|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:45:58 24-07-09 Temat postu: |
|
|
Nie nie...źle Ślimaczku zrozumiałeś. Odbył się ślub, ale Emmy i Jorge, a Matilde tylko podpisała papiery za nieprzytomną siostrę....Poprawione wątpliwe wątki... |
|
Powrót do góry |
|
|
Adusia King kong
Dołączył: 07 Kwi 2008 Posty: 2815 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 22:35:37 24-07-09 Temat postu: |
|
|
Ło co za buty. Emma i Jorge wreszcie |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 17:46:28 25-07-09 Temat postu: |
|
|
Aj znowu coś pokręciłem . |
|
Powrót do góry |
|
|
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:07:28 28-07-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek był zakręcony:) Postaram się mniej mieszać
Odcinek 37
Dom Wainwright
Joan wjechała do ogrodu. Spokojnym wzrokiem ogarnęła zarośnięta krzewy i drzewa. Wiedziała gdzie wyrzuciła medalik, więc nie musiała szukać. Tak jej się zdawało. Podjechała powoli przez wysoką trawę i chwasty w miejsce gdzie powinien się znajdować kluczyk. Obejrzała się kilkakrotnie zanim do niej dotarło, że medalionu nie ma tam gdzie go rzuciła.
-,,Co ja zrobiłam najlepszego?"-zapytała samej siebie. Uważnie przeczesała wzrokiem miejsce gdzie powinien być. Nie było. Ktoś go musiał znaleźć i wziąć. Dotarło to do niej powoli i było szokiem. Jeżeli komuś tak bardzo na nim zależało to znaczy, że nie był tak bezużyteczny jak jej się zdawało. Może to wszystko miało sens i to nie medalion był odpowiedzią na jej pytanie, ale ta piosenka, którą usłyszała. Powoli zanuciła piosenkę:
,Tam gdzie zakwitały róże i promieni pada blask
tam gdzie księżyc w nocy świeci i słychać ptactwa wrzask
tam jest mały skarb ukryty
w nim rodowy znak wyryty"
Nie wiele jej to dało. Musiała szukać kwitnących róż. Ale gdzie? Rozejrzała się bezradnie. W ogrodzie nie było ani jednego kwiatu. Matka musiała zaszyfrować informacje licząc się z tym co zostanie z ogrodu po jej śmierci. Może te róże z piosenki wcale nie musiały być w ogrodzie...Podekscytowana dziewczyna wjechała do domu i skierowała swój wózek do pokoju Jorge. Chyba już wiedziała gdzie szukać.
Dom Smith
Sandra wysiadła z powozu sfatygowana nudną i długa podróżą. Przez tego nieudolnego chłopa jechała dłużej niż kiedykolwiek i straciła mnóstwo czasu. Czasu, którego i tak miała mało. Bez ceregieli weszła do budynku. Wewnątrz panowała kompletna cisza. Salon był pusty, w kuchni plątała się kucharka i kilka służących, ale nigdzie nie było Jorge ani nawet Matilde. Sandra powoli weszła schodami do góry. Znając życie wszyscy pewnie siedzieli przy tej symulantce i trzymali ją za rączkę. Kobieta wzniosła oczy w sufit w wyrazie niemej dezaprobaty. Ta mała była cwana i sprytnie kombinowała. Zbliżała się do jej pokoju i niemal zderzyła się z Jorge w drzwiach.
-,,Sandra? Co ty tu robisz?"-zapytał zaskoczony jej widokiem.
-,, O to samo ja powinnam zapytać ciebie. Co ty wyrabiasz? Zamiast spędzać czas z narzeczoną zajmujesz się tą tą kobietą..."-prychnęła wściekle i z pogardą.
-,, Ta kobieta jest ranna. Nie wiadomo czy przeżyje noc, a ty możesz zająć się sobą"-stwierdził wymijając ją w korytarzu
-,,Nie traktuj mnie jak powietrza. Mam dość tego wszystkiego. Jestem twoją narzeczoną i ..."
-,,Dość Sandro. Przed chwilą Emma została moją żoną. Przykro mi, że dowiadujesz się o tym tak, ale nic nie poradzę. Wracaj do stolicy i mów co chcesz."
-,,Co?"-Sandra zachwiała się. Przytrzymała się ręką poręczy omal nie upadając. -,,Twoją żoną..A co ze mną? Co z ...naszym dzieckiem?"-wyrzuciła z siebie gdy Jorge wzruszył ramionami.
-,,Jakim dzieckiem?"-zapytał. Stanął jak wmurowany i patrzył badawczo na kobietę.
-,,Jestem w ciąży"-krzyknęła na tyle głośno, żeby ją usłyszano w całym domu i wybiegła...
Las
Ricardo i Anna dotarli do kryjówki mężczyzny szybko i niezauważeni przez nikogo. Kobieta usiadła na kamieniu i rozglądnęła się po jaskini.
-,,To tutaj się ukrywałeś przez ten cały czas?"-zapytała
-,,Tak. "-odpowiedział zwięźle Obiata i stanał naprzeciw kobiety.Anna mierzyła go wzrokiem.
-,,Wiesz, że mnie wydałeś i śmiesz jeszcze tak na mnie patrzeć"-rzuciła ni z tego ni z owego.
-,,Hah."-Ricardo wybuchnął śmiechem-,,Ty mnie też wydałaś. Jesteśmy siebie warci Anno. Tyle, że ja ci pomogłem gdy tego potrzebowałaś"-powiedział powoli cedząc słowa-,,Masz u mnie dług wdzięczności kochanie"-szepnął pochylając się nad nią.
-,,I co?"-zapytała prowokująco
-,,I musisz go spłacić"-odparł popychając ją na ziemię. Kobieta roześmiała się lubieżnie i pociągnęła kochanka na siebie...
Więzienie
Delajer wrócił od Wainwrighta. To co zastał w celi zaskoczyło go. Strażnik leżał na ziemi zakrwawiony, a Anny nie było ani śladu. Delajer otworzył celę i zbadał puls mężczyźnie. Niestety. Mocne uderzenie w tył głowy pozbawiło go życia. Sędzia bez chwili zwłoki wybiegł z budynku. Wsiadł na koń i popędził do majątku Wainwright. Musiał ostrzec Joan, a potem pojedzie do Jorge. Nie było czasu na obmyślanie strategii. Trzeba był działać. Jego ukochanej mogło coś grozić...Powoli zapadł zmrok i nadeszła noc....
Ostatnio zmieniony przez Maria Angel dnia 17:34:57 28-07-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Adusia King kong
Dołączył: 07 Kwi 2008 Posty: 2815 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 18:06:45 28-07-09 Temat postu: |
|
|
No to wiele się wydarzyło. Anna i Ricardo bez komentarza. Joan wreszcie odkryła o co w tym wszystkim chodzi. Sandra w ciąży? Mi się wydaje, że ona kłamie no, ale cóż mogę się mylić. Jestem ciekawa jak teraz zachowa się Jorge. |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 13:46:59 29-07-09 Temat postu: |
|
|
No naprawdę wiele się wydarzyło. Na chwilę obecną chyba jeden z najbardziej emocjonujących odcinków. Sandra chyab dopnie swego, o ile oczywiście ciąża nie jest sfingowana, ale kto to kobiecie udowodni . Spryciula jest, trzeba przyznać.
Rozmowa pomiędzy Ricardem, a Anną przypominała rozmowę starego zużytego małżeństwa, które po rozwodzie nie może na siebie patrzeć, a i tak jest od siebie zależne .
Joan chyba dopieła celu, choć nie mam zielonego pojęcia, gdzie może podziewać się ta wskazówka, ale już nas jakoś naprowadzisz .
Pozdrawiam!
Ostatnio zmieniony przez Ślimak dnia 21:52:21 29-07-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:15:49 02-08-09 Temat postu: |
|
|
Dzięki...
Odcinek 38
Dom Smith
Jorge stał na schodach patrząc za odbiegająca Sandrą. Jej słowa powoli docierały do niego. Będzie ojcem. To była najgorsza rzecz jaką mógł teraz usłyszeć. Właśnie wziął ślub z inną kobietą skazując swoje dziecko na los jaki sam musiał znosić. Bękart..W jego głowie zaszumiało. Mocniej chwycił się poręczy. Miał trudny orzech do zgryzienia. Biec za Sandrą...? Wrócić do Emmy...?Wybrał to drugie. Może będzie żałował, ale to ją kochał. Uzmysłowił to sobie wtedy gdy została postrzelona. Nie mógł jej stracić. Wszedł do sypialni ukochanej i przysiadł przy niej. Biedna Matilde usnęła w fotelu obok. Wycieńczona czuwaniem przy siostrze spała skulona w kłębek.Postanowił jej nie budzić. Emma jednak była wyjątkowo niespokojna tak jak przewidział lekarz. Mamrotała pod nosem co chwila krzycząc i zrywając się. Pot oblewał jej twarz, a ona niespokojnie rzucała się po łóżku. Matilde ocknęła się ze snu i podeszła do siostry.
-,,Myślisz, że ona umiera?"-zapytała Jorge. Po jej policzkach ciekły łzy. Trzęsła się cała. Tak bardzo kochała siostrę. Od śmierci ojca były dla siebie wszystkim.Mężczyzna objął szwagierkę i usadził ją sobie na kolanach.
-,,Popatrz mi w oczy"-zażądał.Gdy Matilde nie usłuchała podniósł jej podbródek i spojrzał na nią.-,,Emma nie umrze. Będzie żyć i niedługo wszystko się ułoży."-mówił to tak spokojnym i opanowanym głosem, że Matilde chcąc nie chcąc uwierzyła w każde jego słowo. Nawet nie wiedziała ile ten spokój go kosztuje. Wewnątrz cały się trząsł jak galareta. Sytuacja stawała się coraz gorsza. Gorączka rosła w oszałamiającym tempie. Najgorsza była bezsilność jaką oboje czuli. Nie mogli nic zrobić. Zmienianie kompresu i siedzenie przy niej nie dawało im satysfakcji. Kantor delikatnie zastukał do drzwi. Mimo,iż noc zapadła już dawno nie mógł spać spokojnie. Czuł, że Matilde go potrzebuje. Zastał ja siedzącą na kolanach Jorge zapłakana i zdruzgotaną. Jorge zauważył go i przywołał gestem dłoni.
-,,Zabierz ją i dopilnuj żeby odpoczęła. Ja się zajmę Emmą"-powiedział. To nie była prośba. Kantor bez sprzeciwu zabrał ukochaną. Matilde się buntowała, ale Jorge ją uspokoił. Tym sposobem został sam na placu boju. To była najgorsza noc w jego życiu, a dopiero się zaczynała.
Dom Wainwright
Pokój matki był ciemny. Mrok osnuł meble i ściany. Joan wjechała do sypialni na pamięć. Po omacku dotarła obok okna i rozsunęła kotary wpuszczając światło księżyca. Tak ta część piosenki się zgadzała. Ściany pokoju pokryte były różaną tapetą. Księżyc świecił wprost na ścianę nad łóżkiem, a śpiew ptaków był idealnie słyszalny z ogrodu. Teraz wiedziała, że jest u celu. W tym pokoju coś było. Musiała tylko ustalić gdzie. Już miała podjechać do oświetlonej ściany gdy zauważyła jeźdźca gnającego na oślep. W bladym świetle księżyca nie rozpoznała go od razu. Spranie wyjechała na korytarz i dotarła do drzwi zanim zdążył zapukać. Cantor Delajer stał z uniesioną dłonią gdy otworzyła.
-,,Joan wszystko w porządku?"-zapytał nerwowo się jej przyglądając
-,,Tak. Dlaczego pytasz?"-zdziwiła się. Wpuściła go do środka.
-,,Anna uciekła i obawiam się, że coś ci może grozić"-powiedział już spokojniej
-,,Nie sądzie. Jest środek nocy. Jestem w swoim domu z Adrianem. Jestem bezpieczna, ale dziękuje, że się o mnie martwisz"
-,,Joan nigdy nic nie wiadomo. Uważaj na siebie."-patrzył jej w oczy. Po jej ciele przechodziły ciarki-,,Obiecujesz"
-,,Obiecuje"-rzekła. Zanim zdążyła zareagować Cantor ją pocałował i wybiegł. Zaskoczona przyłożyła dłoń do ust. Co to mogło znaczyć. Czyżby mu na niej zależało...
Ostatnio zmieniony przez Maria Angel dnia 10:38:06 02-08-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 14:27:48 02-08-09 Temat postu: |
|
|
Piękny odcinek. Chyba nowy wymiar w twojej twórczości. Wszystko czytało się tak lekko, a bohateorwie sie przed nami jak wielka ksiega oznajmiająca niepokoje, jakie nękają ich dusze. Emma chyba jednak przeżyje, szczęściem, w końcu mówiłaś, że na razie w planach nie masz żadnych ciemnych myśli .
Cantor cały czas jest tuż obok. Wie, że od Adriana śmierdzi na kilometr, ale skąd ta uwagą Joan. Czyżby i on miał jakiś określony cel, w tej zabawie?
Pozdrawiam! |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 4:08:33 06-08-09 Temat postu: |
|
|
Kiedy będziemy mogli liczyć, na kolejny? |
|
Powrót do góry |
|
|
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:08:59 13-08-09 Temat postu: |
|
|
Oj może w weekendzik bo mój komp troszku zepsuty i szwankuje. Pisać się nie da na takich obrotach jak on chodzi. Myślę, że w sobotę/niedzielę juz będzie ok to odcinki sie pojawią Pozdrowionka:) |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 12:33:21 13-08-09 Temat postu: |
|
|
OK. Bo już się miałem pytać. Poczekam grzecznie i rozumiem sytuację |
|
Powrót do góry |
|
|
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:30:20 15-08-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek 39
Dom Smith
Noc zdawała się trwać w nieskończoność. Jorge był wdzięczny Bogu, ze zdecydował się odesłać Matilde. Był pewien, że nie dałaby rady mu pomóc w opiece nad Emmą. Kobieta co chwila krzyczała aby moment później opaść bezwładnie na poduszki. Jej ciałem wciąż wstrząsały dreszcze. Jorge zmieniał kompresy, mówił do niej i trzymał ją za rękę. Nie wiedział czy ona go słyszy, ale coś mu mówiło, że tak.
-,,Musisz żyć Emmo. Musisz"-powtarzał jak w transie. Nawet nie zauważył kiedy zaczęło świtać, a kur wydał pierwsze pianie. Poranek był chłodny i mglisty, ale dla niego najpiękniejszy w życiu. Emma przeżyła noc. Będzie żyć. Jorge opadł zmęczony na fotel. Nieprzespana kolejna noc dała mu we znaki. Był padnięty, a jednak szczęśliwy. Musi się jeszcze zmierzyć z gniewem Emmy gdy ta się ocknie, a poza tym nic nie stoi na przeszkodzie do dobrego. Byli małżeństwem. Kocha ją i nie pozwoli jej odejść. Teraz gdy był pewien swoich uczuć musiał się dowiedzieć czy ona też coś do niego czuje. Wiedział, że nie może jej do niczego zmuszać. Nie zabije tej miłości lecz pozwoli jej odejść jeśli Emma tak zadecyduje. Rozmyślania przerwał mu tętent końskich kopyt na podwórzu. Chwile potem Delajer wbiegł do pokoju Emmy.
-,, Cantor? O co chodzi? Nie powinieneś tak tu wpadać. szczególnie teraz"-rzekł Jorge wzrokiem wskazując Emmę.
-,,Nie miałem wyjścia. Anna zwiała!"-powiedział mężczyzna-,,Powiadomiłem Joan i ostrzegłem ją, a teraz ostrzegam ciebie"
-,, Jasna cholera."-zaklął Jorge-,,Ciekawe jak udało jej się zbiec? Joan jest bezpieczna?"
-,,Nie mam pojęcia jak uciekła. Strażnik został zabity. "-odpowiedział mężczyzna-,,A Joan....co do niej chce cię o coś prosić"-rzekł niepewnie
-,, Tak?"
-,,Wiem, że okoliczności są takie jakie są i że nie jest to dobry moment, ale chciałbym ją poślubić"-wyrzucił z siebie.
-,,O tym musisz porozmawiać z nią. Jeżeli cię przyjmie to macie moje błogosławieństwo"-powiedział Jorge. Kolejna miła niespodzianka w jego życiu. Mała Joan wreszcie zazna miłości. Wiedział, że Delajerowi można zaufać.
~~~~~~~~
Matilde spała smacznie w ramionach ukochanego. Nic nie zapewniało jej takiego spokoju jak jego obecność. Odwróciła się do niego i spojrzała w uśmiechnięte zielone oczy. Tak bardzo go kochała.
-,,Czas wstać. Muszę zobaczyć co z Emmą."-powiedziała przeciągając się leniwie. Kantor przyciągnął ją do siebie i pocałował czule.
-,,Ciesze się, że to nie ty zostałaś ranna. Nie przeżyłbym gdyby coś ci się stało"-rzekł patrząc jej w oczy-,, Teraz kiedy Emma jest żoną Jorge znów jesteście bogate?"
-,,Tak, ale nie zaczynaj tego tematu. Kocham cię biednego czy bogatego. Kocham cie takiego jakim jesteś i nie powiem tego więcej jeśli będziesz się upierał przy tym mezaliansie"-wypowiadając to słowo wywróciła oczami.-,,Nie ma odwrotu"
-,,Jak to nie?"-zapytał. Miał ochotę poprzekomarzać się z nią-,,Zawsze się mogę rozmyślić"
-,,Nie możesz"-powiedziała wystawiając mu język i wyskakując z łózka.
-,,Dlaczego?"-nie mógł oderwać od niej wzroku.
-,, Bo ja ani nasze dziecko nie wybaczylibyśmy ci tego"-rzekła promiennie się uśmiechając.
Ostatnio zmieniony przez Maria Angel dnia 11:10:25 15-08-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 1:21:17 16-08-09 Temat postu: |
|
|
Dzisiejszy odcinek bardziej optymistyczny od poprzednich. Powiedzmy, że połowicznie wszystko się układa po dobrej myśli. Cantor właśnie ma zgodę brata, ciekawe tylko co na to sama Joan? Zaś drugi Kantor i Matilde już planują wspólną przyszłość... i to raczej nie samotną
Pozdrawiam!
Ostatnio zmieniony przez Ślimak dnia 10:28:43 16-08-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:22:51 18-08-09 Temat postu: |
|
|
Bo wiesz ślimaczku u mnie odcinki zależą od humoru mojego:) Gdyby przyszło mi napisać odcinek wczoraj to z pewnością główni bohaterowi padliby rażeni cholerą, a zło by triumfowało;/ Na odcinek zapraszam zapewne jutro:) Może nikogo nie uśmiercę |
|
Powrót do góry |
|
|
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:26:25 19-08-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek 40
Dom Wainwright
Dopiero w południe Sandra zjawiła się w posiadłości Jorge. Joan niecierpliwie wyczekiwała jej w salonie. Nie martwiła się o nią. Nie lubiła jej, ale nie mogła pozwolić aby się panoszyła czy narażała. W końcu była niby narzeczoną jej brata.
-,,Co ty sobie wyobrażasz? Znikasz na całą noc i nie dajesz znaku życia!"-Joan naskoczyła na nią gdy ta tylko weszła.
-,,Niepotrzebnie się martwisz o mnie"-odburknęła kobieta. Rozejrzała się po salonie, ale nigdzie nie dostrzegła śladu Jorge. -,, Jorge mnie nie szukał?"-zapytała z żalem w głosie. Była niemal pewna, że pobiegnie za nią wzruszony wiadomością o dziecku.
-,,Nie nie szukał. A powinien?"-zapytała ironicznie Joan.
-,,Tak powinien.Po tym co zrobił należą mi się wyjaśnienia"-wzburzona Sandra krzyczała i tupała nogą.
-,,Cóż takiego strasznego zrobił mój braciszek, że tak się wściekasz?"-znów ironia pobrzmiewała w pytaniu zadanym przez dziewczynę
-,, Ożenił się z Emmą i...i...nie zaakceptował wiadomości o dziecku"-dodała niemal płacząc. Liczyła, że wzruszy Joan.
-,,Co?..Jakim dziecku?"-dziewczyna nie dowierzała temu co słyszy.Ślub owszem. Cieszyła się z trafnego wyboru brata. Już dawno powinien to zrobić, ale dziecko. Jakie dziecko.
-,, Jestem z nim w ciąży. On ożenił się z tamtą, a moje dziecko będzie...będzie bękartem"-wyrzuciła przez łzy..
Joan patrzyła zdumiona na Sandrę. Nie zgadzało jej się to wszystko. Jorge nigdy by nie porzucił własnego dziecka. Nie skazał by go na los jaki jego spotkał. Musi z nim porozmawiać i to jak najszybciej. Dowiedzieć się prawdy. Odwróciła wózek z zamiarem odjechania
-,,Dokąd jedziesz?"-zapytała Sandra zdesperowana, że nic nie osiągnęła
-,,Musze porozmawiać z Jorge. Gdy wrócę rozmówię się z tobą"-odparła spokojnie. Po chwili służba już przygotowywała transport dla Joan, a ona sama niespokojnie jeździła po dziedzińcu.
Dom Lilly
Adrian siedział u macochy. Whisky lało się strugami, a oni nie mogli pogodzić się ze swoją porażką.
-,,Nic kompletnie nic nie znalazłeś?'-dopytywała się Lilly.
-,,Nie. Tak jakby ten kluczyk rzeczywiście był tylko sentymentalnym badziewiem mojej siostrzyczki"-odparł mocno już podchmielony Adrian.
-,,Nie możliwe. Szukałeś dokładnie?"
-,,Tak każdy pokój, każdą szafę, komodę, kuferek..nawet piwnice i strych przeszukałem. Nigdzie jednak nie pasował"
-,,Dziwne. To wszystko jest strasznie dziwne. Przecież Joan zawsze pieczołowicie dba o rodzinne pamiątki. Czemu wyrzuciła medalik, który dostała od ukochanej mamusi.?"
-,,Jeżeli znajdziemy na to odpowiedź to dowiemy się wszystkiego"
-,, Może ona też szukała czegoś i nie znalazła"-zastanawiała się Lilly na głos
-,,Albo znalazła, ale to nie spełniło jej oczekiwań. Naiwna wierzyła, że stanowi on może jakąś wskazówkę do wielkiej tajemnicy, a okazał się po prostu medalikiem"-zauważył mężczyzna
-,,Czekaj czekaj...a czy nic nie zniknęło z domu. Nie zostało stłuczone, zniszczone w dziwnych okolicznościach?"
-,,Chyba nie..,ale .."
-,,Ale co Adrianie"
-,,Po twoim wyjeździe trudno oszacować co zniknęło, a co zabrałaś"-zauważył. Celnie ją ocenił.
-,,Zrobię listę tego co wzięłam, a ty mniej więcej porównaj z tym co zginęło. Może coś znajdziemy"-zaproponowała. Adrian skinął głową. Chwilę później spał jak dziecko ukołysany nadmiarem alkoholu.
Dom Smith
Matilde czuła się wspaniale. Może za wcześnie powiedziała Kantorowi o dziecku, ale fakt faktem była brzemienna. Zmierzała do pokoju siostry z niejasnym przeczuciem. Była pewna, że Emma zwyciężyła ze śmiercią, ale z drugiej strony coś ją martwiło. Niepokoiło. Dziwne. Weszła po cichu. Jorge siedział w fotelu obok łóżka trzymając Emmę za rękę. Kobieta leżała spokojnie, oddychała równo, a na jej twarzy nie było śladu gorączki.
-,,Jak minęła noc?"-zapytała podchodząc do szwagra.
-,, Ciężko, ale zwyciężyliśmy i to się liczy"-odparł podnosząc na nią oczy. Zauważyła jak bardzo był wyczerpany. Jak krańcowo zmęczony.
-,,Idź odpocznij ja się nią zajmę."-zaproponowała
-,,Najpierw muszę ci o czymś powiedzieć. Nie chce żebyś się dowiedziała od innych i uznała mnie za cynika i drania"
-,,Tak...?"
-,,Sandra twierdzi, że jest brzemienna i, że to dziecko jest moje"-wyrzucił z siebie. Matilde pobladła.
-,,To możliwe?"-zapytała rzeczowo
-,,Tak, ale nie mam pewności. Spaliśmy razem jednak dziecko nie koniecznie musi być moje"-powiedział smutno. Matilde położyła mu dłoń na ramieniu i uśmiechnęła się blado.
-,,Jest jakiś sposób by się dowiedzieć By zyskać pewność?"
-,, Tak, ale trzeba zaczekać, aż dziecko się urodzi"
-,,Do tego czasu musisz się zająć Sandrą i Emmą"-powiedziała Matilde-,,Ironia losu"
-,,Dlaczego?"
-,,Nie tylko ty będziesz miał dziecko"-powiedziała. Jorge ucałował ją i pogratulował. Musiał się położyć i odpocząć aby móc racjonalnie myśleć.
Ostatnio zmieniony przez Maria Angel dnia 18:57:51 19-08-09, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|