|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
LunaLovegood Motywator
Dołączył: 11 Paź 2009 Posty: 284 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:42:05 20-06-10 Temat postu: |
|
|
Czytałam już całkiem dawno, ale po prostu zabrakło mi czasu na skomentowanie - teraz wszystko nadrabiam. ^^
Odcinek bardzo piękny, do tego stopnia, aż chwyta za serce. Szczególnie ta część, w której przedstawiłaś nam myśli Drake'a. Najwyraźniej mężczyzna mimo upływu czasu nadal cierpi z powodu rozstania z żoną, ale nie daje tego po sobie poznać - jak to nasz pamiętny Drake, ze stalowymi nerwami. Los zdecydowanie płata figle, szczególnie tej parze w związki z ich spotkaniem na mającym nadejść, bankiecie. Cass najwyraźniej nadal jest w rozsypce i ciężko jest jej pozbierać się po tym wszystkim, przez co musiała przejść z powodu Drake. Mimo wszystko, nie chce mi się wierzyć w to, że cała wina leży po stronie chłopaka - po prostu nie potrafię. Mimo jego ciężkiego charakteru, jestem pewna, że on nie potrafiłby skrzywdzić Cass, to musiała być sprawka jakiegoś zbytecznego nieporozumienia. Ale wcale tak nie musiało być, to tylko takie moje głupie przekonanie ^^.
Bądź, co bądź, mogę mieć tylko nadzieję, że Cass i Drake do siebie wrócą, bo nie wyobrażam sobie innego zakończenia tej historii. Na razie czekam na więcej, pozdrawiam! ; ) |
|
Powrót do góry |
|
|
Aberracja Big Brat
Dołączył: 15 Lut 2010 Posty: 811 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:37:21 21-06-10 Temat postu: |
|
|
;D
krótko, ale jak ładnie.... Drake'owi chyba nie przypadł do gustu towarzysz byłej żony ...hmmm...
Mało mi i czekam na więcej.... i to szybciutko;D |
|
Powrót do góry |
|
|
libby87 Cool
Dołączył: 27 Gru 2009 Posty: 537 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Goleniów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:52:25 23-06-10 Temat postu: |
|
|
Bardzo podoba mi się ten pomysł z podziałem na "myśli" Cass i Drake`a. Czekam na kolejny odcinek. |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:50:06 24-06-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 3
Cohen
Ta dziewczyna go wykończy, najpierw zamęczała go kilka godzin, żeby tu z nią przyszedł i ochronił, a teraz w najlepsze gada z byłym mężem, jakby nic się nie stało. Przynajmniej jedzenie jest znośne, jakby po raz kolejny z rzędu podali sushi to nic by go tu nie zatrzymało. Zerknął na Cass i skrzywił się z irytacją. Drake to, Drake tamto, minęło sześc lat dziewczyno otrząśnij się, długo nie wytrzymam. Ooo czas się schować, harpia na godzinie trzeciej.
- Proszę - rzuciła ironicznie szatynka, zatrzymując go samym spojrzeniem. - Nie musisz się chować, nie mam zamiaru cię podrywać - odpowiedziała na niezadane pytanie.
- Dzięki Bogu! - Westchnął i pociągnął łyk szampana, zanim obrzucił jej sylwetkę uważnym spojrzeniem i stwierdził, że jednak nie miał by nic przeciwko, gdyby chciała go zabrać do siebie. - Więc...
- Więc... Znasz może Lenny? Elenn Gray, blondynka niebieskie oczy, 177 wzrostu... - Zeskanowała go spojrzeniem mocno podkreślonych kredką szarozielonych oczu i skrzywiła się z niesmakiem. - 18 lat?
- Oskarżasz mnie o coś? Jeśli tak, to zrób to wprost zamiast krążyć wokół tematu - przypominał sobie dziewczynę o podobnej powierzchowności. Pomógł jej znaleźć pracę modelki w jednej z agencji jego ojca, zrobił dla niej wyjątek. Sama myśl, by mieć coś wspólnego z agencją ojca wywoływała w nim dreszcze. Ale ta mała była śliczna i choć obstawała przy swoim stanowisku, że ma 21 lat i tak jej nie uwierzył. Jednak pracę załatwił, widać było, że jej potrzebuje, a on po raz pierwszy od bardzo dawna poczuł, że zrobił dobry uczynek.
- Właściwie to tak - nieznajoma zrobiła zamyśloną minę i uciekła wzrokiem, poprawiając suknię. - Lenny zniknęła zostawiła jakiś świstek wyjaśniając, że zawsze marzyła o zostaniu modelką i jedzie na podbój Nowego Jorku. I to wszystko przez ciebie - dźgnęła go palcem w klatkę piersiową odzyskując wigor, aż pozostali goście zaczęli im się przyglądać. Uśmiechnął się bezczelnie i nagle przyciągnął ją do siebie. - Ty...! Co ty sobie do diabła wyobrażasz?! - Krzyknęła szeptem (o ile to możliwe), gdy wreszcie zdała sobie sprawę ze spojrzeń innych gości.
- Udawaj, że wszystko jest w porządku i uśmiechaj się do cholery! - Pociągnął ją w stronę tarasu i starannie zamknął przeszklone mlecznym szkłem drzwi. - Mów. Jak to wyjechała? Przecież mówiła, że chce mieć pracę tutaj, na miejscu - spojrzała na niego zaskoczona.
- Więc ty jej nie... Nie namawiałeś? - Gdy pokręcił głową, dziewczyna opadła z westchnieniem na kamienna ławkę. - Przepraszam - spojrzała na niego wilgotnymi oczami. - Wygłupiłam się, niestety zdarza mi się to dosyć często... A teraz jestem taka rozchwiana przez zniknięcie Lenny. Chyba chciałam znaleźć winnego, żeby nie dopuścić do siebie myśli, że to ja jestem odpowiedzialna. Jestem taka zła na siebie! Przepraszam, że zepsułam Ci przyjęcie i... - Zasłonił jej usta dłonią, a ona po raz kolejny obrzuciła go spojrzeniem szeroko otwartych oczu, tym zrazem ze zdziwienia.
- Zawsze tyle mówisz? - Uśmiechnął się rozbawiony, a ona pokiwała tylko głową, bo nadal miała zasłonięte usta. Cohen westchnął i zabrał rękę, a ona zaczęła na nowo oddychać. - Może przynajmniej powiesz jak masz na imię?
- Elizabeth, ale wszyscy mówią na mnie Libby. Tak jak moja siostra ma na imię Ellen, ale strasznie się denerwuje, gdy ktoś ją tak nazywa, więc mówię tak do niej tylko wtedy, gdy jestem na nią naprawdę wściekła, a tak to zawsze "Lenny". Sama to wymyśliła, bo uważa, że to nas do siebie upodabnia. Wiesz, Libby - Lenny, coś w tym jest, chociaż wcale nie jesteśmy do siebie podobne... - Zamilkła by zaczerpnąć powietrza i zauważyła, że mężczyzna przygląda się jej z dziwnie rozbawioną miną. - Co? Mam coś na nosie?
- Nie, ale przez ostatnią minutę powiedziałaś więcej słów niż ja przez ostatnią godzinę - zaczerwieniła się z zażenowania i spuściła głowę.
- Przepraszam, zawsze tyle mówię. Wszyscy zastanawiają się jakim cudem ja w ogóle oddycham, skoro paplam jak najęta. Przepraszam, ze zajęłam Ci tyle czasu, pójdę już...
- Przeprosiłaś mnie już cztery razy, a ja powtarzam po raz kolejny, że nic się nie stało - położył dłonie na jej ramionach. - Nic dziwnego, że martwisz się o siostrę, a rozmowa z tobą była przyjemniejsza niż to całe przyjęcie - zaczerwieniła się jeszcze bardziej i zawstydzona zaczęła bawić się włosami, starając się uciec od jego dotyku.
- Muszę już iść, spakuję się i pojadę za tą smarkulą do Nowego Jorku, a jak ją w końcu znajdę to zabiję - załapała go za nadgarstki i odciągnęła jego dłonie od swojego ciała. Uśmiechnęła się skrępowana i ruszyła w kierunku drzwi. - Dziękuje, że nie wezwałeś policji... - Odgarnęła loki zasłaniające jej twarz w kształcie serca za ucho przygryzając wargę. - Ja bym tak zrobiła na twoim miejscu - sięgnęła do klamki odwracając się do niego plecami. Cohen bez zastanowienia złapał ją za ramię i obrócił ku sobie.
- Pomogę Ci, mam prywatny odrzutowiec... Możemy polecieć razem- Obserwował jak jej usta układają się w literę "O" i uśmiechnął się sam do siebie. - Znam też kilku policjantów z Nowego Jorku i prywatnego detektywa. Znajdziemy ją.
- Nie mogłabym... - Libby nie lubiła żerować na hojności innych, a już na pewno, na facecie, którego oskarżyła o porwanie. Jakby nie patrzeć.
- Możesz - pacnął ją palcem wskazującym w nos i pociągnął w kierunku bramy wyjściowej przez ogród. Nareszcie coś się dzieje, uśmiechnął się w duchu, gdy zerknął na dziewczynę, która splotła palce z jego własnymi, by nadążyć za nim, gdy przyspieszył tempa.
Zmieniłam trochę obsadę, bo bardziej mi pasowała do obecnej koncepcji
Wyjeżdżam 27.06 i nie wiadomo kiedy wracam, może się o nawet przeciągnąć do 18 lipca, więc mam nadzieję, że po moim powrocie znajdę tu jeszcze czytelników.
Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 17:55:27 03-04-13, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Ayleen Wstawiony
Dołączył: 11 Mar 2009 Posty: 4673 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:05:45 24-06-10 Temat postu: |
|
|
Kto gra ta uroczą, gadatliwą Libby?
Mnie już się podoba ta dziewczyna, pomimo tej jej wady. No i przyjaciel Cass, czuję, że będzie też moją ulubioną postacią. ;D
Czy pojawi się jeszcze jakiś odcinek do 27.06? |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:07:22 24-06-10 Temat postu: |
|
|
Nie sądzę, postaram się, ale wydaję mi się to prawdopodobne.
Libby gra Anahi |
|
Powrót do góry |
|
|
Ayleen Wstawiony
Dołączył: 11 Mar 2009 Posty: 4673 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:11:07 24-06-10 Temat postu: |
|
|
Myślałam, ale nie byłam pewna w tych ciemnych włosach czy to ona. ;P Nie lubię jej za bardzo. ;D Mam nadzieję, że jednak jakoś Ci się uda dodać. |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:55:52 16-07-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 4
Cass
Cass przełknęła ślinę słysząc to znajome przezwisko, którego używał tylko on.
- A więc, co Cię tu sprowadza? - Zapytała Cass spuszczając wzrok i sięgając po kolejny, tego wieczoru, kieliszek szampana, jak nic wpędzę się w alkoholizm przez tego człowieka.
- Sprawy zawodowe. Jest mi naprawdę przykro z powodu śmierci twojego ojca. Był dobrym człowiekiem - dodał starając się złapać jej wzrok. Uniosła oczy umożliwiając mu kontakt i zastanowiła się nad szczerością jego słów pociągając kolejny łyk z kieliszka. Przez ten okres, gdy usiłowali jeszcze ratować swoje małżeństwo to jej rodziców, a zwłaszcza matkę, Drake obwiniał o większość ich kłótni. W głębi duszy zdawała sobie sprawę, że zarzuty wobec jej matki są prawdziwe niemal w stu procentach, ale nie przyznawała mu racji w stosunku do odpowiedzialności jej ojca. Cass kochała ojca ponad wszystko i cierpiała po jego śmierci, na szczęście Cohen i Maddison pomogli jej się pozbierać. Dlaczego wciąż nie potrafiła pozbierać się po rozstaniu z Drakiem? Choć w głębi serca znała odpowiedź na to pytanie, starała się o tym nie myśleć.
- Dziękuję, masz rację był wspaniały - Skinęła głową i odwróciła się w kierunku gości, by ukryć wilgoć napływającą do jej oczu. Przyłożyła kieliszek do ust, gdy poczuła jego palce na nadgarstku ręki, w której trzymała szampana.
- Nie powinnaś tyle pić, zawsze miałaś słabą głowę - powiedział obrzucając ją spojrzeniem pełnym łagodnego napomnienia. Jej szaroniebieskie oczy odwzajemniły mu się lodowatym spojrzeniem, niemo przekazując mu, że nie ma prawa wtrącać się w nie swoje sprawy.
- Dzięki za troskę - warknęła wyrywając mu rękę i na złość opróżniając kieliszek do dna. - Jeśli to wszystko to chciałabym wrócić do gości... - Drake westchnął widząc jej poczynania, na złość babci odmrożę sobie uszy... Jakie to do niej podobne. Wskazał dłonią na parkiet pokazując jej, że jest wolna, jednak zanim zdążyła odejść położył dłoń na jej ramieniu zmuszając ją do zatrzymania się.
- Mimo wszystko cieszę się, że cię spotkałem - Cass zagryzła wargę czując jak dotyk jego palców wypala znak na jej skórze. mu ostatnie spojrzenie i uwolniła się, po czym skierowała się do ogrodu, by odetchnąć. Zgarnęła po drodze dwa kieliszki szampana z tacy i zamykając za sobą drzwi od tarasu ruszyła w kierunku kamiennej ławki stojącej niedaleko altany. Opadając na nią ciężko wróciła myślami do czasów, gdy obce jej było uczucie goryczy.
- Wiesz, że cię kocham? - Drake podniósł ją z mokrego piasku.
- Ciekawe co byś zrobił, gdybym powiedziała, że nie wiem - roześmiała się udając, że ma zamiar się wyrwać.
- Powiedziałbym, że kłamiesz i że powinnaś ponieść za to konsekwencje - złapał ją w pół i pociągnął do siebie, tak, że skóra jej pleców ściśle przylegała do jego klatki piersiowej. Ściągnął z głowy bejsbolówkę i pocałował ją w policzek, schodząc pocałunkami dół, aż dotarł do zagłębienia jej szyi. Twarz dziewczyny okryła się różem, gdy jedna z jego dłoni powędrowała na jej lewą pierś ściskając ją delikatnie. - Bo udowadniam Ci to każdego dnia - dodał Drake zaciskając zęby na płatku jej ucha.
- I to, że planujesz mnie rozebrać ma mnie przekonać? - Zapytała gdy jego ręka przedostała się na wiązanie jej stanika od bikini, na co się oburzył
- Nie, Elfie... - wymruczał, gdy stanik odleciał w niebyt, a Cass zaczęła dziękować Bogu, że wybrali odludną plażę. - To oznacza, że cię pragnę. Cały czas, 24 godziny na dobę - wyczuła jego uśmiech, gdy pocałował jej ramię.
- Jesteś niemożliwy - wymruczała szukając sposobu na to, by odzyskać oddech.
- I tak mnie kochasz - zaśmiał się wdychając jej zapach, gdy jego dłonie zapuściły się niższe rejony jej ciała wsuwając się pomiędzy jej uda.
Możliwe, że to alkohol, możliwe też, że spotkanie z Drake'em spowodowało u niej ten sentymentalizm, ale już dosyć. Powinna wrócić do gości, obowiązki przede wszystkim, lecz gdy spróbowała wstać świat zawirował, a ona była zmuszona powrócić do poprzedniej pozycji. A chwilę później wpatrywała się znowu w oczy, które spędzały jej sen z powiek od kiedy skończyła 17 lat.
Drake
Cholera, że też musiała wyglądać właśnie tak. Była piękniejsza niż zapamiętał, a pamiętał jej każdy gest, słowo, nawet, psiakrew, smak i zapach. Czuł jakby znowu miał osiemnaście lat i spotkał swojego elfa. Traktowała go jak niemile widzianego znajomego sprzed lat, który wszedł w jej życie, a ona wita go z niechęcią. Miał ochotę stąd wyjść i nigdy nie wracać, ale przedtem musiał jeszcze raz na nią spojrzeć. Ostatni raz. Nie było trudno znaleźć ją w ogrodzie, obserwował jak wychodziła. Wyglądała na rozmarzoną, kiedyś te marzenia dotyczyły niego. To było tak dawno. Obserwował ją z oddali, a gdy się zachwiała, rzucił się by ją podtrzymać, o mało samemu nie tracąc przy tym równowagi. Opadł na kolana, gdy usiadła z powrotem na ławce. Jego pozycja pozwalała jedynie na to, by mógł spojrzeć w te elfie oczy, których nie mógł wyrzucić ze snów.
- Pomóc Ci? - Zapytał, przenosząc spojrzenie z jej oczu na usta. Zganił sam siebie za niemądre myśli i fakt, że powinien dostać tytuł mistrza głupich pytań.
- Chyba dam sobie radę. Prześpię się na górze, na szczęście wzięłam pokój - szepnęła odrywając spojrzenie od jego oczu wskazując głową na budynek. Drake niemal zapomniał, że przyjęcie odbywało się w hotelu, który należał kiedyś do ojca Cass, a teraz... W sumie, chyba do niej.
- Chodź, Elfie, odprowadzę cię do pokoju.
- Nie nazywaj mnie tak - mruknęła pod nosem wciągając głośno powietrze. Drake przetarł twarz dłońmi i westchnął dając upust emocjom.
- No to w górę - powiedział, ignorując jej komentarz o jego ulubionym przezwisku. Pociągnął ją za ręce do pozycji pionowej i podał ramię, by wyglądało to w miarę naturalnie.
- Dziękuję - powiedziała, gdy otworzył drzwi od jej pokoju, gdy pokonali już serię korytarzy o identycznym wystroju i zachichotała, gdy przekroczyli próg opierając się mocniej na nim.
- Bawi cię coś? - Uśmiechnął się obejmując ją ramieniem, dla jej lepszego podparcia.
- Już trzeci raz Ci dzisiaj dziękuję. Wręcz niesamowite - Znowu zachichotała, a on pomyślał, jak bardzo brakowało mu tego dźwięku. Cass w tym czasie uwolniła się spod jego opieki i starała się ściągnąć jeden z niebotycznie wysokich butów, o mało się nie przewracając. Na szczęście udało mu się przewidzieć ten ruch i złapał ją w talii chroniąc przed upadkiem. Spojrzała mu w oczy i uniosła dłoń do jego twarzy. Wyrwało mu się urywane westchnienie, gdy położyła palec na jego policzku. Uśmiechnęła się, gdy jego dwudniowy zarost podrażnił opuszki jej palców.
- Myślałam o tobie, tam w ogrodzie - jęknął gdy obróciła się w jego ramionach i objęła dłonią jego drugi policzek unieruchamiając w ten sposób jego głowę. - A ty myślałeś o mnie? - Nie powinien tego robić, z wielu powodów, których aktualnie nie potrafił wymienić, ale gdy potarła nosem o jego szyję, wiedział, że jest stracony. Poddał się i pochwycił jej usta w odbierającym oddech pocałunku. Poddała mu się z pasją, przenosząc dłonie z jego twarzy na kołnierzyk, za który pociągnęła szepcząc przy tym: bliżej. Całe jego ciało stanęło w ogniu, gdy opadli na podłogę całując się nieprzerwanie, jakby zależało od tego ich życie. Przemknęło mu przez myśl, że oboje będą tego żałować jutro. Do jutra jest jeszcze dużo czasu, pomyślał, gdy zsunęła marynarkę z jego ramion i zaczęła się szarpać z guzikami koszuli. Jutro...
Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 20:53:11 03-04-13, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
LunaLovegood Motywator
Dołączył: 11 Paź 2009 Posty: 284 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:27:45 16-07-10 Temat postu: |
|
|
No to pięknie, oboje próbują o sobie zapomnieć, a tu sami wpadają sobie w ramiona i lądują... na podłodze. Cóż, to bardzo mądre z ich strony, zważywszy na to, że następnego dnia na pewno będą skakać sobie do gardeł. Ale co tam, mnie jak najbardziej to się podoba, oby więcej takich zwrotów akcji^^. Zastanawia mnie tylko fakt, czy Cass poddałaby mu się sama, gdyby nie te procenty w organizmie? Mam wrażenie, że owszem, bo mimo wszystko nie da się tak po prostu lekceważyć naszego boskiego Drake'a. W każdym razie, teraz bynajmniej może zwalać winę na Drake'a i mieć nauczkę z związku z nadmiernym spożywaniem alkoholu.
To był taki miły odcinek, bardziej przypominał jeden z tych, które pisałaś przedstawiając ich jako parę młodych i szalenie zakochanych w sobie nastolatków ; D. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:26:23 16-07-10 Temat postu: |
|
|
Stara miłość nie rdzewieje
Nie dziwię się Cass, bo ona jest "pod wpływem", ale Drake nie powinien wykorzystywać sytuacji.
Wiem, że oni nie przestali się kocha, ale Drake powinien ją odstawić do łóżeczka i grzecznie wyjść, a nie wykorzystywać sytuację... Mam nadzieję, że się opamięta, nim sprawy zajdą za daleko;) |
|
Powrót do góry |
|
|
Ayleen Wstawiony
Dołączył: 11 Mar 2009 Posty: 4673 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:22:42 16-07-10 Temat postu: |
|
|
Hm, racja, widać, że oboje nie są sobie obojętni. W końcu dawniej tak się kochali, że na pewno tak po prostu poszło w nie pamięć. A zwłaszcza u Cass, bo dobrze pamiętamy też jakim to chłopaszkiem był Drake. ;D Ale mimo tego i tak go uwielbiałam. ;D Czekam na szybki new! |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:33:51 17-07-10 Temat postu: |
|
|
A co będzie jutro? Cóż na razie to nie ważne. Odcinek jak wszystkie boski. Oni on, ani ona nie mogą się opanować, zbyt bardzo się pożądają. |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:47:53 23-07-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 5
Cass
Gdyby nie była pewna, że to niemożliwe pomyślałaby, że jej głowa ma zamiar wybuchnąć. Ból rozrywał jej mózg od środka wwiercając się w każdą komórkę. Nie czuła takiego bólu, od momentu, gdy Drake zamknął za sobą drzwi wynosząc się z jej życia, a ona spędziła noc na przyciskaniu poduszki do twarzy, by wyciszyć szloch. Następnego ranka czuła się podobnie, jakby jej mózg podjął decyzję o natychmiastowej eksplozji, ale coś zakłóciło proces. Wertując karty jej życia nie przypominała sobie, żeby kiedykolwiek wcześniej się upiła. Dopóki była z Drakiem, to zawsze on odstawiał jej kieliszek w momencie, gdy miała przekroczyć tę niewidzialną linię upojenia. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jego żona ma tak słabą głowę, by wystarczyły jej dwa kieliszki szampana lub lampka wina. Uchyliła ostrożnie powieki bojąc się, by wlewające się do pokoju promienie słoneczne, które czuła na skórze, jej nie oślepiły. Ciepły oddech na uchu i faktura skóry pod jej palcami kazały jej stwierdzić, że coś jest nie tak. Nie spała z nikim od... Nie spała z nikim od tamtej nocy, gdy Mad wyciągnęła ją do baru usiłując jej wytłumaczyć, że życie nie kończy się na jednym facecie. Trzy lata po rozwodzie z Drakiem spędziła jedną jedyną noc z kimś, kto nie był nim i zrozumiała, że nie da rady zrobić tego nigdy więcej. To po prostu nie był on. Jej oczy spoczęły na jej dłoni, zanim zebrała się na odwagę i podniosła je na twarz mężczyzny na którego klatce piersiowej spoczywała jej głowa. Wciągnęła powietrze wraz z którym do jej zamroczonego umysłu dotarł jego specyficzny zapach, który rozpoznałaby nawet na końcu świata. Zerknięcie spod rzęs na jego twarz jedynie upewniło ją w tym, co już wiedziała. Drake, Drake, Drake, skandował jej umysł, przy okazji budząc do życia sumienie i umieszczając tam jedną myśl: Co ja najlepszego zrobiłam!? Jej serce jak zwykle było odmiennego zdania niż rozum i płakało ze szczęścia. Cass wiedziała, że niedługo to jej oczy będą mokre i nie będzie miało to nic wspólnego z radością. Cass przymknęła powieki i zaczęła rozważać ucieczkę, jednak gdy ponownie otworzyła oczy zauważyła, że Drake jest pozbawiony jedynie koszuli, za to ona była niemal naga. Przygryzł dolną wargę i na próbę poruszyła stopą po materiale spodni, które miał na sobie mężczyzna, jednak zrezygnowała z dalszych poczynań, gdy się poruszył zakleszczając ramiona jeszcze ciaśniej wokół niej. Maleńkie uczucie żalu zakuło w jej serce, zanim zdołała je zdusić. To nie było przecież tak, że chciał spędzić pijacką noc w ramionach byłego męża, prawd? Nie chciała. Chciała go z powrotem, w całości, za całą miłością, którą kiedyś czuł... Ale przywykła już do pragnienia rzeczy, których nie mogła mieć. Zanim zdążyła się powstrzymać wtuliła się głębiej w jego ciało, wiedząc, że to prawdopodobnie ostatni raz kiedy znajduje się w jego ramionach i zamknęła oczy postanawiając nagle, że poczeka na jego reakcje. Nie chciała wyjść na tchórzliwą gąskę, która ucieka gdy wyczuje niebezpieczeństwo. Pozwoli mu drwić z niej do woli, jeśli będzie miał taką ochotę, ale na razie... Na razie miała go blisko siebie i nie chciała uronić z tej chwili ani sekundy.
Drake
Drake otworzył oczy i natychmiast tego pożałował, gdy zalała go fala oślepiającego słońca i ciepło bijące od kobiety ułożonej przy jego prawym boku. Chwila, powoli... Usiłował poukładać sobie dokładnie wszystko, co wydarzyło się poprzedniego wieczora. Przyjęcie, Cass idąca pod ramie z tym kretynem, Luisem. Ich nieskładna rozmowa, jej oczy... Cass w ogrodzie z kieliszkiem szampana, wyglądająca, jakby za wszelką cenę chciała się pozbyć obrazu zaprzątającego jej myśli za pomocą alkoholu. Chwila, gdy klęczał przed nią i... Powróciło do niego to uczucie z tamtej chwili, jakby ktoś wlał mu wrzątek w żyły i jego serce miało zamiar się zaraz ugotować z nadmiaru emocji. Spacer po korytarzu, jego dłoń na jej plecach, gdy prowadził ją do pokoju. Cass zdejmująca buty, a potem pocałunek, "myślałam o tobie, tam w ogrodzie... a ty o mnie?", podłoga. Zwłaszcza to, co wydarzyło się na podłodze szczególnie utkwiło mu w pamięci. Jej pocałunki wlewały ogień w jego ciało, spalał się jak zawsze, gdy miał szanse jej dotknąć. A byli razem cztery lata... Nie byli - sześć, a mimo to wciąż pamiętał jej dotyk i smak jej ust. Była niemal naga, gdy wrócił do zmysłów i zrozumiał, że tego nie chce. Nie tak, nie w ten sposób. Teraz kiedy miał szanse znów być blisko niej zrozumiał, że nigdy, mimo tego, co sobie wmawiał przez te wszystkie lata, nigdy się z niej nie wyleczył. I nie chciał, nie miał najmniejszego zamiaru. Jednak chciał, by następnym razem, gdy będą ze sobą dzielić taką bliskość była trzeźwa i w pełni władz umysłowych (no może nie do końca, bo pragnął pozbawić ją zmysłów, gdy będzie w jego ramionach). Powstrzymał się słysząc jej urywany szloch, gdy pozbawił ją swojego dotyku, co dało mu niewymowną satysfakcję na dowód, że wciąż jest w stanie doprowadzić ją do takiego stanu tylko za pomocą swoich rąk. Nie popełnił błędu, który mógłby go pogrążyć na zawsze w oczach dziewczyny. Kobiety. Pochylił się lekko patrząc na jej włosy i sylwetkę ukrytą pod warstwą prześcieradeł, po czym wrócił do poprzedniej pozycji starając się oddychać za głęboko, gdy zauważył, jak jej głowa unosi się z każdym jego oddechem. I co teraz? Powinien wstać i wyjść, dając jej czas do zastanowienia się nad zaistniała sytuacją? Nie, postanowił, dawani jej czasu równa się z przegraną, a n nie zamierzał przegrać. Poruszył się chcąc rozprostować ścierpniętą rękę, ale zrezygnował, gdy usłyszał protestujące mruczenie. Zawsze uwielbiał, gdy mruczała. Kiedyś był w stanie zrobić bardzo dużo, nie bez przyjemności dla siebie, by usłyszeć jak mruczy z rozkoszy. W tamtych czasach miał też nadzieję, że tym samym głosem będzie mruczała kołysanki ich dzieciom, ale... To nie był czas na myślenie o takich rzeczach. Dziewczyna poruszyła się delikatnie i uniosła głowę, spodziewał się znaleźć w jej oczach przerażenie i złość, ale znalazł tylko zdumienie (starannie odegrane).
- Dzień dobry, Elfie - powtórzył szeptem to samo powitanie, którym budził ją każdego dnia podczas trwania ich związku.
- Dzień dobry - odpowiedziała Cass nie odrywając wzroku od jego oczu.
Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 22:57:01 03-04-13, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:10:14 23-07-10 Temat postu: |
|
|
Całe szczęście, że Drake się opamiętał.
Ci dwoje nadal bardzo się kochają, choć zapewne żadne z nich nie przyzna się do tego przed tym drugim. Wiem, że pewnie daleka droga do tego, ale mam nadzieję, że dojdą w końcu do porozumienia i będzie happy end |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:54:21 01-08-10 Temat postu: |
|
|
W następnym odcinku:
Cohen i Libby w Nowym Yorku
Mam już fragment, ale jakoś nie mogę się zebrać do pisania, wybaczcie jeszcze trochę |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|