|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mrs.Pattinson Mocno wstawiony
Dołączył: 01 Sie 2007 Posty: 5200 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:30:36 26-12-08 Temat postu: |
|
|
Jeanette napisał: | Ja oczywiście jako Nate'a wyobrażam sobie mojego Jensena , mam nadzieje, że on nie będzie taki idealny..., James to już przesada jest jak cukierek, ale taki przesłodzony Takie są moje odczucia do J. Za to N. jest niewiadomą |
no cóż postacie możecie sobie dopierać według własnych obsesji.
nowy odcinek dodam zaraz (; |
|
Powrót do góry |
|
|
Jeanette Prokonsul
Dołączył: 08 Kwi 2006 Posty: 3980 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Ciudades Mágicas De La Hada Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:35:42 26-12-08 Temat postu: |
|
|
Super niecierpliwie czekam na nowy odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
Mrs.Pattinson Mocno wstawiony
Dołączył: 01 Sie 2007 Posty: 5200 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:41:48 26-12-08 Temat postu: |
|
|
Capitulo 9.
CICHY WIELBICIEL.
Pozwoliła się odprowadzić. Jak mogła mu odmówić, kiedy te zielone oczy tak się w nią wpatrywały? Rozmawiali ze sobą, jakby znali się od lat. Towarzystwo Nate’a odprężyło ją, pozwalając zapomnieć o kłopotach. Nim się zorientowała oboje stali już pod wieżowcem. Nieśmiało podeszła do niego, stanęła na palcach i pocałowała go w policzek, dziękując za wcześniejszą pomoc. Nie oglądając się za siebie ruszyła do środka, nie zdając sobie sprawy, z tego, że jeszcze przez dłuższy czas stał on pod wieżowcem wpatrując się w okna na ostatnim piętrze…
Obudziła się nad ranem. Wciąż nie mogła zapomnieć zielonych oczu Nate’a. Tego, jak wpatrywał się w nią, gdy stali przed barem. Spojrzała na zegarek. Niebawem miał zadzwonić James. Położyła się, wtulając w poduszkę i czekając na telefon męża. Niestety, dzisiejszego ranka telefon nie zadzwonił.
Biorąc do ręki kubek z ciepłą herbatą usiadła przed laptopem. Próbowała nie przejmować się tym, że James nie zadzwonił, a w jej myślach wciąż pojawiają się te tajemnicze zielone oczy. Na pewno James zrobi to wieczorem. Tymczasem ona ma czas by przelać jakiekolwiek swoje myśli na papier. Kto wie, może i z tego chaosu może wyjść coś sensownego? Otworzyła plik i położyła swoje palce na klawiaturze. Od czego mogłaby zacząć? Przez chwilę układała w głowie pierwsze zdanie, próbując jednocześnie wyrzucić z myśli Nate’a. Niestety, jego widok wciąż powracał do niej niczym bumerang. Przymknęła oczy i pomasowała skronie. To nie może się dziać. Nie teraz, kiedy próbowała się skupić.
Z ulgą usłyszała, że ktoś dzwoni do drzwi. Podeszła do nich i otworzyła je. Nikogo nie było. Przy klamce przymocowana natomiast była długa, biała róża. Odwiązała ją i powąchała. Uwielbiała kwiaty, zwłaszcza róże. James dobrze o tym wiedząc, co jakiś czas przysyłał jej bukiet. Zdała sobie sprawę, że zaczyna brakować jej jego niespodzianek. Rozejrzała się po korytarzu w poszukiwaniu liściku, niczego jednak nie znalazła. Nic nie rozumiejąc weszła do mieszkania i jeszcze raz powąchała kwiat. Była pewna, że to jedna z kolejnych niespodzianek Jamesa. Może próbował wynagrodzić jej brak dzisiejszego telefonu? A może przyjechał tutaj? Uśmiechnęła się na samą myśl o tym, że jej mąż może być tak blisko niej. Przyzwyczajona jednak do jego pomysłowości czekała aż sam postanowi się ujawnić.
Z troską włożyła kwiat do wazonu. Postawiła go na stoliku obok laptopa i spojrzała na niego. Chwilę później siedziała w skupieniu na kanapie i zapominając o otaczającym ją świecie, zaczęła tworzyć całkiem nową historię.
Ta sama sytuacja powtórzyła się tego dnia dwa razy. Wyrywając ją z zamyślenia ktoś zadzwonił do drzwi zostawiając kwiaty przy drzwiach. W południe, punktualnie o dwunastej, otrzymała piękną, herbacianą różę, wieczorem między siódmą, a ósmą - czerwoną. Przyglądała się kwiatom z rozczuleniem. James był cudowny, tak bardzo chciała mu już podziękować, za tą niespodziankę. Dzięki temu nie musiała już uciekać z mieszkania, a w komputerze pojawił się pierwszy rozdział jej nowej powieści. Przeciągnęła się dumna z siebie i z tego, co właśnie napisała, kiedy zadzwonił jej telefon – to był James.
- Przepraszam, że nie zadzwoniłem rano… – zaczął obawiając się, że Claudia może być wściekła. - … miałem mnóstwo pracy.
- Nic się nie stało. – odparła uśmiechnięta.
- Naprawdę?
- Mhm. – przytaknęła.
- Masz dobry humor. – stwierdził słysząc jej radony głos.
- Mam też dla ciebie dobrą wiadomość… - po drugiej stronie zaległa napięta cisza, co ostudziło nieco jej zapał. - … jeśli będę miała więcej takich dobrych dni, już niebawem wrócę do domu. – dokończyła niepewnie, dobrze wiedząc, że nie to chciał usłyszeć.
- Cieszę się.
- Wiem, że nie to… - zaczęła, ale szybko przerwał jej.
- Obiecałem, że będę na ciebie czekał i zrobię to. Tęsknie za tobą. Nawet nie wiesz, ile razy miałem ochotę wsiąść w samolot, przyjechać po ciebie, zabrać cię do naszego domu i już nigdy nie wypuścić nigdzie samej. Uszanowałem jednak twoją decyzję i zrobię to, co obiecałem. – słysząc jego wyznanie w jej oczach pojawiły się łzy. Był dla niej taki dobry. Spojrzała na kwiaty stojące przed nią i uśmiechnęła się, teraz nie miała wątpliwości, że to był prezent od niego.
- Dziękuje. – wyszeptała do słuchawki, powstrzymując napływające do oczu łzy wzruszenia. – Pamiętaj, że mimo mojego wyjazdu, zawsze możesz tu przyjechać. Wiem, że to nie fair, ale będę tu na ciebie czekała. – dodała. Wiedziała, że ta rozmowa zmieni wszystko. Dała mu wolną rękę, pozwoliła ingerować w jej decyzję. Mimo wszystko, pragnęła, by znalazł się jak najbliżej. Przytulił ją, sprawił, by wszystko dookoła znów stało się błahostką. – Kocham Cię…
Minęło kilka dni. Ku jej zdziwieniu róże wciąż pojawiały się przy drzwiach o tych samych porach dnia. W końcu nie mieściły się one w wazonie, intrygując ją swoim istnieniem. Jeśli była to kolejna niespodzianka Jamesa, nie dawał po sobie tego poznać, a i ona nie próbowała ciągnąć go za język. Z doświadczenia wiedziała, że nie dałby z siebie nic wyciągnąć.
Wszystko zmieniło się piątego dnia, kiedy przy ostatniej – czerwonej róży, przyczepiony był liścik z zaproszeniem na kolację. Od razu poznała nazwę restauracji. Byli tam z Jamesem raz, podczas jednego z ich wspólnych wypadów do Nowego Jorku. Pamiętała jak omal nie zakrztusił się kawą, którą pił, kiedy kelnerka przyniosła mu rachunek. Przyrzekł, że pierwszy i ostatni raz zabiera ją do tak ekskluzywnej restauracji. Najwyraźniej zmienił zdanie. Przymknęła oczy próbując przypomnieć sobie wygląd tego miejsca. Było idealne, na pierwsze spotkanie po tak długiej rozłące. Podekscytowana, z szybko bijącym sercem podbiegła do szafy próbując znaleźć odpowiedni strój. Miała niewiele czasu, o dziewiątej musiała być już gotowa. Wybór szybko padł na niebieską, krótką sukienkę, którą kupił jej James. Jeszcze nigdy tak się nie czuła. Myśl o tym, że już niebawem zobaczy męża sprawiała, że nogi same się pod nią uginały, a serce przyspieszało swój rytm.
Wchodząc do restauracji była bardzo zdenerwowana i podekscytowana. W brzuchu czuła przyjemne mrowienie. Kiedy powtarzała kelnerowi swoje nazwisko uśmiechnął się do niej, i próbując ją nieco uspokoić, wyznał, że jej randka wygląda na równie zdenerwowaną jak ona, ale na jej widok na pewno wszystko przejdzie mu w oka mgnieniu. Pozwoliła zaprowadzić się do stolika ukrytego w głębi restauracji. Siedział tyłem do niej, nie wiedząc o jej obecności. Szeroko uśmiechnęła się ciesząc, że ta upragniona przez nią chwila nareszcie nadeszła. Stanęła naprzeciw niego, zupełnie nie spodziewając się, tego, co zobaczyła. Na jego widok, jej serce na ułamek sekundy zatrzymało się, a ona zaniemówiła z wrażenia… |
|
Powrót do góry |
|
|
Jeanette Prokonsul
Dołączył: 08 Kwi 2006 Posty: 3980 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Ciudades Mágicas De La Hada Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:55:23 26-12-08 Temat postu: |
|
|
Mi się wydaje, że zamiast Jamesa będzie tam Nate'a. A wyobrażanie sobie Nata jest dla mnie łatwe bo mój ulubieniec także ma zielone oczka ^^ Coraz bardziej irytuje mnie pan J...., co za klucha..., płaczę, wybacza. Czy on ma jakąś wadę? On jakiś taki plastikowy ken z wyprzedaży... Niech ten Nate okaże się normalny, a nie taka rozgotowana klucha. Ona niby ma szczęście do idealnego faceta, a jednak to przekleństwo. Przecież z takim ideałem to można się siekierom sieknąć |
|
Powrót do góry |
|
|
Brooklyn Mistrz
Dołączył: 16 Wrz 2008 Posty: 10445 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z klatki B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:58:43 26-12-08 Temat postu: |
|
|
Ok Nate jak Nate w tej restauracji to pewnie on siedzi . Jestem ciekawa czy Klaudia powiedziała mu że ma męża.... |
|
Powrót do góry |
|
|
Jeanette Prokonsul
Dołączył: 08 Kwi 2006 Posty: 3980 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Ciudades Mágicas De La Hada Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:01:39 26-12-08 Temat postu: |
|
|
Ja bym nie powiedziała ^^ |
|
Powrót do góry |
|
|
Brooklyn Mistrz
Dołączył: 16 Wrz 2008 Posty: 10445 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z klatki B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:29:17 26-12-08 Temat postu: |
|
|
jeżeli mu powie i bedzie ją "podrywał" bedzie dla mnie skończonym idiotą. Jeżeli Klaudia mu nie powie to zachowa się nie fer w stosunku do Jamesa. Który jest ideałem |
|
Powrót do góry |
|
|
Mrs.Pattinson Mocno wstawiony
Dołączył: 01 Sie 2007 Posty: 5200 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:34:14 26-12-08 Temat postu: |
|
|
Jeanette jak możesz. James nie jest żadnym przekleństwem, tylko błogosławieństwem. ;p |
|
Powrót do góry |
|
|
Andzia2 Prokonsul
Dołączył: 25 Lip 2008 Posty: 3501 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Lubomierz Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:41:19 26-12-08 Temat postu: |
|
|
odc boski!!!
ciekawe kto tam siedzi na pewno Nate a już myslalam ze James
czekam na new!! xD |
|
Powrót do góry |
|
|
Jeanette Prokonsul
Dołączył: 08 Kwi 2006 Posty: 3980 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Ciudades Mágicas De La Hada Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:06:42 26-12-08 Temat postu: |
|
|
Dla mnie James jest okropny, taki jakby uciekł z horroru |
|
Powrót do góry |
|
|
mili~*~ Mistrz
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 12296 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 22:53:01 26-12-08 Temat postu: |
|
|
P.Sawyer napisał: | nie. Akcja ze szkłami kontaktowymi wzięła się stąd, że nieznajomy miał brązowe oczy, dopiero potem, nie mogłam się już powstrzymać i Robert stał się Nate'em. Do tej pory nie wiem czy Robert ma niebieskie oczy czy zielone, ale w końcu zdecydowałam się na zielone. Brązowe oczy były wcześniej, więc jakoś musiałam wybrnąć z pomyłki. xdd |
Robert ma takie niebiesko szare oczy czasem na zielonkawe wyglądają xD |
|
Powrót do góry |
|
|
mili~*~ Mistrz
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 12296 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 23:07:44 26-12-08 Temat postu: |
|
|
Ach no i odcinek przeczytałam!!!
Fajnie ze wymyśliła jaką s historię ale coś czuję że tym facetem od róż nie jest James xD |
|
Powrót do góry |
|
|
Brooklyn Mistrz
Dołączył: 16 Wrz 2008 Posty: 10445 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z klatki B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:42:17 27-12-08 Temat postu: |
|
|
Jasne ze nie A szkoda
Kiedy odcinek? |
|
Powrót do góry |
|
|
Mrs.Pattinson Mocno wstawiony
Dołączył: 01 Sie 2007 Posty: 5200 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:37:20 27-12-08 Temat postu: |
|
|
dzisiaj, jak tylko wrócę z zakupów. |
|
Powrót do góry |
|
|
Mrs.Pattinson Mocno wstawiony
Dołączył: 01 Sie 2007 Posty: 5200 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:05:52 27-12-08 Temat postu: |
|
|
Capitulo 10.
ZDRADA.
Część I
Przez chwilę wpatrywała się w niego z niedowierzaniem. Zupełnie o nim zapomniała. Na jej widok wstał i przyglądał się, czekając na jej reakcję. W końcu odsunął jej krzesło, pozwalając usiąść. Sam zajął miejsce naprzeciw niej, cierpliwie czekając aż ochłonie.
- Co tutaj robisz? – zapytała wciąż nie mogąc uwierzyć, że to nie James przysyłał jej róże.
- Zaprosiłem cię na kolację. – odparł, jakby jego zachowanie było jak najbardziej naturalne.
- Po co ta cała szopka, te kwiaty?
- Lubię robić niespodzianki. – wyjaśnił, nie rozumiejąc jej zachowania. – Pięknie wyglądasz. – dodał przyglądając się jej.
Wciąż była w szoku. To nie James wysyłał jej kwiaty, tylko Nate. Gdyby nie jej domysły może i byłaby zadowolona z tego, że taki mężczyzna zaprosił ją na kolację. Nate był bardzo przystojny, co zauważyła już pierwszego dnia. Podobał jej się, a ona nie miała już więcej siły, by udawać, że wcale tak nie jest. To był jeden z powodów, dla którego nie powinna w ogóle się tutaj znaleźć. Nie znała go, a całe to spotkanie mogło zagrażać jej małżeństwu, nie znała przecież jego intencji.
- Ta kolacja, to nie jest dobry pomysł. – wstała, chcąc jak najszybciej opuścić pomieszczenie. Chciała wyjść na dwór i głęboko odetchnąć, czego przy nim nie potrafiła zrobić.
- Nie rób tego. – złapał ją za rękę, sprawiając, że na jej ciele pojawiła się gęsia skórka. – To tylko kolacja. – uśmiechnął się do niej zachęcająco. – Przyjacielska kolacja. – dodał widząc jej niepewną minę.
- Od kiedy to stałeś się moim przyjacielem? – zapytała wyrywając swoją rękę, reakcja jej ciała na jego dotyk nie spodobała jej się.
- Zawsze mogę nim zostać. – uśmiechnął się szeroko ukazując rząd białych zębów.
- Może ja tego nie chcę?
- To co tutaj robisz?
- Ja… - co miała mu powiedzieć? Nie wiedział, że jest mężatką, nie mogła też podzielić się z nim swoimi mylnymi przypuszczeniami. – Właśnie chciałam stąd wyjść. – mówiąc to ruszyła w stronę wyjścia. Zagrodził jej drogę.
- Zostań. – spojrzała w jego zielone oczy, które błyszczały pod wpływem porozstawianych na stolikach świec. – Proszę. – zauważyła, że naprawdę mu zależało. Nie potrafiła mu odmówić. Bez słowa zajęła swoje wcześniejsze miejsce i wzięła do ręki menu. Miała zamiar zamówić najdroższą tu potrawę, mając nadzieję, że podczas przyjmowania rachunku czymś się zakrztusi. Była na niego wściekła.
Nie.
Była wściekła na siebie, że nie potrafiła stąd wyjść…
Z początku była bardzo spięta. Wciąż w myślach karciła się, za to, że została na tej kolacji. Później wszystko się jednak zmieniło. Pogrążona w rozmowie z Nate’em zapomniała o wykonywanej wcześniej czynności. W trakcie kolacji kilkakrotnie zdarzyło się, że zapadała cisza. Patrzył wtedy na nią przenikliwie swoimi zielonymi oczami próbując wyczytać cokolwiek z jej twarzy. Za pierwszy razem poczuła się niezręcznie, po chwili spuszczając wzrok na talerz i czując, że się czerwieni. Mimo wszystko spodobało jej się to. Jego oczy… było w nich coś magicznego, co przyciągało ją do niego. Choć nie zdawała sobie z tego sprawy, z upragnieniem czekała na ten moment po raz kolejny, by móc jeszcze raz, choć przez krótką chwilę zanurzyć się w jego oczach.
Podczas ich kolejnej rozmowy zorientowała się, że dłoń Nate’a przykrywa jej. Od kiedy się tam znajdowała? Szybko cofnęła swoją dłoń chowając ją pod stół. Spojrzał na nią zdezorientowany.
- Coś się stało? – zapytał.
Tak! Stało się! Od kilku godzin siedziała z obcym facetem na kolacji, rozmawiając z nim. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Nate coraz bardziej robił na niej wrażenie, a i on stał się śmielszy w stosunku do niej.
- To był miły wieczór… – zaczęła nie patrząc na niego, wiedziała, że znów nie będzie potrafiła się mu oprzeć, gdy tylko na nią spojrzy. - …ale czas go zakończyć. – dodała.
- Rozumiem. – odparł bez przekonania. – Myślałem, że ci się podoba.
- To nie tak! Ja… - poczuła się niezręcznie i spojrzała na niego. - … po prostu chcę już wrócić do domu.
- Ale pozwolisz się odprowadzić? - zapytał i uśmiechnął się szeroko. Jak mogła mu odmówić?
- To był naprawdę bardzo miły wieczór. – powiedziała, kiedy zatrzymali się pod wieżowcem. – Dziękuje.
- Cała przyjemność po mojej stronie. – szelmowsko uśmiechnął się i ukłonił.
- Muszę już iść, padam z nóg. – odparła kierując się w stronę budynku.
- Nie zaprosisz mnie do siebie? – zapytał z udawanym zdziwieniem, przez co roześmiała się.
- Przykro mi. – wzruszyła jedynie ramionami, uśmiech nie schodził z jej twarzy. Po chwili znowu odwróciła się.
- A moje pożegnanie? – nie dawał za wygraną. Spojrzała na niego. Podobał jej się ten upór. Podeszła do niego szybko, ignorując przyspieszone bicie serca i pocałowała go w policzek.
- Dobranoc. – zanim jednak zdążyła odejść zwinnym ruchem przyciągnął ją do siebie i spojrzał w oczy. Znieruchomiała pod jego spojrzeniem, a od jego zapachu zakręciło jej się w głowie. Widziała jak pochyla się, by złożyć na jej ustach pocałunek. Przecież nie mogła tego zrobić. Zadrżała. Był tak blisko niej, stanowczo za blisko, przez co nie potrafiła go odepchnąć. I właśnie wtedy zrobił to. Musnął jej usta swoimi sprawiając, że zalała ją fala gorącego ciepła…
Ostatnio zmieniony przez Mrs.Pattinson dnia 21:16:16 27-12-08, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|