemy w porównaniu do problemów innych.
Chris miał mieszane uczucia. Z jednej strony był zadowolony, że nie musi oglądać parszywej gęby Hamiltona, który zmył się ze szkoły zaraz po przerwie na lunch, ale z drugiej nie cieszyła go perspektywa odwalania całej roboty samemu.
Złapał za mopa i zaczął sprzątanie. W oddali mignęła mu drużyna piłkarska. Gdyby nie ta głupia kara, ćwiczyłby teraz z nimi. Westchnął nad swoim ciężkim losem. Nie wziął ze sobą iPoda, więc został sam z mopem i ze swoimi myślami. Strona Zoey niewątpliwie zrobiła furorę, Hamilton został ośmieszony przed całą szkołą. Nabijali się z niego wszyscy, ale jakimś cudem Denise za nic miała te plotki, chociaż wyraźnie widziała zdjęcie, które nie wyglądało na spreparowane.
- Gdzie twój kolega? – spytał nagle gruby, ochrypły głos, w którym nie trudno było rozpoznać woźnego.
- To nie jest mój kolega. I nie wiem, gdzie jest. – burknął pod nosem. – Dzisiaj jestem tylko ja.
- Ha, a on pewnie śmiga gdzieś ze swoim chłopakiem. – zachichotał woźny i dając Chrisowi instrukcje, oddalił się do swojego „kantorka”, prawdopodobnie w celu spożycia alkoholu.
Tego dnia Kevin zrezygnował z treningu, żeby udać się na cmentarz. Zawsze chodził tam, kiedy chciał pomyśleć, bo było to najspokojniejsze miejsce w South Great Falls. Dodatkowo miał gwarancję, że nie spotka tu Justina Hamiltona. Usiadł na trawie obok grobu swojej matki.
- Cześć, mamo. – powiedział po części sam do siebie, po części do płyty nagrobnej, a po części do nieobecnej kobiety. – Jak leci? – zdał sobie sprawę z banału tych słów i uśmiechnął się krzywo. – Przyniosłem ci kwiaty.
- To uroczo z twojej strony. – usłyszał kobiecy głos i aż podskoczył. Przybyła, zaskoczona jego reakcją, uśmiechnęła się z politowaniem. – Nie chciałam cię przestraszyć, po prostu pierwszy raz cię tu widzę.
- Cześć, Zoey. – powiedział chłopak, rozpoznając w dziewczynie byłą dziennikarkę ze szkolnej gazetki, której imię znał od niedawna. – Dużo słyszałaś?
- Wszystko, łącznie z „jak leci”.
- No tak…
- Ja też rozmawiam z mamą. – powiedziała dziewczyna, żeby przerwać niezręczną ciszę, która zapanowała na cmentarzu. – Przychodzę tu, kiedy chcę pomyśleć.
Uśmiechnął się lekko i poklepał dłonią miejsce na trawie obok siebie. Zoey nie trzeba było długo namawiać, żeby do niego dołączyła. Rozmawiała z nim, jakby znali się od dawna.
- Jaka ona była? – spytała, upewniwszy się, że data śmierci jest stosunkowo niedawna, więc Kevin z pewnością ją pamiętał.
- Fajna babka. Szkoda, że musiała się użerać z takim typkiem jak mój ojciec.
- Rozumiem. Czyli nie układa się wam po jej śmierci?
- Nie bardzo.
Ponownie zaległa cisza, która trwała tylko pół minuty, ale ciągnęła się niemiłosiernie długo. W końcu przełamała się Zoey.
- Moja mama utonęła, kiedy miałam dwanaście lat. Brakuje mi jej, ale zawsze mam jeszcze ojca, macochę i brata. Oni wypełniają tę pustkę. Ale co ja się rozgaduję, kwiaty mi zwiędną, zanim włożę je do wazonu na grobie. Nie będę ci przeszkadzać, przepraszam, że niechcący podsłuchałam… rozmowę. – powiedziała, podnosząc się z ziemi i otrzepując spodnie z resztek trawy.
- Nic się nie stało, nie powinienem gadać sam do siebie.
- A ja myślę, że „one” nas słyszą.
Zoey uśmiechnęła się i ruszyła w kierunku grobu swojej matki, ale coś jej się przypomniało i odwróciła się na pięcie.
- Kevin?
- Tak?
- Dzięki, że pomogłeś mojemu bratu.
- Nie ma sprawy.
- Naprawdę fajnie, że poznałam ciebie i Chrisa. – dziewczyna machnęła ręką i zniknęła między grobami na małym cmentarzyku w South Great Falls.
- Naprawdę mnie słyszysz, mamo? – spytał na głos Kevin, kiedy upewnił się, że tym razem jest sam. – Jeśli tak, to proszę, odpowiedz mi, dlaczego mnie z nim zostawiłaś? Dlaczego? |
|
Powrót do góry |
|
|
BlackFalcon Arcymistrz
Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:58:00 02-10-09 Temat postu: |
|
|
Biedny Kevin, zadaje sobie to samo pytanie, która ja sobie zadawałam dawniej, ale nie w stosunku do Mamy, tylko do Boga, pytając Go, dlaczego postapił tak, jak postąpił. Ale na to nie ma niestety odpowiedzi.
Czy oni się nie za bardzo zaprzyjaźnili ze sobą, Zoey i on? Przecież on jest dla Denise ;D, mimo, że traktuje ją jak na razie niezbyt...czule .
Plotka doszła już nawet do woźnego - i bardzo dobrze . A może dojdzie do ojca Justina?
Ostatnio zmieniony przez BlackFalcon dnia 17:58:26 02-10-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 19:58:01 02-10-09 Temat postu: |
|
|
Denise otworzyła paszczę. W końcu czy nie ma lepszego wyjścia niż wyżalić się przed zakonspirowaną i sympatyczną Sam Jak najbardziej to rozsądne wyjście. Teraz może być jej łatwiej. Jeśli zacznie o tym szerzej mówić, koszmar stanie się jedynie złą bajką, która się wydarzyła, ale nie wróci więcej. Denise musi wiedzieć, że ma zaufanych ludzi. Bo na razie to często byłą zbyt empatyczna... no nie liczę Kevina, bo on sam w sobie jest dziwny (powiedzmy, że mam coś z niego, tyle, że ja nie nadużywam zwrotu "jak sobie chcesz" ). Ale Kevin i Zoey? Spokojnie, nie każdy chłopak musi mieć za kumpla chłopaka Zoey to dla mnei etap przyjacielski i tak pewnei raczej zostanie... oby!!
Pozdrawiam! |
|
Powrót do góry |
|
|
Lilijka Mistrz
Dołączył: 18 Lip 2007 Posty: 14259 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: Neverland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:55:22 02-10-09 Temat postu: |
|
|
Ale ładna ostatnia scenka... śliczna. Tylko ta rozmowa Z&K za krótka! Ładny wątek nam tu tworzysz )
Pomysł Black, zeby o "odmiennosci" Justina dowiedzial się jego ojciec - ale by było. Wtedy chlopak przeszedlby cos w stylu wygnania, a potem nawrocenia na wlasciwszą stronę - cos jak Claire Ej, ale ja go lubię! |
|
Powrót do góry |
|
|
Maggie Mocno wstawiony
Dołączył: 04 Cze 2007 Posty: 5847 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Los Angeles, CA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:48:11 03-10-09 Temat postu: |
|
|
Denise nareszcie zwierzyła się Sam. Dziwi mnie to, bo wydaje mi się, że to z Emmą ma lepsze stosunki. W każdym razie, Samantha ma rację: Denise powinna iść na policję, kiedy Cooper ją zgwałcił. Ale teraz i tak będzie musiała zeznawać w sądzie. Bardzo jej współczuję, mam nadzieję, że odzyska radość życia.
No tak... Teraz to już wszyscy wiedzą o 'romasie' Justin'a z jakimś chłopakiem. Nawet woźny się z niego nabija
Zoey i Kevin... Lubię ją, ale on już jest zarezerwowany dla Denise, która jakoś nie może się zdecydować. No chyba, ze to po prostu początek pięknej przyjaźni. Żal mi Kevin'a. Mieć takiego ojca
monioula ---> Napisz jakiś specjalny odcinek poświęcony Kevin'owi i jego rozterkom, w którym wyjaśnisz dlaczego jego ojciec taki jest, bo coś mi tu nie gra
Pozdrawiam i czekam na kolejne odcinki |
|
Powrót do góry |
|
|
monioula Prokonsul
Dołączył: 01 Cze 2007 Posty: 3628 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sevilla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:08:38 04-10-09 Temat postu: |
|
|
Specjalny odcinek o Kevinie? Szczerze w to wątpię, bo staram się zawierać kilka wątków w każdym odcinku. Ale tajemnica chłopaka wyjdzie na jaw, to Wam mogę obiecać
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :*
ODCINEK 143
Samantha miała wyrzuty sumienia, że zostawiła Olivera i starała się go unikać tego dnia w szkole. Zaraz po spotkaniu kółka astronomicznego zamierzała poczekać na niego koło szatni, ale profesor Sheffer zatrzymał ich trochę dłużej i jej plany spaliły na panewce. Nie pozostawało jej nic innego, jak wizyta u chłopaka w domu. Nie znała jego rodziców, widziała ich tylko parę razy, ostatni raz panią Faris na posterunku policji. Może najwyższy czas, by ich poznać?
Poinformowała Anne, gdzie się wybiera i zrobiła sobie spacer. Przed drzwiami domu Olivera wzięła jeszcze kilka głębokich wdechów i odważyła się zapukać. Otworzyła matka chłopaka. Jej surowa twarz wydawała się jeszcze bardziej nieprzyjazna, kiedy zmarszczyła brwi na jej widok.
- O co chodzi? – spytała obojętnie, ogarniając z niechęcią całą sylwetkę dziewczyny, co nie uszło jej uwadze.
- Ja… przyszłam do Olivera. Czy mogłaby go pani zawołać?
- Mojego syna nie ma.
- A… kiedy wróci?
- Późno. Wyszedł z kolegami.
- Mogłaby mu pani przekazać, że byłam? Chciałam z nim porozmawiać o czymś ważnym. Jestem…
- Wiem, jak się nazywasz. – przerwała nieuprzejmie kobieta, a zanim zatrzasnęła Sam drzwi przed nosem, rzuciła: - Przekażę.
Dziewczyna wzruszyła ramionami. Nie trzeba było być geniuszem, żeby zauważyć, że ta kobieta jej nie lubi. Nie chciała stać przed drzwiami i rozmyślać, żeby nie wyjść na natrętną. Skoro jej chłopak miał wrócić późno, na nic zda się czekanie.
- Kto to był, mamo? – spytał Oliver, który właśnie zbiegł po schodach po tym, jak usłyszał jakieś głosy na dole.
- Ktoś zabłądził i pytał o drogę. – skłamała pospiesznie kobieta, która jeśli chodziło o „dobro” syna nie miała żadnych skrupułów. Nie chciała, żeby spotykał się z tą dziewczyną i zamierzała mu to utrudnić.
- Dziwne… chyba słyszałem głos Sam.
- Wydawało ci się.
Pani Faris wróciła do obowiązków domowych, a chłopak stał jeszcze dłuższą chwilę i rozmyślał. W końcu uznał za całkiem możliwy fakt, że tylko wydawało mu się słyszeć Samanthę. Nie miał pojęcia, jak bardzo jego matka zamierzała się natrudzić, by kolejna panna Williams nie odebrała jej jednego z dwóch najważniejszych mężczyzn w jej życiu.
Sam wlokła się do domu, nieustannie rozmyślając nad słowami matki Olivera. Ostry ton przyprawiał ją o gęsią skórkę. Czy tak wyglądały stosunki między teściową a przyszłą synową? Miała szczerą nadzieję, że się myliła i istniały też normalne relacje. Jej uwagę przykuła grupka chłopaków po drugiej stronie ulicy. Eddie, Mike i jeszcze dwóch starszych kolegów Olivera, których znała z widzenia. Zmarszczyła brwi. Czy pani Faris nie wspominała, że jej syn spotkał się ze swoimi kolegami? Skoro tu byli jego koledzy, to gdzie znajdował się on?
Zaniepokojona przyspieszyła kroku i niemal dobiegła do bramki swojego domu. Zaraz po wejściu wykręciła numer domowy Olivera. Niedługo trwało, zanim odebrał.
- Sam? Coś się stało? – spytał zaniepokojony, rozpoznając po drugiej stronie słuchawki swoją dziewczynę.
- Czy nie miałeś się spotkać z kolegami?
- Nie, dlaczego?
- Byłam u ciebie, a twoja mama powiedziała…
- Wiedziałem.
- Co wiedziałeś?
- Nic, nic. Muszę kończyć, mam coś do załatwienia. – zakończył chłopak i zanim zdążyła o cokolwiek zapytać, rozłączył się.
Jego matka posuwała się już do intryg, tak bardzo nie akceptowała Samanthy. Zamierzał się teraz dowiedzieć, jaki jest tego prawdziwy powód, bo wymijające wyjaśnienia „nie pasujecie do siebie” mu nie wystarczały.
Sam stała nieruchomo, wpatrując się w słuchawkę telefonu, w której brzmiał głuchy sygnał.
- Coś się stało? – spytała Anne, która właśnie weszła do kuchni, skąd jej córka dzwoniła.
- Właściwie to tak. Chodzi o Olivera, a raczej o jego matkę.
- Kłopoty z teściową, hę?
- Dokładnie.
- O co właściwie chodzi? – zaciekawiła się kobieta, biorąc z wielkiej misy jabłko i obracając je w palcach.
- Byłam dzisiaj u Olivera i jego matka powiedziała mi, że wyszedł z kolegami. Tyle że to nieprawda, bo właśnie do niego dzwoniłam.
Anne zamyśliła się przez chwilę. Zastanawiała się, czy powinna opowiedzieć córce o swojej znajomości z Susan Faris z czasów, kiedy jeszcze obie były młode.
- Chodź ze mną do piwnicy, takie historie najlepiej opowiada się przy winie. – powiedziała, łapiąc córkę za rękę i ciągnąc ją na zewnątrz. Kiedy w końcu wybrały jedną z butelek i wróciły do kuchni, by rozsiąść się wygodnie, Anne odchrząknęła i rozpoczęła opowieść. – Twój ojciec nie był moim jedynym chłopakiem z okresu młodości. Kiedy miałam mniej więcej tyle lat co ty, spotykałam się z obecnym mężem Susan.
- Nigdy mi o tym nie wspominałaś!
- Bo nie miałam po co. To był tylko krótki epizod, przelotny młodzieńczy… romans.
- I myślisz, że dlatego mama Olivera mnie nie lubi? Ma ci za złe, że spotykałaś się kiedyś z jej mężem?
- Nie, myślę, że ma do mnie żal, bo Patrick zostawił ją i zaczął umawiać się ze mną.
- Zaraz… a potem do niej wrócił? I ożenił się z nią?
- Brzmi dziwnie, ale tak właśnie było. Nigdy nie byłyśmy dobrymi koleżankami, ale nasze stosunki pogorszyły się właśnie wtedy, kiedy kilka dni po zerwaniu z nią, Patrick zaprosił mnie do kina. Pamiętam tamten dzień jak dziś, bo Susan zabrała na ten sam seans swojego nowego kolegę, Erica. A jak na złość mieliśmy miejsca obok siebie! Spojrzenie porzuconej dziewczyny było niemal zabójcze, a na domiar złego zauważyła, że jej partner również wydaje się być bardziej zainteresowany mną niż ją.
- Mamo, ale z ciebie kokietka! – zachichotała Samantha, a kobieta zmrużyła oczy.
- Przestań, wiesz, że to nie tak.
- Dobrze, już dobrze. Co było dalej?
- Wszystko toczyło się normalnym tempem. Susan zaczęła się nawet spotykać z Ericiem, ale po kolejnym seansie, na którym mieliśmy… szczęście siedzieć koło siebie, on z nią zerwał. Powodem byłam, jak nie trudno się domyślić, ja. – Anne zaśmiała się szczerze, a Sam pokiwała głową z niedowierzaniem. Jej matka w młodości była obiektem westchnień tylu kawalerów, a ona nic o tym nie wiedziała!
- A jak to wszystko się skończyło? Zostawiłaś Patricka i wyszłaś za mąż za tatę?
- To trochę bardziej zakręcone, ale w końcu tak się stało. Patrick wrócił do Susan, ale wiedziała, że jest dla niego czymś w rodzaju koła ratunkowego. Całkiem możliwe, że to dlatego tak cię nie lubi. Jesteś w końcu moją córką i chcesz jej zabrać syna.
Samantha skinęła głową. Wyjaśnienie wydawało się być sensowne. Ale w jaki sposób mogła naprawić przeszłość? Przecież nie jej winą było to, że ojciec Olivera wolał spotykać się z jej matką niż z Susan. W jaki sposób mogła ją do siebie przekonać?
Tad już jakiś czas temu prosił Matta o poradę prawną i uznał, że najwyższy czas się o to upomnieć. Tym razem jednak wybrał bardziej klasyczny sposób na odwiedzenie przyjaciela. Wszedł drzwiami frontowymi, wpuszczony przez Rachel Davis, która krzywiła się na jego widok, jednak złagodniała, kiedy wręczył jej kwiaty, które tak naprawdę były przeznaczone dla jej córki.
- Domyślam się, że chodzi o pieniądze. – powiedział na przywitanie Matt, ściskając byłego szwagra.
- Dokładnie. – Tad wyszczerzył zęby w uśmiechu. – Tylko… to trochę delikatna sprawa.
- Pieniądze to zawsze delikatna sprawa. Chcesz wpłacić na konto swoje kieszonkowe?
- Kieszonkowe? Koleś! Ja chcę część zainwestować, a część wpłacić na jakąś wysoko-oprocentowaną lokatę.
- O! To dużo musi być tych pieniędzy… - zachichotał Matt, a Tad rzucił mu mordercze spojrzenie. – Nikt nas tu nie podsłucha? – spytał szeptem, a jego przyjaciel spoważniał.
- Matka wyszła na jakiś lifting, a Claire się kąpie, czyli mamy co najmniej pół godziny dla siebie.
- Dobrze, więc lepiej usiądź. Kiedy ci to opowiem, możesz być w szoku.
Matt posłusznie wykonał polecenie i wyczekująco wpatrywał się w Tada, który krążył po pokoju, wyobrażając sobie Claire owiniętą samym ręcznikiem, rzucającą mu się na szyję.
- To co to za historia? – został brutalnie sprowadzony do rzeczywistości i musiał przejść do sedna sprawy.
- Ehm… no więc… wtedy, w Las Vegas, nie tylko ślub z twoją siostrą przewrócił moje życie do góry nogami. Było coś jeszcze. Nawet duże „coś”.
- Możesz mówić jaśniej? Nie bardzo rozumiem…
- Często bywałem w kasynie i któregoś razu tak się zdarzyło, że… wygrałem.
- No to gratuluję! Ile?
- Mi… milion dolarów.
- Co?!
- Cicho! Ktoś może cię usłyszeć! Zresztą, po odliczeniu podatku i wydatków, których miałem kilka, kwota nieco się zmniejszyła. Ale to i tak znaczna sumka.
- O… nie wątpię! – Matt otarł pot z czoła i westchnął ciężko. – Nie rozumiem tylko, jak wpuścili cię do kasyna.
- Nie mnie. – Tad uśmiechnął się zawadiacko. – Pedro Corteza.
- Zaraz… nie nadążam. Zapłaciłeś jakiemuś Latynosowi, żeby zagrał za ciebie?
- Nie… to ja jestem Pedro Cortez.
Tad opowiedział całą historię ze szczegółami, nawet nie podejrzewając, że Claire stała pod drzwiami i wszystko słyszała. Uśmiechnęła się pod nosem. Najwyraźniej jej były mężulek był teraz żyłą złota. |
|
Powrót do góry |
|
|
BlackFalcon Arcymistrz
Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:48:30 04-10-09 Temat postu: |
|
|
O matko, biedny Tad, teraz go Claire usłyszała i będzie udawać, że coś do niego czuje, podczas, gdy będzie chodziło tylko o pieniądze. Czy ona się nigdy nie zmieni?
Kto by pomyślał, że o to chodzi matce Olivera. Ale Sam ma rację - przecież to nie jej wina! |
|
Powrót do góry |
|
|
monioula Prokonsul
Dołączył: 01 Cze 2007 Posty: 3628 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sevilla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:50:32 04-10-09 Temat postu: |
|
|
Claire być może się kiedyś zmieni, ale przed nią długa droga Teraz ma w końcu dwie zdobycze na oku - Hamiltona i Tada. Którego uda jej się zdobyć?
To nie wina Samanthy, ale jak to w filmach/powieściach/serialach bywa - sprawa i tak nie zniknie z tego powodu |
|
Powrót do góry |
|
|
BlackFalcon Arcymistrz
Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:52:22 04-10-09 Temat postu: |
|
|
Tad -jako Tad konkretnie, a nie jego rodzina - chyba jest bogatszy, więc...A przynajmniej coś do niej czuje.
Niestety ;(. |
|
Powrót do góry |
|
|
monioula Prokonsul
Dołączył: 01 Cze 2007 Posty: 3628 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sevilla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:53:56 04-10-09 Temat postu: |
|
|
No to zobaczysz jeszcze jak to będzie
Bardzo chciałabym Was zaskakiwać, ale w takiej produkcji to naprawdę ciężkie. To takie lekkie, nieambitne opowiadanko, zresztą, jak wszystko moje. Mam nadzieję, że spodoba Wam się kolejny sezon, który wystartuje już niebawem. A będzie on nosił tytuł "Wybory". |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|