|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
jak oceniasz telenowele? |
super, świetna - czekam z niecierpliwością na następny odcinek |
|
83% |
[ 30 ] |
podoba mi się |
|
5% |
[ 2 ] |
może być |
|
2% |
[ 1 ] |
kompletnie mi sie nie podoba |
|
8% |
[ 3 ] |
|
Wszystkich Głosów : 36 |
|
Autor |
Wiadomość |
justysiek21 Komandos
Dołączył: 24 Lut 2008 Posty: 637 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź
|
Wysłany: 17:43:13 06-03-08 Temat postu: |
|
|
o Dul zazdrosna |
|
Powrót do góry |
|
|
~Marichuy~ Big Brat
Dołączył: 10 Wrz 2007 Posty: 803 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 7:31:23 07-03-08 Temat postu: |
|
|
Odcinek 11
Wszyscy zwrócili się w stronę Elizy, która stał nieśmiało z boku. Pani Veronica zwróciła się do niej :
-Widziałas to zajście? Ja akurat patrzyłam w inną stronę. -mówiła spokojnym opanowanym głosem.
-Ja? Starałam się skupic na tym co mam robić i nie zwracałam uwagi co robi Dul czy Cami. Widziałam tylko że Dulce stała w pewnej odległości od niej i wątpię aby to zrobiła.
-Pewnie samam się potknęła i teraz udaje ofiarę- wtrąciła się Anahi.
-Niby kłamię? Ja? -odkrzyknęła Cami. -To jej wina.
-Spokój! -powiedział psorka -Nitk nie może potwierdzić twojej wersji, i raczej nic poważnego ci się nie stało – teraz zwróciła się do wszystkich: -Kontynuujmy dziewczyny.
Cami popatrzyła złowrogo na Dulce a następnie na Elizę. Jednak nikt tego niezauważył, wszystkie dziewczyny ustawiły się z powrotem i zaczęły tańczyć dalej. „jeszcze im pokażę” -pomyślała Cami. I również zaczęła tańczyć.
Po godzinie z małymi przerwami: -No to kończymy. Jutro zobaczycie listę przyjętych. Nieźle się spisałyście, będe mieć twardy orzech do zgryzienia. Do widzenia dziewczynki.
Tego dnai już nikt nie miał siły na szaleństwa. Wszyscy co brali udział w eliminacjach brali prysznice i padali na łóżko zasypiając w głębokim śnie. Jutro mieli się dowiedzieć kto przeszedl.
Ranek, śniadanie:
Przy stoliku siedzi Dul, Maite, Eliza, Anahi i Jake. Po chwili przysiedli się Santos, Ucker, Chris i Poncho. Nie daleko przy stoliku siedziała Cami z Luisa, Benji i Feli.
-Ta mała łajza. Mam jej dość. Próbowała mnie wrobić, tak naprawdę to się poplątała i sama przewróciła - powiedziała Dul.
-Serio. Mi się wydawało, że ona raczej nie należy do łamag. -powiedział Poncho
-A co podoba ci się? Nie mogła znieść że inni tańczą lepiej, to zwróciła na siebie uwagę. -odparła
-Ja jej nielubię, jest strasznie przemądrzała. Mam jej serdecznie dość. Strasznie się wymądrza -powiedziała Anahi.
-I kto to mówi- zaśmiał się Poncho a wraz z nim reszta. -przynajmniej takie można odnieść wrażenie.
-Tak, ja może i jestem przemądrzała ale przynajmniej nie tracę masę czasu przed lustrem jak ty i nie sprawdzam czy czasem nie ma jakiejś mikroskopijnej plamki na ubraniu a jeśli się znajdzie taka to od razu zmieniasz. -jednym tchem powiedziała Anahi.
Maite poczęla ich uspokajać. I po chwili zmieili temat.
-Na co się zapisaliście poza tym? -spytał Jake -ja na infę.
-Ja oczywiście na malarstwo i rysunek -odparła Eliza.
-To tak samo jak ja -powiedział Poncho, ale tylko dlatego że prowadziła go pani Norma.
-Ale wiesz że tam łatwo się pobrudzić -zaczął go przedrzeźniać Chris.-A ty Santos na co? Bo ja na tenisa i basen.
-Na rysunke, malarstwo -powiedział, w tym momencie jego wzrok spotkal się ze wzrokiem Elizy. -Zawsze chciałem się nauczyć dobrze rysować -wyjasnił.
-No to mamy prawie samych artystów. -zaśmial się Ucker.
Reszta śniadania minęła szybko i musieli się zbierać na lekcje. Czekało ich kolejne starcie z panią Gomez.
Nikt nie potrafił się skupić w czasie zajęć. Ni emogli się doczekać kiedy się skończą i będą mogli sprawdzić listy przyjętych. Pani Gomez dodała im jeszcze stronę zadań, a mieli przecież napisać poza tym rozprawkę na etykę. Czyli popołudnie nad książkami. Oprócz matematyki mieli mieć język ojczysty, ale gdy czekali w sali nikt się nie zjawił po dzwonku, dopiero chwilę później przyszła sekretarka i oznajmiła że nie ma zajęć bo pani jest chora. Nikt jakoś nie narzekał. Od razu gdy wyszli skierowali się do tablicy ogłoszęń przed salą gimnastyczną, gdzie miała zostać wywieszona lista.
Zebrali się tam wszyscy. Listy już wisiały. Po chwili udało się Dulce dotrzeć do listy, jak coś chciała to potrafiła się wszędzie wbić. Po chwili zaczęła krzyczęć: -Anahi! Jesteś. Maite! Jesteś. Eliza! Ty też się dostałaś. A ja?
-Ty pewnie odpadłaś. -odparła Cami
-Masz pecha bo nie. Jestem ! Na końcu, ale jestem.
Cami rzuciła okiem na listę: -Co? - i szybko wybiegła.
Luisa i Dul popatrzyły za nią i potem spojrzały na lise. Luisa: -Nie ma jej. A ja jestem. -szybkim krokiem poszła za Cami.
-No i pasztet odpadł. -powieziała Dul do reszty dziewczyn.
Chłopcy również się pchali między sobą. Pierwszy listy dopadł Santos, przejrzał z góry na dół: -Dostaliśmy się! Dostaliśmy się wszyscy, o sorry, Jake ty jesteś na liście rezerwowych, ale to chyba też dobrze. -powiedział do Chrisa, Poncho, Uckera i Jake.
-No jeśli się komuś coś stanie, co wątpliwe to go wezmą -odparł Ucker.
Poncho: -I pomyśleć że ty łamago dostałeś się.
-Chodźmy do dziewczyn. -i wszyscy poszli w ich stronę.
-Benji, i co? Dostaliśmy się? - spytał Feli.
-Jesteśmy, ale jest zaznaczone, że tylko do piłki nożnej. Szkoda, ale lepsze to niż nic.- odparł-Widziałeś Luisę, była tu przed chwilą.
-Była, ale poszła gdzieś za Cami która wyleciała stąd jak burza.
-Pójdę jej poszukać.
Gdy chłopcy podzielili się wieściami z dziewczynami, a one z nimi doszli do wniosku że trzeba to jakoś uczcić.
-No to idziemy na duże lody i koktajl do kawiarni. Co dziewczyny? Trzeba to jakoś uczcić. -powiedział Chris.
-A chcesz żebyśmy się roztyły,- powiedziała Dul.
Wszyscy razem: -Znowu!
-No dobra, trzeba uczcić to że pasztstu z nami nie będzie.
-Kogo? -spytał Chris.
-Tej jędzy, Cami. Nie ma jej na liście.
Santos do Elizy: -Gratulacje! Nie wiedziałem, że tańczysz.
-Bo nie tańczę, ale dziewczyny mnie namówiły i spróbowałam.
-To super. -powiedział.
-Żal mi jedynie jake, tak mu na tym zależało. -powiedziała, a Jake do niej: -Będę mieć więcej czasu , na inne rzeczy- i uśmiechnął się.
Wszyscy się udali do kawiarni.
W tym czasie w pokoju Luisy i Cami:
-Jak to możliwe? Ja się nie dostałam. -rozpłakała się, a rzadko kiedy na jej twarzy można było dostrzec łzy, zawsze była twarda.
W tym momencie weszła Luisa: -Nie becz. To nie pomoże. Na pewno coś na to poradzimy. Jak co ja odejde z zespołu.
-Nie. Nie zrobisz tego. Zależało ci przecież na nim.
-Ważniejsza jesteś ty. Musimy z tą babką pogadać, a jak co to pójdziemy do dyrka, a jak co zadzwonimy do tatka.
...
------------------
dzięki za pochlebne komentarze, dobrze że komuś się ona podoba
następny odcinek ukaże się w niedzielę lub poniedziałek w zależności kiedy będę mieć dostęp do kompa.
Pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
RosalindaYPedroJose Komandos
Dołączył: 08 Sty 2008 Posty: 626 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź
|
Wysłany: 12:15:31 07-03-08 Temat postu: |
|
|
świetny odcinek:* będziemy czekać:* Buziakiii:* |
|
Powrót do góry |
|
|
Aleksa Aktywista
Dołączył: 03 Mar 2008 Posty: 325 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 14:34:22 07-03-08 Temat postu: |
|
|
bardzo fajny odcineczek, czekam na new |
|
Powrót do góry |
|
|
justysiek21 Komandos
Dołączył: 24 Lut 2008 Posty: 637 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź
|
Wysłany: 16:22:44 07-03-08 Temat postu: |
|
|
super odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
~Marichuy~ Big Brat
Dołączył: 10 Wrz 2007 Posty: 803 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 20:11:30 09-03-08 Temat postu: |
|
|
dzisiaj, świeżutko napisany odcinek, mam nadzieję że się wam spodoba.
Odcinek 12
u dyrektora (dyrektor i pani Veronica Meyer)
-Chciałbym się dowiedziec jakimi kryteriami objęci byli uczniowie przy przyjmowaniu do grupy tanecznej. -spytał dyr Martin Rivera.
-Takimi jak zawsze. Oceniam ruchy, wyczucie rytmu i chęci. -powiedziała
-A dlaczego nie przyjęła pani do grupy Camili Facundo (Cami).
-Ponieważ ona w ogóle nie potrafi się ruszać, potrafi się tylko popisywać przed innymi.W dodatku powiedział pan na początku roku, że nie będzie się mieszał do eliminacji. -odpowiedziała.
-Wiem co mówiłem, ale dzwonił pan Ivo Facundo, na pewno pani wie kto to. Poweidział, że to niemożliwe że jedna z jego córek jest w zespole a druga nie.
-Luisa jest świetna, umie się ruszać, wczuć rytm i widać, że lubi tańczyć, dlatego ją przyjęłam. To przeciwieństwo siostry.
-Rozumiem, ale musi pani też wiedzieć, że pan Facundo jest sponsorem naszej szkoły od dawna, może jednak coś pani wymyśli.
-Jedyne co mogę to stworzyć grupę rezerwową, i tam przyjąc parę dziewczyn w tym Camile, jeśli któraś, nie daj boże, niemogła zatańczyć wtedy stamtąd wybiorę najlepszą.
-Dobrze to pani wymyśliła. Ale liczę że wszystkie razem będą uczęszczać na zajęcia.
-Oczywiście. Przepraszam muszę już iść. Powiadomię dziewczynki co i jak.
-Dziękuję, raz jeszcze.
W kawiarni panował gwar, przed chwilą gdy kończyli koktajl przyszła do nich pani Veronica i powiedziała o grupie rezerwowej w której będzie 5 dziewczyn (w tym Cami). Następnie odeszła do następnych stolików
-Dziwne. -powiedziała Anahi.
-To nie możliwe! -odparła wielce wzburzona Dul, która w tym samym momencie wstała.
-Zrób głęboki wdech i wydech i usiądź. -powiedział Ucker.
-Coś mi tu śmierdzi. O ile wiem to nigdy nie było grup rezerwowych -wspomniał Santos. -Mój starszy brat tu chodził i wszystko dokładnie mi opowiedział, a w szczególności w zespole tanecznym bo w grupie sportowej zawsze jest potrzeban rezerwa.
-Mi też nie pasi to że one jako jedyne mają dwójkę, a wszystkie inne pokoje są 3-4 lub 5 osobowe. -odparł Chris.
-Proste i logiczne -powiedziała Maite -Nie słyszeliście nigdy o famili Facundo, to jedna z najbogatszych rodzin w Meksyku, a tatuś chce przecież to co najlepsze dla swoich córeczek.
-No,na pewno. -sfrustrowana Dul siedziała i patrzyła przed siebie cała zła – Ale obie jeszcze mnie popamiętają.
-Co zamierzasz? -spytała Anahi. -Też mnie wkurzają.
-Widzę, żę nie należycie obie do aniołków -roześmiał się Poncho i w tym samym momencie wylał na siebie resztki koktajlu – O kurcze, a została mi ino jedna koszula czysta.
-LALUŚ -odparły chórem dziewczyny
-To, że dobrze chcę wyglądać, między innymi dla was kochaniutkie jest złe?
-Ciesz się, że jutro jest dzień wolny od mundurka. I naucz się dbać o ciuchy bo będzie trzeba zadzwonić do starych po kasę na mundurki dla ciebie -powiedział Ucker.
-Kocham czwartki, wreszcie można ubrac normalne ciuchy -na twarzy poncho pojawił się uśmiech.
Wszyscy którzy siedzieli roześmiali się.
-Ja już pójdę, muszę odrobic matme -powiedziała Eliza i odeszła. Zaraz za nią wsatł Santos i ruszył szybkim krokiem jej śladem.
-Chyba ktoś się tu zabujał na amen. -powiedział Chris. A Jake spojrzał na niego dziwnym wzrokiem „Tylko nie on, nie mam z nim szans u Elizy” -pomyślał.
W pokoju Cami i Luisy wreszcie nie było słychać szlochów. Właśnie się dowiedziały, że Cami jest w rezerwie.
-Jeszcze będę w pierwszym składzie. -odparła
-Ty? Na bank. Wywalimy którąś z tamtych i będzie ok -przytaknęła Luisa.
Ktoś zapukał:
-Hej! Co porabiacie same w takie piękne popołudnie- wszedł Benji a za nim Feli.
-A wy jak zwykle razem. -powiedziała Cami. -Siedzimy i zastanawiamy się co robić.
-Jak to co? Może idziemy do kawiarni? -spytał Feli
-Nie, tam siedzi ta banda głupków, a nie mam zamiaru ich oglądac dzisiaj. Mi się jednak wydaje że Benji chce trochę pobyć sam ze swoją dziewczyną. Więc Feli chodź ze mną pomożesz mi z matmą. -Cami chwyciła go za rękę i wyszli z pokoju.
Benji stał naprzeciwko Luisy:
-No to zostaliśmy sami. -odparł
-Na to wygląda. -uśmiechnęła się do niego i podeszła. -Miałam cięzki dzień. -objęła go i pocałowała.
-To ci pomogę się rozluźnić. -odpowiedział jej pocałunkiem.
-Eliza, zaczekaj. Odprowadzę cię -zawołał Santos gdy tylko zniknęli z oczu reszty.
Odwróciła się: -Co chcesz? Jestem zmęczona a mam jeszcze dużo nauki.
-Poczekaj! -podszedł i .... pocałował ją. -Nie mogłem się powstrzymać. Już dawno chciałaem to zrobić.
Jej reakcja jednak była inna niż oczekiwał. Uderzyła go gołą ręką w twarz. -Jak mogłeś! - i pobiegła jak najszybciej do swojego pokoju. On stał jak wryty, nie mógł uwierzyć w to co się stało. Poszedł do swojego pokoju i tam usiadł w kącie. Myślał o tym co się wydarzyło
„Jak on mógł? A jednak coś do mnie czuje. Albo udaje. Czy on coś do mnie czuje? A może jest zazdrosny o Jake? Nie, on nigdy nie interesował się mną. Ale odkąd wyjechaliśmy z domu dziecka jest wobec mnie inny. Czyżby? Nie, nie wierzę. Nie dam się skrzywdzić.” -myślała w swoim pokoju Eliza. Nie mogła się już skupić na nauce. Położyła się na łóżku i zasnęła. |
|
Powrót do góry |
|
|
justysiek21 Komandos
Dołączył: 24 Lut 2008 Posty: 637 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź
|
Wysłany: 20:15:30 09-03-08 Temat postu: |
|
|
Szkoda mi Camil |
|
Powrót do góry |
|
|
~Marichuy~ Big Brat
Dołączył: 10 Wrz 2007 Posty: 803 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 23:54:59 10-03-08 Temat postu: |
|
|
Cieszę się zę kogoś ta tela ciekawi i ją czyta. Dziś krószy odcinek, brakło czasu niestety, ale mam nadzieję że się wam spodoba. Pozdrawiam
Odcinek 13
Ranek
Nikomu nie chciało się wstać w szczególności po wrażeniach dnia poprzedniego. Nikt nie miał czasu odrobić zadania, no może z wyjątkiem kilku osób. Przed nimi miały się odbyć kolejne zajęcia z matmy i pierwsze zajęcia z angielskiego i wf-u. To był również pierwszy dzień wolny od mundurka -panuje zasada, w każdy czwartek można ubierać się swobodnie ale strój ma nie być wyzywający i skąpy.
W pokoju Luisy i Cami:
-Nie wiem co mam na siebie włożyć! -powiedziała Luisa.
-Jak to nie masz? Masz przecież multum ciuchów. Zresztą na co się tak stroić, no chyba że masz dla kogo? O! Zapomniałam, przecież Benji. Ale ty do niego nic nie czujesz. Prawda?
-Nie jest zły, a nie chcę przy nim źle wyglądać. Poza tym świetnie całuje – i tu zamyśliła się przypominając sobie wieczór spędzony z nim w pokoju, na pocałunkach i przytulaniu.
-Coś mi tu śmierdzi! Nie dowiary, ty się zadłużyłaś. -powiedziała Cami – Tym samym złamałaś zasady.
-Zasady są od tego, żeby je łamać. Zresztą nie mów że nikt ci nie wpadł w oko z naszej klasy.
-Może i tak, ale zwiazki w klasie zawsze upadają. -odparła
-Tak? A kto jest tym szczęśliwcem, a raczej ofiarą.
-Jest taki jeden. Wszyscy na niego móią Poncho, brat Uckera. Jest przystojniak z niego.
Gdy usłyszała jego imię, Luisa stanęła jak wryta: -Tego lalusia, co nie dba o nic innego jak tylko o swój wygląd, wizerunek.
-No co? Jest przystojny, a że dba o swój wygląd to coś złego. -odpowiedziała Cami.
W pokoju M,A,D i E. (piszę skróty)
-Eliza, wstawaj. Trzeba się zbierać na zajęcia. -powiedziała Dul
Ale Eliza nawet nie drgnęła. Lezała wtulając się w poduszkę i udajac, że śpi. Ale teraz do Dul dołączyły Maite i Anahi: -No co maleńka. Ty zawsze pierwsza byłas gotowa. - spojrzały na nią:
-Ty płakałaś? -spytała Maite
-Ja? Nie. -odpowiedziała Eliza.
-Nie kłam. Nas tak łatwo nie nabierzesz. -odparły. Anahi: -Analizując. Po tym jak wyszłaś się uczyć nie widziałyśmy cię. Jak weszłyśmy do pokoju ty już spałaś, albo dobrze udawałaś. Książek nie tknełaś bo leża tak jak je przyniosłaś, nawet bloku nie ruszyłaś. Więc o co biega?
-O nic. Byłam zmęczona i położyłam się.
-Nie wygaduj głupot. Co się stało? Ja ślepa nie jestem. Widziałam jak za tobą pobiegł Santos. -powiedziała Dul -Jeśli ci coś zrobił to popamięta.
-Nam możesz zaufać. -powiedziałą Maite.
-On mnie pocałował.
-Co? Santos? -powiedziały wszystkie chórem. -A ty?
-Ja. Ja go spoliczkowałam i pobiegłam do pokoju.
-Oj, trzebało poczekac co chciał powiedzieć. -odparła Anahi.
-A ja coś czułam -Maite -Wodził za tobą oczami od obozu. No i jaka go zazdrość bierze jak cię widzi z Jake' em. A teraz wstawaj i się ubieraj, bo sę na serio spóźnimy.
Zaczęły się szybko ubierać i wyszły z pokoju.
-Chłopie, rusz cztery litery i wstawaj. -powiedział Ucker.
-Źle się czuję, chyba dziś nie pójdę. -odparł Santos. -Odpisze od was lekcje.
-Jak chcesz, ale jak co to idź do pielęgniarki. -powiedział Poncho, który przeglądał się w lusterku i sprawdzał czy koszula idealnie leży i czy włosy są dobrze ułożone.
Po chwili Ucker wziął i odciągnął go od lustra: -Goguś, musimy iść.A ty Santos zdrowiej lepiej.
Na korytarzu przed salą panował gwar. Benji stał oparty o ścianę. Czekał na Luisę, po chwili ukazała się wraz z Cami.
-Witaj kotku! Jak spałaś? -powiedział i pocałował ją na powitanie.
-Cudownie. -odparła
-Ślicznie wyglądasz. Ale lepiej wejdźmy do klasy bo zaraz wiedźma przyjdzie.
Lekcja matematyki.
-Cała klasa nieprzygotowana do zajęć? Jak tak można lekceważyć przedmiot. -odparła oburzona pani Jose Gomez.
„Gdzie jest Santos” -myślała Eliza i rozglądała się gorączkowo po sali „Co mu się stało? Czemu nie przyszedł?”
-Psss... Gdzie Santos? -spytała siedzącego obok Uckera.
-Powiedział, że się źle czuje, ale mi to raczej nie wyglądało na chorobę -odparł szeptem.
-Cisza! -usłyszeli głos nauczycielki i przestali rozmawiać.
...... |
|
Powrót do góry |
|
|
~Marichuy~ Big Brat
Dołączył: 10 Wrz 2007 Posty: 803 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 23:55:40 11-03-08 Temat postu: |
|
|
Odcinek 14
-Ta kobieta to wariatka. Ledwo zaczęliśmy semestr a ona już zadaje nam tyle, a do tego to co ostatnio mieliśmy zrobić muszę zrobić bo inaczej jak to powiedziała -Chris zmienił ton głosu: „Jeśli nie wykonacie zadania to dostaniecie po jedynce i nagane”
Tak dobrze ją naśładował, że wszyscy wokoło pękali ze śmiechu. Mieli mieć teraz swoje pierwsze zajęcia z angielskiego. Z tego co wiedzieli odbywały się one z bardzo fajną panią, która pochodzi z Nowego Jorku. Nie widzieli jej na rozpoczęciu, dlatego bardzo byli ciekawi jak ona wygląda
Po chwili zabrzmiał dzwonek i uczniowie klasy 1 udali się do sali od angielskiego. Powieszone w niej były mapy krajów anglojęzycznych, czasowniki nieregularne i parę fajnych rysunków komiksowych ze zwrotami angielskimi. Zaraz za nimi wezła młoda kobieta.
-Witam was. Nazywam się Jessica Smith i będę was uczyła języka angielskiego. -dziewczyny mogły zauważyć jak chłopakom prawie oczy wyskoczyły z orbit, była piękna, młoda.
-Niezła laska z niej -szepnął Poncho do Uckera.
-A lepsza od pani Normy -spytał szeptem Ucker z uśmiechem.
-Czy lepsza to nie wiem? Ale seksowna, to na pewno. -obydwaj się uśmiechnęli.
Pani Jessica sprawdziła obecność po czym rozdała im arkusze z testem.
-Test? Przecież dziś pierwsze zajęcia. -powiedziała Cami. -Testy się robi po jakimś czasie.
-Pierwszy raz chyba cię poprę -powiedziała Anahi.
-Napiszecie test, ale on służy tylko temu aby wybrac wam odpowiedni poziom i zdecydować się na konkretny podręcznik. Nie jest on trudny. -spokojnie i z uśmiechem powiedziała. -Zresztą na pewno sobie poradzicie.
Następną godzinę spędzili na wypełnianiu testu. Zabrzmiał dzwonek i wyszli zostawiając test na biurku.
-Jak ci poszło? -spytał Jake
-Nie wiem, przekonamy się jak odda. -powiedziała Eliza ale myślami była gdzieś indziej, myślała o Santosie.
-Może pójdziemy do kawiarni. Do wf-u mamy jeszcze trochę czasu.
-Przepraszam, ale nie. -odparła -Muszę cos sprawdzić – i oddaliła się w stronę pokoi. Skierowała się w stronę sektora chłopców.
-Nie no, babka jest zarąbczasta. -powiedział Chris.
-Jest świetna, ale przesadziła z tym testem -powiedziała Anahi.
-A co nie dałyście rady? - spytała z ironią Luisa, która przechodziła właśnie z Benji'm i obydwoje się roześmiali.
-Nie cierpię tej małpy -powiedziała Dul. -A ty musiałaś potwierdzić słowa jej siostry.
-Miała rację to potwierdziłam. -odparła Anahi.
-Tylko się nie kłóćcie -powiedziała Maite.
W tym momencie wtrącił się Ucker, który objął Anahi i Dul:
-Chodźcie na ławkę przy basenie. Jest słonecznie.
-Ale trzymaj łapy z dala ode mnie -powiedziała Dul. Odeszli i zajęli duży stolik przy basenie.
Ktoś zapukał do drzwi:
-Kto tam? -spytał Santos, leżący na łóżku. Do tej pory cały czas myślał tylko o Elizie. O tym jak było w bidulu, o obozie i o pierwszych dniach nauki.
-To ja. Eliza -powiedziała Eliza.
Santos aż podskoczył na łóżku. Szybko się poprawił i zawołał: -Wejdź!
-Martwiłam się! Czemu nie przyszłeś na matmę i na angielski? -spytała. -Naprawdę źle się czujesz czy udajesz?
-Martwiłaś się? -na jego twarzy zagościł malutki uśmiech.
-Tak. Martwiłam.
-No troche mnie głowa boli.
-Ale od tego się nie umiera. Mogłeś wziąć proszki i przyjść choć na angielski. -powiedziała. -Czy to przez to co się wczoraj stało? -podeszła i usiadła na kraju łóżka.
-Proszki na taki ból nie pomogą. -podniósł się i nachylił w jej stronę -Po prostu moje myśli wciąż kręcą się wokół ciebie. I nie moge przestać. Nie mółbym się skupić tym bardziej że ty byłabyś obok.
-Nie przesadzaj. -na jej twarzy pojawił się rumieniec.
-Wysłuchaj mnie w spokoju. -powiedział -nie wiem dlaczego ale na twój widok mocniej mi bije serce. Nie mogłem znieść gdy wokół ciebie zaczął się kręcić Jake. Lubię go, nic do niego nie mam, ale nie znióśłbym gdybyś się z nim związała. Chcesz wiedziec co czuję? Kocham cię. -po jego twarzy popłynęły łzy. -Zrozumię jeśli minie odtrącisz.
Eliza patrzyła na niego nie mogąc uwierzyć. „A więc to prawda! On mnie kocha.”
-Powiedz coś? Nie wytrzymam tego milczenia -powiedział.
-Chcesz wiedzieć? -odparła
-Tak. I to bardzo.
-Od zawsze się w tobie bujałam. Jeszcze jak byliśmy w bidulu, choć wtedy kompletnie nie zwracałeś na mnie uwagi. Uznałam jednak że ty nigdy nic do mnie nie poczujesz. Dlatego zaczęłam więcej czasu piświęcać Jake'owi. Z nim mi się dobrze rozmawiało. Ale tak naprawdę cały czas myślałam o tobie. - w tym momencie zbliżyła się do niego i pocałowąła.
On ją objął mocno. : -Nie wypuszczę cię tak łatwo. -pocałowali się mocno.
-Skoro już sobie wyjaśniliśmy. To wstawaj, mamy jeszcze wf. -powiedziła Eliza rozrywając uścisk, chwytająć go za ręce i wyciągając z łóżka. Stał prze dnią w koszulce i bokserkach. -Tylko się pierw ubierz. -pocałowała go i wyszła.
Przy basenie
Siedzieli i swobodnie rozmawiali popijając sok. Obok siedzieli Benji z Luisą, Cami i Feli.
-Nie znosze tych siostrzyczek. -powiedziała Dul
-Chyba wszyscy już to wiedzą -powiedziała Maite i roześmiała się.
-Ja nie lubie Benji'ego a przez to i reszte grupki -powiedział Ucker. I w tym samym momencie wstał z sokiem w ręce. Idąc w ich kierunku nagle potnął się i zawartość szklanki wylała się na koszulę Benji'ego.
-Ty fajtłapo! Łamago! To nowiutka koszula. -wstał Benji.
-Spokojnie -wtrącił się Chris i wszedł między nich. -Nic się nie stało. Koszulę się wypierze.
-Daj spokój!- powiedziała Luisa, objęła go.
-No właśnie. Zresztą zostało 5 minut do zajęć i trzeba się iść przebrać.
-Tym razem ci daruję. -powiedział Benji, wziął pod ramię Luisę i odszedł.
Poncho się roześmiał: -Oj! Ty masz chyba dwie lewe ręce i nogi.
-Wiem. Ale to było celowe. -i roześmiał się.
Nowa postać:
nauczycielka angielskiego Jessica Smith - Jessica Alba
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych] |
|
Powrót do góry |
|
|
~Marichuy~ Big Brat
Dołączył: 10 Wrz 2007 Posty: 803 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 11:59:37 12-03-08 Temat postu: |
|
|
za dotychczasowe komentarze i tak wielkie dzięki
Odcinek 15
Lekcja wf-u chłopców na basenie.
-Witam was chłopcy. Dziś zagramy w piłkę wodną. Jest was wystarczjąco dużo bo drużyny powinny się składać z 7 osób a was jest 14. W sam raz dwie drużyny. A więc Benji, Feli, Jake...
W tej chwili wszedł na basen Santos, na jego twarzy malował się wielki uśmiech.
-Przepraszam za spóźnienie – powiedział i stanął obok Uckera.
-Cos taki rozradowany -szepnął Ucker.
-Kiedyś ci powiem.
-Cicho chłopcy. Druga drużyna: Poncho, Santos, Ucker, Chris, Olivier, ... -mówił -Wybierzcie kapitana i bramkarza i wskakujcie do wody. Rozpoczynamy mecz.
Drużyna Uckera zebrała się w kółko. -Musimy ich pokonać. Więc kto na bramkę.
Drużyny ustaliły jak stoją w bramce jednej stał Santos w drugiej Jake. Był to emocjonujący pojedynek w szczególności gdy naprzeciwko siebie stali Benji i Ucker. Jednakże uważali. Nie doszło do większych przepychanek, no może do jednej gdy:
-Co Ucker, podoba ci się Dul. Co? -powiedział Benji. -Nie martw się ona na takiego łamage nigdy nie spojrzy. Oan woli prawdziwych facetów, dlatego wodzi tak za ną wzrokiem.
-Otczep się, ona by nigdy na taką świnię nie zwróciła uwagę.
-A na ciebie niby tak. Na taką łamagę która co chwilę coś psuje. Zresztą ona jest taka sobie. Jej siostrzyczka to lepsze ciacho.
-Nie mów tak o niej. Ona jest najpiękniejsza. - w tym momencie Ucker rzucił się na Benji'ego i zaczęli się szamotać w wodzie. Nikt nie potrafił ich rozdzielić. Dopiero profesor gdy wskoczył do wody odepchnął ich od siebie.
-Co wyrabiacie chłopcy? Jeśli jeszcze raz coś takiego się wydarzy to traficie na dywanik. - wtym momencie zabrzmiał dzwonek i wyszli z basenu.
Wf dziewczyn
-Raz dwa, raz dwa... No ruszajcie się dziewczynki. -mówiła pani Veronica, ale jej głos był ledwo słyszalny pomiędzy takty muzyki. Ćwiczyły w sali lustrzanej, obok sali gimnastycznej, fitness. Jednak po pół godzinie ćwiczeń rzadna już nie miała siły, robiły więc co mogły.
-No dobrze macie 5 minut przerwy, napijcie się wody.
-Gdzieś ty się znikła? -spytała Anahi Elizę.
-Musiałam coś sprawdzić. -powiedziałą a na jej jej twarzy malował się uśmiech.
-Ciekawe co.
-Dowiesz się w swoim czasie. -powiedziała Eliza.
Reszta w f-minęła na dalszych ćwiczeniach. Anahi, zresztą nie tylko ona, zastanawiała się co takiego musiała sprawdzić Eliza, że teraz jest taka uśmiechnieta, a rano nie miała na nic ochoty.
-Hej! Słyszałyście? -podbiegł Chris do dziewczyn które właśnie usiadły przy stoliku w kawiarni.
-Niby co miałyśmy słyszeć? Przed chwilą dopiero skończyłyśmy zajęcia. -odpowiedziała Maite.
Chris wziął głeboki wdech i powiedział: -Ucker pobił się z Benjim w basenie.
-Co? -powiedziała Dul. -Coś się stało im?
-Nie, nic, bo Meyer się wtrącił. -powiedział -Ale chceicie wiedzieć dlaczego się pobili?
-Pewnie o ten sok co wylała Ucker na niego -odparła Anahi.
-Właśnie że nie, pobili się przez Dul.
-Przeze mnie? Co takiego powiedział Ucker, że Benji go uderzył. -w jej myślach Benji był obrońcom.
-To Ucker uderzył, bo Benji zaczął cię obrażać. -w tym momencie Dul prawie szczęka opadła. -No bo widzisz Uckerowi wpadłaś w oko.
-Co? Nie to niemożliwe. -powiedziała. W tym momencie podszedł rozradowany Santos. Zbliżył się do Elizy i ją pocałował na powitanie.
-Porywam ja! Sorki -powiedział do reszty. -Mam nadzieję że dziś spędzimy wreszcie popołudnie razem. -chwycił ją za rękę i razem poszli w stronę stolików przy basenie i huśtawek.
-Tegom się nie spodziewałam -powiedziała Anahi będąca w całkowitym szoku.
-Czyli mamy nowa parę -powiedziała Maite. -Zresztą to było do przewidzenia, ich ciąlo ku sobie i to bardzo. A ty Dul ciesz się, masz obrońcę.
-Ale mi obrońca, wszystko podrodze niszczy, i nie chce mi się wierzyć w to co się stało. -odparła.
Ucker i Pocho szli w kierunku pokoju:
-No bracie poraz pierwszy jestem z ciebie naprawdę dumny.
-Serio.
-A jak myślisz? Zawsze taka łamaga, wszystkiego się boi, a tu okazuje pazurki.
-Bo obraził Dul. A nikomu nie pozwolę tego robić. -odparł.
-Oj. Strzała amora i chyba ciebie dopadła. -Poncho roześmiał się. Weszli do pokoju.
-Odczep się. -podszedl do łóżka, chwycił poduszkę i rzucił w stronę brata.
-Coś w tym musi być. -powiedział Poncho.
-Wal się! -odkrzyknął Ucker i rzucił się na łóżko. W tym momencie zaczął się zastanawiać jak zareaguje Dul, jak się o tym dowie. Dla niego była najpiękniejszą dziewczyną na świecie.
-Przestań bujać w obłokach, zróbmy lepiej to zadanie na sztukę, nie mam zamiaru dostać bani u pani Normy.
Do wieczora już cała szkoła wiedziała co się wydarzyło i wszyscy opowiadali sobie coraz to bardziej ubarwione historie. Z dala od tego spacerowali Eliza i Santos. Cieszyli się swoim towarzystwem, obejmowali i całowali.
Przy kolacji.
-No to ja wznoszę toast, co prawda sokiem jabłkowym ale to i tak dobre- powiedziała Anahi- za nasza nową parę : Santosa I Elizę.
-Ja chcę dodać jeszcze jeden toast. Za Uckera wielkiego wojownia -w tym momencie wszyscy się roześmiali łącznie z Dul, której przeszła złość i nawet była uradowana z tego co się stało.
Reszta wieczoru minęła w wyśmienitych humorach. Po kolacji udali się do pokoi, kończyli zadanie i szli spać.
-Ale z ciebie szczęściara -powiedziała Dul. - Trafiłaś na ideał. - te słowa skierowała do Elizy.
Po chwili wszystkie położyły się spać.
Ostatnio zmieniony przez ~Marichuy~ dnia 21:50:25 12-03-08, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
~Marichuy~ Big Brat
Dołączył: 10 Wrz 2007 Posty: 803 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 21:51:26 12-03-08 Temat postu: |
|
|
czy chcecie dalsze odcinki??? |
|
Powrót do góry |
|
|
niunia_leyla Motywator
Dołączył: 24 Sty 2008 Posty: 253 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:09:21 12-03-08 Temat postu: |
|
|
tak czytam twoją telke bardzo mi się podoba ale nie jestem amatorką pisania komentarzy a pisanie "super odcinek " to głupota
więc czekam na kolejne odcinki i obiecuje że od czasu do czasu coś napiszę |
|
Powrót do góry |
|
|
~Marichuy~ Big Brat
Dołączył: 10 Wrz 2007 Posty: 803 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 13:10:25 13-03-08 Temat postu: |
|
|
ciesz się że czytać, pisać i tak ją będę ale zawsze lepszą motywację ma się gdy ktoś wyrazi opinię o niej |
|
Powrót do góry |
|
|
~Marichuy~ Big Brat
Dołączył: 10 Wrz 2007 Posty: 803 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 16:14:02 13-03-08 Temat postu: |
|
|
ten odcinek głównie skupia się na Elizie ale tak sie akurat złóżyło
Odcinek 16
Był ranek. Jak zwykle nikomu nie chciało się wstać na zajęcia. No może poza Poncho, który uwielbiał panią Norme i dla niej starał się jak najbardziej wystroić przed lustrem. Nie mógł nic zrobić z mundurkiem, był jaki był, ale się męczył ze swoimi włosami. Nakładał na nie właśnie żel, gdy odezwał się Ucker:
-Ile ty żelu używasz? Chyba większość dziewczyn 10 razy mniej go ma na włosach niż ty teraz.
Wtrącił się Chris: -Wiesz ja też używam go ale z umiarem.
-Chcę jak najlepiej wyglądać, a wy się nie wtrącajcie. -przejrzał się w lustrze. -Lepiej się pośpieszmy bo się spóźnimy. -odparł, wziął rzeczy i ruszył ku drzwiom, za nim rozleniwieni poszli Ucker, Chris i Santos który akurat zdążył w tym czasie dokończyć pracę domową.
Lekcja sztuki minęła bardzo szybko. Pani Norma pozbierała prace i powiedziała że w ten weekend jeszcze nie ma przepustek dopiero od następnego tygodnia i należy mieć zgodę rodziców lub opiekunów. Resztę zajęć spędzili na rysowaniu martwej natury. Nie wszyscy zdążyli i oni mieli za zadanie przynieść ukończony rysunek na następne zajęcia.
-Eliza, ślicznie narysowałaś, szkoda że ja tak nie umiem. -powiedziała Anahi.
-To nic specjalnego, po prostu trzeba się skupić. -w tym momencie weszła sekretarka Angie Lopez oznajmiając.
-Eliza Gonzalez proszona jesteś do dyrektora. Chodź ze mną.
-Do dyrektora? Ale dlaczego?
-Masz gościa. Tylko tyle mogę ci powiedzieć. -Eliza pomału wyszła za nią z sali. Santos wodził za nią oczami, ale nie chciał się wtrącać.
W pokoju dyrektora.
-Dzień dobry. -powiedziała Eliza. Jej wzrok padł na kobietę siedząco naprzeciwko biurka dyrektora. Była to pani dyrektor Reyes z domu dziecka.
-Witaj słonko! Jak się miewasz?
-Dobrze pani profesor. Chciała mnie pani widzieć. A z Santosem nie chce pani rozmawiać.
-Nie. Mam ci coś do przekazania. Coś co obiecałam dać ci jak pójdzisz do liceum. -dopiero teraz Eliza zauważyła pudło leżace obok jej krzesła.
-A co to? I komu pani to obiecała?
-Należało to do twoich rodziców, a dała mi to ich przyjaciółka. Obiecałam że ci to oddam. -powiedziała spokojnie.
Eliza nie mogła uwierzyć w to co słyszała.: -Ale czemu dopiero teraz?
-Taka była jej ostatnia wola i nie chciałam łamać obietnicy.
-Ostatnia wola?
-Ona miała się tobą zaopiekować, ale okazało się, że ma raka i nie zostało jej wiele życia. Nie miała żadnej rodziny, a jej jedyny syn też miał zostac sierotą. Ale nie moge już dłużej tu zostać. Muszę wracać do Domu Dziecka. Uspokój się, przejrzyj te rzeczy. Uważaj na siebie słonko. -teraz zwróciła się do dyr. Rivery -Dziękuję panu, że pozwolił mi pan z nią porozmawiać.
-Nie ma za co. Zawsze do usług. A ty Elizo weź te rzeczy i zanieść do pokoju. Nie musisz już iść na lekcje. -powiedział.
Pani Rivera kierowała się do wyjścia. Negle jednak stanęła. -Zapomniałąbym o najważniejszym -i wyciągnęła kopertę. -Tu jest numer konta twojego na którym są pieniądze po twoich rodzicach oraz list, który przeczytaj uważnie. Masz limity więc nie zużyjesz wszystkiego. Opłacane są za to też twoje czesne. Jesteś rozsądną dziewczynką i wiesz jak postępować. Inaczje bym ci tego teraz nie dała. Ale też masz swoje wydatki. Ja spełniłam swoją obietnicę. Do widzenia. -podała jej kopertę i wyszła.
Eliza szybko pozbierała swoje rzeczy i wyszła z gabinetu dyrektora. Chciała jak najszybciej sprawdzić co się znajduje w kopercie i pudle.
Reszta klasy czekała na następną lekcje, przyrode. To były ich pierwsze zajęcia. Santos stał przy drzwiach zniecierpliwiony.
-Chodź. Zaraz dzwonek -powiedział Ucker.
-Nie. Poczekam na nią. Może coś się stało. -odparł.
-U dyrektora? On wygląda strasznie ale aż tak zły to chyba nie jest. -powiedziała Dul. -Zresztą ona ma się tam spotkać z tą waszą dyrektorką.
W tym momencie obok nich przeszła Luisa z Benji'm i Cami.
-Co? Zgubiłeś swoją dziewczynę? -powiedział Benji -Lepiej jej pilnuj, bo wielu na nią czycha.
Santos już miał zamiar go uderzyć, ale dał sobie spokój. Bo w tym momencie wtrąciła się Maite: -Ona by na takiego patafiana nawet nie spojrzała. I daj sobie siana, zajmij się lepiej swoją dziewczyną.
W tym momencie zabrzmiał dzwonek i weszli do sali. Zajęli miejsca. Po chwili weszła ich profesorka. Była to kobita raczej starsza, miała około 50 lat.
-Dzień dobry. Nazywam się Balbina Caperra i zaznajomie was z biologią, geografią, chemią i fizyką. Ogólnie mówiąc z przyrodą. Mamy przed sobą 2 godziny zajęć tygodniowo, dlatego nie traćmy czasu. Otwórzcie książki na pierwszej stronie.
Otworzyli podręczniki i zaczęli czytać. Po chwili pani cos im pokazywała na mapie, tłumacząc im pomału wszystko. Była dokładna.
Santos nie potrafił się skupić, ciągle się zastanawiał dlaczego Eliza nie przyszła.
Pod koniec zajęć dostali pracę domową do napisania, na trzy strony.
Eliza siedziała w swoim pokoju. Właśnie otworzyła pudełko, nie mogła uwierzyć w to co zobaczyła w nim. Popłakała się. Siedziała tak i przytulała coś. Nagle drzwi się otworzyły i wszedł Santos, a za nim dziewczyny.
Jeannette Lehr – Balbina Caperra nauczycielka przyrody
[link widoczny dla zalogowanych] |
|
Powrót do góry |
|
|
~Marichuy~ Big Brat
Dołączył: 10 Wrz 2007 Posty: 803 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 16:18:33 13-03-08 Temat postu: |
|
|
dodatek: (dla lepszej orientacji)
to są przedmioty obowiązkowe, dodatkowe są nakierowane na zainteresowania
PLAN ZAJĘĆ
poniedziałek: etyka i sztuka
wtorek: matma i historia
środa: matma i język ojczysty
czwartek: matma i angielski i wf
piątek: sztuka i przyroda |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|